przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 31 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 456 do 520 z 1,953 ]

456

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Gojka102- o zwalaniu się rodziny (teściów oczywiście) to już kolejna sprawa..

Z biegiem czasu widzę że mój mąż ma wielkie plany,ambicje i cele -ALE TYLKO SŁOWNE.
Zauważyłam że nie ma ambicji, robi inaczej niż planowaliśmy, po powrocie do teściów zmienia nasze wcześniejsze pany,założenia.
Mąż uważa że nie powinniśmy nic planować(tak jak ja to robię),bo życia nie da się zaplanować.
Nie wiem co się z nim stało. Jak czytam swoje posty to sama nie wierze..

Szczerze-to boje się teraz zaryzykować z ciążą- wydaje się że już mam do wychowania duże dziecko.. mój mąż musi jeszcze dorosnąć do tej roli.
Kochana- ja mu własnie tłumaczę to tak, jak Ty to napisałaś smile póki co bez skutku.

Woda w studni jest do celów gospodarskich, w domu mamy na szczęście normalne warunki.
Ale przydałby się kubeł zimnej wody na głowę mojemu mężowi ..

Zobacz podobne tematy :

457

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

MALEA, po pierwsze porozmawiać z mężem o tym, że czujesz się zawiedziona tym, o waszych wspólnych planach, co się z nimi stało, dlaczego nie sa realizowane, bez pretensji i zarzutów. Spokojem więcej osiągniesz. Po drugie musisz pomyśleć, jak go zmotywować do działania, aby ambicje i cele przeszły w działanie a nie tylko zostały na etapie słownych obietnic. Wymagaj od niego konsekwencji.


JEŻYKU, odezwij się, wszystkie czekamy na znak od Ciebie.

458

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

jezyk napisal naprawde swietną historie, czytać i czytac.

459

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

U mnie każdy dzień inny, raz jest naprawdę dobrze, raz beznaziejnie. Huśtawka emocjonalna. W domu prace idą systematycznie. Wiem, że tego nie przyśpieszę. Na razie cieszę się wyborem kuchni, sprzętów, połóg, ścian. Cała arnżacja na mojej głowie, ale ja to uwielbiam, więc cieszę się, że mąż dał mi wolną rękę w wyborach.
W domu męża na razie bez zmian. Codziennie rano..... teściowa czeka w kuchni. Aż nie chce się wstawać. Brudaska. Już dłużej tego nie zdzierżę. Jej szmaty od połogi w kuchennym zlewie, jej długich czarnych włosów na moich ubraniach, na moim dziecku. Nawet w pieluszce potrafią się zaplątać. I wiecznego jej gadania, jaka to moja córka jest podobna do niej, bo "jest taka miła i pracowita jak ja" - twierdzi skromnie teściowa. Hm! Pracowita? Mieszkam tu dwa lata i przez ten czas nie zdążyła posprzątać w szafce z mąką. Nie czyści też sedesu. Obrzylistwo. Jak ja mogłam tego nie widzieć przed ślubem? Wtedy pewnie łazienkę szorowała inna (przyszła) synowa, która mieszkała u niej. (Ta która teraz też tu prawie mieszka, ale ona ma dom rodzinny we wsi obok, więc jak coś ją denerwuje to zabiera się i jedzie do rodziców.) Dosyć mam też wiecznego gderania jaka to moja córka podobna nie tylko do teściowej, ale gust ma po cioci - tak jakby dziewięciomiesięczny szkrab sam wybierał sobie ubrania. Jest oczywiście modna po córce teściowej, nie po cioci z mojej strony. Oh zatłukłabym babę!!!!!
Z mężem bez zmian, czyli bez komentarza, bo nawet pisać nie ma o kim.

SMUTNY MISIU jak rozwija się dzidziuś i gdzie mieszkasz? Złożyłaś pozew o rozwód? Zazdroszczę Ci, że potrafisz odejść.

CHABER już zdecydowałam, zostaję z mężem dla córki. Mam naiwną nadzieję na lepsze czasy.

NEWLIFE pewnie masz rację. Pewnie kiedyś dojrzeję do rozwodu. Może kiedyś nauczę się asertywności i szacunku do siebie. Na razie na 100% jestem typem ofiary. Taką naukę otrzymałam z domu. Nie zrozum mnie źle. Mój tata to pracowity człowiek, co nawet muchy by nie skrzywdził, nigdy nie było ani alkoholu, ani agresji w domu, ale było co innego. Zacofanie.... Moi rodzice, dobrzy, ale prości ludzie, którzy słuchają księdza jak Boga. Wierzą, że ślub kościelny to nierozerwalny sakrament i nie ma znaczenie, czy ktoś jest szczęśliwy czynie. Moja mama jest zaskoczona, kiedy ich czasem odwiedzam sama z córką, bez męża. Jak ja wogóle mogę wyjechać na jeden lub dwa dni. A już na pewno nie ma mowy, żebym spotykała się z koleżankami. Już minęły te czasy, kiedy byłam panną. Nasiąkłam tym i nie umiem sobie poradzić ze skutkami takiego wychowania.
Nie pisz "ja TEŻ pochodzę ze wsi" bo ja nie pochodzę.
Nie pisz "ja TEŻ ciężko pracowałam" bo ja nie pracowałam w dzieciństwie. A zresztą teraz też nie uważam pracy na wsi za ciężką. Kobieta w mieście która pracuje od danej godziny do danej godziny, wraca styrana do domu i musi tam zrobić to samo co robi kobieta na wsi cały dzień. Mam porównanie, bo mieszkam na wsi już dwa lata. Kiedyś na pewno ludzie ciężko pracowali na wsi. Musieli robić wszystko ręcznie:sianokosy, siewy, żniwa. Ale teraz? Co taka kobieta na wsi ma do roboty? Dojenie krów, w porównaniu z 10 godzinnym pobytem w pracy u kogoś to zabawa. Po pierwsze możesz wstać o której chcesz, nie zrywasz się na budzik. My nie wstajemy wczesniej niż w pół do siómej. Kiedy pracowałam w mieście wstawałam w pół do szóstej. Tutaj godzinę obębnimy na udoju z kawusią, o ósmej śniadanko i luz blues, można wyjść w ciągu dnia pokarmić krowy. Wieczorem też godzinka i z głowy, cały dzień masz dla siebie, możesz sobie gotować, sprzątać, grzebać w ogródku, robić zakupy i wszystko co każda miejska babka musi robić od 16, czy 17 do nocy. No i różnica w pieniądzach. Moje drogie, jeśli jakieś kobiety ze wsi zaczną narzekać, że dojenie krów to taka ciężka praca, to sobie przeliczcie 3 godziny roboty dziennie na jakieś 25 krów każda daje jakieś 7000l mleka rocznie, razy średnio 1,30zł/l. Kochane. Tutaj robi się pieniądze, a nie klepie się wiejską biedę w chustce na głowie. To nie czasy kiedy krowę doiło się ręcznie, tutaj podłączasz mećkę i popijasz rano kawę, wieczorem browarka. Mi nie przeszkadza akurat ta robota.
No i nie pisz "byłam TEŻ bita pasem przez ojca i matkę" bo mnie rodzice nigdy nie bili i nigdy nie wyzywali.
Z mężem to pewnie sama muszę przeżyć 20 lat, żeby dojrzeć, żeby zrozumieć. Nie potrafię odejść, boję się i nie umiem, nie chcę.
Moi rodzice tworzą wzorowy związek, bez kłótni, zawsze wtuleni i wpatrzeni w siebie, więc nie wiem, skąd wyniosłam wzorzec dysfukcyjnej rodziny. W domu zawsze była ciepła atmosfera. Do dziś moi rzodzice, żyją w wielkiej miłości.
W ciążę pewnie szybko nie zajdę, bo.... trzeba uprawiać sex, a my od dawna tego nie robimy. No więc nie jestem też ta do łóżka.
Nagram męża na dyktafon. Już dawno to planowałam. Niestety Twojej drugiej rady nie wykorzystam. Nie umiem wyzywać i nigdy nie krzyczę. Nie chcę tego i nie będę tego robić. Nie zamierzam też z mężem dyskutować, bo co to da, jeśli ja będę mówić "a ty nie jesteś męski" "a ty też nic nie potrafisz" "a ty też jesteś zerem", skoro głupi i tak tego nie zrozumie. On mi nie odpuści i będziemy tylko stać i się kłócić. A tak wychodzę i mam święty spokój, a on się wkurza, że nie udało mu się mnie sprowokować.
Do pracy zamierzam wrócić po urlopie wychowawczym.
Pieniądze odkłaam
Dzięki za rady, masz wiele racji, ale nie jest aż tak źle, że musiałabym "uciekać" od męża. On mnie wyzywa i poniża, to fakt, ale w swoim czasie nasze role się odwrócą  i on gorzko tego pożałuje. Na razie mieszkam u jego mamy. Chcę, czy nie muszę się w pewnym sensie dotosować do ich reguł.

MALEA miałam to samo. Kiedy spotykałam się z mężem przed ślubem i poza jego domem, to był inny człowiek. Mam nadzieję, że zmieni się jak wyprowadzimy się od jego matki. Tobie też to radzę. Jak najszybciej.

460

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku znów czytam kolejnego Twojego posta z takim uciskiem na serduchu...
Nie wiem co mam napisać,żeby przyniosło to pozytywny skutek w twojej sytuacji...
Ogromnie Cię podziwiam za wytrwałość- we wszystkim. A najbardziej za to, że potrafisz nawet w najgorszej sytuacji znaleźć pozytywny jej oddźwięk w stosunku do swojego życia.
Póki co wydaje mi się że próby "nawrócenia" męża na właściwy tor nie dadzą rady, póki teściowa nie zniknie z waszej codzienności.
Potem mam nadzieję zaczniecie budować swój związek jeszcze raz, bez toksycznej teściowej.
Ale zanim co do czego- nie poddawaj się i bądź konsekwentna w tym co planujesz i co robisz. Mam przeczucia że los Ci za to odpłaci stokrotnie:)
Twoje posty i ta wytrwałość motywują mnie żebym się nie poddawała i malutkimi kroczkami zdobywała swój cel.

461 Ostatnio edytowany przez smutny_miś (2012-05-25 12:19:20)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

JEŻYKU, ja podobnie jak Ty, być może naiwnie, wierzę, że kiedy przeprowadzisz się do własnego domu będzie dobrze, że w końcu będzie normalnie w twoim małżeństwie.

U mnie nie jest dobrze. Mój dzidziuś jest poważnie chory i diagnozy są najgorsze z możliwych. Jeżdzę po różnych klinikach i staram się nie tracić nadzieji. Nie wiem, czemu tak jest, że taki mały dzidziuś, którego płci nawet jeszcze nie znam, jest taki chory. Przecież nikomu nic złego nie zrobił i jego choroba nikomu nic dobrego nie przyniesie. Razem z mężem jesteśmy załamani, wpieramy się, kiedy jedno traci nadzieję, to drugie stara się go podnieść na duchu, ale są też chwile kiedy płaczemy obydwoje i pytamy "dlaczego my".
Całe reszta nie ma teraz dla mnie znaczenia, ważne jest tylko maleństwo.

462

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Bardzo, ale to bardzo Ci Smutny Misiu współczuję. Niestety ja też z tych co swoje przeszły. Gdy zachorował syn to samo pytanie padło: dlaczego nas to spotyka. Mamy przyjaciółka poklepała mnie po plecach i powiedziała, że ten na górze widocznie wie, kto z tym sobie poradzi, a kto nie. Trochę mnie tymi słowami wkurzyła, aczkolwiek rację miała. Pierwsza faza to szok, dopiero później godzimy się ze sytuacją i działamy. Obyście spotkali na swojej drodze takiego lekarza jak my, doktor House i Judym w jednym. Oczywiście przekonaliśmy się jacy potrafią byc ludzie, kto jest prawdziwym przyjacielem, a kogo łukiem omijac. Dużo sił życzę.

Jeżyku, chyba ta nadzieja jeszcze Cię napędza.
Z tego co opisujesz mąż nigdy Cię nie kochał, może nikt go tego nie nauczył, dobrych wzorców nie miał. Oczywiście to żadne usprawiedliwienie. Smutne jest to, że na pokaz odegrał pewną rolę, zdobywszy co miał zdobyc, osiadł na laurach.
Teściową walę wirtualnie walkiem po głowie, to w podzięce za chowanie, a nie wychowanie dzieci. Pewnie z mucką więcej rozmawiała, kurę mocniej pod pachą tuliła.

Mając taką teściową zastosowałabym w nowym domu wszystkie patenty z "Kevin sam w domu".

463

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

SMUTNY MISIU bardzo mi przykro. A co się dzieje? Pamiętaj, że zawsze jest nadzieja. Chyba już to pisałam, ale w mojej wsi jest dzidziuś z grudnia 2010 roku, który był operowany w brzuchu mamy. Wyjęli go, zoperowali i włożyli ponownie do brzucha. Nie wiem jak to możliwe, ale on żyje i jest zdrowy. Skoro na takim odludziu dzieją się takie cuda, to mam nadzieję, że trafisz na lekarzy, którzy pomogą maleństwu.
Ja też pytałam dlaczego moje pierwsze dziecko umarło, jakie by było? Do tej pory pytam i chyba nigdy Bogu tego nie wybaczę. Nie zrozumiem.
Takie tragedie to dopiero "life". Moja, teraz to pikuś w porównaniu z tym, że dzieci głodują, są gwałcone, bite, umierają w samotności, bólu. Moje życie przy tym to bajka.

CHABER mój mąż twierdzi, że ja go omotałam i przekonałam do ślubu. Frajer.
Teściowa nie wychowywała dzieci. One same się wychowywały. Nienawidzę jej za to, kiedy opowiada jak to zostawiała roczną córkę i dwuletniego synka w domu, a sama chodziła doglądać świń. Ja jej wtedy odpowiadam, że wstyd do czegoś takiego się przyznawać, a ta wariatka się śmieje jak do sera i mówi "ale to tylko na godzinkę było".
Ona chyba ogólnie nie bardzo kumata jest, bo opowiada jak to palce skleiła "Kropelką", tak dla sprawdzenia, czy to dobry klej, albo że myślała że ma na brzuchu kleszcza, nie mogła go wyjąć to odcięła go nożem (fu), a tu niespodzianka!! okazało się, że to nie kleszcz tylko pieprzyk. No i najgłupsze na świecie: Znalazła gniazdo szerszeni, więc zamiast zostawić je w spokoju (bo ich rozdrażnienie = pogryzienie nawet ze skutkiem śmiertelnym) to rzucała w nie miotłą, ale za cholerę nie mogła trafić. Szkoda, ale złego licho nie bierze. Niestety.
Gdybym ja popełniła takie głupoty, to w życiu nikomu, nikomu bym się do tego nie przyznała, a ta wszystkim to opowiada i śmieje się do rozpuku. Czysta głupota.

MALEA ja nie "nawracam" męża do normalności. Ja przestałam go kochać, co jest równoznaczne z rozpoczęciem nowego życia własnego, mimo, że obok tego człowieka. On dla mnie nie istnieje. Chyba nauczyłam się z tym żyć. On widzi to, że przestałam z nim rozmawiać, że nie pytam go o nic, że się nie staram i wiesz co? Dziwny skutek. On jakby zaczął od nowa o mnie zabiegać. Mniej na mnie krzyczy.

464

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Wiesz,nie cierpię takich matek,które narodzą dzieci a potem je "chowają".Taka kobieta jest jedynie macicą co wydała na świat dziecko.Ona na miano matki nie zasługuje.Po pierwsze bo zwyczajnie zaniedbuje opiekę a po drugie bo niczego tego dziecka nie jest w stanie nauczyć  co  widać teraz w zachowaniu Twego męża.Taka mnie naszła refleksja po niedawnym Dniu Matki.
Pamiętam jak napisałaś kiedyś,że siostrze Twego męża gdy była dzieckiem coś się stało- już nie pamiętam co.Ale pamiętam jak pisałaś,że teściowa nie poszła z dzieckiem do lekarza- bo może samo przejdzie:(.Albo jak któreś jej dziecko malutkie samo po wsi chodziło.

A wracając do Dnia Matki: jak świętuje go Twój mąż? Czy kupuje mamie kwiaty? A może coś innego? Czy mówi jej na przykład,że ją kocha?A czy Ty w tym dniu dostałaś od niego kwiaty? Czy  go jako matka odczułaś?

nwet jak było bardzo źle między nami a córeczka była malutka mąż kupował mi jakiś drobiazg.Moja córka to już dorosła siedmiolatka więc dostałam mnóstwo prezentów wykonanych przez nią- między innymi medal z bibuły z podpisem dla najlepszej mamy na świecie i konwalie- kupione przez tatę.Od męża też zazwyczaj coś dostaję- tym razem był to płaszcza- jego prezenty juz mnie nie zaskakują:)on tak ma po prostu.
Córeczki to taka esencja miłości- wyrażana w każdym geście i słowie.Cudownie,że ja masz:)

465

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

jakie to okropne tak przestac kogos kochac. wiesz co sie stalo? wygaslo jezyku. tzn i tak wezmiecie rozwod tylko w ciagu 2,3 lat. nie bedzie lepiej.

466

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Witam wszystkie dziewczyny, szczególnie autorkę tematu, Jeżyka.
Przeczytałam dziś niemal wszystkie Twoje posty i stwierdziłam, że jak nie dorzucę swoich 3 groszy, to nie wytrzymam.
Jestem przerażona szczerze mówiąc, tym co piszesz. I wiesz co? Napiszę szczerze, nie wiem uważam, że to wszystko masz na swoje własne życzenie. Sama w ten sposób pokierowałaś swoim życiem, moim zdaniem mogłabyś być w tej chwili kimś innym, a sama dałaś zamknąć się w klatce...
Przeraża mnie to, jak bardzo jesteś niestabilna emocjonalnie.Raz piszesz o miłości do męża, raz że jest frajerem, z którym nie chcesz żyć. Raz pisałaś, że z teściową jest ok, parę postów później pisałaś, jak mocno jej nienawidzisz... Raz, że żałujesz że budowaliście ten dom, później , że to Twój azyl...Raz, że mąż to dobry człowiek i nie pije, później, jak to się upił do nieprzytomności. Niby tak dzielisz się wszystkim, pytanie tylko ile w tym prawdy.
Raz, że z mężem dogadujecie się w porządku, raz, że on cię wyzywa. Pisałaś, że Twój mąż również zrezygnował dla Ciebie z wielu rzeczy, nie chciał budować domu, a w końcu się zgodził. To jest poświęcenie?! Czy może obietnica, którą złożył Ci przed ślubem?

Przeraża mnie ten wątek, zatracenie granicy między nadzieją, a naiwnością.

Pewnie moj post niewiele wniesie do tej dyskusji, trudno, ja po prostu nie lubię siedzieć cicho, gdy coś mnie dotyka tak mocno. Ale wiesz, co Ci powiem Jeżyku? Jestem dzieckiem rozwiedzionych rodziców. Dziękuje za ten dzień, w którym Tata się wyprowadził, a dom stał się domem, a nie terenem kłótni między dwojgiem nienawidzacych się, obcych wobec siebie rodziców. Tego samego życzę Twojej córce.

467

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Chaber i Jeżyku - dziękuję za słowa otuchy i wsparcia - póki co wierzę, że może stanie się jakiś cud i wszystko będzie dobrze. Jeśli będę mieć ostateczne wyniki napiszę Wam, narazie wolę negatywne myślenie odsunąć daleko.

JEŻYKU znalazłam coś pozytywnego w Twoim poście. Napisałaś o rozpoczęciu własnego nowego życia. I to powinnaś zrobić już dawno temu. Nie mi oceniać czy z mężem czy bez niego, bo Ty sama wiesz najlepiej co do niego czujesz, czy potrafisz jeszcze móc z nim budować jakieś relacje. Powinnaś już dawno zacząć mysleć o sobie, w nosie mieć co pomyśli mąż, rodzina, teściowa.
Co się stałą z tą przedsiębiorczą, samowystarczalną, wykształconą i dążącą do tego czego pragnie dziewczyną, którą byłaś, kiedy mieszkałaś we własnym mieszkaniu w mieście. Przecież Ty nadal jesteś tą silną kobieta, co wtedy, tylko toksyczne otoczenie zabrało Ci zapał. Nadal możesz robić co chcesz, tylko od Ciebie zależy jak będzie wyglądać Twoje życie.
Rozumiem, że praca na gospodarstwie jest specyficzna, ale skoro mamy fajną pogodę, prowinnaś korzystać z niej, soboty i niedziele spedzać poza domem z córeczką. Zróbcie sobie piknik, zjedźcie lody w fajnym miejscu, bawcie się dobrze we dwie. A teściową ignoruj, po co masz słuchać jej głupich opowieści i denerwować się. Dla niej to co mówi normalne jest, dla nas to patologia. Szkoda nerw, aby jej tłumaczyć, że robiła niewłaściwie.

468

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

smutne jest to jak szybko mozna kogos znienawidziec przez tesciowa

469

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
nika29 napisał/a:

smutne jest to jak szybko mozna kogos znienawidziec przez tesciowa

a co gorsza nikt nie powie, "bo to zła teściowa była", tylko całą winą obarczą biedną synową, która została psychicznie wymęczona

470

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

ja mysle, ze przez zly dom, szwagierkę czy teściową można kogoś znienawidzieć poprostu, co to za miłość?

471

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Tradycyjnie, najpierw kilka słów o teściowej.
Mieszkamy razem, a ona pyta mnie co jakiś czas: "To ile już moja wnusia ma miesięcy?" Nigdy tego nie pamięta, a przecież to młoda kobieta, w jej wieku babki podróżują, uczą się, spotykają się z koleżankami, realizują pasje. A tu babusia ciągle zawinięta w chustce, jak za dawnych lat kobiety na wsiach.
Córka była chora i przez 7 dni dostawała antybiotyk. Szóstego dnia, kiedy była widoczna poprawa u dziecka, teściowa próbowała mnie zmusić, żebym już nie dawała leku, bo "nie smakuje". Myślałam, że ją uduszę. Tłumaczę jej, że przecież antybiotyk trzeba przyjąć do końca, nie można go przerwać, bo może nie zadziałać. Zdziwiona, stwierdziła, że nigdy nie słyszała o czymś takim jak antybiotyk. Nigdy wcześniej nie spotkała się z takim "dziwnym, miastowym" słowem.
Zmywanie teściowej: sztućce myje gąbeczką, tylko z jednej strony, nigdy nie przemywa części, która służy do trzymania. Obrzydlistwo.
Naczynia po mleku, np kubek czy kwartę przelewa wodą, nie myje płynem i gorącą wodą. Możecie sobie wyobrazić jak wygląda i śmierdzi naczynie z resztkami mleka. Tym bardziej, że mleko prosto od krowy ma ponad 4% tłuszczu. Wiadomo co pozostaje po tłuszczu, kiedy tylko przepłuczemy naczynie letnią wodą.
Już wspominałam, że nie myje misy, w której miesza chleb i nawet niczym jej nie przykrywa. Potem ciasto miesza z tym kilkutygodniowym kurzem. Twierdzi, że tam gdzie stoi ta miska, nie kurzy się. O ku.... ona stoi na piecu. Tak ..... gdzie jak gdzie, ale tam na pewno jest zero sadzy i kurzu.
Blaszek, w których piecze chleb, czy inne rzeczy też nigdy nie myje. Wkłada do szafki od razu po wyjęciu z niej bułki. Dlatego ja nigdy nie jem tego chleba, a mąż się dziwi. On albo jest przyzwyczajony, albo po prostu nie zdaje sobie sprawy w jakich naczyniach, to wszystko jest robione.
To samo tyczy się pokrywek na garnki. Odkłada je brudne do miski, a na drugi dzień przykrywa taką brudną świeżą zupę. A jeśli już umyje garnek i pokrywkę, to stawia mokry garnek i kładzie na niej pokrywkę. Kiedy potem podniesiesz taką pokrywkę, to jest niesamowity smród, bo garnek "schnie" bez dostępu powietrza.
Teściowa jest obrzydliwa, zawsze je palcami: mięso, ziemniaki jeśli są nie potłuczone, nawet jajka sadzone nabiera na łyżkę i podsuwa na nią palcem. Zawsze ma tłuste palce podczas jedzenia. Mnie to odraża, jak można tak obrzydzać komuś jedzenie.
Zawsze powtarza, że nie ma zębów, to wszystko jest dla niej za twarde. Obrzydliwe. To jej intymna sprawa, co mnie to obchodzi. Kiedyś wzięła czekoladę z orzechami i ssała, a orzechy odkładała na talerzyk. Fu. Kiedy szwagierka zabrała jej ten talerzyk, żeby te orzechy wyrzucić, to teściowa krzyknęła, że ich szkoda, że jej syn po niej zje. Chodziło o mego męża. Myślałam, że się zwymiotuję (to było jeszcze przed ślubem-ale byłam ślepa). Jestem przekonana, że on nigdy by tego nie zjadł, ale teściowa tak ma, że uważa, że mogą jeść po sobie, albo chodzi w koszulkach swoich synów, albo leci rano do pokoju syna, żeby się przywitać, kiedy on jeszcze jest w łóżku. Okropność.
Jest obrzydliwa pod każdym względem.

GOJKA na dzień matki ja kupiłam prezent teściowej, nie wiem jak było wcześniej. Mi nic nie kupił i nie wręczył z dzieckiem, chociaż ja właśnie tak bym na jego miejscu zrobiła. Gorzej. Kiedy kupiłam prezent córce na dzień dziecka, stwierdził, że ona jeszcze nic nie rozumie, więc bez sensu wyrzuciłam pieniądze.

HOWIWISH mój wątek jest pisany od półtora roku, dlatego wiele uczuć we mnie się zmieniło. Kochałam męża, widziałam w nim towarzysza, a teraz to się zmieniło. W życiu tak jest, że jeden dzień wydaje się lepszy, drugi gorszy i może to spowodowało, że piszę szczerze o swoich uczuciach.
Cały czas mam świadomość tego, że jestem słaba emocjonalnie, przyznaję, że boję się odejść od męża, że nie jestem na to gotowa, że może sprawiło to moje wychowanie, że nie jestem asertywna i mam ogromny problem z uwierzeniem we własną wartość. Nigdy nie ukrywałam tego. Ten wątek traktuję jak terapię, chociaż wiem, że jest mi potrzebny psycholog. Dojrzewam d tej wizyty.
Nie raz to podkreślałam, że właśnie dlatego boli mnie tak bardzo moja głupota, bo zniszczyłam sobie życie na własne życzenia, ale uwierz mi mam plany na swoje życie i jeszcze wyjdę z tej klatki. Wrócę do pracy, zamierzam iść na podyplomówkę, uparcie znajduję znajomych w realu, odkładam pieniądze na czarną godzinę.
Chciałabym być silna i niezależna, ale nie potrafię. Myślałam, że taka jestem, ale sama siebie oszukiwałam.

472

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku ja jeszcze wrócę do pytania z okazji dnai matki: kto wręczył kupiony przez Ciebie prezent? Ty z męzem,Ty sama czy mąż? Czy słyszałaś kiedykolwiek,żeby Twój mąż powiedział do mamy,że ją kocha?

Ech,moja teściowa ma też mnóstwo obrzydliwych nawyków.Pisałam już o nich ale jeszcze coś dorzucę.Dziś mąż rano jechał na tenisa więc powiedziałam,żeby kupił parę rzeczy.Między innymi olej,którego zapomniał.Poszedł więc do mamusi i pożyczył.Butelka była tak brudna,że nie było widać co jest w środku.Brzydziłam się jej dotknąć.Nie wiem jak można coś tak syfaistego trzymać w szafce.Wydawało mi się,że moja teściowa trochę ten syf ogarnęła odkąd mąż zakupił jej meble do kuchni,położył panele,płytki,założył nowy zlew.Ale wydaje mi się,że to jak krew w piach- nie ma sensu bo ona wszystko potrafi zniszczyć,zapuścić,zasyfić.Nie wiem skąd się u niej bierze taki brak szacunku do czyichś starań- przecież taka kuchnia będzie jej słuzyła do końca życia bo nie wierzę,że ją wyremontuje na przykład czy odmaluje.

Notorycznie zakupuje mojej córce i innym wnuczętom smakołyk- szcyzpkę.Dla niezorienotwanych jest to kawałek czegoś potwornie słodkiego we fluorescencyjnym kolorze.Moja córka jest już na tyle mądra,że jak tylko w składzie wyczyta konserwanty to nie spróbuje.Skład tego wynalazku jest następujący:cukier,syrop skrobiowy,esencja zapachowa,regulator kwasowości,barwniki syntetyczne:E-104,E-110,E-124,E-132.Pod spodem dopisek: może wywołać szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi u dziecka.Kiedy przyjechała dziś kuzynka mojej corki przeczytałam jej to i też nie ruszyła.Powiedziałam teściowej,żeby nie kupowała tego dzieciom bo dwa z tych E są szkodliwe i nie dopuszczone do użycia w innych krajach a wszystkie mogą powodować astmę i alergię.Na to teściowa,że wymyślam i dzieciom to smakuje.No więc jeszcze raz z naciskiem powtórzyłam,że mojej córce ma nie kupować bo ona i tak tego nie zje.Na to teściowa wyszła pod lipę gdzie siedzieliśmy przy grillu i zaczęła jojczyć przy swoim drugim synku i przy dzeciach jaka to ciocia jest dziwna bo zabrania jeść dzieciom takich pysznych rzeczy.Ręce mi opadły,na szczęście mąż kategorycznie jej odpowiedział,że nie życzy sobie by to kupowała naszej córce.Moja córka jeszcze dodała,że ona i tak tego nawet nie spróbuje.I tak teściowa jak niepyszna zmyła się do domu.

Widziałam któregoś razu drugą "kuchnię" mojej teściowej na dole obok piwnicy i kotłowni.Jest tam piec węglowy,okienka są tak brudne,że nic nie widać,i widziałam specyfik przygotowywany przez teściową: galaretę wieprzową wylaną do zaklejonej,zasyfionej metalowej blachy na ciasto.Na wierzchu tej galarety był kożuch z jakiegoś kurzu czy pyłu i tłuszczu.Moja szwagierka jej spróbowała i znalazła dwa włosy.
Kiedyś teściowa pożyczyła mi tłuczek do mięsa.Był cuchnący,zalepiony,nawet rączka przyklejała się do skóry.

473

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

rzeczy ktore moga byc znosne przy wizycie 2 godziny w tygodniu, przy mieszkaniu razem rażą i odrzucają.
ja do mojej teściowej jeżdżę raz na pół roku i nie chcę częściej, żęby potem nie męczyli mnie tekstami, że wnusiowi lepiej u babci i że babcia by popilnowała, itd. ale ja wolę nawet nie pracować jak mam jechać na te zadupie i zmarnować tam sobie życie.
nigdy.

474

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

GOJKA razem daliśmy prezent. Nie słyszałam, żeby mąż mówił do matki, że ją kocha, ale nie widzę w tym nic dziwnego. Też nigdy bym tego mamie przy mężu nie powiedziała, a sam na sam czasem jej to mówię.
Moja teściowa ma tak samo brudną butelkę od oleju i wiecznie brudny tłuczek do mięsa, resztki czosnku w wyciskaczu,, resztki jedzenia na tarce. Nigdy tego nie domywa, tylko wodą przepłukuje i raz przeciera gąbeczką. Oczywiście w chłodnej, przeważnie brudnej wodzie, którą napuszcza sobie rano do zlewu, a potem cały dzień zmywa. Gąbeczki z wody nie wyciąga. Wiecie jaki to zapach.....

475

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

fuj.
to powiedz ze jest to ochydne i cie mdli:(

476

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

No tak, gąbeczka oczywiście tłusta bo po co grzać wodę na umycie i jeszcze lekko czarna od sadzy.
Ze swojej strony jeszcze dorzucę że moja t. najchętniej nie wietrzyłaby mieszkania, bo przecież może przewiać i się zachoruje.

477

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Nie popadajcie w przesadę, skrajność.
Czytam ten wątek i zaczynam myśleć, że przejaskrawiacie wszystko.
Wychowałam się na wsi, od 15 lat mieszkam w mieście.
  Znam mentalność ludzi którzy mieszkają od pokoleń na wsi, człowiek z miasta lub młodzież, która  w wieku 15-18 lat wyjechała do miasta nie zrozumie tego klimatu, sposobu na życie. Moja matka też robiła chleb, korytko z zakwasem też zostawiała na przypiecku na kilka dni i nikt od tego nie umarł, nie pochorował się.
  Nie bronię teściowej autorki wątku ale widzę, że całe rozgoryczenie, rozczarowanie małżeństwem, mężem przelała na teściową.
Gdy ja zamieszkałam u teściowej po ślubie dostosowałam się do jej warunków, trybu życia bo wkroczyłam do jej mieszkania. W jej kuchni garnki odstawiałam tam gdzie ona, prowiant w szafkach ustawiałam tak jak ona, gdy chciałam coś zmodernizować pytałam teściową o zdanie.
Jasne, nie po mojemu było trzymać pokrywki nad kuchenką, zmywaki na zlewie, miskę dla psa pod stołem, kotlety cały dzień leżące w smalcu na patelni czy zlewanie resztek herbaty do jednej szklanki i robienie dolewki, leżące majtki na pralce czy proteza na umywalce w kubeczku z wodą. Ale byłam cicho, nie byłam u siebie.
15 lat mieszkałam z teściową i nigdy nie było ścięcia, awantury, nerwówki. To jej mieszkanie i dopóki u niej mieszkałam akceptowałam jej warunki, rządzić się zaczęłam gdy byłam na swoim.

478

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Twardogłowa oczywiście masz rację. Tylko diabeł tkwi w szczegółach.
A teściowa teściowej nie równa.
Moja mama też przyszła do teściów i owszem nie kłóciła się ze nimi,była bardzo tolerancyjna itp -za co ją ogromnie podziwiam. Tylko efekt tego był taki że oni wykorzystali jej uległość, przez co mocno "akcentowali" swoją obecność w życiu codziennym- bo oni zawsze we wszystkim mieli rację, a młodzi? -co oni mogli o życiu wiedzieć ..
PS. Gratulacje dla Ciebie za te 15 lat smile

479

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Twardogłowa- jeśli godziłaś się na to to ok,może sytuacja nie była aż tak niebezpieczna,żeby nie można było mieszkać z dzieckiem i nie groziła katastrofa epidemiologiczna.W toalecie mojej teściowej z pewnością można się pobrudzić lub czymś zarazić- np robakami.Dlatego też zaklinam moją córkę aby z niej nie korzystała.Zresztą ona twierdzi,że tam cuchnie.
Moja teściowa nigdy nie myje rąk po przyjściu z pola,obory czy miasta.Dlatego ja ani córka nie jemy po prostu przygotowanych przez nią rzeczy.
Na szczęście ja mogłabym się przemęczyć- bo bywam tam w weekendy a do tego całą górę z osobną łazienką i kuchnią mam dla siebie.
Mój mąż wymaga(mimo,że też tam nie mieszka) od teściowej minimum czystości a to z tego powodu,że być może niedługo ktoś ( a konkretnie ja i on) będzie musiał pomóc się wykąpać teściowej i teściowi,zrobić im posiłek w ich kuchni,pomóc się ubrać.Są coraz starsi i wiadomo,że będą potrzebowac pomocy.A na odgruzowowywanie i dezynfekcję mogę już nie znaleźć czasu.
Czy Ty zajmowałabyś się w syfie swoją teściową? Czy wolałabyś pomagać się jej kąpać,przygotowywać dla niej posiłki w czystych pomieszczeniach?

480 Ostatnio edytowany przez twardogłowa (2012-06-06 13:59:53)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Moja teściowa przed śmiercią przez kilka miesięcy po operacji nowotworu pęcherza postradała zmysły, dodatkowo miała cukrzycę, nadciśnienie, tarczycę. Miała zwidy typu-samolot wylądował na klatce schodowej, krzyczała, że zamiast insuliny ja wstrzykuję jej truciznę, pomagałam jej się ubrać bo sama ubierała spodnie na głowę, majtki na spodnie. Miała potworne halucynacje, brała pilota telewizyjnego przykładała do ucha i dzwoniła do swojej córki po pomoc bo samolot wylądował na klatce schodowej, ściana pokoju na nią się wali, ja daję jej truciznę w kanapkach, podmieniłam jej lekarstwa, musiała jeść do diametralnie spadał jej cukier a nie chciała bo twierdziła że ją truję. Zużytego pampersa rozrzucała po pokoju. Moja córka zaczęła bać się babci, którą wcześniej kochała. To wszystko spowodowane było niedotlenieniem mózgu. Świadkiem takich zachowań była moja sąsiadka. Szaleństwo w oczach mojej teściowej było nie do opisania, dzikie rozbiegane, wytrzeszczone oczy, źrenice rozszerzone do granic możliwości, powykręcane palce, swąd amoniaku i acetonu...Uciekała na klatkę schodową wołając RATUNKU, POMOCY. Musiałam zamykać drzwi na klucz a w domu była mała córka z opiekunką, ja w pracy od 10 do 16.
  Nie było wtedy przy mnie i przy niej ani jej córki ani mojego męża. Mój mąż wtedy był z kochanką na wczasach.
Wiesz jakie to potworne uczucie kiedy razem mieszkasz z kimś przez kilkanaście lat a potem ten ktoś w napadzie choroby oskarża Cię o potworne rzeczy twierdząc, że próbujesz go zabić a twój mąż(i jej syn) lata sobie po świecie z kochanką?
Potem zabrali ją do szpitala gdzie zmarła, przed śmiercią nie pozwolili pożegnać się z teściową ani mi ani mojej córce bo sądzili że kochanka mojego męża jest cudem a ja śmieciem. Kochanka okazała się być harpią a mąż wrócił z podkulonym ogonem.

481

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

bylo nie isc i tyle, juz ja tak sprawę kręcę, że nie zamieszkam z nimi.

482

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

OMG, Twardogłowa wiele przeszłaś. Nie znaczy to jednak, ze pozostali tu piszący mają postępowac podobnie.

Ależ ja też spotkałam się z ciekawą argumentacją odnośnie brudu i syfu.
" Otóż dawniej ludzie nie w takich warunkach żyli i zobaczcie jak się trzymają, a dzisiejszym młodym to byle katar szkodzi.  A te alergie to skąd się biorą? Z czystości! Dzieciska teraz wychuchane, bakterii nie widziały."
Powiadam Wam bzdura. Jakoś nikt nie chce pamiętac, ze w każdym domu jakiś młody człowiek zmarł. Swiadczy o tym częśc dla dzieci na starym cmentarzu. 

Ja też miałam dziadków ze wsi, urodzonych w 1915 bodajże. Czyściutko było, wszystko wyparzane, dezynfekowane sposobami babci. Wydawało mi się, ze czasami octem zalatywało. Solą można było rewelacyjnie  wyszorowac sztucce, talerze czy szklanki . Pamiętam firanki wybielane na słońcu, chodniki prane na śniegu i cały zapas szarego mydła w komórce. A różne mikstury z ziół? Toż to wszystko miało na celu utrzymanie higieny i czystości.

Oczywiście gdy demencja wkroczy do akcji, to największy czyścioch zmienia swoje zwyczaje. To już jednak jakby temat na inny wątek.
Jeśli jednak Wasze teściowe mając po lat 50 czy ciup więcej takie cuda wyczyniają, to rzecz w nawykach.

483 Ostatnio edytowany przez nika29 (2012-06-09 08:40:48)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

"nie po mojemu"-powie i posprząta drugi raz. o ile pedanteria na zasadzie, ona zamiata w lewo, a ja w prawo jest często innym wychowaniem i zacieraniem śladów drugiego(jak zwierzęta zapachem), to syf jest, był i będzie grzechem. o ile o sprzątaniu można się pośmiać, że mama robi tak, a ja wolę tak to o bałaganie milczeć nie należy.
u mojej babci nie działa spłuczka, po sikaniu nie warto wlewać wody, stoi taka żółta breja a zaglądają tam czasem muchy, jak to na wsi, siadają na zepsutą deskę klozetową, a potem do kuchni - ot wieś.
czy sądzicie że to przesada, że nie chciałabym mieć takiej teściowej, by mnie mdliło?
oddzielne kuchnie i łazienki.
wspólny syn i mąż.
haha

484

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Czytam Wasze posty i bierze mnie przerażenie, tymabardziej, że po ślubie będę mieszkać u teściowej.
Moja w przeciwieństwie do Waszych sprząta, jest świetną kucharką. W domu wszystko naprawione, odnowione, po remoncie podwórko całe w kwiatach. Super, na prawdę.
Czasami lubi się wtrącać i żeby jej było na wierzchu, ale póki co nie mogę narzekać, bo idzie się z nią dogadać. Poza tym, dzięki Bogu narzeczony mnie wspiera.

Jeżyku, czytam od dawna Twoją historię. Miałam nadzieję, że masz chociaż oparcie w mężu. Bardzo Ci współczuję.

485

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

biedna jestes. musisz?

486

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Muszę, na 2 lata, bo będziemy budowac dom.

487

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

czasem przez dwa lata moze dojsc do rozwodu.

488

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Czytam Wasze wpisy o teściowych i chyba trafiła mi się perła. Na samym początku zapowiedziała, że młodzi nie powinni mieszkać z teściami, toteż trzeba było wynająć cztery kąty, ale dzięki temu miałam chyba mniej stresów. Było trochę czepiania i "wspaniałych rad"(aż ciarki przechodzą). Wszystko się jednak skończyło po urodzeniu dziecka, a kiedy jeszcze pozwoliłam popatrzeć jak mała pije z piersi to teściowa odleciała.

489

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

co slychac jeżyku? jak mała? u mnie dziecko kopie:)

490

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

NIKA29  - gratulacje z powodu dzidziusia

JEŻYKU i jak tam sobie radzisz, co u Ciebie??
Ja nadal czekam na wyniki testów genetycznych, najgorsze jest to czekanie i niepewność co będzie. Póki co odpoczywam, dbam o siebie, staram się nie denerwować. Porządkuje swoje życie powolutku. Zaczęłam od powyrzucania ubrań, których nie lubię albo w których nie wyglądam zbyt korzystnie.
Dopóki nie będę wiedzieć co z dzidziusiem, nie mogę zaplanować nic bardziej konkretnego, bo nie wiem co będzie, czy dzidzia przeżyje. W myślach układam sobie plan działania na obie ewentualności, bo skoro już zdecydowałam  się na zmiany własnego życia, to teraz konsekwentnie trzeba do tego dążyć.

491

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Smutny_misiu,
czy Ty dalej mieszkasz z mężem u teściowej czy jesteś już u swoich rodziców ?. Pogubiłam się. Zrozumiałam, że się wyprowadziłaś w końcu a potem z kolei, że z mężem oczekujecie na wyniki.

492

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

misiu moze ja nie czytalam dokladnie, ale powiedz jak to jest twoje dziecko zyje czy nie?

493

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Hej dziewczyny, już wszystko wyjaśniam. Wyprowadziłam się na dwa miesiące, miałam dograną pracę i wszystko miało być super. Ale okazało się, że jestem w ciąży, z pracy musiałam zrezygnować, bo chciałabym być fair. Praca miałabyć na zastepstwo, więc i tak miała być umową terminową i nie gwarantowała mi żadnych świadczeń przysługujących pracownicy w ciąży. Ale jest szansa, że w przyszłym roku znajdą dla mnie jakieś miejsce pracy.
Kiedy mój mąż dowiedział się, że jestem w ciąży, jakby dorosnął. Co tydzień przyjeżdzał, pomimo, że to 7 h drogi w jedną stronę, prosił, że mu zależy na mnie i chce ze mną być. Bardzo się przejął rolą, przyszłego tatusiowania, kupił nowocześniejsze i większe auto, aby pomieścić wózek i całą resztę. Kilka razy dziennie wydzwaniał i pytał jak się czuję, czy dbam o siebie, prosił, abym informowała go o wizytach u lekarza i zawsze przyjeżdzał i cierpliwie mnie woził i mi towarzyszył podczas wizyt.
Oczywiście nie była sama sielanka, było wiele rozmów, krzyków, pretensji do siebie nawzajem. Wygarnęlismy sobie wszystkie stare i nowe żale i wyrzuty. Byłam zdecydowana, że nie chcę z nim byc i uparcie przy tym tkwiłam. Wtedy zrozumiał, że nie żartuję i że może wszystko stracić. Byłam w tej komfortowej sytuacji, że nie miałam nic do stracenia, bo gorzej być nie mogło w moim życiu. Zrozumiał, że jestem w stanie poradzić sobie bez Niego, że mam oparcie w rodzinie i znajomych, że oni stoją za mną murem i pomogą mi jakby co. W końcu dotarło, że ja tak naprawdę, mogę ułożyć sobie życie bez niego. Ostatecznie stanęło na tym, że po urodzeniu dziecka, przeprowadzamy się, budujemy swój dom.
Poprosił, abyśmy pobyli trochę czasu razem i cieszyli się z faktu przyszłego bycia rodzicami. Okazało się, że prawdopodobnie nasze dziecko obarczone jest poważną chorobą i jeśli ciąża zostanie donoszona to dziecko umrze zaraz po urodzeniu. To był najgorszy dzień w moim życiu. Nie liczyły się złości żale, tylko to, aby dziecko było zdrowe. To smutne doświadczenie bardzo nas zbliżyło do siebie. Wiele rozmawialiśmy i wiele razy pokazał mi, że mogę na niego liczyć, że jest na każde moje słowo, zawsze gotów pocieszyć, przytulić. Mówił, że przetrwamy to razem, że jest ze mną i będzie, cokolwiek się  stanie. Kolejne wizyty u lekarzy Nas zbliżały jeszcze bardziej, bo obydwoje przeżywaliśmy to samo, z każdą wizytą coraz gorsza diagnoza. Na chwilę obecną jestem w 4 msc ciąży i czekam na wyniki amniopunkcji, która na 100% da wyniki, co się dzieje z dzidziusiem.
Na dzień dzisiejszy mieszkamy nadal u teściowej, ale nie jest juz tak samo jak kiedyś. Mąż każdą wolną chwilę spędza ze mną, traktuje jak partnera, rozmawia, planuje wszystko ze mną - w końcu jest mężem, a nie maminsynkiem. A ja nie przejmuję się, że tym co robi, myśli czy mówi teściowa, bo wiem, że to moje życie i ja o nim decyduję i jestem silna, aby odejść i żyć po swojemu - z mężem czy bez.

494

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Czyli nie na darmo się mówi, że czasami ciąża cementuje związek.
Życzę Wam, żeby jednak się ułożyło i żeby dzidziuś urodził się zdrowy.

495

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

smutny_miś wiele przeszłaś-oby wszystko się ułożyło, życzę z całego serca! :*

496

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Dziękuję dziewczyny za miłe słowa wsparcia, bardzo deceniam i pozdrawiam smile

Dodam jeszcze, że ja nie z tych co uważają, że dziecko jest w stanie uratować sypiący się związek. Gdyby między mną a mężem nie było iskry uczucia, które odżyło, to nie zdecydowałabym się z nim być dla tzn. dobra dziecka. Teraz jest dobrze, ale wiem, że aby utrzymać taki stan trzeba dużo pracy i wysiłku i ciągle pracować nad tym co nas łączy. Teraz jest dobrze, chyba niegdy nie było tak dobrze od czasu ślubu.
Nie jestem naiwna i mam świadomość, że  może posypać się wszystko jak domek z kart, ale wiem, że wtedy zacznę życie w innym miejscu i napewno sobie poradzę. I takiej wiary życzę Wam wszystkim, a w szczególności Tobie JEŻYKU.

497

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Wiesz, że iskra może wzniecić ogień, żar? Tylko trzeba się trochę napracować:-)

498

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

smutny_misiu -jesteśmy ciągle z Tobą.
Mam jeszcze nadzieję że te ostatnie diagnozy jednak okażą się błędne.
Bądź nadal tak dzielna- bo wiedz, że tym dajesz nam pozytywnego kopa.
Bardzo ważne jest jedno zdanie które napisałaś - wiesz że to Twoje życie, Ty o sobie decydujesz i jesteś silna.
Życzę Ci dobrego i pozytywnego jutrzejszego i każdego kolejnego dnia smile

499

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
smutny_miś napisał/a:

Hej dziewczyny, już wszystko wyjaśniam. Wyprowadziłam się na dwa miesiące, miałam dograną pracę i wszystko miało być super. Ale okazało się, że jestem w ciąży, z pracy musiałam zrezygnować, bo chciałabym być fair. Praca miałabyć na zastepstwo, więc i tak miała być umową terminową i nie gwarantowała mi żadnych świadczeń przysługujących pracownicy w ciąży. Ale jest szansa, że w przyszłym roku znajdą dla mnie jakieś miejsce pracy.
Kiedy mój mąż dowiedział się, że jestem w ciąży, jakby dorosnął. Co tydzień przyjeżdzał, pomimo, że to 7 h drogi w jedną stronę, prosił, że mu zależy na mnie i chce ze mną być. Bardzo się przejął rolą, przyszłego tatusiowania, kupił nowocześniejsze i większe auto, aby pomieścić wózek i całą resztę. Kilka razy dziennie wydzwaniał i pytał jak się czuję, czy dbam o siebie, prosił, abym informowała go o wizytach u lekarza i zawsze przyjeżdzał i cierpliwie mnie woził i mi towarzyszył podczas wizyt.
Oczywiście nie była sama sielanka, było wiele rozmów, krzyków, pretensji do siebie nawzajem. Wygarnęlismy sobie wszystkie stare i nowe żale i wyrzuty. Byłam zdecydowana, że nie chcę z nim byc i uparcie przy tym tkwiłam. Wtedy zrozumiał, że nie żartuję i że może wszystko stracić. Byłam w tej komfortowej sytuacji, że nie miałam nic do stracenia, bo gorzej być nie mogło w moim życiu. Zrozumiał, że jestem w stanie poradzić sobie bez Niego, że mam oparcie w rodzinie i znajomych, że oni stoją za mną murem i pomogą mi jakby co. W końcu dotarło, że ja tak naprawdę, mogę ułożyć sobie życie bez niego. Ostatecznie stanęło na tym, że po urodzeniu dziecka, przeprowadzamy się, budujemy swój dom.
Poprosił, abyśmy pobyli trochę czasu razem i cieszyli się z faktu przyszłego bycia rodzicami. Okazało się, że prawdopodobnie nasze dziecko obarczone jest poważną chorobą i jeśli ciąża zostanie donoszona to dziecko umrze zaraz po urodzeniu. To był najgorszy dzień w moim życiu. Nie liczyły się złości żale, tylko to, aby dziecko było zdrowe. To smutne doświadczenie bardzo nas zbliżyło do siebie. Wiele rozmawialiśmy i wiele razy pokazał mi, że mogę na niego liczyć, że jest na każde moje słowo, zawsze gotów pocieszyć, przytulić. Mówił, że przetrwamy to razem, że jest ze mną i będzie, cokolwiek się  stanie. Kolejne wizyty u lekarzy Nas zbliżały jeszcze bardziej, bo obydwoje przeżywaliśmy to samo, z każdą wizytą coraz gorsza diagnoza. Na chwilę obecną jestem w 4 msc ciąży i czekam na wyniki amniopunkcji, która na 100% da wyniki, co się dzieje z dzidziusiem.
Na dzień dzisiejszy mieszkamy nadal u teściowej, ale nie jest juz tak samo jak kiedyś. Mąż każdą wolną chwilę spędza ze mną, traktuje jak partnera, rozmawia, planuje wszystko ze mną - w końcu jest mężem, a nie maminsynkiem. A ja nie przejmuję się, że tym co robi, myśli czy mówi teściowa, bo wiem, że to moje życie i ja o nim decyduję i jestem silna, aby odejść i żyć po swojemu - z mężem czy bez.

u mnie tez było wiele żalu, już nei chodzi o to, kto jest winien za głupotę odpowiedzieć możemy we dwoje. nie wiem czy moje dziecko jest zdrowe, jestem w 30tygodniu i pracuję na zastępstwo do końca tzn do przyszłego tygodnia. usg nie pokazalo nic zlego, ale nie bede taka pewna.
duzo nerwow-zwiazek niedojrzaly. moja wina? jego glupie postepowanie bylo skutkiem.

500

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

No to cieszę się smutny_misiu. Dobrze zrobiłaś, że odważyłaś  się wyprowadzić. Może właśnie przez to zrozumiał, że skoro nie może odciąć się od matki to zostanie sam - a właściwie nie sam tylko z matką ale niestety bez żony. Widać mało mu się to podobało. Może zacznie Cię szanować a właściwie Twoje zdanie i zacznie się z Tobą liczyć w "ich" domu. A jeśli chodzi o dziecko, to nie martw się na pewno wszystko będzie dobrze.
Ciekawa jestem co u Jeżyka - mam przeczucie, po jej ostatnich postach, że coś się w niej  jakby wypaliło. Jej wrażliwość, entuzjazm,  chęć żeby wszystkich zadowolić i żeby było dobrze, wszystko to wykorzystano przeciw niej. Brak mi słów. Mam nadzieję, że na dniach przeprowadzi się do siebie. Ale kiedy pogoją się jej rany?

501

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

NIKA29 nie martw się, z dzidzią napewno wszystko jest i będzie dobrze smile nie zamatwiaj się na zapas, bo dzidzia czuje wszystkie emocje. Nie znam historii Twojego związku, ale może wszystko jeszcze pójdzie w dobrą stronę. Pamiętaj, że zawsze możesz napisac, wygadać się, poskarżyć - wyrzucić z siebie to co Cię grzyzie, to pomaga. Może doradzimy coś, podpowiemy a co najważniejsze, podtrzymamy na duchu.

REA_Ina Dziękuję za miłe słowo.
I ja z niecierpliwością czekam na jakieś wieści od JEŻYKA. Zaskakujące jest to, że my, pomimo, że znamy ją tylko wirtualnie, doceniamy jakim jest wartościowym człowiekiem, a osoby, które są obok jej, tego nie wiedzą.
JEŻYKU odezwij się, proszę. Czekamy z niecierpliwością na wieści od Ciebie.

502

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

hej smutny misiu  dzięki za wsparcie,  powiedz co u ciebie jak ten mamicycek?

503

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
nika29 napisał/a:

hej smutny misiu  dzięki za wsparcie,  powiedz co u ciebie jak ten mamicycek?

Wszystko dobrze, nie mam powodu do narzekań, dba o mnie, zaproponował urlop na drugim krańcu kraju albo za granicą. Powiedział, że opcja siedzenia w domu kategotycznie odpada. Oczywiście wszystko zależy od tego, jakie będą wyniki badań. Powinny już być w tym tygodniu, czekam na informację, każdy sygnał dzwonka telefonu mnie stresuje.

504

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

mi gadają że za dużo w ciązy jem, że marudzę itd.
cóż...taka jestem.

505

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
nika29 napisał/a:

mi gadają że za dużo w ciązy jem, że marudzę itd.
cóż...taka jestem.

Ale mam nadzieję, że komentarze są raczej z troski i z przymrużeniem oka a nie z przekąsu i złośliwości. To chyba normalne, bo ja również wciąż jestem głodna smile widzać " mój mały głód" ma spory apetyt i potrzebuje sporo energii, Twój również. Podjadam coś zdrowego między głównymi posiłkami, a mój mąż razem ze mną - to chyba on jest większym łakomczuchem niż ja smile

506

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

tak mezczyzni jedza wiecej, generalnie ciaza to trudny okres w zyciu kobiety, ja mam duzo zalu ale czesto nie mowie za co i o co do Niego, po co...

507

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

w ktorym miesiacu jestes?

508

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
nika29 napisał/a:

tak mezczyzni jedza wiecej, generalnie ciaza to trudny okres w zyciu kobiety, ja mam duzo zalu ale czesto nie mowie za co i o co do Niego, po co...

Moim zdaniem jeśli nie mówisz, że coś Ci nie odpowiada, to co zasady wygląda to tak, że wszystko jest dobrze i nie ma żadnego problemu. Jeśli jasno i wprost nie powiesz, czego oczekujesz albo czego nie tolerujesz, to samo się to nie zmieni na lepsze. A im dalej w czasie, tym trudniej będzie coś zmienić , bo będzie to uważane za normalność przez twojego partnera i ciężko będzie mu zrozumieć w czym jest problem, skoro zawsze tak robił i nie miałaś dotychczas zarzutów. Jeśli coś Ci nie pasuje to powiec, żal który trzymasz w sobie nikomu nie służy. A nawet wprost przeciwnie zżera Cię od środka.

Odnośnie drugiego Twojego postu - jestem w 21 tyg ciąży. Czuję się świetnie, nie mam żadnych dolegliwości ciążowych i życzyłabym sobie aby tak było do końca.

509

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Widzę, że temat narzekań na teściowe i mężów zmienił się na forum przyszłych mam. Otóż z radością do Was dołączam. Tak... jestem w 9 tygodniu ciąży. Pewnie część z Was mnie zlinczuje za "głupotę", ale ja jestem szczęśliwa. Nie żałuję. Ha i nikt oczywiście mi nie uwierzy, ale zrobiłam to z mężem w maju tylko raz (pod wpływem emocji i było bardzo fajnie) i w dodatku 5 dni przed odczuwalnymi dniami płodnymi i w dodatku dla pewności, żebym nie była w ciąży, mąż wyjął penisa przed końcem. A i tak jestem w ciąży. Śmiejemy się, że "zbieram z pościeli". Tak... śmiejemy się. Dziwne, ale chyba dobre. Śmialiśmy się razem. Co prawda tylko raz, ale jednak. Potem raz byliśmy na spacerze razem, potem raz mąż przyniósł mi naszyjnik z poziomek nabitych na źdźble trawy. I już były trzy "razy" kiedy było nam razem miło. Boże, może kiedyś jeszcze będzie nam razem miło cały czas. Pragnę tego.
Na razie u mnie tylko dwie zmiany: ciąża i powrót do pracy. Przerwałam urlop wychowawczy, w razie gdybym miała iść na zwolnienie lekarskie. Będę wtedy przynajmniej dostawała pieniądze za siedzenie w domu. Powrót do pracy też trochę mnie podbudował, bo jest to inny świat, kontakt z ludźmi. Lato mnie pozytywnie nastawia. Na przeprowadzkę jeszcze trzeba czekać, bo tynki muszą schnąć miesiąc, dopiero pod koniec lipca będziemy kłaść glazury, terakoty, robić łazienkę, kuchnię, ale teraz to już nie ma znaczenia. Wiem, że to kwestia kilku miesięcy. Na zimę na pewno będziemy na swoim.

TWARGDOGŁOWA ukłon dla Ciebie za serce. Wspaniała jesteś. Trochę mnie nie zrozumiałaś. Ja też tak jak Ty się podporządkowałam, wszystko robię jak dotychczas robiła pani domu. Nic nie przestawiam, nic nie zmieniam. I nigdy się nie kłócę, nigdy nie ma zgrzytów, ale mimo to moje serce jest przepełnione goryczą i tutaj na forum wylewam swoją odrazę do teściowej. Przyszłam mieszkać do niej i rozumiem to, że nie mam prawa tu nic zmieniać. Dlatego właśnie nigdy nie poczułam się tutaj jak w domu.

NIKA jakie masz problemy z partnerem? Tajemnicza jesteś. Wygadaj się będzie Ci lżej, a tutaj nikt nie ocenia. Nie bój się krytyki. Zobacz ja przyznaję się do różnych rzeczy, a mało kto mnie oczernił. Podziel się z nami.

SMUTNY MISIU jak testy genetyczne?

510 Ostatnio edytowany przez smutny_miś (2012-07-07 11:08:09)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

JEŻYKU, Ty to umiesz zaskoczyć smile tyle czasu bez odpowiedzi a tutaj takie wieści smile
Życzę, żebyś dobrze znosiła ciąże i żeby mąż Cię wspierał i pomagał.
Powiało znowu optymizmem z Twojego postu, może to z powodu ciąży, a może z powodu powrotu do pracy a może dlatego, że z mężem kilka chwil było miłych. A może, ze wszystkich tych powodów razem wziętych.
Powiec, a kto zajmuje się córeczką, kiedy jesteś w pracy? Mam nadzieję, że mąż, stanął na wysokości zadania i nie wysługuje się mamusią. Bo domyślam się, ile nerw by Cię kosztowało zostawienie małej z teściową.
Tak sobie myślę, że druga Twoja ciąża, to druga szansa, aby mąż dorósł. Wykorzystaj ten czas, aby zrozumiał, że ojcem się jest od początku, a nie dopiero od urodzenia dziecka. Uświadom mu, że powinnien dbać o Ciebie i troszczyć się. Musisz Ty sama zadbać o siebie i o swoje "interesy" i oczekiwać tego samego od męża.

Ja nadal czekam na wyniki, miały być w ciągu 3 tyg. tymczasem minęło już 5 tyg. a nadal nie ma. Nie wiem, czy to źle wróży czy dobrze, że to trwa tak długo. Najgorsza jest jednak ta niepewność, bo nie mogę w pełni cieszyć się ciążą. Niekomfortową sytuacją dla mnie jest również to, że na wakacje przyjeżdza męża siostra z dziećmi i zostanie dłuższy czas. Nie wiem jak sobie poradzimy razem z mężem, kiedy otrzymamy wyniki. Dla mnie to intymna sprawa i wolelibyśmy sami z tym zostać a nie opowiadać, co i jak.

511 Ostatnio edytowany przez nika29 (2012-07-08 11:23:34)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

witam cieszy mnie pozytywna zmiana w zachowaniu męza twojego jezyku, smutny misiu trzymam kciuki:)u mnie do porodu 6 tygodni, robimy remont ale mnie to nie cieszy. tesknie za swoim dawnym zyciem-wolnoscią

512

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Witajcie
Jeżyku,nie wiem w sumie co napisać a to z tego powodu,że ja już nieraz cieszyłam się z lepszego obrotu sprawy w kwestii zachowania mego męża a potem mściło się to na mnie okrutnie i pomimo tego,że wiedziałam na co go stać bolało mnie po stokroć więcej,że znów dałam się zwieść swoim nadziejom i oczekiwaniom.
Dlatego trzeba być czujnym i dla dobra własnej psychiki nie robić sobie wielkich nadziei.Ktoś kto potrafi uderzyć,wyzwać czy popchnąć a do tego jest pod tak przemożnym wpływem opinii swojej mamy nie może zmienić się ot tak.
Czytałam kiedyś wywiad z Tischnerem,mówił tam o relacji teściowa- synowa teściowa- zięć.Twierdzi on,że teściowa jest rozsadnikiem zła w rodzinie.
Zgadzam się niestety z tym- to codzienne syczenie do synowskiego ucha jaka to jego żona jest niedobra nieraz jest przyczyną rozwodów.
Obserwuję to teraz, gdy rozwodzi się brat mego męża i chwilami cierpnie mi skóra.Prawdą jest,że obydwoje sobie na to zapracowali ale to moja teściowa w sytuacji gdy jeszcze szansa była na dobre małżeństwo syczała synkow do ucha,obgadywała synową na pogrzebie jej ojca.I to do kogo- do jej babci.Echch...teraz rozpacza bo co ludzie powiedzą.Już współczuję nowej synowej...

Oczywiście gratuluję ciąży-bo kolejny dzieciaczek to kolejny powód by być twardym,nie dać się i walczyć.Ile ma już Twoje pierworodne dziecię?Z kim zostaje gdy Ty jesteś w pracy?

Mój mąż bardzo chce kolejnego dziecka ale jego zachowania tak mnie nieraz zaskakują i szokują,że jakoś nie wyobrażąm sobie związać się a właściwie uwiązać z powodu kolejnego dziecka.
Moja córeczka dużo mnie kosztowała zdrowia,problemów w pracy- w sumie z powodu ciąży z niej wyleciałam.Od tamtego czasu trudno znaleźć mi coś co by odpowiadało mi finansowo i merytorycznie.Mąż ciągle narzeka,że mało zarabiam i że to on w sumie utrzymuje rodzinę.Śmieszne to jest bo gdy składamy się na jakiś drogi prezent dla córki robimy to po połowie a wiem,że mój mąż zarabia ponad 10 tys miesięcznie.Ciągle jest gadanie jakie wszystko jest drogie,że na wakacje nie pojedziemy bo musiał zapłacić wysokie wpisowe,że jeśli nie wywalczy kontraktów na przyszły rok to dziecko trzeba będzie zabrać z prywatnej szkoły.Mam nadzieję,że od września coś się w mojej pracy zmieni i jesli go nie stać płacić czesne jak to będę robić.
Teraz, w wakacje to dla mnie najgorszy okres bo nie mam za nie płacone bo nie pracuję, w czerwcu dostałam ostatnią kasę za egzaminy końcowe- w sumie śmieszna i szybko się rozeszła.Jestem w takiej sytuacji,że muszę męża prosić o pieniądze.To okropnie poniżające gdy daje mi na coś pieniądze dokładnie tyle,żeby mi starczyło albo żebym jeszcze dołozyła bo mi zabraknie.

Smutny misiu świetne w tej całej nieciekawej sytuacji jest to,że masz wsparcie męża.Och,nawet nie wiesz jaką jesteś szczęściarą,że on Cię rozumie...Oby wyniki były dla Was dobrą nowiną.

513

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Gojka, współczuję, bo chyba nie ma nic gorszego niż być zależnym od swojego faceta.
I to jeszcze gdy on zarabia kupę forsy, a wylicza wszystko.

Moja teściowa narazie jest okej, ale pod koniec sierpnia może się tam wprowadzę. Bo 1 września mamy ślub, potem podróż, więc może pod koniec września. Chyba im później tym lepiej.

514

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku, gratuluję,bo dziecko to zawsze nowe szczęście,  ale mimo to bardzo się dziwię, niestety Twojej postawie ... I może za to "napadną" na mnie inne forumowiczki. Bo ja,  nie planując dziecka , nigdy nie zdecydowałabym się na seks bez zabezpieczeń. Dni płodne? Kalendarzyk ? Wybacz, ale to nie metoda.  Mamy XIX wiek. Nie potrafię też sobie wyobrazić jak można decydować się na dziecko (tak, decydować  bo   nie stosować  antykoncepcji), wiedząc że w małżeństwie nie układa się najlepiej.  Jeszcze niedawno pisałaś, że nie kochasz męża, dojrzewasz do rozwodu, itp.  Teraz jest pięknie.  Co będzie za miesiąc, rok?  Może w życiu nie należy kierować się  samymi emocjami , może trochę wyrachowania też trzeba ?  Poza tym Twoja córeczka jest jeszcze taka malutka - potrzebuje Twojego czasu, miłości, a tu za chwilę będzie następne dziecko, a może i następne...  (kalendarzyk zawodny jest...) . Wróciłaś do pracy, dobrze zrobiłaś, (choć powierzyłaś dziecko teściowej-brudasce) ale czy jeszcze kiedyś dasz radę pracować zawodowo, być choć trochę niezależna  ?  Teraz się cieszysz, to zrozumiałe, ale pomyśl chociaż w przyszłości o jakimś dobrym zabezpieczeniu - antykoncepcji ...  Dzieci to szczęście, ale też wcale niemałe  problemy (choćby prozaiczne  - finansowe)  ...


Życzę Ci wiele radości , wytrwałości, pewności siebie.

515

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Marinamarina- napisałam dokładnie to samo w swoim poście co Ty.Jakoś nikt na mnie napadł:).
Z jednym tylko się nie zgadzam-czy według Ciebie jest jakiś konkretny wiek pierworodnego dziecka,żeby rodzić mu brata czy siostrzyczkę? 10 lat róznicy wystarczy? Ja uważam,że to świetny moment bo dzieciaki będą mniej więcej w tym samym wieku.Trochę przemęczyć się trzeba ale potem będą eazem się bawić a nawet najlepiej zaplanowana opieka mamy nie zastąpi dziecku kontaktu z równieśnikiem.

Ja też "zdecydowałam się" na dziecko gdy moje małżeństwo miała się już ku końcowi.Była jeszcze jakaś próba reanimowania- i mimo,że przez wiele lat małżęństwa nie mieliśmy dziecka a ja już w kieszeni miałam skierowanie do poradni niepłodności- stało się.Nie żałuję,nadal jestem żoną swego męża i powoli układa się - raz lepiej raz lepiej gorzej.Ale jestem szczęśliwa,że mam dziecko akurat z tym facetem.

516

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

NIKA, 6 tygodni szybko zleci i dzidzia będzie już z Tobą. Bądź dobrej myśli, wszystko napewno dobrze sie ułoży. Pamiętaj, że to Ty masz największy wpływa na swoje życie i Ty decydujesz jak ono będzie wyglądać. Jeśli pragniesz czegoś innego, to dlaczego tego nie zmienisz. Szczęśliwa mama - to szczęśliwe dziecko.

GOJKA, sensownie mówisz smile spotkałam się z Tobą w niejednym temacie i rozsądnie radzisz. Doskonale rozumiem, jakie to uwłaczające prosić go o wszystko. Ale skoro on sam nie widzi, że dziecko to praca i obowiązki obojga rodziców, to nie masz co czuć skrępowania, jeśli oczekujesz od niego wsparcia finansowego.  Przecież to oczywiste, że on jest w stanie na więcej sobie pozwolić z uwagi na zarobki. Popieram rozsądne podejście do macierzyństwa, bo masz rację, że skoro nie możesz być pewna męża, to delikatnie mówić ryzykowna to sprawa. A co do pracy, która spełni oczekiwania, to nie poddawaj się, rozwijaj się a wierzę, że w końcu trafisz na tą idealną i wymarzoną. Nie rozumiem tylko Twojego męża, przecież powinnien wiedzieć jakie są teraz realia rynku pracy i nie ma prawa mieć do Ciebie pretensji. Trzymaj się dzielnie.

A teraz troszkę o mnie. Mam wyrzuty sumienia, że opisuję tu moje problemy z ciążą, kiedy Nika i Jeżyk oczekują zdrowych dzidziusiów. To chyba niezbyt wypada i nieeleganckie, dlatego przepraszam Was za to dziewczyny, nie chcę Was stresować i straszyć i proszę nie sugierujcie się moim przykładem, u Was napewno super wszystko będzie.
Bo ja jestem tym pechowcem, któremu przytrafiło się to jedno na kilkaset. Tak więc po podejrzeniu, że moje dziecko ma wadę, która trafia się jednej na tys. ciąż nadal nic nie wiem. Dostałam telefon, że badania nie udały się. Jestem tym wybrańcem, u którego w jednym na pięćdziesiąt przypadków chodowla komórek nie powiodła się i z przyczyn technicznych nie są w stanie nic stwierdzić. Czekają mnie kolejne badania tym razem już na oddziale szpitalnym i wciaż oczekiwania - co będzie? Czy to się kiedyś skończy?

517

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

nie wiem czy zdrowych, na razie tyle wiem co z usg.
ciaza to trudny okres, slysze ciagle ze inne matki sa takie szczesliwe, a ja nie jestem. czy mi zal wolnosci i dawnego zycia? czy juz mam dosc ciazy i tego ze co bym nie zrobila to ma wplyw na dziecko?

518

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Na to forum trafiłem przez przypadek gdy szukałem informacji jak przekonać żonę do wyprowadzki na wieś. Przyznaję troszkę wciąga nawet faceta smile. Ale żonce przeczytać nie dam bo bym zapomniał o mieszkaniu na wsi. Nie odczytaj tego że chcę ją zmuszać mieszkamy w mieście po prostu takie ciągoty moja oraz jej rodzina pochodzi ze wsi.  Ja spędzałem tam dużo czasu i lubię pracować na roli. Szokuje mnie troszkę postępowanie i zachowanie Twojego męża ale również i Twoje o teściowej już nie wspominam. Poniekąd mogłaś się domyślać jak wygląda mieszkanie na wsi myślę że troszkę inaczej sobie to wyobrażałaś jak i wasz związek. Dobrym posunięciem jest budowa domu ale dom to tylko mury. Szkoda że nie rozmawiacie ze sobą o życiu nie o krowach kurach etc. ale o tym co się dzieje wokół Was. I na koniec , jak można mieszkać w chlewie to co pisałaś o brudzie i porządku panującym na podwórku to jakaś masakra. Co do chomikowania przez Twoją teściową sprawa wygląda tak: osoby w tym wieku zostawiają wszelkie rzeczy sprawne dobre i te nie nadające się do niczego tylko dlatego iż mają traumę z przeszłości kiedyś nie było i tylko dla tego nie ma najmniejszego sensu z tym walczyć a jedynie wyrzucać jak ktoś nie widzi. Potem udawać głupiego i tyle.

519 Ostatnio edytowany przez chaber05 (2012-07-18 19:07:27)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Żonaty!
Jakąż mam ogromną ochotę zrobic Ci krzywdę. Jeżyka mąż oszukał w wielu kwestiach. Ty masz zamiar to samo zrobic swojej żonie. Dlaczego?! Bo Ty masz ochotę mieszkac na wsi. Nie ma to jak egoistyczny współmałżonek. Do tego nie kłamie, och nie! On przemilczy to i owo i wszystko będzie cacy.

Poniekąd Jeżyk powinien  domyślac się jak wygląda zycie na wsi, a Ty chyba domyślasz się czego pragnie żona.
Nie ma to jak egoizm, a w razie czego udajemy głupiego.

Mam też złe przeczucia. Czy Ty aby nie chcesz budowac tego domu obok rodziców? Jeśli tak, to nie dziwię się oporowi żony.
Czyżby następny bezkrytyczny w stosunku do mamusi?
Dużo na to wskazuje. Chocby podejście do chomikowania i bałaganiarstwa w obejściu.
Hipotetycznie: teściowi też byś tak łatwo wybaczył zagracenie garażu, podczas gdy Twój samochód stałby pod chmurką latami?

520 Ostatnio edytowany przez REA_lna (2012-07-18 19:26:11)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
chaber05 napisał/a:

Żonaty!
Jakąż mam ogromną ochotę zrobic Ci krzywdę. Jeżyka mąż oszukał w wielu kwestiach. Ty masz zamiar to samo zrobic swojej żonie. Dlaczego?! Bo Ty masz ochotę mieszkac na wsi. Nie ma to jak egoistyczny współmałżonek. Do tego nie kłamie, och nie! On przemilczy to i owo i wszystko będzie cacy.

Poniekąd Jeżyk powinien  domyślac się jak wygląda zycie na wsi, a Ty chyba domyślasz się czego pragnie żona.
Nie ma to jak egoizm, a w razie czego udajemy głupiego.

Nie bądź bez potrzeby okrutna !
On nie musi być i najprawdopodobniej nie jest typem męża Jeżyka. Chce mieszkać na wsi i wszystko. Nie chce straszyć żony tymi opowieściami - po prostu. I wcale się nie dziwię, bo ja po tych opowieściach ( Jeżyka i Smutnego misia)) nie dość że nie mogłam spać i przeżywałam jej sytuację to na dodatek nabrałam takiego wstrętu do życia na wsi i  duetu : matka+syn , że teraz nigdy bym nie zamieszkała na wiosce i wołami by mnie tam nie zaciągnęli. Więc słusznie robi, że nie daje żonie czytać tego wszystkiego. Przecież wszyscy zdajemy sobie sprawę, że wcale nie musi tak być na wsi i często tak nie jest (chyba).
Więc nie napadaj na niego bez powodu.

Posty [ 456 do 520 z 1,953 ]

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 31 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024