Anhedonio,zapytałam bo Zazdrość o godzinie 22.11.była na forum!!! I jednoczesnie na zlocie.
hiihihi widze Gazia, ze masz wszystko pod kontrolą:)
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Strony Poprzednia 1 … 38 39 40 41 42 … 405 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Anhedonio,zapytałam bo Zazdrość o godzinie 22.11.była na forum!!! I jednoczesnie na zlocie.
hiihihi widze Gazia, ze masz wszystko pod kontrolą:)
Jak cicho tu i jak ciemno
Choć wciąż echo brzmi jednej z burz
Nie wiesz co, nie wiesz kto zaczął to,
ale jedno już wiesz na pewno
Bolesnych zbyt wiele padło słów
Świat zostaw w tyle, jeśli Ona,
wszystkim jest co dziś masz
Zostaw świat, nim się przekonasz,
że bez niej nic nie jest wart
Świat zostaw za sobą, dumę schowaj,
biegnij za nią co tchu
A kiedy dogonisz weź w ramiona,
zanim będzie już za późno
Za późno
Nie czas by stać i patrzeć w niebo
I nie czas by wciąż szukać win
To nie ważne kto właśnie popełnił dziś błąd
Ważne jest na pewno, że wybiegła już stąd,
trzasnęły za nią drzwi
hihihi rzeczeczywiscie, kiedys kupilam piękną białą narzutę na łóżko, moj ex był bardzo skąpy co przekładało się rownież na zużycie listków papieru toaletowego. Wiec ktoregoś pieknego dnia, gdy ślicznie zascieliłam łożko nowiuśką białą narzutą, on klapnął brudnym dupskiem na łóżko. Efekt, obsrana narzuta, to było obrzydliwe. O matko, nie wspomnę o bąkach oraz beknięciach i porannych charchach do umywalki.
To chyba niemożliwe? Brrr...
Wlasnie tego boje sie najbardziej, kontrolowac sie cale zycie, wyzbyc sie spontanicznosci, wszystko na zimno analizowac, to tak jak by sie uczylo zyc od nowa, z nową ja.
Ciessze sie ze sie zakochałas i juz masz kogos. To daje nadzieje.
Nie chodzi o to, by się kontrolować, ale aby być spontaniczną w nowym wydaniu własnego "ja". Nauczyć się reagować inaczej, widzieć więcej, szanować siebie, budować swoje szczęście w oparciu o siebie, a nie innych.
Zdanie "cieszę się ze sie zakochałaś i już masz kogoś. To daje nadzieję." wg mnie jest ewidentnym przejawem syndromu KKZB.
Zapomniec o starym, wpaść w nowe, powielając schematy.
O nie!!!
Ja postanowiłam, że otworzę się na nowy, zdrowy związek dopiero, gdy wyleczę siebie, uzdrowię swoją duszę.
Wiem, że to potrwa, ale nawet gdyby okazało się kiedyś, że jest za późno (choć nigdy tak naprawdę nie jest), to pozostanę w "czystości związkowej" dopóki nie poczuję, że już jestem zdrowa.
To najwyższy czas, aby kiedyś wreszcie poczuć się naprawdę szczęśliwym z samym sobą. Dopiero potem można spróbować nadmiar tego szczęścia ofiarować komuś jeszcze...
gazia napisał/a:Anhedonio,zapytałam bo Zazdrość o godzinie 22.11.była na forum!!! I jednoczesnie na zlocie.
HA! Bo ona jest dużej klasy czarodziejką
A ja ją widziałam i nawet rozmawiałam przez chwilę (choć konkurencja była duża)
Chyba nie zarzucasz mi kłamstwaCzuję się oburzona taką insynuacją
No i mam 6 niezależnych świadków - spoza rodziny!
Zgłasza si świadek nr 1, który szczęśliwie już jest w domu.
Dojechałam w całości.
Anhedonia napisał/a:gazia napisał/a:Anhedonio,zapytałam bo Zazdrość o godzinie 22.11.była na forum!!! I jednoczesnie na zlocie.
HA! Bo ona jest dużej klasy czarodziejką
A ja ją widziałam i nawet rozmawiałam przez chwilę (choć konkurencja była duża)
Chyba nie zarzucasz mi kłamstwaCzuję się oburzona taką insynuacją
No i mam 6 niezależnych świadków - spoza rodziny!
Zgłasza si świadek nr 1, który szczęśliwie już jest w domu.
Dojechałam w całości.
Świadek nr potwierdza Anhedonistyczną wersję wydarzeń. Widziałam Zazdrość i z Nią rozmawiałam, pytała o Gazię.
Nie chodzi o to, by się kontrolować, ale aby być spontaniczną w nowym wydaniu własnego "ja". Nauczyć się reagować inaczej, widzieć więcej, szanować siebie, budować swoje szczęście w oparciu o siebie, a nie innych.
pobyc ze soba i polubic siebie
Zdanie "cieszę się ze sie zakochałaś i już masz kogoś. To daje nadzieję." wg mnie jest ewidentnym przejawem syndromu KKZB.
Zapomniec o starym, wpaść w nowe, powielając schematy.
Dokladnie. Szczescie polegajace na zlapaniu kolejnego dawcy. Z jednego dawcy na drugiego... to daje nadzieje tylko czynnym kkzb. Madrze piszesz Arniko.
O nie!!!
Ja postanowiłam, że otworzę się na nowy, zdrowy związek dopiero, gdy wyleczę siebie, uzdrowię swoją duszę.
ha ha ha.. to tak jak ja! nawet deklarowalam niegotowosc na jakiekolwiek zwiazki
Bylo mi zbyt dobrze ze soba... az nagle za rada naszego net-experta "nie diagnozuj tylko caluj".. ha ha ha zaczelam chrzanic te cala gotowosc do zwiazkow, leczenie duszy... poooszlooo!
Pojawil sie taki diabel na mojej drodze, ktory rozlozyl mnie na lopatki dokladnie w 18 godzin...
Wielka mi Zazdrosc- Swieta inkwizycja!
Zakladam, ze net expert jest specjalista duzej klasy... i wie co pisze
i pomyslec, ze kiedys chcialam tamtego psychomeza trzymac za nogawke spodni byle by nie odszedl... chcialam ratowac cos co w mojej glowie uroslo do rangi skarbu wartego walki... gdybym to zrobila, nie byloby dzis.
Kocham dzis
a propos.. dziewczyny czy ja choc troche przypominam swieta inkwizycje? Zawsze mowilam, ze jestem kotkiem, mrrrr
Arnika40 napisał/a:O nie!!!
Ja postanowiłam, że otworzę się na nowy, zdrowy związek dopiero, gdy wyleczę siebie, uzdrowię swoją duszę.ha ha ha.. to tak jak ja! nawet deklarowalam niegotowosc na jakiekolwiek zwiazki
Bylo mi zbyt dobrze ze soba... az nagle za rada naszego net-experta "nie diagnozuj tylko caluj".. ha ha ha zaczelam chrzanic te cala gotowosc do zwiazkow, leczenie duszy... poooszlooo!
Pojawil sie taki diabel na mojej drodze, ktory rozlozyl mnie na lopatki dokladnie w 18 godzin...
Wielka mi Zazdrosc- Swieta inkwizycja!
Zakladam, ze net expert jest specjalista duzej klasy... i wie co piszei pomyslec, ze kiedys chcialam tamtego psychomeza trzymac za nogawke spodni byle by nie odszedl... chcialam ratowac cos co w mojej glowie uroslo do rangi skarbu wartego walki... gdybym to zrobila, nie byloby dzis.
Kocham dzisa propos.. dziewczyny czy ja choc troche przypominam swieta inkwizycje? Zawsze mowilam, ze jestem kotkiem, mrrrr
Nie przypominasz - wcale a wcale
3mam kciuki
Jak przestać Kochać tego drania,jak zacząć żyć dla siebie a nie żyć wspomnieniami które okazały się w dużej mierze kłamstwem .
JAK?
Nie potrawie sobie pomóc ,nie potrawie zmienić myślenia o Oni i o Sobie.
Dlaczego jestem tak głupia?
Dlaczego boje podjąć się decyzji o rozstaniu?
Dlaczego zabijam samą siebie i Ciągle jestem w tym związku?
Dlaczego Ciągle mam nadzieje ,że ją zostawi,że przestanie Kochać ?
Dlaczego ciągle szukam wymówki?
Bylo mi zbyt dobrze ze soba... az nagle za rada naszego net-experta "nie diagnozuj tylko caluj".. ha ha ha zaczelam chrzanic te cala gotowosc do zwiazkow, leczenie duszy... poooszlooo!
Pojawil sie taki diabel na mojej drodze, ktory rozlozyl mnie na lopatki dokladnie w 18 godzin...
Wielka mi Zazdrosc- Swieta inkwizycja!
Zakladam, ze net expert jest specjalista duzej klasy... i wie co pisze
(...)
a propos.. dziewczyny czy ja choc troche przypominam swieta inkwizycje? Zawsze mowilam, ze jestem kotkiem, mrrrr
Tak - jestem świadkiem, że Pan Wojtek tak nakazał! A Ty oczywiście - posłuchałaś eksperta jak grzeczna dziewczynka.
Jak coś będzie nie tak - jest ktoś do obarczenia winą
Muszę Cię rozczarować - żadna z Ciebie Inkwizycja Mruczek - owszem.
Dlaczego jestem tak głupia?
Dlaczego boje podjąć się decyzji o rozstaniu?
Dlaczego zabijam samą siebie i Ciągle jestem w tym związku?
Dlaczego Ciągle mam nadzieje ,że ją zostawi,że przestanie Kochać ?
Dlaczego ciągle szukam wymówki?
Niestety, ale na te właśnie pytania musisz odpowiedzieć sobie sama. Czy po przeczytaniu książek i odwiedzeniu www.kobieceserca.pl cokolwiek się zmieniło w Twoim poglądzie na sytuację?
Nienawidzę siebie za to że jestem .:(
Nienawidzę siebie za to że jestem .:(
Na takie słowa się nie zgadzam. Kochać siebie trzeba. Bo jak sama siebie nie kochasz, to jak może Cie pokochać ktoś inny?
Czy próbowałaś spisać sobie na kartce wszystkie złe rzeczy, które Ci wyrządził? Czy pomimo tego nie widzisz, jakim człowiekiem jest naprawdę?
Niby wiem co mi zrobił i jak mnie nadal krzywdzi ale był i jest pierwszą miłością mego życia.Nie mogę zrozumieć dlaczego,dlaczego mi to zrobił ,dlaczego tak bardzo mnie krzywdzi ,dlaczego nie potrawie się z tego otrząsnąć i iść dalej.Dlaczego?
Dość rozczulania się nad sobą i tak już nic nie zmienię.
był i jest pierwszą miłością mego życia.
To akurat z pewnością prawda. Ja nieśmiało zauważam, że napisałas "pierwszą" a nie "jedyną". To napawa optymizmem.
Dość rozczulania się nad sobą i tak już nic nie zmienię.
A tu raczej powinnaś kochana powiedzieć "Dość rozczulania się nad sobą; pora wszystko zmienić".
Niby wiem co mi zrobił i jak mnie nadal krzywdzi ale był i jest pierwszą miłością mego życia.Nie mogę zrozumieć dlaczego,dlaczego mi to zrobił ,dlaczego tak bardzo mnie krzywdzi ,dlaczego nie potrawie się z tego otrząsnąć i iść dalej.Dlaczego?
Dość rozczulania się nad sobą i tak już nic nie zmienię.
dlatego ,z jesteś wrażliwą i wartościowa kobietą .
stwierdzając ,że nic już nie zmienisz dokonałaś zmiany tu i teraz
Empatyku, szkoda, że Cie z nami nie było Miałyśmy spotkanie "realne" w Wawie w ten weekend.
Empatyku, szkoda, że Cie z nami nie było
Miałyśmy spotkanie "realne" w Wawie w ten weekend.
ważne ,że się udało i wszystkie zadowolone tak trzymać
Jak tak poczytałam co Zazdrosc pisze to jednak moja teoria się sprawdza- klin dobry na wszystko. Czym się strułaś tym się lecz. Zwłaszcza podnoszące na duchu jest to że nie jesteśmy skazane na tego wspaniałego psychofaga, tylko możemy kochać kogoś innego:) Tak łatwo w tym wypadku cieszyć się cudzym szczęściem:D Zazdrośc, powiedz czym on cię tak rozłożył na łopatki w 18 godzin..???:D
Jak wam się dziewczyny udało spotkanie, podzielcie się wrażeniami:)
Z mojej strony błogi spokój.... dokańczanie pracy, dużo sportu, uciekające kilogramy. Mimo wszystko- nic ta nie poprawia humoru kobiecie jak utrata chociaż części tłuszczyku:) Zwłaszcza gdy się o to nie zabiega, tylko po prostu nie ma czasu na jedzenie:) Czuję się wewnętrznie silniejsza.
Jak tak poczytałam co Zazdrosc pisze to jednak moja teoria się sprawdza- klin dobry na wszystko. Czym się strułaś tym się lecz. Zwłaszcza podnoszące na duchu jest to że nie jesteśmy skazane na tego wspaniałego psychofaga, tylko możemy kochać kogoś innego:) Tak łatwo w tym wypadku cieszyć się cudzym szczęściem:D Zazdrośc, powiedz czym on cię tak rozłożył na łopatki w 18 godzin..???:D
Jak wam się dziewczyny udało spotkanie, podzielcie się wrażeniami:)
Z mojej strony błogi spokój.... dokańczanie pracy, dużo sportu, uciekające kilogramy. Mimo wszystko- nic ta nie poprawia humoru kobiecie jak utrata chociaż części tłuszczyku:) Zwłaszcza gdy się o to nie zabiega, tylko po prostu nie ma czasu na jedzenie:) Czuję się wewnętrznie silniejsza.
Cieszę się Bitreelko, że łapiesz pion.
Spotkanie już spionizowanych, lub będących na dobrej drodze było fantastyczne. Jakoś tak wyszło, że odnalazłyśmy się ze sobą, jakbyśmy faktycznie spędziły ze sobą niejeden harcerski obóz i niejedną pieszą wędrówkę. Nie da się ukryć, że "wyłuskałyśmy" się z tego forum bezbłędnie. To dobry znak dla naszej budzącej się zdrowej intuicji.
...chciałabym być już na tym odcinku drogi....:)
duch rośnie dzięki Wam dzięki za dawanie nadziei...
...chciałabym być już na tym odcinku drogi....:)
duch rośnie dzięki Wamdzięki za dawanie nadziei...
niewątpliwie będziesz, to proces postępujący, jesli weszłaś na tę drogę to nie oglądaj się za siebie i DO PRZODU!!
bywa nie łatwo, ale Doktor Czas jest naszym sprzymierzeńcem i z każdym dniem Jesteś o kilka kroczków dalej, jeśli masz w sobie determinację do zmiany siebie i swojego życia - to jest najwazniejsze
dzięki
nie wiem, czy mam wystarczająco siły...ale wiem, że na pewno nie dam rady dłużej żyć jak dotychczas...dopiero zaczynam widzieć, zdawać sobie sprawę jak bardzo jestem pogubiona i ile przedemną pracy. Czytam wasze posty, (nie wymieniam, bo pewnie kogoś pominę, a nie chciałabym )te rozterki,walka z każdą przeszkodą, gorsze i lepsze dni...i póżniej już coraz więcej spokoju, drobnych radości...
wszystko okupione wielkim trudem...ale jednak możliwe
pozdrawiam bardzo ciepło
dzięki
nie wiem, czy mam wystarczająco siły...ale wiem, że na pewno nie dam rady dłużej żyć jak dotychczas...dopiero zaczynam widzieć, zdawać sobie sprawę jak bardzo jestem pogubiona i ile przedemną pracy. Czytam wasze posty, (nie wymieniam, bo pewnie kogoś pominę, a nie chciałabym)te rozterki,walka z każdą przeszkodą, gorsze i lepsze dni...i póżniej już coraz więcej spokoju, drobnych radości...
wszystko okupione wielkim trudem...ale jednak możliwe
pozdrawiam bardzo ciepło
Masz w sobie tej siły więcej niż myślisz. Sama niedawno tak pisałaś. Pracy sporo, ale warto...jak najbardziej warto...dla siebie...dla dzieci...dla lepszego jutra.
Trzymaj się. Dasz radę, nie będzie łatwo, ale dasz i później sama będziesz miała w sobie spokój, drobne i większe radości, a że okupione trudem tym większym będziesz miała satysfakcję.
Odnioslam dzis maciupki sukcesik. Niekochana w sprawe wtajemniczona z racji swojego wyksztalcenia. Znajomy, ktory mieszka w Norwegii (wspominalam o nim na forum) ma problemy ze zdrowiem. Tak wiec z Niekochana probujemy rozwiklac zagadke jego choroby. Zalecilam mu dzis zrobienie pewnego badania laboratoryjnego, rowniez tomografie, na co otrzymalam odpowiedz cyt "e tam"... Mysle sobie, o ty draniu... i odpisalam "to tobie ma zalezec, a skoro bagatelizujesz problem, to konczymy temat. Albo wracasz z wynikami, albo licz na siebie sam". O! I jakos mnie nie ruszylo, ze strzelil focha
Moja pionizacja dopełniła się. Mam pracę za granicą od sierpnia, wstępnie na rok. Boże jaka jestem szczęśliwa.... zmiana otoczenia, zanik psychofaga... normalnie banan w ustach:)
to tobie ma zalezec, a skoro bagatelizujesz problem, to konczymy temat. Albo wracasz z wynikami, albo licz na siebie sam".
Ja dziś napisze bardzo podobnie komuś innemu. Nie ma rady - jak nie dostanie po pysku, to do przodu nie pójdzie. Też facet. Kurcze, babki jakoś bardziej kumate są
On oczekuje, że JA za niego odpowiem na wszystkie jego pytania i zrobię wszystko za niego. Bo on taki biedny. A przecież wie, że moja sytuacja też jest niewesoła. Ale cóż - ON, ON, ON.
Sorki, ale te numery juz nie ze mną. Jak nic strzeli focha, ale mam to gdzieś.
Ale cóż - ON, ON, ON.
Sorki, ale te numery juz nie ze mną. Jak nic strzeli focha, ale mam to gdzieś.
I bardzo dobrze. Biedni mali chlopcy z zasmarkanymi noskami....niech sami sobie te gile wycieraja!
niekochana72 napisał/a:Ale cóż - ON, ON, ON.
Sorki, ale te numery juz nie ze mną. Jak nic strzeli focha, ale mam to gdzieś.I bardzo dobrze. Biedni mali chlopcy z zasmarkanymi noskami....niech sami sobie te gile wycieraja!
A wiesz, co mnie najbardziej wkurza? Jak po 150 linijkach maila w których sie nad sobą użala, jaśnie kolega pisze: ale dość o mnie - co tam u Ciebie? Po kilku m-cach milczenia. A ... mu w dupę!
Hator, hator, hatorrr
Moja pionizacja dopełniła się. Mam pracę za granicą od sierpnia, wstępnie na rok. Boże jaka jestem szczęśliwa.... zmiana otoczenia, zanik psychofaga... normalnie banan w ustach:)
Bitreelka, jesteś szczęściarą! Gratuluję.
Median napisał/a:niekochana72 napisał/a:Ale cóż - ON, ON, ON.
Sorki, ale te numery juz nie ze mną. Jak nic strzeli focha, ale mam to gdzieś.I bardzo dobrze. Biedni mali chlopcy z zasmarkanymi noskami....niech sami sobie te gile wycieraja!
A wiesz, co mnie najbardziej wkurza? Jak po 150 linijkach maila w których sie nad sobą użala, jaśnie kolega pisze: ale dość o mnie - co tam u Ciebie? Po kilku m-cach milczenia. A ... mu w dupę!
O kurde jestem w Norwegii ,parę miesięcy milczałem , zaczynam sie zastanawiać nad zdrowiem i zapytam się Alzhaimera o tego maila na 150 linijek
poczułem sie niejako zdołowany
niekochana72 napisał/a:Median napisał/a:I bardzo dobrze. Biedni mali chlopcy z zasmarkanymi noskami....niech sami sobie te gile wycieraja!
A wiesz, co mnie najbardziej wkurza? Jak po 150 linijkach maila w których sie nad sobą użala, jaśnie kolega pisze: ale dość o mnie - co tam u Ciebie? Po kilku m-cach milczenia. A ... mu w dupę!
O kurde jestem w Norwegii ,parę miesięcy milczałem , zaczynam sie zastanawiać nad zdrowiem i zapytam się Alzhaimera o tego maila na 150 linijek
poczułem sie niejako zdołowany
Kochany - nie kokietuj. Wiesz, że masz specjalne miejsce w moim serduszku. Wybaczam Ci to milczenie - (choć nawet wysłałam Ci zapytanie na prive) - bo jak juz się odzywasz, to długo pamiętam to, co napisałeś.
Arnika40 napisał/a:Nie chodzi o to, by się kontrolować, ale aby być spontaniczną w nowym wydaniu własnego "ja". Nauczyć się reagować inaczej, widzieć więcej, szanować siebie, budować swoje szczęście w oparciu o siebie, a nie innych.
pobyc ze soba i polubic siebie
Arnika40 napisał/a:Zdanie "cieszę się ze sie zakochałaś i już masz kogoś. To daje nadzieję." wg mnie jest ewidentnym przejawem syndromu KKZB.
Zapomniec o starym, wpaść w nowe, powielając schematy.Dokladnie. Szczescie polegajace na zlapaniu kolejnego dawcy. Z jednego dawcy na drugiego... to daje nadzieje tylko czynnym kkzb. Madrze piszesz Arniko.
Dziękuję Zazdrość, ale wiesz, "mądrze" pisać można wiele, ale zamienić to w czyn to jest dopiero sztuka!
Ale na tym etapie i tak uważam, że już osiagnęłam wiele. Przede wszystkim zrozumiałam w czym tkwi problem i to w dużej mierze dzięki Wam i temu forum, które otworzyło mi oczy na sprawy, o których nie miałam pojęcia. Więc jest od czego wystartować i wiadomo nad czym pracowac, a to już połowa sukcesu.
Niedawno wróciłam ze spaceru z moim kolegą od ponad 20 lat. Poszlismy na spacer z jego psem do lasu.
"Ja i spacer!!!!! Ja i spacer w lesie!!! Ja i spacer w lesie z psem i kolegą!!!!! No coś nie do pomyślenia jeszcze miesiąc temu.
Nuda, nuda i jeszcze raz nuda, a poza tym, jak ja mogłabym coś takiego zrobić mojemu ex!!!
On biedny siedzi sam w domu, co z tego że tysiące kilometrów stąd po drugiej stronie ekranu, ale przecież ja nie mogę!
Poza tym nikt i nic, co nie zwiazane z ex mnie nie interesuje, wszystko jest głupie i nic nie warte!"
Matko! Jaka ja byłam głupia i naiwna. Co chciałam przez to osiągnąć? Dlaczego sama siebie unieszczęśliwiałam? W imię czego?
Spacer był fantastyczny! Zielony las po deszczu, pachnący, świeży, ptaki śpiewają... Pies dorwał jakąś plastikową butelkę i wariował z nią aż do utraty tchu, szczęśliwy i umorusany po sam ogon. A my sobie szliśmy leśną ścieżką chłonąc zapach lasu i rozmawiając o życiu, o podróżach, o zwierzakach i tysiącu innych spraw. Przez całą drogę, ja, nałogowy palacz, nie zapaliłam nawet jednego papierosa, bo żal mi było zatruwać powietrze. Śmialiśmy się i było cudownie, po prostu NORMALNIE.
Tyle jest na świecie pieknych, wspaniałych rzeczy, tylko trzeba nauczyć się nimi cieszyć, szczególnie tymi najzwyklejszymi, najprostszymi.
Jak to zrobić?
Po prostu wstać wreszcie z kanapy, wywlec się z łóżka, zmusić do wyjścia choćby na mały spacer, a reszta przyjdzie sama, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jakie to trudne, ale i jak proste zarazem.
Ech.., pojutrze pierwsza regularna sesja z psychoterapeutką.
Nowy rozdział życia ogłaszam zatem za OTWARTY!
Arniko - nawet nie wiesz, jaką mi sprawiasz radość swoimi postami.
Czerpię z nich energię i nie waham się jej użyć.
Arnika, jak miło było przeczytać tego Twojego posta
powodzenia na NOWEJ DRODZE ŻYCIA !!!
takasobiemamuśka napisał/a:...chciałabym być już na tym odcinku drogi....:)
duch rośnie dzięki Wamdzięki za dawanie nadziei...
niewątpliwie będziesz, to proces postępujący, jesli weszłaś na tę drogę to nie oglądaj się za siebie i DO PRZODU!!
bywa nie łatwo, ale Doktor Czas jest naszym sprzymierzeńcem i z każdym dniem Jesteś o kilka kroczków dalej, jeśli masz w sobie determinację do zmiany siebie i swojego życia - to jest najwazniejsze
Karen, podpisuję się po tymi słowami.
Może jeszcze chwilę temu nie uwierzyłabym, ale dziś wiem, że mozolna, systematyczna i dłuuuga praca nad sobą jest jedynym sposobem na osiągnięcie trwałego sukcesu. Niczego nie da się zrobić JUŻ! Ale zrobić się DA!
Obecnie wizualizuję sobie tę moją walkę przy pomocy bajki o zającu i żółwiu. Znalazłam w necie taki fajny dialog, szalenie trafny i prawdziwy.. Mam nadzieję, że na końcu tej walki powiem sobie sama prosto w oczy - WYGRAŁAŚ, osiągnęłaś cel.
Żółw i zając.
- Rysio, znasz bajkę o żółwiu i zającu
- Tak
- A o czym ona jest?
- O wyścigu pomiędzy żółwiem i zającem.
- Kto wygrał?
- Żółw, bo zając się obijał i znajdował sobie dodatkowe zajęcia.
- Jaka była postawa zająca w tym wyścigu?
- Nie wiem
- Na pewno nie wiesz jak zając zachowywał się w wyścigu?
- Zając był, był ?, nie wiem.
- Opisz to tak jak potrafisz.
- Zając przesadzał ze staniem w miejscu.
- A co go zgubiło, że stał w miejscu?
- Dodatkowe zajęcia.
- Jakie?
- Grał w tenisa. Spał. Spotkał się ze znajomymi koleżankami. Gadał zdążę.
- Czy te dodatkowe zajęcia miały wpływ na jego postawę?
- Tak, odciągnęły go od zwycięstwa.
- Jak biegniesz do mety to osiągniesz?
- Cel.
- Czy zając pamiętał o swoim celu?
- Nie.
- Dlaczego zapomniał?
- Bo zajmował się czymś innym niż cel.
- A co powiesz o żółwiu?
- Nie zatrzymywał się, biegł cały czas, mimo że był wolniejszy od zająca, był spragniony celu.
Niekochana i Karen, to Wy i inne wspaniałe Kobiety na tym forum dałyście mi tę pierwszą, szalenie ważną nadzieję.
Bardzo Wam za to dziękuję!
Dzielenie się odkrywaną w sobie siłą i wiarą w prawdziwość tych wszystkich słów, które tutaj przeczytałam i czytam nadal, jest ogromną przyjemnością dla mnie i potrzebą!
pamiętasz Arniko, mojego pierwszego posta do Ciebie ? napisałam Ci, że znalazłaś się w dobrym miejscu, ale to nie miejsce Ciebie zmienia, zmieniasz się sama, bo chcesz, bo pracujesz nad sobą, bo widzisz cel, a my jesteśmy tak jak i Ty na tej samej drodze i zmierzamy w tym samym kierunku jesteś fajnym kompanem
dzięki za dialog o żółwiu i zającu, to coś dla mnie, bo bywa że niepotrzebnie się rozpraszam,
niestety, całe zycie zając był mi bliższy niż zółw, a tu niestety, by dojść do celu trzeba byc systematycznym i konsekwentnym,
tych lekcji wciąż się uczę, bo nie we wszystkim potrafię być tym mozolnym żółwiem....
O żesz kurna, jakis zmasowany atak psychofagów dzisiaj?
Właśnie mój jeszczemąż zapytał, czy nie chciałabym jeszcze popracować nad naszym małżeństwem. Razem z nim popracować.
pamiętasz Arniko, mojego pierwszego posta do Ciebie ? napisałam Ci, że znalazłaś się w dobrym miejscu, ale to nie miejsce Ciebie zmienia, zmieniasz się sama, bo chcesz, bo pracujesz nad sobą, bo widzisz cel, a my jesteśmy tak jak i Ty na tej samej drodze i zmierzamy w tym samym kierunku
jesteś fajnym kompanem
Pamiętam Karen, oczywiście. Pamiętam też, że nie mogłam zrozumieć "po co" ta cała tragedia z porzuceniem się zadziała.
Dziś juz dokładnie wiem po co. Mało tego, paradoksalnie jestem wdzięczna losowi, że to się stało.
Niby nie minęło wiele czasu, nawet nie całe trzy tygodnie, ale ja mam wrażenie, jakby minęła cała epoka.
Niezwykłe w tym wszystkim jest to, jakim sposobem w ogóle dotarłam do różnych rzeczy, w tym m.in. na to forum, o którym wcześniej nie miałam bladego pojęcia. Szukając rozpaczliwie jakiejkolwiek pomocy w ogromnym bólu, który spadł na mnie jak grom z jasnego nieba, niczym po nitce Ariadny, trafiałam na przeróżne rzeczy. Znalazłam ogrom artykułów, trafiłam na niezwykłe książki, znalazłam w sieci niesamowite miejsca, takie jak to. Nagle okazało się, że ta prawie 40 letnia "depresja życia" ma swoje podłoże, nareszcie zidentyfikowane, określone i wcale nie takie niespotykane. Bo problemy, które dręczyły latami mnie, okazuje się, że nie są wyobcowane, wiele osób z ich powodu cierpi.
Nawet nie wiecie, jakie to dla mnie kolosalne było i jest odkrycie! To tak, jakby nagle ktoś po trzydziestu paru latach, otworzył mi oczy, które kiedyś w dzieciństwie zmuszona byłam zamknąć.
Jakbym nagle po tych wszystkich latach wyszła ze swojego wewnętrznego więzienia, stanęła przed bramą więzienną zastanawiając się, co teraz zrobić ze swoim życiem. Po czym ruszyła prosto przed siebie, do przodu, z każdym kolejnym krokiem zbliżając się do wyzwolenia.
Dziś już wiem, że w tej drodze spotkam jeszcze wiele wspaniałych ludzi, jeszcze wiele nowych odkryć mnie czeka. Czasem będzie ostro pod górkę, czasami uda mi się popłynąć z nurtem rzeki, innym razem będę wędrować przez pustkowia z ciężkim bagażem na plecach, pewnie nie raz stanę na rozdrożu dróg.
Ale jedno wiem, tym razem nie zawrócę w pół drogi, będę szła tak długo aż dojdę do SIEBIE, w pocie czoła, w strugach deszczu, w palącym słońcu bądź w szczypiącym na twarzy mrozie. Ale... DOJDĘ! To jest mój najważniejszy cel i.. nowy sens życia.
O żesz kurna, jakis zmasowany atak psychofagów dzisiaj?
Właśnie mój jeszczemąż zapytał, czy nie chciałabym jeszcze popracować nad naszym małżeństwem. Razem z nim popracować.
Kochana, Ty chyba jesteś żółwiem w tym przypadku, nie ząjącem i wiesz gdzie Twój cel? czy ta wspólna praca przypadkiem nie odciągnęłaby Cię od tego celu?
niekochana72 napisał/a:O żesz kurna, jakis zmasowany atak psychofagów dzisiaj?
Właśnie mój jeszczemąż zapytał, czy nie chciałabym jeszcze popracować nad naszym małżeństwem. Razem z nim popracować.Kochana, Ty chyba jesteś żółwiem w tym przypadku, nie ząjącem i wiesz gdzie Twój cel? czy ta wspólna praca przypadkiem nie odciągnęła by Cię od tego celu?
Zrobiłam taki wytrzeszcz, że chyba mi zostanie na dłużej. Grzecznie odmówiłam, pomimo jasnej sugestii, ze to ostatni dzwonek przed rozwodem
Mam wrażenie, że jest urażony
Nawet nie wiecie, jakie to dla mnie kolosalne było i jest odkrycie!
wiemy, wiemy
przynajmniej ja wiem, bo dla mnie to też było kolosalne odkrycie...
kilka rozwalonych związków, w ktorych za każdym razem starałam się coraz bardziej, a i tak d..a
gdy odkryłam, że jestem kkzb, to wszystko stało się jasne, poczułam jakbym wyszła z mgły na prostą drogę, może ona jest długa, może i trudna, ale przynajmniej widać dokąd idę
karen napisał/a:niekochana72 napisał/a:O żesz kurna, jakis zmasowany atak psychofagów dzisiaj?
Właśnie mój jeszczemąż zapytał, czy nie chciałabym jeszcze popracować nad naszym małżeństwem. Razem z nim popracować.Kochana, Ty chyba jesteś żółwiem w tym przypadku, nie ząjącem i wiesz gdzie Twój cel? czy ta wspólna praca przypadkiem nie odciągnęłaby Cię od tego celu?
Zrobiłam taki wytrzeszcz, że chyba mi zostanie na dłużej. Grzecznie odmówiłam, pomimo jasnej sugestii, ze to ostatni dzwonek przed rozwodem
Mam wrażenie, że jest urażony
Tobie wytrzeszcz minie, ale uraza może pozostać na dłużej, JAK ŚMIAŁAŚ ODMÓWIĆ!!!
karen napisał/a:niekochana72 napisał/a:O żesz kurna, jakis zmasowany atak psychofagów dzisiaj?
Właśnie mój jeszczemąż zapytał, czy nie chciałabym jeszcze popracować nad naszym małżeństwem. Razem z nim popracować.Kochana, Ty chyba jesteś żółwiem w tym przypadku, nie ząjącem i wiesz gdzie Twój cel? czy ta wspólna praca przypadkiem nie odciągnęła by Cię od tego celu?
Zrobiłam taki wytrzeszcz, że chyba mi zostanie na dłużej. Grzecznie odmówiłam, pomimo jasnej sugestii, ze to ostatni dzwonek przed rozwodem
Mam wrażenie, że jest urażony
Takie mam wrażenie, że dzisiejsza "odezwa" Twojego jeszczemęża, to jęki tonącego, co to brzytwy nawet by się uchwycił. Tylko, że ten tonący, to tak naprawdę topielec na własne życzenie. Nie martw się, okaże się szybko, że woda sięga mu do pasa i za chwilę stanie na nogi, otrząśnie się i przebierze mokre kąpielówki
Sorki, coś mnie dzisiaj na poezje bierze. To przez ten las, niewątpliwie
Kochane dziewczyny!
Nie raz tu pisałam o masie książek, która wpadła mi w ręce ostatnimi czasy. Jest wśród nich też pewna niezwykła książka o "Anielskiej terapii" Doreen Virtue.
Na dobranoc przesyłam Wam pewne anielskie przesłanie, które przepisuję teraz specjalnie dla Was z tej książki, z życzeniami pięknych, spokojnych snów i śmiałego wejścia jutro w kolejny nowy cudowny dzień!
"(...) Uzdrawianie po rozpadzie nie musi być bolesne, chociaż często widzimy ludzi, którzy cierpią, gdyż tego właśnie się spodziewają. Tak, koniec relacji to rodzaj śmierci. A śmierci zawsze towarzyszy rozpacz. Mimo to, opłakiwanie kogoś nie musi pociągać za sobą przygnębiającego zawodzenia, które zawsze widzi się w czarno-białych filmach. To może być wspaniały czas na powzięcie postanowień odnośnie swojej osoby.
Wielkie zmiany biorą się z wielkiego smutku. Czy możemy więc zasugerować, abyś skorzystał z tego rozstania - nieważne, czy dopiero je rozważasz, czy jest nieuniknione lub też właśnie miało miejsce - i wykorzystaj tę życiową energię, aby w pamiętniku stworzyć zapiski dotyczące twojego życia? Pisz, cokolwiek przychodzi ci na myśl, a co mówi ci, jak daleko podróżowałeś - w głównej mierze dzięki temu związkowi. Ujrzysz jego wartość, niezależnie od tego, czy dalej trwa, czy też się zakończył.
Czy widzisz, jaki sam sobie przyniosłeś dar, koncentrując się właśnie teraz na prezentach urzeczywistniających się w twoim obliczu? Zawsze można inaczej spojrzeć na każdą sytuację, a my prosimy, abyś włożył cały swój wysiłek w rozbudzanie dobra."
Dobranoc Aniołki...
niekochana72 napisał/a:karen napisał/a:Kochana, Ty chyba jesteś żółwiem w tym przypadku, nie ząjącem i wiesz gdzie Twój cel? czy ta wspólna praca przypadkiem nie odciągnęła by Cię od tego celu?
Zrobiłam taki wytrzeszcz, że chyba mi zostanie na dłużej. Grzecznie odmówiłam, pomimo jasnej sugestii, ze to ostatni dzwonek przed rozwodem
Mam wrażenie, że jest urażonyTakie mam wrażenie, że dzisiejsza "odezwa" Twojego jeszczemęża, to jęki tonącego, co to brzytwy nawet by się uchwycił. Tylko, że ten tonący, to tak naprawdę topielec na własne życzenie. Nie martw się, okaże się szybko, że woda sięga mu do pasa i za chwilę stanie na nogi, otrząśnie się i przebierze mokre kąpielówki
Sorki, coś mnie dzisiaj na poezje bierze. To przez ten las, niewątpliwie
Och, Niekochana, jestem na tym samym etapie. Jęki, skamlanie, błaganie: będzie dobrze, popracujmy (my, hahaha)uwierz, zrobię wszystko dla ciebie, nie pomijając jak bardzo mnie kocha...
To jest chyba najgorszy czas, czekanie na termin a tu słabości jeszczemęża. Można schziy dostać. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że niekiedy doprowadza mnie do myślenia, a może ma rację. Całe szczęście, że do przeważa jeszcze głos rozsądku. Zaszłaś tak daleko, nie zbaczaj z DOBRZE wybranej WŁAŚCIWEJ drogi.
Betinko - dla mnie nie ma odwrotu. Ja wiem, ze on nie ma racji, a ja podjęłam jedyną słuszną decyzję. Nie mam nawet cienia wątpliwości.
Na słowa "my znów razem" w mojej głowie zapala się lampka: Run, kobieto, run...
O żesz kurna, jakis zmasowany atak psychofagów dzisiaj?
Właśnie mój jeszczemąż zapytał, czy nie chciałabym jeszcze popracować nad naszym małżeństwem. Razem z nim popracować.
Tak to już chyba w życiu jest, że jak mają nas na wyciągnięcie ręki to nas nie szanują, a jak widzą że się wymykamy z rąk - to wtedy dramat - prawda Niekochana.
Nie ma znaczenia wszystko to co stalo się wcześniej - ważne żeby to ich było znowu górą.
Nie odkryje Ameryki moim stwierdzeniem, ale to forum, czytanie wszych mysli, bardzo pomaga i daje duzo pozytywnej energii.
O żesz kurna, jakis zmasowany atak psychofagów dzisiaj?
Właśnie mój jeszczemąż zapytał, czy nie chciałabym jeszcze popracować nad naszym małżeństwem. Razem z nim popracować.
Zaraz zaraz, ale bez nagonki. Pomyślmy logicznie. Czy zaproponował jakiś plan naprawczy "popracowania", czy wyszedł ze słusznego DLA SIEBIE założenia, że Ty masz ten plan opracować i wdrożyć?
Jakieś konkrety czy (jak u mnie) "mgła nadziei i deklaracji"?
Pomijam wszystko, co już o nim wiemy, ale wiesz ludzie się zmieniają No, kurde, bez śmichów, są przecież takie przypadki. Może masz szansę wygrać los na loterii. Ja serio. Wielu innym się nie udało ale skąd przekonanie, że Tobie się nie uda?
niekochana72 napisał/a:O żesz kurna, jakis zmasowany atak psychofagów dzisiaj?
Właśnie mój jeszczemąż zapytał, czy nie chciałabym jeszcze popracować nad naszym małżeństwem. Razem z nim popracować.Zaraz zaraz, ale bez nagonki. Pomyślmy logicznie. Czy zaproponował jakiś plan naprawczy "popracowania", czy wyszedł ze słusznego DLA SIEBIE założenia, że Ty masz ten plan opracować i wdrożyć?
Jakieś konkrety czy (jak u mnie) "mgła nadziei i deklaracji"?Pomijam wszystko, co już o nim wiemy, ale wiesz ludzie się zmieniają
No, kurde, bez śmichów, są przecież takie przypadki. Może masz szansę wygrać los na loterii. Ja serio. Wielu innym się nie udało ale skąd przekonanie, że Tobie się nie uda?
"Popracownaie" w rozumieniu jeszczemęża zawsze oznacza jedno - OPAMIĘTAJ SIĘ BABO I RÓB TAK, JAK JA CHCĘ!
No jestem pewna, że ISTOTNYM jest fakt, że nie mam wątpliwości, iż to "my" było na pokaz. To JA jako winna wszelkiemu złu powinnam się zmienić.
I potwierdzeniem tego było zakończenie rozmowy, gdy zapytałam, "czy sądzi, że potrafi po rozwodzie funkcjonować normalnie w relacjach ze mną, jak człowiek z człowiekiem".
Usłyszałam - jak Ci całkiem nie odbije Wszystko jasne?
Poza tym Tarntelko droga - ja już nie czuję do niego żadnych ciepłych, ba nawet letnich uczuć. Zostałam tak skrzywdzona, zgnojona i upokorzona, że jak myślę "my" mam odruch wymiotny.
taaaa....
jak to wszystko do siebie podobne...na przemian... skrucha, złość i obwinianie...ale jest postęp...chyba jednak dociera do męża, bo ostatnio zaczął proponować, że mi spłaci dom...heh....ba nawet rzeczoznawcy nie potrzebuje...
taaaa....
...heh....ba nawet rzeczoznawcy nie potrzebuje...
bo pewnie chce Ci dać więcej niż rzeczoznawca by wycenił he he
takasobiemamuśka napisał/a:taaaa....
...heh....ba nawet rzeczoznawcy nie potrzebuje...bo pewnie chce Ci dać więcej niż rzeczoznawca by wycenił
he he
Jusci
No kochane - niestety przyjdzie mi jeszcze poczekać, ale mój szczęśliwy dzień to 5 października 2011r. Sprawdziłam - będzie to środa.
Przygotuję sobie coś do odcinania tych 119 dni.
No kochane - niestety przyjdzie mi jeszcze poczekać, ale mój szczęśliwy dzień to 5 października 2011r. Sprawdziłam - będzie to środa.
Przygotuję sobie coś do odcinania tych 119 dni.
To długo i nie długo - zależy jak na to spojrzć. Wiem że jesteś pewna tego co robisz i jesteś zdecydowana.
Ja mam jeszcze zwiazane ręce, ale przyjdzie dzień - kiedy i w moim życiu zapanuje spokój i zajdą zmiany. Jestem niecierpliwa i chciałabym by było to już - ale trzeba poczekawć.
5 października będę z Tobą i życzę Ci byś uzyskała wszystko co sobie zaplanowałaś.
pozdrawiam
No kochane - niestety przyjdzie mi jeszcze poczekać, ale mój szczęśliwy dzień to 5 października 2011r. Sprawdziłam - będzie to środa.
Przygotuję sobie coś do odcinania tych 119 dni.
Niekochana!
Nie odcinaj tych 119 dni, ale spraw by każdy z nich był choć w odrobince szczęśliwy, by każdy był środą 5.10.2011.
Mnie uszczęśliwił dziś nagły silny deszcz, który zmoczył mnie w biegu do samochodu. Krótka chwila (albo długa-zależy jak na to spojrzeć), ale jakże ożywcza, jaka wspaniała! Kocham deszcz!
Mam wrażenie, że wpadam z rozpaczy w jakąś euforię! A może nie, może wreszcie zaczynam zauważać te malutkie szczęścia?...
Specjalnie Dla Ciebie wysyłam 119 uśmiechów, na każdy uśmiechnięty dzień!
.... (:D)
niekochana72 napisał/a:No kochane - niestety przyjdzie mi jeszcze poczekać, ale mój szczęśliwy dzień to 5 października 2011r. Sprawdziłam - będzie to środa.
Przygotuję sobie coś do odcinania tych 119 dni.Niekochana!
Nie odcinaj tych 119 dni, ale spraw by każdy z nich był choć w odrobince szczęśliwy, by każdy był środą 5.10.2011.
Mnie uszczęśliwił dziś nagły silny deszcz, który zmoczył mnie w biegu do samochodu. Krótka chwila (albo długa-zależy jak na to spojrzeć), ale jakże ożywcza, jaka wspaniała! Kocham deszcz!
Mam wrażenie, że wpadam z rozpaczy w jakąś euforię! A może nie, może wreszcie zaczynam zauważać te malutkie szczęścia?...Specjalnie Dla Ciebie wysyłam 119 uśmiechów, na każdy uśmiechnięty dzień!
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
.... (:D)
Arnika - bardzo Ci dziękuję. Uśmiechnęłam się od samego rana
Niekochana, kobieto szalona, o której Ty wstałaś???? spać z wrażenia nie możesz?
...już 118
Niekochana, kobieto szalona, o której Ty wstałaś???? spać z wrażenia nie możesz?
...już 118
Kochana - mój celibat trwa już 1,5 roku więc jestem niejako w desperacji Tak więc pomyślałam, że skoro przysłowia są mądrością narodów, to mam takie jedno fajne: Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje
No więc wstałam przed piątą, żeby być pierwszą w kolejce Ale najwyraźniej nie zasłużyłam
Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje
![]()
No więc wstałam przed piątą, żeby być pierwszą w kolejceAle najwyraźniej nie zasłużyłam
Nie gań dnia przed zachodem słońca - kto wie co Ci jeszcze przyniesie?
Miłego, owocnego, pożytecznego, ułożonego itp. itd....
Wklejam post, który zamieściłam, w watku "mój wymarzony rozwód", po opublikowaniu stwierdziłam, że bardziej pasuje tutaj:
CIESZY MNIE WSZYSTKO CO DO MNIE PRZYCHODZI
i tak sobie myślę, że chyba nawet tak jest, że wszystko co dzieje się w moim życiu obraca się w rezultacie na dobre... bo popatrzcie to traumatyczne rozstanie, które wcisnęło mnie w glebę i wydawało mi się końcem świata przyczyniło się do wielu pozytywnych przemian:
- przede wszystkim skłoniło mnie do wielkiej pracy nad sobą, do poszukiwań, do refleksji i wyciągania wniosków - dziś jestem inną osobą, lepszą dla siebie, bardziej tolerancyjną dla innych, bardziej otwartą i wolną, odkryłam, ze jestem kkzb, co pozwala mi nadal pracować nad sobą w kierunku coraz większej miłości do siebie, a co za tym idzie do wszystkich ludzi, bo tak rozumiem "kochaj bliźniego swego jak siebie samego" - czyli kochaj siebie, kochaj ludzi, szanuj siebie, szanuj ludzi;
- po drugie - potwierdziło, wzmocniło i rozwinęło moje dwie wieloletnie przyjaźnie, gdyż w tym najgorszym dla mnie okresie Oboje byli przy mnie, wspierali mnie cierpliwie, za co jestem im ogromnie wdzięczna, a kontakt między nami stał się głębszy i jeszcze bardziej otwarty;
- trafiłam na to forum gdzie zaznałam wsparcia i zbiorowej mądrości kobiet, poznałam Was, Kochane moje, wspaniałe, dzielne, mądre, inteligentne i piękne w każdym znaczeniu tego słowa Kobiety ;
- otworzyły się przede mną pewne perspektywy zawodowe, a może i życiowe, które przypuszczam nie miały by do mnie dostępu, gdybym tkwiła w tym niesatysfakcjonującym związku.
kłamstwa, zdrada, rozstanie, trauma, rozpacz, złość, gorycz.... cały ten okropny gnój stał się nawozem na którym rosną pozytywne rzeczy - piekne kwiaty Przyjaźni, rozwój osobisty, nowe perspektywy...
niech te moje wnioski, będa nadzieją dla tych Dziewczyn, które jeszcze rozpaczają i czują się zawiedzione -
NIE MA TEGO ZŁEGO CO BY NA DOBRE NIE WYSZŁO
zdaję sobie sprawę, że wciąż jestem w drodze i zawsze w niej będę, że pewnie potknę się nie raz, zwątpię, zapłaczę, ale moja świadomość jest już taka, że jestem wspaniałą kobietą, świat jest piękny, a życie to cud
i TEGO BĘDĘ SIĘ TRZYMAĆ - choćby na torturach
niekochana72 napisał/a:Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje
![]()
No więc wstałam przed piątą, żeby być pierwszą w kolejceAle najwyraźniej nie zasłużyłam
Nie gań dnia przed zachodem słońca - kto wie co Ci jeszcze przyniesie?
Miłego, owocnego, pożytecznego, ułożonego itp. itd....
Dzięki kochana Masz rację - czuję, że zasłużyłam na wszystko co najlepsze! Czy Wy to czujecie? - ten mój haj???
Zazdrości - to przez Ciebie siostro.
Strony Poprzednia 1 … 38 39 40 41 42 … 405 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024