Właśnie te wspomnienia dobrych chwil działają na naszą niekorzyść.Nie możemy uwierzyć, bo przecież kiedyś tak było cudownie.No i przecież to ten sam człowiek co wtedy,jak mógł się tak zmienić? Ano najwyraźniej mógł.Dziewczyny niestety potrzeba czasu zanim stwierdzicie - o kurcze, jak ja mogłam płakać za takim ... który tak mnie ranił z premedytacją.Jak mogłam być taka masochistką, żeby dać sobą tak pomiatać, manipulować?Ten czas dochodzenia do siebie po nieudanej relacji jest jak żałoba, trzeba przejść cierpliwie wszystkie jej etapy.Innej rady nie ma.Tylko - trzeba chcieć przejść te etapy, żeby móc żyć na nowo.
25,611 2015-06-28 11:22:03
25,612 2015-06-28 11:29:10
Wampirek ... my tu wszystkie obolałe . Ja zaczęłam od czytania tego forum i bardzo mi pomaga
25,613 2015-06-28 11:33:05
Wspominamy tylko te dobre chwile z początków znajomości a to co działo się później jakby nie dochodziło do nas, bo przecież on nie mógł tak się zmienić
25,614 2015-06-28 11:45:00
I tak jak kiedyś trzeba było żebrać o każdego kwiatka tak po odejściu zasypuje ogromnymi bukietami... a jak widzi że nie przekupi Nas, to po co się starać?
25,615 2015-06-28 12:20:07
Lime on zawsze będzie tak postępował ... jego nie interesuj co Ty czujesz, musisz go sobie odpuścić... wiem, łatwo się mówi
.
.
Wiem wlasnie. Zdaje sobie sprawe z tego, ze ja go nie interesuje. On jest dodatkowo ksiazkowym narcyzem i egoista. On jest wazny tylko, jego sprawy, jego problemy. Potrafi mnie godzinami zagadywac o tym jaki to jest nieszczesliwy, jak to mu jakas laska dala kosza, jak on nigdy nie moze trafic na normalna dziewczyne, jaki jest biedny... Kiedy ja mam zly humor i problem,i mu sie zalilam (Teraz juz tego staram sie nie robic, bo po co?) to najczesciej slyszalam "Eeee marudzisz.... a wiesz ze X znow mnie olala?". Serio tak bylo. Stwierdzenie, ze ja marudze i ze nie mam tak naprawde problemu i od razu przechodzil do swojego tematu.
25,616 2015-06-28 12:20:46
Niestety aby móc później znów zostawić
25,617 2015-06-28 12:45:50
Lime musisz zacząć go traktować tylko jako przyjaciela, a jeśli nie jesteś w stanie to jedynym rozwiązaniem jest brak kontaktu.
25,618 2015-06-28 13:11:07
Szczerze? To on nawet nie zasługuje na traktowanie jak przyjaciela. Tak sobie na początku mysłałam - nie echce mnie, nie jest zaintersowany, to chociaż jesteśmy przyjaciółmi, fajnie. Ale on się nie zachowuje jak przyjaciel. On mnie wykorzystuje wtedy kiedy jestem mu potrzebna, nie robi prawie niczego bezinteresownie. Więc niee.... muszę z nim zerwać kontakt. Tylko że to nie jest takie łatwe, bo pracujemy w jednej firmie (on aktualnie w oddziale za granicą, ja w PL), a na dodatek kupiliśmy mieszkania w tej samej inwestycji, wiec razej długo nas coś bedzie laczylo..
25,619 2015-06-29 22:35:02
Co u Was dziewczyny?
Moja "męczydusza" się dziś odezwała, szok. Ale wiem czemu. Patrzę na wyciszony telefon - nieodebrane połączenie - on. OCzywiście głupia oddzwoniłam i pytam co chciał. "Nic.. tak dzwoniłem" Jak to? Bez powodu? Czemu dzwonił bez powodu? Po co do mnie? Naiwny głos w mojej głowie mówił "Bo moze chcial uslyszec Twoj glos? Bo rozmowa z Toba mu pomaga jak ma dola?" Bo mial dola, zly humor, cokolwiek. Tylko co z tego? Czemu ja znow naiwnie bylam na jego zawolanie? Czemu oddzwonilam i pytalam co sie dzieje, czemu ma dola? Po co? I teraz jeszcze smsy dostaje od niego, bo cos kombinuje i mnie probuje w to wciagnac, zebym mu w czymspomogla.. Boze.. Kiedy ja sie uwolenie calkiem? I tak jest dobrze, ze zdaje sobie sprawe z tegow szystkiego, z jego manipulacji. Ja teraz a ja pol rok temu to krok milowy. Wczesniej wierzylam w te jego wszystkie slowa, czyny, teraz slucham go, pocieszamnawet czasem, jednoczesnie wiedzac, ze to manipulacja majaca na celu osiagniecie przez niego jakiegos celu.. Eh.. Szkoda slow.
25,620 2015-06-29 23:01:09
hej z dnia na dzień coraz lepiej, teraz przynajmniej nie mam cały dzień czerwonego nosa i nie straszę swoim widokiem wszystkich dookoła... chociaż schudłam w ciągu tych dwóch miesięcy 7 kg i wyglądam jak kościotrup
.
A ostatnio pisałaś, że już się nie dasz nabrać ... no i jak to z tym jest?
25,621 2015-06-29 23:05:54
Moja męczydusza też się odezwała dzisiaj i to dwukrotnie.Ostatnio sprzedaje mi komplementy,też coś kombinuje.Nawet wiem o co chodzi - uciekam z jego życia i jego manipulacji.Nie ma już stęsknionej naiwnej żoneczki.Nie ma, a tak mogło być mu dalej wygodnie i miło.Sama sobie się dziwię, jak szybko wyrastam ze swojej naiwności.No i dobrze, tak trzymać, czego nam wszystkim życzę
25,622 2015-06-29 23:24:29
Trzymam kciuki... za was i za siebie i za nasze zamknięte furtki . Do mojej furtki na razie się nie dobija... ale zgniotę go w niej jeśli zbliży łapy. Pa dziewczynki idę spać
25,623 2015-06-30 17:19:12
oj .... Jaki fajny dziś dzień . Dawno już nie czułam się taka wolna, bez myśli i zamartwiania się ... dniu trwaj
I wiecie co, boję się nadal przypadkowego spotkania ale już wiem, że tylko ode mnie zależy co będzie dalej ... a z H. nie ma nic dalej.
I usłyszałam dziś mądrą myśl ... BO ZDECYDOWANIE ŁATWIEJ SIĘ COŚ BUDUJE NIŻ REMONTUJE . Więc zaczynam budować, dół już wykopany pod fundamenty
25,624 2015-06-30 18:01:43 Ostatnio edytowany przez lime86 (2015-06-30 18:02:21)
majka84 - ciesze się, że masz taki dobry dzień mnie moja męczydusza dalej meczyla dzis, w pracy na naszym wewnetrznym czacie.. ciagle cos, ze musmutno, ze czy pracuje czy sie nudze itd itp.. nie wiem co musie dzieje, ale ewidentnie szuka kontaktu.. a janie umiem go odciac chocaiz chce!
I nie moglam dzis spac, obudzilam sie o 3:30 i koniec, do budzika juz nie zasnelam. Przegladalam rozne takie tam stronki z cytatami itd i trafilam na idealny do naszych sytuacji :
"Najtrudniej jest zamknąć za sobą drzwi. Oddzielić się od kogoś, kto miał być na zawsze. Jesteś jak lekarz wykonujący reanimację o wiele za długo, uczucie umarło, a ty wciąż próbujesz je ratować. Za późno, lecz tak trudno przestać, kiedy wciąż żywisz nadzieję, że to urodzi się lub odżyje. Pamiętaj, nie dasz życia nowym uczuciom, jeśli nie zamkniesz tych drzwi już na zawsze."
Alicja Kostrzak
25,625 2015-06-30 18:26:22
Ja zamykam i to na klucz...a klucz wyrzucam, żeby czasem coś mi nie odbiło. Reanimowałam tylko, że siebie przez dwa miesiące, teraz leżę na OIOM-ie ... ale rokowania są dobre, będę żyć ... - ja sobie ten cytat tak przetłumaczę.
A co będziesz czuć jak pewnego dnia powie Ci, że się zakochał?
25,626 2015-06-30 20:18:58 Ostatnio edytowany przez lime86 (2015-06-30 20:22:21)
Haha. To jest taka historia, ze poniekad o tym marze. Tzn nie, nie chce z nim byc. Na tyle go poznalam, ze wiem, ze nie moglabym z nim byc po tym wszystkim co wiem, jak wiem jaki jest naprawde, jak przedmiotowo traktuje wiekszosc kobiet, jaki ma stosunek do seksu itd. Nie nie nie. Z tego sie na bank wyleczylam - z checi bycia z nim. Cos mnie jednak do niego ciagnie i tak dalej, po prostu jakas potrzeba posiadania go w zyciu.
Ale po cichu czasem marze o tym, ze on nagle otworzy oczy, stwierdzi ze sie zakochal, a ja mu dam wtedy pstryczka w nos i powiem, ze sorry, ale o 2 lata za pozno.. Tym bardziej mam taka chec, bo sie znaczaco zmienilam. W ciagu ostatniego pol roku (jak on wyjechal za granice i przestalam z nim tyle czasu spedzac wolnego!) zabralam sie za siebie i schudlam, aktualnie - 15 kg. Jestem najszczuplejsza jaka kiedykolwiek bylam, i od paru miesiecy slysze same komplementy pod moim adresem.
Zeby nie bylo - schdulam dla siebie, dla zdrowia, bo pod koniec roku bylam w szpitalu i uslyszalam to i owo, wiec sie zawzielam i pomyslalam ze kiedy jak nie teraz. Ale wiem, ze on mna "gardzil" bo bylam puszysta... Kiedys mi powiedzial, ze gdybym schudla troche to bylabym niezla laska. I teraz ma pewnie zonka, bo nagle jestem niezla laska, z tym samym fajnym charakterem. Wiec kto wie, czy mu sie nagle cos nie odwidzi.
Wiec wiem, ze to niezdrowe, ale naprawde marzy mi sie czasem ze on nagle sie zakocha, stwierdzi ze chcialby ze mna byc.. Ale to mi tylko udowodni, ze liczy sie dla niego wyglad a nie wnetrze, poza tym - NIE. Tego akurat jestem pewna, ze nie ma opcji, ze moglabym z nim byc.. Ja wiem o nim najgorsze rzeczy...
25,627 2015-06-30 20:33:14 Ostatnio edytowany przez Blitzkrieg1942 (2015-06-30 20:33:48)
Pani to się kieruje chęcią zemsty. Chęć posiadania go w życiu byle dostarczał jakichkolwiek emocji. Zaprzecza sobie pani na każdym kroku i to jest powód wchodzenia w takie relacje. Miotać się trzeba przestać i oszukiwać też, bo jakby pani tak naprawde nie chciała go to by nawet o nim nie myślała. A co dopiero odpisywanie, uleganie mu.
25,628 2015-06-30 22:15:25
Lime86 wiesz co myślę, że Ty może jesteś kkzb ale w początkowym stadium (że tak to nazwę ), więc lepiej niech ON się w Tobie "nie zakocha" na chwilę i nie da nadziei ... bo później odrzucić go już nie będzie tak łatwo
25,629 2015-06-30 22:38:34
Pani to się kieruje chęcią zemsty. Chęć posiadania go w życiu byle dostarczał jakichkolwiek emocji. Zaprzecza sobie pani na każdym kroku i to jest powód wchodzenia w takie relacje. Miotać się trzeba przestać i oszukiwać też, bo jakby pani tak naprawde nie chciała go to by nawet o nim nie myślała. A co dopiero odpisywanie, uleganie mu.
Eh cos w tym jest... Zreszta jak chodzilam przez pol roku do psychologa (wlasnie przez niego... bo uznalam, ze za bardzo swiruje, za bardoz to wszystko oddzialywuje na mnie) to mnie tez Pani psycholog uswiadomila, ze ja zawsze poszukuje trudnych relacji - bo dostarczaja jakis emocji, a nie maja perspektyw..
majka - pewnie masz racje. pomaga mi dystans, mimo ze jak widac i tak mamy kontakt. ale wczesniej spedzalismy duzo wolnych chwil razem - zakupy, kina, wypady na miasto itd. a bylismy zawsze tylko znajomymi, kumplami, jak zwal tak zwal. Boje sie co bedzie jak on wroci na stale do PL (juz za jakies 2 miesiace..) to zacznie znow mnie wyciagac. Czy bede umiala sie oprzec?
25,630 2015-07-01 18:32:46
Kochane! Bardzo Was zachęcam do zerwania wszelkich kontaktów ze swoimi byłymi partnerami. U mnie nie minęło może dużo czasu, ale nagle po kilku dniach "odkryłam", że już nie muszę się martwić o to, czy na kolejnym spotkaniu usłyszę coś, co wgniecie mnie w glebę. Nie muszę się martwić, że się upije i mnie zwyzywa od dz...ek za to, że nie tak się spojrzałam. Mogę chodzić do znajomych codziennie i nikt mi nie robi z tej okazji awantur. To "wielkie odkrycie" jest dla mnie szokiem po niemal 7 latach życia pod władzą pana. Nagle wszystko mi się zaczęło udawać. A apogeum tego nastąpiło parę dni temu, gdy kolega z pracy wyciągnął mnie na piwo. Zostałam potraktowana JAK KOBIETA, nie jak niewolnica. Dał mi takiego kopa wiary w siebie, że w w ciągu kilku godzin przestało mnie interesować kompletnie, co się dzieje z byłym. Jakby nigdy nie istniał. Jak dla mnie może w tym momencie się żenić, robić sobie dzieciaka i wszystko inne, na co sama liczyłam z jego strony.
Jesteście super i zasługujecie na mężczyzn, którzy będą Was traktować z szacunkiem!!!
25,631 2015-07-01 18:35:54
Kochane! Bardzo Was zachęcam do zerwania wszelkich kontaktów ze swoimi byłymi partnerami. U mnie nie minęło może dużo czasu, ale nagle po kilku dniach "odkryłam", że już nie muszę się martwić o to, czy na kolejnym spotkaniu usłyszę coś, co wgniecie mnie w glebę. Nie muszę się martwić, że się upije i mnie zwyzywa od dz...ek za to, że nie tak się spojrzałam. Mogę chodzić do znajomych codziennie i nikt mi nie robi z tej okazji awantur. To "wielkie odkrycie" jest dla mnie szokiem po niemal 7 latach życia pod władzą pana. Nagle wszystko mi się zaczęło udawać. A apogeum tego nastąpiło parę dni temu, gdy kolega z pracy wyciągnął mnie na piwo. Zostałam potraktowana JAK KOBIETA, nie jak niewolnica. Dał mi takiego kopa wiary w siebie, że w w ciągu kilku godzin przestało mnie interesować kompletnie, co się dzieje z byłym. Jakby nigdy nie istniał. Jak dla mnie może w tym momencie się żenić, robić sobie dzieciaka i wszystko inne, na co sama liczyłam z jego strony.
Jesteście super i zasługujecie na mężczyzn, którzy będą Was traktować z szacunkiem!!!
Szkoda tylko ze nowy facio musial ci otworzyc oczy. Pamietaj to moze byc nowe uzaleznienie np od tego by cie traktował jak kobiete, bo sama nie stanowisz o swojej samoocenie. Tamto to uzaleznienie i to tez moze by byc takie. Wskazana ostroznosc.
25,632 2015-07-01 20:21:14
Zauważacie u siebie tendencję do schematów? Chodzi mi o to co wspomniałam, że ja wiem, widzę i zwrócił mi na to uwagę psycholog, że zawsze/prawie zawsze zakochuję się/przeżywam jakieś fascynacje niedostępnymi facetami. Tez tak macie? Mialyscie inne podobne sytuacje w swoim zyciu? Ja sobie z tego nie zdawalam sprawy do kiedy nie zaczelam analizowac przeszlosci i tego, w kim bylam zakochana. To zawsze byli jacys emocjonalni popaprancy, zonaci (spoko, nigdy nie bylam "trzecia", ale zakochana/zafascynowana bylam w zonatym eh), niedostepni ze wzgledu na odleglosc, majacy trudne sprawy rodzinne itd. Zawsze bylo COS.
25,633 2015-07-01 20:41:08
Kazdy człowiek zyje schematem. Unika bólu, dąży do tego by było mu dobrze. Reszta jest nauczeniem tego co wywołuje rozne emocje, a to sie bierze od rodziny. Zmienic to jest trudno, bo trzeba sie przelamywac.
25,634 2015-07-01 21:30:04
Była_Narzeczona jeśli to było tylko wyjście na piwo to spoko, lepiej się nie nastawiać na nic więcej ... bo może być za wcześnie
Lime też sobie wcześniej nie zdawałam sprawy z tego (dopiero teraz gdy zaczęłam czytać to forum), że zawsze podobali mi się faceci powiedzmy "nieosiągalni", a H. wydawał mi się taki inny od nich wszystkich ...
To forum jest najlepszą rzeczą jaka mogła mi się teraz trafić ... na terapię na razie nie mam odwagi isć, nie potrafiłabym się przed kims otworzyć ... tu jest łatwiej
Wiem, że nie mogę już wrócić do H. ( mimo, że wciąż czekam na tel... bo może jednak ... choroba nadal we mnie jest), a po drugie muszę w końcu wyprowadzić się z domu i zacząć żyć swoim życiem ...
25,635 2015-07-01 21:43:47
To żaden "nowy facio" (facio...?).
lime86 haha, owszem! Trafne spostrzeżenie psychologa
25,636 2015-07-01 21:45:59 Ostatnio edytowany przez samoboj2 (2015-07-01 21:46:34)
Smieszne jestescie. Podobaja sie wam nieosiagalni bo to zaspokaja wasza proznosc. Tak jak komplementy, adoracja. Nie ma w tym choroby. Takie sa kobiety.
25,637 2015-07-01 22:01:54
Dzięki Samobój2 tos mnie uleczył he he
25,638 2015-07-02 17:38:59
Jak się dziewczyny dziś trzymacie? U mnie dziś jakiś dół wszystko wraca ... ta ostatnia straszna rozmowa, to jak mnie poniżył
chciałabym wszystko cofnąć... nie zadzwonić i nie usłyszeć tego wszystkiego ...
25,639 2015-07-02 18:27:54
I dlatego takie tematy są do niczego. Zbiorowisko kobiet ktore chcą sie wygadać by dalej przezywac swoje rozterki. Pol zycia zmarnuja na gadanie o tym, a nic nie zrobia by cos zmienic.
25,640 2015-07-02 19:03:29
Biltz... przecież ktoś kiedyś to forum nazwał "wyjnią" więc sama nazwa wskazuje, po co jest założone... więc o co Ci chodzi?
I jak napisałeś to zbiorowisko kobiet ... więc co tu robisz
25,641 2015-07-02 21:02:52
I dlatego takie tematy są do niczego. Zbiorowisko kobiet ktore chcą sie wygadać by dalej przezywac swoje rozterki. Pol zycia zmarnuja na gadanie o tym, a nic nie zrobia by cos zmienic.
Nie rozumiem ludzi, ktorzy przychodza tu, narzekaja, obrazaja a nie maja takich problemow. Moze my tego potrzebujemy? Moze nie wiesz o co tak naprawde chodzi?
Majka - ja niby dalej czasu nie mam, zajeta jestem, a ON sie odzywa - dzis w pracy zagadal, ze jutro przyjezdza z tych niemiec i co ja na Ikee w sobote. To mu powiedzialam, ze pisalam mu juz, ze mnie w weekend nie ma. Po raz kolejny dowo ze ma w dupie moje plany i nigdy o nich nie pamieta. Potem znow dzwonil po poludniu, nie slyszalam, oddzwonilam po 2 godzinach, stwierdzil ze juz nie pamieta co chcial, i mi gadal o pierdolach..
25,642 2015-07-03 21:44:07
Hahahaha. Co za typ.. Dzwonil dzis, mielismy sie zobaczyc na moment w celu przekazania kluczy, ale oczywiscie nie zgralismy sie czasowo, dzwonil znow, ze kiedy wyjezdzam na weekend, ja ze jutro, on ze w takim razie wpadnie dzis jeszcze do mnie do domu, posiedzimy na ogrodzie itd. Hahaha. Jest 21:45, mysliscie sie chociazby dzwonil? hahahaa boze co za facet..
25,643 2015-07-03 22:35:42
Może zdąży do północy
25,644 2015-07-03 23:27:42
O 22:45 napisal czy jestemw domu. Nie odpisalam. Ide spac.
25,645 2015-07-04 10:04:53
O 22:45 napisal czy jestemw domu. Nie odpisalam. Ide spac.
Dobrze zrobiłaś ...
Wszystko zaczyna się, kiedy obiekt twojego uwielbienia obdarza cię dawką oszałamiającego i halucynogennego środka, o jakim nigdy wcześniej nawet nie ośmieliłabyś się pomyśleć- ten emocjonalny narkotyk składa się z porażającej ilości i przyjemnie drażniącej ekscytacji. Wkrótce zaczynasz łaknąć tego silnego zainteresowania równie obsesyjnie jak każdy ćpun na głodzie. Kiedy narkotyku zabraknie, natychmiast chorujesz, szalejesz, słabniesz (żeby już nie wspomnieć urazy do dilera, który przecież doprowadził cię do tego uzależnienia, a teraz już nie chce dostarczać dobrego towaru- mimo że ma go gdzieś w ukryciu, niech to szlag, bo p r z e c i e ż z a w s z e d a w a ł c i g o z a f r i k o). W następnym studium wychudzona trzęsiesz się w jakimś kącie, przekonana, że jesteś gotowa zaprzedać własną duszę, albo obrabować sąsiada, żeby dostać TO choćby jeszcze jeden raz Tymczasem stajesz się coraz bardziej odpychająca dla obiektu swojego uwielbienia. Patrzy na ciebie, jakby cię nigdy wcześniej nie widział, a już na pewno nie jak na kogoś, kogo kiedyś tak namiętnie kochał. Ironia tkwi w tym, że nawet nie możesz za bardzo go winić. No bo przyjrzyj się sobie. Jesteś żałosnym straszydłem, sama siebie nie rozpoznajesz.
I tak to wygląda. Osiągnęłaś ostateczny punkt zauroczenia- całkowitą i bezlitosną deprecjację własnego ja.?
Własne to przeczytałam, byłam taka w 100% eh
25,646 2015-07-04 16:44:05
Jednym z najlepszych sposobów jest odcięcie się od psychofaga, manipulanta, środka uzależniającego...zwał jak zwał. Trzeba jednak mieć na to siłę, której życzę każdej z Was (sobie jeszcze także).
Kolejna sprawa - to nie winić tylko jego, my też jesteśmy winne (a może trochę "dysfunkcyjne", bo "zdrowa" kobieta nigdy nie pozwoli sobie na takie traktowanie siebie). Należy też dobrze przeanalizować swoje życie-od początku do teraz. Związek z nim także, zdjąć różowe okulary i zacząć patrzeć trzeźwo na to co się stało.
Każda z nas będzie miała swój czas na odkochanie się, na analizę, na łzy, złość, na spojrzenie z chłodem w sercu na to co było.
Pozdrawiam Wielokropku
25,647 2015-07-04 18:13:08
Liwia czytałam Twoją historię... nie przeczytałam jeszcze całego wątku, sporo tego . Strasznie długo u Ciebie to trwa
Nie wiem czy ja byłam taka ciemna, czy taka otumaniona jego osobą ... bo nawet do głowy mi nie przyszło, że to ja mogę wszystko skończyć ... ale skończył on upokarzając na koniec ... to forum dużo mi rozjaśniło. Wiem, że dużo w Tym mojej winy i mojego przyzwolenia... ale myślę, że gdybym trafiła na kogoś innego kto potrafił by się normalnie rozstać, albo mnie po prostu kochał nie byłabym w tym miejscu. Nie znałam go . Starałam sobie dziś przypomnieć kiedy zaczęłam go "osaczać" (wyczytałam w którymś wpisie, że przeważnie on daje nam do tego powód) i dokopałam się ... nie pamiętam już jak to dokładnie było ale przeczytałam jego sms, że był z inną dziewczynom na weselu ... i chyba od tego się zaczęło sprawdzanie, bo wcześniej raczej zachowywałam się "normalnie". Właśnie zdjęłam różowe okulary ... boli to co widzę
25,648 2015-07-04 18:50:55
Majka! Moja historia jest długa i zawiła, nie wiem czy warto ją czytać. Jestem już po rozwodzie 2 lata. Motam się jeszcze czasem strasznie, ale wiem, że moje wahania nastroju nie są tylko powodowane wracaniem do przeszłości (choróbsko anty-tpo). Po za tym mam dziecko, a jej tata ma to w nosie.
Majka- wiem, że po zdjęciu różowych okularów rzeczywistość jest nie do ogarnięcia. Mi pomagali otrzeźwieć wiele razy najbliżsi ludzi, rodzina moja, a nawet byłego męża-bo ja tak jak Ty-zawsze potrafiłam sobie wytłumaczyć to co robił mąż, oczywiście otaczając nad nim ogromny parasol, biorąc winę na siebie i żyjąc w przekonaniu, że to niemożliwe co robił, bo przecież zawsze tak mnie kochał. Bolesne jest to, co się widzi. Masz rację, ze gdyby jeden z drugim nie dawali powodu, by podejrzewać-na pewno byśmy tego nie robiły. Wręcz jestem o tym przekonana. Takie związki jak te wysysają z człowieka życie, energię, odzierają ze wszystkiego. Dlatego powiem Ci, że mimo moich psychicznych upadków-nigdy więcej nie chciałabym być w takim związku. Do niedawna liczyłam, że mąż się zmieni (oczywiście myślenie życzeniowe). Na szczęście -wiem, że tak nie będzie. To już taki typ. Nic i nikt nie jest w stanie go zmienić.
Grunt-to wsłuchać się w siebie, żyć swoim życiem, nie zastanawiać się stale-dlaczego?, bo to pytanie ma jedną odpowiedź- on taki jest, był i zostanie, nigdy nie będzie inaczej. A nasz pech życiowy, że w takiego człowieka się zaangażowało, kochało nad życie. W drugą stronę nigdy tego nie było-jestem pewna.
25,649 2015-07-04 19:15:51
A ja nawet nie mam komu opowiedzieć, bo wszyscy myślą, że ja już z nim dawno nie jestem ... nie był moim mężem. Ja po prostu naiwnie czekałam ... ciężko mi to wytłumaczyć teraz jak przejrzałam na oczy, na co liczyłam ... chyba na powrót tego chłopka którego poznałam a nie chciałam widzieć tego którym się stał.
25,650 2015-07-04 20:16:07
Livia a on odpuścił, nie kontaktuje się z wami?
25,651 2015-07-04 21:04:00 Ostatnio edytowany przez Liwia (2015-07-04 21:05:51)
Majka, bo my jesteśmy mistrzyniami w aktorskich twarzach. Nikt u Ciebie nie wie, a Ty sama się z tym borykasz. Przyjmujesz inną twarz do tego co się dzieje w głębi Ciebie.
Mój były mąż raz odpuszcza, raz wciąż mnie wini za wszystko, raz chciałby wracać. To wszystko bywa dziwne. Najgorsze, że ma jeszcze na mnie jakiś wpływ i durna ja, ale bywa, że odpisuję na te jego wypociny, tak potrafi mnie sprowokować i doskonale zmanipulować. Czepia się, że ma płacić pieniądze na dziecko itd.
Majka, mi także wydaje się czasem, że ja też poznałam innego faceta, a teraz znam zupełnie innego. Choć zaczynam zauważać, że on był tak samo dobrym aktorem, jak my teraz.
Nie czekaj za nim, nie marnuj sobie życia. Uwierz mi-nie warto być bohaterką ratującą biednego facecika, nie warto się troszczyć o takiego, bo to w nim niczego nie zmieni, a Tobie nie będzie lepiej, wręcz przeciwnie. Masz szansę poznać kogoś innego, kto będzie kochał zdrową, normalną miłością. Zacznij od siebie.
Długo jesteś bez niego?
25,652 2015-07-04 21:38:32
Cześć dziewczyny, nie jestem nowa forum, ale już rzadko się udzielam. Zaczęłam sobie Was czytać dzisiaj ku pokrzepieniu. Bo sama po uszy tkwie w g... kolejny miesiąc i mam wrażenie ze jestem w punkcie z którego nie sposób się wydostać, nie mam sił... wydawało mi się ze potrafię być silna, ale oszukuje sama siebie każdego dnia. Nie umiem ruszyć do przodu mimo że sprzyłam się kolejny raz. A on.. najwyraźniej mnie nie chce, ale też nigdy nie pozwolił mi odejść. Czuje się jakbym tkwila w pieprzonej pułapce.
25,653 2015-07-04 22:16:14
Witam mam pewien problem nie mam z kim o tym pogadac wiec zarejestrowalam sie tutaj. A wiec mam cztery cudowne corki dwie z poprzedniego zwiazku i dwie z obecnego. A wiecmoj maz przez ostatnie cztery miesiace pracowal w firmiewktorej szefciagle sie wydzieral i wyzywal pracowniko. Mezowi przez to wszystko zaczelo odbijac ciagle tylko klotnie w domu jeden wielki krzyk bywaly dni gdzie bylo super al tych dni mozna policzyc na palcach no i od kilku dni nasze relacje to byly tylko awantury. Dzisiaj sobie wyszedl izostawil mnie i dzieci nie zabral ze soba nic oprocz telefonu gdzie napissal mi wiadomosc ze to koniec onma juz dosyc ze wykonczylam go psychicznie i wiele przykrych slow padlo wmoja strone pisal ze w poniedzialek idzie do sadu zaniesc papiery o rozwod. Bardzo go kocham staralam sie mu pomoc zapisalam go nawet do psychologa pralam mu gotowalam sprzatalam zawsze wszystko na czas a zostalam wlasnie tak potraktowana boli mnie to w srodku bo nie wiem dlaczego mnie o to obwinia za co ja zostalam tak potraktowana? Moze tutaj mi to ktos wytlumaczy
25,654 2015-07-04 22:33:57
(...) Bardzo go kocham staralam sie mu pomoc zapisalam go nawet do psychologa pralam mu gotowalam sprzatalam zawsze wszystko na czas a zostalam wlasnie tak potraktowana boli mnie to w srodku bo nie wiem dlaczego mnie o to obwinia za co ja zostalam tak potraktowana? Moze tutaj mi to ktos wytlumaczy
Część mężczyzn kiepsko traktuje służące, czyli sprzątaczki/praczki/kucharki, zdecydowanie lepiej - partnerki.
Często jedynym sposobem na uniknięcie zagłaskania/uduszenia jest ucieczka ze związku.
(...) nie mam sił... wydawało mi się ze potrafię być silna, ale oszukuje sama siebie każdego dnia. Nie umiem ruszyć do przodu mimo że sprzyłam się kolejny raz. A on.. najwyraźniej mnie nie chce, ale też nigdy nie pozwolił mi odejść. Czuje się jakbym tkwila w pieprzonej pułapce.
Masz mnóstwo siły i energii, tylko zużywasz je na hamowanie uczuć, zamykanie oczu. Oszukać siebie nie oszukasz, bo doskonale znasz prawdę.
Tkwisz w pułapce? Otwórz oczy. Zobacz, że sama zamykasz klatkę.
25,655 2015-07-04 22:38:32
nie lelkalam sie z nim bo mam dosyc oobowiazkow przy dzieciach napisalam ze mial zrobione wszystko co trzeba a tak zostalam potraktowana...
25,656 2015-07-04 22:40:51
Ostatnio spotkałam się z nim w kwietniu, ale już parę lat wraca i odchodzi ... a ja nie potrafiłam przestać myśleć o nim, tzn on mi nie pozwala ... tak jak napisała gosh nie chce być ze mną ale odejść mi nie pozwala. Jak się z nim spotykam zachowuje się jakbym była najważniejsza dla niego ... znów wierzę ... a za parę dni mówi ... nawet szkoda powtarzać. Kiedyś jeszcze starałam się spotykać z innymi chłopakami tzn. wyjście na piwo, spacer nic takiego ... zaczynałam wierzyć, że mogę zapomnieć o H. ... ale ON wracał, pokazywał jaka jestem dla niego ważna a ja znów wierzyłam, że tym razem się uda ... no i przestałam spotykać się z kimkolwiek bo po co jak on zawsze był obok. Tylko, że ostatnio to co powiedział i jakim tonem sprawiło, że się obudziłam ... i jeśli się do mnie odezwie zacznę wierzyć, że ON jest naprawdę złym człowiekiem bez jakichkolwiek uczuć.
25,657 2015-07-04 22:44:18
asiunia6651, rozmawiałaś z nim kiedyś o tym jak ma wyglądać wasz związek? Wasze wizje na temat relacji między wami są podobne?
Wielokrotnie mężczyzn irytuje fakt przekształcania się partnerki w punkt usługowy.
25,658 2015-07-04 23:00:33
kiedysss tak on zawsze chcial zeby rodzina byla razem i tak bylo. Do teraz dlatego ze zaczal prace w tamtej firmi i wlasnie przez to nasze rozmowy konczyly sie klotnia. Do tego jeszcze jego rodzina go nakrecala co ja moge robic jak on jest w pracy no i sie zaczynalo. Nie wiem co mam robic takie akcje zdarzaly sie juz trzy razy zawsze bylo tak jak teraz po kilku dniach wracal chociaz tym razem watpie ze wroci jednak ja tez chce byc traktoana jak kobieta a nie jak gosposia ja mam dopiero 27 lat a nie mamwogole kontaktu z ludzmi tylko dom dzieci i tak w kolko wieczorem padam jednym slowem bo on nie chce mi pomoc
25,659 2015-07-05 10:28:05
Masz mnóstwo siły i energii, tylko zużywasz je na hamowanie uczuć, zamykanie oczu. Oszukać siebie nie oszukasz, bo doskonale znasz prawdę.
Tkwisz w pułapce? Otwórz oczy. Zobacz, że sama zamykasz klatkę.
Tak, znam prawdę. Jednak nie umiem się z nią pogodzić i to juz nie jest kwestia ze nie chce.. bo mam pełna świadomość tego jaki on jest, jakie ma wady, charakter itd. Po prostu nie potrafię.
Jedynym sposobem na poprawę samopoczucia jest odzyskanie kontroli nad sytuacją. Kiedy jej nie masz on o tym wie i robi co chce.
Majka u mnie tak samo, jak się widzimy to jest cudownie a potem porażka. Tzn. Ja nie słyszę niemiłych rzeczy, tylko widzę ze nie traktuje mnie jak kogoś ważnego. I to boli. Bo pozwoliłam mu się zbliżyć do siebie tylko po to, żeby mnie to wyniszczalo.
A wczoraj jeszcze mi takiego klina wbił ze szkoda słów. Znowu zajmie mi trochę czasu nim się pozbierać. Oleje dziada to i tak się odezwie...
25,660 2015-07-05 11:02:53
Tak, znam prawdę. Jednak nie umiem się z nią pogodzić i to juz nie jest kwestia ze nie chce.. bo mam pełna świadomość tego jaki on jest, jakie ma wady, charakter itd. Po prostu nie potrafię. (...)
Rzeczywistość jest taka jaka jest, bez względu na zgodę (lub jej brak) kogokolwiek.
Dlaczego sama sobie przysparzasz bólu?
(...) A wczoraj jeszcze mi takiego klina wbił ze szkoda słów. Znowu zajmie mi trochę czasu nim się pozbierać. Oleje dziada to i tak się odezwie...
Są sposoby na to, by odciąć się od niechcianych kontaktów (wspominałam o nich po raz kolejny kilka dni temu):
- nie odbierać połączeń, nie czytać żadnych wiadomości od tej osoby
- wpisać numer tejże osoby na tzw. czarną listę
- zmienić i zastrzec swój nowy numer telefonu.
Jest tylko jedno "ale"... . Wymaga to własnej decyzji na brak kontaktu.
25,661 2015-07-05 12:47:15
doskonale Cię rozumie, bo chyba to ci sami faceci pozbieramy się a oni wracają ... a my przyjmujemy ... dlaczego, nie wiem
Ale wiem, że już nigdy nie dam się nabrać ... odzyskałam już trochę równowagę po ostatnim razie... dziś pierwszy raz obudziłam się bez uczucia smutku:). Tylko on już tak się "wycwanił", wie że teraz nie ma się co do mnie odzywać bo go wywalę, odczeka i zaatakuje ... ale to brzmi Po raz kolejny dzięki za założenie tego forum
25,662 2015-07-07 01:10:40
(...) pozbieramy się a oni wracają ... a my przyjmujemy ... dlaczego, nie wiem
Na pewno nie wiesz? Przyjmujesz, bo chcesz. Bo masz korzyści. Bo liczysz na cud.
(...) Ale wiem, że już nigdy nie dam się nabrać (...)
Oby. Ale to zdanie przeczy cytowanemu powyżej.
(...)Tylko on już tak się "wycwanił", wie że teraz nie ma się co do mnie odzywać bo go wywalę, odczeka i zaatakuje (...)
On się nie wycwanił. To Ty nauczyłaś go sposobu postępowania ze sobą.
Po raz kolejny zachęcam (Ciebie, ale i inne osoby z identycznym problemem) do zajęcia się sobą, przyjęciem do wiadomości swojego sposobu zachowania i jego przyczyn, określenia własnych korzyści (tak, tak: korzyści).
Zajmowanie się tym "niechcianym" partnerem doskonale odwraca uwagę od siebie samej.
25,663 2015-07-07 01:14:18
"Mój" odezwał się w piątek. Miał pretensję o to, że niby wysłałam coś jego przyjaciółko-kochanko-dziewczynie (nie wiem do końca, co to za twór) - oczywiście nic takiego nie miało miejsca. Sądząc po jego wysokich predyspozycjach do różnego rodzaju wymysłów, była to zwykła prowokacja, bym mu odpisała. No cóż, nie zawiódł się, ale chyba nie sądził, że tak to się skończy. Napisałam mu, że mam wszystko gdzieś i żeby przestał pisać, bo spotykam się z kimś (g... prawda, ale wiedziałam, że to go powstrzyma przed atakami chociaż na jakiś czas - po prostu się obrazi). Od tamtej pory cisza na morzu.
Nawet mi go nie brakuje za bardzo. Aktualnie czuję się po prostu bardzo samotna. Chciałabym się do kogoś przytulić i zasnąć... Obudzić się i wiedzieć, że nie jestem sama. Czuć się bezpieczna.
Dziewczyny jak to jest, że jedne kobiety manipulują swoimi partnerami, zdradzają ich, nierzadko odchodzą na jakiś czas do kochanków, a potem wracają do "starych" partnerów, którzy witają ich z otwartymi ramionami i jeszcze im dziękują, że wróciły, a byli kochankowie szaleją chcąc nadal z nimi być? A inne mogą się poświęcać, wypruwać sobie żyły, nie zdradzać, mieć serce na dłoni, a dostają po łapach i są porzucane z dnia na dzień? Nie twierdzę, że chciałabym być panienką z pierwszego przykładu, ale jak to do cholery działa?
25,664 2015-07-07 01:21:53
(...) Aktualnie czuję się po prostu bardzo samotna. Chciałabym się do kogoś przytulić i zasnąć... Obudzić się i wiedzieć, że nie jestem sama. Czuć się bezpieczna. (...)
Może jednak zacznij czuć się bezpieczna sama ze sobą? Inaczej każdego mężczyznę traktować będziesz jako podpórkę. Od każdego uzależnisz się nawet wówczas, gdy on będzie dążył do stworzenia zdrowego związku.
(...) Dziewczyny jak to jest, że jedne kobiety manipulują swoimi partnerami, zdradzają ich, nierzadko odchodzą na jakiś czas do kochanków, a potem wracają do "starych" partnerów, którzy witają ich z otwartymi ramionami i jeszcze im dziękują, że wróciły, a byli kochankowie szaleją chcąc nadal z nimi być? A inne mogą się poświęcać, wypruwać sobie żyły, nie zdradzać, mieć serce na dłoni, a dostają po łapach i są porzucane z dnia na dzień? Nie twierdzę, że chciałabym być panienką z pierwszego przykładu, ale jak to do cholery działa?
Chcesz stworzyć zdrowy związek czy też tkwić w toksycznym układzie? Przedstawione przez Ciebie sytuacje opisują chore, toksyczne, związki.
25,665 2015-07-07 01:29:32
Wielokropku wiem, dlatego się w nic nie pakuję, dopóki nie odzyskam równowagi. Tak mi zwyczajnie smutno nocną porą.
25,666 2015-07-07 01:31:22 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2015-07-07 01:31:57)
To zamiast smucić się tym, czego Ci brak, zauważ i wreszcie doceń to, co masz.
25,667 2015-07-07 01:35:06
Doceniam, doceniam. Jak się dzisiaj rano obudzę odzyskam dobry nastrój, bo z drugiej strony cieszę się z tej mojej odzyskanej niezależności. Wszystko idzie do przodu.
Dziękuję
25,668 2015-07-07 06:00:43
.
Dziewczyny jak to jest, że jedne kobiety manipulują swoimi partnerami, zdradzają ich, nierzadko odchodzą na jakiś czas do kochanków, a potem wracają do "starych" partnerów, którzy witają ich z otwartymi ramionami i jeszcze im dziękują, że wróciły, a byli kochankowie szaleją chcąc nadal z nimi być? A inne mogą się poświęcać, wypruwać sobie żyły, nie zdradzać, mieć serce na dłoni, a dostają po łapach i są porzucane z dnia na dzień? Nie twierdzę, że chciałabym być panienką z pierwszego przykładu, ale jak to do cholery działa?
Tez sie nad tym zastanawiam czesto..
Ja sie z moim widzialam w niedziele. Zauwazyl, powiedzial,ze sie zmienilam, ze tyle schudlam i ze sie "wylaszczam". Ale dobrze gralam obojetna i zolzowata, nie poddawalam sie, sam zreszta stwierdzil, ze jakas dziwna jestem i nieobecna i cos mu nie pasuje ale nie wie co. Moze to, ze nie swiergotalam do niego jak zwykle i nie trzepotalam rzesami? Oj, pech.
25,669 2015-07-07 08:46:36
Na pewno nie wiesz? Przyjmujesz, bo chcesz. Bo masz korzyści. Bo liczysz na cud.[/guote]
Doskonale wiedziałam jak to się zawsze kończy, ale zawsze miałam nadzieję że tym razem będzie inaczej... tak liczyłam na cud za każdym razem.[guote]On się nie wycwanił. To Ty nauczyłaś go sposobu postępowania ze sobą.
Przykre, ale tak. Wiedział, że zawsze dla niego byłam i czekałam. Dopiero teraz to widzę świadomie, wcześniej nie dopuszczałam do siebie tych myśli, żyłam tym co sobie wymyśliłam.
Była_Narzeczona mam nadzieję, że masz ten dobry nastrój dziś Bo w sumie tylko od nas zależy jak będzie wyglądało nasze życie, a zamartwianie się i wspominanie tego czego nie da się już zmienić dołuje tylko nas ... będę sobie to powtarzać każdego ranka
A Ci zdradzani i przyjmujący faceci czują się pewnie tak jak my teraz ... eh
25,670 2015-07-07 08:55:17
alem to brzydko dodała
25,671 2015-07-07 23:47:38
Dziewczyny...cieszcie się, że nie jesteście żonami tych facetów! Bierzcie życie za łeb i do przodu. Macie na to szanse niemalże 100 %.
25,672 2015-07-08 22:12:49
Dziewczyny...cieszcie się, że nie jesteście żonami tych facetów! Bierzcie życie za łeb i do przodu. Macie na to szanse niemalże 100 %.
Tylko troszkę czasu musi minąć ... i biorę
25,673 2015-07-08 23:04:44
No cóż-swoje trzeba odchorować. To prawda. Ale perspektywa normalnego życia przed Tobą Maju.
25,674 2015-07-09 21:13:21
No cóż-swoje trzeba odchorować. To prawda. Ale perspektywa normalnego życia przed Tobą Maju.
Ciężko na razie uwierzyć w tą przyszłą normalność ... mój dzień to godzina normalności i dwie wielkiego dołu, ale 2 miesiące temu to był 24h dół, więc coraz lepiej . Tylko nie wiem jak mogłam w ciągu tygodnia tak się nakręcić, że po roku niewidzenia wpaść w taki stan ... ale H. potrafi mówić tak aby zabolało i zostało w pamięci ...
A teraz jeszcze wszystkim się przyglądam i naprawdę widać kto jest nieszczęśliwy ... pamiętam szłam jakieś 3 lata temu przez miasto i dostałam ulotkę od jakiejś kobiety (nawet nie widziałam jak ta kobieta wyglądała taka byłam zamyślona ) a ulotka "zapraszała" na grupę wsparcia ... ta kobieta już wtedy widziała co mi jest, ja jeszcze wtedy nie ... musiałam jeszcze trochę "dostać"
25,675 2015-07-10 06:29:02 Ostatnio edytowany przez zbytdelikatna (2015-07-10 19:54:45)
nic