przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Strony Poprzednia 1 19 20 21 22 23 31 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,301 do 1,365 z 1,953 ]

1,301 Ostatnio edytowany przez nokiaaa (2014-11-07 17:47:19)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
jeżyk123 napisał/a:

Bulinka wcale nie dopiełam swego. Nie jestem szczęśliwa bez miłości. Kiedyś pewnie i tak się rozwiodę jak dzieci odejdą, no chyba że nasze uczucia są tylko pod stertą pyłu który kiedyś zniknie, ale na razie w to nie wierzę.

Właśnie jak to jest Leno i Mariolu z tym PUPem i rolnikami. Mnie pani z urzędu poinformowała, że mając męża rolnika nie mogę się zarejestrować w PUP, tylko mąż ma obowiązek płacić za mnie KRUS i nie ważne moje 10 lat pracy i to że ani kawałek ziemi nie jest zapisany na mnie. Nici z kuroniówki i dotacji na firmę. Jak to jest? A co gdybym była z mężem w separacji? Albo gdybyśmy mieli podpisaną intercyzę?

Smutny Misiu. Od kilku lat piszesz to samo. Nie wierzę, że coś zmienisz. Ja gdybym nie miała dzieci, dawno bym stąd spieprzyła.

Teściowa? Mamy kontakt sporadyczny. Grzecznie rozmawiamy o pogodzie. Krzywdy mi nie robi, więc jest ok. Prowadzę własny dom 200 m od niej. Ona czasem zostaje z moimi dziećmi. Kiedy wracam do domu to mam zawsze poprzewracane w szufladach dzieci i w szufladzie (nie wiem czemu akurat tam) ze ścierkami. Ha ha. I jeszcze jeden element mi poprawia. Dała mi takiego kwiatka wiszącego i zawsze mi pędy na nim układa żeby nie wisiały, to ja jak wrócę do domu to je znowu zrzucam, ona potem znowu układa do góry, a ja do dołu i tak za każdym razem. Kłótnia bez słów. Teraz kiedy nie mam jej dziwnych zachowań na co dzień, nie denerwują mnie one. Ona ma drugą synową w domu. Co dziwne.... ta biedna dziewczyna umówiła się za 3 tyg do psycholog, bo nie może wytrzymać ze swoim panem. Zbieg okoliczności, złe dziewczyny, czy bracia tak samo wychowani?

moze ty jej pomóż co?
jestem na twoim temacie od lipca 2011.
jezu jaka jestes silna, a z ta zielona karta to ostro. ostro i juz.
jak mi sie kiedys zycie na maksa zakręci to wiem, ze tez pojde zalozyc taka karte. ale zle zachowanie to przemoc elegancka.

Zobacz podobne tematy :

1,302

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jezyku akurat w tym czy mozesz być zarejestrowana w urzędzie pracy się nie orientuję.Ja tu pisze że mam męza,ale oficjalnie slubu nie mamy.Ja ołacam krus jako domownik.NA pewno bedąc zarejestrowaną w UP nie dostaniesz dotacji,dlaczego?W tym roku weszły zmiany,dotację dostają tylko osoby do 30 roku życia.
To wszytko jest trochę zagmatwane,bo mój mąż niby rolnik,ale prowadzi firmę opłaca zus prawie od zawsze,krus był tylko chwilę,a przychodzi co do czego jak pracy nie będzie nie moze się zarejestrować w UP ani pobierać kuroniówki.

Co do Twojej bratowej,cóż to nie zbieg okoliczności..to chyba tradycja rodzinna big_smile a tak na serio współczuję Twójej bratowej,moze pora ją uswiadomic?

1,303

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Fajni jezyku że w miarę zaczelo się ukladac. Dla mnie te rady wszystkich co piszą są bardzo cenne. Tez jak jeżyk chce się rozwijać. Jak się będzie robić coś wbrew sobie i po to by się przypodobać teściowej to już koniec. Zamierzam prowadzić inne życie niż ona. Mam na szczęście wsparcie męża to będzie łatwiej. Na razie to czekam aż wykończymy górę zrobimy kuchnię łazienkę wtedy poczuję się dopiero na swoim. Będę robić tak jak chcę. Do tej pory mama męża nadal rządzi ale nie długo to już będzie koniec. Nie zamierzam się już bać podcinałam sobie skrzydla bo za bardzo przejmowałam się opinią innych. Teraz już tak nie robię i czuję się szczęśliwsza. Jutro będziemy mieć płytę z wesela będziemy oglądać z mężem. Z tesciowymi na wsi jest taki problem że nie mają swojego życia tylko żyją życiem młodych tymi obiadami itp dzisiaj też cały boży dzień teściowa w kuchni dla mnie to masakra jakaś totalna. Teraz myślę o dziecku jestem w 10 tygodniu ciąży jeszcze się nie urodzili a kocham je najbardziej na świecie. Narazie ciąża przebiega prawidłowo i to dla mnie najważniejsze.

1,304

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Ja to dziś wstałam w wyjątkowo złym humorze. Jest święto a tu od rana wszyscy zapieprzają tylko ja sobie śpię jak królewna do 8 rano. Mąż teściowa siostra męża od rana coś robią. Chyba zapomnieli że to święto bo normalnie pracują jak w zwyklym dniu. Mi się nie podoba takie coś w domu inaczej mnie wychowali zgodnie z zasadą dzień święty święcić nic dziwnego że szarpią mnie nerwy. Potem oczywiście do mnie są pretensje że nic nie robię. Czasem to normalnie chodzę jak bomba zegarowa i czekam kiedy wybuchnę. Wkurzają mnie czasami te moim zdaniem dziwne przyzwyczajenia dla teściowej to pewnie ja się dziwnie zachowuję. Nie wiem o czym mam z nimi rozmawiać.

1,305

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

A tam sarna daj sobie spokój,chcą to niech pracują,w sumie to święto panstwowe.
Jak masz inne zasady to się ich trzymaj,nie musisz postępować jak oni.

1,306

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyk akurat tu Ci wierzę,jeżeli chodzi o miłość.Jednak całą resztę wypracowałaś swoją siłą.Z drugą synową jeżeli masz kontakt,to porozmawiaj,może pomożesz kobiecie w życiu.;)

1,307

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Trzeba chyba zawsze mówić swoje zdanie jak chodzi o teściową i nie udawać kogoś kim się nie jest to podstawa. Ja wiele razy mówiłam teściowej że nie jestem nią żeby nie miała zludzen że po prostu nie będę robić tak jak ona. To trudne jest bo konflikty są przez to dlatego trzeba się odseparować odizolować i żyć po swojemu. Też jestem coraz bardziej tym zmęczona że góra nie jest jeszcze urządzona potem mąż się dziwi czasem że są jakieś drobne sprzeczki z teściową lub ciche dni bez odzywania się. Ja też jestem tym zmęczona że nie mogę jeszcze tak naprawdę rządzić bo kuchnia teściowej i cały dol. Potem ma do mnie pretensje. Wczoraj miałyśmy rozmowę zarzucała mi że nic nie robię tylko śpię że musi mi prac sprzątać. Co nie jest prawdą bo sama to robię jak mam siły zresztą tu zawsze bylam przez pryzmat lenia postrzegana bo co bo jestem z miasta i mam inne potrzeby i rozrywki. Czasem źle jest mieszkać na kupie bo pomiędzy małżonkami tworzą się wzajemne żale i pretensje których by nie bylo żyjąc sami ze sobą z mężem zmieni się to jak przejdę na swoje będzie normalnie swobodnie będę bardziej szczęśliwa a nie przytloczona. Teraz jestem w ciąży i w ciągu dnia jestem bardzo zmęczona to pierwszy trymestr i dużo śpię zresztą ciągle bym spala co nie podoba się teściowej bo ona zapierdala.

1,308

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Sarna weź "olej" jej gadanie,tyle chyba Ci zostało,i cierpliwości w koncu na swoje pójdziesz.
Wtedy drzwi na klucz bo pewnie taka tesciowa bedzie u ciebie częstym gosciem

1,309

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
sarna333 napisał/a:

Trzeba chyba zawsze mówić swoje zdanie jak chodzi o teściową i nie udawać kogoś kim się nie jest to podstawa. Ja wiele razy mówiłam teściowej że nie jestem nią żeby nie miała zludzen że po prostu nie będę robić tak jak ona. To trudne jest bo konflikty są przez to dlatego trzeba się odseparować odizolować i żyć po swojemu. Też jestem coraz bardziej tym zmęczona że góra nie jest jeszcze urządzona potem mąż się dziwi czasem że są jakieś drobne sprzeczki z teściową lub ciche dni bez odzywania się. Ja też jestem tym zmęczona że nie mogę jeszcze tak naprawdę rządzić bo kuchnia teściowej i cały dol. Potem ma do mnie pretensje. Wczoraj miałyśmy rozmowę zarzucała mi że nic nie robię tylko śpię że musi mi prac sprzątać. Co nie jest prawdą bo sama to robię jak mam siły zresztą tu zawsze bylam przez pryzmat lenia postrzegana bo co bo jestem z miasta i mam inne potrzeby i rozrywki. Czasem źle jest mieszkać na kupie bo pomiędzy małżonkami tworzą się wzajemne żale i pretensje których by nie bylo żyjąc sami ze sobą z mężem zmieni się to jak przejdę na swoje będzie normalnie swobodnie będę bardziej szczęśliwa a nie przytloczona. Teraz jestem w ciąży i w ciągu dnia jestem bardzo zmęczona to pierwszy trymestr i dużo śpię zresztą ciągle bym spala co nie podoba się teściowej bo ona zapierdala.

Ja też z miasta, a wiejskie kobitki przy mnie wysiadały. Natomiast w ciąży złe samopoczucie czy senność nie jest niczym dziwnym. Teściowa czepia się, bo zapomniał wół, jak cielęciem był.
Również nie lubię leni, ale ciąża, macierzyństwo jest okresem szczególnym, organizm sam podpowiada czego potrzebuje. Ucinaj sobie drzemki, nie bierz do siebie gadania teściowej, sama tez nie narzucaj swojego "widzimisie". Chce teściowa pracować w święto, niech pracuje, ma inne poglądy - niech ma. Po prostu niech jedna drugiej nie dyktuje jak ma żyć.

1,310

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
sarna333 napisał/a:

to pierwszy trymestr i dużo śpię zresztą ciągle bym spala co nie podoba się teściowej bo ona zapierdala.

Fajnie rymujesz.
Może rapem się zajmij?

1,311

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

a moje życie skończyło się po rozstaniu z moim ex - inż. rolnikiem - wybrałam pracę bo nie chciałam iść na wieś, za fajnym wartościowym facetem w którym widziałam męża, ojca...teraz moje życie jest męczarnią, nie chce mi się chodzić do pracy, nie widzę perspektyw na udane życie rodzinne, na szczęśliwą rodzinę bo znaleźć porządnego faceta który ceni wartości rodzinne to jak wygrać 6 w toto - lotka. Świat moich ideałów, moich marzeń, sens życia legły w gruzach. Więc dziewczyny skoro wyszłyście za mąż z miłości, może czasem potrzeba trochę pokory, zrozumienia i jeżeli macie kogoś u boku kogo kochacie to docencie to, nikt nie jest idealny, rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa szczera spokojna...ważne żeby mieć w życiu takie same cele.
Powiem Wam że ja spotykając się z ex byłam totalnie niedojrzałą osobą, nie widziałam na czym polega małżeństwo, związek, wspólne życie, kiedy on mi mówił o swoich obawach, kiedy przekonywał mnie do swoich racji ja go nie słuchałam, liczyło się tylko to co ja chcę, że ma być tak ja ja to widzę, teraz wiem że miał dużo racji, a kiedy kiedyś mi  powiedział że się pogubił to go wyśmiałam bo powiedziałam mu że ma 34 lata i powinien wiedzieć czego chce. Teraz przeżywam dokładnie to co on wtedy ale ja tego nie rozumiałam, jestem pogubiona i nie wiem jak żyć...więc może spójrzcie czasem z punktu widzenia waszych facetów - czasem trzeba postawić się na ich miejscu, oni też mają uczucia, czasem zobowiązania wobec rodziców, czasem sytuacja jest taka a nie inna. Ja oczekiwałam od mojego ex że zostawi dobrze prosperujące gospodarstwo, poza tym pracowała zawodowo i pójdzie za mną gdzie nie jestem bogata i musiałby zaczynać od zera. Poza tym skoro odziedziczył taki majątek to nic dziwnego że chce się zaopiekować rodzicami na starość. On teraz ma wszystko dom, rodzinę, nie musi martwić się o swoją przyszłość, może spokojnie żyć, ja zostałam z niczym, mam tylko pracę za 2 tyś miesięcznie i nie chce mi się żyć bo ciągle go kocham a nie mogę z nim być, siedzę sama a samotność to straszna trwoga...

1,312

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

calineczka musisz iść do psychologa.półtora roku temu też płakałas.

1,313

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Nokia ma rację.Jak długo można?Tyle tego męskiego ego chodzi po tym świecie.

1,314

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

tak, wiem...

1,315

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

lekkie przegiecie.moja siostra tak nadawała cztery lata po rozwodzie.dopiero jej przeszło niedawno.pewnie ci źle ale trzeba zakończyć bo twoi domownicy rodzina pewnie też to mówią.

1,316

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

nie, jeśli chodzi o rodzinę to zamknęłam się w sobie, z nikim o tym nie gadam, tylko z koleżankami i przelewem emocje tutaj....

1,317 Ostatnio edytowany przez chaber05 (2014-11-19 09:52:27)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Calineczko, szukanie partnera wymaga czasu. Może ktoś tam znalazł miłość swojego życia za pierwszym podejściem, ale ja takiej osoby nie znam. Często działamy intuicyjnie, coś ci w rolniku nie pasowało i dlatego nastąpił koniec. Później spotykałaś tylko gorszych i wracasz do pierwszego, bo on był o niebo lepszy, sądząc iż nikogo spełniającego kryteria nie znajdziesz.
Ja tam nie byłabym pewna, czy będąc tą żoną rolnika też byś nie narzekała. Czytając twoje wpisy nasuwa mi się jedno spostrzeżenie: ty chyba nie chcesz pracować, wolałabyś być żoną przy mężu, wychowywać dzieci. Dobrze rozkminiam? Nie masz też dobrych relacji z najbliższymi i chętnie uciekłabyś pod skrzydła jakiegoś mężczyzny. Zarazem gdzieś w podświadomości dzwoni, iż byłby to krok z deszczu pod rynnę.

Natomiast nasi rolnicy z programu nieźle namieszali. Odtworzyłam sobie program, poczytałam komentarze. Ogólnie ludziska mają rację, wszystko za szybko się dzieje ( niektóre panie chciałyby już, teraz, zaraz, natychmiast), a panowie może i ze wsi, ale tam też "nowomoda" dotarła - po co się żenić, teraz papierek do niczego niepotrzebny. Staszek - wiejski filozof, taka lejwoda, kobitki potrzebuje, jak sam podkreślił w materiałach reklamujących program "żeby współżyć chciała", niczego więcej nie obiecywał. Adam szaleje podobno na fejskiku, mlaska na seksi laski, wypisuje sprośności, nie wiedząc chyba, że się nim bawią jak kotek myszką. Jeśli uważa, że na niego lecą najpiękniejsze lachony, to nie tylko lustra mu brakuje. Zbyszek uważany jest za najbardziej konkretnego, ale i też najbardziej sterowalnego przez rodzinę, a Kasia oraz jej przyjaciele chyba wnikliwie czytają, co ludziska piszą, stąd taka powściągliwość dziewczyny. Grzesiek, ten podpadł wszystkim. Coś tam piszą o labilności emocjonalnej Ewy, choć bardziej to wygląda na tuszowanie jego wpadek i zachowania. Na spotkanie jedzie bez marnego kwiatka, myśli tylko o swoich hektarach. Pyskata Ula triumfuje, trafnie oceniła kogo szuka Grzegorz. Paweł zrobił sobie zarąbistą reklamę przedwyborczą, mlekomatom też, przy okazji przygruchał niebrzydką dziewczynę i też nic nie obiecuje.
Ja się wobec tego pytam: po kiego wuja ten program, skoro oni wcale żon nie szukali, do tego za pieniądze z mojego abonamentu. Gdyby byli autentycznie chętni, do tego jacyś w miarę ogarnięci, okoliczne kobiety żyć by im nie dały. Moja babcia mawiała, że z daleka rzeka potrafi przynieść kamień i gówno.

1,318

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

chaber

nie wiem czy tego chłopaka można dosłownie nazwać rolnikiem bo on był inż. pracował zawodowo a rolnictwo, cóż uciekł w nie bo był sam, pracował na zmiany więc miał trochę wolnego czasu, ojciec coś tam mu przepisał a on skorzystał z dofinansowania z UE, zainwestował w nie bardzo dużo bo jak mi powiedział co miał robić iść pod sklep i pić? Pracował, do czegoś dążył, tak mu się po prostu życie ułożyło że został w domu (mówił mi że gdyby mnie poznał 6 lat temu to by to wszystko zostawił), a skoro włożył w to tyle pracy, miał możliwość dorobienia w ten sposób więc ja się mu nie dziwię że zrezygnował ze mnie a nie z tego co osiągnął. Ja tego nie rozumiałam, ja udawałam księżniczkę i jego argumenty mnie nie obchodziły... Ja żyłam swoją pracą która wówczas była dla mnie wszystkim, posiadanie własnych pieniędzy, niezależność są dla mnie bardzo ważne, teraz też tak jest, mi tylko zależało na pracy gdybym miała możliwość dojeżdżania do pracy to bym za nim poszła ale dojeżdżanie 60 km to raczej niemożliwe, zwłaszcza przy małych dzieciach. Ciągle myślałam że może wypracujemy jakiś kompromis, że mnie nie zostawi.
Teraz bardzo mi brakuje rodziny, to jest dla mnie najważniejsze, a czułam że to z nim chciałam być, mieć dzieci. Wcześniej żyłam życiem braci, sióstr, ich dzieci. Ja w wieku 30 lat miałam tak niskie poczucie własnej wartości że nie wierzyłam w to że ktoś mnie pokocha, że mogę mieć dzieci. Dlatego jak go poznałam to byłam o niego bardzo zazdrosna, nie chciałam go stracić, kontrolowałam go, ciągle domagałam się aby mi się określił, nie rozmawialiśmy o ważnych rzeczach dotyczących przyszłości bo ja się skupiałam tylko na tym aby mnie nie zostawił. Nie wierzyłam że mogę zostać jego żoną, myślałam że mnie nie kocha a on po prostu nie mógł zostawić ot tak domu i gospodarstwa. Myślę że za dużo od niego wymagałam. Teraz odbudowałam poczucie własnej wartości i widzę to inaczej, dojrzale, teraz byłabym w stanie zrezygnować z pracy bo wiem że na pracę jest zawsze czas a na rodzinę może go zabraknąć. Poznałam parę facetów ale ciężko znaleźć kogoś kto myśli podobne, ma podobny system wartości, kogoś z kim nadajesz na tych samych falach...
Na pewno gdybym przeniosła się do niego i nie miała pracy, nie mogła wyjść do ludzi, gdybym była na ich utrzymaniu nie czułabym się z tym dobrze, jestem ambitna, tylko teraz jakoś praca mnie nie cieszy, doskwiera mi samotność i też nie jestem szczęśliwa więc myślę ze podjęłabym decyzję o czasowej rezygnacji z pracy na rzecz posiadania rodziny z nim. Moja bratowa po studiach wyszła za mąż, wychowała 2 dzieci a teraz poszła do pracy i ma jedno i drugie.

Do do programu "Rolnik szuka żony" to nie wierzcie w te historię - tam był gotowy scenariusz, bohaterowie wzięli określone pieniądze i mówili i robili to za co im zapłacono.

1,319 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2014-11-20 00:04:59)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
jeżyk123 napisał/a:

Kobiety. Moje myślenie zmieniło się radykalnie po wizytach u psychologa. /.../

Dużo tu nie wniosę, ale może warto żebyś wiedziała, że cała ta historia ujawniła przede mną światy o których istnieniu nie miałem bladozielonego pojęcia. Podejrzewam, że to o czym piszesz to wierzchołek góry lodowej i jestem pod wrażeniem determinacji z jaką realizujesz to na czym ci zależy. Ktoś, gdy byłem chłopcem powiedział mi "kobiety są głupie" ;-) Kiedy czytam to wszystko trzecią godzinę rzędu z wypiekami na twarzy mogę dodać, że imponuje mi sposób w jaki "TO" (czyli owe "głupoty") robią :-)

pozdrawiam
EXTRA_terrestrial

1,320 Ostatnio edytowany przez oolka (2014-11-20 14:21:37)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
calineczka987 napisał/a:

Do do programu "Rolnik szuka żony" to nie wierzcie w te historię - tam był gotowy scenariusz, bohaterowie wzięli określone pieniądze i mówili i robili to za co im zapłacono.

Nie wierze w to.

Calineczka a nie myslalas aby ponownie nawiazac z NIM kontakt?Chyba ze sie ozenil...?

1,321

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

on 14 m-cy po naszym rozstaniu ożenił się, po prostu jak się zorientował że ja do niego nie pójdę to szukał sobie innej, w między czasie sobie kogoś znalazł i jest szczęśliwym mężem i pewnie już ojcem...

1,322

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Calineczko, pora na psychologa.
Nie wchodze czesto na ten watek a za kazdym razem trafiam na twoje zale o ex-rolniku, moim zdaniem zwalasz wszystkie niepowodzenia na decyzje ktora wtedy podjelas. Trawa zawsze wydaje sie bardziej zielona u sasiada. Wcale nie powiedziane ze bylabys z nim szczesliwa, teraz tylko przegapiasz potencjalnie wartosciowych ludzi patrzac na nich przez pryzmat ex. Przez swoje wyobrazenie o nim.
Wybierz sie do profesjonalisty bo to za dlugo trwa, popadasz w obsesje i niszczysz sobie zycie.

1,323

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
Sienna napisał/a:

Calineczko, pora na psychologa.
Nie wchodze czesto na ten watek a za kazdym razem trafiam na twoje zale o ex-rolniku, moim zdaniem zwalasz wszystkie niepowodzenia na decyzje ktora wtedy podjelas. Trawa zawsze wydaje sie bardziej zielona u sasiada. Wcale nie powiedziane ze bylabys z nim szczesliwa, teraz tylko przegapiasz potencjalnie wartosciowych ludzi patrzac na nich przez pryzmat ex. Przez swoje wyobrazenie o nim.
Wybierz sie do profesjonalisty bo to za dlugo trwa, popadasz w obsesje i niszczysz sobie zycie.

Sienna ma absolutna racje.Szkoda czasu na porownywanie i ogladanie sie za soba.Nie patrz w tyl!idz na przod.
Sprobuj prywatnie pojsc chociaz raz do psychologa,nawet faceta.Jesli po razie stwierdzisz ze jest ci nie potrzebny,to wiecej nie pojdziesz.Sprobuj tylko RAZ.

Teraz jest duzo portali randkowych gdzie ludzie naprawde szukaja swojej drugiej polowki.Moja kolezanka jedna i druga poznaly tak mezow.Jedna z portalu sympatia (portal platny wiec byli tam ludzie konkretni,inna nie pamietam na jakim poznala.Dzis sa mezatkami,jedna ma dzieci druga nie moze... ale sa szczesliwi.
Jednej i drugiej sie udalo,przed slubem namawialam je aby zamieszali razem z partnerem.Tak zrobilychociaz rodzina jednej i drugiej byla oburzona.Dbaly o siebie!!

Mam kolege z ktorym moglabym Cie poznac smile ale.... znam jego wady,bo znamy sie dobrze,wiec chyba odpada.
Juz ci kiedys pisalam abys zyla rytmem normalnym a nie szukajacym meza i ojca dla swoich dzieci.
Zobaczysz znajdziesz,bo Twoja polowka gdzies jest i czeka i szuka jak Ty.
Najwazniejsze ze wiesz jakie bledy popelnialas,ze potrafilas przyznac sie i dorosnac.To sukces!

1,324

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

dziękuje dziewczyny, pewnie macie rację z tym psychologiem bo moja psychika hmmm musi się rozliczyć z przeszłością bardzo bardzo odległą jak i tą mniej odległą, wiem jedno brak właściwych relacji w domu w którym się wychowywało potrafi znacznie utrudnić życie...

Portale randkowe - cóż jestem na nich od 10 lat, ale pewnie każda moja znajomość i tak zakończyła by się fiaskiem bo zwyczajnie nie wierzyłam w siebie, w to że ktoś może mnie od tak pokochać i być ze mną szczęśliwy. Owszem na studiach spotykałam się z chłopakiem ale się rozstaliśmy bo po studiach każdy poszedł w swoją stronę...

jeszcze raz dziękuję za wsparcie i dobre słowo :-)

1,325

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
calineczka987 napisał/a:

dziękuje dziewczyny, pewnie macie rację z tym psychologiem bo moja psychika hmmm musi się rozliczyć z przeszłością bardzo bardzo odległą jak i tą mniej odległą, wiem jedno brak właściwych relacji w domu w którym się wychowywało potrafi znacznie utrudnić życie...

Portale randkowe - cóż jestem na nich od 10 lat, ale pewnie każda moja znajomość i tak zakończyła by się fiaskiem bo zwyczajnie nie wierzyłam w siebie, w to że ktoś może mnie od tak pokochać i być ze mną szczęśliwy. Owszem na studiach spotykałam się z chłopakiem ale się rozstaliśmy bo po studiach każdy poszedł w swoją stronę...

jeszcze raz dziękuję za wsparcie i dobre słowo :-)

Wiem jak ci trudno,bo kazdy chce byc kochany i miec ta wlasciwa polowke.
Z pewnoscia wiesz,ze ja tez mialam problem z odnalezieniem wlasciwej osoby,pomimo ze bylam moze i jestem atrakcyjna(tak mi mowili)to nie wierzylam w siebie.Do tej pory mam kompleksy chocby z tym ze moj maz jest mgr,inz a ja ...tylko szkola srednia i zawsze czulam sie ta glupsza,chociaz moj maz nigdy przenigdy nie dal mi odczuc.
Kazdy tez mi mowil ze zostane stara panna.To mnie dobijalo.Szukalam faceta ale niewychodzilo kiedy dalam sobie na spokoj,(a nie mialam wtedy komputera ani komorki ) to wlasnie ON sie pojawil.Jednak podchodzilam mocno z dystansem,nie wierzylam ze mi sie uda no i on  z wielkiego miasta a ja... z malego.On obyty a ja prowincjuszka.Dlatego bralam go na dystans  modlilam aby sie tylko nie zakochac.Zobacz teraz jestesmy malzenstwem i gdyby nie to ze jego rodzina odbilami sie na psychice bylibysmy szczesliwi.Moze kiedys bedziemy tak jak bylo kiedys jak mieszkalismy na stancji,ale to dopiero po ....... tesciowej.

Tobie kochana radze idz do psychologa,ja tego nie zrobilam bo w malym miasteczku wszyscy wiedzieliby,pamietam jak poszlam do ginekologa jako mloda dziewczyna to juz gadali ze w ciazy jestem bo do ginekologa sie zapisalam:)
Teraz sa inne czasy,mna nie mial kto pokierowac,mamie to nawet sie wstydzilam powiedziec ze okres dostalam wiec relacji z nia nie mialam.
Wez sie za siebie-wszyscy Cier o to prosimy.Szkoda czasu na rozpamietywanie,jestem troche starsza od ciebie i uwierz mi ze szkoda tych pieknych lat na urzalanie sie na bycie wiecznie nieszczsliwa z wlasnego wyboru.Gdybys stala kolo mnie dalabym ci porzadnego kopniaka!!albo zaprowadzilabym cie za raczke do dobrego psychologa.
Niedlugo nowy rok nowe postanowienia,zmobilizuj sie,wez sie jeszcze w tym roku aby w nowym twoje myslenie bylo inne.
Probuj tez narazie miec tylko kolegow nie nastawiaj sie i nie szukaj odrazu w facecie ze to bedzie twoj maz,czy bedzie sie nadawal i tpd.
Kazda z nas ma problemy i dla kazdej z nas sa to wielkie problemy.
Pamietaj jednak ze jestes zdrowa,masz rece i nogi i nie jestes uzalezniona od innych.Docen to i wez sie do dzialania.

Powodzenia!
P.S rozpisalam sie ,powrocily sentymenty smile
gdybym byla mlodsza i miala rozum ten co teraz to....nie wyszlabym za maz,mialabym jedynie przyjaciela,zylabym tylko wlasnym zyciem i bylabym niezalezna calkowicie.Jednak przeciez sama pragnelam faceta rodziny wiec mam i musze zyc z tym i cieszyc sie.

1,326

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

wiesz jak byłoby?tu byś pieluchy zmieniała i dupe dziadkom mylą.potem byś miała dzieci i zero własnej kasy.taki byłby miód za chłopa z zobowiązaniami.

1,327 Ostatnio edytowany przez nokiaaa (2014-11-21 14:38:40)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

na suche fakty opowiadasz ideałami.ją rozmawiałam z kobietami po 50i dużo mi mówiły.że dużo się męczyły taka opieką i że to piekło nie życie.i to swoimi rodzicami a nie tesciami.ciekawe czy byś usłyszała dziękuje za to że byś się nimi zajmowała

1,328

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
nokiaaa napisał/a:

na suche fakty opowiadasz ideałami.ją rozmawiałam z kobietami po 50i dużo mi mówiły.że dużo się męczyły taka opieką i że to piekło nie życie.i to swoimi rodzicami a nie tesciami.ciekawe czy byś usłyszała dziękuje za to że byś się nimi zajmowała

Nokia jest jak widzę pragmatyczna. Niestety to prawda - rodzicom trzeba pomagać, zająć w miarę możliwości. Jednak wiejska/rolnicza mentalność nie dopuszcza możliwości opieki np. w specjalistycznym ośrodku (rzadkość). Dziecku przewijamy pieluszki przez krotki okres czasu. Pielęgnacja niedołężnego staruszka może zająć dłuuugie lata, spokojnie przekroczyć 10. Między innymi po to poślubia się żony, skoro córki np. brak.

Ja też Calineczko dołączam do grona osób sugerujących psychologa, terapię.
Olka dobrze prawi: ciesz się życiem, nie rozpatruj każdej znajomości pod kątem matrymonialnym. Wszystkie zafiksowane na punkcie znalezienia męża i założenia rodziny, raczej źle kończą, bo biorą pierwszego lepszego z brzegu, byle tylko był.
Moja najlepsza psiapsiółka jest sama. Również wyznaje zasadę, iż lepiej nie mieć rodziny, niźli borykać się z jakimś odpadem atomowym, który będzie dbał jedynie o swój zadek.

1,329 Ostatnio edytowany przez nokiaaa (2014-11-22 13:22:04)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

dupa nie życie. 6 lat temu bylam sama,  patrzyłam na wszystkie męzatki jak na błogosławione. gdy mnie kopnął ten zaszczyt, to dowiedzialam sie wiele: jak się tyje, jak się brzydnie, jak dzieci zabierają milość męża, jak sie nie ma wlasnej kasy.
załóz te dziurawe buty calineczko i przebiegnij się po górach, może jak się "ucieszysz" szczęsciem to ci minie. i zatesknisz to swojego pokoju i swietego spokoju. z pewnością na wsi zabitej dechami pełnej dziadków będziesz szczęśliwa.
ja lubię poczytać, a na moje wizyty w bibliotece wojewódzkiej patrzą jak na wymysł. przecież jest pełno harlekinów w powiatowej, po co ci wojewódzka. opinia grona znajomych, moich rodziców i innych. ano wlasnie ja lubie inne niż harlekiny, obecnie mam biografię tatarkiewicza. ja nie udaje mądrej,nawet się tak nie czuję, ja po prostu lubię te klimaty.
sad

1,330

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

dziewczyny, nie twierdzę że nie macie racji, ja to wszytko wiem, ale wiem też że życie nie jest idealne, że w życiu piękne są tylko chwile ale dla tych chwil warto żyć. Ja też jestem ze wsi, wiem jak to wszystko wygląda ale w życiu nie ma tak że jest wiecznie źle i wiecznie dobrze, jest różnie i wszytko się zmienia.
Ja mam na przykład babcię co ma niespełna 102 lata i ona nie używa pieluch, sama chodzi do łazienki, nie wymaga opieki poza zwykłą obecnością i podaniem jedzenia.
Jedni umierają nagle, nie zawsze jest tak że trzeba się kimś zajmować a nawet jeśli ktoś takiej opieki wymaga - cóż nie wiadomo jak będzie z nami na starość a każdego to czeka. Rodzice nie są wieczni. "Rolnik" miał starszą siostrę która mieszkała w domu obok więc na niej też spoczywa obowiązek zajmowania się rodzicami.
Ale nie można uprawiać czarnowidztwa i od razu zakładać że będzie/byłoby źle są też szczęśliwe małżeństwa, rodziny...
Jak się trafi na właściwą osobę to można być szczęśliwym w małżeństwie, samotność jest zła i zdania nie zmienię.
Mój pracodawca ma 38 lat i nie w głowie mu dziewczyna, dzieci on żyje pracą to jego cały świat, 24 h na dobę 7 dni w tygodniu, świąt nie wykluczając - ma kasę, może jest szczęśliwy. Ja mam potrzebę mieć rodzinę, dzieci oczywiście chciałabym pracować zawodowo...

1,331

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Mowilam ze adam to ideal z dupy wziety.zbyszek nie zostawi rodziny a domu nie pobuduje.reszta co tu plakac.nie jeden chlopak po miesiacu sie rozmyslil i zadna to milosc.

1,332

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Grzesiu ma za duzo roboty by znosic babskie.schizy.nie dziwie mu sie.

1,333

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Kibicowalam od poczatku Adasiowi,ale okazal sie flirtus,szkoda mi Ani.Fajna dziewczyna.
Wszyscy szukali milosci ale tak naprawde to tylko soltys szukal milosci!
Grzesio wydawal mi sie dojrzalym facetem ale o co chodzi z ta Ewa?Ciekawa jestem co ona mu takiego powiedziala,zwirzyla sie.Grzesio powinien do psychiatry sie udac!
Zysio madry chlopak i odwazny,nie dziwie mu sie bo jesli caly czas byl sam i tylko z rodzina to wiadomo ze liczy sie z mamuska i siostrami.Pozatym proglam dotyczyl rolnikow ze rolnik szuka zony wiec nie rozumiem Katarzyny?Taka spokojna ,cicha woda brzeg rwie :)Przeciez nie po to cglop zapieprza na gospodarce zeby teraz zucic ja i wyjechac do miasta i pracowac w jakies firmie.Kaska sama nie wie czego chce,buja w oblokach.
Stasiu???to cholera!!!poeta jeden!!Szkoda mi Grazynki fajna babka.

To sobie poobgadywalam smile:) od poniedziLKU HEHE

1,334

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Witam Was netkobietki,
śledzę ten wątek od jakiegoś czasu ale dotychczas nie udzielałam się na nim. Chciałabym się podzielić z Wami moją historią bo ja też popełniłam ten "mezalians" wink wychodząc za faceta ze wsi.
Poznaliśmy się w Anglii, gdzie obydwoje pracowaliśmy. Zakochałam się w nim od pierwszego wrażenia: przystojny, spokojny...jednym słowem motylki zaczęły fruwać wink
Trochę mnie zdziwiło ,że po m-cu znajomości zamiast dalej randkować on chce ze mną zamieszkać, ale oczywiście zgodziłam się, byłam straaasznie zakochana.Okres randkowania się skończył, natomiast przybyło mi obowiązków;) Po 3 m-cach wspólnego życia pojechaliśmy do Polski, do jego rodziców.I ,uwierzcie mi, dla mnie spotkanie z niedoszłą teściową to była trauma od samego początku: po prostu zderzenie dwóch światow.Ja , wrażliwiec z rodziny muzyków z miasta i "twarda" teściowa ze wsi .Przeraziła mnie jej arogancja, poczucie wyższości i brak kultury. Nie wiem czemu miało to służyć(prawdopodobnie leczeniu własnych kompleksów?) ale od samego początku próbowała mi uzmysłowić, że jako "miastowa" jestem po prostu gorszym gatunkiem człowieka, na niczym się nie znam i Jej oraz Jej córce do pięt nie dorastam;) Przykładów mam mnóstwo, ale o nich moze innym razem.Juz wtedy zapaliła mi się czerwona lampka, którą po prostu zignorowałam, bo byłam taaka zakochaaana.
Po 9 miesiącach mojego bujania w obłokach razem z fruwającymi motylkami zaszłam w ciążę. I wkroczyła rodzina mego lubego:
Slub musi być jak natychmiast! Nie zgodziłam się, powiedziałam, że nie chcę w ciązy stresów i ślub odbył się jak nasz maluszek miał 7 m-cy. Rodzice lubego nalegali na tradycyjny slub w remizie w ich miejscowosci, argumentując to tym, ze mają liczną rodzinę i kto tam w ogóle do mojego miasta by przyjechał...Ponieważ oni są z gatunku dominujących a ja mało asertywna, więc zgodziłam się.Wielki błąd, dziś już to wiem:) Więc był ślub  z pełną pompą w remizie, zespół wybrała siostra lubego(nic to,że fałszowali i mnie to raziło bo jestem muzykiem, ale przecież oni są najdroższym zespołem w okolicy, pozatym siostra chodzi po weselech to najlepiej się zna;) Zaprosili mnóstwo osób(ponad sto!) ale im więcej gości,tym lepsze wesele w mentalności wiejskiej. Na tym ślubie i w przygotowaniach do niego czułam się jak zbędny rekwizyt, spotkało mnie też dużo złośliwości ze strony teściowej(tak już ma , że lubi szpile wbijać ). No ale nic, przełknęłam i tą żabę.
Z pieniędzy,które zebraliśmy ze ślubu mąż postanowił (tak: on sam,bez konsultacji ze mną) założyć firmę w Polsce, w miejscowosci położonej blisko wsi jego rodziców. Firmę zaczął rozwijać, więc pracował strasznie dużo, wyjeżdżał też często do Polski a ja zajęłam się dzieckiem. Zaczęła mi okrutnie doskwierać samotność, brak rozmów, brak wspólnie spędzanego czasu. Każde wakacje spędzaliśmy u jego rodziców na wsi, gdzie on znikał na całe dnie bo albo był zajęty firmą albo pomagał w polu swoim rodzicom. Wieczorami wolał towarzystwo rodziców lub szedł do siostry do pokoju oglądać film. Czułam się jak piąte koło u wozu.Zaczęło mi to doskwierać, że nie możemy spędzić trochę czasu sam na sam, chciałam z nim rozmawiać, ale zawsze robiło się póżno i on już był zbyt śpiący na rozmowę. Znów zapalała się czerwona lampka.
Było coraz gorzej...coraz więcej pracował, w domu był tylko gościem, praktycznie byłam sama z dzieckiem przez cały czas.Bardzo się czułam samotna tu w Anglii, z żalem patrzyłam na rodziny z dziećmi w parkach w niedzielę, bo mój mąż wiecznie nie miał czasu. Doszło do tego, że nabawiłam się depresji...Próbowałam męzowi tłumaczyć, że jesteśmy młodym małzenstwem, ze potrzebuję jego obecności, że jest to dla mnie ważne.Odpowiadał, że on haruje dla nas, że przecież nie zrezygnuje z pracy dla moich fanaberii poza tym inni tak żyją i jest ok więc co ja właściwie chcę...
Depresja się pogłebiała jak i moja frustracja. Zrozumiałam, że w tym związku nie liczą się moje potrzeby, jestem żoną, mam gotować, prać i zajmować się dzieckiem. Od rozmów i spędzania wolnego czasu byli inni...
Alarm włączył mi się w momencie, kiedy dowiedziałam się, że rodzice męża zakupili już pustaki i projekt na budowę naszego domu. Dowiedziałam się o tym już po fakcie. I zaczęły się naciski; kiedy w koncu wracacie, kiedy ruszymy z budową...
Niestety ja już wiedziałam, że nie chcę mieszkać z nimi na kupie, bo działka pod budowę "naszego" domu graniczy z domem teściów i domem brata męża.Zaczęliśmy się kłócić. Po pewnej kłótni mąż stwierdził, że się wyprowadza.I tak w skrócie wyglądała moja LOVe Story;) Na dzień dzisiejszy jest tak: mąż mieszka u rodziców w Polsce, zapewniony ma wikt i opierunek za całkowitą darmochę, rodzice budują mu dom (dom budują na siebie oczywiście, żeby przypadkiem nie było nic do podziału po rozwodzie), synka(który ma teraz 7 lat) widuje raz na 2 m-ce bo to mu w zupełności wystarcza, ma firmę=ma pieniądze na swoje wydatki, bo ani rachunkami ani wyżywieniem nie musi się przejmować. Ja zostałam sama z synkiem w Anglii i leczę się na depresję ;)Po mału zbieram się z tej podłogi i zaczynam przygotowywać wniosek o separację i alimenty.
Jedno wiem: popełniłam wiele błędów od samego początku. A teraz, drogie netkobietki, moje wnioski z tej smutnej historii:

1: W okresie zakochania, motyli w brzuchu, nie podejmujmy żadnych dezyzji.Na to będzie czas jak chemia się skończy(zawsze się kiedyś kończy)a włączy się rozum.
2: Słuchajmy swojego głosu, nie ignorujmy go.Nie róbmy nic wbrew sobie.
3: Bądżmy asertywne, stójmy po swojej stronie.Miejmy odwagę być sobą nawet jak nas próbują(w moim przypadku była to cała rodzina męża) na swoją modłę i podobieństwo.
4: Zawsze lepiej rozmawiać, mówic o problemie niż upychać go pod dywan.Jeśli w związku uczciwie mówisz o swoich potrzebach a partner je notorycznie lekceważy, podejmuje za was oboje decyduje za waszymi plecami to to już nie jest wg mnie związek.Jest tylko partner i jego potrzeby, Ciebie w tym związku nie ma.
5: Związek ludzi z dwóch różnych światów, o różnej mentalności jest bardzo trudny.Inne priorytety i wizje na życie. Mój mąż był wychowany przez rolników na wsi zabitej dechami.Ma wpojony materializm, życie na kupie, i przede wszystkim: robota, robota, robota.Pod wieczór zebranie wszystkich domowników przy kuchennym stole,wódeczka na stół i obsmarowywanie wszystkich, którym życie gorzej się wiedzie.
6: Kiedyś myślałam, że nie ma czegos takiego jak typowa wiejska mentalność. Dziś już wiem, że ona istnieje naprawdę;)i że ja jej nie lubię.Bardzo nie lubię.
7: Jestem teraz sama, lekko nie jest ale wiecie co: o wiele lepiej jest być samą niz samotną w związku.Dodatkowym plusem jest to, że już nie czuję sie jak wielofunkcyjny przedmiot użytku domowego o nazwie "żona"
8: Porażka tego małżeństwa kosztowała mnie dużo: mam depresję( chodzę na terapię), strasznie mnie odpycha od facetów też.Już prawie 2 lata jestem sama i nie czuję chęci nikogo poznawać.Nie wiem czy to minie czy to już tak na stałe....póki co tak mam i się specjalnie tym nie przejmuję. Jeśli ewentualnie w przyszłości kogoś poznam, to wiem już czego i kogo unikać.
nie potrzebuję "męża",żeby na mnie harował, sama jakos daję radę.Potrzebuję PARTNERA:do wspólnych rozmów, odkrywania świata, słuchania siebie nawzajem, wzajemnego wsparcia.Mój małż szukał chyba gospochy do prowadzenia domu, tak to widzę na dzień dzisiejszy
9: Bardzo się cieszę, że w amoku nie zdecydowałam się na przeprowadzkę na tą wieś; nie dałam bym psychicznie rady.Tu w Anglii przynajmniej nie muszę być finansowo zalezna od męża i jego rodziny, mieszkam w mieście więc mam dostęp do psychoterapeutki, która pomaga mi się ocknąć po tej traumie zwanej małżeństwem;)
10:Więcej wniosków nie pamietam (na tą chwilę).AMEN;)

Bardzo serdecznie pozdrawiam wszystkie netkobietki a w szczególności takie, które stoją przed dylematem, pojechać za mężem na wieś czy nie. Ja się nie zdecydowałam i mimo ogromnego bólu( naprawdę kochałam tego gościa) nie żałuję, bo zrozumiałam, że w takim związku zawsze czułabym się niekochana , sfrustrowana, nieważna.W dodatku pozbyłabym się swojej niezależności i czułabym się mentalnym odmieńcem w tej rodzinie.Nie chcę też generalizować, na pewno można spotkać na takich wsiach miłych i życzliwych ludzi z szerszymi horyzontami(mam taką nadzieję).Niestety w moim przypadku trafiłam na modelowy przykład "mentalnej wiochy".

Przepraszam, że ten post jest taki dłuuugi ale ja sie już chyba od pół roku zbierałam, żeby tu napisać i w końcu zdobyłam się na tę odwagę. Miłego dnia, forumowiczki.:)

1,335

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

witaj pelagia.
fajny ten punkt o podejmowaniu decyzji za plecami, troche ja tak mam. w sumie tez czuje sie niewazna,niekochana i sfrustrowana.
duzo by pisac.
nie mieszkam tez na wsi, pozdrawiam.

1,336

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
bznwrblwsk napisał/a:

Mam 30 lat. Pracuję jako przedstawiciel handlowy w branży rolniczej. Jeżdżąc poznałam męża. Hodowca, w moim wieku, bardzo przystojny, bardzo inteligentny. Od razu zaiskrzyło. Spotykaliśmy się wiele miesięcy. Rozmowy, niepewność co będzie. Czy przerwać to, czy kontynuować. Bo przecież ile można spotykać się na chwilę przejeżdżając 100 km w jedną czy drugą stronę? Mieszkał z mamą, bratem i brata dziewczyną. Ja całe życie w mieście. Od urodzenia, od kilku lat samodzielna we własnym mieszkaniu, ekskluzywnie urządzonym, podróże do Egiptu, Stanów Zjednoczonych, Francji.... no dosłownie wszędzie. Samodzielna w 100% kobieta sukcesu. Młoda, bardzo energiczna. Ale coś ciągnęło do niego..... Pokochałam go. Jego inteligencję. Zaradność. Był taki jak ja - stanowczy, samowystarczalny. Uwierzyłam, że miłość czyni cuda, jest ponad granice, które nas dzielą ? ja naprawdę w to wierzyłam. Jakie obraliśmy wyjście? Z tego powodu że ma krowy mleczne i nie może z dnia na dzień wszystkiego zostawić, a nawet nie chce bo to kocha, to zrobimy tak: ja przeprowadzę się na wieś, z bratem i jego dziewczyną ustalił, że wyprowadzą się, zostanie z nami tylko jego mama - jak się wydawało bardzo poczciwa kobiecina. Ja będę dalej pracować. Pomieszkamy w starym domu z jego mamą jakiś czas, w tym czasie będziemy budować dom obok. Remont ruiny w której on mieszka pewnie pochłonąłby tyle samo środków co nowy dom i bez teściowej - co najważniejsze. Na własną rękę, własną pracą wybudowany. Wszystko ustaliliśmy. Bardzo szczęśliwi z decyzji zdecydowaliśmy się na dziecko. Wyszło od razu. Niestety poroniłam w drugim miesiącu. Od tego chyba się zaczęło...... Małżeństwem byliśmy dopiero po poronieniu, więc dalej wierzyłam że może być dobrze. Jak to wygląda teraz? Zaledwie pól roku po poronieniu i 5 miesięcy po ślubie? Faktycznie brat się wyprowadził. Zostaliśmy we trójkę. Ja nie mogę się przestawić. Niby pracuję, ale mąż wymusza na mnie odejście z pracy dla krów. Sam mówi że nie daje rady, a przedtem, przez 6 lat jakoś dawał sobie radę sam (teść nie żyje a brat pracował w innym miejscu). Teściowa uważa że jeżdżę sobie tu i tam jak latawica. To nie jest dla niej praca tylko latanie na ploteczki i jak wracam do nich i robię sobie kawę, to pyta mnie czy nikt mi dziś kawy nie "zafundował". Dla niej i dla męża kobiety misją jest nagotować chłopom, nakarmić świnie i pozbierać jajka z kurnika. To jest dopiero prawdziwa praca, prawdziwe życie, a ja jeżdżę sobie po znajomych i sklepach cały dzień. Pracuję w gospodarstwie normalnie, czyli karmię i już umiem wydoić krowy, czyli miałam zająć się swoją pracą, a pracuję na dwa albo nawet trzy etaty. Tak wygląda mój dzień powszedni: pobudka 6 (jak u większości i nic w tym dziwnego - tu się nie czepiam, gdzie się nie mieszka - tak mniej więcej się wstaje), praca mniej więcej od 7 do 16, od 16 do 17 gotowanie od 17 do 19 dojenie po 19 sprzątanie. Pewnie nic strasznego. Przecież mam wybór mogę nie pracować na etat. Tylko ustalenia przed ślubem były inne. Weekend ? pobudka rano i praca przy krowach cały czas, żadnego wyjazdu, a przecież można pojechać po dojeniu na piwo czy do kina. Byliśmy raz po ślubie, ze względu na moje 30te urodziny. Co do budowy domu, mogę zapomnieć. Właściwie nie wiem jaka jest prawdziwa przyczyna. Czy to że mój mąż kupuje sprzęt i bierze kredyt na 200 tysięcy i nie ważne czy ja tego chcę czy nie. Czy boi się ze kredytów będzie za wiele? Ale w takim razie czy lepiej jest jeździć super ciągnikiem (mimo, że ma jeszcze trzy inne), czy mieć dom? Załatwiliśmy już wiele, Wydzieliliśmy działkę, zrobiliśmy mapy, przyznali nam kredyt. Kiedy przyjechał architekt, jego ciekawska mama siedziała z nami, zamiast iść sobie na przykład telewizję pooglądać. Po wyjściu architekta wpadła w rozpacz jak to będzie po co to nam, przecież mamy dom ? a ja widzę ten dom tak: cieknący dach, jak jest deszcz jest akcja rozstawiania misek, sień śmierdzi od ugnojonych gumiaków, bo po co zostawiać te w gównie w szopie a przychodzić do domu w czystych? Tylko ja zmieniam buty. Paniusia z miasta. Pod schodami przebieralnia z oborowych na normalne. Ok. Kuchnia ? piec kaflowy, i niby kuchenka na 2 palniki. Cala w tłuszczu. Ok. można posprzątać, ale jak teściowa gotuje na sadle to nie można doczyścić. Łazienka i kotłownia razem, bo do piwnicy nikomu by się nie chciało latać palić, lepiej w sadzy mieć wszystko, cieknie bojler, wszędzie rozstawione miski, wanna zatkana, cała w rdzy, niezasilikowana, cieknie na podłogę, jakbyś nie kierował prysznica. Całe lato zimna woda, bo żal na nią rozpalać pieca. W schładzarce mleka w oborze jest ciepła, więc po co żyć po ludzku jak można lecieć do obory się ochlapać. Kupiłam piekarnik, toster, frytkownicę, żeby było łatwiej. Jego mama wszystko wyniosła po kilku dniach z kuchni bo przeszkadza (kuchnia to 16mkw). Nawet jak chcę zrobić coś na obiad i mówię, że mam ochotę, pomysł to ona mówi że się cieszy, że w końcu odpocznie. Ale robi swoje ? czyli swój obiad. Oczywiście to zrozumiale że przy doświadczeniu jej obiad jest szybciej i smaczniej ugotowany. Wiadomo, co wybiera mąż. I jakby ktoś mnie zapytał, co jest takiego złego w mieszkaniu z tą kobietą, to nie umiem odpowiedzieć. Tylko tyle że jest? Że obiad gotuje, że jak przyniosłam do domu dwa rodzaje ryb, bo mieli przyjechać moi rodzice i chciałam zrobić jedną pieczoną a drugą smażoną, to zanim zdjęłam kurtkę to jedna ryba była posolona, a druga już przeznaczona na rybę w occie. Powiedziałam, że mam inne plany, że tę rybę to ja chcę usmażyć. Odpowiedź mnie wmurowała: ?do usmażenia to ja mam zamrożone polędwiczki, a ta będzie w occie?. I koniec była w occie, bo to jej dom jej kuchnia, Ja mogłam tylko popłakać w pokoju, żeby mąż nie widział, bo nie chcę sprawiać mu przykrości. Bo przecież jego mama chce dobrze. Tak jak chciała dobrze, kiedy poprosiłam męża żeby nie wkładał po praniu pewnej koszulki, to mu ją zaszyję. Kiedy wzięłam koszulkę po praniu, była cała?? bez dziury?? Płakałam w tę koszulkę i płakałam bez końca aż bolała głowa i cała klatka piersiowa. Wystraszyłam się tego uczucie, że nie panuję nad sobą i to gdzieś musi znaleźć ujście. Pomyślałam sobie że zwierzę się jednak mężowi, bo przecież jest przyjacielem. Ochrzanił mnie że nic nie robię i jeszcze mam pretensje że ktoś robi. A przecież pracuję (nikt nie zauważył że nie za darmo, może nawet za większe pieniądze niż te całe krowy, ale mentalność na wsi jest taka, że z krów może wyżyć kilka pokoleń i to ma sens, nie kalkuluje się inaczej) poza tym normalnie gotuję, Poczucie tego że robię to żeby zarobić na spanie u nich dobija mnie. Oni są jak małżeństwo, a ja tam tylko mieszkam. Oni omawiają między sobą ważne sprawy do załatwienia w domu. A to chyba mąż z żoną powinien to ustalać. Tym bardziej na przykład inwestycje takie jak kupienie czegoś za kilka tysięcy. Przecież to też moje pieniądze, a może ja nie chcę inwestować w ich dom tylko zbierać na swój. Ustalenia przed ślubem były inne. Sama siedzę godzinami w pokoju i płaczę. Boję się iść do kuchni. Schudłam 8 kg przez te 5 miesięcy. Nie jem ich rzeczy, nigdy nie zajrzałam do jej szafek w kuchni i nigdy do zamrażalki. Czuję się jak w długiej nieprzyjemnej gościnie. Czekam na wyjazd i zaczynam sobie zdawać sprawę z tego, że ten wyjazd nigdy nie nastąpi. I zaczynam się nakręcać jak tego nienawidzę, zaczynam myśleć o samobójstwie. Mąż ma mnie dosyć, Nie rozumie o co mi chodzi. Przecież jest cudownie we trójkę, a ja mu nie potrafię wybaczyć że dał mi nadzieję na dom, mój azyl, moje miejsce na ziemi, a on zrezygnował. Nie mogę mu wybaczyć, że nie podejmujemy decyzji razem, tylko on decyduje o tym co mnie czeka. On twierdzi że jestem materialistką, bo chcę nowy dom ? w sensie jako budynek, a ja chcę mieć swoje miejsce, do którego będę chciała wracać. Zaszantażował mnie, że z krów zrezygnuje jak nie zostawię pracy i wtedy domu nie będzie bo nie będzie za co spłacić kredytu. Zdziwił się że szantaż nie pomógł, a wręcz przeciwnie, że się cieszę, że nie będziemy uwiązani, a przekwalifikować się zawsze można i możemy wtedy pojechać mieszkać w moim mieszkaniu, które wynajęliśmy lokatorom. Był zdziwiony i powiedział, że matki nie zostawi i nawet jakby dom był nowy to on ją zabiera, bo 50 metrów dalej to ona już sama mieszkać nie może. Czuję się jakby to oni byli małżeństwem. Namówiłam męża na remont jego pokoju na tchnięcie nowoczesnością, żeby było mi lepiej ? materialistce. Zgodził się. Wytargaliśmy 40-letnie meble z różnych parafii. Najpierw małą szafkę ? na chwilę zostawiliśmy ją pod schodami, żeby wynieść większe do garażu na narzędzia. Kiedy wróciliśmy po małą była już zaadoptowana na marchewkę i inne niezbędne rzeczy. Tak została pod schodami do dziś, a jego mama nie mogąc przeżyć, po co nam nowe meble, korzystając, że nas nie było w domu, poszła do garażu, ale nie mogąc sama wziąć całego słupka segmentu, popiłowała go na 3 części i przyniosła z powrotem do domu. Dziś stoją na nim kwitki, pod nim ułożyła gumoleon i jest pięknie. Nie umiem tego zrozumieć. Nie radzę sama ze sobą, boję się myśli samobójczych, chcę wpaść pod tira, potem jadę do lasu i płaczę zamiast wykonywać swoją pracę. Próbowałam rozmawiać z mężem, ale on nie rozumie, nie ma podobno we mnie subtelności z jaką powinnam przekazywać swoje emocje, nie ma cierpliwości i żeby budować dom to najpierw musi być dziecko, żeby była nierozerwalna spoina. Poszłam do psychiatry bo chcę pomocy. Niestety powiedział, że to normalna reakcja na zmiany. Nie przepisał leków, bo jeśli chcę zajść w ciążę to one są niebezpieczne dla płodu. Na razie niby nie chcę, bo chcę być pewna siebie i swojego męża, naszej więzi. Nie stosuje się pigułek przy antydepresantach, bo i to i to działa na hormony. Bez pigułek nie chcę ryzykować z antydepresantami, bo wtedy jak zajdę w ciążę wpłynie to negatywnie na płód. Tylko stricto chore osoby mogą brać te leki w ciąży, bo takie leczenie ma większy priorytet niż płód. Nie wiem co robić. Poprosiłam męża o konkretną odpowiedź w sprawie domu. Zastanawia się jeszcze przez kilka kolejnych dni. Ma dać odpowiedź. Nawet nie myślę, że będzie negatywna. Jednak się boję. Nie wiem, co wtedy zrobić. Nie chcę być całe życie nieszczęśliwa, z drugiej strony bardzo kocham męża i szczerze chcę z nim spędzić życie. Może ktoś umie mi pomóc? Coś doradzić? Może powinnam jeszcze poprosić o pomoc psychologa? Moja koleżanka jest dobrym psychologiem, tylko czy mam mówić o tym znajomym, czy lepiej iść do obcej osoby? Nie chcę mówić dookoła nic złego na męża.

a potem sie dziwia ze laski ze wsi uciekaja, czytam ten watek dopiero, przyznam ze bardzo mnie zaciekawil, sama jestem ze wsi i wiem jak to wyglada, wiekszej glupoty w zyciu nie mozna zrobic, czytam dalej, i na pewno cos napisze wink Pozdrawiam Cie autorko

1,337

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

pelagia nic dodać nic ująć,bardzo mądrze napisałaś.Twój post pokazuje prawdę o mentalności wiejskiej.
Zdarzają się wyjątki ale to TYLKO wyjątki.
Ja mieszkam na wsi nie mam męża rolnika,nie mamy gospodarstwa.
Ale kiedyś dawno miałam chłopaka który miał zostać z matką na gospodarstwie.Byliśmy razem dość długo,też rozstałam się z nim dlatego że nie chciałam mieszkać z jego matką.
Może dlatego teraz z takim przejęciem śledzę wątek Jeżyka.

1,338 Ostatnio edytowany przez nokiaaa (2014-12-05 22:23:29)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Ten temat mnie wciągnął.poniekąd dotyczy mnie samej.mój mąż jest dziedzicem domu po rodzicach.nikt mnie o zdanie nie pytał.on postanowił i to z uśmiechem mi zakomunikował.teściowa jest dumna z siebie i zadowolona.robią remont.
Co z.tego że nikt mnie nie zmusi dziś tam pójść.dziś? Ale za dziesięć lat? Po prostu rozwali małżeństwo.
Trochę mi smutno.czuje się jak mebel który można gdzieś zabrać.
Nie pracuje i mieszkamy u moich rodziców w mieście.
Rozmowy z nim nic nie dają.kończy się kłótnia i to na tyle.

1,339 Ostatnio edytowany przez pandora_ (2014-12-06 15:50:42)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

mam podobnie, mieszkam na wsi, z facetem obok domu jego matki;
starałam się być dla tych ludzi miła i wyrozumiała, ale oczywiście to nie wystarczało;
to, co robili, po urodzeniu się mojego pierwszego dziecka, przechodzi ludzkie pojęcie;
chcieli mi je wychowywać, zwłaszcza mamusia, bo przecież ja - dziwaczka (ludzie z miasta są dziwni), zepsuta i rozpuszczona źle wychowam moje własne dziecko; wybaczałam ich zagrania poniżej pasa, przymykałam oko, ale w pewnym momencie miarka się przebrała; w tej chwili izoluję moje dzieci jak się tylko da od tych popieprzeńców, chcę się stąd wynieść; mam nerwicę i depresję, zaczęłam terapię, mam nadzieję, że mi się uda stąd uciec;
wydaje mi się jednak, że to nie tylko wiejska mentalność, ale i charakter mojego faceta i jego rodziny ma wpływ, oni zwyczajnie lubią rządzić, lubią jak jest po ich myśli, są przy tym bardzo konserwatywni w swoich poglądach i oczywiście podpierają się religią katolicką, bo to 'przykładowi katolicy', cały świat jest zły a oni nieskazitelni i święci;
no ale tego typu ludzi można również znaleźć w mieście a faceci z takich rodzin mają radar na laski, które wydają się łatwe do podporządkowania, w praniu wychodzi jednak inaczej, bo nikt, nawet ktoś z bardzo ugodowym i dobrym charakterem nie jest w stanie wytrzymać poniżającego traktowania

1,340 Ostatnio edytowany przez kammiś (2014-12-07 20:38:15)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Ja Cie jednoczesnie podziwiam za sile, ale (i moze posypia mi sie  gromy na glowe, ale trudno) uwazam ze dolonalas zlego wyboru, przynajmniej ja bym walczyla o siebie a nie o faceta ktory mnie nie szanuje i traktuje jak sluzaca bez prawa do wlasnego zycia i harujaca jak na 3 etaty. Niemniej jednak powtarzam - podziwiam za sile, ze to wytrzymujesz.
A co do mentalnosci wiejskiej to jest straszna. Tam kobiete traktuje sie jak gosposie - co ja gadam, gosposia ma umowe, zrobi swoje, dostaje wynagrodzenie i idzie, tam kobiete traktuje sie jak niewolnice. W ogole mnie wies przeraza. Nie szanuje sie kobiet, nie szanuje sie dzieci ich orawa do zabawy i edukacji, nie szanuje sie pracy zawodowej nie w rolnictwie, nie szanuje sie zwierzat - wszystko ma do czegos sluzyc, wszystko traktuje sie przedmiotowo. Mam na studiach dwie dziewczyny w grupie - blizniaczki. Zwialy z domu bo tak sie wlasnie tam traktuje kobiety, niewazne ze dobrze zdaly mature i sa zdolne, powinny zostac na gospodarstwie. Cale szczescie dziewczyny wypiely sie na takich rodzicow i zapowiada sie ze beda swietnymi prawniczkami.
Ja do wsi mam awersje. Przejezdzam jadac do domu rodzinnego przez wioski i wiem ze gdyby mnie tam ktos probowal zawlec to musialby sie szybko wynosic z mojego zycia. Nie mowie jednak o takich obszarach podmiejskich - one sa fajne np na budowe domu aczkolwiek nikt tam gospodarstwa nie prowadzi.
Ja osobiscie sie autorce bardzo dziwie.
A co do wyzszosci ludzi ze wsi o ktorej ktos tu pisal - spotkalam sie z tym na pogrzebie, jakas ciotka, pokrewienstwo nie wiem ktorego stopnia. Jakies takie porownywanie jaka to ja jestem niezaradna, bo "to tylko nad ksiazkami siedzi i paznokcie maluje". A jej Anusia taka cudna, bo umie obiad ugotowac, ciasto upiec, krowe wydoic, swinie nakarmic. Niewazne ze ledwo skonczyla zawodowke i ma sylwetke i wyglad przysadzistego chlopaka, wazne ze swinie i krowy nakarmi. Co wiecej - karmienie kota karma weterynaryjna i dbanie o niego to oczywiscie fanaberia, "jak zdechnie to kotow duzo". Zero poszanowania dla wyksztalcenia, dla pracy umyslowej niejednokrotnie ciezkiej (bo "Anusia" nigdy nie zarwala nocki nad ksiazkami), dla dbania o zwierze, o wlasne zdrowie, o urode, o wyglad swojego domu. Wszystko traktowala pogardliwie.

1,341

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

cicho na forum.
smutny misiu, jeżyku co u was. napiszcie za pare dni jak minely swieta na wsi.

1,342

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Pandora co do rządzenia to masz rację. Kobiety ze wsi lubią po prostu rządzić chyba po prostu tak mają. Ja jestem dwa miesiące po ślubie a ciągle narasta we mnie złość. Spowodowane to tym że ja po prostu nie rządzę i że nie czuję się jak u siebie. Mieszkamy z teściową i wszystko jest narazie po staremu po jej rządach. Ja nie angażuję się za bardzo w te jej rządy bo chcę uniknąć klotni. Jednak przez to mam codziennie poziom stresu podniesiony w efekcie przesiaduję dużo czasu u siebie w pokoju na górze. Wiem że przez to jestem obgadywana ale ja po prostu próbuję sobie w ten sposób poradzić ze stresem i ze złością. Nie potrafię jakoś z teściową rozmawiać bo się boję zwyczajnej krytyki ja wiele rzeczy zrobiłabym po swojemu. Czuję się mentalnym odmieńcem mam inne poglądy. Czekam w dalszym ciągu na moją własną kuchnię łazienkę itp wtedy dopiero zacznę żyć normalnie bez stresu po swojemu. Czasem tylko boję się żeby mi się nie pogorszył nastrój tym bardziej że jestem w ciąży. Nie pojechałam na święta do domu rodzinnego bo teściowa nie chciała żeby ją syn zostawil samą a ja chciałam mieć święty spokój ale nie długo sobie to odbiję. Moja rodzina jest 300km stąd dlatego tu w moich poglądach i zachowaniu czuję się samotna.

1,343 Ostatnio edytowany przez chaber05 (2014-12-27 16:12:37)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
sarna333 napisał/a:

Pandora co do rządzenia to masz rację. Kobiety ze wsi lubią po prostu rządzić chyba po prostu tak mają. Ja jestem dwa miesiące po ślubie a ciągle narasta we mnie złość. Spowodowane to tym że ja po prostu nie rządzę i że nie czuję się jak u siebie. Mieszkamy z teściową i wszystko jest narazie po staremu po jej rządach. Ja nie angażuję się za bardzo w te jej rządy bo chcę uniknąć klotni. Jednak przez to mam codziennie poziom stresu podniesiony w efekcie przesiaduję dużo czasu u siebie w pokoju na górze. Wiem że przez to jestem obgadywana ale ja po prostu próbuję sobie w ten sposób poradzić ze stresem i ze złością. Nie potrafię jakoś z teściową rozmawiać bo się boję zwyczajnej krytyki ja wiele rzeczy zrobiłabym po swojemu. Czuję się mentalnym odmieńcem mam inne poglądy. Czekam w dalszym ciągu na moją własną kuchnię łazienkę itp wtedy dopiero zacznę żyć normalnie bez stresu po swojemu. Czasem tylko boję się żeby mi się nie pogorszył nastrój tym bardziej że jestem w ciąży. Nie pojechałam na święta do domu rodzinnego bo teściowa nie chciała żeby ją syn zostawil samą a ja chciałam mieć święty spokój ale nie długo sobie to odbiję. Moja rodzina jest 300km stąd dlatego tu w moich poglądach i zachowaniu czuję się samotna.

Lektura obowiązkowa dla każdego mężczyzny. Nie piszę tego złośliwie, ale czytając forum rolników "agrofoto", odniosłam wrażenie iż oni są niczego nieświadomi, albo takich kropią. Jak jeden mąż uważają, iż kobiety najbardziej boją się pracy na wsi. O dyktacie swoich matek ani słowa, zasłona milczenia. Może tam dziewczyny zaczniecie pisywać, a może nawet swoich lubych spotkacie?

1,344

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

sarna333 napisala(Nie pojechałam na święta do domu rodzinnego bo teściowa nie chciała żeby ją syn zostawil samą a ja chciałam mieć święty spokój ale nie długo sobie to odbiję. Moja rodzina jest 300km stąd dlatego tu w moich poglądach i zachowaniu czuję się samotna.)

W takim razie juz pokazalas kto rzadzi!Napewno nie Ty!.Uleglas i nie pojechalas,pojechaliscie do Twoich rodzicow.Pytam dlaczego????Przeciez moglas wziac tesciowa do swoich rodzicow.zobaczylaby ze mozna wszystko pogodzic,pewnie poczulaby sie tez wazna,a tak uleglas.Szkoda.Jesli teraz pokazesz ze nie masz nic do powiedzenia to po Tobie!

Dzis ogladalam swiateczny odcinek rolnik szuka zony,bylam zawiedziona.Sadzilam ze pokaza rowniez dziewczyny,ze one takze beda mialy cos do powiedzenia na ten temat.Czekalam z niecierpliwoscia na ten odcinek ale zostalam zawiedziona smile

1,345

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

a kto krowy bedzie doil jak w gosci pojada?
kto psom da jesc?!

1,346

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
nokiaaa napisał/a:

a kto krowy bedzie doil jak w gosci pojada?
kto psom da jesc?!

Zgadza sie,ale czesto sasiedzi sobie pomagaja.Bynajmniej jest tak u mnie na wsi ze jak ktos wyjezdza na dzien ,dwa to sasiad przychodzi i obrzadza a potem na odwrot jesli jest taka potrzeba.

1,347

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Obejrzałam ostatnio program Drzyzgi pt."Rozmowy w toku" na temat domowych "terrorystów" trzymających kasę...W większości były to kobiety:-)) a jak słusznie zauważyła pani psycholog w stosunku do jednej z takich par: żona nie miała męża tylko niewolnika, który miał jej dawać pieniądze. Wypowiedzi tej żony o tym, że mąż wyjada w nocy jedzenie z lodówki, że przez miesiąc nie dostawał kanapek do pracy itp. były po prostu żenujące na maksa...Jak ludzie potrafią w swoich związkach z tego, czy innego powodu dać się upodlić!!! Facet miał łzy w oczach gdy jego "ukochana"żona tłumaczyła, że pije za dużo herbaty itp... I znów powtórzę to czego tak uparcie trzymam się od pierwszego wpisu tutaj- TO MY kształtujemy nasze życie bez względu na to gdzie jesteśmy! Możemy walczyć na różne sposoby, poddać się jeśli mamy ochotę. Ale nikt za nas nie ukształtuje naszego życia...czy to na wsi czy w mieście.
Siły, determinacji i wiary w to, że w każdym czasie można coś zmienić, tylko należy zacząć od siebie , czyli od sedna, w nowym 2015 roku Wam wszystkim życzę.

1,348

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

cos w tym jest.
wiejska babo, zycze wam godnosci i sily kobiety.

1,349

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Witam czytałam Twoją historię i miałam wrażenie że skądś to znam tylko z kąt... Powiem Ci tylko tyle , taki silny stres, nerwy, strach i myśli samobójcze mogą doprowadzić Cię do bardzo poważnej choroby a wtedy będziesz zmuszona do rzucenia pracy i siedzenia cały dzień w domu. Teraz nie macie jeszcze dzieci a już takie problemy to co będzie później zastanów się czy nie lepiej wrócić do swojego mieszkania, mąż jeżeli kocha ( wytłumaczysz mu dlaczego musisz sie wyprowadzić ) zrobi wszystko abyś wróciła jeżeli nie to nie jest Ciebie wart. Życzę powodzenia i mądrych decyzji.

1,350

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Troszkę się pośpieszyłam nie czytając do końca i bardzo się cieszę że korzystasz z terapii u psychologa .

1,351

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

kolejna sprawa to zwierzęta. podwórko zasrane glizdami. nieodrobaczone psy.
brawo. kolejny sielski obrazek.

1,352

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
nokiaaa napisał/a:

kolejna sprawa to zwierzęta. podwórko zasrane glizdami. nieodrobaczone psy.
brawo. kolejny sielski obrazek.

nokiaaa- do jakiego watku chcialas to dodac?bo nie rozumiem Twojego wpisu sad

1,353

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

nokiaa jak coś napisze...Zasrane glizdami,nie ogarniam.

1,354 Ostatnio edytowany przez nokiaaa (2015-01-20 21:40:34)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Przepraszam faktycznie.tak wygląda podwórko mojej rodziny na wsi.byłam i widziałam masę psich odchodow z robakami

1,355 Ostatnio edytowany przez Ewika99 (2015-01-20 22:40:58)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Nokiaa, ale tak jest na wsi. Znaczy sie psie kupy. U nas pieski tez, za przeproszeniem, sraja. Fakt, odrobaczone sa i kupy sie sprzata, ale przeciez nie codziennie. To tylko fizjologia. W sumie taka sama jak u ludzi.

A co do programu "Rolnik......", ja znam ta Anie od Adama. Chodzila ze mna do szkoly, jest ode mnie tylko l4 ata starsza. Ona chodzila do gastronomika, ja do szkoly hotelarskiej. W pierwszym odcinku nie moglam jej skojarzyc, wydawala mi sie znajoma. Mowilam nawet mezowi, ze ja ja juz gdzies widzialam, tylko nie wiem gdzie. Potem sie okazalo, ze razem do szkoly chodzilysmy smile. Co do Pawla i Natalii- oni mi sie juz przejedli. Za duzo ich wszedzie. Gwiazdy z nich robia na sile, zreszta z Adama tez. Pawel pochodzi z podbraniewskiej wsi. Moja mama mieszkala wlasnie w Braniewie i tam mam duzo rodziny z jej strony. Mozna powiedziec- sami swoi w tej tv wink

1,356

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

nokiaaa 4 lata mieszkałam na wsi , od 3 miesięcy znów w mieście i najbardziej mnie wqrzają  wszechobecne psie goowna niejednokrotnie z robalami. Na wsi tego nie było - przysięgam.

1,357 Ostatnio edytowany przez nokiaaa (2015-01-21 09:11:53)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Dziewczyny tu chodzi o stosunek do zwierząt.nabiorą gromade i nie odrobaczaja i nie sterylizują.słyszałam że mało kto sterylizuje.

1,358 Ostatnio edytowany przez Ewika99 (2015-01-21 14:10:20)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Owszem, zdarzaja sie przypadki, gdzie zwierzat sie nie sterylizuje. Nasz Burgund (owczarek kaukaski) nie jest wysterylizowany, ale tez nigdy nie opuscil podworka. Jest trzymany z dala od ludzi. Nieprawda, ze psow sie nie odrobacza. Zdarza sie oczywiscie, ze jakis tam jest nieodrobaczony, ale to dosc sporadyczne jednostki, tak jak i w miescie nie kazde zwierze jest odrobaczone, czy wysterylizowane. Swiadomosc ludzi ze wsi jest coraz wieksza. Naprawde, zabite dechami pipidowki, gdzie rolnik to chlop w kaloszach, trzymajacy krotko zone, to przezytek. Niestety, o ile swiadomosc ludzi ze wsi wzrasta, o tyle tych z miasta stoi w miejscu... Z przerazeniem czytam wpisy na forach, gdzie wypowiadaja sie miastowi na temat polskiej wsi... Stereotypy, stereotypy i jeszcze raz stereotypy. Nawet wczoraj tlumaczylam na forum zdziwionej uzytkowniczce, ze konie, krowy , czy kaczki to teraz spotka niepredko na wsi...

Nokia, poza tym nikt nie trzyma juz gromady zwierzat w gospodarce. Najczesciej jest to jeden pies i kot. Jezeli sie tak zdarza, to sa to tylko odchyly od "normalnosci". Nie znam ani jednego normalnego rolnika, ktory by trzymal np. 7 psow... Za to mam sasiada, ktory ma w DOMU okolo 10... No ale on ma cos nie tak z psychika. A i nie jest rolnikiem... wink

1,359 Ostatnio edytowany przez oolka (2015-01-21 15:30:58)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
nokiaaa napisał/a:

Dziewczyny tu chodzi o stosunek do zwierząt.nabiorą gromade i nie odrobaczaja i nie sterylizują.słyszałam że mało kto sterylizuje.

Z tym sie zgodze,dodam nawet ze psy nie maja budy tylko spia pod kawalkiem drewna(czytaj deski)
Znam osobiscie taka rodzine co maja kilka psow a jak przyjezdza weterynarz aby zaszczepic to chowaja psy ,szczepia tylko jednego.zal patrzec na to -gdyby to nie rodzina(od strony meza)juz dawno podpieprzylabym(sorry ,ale mnie ponioslo)tych sku...now!! a do kosciola co niedziele lataja!!

Szkoda mi zwierzat -wszystkich dlatego zawsze mnie ponosi w tej kwesti.

1,360

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Czy ktoś może mnie uświadomić jak to wygląda ze zwolnieniem chorobowym z krusu? Czy lekarz ma na miesiąc wypisać a potem sie przedłuża

1,361

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jestem w 6 miesiącu ciąży i kompletnie nie wiem jak z tym krusem jest

1,362

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

witam smile
zasiłek chorobowy przy ubezpieczeniu w KRUS przysługuje tylko jeśli przebywałaś na zwolnieni lekarskim przez co najmniej 30 dni (czyli za okres zwolnienia krótszy niż 30 zasiłku nie ma )- równie dobrze mogą to być kolejne zwolnienia lekarskie np. co 2 tygodnie następujące po sobie z zachowaniem ich ciągłości

1,363

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Dziewczyny chcialabym pomoc jakiejs rodzinie ktorej jest ciezko finansowo.
Mam bardzo duzo ubranek dla dziecka od 6mc do 2 lat.Czy znacie jakas rodzine ze wsi ktora ma tak male dzieci moze bliznieta.Ubranka wszystkie sa z Uk,stan idealny,wysokiej jakosci.
Myslalam aby oddac to do domu dziecka ale obawiam sie ze opiekunki ubranka wezma swoim znajomym sad:( Stracilam spore zaufanie do takich instytucji.
Jesli znacie taka rodzine ktora faktycznie potrzebuje pomocy to chetnie pomoge.

1,364

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Witam,
Ostatnio dawno tutaj pisałam, od tamtej pory wiele się zmieniło. Zaszłam w ciążę, w czerwcu rodzę i czeka mnie przeprowadzka, dokładnie z miasta na wieś. Tak zdecydowaliśmy i wydawało mi się to najlepszym rozwiązaniem ale kiedy to do mnie dotarło ogarnął mnie strach. Na początku się cieszyłam, teraz się boję. Do mnie nie ma opcji pójść mieszkać, brak miejsca a na dodatek ojciec lubi znęcać się psychicznie jak wypije. Ja nie mieszkam już w domu, wynajmuje mieszkanie w większym mieście i żałuję, że 2 razy pojechałam do domu będąc w ciąży, jak on był i się upił to musiałam to przeżywać. Dlatego nie wyobrażam sobie być tam z dzieckiem, chyba nawet nie odwiedzę rodziców na noc jak on będzie bo nigdy nie pozwolę na to, żeby moje dziecko choć raz przeżyło to co ja przeżywałam setki razy. Myśleliśmy o wynajmie mieszkania ale doszliśmy do wniosku, że pójdziemy do narzeczonego i pieniądze które zaoszczędzimy na wynajmowaniu pomału będziemy odkładać na budowę domu, w tej samej wsi. Wieś ta niby nie jest daleko od miasta ale ja i tak się boję. Będziemy mieli osobne wejście, kuchnie i łazienkę czym się pocieszam ale i tak nie wiem, czy w tym wszystkim się odnajdę. Jak widzicie w mojej sytuacji nawet nie mam za bardzo innego wyjścia. Ten strach i martwienie się jak to będzie mnie przygnębia a teraz powinnam dbać o siebie. Jak tylko zbliża się czas porodu, przeprowadzki to to się nasila, nie mam apetytu. Właściwie to już sama nie wiem, czego się boję, powinnam się cieszyć, że może w końcu przez resztę życia będę miała spokój i pójdę do normalnej rodziny.

1,365

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

będzie dobrze!dziewczyna z takiej jak ty rodziny doceni spokój.
nie bój się.znam parę historii i synówe chwalą sobie nowe domy.
oby przyjęli cię ciepło!!!

Posty [ 1,301 do 1,365 z 1,953 ]

Strony Poprzednia 1 19 20 21 22 23 31 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024