mam 22 lata pochodzę ze wsi rozumiem co to hodowla, są pewnie takie gospodynie które tyklo doją krowy i odpajała cielaczki, jednak gospodynie raczej wykonują więcej obowiązków z reguły jeszcze wyrzucają gnój taczkami, dziabią buraki, siali, układają snopki. Więc moja mama pracowała nie raz po 14 godzin z przerewą na obiad, to niech panie co pracują po 8 godzin 5 dni w tygodniu niech nie mówią, że na wsi kobiety nie pracują.
1,756 2016-03-09 21:21:29
1,757 2016-03-09 21:30:24
Cały problem w tym związku polegał na tym, że jeżyk nie rozumie co to gospodarstwo, gdyby była ze wsi to by wmawiała swojemu dziecku od małego że zostanie gospodarzem, że miasto to głupoty, nieodpowiedzialni ludzie bo takie jest na wsi wychowanie
1,758 2016-03-09 21:33:00
Cały problem w tym związku polegał na tym, że jeżyk nie rozumie co to gospodarstwo, gdyby była ze wsi to by wmawiała swojemu dziecku od małego że zostanie gospodarzem, że miasto to głupoty, nieodpowiedzialni ludzie bo takie jest na wsi wychowanie
A możesz to bardziej rozwinąć, proszę.
1,759 2016-03-09 21:44:49
jeżyk nie rozumie tego np. że w gosp trzeba inwestować, bo za chwilę ceny mleka będą niskie, a limity to był zabieg mający podnieść ceny, a później obniżyć i że ludzie często mają w niekórych wioskach klapki na oczach nie rozumieją że jest inna praca niż rolnictwo
1,760 2016-03-09 21:47:29
wszędzie ludzie są tacy sami i miasto i wieś, jednak ludzie na wsi twierdzą, że są bardziej odpowiedzialni itd. pewnie mają kompleksy i dlatego sobie tłumaczą że miasto jest mniej opdowiedzialne
1,761 2016-03-09 21:50:15
jeżyk nie rozumie tego np. że w gosp trzeba inwestować, bo za chwilę ceny mleka będą niskie, a limity to był zabieg mający podnieść ceny, a później obniżyć i że ludzie często mają w niekórych wioskach klapki na oczach nie rozumieją że jest inna praca niż rolnictwo
Tylko, że to nie jest wątek na temat, gdzie jest lepsze życie czy na wsi czy w mieście.
Dla jednych będzie łatwiej na wsi dla innych w mieście.
Jest to indywidualna sprawa.
Może skupmy się na problemach rodzinnych Jeżyka .
1,762 2016-03-09 21:55:58
chciałaś żebym Ci odpowiedziała, a gospodarstwa raczej jest trudno oddzielić od życia prywatnego. Bo jak chce jeżyk wrócić do męża to myślę, że muszą ze sobą dokładnie uzgodnić czy będzie tylko pracowała po za gospodarstwem, a może pracowała i wyjątkowo pomagała, bo od tego się zaczeło, że uzgodnili przed ślubem że nie bedzie pracowała w gosp.
1,763 2016-03-09 22:04:38
chciałaś żebym Ci odpowiedziała, a gospodarstwa raczej jest trudno oddzielić od życia prywatnego. Bo jak chce jeżyk wrócić do męża to myślę, że muszą ze sobą dokładnie uzgodnić czy będzie tylko pracowała po za gospodarstwem, a może pracowała i wyjątkowo pomagała, bo od tego się zaczeło, że uzgodnili przed ślubem że nie bedzie pracowała w gosp.
Dzięki za odpowiedź
Tylko, że w tym przypadku Jeżyk właśnie uważa, że jest łatwiejsze życie na wsi.
1,764 2016-03-09 22:20:38
i dobrze, pewnie tutaj też trudnością są stosunki z teściową, bo ona jest raczej tą co ma klapki na oczach. praca w gospodarstwie może nie była taka zła i jeżyk raczej trafiła na zmodernizowane, nie miała dużo obowiązków, nie chodziła na pole, tyko pewnie chciała kontaktu z ludźmi i dlatego konicznie oteierała ten gabinet kosmetyczny. a nie marwić się o somatykę i inne wyniki mleka
1,765 2016-03-11 09:47:00
Marysiu kochana bardzo chciałam dbać o somatyke o inne wyniki mleka. Doskonale wiem ze gosp to ciągle inwestycje i chetnie kiedys bralabym w tym udział chetnie stworzylybym team z mężem i prowadzila gosp bo to lubię rozumiem i nie boje się tego ale mój problem polegal na tym ze po ślubie kiedy po woli wlaczalam sie do prac na gosp ciągle bylam negowana przez teściową ze pani z miasta będzie uczyć ja i syna hodowi. Wtrącać sie nie mogłam bo według nich nie miałam o tym pojecia. O inwestycjach dowiadywalam sie w trakcie ich realizacji no mąż planowal je z teściową a nie ze mną. Dlatego nie weszłam w to gospodarstwo tak jakbym chciała wejść bo tam o wszystkim decyduje teściowa. Poeniadze chciałam miec swoje i miałam bo bylam na etacie a na wychowawczym otworzyłam ten manicure co bylo moja porażką.
Dobra teraz o tym co zdarzyło sie ostatnio. Mając w sercu swoja decyzje i będąc świadomą ze musze być jednak nie zalezkna wracając do ex zaczelam szukac pracy w mieście obok naszej wsi. No mam ofertę i to bardzo dobrą boburzednicza spokojna i w dodatku nie za najnizsza krajowa. Ucieszylam sie i stwierdziłam ze skoro tak się sprawy mają czas porozmawiać z nim. Mowie mu jak jest ze skoro chcemy spróbować to wrócę ale nie zrezygnuje z wynajmu mieszkania do momentu kiedy będę pewna ze nam wychodzi. Mowie mu ze znalazłam juz prace ze z tej co mam zrezygnuje i podejmę te bliżej niego. No i niestety pyta mnie co w tym czasie z dziecmi zrobię. Pytam go jak to JA zrobię? Przeciez to MY mamy zajmować sie nimi i RAZEM zapewnić im opiekę miedzy naszymi obowiązkami a miedzy tym czasem wynająć opiekunkę. Wiec on pyta jak sobie wyobrażam zarobić np 1800 zl za opiekunkę doc 1000 zl za 400 dojeżdża do tej pracy a jak zamierzam sie utrzymać czyli dać na ogrzewanie prąd i krwdyty. Mowie mu ze za opiekunkę będziemy płacić razem bo to wspólne dzieci i to we wspólnym interesie jest opieka nad nimi. W odpowiedzi uslyszalam to co zwykle slyszalam ze to tylko moja sprawa co ja z dziecmi zrobię i ze on sobie nie rzyczy obcej kobiety w domu. I tyle z mego powrotu do domu.
1,766 2016-03-11 10:41:12
1,767 2016-03-11 12:08:07
Tak język później dokładniej przeczytalam teoje posty nie chcialam zrobic Ci przykrości
1,768 2016-03-11 12:19:49
Marysiu kochana bardzo chciałam dbać o somatyke o inne wyniki mleka. Doskonale wiem ze gosp to ciągle inwestycje i chetnie kiedys bralabym w tym udział chetnie stworzylybym team z mężem i prowadzila gosp bo to lubię rozumiem i nie boje się tego ale mój problem polegal na tym ze po ślubie kiedy po woli wlaczalam sie do prac na gosp ciągle bylam negowana przez teściową ze pani z miasta będzie uczyć ja i syna hodowi. Wtrącać sie nie mogłam bo według nich nie miałam o tym pojecia. O inwestycjach dowiadywalam sie w trakcie ich realizacji no mąż planowal je z teściową a nie ze mną. Dlatego nie weszłam w to gospodarstwo tak jakbym chciała wejść bo tam o wszystkim decyduje teściowa. Poeniadze chciałam miec swoje i miałam bo bylam na etacie a na wychowawczym otworzyłam ten manicure co bylo moja porażką.
Dobra teraz o tym co zdarzyło sie ostatnio. Mając w sercu swoja decyzje i będąc świadomą ze musze być jednak nie zalezkna wracając do ex zaczelam szukac pracy w mieście obok naszej wsi. No mam ofertę i to bardzo dobrą boburzednicza spokojna i w dodatku nie za najnizsza krajowa. Ucieszylam sie i stwierdziłam ze skoro tak się sprawy mają czas porozmawiać z nim. Mowie mu jak jest ze skoro chcemy spróbować to wrócę ale nie zrezygnuje z wynajmu mieszkania do momentu kiedy będę pewna ze nam wychodzi. Mowie mu ze znalazłam juz prace ze z tej co mam zrezygnuje i podejmę te bliżej niego. No i niestety pyta mnie co w tym czasie z dziecmi zrobię. Pytam go jak to JA zrobię? Przeciez to MY mamy zajmować sie nimi i RAZEM zapewnić im opiekę miedzy naszymi obowiązkami a miedzy tym czasem wynająć opiekunkę. Wiec on pyta jak sobie wyobrażam zarobić np 1800 zl za opiekunkę doc 1000 zl za 400 dojeżdża do tej pracy a jak zamierzam sie utrzymać czyli dać na ogrzewanie prąd i krwdyty. Mowie mu ze za opiekunkę będziemy płacić razem bo to wspólne dzieci i to we wspólnym interesie jest opieka nad nimi. W odpowiedzi uslyszalam to co zwykle slyszalam ze to tylko moja sprawa co ja z dziecmi zrobię i ze on sobie nie rzyczy obcej kobiety w domu. I tyle z mego powrotu do domu.
Kurde.
Ale już wiesz na czym stoisz.
Proszę Cię to jest Ojciec Twoich Dzieci, niech się z Nimi spotyka, bo ma do tego prawo.
A Ty żyj swoim życiem.
Pracuj sobie, nie zastanawiaj się nad daniem Wam kolejnej szansy, po prostu żyj swoim życiem.
Pamiętaj ludzie się tak łatwo nie zmieniają w szczególności ludzie, którzy nie zauważają u siebie żadnych wad, a dobrze wiesz, że takimi ludźmi są Twój Ex i Jego Matka.
Mam taką prośbę do Was, którzy tak zachęcali Jeżyka do powrotu, najpierw dobrze przeczytajcie "od deski do deski" każdy post Autorki, a potem się wypowiadajcie pisemnie.
1,769 2016-03-11 14:47:54
Kurde jezyku lepiej ze znasz prawdę teraz niż masz znowu z walizkami latać.
Nie wierze i nie ufam takim gadom.
Bo jak kobieta za bardzo wierzy to się zdziwi.
1,770 2016-03-11 16:23:30
Jeżyk jesteś cudowną kobietą, powtarzam CUDOWNĄ! Silną, wrażliwą, inteligentną bardzo refleksyjną która zrobi dosłownie wszystko żeby scalić rodzinę, a twój były mąż zachowuje się tak jak by miał jakieś wiadro założone na głowę i przez to nic nie widział, nic nie słyszał i nic do niego nie docierało Dawno nie było mnie na forum i nie czuje się kompetentna żeby napisać więcej ale Twój wątek ma w sobie coś takiego, ze jak ktoś wszedł na niego raz to prędzej czy później i tak wróci
Pozdrawiam serdecznie wszystkie Netkobietki
Dużo uśmiechu dziewczyny !!!
1,771 2016-03-11 17:14:57 Ostatnio edytowany przez renatta (2016-03-11 17:18:24)
Byz moze Jezyku, ze nie dasz rady. Przykro mi to pisac, ale Ty niewiele sie nauczylas z tego kryzysu. Mam wrazenie, ze na pierwszym miejscu kierujesz sie emocjami, a z Twoim mezem tak nie mozna. Nie bedziesz miala zgodnego wspierajacego meza, bo on taki nie jest (przynajmniej nie jest to realne teraz, moze kiedys). Mozesz miec dom i pelna rodzina dla swoich dzieci, ale pod warunkiem, ze to Ty zawsze rozdajesz karty. I jesli wracasz do domu to na swoich warunkach i masz zaplanowane - jak wyglada Twoje zycie, zycie Waszych dzieci, kto za co placi itd. Nie omawiasz tego z mezem (on chce nadal kontrolowac i zarzadzac), ale informujesz go i to stopniowo, dokladnie wtedy, kiedy trzeba.
Oczywiscie daj mu wybor - jesli nie chce opiekunki, zostawiasz dzieci pod jego opieka, a sama jedziesz do pracy. Tu potrzebna jest walka o ustalenie rownorzednych pozycji, a zeby takie sie ustalily, Ty masz byc gora przez pewien czas. Czy bedziesz w stanie? Marnie to widze.
1,772 2016-03-11 17:41:38
masz teraz opiekunke?
nie rezygnuj z pracy.
i nie daj sobie zmydlic oczu tymi niebianskimi sobotami i sielankowymi niedzielami.
zycie z nim to znój, gnój i płacz.
1,773 2016-03-11 17:50:17
jeżyku miałam mieszane uczucia co do Twojego odejścia z domu i teraz w głębi serca liczyłam na to że jak wrócisz to się ułoży między wami. Czasem człowiek działa pod wpływem emocji, podejmuje różne decyzje nie zawsze rozsądne i przemyślane ale po przeczytaniu Twojego ostatniego postu powiem Ci jedno nie się piep.... ten Twój ex. Dziewczyno Ty robisz ciągle milowe kroki w jego stronę a on nawet nie jest w stanie zrobić małego kroczku. Nic nie zrozumiał. Jeśli w ten sposób mówi o dzieciach, to daj sobie spokój, on nadal dyktuje warunki i nie patrzy na Twoje poświęcenie. On tak został wychowany, taką ma mentalność i wie gdzie jest kobiety miejsce. On po prostu chcę mieć kucharkę, sprzątaczkę, opiekunkę do dzieci itp. nie partnerkę, kobietę. Jeszcze sobie ułożysz życie, taka kobieta jak Ty..
Jak kiedyś pisałam też spotykałam się z rolnikiem, nie poszłam za nim, bardzo przeżyłam rozstanie, zmieniła się cała moja psychika. Byłam idealistką, teraz jestem realistką. Strasznie to boli ale wiem że teraz będzie mi łatwiej w życiu pokonywać trudności.
Wiesz mój też był przystojny, inteligentny, mgr inż. bogaty, ideał ale nigdy od niego nic nie dostałam, zawsze to ja musiałam o niego zabiegać, o randki, rzadko dzwonił, pisał sms-y itp.
Teraz już od ponad 2 lat spotykam się z chłopakiem o którym kiedyś też już pisałam i on jest zupełnie innym człowiekiem. Nie jest ideałem, kiedyś w przeszłości miał problemy z alkoholem, nie leczył się sam stwierdził że sprawa ma się nieciekawie, teraz pije towarzysko lampkę czy dwie wina, czasem na weselu parę kieliszków ale zwykle kieruje, do czego zmierzam jest to chłopak który o mnie zabiega, dla którego jestem piękna, dzwoni codziennie, robi wszystko co w jego mocy aby móc do mnie przyjechać, jak przyjeżdża to nigdy z pustą ręką, zabiera mnie do kina, na pizzę, kupuje kwiaty, otwiera drzwi w samochodzie, dba o mnie, opiekuje się mną. Zaręczyliśmy się chce zostawić dom, gospodarstwo, pracę aby tylko być ze mną...
Ja wiem że z alkoholem nie ma żartów, nie ukrywam że mnie to niepokoi ale każdy popełnia w życiu błędy...każdy zasługuje na szansę, nie wiem jak będzie ale wychodząc za niepijącego lub pijącego towarzysko to też nie ma gwarancji że kiedyś nie zacznie..
wiem że mój narzeczony mnie kocha, że chce za mną być i gdyby nie te obawy z alkoh. to byłabym mega szczęśliwa bo nadajemy na tych samych falach. Pomaga mi we wszystkim, sam sobie prasuje, pomaga w kuchni, piecze ciasta, myje naczynia, podłogi, sprząta w szafkach i z takim facetem można gadać a ten twój ex to pan i władca klękajcie narody.
Mój ex też miał podejście że do kuchni się nie dotyka bo tam jest miejsce kobieta, on jest stworzony do wyższych celów, czyli zarabiania pieniędzy i rządzenia....
niech się ten Twój wypcha a znajdzie się taki co z wielką przyjemnością pogra z dziećmi w piłkę skoro on jako ojciec się nie poczuwa...
brrrrrrrrrr
1,774 2016-03-11 18:01:15
calineczko widze ze walczysz ostro. pamietam twoje posty rok temu:)))
1,775 2016-03-12 09:27:00
Tak bardzo chciałam scalić rodzinę. Nic nie wyszło.
1,776 2016-03-12 10:53:21
Języku kochany, tak bardzo mi przykro.
Nie wiem, czy jestem godna Ci cos napisać, bo sama mam takie indywiduum w domu.
Wydaje mi sie, ze tacy ludzie musza byc sami, nie czuja empatii, wszystko niszczą, nie oglądając sie na najbliższych.
Ja Tez robiłam, co mogłam, żal mi małżeństwa i boje sie bardzo rozwodu, ale nic na to nie poradzę,
tak juz musi byc i choć byśmy nie wiem, jak sie starały, to nic nie da, bo oni sie nigdy nie zmienia.
Musi byc tak, jak oni chcą i tyle w temacie.
Moge Ci tylko powiedzieć, ze z czasem sie to nasila i przybiera formę wręcz absurdalna.
Wyprowadzka i rozwód to poważna sprawa, niekiedy nie ma juz odwrotu i tak pewnie stało sie u Ciebie.
Nie pasujesz mu do układanki, a mówiąc o Tobie, jak o obcej kobiecie w jego domu dał Ci to dobitnie do zrozumienia.
Miałas misterny plan, który go urazil i znowu jego musi byc na wierzchu.
I jest.
Mi tez żal rodziny, domu, prawie nie jem i nie śpię bez prochów, nie mam nikogo, nawet zwierzątka żadnego i musze dać rade, a Ty jestes dla mnie dowodem ze musi sie udać, bo trzeba żyć i iść do przodu, bo nie innego wyjścia.
Ja nie wiem,czy będę taka silna, jak Ty, lata życia z dupkiem zrobiły swoje, śledząc Twój wątek miałam niekiedy wrażenie, ze mamy tego samego meza, tylko u mnie trwało to długo za długo.
Końce, bo zaczynam sie rozklejać,
Życzę Ci wszystkiego, co najpiękniejsze, a przede wszystkim realne.
Nie żyjmy iluzja, bo jak widać, prędzej, czy pozniej zgaśnie w najgorszym momencie.
Pozdrawiam
1,777 2016-03-12 12:55:55
Tak bardzo chciałam scalić rodzinę. Nic nie wyszło.
Próbowałaś.
Nie zadręczaj się.
Uwierz Twoje Dzieci naprawdę będą szczęśliwsze jak nie będziecie razem.
Ty także będziesz szczęśliwsza, ba przecież Ty już jesteś.
Przypomnij sobie, jak czułaś się, jak dostałaś uprawniony rozwód.
Jak pisałaś, że już Go nie kochasz.
1,778 2016-03-12 17:33:37
Czyli przez te iles lat mieszkania u niego mieliscie osobne komputery i on nigdy Ci w Twoim nie grzebal? Trudno mi uwierzyc po tym, co o nim pisalas. Ale jesli tak wolisz, to juz Twoja decyzja.
Spoko Haida pisze z telefonu na karte który jest tylko do tego. Tylko ja znam pin i wlaczam go tylko wtedy kiedy chce skorzystać z netu. Poza tym nie mieszkam przeciez z ex wiec korzystamy z innych komputerów.
1,779 2016-03-12 17:44:51
On musi miec wersje feminizmu dla wygodnych. Czyli kobieta ma pracowac na siebie i partycypowac w kosztach zycia, bo przeciez sa rowni. Ta sama kobieta ma zajmowac sie dziecmi, a ojciec ma sie najwyzej z nimi od czasu do czasu pobawic (bo to przeciez zadanie kobiety, gdy ojciec ciezko pracuje). Z jego perspektywy, Twoj powrot do JEGO domu to same plusy dla NIEGO: nie musi placic alimentow, Ty dokladasz sie do kosztow zycia, ma dzieci przy sobie, ale nie musi sobie nimi glowy zbytnio zawracac, bo to przeciez obowiazek kobiety. Do tego, Ty zajmujesz sie domem, gotujesz mu, oporzadzasz go i biegasz grzecznie do krowek przed i po wykonaniu Twoich obowiazkow zawodowych. Przeciez tak juz bylo, nie wazne, ze Ty masz SWOJA prace, ze ktora dostajesz pieniadze. Jeszcze ta sama kobieta mu wystawila dom z jej pieniedzy. Zyc nie umierac. Obudz sie. On chcial miec bezplatnego parobasa, ktory by sie gospodarka i domem zajal, przyniosl jeszcze jakas pensje do domu i dal mu spadkobiercow. Wiem, ze to boli, ale musisz sie w koncu obudzic z tego twojego amoku.
1,780 2016-03-19 21:44:41 Ostatnio edytowany przez yessa (2016-03-19 21:45:47)
Ja mam porównanie i też uważam, że na wsi kobiety mają lżej, co nie znaczy, że lekko. Moja mama pracująca zawodowo, sama z dziećmi, po nocach domowe obowiązki bo w dzień praca, teściowa pracowała w gospodarstwie, też ciężko, ale więcej ma czasu na domowe obowiązki niż moja mama. Ma czas żeby się wyspać, o czym kobieta pracująca poza domem i ogarniająca dom może jedynie pomarzyć. Mieszkałam z mamą, mieszkam w teściową i widzę różnicę.
Jeżyku szkoda, że się o tym przekonałaś, ale tacy faceci się nie zmieniają. Dopiero dziś przeczytałam o Twojej decyzji i od razu wybacz, złapałam się za głowę. Może są i tacy co się zmieniają, ale ja w to nie wierzę. Ale i tak podziw, że chciałaś ratować rodzinę.
1,781 2016-03-20 13:26:48 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2016-03-20 15:40:13)
Nigdy nie miałam nikogo na wsi,nigdy na wsi na stałe nie mieszkałam (pomijając wakacje) ale wiem jedno: nie,kobieta nie ma lżej na wsi niż ta w mieście.
Szczególnie kobieta myśląca.
Od zamążpójścia poznałam wiele kobiet mieszkających na wsi.I w moim wieku, i młodszych,i starszych.
Najtrudniejsze jest zmaganie się z mentalnością.
Ja nie daję rady.
I widzę jak dziewczyny,żony braci mego męża także sobie nie radzą.
Nie wolno zdradzić,że się na coś choruje.
Kiedy w wakacje byliśmy na wsi miałam w nocy hipoglikemię.
Mąż wezwał pogotowie.Jego ojciec musiał się tłumaczyć sąsiadom i wstydzić za mnie-tak powiedział
Mnie pani,od której kupuję porzeczki także wypytywała i skomentowała,że taka młoda a taka chora to mąż pożytku żadnego nie ma.
Żona brata mojego męża ma zdiagnozowane SM.Nikt o tym nie wie, ani jej rodzina,ani znajomi.Wiem tylko ja i mój mąż-bo jest lekarzem.
Na wsi żona nie może powiedzieć,że mąż ją bije,stosuje terror psychiczny.Bo na wsi sąsiadka ci powie: sprawy domowe rozwiązuj w domu.Czyli mordeczka na kłodeczkę.
Jak ktoś trzyma psa w domu to może oznaczać,że albo nie może mieć dzieci i psa traktuje jak dziecko,albo jest chory psychicznie albo jak ja: miastowa panienka co jej odpierdziela i na wsi probuje zaprowadzać miejskie porządki.
Pies jest od pilnowania obejścia.Nie można go kochać,wozić do weta-poza obowiązkowym szczepieniem na wściekliznę-a jak zdechnie bierze się za darmo drugiego.Ewentualnie,jak pies nie pilnuje,wywozi się go następnej wsi i wtedy bierze nowego.
Jest jeszcze mnóstwo zasad,których na wsi trzeba przestrzegać by się wiejskiej gawiedzi nie narazić: trzeba mieć kwiatki na parapecie,firanki-broń boże nie rolety.
Można olewać,nie reagując na komentarze,zaczepki wsiowych sąsiadów.A można też mieć dość i się wynieść.
Co do typowych,fizycznych czynności,które trzeba wykonywać na wsi: zanim wsiądziesz do auta i pojedziesz do pracy musisz zimą pamiętać by kawał drogi odśnieżyć a następnie przeznaczyć kilkadziesiąt minut,do godziny więcej na dojazd do pracy.
Po pracy musisz pamiętać,żeby zrobić zakupy bo jak już będziesz w domu to przypomnisz sobie,że masz pięć km do najbliższego sklepu i...nie jesz kolacji ?
No,chyba,że pójdziesz do sąsiadów pożyczyć chleb.Ale jak będziesz porąbańcem,niestosujacym się do wiejskiej mentalności to ci chleba nie pożyczą:)
1,782 2016-03-20 14:55:56
Gojka kocham cie;)haha cudne to jest.
1,783 2016-03-20 16:29:24
Nigdy nie miałam nikogo na wsi,nigdy na wsi na stałe nie mieszkałam (pomijając wakacje) ale wiem jedno: nie,kobieta nie ma lżej na wsi niż ta w mieście.
Szczególnie kobieta myśląca.
Od zamążpójścia poznałam wiele kobiet mieszkających na wsi.I w moim wieku, i młodszych,i starszych.
Najtrudniejsze jest zmaganie się z mentalnością.
Ja nie daję rady.
I widzę jak dziewczyny,żony braci mego męża także sobie nie radzą.
Nie wolno zdradzić,że się na coś choruje.
Kiedy w wakacje byliśmy na wsi miałam w nocy hipoglikemię.
Mąż wezwał pogotowie.Jego ojciec musiał się tłumaczyć sąsiadom i wstydzić za mnie-tak powiedział
Mnie pani,od której kupuję porzeczki także wypytywała i skomentowała,że taka młoda a taka chora to mąż pożytku żadnego nie ma.
Żona brata mojego męża ma zdiagnozowane SM.Nikt o tym nie wie, ani jej rodzina,ani znajomi.Wiem tylko ja i mój mąż-bo jest lekarzem.Na wsi żona nie może powiedzieć,że mąż ją bije,stosuje terror psychiczny.Bo na wsi sąsiadka ci powie: sprawy domowe rozwiązuj w domu.Czyli mordeczka na kłodeczkę.
Jak ktoś trzyma psa w domu to może oznaczać,że albo nie może mieć dzieci i psa traktuje jak dziecko,albo jest chory psychicznie albo jak ja: miastowa panienka co jej odpierdziela i na wsi probuje zaprowadzać miejskie porządki.
Pies jest od pilnowania obejścia.Nie można go kochać,wozić do weta-poza obowiązkowym szczepieniem na wściekliznę-a jak zdechnie bierze się za darmo drugiego.Ewentualnie,jak pies nie pilnuje,wywozi się go następnej wsi i wtedy bierze nowego.Jest jeszcze mnóstwo zasad,których na wsi trzeba przestrzegać by się wiejskiej gawiedzi nie narazić: trzeba mieć kwiatki na parapecie,firanki-broń boże nie rolety.
Można olewać,nie reagując na komentarze,zaczepki wsiowych sąsiadów.A można też mieć dość i się wynieść.Co do typowych,fizycznych czynności,które trzeba wykonywać na wsi: zanim wsiądziesz do auta i pojedziesz do pracy musisz zimą pamiętać by kawał drogi odśnieżyć a następnie przeznaczyć kilkadziesiąt minut,do godziny więcej na dojazd do pracy.
Po pracy musisz pamiętać,żeby zrobić zakupy bo jak już będziesz w domu to przypomnisz sobie,że masz pięć km do najbliższego sklepu i...nie jesz kolacji ?
No,chyba,że pójdziesz do sąsiadów pożyczyć chleb.Ale jak będziesz porąbańcem,niestosujacym się do wiejskiej mentalności to ci chleba nie pożyczą:)
Hmmm to ja chyba żyję na innej wsi
A może wieś zachodnia i wieś wschodnia to całkiem inne światy?
Gojka nie mam kwiatków na parapecie,w oknach nie mam firanek,mordeczki na kłódkę też nikt tu raczej nie trzyma
1,784 2016-03-20 16:35:09
Hmmm to ja chyba żyję na innej wsi
A może wieś zachodnia i wieś wschodnia to całkiem inne światy?Gojka nie mam kwiatków na parapecie,w oknach nie mam firanek,mordeczki na kłódkę też nikt tu raczej nie trzyma
![]()
Zapewne,Lena-mieszkasz na innej wsi.I zapewne,wieś na wschodzie jest inna niż wieś na zachodzie.
Ja oczywiście nie zamykam całej,polskiej wsi w mojej opinii.Ja znam taką wieś,wiem,że taka istnieje i codziennie,jeżdżąc do pracy na wieś utwierdzam się w przekonaniu,że wieś obok której funkcjonuję jest dla mnie nie do przyjęcia.
1,785 2016-03-21 09:13:36 Ostatnio edytowany przez yessa (2016-03-21 09:18:34)
Szok, że takie miejsca i mentalność jeszcze istnieją.
w takim razie to ja nie trafiłam na wieś, tak jak mi się wydawało...
1,786 2016-03-21 10:18:59
Istnieją takie.. woj. Lubelskie.
1,787 2016-03-21 12:36:49 Ostatnio edytowany przez yessa (2016-03-21 13:54:04)
Istnieją takie.. woj. Lubelskie.
Być może to zależy od województwa, może od miejsca, z moich obserwacji też od odległości do miasta i od tego, jakie to miasto, czy duże, czy mniejsze.
Teraz mieszkam niby na wsi, mam rolety, firanki tylko dlatego, że mi się podobają, a nie "bo wypada" nie mam kwiatków na parapecie bo nie lubię, nikogo to tutaj raczej nie interesuje, przez myśl by mi nie przeszło że są miejsca gdzie takie rzeczy w ogóle mają znaczenie. Nie muszę zimą odśnieżać ani kawałka drogi, ani samochodu bo stoi w garażu. Mentalnie ludzie tak samo różni jak w moim rodzinnym mieście. Jedyne z czym się zgodzę to zakupy, faktycznie muszę o nich myśleć trochę na zaś, bo do sklepów do małego miasta mam 3km i muszę zawsze podjechać autem, ale nie mam z tym większego problemu.
A życie jak życie, jeżeli kobieta musi pracować zawodowo i jednocześnie być gospodynią to nie ma lekko ani w mieście ani na wsi. Praca na 2 etaty tak naprawdę, ale przecież większość kobiet w dzisiejszych czasach tak żyje, ja też. Chodziło mi o kobiety pracujące w gospodarstwach, że mają więcej czasu na domowe obowiązki dlatego uważam, że mają lżej pod tym względem (rozkładu dnia i obowiązków).
Pomimo że byłam pewna że mąż Jeżyka się nie zmieni to bardzo mi szkoda, że jednak tak to wyszło. Gdyby jej mąż był innym człowiekiem to zrealizowałaby swoje marzenia o szczęśliwej rodzinie i wspólnym gospodarstwie, ale musiałby to być inny typ faceta!! Małżonkowie z niby dwóch różnych światów też mogą być szczęśliwi i ja z moim mężem jesteśmy na to żywym przykładem. Skoro kobieta z miasta i facet ze wsi są tak różnie wychowani, że się nie dogadają, co to mają powiedzieć kobiety które żyją z obcokrajowcami? A istnieją takie szczęśliwe związki.
1,788 2016-03-21 23:19:15
Wieś jak wieś.
W mieście nie lepiej.
Jezyku odezwij sie
1,789 2016-03-22 17:08:17
Marysiu kochana bardzo chciałam dbać o somatyke o inne wyniki mleka. Doskonale wiem ze gosp to ciągle inwestycje i chetnie kiedys bralabym w tym udział chetnie stworzylybym team z mężem i prowadzila gosp bo to lubię rozumiem i nie boje się tego ale mój problem polegal na tym ze po ślubie kiedy po woli wlaczalam sie do prac na gosp ciągle bylam negowana przez teściową ze pani z miasta będzie uczyć ja i syna hodowi. Wtrącać sie nie mogłam bo według nich nie miałam o tym pojecia. O inwestycjach dowiadywalam sie w trakcie ich realizacji no mąż planowal je z teściową a nie ze mną. Dlatego nie weszłam w to gospodarstwo tak jakbym chciała wejść bo tam o wszystkim decyduje teściowa. Poeniadze chciałam miec swoje i miałam bo bylam na etacie a na wychowawczym otworzyłam ten manicure co bylo moja porażką.
Dobra teraz o tym co zdarzyło sie ostatnio. Mając w sercu swoja decyzje i będąc świadomą ze musze być jednak nie zalezkna wracając do ex zaczelam szukac pracy w mieście obok naszej wsi. No mam ofertę i to bardzo dobrą boburzednicza spokojna i w dodatku nie za najnizsza krajowa. Ucieszylam sie i stwierdziłam ze skoro tak się sprawy mają czas porozmawiać z nim. Mowie mu jak jest ze skoro chcemy spróbować to wrócę ale nie zrezygnuje z wynajmu mieszkania do momentu kiedy będę pewna ze nam wychodzi. Mowie mu ze znalazłam juz prace ze z tej co mam zrezygnuje i podejmę te bliżej niego. No i niestety pyta mnie co w tym czasie z dziecmi zrobię. Pytam go jak to JA zrobię? Przeciez to MY mamy zajmować sie nimi i RAZEM zapewnić im opiekę miedzy naszymi obowiązkami a miedzy tym czasem wynająć opiekunkę. Wiec on pyta jak sobie wyobrażam zarobić np 1800 zl za opiekunkę doc 1000 zl za 400 dojeżdża do tej pracy a jak zamierzam sie utrzymać czyli dać na ogrzewanie prąd i krwdyty. Mowie mu ze za opiekunkę będziemy płacić razem bo to wspólne dzieci i to we wspólnym interesie jest opieka nad nimi. W odpowiedzi uslyszalam to co zwykle slyszalam ze to tylko moja sprawa co ja z dziecmi zrobię i ze on sobie nie rzyczy obcej kobiety w domu. I tyle z mego powrotu do domu.
Heh, i po Twoim planie .
jezyku, bo z nami kobietami tak już bywa- że my widzimy coś czego nie ma - Ty w zachowaniu Twego byłego męża widziałaś jego wielką chęć do odbudowania rodziny - żebyście byli razem, a on po prostu chce by Ci fanaberie przeszły i żeby było jak kiedyś .
Spróbuj patrzeć na jego zachowanie oczami i rozumem a nie własnymi marzeniami.
Teraz niedelikatnie ... pewnie ma jak w czasach narzeczeństwa - dzieci tylko na chwilę (weekendy ) , kobieta miła i przychylna bo przecież jej tez zależy na dobru rodziny .. więc i pewnie sex.. i inne należne kochanemu facetowi atrybuty.. Czy on się musi wysilać ?? starać ??
On nic nie rozumie bo nie musi się za bardzo dostosowywać do nowej sytuacji , to Ty chcesz by było dobrze i robisz tak..za niego i za siebie.
I stąd ten zonk z powrotem!
Oby teraz chłop bardziej nie zwariował - bo to Ty chcesz wrócić ! To Ty pokazałaś że Ci zależy i się dostosujesz!
Zacznij żyć tak jakby on nie istniał dla Ciebie jako kobiety ! pilnuj by wywiązywał się z obowiązków ojca! ale nie tylko weekendowo i tylko zabawowo!
Buaiaki
1,790 2016-03-22 19:06:34
Istnieją takie.. woj. Lubelskie.
Trafiony.Za pierwszym razem
1,791 2016-03-23 15:35:43
coca-cola211 napisał/a:Istnieją takie.. woj. Lubelskie.
Trafiony.Za pierwszym razem
No i maliny i truskawki zbierac. W dupach tym babom sie poprzewracalo bedo latac zamiast robic;D te mlode to juz nic nie warte na nic ;D una pracowac bedzie, co to za praca telefony odbierac i dupo miedzy obcymi chlopami krecic;D Pozdrawiam kochane sąsiadki;D
1,792 2016-03-24 11:31:18
zgadzam się z tobą w 100%
1,793 2016-03-24 16:37:24
W takim razie ja żyję w mieście, a nie na wsi. Sklep mam dwa domy dalej. Takie wsie jak Wy opisujecie to chyba jakieś totalne zadupia za przeproszeniem. Chociaż nie twierdze, że takie nie istnieją.
1,794 2016-03-24 16:42:29
Mazury.
Są!!!!!u nas takie wsie.
1,795 2016-03-24 16:46:08 Ostatnio edytowany przez yessa (2016-03-24 16:48:44)
u mnie "na wsi" nic z czego opisywałyście się nie zgadza. W takim razie to nie wieś, za duża, za dużo nowych domów, ludzi którzy przyszli tu mieszkać z miasta. Tych starszych tubylców nawet jeśli coś by komentowali miałabym generalnie w d., ale nigdy nie słyszałam tutaj takich komentarzy. Jak w bloku mieszkałam stare babki też gadały. Ja osobiście bym się nie przejmowała.
Domyślam się że takie wsie istnieją chyba w okolicach mojego rodzinnego miasta (w stronę słowackiej granicy)
1,796 2016-03-26 02:21:10
Kochany Jeżyku!
Przeczytałam cały Twój wątek od deski do deski w jedną noc, wracając do niego wielokrotnie.
Z racji wykształcenia zawodowego i życiowego doświadczenia znam się na ludzkich osobowościach. Miałam wiele do czynienia zarówno z tymi normalnymi, którzy przechodzili przez pewne życiowe zawirowania, jak i z ludźmi o osobowościach patologicznych.
Jednego jestem pewna- jesteś wyjątkową osobą, a Twój były to psychopata.
Manipulował Tobą od początku i robi to nadal, o czym świadczy Twój wpis o postanowieniu rekonstrukcji.
Zrozum, że ludzie nie zmieniają się radykalnie, a tym bardziej ludzie tacy jak on. Zmiana osobowości nie jest możliwa.
Zmienić można podejście do życia lub ludzi, w tym do ukochanych osób, ale taką zmianę poprzedzać musi głęboka refleksja nad sobą, do czego Twój były nie jest zdolny. I tak nie wszystkim udaje się zmienić charakter, bo w grę wchodzą czynniki takie jak samoświadomość, siła woli i uwarunkowania społeczno- wychowawcze, inne u każdego człowieka.
Nie chodzi o to, że kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa. Chodzi o to, że Ty-jak każdy człowiek- potrzebujesz miłości, bezpieczeństwa, akceptacji, szacunku i jak większość kobiet chcesz żyć w stabilnym, udanym związku.
W mojej ocenie ten mężczyzna nie jest zły. Wy po prostu do siebie nie pasujecie, bo macie rozbieżne oczekiwania, choć te same potrzeby.
Jego potrzeby bezpieczeństwa i akceptacji zrealizuje kobieta bezwzględnie podporządkowana, a Twoją silny, wrażliwy facet, który będzie uczciwy, słowny i empatyczny. Tacy istnieją, ale, przykro mi z całego serca- TO NIE ON.
Cholernie Ci współczuję, bo każda z nas chciałaby, żeby ojciec jej dzieci był właśnie tym człowiekiem. Nie ideałem, tylko mężczyzną z krwi i kości, który potrafi kochać do głębi.
Ty i Twój były to dwa różne oblicza miłości.
Błagam Cię, nie poddawaj się i szukaj dalej- na pewno jest ktoś, kto pokocha Cię tak jak tego oczekujesz, bo zasługujesz na to.
Wychowaj dzieci na szczęśliwych ludzi i nie pozwól im dorastać w domu pełnym łez i niezrozumienia. Na ich miejscu- wolałabyś żyć tam, gdzie mama cierpi, ze sfrustrowanym i wiecznie niezadowolonym tatą, czy widzieć w oczach matki radość życia każdego dnia i spotykać się z tatą może rzadziej, ale za to w spokojnej i przyjaznej atmosferze?
Poszukaj proszę terapeuty w realu, by pomógł Ci psychicznie stanąć na nogi, bo tutaj możemy gadać i doradzać, ale nie mając osobistego kontaktu, nie mam pełnego, rzeczywistego obrazu. Tylko psycholog z realu może Ci pomóc.
Trzymaj się kochana i dawaj znaki życia, bo na tym forum masz wielu przyjaciół.
Magdalena
1,797 2016-03-29 07:13:24
Magdaleno dzieci wcale nie maja wizji mamy szczęśliwej i silnej. Udaje przed nimi usmiechnieta. Ale po córce widac ze ona wie ze ja udaje. Najgorsze w tym wszystkim jest to ze ona ma prawie 5 lat i przeze mnie będzie zakompleksiona zaplakana kobieta. Bo na taka matkę patrzyła. Niszczę jej przyszłość w tej chwili. Moja matka przekazala mi to samo. Psycholog w tej dziedzinie jest potrzebny żeby nie spieprzyc zycia córki. Zeby ona miała poczucie własnej wartości. Ja takiego nie mam.
1,798 2016-03-29 07:15:09
Magdaleno dzieci wcale nie maja wizji mamy szczęśliwej i silnej. Udaje przed nimi usmiechnieta. Ale po córce widac ze ona wie ze ja udaje. Najgorsze w tym wszystkim jest to ze ona ma prawie 5 lat i przeze mnie będzie zakompleksiona zaplakana kobieta. Bo na taka matkę patrzyła. Niszczę jej przyszłość w tej chwili. Moja matka przekazala mi to samo. Psycholog w tej dziedzinie jest potrzebny żeby nie spieprzyc zycia córki. Zeby ona miała poczucie własnej wartości. Ja takiego nie mam.
1,799 2016-03-30 07:08:10
Języku każdy ma chwile słabości.rozumiem cie i nie potepiam.serio czasem łatwiej wydaje się odpuścić i ...
Weszlas na wspaniałą drogę.masz prace i dzieci.malutki tez przestanie kiedyś chorować.walcz o siebie i nie daj się zwiesc.
Ty juz nie jesteś ta naiwna która poszła na wies.
Pamiętam twoje wszystkie wpisy i życzę ci szczęścia.pozdrawiam z miasta z Mazur.
1,800 2016-04-02 23:02:37
Najgorsze w tym wszystkim jest to ze ona ma prawie 5 lat i przeze mnie będzie zakompleksiona zaplakana kobieta. Bo na taka matkę patrzyła. Niszczę jej przyszłość w tej chwili. Moja matka przekazala mi to samo. Psycholog w tej dziedzinie jest potrzebny żeby nie spieprzyc zycia córki. Zeby ona miała poczucie własnej wartości.
Ja też patrzyłam na taką mamę i nie jestem zakompleksiona ani zapłakana. Powiem więcej, jestem silniejsza, nie pozwalam by uczucia mną rządziły, jeżeli trzeba by było kopnęłabym faceta w 4 litery nawet jeślibym go kochała. Właśnie dlatego, że patrzyłam na taką mamę, postanowiłam sobie, że ja nigdy taka nie będę. Wcale nie musi być tak jak piszesz, skąd wiesz, że Twoja córka nie będzie silniejsza.
1,801 2016-04-06 10:20:06
Znalazłam ciekawy artykuł, który obala mit.
Przeczytajcie.
kobieta.onet.pl/dziecko/male-dziecko/co-dal-mi-rozwod-rodzicow-przede-wszystkim-szczesliwe-dziecinstwo
1,802 2016-04-20 22:15:49
Jeżyku , jak możesz napisz co tam u Ciebie, proszę.
1,803 2016-06-17 09:38:33
Mój mąż jest z Suwałk, też "marudzi", że Suwaliszki fajne i on by wrócił, ale chyba bym tam umarła To zupełnie inna mentalność. Jego rodzina na szczęście jest nowoczesna, ale co z tego skoro wszystko dookoła nie.
1,804 2016-06-22 21:50:01
Języku co u ciebie
1,805 2016-06-23 14:40:28 Ostatnio edytowany przez Ewika99 (2016-06-23 14:44:18)
Nigdy nie miałam nikogo na wsi,nigdy na wsi na stałe nie mieszkałam (pomijając wakacje) ale wiem jedno: nie,kobieta nie ma lżej na wsi niż ta w mieście.
Szczególnie kobieta myśląca.
Od zamążpójścia poznałam wiele kobiet mieszkających na wsi.I w moim wieku, i młodszych,i starszych.
Najtrudniejsze jest zmaganie się z mentalnością.
Ja nie daję rady.
I widzę jak dziewczyny,żony braci mego męża także sobie nie radzą.
Nie wolno zdradzić,że się na coś choruje.
Kiedy w wakacje byliśmy na wsi miałam w nocy hipoglikemię.
Mąż wezwał pogotowie.Jego ojciec musiał się tłumaczyć sąsiadom i wstydzić za mnie-tak powiedział
Mnie pani,od której kupuję porzeczki także wypytywała i skomentowała,że taka młoda a taka chora to mąż pożytku żadnego nie ma.
Żona brata mojego męża ma zdiagnozowane SM.Nikt o tym nie wie, ani jej rodzina,ani znajomi.Wiem tylko ja i mój mąż-bo jest lekarzem.Na wsi żona nie może powiedzieć,że mąż ją bije,stosuje terror psychiczny.Bo na wsi sąsiadka ci powie: sprawy domowe rozwiązuj w domu.Czyli mordeczka na kłodeczkę.
Jak ktoś trzyma psa w domu to może oznaczać,że albo nie może mieć dzieci i psa traktuje jak dziecko,albo jest chory psychicznie albo jak ja: miastowa panienka co jej odpierdziela i na wsi probuje zaprowadzać miejskie porządki.
Pies jest od pilnowania obejścia.Nie można go kochać,wozić do weta-poza obowiązkowym szczepieniem na wściekliznę-a jak zdechnie bierze się za darmo drugiego.Ewentualnie,jak pies nie pilnuje,wywozi się go następnej wsi i wtedy bierze nowego.Jest jeszcze mnóstwo zasad,których na wsi trzeba przestrzegać by się wiejskiej gawiedzi nie narazić: trzeba mieć kwiatki na parapecie,firanki-broń boże nie rolety.
Można olewać,nie reagując na komentarze,zaczepki wsiowych sąsiadów.A można też mieć dość i się wynieść.Co do typowych,fizycznych czynności,które trzeba wykonywać na wsi: zanim wsiądziesz do auta i pojedziesz do pracy musisz zimą pamiętać by kawał drogi odśnieżyć a następnie przeznaczyć kilkadziesiąt minut,do godziny więcej na dojazd do pracy.
Po pracy musisz pamiętać,żeby zrobić zakupy bo jak już będziesz w domu to przypomnisz sobie,że masz pięć km do najbliższego sklepu i...nie jesz kolacji ?
No,chyba,że pójdziesz do sąsiadów pożyczyć chleb.Ale jak będziesz porąbańcem,niestosujacym się do wiejskiej mentalności to ci chleba nie pożyczą:)
Ja mieszkam na lubelskiej wsi, ale na Boga, to o czym piszesz to paranoja jakas... Owszem, zgodze sie, ze mentalnosc ludzi ze wsi jest nieco inna niz tych z miasta, ale bez przesady... Po kolei: jak to nie mozna byc chora? Mi tesciowa, od kiedy zachorowala na cisnienie, codziennie kaze sobie mierzyc (czego nie robie, bo najzwyczajniej nie mam cisnienia), nigdy nie slyszalam, by choroba to byl wstyd. Raczej nieszczescie, ale nie wstyd.
Mozna powiedziec, ze maz Cie bije, nikt Ci tego nie zabroni. Na reakcje sasiadki wplywu nie masz, ale rzadko ktora powiedzialaby tak, jak piszesz...
Moja ciotka, z tej samej wsi, ma psa w domu. Maltanczyka. Nie traktuje go jak dziecko, bezdzietna tez raczej nie jest, ma dwojke dzieci. Nikt na nia nie patrzy, jak na miastowa wariatke (zreszta, jej to wisi). Inna sprawa, ze ja osobiscie nie lubie psow ani kotow w domu. Ale to kwestia raczej tego, ze nie lubie miec wszedzie siersci, a nie zacofanej mentalnosci... Ze psow sie na wsi nie kocha? OMG! Nasz soltys niedawno plakal po swej starej suczce. Wierna psina, ale stara byla i zdechla. Obejscia raczej nie miala za zadanie pilnowac, bo ledwo do lydek dosiegala... Na wscieklizna ludzie szczepia, owszem. A wywozenie czy to psow, czy kotow jest naganne w opinii ludzi. Pewnie i tacy sie zdarzaja, co wywoza, ale mam wrazenie, ze jednak czesto dotyczy to ludzi z miasta, ktorym piesek czy kotek przeszkadzaja w wyjezdzie na urlop. Nie bez powodu liczba znalezionych na drodze lub pozostawionych zwierzat wzrasta w okresie letnim...
TRZEBA miec kwiatki na parapecie? Dziwne, bo zaden regulamin wiejski tego nie przewiduje. U nas w pokoju jest jeden kwiatek w dodatku juz go szlag bierze, bo podlewac zapominam- nie przepadam za kwiatami. Moja tesciowa to nawet sztuczne ma u siebie na oknie... Rolety? U nas w kazdym oknie. I u sasiadow tak samo. A przepraszam, akurat my mamy zaluzje. Teraz rolety sa u wszystkich. I nikt po egzorcyste z tego powodu nie biega...
Zaczepki, komentarze wsiowych sasiadow, to jakie na przyklad? Mozesz sprecyzowac?
W zime moj maz odsnieza. Jeszcze nie zdarzylo sie, aby z tego powodu narzekal. Ze niby w miescie to snieg samochodu albo drzwi do bloku nie zawieje?
Sklep mam jakies 20 m od domu. Kolacji i tak nie jem, odchudzam sie. A jak zabraknie? Wiesz, w sumie to mam w nosie mentalnosc, zwyczaje, bo robie na ogol, jak uwazam. Ostatnio mi sasiadka, sama z siebie, taka starowinka, przyniosla czeresni. Znajoma dala 3 lubianki truskawek i wytlaczanke wiejskich jajek, bo maz pomogl naprawiac im opryskiwacz. A wczoraj maz przywiozl od innego znajomego siatke ogorkow. Calkiem za free. Wiec i ten chleb by pozyczyli. Wybacz, Gojko, ale przesadzasz. Nawet jesli znasz bardzo zacofana wies, to i tak w polowe nie uwierze. A na wsi od urodzenia mieszkam...
1,806 2016-06-24 12:58:23
Sama mieszkałam do pełnoletności na wsi i wie, ze nigdy nie wrócę. Nigdy nie pasowałam na wieś, nie bawią mnie pola, rozjechane drogi, wstawanie do szkoły o nieludzkiej godzinie bo autobus o 6,35 Potem czekanie godzinę na autobus do domu
Brak kolegów ze szkoły gdzieś blisko. Wyjazd do miasta zmienił moje życie i jestem szczęśliwa. Przynajmniej nie budzą mnie rano traktory czy inne kombajny.
Moja matka kiedyś pytała czy nie tęsknię za... (tu wstaw nazwę wsi). Odpowiedziałam jej, za czym tu tęsknić? Moi rodzice porzucili rolnictwo w 92r. jak miałam 11 lat, więc końcówka mojej wiejskiej kariery nie była naznaczona zbieraniem ogórków czy pieleniem buraków.
1,807 2016-06-24 13:33:20 Ostatnio edytowany przez yessa (2016-06-24 13:48:35)
Ewika99 zgadzam się w 100%.
polacca to totalnie zależy od człowieka. Ja całe życie mieszkałam, wychowałam się w mieście, na studia poszłam do większego miasta i dla mnie to była katorga. Stojąc w kolejce w sklepie, jak się wszyscy w tym pędzie, pośpiechu pchali to dostawałam nerwicy. W korkach po 40min tak samo. Na wsi dla mnie jest milion razy lepiej. Miałam sporo obaw idąc mieszkać do męża na wieś, ale zaryzykowałam, i nie żałuję, postanowiłam tu zostać (zaczynamy budowę). Ale to tylko od człowieka i jego upodobań zależy i nie ma się o co kłucić. Ja nienawidziłam tłukących się sąsiadów za ścianą, wiecznie rozdartych dzieci pod oknami i setki innych rzeczy. Tego, że nie mogłam rozłożyć sobie basenu i się poopalać w ogrodzie, bo w bloku go nie miałam. Fakt, wszystko pod nosem to wygoda, a tutaj jestem uzależniona od samochodu, ale dla mnie warto. Dużo zależy od tego jaka jest ta wieś, bo jeśli byłaby taka o jakiej pisała Gojka to niekoniecznie chciałabym tam mieszkać. Paradoksalnie we wsi w której mieszkam mam większe możliwości rozwoju zawodowego niż w rodzinnym mieście. Nie wrzucałabym każdej wsi i każdego miasta do jednego wora.
Gadanie ludzi? Nie wierzcie w to, że w mieście nie obgadują. Tu problem polega tylko na tym, czy ktoś się tym przejmuje, czy mu to zwisa. Zauważyłam, że na wsi ludzie bardziej się przejmują gadaniem innych. Męża już z tego wyleczyłam i jest ok
1,808 2016-07-25 18:58:03
Sledzilam historie jezyka na samym początku. Na trochę się wyłączyłam. Mam podobne doświadczenia i niestety trafiłam na wiosnę dokładnie taka jaka opisała gojka ; (
Co prawda nauczyłam się to Wszystko olewac I Żyć swoim życiem.
Niestety życie z tesciami o takiej mentalności i mężem który ma dwie twarze jak mąż jezyka czasem doprowadza do takiego stanu psychicznego... ; ( najbardziej cierpi dziecko, rozdarte między mamę, tatę i dziadków. . Bo właściwie każdy tu podważa moje zdanie i moj sposób wychowania.
W wolnej chwili opiszę moja historie.
Dzisiaj chciałam po prostu dołączyć do grona.
Pozdrawiam
1,809 2016-07-26 20:03:17 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2016-07-26 20:04:07)
Magant-witaj :}
Yessa-oczywiście,że w mieście także obgadują.Sama ciagle dowiaduję się różnych "newsów" na temat mojego stanu konta,małżeństwa,sposobu w jaki wychowuję córkę,mojego wyznania.Wszystko od sąsiadów w mieście.
Na wsi bardziej się przejmują pewnie dlatego,że mają inne relacji niż w mieście z sąsiadami.sąsiedzi często mają więcej czasu by interesować się czyimś życiem a ponadto na wsi masz mniej sąsiadów niż np w 10 piętrowym bloku
Ja wybrałam dla nas optymalną wersję-dom ale w mieście,w cichej,spokojnej dzielnicy z której wszędzie jest blisko.
1,810 2016-07-26 22:09:38
Magant współczuję. Opisz w wolnej chwili swoją historię może uda nam się coś doradzić. Najważniejszy jest stanowczy mąż który nie daje się manipulować rodzicom. Inaczej kiepsko wygląda przyszłość takich małżeństw.
1,811 2016-07-28 09:37:25
Magant czekamy na zarys sytuacji
1,812 2016-08-07 06:47:18
Dużo się działo. Nie miałam siły pisać. Umarła moja mama. W wielkich meczarniach. Straszna choroba ten nowotwór. Byłam z nią całe tygodnie w tym bólu i do końca trzymałam za rękę. Teraz ten obraz mnie nie opuszcza. Przewija się jak film i leci do końca potem to samo i to samo wszystkie momenty wracają.
Liczylam ze mama mi pomoże. To dzięki niej sie rozwiodlam miałam siłę się wyprowadzić od męża ona ciągle mi powtarzała żebym nigdy nie dawała sobą pomiatac
Po jej śmierci - w maju wrocilam na wioskę. Pewnie nie tego się spodziewalyscie ale taką decyzję podjęłam. Dzieci chociaż są szczęśliwe.
1,813 2016-08-07 10:25:29 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2016-08-07 10:26:05)
Dużo się działo. Nie miałam siły pisać. Umarła moja mama. W wielkich meczarniach. Straszna choroba ten nowotwór. Byłam z nią całe tygodnie w tym bólu i do końca trzymałam za rękę. Teraz ten obraz mnie nie opuszcza. Przewija się jak film i leci do końca potem to samo i to samo wszystkie momenty wracają.
Liczylam ze mama mi pomoże. To dzięki niej sie rozwiodlam miałam siłę się wyprowadzić od męża ona ciągle mi powtarzała żebym nigdy nie dawała sobą pomiatac
Po jej śmierci - w maju wrocilam na wioskę. Pewnie nie tego się spodziewalyscie ale taką decyzję podjęłam. Dzieci chociaż są szczęśliwe.
Bardzo mi przykro z powodu śmierci Twojej Mamy.
Dobrze, że na końcu tak mocno Ją wspierałaś.
Mądrą miałaś Mamę, pamiętaj Jej słowa na zawsze, nigdy nie dawaj się pomiatać!
Nie jest istotne czy spodziewałyśmy się czy nie, istotne, że taką podjęłaś decyzje.
Jeżyku, my tylko piszemy, jak z boku to wygląda, a to czy do tego się ustosunkujesz czy nie, to tylko zależy od Ciebie.
Dobrze, że chociaż Dzieciaki są szczęśliwe.
A Ty, jak się tam czujesz, jak jest między Tobą a Nimi?
Internetowo Cię przytulam!
1,814 2016-08-07 13:46:28
Dzięki Krejzolka ze tak ciepło mi odpowiedzialas. Spodziewałam się linczu. Potrzebuję dobrego słowa bo wszystko mnie przerasta. Ex niby mily ale ja go znam i wiem że to fałszywy drań. Nie kocham go wiec "nas" nie bedzie nigdy, a wrocilam bo w domu moim czuje sie dobrze i chce w nim byc przynajmniej teraz. tesciowa to mnie ucalowala ze wrocilam i powiem ze jest dla mnie mila caly czas od maja. Szczerze to były momenty ze nawet poczułam do niej sympatię. Nie spodziewałam się ze akurat ona ucieszy się z mojego powrotu.
1,815 2016-08-07 20:23:29
Współczuję z powodu mamy.
Silna z niej była kobietą.
Pamietaj byś i ty się zbadała pod kątem raka.
Teściowa?
Ja zawsze się zastanawiałam dlaczego nie da się z wieloma kobietami dogadać po ludzku. One też duzo przeżyły przecież.
Jak mąż?coś was łączy?pracujesz?
1,816 2016-08-07 22:14:52
Szczerze wspolczuje. Wiedzialam, ze wrocilas na wioske. Znajdz prace, zeby w razie czego byc niezalezna. Tesciowa ol.j. Maz niech bawi sie w tate, ale od Ciebie wara.
1,817 2016-08-08 22:05:00
Dzięki Krejzolka ze tak ciepło mi odpowiedzialas. Spodziewałam się linczu. Potrzebuję dobrego słowa bo wszystko mnie przerasta. Ex niby mily ale ja go znam i wiem że to fałszywy drań. Nie kocham go wiec "nas" nie bedzie nigdy, a wrocilam bo w domu moim czuje sie dobrze i chce w nim byc przynajmniej teraz. tesciowa to mnie ucalowala ze wrocilam i powiem ze jest dla mnie mila caly czas od maja. Szczerze to były momenty ze nawet poczułam do niej sympatię. Nie spodziewałam się ze akurat ona ucieszy się z mojego powrotu.
Nie musisz mi dziękować, po prostu napisałam to co czułam.
Kochana, ale my Cię tutaj nie linczujemy, my po prostu piszemy, jak my to widzimy i tyle.
Każda z nas tutaj chce Twojego i Twoich Dzieci szczęścia, uwierz.
Proszę Cię, bądź czujna wobec Ex i Teściowej (jak się do tej Kobiety zwracasz?).
Dobrze, że przynajmniej dobrze się czujesz w domu, to bardzo ważne!
Trzymaj się cieplutko i pamiętaj, że jesteśmy z Tobą i Twoimi Dzieciakami!!!
1,818 2016-08-09 13:25:37
Czesto tu zagladalam,czekajac na Twoj wpis.Dzis ponownie zajrzalam,gdy przeczytalam o mamie-nie moglam w to uwierzyc.Dlaczego to chorobsko niszczy nas wszystkich!!dlaczego jeszcze naukowcy nie wynalezli dobrego skutecznego lekarstwa.Tyle wspanialych ludzi odchodzi....
Nie moge sie skupic,to ze wrocilas jezyku na wies to sie domyslilam poniewaz wiem jak bylo ci trudno ze wszystkich a zwlaszcza z tym ze tak naprawde nie mialas swojego kata wlasnego kata,zadnej pomocy i dodatkowo choroba mamy.to wszystko jestem w stanie zrozumiec ale ciosem bylo dla mnie-smierc Twojej mamy.Z tym nie moge sie pogodzic jest mi tak bardzo smutno,znowu placze piszac do ciebie.
Jezyku to dobtrze ze dzieci maja ojca oby nimi sie rowniez zajmowal.Poswiecilas sie dla dzieci..
ty zas musisz twardo stapac po ziemi,przede wszystkim znajdz sobie jakas prace nawet za najnizsza krajowa.Bys mogla oddychac......
Reszta musi sie ulozyc,moze tylko jakos ale sie ulozy.
Tesciowa dostala prejasnienia jak wrocilas :)
Pamietaj slowa mamy!!! Nigdy nie zapominaj o nich.Prosze szanuj siebie.
Zagladeaj tu i pisz nie tylko jak jest zle ale rowniez co robilas,jak sie dzieciaki sprawuja na wsi?Czy tesknily za krowkami?Czy jezdzicie na rowerach?
Buziale
1,819 2016-08-09 20:37:21
Hejka!
Kiedy napisałaś o teściowej,zaraz przypomniała mi się moja.Ja rozstawałam się z moim mężem kilka razy.Zawsze wracaliśmy do siebie.
Kiedy wróciłam i przyjechałam na wieś kończyć remont na górze moja teściowa także mnie bardzo ciepło przywitała,przytuliła.
Ale ja wiem dlaczego.Cała wieś gadała więc jak się sprawa zamknęła to ona mogła już z innymi plotkarami gadać o innych po prostu.
Ja mam ten komfort,że nie mieszkam tam stale.
Mój tata zmarł na raka pól roku temu,nie męczył się bo pokonał go zator.
Jak tata znosi brak mamy?
1,820 2016-08-09 22:30:00
Jeżyku, tak mi przykro z powodu Twojej Mamy.. wiesz może to tylko moje wymysły, ale zapytam. Nie doskwiera Ci samotnosc? Zazwyczaj zaglądałaś tu w takich momentach, gdy nie było z kim podzielić się radością, smutkiem. Powiedz jak Ci tam jest tesciowa nie wsadza nosa w cudze gary? Tata jest rzeczywiście tatą czy tylko z nazwy? Życze Ci wszystkiego dobrego. Ściskam wirtualnie