Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 403 404 405

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 26,261 do 26,307 z 26,307 ]

26,261

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
xEvelynx napisał/a:

Myślałam nad kursem tyle że póki co jestem tak rozbita emocjonalnie

Powolutku, małymi kroczkami, nie wymagaj od siebie zbyt wiele.

xEvelynx napisał/a:

najgorsze jest to wpatrywanie się w komórkę a nóż może napisał jakikolwiek SMS i lecę jak głupia . Znajomych za bardzo nie mam, z resztą naogół jestem osobą ktora woli uslyszec cos dobrego niz slowa krytyki choc w tym wypadku wiem ze sie nie popisałam...
Czytam książke ( toksyczne slowa) jak mówiłaś daje do myślenia a jak już zaczęłam czytać podpunkty, które dotyczą być może mnie okazało się że większość mojego związku taka była i to mnie podłamalo jeszcze bardziej że miałam i jeszcze mam klapki na oczach

Dlaczego Cie podłamało?nie bądź wobec siebie zbyt krytyczna, potraktuj to, jako naukę na przyszłość.

xEvelynx napisał/a:

Brenne ile twoje "wyleczenie" się z faceta mniej więcej trwało ?

Moje wyleczenie? Hahaha. Nie uwazam, ze jestem wyleczona. Wciąż walczę o siebie ale z kazdym miesiącem lżej mi idzie. Kobieta kochająca za bardzo to taka, ktora stara sie  ze wszystkich sił uszczesliwic innych zapominając kompletnie o sobie.  Taka byłam is zawsze.  Pierwsze małżeństwo- niewypał. Kiedy spotkałam obecnego partnera- myslalam, ze drugi raz nie popelnie tego błedu- był przeciwienstwem byłego męża.  Skonczylam w zwiazku z przemocowcem, naduzywajacym alkoholu itp.  Przychodzac na netkobiety bylam strzepkiem nerwow.  Powoli odzyskiwalam poczucie wlasnej wartosci.  Poszlam na terapię.  Nauczyłam się wymagac nie tylko od siebie ale I od innych. Nauczyłam się dbac o siebie i swoj komfort psychiczny i fizyczny.  Lecze sie nie z faceta ale z chorobliwego dbania o innych w pierwszym rzedzie.
Ksiazka pomogla mi rozpoznac, kiedy zaczyna sie szantaz emocjonalny, nauczyla mnie jak sluchac swego ciala i tych zapalających się "czerwonych lampek ".
A co u mnie? Pisalam o swojej sytuacji wiele miesiecy temu, kiedy czulam ze chcę z siebie wszystko wyrzucic.  Pozniej nie czułam takiej potrzeby i znalazlam swoje miejsce w radosniejszych tematach.
Wciąż mieszkam z moim przemocowcem.  Chociaz na razie usiadl na tylku i sie pilnuje. Od polowy ubieglego roku przewijal sie temat rozstania i przeprowadzki. W listopadzie uległ powaznemu wypadkowi. Postawilam sprawe jasno, ze go nie wyrzuce z domu w tej sytuacji ale niech nie upatruje w tym szansy dla "nas". Pracuje jak głupia, zeby utrzymac dom i aby dzieciom niczego nie zabraklo ale w tej sytuacji jego obowiazkiem jest prowadzenie domu. Po pracy mam prawo do odpoczynku, mam czas aby byc z dziecmi, sprzatanie, gotowanie to jego działka.  Nasze role się odwrocily, staram się aby z ofiary nie stac się "katem " bo czasami granica jest cienka.  Z alkoholem przystopował, bo nie ma na to finansow. 
To tak w skrocie.  Nie jest kolorowo ale staram się widziec pozytywy.
Wiem, jak dlugą droge przeszlam i wiem ze pewnie wiele jeszcze przede mna.

Zobacz podobne tematy :

26,262

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Najgorsze jest myslenie o tym że mi się teraz nic nie uda i cokolwiek robię to kojarzy się z nim i jego słowa, a jak wiadomo te przykre słowa pamięta się zawsze.
Podłamalam się, ponieważ teraz do mnie dochodzi powoli jak ja mogłam sobie pozwolić na takie traktowanie z jego strony i brak szacunku do samej siebie a tym bardziej robić pod jego dyktando by tylko go nie stracić a teraz hmm...  gdyby się odezwał po raz kolejny pewnie ulegne choć bądź co bądź CHCE to zmienić... błędne koło... czasem odnoszę wrażenie jakbym sama sb oszukiwał a.

Pierwszemu facetowi dałam sama kosza potem dopiero zrozumiałam że żałuję bo był wart mojej uwagi pół roku przeżywałam i teraz pojawia się to samo... to poczucie winy, że to ja wszystko robiłam źle tyle że w tym przypadku zdaje sb sprawę że to on postępował że mną nie fair tyle dobrego że to wiem ... niezła nauczka na przyszłość hehe..

A więc z nim nadal jesteś mimo że nie razem to i tak blisko... w kwestii alkoholu mówisz przystopował  .. z jednej strony to dobrze ale z drugiej to troche jakby byl na twoim utrzymaniu, a co gdy dojdzie do sb nie zmienisz zdania jesteś w stanie to
definitywnie zakończyć żadnego "szkoda mi go" ? Naprawdę podziwiam Cię że Ci się udało widać że bardzo wytrwala jesteś w postanowieniach. Rola się odwróciła .... muszę wziąść z cb przykład smile

26,263 Ostatnio edytowany przez brenne (2018-04-11 19:23:24)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie bądź dla siebie zbyt surowa, jak dziewczyny mowily iles tam stron wstecz, wstan, otrzep kolana, i idz dalej, bogatsza i madrzejsza o nowe doswiadczenia .
Nie bierz ze mnie przykladu,  żyj po swojemu i zgodnie ze sobą wink
Nie poswiecam mu zbyt duzo uwagi I w sumie nie rozmyslam, przestalam kontrolowac i czuc odpowiedzialnosc za jego postepowanie- jest dorosly.  Malymi kroczkami zmienilam swoje myslenie. Jak wydobrzeje to dobrze. Nie szkoda mi go- jest dorosly. Dokonywal wyborow, to teraz zbiera ich żniwo.

26,264

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie,

Jestem tutaj pierwszy raz.. przeczytałam bardzo dużo postów z tego wątku.. rady są podbudowują w ale skąd wziąć siłę jeśli mam poczucie, że ta siłą był on.
Chyba potrzebuje wsparcia..
Mam milion wątpliwości czy to ja kocham za bardzo..czy ja byłam tak toksyczna. Czy obwinianie się za wszystko to coś normalnego?
Pozdrawiam Was smile

26,265

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

missmyown   Zacznij czytać książki, które tutaj dziewczyny polecają. Mi pomogły zobaczyć co się dzieje w moim związku, dzięki temu zrzuciłam z siebie poczucie winy ( ważę teraz jakieś 100kg mniej ). Forum też otwiera oczy. Tutaj możesz zobaczyć jak inne dziewczyny sobie radziły.  Od miesiąca chodzę na terapię, bo chce się dowiedzieć dlaczego pozwoliłam na tak wiele.
Cały czas się zmieniam, przez to i R się zmienia, ale pozostają rzeczy których nie wiem czy dam radę zaakceptować. U mnie pozostaje pytanie zostać czy odejść.

26,266

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
missmyown napisał/a:

(...) skąd wziąć siłę jeśli mam poczucie, że ta siłą był on. (...)

Ze zmiany swego sposobu myślenia.



(...) czy to ja kocham za bardzo..czy ja byłam tak toksyczna. (...)

Osoba, która - tutaj i nie tylko - nazywana jest 'osobą kochającą za bardzo' jest... toksyczna.



(...) Czy obwinianie się za wszystko to coś normalnego? (...)

Nie, to nie jest normalne; to zachowanie typowe dla niektórych. Tyle tylko, że owe obwinianie przynosi straty, pożytku za to ani grama.

26,267 Ostatnio edytowany przez kadgam (2018-04-26 16:59:10)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kochane dziewczyny!

Mamy w sobie tyle miłości, jesteśmy ją całą gotowe oddać z niadzieją, że otrzymamy ją od Niego spowrotem... zapominając by obdarzyć nią siebie...
Niestety, to nie wpłatomat, że zawsze możemy wybrać to co wpłaciłyśmy sad raczej bardziej Jednoręki bandyta... nigdy nie wiesz co wypadnie... możesz trafić na 3 siódemki.. albo 3 różne symbole..


Też tak mam... kompletnie zapomniałam o sobie, całe życie było wtedy podporządkowane jemu, wszystko robiłam dla niego, a nie dla siebie... i teraz zostałam sama z niczym, a dla siebie nie potrafię nawet na basen się przejść...  zapisać na joge, bo się wstydzę, cholerna pewność siebie, a raczej jej brak...

Nauczył mnie podstaw mojego nowego zawodu, zaraził mnie tym ... i teraz od dnia "zero" (zerwania) minał już prawie miesiąc i próbuje się przekonać do dalszej nauki i wykonywania ów zawodu... jeśli nie zrobie tego, to znowu zostane na lodzie, z perspektywą pracy w Lidlu (nie mam nic do pracy w Lidlu, 2,5k na rękę na start to jest świetny warunek, ale mam po prostu większe ambicje).
Przed tym związkiem nie miałam stabilnej sytuacji, mialam plany, które dla niego porzuciłam. Teraz wiem, że zanim się zaangażuje w następny związek (co i tak prędko nie nastąpi pewnie), to moim MUST HAVE jest ustabilizować SWOJE życie...

Tego też wam życzę...  buziak!

26,268

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam dziewczyny. Co wam pomogło w pierwszym kroku czyli w zakończeniu związku i wyprowadzce? Ja tego nie potrafię zrobić. Ten krok jest dla mnie bardzo trudny.

26,269

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hej. Ja już prawie 2 tygodnie po wszystkim. Co mi pomogło? On sam- po prostu moja cierpliwość się skończyła i wyszlam jak stałam... do tej pory się trzymałam- dopóki mnie błagał na kolanach o przebaczenie, dziś gorzej, zapewne dlatego, że przywiózł bez zapowiedzi wszystkie moje rzeczy bez mojej wiedzy i pod moją nieobecność. Więc przyszła chwila żalu i pytanie "jak to??? Już koniec??? Już nie będzie się kajał?"
I tak oto kończę kolejny dzień samotnie, jednak mam nadzieję że wytrwam.. Czego i Wam życzę...

26,270 Ostatnio edytowany przez xEvelynx (2018-04-30 16:15:54)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja uległą i dałam szansę co prawda powiedziałam że do końca maja ma czas coś z tym alko zrobić a  jak nic to nie da to ttez sam stwierdził lepiej to definitywnie zakończyć i zaczniemy pisać do siebie raz na jakiś czas. Od kiedy mnie uderzył ma straszne poczucie winy jakie ja zazwyczaj miałam cokolwiek bym nie zrobiła złego, po przeczytaniu książki " toksyczne słowa" zaczęłam inaczej patrzeć na pewne rzeczy i doszłam do wniosku że ten związek jest toksyczny tylko gdy wypije i z tym muszę coś zrobić i póki co stosuje się do rad jakie były w książce nawet że skutkiem, który powiedziałabym nie spodziewałam się... jak Brenne pisała książka pomaga.Co najśmieszniejsze im bliżej do końca  maja teraz on wykazuje większą inicjatywę że mu zależy nie pije tak jak to robil kiedys jak juz to jestem twarda a ja próbuje się z niego wyleczyc zeby nie zalwzalo mi na nim tak bardzo, chce być silna nie uległą jak kiedyś nie dawać sb pomiatac mieć szacunek a słowo "przestań hmm jak to ująć zmienia cały nasz tok rozmowy. Nawet gdy jest trzeźwy postępuje tak samo by nie da C sb w kaszę dmuchać nie ch nie myśli że jestem taka tylko gdy wypije a zawsze nawet podczas zwykłej kłótni. Stanowczosc.... CHCE zmienić postępowanie swoje i jego i póki co na dobre mi to wychodzi.

26,271

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

xEvelynx   Super że partner się stara zmienić że widzi co źle robił. R też się bardzo zmienił, przez to że ja się zmieniłam dzięki książką. Jednak do nie toksycznego związku nam daleko.  Mam mętlik w głowie. Życzę by wam się ułożyło.

26,272

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
smutas101 napisał/a:

xEvelynx   Super że partner się stara zmienić że widzi co źle robił. R też się bardzo zmienił, przez to że ja się zmieniłam dzięki książką. Jednak do nie toksycznego związku nam daleko.  Mam mętlik w głowie. Życzę by wam się ułożyło.

Stara się bo widział moje zachowanie mój strach w oczach przerażenie kolejnego dnia ... rozmawiając z nim na ten temat powiedziałam mu, że w trakcie gdy wypije się go boję nie chce by mnie dotykał i poskutkowało również traktuje to jak napisałam wyżej i jest ok.
Jak narazie nie nastawiam się ani pozytywnie ani negatywnie na ten moment jest ok oby tylko to nie było chwilowe.
Tobie również życzę szczęścia by tej szansy nie zmarnował.

26,273

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

hej, minął prawie miesiąc odkąd byłam tu po raz ostatni więc też się zmieniło.... przemiana ww mnie nastąpiła... dawanie szansy, liczenie na zmiany jest bezcelowe. Alkoholik zawsze bedzie alkoholikiem. Jestem z sb dumna że w końcu przestałam kochać za bardzo zerwała m ten toksyczny związek pozostał mi tylko żal i współczucie.... Jak pomyślę o tym jak zaślepiona byłam jego zapewnieniami to sama się sobie dziwię jak ja to wytrzymywałam.

26,274 Ostatnio edytowany przez shqiptare (2018-06-23 22:23:06)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jak super, że jest post o KKZB! Muszę przyznać się, że też cierpiałam na ten syndrom na tyle, aż sama dostrzegłam ten problem. Postanowiłam wziąć się w garść i rozwinęłam swoje pasje. Miałam dwóch chłopaków, przez których nie skupiałam się na własnych potrzebach, relacjach rodzinnych i przyjaciół oraz pasjach. Mam teraz delikatne objawy DDD, dlatego że mam kochającego partnera, który potrafi mnie wysłuchać i zrozumieć moje uczucia oraz emocje. Przy okazji większość osób akceptuje mnie taką, jaka jestem. Dzięki temu zespole nauczyłam się odpowiedzialności. Przykre sentymenty są mniej widziane przez bardziej gęstą mgłę.
Moją radą dla wszystkich jest to, abyście chciały sobie pomóc i przebywać w otoczeniu wśród pozytywnych ludzi - miejcie trochę zdrowego egoizmu. Rozwijajcie swoje hobby, bądźcie same, żebyście mogły poznać lepszą perspektywę, by zniszczyć tę starą i przykrą, jaką miałyście w ciężkiej przeszłości.
Ostatni wpis jest widziany w maju bieżącego roku - mam nadzieję, że ktoś się odezwie! Byłoby miło pogadać razem i wspierać się nawzajem smile

26,275

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam

jestem kobieta kochająca za bardzo. i tkwię w związku już prawie 2 lata z mężczyzną, który jak sie z czasem okazało jest uzależniony od alkoholu, narkotyków i bóg wie od czego jeszcze. Dzis znalazłam u niego w historii przeglądania stron same porno....  Nie umiem odejść, ciągle widzę swoja winę we wszystkim.
Pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej. Ojciec znęcał sie nad mamą ponad 35 lat. Tłukąc ja dzień dnia.
Rozwiodłam sie 5 lat temu i ciągle brnę w związki gdzie kogoś ratuje.
Od 2 miesięcy jestem na terapii dla osób współuzależnionych i jak sie okazuje muszę tez przejść DDA...

Przerażona jestem ile już tkwię w tym wszystkim. Złość mnie ogarnia że nie umiem sobie radzić i stawiać granic.
na zdrowiu podupadłam. nadciśnienie, leki na uspokojenie, nerwica, lęk, stawy siadają a mam 37 lat.
Nie mam swojego ja a bynajmniej wyparłam siebie z miłości do tego człowieka, bo nie umiem sama żyć ze sobą. jak by samotność była karą....

Ciągle płacze, mało śpię, wbijam sie w każde możliwe zajęcie by nie myśleć ale i tak nie potrafię sobie radzić z myślami... Potwornie się męczę... Ile jeszcze jestem w stanie znieść dla czegoś co nazywam miłością?

Jak czytam posty, utożsamiam sie z każda z Was. tak wiele historii sie powtarza że nawet juz nie warto bym pisała i opowiadała... 

Najchętniej wywaliła bym to z siebie, jak obcy to siedzi we mnie i zabija mnie od środka...

26,276

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
marzenacichomska napisał/a:

Witam

jestem kobieta kochająca za bardzo. i tkwię w związku już prawie 2 lata z mężczyzną, który jak sie z czasem okazało jest uzależniony od alkoholu, narkotyków i bóg wie od czego jeszcze. Dzis znalazłam u niego w historii przeglądania stron same porno....  Nie umiem odejść, ciągle widzę swoja winę we wszystkim.
Pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej. Ojciec znęcał sie nad mamą ponad 35 lat. Tłukąc ja dzień dnia.
Rozwiodłam sie 5 lat temu i ciągle brnę w związki gdzie kogoś ratuje.
Od 2 miesięcy jestem na terapii dla osób współuzależnionych i jak sie okazuje muszę tez przejść DDA...

Przerażona jestem ile już tkwię w tym wszystkim. Złość mnie ogarnia że nie umiem sobie radzić i stawiać granic.
na zdrowiu podupadłam. nadciśnienie, leki na uspokojenie, nerwica, lęk, stawy siadają a mam 37 lat.
Nie mam swojego ja a bynajmniej wyparłam siebie z miłości do tego człowieka, bo nie umiem sama żyć ze sobą. jak by samotność była karą....

Ciągle płacze, mało śpię, wbijam sie w każde możliwe zajęcie by nie myśleć ale i tak nie potrafię sobie radzić z myślami... Potwornie się męczę... Ile jeszcze jestem w stanie znieść dla czegoś co nazywam miłością?

Jak czytam posty, utożsamiam sie z każda z Was. tak wiele historii sie powtarza że nawet juz nie warto bym pisała i opowiadała... 

Najchętniej wywaliła bym to z siebie, jak obcy to siedzi we mnie i zabija mnie od środka...


Z tego co czytam to chcesz odejść wiesz, że ten związek jest dla Ciebie zły ale boisz się samotności.. rozumiem to również boję się samotności.
Dobrze, że poszłaś świadomie na terapię może pomoże CI odejść od tego faceta.. bo wiesz sama, że musisz.

26,277

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Wydajemisię napisał/a:
marzenacichomska napisał/a:

Witam

jestem kobieta kochająca za bardzo. i tkwię w związku już prawie 2 lata z mężczyzną, który jak sie z czasem okazało jest uzależniony od alkoholu, narkotyków i bóg wie od czego jeszcze. Dzis znalazłam u niego w historii przeglądania stron same porno....  Nie umiem odejść, ciągle widzę swoja winę we wszystkim.
Pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej. Ojciec znęcał sie nad mamą ponad 35 lat. Tłukąc ja dzień dnia.
Rozwiodłam sie 5 lat temu i ciągle brnę w związki gdzie kogoś ratuje.
Od 2 miesięcy jestem na terapii dla osób współuzależnionych i jak sie okazuje muszę tez przejść DDA...

Przerażona jestem ile już tkwię w tym wszystkim. Złość mnie ogarnia że nie umiem sobie radzić i stawiać granic.
na zdrowiu podupadłam. nadciśnienie, leki na uspokojenie, nerwica, lęk, stawy siadają a mam 37 lat.
Nie mam swojego ja a bynajmniej wyparłam siebie z miłości do tego człowieka, bo nie umiem sama żyć ze sobą. jak by samotność była karą....

Ciągle płacze, mało śpię, wbijam sie w każde możliwe zajęcie by nie myśleć ale i tak nie potrafię sobie radzić z myślami... Potwornie się męczę... Ile jeszcze jestem w stanie znieść dla czegoś co nazywam miłością?

Jak czytam posty, utożsamiam sie z każda z Was. tak wiele historii sie powtarza że nawet juz nie warto bym pisała i opowiadała... 

Najchętniej wywaliła bym to z siebie, jak obcy to siedzi we mnie i zabija mnie od środka...


Z tego co czytam to chcesz odejść wiesz, że ten związek jest dla Ciebie zły ale boisz się samotności.. rozumiem to również boję się samotności.
Dobrze, że poszłaś świadomie na terapię może pomoże CI odejść od tego faceta.. bo wiesz sama, że musisz.

Cześć, jestem bardziej samotna z nim niż sama. Trzymam się związku mówiąc że jak siebie naprawie to będzie miedzy nami  lepiej... Tylko ja potrzebuje czasu na tę poprawę i zimne schematów. Aż brzuch mnie boli jak sobie pomyśle że mówię ze to koniec.
nie widzę przyszłości naszej razem.. ostatnio zdałam sobie sprawę że jak byśmy razem zamieszkali było by tragicznie... jego ciągłe znikania doprowadzają do tego że tak naprawdę sama muszę sobie radzić. nawet przyzwyczaił sie do tego,. napisał mi ze przecież wie że sobie rade dam i pewnie sie nie odezwę.. i w duszy ma to czy rzeczywiście tak jest. pasuje mu.. on juz nie musi sie starać. Przyjedzie kupi kwiaty zabierze na wycieczkę i będzie super...
A ja? A ja sobie radze, na tyle ile mogę....

26,278

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jestem nowa na forum. Trafiłam tu przypadkiem szukając dla siebie pomocy w necie. Mój drugi związek się rozpada, postanowiłam odejść od męża i jestem w trakcie przeprowadzki. Nie układa nam się od dawna. Od prawie 2lat  jestem związana emocjonalnie z mężczyzną na odległość.  Spotkaliśmy się kilka razy. Ten związek jest dziwny i skomplikowany, ale nie potrafię ho zostawić. Zawsze pakuje się w dziwne związki.  Chyba jest ze mną coś nie tak. Boję się samotności? ??? Pewnie tak. Sama już nie wiem czego chcę.  Może tutaj znajdę jakąś poradę

26,279

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam, ja również kocham za bardzo. Mam tylko 17 lat, ale zauważyłam u siebie ten problem. Już od kilku lat, próbuję się wiązać z dużo starszymi mężczyznami, którzy zdecydowanie nie są dla mnie. Mam bardzo dobre relacje z rodzicami, jednak jestem trochę odrzucona przez rówieśników. Nie mam rodzeństwa. Chciałabym się cieszyć życiem normalnej nastolatki a potem młodej kobiety, ale niestety już odkąd byłam dzieckiem, wchodzę w toksyczne "związki".

26,280

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dobry wieczór Wszystkim "Forumowiczom", a raczej "Forumowiczkom".
Jestem z Wami "tylko" (albo może "aż" dwa dni), a już zrozumiałam, iż jest to "miejsce" idealne dla mnie ... Myślę, że za jakiś czas włączę się do dyskusji, niemniej jednak, najpierw chcę przeczytać wszystkie treści tu zawarte.
Tak i ja przejawiam syndrom LA. Niestety. I choć niemal od zawsze intuicyjnie zdawałam sobie sprawę z tego, że kocham za bardzo, to nie miałam świadomości, iż jest to zdiagnozowana "jednostka chorobowa", a jej objawy tak skutecznie odbierają radość życia i możliwość przeżywania miłości - tej prawdziwej.

26,281

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Nadzieja74 napisał/a:

Dobry wieczór Wszystkim "Forumowiczom", a raczej "Forumowiczkom".
Jestem z Wami "tylko" (albo może "aż" dwa dni), a już zrozumiałam, iż jest to "miejsce" idealne dla mnie ... Myślę, że za jakiś czas włączę się do dyskusji, niemniej jednak, najpierw chcę przeczytać wszystkie treści tu zawarte.
Tak i ja przejawiam syndrom LA. Niestety. I choć niemal od zawsze intuicyjnie zdawałam sobie sprawę z tego, że kocham za bardzo, to nie miałam świadomości, iż jest to zdiagnozowana "jednostka chorobowa", a jej objawy tak skutecznie odbierają radość życia i możliwość przeżywania miłości - tej prawdziwej.

Nadzieja chyba mamy podobny problem. Jestem tutaj nowa i chetnie pogadam z kims na ten temat. Jak u Ciebie wygląda to w związku? Na czym polega problem? U mnie jest coraz gorzej. Maz zaczal sie ode mnie odsuwac jakis czs temu. Obawiam sie najgorszego, czyli rozwodu.

26,282

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewczyny, zaczęłam proces odstawiania "narkotyku". Związek zakończyłam 2 miesiące temu. Pousuwałam też profile na portalach randkowych, bo jak zwykle chciałabym mieć ochotę na następnego. Mam zająć się sobą. Siebie pokochać. Ze sobą stworzyć związek. Chodzę na terapię indywidualną. Mam 32 lata, od 14 roku  życia jestem non stop w związków. Ilu miałam facetów nie zliczę bo już mi się mieszają...

Wieczory są najgorsze. Czuję pustkę...

26,283

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam, czy ktoś tu jeszcze zagląda? Właśnie się chyba zdiagnozowałam, jako kobieta kochająca za bardzo

26,284

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Trafiłaś do kopalni informacji. Usiądź wygodnie, bo przed Tobą spora dawka lektury.

26,285

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Miloo1 napisał/a:

Witam, czy ktoś tu jeszcze zagląda? Właśnie się chyba zdiagnozowałam, jako kobieta kochająca za bardzo


Ooo, tak.

26,286

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

A niech mnie! Czytam od poczatku, ale zanim doczytam do konca to chyba nigdy bym tu nic nie napisala. 3 dni temu zostawilam faceta, ktorego kocham za bardzo. Nie jest ani alkocholikiem, ani mnie zle nie traktuje - wrecz przeciwnie. Mam od niego mase wsparcia i jest moim najlepszym przyjacielem (tak mi sie wydaje) jednak po wielu latch bycia razem i planowaniu budowy wspolnego domu na dzialce, ktora dostalam od rodzicow, on ciagle sie wykreca, ze napierw musimy zrobic to, a tamto i wiecznie wymowki. Sam mnie ponagla i pospiesza, a jak przyjdzie co do czego to on 'nie jest chyba w stanie tworzyc standardowego zwiazku'. Jego emocjonalna niedojrzalosc wpedzi mnie tylko w lata a mam wrazenie nigdy sie nie odwazy ze mna ustatkowac. Trzymajcie kciuki za to, abym wytrzymala w tym postaniowieniu, bo on pewnie mysli, ze jak zwykle po kilku dniach sie odezwe i bedzie jak dawniej..

26,287

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Czy jest tu ktoś kto ma ochotę odświeżyć wątek? Przeżywa aktualnie trudne rozstanie albo jest w niesatysfakcjonującym związku?

26,288 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2023-03-21 10:12:18)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tak jak w minionych latach, tak i teraz służę pomocą (ale rozumiem przez nią nie tylko głaskanie po głowie, ale i wylewanie zimnej wody na głowę), mimo że (a może dlatego, że) od wielu lat żyję w udanym związku. smile

26,289

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja też w miarę możliwości pomogę smile



Wielokropek napisał/a:

Tak jak w minionych latach, tak i teraz służę pomocą (ale rozumiem przez nią nie tylko głaskanie po głowie, ale i wylewanie zimnej wody na głowę), mimo że (a może dlatego, że) od wielu lat żyję w udanym związku. smile

Mam wrażenie, że podobna sytuacja rodzinna sprawia, iż w tak wielu kwestiach mam podobne zdanie do Twojego.
A może to z podobnego podejścia do życia wynikła ta sytuacja? Kto wie smile

26,290

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
akacja11 napisał/a:

Czy jest tu ktoś kto ma ochotę odświeżyć wątek? Przeżywa aktualnie trudne rozstanie albo jest w niesatysfakcjonującym związku?


Czy mogę się dołączyć ? Jestem w trakcie wychodzenia z trudnego rozstania, będzie mi bardzo miło porozmawiać z Wami.

26,291 Ostatnio edytowany przez szeptem (2023-03-21 21:26:15)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja również chętnie pomogę radą - ale dziewczyny musicie najpierw opisać Waszą sytuację, co się dzieje?

I czy nie lepiej byłoby założyć taki nowy wątek? ten ma zbyt wiele stron...

26,292

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ok w takim razie założę nowy wątek. Nie ukrywam, że przebrnęłam przez ponad 40 stron tych wpisów i staram się wyciągnąć wnioski. Niesamowite, że tak bardzo utożsamiam się z tymi wszystkimi kobietami, które w 2011 roku zmagały się z tym co ja teraz. Jedna z Pań wypowiadających się w tamtym czasie napisała nawet świetną książkę o wychodzeniu z toksycznej relacji. Zapraszam do rozmowy w nowym wątku smile

26,293

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
szeptem napisał/a:

I czy nie lepiej byłoby założyć taki nowy wątek? ten ma zbyt wiele stron...

Wiem, że nowy wątek już powstał, ale jeśli jeszcze mogę się wypowiedzieć, bazując przy tym na moderatorskim doświadczeniu, to w przypadku grup wsparcia nie jest to lepsze rozwiązanie. Jeżeli ktoś szuka dla siebie pomocy i rzeczonego wsparcia, lepiej, aby wszystko znajdowało się w jednym miejscu, z kolei takie dzielenie i rozdrabnianie wątków właściwie niczemu nie służy. Może się też zdarzyć, że ktoś tutaj za jakiś czas zajrzy, coś dopisze, opisze swoją historię, ktoś inny tam, w efekcie czego na forum będą widoczne dwa bliźniacze tematy.

Do tej pory obecna formuła się sprawdzała, także w odniesieniu do innych problemów, a przecież nikt nikomu nie każe przebrnąć przez lekturę całości.

26,294

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja się dopasuję, czy da się usunąć w takim razie tamten nowy wątek?

26,295

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ktoś tu jeszcze zagląda? Nie wiem czy ten wątek jest aktualny czy jest jakiś inny.
Próbuje sobie poradzić z rozstaniem, którego nie chciałam. Rozstań bylo wiele. Zawsze wracałam. Nie chce wracać, bo nic tam dla mnie nie ma. Na razie mija tydzień odkąd napisalam oficjalne pożegnanie.  Jestem w rozsypce.

26,296

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Może popisze sama do siebie. Rozeszliśmy się, ale pomagał mi w pewnej sprawie. Trwało to ok. 1.5 miesiąca. Sprawa się zakończyła. Poszedł do domu jakby nigdy nic. Ja potrzebowałam jakiegoś zamknięcia tej sytuacji, więc napisałam pożegnanie. Bolało mnie rozejście się na zasadzie tylko "cześć".
Powiedział, że to dostał i na spokojnie mi odpisze.
Minął tydzień i brak jakiejkolwiek wiadomości z jego strony. Czuję się jak śmieć. Napisanie głupiego smsa zajmuje chwilę. Wczoraj miałam ogromnego doła. Miałam ochotę mu napisać, że czekam na odpowiedź. Takie to żałosne. Udało mi się jakoś nie napisać. Ale nie wiem ile wytrzymam. Czuje sie beznadziejnie.

26,297

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Penne napisał/a:

Może popisze sama do siebie. Rozeszliśmy się, ale pomagał mi w pewnej sprawie. Trwało to ok. 1.5 miesiąca. Sprawa się zakończyła. Poszedł do domu jakby nigdy nic. Ja potrzebowałam jakiegoś zamknięcia tej sytuacji, więc napisałam pożegnanie. Bolało mnie rozejście się na zasadzie tylko "cześć".
Powiedział, że to dostał i na spokojnie mi odpisze.
Minął tydzień i brak jakiejkolwiek wiadomości z jego strony. Czuję się jak śmieć. Napisanie głupiego smsa zajmuje chwilę. Wczoraj miałam ogromnego doła. Miałam ochotę mu napisać, że czekam na odpowiedź. Takie to żałosne. Udało mi się jakoś nie napisać. Ale nie wiem ile wytrzymam. Czuje sie beznadziejnie.

Skoro koniec, to nie ma co oczekiwać z jego strony odpowiedzi. Próbuj chęć skontaktowania się z nim odwlekać, zajmuj się w tym czasie innymi rzeczami - zrób sobie peeling, maseczkę, weź prysznic/pachnąca kąpiel, idź na spacer bez telefonu albo pogapić się na wystawy sklepowe, nawet jeśli byś nic nie kupowała. Po prostu odwracaj swoją uwagę od niego, bo to co teraz dzieje się z Tobą to jak odwyk od narkotyku. Nie ma co z rozstania robić epopei na długie rozmowy, jeszcze będzie tak, że za jakiś czas docenisz, że rozstanie zabrało krótko. Myśl, że czekają Cię jeszcze dobre chwile. On pewnie myśli, że się złamiesz i znowu wrócicie do siebie, więc tym bardziej trwaj w braku kontaktu z nim, bo nie ma sensu wracać. Jeśli będziesz pisać do niego, on będzie miał nad Tobą przewagę, a nie o to chodzi w związku.

26,298

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Penne napisał/a:

Może popisze sama do siebie. Rozeszliśmy się, ale pomagał mi w pewnej sprawie. Trwało to ok. 1.5 miesiąca. Sprawa się zakończyła. Poszedł do domu jakby nigdy nic. Ja potrzebowałam jakiegoś zamknięcia tej sytuacji, więc napisałam pożegnanie. Bolało mnie rozejście się na zasadzie tylko "cześć".
Powiedział, że to dostał i na spokojnie mi odpisze.
Minął tydzień i brak jakiejkolwiek wiadomości z jego strony. Czuję się jak śmieć. Napisanie głupiego smsa zajmuje chwilę. Wczoraj miałam ogromnego doła. Miałam ochotę mu napisać, że czekam na odpowiedź. Takie to żałosne. Udało mi się jakoś nie napisać. Ale nie wiem ile wytrzymam. Czuje sie beznadziejnie.

Jeśli przez 6 lat nie wyprosiłaś i nie wymusiłaś na nim związku, to i teraz tego nie wyprosisz i nie wymusisz - https://www.netkobiety.pl/t130661.html   a byciem natarczywą, wypisywaniem do niego itp. ściągniesz sobie na głowę prawdziwe kłopoty.

26,299

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Noble napisał/a:

Skoro koniec, to nie ma co oczekiwać z jego strony odpowiedzi. Próbuj chęć skontaktowania się z nim odwlekać, zajmuj się w tym czasie innymi rzeczami - zrób sobie peeling, maseczkę, weź prysznic/pachnąca kąpiel, idź na spacer bez telefonu albo pogapić się na wystawy sklepowe, nawet jeśli byś nic nie kupowała. Po prostu odwracaj swoją uwagę od niego, bo to co teraz dzieje się z Tobą to jak odwyk od narkotyku. Nie ma co z rozstania robić epopei na długie rozmowy, jeszcze będzie tak, że za jakiś czas docenisz, że rozstanie zabrało krótko. Myśl, że czekają Cię jeszcze dobre chwile. On pewnie myśli, że się złamiesz i znowu wrócicie do siebie, więc tym bardziej trwaj w braku kontaktu z nim, bo nie ma sensu wracać. Jeśli będziesz pisać do niego, on będzie miał nad Tobą przewagę, a nie o to chodzi w związku.

Czuję się po prostu przypadkiem beznadziejnym.
Rozstanie niestety nie zajęło krótko. Nie wiem nawet ile czasu się to kotłowało. Nie chce sobie nawet przypominać. Były to ciągłe rozstania i powroty. Początkowo inicjowane przeze mnie, a potem przez Niego. Miałam taki jeden moment kiedy czułam się wolna. Przez całe lata nie czułam się taka wolna. Nic nie myślałam, nie musiałam się powstrzymywać, na nic nie czekałam. Aż sama byłam zdziwiona, że nie myślę o Nim. Ale jak zaproponował spotkanie to wszystko zawaliło się jak domek z kart. Chyba to jest moje największe rozgoryczenie, że był taki moment, że dawałam radę i to straciłam. W tym momencie jest też moja złość na Niego, że nie zamierzał nic układać, a się odezwał. Po prostu żal mi tego momentu jak stałam na nogach. Głupia byłam, chciałam wierzyć, że wszysyko bedzie ok.
Nie chce do Niego pisać, ale czasami jest mi tak ciężko, że jestem o krok od tego żeby napisać.
Boje się, że przyjdzie w końcu taki moment, że to zrobię.
Przez to, że te ostatnie miesiące to były ciągłe rozstania i powroty, to ja tak na prawdę nie wiem czy to już koniec. Czy się jeszcze odezwie.
Inaczej sobie wyobrażałam to pożegnanie. Myślałam, że wyślę to pożegnanie w próżnię, że zostanie to bez żadnej odpowiedzi. Myślałam, że tak zamykam tą furtkę. Zakładałam, że odpowiedzi nie będzie. Ale jak powiedział, że odpisze, to otworzyła się kolejna z czekaniem na odpowiedź. Mnie takie otwarte furtki rozwalają. Caly czas mi to teraz siedzi w głowie i nie umiem tego wywalić.

No i co mam powiedzieć jest mi po prostu przykro za brak jakiegoś słowa pożegnania.

Noble, nie wiem czy On myśli, że się złamie czy w ogóle nie myśli i tak mu wygodnie. Czy to jakiś rodzaj manipulacji. Tak samo wyglądało oddawanie moich rzeczy. Sam zapowiedział, że je przywiezie. Wlokło się to cholernie dlugo. Zapowiadał się i nie przyjeżdżał itp.

Jednocześnie nie wierzę w siebie, bo wróciłam do Niego po 2 latach przerwy. To byly 2 lata męki. Teraz znów jestem w tym samym punkcie i boję się, że zaczynam kolejne 2 lata.

Nie jestem w stanie pracować. Mam dość swojej pracy. Chyba nawet mi nie zależy czy mnie wyleją. Taki jest moj obecny stan

26,300

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Dracarys napisał/a:
Penne napisał/a:

Może popisze sama do siebie. Rozeszliśmy się, ale pomagał mi w pewnej sprawie. Trwało to ok. 1.5 miesiąca. Sprawa się zakończyła. Poszedł do domu jakby nigdy nic. Ja potrzebowałam jakiegoś zamknięcia tej sytuacji, więc napisałam pożegnanie. Bolało mnie rozejście się na zasadzie tylko "cześć".
Powiedział, że to dostał i na spokojnie mi odpisze.
Minął tydzień i brak jakiejkolwiek wiadomości z jego strony. Czuję się jak śmieć. Napisanie głupiego smsa zajmuje chwilę. Wczoraj miałam ogromnego doła. Miałam ochotę mu napisać, że czekam na odpowiedź. Takie to żałosne. Udało mi się jakoś nie napisać. Ale nie wiem ile wytrzymam. Czuje sie beznadziejnie.

Jeśli przez 6 lat nie wyprosiłaś i nie wymusiłaś na nim związku, to i teraz tego nie wyprosisz i nie wymusisz - https://www.netkobiety.pl/t130661.html   a byciem natarczywą, wypisywaniem do niego itp. ściągniesz sobie na głowę prawdziwe kłopoty.

Nie chce nic wymuszać. Czy chcialabym być razem? Tak. Jak kobiety dla ktorych jest ten wątek.

26,301

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Penne napisał/a:

Nie chce nic wymuszać. Czy chcialabym być razem? Tak. Jak kobiety dla ktorych jest ten wątek.

A czy wiesz, jak się nazywa taka jednostronna chęć? Czy wiesz co to jest, kiedy jedna strona nie chce być razem? Albo kiedy jedna strona nie chce bliskości, czy intymności, a druga strona chce bardzo?
Gdybyś przeczytała ten wątek, to wiedziałabyś, że kobietom które tu pisały wcale nie chodziło o to, żeby być z mężczyznami, którzy tego nie chcieli i którzy je odrzucali. To nie jest clou problemu kochających za bardzo.

26,302

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Dracarys napisał/a:
Penne napisał/a:

Nie chce nic wymuszać. Czy chcialabym być razem? Tak. Jak kobiety dla ktorych jest ten wątek.

A czy wiesz, jak się nazywa taka jednostronna chęć? Czy wiesz co to jest, kiedy jedna strona nie chce być razem? Albo kiedy jedna strona nie chce bliskości, czy intymności, a druga strona chce bardzo?
Gdybyś przeczytała ten wątek, to wiedziałabyś, że kobietom które tu pisały wcale nie chodziło o to, żeby być z mężczyznami, którzy tego nie chcieli i którzy je odrzucali. To nie jest clou problemu kochających za bardzo.

Zaczęłam czytać ten wątek. Ma ponad 400 stron, więc sorry, ale nie przebrnęłam przez cały.
Ale wśród postów, ktore przeczytałam były też posty kobiet odrzuconych, które nie umiały tego zaakceptować.
W moim przypadku trochę inaczej to wygladalo na przestrzeni lat.A przedstawiasz to tak jakbym przez te 6 lat się mu cały czas narzucała. Nawet teraz na koniec nie było to jednostronne, bo sam proponował spotkania czy pomoc. Nie wieszałam się na osobie, która powiedziała daj mi spokój. W sumie nawet nie chcę o tym pisać czy rozmyślać. Chciałabym skupić się na tym jak sie nie odzywać. Wytrzymać w tym jak najdłużej. Bo On zawsze odbierze i zawsze przyjedzie jak zadzownie. Tylko co z tego jak wszysyko znowu bedzie tak samo dla mnie.

26,303

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nikt nie da Ci rady, jak go zdobyć i sprawić, aby wrócił i Cię kochał do grobowej deski. To się nie zdarzy. Postaraj się nie zostać stalkerem... nie prześladuj tego gościa. Czepiłaś się go jak trujący bluszcz.
Wyobraź sobie, że On umarł. Nie ma go. Jsk musisz napisać, to napisz do szuflady. Możesz sobie pisac listy dlugie i krótkie, wyrzygiwac w nich wszystko. I zapisywać to gdzieś na komputerze. I tyle... tylko na ile Ci to finalnie pomoże, nie wiem. Bedziesz kręcić się w kółko jak qpa w przeręblu, jak robisz to od iluś lat. Może Tobie rozdrapywanie ran jest potrzebne, tak naprawdę budzisz się z tym i zasypiasz i cóż zrobisz, jak tego zabraknie?
Na Twoim miejscu poszłabym po jakieś prochy na przetrwanie, faceta wywaliłabym ze znajomych i poblokowała gdzie się da, każdą myśl na jego temat starałabym się przekierować natychmiast na coś innego (poszukaj, jak nauczyć się tej techniki, albo idź po to do specjalisty).
RUCH I SPORT! Truizm, ale bardzo pomaga. Serio.

26,304

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Penne napisał/a:

W moim przypadku trochę inaczej to wygladalo na przestrzeni lat.A przedstawiasz to tak jakbym przez te 6 lat się mu cały czas narzucała.

Niczego nie przedstawiam, tylko staram się czytać ze zrozumieniem. I to z twoich postów wynika jasno, że to ty zabiegasz o kontakt z nim, a nie z moich domysłów:

Penne napisał/a:

Kontakt istnieje tylko dlatego, że ja go podtrzymuje.

Penne napisał/a:

Aż po 2 latach się do Niego odezwalam.

Penne napisał/a:

Tylko co z tego skoro On nie chce się wiązać na poważnie, nie chce miec rodziny.

Penne napisał/a:

Postawiłam ultimatum. Wybrał to co zawsze, czyli brak zaangażowania.

Penne napisał/a:

On w czasie tych spotkań w żaden sposób nie nawiązuje do spraw prywatnych, nie szuka kontaktu.

Z twoich wypowiedzi wyciągnęłam wniosek, że wasza "relacja" toczy się dalej - trochę siłą własnego bezwładu, a w większym stopniu dzięki twoim staraniom.

Penne napisał/a:

Nawet teraz na koniec nie było to jednostronne, bo sam proponował spotkania czy pomoc. Nie wieszałam się na osobie, która powiedziała daj mi spokój. W sumie nawet nie chcę o tym pisać czy rozmyślać. Chciałabym skupić się na tym jak sie nie odzywać. Wytrzymać w tym jak najdłużej. Bo On zawsze odbierze i zawsze przyjedzie jak zadzownie. Tylko co z tego jak wszysyko znowu bedzie tak samo dla mnie.

Czemu piszesz "on" z dużej litery?
Oczywiście, że wszystko będzie dla ciebie tak samo. Dostałaś od niego jasne, czytelne, oczywiste i kategoryczne komunikaty, z których wynika, że on nie chce, ty zaś ciągle liczysz na to, że wszystko się zmieni pomimo tego, że nic się nie zmieni. To niemożliwe.

Tak naprawdę to nie on decyduje o tym, i nie on jest za to odpowiedzialny - tylko ty. To od ciebie zależy, czy zadzwonisz, czy napiszesz, czy po raz setny będziesz szukać z nim kontaktu pod pretekstem potrzeby pomocy, czy co tam jeszcze się wymyśli. To wszystko jest w twoich rękach, w twojej głowie i w twojej mocy.
Oprócz twojej woli nie ma niczego, co odpowiadałoby za to, że znajdujesz się w sytuacji, która cię unieszczęśliwia. Jesteś w niej, bo tak wybierasz, bo tak chcesz.
Jednak możesz zdecydować i wybrać inaczej, masz zdrowy rozsądek, instynkt samozachowawczy, rozum, sprawczość. Możesz nie dzwonić i możesz nie pisać.

26,305

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Desiree napisał/a:

Nikt nie da Ci rady, jak go zdobyć i sprawić, aby wrócił i Cię kochał do grobowej deski. To się nie zdarzy. Postaraj się nie zostać stalkerem... nie prześladuj tego gościa. Czepiłaś się go jak trujący bluszcz.
Wyobraź sobie, że On umarł. Nie ma go. Jsk musisz napisać, to napisz do szuflady. Możesz sobie pisac listy dlugie i krótkie, wyrzygiwac w nich wszystko. I zapisywać to gdzieś na komputerze. I tyle... tylko na ile Ci to finalnie pomoże, nie wiem. Bedziesz kręcić się w kółko jak qpa w przeręblu, jak robisz to od iluś lat. Może Tobie rozdrapywanie ran jest potrzebne, tak naprawdę budzisz się z tym i zasypiasz i cóż zrobisz, jak tego zabraknie?
Na Twoim miejscu poszłabym po jakieś prochy na przetrwanie, faceta wywaliłabym ze znajomych i poblokowała gdzie się da, każdą myśl na jego temat starałabym się przekierować natychmiast na coś innego (poszukaj, jak nauczyć się tej techniki, albo idź po to do specjalisty).
RUCH I SPORT! Truizm, ale bardzo pomaga. Serio.

Nie pytam o radę jak go zdobyć. Napisałam, że ma problem z nie odzywaniem się.
Ruch i sport już przerabiałam, prochy również.
Rozdrapywanie ran nie jest mi potrzebne. Nie umiem sie uwolnić od myśli

26,306

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Piszesz, że nie pytasz o radę, jak go zdobyć. Ale to tego właśnie chcesz, prawda? Żeby wrócił, powiedział jak Cię kocha, jaki był głupi, że teraz już wszystko będzie dobrze aż po grób. Przyznaj się sama przed sobą, a nie owijasz w bawełnę i srebrne papierki.
W przeciwnym przypadku, po kiego grzyba do niego chcesz się odzywać? Po co odezwałaś się dwa lata temu? Tęsknilaś? Za czym? Za popieprzoną relacją? Za upokarzaniem się? Chciałaś tylko na niego popatrzeć? Czy po coś innego?
Tego związku NIE MA. I NIE BĘDZIE. A Ty masz dalej żyć. Dopiero kiedy to do Ciebie naprawdę dotrze, zaczniesz zdrowieć.
Przerabiałaś sport i prochy? I nic Ci nie dały, więc już nie wejdziesz w to, nie spróbujesz, tylko będziesz siedzieć i płakać.
To ja Ci powiem tak: jeśli tamto nic nie dało, zmień system, dyscyplinę czy lekarza i rodzaj leku. Idź na trening. Taki, że pot będzie płynął ciurkiem po tyłku, a Ty będziesz myśleć tylko o tym, aby skończyć dane ćwiczenie. Wrócisz skopana jak pies raz i drugi do domu, jedyne, czego będziesz pragnąć, to sen. A przy okazji endorfiny ruszą do roboty. Nie tydzień, nie dwa., a do skutku. Nie godzinka, a do bólu. I tak nic Ci się nie chce i nic innego nie robisz przecież, tylko myślisz o swoim nieszczęściu... tak to przynajmniej wygląda.

26,307

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Może mi znane metody pomogą smile
Co do metody jak nie dzwonić nie szukać z nim kontaktu to powiem tak: nie blokuj tyko usuń kontakty wszędzie gdzie się da. Blokadę można zawsze zdjąć dlatego to nie jest skuteczne. Brak kontaktu brak możliwości zrobienia kroku z Twojej strony w gorszym dla Ciebie dniu (czego potem żałujesz). Zrób sobie listę złych rzeczy, których od Niego doświadczyłaś, żeby mieć zawsze pod ręką. Gdyby przypadkiem On się odezwał to najpierw przeczytaj tą listę - może Cię zniechęci do rozmowy z nim. Kiedyś słyszałam od pewnej dziewczyny, która numer swojego Ex miała w pamięci, że zamiast usuwania zmieniła Jego imię w telefonie na taki zapis, który te krzywdy jej przypominał i to ratowało ją przed odbieraniem jak dzwonił smile Dobra jest metoda wyjścia z domu bez telefonu na dłużej - zakupy lub spacer z ulubioną muzyką, żeby skupić myśli na czymś innym. I powrót do domu jak poczujesz zmęczenie a emocje się wyciszą. Jeśli nie lubisz treningu to może muzyka i taniec to też endorfiny, sprzątanie, zwykła beztroska skakanka ... Mam nadzieję, że poczujesz ten bezcenny spokój smile

Posty [ 26,261 do 26,307 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 403 404 405

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024