kobietka 40+ napisał/a:Wiejska baba napisał/a:Gdybym nie była szczęśliwa na tej mojej wsi to po prostu nie mieszkałabym tutaj. A patrząc po komentarzach niektórych to nie wiem czy właściwie jeszcze cokolwiek pisać bo innej opcji niż życie "fantastyczne " w mieście nie ma . Według części z Was ludzie na wsi to buraki, brudasy, zainteresowani tylko swoją robotą itp. itd. Brak supermarketów jest jednym z wyznaczników "kultury", bo przecież co weekend nie ma gdzie pochodzić i pogapić się na towary itp. Ja również mogłabym przytaczać wiele przykładów "dołów intelektualnych" istniejących w mieście, ale mi się nie chce. Nie o tym piszę, co poniektórym trudno jest to zrozumieć jak widać po wpisach. Piszę o tym, że zarówno w mieście jak i na wsi da się żyć, w bardzo ciężkich warunkach da się żyć jeśli tylko obok jest ktoś kto nas wspiera ...A co do dojazdów...Moja koleżanka ze stolicy też tak mówiła, dopóki nie policzyła ile czasu zajmuje jej dojazd z jednej części Wawy do miejsca pracy . Okazało się, że jest to taki sam czas jak mój dojazd.:-))Głupio jej się zrobiło, bo okazało się, że nie miała racji. Poza tym nie płacę czynszu co miesiąc, a samochód mam mały i na gaz i uwierz mi , nie ma o co kruszyć kopie. Jeśli ktoś na siłę chciałby udowodnić, że powinnam płakać, bo mieszkam na wsi to niestety nic z tego. Mam fajny dom, 5 pokoi, kawał ziemi dookoła i przede wszystkim ciszę i spokój. Tego chciałam i to mam. I tym wszystkim, którzy szukają swojego miejsca na ziemi kibicuję, zarówno jeśli to będzie w mieście czy na wsi. Właściwie to wiele wpisów mogłoby tu posłużyć za przykład typowo polskiej zawiści typu, "nie znacie się na budowaniu" itp. Przecież nic o mnie nie wiecie, nie wiecie również dlaczego wybraliśmy ruinę? A już nas oceniliście- jak zwykle, dołóżcie jeszcze mi, bo mam odwagę żyć jak chcę i być szczęśliwa i acha nie mam kredytu na 30 lat. Pozdrawiam ciepło:-)
Wiejska babo,ależ ja naprawdę Tobie nie zazdroszczę,zwłaszcza sprzątania domu ponad 200 metrowego.Sama mam dom 120 metrowy i dziś gdybym jeszcze raz mogła kupić dom,kupiłabym mniejszy.Jest nas troje i dom 90 metrowy w zupełności by nam wystarczył.Swój dom również kupiłam za gotówkę,a nie na kredyt i innej opcji nie brałam pod uwagę.Dom w chwili zakupu miał 5 lat,więc przez cztery lata mieszkania nic w nim praktycznie, poza odświeżeniem ścian,nie było konieczne.Mieszkam na obrzeżach miasta i praktycznie wszędzie dojdę piechotą,a ciszę i spokój mam na wyciągnięcie dłoni,nie muszę mieszkać na wsi;)
Historię Jeżyka śledzę na bieżąco od lat i powiem szczerze,że podziwiam Ją za naiwność...Ano widzisz, wszystko na wyciągnięcie ręki, a nie miasto, ani wieś:-))Ciekawa jestem po raz kolejny skąd wiesz, że mój dom ma ponad 200 m? A może moje pokoiki mają po 10 m kwadratowych? A może po 50 m kwadratowych? To co napisałaś jest właśnie najlepszym przykładem jak trudna jest komunikacja pomiędzy ludźmi...Ja nie napisałam w ogóle ile metrów ma mój dom:-)No ale jak jestem ja czyli wiejska baba tak istnieć musi opozycja czyli ty...Co do Jeżyka, naprawdę jej współczuję. I uważam, ze właśnie podjęła odpowiednie działania. Ale nie sądzę, żeby była naiwna- według mnie po prostu kochała swojego męża i jak każda z nas zaryzykowała. Z tym ,że moje doświadczenie życiowe mi mówi, że zołzy mają lepszych mężów( zołzy w moim mniemaniu to te, które po prostu potrafią panować nad swoimi emocjami i wymagać pewnych rzeczy od partnera- jakich to każdej indywidualny zestaw). Czasami kochamy po prostu za mocno, nie dbając o siebie i dotyczy to zarówno mężczyzn jak i kobiet. Gdyby mąż Jeżyka zachowywał się tak jak przed ślubem, dotrzymał obietnic albo bardziej dbał o nią, mogłaby jakoś przeżyć te kilka lat do wybudowania własnego domu....Gdyby pokazał matce, że teraz to jego żona jest dla niego najważniejsza, a zaraz potem "oczywiście" mamusia to też by się moim zdaniem inaczej układało pomiędzy nimi. I właśnie dlatego upieram się przy stwierdzeniu, że to nie wieś jest prawdziwym problemem Jeżyka.! Czy mogłabyś sobie wyobrazić , że ja jestem słodką idiotką ( z pewnością można sobie to wyobrazić:)) i "uciechy co niemiara dostarczało mi zimno w domu czy zawalona ściana lub wc właściwie pod chmurką? To było bardzo trudne , szczególnie jak ktoś nawykł do innych standardów, ale obecność mojego męża dodawała mi wiary, jego zachowanie powodowało, że chciało mi się walczyć o ten dom razem z nim.To człowiek jest istotą rzeczy, a nie rzeczy, sklepy, itp. itd.
oolka: świetna organizacja czasu swojego i rodziny:-) Może coś podkradnę, mogę?
Wiejska babo,napisałam wyraźnie,że to obrzeża miasta,więc miasto,czytaj ze zrozumieniem
Dom 200 metrowy,to był jednak dom innej forumowiczki leny,tu nastąpiła pomyłka,ale któż jej nie popełnia,wszak jesteśmy ludźmi
Co do Jeżyka,to również życzę jej jak najlepiej,ale już może u boku innego partnera.