przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Strony Poprzednia 1 21 22 23 24 25 31 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,431 do 1,495 z 1,953 ]

1,431

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Spadła na ciebie fala krytyki bo o innych ludziach i ich pracy wyrażasz się z pogardą.
Szlachty nie będę pytać,nie obracam się w takich kręgach.Chyba bliżej mi do plebsu i parobków.

Zobacz podobne tematy :

1,432 Ostatnio edytowany przez Ewika99 (2015-04-17 10:30:45)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Konkretna, masz absolutna racje, ze w zyciu nalezy sie zabezpieczyc. Nie przecze. Sama znam przyklad z rodziny mojego meza, gdzie kobieta obudzila sie z reka w nocniku, bo okazalo sie, ze maz ma drugie dziecko na boku. W tym samym czasie zrobil dziecko owej kuzynce, co kochance... A niby taki pracowity byl i zapatrzony w zone... Tylko ze kuzynka jakos niedlugo bedzie toczyc sprawe o majatek, bo dom, w ktorym mieszkali byl wlasnoscia matki tego faceta. A ona sporo kasy wlozyla w wyremontowanie go. Jest pielegniarka, a wiec nie zadna mloda siksa ze wsi. Dla wyjasnienia: mieszkali na obrzezach miasta, i wcale nie z tesciowa. Wiec i takie ''kwiatki'' sie zdarzaja. Nikt nigdy nie wie, co go spotka w zyciu. Nie tylko mlode gowniary, ktore poszly na wies do tesciowej, a potem becza (taki stereotyp wlasnie panuje). Na rodzince mozna sie niezle przewiezc. Tu masz absolutna racje, ze o swoje interesy nalzey zadbac, ALE trzeba miec takze szacunek do ludzi. Chcialabys, by ktos Cie nazwal na publicznym forum per brudaska? Jakby nie patrzec, korzystasz z finansow, jakie niesie ze soba gospodarka tesciowej. Polowa tej gospodarki nalezy teraz do Ciebie (tak pislas, ze maz wszystko przepisal takze na Ciebie)... Mozna pisac o porade, mozna sie na forum wyzalic, ale wszystko z klasa. A Ty to troche na zasadzie: ja przyszlam do meza, ale nie dam sie wycackac brudasce. Zalozyli gospodarke to niech teraz w niej sami zasuwaja. Ja nie musze, bo nie zakladalam... No ale do licha, to takze jest Twoje teraz. Znam niejedna dziewczyne, co mowila, ze na gospodarce robic nie bedzie, bo smierdzi, bo kurz, bo ciezko, ale gdy zobaczyla kase, jaka moze owa gospodarka przyniesc, to jakos smierdziec przestalo...

1,433 Ostatnio edytowany przez ania.op (2015-04-17 13:33:11)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Drogi Jeżyku i netkobietki
Już jakiś czas temu przeczytałam ten post,wczoraj dopiero mnie natchnęło żeby napisać.Drogi Jeżyku rozumiem Cię i Twój problem jest mi bardzo bliski a to dlatego że sama byłam uwikłana w bardzo podobną historię. Mogłabym pisać o mojej historii z mężem teściowej i innych osobach uwikłanych w ten związek, o decydującej kłótni po której poczułam że dłużej już nie wytrzymam.
Czytając twoje wypowiedzi widzę analogie w postępowaniu facetów i w Twoim i moim również wiem że nie da się tego porównać ale schemat jest podobny.
To wola i chęć buduje związek, szacunek, sympatia,bliskość drugiej osoby, tęsknota i myśli. W Twoim mężu nie widzę ani jednej takiej rzeczy. Widzę natomiast że w życiu małżeńskim zbudował sobie swoje odrębne życie i narzucił Ci taką formę małżeństwa.Jestem pewna że małżeństwo papierowe nie jest spełnieniem Twoich marzeń.Wiem to straszne uświadamiać sobie co chwila że drażnisz kogoś, denerwujesz swoją osobą, gdy maż nie planuje z Tobą a z teściową, nie tęskni mówi wprost jak Cię nienawidzi, nie przytula, nie całuje, nie rozmawia..Gdzie ta dobra sfera emocjonalna i fizyczna? Emocji złych jest tyle że wszystko się gotuje, fizycznej brak. Twój mąż już dawno rozstał się z Tobą zrobił to emocjonalnie bo na inne rozwiązanie jest zbyt wielkim dupkiem. Nie będę Ci radziła odejdź od niego. Musisz uświadomić sobie kilka rzeczy. Z kim masz do czynienia, trzeźwa ocena jego osoby, na co go stać i co może zrobić. Nie będzie sentymentów, wiem co przeżywasz.Że będzie szukał winnych. Owszem będzie, bo to tego typu człowiek. Tchórz i podlec. Nie licz na konstruktywną rozmowę. Proszę Cię tylko żebyś to Ty była dojrzała w tym związku będzie to niesamowicie trudne bo niestety druga strona nie jest zainteresowana.
Jestem zdania że musisz zmienić cel -z męża -na siebie i dzieci bo nie pójdziesz do przodu. On już to dawno zrobił.Finanse teraz to podstawa.Czy jesteś w stanie ustalić jaki wkład wniosłaś tak na przyszłość?w razie czego?mam nadzieję że akty, umowy, faktury były również na Ciebie. Na razie Jesteś z nim, to bądź na swoich zasadach. Emocje muszą zejść na boczny tor.

1,434

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

EWIKA99 ja pracuje w starostwie powiatowym i dodatkowo w poradni psychologiczno - pedagogicznej prowadzę zajęcia socjoterapeutyczne dla dzieci, z pieniędzy z gospodarstwa nie korzystam w ogóle bo to są pieniądze teściów a nie moje. Oczywiste było, że gospodarstwo musiało zostać teściowie przecież żadnej innej pracy zawodowej by nie podjęli, a ubezpieczenie mieć trzeba i o emeryturze też trzeba pomyśleć. Mąż też ma urwanie głowy w pracy, dostali nowe systemy komputerowe do wdrożenia i często siedzi po godzinach, obje z mężem stwierdziliśmy że trzeba kogoś nająć teściom do pomocy stąd parobek, mąż go opłaca z własnej pensji żeby rodzice mieli lepiej. Teraz oboje siedzimy w stresie bo ważą się jego losy w firmie, możliwe ze oddelegują go do pracy za granice i też mamy tysiąc myśli na minute co z tym wszystkim zrobić. Z mężem robimy wszystkie opłaty czyli płacimy za prąd wykorzystywany w całym gospodarstwie, wodę, ubezpieczenia budynków, maszyn a resztę typu internet telefony to teściowie płacą sami i my sami. Wiadomo że teściowie to ludzie w sile wieku i kasę też potrzebują na własne wydatki życiowe.

Jeżeli chodzi o teściową brudaskę to wyszło nieporozumienie - ktoś we wcześniejszych postach nazwał tak teściową Jeżyka, albo nawet ona sama, już nie pamiętam, użyłam cudzej wypowiedzi wyrwanej z kontekstu, to był cytat a nie moje słowa.

Doskonale znam brzydkie realia wsi, też przyszłam na kupę złomu i ze dwa lata to trwało takie sprzątanie wstępne tego wszystkiego, gdyby moi rodzice na start nie urządzili mi domu to też bym się męczyła z teściami i ich pomysłami, bo jednak mentalność ludzi ze wsi jest specyficzna. Jestem przykładem dziewczyny takiej jak Jeżyk która przyszła z miasta na wieś, zobaczyła że to inny świat i się przeraziła, jak czytałam jej wątek naszło mnie dużo wspomnień, dużo podobnych emocji przeżywałyśmy, tylko że Jeżyk próbowała się dogadywać w bardzo inteligenty sposób, dużo myślała, starała się być dla wszystkich dobra, ja z kolei byłam młodsza bardziej narowista i walczyłam o swoje jak lew, nie dałam się zagnać do obory tylko starałam się żyć jak mi serce podpowiadało, pod skórą wiedziałam że praca na gospodarce to nie jest sens mojego życia, musiałam walczyć o siebie, różnica jest taka że mąż mnie wspierał.

Widzę, że moje posty was denerwują i budzą skrajne emocje dlatego wiem kiedy ze sceny zejść. Jestem na  zwolnieniu ale od poniedziałku wracam do pracy to siłą rzeczy i tak nie będę pisać.

1,435

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
Konkretna303 napisał/a:

EWIKA99 ja pracuje w starostwie powiatowym i dodatkowo w poradni psychologiczno - pedagogicznej prowadzę zajęcia socjoterapeutyczne dla dzieci, z pieniędzy z gospodarstwa nie korzystam w ogóle bo to są pieniądze teściów a nie moje. Oczywiste było, że gospodarstwo musiało zostać teściowie przecież żadnej innej pracy zawodowej by nie podjęli, a ubezpieczenie mieć trzeba i o emeryturze też trzeba pomyśleć. Mąż też ma urwanie głowy w pracy, dostali nowe systemy komputerowe do wdrożenia i często siedzi po godzinach, obje z mężem stwierdziliśmy że trzeba kogoś nająć teściom do pomocy stąd parobek, mąż go opłaca z własnej pensji żeby rodzice mieli lepiej. Teraz oboje siedzimy w stresie bo ważą się jego losy w firmie, możliwe ze oddelegują go do pracy za granice i też mamy tysiąc myśli na minute co z tym wszystkim zrobić. Z mężem robimy wszystkie opłaty czyli płacimy za prąd wykorzystywany w całym gospodarstwie, wodę, ubezpieczenia budynków, maszyn a resztę typu internet telefony to teściowie płacą sami i my sami. Wiadomo że teściowie to ludzie w sile wieku i kasę też potrzebują na własne wydatki życiowe.

Jeżeli chodzi o teściową brudaskę to wyszło nieporozumienie - ktoś we wcześniejszych postach nazwał tak teściową Jeżyka, albo nawet ona sama, już nie pamiętam, użyłam cudzej wypowiedzi wyrwanej z kontekstu, to był cytat a nie moje słowa.

Doskonale znam brzydkie realia wsi, też przyszłam na kupę złomu i ze dwa lata to trwało takie sprzątanie wstępne tego wszystkiego, gdyby moi rodzice na start nie urządzili mi domu to też bym się męczyła z teściami i ich pomysłami, bo jednak mentalność ludzi ze wsi jest specyficzna. Jestem przykładem dziewczyny takiej jak Jeżyk która przyszła z miasta na wieś, zobaczyła że to inny świat i się przeraziła, jak czytałam jej wątek naszło mnie dużo wspomnień, dużo podobnych emocji przeżywałyśmy, tylko że Jeżyk próbowała się dogadywać w bardzo inteligenty sposób, dużo myślała, starała się być dla wszystkich dobra, ja z kolei byłam młodsza bardziej narowista i walczyłam o swoje jak lew, nie dałam się zagnać do obory tylko starałam się żyć jak mi serce podpowiadało, pod skórą wiedziałam że praca na gospodarce to nie jest sens mojego życia, musiałam walczyć o siebie, różnica jest taka że mąż mnie wspierał.

Widzę, że moje posty was denerwują i budzą skrajne emocje dlatego wiem kiedy ze sceny zejść. Jestem na  zwolnieniu ale od poniedziałku wracam do pracy to siłą rzeczy i tak nie będę pisać.

Konkretna bardzo sie ciesze,ze sprostowalas swoje wypowiedzi.To mile z Twojej strony.
Nie musisz uciekac od nas,jak powiedzialas kazdy ma prawo sie wypowiedziec,MY rowniez powiedzialysmy Tobie co myslimy.
Po to jest to forum aby kazdy mogl dodawac swoj post,pomagac rowniez jezykowi,podpowiadac z wlasnego doswiadczenia co i jak.Decyzja oczywiscie bedzie nalezala do niej.
Kazda z nas ma swoja historie,kazda jest inna wbrew pozorom.
Ciesze sie ze jest wiecej dziewczyn ktore wspiera jezyka i niech tak pozostanie a ty rowniez z nami smile nie ma na co sie obrazac.
P.S nie pozwol aby maz wyjechal za granice,malzenstwa tego nie wytrzymuja....
Mieszkalam kilkanascie lat za granica i mialam mnostwo znajomych ktorzy albo byli oddelegowani do pracy albo przyjechali z wlasnej(w cudzyslowiu oczywiscie,bo zycie zmusilo)woli niby na rok,na dwa a pozostali do dzis,malzenstwa sie rozblily.Nawet matki zostawily dzieci i meza w kraju sad
To pare slow z mojej obserwacji mieszkajac za granica.

Milego dnia dziewczyny.

1,436

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Podpisuje sie rekoma i nogami. Nikt nie musi uciekac z forum. Nikt nikogo nie atakuje. Zwykla wymiana zdan i pogladow. Wiecie co? Po przeczytaniu tego watku (nie calego) naszla mnie  mysl, ze jednak kobiety z miasta nie pasuja do wsi. Dla nich jest to wlasnie taki specyficzny swiat, myslenie. Chociaz tu bym polemizowala, bo na mieszkanie z tesciami na wsi nikt nie decyduje sie z wygody, a raczej z musu. Tu, gdzie mieszkam kazdy mowi, ze mlodzi powinni byc na swoim. Tylko ze realia sa takie a nie inne i koniec. Te, ktore mieszkaja na wsi wiedza, ze domow do wynajecia jak na lekarstwo (albo wcale). Chcesz byc na swoim- buduj sie.  A przeciez w miastach ludzie w wiekszosci decyduja sie na wynajem niz na kupno mieszkania. A co dopiero, gdy na wsi nie ma gdzie wynajac? Pozostaje ''mieszkanie na kupie''. Nie kazdy moze pozwolic sobie na wyjazd za granice albo do miasta. Przeciez gospodarstwo samo sie nie obrobi, a rolnikowi trudno bedzie znalezc zatrudnienie w miejscu innym niz rola. Zreszta, rolnicy to faktycznie troche specyficzna grupa- wiem, bo moj maz jest sadownikiem. Na szczescie troche bardziej nowoczesnym niz Ci starej daty (tak ze i na wakacje wyjedziemy i do restauracji pojdziemy wink ). Moj maz mowi, ze nie potrafilby pracowac u kogos, ze na gospodarstwie sam sobie jest szefem, nikt nie patrzy mu na rece, itd. Poza tym lubi to, co robi.... Nie pisz tego, by w jakikolwiek sposob tlumaczyc meza Jezyka. Chodzi o to, ze wies trzeba lubic. Trzeba kochac gospodarstwo, prace na nim, cala ta specyfike, te przestrzenie. Nie wystarczy milosc do meza-rolnika, bo miasto i wies to dwa rozne swiaty. Zaden nie jest gorszy, sa tylko rozne. Zgadzacie sie?

1,437

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Ewika99 to prawda zycie na wsi i w miescie to 2 bajki.Jako dziecko mieszkalam na wsi i pamietam chwile wspaniale,jako dzieciak mialam gdzie sie bawic,latalam na wysypisko smieci z kolezankami po roznosci do swojego domku#9kiedys nie bylo dla lalek) mialam ten domek na strychu,pamietam jak dbalam o niego moja siostra byla moim mezem hehe i tak sie bawilismy.Do dzis pamietam jak moja mama nie mogla sie doprosic abym przyszla na obiad,wiec weszla do mojego domu i powiedziala OBY ZAWSZE MIALA TAK CZYSTO W SWOIM DOMU JAK MASZ TUTAJ.Mama tych slow juz nie pamieta a ja zapamietalam jako 6 latka.Dziecinstwo mialam wspaniale wlasnie na wsi!Potem przeprowadzilismy sie do miasta(rodzice czekani na mieszkanie 12 lat!!)(mama mieszkala z tesciowa tylko ze miala swoje salony i osobne wejscie)
W miescie tez jako dla mnie dziecka bylo fajowo,blisko szkola,nie musialam czekac czy autobus przyjedzie czy nie,nie musialam czekac w swietlicy gdzie inne dzieci juz byly w domu.
Nie musialam byc po 7 juz w szkole bo tak przyjezdzal autobus,pomimo ze lekcje zaczynaly sie o 8.Nie musialam nocowac u ciotki bo byla straszna zima i autobusy nie ezdzily a do szkoly trzeba bylo chodzic.
Bawilam sie z roznymi dziecmi,w roznym wieku,chowalismy sie po piwnicach w blokach(bloki 2 pietrowe)jezdzilismy po parkinagach na rowerach,lazilismy po budowie nowego bloku,w zime lalismy wode na chodniki aby miec slizgawke smile
Teraz znowu mieszkam na wsi i boje sie o moje dzieci ze wszedzie beda miec daleko,ze nie beda mogli chodzic na dodatkowe zajecia,ze beda miec wylacznie siebie.....
My nie jestesmy na gospodarce,my jedynie mieszkamy i zyjemy na wsi z tesciowa na dole smilesad
Od roku zastanawiam sie co zrobic?Kupic za wszystkie oszczednosci mieszkanie w stolicy?i placic ten cholerny haracz czytaj czynsz!gniezdzic sie w 50m2,zaplacic ok 400.000 zl za 3 pokojowe mieszkanie?
Z drugiej strony,co bede robic jak dzieci pojda do szkoly??Pracy na miejscu nie ma.
Pragne maly domek ale w miescie,jednak nie stac mnie na niego a kredytow nie chcemy brac.
I tak od roku bije sie z myslami.....
Ech zycie
Tak wiec ja osobiscie wolalabym mieszkac na granicy miasta i wioski w malym swoim domku.
Wychowalam sie na wsi i moze gdybym nie zaznala miasta,uczylam sie rowniez w miescie (innym niz mieszkalam,duzo wiekszym) i nie zaznalabym luksosow to moze nie byalabym teraz tak rozdarta?
Lubie sie ubrac,umalowac i wyjsc na miasto,polazic z godzinke ,dwie i wrocic do domu.Bedac tu na wsi moj wyjazd do stolicy to... wyprwa.wiec jak pojade to na caly dzien,wracam zmeczona.

1,438

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

to może jeszcze ja kilka słów od siebie...
otóż udzielałam się już na tym forum, po tym jak rozstałam się z chłopakiem ze wsi, z gospodarką. Tak w skrócie: odległość która nas dzieliła to 70 km. On inż elektronik, gospodarka, praca zawodowa, przepisany dom, starsi rodzice. Ja też mieszkam na wsi, nie mamy gospodarstwa, mnie w sumie trzymała tylko praca a że wówczas praca była dla mnie wszystkim nie dałam się przekonać i nie poszłam za nim. Rozstaliśmy się. Minęły już 3 lata, on od 2 jest mężem innej kobiety - dziewczyny z miasta, nauczycielki, mieszkają u niego na wsi, 30 km od niej.
Nie ma dnia abym o nim nie myślała, o tym czy są szczęśliwi czy nie odebrałam sobie szansy na szczęśliwą rodzinę.

Kiedy się spotykaliśmy, miałam 30 lat ale nie miałam pojęcia o życiu, małżeństwie, rodzinie i z czym się to wiąże. Teraz dojrzałam, dorosłam ale co mi po tym...

Obecnie zmieniałam stanowisko - praca stała się dla mnie koniecznością, nie jest już radością, mam 34 lata, mam syndrom "tykającego zegara", kladę się spać i wstaję ze strachem w oczach że zostanę w życiu sama....Od 3 lat nie mogę sobie znaleźć miejsca, nic mnie nie cieszy, jest mi źle...
Co do mieszkania na wsi czy w mieście - urodziłam się i wychowałam na wsi, na gospodarstwie, potem studia, zachłysnęłam się  miastem i nie chciałam słyszeć o wsi. Teraz kiedy przez te 3 lata, dojrzałam, dorosłam do życia to widzę wszystko inaczej. Wracam do korzeni. Pracuję w mieście ale mieszkam na wsi i muszę przyznać że jestem wewnętrznie rozdarta bo nie wiem gdzie tak na prawdę chcę mieszkać i co robić.
Wiem jedno, teraz rozumiem mojego byłego, wiem że to nie wszystko takie proste..., nie myślałam jak to będzie, on chciał rozmawiać a dla mnie najważniejsze było aby się spotkać w niedzielę i miło spędzić czas, marzyłam abyśmy byli razem ale nie rozmawiałam z nim o tym jak widzę nas, nasze wspólne życie, czego on chce czego ja chcę.

hmmmm, nie wiem kto wygrał a kto przegrał ja czy jeżyk. Ja mam poczucie zmarnowanego życie - bo co ja mam w życiu, praca to wszystko co mam, nie mam rodziny, dzieci, mam poczucie straconej szansy i boję się że będzie się to za mną teraz ciągnąć całe życie bo w tym chłopaku widziałam męża, ojca. Jeżyk ma 2 dzieci i nawet jeśli w życiu jej się nie udało z tym mężczyzną to nie będzie myśleć a co by było gdyby....Na pewno pojawi się w jej życiu jeszcze ktoś z kim będzie szczęśliwa...

Każdy związek, każde małżeństwo rodzina są inne, to nie ma znaczenia czy na wsi czy w mieście ważne aby odnaleźć swoje miejsce na ziemi, drugiego człowieka z którym ma się dużo wspólnego i w tym samym kierunku ciągnie się ten wóz...

Najważniejsza jednak jest rozmowa, szczera, uczciwa i dojrzała. Tylko w taki sposób można coś budować w życiu. Gdybym mogła cofnąć czas...Nie wiem czy bym się zdecydowała ale najbardziej żałuję tego że wówczas nie byłam tak mądra i dojrzała jak jestem teraz...

Ps samotność jest straszna...

1,439

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
jeżyk123 napisał/a:

MARISA przytoczona przez Ciebie cytaty są o moim mężu. On nigdy takich rzeczy nie robił, on nigdy takich rzeczy nie mówił, ja wszystko poplątałam, tak nie było do końca, a jeśli nawet to sobie na to zasłużyłam.

Jeżyku, takie typy, jak Twoj maz sa mistrzami w "odwracaniu kota ogonem", dlatego dyskusja z nimi jest niemozliwa..
Oni sa wg. siebie - chodzacymi idealami i zawsze maja racje, to inni - sie zawsze myla, sa wszystkiemu winni i nienormalni..

Z takimi ludzmi nie mozna zyc..

Trzymam kciuki za Ciebie, zeby wszystko Ci sie ulozylo, tak jak sobie zyczysz i zebys znalazla swoje szczescie..

1,440 Ostatnio edytowany przez yessa (2015-04-17 22:10:20)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Dołączam się znów do tematu.
Od wczoraj siedziałam i przeczytałam wszystkie posty jeżyka. Jeżyk, Twoja teściowa to tragicznie ciemna masa, współczuję Ci tego co przeżyłaś i jednocześnie jestem przerażona, że mogę przeżyć coś podobnego. Calineczka, Ty i Jeżyk, cóż za kontrast. To właśnie wiele tak obrazuje. A teraz napiszę o sobie.

Od małego byłam wychowana w mieście, w blokach, zawsze byłam przekonana, że będę żyć jak Calineczka i będzie mi z tym cudownie. Żadnego męża, zero dzieci, tylko praca, wycieczki, luźny związek i znajomi. I owszem, żyłam tak latami, do czasu aż poznałam mojego obecnego narzeczonego. Właściwie moje życie wcześniej wyglądało tak: nauka, poza tym żadnych innych obowiązków, bo wracasz do mieszkania w bloku, obiadek mama podała i możesz leżeć, bo nic innego do roboty nie miałam, a w weekendy impreza. Wolne wakacje, imprezy, facet, znajomi, picie, picie i jeszcze raz picie bo wolne. Po co komu dzieci, po co mąż, to głupota totalna się tak poświęcać, ani na imprezę nie mieć czasu, ani na kacu świętego spokoju, jak można tak życie marnować, myślałam. Okropny egoizm pod każdym względem. I dopiero teraz jak jestem w ciąży widzę, jak bardzo zaczęło mi się to moje podejście wymykać spod kontroli. I wiem, że gdybym nie poznała mojego obecnego faceta, nie zakochała się tak mocno i nie zaszła w ciążę nic by się nie zmieniło a ja wpadłabym w alkoholizm. Tak, przyznaję choć sama w to nie wierzę. I teraz kiedy jestem trzeźwa od 8 miesięcy to widzę że już niewiele brakowało, bo ja pić nie umiałam (chyba mam to po ojcu, a nawet trochę przez niego). Zaczynam i nie mam umiaru. Łaziłam z kolegami, sąsiadami bo oni zawsze chętni się napić. Uwielbiana w towarzystwie, bo ile to ja wypić nie potrafię jak na dziewczynę. Koleżanek już nie było, bo one stawiały swoich facetów na 1 miejscu a nie piwo i imprezę jak ja. Tylko to miasto, bloki, garaże i picie, wiecznie wkurzony facet, że piję sobie do rana z jego kolegami, to ja w związku zachowywałam się jak typowy facet i go raniłam, bo go nie kochałam ale było mi z nim wygodnie, bo miałam pretekst siedzieć z jego/naszymi kolegami i pić. Wstyd i nie chcę myśleć, co sąsiedzi dookoła o mnie gadali. Ale to miasto więc się nie dowiem co, a w mieście gadają tak samo jak na wsi. Moja mama jakby tego nie zauważała, jeszcze koło mnie skakała zamiast mnie zrypać z góry do dołu, że dziewczyna w tym wieku to już powinna żyć trochę inaczej. Ale ja nie miałam w mieście nic innego do roboty poza nauką i... piciem. Nie uważam, że ciąża wyleczyła mnie z picia bo nie będę ukrywać (możecie mnie teraz zgnoić, że co ze mnie będzie za matka) że czasem myślę, że jak urodzę to w końcu będę mogła się piwka napić. To jest mój problem, duży problem w który wplątałam się sama i w wplątało mnie życie w mieście i to pieprzone, nowoczesne podejście do życia nowoczesnych, niezależnych kobiet. Bo zawsze taka chciałam być i byłam, w głębi duszy bardzo nieszczęśliwa.

Teraz jest tak: mam narzeczonego ze wsi, mam się do niego przeprowadzić. Pisałam o tym wcześniej (jeśli się komuś chce może poczytać). Ale teraz w skrócie. Mają gospodarstwo, mają krowy i inne zwierzęta, jego rodzice razem to oporządzają, on im pomaga, nie jest rolnikiem, pracuje w innym zawodzie. On zrobił nam osobną górę z kuchnią i łazienką u siebie w domu. Chce budować dom na działce kawałek dalej. Ja mówiłam mu o moich obawach, pytałam go jak to będzie. On twierdzi, że mnie nikt tam do roboty nie będzie gonił i że moim jedynym obowiązkiem będzie wychowywanie dziecka a później, żebym poszła do pracy i razem zarobimy na dom, choćbyśmy mieli go budować 15 lat, nie będziemy brali kredytu i w tym jesteśmy zgodni. Mimo to jestem przerażona po przeczytaniu postów Jeżyka, bo to co facet teraz mówi może mieć się nijak do rzeczywistości. Jeżyk a Twój mąż, jest jak mój ojciec. Tyran psychiczny, który mnie bardzo mocno zniszczył, doskonale wiem co czujesz. Tylko ja tak byłam niszczona od dziecka. Moja mama całe życie mimo to trwa przy nim, podobnie jak Ty do teraz przy swoim mężu. Teraz pomyśl, że Twoja córka ma jak ja. Mój ojciec też jako ojciec dla dzieci był super, wśród rodziny, znajomych - ideał, z kasą, pomocny, i w ogóle jaka to super wesoła dusza towarzystwa, a w domu do matki jak wypił - tyran psychiczny, psychol, nawet nikt by nie uwierzył. I on też wszystko robił tak świadomie i podstępnie, żebyśmy nie miały na niego haka jakby co. Wystarczy, że dziecko jest tego świadkiem, że słyszy jak mama ciągle płacze po kątach. Ja jeszcze byłam świadkiem gorszych rzeczy (też pisałam wcześniej). Mam w sobie okropny żal, złość że mnie to spotkało, śnią mi się koszmary, jestem nieufna, podejrzliwa i pomimo, że mam teraz cudownego faceta nie potrafię się tym cieszyć, bo ciągle go obserwuję, bo się boję, że okaże się być taki sam i skończę jak Ty albo moja matka. Przez mojego ojca jestem całkowicie pozbawiona poczucia własnej wartości, czuję się jak dno nie mam za grosz wiary w siebie. Na każdym kroku w życiu mi to przeszkadza, dosłownie na każdym, od życia zawodowego po rodzinne. Już dawno powinnam była pójść na jakąś terapię, ale nigdy nie byłam. Jeżyku nie pozwól żeby Twoja córka kiedykolwiek czuła to co ja. A jeśli teraz okaże się, że będę przechodzić taką gehennę jak Ty z teściową i mężem, to ja tego nie zniosę bo będę dalej nieszczęśliwa. Okropnie się boję. Chciałabym być dobrą żoną i najlepszą mamą, chciałabym być silna i mieć szczęśliwe życie, chciałam żeby wszyscy byli ze mnie zadowoleni (teście). Wymyśliłam sobie w głowie takie życie, ale Twoje posty sprowadziły mnie na ziemię. I dziękuję Ci za to. Postaram się nie być uległa i nie starać się być za wszelką cenę najlepsza we wszystkim, wszystkiego słuchać i we wszystkim pomagać. Taką naukę wyniosłam z Twojego przykładu i dziękuję Ci za to.

1,441 Ostatnio edytowany przez Dorula (2015-04-17 23:24:22)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

To może i ja coś napiszę.
Do 20. roku życia mieszkałam na przedmieściach niedużego miasta  w majątku, z którego moją rodzinę i mnie wywłaszczyli komuniści. Zrównali z ziemią sady, ogrody, nasze domy wysadzili w powietrze i w tym miejscu wybudowali osiedle. Zostały tylko trzy sosny syberyjskie, które wywalczyła ochrona środowiska.
Mimo, że dom był stary, trzeba było palić w piecach itd., wiele bym dała, żeby  chociaż jeszcze raz zobaczyć to najpiękniejsze miejsce na ziemi, piękniejsze niż morze i plaża, które kocham miłością bezgraniczną. I tak oto nie mam domu rodzinnego, nie mam dokąd wrócić. To straszne uczucie.

oolka, zupełnie przypadkowo kupiliśmy z mężem stary dom w centrum miasta z pięknym ogrodem i praktycznie bez sąsiadów. Remont pochłonął więcej pieniędzy niż jego zakup, ale warto było!
Nie wyobrażam sobie mieszkania w bloku, ledwie wytrzymałam tam parę lat, czułam się jak w więzieniu, osaczona sąsiadami z każdej strony, z wrzeszczącymi dziećmi pod balkonem, z psami bez kagańca, które chciały zagryźć mojego kota.
Pracuję od 20. lat na wsi, mam czasami kontakt z jej mieszkańcami i zawsze przerażała mnie ich mentalność.
Tam też nie mogłabym wytrzymać.
Dla mnie dom w centrum niedużego miasta jest jakąś alternatywą, nie do końca doskonałą, l
jest tylko namiastką tego, co miałam i mimo, że jest nieduży i brzydki, jest dla mnie rajem po przymusowym mieszkaniu w bloku. W środku jest śliczny i przytulny, ogród jest niesamowity, panuje tu cisza, jak makiem zasiał,
a główna ulica jest sto metrów dalej. A ja opalam się nago i nikt mnie nie widzi.
Warto poszukać takich perełek, serio, nasz dom i działka kosztowała tyle, ile dzisiaj samochód średniej klasy i wolę to, niż nowa wypasiona 300-mertowa chata gdzieś za miastem z kredytem na sto lat i z dojazdem samochodem po głupią sól.
No, ale to ja...

yessa " On twierdzi, że mnie nikt tam do roboty nie będzie gonił i że moim jedynym obowiązkiem będzie wychowywanie dziecka a później, żebym poszła do pracy i razem zarobimy na dom, choćbyśmy mieli go budować 15 lat, nie będziemy brali kredytu i w tym jesteśmy zgodni" to nie brzmi fajnie, niestety...

yessa, coś jeszcze mnie uderzyło w Twoim poście, mianowicie to , że ON twierdzi, ON chce, ON zrobił. A gdzie jesteś Ty?
Dopisał Cię do domu? Jesteś współwłaścicielką? Jesteś żoną?

Jeśli Cię kocha, zrobi, co zechcesz.
Wykorzystaj to. Nie powielaj błędu autorki wątku.

1,442

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Fajnie,ze w koncu kazdy sie otworzyl,kazdy jak widac ma dylematy,trudne sytuace.I nie mozna opowiadac ze ten ma lepiej a ten gorzej,bo kazda sytuacja dla danej osoby/rodziny jest bolesna badz trudna.Nie mozna porownywac swoich problemow.

Moim mazeniem byloby mieszkac w miescie nawet na obrzezach ale we wlasnym domku,malym przytulnym,takim rodzinnym.
Blisko mojego domu rodinnego byloby to mozliwe,bo tam domy nie sa az tak kosmicznie drogie ale nie ma pracy:(
Pozostaje stolica,bo blisko jej mieszkam ale na wsi.
Wiele nocy juz nie przespalm rozwazajac CO ZROBIC,JAKA PODJAC DECYZJE.Moj maz mi w tym nie ulatwia bo on wychowal sie na wsi i chce tam mieszkac ale zaznacza mi ,ze pojdzie TAM gdzie ja.Szkoda tylko ze czeka na gotowe,ze to a mam podjac sama decyzje.
Tak jak widzicie kazdy ma swoje zmartwienia.... dla jednych wydaja sie one blache tak jak napewno moje dla jezyka a dla mnie to martwienie sie.
Zazdroszecze konkretnej ,ze jej rodzice pomogli finansowo,moich na to nie stac.

1,443 Ostatnio edytowany przez Dorula (2015-04-17 23:59:06)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

oolka

Twój mąż nie chce zmian, jemu jest dodrze, czemu ma się wysilać?
Proszę, nie zazdrość innym, to ślepa uliczka, zawsze będzie ktoś lepszy, bogatszy, ładniejszy itd.
Nam tez nikt nie pomógł, złotówki nie dołożył, wręcz przeciwnie. I co z tego?
Takie jest życie, trwajmy nie oglądając się na innych, nigdy nie zamienimy się rolami, tak to już jest tutaj ustawione
i tak dobrze, że się to wszystko jeszcze jakoś kula. Byle do przodu i oby w miarę bezboleśnie.

1,444 Ostatnio edytowany przez Agni 35 (2015-04-18 08:02:20)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Konkretna bądź zostań i pomagaj Jerzykowi jak wszystkie tu chcemy.  Masz takie samo prawo jak wszyscy.  Ja jeśli cię urazilam przepraszam.  Jestem budowlancem typem delikatnego puszku ubranego w gumiaki kask i rękawice.  Mam bardzo wielkie ideały nie pasujące do tego świata do świata stolicy korporacji wyścigów i przewidywania na około kto i jak przywali mi w dupe bo chce zyskać więcej dla samego siebie.
Cierpię jak widzę zachowania ludzi jak wilków gotowi rozszarpac słabszego.  Nie jestem naiwna tylko dobra ale jak mnie coś wścieka zwłaszcza gdyam podejrzenie ze ktoś stara  coś zyskać na tym ze drugi człowiek jest słaby  poprostu uważam ze moim obowiązkiem jest to tępić zzwalczać i stanąć w obronie słabszego.  Może czasem przesadzam ale taka się urodziłam moja SP Mama tak mi wpoila.  Powiem Ci szczerze nie miło się czytało Twój post o tym jaka ty wspaniałe zaradna zapobiegliwa i jak to umialas się zabezpieczyć naokoło w prawie podobnej sytuacji jak Jerzyk.  No weź?  Ja to odebrałam średnio ale uważam że Jerzyk bardziej może się tym postem poprostu zamrtwic.  Pp co ma sobie dokładać kobieta jeszcze jedno do swojej głowy typu : mogłam inaczej,  mogłam to mogłam tamto a może gdybym zrobiła to zrobiła tamto.... 
Z Jerzyka nie ma co zbierać,  domyślam się ile rzeczy od tego huja może nosić w głowie typu : że cała ta sytuacja w jej domu to wina Jej.  Całkowicie ma wrzucone w głowie żeby sama do siebie straciła szacunek wartość i wiarę w swoją osobę.  Oczywiście to kłamstwa,  ale ja uważam że Jerzyk aby  ruszyć zrobić pierwszy krok musi odnowa pokochać sobie.  Bezapelacyjnie zaakceptować siebie zauwafc uwierzyć we własną wartość i z takim wewnętrznym przyjacielem ruszy z kopyta z tego bagna z zdobędzie góry.  Jerzykowi mąż zabrał najważniejsze co może mieć człowiek - szacunek wiarę i miłość do samego siebie. Ja zdradziła sama siebie na dwa lata,  przestałam się akceptować nienawidzę się za to jak wygląda moje życie bo nie mam rodziny męża dzieci,  mała trywialna rzecz która wypuściłam do swojej główni zrobiła mi spustoszenie.  Nawet nie wiem kiedy stałam się sama dla siebie wrogiem,  nie wiem jak wybierze Jerzyk ale wiem na 100% ze dopóki Jerzyk nie odnajdzie w sobie tej siły która będzie mogła czerpać z własnych przyjaznych dla siebie myśli o samej sobie,  to jęrzk będzie miał ciężko jak jasna cholera.  Ja dopiero wracam do siebie i mimo że moja sytuacja praca facet dom,  nie jest inna niż rok niż miesiąc temu jakoś mi inaczej lżej  usiąść sobie sama ze sobą i nie jebac się w  myślach cudzym słowami jak to ja wszystko źle robie.  Powiem wam cudowna rzec!  Jak zaczyna mi się nerwowo i czuje ze slabne siadam sobie lub idę na pappapierosk,  patrzę w niebo i myśle nooo ok huj z tym wg innych wszystko źle robie ale wg siebie to wcale nie!  Jakoś umiałamvwczesniej  zarobić na mieszkanie zadbać o siebie w 100% samodzielnie zdobyć dobra prace mieć szacunek od innych to wlewam sobie do głowy ze tak jest i teraz z tym jedynym wyjątkiem ze ludzie próbowali mi to zniszczyć samym takim nieustannym gadaniem gnojeniem i zwykła ludzka ochudna postawa ze silny może czerpać siły gnijac słabszych. Wiedzieli że chowam babcie a siostra kona od raka.  Wiedzieli że jestem słaba i wyrwali mi coś co mam najcenniejsze siebie.  A stało się to dlatego że panicznie oglądałam się żeby ktoś okazał mi odrobinę dobroci.  Tak bardzo tego potrzebowałam ze brak od najbliższych i brak od obcych spowodował ze się zalamalam.  Tak bardzo pragnelam żeby drugi człowiek dał mi coś,  bo sama oddałam wszystko umierajacej siostrze. Od tego wszystko się zaczęło zamiast od siebie pragnąc otuchy zdradzialam siebie i wyciagalam ręce do obcych.  Teraz juz nie wyciągam a od samej siebie dostaje odrobinki małe stare skrawki dobrych myśli o sobie samej :-)

Wiec Konkretna jesteś super ale jak piszesz ze jesteś wspaniała w bezpośrednim przyłożeniu na decyzje i wyboryJerzyka to wsciekam się bo słabo trochę pomagasz o ile właśnie nie szkodsisz bo mleko się rozlalo i nie ma to nic wspólnego z dodaniem otuchy której każda z nas szuka i potrzebuje a Jerzyk nas zwołał w kółeczko :-).


Człowiek gdy zabierze mu się honor marzenia i wszystkie dobra świata,  będzie żył.  Człowiek któremu zabierzemy samego siebie i miłość i wiarę i szacunek do jego samego,  przestanie żyć będzie tylko oddychać i nic po za tym. 
Nie zdradzaj zdradzaj własnej siebie Jerzyku,  masz prawo być Językiem jakim tylko chcesz i żadnej kanalii nic do tego. To jego wina zostaw GO z poczuciem ze dobrze wiesz ze nawet gdybyś nauczyła sie stać na uszach i tak nic by z tego nie wyszło bo to On tak wybrał ze się nie ułożyło.  Wybierał każdego dnia gdy decydował ze będzie cię gnoil .

A jeśli już masz zamiar uczyć się tego stania:-D to pamiętaj jedna jedyna rzecz zrób to tylko i wyłącznie dla samej siebie a nie dla kogoś.

1,445

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

na temat zycia z tyranem i braku szacunku mam cos do powiedzenia.
to nie zycie a wegetacja.
wspolczuje ci i musisz  isc do przodu. nie wiem jak.

1,446 Ostatnio edytowany przez yessa (2015-04-18 09:07:21)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
Dorula napisał/a:

yessa " On twierdzi, że mnie nikt tam do roboty nie będzie gonił i że moim jedynym obowiązkiem będzie wychowywanie dziecka a później, żebym poszła do pracy i razem zarobimy na dom, choćbyśmy mieli go budować 15 lat, nie będziemy brali kredytu i w tym jesteśmy zgodni" to nie brzmi fajnie, niestety...

yessa, coś jeszcze mnie uderzyło w Twoim poście, mianowicie to , że ON twierdzi, ON chce, ON zrobił. A gdzie jesteś Ty?
Dopisał Cię do domu? Jesteś współwłaścicielką? Jesteś żoną?

Jeśli Cię kocha, zrobi, co zechcesz.
Wykorzystaj to. Nie powielaj błędu autorki wątku.

Masz racje i tu tkwi mój wielki problem. Pisałam: Przez mojego ojca jestem całkowicie pozbawiona poczucia własnej wartości, czuję się jak dno nie mam za grosz wiary w siebie. Na każdym kroku w życiu mi to przeszkadza, dosłownie na każdym, od życia zawodowego po rodzinne. Właśnie dlatego, że taka jestem myślę, że ja tu nie mam nic do gadania, bo to ja idę mieszkać do niego. Powinnam być mu wdzięczna, że tyle dla mnie i dziecka robi. Ja mam całe g., u mnie w 2 pokojowym mieszkaniu rodzinnym nie byłoby dla nas miejsca. Ledwo mamy się gdzie przespać w 2 jak tam jedziemy. I co z tego, że mój ojciec ma kasę jak nigdy nie myślał, żeby nam było dobrze. Nigdy nie zgodził się na zmianę mieszkania na większe czy budowę domu, choć go było stać. Na dodatek u mnie w mieście nie ma pracy, a od niego ze wsi jest bliżej do dużo większego miasta, gdzie z pracą w moim zawodzie nie ma problemu. Więc mieliśmy 2 opcje: wynajmować mieszkanie w mieście, albo pójść do niego (na prawie całą górę). Razem wybraliśmy 2, bo wtedy prędzej zaoszczędzimy na dom. A teraz tak się boję.
Dorula nie jestem jego żoną, jesteśmy przed ślubem (mamy brać końcem roku). Nie jestem współwłaścicielką, to dom jego rodziców.

nokiaaa też mam na ten temat dużo do powiedzenia. Ale przynajmniej teraz wiem, żeby spieprzać od takiego człowieka jak najdalej i nawet nie próbować ratować związku. Taki się nigdy nie zmieni.

1,447 Ostatnio edytowany przez Dorula (2015-04-18 11:43:59)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Angi35, czytam Twoje posty z wielką przyjemnością, jesteś super laska i masz bardzo bardzo fajne podejscie do życia. Nazywasz rzeczy po imieniu, z czym ja mam czasami wielki problem, oświeciłaś mnie parę razy za co Ci bardzo dziękuję.
Wiem, co znaczy smierć najbliższych, wiem, co znaczy rak, bo sama na niego choruję, wiem, że kiedy będzie ze mną żle, to mąż nie podoła wyzwaniu i zostanę sama, jak palec, zresztą cały czas jestem sama, juz mam w dupie jego chimery i fochy, cieszę się, jak go nie ma w domu, a kiedys strasznie teskniłam, pytam siebie, za kim? za czym?
Za awanturami o byle gówno, za dosrywanie, brakiem czułości i wsparcia?
Ja tez zmnieniałam facetów jak rękawiczki, miałam duże powodzenie, chociaż jestem brzydka, do dzisiaj słyszę komplementy, jaka jestem wspaniała i niezwykła i to często od zupełnie obcych ludzi, dodam że nie z marginesu, wręcz przeciwnie.
No i z wyborem partnera i męża trafiłam jak kulą w płot.
Od mojego męża nigdy tego nie usłyszałam i juz sie nie łudzę, zreszta jest mi to juz niepotrzebne do niczego.
Cenię się i znam swoją wartość i żaden dupek nie jest w stanie mi tego zabrac, chociaz próbuje na wszystkie sposoby, kiedy tylko zaczyna, mówię-odczep się ode mnie i kończę temat.

Kiedy zaczęłam czytać wątek jeżyka, wiedziałam, jak to się skończy, sprawdziło się moje czarnowidztwo, było bardzo czytelne to, że jej maż nie stoi od początku murem za żoną, a to zawsze prowadzi do tragedii.

Jeżyku, trzymam za Ciebie kciuki. Fajnie, że w końcu się otworzyłaś i napisałas to, czego się wszyscy domyślali,
palanta i gnoja nie da się ukryć, a  jaką podejmiesz decyzje, należy tylko do Ciebie.
Pamiętaj, pracowitość, dobroć i uczciwość nagradzane są tylko w książkach, te wartości dawno się zdewaluowały, niestety.
Pozdrawiam wszystkie wspaniałe dziewczyny tego strasznego, w sumie, wątku.

1,448

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

yessa, kochanie, nie załamuj mnie.
Ja tez jestem wdzięczna mężowi, że wyrwał mnie z bloku i zgodził się na dom w mieście i na tym moja wdzięczność się kończy.
Ale ja jestem u siebie, mąż dopisał mnie do domu, właściwie nie wiem, dlaczego, tak się chyba po prostu robi.
Kobieta, żona, nie może czuć się jak lokator, a tak się będziesz czuła, poczytaj tragedie dziewczyn, które mieszkają z teściami, to jest z góry skazane na porażkę.
Osobne wejscie, oddzielne mieszkanie i inne pierdy tego nie zmienia.
Piszesz, że nie masz wiary w siebie, sorry, a co to ma z tym wspólnego?
Twoja wiara w siebie jeszcze bardziej spadnie, na boga, piszesz, że dom jest jego rodziców, skoro włożył kasę w remont pietra, czy jakos tak, niech mu to zapiszą w darowiżnie, a on notarialnie przepisze Ci połowę, będziesz u siebie, będziesz panią tego domu, to są proste sprawy, tylko trzeba o to zadbać zawczasu, żeby nie obudzić się w czarnej dupie.
Nie serwuj sobie takich jazd.
No, ale zrobisz, jak zechcesz, no i chcieć jeszcze musi ta druga strona, tu będzie sprawdzian jego dojrzałości
i dbania o samopoczucie przyszłej żony, życzę Ci, żeby ono było jak najlepsze.

1,449

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Dorula brak wiary w siebie ma dużo wspólnego. Bo widzisz, ja nie miałabym śmiałości powiedzieć "chcę, żeby połowa tej góry była na mnie przepisana". Nigdy by mi to przez gardło nie przeszło. Ja nigdy nikogo o nic nie proszę, bo nie potrafię. Mam to na co sama sobie zapracuję. Chyba, że ktoś zaproponuje pomoc czy darowiznę, wtedy to co innego.
Piszesz, że mąż dopisał Cię do domu bo tak się robi, ale Ty nie prosiłaś go o to? A co byś zrobiła, gdyby tego nie zrobił? Powiedziałabyś mu, że ma na Ciebie przepisać? Może tak trzeba, może trzeba być w życiu roszczeniowym. Ja nie potrafię.
Ja myślę, że osobne wejście i mieszkanie robią tutaj dużo, ale tylko pod warunkiem, że teściowa nie będzie zaglądać po 10 razy dziennie i się wtrącać. Tego się boję.
Ja będę za wszelką cenę dążyć do budowania swojego domu i wtedy wiadomo, że wszystko będzie wspólnie z mężem. Ale nie dom teści, jeżeli nie zaproponują, bo to nie moje gospodarstwo. O ile wcześniej nie powieli się schemat Jeżyka i mój związek nie padnie trupem, jeśli sprawdzi się najczarniejszy scenariusz. Dlatego właśnie przydałoby mi się mieć w sobie więcej takiego hartu ducha, swojego zdania, większego zdecydowania i twardego stąpania po ziemi. Mi tego brakuje. Ale też bardzo dużo zależy od faceta, czy będzie starał się zrozumieć żonę i ją popierać, czy nie.

1,450

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

yessa, nie chcę być złym prorokiem, ale ona będzie zaglądać, bo będzie u siebie, zrozum, to cały czas jest jej dom, jejj pokój jej łazienka, a wy tam będziecie tylko mieszkać kątem, to nawet nie jest wynajem ,który ma swoje prawa.
Piszesz, że pomoc czy darowiznę przyjmiesz, ok, więc niech mąż Ci pomoże poczuć się jak na swoim, a teściowie darują mu pół domu, tak wymyśliłam, hahaha.
Ja męża nie prosiłam, powiedziałam tylko, żeby nie zapomniał o mnie zadbać tak, jak to robią współmałżonkowie i sam wszystko załatwił, ja tylko poszłam do notariusza i złożyłam podpis.

Ostatnio znajomi się budowali, on dostał działkę od rodziców, i zanim wbili pierwszą łopatę w ziemię, zrobił współwłasność ż żoną, bo inaczej wszystko, co by stanęło na tej działce byłoby tylko i wyłącznie jego własnością, a przecież tak nie może być, tzn może, ale chyba nie powinno, w końcu są małżeństwem, dla niego to oczywista sprawa była, a dodam, że jest prawnikiem i wie, że w razie czego żona mogłaby mieć duże problemy.

Więc nie proś, narzeczony łaski nie robi, zrozum, będziesz jego żoną, masz swoje prawa, masz prawo a nawet obowiązek zatroszczyć się o siebie, mąż powinien zatroszczyć się o was jako o rodzinę, uświadom mu to, idż do prawnika po poradę,  nie wiem, co jeszcze napisać.

Pisałaś, że idziesz mieszkać do męża, otóż nie, idziesz mieszkać z mężem do obcych dla Ciebie, jakby nie było, ludzi, zastanów się jeszcze, czy jesteś na to gotowa. Zbieranie pieniędzy na budowę domu będzie się ciągnąć latami, utkwisz na piętrze cudzego domu na dobre, ja nie wiem, czy bym dała radę.

Oby moje czarne scenariusze się nie sprawdziły...

1,451 Ostatnio edytowany przez yessa (2015-04-18 18:43:32)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Droula ja już pisałam, że nie miałam za bardzo innej opcji, więc czy jestem gotowa czy nie, nie mam wyjścia. No chyba, że wynajęlibyśmy mieszkanie i pieniądze zamiast zbierać na dom, oddawali obcym ludziom.
Ale dziękuję Ci za rady, na pewno wezmę je do siebie i postaram się coś z tym zrobić. Na początku może delikatnie, a jak okaże się, że mój facet nie będzie chciał o mnie w ten sposób zadbać, to powalczyć o swoje. W sumie chyba nie mam innego wyjścia jeżeli nie chcę być latami nieszczęśliwa. Oby Twój scenariusz z teściową w każdym kącie się nie sprawdził, bo tego nie zniosę. Uciekłabym wtedy do rodziców, bo z dwojga złego lepiej mieć psychola (ojca) raz na miesiąc, niż wścibską babę na co dzień.
Potrzebuję właśnie takich słów od kogoś z boku, jak napisałaś, co mi się należy i jakie mam prawa jako żona. Niby to tylko forum i rady obcych ludzi, ale nawet nie wiesz jak mnie to podbudowuje.

1,452

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Dziewczyny, jestem teściową i jako teściowa mówię Wam, że pod żadnym pozorem nie zgodziłabym się na zapisywanie połowy domu, w którym mieszkam synowi i synowej. Syn dostanie dom po naszej śmierci i wtedy może podarować połowę swojej żonie, nie wcześniej.
Dlaczego tak? Dlatego, że co trzecie małżeństwo się rozwodzi, tak mówią statystyki. I co gdyby to się zdarzyło?  Wyobrażacie to sobie?
Co innego gdy na podarowanej przez nas działce młodzi się pobudują. To oczywiste, że w takiej sytuacji syn dopisze żonę do aktu własności i dom wraz z działką będzie ich małżeńską własnością. W razie katastrofy sprzedadzą i się podzielą. A jak mają się podzielić piętrem w moim domu? Sprzedać to piętro?

Wiem, wiem, ze mówienie o rozwodach gdy miłość kwitnie jest nieestetyczne, ale takie są fakty, że co trzecie itd.


Poza tym uważam, ze mieszkanie z teściową jest najgłupszym pomysłem z możliwych i to wcale nie dlatego, że każda teściowa z definicji jest potworem. Po prostu tesciowa i synowa są dla siebie nawzajem obcymi kobietami i wiele je dzieli. To różnica pokoleń, doświadczeń, systemu wartości itd. By się polubić potrzeba chemii, a bez polubienia się życie pod jednym dachem jest koszmarem i to nie tylko dla synowej. Uwierzcie, że dla teściowej także. Wyobraźcie sobie życie pod jednym dachem z kimś kto Was nie cierpi, dla kogo jesteście kulą u nogi, czarownicą, brudaską.... Myślicie, że teściowe nie czują tego?
Teściowe zwykle się godzą na taką "wspólnotę", bo tego się po nich oczekuje. Wszak "żyje się dla dzieci" i to "ich dobro jest najważniejsze". A potem horror.
Ja się nie zgodziłam. I choć dostalam łatkę egoistki to przynajmniej oszczędziłam sobie nerwów.

1,453 Ostatnio edytowany przez yessa (2015-04-19 10:09:12)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
marena7 napisał/a:

Dziewczyny, jestem teściową i jako teściowa mówię Wam, że pod żadnym pozorem nie zgodziłabym się na zapisywanie połowy domu, w którym mieszkam synowi i synowej. Syn dostanie dom po naszej śmierci i wtedy może podarować połowę swojej żonie, nie wcześniej.
Dlaczego tak? Dlatego, że co trzecie małżeństwo się rozwodzi, tak mówią statystyki. I co gdyby to się zdarzyło?  Wyobrażacie to sobie?
Co innego gdy na podarowanej przez nas działce młodzi się pobudują. To oczywiste, że w takiej sytuacji syn dopisze żonę do aktu własności i dom wraz z działką będzie ich małżeńską własnością. W razie katastrofy sprzedadzą i się podzielą. A jak mają się podzielić piętrem w moim domu? Sprzedać to piętro?

Pewnie synowe mnie przeklną, ale tutaj się muszę z Tobą zgodzić. Dlatego pisałam, że nigdy, przenigdy nie miałabym śmiałości tego oczekiwać i o to prosić.
Natomiast jeśli będzie działka, to nie ma szans na rozpoczęcie budowy dopóki nie będzie na mnie i na męża. Bo wkład w dom będzie wspólny.

marena7 napisał/a:

Poza tym uważam, ze mieszkanie z teściową jest najgłupszym pomysłem z możliwych i to wcale nie dlatego, że każda teściowa z definicji jest potworem. Po prostu tesciowa i synowa są dla siebie nawzajem obcymi kobietami i wiele je dzieli. To różnica pokoleń, doświadczeń, systemu wartości itd. By się polubić potrzeba chemii, a bez polubienia się życie pod jednym dachem jest koszmarem i to nie tylko dla synowej. Uwierzcie, że dla teściowej także. Wyobraźcie sobie życie pod jednym dachem z kimś kto Was nie cierpi, dla kogo jesteście kulą u nogi, czarownicą, brudaską.... Myślicie, że teściowe nie czują tego?
Teściowe zwykle się godzą na taką "wspólnotę", bo tego się po nich oczekuje. Wszak "żyje się dla dzieci" i to "ich dobro jest najważniejsze". A potem horror.
Ja się nie zgodziłam. I choć dostalam łatkę egoistki to przynajmniej oszczędziłam sobie nerwów.

A co w sytuacji kiedy nie ma innego wyjścia jeśli młodzi chcą mieć możliwość odłożenia na coś swojego? Akurat w mojej sytuacji przyszła teściowa sama nam to mieszkanie zaproponowała, żebyśmy mieli możliwość pomału się budować. Więc wiesz, łatwo mówić ale wszystko zależy od sytuacji. Ja nie chciałabym całe życie mieszkać na wynajmie.
Dziwi mnie jeszcze jedno, wszystkie psioczą jak to źle z teściami itp. to dlaczego, ja znam tyle kobiet które tak mieszkają (psioczą) ale się nie wyprowadzą? Przecież mogą wynająć mieszkanie, bo byłoby ich na to stać. No tak, ale wtedy to już trzeba płacić i zaciskać pasa, a to by bolało, nie byłoby pieniędzy na wycieczki, tablety dla dzieci i inne duperele. I wiem co piszę, bo mam w rodzinie kilka takich sytuacji.

1,454 Ostatnio edytowany przez Dorula (2015-04-19 11:20:35)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

yessa, masz rację.
Ale wiedz, że wszystko ma swoją metkę z ceną.
Mieszkanie u teściów również.
Jeżeli ktoś przekłada dobra materialne nad dojrzałość i samodzielność, jego sprawa.

I wyprowadzają się w końcu, kiedy małżeństwo wisi na włosku i często okazuje się, że jest już pozamiatane.
"do puki"??? Litości...

I jeszcze jedno. co to znaczy, jeśli będzie działka? Skąd ona ma być, z nieba Wam spadnie?
I czym tak naprawdę różni się działka od piętra domu? i tu i tu jest jakiś wasz nakład finansowy,
bo z tego, co zrozumiałam, twój narzeczony opłacił remont, chyba że się mylę.

Mam kolegę, który za własne pieniądze i własnymi siłami wyremontował walący się dom teściowej,
mieszka z żoną i córką na piętrze, nie muszę mówić o konfliktach i o tym, jak wyraża się o niej  i z wzajemnością oczywiście,
a to naprawdę anioł, nie człowiek (tzn. kolega, tesciowej nie znam).
Teściowa niedawno zapisała cały dom na córkę, ona nie ma zamiaru dopisać męża jako współwłaściciela,
a on nie ma śmiałości walczyć o swoje.  Więc w razie ewentualnego rozwodu on bierze laptopa i wychodzi, bo nic nie należy do niego. Sprawiedliwe?

1,455

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
Dorula napisał/a:

Ostatnio znajomi się budowali, on dostał działkę od rodziców, i zanim wbili pierwszą łopatę w ziemię, zrobił współwłasność ż żoną, bo inaczej wszystko, co by stanęło na tej działce byłoby tylko i wyłącznie jego własnością, a przecież tak nie może być, tzn może, ale chyba nie powinno, w końcu są małżeństwem, dla niego to oczywista sprawa była, a dodam, że jest prawnikiem i wie, że w razie czego żona mogłaby mieć duże problemy.

Problemy miałaby tylko w razie rozwodu więc gupi ten facet smile Tylko, że tak naprawdę te problemy, to tyle, że żona miałaby utrudnione żądanie podziału domu czy wręcz całego domu ale tylko utrudnione. Sąd Najwyższy bowiem potwierdził, że w konkretnych przypadkach możliwe jest spełnienie takiego żądania. Poza tym jeśli dom byłby budowany w trakcie trwania wspólnoty majątkowej w razie rozwodu mogłaby bez problemu żądać spłaty jej wkładu w koszt budowy.

Z ciekawostek z życia na wsi. Mieliśmy ptasiego gościa. Wlazł sobie w rurę wylotową z wentylacji, pospacerował do centralki wentylacyjnej, gdzie miał do wyboru 3 rury i wybrał akurat najgorszą smile, bo prowadzącą do okapu kuchni. Gdyby wybrał pozostałe, to na końcu są tylko kratki wentylacyjne więc bez problemu by się go wypuściło. Natomiast w tej, do której wlazł na końcu jest okap, no i jego demontaż przerósł moje możliwości. Wezwaliśmy panów, którzy montowali kuchnię ale mogli przyjechać dopiero wczoraj więc ptaszek już padł. Ptaszek..., kurde ptaszysko prawie jak gołąb. Jak go wyciągałem za nogę, to się specjalnie nie przyglądałem ale nie mogłem wyjść z podziwu jak on się przedostał przez centralkę, gdzie przecież są wirniki. Wolnoobrotowe co prawda ale zawsze. Już mi się pod domem robi mały cmentarzyk: pies, siedem myszy, ptak...

1,456 Ostatnio edytowany przez yessa (2015-04-19 10:19:08)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
Dorula napisał/a:

yessa, masz rację.
Ale wiedz, że wszystko ma swoją metkę z ceną.
Mieszkanie u teściów również.
Jeżeli ktoś przekłada dobra materialne nad dojrzałość i samodzielność, jego sprawa.

I wyprowadzają się w końcu, kiedy małżeństwo wisi na włosku i często okazuje się, że jest już pozamiatane.
do puki??? Litości...

Wybacz za błąd ale jestem po nieprzespanej nocy, nie jestem analfabetką, każdemu się może zdarzyć.
Wybacz, ale masz trochę egoistyczne podejście.
Ja jestem nauczona, że rodzice pomagają dzieciom, tak mnie mama wychowała i ona jeśli byłaby taka potrzeba przyjęłaby każdego pod swój dach. Czy to mnie z mężem, czy brata z bratową i dla nas byłoby to naturalne.
Ty jesteś typem jak mój ojciec, on nie byłby już taki dobry i teraz widzę, że sam sobie to wspaniale wymyślił. Nigdy nie zgodził się na budowę domu czy kupienie większego mieszkania, chociaż byłoby go na to stać. A dlaczego? A pewnie dlatego, żeby uniknąć takiej sytuacji, że będziemy mieszkać "na kupie". Tak samo robi jego brat. Muszę przyznać, że tacy ludzie potrafią się ustawić dla własnej wygody.
Wiadomo, że lepiej mieszkać osobno, ale tak jak mówiłam, zależy od sytuacji, od człowieka i podejścia. Nie zawsze musi skończyć się jak u Jeżyka, ale ja właśnie obawiam się tego najczarniejszego scenariusza. Gdybym nie miała obaw, nie pisałabym w ogóle w tym wątku.

1,457

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

"Problemy miałaby tylko w razie rozwodu więc gupi ten facet smile Tylko, że tak naprawdę te problemy, to tyle, że żona miałaby utrudnione żądanie podziału domu czy wręcz całego domu ale tylko utrudnione. Sąd Najwyższy bowiem potwierdził, że w konkretnych przypadkach możliwe jest spełnienie takiego żądania. Poza tym jeśli dom byłby budowany w trakcie trwania wspólnoty majątkowej w razie rozwodu mogłaby bez problemu żądać spłaty jej wkładu w koszt budowy."

I tu się mylisz, niestety.

1,458 Ostatnio edytowany przez Dorula (2015-04-19 11:12:50)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

yessa, nie rozumiem, na jakiej podstawie nazywasz mnie egoistką i porównujesz mnie do swojego ojca, przecież mnie nie znasz.
Wybacz, ale to Twoja postawa jest roszczeniowa, masz pretensje do ojca, że nie możesz mu się zwalić na głowę z mężem, dzieckiem, za chwilę drugim, trzecim, a gdyby dom był większy, to zaraz by przyszedł brat z bratową, bo czemu nie? I tak byście sobie żyli na kupie jak w komunie, a ojciec w końcu by uciekł, gdzie pieprz rośnie, co pewnie byłoby Ci na rękę. A tak przez niego musisz iść mieszkać do teściów, no wybacz, ale to się kupy nie trzyma.

No, chyba rzeczywiście nie spałaś tej nocy:)

1,459

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
Dorula napisał/a:

I tu się mylisz, niestety.

Chętnie zapoznam się z wykładnią, bo znam właśnie taką jaką podałem.

1,460 Ostatnio edytowany przez Volver (2015-04-19 12:03:46)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
yessa napisał/a:

Ja jestem nauczona, że rodzice pomagają dzieciom, tak mnie mama wychowała i ona jeśli byłaby taka potrzeba przyjęłaby każdego pod swój dach. Czy to mnie z mężem, czy brata z bratową i dla nas byłoby to naturalne.
Ty jesteś typem jak mój ojciec, on nie byłby już taki dobry i teraz widzę, że sam sobie to wspaniale wymyślił. Nigdy nie zgodził się na budowę domu czy kupienie większego mieszkania, chociaż byłoby go na to stać. A dlaczego? A pewnie dlatego, żeby uniknąć takiej sytuacji, że będziemy mieszkać "na kupie". Tak samo robi jego brat. Muszę przyznać, że tacy ludzie potrafią się ustawić dla własnej wygody.
Wiadomo, że lepiej mieszkać osobno, ale tak jak mówiłam, zależy od sytuacji, od człowieka i podejścia. Nie zawsze musi skończyć się jak u Jeżyka, ale ja właśnie obawiam się tego najczarniejszego scenariusza. Gdybym nie miała obaw, nie pisałabym w ogóle w tym wątku.

Szczerze mówiąc nie widzę nic niestosownego  w tym, że Twój ojciec po osiągnięciu samodzielności swoich dzieci chce mieszkać bez nich. Rodzice dorosłym dzieciom mogą pomagać, ale nie mają takiego obowiązku. Ojciec też człowiek. Nie rozumiem jak emocjonalnie dojrzała osoba może zdecydować się na założenie rodziny licząc, że rodzice powinni jej pomóc w takiej lub innej formie. Jeżeli mamy aspiracje do bycia dorosłymi, to ponośmy odpowiedzialność za własne decyzje i nie zrzucajmy jej na rodziców swoich, czy partnera... Mogą i zechcą - fantastycznie. Roszczeniowa postawa w takim przypadku jest jednak nieporozumieniem.

1,461

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Dziewczyny ja się nie zamierzam na nikogo obrażać, ja normalnie w tygodniu nie mam czasu dla siebie, żeby pisać na forum.

Możecie mnie wyzywać od cwaniar i wszystkiego co najgorsze na tym świecie ale ja drugi raz zrobiłabym tak samo.
Moi teściowie wymyślili sobie, że przekażą gospodarstwo młodym ale oni nadal będą rządzić i w ogóle nie brali pod uwagę tego, że ja chce mieć wspólne życie z moim mężem a nie z nimi wszystkimi.
Moje chodzenie do pracy też było obśmiewane przez teściową chociaż ja do dziś nie widzę w tym nic śmiesznego, na siłę chcieli mnie "wychowywać" na swój obraz i podobieństwo co było koszmarem, nikt mi nie wróci tych zszarganych nerwów, tej katorgi, dla mnie posiadanie wspólnych finansów z teściami to był jakiś absurd i rzecz kompletnie nie do przyjęcia. Tak jak mój mąż nie ma wspólnych finansów z moimi rodzicami to w imię czego ja miałabym chcieć mieć z teściami wspólną: prace, życie i pieniądze??? Moi teściowie wyobrażali sobie że zgodnie z wiejską tradycją wszyscy będziemy się kotłować na jednej gospodarce i takie życie nam i sobie chcieli zafundować, aż mi skóra cierpnie jak sobie pomyśle jak by to wyglądało na co dzień.
Koniec końców postawiłam na swoim i na przestrzeni lat wszystko się wyklarowało. Teraz jest jak być powinno w normalnej rodzinie, teściowie mają oddzielne życie i pieniądze a my z kolei mamy odrębne sprawy a rodzice się nie wtrącają bo nawet nie mają do czego, nie rozumieją naszego stylu życia a na naszych zawodach się nie znają.
Dziewczyny skoro mnie się udało wyrwać z takiego gnoju (dosłownie i w przenośni) a nie jestem jakaś w czepku urodzona czy wyjątkowa to Jeżykowi też się uda tylko niech w końcu na coś się zdecyduje.

Trzymajta się wszystkie!!!

1,462 Ostatnio edytowany przez yessa (2015-04-19 16:25:27)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Dorula to Ty mnie właśnie oceniłaś nie znając mnie i mojej sytuacji. Nie zrozumiałaś mnie kompletnie, a ja nie będę się wdawać w dyskusję. Nie nazwałam Cię egoistką tylko napisałam że masz trochę egoistyczne podejście, kolejny dowód na to, że nie rozumiesz co piszę.
Volver więc ja jestem inaczej wychowana przez mamę, właśnie tak, że rodzice dzieciom pomagają jeśli tej pomocy potrzebują i to jest normalne.
Ja nigdy bym się nie zwaliła żeby mieszkać na kupie, przecież cały czas piszę tutaj o pomocy na początku, żebyśmy mieli możliwość wybudowania własnego domu, a nie żeby pójść i siedzieć u rodziców.
Musiałabym opisać całe swoje życie żebyście zrozumiały o co mi chodzi, a nie mam na to zwyczajnie ani czasu ani ochoty.

1,463

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Yesa, zrozumiałam Cię doskonale, chyba, ze nie przeczytałaš tego, co napisałaś,
A mówienie do mnie" jestes typem jak moj ojciec", jest, delikatnie mówiąc, niegrzeczne.

Pozdrawiam

1,464

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
Volver napisał/a:

Szczerze mówiąc nie widzę nic niestosownego  w tym, że Twój ojciec po osiągnięciu samodzielności swoich dzieci chce mieszkać bez nich. Rodzice dorosłym dzieciom mogą pomagać, ale nie mają takiego obowiązku. Ojciec też człowiek. Nie rozumiem jak emocjonalnie dojrzała osoba może zdecydować się na założenie rodziny licząc, że rodzice powinni jej pomóc w takiej lub innej formie. Jeżeli mamy aspiracje do bycia dorosłymi, to ponośmy odpowiedzialność za własne decyzje i nie zrzucajmy jej na rodziców swoich, czy partnera... Mogą i zechcą - fantastycznie. Roszczeniowa postawa w takim przypadku jest jednak nieporozumieniem.

Otóż to!

Prawdę mówiąc nie dziwię się, że ludzie nie chcą mieć dzieci, jeśli jest presja na to, żeby dzieciom dać dom i mercedesa na start.
Moje dzieci dostały dobre wykształcenie, dzieki ktoremu mogą same zapracować na swój dobrobyt. A kosztowało to niemało. Dodatkowe zajęcia, korepetycje by zwiększyć szanse na dobre studia. Wykorzystały to!

Część młodych ma bardzo roszczeniowe podejście do życia i do rodziców. A przecież moje pokolenie jest pierwszym, które dojrzały wiek spędziło w wolnym kraju ( nie w PRL) i mogło się czegoś dorobić. W świecie zachodnim minęło kilka pokoleń, które gromadziło majątek dla następców. Nas jeszcze nie stać, by młodych zaspokoić. To dopiero 25 lat!
A młodzi chcieliby żyć jak w Niemczech, czy Ameryce. To za wcześnie, trzeba poczekać. Może jak minie 50 lat obrośniemy w piórka?

W każdym bądź razie chcę mieć spokój na stare lata, a nie użeranie się z synową, która ma do mnie pretensje o wszystko, a głownie o to, że ciągle jestem na tym padole i nie pozwalam jej żyć ( w jej mniemaniu).

1,465

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

dokładnie,

to czego się dziś dowiedziałam od kolegi zamroziło mi krew w żyłach, otóż małżeństwo zostawia niespełna 2 letnie dziecko z babcią i wyjeżdża za granicę bo brakuje im jeszcze na dom, wcześniej dziecko wychowywało się bez ojca bo praca za granicą a teraz jeszcze i żona aby szybciej się dorobić bo jak usłyszałam od kolegi "aby dziecko coś po nich miało, na lepszy start" oboje są przed 30-stką. Pytanie co będą robić przez całe swoje życie skoro na wstępie będą mieć wszystko.... świat oszalał i tyle ...

marena 7 uważam tak jak Ty że wykształcenie dobre na start i tyle - na resztę trzeba zapracować bo inaczej nikt gotowego nie uszanuje albo majątek będzie powodem kłótni w rodzinie, to wszystko jest chore...czy tylko ludzie bogaci będą mieli prawo żyć ? gdzie się podział świat wartości, szanowania drugiego człowieka za to kim jest a nie ile ma....to wszystko jest puste i próżne bo żadne pieniądze i majątki nie zastąpią bliskości, czułości, szacunku i obecności drugiego człowieka...więc może warto się skupić na relacjach międzyludzkich a nie tylko na dobrach materialnych...

1,466 Ostatnio edytowany przez Dorula (2015-04-20 01:06:11)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Yessa pisze, ze jest inaczej wychowana, hmm...
To rodzice maja pomagać dzieciom i koniec!
Bo sie należy.
A dom starców czeka niejednego takiego rodzica.

Dobranoc.

1,467 Ostatnio edytowany przez yessa (2015-04-20 10:18:20)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Droula chodziło mi o to, że nie znasz mojej sytuacji dlatego nie zrozumiałaś mnie. Może przesadziłam z tym porównaniem Ciebie do mojego ojca i przepraszam.
Jestem wobec niego roszczeniowa, ale tylko wobec niego i ze względu na to jaki jest i na sytuację. Ale nie będę o tym pisać, Wy już mnie oceniłyście.
marena7 mój ojciec mieszka za granicą i nie zamierza wracać, więc i tak nigdy by z nami nie mieszkał.

Ja jestem wychowana tak, że to naturalne, że rodzice pomagają dzieciom i ich dom stoi dla nich otworem. I chwała za to, przynajmniej mam spokojniejszy sen. U mojego faceta jest tak samo.

Ja mam skończone studia i nadal ciągle się uczę, mam zawód i pewną pracę, ale jeszcze nie zarobiłam na swoje mieszkanie czy dom, bo w Polsce nawet po studiach jest ciężko. Z ciążą nie mogłam czekać do 30stki, ze względu na problemy zdrowotne (chyba, że zdecydowałabym się w ogóle nie mieć dzieci) i prawdopodobnie u mnie na jednym dziecku się skończy.

Więc wiecie, łatwo oceniać człowieka jak się nie zna sytuacji.

Trochę żałuję, że wzięłam sobie do serca to, że mieszkanie nad teściami to zawsze koszmar a takie małżeństwa się rozpadają. Przynajmniej zaoszczędziłabym sobie teraz obaw i nerwów. No ale sama prosiłam o radę.

Przeanalizowałam sobie moich znajomych, i wiecie co? Nie licząc znajomych którzy są za granicą, znalazłam raptem jedną koleżankę która mieszka już z mężem na swoim, ale tylko dlatego, że na czas budowy domu mieszkali z teściami. Cała reszta mieszka jeszcze lub na stałe u rodziców lub teściów i jakoś ciągle są razem. Za to w moim bloku masa małżeństw już się rozpadła, a mieszkali sami. Dlatego nie zauważyłam tej zależności, mieszkania z lub bez a rozpadu małżeństwa, w swoim otoczeniu.
Prosiłam kilka osób o poradę, nikt nie miał takiego zdania na ten temat jak wy. Może ja mieszkam w jakimś dziwnym miejscu Polski?
Zależy od ludzi, podejścia, myślę, że jak ktoś jest rodzinny i do życia to się dogada.
No cóż, jedni myślą tak jak Wy, a inni myślą o tym, żeby dać swoim dzieciom jak najwięcej i zapewnić dobry start.

To tyle co miałam do powiedzenia, kończę ten temat, za jakiś czas może odezwę się napisać jak bardzo mi się nie udało.
Pozdrawiam i życzę szczęścia, zarówno tym co są na swoim, jak i tym, którzy jeszcze korzystają z pomocy rodziców smile
Paa

1,468

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
yessa napisał/a:

Droula chodziło mi o to, że nie znasz mojej sytuacji dlatego nie zrozumiałaś mnie. Może przesadziłam z tym porównaniem Ciebie do mojego ojca i przepraszam.
Jestem wobec niego roszczeniowa, ale tylko wobec niego i ze względu na to jaki jest i na sytuację. Ale nie będę o tym pisać, Wy już mnie oceniłyście.
marena7 mój ojciec mieszka za granicą i nie zamierza wracać, więc i tak nigdy by z nami nie mieszkał.

Ja jestem wychowana tak, że to naturalne, że rodzice pomagają dzieciom i ich dom stoi dla nich otworem. I chwała za to, przynajmniej mam spokojniejszy sen. U mojego faceta jest tak samo.

Ja mam skończone studia i nadal ciągle się uczę, mam zawód i pewną pracę, ale jeszcze nie zarobiłam na swoje mieszkanie czy dom, bo w Polsce nawet po studiach jest ciężko. Z ciążą nie mogłam czekać do 30stki, ze względu na problemy zdrowotne (chyba, że zdecydowałabym się w ogóle nie mieć dzieci) i prawdopodobnie u mnie na jednym dziecku się skończy.

Więc wiecie, łatwo oceniać człowieka jak się nie zna sytuacji.

Trochę żałuję, że wzięłam sobie do serca to, że mieszkanie nad teściami to zawsze koszmar a takie małżeństwa się rozpadają. Przynajmniej zaoszczędziłabym sobie teraz obaw i nerwów. No ale sama prosiłam o radę.

Przeanalizowałam sobie moich znajomych, i wiecie co? Nie licząc znajomych którzy są za granicą, znalazłam raptem jedną koleżankę która mieszka już z mężem na swoim, ale tylko dlatego, że na czas budowy domu mieszkali z teściami. Cała reszta mieszka jeszcze lub na stałe u rodziców lub teściów i jakoś ciągle są razem. Za to w moim bloku masa małżeństw już się rozpadła, a mieszkali sami. Dlatego nie zauważyłam tej zależności, mieszkania z lub bez a rozpadu małżeństwa, w swoim otoczeniu.
Prosiłam kilka osób o poradę, nikt nie miał takiego zdania na ten temat jak wy. Może ja mieszkam w jakimś dziwnym miejscu Polski?
Zależy od ludzi, podejścia, myślę, że jak ktoś jest rodzinny i do życia to się dogada.
No cóż, jedni myślą tak jak Wy, a inni myślą o tym, żeby dać swoim dzieciom jak najwięcej i zapewnić dobry start.

To tyle co miałam do powiedzenia, kończę ten temat, za jakiś czas może odezwę się napisać jak bardzo mi się nie udało.
Pozdrawiam i życzę szczęścia, zarówno tym co są na swoim, jak i tym, którzy jeszcze korzystają z pomocy rodziców smile


Kochana-porozmawiamy ,jak zamieszkasz juz z tesiowa.Ok
Mysl pozytywnie.
Paa

1,469

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

chcialam powiedziec do tej co to nakazuje jezykowi sie zdecydowac.
byc moze kochana ty trafilas na faceta normalnego a ona na debila. byc moze zrobila wiecej od ciebie, byc moze ty na jej miejscu bys sie zalamala i po 1 dziecku uciekla.
jezyk probowal. problem nie tkwil w tesciowej, a w mezu. chamie i egoiscie.

1,470

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Kobiety. Masakra. Ratunku.
Byłam u prawnika. Jestem załamana. Z takim majątkiem dom, maszyny koszt adwokata to minimum 10000 zł. Bez adwokata nic nie ugram. Dom idzie 'na straty' jeśli żadne z nas go nie chce - a żadne nie zachce, ani ja, ani mąż. Także nikt nikogo nie spłaca, można wystawić na sprzedaż tylko tyle. Więc jak nikt go nie kupi, to pieniądze przepadły. Kredyt jednak przecież trzeba spłacać nadal - zostało go 30000euro. Na pół. Maszyny też w kredycie, więc kolejna spłata na pół, a jak sprzedamy maszyny to nie będzie czym paszy zrobić, krów nie wykarmi i na alimenty za bardzo nie ma co liczyć.
Rozwód jest pod znakiem zapytania bo nie ma podstaw w sferze ekonomicznej, skoro jestem na wychowawczym to korzystamy wspólnie z pieniędzy zarobionych przez męża więc więź ekonomiczna jest.
No i najgorsze skoro nie mam dokąd pójść z dziećmi i nie mam dochodów, to sąd może ustalić miejsce pobytu dzieci przy ojcu.
Winę o psychiczne znęcanie jest trudno udowodnić. Nie mam świadków, nie mam nagrań - tylko jedno mam - to za mało. Dlatego w grę wchodzi tylko rozwód bez orzekania o winie. Mąż na rozwód nigdy się nie zgodzi. Nie zaryzykuję stratą dzieci.
Chyba się załamię. Pójdę jeszcze do innego prawnika.....

No i rozmowa z ojcem. Mieszania nie kupi, jak sobie wybrałam tak mam, ręki do tego 'grzechu' nie przyłoży. Katolik z pierwszej ławki. Płakałam z mamą, dobrze że chociaż ona mnie wspiera - to dla mnie zaskoczenie, bo nigdy mnie w niczym nie wspierała, zawsze krytykowała, a teraz płacze ze mną.

1,471

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
jeżyk123 napisał/a:

Kobiety. Masakra. Ratunku.
Byłam u prawnika. Jestem załamana. Z takim majątkiem dom, maszyny koszt adwokata to minimum 10000 zł. Bez adwokata nic nie ugram. Dom idzie 'na straty' jeśli żadne z nas go nie chce - a żadne nie zachce, ani ja, ani mąż. Także nikt nikogo nie spłaca, można wystawić na sprzedaż tylko tyle. Więc jak nikt go nie kupi, to pieniądze przepadły. Kredyt jednak przecież trzeba spłacać nadal - zostało go 30000euro. Na pół. Maszyny też w kredycie, więc kolejna spłata na pół, a jak sprzedamy maszyny to nie będzie czym paszy zrobić, krów nie wykarmi i na alimenty za bardzo nie ma co liczyć.
Rozwód jest pod znakiem zapytania bo nie ma podstaw w sferze ekonomicznej, skoro jestem na wychowawczym to korzystamy wspólnie z pieniędzy zarobionych przez męża więc więź ekonomiczna jest.
No i najgorsze skoro nie mam dokąd pójść z dziećmi i nie mam dochodów, to sąd może ustalić miejsce pobytu dzieci przy ojcu.
Winę o psychiczne znęcanie jest trudno udowodnić. Nie mam świadków, nie mam nagrań - tylko jedno mam - to za mało. Dlatego w grę wchodzi tylko rozwód bez orzekania o winie. Mąż na rozwód nigdy się nie zgodzi. Nie zaryzykuję stratą dzieci.
Chyba się załamię. Pójdę jeszcze do innego prawnika.....

No i rozmowa z ojcem. Mieszania nie kupi, jak sobie wybrałam tak mam, ręki do tego 'grzechu' nie przyłoży. Katolik z pierwszej ławki. Płakałam z mamą, dobrze że chociaż ona mnie wspiera - to dla mnie zaskoczenie, bo nigdy mnie w niczym nie wspierała, zawsze krytykowała, a teraz płacze ze mną.

Oj Jeżyku!
Mnie zatkało, przepraszam, ale nie potrafię Ci nic napisać. Nawet "patrząc na to z boku" nie mam pomysłu co Ci napisać.

Dobrze, że masz oparcie w Mamie!:)

1,472

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

o cholera.
myslalam ze jest zle ale widze ze jest gorzej.
30tysiecy euro? to moze nie az tak strasznie duzo...
no a maz skoro cie nie chce to po co ma cie trzymac na sile? nie lepiej samemu byc i nikomu nie dokuczac?

1,473

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyk swój ostatni wpis kieruje bezpośrednio do ciebie bo to Twój wątek a ja nie zamierzam z nikim innym wchodzić w dyskusje.

Bardzo dobrze znam wykładnie ekonomiczną i prawną prowadzenia gospodarstw z dwóch powodów, pracuje w starostwie powiatowym i jestem związana z biurem radców prawnych poza tym sama jestem właścicielem gospodarstwa a co za tym idzie moim obowiązkiem jest utrzymanie porządku w papierach, nasze gospodarstwo jest na vacie dlatego prowadzę księgowość tej "firmy" i doskonale wiem jakie występują powiązanie ekonomiczne i życiowe wśród małżonków. W poprzednich postach napisałam wprost i bez ogródek dokładnie to samo co powiedział twój prawnik. Każdy potencjalnie następny powie ci to samo, tylko rzecz w tym że jedni są lepsi w swoim fachu inni gorsi ale prawo zostaje takie samo.

Co do ojca - to była twoja pierwsza taka prawdziwa otwarta rozmowa z rodzicami, rozmowa wprost to jest zupełnie coś innego niż szeptane informacje przekazywane przez mamę, ojciec nagle uświadomił sobie ze jest niewygodny dla niego problem w rodzinie i zareagował na gorąco, to że teraz jest przeciwny rozwodowi wcale nie jest przesądzone że do końca świata tak będzie, może z czasem jak ochłonie uda się wam (tobie i mamie) go urobić. Jak dla mnie ten temat nie jest spisany na straty tak więc głowa do góry.

Co do męża - to już wcześniej pisałam, że tak od razu nigdzie nie uciekniesz bo nie będzie dokąd. Skoro na razie musi być po staremu to wykorzystaj ten czas na zbieranie dowodów, już pisałam o tych nagraniach i niebieskiej karcie, o seks pytałam nie bez powodu bo rozkład pożycia zawsze przemawia za rozpadem więzi miedzy małżonkami a tym samym za rozwodem.

Co do domu to mam podobną sytuacje życiową, nieoficjalnie już wiemy ze mój mąż będzie oddelegowany do pracy za granice i zdecydowaliśmy że wyjeżdżamy całą rodziną, też bym chciała sprzedać swój dom, jest tam zamrożona kupa kasy, ale wiem że gdyby ktoś to nabył to byłby prawdziwy cud. 

Bardzo poruszyła mnie twoja historia, jesteś wspaniałą i wyjątkową kobietą która niczym sobie nie zasłużyła na to co ją spotkało. Twoje życie poszło do przodu o tyle, że w końcu przestałaś kryć swojego męża i zrobiłaś ogromny krok w kierunku rozwodu i końca tego koszmaru. Nawet sobie nie wyobrażam ile musiała cię kosztować taka szczera rozmowa z rodzicami mimo, że teraz nie dostałaś takiej odpowiedzi od ojca jak oczekiwałaś to jednak jest to wielki krok na przód bo za długo to wszystko było tylko na twoich barkach. Myślę, że w końcu tata dojrzeje do zmiany zdania. Ja teraz mam za duże zawirowania życiowe, żeby śledzić wątek na bieżąco.  Też zostawiam wszystko za sobą i idę w nieznane i w duchu jestem przerażona tak wielkimi zmianami tak więc w pewnym sensie rozumiem wszystkie twoje obawy odnośnie rozstawania się ze starym życiem a budowaniem nowego. Wszystkiego dobrego życzę i pozdrawiam.

1,474

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jezyku drogi. Gdy czytalam pierwsze Twoje posty, mialam wrazenie, ze historia zle sie potoczy. A wiesz dlaczego? Widzialam decyzje oparte na emocjach, nie na rozumie (sorry). Chcialam Ci napisac - nie sprzedawaj swojego mieszkania, nie wchodz tak szybko na teren tesciowej, ale bylo za pozno. Teraz mam wrazenie robisz ten sam blad. Podejmujesz decyzje oparte na emocjach. A w kryzysie te trzeba opanowac i myslec glowa.
Masz dwoje malych dzieci, kredyty, nie masz pracy  i nie masz pieniedzy. Co masz? Dom, gospodarstwo, ktore przynosi dochody, meza, ktory ma obowiazek na pol z toba zajmowac sie dziecmi, zdrowie i mlodosc. Moim zdaniem nie czas na rozwod. Piszesz, ze nie kochasz meza, no i co z tego? To nie kochaj. Zajmij sie prowadzeniem domu, wlacz sie do zarzadzania gospodarstwem. Stworz dzieciom i sobie stabilny dom. Masz ten dom. I w sensie budynku i rodziny.

1,475

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku, radzę zacząć od sprawy o znęcanie się i od sprawy o przymusowe leczenie (alkoholizm). Jeśli będą wyroki w tych sprawach  to tak jakbyś miała dowody na winę męża w sprawie o rozwód. Poszukaj w duzym mieście grupy terapeutycznej dla ofiar przemocy (za darmo). Tam Ci doradzą i poprowadzą przez gąszcz przepisów prawnych. Takie grupy są często w poradniach odwykowych i Powiatowych Centrach Pomocy Rodzinie. Dopytaj się w telefonie zaufania, albo zadzwoń do Wojewódzkiej Poradni Rozwiązywania Problemów A lkoholowych  (są w każdym mieście wojewódzkim). Na pewno Ci podpowiedzą co masz zrobić. Nie załamuj się, szukaj rozwiązania.

1,476

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Ty KONKRETNA nigdzie mi się stąd nie ruszaj, bardzo Cię proszę.

MAGITA nie zostanę tu. Taka jest moja decyzja, już 99%wa będzie 100%wa plan zamieni się w czyn. Muszę tylko wiedzieć że dzieci będą przy mnie. Masz rację część decyzji była podjęta pod wpływem emocji, ta o ślubie bo kochałam i o przeprowadzce do teściowej, bo byłam pewna, że nikt nie będzie miał na mnie wpływu, że będę żyła jak chcę. Myliłam się. Jednak decyzję o rozwodzie podejmuję ponad dwa lata i jest podejmowana tylko i wyłącznie pod względami logicznym - dzieci - byt. Gdybym kierowała się emocjami dawno by mnie tu nie było.

1,477

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
jeżyk123 napisał/a:

Ty KONKRETNA nigdzie mi się stąd nie ruszaj, bardzo Cię proszę.

MAGITA nie zostanę tu. Taka jest moja decyzja, już 99%wa będzie 100%wa plan zamieni się w czyn. Muszę tylko wiedzieć że dzieci będą przy mnie. Masz rację część decyzji była podjęta pod wpływem emocji, ta o ślubie bo kochałam i o przeprowadzce do teściowej, bo byłam pewna, że nikt nie będzie miał na mnie wpływu, że będę żyła jak chcę. Myliłam się. Jednak decyzję o rozwodzie podejmuję ponad dwa lata i jest podejmowana tylko i wyłącznie pod względami logicznym - dzieci - byt. Gdybym kierowała się emocjami dawno by mnie tu nie było.

Konkretna -jezyk ma racje.Ty tu pozostan smile gdzie pojedziesz w nieznane?
Maz niech pracuje za granica o ile bedzie to krotki kontrakt.Rzucisz tu prace i co pozniej?

Jezyku ciesze sie ,ze zaczelas myslec tak jak my,ze wkoncu zrozumialas,ze jesli nawet kochasz meza to i tak nie bedziecie razem bo ON was niszczy,Ciebie i dzieci!
Tato zrozumie,potrzebuje czasu,juz mu mama bedzie wiercila dziure tak to jest z kobietami:)
Dzien w dzien bedzie mu gadala az w koncu i on zcznie myslec tak jak mama.Najwazniejsze ze mama jest z Toba a nie przeciwko Tobie,bo jak sama kiedys pisalas oboje byli konserwatywni.
Nie wiem jakie warunki mieszkalne posiadaja rodzice,jesli jest sporo miejsca to  nie myslalas aby przyjsc dp nich teraz pomieszkac,pomyslec na spokojnie?
Dlugi sa spore ale nie do niepokonania.
Musisz sie jeszcze podpytc jedynie o dzieci,bo on tylko w ten sposob moze sie mscic na Tobie kosztem wlasnie dzieciaczkow.

Ja chyba przechodze menopauze wczesna?Lata jeszcze na nia nie wskazuja ale strasznie nerwowa sie zrobilam,w nocy raz jest mi goraco raz zimno sad

Milego dnia.

1,478

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Zadziałała zasad, że starych drzew, albo stałych drzew się nie przesadza... Ja w życiu i za żadne skarby świata nie wylądowałabym na wsi! Dla niektórych jest to klaustrofobiczne przeżycie i nie ma nic wspólnego z radości z przebywania na łonie przyrody... Nie wiem, co poradzić, tylko współczuję!

1,479

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
ULTRASUNSHINE90 napisał/a:

Ja w życiu i za żadne skarby świata nie wylądowałabym na wsi! Dla niektórych jest to klaustrofobiczne przeżycie i nie ma nic wspólnego z radości z przebywania na łonie przyrody... Nie wiem, co poradzić, tylko współczuję!

Nie ma co demonizować samej wsi, bo ma ona wiele uroków. Gorzej, jeśli chodzi o wiejską mentalność. To nie sama wieś jest winna nieszczęściu Jeżyka, tylko mentalność męża i teściowej. Tacy ludzie są również w mieście i nawet sporo ich jest. W mieście również można nieźle "wpaść", gdy się zwiąże z nieodpowiednim mężczyzną.

1,480

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

cslady, oczywiście, masz rację, ale w mieście żona przynajmniej nie przegrywa z krową!!!

1,481

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
ULTRASUNSHINE90 napisał/a:

Zadziałała zasad, że starych drzew, albo stałych drzew się nie przesadza... Ja w życiu i za żadne skarby świata nie wylądowałabym na wsi! Dla niektórych jest to klaustrofobiczne przeżycie i nie ma nic wspólnego z radości z przebywania na łonie przyrody... Nie wiem, co poradzić, tylko współczuję!

Nigdy ,nie wiesz co Cie moze spotkac jeszcze w zyciu,czy to na wsi czy w miescie zalezy jedynie od LUDZI-od ich zachowania,postepowania.

1,482

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
Dorula napisał/a:

cslady, oczywiście, masz rację, ale w mieście żona przynajmniej nie przegrywa z krową!!!

Bo brutalna prawda jest taka;Rolnik krów nie zostawi bo ciężko znaleźć taką pracę żeby wyciągnąć z niej tyle co z dużego gospodarstwa.
Takie są realia.
Ja też twierdzę że nie ma co demonizować.Jeżyk trafiła po prostu na złych ludzi i wieś tu nie ma nic do tego.A gdyby w mieście wpakowała pieniądze z mieszkania w budowę wspólnego domu to było by tak samo.I to samo by powiedział prawnik.

1,483 Ostatnio edytowany przez Dorula (2015-04-23 14:57:13)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

No, chyba nie, bo gdyby Jeżyk wpakowała pieniądze w dom w mieście, to sprzedaż byłaby kwestią czasu i ceny, ale byłaby realna, więc i porada prawnika byłaby zgoła zupełnie inna.

1,484

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

kurde ten temat to troche taki straszak na wieś i jej mieszkancow. prawda jest taka, ze owszem na wsi jest raczej do dupy ale tylko wtedy gdy dziewczyna z miasta sie przenosi. zalezy tez duzo od mieszkancow. tesciowa zla jest i w miescie, a ta na wsi moze byc lepsza.zalezy czy znamy pojecie tolerancji i szacunku do drugiej osoby.

1,485

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
nokiaaa napisał/a:

kurde ten temat to troche taki straszak na wieś i jej mieszkancow. prawda jest taka, ze owszem na wsi jest raczej do dupy ale tylko wtedy gdy dziewczyna z miasta sie przenosi. zalezy tez duzo od mieszkancow. tesciowa zla jest i w miescie, a ta na wsi moze byc lepsza.zalezy czy znamy pojecie tolerancji i szacunku do drugiej osoby.

Zawsze tak bylo,ze wies jest smierdzaca i zemieszkaja same wiesniaki sad:(
sama pamietam jak pierwszy raz pojechalam do meza do domu na wies jako jeszcze nawet nie narzeczona smile bylam zaskoczona ze maja w domu tak czysto,pachnaco,ze wszyscy obiad jedza wspolnie przy stole,a my zawsze na kolanie przed tv a rodzice w kuchni bo bysmy sie nie pomiescili w kuchni .
Tak wiec wies tak jest spostrzegana,tylko ze teraz wiecej domow jest na wsi bez gospodarstw.
tak wiec jestem pewnie spostrzegana jako wiesniaczka:) a ze ludzie nadal mowia na mnie do innych ze widac ze jestem z miasta to mnie cieszy:)

1,486

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

oolka tak jest.Teraz na wsi więcej ludzi co pracują gdzieś tam niż tych co maja gospodarstwa.

1,487

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Nadszedł czas rozmowy z mężem. Powiedziałam mu o swoim planie. Rozpłakał się. Że zostanie sam jak palec. Że zabiorę mu cały sens jego życia - dzieciaczki. Żal mi go. Też płakałam. Nie mogłam się powstrzymać. Chciałam żeby mnie przytulił, żeby powiedział, że jednak mu na mnie zależy. Chciałabym żeby on mnie kochał. Ale nic takiego nie zrobił. Rozmowa była późnym wieczorem, kiedy dzieci spały, noc była fatalna. Rano zapytał mnie tylko swoim suchym tonem ZADOWOLONA?
Od rozmowy mija trzeci dzień ale jeszcze się nie otrząsnęłam. Teraz muszę poczekać aż moje emocje opadną.
To cud co mąż powiedział o majątku. Spłaci moje 165 tys żebym mogła kupić mieszkanie, w zamian że nie będę chciała jego maszyn. Dom, maszyny zostają jego razem z kredytami. No i prosił, żebyśmy alimenty też ustalili razem, żeby nie były wygórowane, bo będzie zrujnowany kiedy przyjdzie mu spłacić mnie, kredyty i wysokie alimenty. To jak dobry sen, że zgodził się na takie rozwiązanie, ale jeszcze się nie cieszę póki nie będę miała na papierze.

1,488

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Oby dotrzymał słowa. Trzymam mocno kciuki.
Obawiam się jednak, że to nie koniec tego tematu. Za chwilę zacznie mu " dobrze" doradzać rodzina...
Trzymaj się jeżyku. Obyś znalazła w sobie siłę aby móc odejść od męża bez względu na sprawy majątkowe.

1,489

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
jeżyk123 napisał/a:

Nadszedł czas rozmowy z mężem. Powiedziałam mu o swoim planie. Rozpłakał się. Że zostanie sam jak palec. Że zabiorę mu cały sens jego życia - dzieciaczki. Żal mi go. Też płakałam. Nie mogłam się powstrzymać. Chciałam żeby mnie przytulił, żeby powiedział, że jednak mu na mnie zależy. Chciałabym żeby on mnie kochał. Ale nic takiego nie zrobił. Rozmowa była późnym wieczorem, kiedy dzieci spały, noc była fatalna. Rano zapytał mnie tylko swoim suchym tonem ZADOWOLONA?
Od rozmowy mija trzeci dzień ale jeszcze się nie otrząsnęłam. Teraz muszę poczekać aż moje emocje opadną.
To cud co mąż powiedział o majątku. Spłaci moje 165 tys żebym mogła kupić mieszkanie, w zamian że nie będę chciała jego maszyn. Dom, maszyny zostają jego razem z kredytami. No i prosił, żebyśmy alimenty też ustalili razem, żeby nie były wygórowane, bo będzie zrujnowany kiedy przyjdzie mu spłacić mnie, kredyty i wysokie alimenty. To jak dobry sen, że zgodził się na takie rozwiązanie, ale jeszcze się nie cieszę póki nie będę miała na papierze.

Ale by było super, jakby się okazało prawdą to co Ci powiedział!:)
Masz absolutną rację załatw to notarialnie, bo słowa to tylko słowa.
Trzymam kciuki!:)
Pozdrawiam:)

1,490

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Usiadłam w końcu do pisania pozwu o rozwód. Ale traumatyczne przeżycie.
W niedziele niespodziewanie przyjechał brat męża z rodziną. O rany, pytali co u nas słychać a my dobrze, dobrze, ale lipa, zaprosili nas za tydzień na grilla, pytali o plany, ale strasznie. Wieczorem wpadła dziewczyna szwagra i dalej musiałam kłamać. Teraz będzie okropny czas. Jak dowiedzą się to będę miała w domu pielgrzymki, a najgorzej że teściowa 200m dalej będzie wiecznie truć.
Co do Waszych rozmów o wsi i mieście, to akurat mi wieś pasuje. Piękny dom mam, nawet zaczęłam go kochać, krowy też bym mogła doić, bo kasa jest super, a praca lżejsza niż na przykład gdzieś w spożywczym czy w fabryce. To nie stanowi dla mnie problemu. Ja 11 lat zawodowo pracowałam przy krowach trochę jako zootechnik, potem już cały czas w inseminacji, także gówno mi nie śmierdzi smile, tu chodzi o coś gorszego o stosunki międzyludzkie. Tu dzieci mają zapewniony byt, a w mieście.....? jeśli stracę pracę po powrocie z wychowawczego, to ciężko będzie mi znaleźć coś nowego, sensownego. Czeka mnie cokolwiek, co dadzą, a to nie jest szczyt marzeń. Ale wolę to niż wieczne nerwy, ból głowy i nieustający gul w gardle.

1,491

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

jezyk czekamy na drugi rozdzial pdt "swiety spokoj"

1,492

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
nokiaaa napisał/a:

jezyk czekamy na drugi rozdzial pdt "swiety spokoj"

smile))))

I na pewno w końcu się doczekamy, tak jak i Autorka:)

1,493 Ostatnio edytowany przez venef (2015-04-29 06:43:37)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

...

1,494

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

rozśmiesze was dziewczynki:)
przypomina mi się pewien temat w dziale: relacje w rodzinie i z przyjaciółmi.
otóż młode, naiwne 16 letnie dziewczątko pytało nas zgromadzonych co zrobić, aby jej 36 letnia mama, jeszcze młoda i piękna ale już po rozwodzie! aby wyszla z domu, znalazla sobie faceta i nie spędzała wieczorów sama z fajkiem na balkonie.
no i wtedy naszła mnie odpowiedziec, ze niektórzy chca miec swiety spokoj i juz sie ucieszyli malżenstwem.aczkolwiek dla mlodziezy najgorsze życie to przecież wtedy, gdy sie nie ma chlopaka i siedzi sie wieczorem w domu.
pozdrawiam jezyku i zycze ci samotnych wieczorów z fajkiem na balkonie, w twoim m3 w mieście.

1,495

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

I co w tym śmiesznego? Dziewczyna martwiła się o matkę że jest samotna.

Posty [ 1,431 do 1,495 z 1,953 ]

Strony Poprzednia 1 21 22 23 24 25 31 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024