Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 4 5 6 7 8 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 326 do 390 z 26,307 ]

326

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Och Zielony domku, to proste pytanie. wiem to z trapii. Bo tak czujemy milosc. Milosc to ból. Na miłość trzeba zasłuzyć.
ale tak na prawde... ten kto nas krzywdi daje nam poczucie, ze walczymy i ze mozemy cos nasza walka zdzialac. Taki schemat z dziecinstwa powielany w kazdej relacji.
Kiedys musialysmy zamknac szczelnie nasze skorupki i nakleic etykietke "Tu mieszka osóbka, która nie przyzna się sama przed sobą, że nikt jej nie kocha i będzie walczyć o dowody miłości na przekór wiatrom, wojnom i innym trudnościom"
co latwiej gdy sie jest mala dziewczynka: stanąć na środku pokoju i powiedziec sobie głośno w twarz "Nikt na świecie mnie nie kocha" czy moze latwiej powiedzieć sobie "Ja porusze ich serca by okazali mi miłość i zainteresowanie"?
Oczywiście, ze to drugie. To daje dziecku siłe przetrwać w świecie bez prawdziwej miłości.
Potem tak rozumiana milosc przenoszona jest na nasze zwiazki.

Zobacz podobne tematy :

327 Ostatnio edytowany przez goga1 (2010-11-13 02:20:28)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie!.Jestem tu nowa.Od jakiegoś czasu "biegam"po forum i szukam tematu który mógł by mi pomóc.Trafiłam na ten temat,przeczytała od początku do końca,zrobiłam test i okazało się,że też jestem "kochającą za bardzo".Skoro znam chorobę to teraz pasuje z nią walczyć i w sumie wiem jak ale problem w tym czy mam dość sił.Mój problem zaczął się jeszcze w dzieciństwie kiedy ciągle słyszałam "ty nigdy nic nie wiesz,ty nie umiesz,ty się nie nadajesz,nie zasłużyłaś na to czy na tamto"więc stawalam na głowie żeby chociaż raz zasłużyć na pochwałę,żeby mnie ktoś zauważył,docenił.Od rodziców niegdy nie usłyszałam słowa "kocham" bo było ono gorszące jak też przytulanie i głaskanie.Tak więc jak w wieku siedemnastu lat w końcu ktoś powiedział,że kocha,przytulił,pocałował tak ja odpłynęłam oddając się sercem,umusłem i ciałem(ciałem nie do końca bo czekał do nocy poślubnej czyli tylko 5,5 roku).Były wzloty i upadki,nie raz nabroił ale ja zawsze znalazłam wytłumaczenie i go usprawiedliwiałam.Przyszedł dzień ślubu,koleżanki składałay mi kondolencje bo tylko one wiedziały w co się pakuję a ja mojego wybranka wciąż nosiłam na rękach.Jako żona szykowałam kanapeczki,pyszne obiadki,kolacje przy świecach i wiele innych romantycznych głupot z których on coraz bardziej się śmiał.On nie pamiętał o moich ur. czy imieninach ale ja nie miałam prawa zapomnieć o jego.On mógł zniknąć na 3 dni ale ja nie miałam prawa spytać gdzie był bo to nie mój interes więc siedziałam i czekałam łykając łzy z niepokoju,podrywając się na kazdy dźwięk bo może to policja idzie do mnie zawiadomić o wypadku.Mówiłam,że się martwię,że chcę wiedzieć gdzie jest i co robi to się śmiał,że przesadzam i to są moje głupie fanabrie bo przecież wrócił.Gdy zwracałam uwagę,prosiłam coraz częściej kończyło się to kłótnią i wyzywaniem mnie a wieczorem seksem a ja głupia dawałam bo myslałam,że skoro chce się kochać to znaczy,że mnie kocha.Tak mijały lata.Dla niego pozbyłam się koleżanek bo według niego za bardzo mnie absorbowały a jednak więcej czasu powinnam poświęcać jemu.Pozbyłam się rodziny bo on twiedził,że są głupi i nawet nie wiem kiedy zostałam praktycznie sama.Zrezygnowałam ze swojego hobby bo było zbyt czasochłonne a zajełam się jego bo jest wartościowe.Żyłam jego życiem,jego marzeniami.Ważniejsze było kupno nowej wypasionej lornetki niż nowego żelaska.Wakacje wiecznie w górach bo on je kocha a nienawidzi morza.Obiady pod jego podniebienie bo to co akurat mi smakuej to jakieś badziewie.Zasłony powinny być długie bo krótkie źle wyglądają.Mój gust,zdanie się nie liczyło bo ja go nie mam mimo,że jestem dekoratorem okiennym.Raz sama bez jego pomocy i rady kupiłam dywan.Nie chcecie wiedzieć co się działo.Został i lezy na podłodze do dziś tylko dla tego,że mąż nalezy do skąpców więc szkoda mu było wyrzucać ale od tamtej pory czyli jakieś 5 lat przynajmniej raz dziennie muszę usłyszeć komentarz na ten temat jakie to paskudztwo kupiłam. Zaślepiona miłością i podlizywaniem się nie widziałam,że dzieje się coś złego.W zasadzie było mi dobrze.Myślałam,że tak ma być,że powinnam byc taka jak on oczekuje bo właśnie taką mnie kocha.Czasem spytałam czemu nie może być tak jak ja bym chciała ale on mi grzecznie wytłumaczył,że mój pomysł jet głupi i on wie lepiej co dla nas jest dobre a to co on myśli czy planuje jest akurat najlepsze.Facet ma niesamowicie gadane więc ja nie miałam szans.Taką wodę z mózgu mi zrobił,że ja dziwię się,że potrafiłam samodzielnie oddychać.Jakieś półtora roku temu coś we mnie pękło,sama nie wiem co i czemu ale oczka zaczęły mi się otwierać.Może to,że zminiłam pracę którą dostałam dla tego,że zostało docenione moje doświadczenie,że praca wymagała tego żeby się ładnie ubrać,wymalować więc zaczęłam dbać o siebie.Zaczęłam jeździć na szkolenia,spotykać się z ludźmi.Jak by nagle otworzył się przede mą świat.Mąż zaczął się złościć.Stwierdził,że się zmieniłam,że zrobiłam się wredna,że już go nie kocham.Rok temu poznałam faceta.Zaczęło się od niwinnych rozmów o pogodzie i pracy.Z czasem nasze relacje się zacieśniały a rozmowy stawały się coraz bardziej osobiste.Nie skarżyłam się na swoje życie,opowiadałam o nim normalnie tak jak on o swoim.To on otworzył mi oczy do końca.To on uświadomił,że jestem wartościową kobietą,która ma swoje zdanie i powinna je wyrażać.Zaczęła się moja powolna walka o odzyskanie siebie.Idzie mi masakrycznie.Mąż ma niesamowitą psychiczną władzę nade mną.Zaczęły się kłótnie jak nigdy do tąd.Mąż szaleje bo czuje,że traci grunt pod nogami i nie potrafi zrozumieć,że ja nie chcę zrujnować małżeństwa,że ja nie robię nic przeciw niemu tylko po prostu chcę żyć.Chcę mieć znajomych,rodzinę,chcę spełniać swoje marzenia.Stwierdził,że ta praca ma na mnie zły wpływ i kazał szukac nowej.Dodam,że z moim przyjacielem nie jesteśmy kochankami i niec się w tej dziedzinie nie kroi.Uwielbiam go bo jest wspaniałaym człowiekiem,uwielbiam rozmowy z nim.Poznałam jego rodzinę,cudowną zresztą a on moją ale mój maz go nie zaakceptował twierdząc oczywiście,że jak wszyscy moi znajomi on też jest głupi.Powiem szczerze,że nie osiągłam zbyt wiele prócz wściekłości męża.Jak ja mam dotrzeć do niego,jak wytłumaczyć,że też mam marzenia i one nie są głupie?Co zrobić żeby zrozumiał,że jeśli od czasu do czasu spotkam się z koleżankami to nie będzie to objaw braku miłości do niego?Jedyne co osiągłam przez ten rok to to,że nie daję brać się siłą.Jeżeli nie mam ochoty to on musi to uszanować.Nie ma tak,że najpierw wyzwiska,a potem seks.On wiele rzeczy próbuje wyperswadować mi szantarzem.Staram się nie dać ale nie zawsze to takie proste.Co zrobić żeby jednak wyszło na moje?Może jakieś podstępy,babskie sztuczki?Wiem,że jeśli teraz polegnę i wrócę do tego co było to mąż skończy mnie psychicznie więc nie moge się poddać tylko czy będę umiała to doprowadzić do końca,czy dam radę?Pomóżcie..............

328

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zacznę od tego, co mnie najbardziej zbulwersowało- piszesz:"Jedyne co osiągłam przez ten rok to to,że nie daję brać się siłą.Jeżeli nie mam ochoty to on musi to uszanować.Nie ma tak,że najpierw wyzwiska,a potem seks". To jest GWAŁT, wiesz o tym? Nie ma znaczenia, czy to jest Twój mąż, czy obca osoba - ważne jest to, że TY nie wyrażasz zgody.
Zastanów się bardzo mocno, co masz zamiar zrobić z dalszą częścią swojego życia. Wpakowałaś w związek z alkoholikiem, który na dodatek stosuje wobec Ciebie przemoc psychiczna i fizyczną.
Musisz poszukać pomocy - na tej stronie, na której zrobiłaś test są namiary.
Pamiętaj: teraz już WIESZ. I Twoja sprawa, co z tym zrobisz. Nie macie jeszcze dziecka, jesteś niezależna finansowo. Na co czekasz?

329

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Goga1 - zdiagnozowałaś już swój problem, teraz czas abyś zastanowiła się jak go leczyć, piszesz jakie są babskie sztuczki aby go zmienić, ale wydaje mi się że nie o to chodzi, bo Twój problem jest duzo bardziej złozony, zastanów się czy chcesz z nim być czy nie, musisz wiedzieć tez ze on się nie zmieni nawet pod wpływem babskich sztuczek, jest to typ człowieka który już wykończył Cię psychicznie (robisz co on chce i twoje zdanie w niczym się nie liczy) i fizycznie (gwałty bo on tak chce), zostając z nim bedzie tak dalej, odchodząc uleczysz siebie i z czasem zobaczysz że mozna zyć inaczej abyś to TY była dla siebie najważniejsza, abyś to TY robiła to na co masz ochotę i przyjaźniła się z kim chcesz, aby to Twoje zdanie się liczyło, aby nikt nigdy nie narzucał Ci swojego zdania, w tej chwili jesteś całkowicie ubezwłasnowolniona, jesteś jak marionetka a Pan i Władca pociąga za sznureczki. Decyzja należy do Ciebie, ja mogę Ci tylko coś zasugerować abyś otworzyła jeszcze szerzej oczy i zastanowiła się czy tak dalej można zyć z kimś takim? dla mnie jest to chory człowiek, manipulant, stosujący szantaż emocjonalny i rujnujacy Twoje zdrowie psychiczne, a Ty jesteś wartościową kobietą która chce żyć normalnie, ale z nim tak się nie da, przemysl to proszę.

330

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewczyny napisały prawdę, ale powiem Wam, że jak czytam takie historię, nóż mi się w kieszeni otwiera i zastanawiam się co z tymi facetami jest nie tak...?
To sztampowe, stereotypowe, jestem tego świadoma.
Ale po prostu jak inaczej się do tego odnieść?

331 Ostatnio edytowany przez goga1 (2010-11-13 11:40:33)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ale ja nie napisałam,że mąż jest alkoholikiem,ani słowa o tym nie ma.Wprost przeciwnie,jest całkowitym abstynentem.Fatk,o dziecku nie wspomniałam i o stażu też a jet on konkretny gdyż prawie 17 lat po ślubie a córka ma prawie 13 lat.Owszem jestem niezależna finansowo ale zarabiam najniższą krajową czyli aż 1000 zł więc na samodzilne życie nie mam szans.Ja nie chcę się rozwodzić,kocham męża chcę tylko żeby zobaczył we mnie człowieka i kobietę.Żeby dostrzegł,że ja też mam potrzeby,że chcę się czuć kochana i doceniana.Wiem też,że branie żony na siłę to gwałt ale on tak nie uważa.Twierdzi,że żona ma być zawsze gotowa i chętna.

Tego właśnie się boję,że on się nie zmieni a ja albo ulegnę i bedę jak jego matka przy ojcu wariacie albo postawię się konkretnie i byc może odejdę.Na dzień dzisiejszy chcę walczyć o siebie ale i o nasze małżeństwo.Dziś jeszcze jestem słaba i łatwo mu mnie nagiąć ale wierzę,że z czasem tej siły będzie coraz więcej tylko nie wiem jak to się zakończy.

332 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2010-11-13 12:39:34)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
goga1 napisał/a:

Ale ja nie napisałam,że mąż jest alkoholikiem,ani słowa o tym nie ma.Wprost przeciwnie,jest całkowitym abstynentem.Fatk,o dziecku nie wspomniałam i o stażu też a jet on konkretny gdyż prawie 17 lat po ślubie a córka ma prawie 13 lat.Owszem jestem niezależna finansowo ale zarabiam najniższą krajową czyli aż 1000 zł więc na samodzilne życie nie mam szans.Ja nie chcę się rozwodzić,kocham męża chcę tylko żeby zobaczył we mnie człowieka i kobietę.Żeby dostrzegł,że ja też mam potrzeby,że chcę się czuć kochana i doceniana.Wiem też,że branie żony na siłę to gwałt ale on tak nie uważa.Twierdzi,że żona ma być zawsze gotowa i chętna.

Tego właśnie się boję,że on się nie zmieni a ja albo ulegnę i bedę jak jego matka przy ojcu wariacie albo postawię się konkretnie i byc może odejdę.Na dzień dzisiejszy chcę walczyć o siebie ale i o nasze małżeństwo.Dziś jeszcze jestem słaba i łatwo mu mnie nagiąć ale wierzę,że z czasem tej siły będzie coraz więcej tylko nie wiem jak to się zakończy.

Przepraszam, mój błąd odnośnie alkoholu. Freud coś by tu mi powiedział sad
Twoja córka jest już małą kobietka, widzi wiele. Wiem, bo moja ma 15 lat smile Czy chcesz, żeby jej mąż też ją tak traktował? Na pewno nie, prawda? Ale jeśli ona nauczy się (od Ciebie), że tak wygląda życie małżeńskie - powieli to w przyszłości. Przepraszam, że tak brutalnie, ale mnie właśnie ta refleksja pozwoliła podjąć decyzję.
Musisz znaleźć w sobie dużo siły - wiem, że to niełatwa decyzja.
Piszesz, że chcesz, że chcesz, żeby on zobaczył w Tobie człowieka. Problem polega chyba na tym, że jego to nie interesuje.
Dlaczego ma dla Ciebie znaczenie to, że on nie uważa gwałtu za gwałt? Liczą się fakty i Twoje odczucia.

Napisałaś: "ulegnę i bedę jak jego matka przy ojcu wariacie " - możesz napisać więcej?

333 Ostatnio edytowany przez goga1 (2010-11-13 12:55:43)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Córka widzi bardzo dużo a jeszcze więcej rozumie.Ostatnio powiedziała mi,że kocha tetę bo to jej tata ale chciała by mu mózg wymienić to może w tedy przestał by przeklinać,krzyczeć i zaczął ja sznować.Już wiele razy przychodziła i pytała czy tata ją kocha.On z dzieckiem robi to samo co ze mną tyle,że ma troszkę gorzej bo córka ma dużo z jego charakteru więc bardzo często wybuchają między nimi kłótnie.Nie mogę na to patrzeć bo wiem,że nie ma racji więc po cichu próbuję mu to uswiadomić ale on nie słucha bo dzieci i ryby nie mają głosu i do póki ona jest na jego wychowaniu ma się podożądkowac jego wymogom.Finała będzie taki,że dziecko zwieje nam z domu ledwo osiemnastkę skończy.Będzie to samo co u niego w domu.Dzieci zwiały a dziś nienawidzą ojca i żadne do niego się nie odzywa zresztą on sobie tego nie życzy.Niby krytykuje ojca za jego postępowanie a robi dokładnie to samo co on i widzę,że z wiekiem jest coraz gorszy.

Jego ojciec jest taki sam.Zrobił z tęscowej kobietę całkowicie bezradną.Ona nie ma swojego zdania a zanim się odezwie patrzy na niego czy aby może to zrobić a jak już się odważy to przeważnie on skrytykuje co powiedziała.Też nie ma znajomych,rodziny.Siedzi w domu,sprząta gotuje i czeka z ciepłym obiadkiem jak Pan i Władca raczy się pojawić a on to robi kiedy mu pasuje.Miał wiele kochanek które nawe do domu sprowadzał a ona nic nie mogła powiedzieć tylko płakać.Tzn,mogła tyle,że się bała.Znosiła to na własna życzenie.Troszkę się zmieniło jak jeden z synów dorósł i obił mu pysk.Bał się go a matka odżyła ale nie stety chłopak młodo zmarł a tatuś mógł szaleć dalej.Teraz podupadł na zdrowiu,jedna z kochanek troszkę wyczyściła go z kasy więc siadł sobie na tyłku.Teściowa znalazła dorywczą pracę i troszkę się "odkuła".Nie jest jeszcze stara,ma 58 lat.Koleżanka proponuje jej pracę we Włoszech ale ona nie pojedzie bo tatuś bez niej sobie nie poradzi.
Ja tak nie chcę skończyć.........

334

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

No widzisz sama. Kalka postępowań z dzieciństwa.
Twoja córka jest jeszcze przed "okresem buntu" - wiem co mówię wink A co będzie, jeśli ucieknie wcześniej, niż jak będzie pełnoletnia?
Nie zrozum mnie źle - nie chcę Cię atakować. Mam wrażenie, że nie oczekujesz od nas pogłaskania po główce, prawda?
Napiszę Ci coś, co bardzo proszę przemyśl mocno. Moja mama całe życie tkwiła w chorym związku (tak jest do dzisiaj zresztą). My dzieci siłą rzeczy musieliśmy tkwić w tym związku cały czas. Nigdy jej tego nie wybaczyłam. Kocham jest, bo jest moją mamą. Ale trwając w związku, w którym ona i my byliśmy krzywdzeni dała sygnał - NIE WY JESTEŚCIE DLA MNIE NAJWAŻNIEJSI.
Tak, wiem, że jest współuzależniona.Ale my wiele razy prosiliśmy, aby odeszła od ojca dla naszego spokoju. Nigdy tego nie zrobiła. Co więcej - od 10 lat go utrzymuje.
Takie dzieciństwo skrzywiło mnie i brata na całe życie.
"Zazdrość" w którymś poście napisała: Sprawmy, abyśmy były ostatnim pokoleniem chorych kochających za bardzo. Zróbmy to dla naszych dzieci". I właśnie tego Tobie i nam wszystkim życzę.

335

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie chcę byc głaskana po główce,nie oczekuję też współczucia.Wiem,że sama jestem sobie winna.Mój przyjaciel nie ma już do mnie sił.Mówi "czy ty musisz sobie wszystko wytłumaczyć i aż tak go bronić?"Już wydaje mu się,że dotarł do mnie,kiedy dzieje się coś co niweczy jego tłumaczenia.
Dzwonię dziś do męża i proszę żeby wyszedł po mnie to zrobimy większe zakupy bo sama nie dam rady tego przynieść."Nic ci nie będzie,skoro ja mogę nosić to i ty możesz.Woła roboczego sobie znalazła"-to usłyszałam.Ok,niech Ci będzie.Nie zrobiłam zakupów.Jutro niedziela,lodówka prawie pusta a ja pierwszy raz w życiu nie przytachała siat z zakupami.Zdziwił się i oczywiści zwymyslał,że głodny nie będzie siedział.
-To nie siedź,idź zrób zakupy.
-Nie ma mowy,to jest zajęcie dla baby,odparł.
-Było,ale już nie jest,chcesz jeść, idź do sklepu.
Nie poszedł,ja też.Siedzi obrażony przed TV i coś mruczy pod nosem a ja na wieczór umówiłam się z koleżanką.Oj,ciężką będę mieć niedzielę ale trudno.Obym tylko wytrzymała.

336

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
goga1 napisał/a:

Ja nie chcę się rozwodzić,kocham męża chcę tylko żeby zobaczył we mnie człowieka i kobietę.Żeby dostrzegł,że ja też mam potrzeby,że chcę się czuć kochana i doceniana.Wiem też,że branie żony na siłę to gwałt ale on tak nie uważa.Twierdzi,że żona ma być zawsze gotowa i chętna..

Jest taka sztuczka... ale nie wiem czy jestes jeszcze zainteresowana Goga

337 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2010-11-13 20:55:13)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
darkchocolate napisał/a:

Takie kobiety jak my mamy chyba gdzies zakodowane, ze jak jest miłosć to musi byc cierpienie. Ze nie ma prawdziwej miłosci bez cierni. Ze po tym sie poznaje prawdziwa miłosc ze zaraz wzloty, upadki, rwanie włosów z głowy...A nie moze byc tak po prostu normalnie?

Czytam właśnie "Lęk przed bliskością" i proszę bardzo:
"Jeśli przypadkiem zwiazałeś sie z osoba konsekwentna, odbierasz ja jako kogos niepewnego, gdy tego rodzaju zachowanie
jest ci po prostu obce. Mówie o osobach majacych uporzadkowane życie, o tych, którzy moga w rozsadnych granicach
prawdopodobienstwa powiedziec, co im przyniesie jutro. To także ktoż, kogo zachowanie, uczucia i mysli beda jutro
takie jak dzis. Próba zdobycia miłosci osoby kaprysnej i odpychajacej przywołuje sytuacje z twojego dziecinstwa. Jestes
wdzieczny, gdy ktos niestały rzuca ci okruszek, za to szybko sie nudzisz osoba oddana ci przez cały czas"

No, która odważy się zaprzeczyć? wink

Ahh.. I jeszcze coś specjalnie dla mnie:
"Rezygnacja z poczucia winy oznacza równie rezygnacje
z przekonania, e kontrolujesz sytuacje. Utrata kontroli
jest oczywiscie katastrofa. Wychowano cie na doskonałe
popychadło dla grubianskiej osoby. Czesto konczysz w idealnym
zwiazku dawca - biorca , w którym ty naturalnie jestes
dawca"
I jeszcze jedno:
"W rezultacie wyrastasz na nadczłowieka. Potrafisz zatroszczyc sie o wszystko i robisz to. Zawsze na służbie. Nikt nie musi sie
o nic martwic. Ty sobie poradzisz. Wiele razy mówiłes: ?Nie przejmuj sie, wezmiemy mój samochód. - Mam dosyc pieniedzy.
- Ja sie zajme jedzeniem. - Ja wszystko zorganizuje. - Nie martw sie. - To dla mnie żaden problem!".

338

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam Was serdecznie,

Piszę, bo ja również mam kłopot z kochaniem za bardzo. Niestety przez to wiele tracę i cierpię...

Jestem w związku od 5 lat, dla ścisłości jest to również mój pierwszy partner seksualny.
Niestety kłopot polega na tym, że ON jest strasznym flirciarzem. Prawda jest taka, że ON nawiązuje zbyt bliskie relacje z koleżankami i w ogóle nie zauważa granicy, jaką przekroczył już wiele razy... Nigdy nie nakryłam go na zdradzie fizycznej, lecz na flircie i na czułych słówkach (a wiadomo, że od tego do łóżka niedaleko).
Ja niestety jestem wyrozumiała i po każdej "aferze" która wyszła na jaw przyjmuję go z powrotem.

Moją wadą (a może zaletą) jest intuicja, która podpowiada mi tak owe zagrożenie; wtedy sprawdzam go i niestety zawsze mam rację:/ potem wychodzi flirt na jaw i koło się zamyka...

Wydaje mi się, że mam za mało odwagi w sobie, aby od niego odejść:/

Jestem w kropce kocham GO bardzo. Natomiast jestem świadoma tego, jak bardzo się ranie. Nie ufam mu...

Dla odmiany ja nigdy nie wykręciałam mu takiego numeru. Szanuję siebie i nie dopuszczam do siebie, że to ja mogłabym kogoś zdradzić.

339

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Goga, kazdy z nas ma prawo do tego aby:
-interesowac sie tym czym chce
-pracowac tam gdzie chce
-urzadzac swoj dom tak jak chce
-uprawiac seks wtedy kiedy ma ochote
nawet jesli jest zoną lub mezem bo bycie zona lub mezem nie oznacza ze nagle rezygnujemy z własnej tozsamosci i stajemy sie czyims klonem, bezwolna maszyna a juz na pewno nie jestesmy niczyja własnoscia.

Twój maz cie nie kocha, musze cie rozczarowac. On cie traktuje jak własnosc, nie szanuje twojego zdania, nie docenia cie. Jesli chcesz z nim byc nadal to moze jakas terapia, o ile on sie zgodzi, bo sama sobie nie poradzisz z nim. Tyle czasu jestes cie razem i on wciaz taki sam. Wierzysz ze nagle go olśni?

340

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

A to ze zona ma byc zawsze gotowa i chetna...boze...kojarzy mi sie to z krajami muzułmanskimi gdzie te nieszczesne kobiety chodza oplątane w te szaty, nie maja nic do gadania a jak sie odwaza to je kamienuja...Moze to niefortunne skojarzenie ale to pierwsze co mi sie nasuneło...przeciez to twoje ciało...ty o nim decydujesz...on nie ma prawa cie dotknac jesli powiesz "nie". Zona to nie przedmiot, nie noga od stołu...Co ci faceci sobie wyobrazaja???

341 Ostatnio edytowany przez goga1 (2010-11-14 12:05:30)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

"Jest taka sztuczka... ale nie wiem czy jestes jeszcze zainteresowana "

Jestem zainteresowana i to bardzo

342

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Też mi się wydaje,że mąż mnie nie kocha.On twierdzi,że jestem w błędzie bo przecież ma na mnie ochotę a skoro ma ochotę to znaczy,że chce się kochać a skoro chce to znaczy,że kocha.Tak mi powiedział.Przedstawiłam mu mój obraz miłości i oddania drugiemu człowiekowi a on stwierdził,że to jet wykorzystywanie a ja nim rządzić nie będę.Bo według niego,jeśli poproszę o zrobienie zakupów,wyniesienie śmieci to są objawy rządzenia nim ale to co on robi ze mną to nie jest rządzenie.Dowiedziałam się,że kobieta to drugi gatunek i ma słuchać faceta.Moje oczy są już otwarte a wściekłość sięga zenitu.Rozum się buntuje a serce mówi "daj spokój,nie szalej,przedtem było lepiej".Byłam posłuszna i nie było takich kłótni teraz jest przynajmniej jedna dziennie.Zawsze kierowałam się sercem,teraz muszę zacząć rozumem.

343

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewczyny, coś na podniesienie ducha. Bądźmy jak Shakira:
http://www.youtube.com/watch?v=78SP2c9uwMc

344 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-11-14 18:47:48)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
goga1 napisał/a:

"Jest taka sztuczka... ale nie wiem czy jestes jeszcze zainteresowana "

Jestem zainteresowana i to bardzo

Jesli chcesz by Twoj mezczyzna poczul, ze jestes czlowiekiem i kobieta... sama musisz to czuc najpierw.
Ktos kto uwaza sie za wielkie NICO nigdy nie bedzie traktowany przez partnera jak wielkie COS.

Ludzie ktorzy sami siebie nie szanuja i nie kochaja wybieraja najlatwiejsza dla nich droge dzialan tzn walka o niego, wybaczanie, staranie sie, usprawnianie jego zycia, troska o jego problemy... punktem odniesienia jest ON i tam polegly Twoje marzenia, poglady, pragnienia, tozsamosc....
Czlowiek ktory nie kocha siebie nie kocha nikogo. Reakcja chemiczna zachodzaca w jego ciele (a przypominajaca do zludzenia odczucia przy skokach na bungee) wydaje mu sie miloscia bo to takie silne i porywajace uczucie....

Jesli chcesz kochac prawdziwie, chcesz by Ciebie kochano prawdziwie to musisz zaczac od siebie.
Zacznij sie kochac. <----- to jest ta sztuczka.
Niestety jest to droga trudniejsza niz wybaczanie, bo tu musisz stanac ze soba sam na sam w cztery oczy i przyznac, ze boisz sie samotnosci i bycia niepotrzebna i niekochana przez nikogo. Ten strach zmusza Cie do wyboru tej latwiejszej drogi czyli poprzez wybaczanie.
Ten strach przed prawda gleboko gdzies zakopana jest motorem Twoich dzialan.

Zapewniam Cie jednak, ze ta druga droga mimo wiekszego bolu i morza lez.. zrodzi Ciebie silna w milosci do siebie samej.
Ja tez kiedys wylam z bolu i chcialam umrzec... i ciesze sie ze wybralam ta trudniejsza droge.

Nie rob awantur. Zlosc pieknosci szkodzi.
Zakomunikuj, ze zrobilas duzo bledow ale od dzis zamierzasz to poprawic.
Zaczniesz od sprawiedliwosci w Waszym domu. Zapytaj czy jest gotowy do negocjacji.
Staraj sie uzywac jak najmniej slow. Tylko krotkie komunikaty. Zbyt duza ilosc slow oni traktuja czasami jako zrzedzenie.
Wiesz jakie jest prawo w Polsce i kiedy dzwonic na policje. Nie strasz, ze zadzwonisz. Zadzwon.
Straszenie jest prymitywne. Nie badz prymitywna.
Przygotowywuj sie do rozmowy.... mam tu na mysli takie formuowanie zdan zeby byly jak najkrotsze. Dlugie zdania sa manipulacja z Twojej strony.
Przyklad:
zle: Kochanie czy Ty nie widzisz jaka ja jestem zmeczona, tyle rzeczy zrobilam dzis po pracy a taki ciezki dzien mialam w pracy, i chora jestem, mam goraczke... i tak cierpie a Ty siedzisz czly dzien przed telewizorem i nie chcesz sie namowic, zeby wyrzucic smieci...
dobrze: Wyrzuc smieci. Dzis Twoja kolej. W tym miesiacu Ci przypominam ale licze, ze sie zorganizujesz i juz nie bede musiala byc twoja mamuska nigdy wiecej

Dlaczego pierwsza metoda jest nieskuteczna? Bo on rozbiera cala twoja wypowiedz na kawalki i odnosi sie do kawalkow.
i tak Ty mowisz a on mysli co innego:
- Kochanie czy Ty nie widzisz jaka ja jestem zmeczona,- przesadzasz, zawsze zrzedzisz, codziennie jestes zmeczona. Idz do lekarza moze masz anemie
-tyle rzeczy zrobilam dzis po pracy- i cale wrazenie psujesz tym gadaniem, smeceniem. Boze czy wszystkie baby sa takie nudne. I jak ona wyglada, nie tak jak przed slubem. Nie mam ochoty nawet na seks jak na nia patrze.
- a taki ciezki dzien mialam w pracy- a co ja mam do jej pracy, szefem jestem czy co?
- i chora jestem, mam goraczke-- to sie lecz. Ja nie jestem lekarzem. Ciagle biadolisz i biadolisz...
-i tak cierpie - taaa ciagle to samo gadanie... no to pakuj sie i do mamusi jak Ci zle
-a Ty siedzisz czly dzien przed telewizorem- moja sprawa co robie a ty g***o wiesz co robie. Zajmij sie soba lepiej. zobacz jaak wygladasz.
- nie chcesz sie namowic, zeby wyrzucic smieci...-- jakie smieci, co Ty tu nagle z tymi smieciami wyskakujesz

345

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

dziewczynki
spotykam się z ekstra facetem, jest między nami chemia. Boję się jednak związku. zakochuje się w nim i jestem okropnie osr ..... masakra boje się !!!!!

346

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bez serca napisał/a:

dziewczynki
spotykam się z ekstra facetem, jest między nami chemia. Boję się jednak związku. zakochuje się w nim i jestem okropnie osr ..... masakra boje się !!!!!

Ta chemia to adrenalina osobo uzalezniona big_smile
Baw sie ale pamietaj o swoich granicach

347

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bez serca napisał/a:

dziewczynki
spotykam się z ekstra facetem, jest między nami chemia. Boję się jednak związku. zakochuje się w nim i jestem okropnie osr ..... masakra boje się !!!!!

Gratulacje! Kochana bądź czujna, mądra i ... baw się dobrze.
Powodzenia.

348 Ostatnio edytowany przez Zielony_Domek (2010-11-14 20:27:15)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

Zapewniam Cie jednak, ze ta druga droga mimo wiekszego bolu i morza lez.. zrodzi Ciebie silna w milosci do siebie samej.
Ja tez kiedys wylam z bolu i chcialam umrzec... i ciesze sie ze wybralam ta trudniejsza droge.

Jak to zrobić?
Na tą chwilę potrzebuję pomocy.
Zaczynam się buntować, zależy mi na moim związku, ale nie ukrywam, że mimo, wyraźnych postępów nadal bywa ciężko.
A taki czas ma już miejsce od tygodnia.
I mam klasyczne objawy-przejawy: usprawiedliwiam go, siebie, robię tak by za wszelką cenę by było dobrze.
Podam kilka przykładów.
Może ja już wariuję?

Zaznaczam: jestem osobą jak każda inna na tym świecie złożoną z wad i zalet.
W skrócie: nie musi "Ci" moja osoba odpowiadać, bowiem trudno by wszyscy na świecie lubili wszystkich, ale jestem w stanie to zrozumieć, to naturalne, ja również " nie - lubię" wszystkich, których spotykam w ciągu życia.
Mogą nie odpowiadać "Ci" moje wady, zawsze możesz iść w swoją stronę.
Uważam natomiast, że wobec mojego partnera jestem fair, jestem lojalna, oddana i kochająca.
Staram się dla nas, dla niego, dla siebie.
Jeśli coś mnie boli mówię o tym, gdy partner ma problem próbuję pomoc.
Można ze mną pogadać, pośmiać się i pomilczeć myślę też.
Ale tak jak pisałam, jeśli czujesz, że to nie to, odejdź w spokoju.

A jeśli drogi mój deklarujesz uczucie i choć chwilami pokrętnie to okazujesz wiem, że nie okłamujesz mnie.

Dość długo zbierałam się by to napisać, strasznie ciężko mi to idzie, proszę o cierpliwość.
Oto przykłady wydaje mi się normalnych życiowych sytuacji:

-wybieramy się na zakupy, najpierw idziemy do mojego sklepu (zaznaczam nie snuję się godzinami po sklepach, mam obrany konkretny cel, wybranie ciuchów zajmuje mi chwilę, potem tylko przebieralnia i szybka decyzja)
mój partner od rana poddenerwowany, jemu nic nie można wtedy powiedzieć, on bez krępacji mówi wiele rzeczy (nie trzeba komuś ubliżać by druga strona czuła się "źle")
w tym przypadku chodziło o jeden sklep, wybieram dwa topy i sweter, mój partner wyrzuca z siebie, że już się spocił (jesteśmy w sklepie raptem 5 minutę) i wychodzi, zostaję sama, ale okej, gdy zmierzam do przebieralni (jeszcze chwilę się kręcę po sklepie) pojawia się, nie mniej ja już nerwowo przymierzam (choć uczciwie być może to już moja projekcja), szybko wychodzę, płacę, wychodzimy
-za chwilę jesteśmy w jego sklepie, mój partner wybiera buty, naprawdę piszę uczciwie, zajmuje to już dobrą 15 minutę jeśli nie 20-tą, naprawdę nie ma problemu, mówię mu co sądzę o jego wyborach dotyczących butów, ale nadmieniam po jakimś czasie "zwracam Ci tylko uwagę ile ja byłam w sklepie, a ile Tobie to zajmuje"
powiedziałam to cicho, do niego, na zasadzie informacji, by zwrócił uwagę, że na tym właśnie polega ten cymes, że również powinien okazać mi cierpliwość, tym bardziej, że na moich zakupach jesteśmy bardzo rzadko i tak jak pisałam, nie są one kłopotliwe
mój partner na to odkłada but na półkę i bez słowa wychodzi, dosłownie...
w aucie argumentuje to tym, że zapewne cały sklep mnie słyszał, że on najlepiej jak załatwi to sam...
-potem znowu jesteśmy w sklepie z butami, które on wybiera bardzo długo, nic nie mówię, w drodze powrotnej idę do mięsnego, a on do piekarni oddalonej o 20 metrów, informuję go, że dojdę do niego.
Po czym wychodzę, widzę po chwili, że w piekarni go nie ma, wyjmuję telefon i dzwonię aby się upewnić gdzie jest (co prawda być może mogłam wpaść na to, że poszedł do babci - niedaleko niej byliśmy zawoziliśmy jej po drodze psa, przy okazji te zakupy) - on odbiera i drze się "taak, jestem pod domem" i rzuca słuchawką...
stoję na tym chodniku i łzy do oczu, no do cholery, ja tylko chce wiedzieć gdzie on jest, jeśli ma pełne ręce:smycz, otwieranie auta, chowanie zakupów - niech nie odbiera, a nie wydziera się na mnie bo leci mu wszystko z rąk
w końcu się widzimy, ja nic nie mówię, nie mam sił ani argumentów, ale myśli w głowie: w cholerę z nim, kurczę, mam chwilami tak serdecznie dość...

(dlaczego nic z tym nie robię?)
(ja czułam się szczęśliwa, czułam, że robię bardzo duży postęp w relacji, ze sobą samą, wiem, że to dobry mężczyzna, ale chyba bez wzorca, potrafi być bardzo nieprzyjemny, trudny, w konflikcie okrutny - słownie, tu nie chodzi o wyzwiska, raczej wyrzucanie jakiś dziwnych spraw, nadawanie zupełnie innego światła kwestiom wyglądającym inaczej, wykorzystywanie tajemnic do manipulacji słownej, nie liczenie się z emocjami.
-mimo, że partner mój jest troskliwy, potrafi być nieprawdopodobnie czuły, bardzo kochający i absolutnie w to nie wątpię, nigdy mnie nie zdradził to jednak....tak jak opisuje - a nie jest to dla mnie łatwe)

Wieczorem idziemy na rodzinną imprezę, na, której nie umiem się do końca rozluźnić, bowiem takie wtyki i zachowanie partnera, nie wiem czemu (czemu?), siedzą we mnie bardzo długo.
Ale zanim dotarliśmy na imprezę opiszę też pokrótce co dzieje się w domu.
Po tym w/w wydarzeniach krzątamy się po domu, mój partner zaczyna sprzątać, jak spadnie rura od odkurzacza "przekleństwo", jak wciągnie coś, a nie wie co: "przekleństwo", jak cokolwiek innego "przekleństwo", ja robię ciasto i to gdzieś w tym domu lata, unosi się mam wrażenie i osiada na nas i na mnie, mimo, że nic nie mówię.
W momencie gdy pod prysznicem spada mu żel i prawie go zabija (:)), i po kolejnym "przekleństwu" nie wytrzymuję i mówię mu, żeby już się nie odzywał, żeby się zastanowił jak się tego słucha, że nie życzę sobie takich nerwów, że byle badziewie wyprowadza go z równowagi...oczywiście podnosi głos, ale presja czasu powoduje, że musimy to tak zostawić...

Dziś on idzie do pracy, piszę w ciągu dnia SMS, że bardzo mi na nim zależy, ale jego zachowanie chwilami powoduje, że wszystko trzęsie się posadach.
M dzwoni, od słowa do słowa wybucha kłótnia, zarzuca mi, że wyrzucam jakieś stare sprawy, a omawiam z nim sytuację z wczoraj, że on po prostu taki jest, ale ciągle mam wrażenie, że to ze mnie wynika jego zachowanie, jak na zasadzie tego mojego telefonu z pytaniem gdzie jest, to znak, że ja nie myślę, bo wiadomo, że tam musi być.
Po czym on mówi, że "żegna ozięble" i rozłącza się.
Jesteśmy zatem w kropce.
A ja teraz płaczę i zastanawiam się co robić, jak się bronić, jak się nie uruchamiać.
Chce zadzwonić i załagodzić, aby nie był zły, ale do cholery nie miałam złych intencji, chce mówić o tym co mnie boli, co mi przeszkadza, fakt, nawet jak pisałam tego SMS, zaznaczyłam, że nie lubię tego tak załatwiać, ale chciałam to po prostu z siebie zrzucić.
Napisałam teraz, że być może nawet jak on krzyczy być może nie ma złych intencji, ale proszę tylko by się zastanowił jak ja to mogę odbierać, odpisał mi, że "umiemy rozmawiać", na co ja, niech się zatem nie obraża.

...
Ale już czuję, że znowu zrobiłam coś pewnie nie tak, wiem, że dotychczas jak był czas i miejsce i mówiłam, o tym co mnie boli, z czego może wynikać takie, a nie inne moje zachowanie (zawsze mówiłam to spokojnie, nie jestem typem awanturnika), a on mnie słuchał, co prawda potem tak jak mówię wyrzuca w to kłótniach i przewartościowywał to na swoją modłę, ale słuchał.
Od niedawna mam wrażenie, że teraz nic nie mogę powiedzieć.
Jak to jest? On może na mnie warczeć bo pytam gdzie jest, a gdy ja spokojnie mówię o tym, co mnie dotyka on reaguje dziwnie - najczęściej nerwowo, nie skupia się na faktach, nie umie reflektować na bieżąco.

I teraz moje pytanie?
Co zdrowo myśląca kobieta powinna zrobić?
Bo ja mam doła, czy zadzwoni, czy mnie zleje, co myśli, jak powinnam się zachować?
I czemu to ja próbuję załagodzić, jak zagłuszyć kompulsywne zachowanie, jak się przed tym obronić?
Jak pohamować łzy?
...
Przepraszam Kochane, musiałam w końcu to napisać.
- źle mi sad

Proszę o pomoc.
Zależmy mi na nim, ale chcę się tak nie czuć.
Czy to moja wina?

349

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kochana, mogę Ci tylko napisać, jak ja to widzę.
Sprawą osobną (i to dosłownie) są zakupy. Ja już się nauczyłam - robimy je osobno. Jeśli w tym samym czasie oboje mamy coś kupić - rozchodzimy się i spotykamy w określonym miejscu o określonej porze. I nie chcę słyszeć, że on ma Ci coś doradzić. Jak się zniecierpliwi, to doradzi byle co, byle wyjść ze sklepu.
Noo... i cała reszta Twojego posta.
Niestety, mam wrażenie, że sytuacja jest typowa.
Widzisz, że coś jest dla Ciebie nie do zaakceptowania. Mówisz mu o tym. I wtedy KARA. Na różne sposoby: ignorowanie, przeklinanie (dla mnie też jest rodzajem agresji), deprecjonowanie Ciebie.

Domku, najważniejszą rzecz(jak dla mnie) napisałaś na końcu: NIE CHCESZ TAK SIĘ CZUĆ. I nie jest to Twoja wina.
Nie chcę się wymądrzać, ale już dziś wiem, że jedynym lekarstwem (dla mnie) na taką sytuację jest szczera i spokojna rozmowa na ten temat. Ja powiedziałam: "Jeśli nie zmienisz swojego zachowania (w moim przypadku; rozpoczniesz leczenie), to ja odchodzę. Jeśli akceptujesz konieczność zmian, to siadamy i rozmawiamy. Spokojnie i bez wzajemnego oskarżania się".

Kochana, wiesz, co dla Ciebie jest najważniejsze, czego nie akceptujesz. Spisz sobie je na kartce, przygotuj się do tej rozmowy. Jemu oczywiście też daj czas. Nie działajcie pod wpływem emocji i pochopnie. Niech to będzie świadoma decyzja.
Ale musisz pamiętać, że jak powiesz A, to musisz zrobić B. Musicie trzymać się ustaleń - na początku na pewno będzie ciężko "wykorzenić" stare nawyki.
No, i musisz się przygotować na "moją wersję zakończenia": że On powie: "Nie". Ale to da się przeżyć. I oznacza, że to był dobry ruch. Czasem ratujący dalsze życie.
Ściskam Cię mocno.

350

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziękuję...
Pisałam już kiedyś do niego listy, starałam się możliwie uczciwie oddać tego co się działo.
I ze znacznej ilości konfliktów w porównaniu do tego co było, umiemy wyjść obronną ręką.

Jakiś czas temu przeszliśmy nazwijmy to tąpnięcie, w wyniku słów i zdarzeń nie rozmawialiśmy 6 dni, po czym on się zjawił z torbą w ręku i stwierdził to, czemu zawsze zaprzeczał, a stawiało sprawę tak jak ja to przedstawiałam. I mimo, zawsze zdecydowanej jego postawy w każdym aspekcie, jakoś nie szło mu to pakowanie. I tym razem to w końcu ja nie odzywałam się i tak oto on się zjawił, nie ja.
Wtedy powiedziałam, że za dużo emocji po 6 dniach się pojawiło - zarówno tych dobrych i złych - nie oszukiwaliśmy się, nie zagłuszaliśmy się pustymi gestami, seksem, jak już się zobaczyliśmy, postanowiliśmy spotkać się następnego wieczoru i na spokojnie podjąć decyzję.
Mówię o tym dlatego, że postanowiliśmy spróbować.
Bo naprawdę dużo nas łączy.
I było to szczere z dwóch stron. Na 100%.
Bo o nim można wiele napisać, ale nie to, że oszukuje.

Zbieram się właśnie do rozmowy.
Inaczej się chyba tego nie załatwi.
Zastanawia mnie natomiast czemu taki jest? Skąd tyle goryczy w nim i zjadliwości.
Po prostu nie rozumiem jak można być takim wobec kogoś kogo się kocha.
Skoro to nie głupi facet i wie co czym się je.

351 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-11-14 21:23:45)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wiesz Zielony Domku, my nie wiemy jak siebie kochac i co to znaczy...
Kiedys porownalam to do takiego muru granicznego. Kazda z nas musi miec taka granice i nie przekraczac jej.

Jak taki mur milosci wlasnej zadzialal by w ponizszych sytuacjach?
Prosze bardzo.

Zielony_Domek napisał/a:

-wybieramy się na zakupy,-

Kobieto wy sie wzajemnie nie szanujecie! Zmuszacie sie wzajemnie do czynnosci nielubianych w imie wyzszej niemocy..
Po co pastwisz sie nad czlowiekiem zabierajac go na zakupy ciuszkow?!! Czy po to zeby razem spedzic czas? No to spedzilas... ten Wasz czas ciagnl sie do nastepnego dnia. Dlaczego powiedzialas mu ze Ty to taka wielka heroina jestes i godnie zachowujesz sie w sklepie z jego butami?
Mnie wez na zakupy sweterkow. Przynajmniej Ci doradze big_smile
Ustalcie takie robienie zakupow i organizacje czasu zeby nikogo do niczego nie przymuszac. To gwalt na cierpliwosci. Nie gwalc jego cierpliwosci i nie mow, ze Ty to jestes bardziej cierpliwa i wyrozumiala. Spoko!... sa rzeczy w ktorych to on jest bardziej cierpliwy... trzy mecze pod rzad obejrzy a Ty spuchlas po pierwszej polowie big_smile

Zielony_Domek napisał/a:

(dlaczego nic z tym nie robię?)

bo nie umiesz

Zielony_Domek napisał/a:

(ja czułam się szczęśliwa, czułam, że robię bardzo duży postęp w relacji, ze sobą samą, wiem, że to dobry mężczyzna, ale chyba bez wzorca, potrafi być bardzo nieprzyjemny, trudny, w konflikcie okrutny - słownie, tu nie chodzi o wyzwiska, raczej wyrzucanie jakiś dziwnych spraw, nadawanie zupełnie innego światła kwestiom wyglądającym inaczej, wykorzystywanie tajemnic do manipulacji słownej, nie liczenie się z emocjami.

siebie analizuj nie jego. Twoje zadanie to MUR. On juz sie dostosuje. Najpierw sie poodbija jak pileczka, potem bedzie chcial rozwalic glowa... i zrozumie jak sie gra w partnerstwo. Przestan go kontolowac i analizowac.

Zielony_Domek napisał/a:

piszę w ciągu dnia SMS, że bardzo mi na nim zależy, ale jego zachowanie chwilami powoduje, że wszystko trzęsie się posadach.

Manipulujesz nim. Jego chcesz zmieniac zamiast siebie. Chcialas wyslac smsa, trzeba bylo napisac "Kocham" bez tego co on tam ciagle zle robi a Ty mimo wszystko go kochasz

Zielony_Domek napisał/a:

M dzwoni, od słowa do słowa wybucha kłótnia, zarzuca mi, że wyrzucam jakieś stare sprawy, a omawiam z nim sytuację z wczoraj, że on po prostu taki jest, ale ciągle mam wrażenie, że to ze mnie wynika jego zachowanie, jak na zasadzie tego mojego telefonu z pytaniem gdzie jest, to znak, że ja nie myślę, bo wiadomo, że tam musi być.
Po czym on mówi, że "żegna ozięble" i rozłącza się.

Mow krotko. Jedno- dwa zdania proste. Unikasz wtedy manipulacji i zmuszasz sie do przekazania sedna tresci.

Zielony_Domek napisał/a:

Chce zadzwonić i załagodzić, aby nie był zły, ale do cholery nie miałam złych intencji, chce mówić o tym co mnie boli, co mi przeszkadza, fakt, nawet jak pisałam tego SMS, zaznaczyłam, że nie lubię tego tak załatwiać, ale chciałam to po prostu z siebie zrzucić.
Napisałam teraz, że być może nawet jak on krzyczy być może nie ma złych intencji, ale proszę tylko by się zastanowił jak ja to mogę odbierać, odpisał mi, że "umiemy rozmawiać", na co ja, niech się zatem nie obraża.

Przepros, ze nie umiesz jednak rozmawiac, bo nie umiesz wylaczyc manipulacji prowadzacej do wywolania w nim reakcji udowadniajacych ze Cie kocha. Obiecaj ze sie postarasz.
Zaproponuj, zeby wiecej nie przymuszac sie do robienia rzeczy wbrew sobie. Jesli kiedys bedzie mial nastoj na sweterki i plaszczyki to sam zaproponuje. Moj facet uwielbia doradzac mi w sprawie bielizny osobistej. Pomaga mi  przebierac sie  w przebieralni big_smile... Zaproponuj swojemu taki uklad. Poznasz jego gust. Warto.
...

Zielony_Domek napisał/a:

Ale już czuję, że znowu zrobiłam coś pewnie nie tak, wiem, że dotychczas jak był czas i miejsce i mówiłam, o tym co mnie boli, z czego może wynikać takie, a nie inne moje zachowanie (zawsze mówiłam to spokojnie, nie jestem typem awanturnika), a on mnie słuchał, co prawda potem tak jak mówię wyrzuca w to kłótniach i przewartościowywał to na swoją modłę, ale słuchał.

Tylko ze nie rozumial. Krotkie komunikay dziewczyno! Jak chcesz cos dluzej... to zaspiewaj piosenke albo opowiedz mu o jego zaletach... tu moga byc dluzyzny big_smile
Staraj sie unikac mowienia o swoich uczuciach i emocjjach. Powiedzialas juz wszystko co moglas. Teraz przystopuj.
Nie mow mu co on mysli i jaki jest niedobry, bo to nie Twoj biznes. Jak on ma sie lubic jak Ty mu wciaz przypominasz ze cos zle zrobil?
MUR.
Kochaj go... To czlowiek... ktory nie lubi zakupow, spadajacych plynow do kapieli i odkurzaczy... Kochasz go takiego? To go nie zmieniaj. Nie pouczaj.
Ja bym zaniosla mojemu pod prysznic noz i powiedzialabym "zabij ten plyn"
Odkurzacza bym nie dala zabic! ale zapytalabym: czy zamiast tego glupiego odkurzania moglibysmy zrobic sobie np.maraton calowania?
To nie Ty spadlas na niego pod prysznicem i to nie o Tobie sie "wyrazil". Nie odbieraj kazdej jego reakcji jako "przeciwko tobie"... a moze ten plyn chcial go zabic, moze byl "napuszczony" przez wojownicze zolwie ninja? kto wie? Wiecej optmizmu w ocenie jego zachowan. On to on a Ty to Ty.

352

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Napisałaś:"Zastanawia mnie natomiast czemu taki jest? Skąd tyle goryczy w nim i zjadliwości.
Po prostu nie rozumiem jak można być takim wobec kogoś kogo się kocha.
Skoro to nie głupi facet i wie co czym się je"
Naprawdę nie wiesz? Czy nie chcesz do siebie dopuścić tej wiadomości?

Ja już wiem. Ktoś kiedyś powiedział: "Najłatwiej ranić tych, którzy nas kochają. I najpodlej"
Rani, bo wie, że to zaboli, bo poczuje się chwilę lepiej. Odreaguje, że w pracy mu nie poszło, że inny kierowca zajechał mu drogę, że .....
Ja od jakiegoś czasu reagowałam następująco: Mówiłam, że nie życzę sobie takiego traktowania. I pytałam: czy wobec koleżanki w pracy, obcej osoby na ulicy czy wspólnej znajomej tez byś się tak zachował?
Jak będę miała dziś chwilkę, to napiszę w swoim wątku, jak teraz wygląda relacja pomiędzy mną i M. Opiszę swoje obserwacje.
Pamiętasz o moich pytaniach?

353

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zazdrość i Niekochana:

- mój partner bardzo dużo pracuje, nie chciałam pokazać, że nie możemy chodzić razem na zakupy, bowiem chodzimy, tło przytoczyłam by zobrazować co się działo, jego nerwowe reakcje...
Ja zakupy robię szybko i konkretnie na pewno go to nie męczy, wiem to, tak samo i ja jestem cierpliwa, po prostu te dwie sytuacje się zazębiły, ale nie chodziło konkretnie o to czy razem coś kupować czy nie.
Tak jak mówiłam robimy to bardzo rzadko i przyczyną jest brak czasu, poza tym wyszło to wczoraj bardzo spontanicznie.
Mnie to wkurzyło, że od wejścia ma jakieś ale, ale w swoim ciasnym sklepie wszystko mu pasowało i zapomniał jak zachował się w moim, tak samo opisałabym cokolwiek innego byśmy nie robili.

- całe szczęście M nie lubi oglądać sportu - kolejna jego zaleta

Chcę po prostu umieć się bronić przed takimi emocjami.
Nie mam złych intencji, a wychodzi na to, że jestem chwiejna emocjonalnie, że nim manipuluje.
Naprawdę tak jest?
smile
Pozdrawiam, dziewczyny Wasze zdanie bardzo mi pomaga.

354

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

Odpowiedzcie mi proszę na pytania: Dlaczego uważasz, że tkwienie w związku z osobą, która Cię krzywdzi jest lepsze od życia w pojedynkę? Czy uważasz, że nie zasługujesz na nic więcej?
Czy według Ciebie życie bez mężczyzny jest bez sensu? A dlaczego? Dlaczego swoje istnienie chcesz sprowadzić do roli osoby towarzyszącej mężczyźnie, który Cię krzywdzi?
Dlaczego tracimy czas na mężczyzn, którym na nas nie zależy? Na Boga, pora porzucić twierdzenia: "on się zmieni; JA go zmienię".

Zadanie domowe: odpowiedzieć na te pytania.

Kochana Niekochana72 - to bardzo trudne.
Ale zrobię to.

355

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kochana, ja też bardzo dużo pracuję.  I naprawdę jak mam ochotę odpocząć, a ktoś z domowników coś ode mnie chce, to WARCZĘ. Wiem, że to nieładnie, ale tak robię. Ale jeśli nawet taka zmęczona miałabym pójść kupić sobie buty, to sądzę, że by mi przeszło całe zmęczenie wink
Staram się walczyć z tym WARCZENIEM, rodzinka delikatnie zwraca mi uwagę. Poważnie, mówią jedno słowo: "warczysz". Przeważnie przepraszam smile
M. zapisał się na boks. Mam wrażenie, że tam "wywala z siebie" mnóstwo złych emocji.
W pracy pracuję praktycznie z samymi kobietami. Jesteśmy zgranym zespołem, ale wiadomo, że każda może mieć gorszy dzień. Ustaliłyśmy (żeby ograniczyć nieporozumienia), że będziemy się komunikować: "Jestem dziś w kiepskim humorze". Naprawdę działa cuda.

356

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

byl powod dla ktorego sie dusil w tym sklepie... i nie rob mu psychoanalizy... Zaproponuj oddzielne zakupy i tyle.
Nawet te spontaniczne... moze brak mu do tego cierpliwosci... i co zabijesz go za to zelem do kapieli? big_smile
Ma od wejscia jakies "ale" i niech ma. Nie jestes jego terapeutka. Sam dojdzie. Nie pozwalaj tylko zeby odbijalo sie to na tobie. Jesli robi Ci przykrosc. Powiedz: widze, ze masz zly humor a ja nie umiem ci pomoc. Mysle, ze lepiej bedzie jak nie bedziemy sobie wchodzic w droge... i zamknij sie z dobra ksiazka w pokoju albo wez kapiel z bombelkami. Daj mu spokoj z tym jego usprawianiem. Dbaj o siebie. Nie psuj powietrza wokol siebie big_smile Musisz oddychac pelna piersia.
Nauczysz sie bronic. Buduj swoj MUR... i nie boj sie, ze jak przestaniesz kontrolowac jego uczucia, reakcje i zostawisz go samemu sobie to stracisz jego milosc. Ten strach kaze Ci robic straszne glupoty....

357

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

potrzebuje pomocy

358

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

jakiej pomocy?

359

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Otóż to.

Chciałabym umieć oddzielić to jego "zdenerwowania" od tego, że to nie moja sprawa, i być w tym w 100% szczerym.
Jak się tego nauczyć?
eh...nudna jestem co?
Jak budować ten mur?

A osoba uzależniona zadaje sobie pytanie: a jeśli on się obrazi? (choć myślę, że M chyba aż tak głupkowato by nie zareagował)
Wiem, że skoro ja nic z tym nie robię, tzn. jestem z nim to fakt, niech se ględzi, a jak mi bardzo nie odpowiada to adios.

360

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zielony Domku, boisz sie stracic kontrole bo to oznacza, ze dopuszczasz ewentualnosc, ze nic z tego nie bedzie. Tak dlugo jak kontrolujesz masz wrazenie ze cos jeszcze zdzialasz.
Jesli zdzialasz to niestety tylko wtedy gdy przestaniesz kontrolowac i zajmiesz sie soba.

Wiem ze ciezko...
zacznij od prostych rzeczy jak:
-krotkie zdania komunikaty
-wylaczanie alarmow i gotowosci bojowej gdy on ma zly humor... zostaw go samemu sobie

361

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Okej, wiemy to Kochana.
Ale jak umieć przechytrzyć projekcie?

Dziękuję, postawiłyście mnie do pionu.
Dobrze byłoby wymyślić mantrę powtarzaną w takich momentach.
Nauczyć się mega dystansu.
Nie umiem tego nazywać czasem po imieniu, dlatego bardzo dobrze, że rozpisujecie to na elementy pierwsze.
Zazdrość ostatnia prośba, wyjaśnij mi proszę proces kontroli, tego co jest jak kontroluję, co tracę i co zrobić by jej nie było?
Jak mówić sobie STOP, kiedy zaczyna się wyrażanie uczuć, a manipulacja, o, której wspominasz?

362 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-11-14 22:11:30)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Mysle ze na poczatku zrezygnuj z wyrazania uczuc... bo to za trudne.
Kontrola.... hmm duzo by o tym pisac

smsujesz -bo chcesz zeby szybko wiedzial co czujesz i szybko zareagowal "miloscia i pogodzeniem", nie zostawisz go bez kontroli bo boisz sie ze jego mysli zaprowadza go na manowce... a to gdzies baaaardzooo daleko od ciebie

mowisz o swoich uczuciach-chcesz zeby Cie zrozumial bo tylko wtedy bedzie Cie kochal

oceniasz glosno sytuacje i wydarzenia miedzy Wami- bo boisz sie ze on sie wylamie z "twojego myslenia" i pomysli po swojemu a to moze oznaczac, ze zrezygnuje z kochania ciebie.. wiec podpowiadasz mu co ma myslec i co powinien czuc i jak Cie lepiej rozumiec... ta chorobe kobiety czesto nazywaja "chce do niego dotrzec"

Badz swoim terapeuta... jak masz ochote zrobic cos wbrew temu co napisalam powyzej to wskakuj do wanny i kapiel w bombelkach big_smile
Jak Ci skora zacznie zlazic plastrami od przemoczenia to sie zorientujesz, ze gdzies przesadzasz

363

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

Zielony Domku, boisz sie stracic kontrole bo to oznacza, ze dopuszczasz ewentualnosc, ze nic z tego nie bedzie. Tak dlugo jak kontrolujesz masz wrazenie ze cos jeszcze zdziałasz. Wylaczanie alarmow i gotowosci bojowej gdy on ma zly humor... zostaw go samemu sobie

Boże, już sobie przypomniałam...
Zawsze było: "Nie denerwuj taty" ( bo sprawa jasna) jak będzie zły, to się napije". No właśnie, ja ciągle identyfikuję czyjś zły humor jako "wstęp" do czynienia przez niego zła sad

364

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Już wcielam w życie.
Po wo li.

teraz już nie ma łez

365

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

i jeszcze jedno... facet to tez czlowiek i nie musi myslec tak jak my i czuc tak jak my.... i NIE MUSI nas kochac... dajmy mu czas na zastanowienie sie i znalezienie w sobie odpowiedzi czy nas kocha bez naszego w tym udzialu, manipulacji. Nie zamieniajmy sie w tlumacza jego emocji.
Sam po swojemu dojdzie do prawdy czy mu na nas zalezy czy nie. Pogodzmy sie z jego decyzja.

366

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Bardzo mi pomogło napisanie tego wszystkiego.

A M zadzwonił i uważnie słuchałam i odpowiadałam bez angażowania się, lecz bez ignorancji.

D Z I Ę K U J Ę

- jak dobrze, że tu trafiłam.

367 Ostatnio edytowany przez maxi (2010-11-14 23:30:26)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Mnóstwo kobiet boi się własnej wsciekłości, bo wściekajaca sie kobieta najczęściej wywołuje u innych poczucie  bezradności. Ciskajacy się z wściekłości mężczyzna jest społecznie akceptowany. Każdy wie - prawdziwy męzczyzna musi czasem wybuchnać - to się zdarza. Kobieta natomiast uchodzi za istotę łagodną. Jej wściekłość zdumiewa. Ponieważ wściekająca się kobieta jest zjawiskiem rzadkim, ludzie nie wiedzą jak z nią postepować. W dodatku większość kobiet boi się własnego gniewu, bo mogą zranić tego jedynego i jeszcze się obrazi a może zostawi? Jeśli chcesz zerwać z tym schematem postepowania to:

Nie bój się własnej wściekłości!
Nie bój się gniewu partnera!
Nie musisz być zawsze miła, jak coś Cię gryzie, nic w ten sposób nie zyskasz!

Dlaczego mamy tłumić swoje emocje a facetom można wyrażać je?
Dlaczego mamy się im podporzadkowywać i pierwsze przepraszać?
Dlaczego mamy bać się że może się obrazić i wyjść trzaskając drzwiami?
Czy dlatego że od dziecka tak nas uczono, ze kobieta musi być łagodna i wyrozumiała i znosić wszystkie ich fochy?

368

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zazdrość- dzięki, to jest super. Postaram się od dziś uważać na to co i jak mówię chociaż to nie będzie łatwe gdyż dyskusje z moim mężem to prawdziwe pole minowe. Takich biadoleń typu? jestem zmęczona, , źle się czuję, tylko ja w tym domu coś robię?..? nie używam bo to by tylko dolało oliwy do ognia. Mąż twierdzi, że baby tylko narzekają, wiecznie je słabi a zesłabić nie może więc nawet jeżeli byłam chora to udawałam supermenke żeby tylko nie dawać powodów do kpin i złośliwych uwag. On mając katar mógł umierać ale ja jako kobieta mam być wiecznie na chodzie. Dziś dowiedziałam się, że kobieta jest człowiekiem drugiego gatunku. Nawet nie podejmowałam już dyskusji bo ręce mi opadają.
Czytając wpis Zielonego Domku to tak jak bym o sobie czytała. Ja zakupy w 5 min on jedyne 2 godz a i tak nic nie wybierze. Już nie raz przysięgałam sobie, że idę z nim ostatni raz ale on mówił ?skoro nie chcesz brać mnie na zakupy to znaczy, że się mnie wstydzisz?. I co miałam zrobić? Mówiłam, że po co pójdziemy razem skoro Ty się irytujesz, że ja wchodzę do sklepu kupić kolejną niepotrzebną szmatę, mało zawału nie dostaniesz patrząc na cenę i finał jest taki, że ja w końcu nie kupię nic bo tobie wiecznie coś nie pasuje. I w tedy słyszę jak to on bardzo mnie kocha i chce ciągle przy mnie być i musi mnie pilnować żeby nie stała mi się krzywda i nikt mnie  nie porwał bo kogo on w tedy będzie miał a i nie poradzi sobie sam z wychowaniem dziecka więc koniecznie musi iść ze mną. Widzicie jaki opiekuńczy. A jak proszę o pomoc w zrobieniu konkretnych zakupów to mogę sobie ręce powyciągać od ciężaru a on ma to gdzieś. Analizując zachowanie mojego męża, to co mówi i robi to zaczynam się zastanawiać czy on nie ma rozdwojenia jaźni???.. nie ma. On po prostu świetnie umie mną manipulować i robić dokładnie to co w tym momencie mu odpowiada. Przecież pomagał mi wybierać bluzkę i ochraniał mnie w sklepie to co ja od niego chcę?

369

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie wiem co się stało.

M zadzwonił i normalnie pogadaliśmy, ja nie zaczynałam tematu i generalnie określił to podobnie do tego co napisała Zazdrość.
Ale nie usypiam czujności.

Myślę, że mój M to zrozumie, a jak nie no trudno, ma i do tego prawo.

370

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zielony_Domek napisał/a:

Nie wiem co się stało.

M zadzwonił i normalnie pogadaliśmy, ja nie zaczynałam tematu i generalnie określił to podobnie do tego co napisała Zazdrość.
Ale nie usypiam czujności.

Myślę, że mój M to zrozumie, a jak nie no trudno, ma i do tego prawo.

dobrze mowisz big_smile

371 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-11-15 02:53:36)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
goga1 napisał/a:

Dziś dowiedziałam się, że kobieta jest człowiekiem drugiego gatunku. Nawet nie podejmowałam już dyskusji bo ręce mi opadają.

odrzut z eksportu, czy made in China?
czy pasuje ci zycie z zlowiekiem o takich poglądach (zapomnij, ze go zmienisz miloscia!)

goga1 napisał/a:

Analizując zachowanie mojego męża, to co mówi i robi to zaczynam się zastanawiać czy on nie ma rozdwojenia jaźni???.. nie ma.

Nie analizuj jego zachowania...swoje zanalizuj... bo powyzsze zdanie swiadczy ze musisz byc bardzo pogieta emocjonalnie skoro zyjesz z takim czlowiekiem,,, ja juz wolalabym rozdwojenie jazni. (rozwinelabym sie przynajmniej w dwoch kierunkach)

goga1 napisał/a:

On po prostu świetnie umie mną manipulować

i wzajemnie neutral
ty to robisz dla zaspokojenia potrzeby bycia kochana a on dla wygody
takie zycie! jak by powiedziala Takiezycie big_smile

372

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wiem,że człowieka nie da się zmienić.W swej naiwności myslałam,że miłością i oddaniem można osiągnąć wszystko.Bardzo powoli zaczyna kiełkować myśl czy by jednak nie odejść od niego.

373

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Może to trochę z innej beczki, ale kiedyś przeczytałam, że w chwilach, gdy w związku pojawia się kryzys warto zastosować się do punktów, które zaraz wymienię. I zastanawiam się czy to Waszym zdaniem dobre rady? Bo ja, gdy czułam, że coś jest nie tak - zamieniałam się w kulę emocji i najczęściej chodzącą burzę... sad

1. Nie ścigaj, nie filozofuj, nie osaczaj, nie błagaj, nie usprawiedliwiaj się, nie narzucaj się.
2. Nie dzwoń za często.
3. Nie rób listy argumentów przemawiających za wyjściem za mąż.
4. Nie chodź w domu za partnerem.
5. Nie namawiaj do rozmowy o przyszłości.
6. Nie proś o pomoc członków rodziny.
7. Nie proś o zapewnienia.
8. Nie kupuj podarunków.
9. Nie wypisuj wspólnych dat.
10. Nie śledź partnera.
11. Nie mów ?kocham Cię?
12. Graj jakby wspólne życie nie miało dla ciebie tak dużego znaczenia ( jak ma ).
13. Bądź radosna, silna, towarzyska i atrakcyjna.
14. Nie siedź czekając na partnera ? bądź zajęta, rób coś, idź do kościoła, wychodź z przyjaciółmi itd.
15. Kiedy jesteś w domu z partnerem, (jeśli zazwyczaj rozpoczynasz rozmowę) bądź oszczędna w słowach.
16. Jeśli jesteś przyzwyczajona do proszenia partnera o cokolwiek w domu, nie rób tego więcej!
17. Zmuś partnera aby myślał, że nadal będziesz świetnie funkcjonowała z nim lub bez niego.
18. Nie bądź niemiła, zła ani zimna ? po prostu wycofaj się i zobacz co się stanie, jeśli Twój partner zauważy - i ważniejsze, zda sobie sprawę, że będzie tęsknił za Tobą.
19. Bez względu co dzisiaj czujesz, pokaż partnerowi tylko szczęście i zadowolenie. Pokaż mu kogoś z kim chciałby być.
20. Wstrzymaj się z zadawaniem pytań dotyczących małżeństwa, dopóki twój partner sam będzie chciał o tym mówić (co może trochę potrwać).
21. Nigdy nie trać gruntu pod nogami.
22. Nie bądź nad wyraz entuzjastyczna( cokolwiek to ma znaczyć ..).
23. Nie wdawaj się w dyskusje ? co on czuje (staniesz się męcząca dla niego).
24. Bądź cierpliwa.
25. Słuchaj uważnie co partner mówi do ciebie.
26. Naucz się wycofać, nie odzywać i odejść kiedy chcesz coś powiedzieć.
27. Uważaj na siebie (ćwiczenia, sen, śmiech & skupienie na wszystkich innych częściach naszego życia ,które nie powodują kłótni, punktów zapalnych).
28. Bądź silna i pewna siebie i naucz się mówić łagodnie.
29. Jeśli zmienisz swoje zachowanie o 180?, najmniejsza zmiana będzie zauważona bardziej niż jakiekolwiek słowo, które wypowiesz lub napiszesz.
30. Nie bądź desperacko otwarta lub potrzebująca, nawet wtedy kiedy cierpisz bardziej niż kiedykolwiek, jesteś zdesperowana i w potrzebie.
31. Nie skupiaj się na sobie kiedy komunikujesz się z partnerem.
32. Nie wierz w to co słyszysz od niego i mniej niż 50% tego co widzisz. Twój partner będzie mówił same negatywne ( i/lub przykre) rzeczy, ponieważ będzie cierpiał i bał się.
33. Nie poddawaj się bez względu ja ciężko będzie i jak kiepsko będziesz się czuła.
34. Nie cofaj się i nie rezygnuj z ciężko wypracowanych zmian.
--
Związek jest jak żywy organizm - zmień funkcję jednej komórki a reszta przejmie jej funkcję, aby całość funkcjonowała 

Taaaak... Tylko, żeby "trzymać się tych wytycznych" to chyba trzeba być cyborgiem :-)

374

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jak dla mnie za dużo w tych punktach manipulacji. Ja już nic nie chcę udawać. Nie warto.

375

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

niektore punkty sa niedobre bo zalecaja manipulacje, z czego wlasnie staramy sie wyzwolic sad

Zbyt dlugie listy tego co mamy ze soba robic zniechecaja. Trzeba zaczynac od najwaznieszych 2-3 spraw i malymi kroczkami do przd
Ja osobiscie polecam skupienie sia na poczatek na pkt 1, 14 a kilka puntow przerobilabym w jeden : Malo mow. Tylko krotkie komunikaty.

Odrzucam wszystko co zaczyna sie od pokaz mu, graj etc.

376

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

no Niekochana jestes kochana... w tym samym momencie napisalysmy to samo big_smile

377

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

no Niekochana jestes kochana... w tym samym momencie napisalysmy to samo big_smile

Właśnie to zauważyłam. Nawet nie wiesz, jakie to dla mnie ważne. Nie śmiej się - jesteś dla mnie mentorką.

378 Ostatnio edytowany przez mama.Niki (2010-11-15 15:21:26)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zazdrość, Niekochana - to ja  mam do Was ogromną prośbę:
Przeróbcie tę listę na taką, jaka Waszym zdaniem powinna być. Może wyrzucić, co zbędne, a resztę podzielić na jakieś etapy do pracy nad sobą?
Dla mnie, a pewnie i dla innych początkujących,  byłaby to super podpowiedź smile

379

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja zdecydowanie jestem początkująca i poszukująca. Może Zazdrość się nad nami zlituje? big_smile

380 Ostatnio edytowany przez goga1 (2010-11-15 15:53:58)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

mama.NIKI masz rację z tą listą.Też bym chciała taki "przewodnik" do pracy nad sobą ;D

381

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewczyny, przerazilam sie tym co napisalyscie. Nie moge byc niczyim mentorem ani robic przewodnikow ha ha ha
Jestem jakby psychopatka big_smile
Jedyne co moge zrobic to napisac o moich przemysleniach, ktore sprowokuja Was do wlasnych przemyslen. Moje jedyna przewaga jest w tym ze zaszlam troche dalej bo wczesniej zaczelam. Teraz wiem co sama sobie bym doradzila dawniej by uniknac bledow lub niepotrzebnego marnowania czasu.

Nawet nie warto zaczynac zadnej pracy nad soba bez zrozumienia istoty naszego problemu... przykro mi
czestym bledem jest to ze dziewczyny mysla, ze problem polega na tym, iz kochamy kogos tak bardzo ze OCH! i sie poswiecamy dla niego i nie pozwalamy szanowac... a to przeciez tylko objawy naszej choroby i leczenie objawow przyniesie tylko chwilowa ulge ale nie wyleczymy choroby... to tak jakby bol glowy z powodu nadcisnienia leczyc tabletkami przeciwbolowymi.
Troche winy za to ponosi nazewnictwo...
kochac za bardzo= kochac mocno i namietnie
love and seks adiction= seksoholizm, pornografia, dewiacje

moze powinno sie to nazywac zaburzenie emocji zwiazanych z miloscia... sama nie wiem

Takie forum moze przestrzegac, pobudzac do myslenia, pozwolic wypisac nasze emocje, podzielic sie uwagami, czerpac inspiracje.. pamietajcie jednak ze nie mozna rozgrzebac samemu sobie psychiki i zostawic tak bez kontroli specjalisty.
Zebysmy nie wiem jak dobrze myslaly o swojej inteligencji... potrzebujemy terapeuty.
To jest pierwszy i niestety bezwarunkowy krok.
Dlatego umiescilam liste osrodkow z adresami i telefonami.
Pierwsza rzecz zacznijmy terapie z profesjonalista....

382

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja mam cel na niedaleką przyszłość: iść na mityng DDA. Czuję, że w tym temacie mam wiele do wyprostowania. Od tego zacznę.

383 Ostatnio edytowany przez mama.Niki (2010-11-15 17:49:42)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

Dziewczyny, przerazilam sie tym co napisalyscie. Nie moge byc niczyim mentorem ani robic przewodnikow ha ha ha
(...)
Pierwsza rzecz zacznijmy terapie z profesjonalista....

Zazdrość - wiele osób Ci pisało, że Twoje wypowiedzi są bardzo mądre. To nie jest "kadzenie".
Widać, że w wyniku pracy nad sobą (i pewnie ze sobą), ale też w wyniku mądrości zdobytej przez doświadczenie takich czy innych sytuacji w Twoim życiu - potrafisz celnie wychwycić problem i do tego przekazać różne prawdy życiowe prostymi i odpowiednimi słowami.
To jest nieoceniona pomoc dla osób, które trafiają na to forum w najgorszym (jak się w danym momencie wydaje) okresie ich życia. Wtedy w głowie tylko chaos, a w sercu żal i cierpienie.
Wtedy kilka mądrych słów ratuje właściwie przed zwariowaniem smile

A ja jestem akurat w tej dobrej sytuacji, że korzystam z profesjonalnej pomocy, ale jestem dopiero na początku tej drogi. Korzystam zatem z każdej innej możliwiej pomocy, a to forum (dzięki Bogu!) jest stale pod ręką smile

Ostatnio kiełkuje mi w głowie coraz bardziej taka myśl, żeby wyliczyć sobie moje grzechy przeciwko mnie samej. Takie z codziennego życia. Żeby mieć czarno na białym kiedy siebie nie kochałam. Właśnie te wymienione przeze mnie wcześniej punkty dały mi do myślenia...

384

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
mama.Niki napisał/a:

Ostatnio kiełkuje mi w głowie coraz bardziej taka myśl, żeby wyliczyć sobie moje grzechy przeciwko mnie samej. Takie z codziennego życia. Żeby mieć czarno na białym kiedy siebie nie kochałam. Właśnie te wymienione przeze mnie wcześniej punkty dały mi do myślenia...

taaa to ta sama lista "Na niego"... ha ha ha
najpierw czytasz ja sobie w sytuacji gdy dopada cie sentyment (czyli wchodzisz w stan gotowosci wybaczenia)

potem jak sie juz zdystansujesz do siebie czyasz lise ale juz miedzy wierszami z pytaniem "Co chcialam osianąć przez zgodę i przyzwolenie na takie traktowanie? oraz Moje metody oddzialywania (manipulowania) na partnera przynoszace moj  upragniony cel....

Odpowiedzi na te pytania dadza ci odpowiedz Twoich przewinien wobec siebie...

385

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

no tak wszystko było by fajnie gdyby to nie był kumpel mojego ostatniego eks faceta. Wrócił on dopiero co z Anglii pracował tam przez 1,5 roku a wrócił bo jego mama dostała wylewu i musi się nią zająć. i co mam teraz zrobić ??? !!!!!!!!!!!! on też coś do mnie czuje, mówi że nie robi mu to różnicy czy byłam z jego przyjacielem czy z zupełnie obcym facetem. ale mi różnice robi, czuje się jak kobieta podarowana w spadku

386

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bez serca napisał/a:

no tak wszystko było by fajnie gdyby to nie był kumpel mojego ostatniego eks faceta. Wrócił on dopiero co z Anglii pracował tam przez 1,5 roku a wrócił bo jego mama dostała wylewu i musi się nią zająć. i co mam teraz zrobić ??? !!!!!!!!!!!! on też coś do mnie czuje, mówi że nie robi mu to różnicy czy byłam z jego przyjacielem czy z zupełnie obcym facetem. ale mi różnice robi, czuje się jak kobieta podarowana w spadku

ha ha ha
nawet jak czlowiek dostaje w spadku 100 milonow dolarow to moze odmowic... a co dopiero Ciebie takie nic i bez serca ha ha ha
Bez serca jestes wielka i dla niego to zaszczyt byc z Toba... wpadasz w pulapke chorobliwego myslenia.... zakladasz ze to co miedzy wami jest marne, czujesz sie z tym slabo wiec mozesz zaczac dzialac zeby usprawniac i przekonac go ze jestes czyms wiecej niz marny spadek
Jak nie bedziesz sie czuc jak milion dolarow to on nie bedzie Cie traktowal jak milion dolarow.... czyz to nie proste?

387 Ostatnio edytowany przez leonxel (2010-11-15 21:23:10)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

No to ja jako pierwszy facet chcę się tu zapisać... Kocham za mocno kogoś, kto już mnie nie chce kochać... sad

388

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

czuje się jak tryljon baksów smile ale boje się że potem jeśli dojdzie do łóżka to on będzie sobie wyobrażał mnie i swojego kolegę w akcji. myślę tak bo mój ex właśnie taki był, był zazdrosny o mojego pierwszego partnera zazdrosny o drugiego i ciągle mówił że żałuje iż nie jestem dziewicą...... może to dlatego.
w życiu bym nie pomyślała że ja i jego kolega ...... co się dzieje !!!!!

389

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
leonxel napisał/a:

No to ja jako pierwszy facet chcę się tu zapisać... Kocham za mocno kogoś, kto już mnie nie chce kochać... sad

No to od razu skladka na stowarzyszenie.... ha ha ha

... no i co sobie robisz zeby zasluzyc na milosc?

390

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Na razie czekam cierpliwie, aż ona zatęskni. Pod 2 miesiącach starań, ona już ma mnie dość. Twierdzi, że po prostu nie kocha. Nie wiem dlaczego? Swoją historię przedstawiłem tu:
http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php? … 66#p380566

Nie wiem co dalej? Ona nie chce, żebym już cokolwiek robił. Jej decyzja padła: ona chce być sama i jest jej dobrze z tym.

Więc odpowiadając na pytanie, co robię, żeby zasłużyć na miłość? Teraz nic nie robię. Od dziś powiedziałem, że odchodzę, nie będę się starał już. Na co ona zareagowała jakoś z ulgą, jakby odczuła, że już nie będzie osaczana przeze mnie i nie będzie wysłuchiwała stwierdzeń typu: "Kocham Cię, zależy mi na Tobie", oraz nie zobaczy mnie szybko. No chyba, że ona zapragnie tego...

Posty [ 326 do 390 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 4 5 6 7 8 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024