Witajcie dziewczyny, dawno mnie nie było. Ciekawe jak u Jeżyka, chyba powolutku zbliża się do końca ciąży.
Nika, co u Ciebie??
Mi i mężowi nawet nieźle się układa. Już nie pamiętam, kiedy były jakieś żale, pretensje czy różnica zdań. Przynajmniej tak było do wczoraj.
Z teściową neutralnie. Średnio dwa, trzy razy w tygodniu jeździmy razem na zakupy albo ja ją zawożę, jeśli ma taką potrzebę, pomagam jej przynieść zakupy do auta i wracamy. Często też jedziemy tylko razem autem, a potem każdy robi swoje zakupy i spotykamy się przy aucie, jeśli są to inne zakupy niż spożywka.
Tak jest najlepiej, bo wtedy każda kupuje co chce. Ona nie czuje się skrępowana, że ja patrzę co i za ile kupuje dla córki i wnuczek.
Mnie to w ogóle nie interesuje i aby uniknąć krepującej ją sytuacji znikam do innego sklepu. Ja również mam spokój i nie wysłuchuje, że po co mi to, ona ma na strychu coś podobnego i mi da, że to za drogie, niepotrzebne czy mój mąż w tym kolorze wyglądał będzie źle. Tak właśnie było z prezentem mikołajkowym dla męża, wybrałam coś, a ona swoje trzy grosze, że kolor zbyt intensywny, że powinien nosić szare, czarne i granatowe rzeczy, że fason nie ten a w ogóle to po co mu kolejny sweter .A kilka dni wcześniej idąc do pracy, stwierdził - nie mam się w co ubrać
W końcu tak mnie zdenerwowała, że nie kupiłam nic, i mąż najbardziej na tym ucierpiał, bo został bez prezentu. W końcu i tak kupiłam ten sweter po kilku dniach i dałam go mężowi bez powodu.
Ogólnie staram się przestrzegać zasady, że jak ona kupuje coś w spożywczym czy markecie to ja wtedy nie wkładam nic więcej spoza jej listy do koszyka a nawet pytam, czy ta marka np. kukurydzy jest ok. Bo po co później krępująca sytuacja, że nie wiadomo jak się liczyć. Ja przyjeżdżam innym razem i robię swoje zakupy.
Okres przedświąteczny, wiadomo wiele stresów i pracy, aby uniknąć przemęczenia i wycieńczenia psychicznego i fizycznego zaczęłam już trzy tygodnie przed świętami generalne porządki. Nauczona doświadczenie poprzednich lat, wiem, że nie ma co liczyć na czyjąś pomoc. Posprzątałam nasza cześć i część wspólną, nawet łazienki, z których nie korzystamy. Pominęłam tylko część, w której teściowa śpi i trzyma wszystkie skarby, które jeszcze się przydadzą na pewno do czegoś. Uważam, że nie wypada mi tak szperać i myszkować nawet w celach posprzątania.
A teraz wyżalę się trochę, bo nie mam komu. Mąż poprosił mnie o zrobienie świątecznych ciasteczek, które bardzo lubi. Podejrzewałam, że będzie pouczanie, że nie tak coś robię, ale skoro to ma mu sprawić przyjemność. Oczywiście nie pomyliłam się, teściowa wiedziała lepiej, pomimo, że nigdy nie robiła takich ciasteczek. W odróżnieniu ode mnie. A już myślałam, że mnie coś trafi, jak przyszła i powiedziała, że ślimaczę się i żebym robiła większe, grubsze, bo przecież i tak idą w jedno miejsce, czy są ładne czy koślawe nie ma znaczenia.
Miałam ochotę powiedzieć, że jak sama będzie robić, to nie robi jakie chce, ale darowałam sobie. Do końca robiłam swoje pyszne, równe i ładnie udekorowane ciasteczka.
Druga akcja miała miejsce wczoraj, postanowiliśmy razem z mężem, że kupimy żywa choinkę, bo on nigdy takiej nie miał. Oczywiście teściowej ten pomysł się nie spodobał, bo to jakieś fanaberie skoro ona ma sztuczną. Stanęło na tym, że ona na dole ma sztuczną, my na górze żywa. Oczywiście potrzebny był stojak i mąż poprosił, abym się tym zajęła. Ustaliliśmy jakiego szukamy i jeśli będzie mam kupić. Byłam z teściowa na zakupach spożywczych i patrzę stojak jest, więc zadowolona, że nie muszę nigdzie jeździć, biorę i idę do kasy. I słyszę nagle - ile ten stojak kosztuje, po co Ci on, ja mam na strychu, wydajesz niepotrzebnie pieniądze, ja Ci nie dam pieniędzy na ten stojak. Wmurowało mnie. - O czym ona do mnie mówi? Jakie ja Ci nie dam pieniędzy na niego?? Przecież nikt jej nie prosił, żeby za cokolwiek płaciła. Zrobiło mi się tak głupio i wstyd przed innymi ludźmi. Ze złości, wstydu i beznadziejności tej sytuacji łzy stanęły mi w oczach. Odłożyłam stojak i poszłam do auta, bo myślałam, że nie dam rady powstrzymać łez. Oczywiście później oberwał za to mąż, ze kazał mi kupić ten stojak, że wyszłam na idiotkę.