przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Strony Poprzednia 1 9 10 11 12 13 31 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 651 do 715 z 1,953 ]

651

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Tak -te właśnie kobiece obowiązki są czasem śmieszno-żałosne.
Poza tym tendencja jest taka, że ludzie nabywają to, co ich sąsiad własnie zakupił. I każdy żyje oglądając się na poczynania swoich sąsiadów. A jak zaczynasz robić/zachowywać się inaczej niż wszyscy to jesteś dziwna/y i jesteś pod lupą smile
Do tego rewia mody w kościele i oblukiwanie kto z kim przyszedł i czy w tą zimę kupił sobie nową kurtkę czy może jest w starej ..Ręce opadają.

Wracając do teściowej -zauważam że próbuje ze mną rywalizować i pokazać że jest lepszą gospodynią, żoną i kobietą. Ogólnie że jest lepsza ode mnie. Po co? -nie pojmuję. To ona jest Panią na swoim podwórku, ma swoje życie. Ja jestem inną kobietą i jestem w ICH domu jako "nowy nabytek" i nawet mi się nie śni rywalizacja -bo i po co? ja mam swoje-odrębne życie smile
Czyż nie można być normalnym, życzliwym człowiekiem dla innych? czy to aż tak wiele?

Zobacz podobne tematy :

652

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

kurde gdzie ten jezyk:(
ja lubie moje miasto,wszedzie blisko,ale jest tez i uczelnia i podstawowka,kosciol,osrodek zdrowia itd...

653

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku- dawno Cię nie było. Czekamy..

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

teściowa to kobieta na którą się nie liczy !NO CHYBA ZE SYN BYL W KRIMINALE POLOWE CZASU LUB MIAL INNE KLOPOTY Z PRAWEM I DZIEKI SYNOWEJ WYSZEDL NA PROSTA  TO WTEDY JEST OK. ALE TO TEZ DO CZASU. Z TESCIOWA NIE POWINNA SIE MIESZKAC. TE ZWIAZKI ZAZWYCZAJ SIE KONCZA. A JESZCZE JAK KOBIETA LUB MEZCZYZNA BOI SIE WYRAZIC  WLASNE ZDANIe BO JEST " NA JEJ" LUB "U NIEJ" TO MOZNA POPLYNAC ZE ZWIAZKIEM SAMYM SOBA ITEPE.TESCIOWA JESt tylko  MILA JAK  SYN PODWAZA JEJ AUTORYTET PRZY SYNOWEJ.TESCIOWA LUBI SŁUŻYĆ POMOCĄ ALE W OSTATECZNOŚCI , A JEJ "MĄDRE RADY" SA TAK PRZYDATNE JAK ŚWINI SIODŁO. tesciowa lubi duzo gadac wowczas sie dowartosciowuje. ile to ona nie przezyla , szkoda tylko ze zawiesza sie na latach swojej mlodosci i na starosc tez tym zyje.tesciowa ,zawsze jest gotowa do pracy i wyreczania wszystkich we wszystkim. po czym lubi narzekac lub chwalic ilez to ona nie zrobila - SAma!!!!! wydaje mi sie tez ze jest roznica miedzy tesciową a zięciem i teściową a synową. ta druga opcja jest o wiele gorsza!                         Jeżyku odezwij sie czy wszystko wporzadku. bo ja tez sie martwie.

655

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

dziewczynko straciłaś związek poprzez mieszkanie z rodzicami/teściami?

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

ja nie. ale moze gdybym mieszkala dalej z moja mama lub jego to na pewno.ianczej sie dociera na swoim inaczej mieszkajac kątem u kogos. niektorzy mieszaja buntują podjudzają:)a tak. na swoim to na swoim. mam kregi znajomych ktorzy mieszkali z tesciowymi i to nie wyszlo.zwiazki sie rozpadly. miec swoje zdanie w takim ukladzie żle, nie miec jeszcze gorzej.

657 Ostatnio edytowany przez smutny_miś (2012-12-20 14:54:07)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Witajcie dziewczyny, dawno mnie nie było. Ciekawe jak u Jeżyka, chyba powolutku zbliża się do końca ciąży.
Nika, co u Ciebie??
Mi i mężowi nawet nieźle się układa. Już nie pamiętam, kiedy były jakieś żale, pretensje czy różnica zdań.  Przynajmniej tak było do wczoraj.

Z teściową neutralnie. Średnio dwa, trzy razy w tygodniu jeździmy razem na zakupy albo ja ją zawożę, jeśli ma taką potrzebę, pomagam jej przynieść zakupy do auta i wracamy. Często też jedziemy tylko razem autem, a potem każdy robi swoje zakupy i spotykamy się przy aucie, jeśli są to inne zakupy niż spożywka. 
Tak jest najlepiej, bo wtedy każda kupuje co chce. Ona nie czuje się skrępowana, że ja patrzę co i za ile kupuje dla córki i wnuczek.
Mnie to w ogóle nie interesuje i aby uniknąć krepującej ją sytuacji znikam do innego sklepu. Ja również mam spokój i nie wysłuchuje, że po co mi to, ona ma na strychu coś podobnego i mi da, że to za drogie, niepotrzebne czy mój mąż w tym kolorze wyglądał będzie źle. Tak właśnie było z prezentem mikołajkowym dla męża, wybrałam coś, a ona swoje trzy grosze, że kolor zbyt intensywny, że powinien nosić szare, czarne i granatowe rzeczy, że fason nie ten a w ogóle to po co mu kolejny sweter .A kilka dni wcześniej idąc do pracy, stwierdził - nie mam się w co ubrać smile W końcu tak mnie zdenerwowała, że nie kupiłam nic, i mąż najbardziej na tym ucierpiał, bo został bez prezentu. W końcu i tak kupiłam ten sweter po kilku dniach i dałam go mężowi bez powodu.

Ogólnie staram się przestrzegać zasady, że jak ona kupuje coś w spożywczym czy markecie to ja wtedy nie wkładam nic więcej spoza jej listy do koszyka a nawet pytam, czy ta marka np. kukurydzy jest ok. Bo po co później krępująca sytuacja, że nie wiadomo jak się liczyć. Ja przyjeżdżam innym razem i robię swoje zakupy.
Okres przedświąteczny, wiadomo wiele stresów i pracy, aby uniknąć przemęczenia i wycieńczenia psychicznego i fizycznego zaczęłam już trzy tygodnie przed świętami generalne porządki. Nauczona doświadczenie poprzednich lat, wiem, że nie ma co liczyć na czyjąś pomoc. Posprzątałam nasza cześć i część wspólną, nawet łazienki, z których nie korzystamy. Pominęłam tylko część, w której teściowa śpi i trzyma wszystkie skarby, które jeszcze się przydadzą na pewno do czegoś. Uważam, że nie wypada mi tak szperać i myszkować nawet w celach posprzątania.
A teraz wyżalę się trochę, bo nie mam komu. Mąż poprosił mnie o zrobienie świątecznych ciasteczek, które bardzo lubi. Podejrzewałam, że będzie pouczanie, że nie tak coś robię, ale skoro to ma mu sprawić przyjemność. Oczywiście nie pomyliłam się, teściowa wiedziała lepiej, pomimo, że nigdy nie robiła takich ciasteczek. W odróżnieniu ode mnie. A już myślałam, że mnie coś trafi, jak przyszła i powiedziała, że ślimaczę się i żebym robiła większe, grubsze, bo przecież i tak idą w jedno miejsce, czy są ładne czy koślawe nie ma znaczenia.
Miałam ochotę powiedzieć, że jak sama będzie robić, to nie robi jakie chce, ale darowałam sobie. Do końca robiłam swoje pyszne, równe i ładnie udekorowane ciasteczka.
Druga akcja miała miejsce wczoraj, postanowiliśmy razem z mężem, że kupimy żywa choinkę, bo on nigdy takiej nie miał. Oczywiście teściowej ten pomysł się nie spodobał, bo to jakieś fanaberie skoro ona ma sztuczną. Stanęło na tym, że ona na dole ma sztuczną, my na górze żywa. Oczywiście potrzebny był stojak i mąż poprosił, abym się tym zajęła. Ustaliliśmy jakiego szukamy i jeśli będzie mam kupić. Byłam z teściowa na zakupach spożywczych i patrzę stojak jest, więc zadowolona, że nie muszę nigdzie jeździć, biorę i idę do kasy. I słyszę nagle - ile ten stojak kosztuje, po co Ci on, ja mam na strychu, wydajesz niepotrzebnie pieniądze, ja Ci nie dam pieniędzy na ten stojak. Wmurowało mnie. - O czym ona do mnie mówi? Jakie ja Ci nie dam pieniędzy na niego?? Przecież nikt jej nie prosił, żeby za cokolwiek płaciła. Zrobiło mi się tak głupio i wstyd przed innymi ludźmi. Ze złości, wstydu i beznadziejności tej sytuacji łzy stanęły mi w oczach. Odłożyłam stojak i poszłam do auta, bo myślałam, że nie dam rady powstrzymać łez. Oczywiście później oberwał za to mąż, ze kazał mi kupić ten stojak, że wyszłam na idiotkę.

658

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

powinniscie byc parą, a nie w trójkącie!wkurza mnie ta baba:(
u mnie nic ciekawego, po staremu, każdy ma swój komputer:)

659 Ostatnio edytowany przez jeżyk123 (2013-01-14 14:48:48)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Cześć Baby wink

Ale forum!!!! Rozbujałam prawdziwą burzę. Czytałam Was w miarę na bieżąco, ale nie odpisywałam, bo jakoś nie czułam potrzeby. Raz tylko miałam ochotę obronić siebie, kiedy któraś z Was napisała, że jestem tu ze względu na pieniądze. Ha ha. Chciałam się obronić i przypomnieć, że ja mam własną wypłatę cały czas, bo wróciłam na trochę do pracy, a teraz na zwolnieniu też mam 100%płatne i składa się tak, że to za moje pieniądze jemy i myjemy się i córka ma wszystko. Ja płacę za życie nam jako rodzinie, a mąż opłaty i raty. Teściowa nie płaci nic za nic, więc jest całkowicie przez nas sponsorowana. O bracie męża nie wspominam, bo on jest tylko gościem w domu, a poza tym kończy nasz nieszczęsny dom, więc jego mam obowiązek opłacać za pracę. Poza tym całą ciążę ciężko pracowałam dojąc krowy i chodząc na codzienne obrządki, a pieniędzy z tej puli konta męża na oczy nie widziałam, chociaż słusznie mi się należą.
Chodzić na obrządki się nie opłacało, bo było wszystko miło, fajnie jak chodziłam, to mąż był dla mnie jak do rany przyłóż, a jak w dziewiątym miesiącu przestałam chodzić, bo się przeziębiłam, to mąż przestał w ogóle się odzywać. I tak mąż się nie odzywa a ja choruję jak nigdy przedtem. Do terminu umówionej cesarki zostało 17 dni, a ja dopiero dostałam antybiotyk.
Ogólnie wiele by opisywać co zdarzyło się przez te miesiące, ale ja napiszę tylko ogólnie:
nienawiść do męża spotęgowała się do nieskończoności.
dom jeszcze nie skończony, bo skończyła się kasa.
za 3 tyg będę miała syna.
mieliśmy taki wypadek że o mało domu nie spaliło (naszego), ale o tym później.

660

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

nie wierzę, ze tak go nienawidzisz:(
nie powinnaś doic w ciazy, mozna dostać kopytem:(
witaj jeżyku!ciesze sie, ze wrócilaś, mój kostek juz ma 4, 5miesiaca i siada, u mnie tak sobie. slubu dalej nie bylo, ale jest ok.

661 Ostatnio edytowany przez Emilia (2013-01-14 22:28:44)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Tak sobie podczytuję ten wątek i myślę, że: po pierwsze - chciałam sobie założyć innego nicka, żeby nikt ze znajomych, rodziny etc. mnie nie daj boże nie rozpoznał (miałam wielką ochotę wylać swoje żale), a po drugie - wieś niszczy ludzi, niszczy związki. Na ogół staram się nie generalizować, bo to nieobiektywne, ale jednak podczytując ten wątek nasuwa się taki wniosek.
Z miasta często pod pewnym przymusem przeniosłyśmy się na wieś, najczęściej do domu pełnego ludzi (teściowie, szwagrowie, szwagierki itp. itd.). Byłyśmy zupełnie inaczej wychowane, w poszanowaniu godności drugiego człowieka. Wyznajemy zupełnie inne wartości niż oni, dla mnie ważny jest związek, przyjaźnie, praca zawodowa, rozwój osobisty, dla ludzi "stąd" głównie ciężka, fizyczna harówa, a drugi człowiek, empatia, szacunek to nic nie znaczące szczegóły.

Osobiście jestem zszokowana tym, że od kobiety w ciąży wymaga się ciężkiej pracy na gospodarce, bo dojenie krów jest ciężkie, nie chodzi tylko o to, że krowa może kopnąć, ale także o to, że pozycja siedząca na zydelku jest niewygodna, do tego wiadra z mlekiem są ciężkie. I nikt nie pomyśli, że ciężarnej może się coś stać, bo przecież "praca jest najważniejsza", "wszystkie w ciąży doiły, teściowa doiła i nic jej nie było" itp. I tu chyba doszłam do bardzo charakterystycznej rzeczy dotyczącej specyfiki myślenia ludzi ze wsi. "Skoro JA potrafiłam, to ty też MUSISZ", "skoro MNIE to nie boli, a ciebie tak, to znaczy, że ty udajesz, przesadzasz, histeryzujesz" (przykład z autopsji), "skoro MNIE takie coś nie spotkało, to ciebie też nie i wymyśliłaś to sobie", "skoro JA tak gotuję, sprzątam itp., to ty MUSISZ tak samo ja ja, a jeśli robisz to inaczej, to znaczy że NIE UMIESZ" (autopsja). Ja to klasyfikuję jako pomieszanie braku inteligencji emocjonalnej z deficytem wyobraźni. Ci ludzie byli tak wychowani, praca na pierwszym miejscu, często syzyfowa, kompletnie bezsensowna, nie opłacająca się, a drugi człowiek gdzieś na szarym końcu.
Co jeszcze zauważyłam? Że ciężko się z tymi ludźmi porozumieć. Że kiedy używam normalnych dla mnie, a dla nich zbyt mądrych słów (mało kto ma średnie wykształcenie, a jeśli tak, to lata pracy na roli skutecznie zawężają horyzonty), to jestem wyśmiewana. Czyli - jak nie rozumie, to nie dopyta, ale wyśmieje. Rozumiem, że taka reakcja bierze się z niepewności i poczucia zagrożenia. Jednak ja się nie staram tych ludzi do tego doprowadzać, ja po prostu tak mam, nie kontroluję swojego języka, nie jestem w stanie zejść kilka poziomów niżej. A jednocześnie nie chcę, by ci ludzie czuli się poniżeni w jakikolwiek sposób. Chcę spokojnie pomieszkać jeszcze kilka miesięcy a potem, jak znajdziemy pracę wyprowadzić się. Dlatego unikam konfrontacji. Pozwalam im na niekonstruktywną krytykę, na brak empatii, na cyniczne uwagi pod moim adresem. Jednym uchem wpuszczam, drugim wypuszczam. Nie duszę w sobie negatywnych emocji, bo nie ma nic gorszego niż takie duszenie, zamartwianie się, to powoduje choroby. Moje życie jest wystarczająco stresujące, żebym pozwalała na to, by inni ludzie swoimi toksycznymi uwagami zatruwali mi życie. W tej chwili wieś pozostaje dla mnie czymś w rodzaju zjawiska społecznego lub pola, które obserwuję nie wchodząc na nie z jakimikolwiek emocjami. I to samo radzę wszystkim, którzy są z miasta, a los wygnał ich na wieś. Zero destruktywnych emocji, skupcie się na sobie, a nie na tym jak zadowolić ludzi ze wsi albo jak z nimi walczyć.

662 Ostatnio edytowany przez jeżyk123 (2013-01-14 22:48:35)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

NIKA mam nadzieję, że Twoja depresja, że jesteś "niedoskonała" trochę Ci przeszła. Nawet jakbyś miała sterylnie czysto, wszystko poskładane, wyprasowane, to wtedy i tak Twój chłopak by tego nie docenił. Masz jakiś nieporządek jak każda młoda mama, a powiem Ci, że i tak będzie gorzej jak Kostek będzie większy, bo Ty będziesz wieszać ciuchy, a on je będzie ściągał, Ty będziesz zbierała zabawki 10 razy dziennie, żeby nóg nie połamać, a on dopiero wtedy będzie dobrze się bawił rozwalając je ponownie i tak dalej bez końca. Także głowa do góry.

Z kopyta dostałam tylko raz w ciąży, ale tak w nerę, że siniaka miałam 3 tygodnie. Ale co tam, kogo to obchodzi.

Męża nienawidzę i jestem pewna tego uczucia. Jest wiele powodów, całokształt, ale każda nowa sytuacja mnie w tym tylko upewnia. Dwie najprostsze w ostatnich dwóch tygodniach
1. w nocy strasznie bolała mnie głowa, pękała wręcz, dostałam przez ten ból chwilę słabości, pragnęłam wsparcia i przytuliłam się do męża, poprosiłam żeby mnie mocno przytulił, bo bardzo potrzebuję tego (muszę podkreślić, że my się nie przytulaliśmy do siebie od miesięcy) on dziwnie na mnie spojrzał, powiedział "nie zachowuj się jak dziecko i odwrócił plecami, potem odsunął się pod samą ścianę, bo jakoś dziwnie "sapałam".
2. Teraz jestem w 38 tygodniu ciąży, jestem chora, na antybiotyku, od 9 dni kaszlę i ledwo żyję, a on ani razu nie zajął się córką, ani w dzień, ani w nocy, żebym mogła odpocząć. Stwierdził tylko, że i tak siedzę w domu, to jakbym ciągle odpoczywała.

Ogólnie mówi że mam wielką dupę w tej ciąży i nic nie robię. Dosyć mam faceta. Lepiej byłoby mi bez niego, ale na razie cóż.... jest jak jest. Przyjdzie na świat nasze drugie (ostatnie) dziecko, trzeba wziąć się w garść i żyć. Trudno. Tylko jak żyć jak on teraz focha ma i się ani słowem nie odzywa. No gorzej niż baba, ale ja już przywykłam on ma tak falami. Idiotyzm.


EMILIO u mnie dojenie nie wygląda tak dyrastycznie ciężko jak opisujesz. Tylko trzeba na chwilę się schylić, żeby krowę podłączyć i tyle, co najwyżej zgaga jest od takiego schylania, ale wiader nikt nie ciąga, stoisz sobie, bo jest rurociąg prosto do chłodziarki. Nie jest to nic ciężkiego, ani skomplikowanego.
Człowiek się cofa pod każdym względem - emocjonalnym, mentalnym, społecznym. Wiesz ja od dwóch lat nie byłam nigdzie prócz zakupów i jakiejś wizyty u rodziny. Nie mam znajomych, nie wyjeżdżam zimą po 16tej, zresztą latem za bardzo też nie, bo dojenie punkt 17.30. Cofnęłam się na tyle, że .....zobojętniałam. Tłumaczę sobie, że to przez córkę, bo gdzie bym nie mieszkała, czy na wsi, czy w Paryżu, to życie z małym dzieckiem tak wygląda. Ale z drugiej strony wiem, że się oszukuję, że dawno nie ma tej osoby, która była kiedyś - uśmiechnięta, zalatana.
Mąż mi zaproponował, żebym znalazła sobie dodatkowe zajęcie. Myślałam, że powie, żebym zaczęła chodzić na basen, czy żebym pojechała do kina. A on.... zaproponował, żebym upiekła ciasto..... Bez komentarza.
A hahaha od razu mi się przypomniało. Robiłam gofry, wszedł mój mąż do kuchni, spojrzał z pożałowaniem na kartkę z przepisem i powiedział "mogłabyś się trochę postarać i z głowy coś zrobić". I jak tu być szczęśliwym? Nic nie robisz - żle, starasz się czymś zająć jak umiesz - jeszcze gorzej.

663 Ostatnio edytowany przez nika29 (2013-01-15 09:49:08)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

emilia generalizuje, ale trochę w tym prawdy jest.
-kto czym jeździ
-kto jest radnym
-kto ile z Unii dostał
-kto sie rozwiódł
-kto zostanie sam(30letnia stara panna)
wyścig szczurów i jakiś brak ludzkości w tym zapitolu, a poza forum bym powiedziała inaczej, bo nie ma innego slowa niz takie przeklenstwo
nie doi się krów w ciaży, nie schyla się, ja pracowalam do 32 i wysiadl mi kregoslup ze chodzic po schodach nie moglam, nie moglam i tyle i bym nie pracowala albo bym urodzila, jeżyku rozumiem ze założyłaś rodzinę, wsadziłaś majątek, ale zastanawiam się jak można żyć i spać z kimś kto jest przez nas znienawidzony, wieś cię zawiodła i ją znienawidziłaś, zyjąc w mieście jest czas na przytulenie, chociaż nieodpowiednia praca tez nas potrafi zjesc, szef burak czy rywalizacja szczurołapów wśród szczurów; doświadczyłam tego i tyle:(
mój partner od niedzieli na mnie chrząka, a to nieporządek, a w duszy gra ciagle to samo, u siebie mógł zrobić inne rzeczy niż tutaj, gdzie nic nie rusza, bo jest nie jego...on ma chyba duszę ziemianina-robić i uprawiać zbierać i siać. jak ten Niechcic z "Nocy i Dni". Jeżyk przypominasz mi za to Basię jego żonę. Jestem na temacie od ponad roku i powiem że miałam nadzieję że go kochasz. Szkoda.
Ja kocham. I to jak.

664

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Witam dziewczyny!
Nika- błagam tylko nie Barbara Niechcic!:)Dla mnie to synonim pierdoły,niezdecydowanej,jęczącej baby,z życiem wewnętrznym ameby,wspominającej jakiegoś chłystka co jej zerwał parę kwiatków.Ale jak to się odbyło: wszyscy klaskali i zazdrościli.I ona,Basia- za tym tęskni.Jest już starą babą ale wciąż ma umysłowość nastolatki i imponuje jej to co nastolatce.Nie docenia faceta,który ja kocha,nie rozumie go,nie wspomaga.
Heh, to tyle o Basi- znienawidzonej przeze mnie postaci:)))Jeżyk nie ma z nią nic  wspólnego.

Jeżyku,
jak czytam o Twym mężu to jakbym widziała mojego teścia.Facet ma 78 lat ale sądzę,że zanim umrze wykończy jeszcze swoją żonę.I ciekawe kto będzie się nim zajmował? Może ja? O nie!
Ostatnio teściowa opowiadała mi,że jakaś robota była na polu kiedy odeszły jej wody.Poszła do męża i powiedziała a on na to,że teraz jej nie zawiezie jej do szpitala bo robotę trzeba skończyć!

Ciekawe jaki był ojciec Twego męża,czy mąż jest do niego podobny.
Bo ja niestety chwilami widzę podobieństwo mojego męża do jego ojca- szczególnie ten barani upór.On nie ustąpi,obrazi się i trzy dni nie będzie się odzywał.No,gnojkowate to jest jak diabli.Ale jak wtedy jak on siedzi cicho mogę przynajmniej wykrzyczeć mu co o tym myślę.
Ale jak widzi,że ja próbuję robić tak jak on- czyli on zadaje pytanie a ja się nie odzywam to nim telepie ze złości.Mam dziką satysfakcję,że on mnie do takiego stanu nie potrafi doprowadzić:)

Od stycznia otworzyłam swój biznes: mąż nawet wynajął mi część swojej przychodni.Siedzę całymi dniami z nosem w papierach,wypełniam te ZUA,PIT-y i inne rzeczy o których jeszcze dwa miesiące temu nie miałam pojęcia.Mój mąż oczywiście robi mi wielką łaskę jak go o coś spytam w tych kwestiach ale już wiem dlaczego.Ano dlatego,że on się w tym w ogóle nie orientuje- począwszy od biznes planu po całą księgowość robią to za niego ludzie.I wstyd mu się przyznać- wielki pan biznesmen.:)
Ale kasę już zaczął ode mnie egzekwować.Na razie na spółę płacimy czesne w szkole córki,obiady i wszelkie składki.No i ja kupuję ciuchy dla córki.Powiedziałam,że przez ten rok zysków raczej mieć nie będę,więc musi zwyczajnie poczekać na to bym dokładała się do wszystkiego.Mąż wie,że jak pracowałam to zgromadziłam pewne oszczędności by rozkręcić biznes i coś tam próbowała się dopytywać czy nie mogłabym przeznaczyć tego na coś tam innego.Twardo odmawiam bo wiem,że dla niego 1o tysięcy to jest niewiele a dla mnie w tej chwili to sporo.

Emilia- masz rację- wieś to jest zupełnie inny świat.Przede wszystkim mentalnie i z tym nie jestem w stanie się pogodzić i tam mieszkać.
Co do porozumiewania się- nie staram się używać takich słów by mnie lepiej zrozumieli.Wydaje mi się,że i tak mnie rozumieją:).Ja natomiast często nie rozumiem ich gwarowych określeń.Ale wtedy po prostu pytam.

665

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

A ja mieszkam na wsi od  urodzenia  i macie rację dziewczyny ,rzygać się chce od tej mentalności.Nie mamy gospodarstwa ale to nie chodzi  o samo mieszkanie na wsi ,mnie to nie przeszkadza nie lubię ludzi na wsi! Ostatnio tak mi wszyscy zbrzydli że właściwie z nikim nie utrzymuję kontaktów i tak jest dobrze.To ciągłe wtrącanie się w czyjeś życie gdzie co jak i z kim itd.Mam wrażenie że ludzie nie mają tu żadnych zainteresowań poza zajmowaniem się życiem innych i obrabianiem im d...y.A  moja wieś nie jest typowo rolnicza,jest kilka dużych gospodarstw ale reszta ludzi pracuje gdzieś .Na szczęście nie mieszkam z teściową,chociaż z własną rodziną z którą nie mieszkam  też mam kłopoty.A ciebie Jeżyku podziwiam masz wytrzymałość.Myślę że teraz nie masz lepszego wyjścia niż olać męża i traktować  go jak powietrze.Tylko trochę smutne  że jesteś taka młoda a nie masz nikogo bliskiego,chyba po jakimś czasie zacznie ci tego brakować.

666 Ostatnio edytowany przez nika29 (2013-01-15 21:03:41)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

smutne jest to, że tak spędzi życie, bez miłości, a teściowa za ścianą. zdałam sobie sprawę, że będziesz jezyku te babę dochowywać, bo niby kto się nią zajmie? czy to aby ucieczka?

667

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
jeżyk123 napisał/a:

Męża nienawidzę i jestem pewna tego uczucia. Jest wiele powodów, całokształt, ale każda nowa sytuacja mnie w tym tylko upewnia. Dwie najprostsze w ostatnich dwóch tygodniach
1. w nocy strasznie bolała mnie głowa, pękała wręcz, dostałam przez ten ból chwilę słabości, pragnęłam wsparcia i przytuliłam się do męża, poprosiłam żeby mnie mocno przytulił, bo bardzo potrzebuję tego (muszę podkreślić, że my się nie przytulaliśmy do siebie od miesięcy) on dziwnie na mnie spojrzał, powiedział "nie zachowuj się jak dziecko i odwrócił plecami, potem odsunął się pod samą ścianę, bo jakoś dziwnie "sapałam".
2. Teraz jestem w 38 tygodniu ciąży, jestem chora, na antybiotyku, od 9 dni kaszlę i ledwo żyję, a on ani razu nie zajął się córką, ani w dzień, ani w nocy, żebym mogła odpocząć. Stwierdził tylko, że i tak siedzę w domu, to jakbym ciągle odpoczywała.

Ogólnie mówi że mam wielką dupę w tej ciąży i nic nie robię. Dosyć mam faceta. Lepiej byłoby mi bez niego, ale na razie cóż.... jest jak jest. Przyjdzie na świat nasze drugie (ostatnie) dziecko, trzeba wziąć się w garść i żyć. Trudno. Tylko jak żyć jak on teraz focha ma i się ani słowem nie odzywa. No gorzej niż baba, ale ja już przywykłam on ma tak falami. Idiotyzm.

On cię nie kocha. Wiem, że to straszne, ale tak jest. Nie kocha i koniec.
Poznaję, bo mój eks miał podobnie. Też się odwracał do ściany. Nie mówił komplementów, tylko słowa-noże, które wbijał prosto w serce. Że jestem pier... świnią słyszałam co drugi dzień. Że mam gruby zad (przy wadze 59 kg i 180 cm wzrostu!!!) i że mam schudnąć i milion innych tego typu słów. To akurat nie kwestia wsi. To taki wredny typ.

Ty się nie masz brać w garść. Bo co to dla ciebie oznacza? Trwanie przy tym typku przez całe życie? W imię czego? Dla dzieci? A czy on jest aż tak dobrym ojcem, że warto? Dzieci też widzą albo dopiero zobaczą, że to pozory, a nie małżeństwo. Nie warto być z kimś, kto nas nie kocha, zwłaszcza, że jak piszesz - ty nie kochasz jego.

jeżyk123 napisał/a:

EMILIO u mnie dojenie nie wygląda tak dyrastycznie ciężko jak opisujesz. Tylko trzeba na chwilę się schylić, żeby krowę podłączyć i tyle, co najwyżej zgaga jest od takiego schylania, ale wiader nikt nie ciąga, stoisz sobie, bo jest rurociąg prosto do chłodziarki. Nie jest to nic ciężkiego, ani skomplikowanego.

Tu nie ma takich maszyn, tu są ręce i wiaderka smile. Brak kasy na coś innego. Zresztą przy jednej krowie to się ponoć nie opłaca. Ja na szczęście nie doję i nie mam zamiaru tego robić. To jest ich gospodarka i ich wybór modelu życia. Mnie nic do tego. Posprzątać mogę, okno umyję, podłogę też, coś tam wypiorę, ugotuję, siano pograbię (a to dopiero jest robota na pół dnia), ale nie mam zamiaru robić nic przy zwierzakach.

jeżyk123 napisał/a:

A hahaha od razu mi się przypomniało. Robiłam gofry, wszedł mój mąż do kuchni, spojrzał z pożałowaniem na kartkę z przepisem i powiedział "mogłabyś się trochę postarać i z głowy coś zrobić". I jak tu być szczęśliwym? Nic nie robisz - żle, starasz się czymś zająć jak umiesz - jeszcze gorzej.

Toksyna a nie mąż. Takim zachowaniem usiłuje wpędzić cię w poczucie winy. Jest niedowartościowany i chce, być była jak on. Jest fajna książka o tym, jak radzić sobie z takimi ludźmi. Susan Forward "Szantaż emocjonalny". Polecam.

668

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

smutne:(
przegrana.

669

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeszcze dorzucę od siebie - Jeżyk i jej mąż to osoby na przeciwnych krańcach.
Tyle że Jeżyk poświęcił wszystko, a mąż nawet pępowiny nie odciął - ot takie jego poświęcenie w małżeństwie.
Przyznam, że łudziłam się, że nowy dom i nowe życie noszone pod serduchem przyniesie choć namiastkę szansy na poprawę sytuacji.
To dalej nie ma sensu.
Do bani..

670

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

kilka lat temu gdy prowadziłam życie na zasadzie układu "fuckfriend" to wlasnie nienawidziłam kilku kolesi po kolei, a mimo to tkwilam w tym układzie. zalewało to żółcią moje życie, moje serce i niszczyłam siebie. nie można przeżyć życie z kims, kogo się nienawidzi. nie wolno.
jestes wielka, ale pomyśl o sobie i daj temu Pawianowi, twojemu mężowi tę historię do przeczytania.niech zobaczy co zmarnował:(
jak nazwiesz synka? mi sie Pawełek podobał, ale koleżanka dała, u nas jest Kostek. ale za to jeden w miasteczku:>

671 Ostatnio edytowany przez małgocha (2013-01-16 21:57:30)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Witajcie
   Jestem na tym forum już jakiś czas i właściwie tylko czytam...
Ten wątek przeczytałam w jeden wieczór.Początkowo sądziłam, ze jego treść będzie zupełnie inna...Mnie też dotyczy przeprowadzka z miasta na wieś, ale to zupełnie inna historia.
Bardzo współczuję Jeżykowi.Przeczytałam Twoje wpisy jednym tchem.Mam wrażenie, że w ciągu tego czasu stałaś się zupełnie inną osobą.
Życzę Ci, aby udało Ci się wrócić, domyślam się, że do dobrze płatnej pracy.
  Największą bolączką, myślę że, większości kobiet mieszkających na wsi, jest brak takiej pracy, a czasem pewnie jakiejkolwiek...Pensja to najniższa krajowa, lub ciut więcej, z czego połowa przeznaczona na dojazd, a druga połowa opiekunka do dziecka i czasem trzeba do tego jeszcze dołożyć...
No a taki gospodarz, na hektarach to we wsi jeden, czasem 2-3.Rozumiem, że Ty jesteś zoną takiego właśnie "bambra" jak to się u nas mówi.
Mieszkam na północnym zachodzie kraju, więc pewnie o innych realiach piszę...u nas bieda, wieś "popegerowska" nikt żadnego pola  nie ma.Jeden jedyny gospodarz z duzym areałem na kilka wsi...
Podkreślałaś kilka razy, ze korzystasz ze swoich pieniędzy-szanuję to, ale w przypadku gdybyś potrzebowała pomocy, alimentów, to chociaż masz od kogo je dostać.
Mam nadzieję, ze do tego wszystkiego jakimś cudem nie dojdzie, ale to tak na wszelki wypadek...

Ja siebie uważam za szczęściarę, teraz...Mam męża, odbudowane z gruzów małżeństwo, kochanego synka; zwierzęta, ale tylko do towarzystwa i duży ogród, ale głownie do ozdoby.Ze wsią mam tyle wspólnego, ze w niej mieszkam, a z gospodarstwem wiejskim NIC.

Jeżyku, ja równiez kiedyś zmagałam się z nienawiścią do męża, brzydziłam się go i czasem miałam różne straszne myśli, ale u nas powód był zupełnie inny, w ogóle nie pasujący do tego wątku...
Ja go naprawdę szczerze kochałam i później ta miłość wrociła.Już nie tak bezwarunkowa, oddana i bezkresna jak kiedyś, ale wróciła...Obyś i TY odnalazła znów swoją...

Mój post, to właściwie taki luźny zbiór myśli, nasuwających się po przeczytaniu waszych.
Pewnie nic tu nie wnosi, ale nie mogłam się powstrzymać, by czegoś nie napisać...
Będę tu zaglądała.Ciekawi mnie jak się dalej to wszystko potoczy.

672

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

dwoje dzieci na gospodarstwie to bardzo cieżka praca, rozumiem że im gorzej, tym mniej czasu dla siebie, spychanie na drugie obowiązków.
jezyku dlaczego nie macie parobka? odciążyłby was trochę.
zrób coś dla siebie, pokochaj coś, coś dla siebie, nie pozwól siebie zniszczyć.
pozdrawiam

673 Ostatnio edytowany przez jeżyk123 (2013-01-19 21:48:37)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

NIKA tylko nie Basię!!!!! To ciepła klucha. Nie lubię tej postaci.
Wiesz, jak rozglądam się dookoła to nie tylko ja żyję w takich stosunkach z mężem. Widzę wiele kobiet, które tkwią w małżeństwach bez miłości. Niektóre kobiety mają już dorosłe dzieci, a dalej żyją z mężami. Kilka takich par umiem wymienić wśród znajomych moich lub moich rodziców.
Może to dziwne, ale ja już przyzwyczaiłam się do takiej sytuacji, chociaż faktycznie czasem jest ciężko, kiedy człowiek się naczyta jak to mąż powinien głaskać, całować brzuch żony, jak powinien ją rozumieć, kiedy górę biorą emocje w ciąży. Dla mojego męża to wszystko głupie, kompletna dziecinada dla "ciot" z miasta. On by na to odpowiedział "czy byka boli jak krowa się cieli?" No i jego wieczne gadanie, że powinnam biedy w życiu zaznać, to bym nauczyła się pokory i szacunku do życia. Nie trzeba się rozczulać tylko żyć, jak zwierzak.... Silny przetrwa, słaby odpadnie, to jest życie, a nie "pączki u babci" - to wszystkie jego slogany.
Imienia syna nie zdradzę na forum, ale też jest rzadko spotykane i na pewno będzie jedyny w okolicy.
Nigdy nie mogłabym dać przeczytać tego mężowi. On każdą osobę, która zwierza się z osobistego życia w internecie uważa za chorą psychicznie i miałabym bardzo ciężkie przejścia, gdyby on odkrył, że ja piszę o nim publicznie.

GOJKA teścia nie znałam, umarł zanim poznałam męża, więc nie wiem jaki był.
Ha ha czasem też sobie o tym myślałam, co będzie jak zacznę rodzić, a mąż właśnie będzie doił krowy. Na 100% pojadę taksówką, bo on najpierw będzie musiał skończyć i będę musiała czekać. Dlatego za w czasu zaopatrzyłam się w telefony taksówkarzy. Nie potrzebuję, żeby mąż mnie odwoził. Nawet lżej będzie mi bez niego.

NIKI ciągle brakuje mi kogoś bliskiego. Jestem bardzo samotna i nieszczęśliwa. Mąż ma tutaj mamę, brata, kolegów, zawsze ma gdzie pójść, co zrobić, a ja siedzę całymi dniami z córką w pokoju i umieram z rozpaczy.

EMILIO jestem świadoma tego, że mąż mnie nie kocha. Wyznanie miłości było u nas ostatnio jakieś dwa lata temu, kiedy byłam w ciąży z córką. Od tamtej pory tylko raz mąż powiedział co do mnie czuje i była to właśnie informacja, że mnie nienawidzi. Bardzo bolesne. Miałam ochotę wykrzyczeć, że też go nienawidzę, ale wiem, że tylko na to czekał, więc spokojnie odpowiedziałam, że w takim razie skoro mnie nienawidzi to jest w gorszej sytuacji ode mnie, bo musi być przez to o wiele bardziej nieszczęśliwy ode mnie, bo nienawidzieć kogoś to musi być ogromne cierpienie.

MAŁGOCHA dziękuję, że napisałaś. Boże jakbym chciała jeszcze kiedyś odbudować moje małżeństwo. Dziękuję, że dałaś mi nadzieję, że jest to możliwe. Czy mogłabyś chociaż w skrócie napisać jak wszystko wyglądało, ile czasu trwało, co robiłaś żeby normalnie funkcjonować i co sprawiło, że przestaliście się nienawidzieć. Może mi to pomoże.

674

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

mamy tylko te forum. mnie gdy cos chce uslyszec to ucisza,czesto przekrzykuje. brak kasy-kłótnie.
smutne.
czy go kocham?juz pisalam.
czy on mnie?nie wiem.
jeżyku cieszę się że dasz jedyne imię w okolicy, ja swoje zdradziłam, ale chyba się nie domyśli nikt ze znajomych.
nikt mnie po brzuchu w ciazy nie glaskal.
odrzucano moje rozmowy przez telefon, gdy dzwonilam w 7miesiacu,spedzalam samotne wieczory w domu.kłóciliśmy się.czyja wina?wspólna.
dzis jest lepiej.ale wszyscy mówią, ze ja jestem ta zla-a on ten dobry. moze tak jest.
jestem gruba(20wiecej niz przed ciaza),brzydka i nie jestem kochana.
mam dziecko.
kiedys bylam tak ladna,ze za mną odwracano głowy.proszono o numer. dziś jestem brzydka. czasem mówię do ladnej dziewczyny: też byłam taka ładna kiedyś jak pani.
może to brzmi dziwnie, ale...
mam tylko forum.

675

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

zastanawiam się po czyjej tak naprwadę stronie leży wina, mówię o tym z własnego doświadczenia, nie wiem dlaczego tak jest ale taka jest mentalność że to kobieta ma się poświęcać, ma rzucać wszytko i lecieć za facetam, tak jakby kobietom bardziej zależało na tym aby być z kimś, aby wyjść za mąż, dwoimy się i troimy żeby zatrzymać przy sobie faceta, jesteśmy zazdrosne aby nie poszedł do innej, żyjemy złudzemiami że miłość istnieje w czystej postaci...

Tak się składa że faceci potrafią się dobrze ustawić, oni nie poświęcają się, lubią być niezależni, bo myślą, nie poddają się emocjom, wyobrażeniom. Tak, najprościej przyprowadzić sobie kobietę do domu, do rodziców bo będzie miał kucharkę, sprzątaczkę, opiekunkę do dzieci i rodziców. Niestety kobiety to wykają. Sama byłam o krok aby łyknąć taki haczyk, bo przecież ma zapisany dom, gospodarkę, pracę, przecież tego nie zostawi ale kobieta to może rzucić wszystko. Mój związek się rozpadł bo powiedziałam że się nie przeniosę i że nie chcę być kurą domową. 10 m-cy nie mogłam się pozbierać ale teraz wiem że to była dobra decyzja której nie żałuję. Był możliwy kompromis ale po co...
Z perspektywy czasu czuję sie wolna, samdzielna, nieznależna, z nadzieją że poznam kogoś kto choć trochę da z siebie a nie tylko będzie wymagał. Wiem że w życiu sobie poradzę, gorzej w facetami bo nie każdy umie gotować, sprzątać, prać i to im powinno zależeć żeby sie ożenić, moim zdaniem to że kobieta rodzi dzieci, wiele poświęca dla rodziny to powinno dawać jej prawo do szacunku oraz do tego aby facet poświęcał się z inny sposób.

a jeśli chodzi o pracę to naprawdę praca zawodowa to przywilej a nie konieczność, to że człowiek wychodzi z domu, ma kolegów, koleżanki, jakieś tematy do rozmowy, że nie zyje tylko domem i mężem to naprawdę dużo. Więc takie gadanie faceta że on pracuje, zarabia a kobieta niby siedzi w domu, chętnie bym sie zamieniła.

i też zauważyłam że im bardziej się człowiek stara to facet ma kobietę gdzieś, a im bardziej się olewa to facet wtedy nadskakuje, najgorzej to zrobić z siebie ofiarę i ulegać facetowi, od początku trzeba znać swoją wartość i umieć postawić się facetowi bo jak da się palec to on weźmie całą rękę, od taka natura facetów....

676 Ostatnio edytowany przez nika29 (2013-01-20 12:44:53)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

witaj calineczko! gdzies czytalam, ze ladny i dobry chlopak poznal studentkę i ona sie zastanawiala czy z nim byc. czy to ty? ze mial zawodowe i gospodarstwo, rodziców. kurde jak mnie tamta historia zasmuciła.
postąpiłaś prawidlowo. jestem z ciebie dumna. moze nie masz dwójki dzieci i rodzinki na swieta, ale jestes szczesliwa. nie uwiązałas sie jak jezyk, nie masz zobowiązań.

677

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

nie, mój były ma 34 lata i wyższe wykształcenie. Tak, teraz wiem że podjęłam dobrą decyzję ale potrzebowałam na to czasu, nie wiem dlaczego tak się dzieje ale wcześniej widziałam wszystko inaczej, myślałam że pójdę za nim na koniec świata ale też modliłam się o dobry wybór partnera życiowego może to Bozia zdjęła mi różowe okulary i pozwoliła mi przejżeć.

Powiem tak, z jednej strony jeżyk pewnie inaczej sobie to wszystko wyobrażał, na pewno chciała dobrze, miała dobre intencje, prawidłowe pojęcie małżeństwa i rodziny, życie to zweryfikowało.

Ja też wcześniej widziałam wszystko w biło czarnych barwach, teraz wiem że jest inaczej, nie wolno poświęcać się w całości, obie strony muszą mieć wkład w takiej samej części. Nie może być takiej sytuacji że facet ma nad tobą przewagę, że jest panem i władcą a drugi człowiek jest nikim.

678 Ostatnio edytowany przez MariannaM (2013-01-20 13:25:04)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

W końcu przeczytałam cały wątek...Gdybym była socjologiem, psychologiem lub psychiatrą powiedziałabym, że to bardzo ciekawy materiał, dzięki któremu możemy przyjrzeć się na bieżąco procesowi przemiany człowieka. Ale, że jestem przede wszystkim kobietą i to w dodatku dość wrażliwą, to dominującym uczuciem podczas czytania tego wątku był jednak smutek i trwoga. Nie będe pisać o tym, że dziwiłam się takiemu rozwojowi wydarzeń, decyzje, które podjęłaś Jeżyku nie były trafne, ale wiadomo, że łatwo jest się mądrzyć...Najbardziej obawiałam sie tego, że i twój ukochany dom, który budujesz cie zawiedzie. Los uwielbia dawać prztyczka w  nos tym, którzy za wielka nadzieje pokładają w materii. Zresztą wiele dziewczyn cię ostrzegało, że tak właśnie się stanie. Drugie dziecko to już po prostu masakra...Po co wydawać na świat małych ludzi w rodzinie, która jest fikcją? Wiesz, że dziecka nie oszukasz, ono będzie wiedziało że sie nie kochacie, a nawet nienawidzicie. Mam do czynienia z takim małym chłopcem, który naoglądał się codziennych kłótni i czuł przeraźliwy chłód pomiędzy rodzicami i wiesz...on w końcu sam powiedział im to, że wie ze nie am między nimi miłości. Taki mały a swoje widzi. Więc nie ma co się łudzić...I ten mały chłopeic już nie ma "pełnej rodziny", ojciec się wyprowadził od matki...co ciekawe dziecko odetchnęło, w domu ustały kłótnie a z tata widuje sie na bieżaco. Nie chodzi wcale o to aby fizycznie być  razem, bo to nie jest wcale TO czego dziecko pragnie. Ono chce czuć miłość i jeśli jej nie ma to nie ma nic. I zadne domy, pieniądze czy też twoje poświęcenie tego nie zrekompensuje sad

679

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

zaglądam tu od roku. pamietam jak bylo 11 stron.
czasami mysle, jak wyglada jezyka wieczór co robi ona i jej rodzina, duzo rozumiem dzieki niej, ale czesto tez zaczynam bac sie wsi.

680

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
nika29 napisał/a:

jestem gruba(20wiecej niz przed ciaza),brzydka i nie jestem kochana.
mam dziecko.
kiedys bylam tak ladna,ze za mną odwracano głowy.proszono o numer. dziś jestem brzydka. czasem mówię do ladnej dziewczyny: też byłam taka ładna kiedyś jak pani.
może to brzmi dziwnie, ale...
mam tylko forum.

Mam pytanie. Co stoi na przeszkodzie, żebyś wróciła do wagi sprzed ciąży? Co stoi na przeszkodzie, żebyś wzięła się za siebie i by za jakiś czas znowu odwracano za tobą głowy na ulicy?
Moim zdaniem odpowiednia waga i wygląd to kwestia wyłącznie odpowiedniego samozaparcia i dyscypliny. Dieta i ćwiczenia fizyczne. Dieta taka na całe życie. I ćwiczenia też. Czyli drastyczna zmiana stylu życia z biernego na zdrowy i aktywny.

681

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
relacja15 napisał/a:

to co piszesz jes straszne i wcale nie jest normalne! majac meza powinnas byc szczesliwa a nie myslec o samobujstwie na twoim miejscu takiego chama bym zostawila masz przeciez szanse ulozyc sobie normalne zycie masz stala prace nie zarabiasz malo i mozesz poznac kogos kto bedzie traktowac cie jak kobiete a nie przyblede! a jak nie to powinnas postawic na swoim ty masz tez jakies prawa zarabiasz pieniadze i masz prawo nimi dysponowac powiedz mezowi co czujesz czego od niego oczekujesz i niech sie zmieni bo nie zasluyzylas na takie traktowanie!!! a jesli jest mamin synkiem to niech spada!!!

Popieram w 100% ,aż mi się zagotowało czytając to.

682 Ostatnio edytowany przez nika29 (2013-01-20 21:19:34)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
Emilia napisał/a:
nika29 napisał/a:

jestem gruba(20wiecej niz przed ciaza),brzydka i nie jestem kochana.
mam dziecko.
kiedys bylam tak ladna,ze za mną odwracano głowy.proszono o numer. dziś jestem brzydka. czasem mówię do ladnej dziewczyny: też byłam taka ładna kiedyś jak pani.
może to brzmi dziwnie, ale...
mam tylko forum.

Mam pytanie. Co stoi na przeszkodzie, żebyś wróciła do wagi sprzed ciąży? Co stoi na przeszkodzie, żebyś wzięła się za siebie i by za jakiś czas znowu odwracano za tobą głowy na ulicy?
Moim zdaniem odpowiednia waga i wygląd to kwestia wyłącznie odpowiedniego samozaparcia i dyscypliny. Dieta i ćwiczenia fizyczne. Dieta taka na całe życie. I ćwiczenia też. Czyli drastyczna zmiana stylu życia z biernego na zdrowy i aktywny.

probowalam cwiczyc-np areobik. po kilku minutach dziecko miauczało i ze cwiczenia było albo sranie albo karmienie:(
przepraszam za pisownie,ale to prawda.
aktywny?spacery po 10km bez odezwy, zadnego spadku wagi.
nic!
walczylam 3 miesiace, nie bede na drakonskich dietach, bo czuje sie jak duren liczac kalorie, wystarczy odmawiac sobie jakiegos slodkiego i tlustego.

683

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Nika a ile ma Twój dzieciaczek?

684

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Nika mnie po porodzie tarczyca sfiksowała. Zaczęłam leczyc, to i dieta zadziałała.

Nie chciałam już dołowac Jeżyka i już później nie pisałam. Mam bardzo złe mniemanie o rolnikach. Wiem, że cieżko pracują, to akurat szanuję. Nawet legitymowanie się wyższym wykształceniem nie pomoże, prędzej czy później chamieją.
Po odszukaniu nagrań z "Rozmów w toku", coś o tym jak rolnik szuka żony - oglądnęłam i zamarłam. Oderwani nie tylko od pługa, ale też od rzeczywistości. Jeden nawet matkę przyprowadził, ta zaś wywarła na mnie duże wrażenie, w sensie negatywnym. Co ciekawe, dziewczyny w komentarzach pisały, że chętnie ich poznają. Jeśli już nie piszą tutaj lub w podobnym miejscu, to napiszą.

Wiele parom udaje się wskrzesic małżeństwo, ale jednym z warunków jest trzymanie się z dala od rodzinki. Mama może dobrze doradzac, albo i nie.

Nie tylko na tym forum czytam o perypetiach z mężami rolnikami.

685 Ostatnio edytowany przez nika29 (2013-01-20 22:31:15)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

dziecko ma 5 miesiecy. ja wazylam kiedys 63.teraz 80.
wielu rolników to dobrzy ludzie, ale...
no wlasnie ale...
obejrzalam rozmowy w toku, wystarczy w googlu wpisac:rolnik szuka żony, tvn

''mama wszystko wybierała":)
haha

686

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Najlepszy był ten Łukasz...ALe typ big_smile

687

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

NIKA to smutne co piszesz. Masz Kostusia, nie tylko forum. On jest najważniejszy i mimo, że siedzenie z dzieckiem non stop jest czasem dołujące, to w przyszłości jak będziesz myślała o tych chwilach to będzie miłe wspomnienie. Nie można żyć tym co się tutaj pisze i czyta, ale na pewno to pomaga w trudnych chwilach. Mi pomaga.
Jeszcze poczujesz się ładna. Dopiero co dochodzisz do siebie po porodzie, a jeszcze nie masz wsparcia w partnerze. Każdego by to dołowało. Jeszcze weźmiesz się za siebie, tylko musisz uwierzyć, że możesz być atrakcyjna. Nie wierz w to, że jeśli jesteś grubsza niż byłaś to już jesteś brzydka. Znam wiele atrakcyjnych kobiet, które nie są chude, a nawet chudość by im nie pasowała. Brak kasy to faktycznie boli i nie pozwala na to, żeby o siebie zadbać, bo przecież ubrania, fryzjer, czy cokolwiek z kosmetyków kosztuje dużo. Może jest na forum jakaś dziewczyna, której pasją jest moda i uroda i pomoże nam - zakompleksionym matkom, co zrobić tanim kosztem, żeby wyglądać i poczuć się lepiej.

688 Ostatnio edytowany przez nika29 (2013-01-21 14:36:36)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

o widzę, że jesteś jeżyku. a jak córeczka? przytula się do brzuszka?twoje sloneczko pewnie, tak jak mój syn.
my tak mamy z partnerem, że jak jedno chce to drugie nie(przytulić się), faktycznie najlepiej nam tylko w nocy, gdy się przytulamy i nie kłócimy się.
mam dziecko- czas wracac do pracy(ale jej nie ma), tak mysle o idealnym kwietniu-maju.
u nas z pracą tragedia.same znajomości. ostatnio kolezanka, ktora uczyla jezyka polskiego drugi rok na zastępstwie dowiedziala się, ze za nią przychodzi inna osoba. kolejne zastepstwo. ale moja kumpela jest za slaba, jej rodzice zajmują się gospodarstwem a teściowa indykami, nie są dyrektorami ani prezesami. dziewczyna jest swietnym nauczycielem i dobrym czlowiekiem. protestuję!!!:(
nauczyciele są jednakże niezyciowi, siedzą na zwolnieniach 2 tygodnie bez żalu, mówią zę są strasznie chorzy; a robol fizyczny musi zapitalac a leczyc sie w wolny dzien. u nas nie ma chorób. spadaj! na twoje miejsce jest 10osób-moga usłyszeć. ja z zapaleniem ucha i anginą przewlekłą stalam i mokłam na dworze sprzedając znicze w listopadzie. gdy trafilam do lepszej pracy-to w ciazy pracowalam w szkole do 8miesiaca,bez zwolnienia.. bylo fajnie-chociaz cholernie trudna praca.
niektóre kobiety musza w ciazy lezec, odpoczywac ja biegalam do konca po sklepach w poszukiwaniu miętowej pasty i domestosa, ktorego lubilam wąchac:(

musze dodac cos, wczoraj pytalam mojego chlopa, ktory sam ze wsi pochodzi o twoja sytuacje, powiedzial że on by nie pozwolił pracowac ciezarnej przy krowach.
czy maz cie przytula w nocy?

689

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

NIKA my z mężem nigdy się nie przytulamy. On śpi oddzielnie. My nawet nie rozmawiamy. O niczym. Tylko sprawy bieżące załatwiamy. Nawet do naszego domu robimy teraz zakupy oddzielnie. Nie wybierałam na przykład kabiny prysznicowej, bo mąż nie miał ochoty mnie zabrać ze sobą, kiedy jechał po takie poważne zakupy. Po prostu przywiózł taką jaką wybrał i jest. Wymieniamy się tylko krótkimi zdaniami - informacjami co zrobić, czy co kupić. I tyle. Bardzo mi ciężko, bo było już nawet dobrze między nami, ale nagle mąż ma focha i potrafi traktować mnie jak powietrze. Tym bardziej mi ciężko, bo samotność mnie zżera. Ani rodziny nie mam, ani znajomych, a jeszcze mąż mnie nienawidzi. Ciągle powtarza jak to mu życie zmarnowałam "dama zasrana" jak żałuje, że ze wsi dziewczyny prostej nie wziął, co by była do życia (roboty, gotowania, sprzątania i przyjaźniłaby się z teściową), a nie "pani na włościach", która oczekuje uwagi.
Córka jest za mała, żeby rozumieć, że dziecko będzie. Mówię to do niej, pokazuję brzuch, że tam jest dzidzia, ale ona odwraca się nagle i zaczyna się bawić, albo biega jak dzikus po pokoju. Nie rozumie jeszcze tego kto to dzidzia, mimo, że pokazuję jej gazetę z bobasami i mówię, że będziemy mieć w domu takiego. Ona ma dopiero półtora roku.

690 Ostatnio edytowany przez nika29 (2013-01-21 23:30:06)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

czyli cie tytułuje "miastową"-że zmarnował sobie życie?
śpicie oddzielnie?
ja ciąże spałam oddzielnie, bo ciężko było.bylam wielka.
zżera cię samotnośc, bo jestes nieszczesliwa? nie ma nic gorszego niż samotnośc w ciązy-wiem to, bo sama byłam samotna, chociaż to byla moja wina. hormony powodowały kłótnie, a on mnie zostawiał. bylam cale wieczory sama, bo on wracal do domu. do siebie. przeniosl sie dopiero przed porodem.
na setki kilometrow które nas dzielą, pozwól że cię przytulę i ucałuję na tę Świętą Noc.
dobranoc.
Będzie dobrze.
zobaczysz.
Jeszcze zakwitną pelargonie:>
to moje ulubione powiedzenie.

691

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

On śpi oddzielnie z innego powodu, nie dlatego, że jestem wielka. Z nienawiści.

692 Ostatnio edytowany przez nika29 (2013-01-22 13:44:33)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

gdy urodzilam dziecko to mialam straszna jazde hormonalna, ciagle wspominalam nasze wczesniejsze czasy, a takze szukalam kontaktu z moimi byłymi w nadziei na potwierdzenie swojej atrakcyjności...
teraz gdy on mnie przytula, to ja sie czuje ze jestem gruba i brzydka. czesto to mowie.
dopiero zeszly mi zajady poporodowe-po witaminie b komplex.wczesniej nic nie pomagalo. witamin zjadlam ze sto to samo masci uzywalam:(
z nienawisci?
mezczyzni kochaja czynami, nie slowami.
moja siostra miala podobnego faceta do twojego-rozstali sie, po tym emocjonalnym chlodzie.
dlatego ja szukalam faceta cieplego, z poczuciem humoru i dlatego zostalam razem z nim.

693 Ostatnio edytowany przez krostka (2013-01-22 23:21:20)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jestem dziewczyną ze wsi, z której uciekałam gdzie " pieprz rośnie". Od dziecka wiedziałam, że  życie na wsi mi  się nie podoba. Nie podobała  mi się praca w polu, nie podobało mi się dojenie krów, nie lubiłam karmić kur czy innych zwierząt. Po prostu nie lubiłam i kropka. Nie myślicie chyba , że byłam leniwa, byłam bardzo pracowita i jestem do dziś. Dziecko to dziecko powinno mieć swoje dzieciństwo i czas na naukę i zabawę. Na wsi najważniejsza była praca i każde ręce były potrzebne, nawet dziecka.  Niestety praca w polu była dla mnie  syzyfową pracą, bo np.  raz udało się sprzątnąc zborze  o czasie, a raz nie, bo napadało  deszczu. Najważniejsze na wsi to chlewy,  obory, sprzety gospodarskie, traktory, kombajny itd. Budowa domu  była zawsze  na końcu. Gdy byłam młodą dziewczyną to marzyłam jak ty o nowym czystym  domu ( tak jak ty ciągle go sprzatałam, ale był stary i nie było tego nawet widać )  Zaczęli do mnie przychodzić chłopaki, a w domu ojciec chodził w gumofilcach. Nigdy nie można go było uprosić by zmienił buty. Teraz są inne czasy, ale mentalność ta sama. Ja od szóstego roku życia  musiałam pomagać w domu, w polu,  najpierw pasać gęsi, potem krowy( siedziałam i płakałam ) . Dlatego uciekałam z książką gdzieś daleko w pole , by nie mogli mnie znaleść, albo chowałam się wysoko na drzewie.   I tak dzięki szkole uciekłam z tej zafajdanej wsi. Żeby wyrwać się z takich opłotków trzeba było być najlepszem, innej opcji nie było. Nie wiem skąd, ale ja o tym wiedziałam zawsze.  Nigdy tego nie żałowałam, dlatego dziwię się bardzo, że ty wykształcona dziewczyna uwierzyłaś w miłość, w obiecanki  i zostałaś na wsi, ale może teraz jest trochę inne tam życie.
Pomyślałam jednak,  że nie będę wchodziła w post Jeżyka, a może spróbuję napisać swój. Jak wygladało życie dziecka na wsi, jego marzenia, rozterki, dziecka, które  przez całe życie czuje się takie gorsze od innych. Krótko mówiąc  zawsze miałam   syndrom wsi, bo dzisiaj już to rozumiem.  Dzisiaj  ludzie z miasta pragną  mieszkać na wsi, nawet moje dzieci mają takie marzenia . Dlatego boję się, że  być może zostanę  słowami zlinczowana.   Wyobraź sobie Jeżyku, że potem dziecko ma pretensję do matki, że mieszka na wsi w takich warunkach jak opisujesz. Twój mąż obiecywał, lecz nigdy nie potrafił dotrzymć słowa. Nie wierzę, by sprzedał swoje krowy i kupił daniele. Nie wierzę, dlatego słuchaj osób na tym FORUM, które z życzliwością  ci radzą. Pozdrawiam serdecznie i życzę wiele wytrwałości i miłości, której tak pragniesz.
Jak myślicie, czy warto napisać takie wspomnienia? Czy ktoś chciałby to przeczytać? Czy kogoś zainteresuje?

694

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

pisz krostka. zapowiada się ciekawie:> wyszlas za maz?poszlas na studia?

695

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Witam, przepraszam, że się wtrącę do postu jeżyka (czytałam go z zapartym tchem), ale ja z chęcią również dowiem się jak wyglądało u ciebie życie. Pozdrawiam

696

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

zaczelam czytac pierwsze 3 strony. inaczej bylo między wami na początku-rozmawialiście, gadaliście. pocieszaliscie sie.
wytarłam łzę.
mam nadzieję, że gdy on pożałuje to zrozumie że stwardniałaś.
dobranoc.

697

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Krostka ja się ustawiam w kolejce do czytania.

To co opisuje Jeżyk też niejedną zastanowiło. Na innych forach też dziewczynom nakreślono sytuację. Mentalnosc rolnika musi się zmienic. To jest straszne, ale wyjśc za mąż za człowieka wykonującego ten zawód, to automatycznie skazac się wiezienie o zaostrzonym rygorze. Tym najgorszym strażnikiem, gnębiącym, dającym popalic, będzie jego matka. Ona kiedyś też nie miała lekko, to i synowa nie może miec lepiej. Przecietny człowiek dla własnego zdrowia co jakiś czas gdzieś wyjeżdża. Rolnikowi jest żal każdego grosza. Zakup czegoś tam zostanie przedłożony ponad wyjazd.

Może się trafic taki otrzaskany facet. Będzie jednak rodzynkiem. Wykształcony, ale zamieszkujący z mamą. Pewnie obieca, że dom wybuduje, ze coś tam jeszcze. Ja też mogę dużo naobiecywac, zależy jaką zwierzynę chcę złowic.

Krostka napisz więcej o dzieciach. Moje nam w głowę pukają, że wybraliśmy wieś. Kurcze lata temu rozpoczęła się ta moda. My chociaż blisko miasta mieszkamy i wiele wskazuje, że nas ono wchłonie. Chłopaki lubią tumult i jazgot. Im teraz cisza na nerwy działa. Oni jednak nie rozumieją, że w bloku rożni ludzie mogą mieszkac. Jak nie tupanie i wrzaski dzieci, to stary upierdliwiec walący w rury, ewentualnie awantury małżeńskie na pięc fajerkow, zbierajacy odpady, pijący meliniarze. Był kiedyś taki wątek:" jak dobrze miec sąsiada", opisy sytuacji rodem z horroru albo firmu "Alternatywy 4".

698 Ostatnio edytowany przez Emilia (2013-01-23 18:12:21)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
nika29 napisał/a:
Emilia napisał/a:
nika29 napisał/a:

jestem gruba(20wiecej niz przed ciaza),brzydka i nie jestem kochana.
mam dziecko.
kiedys bylam tak ladna,ze za mną odwracano głowy.proszono o numer. dziś jestem brzydka. czasem mówię do ladnej dziewczyny: też byłam taka ładna kiedyś jak pani.
może to brzmi dziwnie, ale...
mam tylko forum.

Mam pytanie. Co stoi na przeszkodzie, żebyś wróciła do wagi sprzed ciąży? Co stoi na przeszkodzie, żebyś wzięła się za siebie i by za jakiś czas znowu odwracano za tobą głowy na ulicy?
Moim zdaniem odpowiednia waga i wygląd to kwestia wyłącznie odpowiedniego samozaparcia i dyscypliny. Dieta i ćwiczenia fizyczne. Dieta taka na całe życie. I ćwiczenia też. Czyli drastyczna zmiana stylu życia z biernego na zdrowy i aktywny.

probowalam cwiczyc-np areobik. po kilku minutach dziecko miauczało i ze cwiczenia było albo sranie albo karmienie:(
przepraszam za pisownie,ale to prawda.
aktywny?spacery po 10km bez odezwy, zadnego spadku wagi.
nic!
walczylam 3 miesiace, nie bede na drakonskich dietach, bo czuje sie jak duren liczac kalorie, wystarczy odmawiac sobie jakiegos slodkiego i tlustego.

Jeśli chcesz schudnąć to tylko aeroby. Czyli ćwiczenia tlenowe, takie jak bieganie, orbitrek, rower, aerobik. 3 razy w tygodniu po 45 minut wystarczy. Ewentualnie może być Nordic Walking, ale trzeba zadbać o prawidłową technikę, wziąć choćby 1-2 lekcje z instruktorem, bo bez techniki nie ma efektu. Ja próbowałam wszystkich chyba rodzajów tych ćwiczeń i najlepsze efekty mam po orbi, a ciało rzeźbi NW. Oczywiście to nie może być dla ciebie męka i katorga ale przyjemność i to na całe życie. Zmiana stylu życia. Korzystaj z czasu, kiedy dziecko śpi, albo poproś męża, niech się nim zajmie na pół godziny, a ty pójdziesz w tym czasie pobiegać. I nie bierz na bieganie komórki, bo zaraz będzie telefon, że masz wracać. Masz prawo mieć czas tylko dla siebie, nawet jeśli to tylko pół godziny. Efektów od razu nie zobaczysz, jak ci się uda schudnąć 2 kg na miesiąc, to będzie całkiem dobrze. I wiadomo, że na początku będzie ciężko, bo zanim ciało nie przyzwyczai się do wysiłku, to będzie bolało. Poczytaj też o prawidłowym pulsie, przy aerobach pulsometr jest niezastąpiony, bo dzięki niemu kontrolujesz tętno i jeśli mieścisz się w prawidłowym to nie masz zakwasów, więc boli mniej smile.
Drakońskie diety są bez sensu. Trzeba po prostu zmienić sposób żywienia, odstawić raz na zawsze tłuszcze, białą mąkę (oczywiście ciastko czasem można zjeść, ale nie codziennie), biały cukier. Ja jadłam dużo kasz, głównie gryczaną, makarony z mąki razowej, mega dużo warzyw i owoców, ryby, białe mięsko. I chudłam. Teraz chudnę z nerwów na tej wsi. Stres po trzeci dobry sposób na zrzucenie wagi, po ćwiczeniach i diecie. Trzymam kciuki za ciebie, jeśli tylko będziesz chciała to schudniesz smile. Mi się udało w pół roku zrzucić 6 kg. Jeszcze 4 i będę wyglądać całkiem jak kiedyś smile.

krostka napisał/a:

Jestem dziewczyną ze wsi, z której uciekałam gdzie " pieprz rośnie". Od dziecka wiedziałam, że  życie na wsi mi  się nie podoba. Nie podobała  mi się praca w polu, nie podobało mi się dojenie krów, nie lubiłam karmić kur czy innych zwierząt. Po prostu nie lubiłam i kropka. Nie myślicie chyba , że byłam leniwa, byłam bardzo pracowita i jestem do dziś. Dziecko to dziecko powinno mieć swoje dzieciństwo i czas na naukę i zabawę. Na wsi najważniejsza była praca i każde ręce były potrzebne, nawet dziecka.  Niestety praca w polu była dla mnie  syzyfową pracą, bo np.  raz udało się sprzątnąc zborze  o czasie, a raz nie, bo napadało  deszczu. Najważniejsze na wsi to chlewy,  obory, sprzety gospodarskie, traktory, kombajny itd. Budowa domu  była zawsze  na końcu. Gdy byłam młodą dziewczyną to marzyłam jak ty o nowym czystym  domu ( tak jak ty ciągle go sprzatałam, ale był stary i nie było tego nawet widać )  Zaczęli do mnie przychodzić chłopaki, a w domu ojciec chodził w gumofilcach. Nigdy nie można go było uprosić by zmienił buty. Teraz są inne czasy, ale mentalność ta sama. Ja od szóstego roku życia  musiałam pomagać w domu, w polu,  najpierw pasać gęsi, potem krowy( siedziałam i płakałam ) . Dlatego uciekałam z książką gdzieś daleko w pole , by nie mogli mnie znaleść, albo chowałam się wysoko na drzewie.   I tak dzięki szkole uciekłam z tej zafajdanej wsi. Żeby wyrwać się z takich opłotków trzeba było być najlepszem, innej opcji nie było. Nie wiem skąd, ale ja o tym wiedziałam zawsze.  Nigdy tego nie żałowałam, dlatego dziwię się bardzo, że ty wykształcona dziewczyna uwierzyłaś w miłość, w obiecanki  i zostałaś na wsi, ale może teraz jest trochę inne tam życie.
Pomyślałam jednak,  że nie będę wchodziła w post Jeżyka, a może spróbuję napisać swój. Jak wygladało życie dziecka na wsi, jego marzenia, rozterki, dziecka, które  przez całe życie czuje się takie gorsze od innych. Krótko mówiąc  zawsze miałam   syndrom wsi, bo dzisiaj już to rozumiem.  Dzisiaj  ludzie z miasta pragną  mieszkać na wsi, nawet moje dzieci mają takie marzenia . Dlatego boję się, że  być może zostanę  słowami zlinczowana.   Wyobraź sobie Jeżyku, że potem dziecko ma pretensję do matki, że mieszka na wsi w takich warunkach jak opisujesz. Twój mąż obiecywał, lecz nigdy nie potrafił dotrzymć słowa. Nie wierzę, by sprzedał swoje krowy i kupił daniele. Nie wierzę, dlatego słuchaj osób na tym FORUM, które z życzliwością  ci radzą. Pozdrawiam serdecznie i życzę wiele wytrwałości i miłości, której tak pragniesz.
Jak myślicie, czy warto napisać takie wspomnienia? Czy ktoś chciałby to przeczytać? Czy kogoś zainteresuje?

To co piszesz o swoim dzieciństwie, to święta prawda. Tu gdzie teraz mieszkam tez tak jest. Potrzeby emocjonalne dzieci się zupełnie nie liczą, najważniejsza jest tylko ciężka praca. Jak ktoś nie pracuje fizycznie! to jest nic nie wart (czyli wg tych ludzi praca za biurkiem, o której tak naprawdę nie mają pojęcia jest guzik warta). Przez takie podejście, o ile dziecko w porę samo nie zacznie żyć świadomie jak ty i kilka znanych mi osób, młoda osoba wyrasta na egoistę, który nie liczy się z potrzebami innych. Zero empatii, zero współczucia. Tylko "ja" na pierwszym miejscu, totalny przerost ego. I jeszcze ta praca jako priorytet. Tutaj jeśli ktoś pracuje w fabryce na produkcji to jest KIMŚ. Dla tutejszych młodych kobiet taka produkcja albo sklep to szczyt marzeń i ambicji. Dla mnie to koszmar, ale wolę z nimi nie dyskutować, bo one po prostu nie rozumieją osób bardziej od nich ambitnych.
Krostko, znam takie osoby jak ty. Które były ambitne, tak bardzo, że udało im się wyrwać z tej wiochy. I potem przyjeżdżają do rodziców i widać przepaść między nimi. Dlatego mogę ci tylko gratulować, wiem jak ciężko pracowałaś na to, by się z wiochy wyrwać. Mój znajomy też tak zrobił, a jego rodzice, mimo że naprawdę był najlepszy, skończył prestiżową uczelnię itd., mają gdzieś jego studia, pozycję i to, jak bardzo jest dobry w tym co robi. Nigdy mu nie pokazali, że są z niego dumni, a wręcz przeciwnie. Wiem też jak takie rzeczy bolą. I bardzo chętnie przeczytam twoje wspomnienia smile

699 Ostatnio edytowany przez nika29 (2013-01-23 19:18:21)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

chaber-ale taka teściowa wymaga od synowej, bo "po co miastowa przyszla", dziewczyne ze wsi wziac.
haha tylko skąd?one nie chcą majątków ani zapitolu-mają tego dosyc.
wolą isc do miasta i zostac kasjerką w tesco:>

proponuje w youtubie poszukac film "żeniac" powinien pokazac sie caly film.
haha

700

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Żeniac? Zarąbisty film, mój stary prawie umarł ze śmiechu.

Nika, ale dziewczyna ze wsi wie czym rola pachnie i wieje aż się kurzy! Teściowa na miejską synową sarka, bo mimo wszystko czuje się gorsza. Dokopie miastowej i samoocena będzie wyższa, samopoczucie lepsze. Kobiety nie boją się ciężkiej pracy, raczej otoczki, która jej towarzyszy. Ileż to razy czytałam, ze teściowa wydziela kasę, kupuje ciuchy synowej, decyduje o tym co mają wnuki robic. Jak nic pożałowałaby grosza na te koncerty i imprezy, po których się szlajają. Dałaby chyba na mszę.

A w Tesco to teraz kasy samoobsługowe królują, studenci towar wykładają, emeryci widlakami jeżdżą.

701 Ostatnio edytowany przez nika29 (2013-01-23 20:44:51)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

to więc skąd taka mentalnośc, ze facet ze wsi to świetny typ-robote zna, kobiety poszanuje???tak slucham od kolezanek ze wsi.
inna strona stereotypu-facet dający w mordę dziewczynie bo "cielaki wlazły", znoszący gówno na gumakach, krowa wpada na samochód-w mordę dostaje syn, a kobiete się wyzywa.
drodzy panowie rolnicy-ci których znam-po prostu dla was kobieta to kolejna krowa.
oraz kult matki-bogarodzicy, matki broniącej przed surowym ojcem-która daje kieszonkowe w tajemnicy, która rozumie...
i dlaczego do jasnej anielki dzieci musza pracowac? 8latka zmywa naczynia na stołeczku?piecze gofry?a jak-widzialam tak. pewne dziewczyny robily tak w latach 80tych. przyganiały krowy. jak cielak wlazł w rabatki, dostawały w dziób. to było miejsce gdzie spędzałam wakacje, wcale nie daleko. mam dosyc dzieci w ciągnikach oraz kultu dziedzica. istne CHiny Ludowe. brakuje tylko ryżu.

702

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Nika, trafne! Do bólu prawdziwe. Takiej wsi nie znam, bo nawet ta u dziadków była podmiejska. Mój stary dużo jeździ po kraju i potwierdza wszystko o czym piszesz. Co to za życie, za dzieciństwo. Wczesnych lat nie spędziłam na zbijaniu bąków, epizod pracoholizmu mam za sobą, jednak to pestka w porównaniu z tym co robi Jeżyk.

Piszemy o tej wsi i jej pseudo urokach juz przez jakiś czas. Pojawił tu się jeden, ale nie udało się nic od źródła wydobyc. Nie będzie sam o sobie źle pisał, wszak on też na łowach. Skończy się to tak jak u naszych zachodnich sąsiadów. Rolnik z Francji, Holandii szuka żony u nas, a Polak uda się na Ukrainę, Białoruś.

703

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

to moja rodzina.
dzieci juz daly nogę z domu. nie ma komu zostać.

704

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Kochane dziewczyny, pomyslałam sobie, że może napiszę własny post i tak powiedzmy się stało. Nie chciałam pisać o swoim życiu  w tymże blogu, nie chciałam blokować. Założyłam BLOG nt. Jestem ze wsi - poczytajcie. Chaber przeczytaj, jeśli uznasz, że warto pisać dalej to napiszę, bo innym się nie podoba. Pozdrawiam

705

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Kostka przeczytam na pewno.
Moje dzieci nie będą pracowały. Nie pozwolę na to.
Dziwną rzecz teściowa powiedziała, kiedy po którymś usg przyznałam, że będzie syn. A mianowicie "to dobrze, bo tak to byś MUSIAŁA na wiosnę znowu w ciąży chodzić" Rozumiecie, nie? Jest dziedzic - gospodarz będzie i koniec kropka. A ja na to nie pozwolę, no chyba, że naprawdę naprawdę poczuje pasję. Bo tak niektórzy mają. Mój mąż też lubi to co robi.
Z danielami nie wyszło, a wierzyłam, że mąż mówił serio. Uznał, że mogą uciec i majątek przepadnie, a krowa nigdy nie spierniczy do lasu. W sumie ma rację. Już mi to obojętne. Dzieci trochę odchowam i wracam do pracy, a on niech robi co chce. Opiekunkę znajdę, najwyżej będę dzieci do miasta wozić, jak żadna nie zechce przyjeżdżać na wieś. Jakoś sobie te życie ułożę. Ja jestem zadowolona, że tutaj buduje się mój dom. Jest już praktycznie na oddaniu. Już żyję nim i nawet fajnie mi z tym. Jestem pewna, że się ułoży. Nie dopuszczam do siebie żadnej innej myśli.

A teraz trochę o wiejskiej mentalności, śmiesznej dla mnie. Już nie strasznej, kiedyś mnie takie teksty przerażały. Teraz już tylko śmieszą. Kilka dni temu umarł ojciec sołtysa. Wraca mój mąż z pogrzebu i mówi matce, że takie nieszczęścia się posypały. Krowa i cielak zdechły sołtysowi, bo w kostnicy przy ojcu siedział, zamiast pilnować cielącej się krowy. Moja teściowa przerażona i dalej rozmawiają, że sołtysa ojciec trudno no umarł, bo już był wiekowy i sołtys tym się jakoś nie przejął, ale krowa w trzeciej laktacji padła niedopilnowana, to tragiczne dla rodziny.

No i jeszcze jedna sytuacja. Dla mnie powinna być tragiczna, ale jakoś nie jest na szczęście. Spłynęło po mnie jak po kaczce. 31 stycznia mam planową cesarkę, w ten sam dzień będzie ksiądz w naszej wsi. Akurat wypadła kolejka do wożenia księdza na nas. No więc mąż nie przyjedzie do szpitala zobaczyć nowo narodzonego syna, tylko będzie woził księdza, mimo, że może to zrobić jego brat, który przecież również tutaj mieszka. Mój mąż stwierdził, że ma ochotę popatrzeć jak się wieś pozmieniała i obejrzeć posesje sąsiadów i że to on będzie woził księdza, a syna odwiedzi w piątek 1 lutego. I co ja mam na to powiedzieć? Dla mnie może w ogóle nie przyjeżdżać.

NIKA mam pomysł. Ja przytyłam w ciąży 20 kg. Od razu po porodzie biorę się za dietę. Oczywiście rozsądną, żeby karmić mego małego "dziedzica". Może razem uda nam się zrzucić zbędne kilogramy. Przyłączasz się?

706

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

myslisz jezyku ze mąż cie oleje?nie wierzę!żaden tego nie zrobi.
nie wierzę w to. powinien być przy tobie.
mnie tez kiedys zostawil w szpitalu-pracowal. jak mnie obce panie pomagaly wstac to uslyszal, ze nie powinien mnie zostawiac.te 3 dni mogl inaczej zrobic.
przylączam sie do diety?
bedziesz karmila piersią? ja karmię butelką. pewnie by cie tesciowa zjechala-ze leniwa jestes. jak to wiejskie ciemne baby. bo ja to uslyszalam. hehe
my szukamy obrączek-ciekawe kiedy je znajdziemy.
boisz sie cesarki?
chetnie bym miala dzieci, ale zeby w domu pomoc byla. bo takie 2 letnie i malutkie to zglupiec mozna.

707

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Jeżyku tak a propos tej krowy cielącej się - coś w tym jednak jest tragicznego, bo taka krowa kosztuje od 3 do 5 tysięcy, a ludzie na wsi przy ich braku zarobków i niechęci do zmian w życiu (czytaj szukania i znalezienia normalnej pracy na etacie) tyle to nie mają i nie uzbierają za szybko. Choć w sumie u takiego sołtysa to ktoś mógł siedzieć z krową zamiast syna, no i zawsze można zadzwonić po weterynarza i mu zapłacić za pomóc krowie przy porodzie.

A mężem się nie przejmuj, musi być bardzo ograniczony (i tu już nie chodzi o jego niechęć do ciebie), że nie chce być przy porodzie syna, tylko woli po wsi jeździć. Czy ty musisz z tym człowiekiem być? Przecież nie jesteś do niego przywiązana. Kredyt jakiś macie może?

708

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

emilia przeczytaj posty jezyka wyraznie opisala jaka jest sytuacja.od poczatku. to ciekawa lektura zajmuje 4 godziny.
nie mozna po cesarce szybko byc w ciazy. i tylko 3 razy mozesz byc:)

709

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Po przeczytaniu wypowiedzi Jeżyka - zbieram szczękę z podłogi!  Niezły ciemnogrodek odsłoniłaś. Niemcy pokazują ośmieszające polskiego rolnika filmiki, ale czy racji nie mają?

Szok, facet woli ksiedza wozic. To tylko odsłania problem wyobcowania, samotności, braku życia towarzyskiego na tej naszej sielskiej wsi. Rozrywka w postaci plot i zaglądania w cudze życie wygrywa z więzią rodzinną, uczuciem. Z cielącą się krową też nie problem, to raczej kwestia wezwac czy nie wezwac weterynarza. Grosza czasami ludziom szkoda, a straty i tak będą przez taką chytrosc większe.

Jeżyku piszesz, ze dzieciom nie pozwolisz pracowac. Będzie trudno, chłopcy garną do mechanizacji. Wystarczy, że ojciec czymś go zainteresuje, wjedzie na ambicję " że on w jego wieku to..." Babcia pochwali jaki z niego mężczyzna i wiesz co będzie.
Poza tym zwróccie uwagę na pewien schemat: kobiecie żal własnej córki, chce dla niej lepszego życia niż sama miała, więc będzie ją kształciła, chroniła; na gospodarce zostanie syn. Czyli mechanizm się powtarza. Teraz pozostaje dopilnowac, by nie zostac teściową z cudzej opowieści.

710

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

chaber fajnie zauważylaś, czyli dziewczyny ze wsi uciekną a zostaną chłopy.
czyli jeżyk może być taka jak jej teściowa?

711

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Przykro mi to mówić, ale problemem Jeżyka nie jest to, że mieszka na wsi... Przecież jakby mieszkali w mieście to mąż wcale by jej lepiej nie traktował. To zepsuty człowiek, ale tacy są zarówno na wsi jak i w mieście.  Zaczynamy na forum patrzeć na ludzi ze wsi przez pryzmat męża i teściowej Jeżyka. A przecież nie wszyscy tacy są. Również na wsi są mężczyźni, którzy kochają i szanują swoje żony oraz nie mają nic przeciwko temu aby pracowały i rozwijały się poza gospodarstwem. Wkurza mnie już to jechanie po ludziach ze wsi jacy to pozbawieni uczuć. Wszystko zależy od charakteru człowieka a nie od tego gdzie mieszka. Na wsi też są wspaniali mężowie i ojcowie. Rodzą dzieci razem z żonami i w miarę możliwości/czasu angażują się w wychowanie i opiekę nad dziećmi. Nie dla każdego życie lub dzieciństwo na wsi to trauma. Kategorycznie odradzacie wszystkim dziewczynom śluby z chłopakami ze wsi, biorąc przykład Jeżyka za przestrogę. Ale to nie jest takie proste, Jeżyk wiedziała na co się pisze. Cały morał z tej sytuacji jest taki, że lepiej nie poświęcać wszystkiego dla kogoś kto od początku nie jest tego wart, tylko po to by ratować coś czego nie ma. Bo tu nie ma miłości. Trzeba było brać nogi za pas jak się wywąchało co śmierdzi, zamiast zapędzać się w kozi róg. Zycie to nie harlequin, o czym niestety Jeżyk się przekonał.
Jeżyk dąży do tego by za 20 lat stać się kobietą, która będzie myślała, że kiedyś była piękna, młoda, pełna nadziei, planów na przyszłość, marzeń, które zniszczył człowiek, który powinien być jej tak bliski. I żadna z nas nie jest w stanie nic na to poradzić. Ciężko Jeżyka nie oceniać, nie pouczać, nie denerwować się i nie przeżywać jej sytuacji, ale ona i tak zrobi to co jej serce podpowie. Wiem, że jesteśmy tu od wysłuchania, ale ciężko się powstrzymać by nie dorzucić kilku ,,złotych myśli" wink
  Zaczęło się od teściowej, ale teraz już nawet o niej nie wspominasz. Bo ona tek naprawde nie była tak istotnym problemem. Problemem jest twój mąż i jego podejście do Ciebie. Jaki człowiek tak traktuje kobietą w ciąży? Matkę swoich dzieci? Pomyśl jaki przykład będzie on dawał jako ojciec, twoim dzieciom. Jego lekceważący i poniżający Cię sposób traktowania nie obejdzie się bez echa. Dzieci są jak gąbki, które chłoną wszystkie emocje. Tu nic nie zagrasz ani nie ukryjesz. Odpowiadasz teraz już nie tylko za siebie, ale również za te dwie małe istotki. Jeżyku nie daj mu się zgnoić. Pokazałaś na forum, że jesteś silną kobietą. Dlaczego jemu tego nie pokażesz? Nich zna swoje miejsce. Jeśli nadal chcesz tkwić w tym małżeństwie to walcz o siebie. Nie zapomniaj o tym kim jesteś i czego pragniesz. Masz pracę, wykształcenie, ogromne serce. A on jest słaby, bardzo słaby i płytki. Wybrał sobie zawód rolnika to niech sobie tak pracuje, krzyżyk na drogę. Ale ty tego nie wybrałaś. Czy gdybyś została żoną górnika to zapitulałabyś za nim do kopalni? Wiadomo, na wsi czasem trzeba coś pomóc, ale nie pogrążaj się w tym. Powiedz w końcu nie i zobacz co się stanie. Co ci zależy? I tak nie jest dla ciebie dobry. Może gdy mu pokażesz, że masz swoje zdanie i jesteś silna to da mu to troche do myślenia. Nie bądź bierna Jeżyku.
Życzę, Ci wytrwałości i siły w tych ostatnich dniach ciąży. Mam nadzieję, że poród przebiegnie bez komplikacji i niedługo będziesz się cieszyć i chwalić swoim małym ,,dziedzicem".

712

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany
kaliope1988 napisał/a:

tylko po to by ratować coś czego nie ma. Bo tu nie ma miłości. Trzeba było brać nogi za pas jak się wywąchało co śmierdzi, zamiast zapędzać się w kozi róg. Zycie to nie harlequin, o czym niestety Jeżyk się przekonał.
Jeżyk dąży do tego by za 20 lat stać się kobietą, która będzie myślała, że kiedyś była piękna, młoda, pełna nadziei, planów na przyszłość, marzeń, które zniszczył człowiek, który powinien być jej tak bliski. I żadna z nas nie jest w stanie nic na to poradzić.

Niestety mam podobne zdanie

713 Ostatnio edytowany przez nika29 (2013-01-27 11:59:32)

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

a ja podobnie jak poprzedniczki twierdzę-oprócz tego że ciężkie warunki zycia, ciezka praca(np na wsi)powodują, ze ludzie stają się niedelikatni, gruboskórni, bierni na cierpienie.
tak samo jak jest prawdopodobienstwo ze im ciezsze warunki zycia-tym wieksza szansa na kompromis jezeli chodzi o np podbieranie paliwa z firmy, na oszukiwanie nieuczciwego szefa czy podsuwanie świń osobom, które nam nic nie robią, a wiedzie im sie lepiej.
pamietam jezyka w pazdzierniku 2011-jeszcze wierząca w milosc, jeszcze wrazliwa, jeszcze...
dużo zastanawialam się nad tym, chociaż mogę złorzeczyć głupiej i ciemnej tesciowej, ze glupi mąż to przede wszystkim chcę powiedziec, ze jezyk wybral ciezkie zycie i nie cofnąl się nawet wtedy gdy byla szansa uciec z jednym dzieckiem. na oslep, z zamknietym okiem wprost.
metamorfoza?z laski kąpiącej się w morzu czarnym na laskę biegającą z wiadrami?
a moze zycie...

714

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Nika, ponoc historia lubi się powtarzac, a my zarzekac. Gdybyśmy uczyły się na cudzych błędach i wyciągały wnioski, podobnych tematow byłoby o wiele mniej, a może w ogóle.

715

Odp: przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

mnie zastanawia dlaczego to jeżyk poszedł za facetem a nie odwrotnie. Skoro miała mieszkanie, pracę, to dlaczego on nie mógł pójść za nią... Ja rozumiem że kobieta czasem idzie za facetem bo może nie ma mieszkania, kasy czy pracy. Ale w tej sytuacji to równie dobrze on mógł pójść za nią. Jest wiele argumentów które by mogła przytoczyć.

Ja osobiście nie pozwoliłabym na takie trakowanie. W życiu nie sprzedałabym mieszkania. Wydaje mi się że po prostu facet stracił szacunek dla jeżyka bo za bardzo jej zależało, stawała na rzęsach, poświęcała się a faceci to wykorzystują, myślę że gdyby raz tupnęła nogą, gdyby się wyprowadziała i jasno  powiedziała że nie pozwoli aby ktoś ją w ten sposób trakował, nastaszyła to facet by się przestraszył.

Mój ex inż. rolnik też ciągle mi powtarzał "myślałem że pociągnę Cię za sobą" bo on zainwestował w dom w gospodarstwo itp. A to że ja inwestowałam przez 6 lat w studia (dzienne) to się nie liczy...

Nie wiem ale ja nie tyle nie namawiałabym drugiej osoby do rezygnacji ze swojego dotychczasowego życia tj. praca, hobby ale bym na to nie pozwoliła, wiem że człowiek ma swoje lata, przyzwyczajenia, swój sposób bycia - ale też nie będę tolerować kogoś kto będzie tego odemnie wymagał. Uważam że każdy musi coś poświęcić, z czegoś zrezygnować jeżeli ludzie chcą być ze sobą. Takie jednostronne powięcanie się niczego dobrego nie wróży. Wiem że faceci potem z pogardą patrzą na takie kobiety które "lecą na facetów" które nie potrafią sie postawić i walczyć o swoje. Bardzo ważne też jest aby kobieta dbała o swoją godność i szacunek. Facet musi wiedzieć że kobieta ma nad nim przewagę i to że kobieta z nim jest to jego wygrana na loterii.

Teraz z perspetywy czasu myślę ile błędów popełniłam i nie mogę uwierzyć w to że kobiety (mam na myśli siebie) są takie naiwne i ślepe. Kiedy byłam zakochana wszystko widziałam inacznej. Czekałam od tygodnia do tygodnia w oczekiwaniu na spotkanie, każdy telefon, sms wywoływał emocje. Starałam się aby było ugotowane, upieczone, itp. a teraz wiem że to nie tak. Kobieta powinna mieć swoje życie, swój świat, swoje pasje, facet powinien być tylko dodatkiem do jej życia a nie całym życiem.

Tak sie zastanawiam do czego nam kobietom tak się śpieszy jeśli chodzi o zamąż pójscie, dlaczego tak napieramy, dążdymy do ślubu, małżeństwa itp.

nie  poszłam za ex na gospodarkę, nie zrezgynowałam z pracy, nie ma dnia abym o nim nie myślała, ale wiem że on o mnie też myśli, poznaliśmy się na portalu internetowym i mimo że nie jesteśmy razem odwiedza mój profil.

Moje stanowisko jest teraz takie - jeżeli pozna kogoś lepszego odemnie to powodzenia...
Kiedyś miałam bardzo niską samoocenę i dwoiłam się i troiłam żeby zaimponować facetowi - teraz wiem że jestem wartościową superbabką i to facet niech się stara, niech się poświęca abym zechciała z nim być!!!

Posty [ 651 do 715 z 1,953 ]

Strony Poprzednia 1 9 10 11 12 13 31 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » przeprowadzka z miasta na wieś - stres i zmiany

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024