Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 392 393 394 395 396 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 25,546 do 25,610 z 26,307 ]

25,546 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2015-06-22 08:39:12)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Brak zaufania to skutek nie zaś przyczyna. Skutek decyzji. Mając określone doświadczenia podjęłaś (nie tylko Ty jedna) decyzję, by nie ufać, by wszystkich ludzi wokół siebie traktować jak tych, na których się zawiodłaś, by wszystkich ludzi traktować jako tych, którzy czyhają na Ciebie i za wszelką cenę usiłują Cię wykorzystać.
Mając określone doświadczenie zamknęłaś się w skorupie i udowadniasz sobie, że tzw. kochanie za bardzo (skądinąd fatalna to nazwa, bo z kochaniem nie ma nic wspólnego) służy Tobie. Udowadniasz sobie, że jesteś biedną owieczką, której pozostało tylko to jedno schronienie, że wszyscy poza tą jedną osobą zagrażają Tobie.  Co Ty na to, że bardzo kiepsko myślisz o innych?

Chcesz mieć przyjaciółkę? To wyjdź do innych, poszukaj, zainwestuj. Możesz to zrobić MIMO swego lęku przed zranieniem. Możesz tego nie zrobić ulegając swym obawom i kręcąc w wyobraźni czarny scenariusz. Chyba, że szukasz osoby, która będzie Twoją przyjaciółką, ale Ty dla niej przyjaciółka nie będziesz. Taka relacja szybko się skończy. Większość ludzi ceniąc wzajemność, urywa takie relacje opiekuńczo-wychowawcze.

Mam dla Ciebie (ale nie tylko) wiadomość: to Twoje życie, jeśli zdecydujesz się (a decyzje poznać można po zachowaniu, nie słowach) pozostać zamknięta w czterech ścianach a innych traktować jako wrogów, to "skorzystasz" z tego tylko Ty. Inni poradzą sobie bez Ciebie. Zastanów się, czy dla własnego dobra nie zmienić swego myślenia o sobie (jestem ofiarą), innych (to kaci) i relacjach panujących między ludźmi.


Edit:
różo czarodziejko, przejrzałam Twą opowieść i przypomniałam sobie pewną przypowieść:

Uczeń zapytał Mistrza:
- Czy długo trzeba oczekiwać zmiany na lepsze?

Mistrz odpowiedział:
- Jeśli chcesz oczekiwać - to długo.

Zobacz podobne tematy :

25,547 Ostatnio edytowany przez róża czarodziejka (2015-06-22 08:50:04)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wielokropku,to nie tak.Ja się nie zamykam na ludzi.Ale jak co jakiś czas zaufam komuś bardziej i się przed kimś otworzę ze swoimi problemami,to ludzie mnie zostawiają. Albo potem dowiaduję się,że szydzą za plecami,albo się naśmiewają,albo tak jak moja rodzina(mama,brat,bratowa) wolą rozmawiać o kolejnej nowej sukience,kolejnym wyjeździe,o wszystkim,tylko nie o tym,o czym ja chcę. Nie wiem już do kogo i jak zwracać się ze swoimi problemami,bo to nikogo nie obchodzi.I jak poznałam bratnią duszę-mężczyznę,jak zaczęłam jemu się zwierzać,to się zakochałam w nim,a on jak widać we mnie też. I teraz jest jak jest,o czym piszę w moim wątku...
Nie wiem,czy można kochać za bardzo tez swoja własna matkę. Ale jak jadę czasem do mojej,bo to w końcu moja rodzicielka i czuję się zobowiązana,to kiedy zaczynam jej coś mówić o swoim życiu i problemach,ona np. odpowiada,że ma fajnego zięcia,czyli mojego męża i już nic więcej nie jestem w stanie dodać,bo przeciez ona nie jest po mojej stronie i interesuje ją tylko,żeby ludzie nie gadali. Ma być u mnie spokój,mamy żyć na pokaz dobrze,pobożnie,zgodnie z tym,co ksiądz mówi z ambony. Nigdy nie interesuje ją co ja czuję i co przeżywam. To mnie też dobija. Raz w końcu zapytałam ją ze łzami w oczach,kto w końcu ma być po mojej stronie,jak nie najbliższa rodzina,a ona nic...ani słowa.

25,548 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2015-06-22 08:48:30)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wydaje mi się, że nie szukasz przyjaciela tylko... podpórki dla siebie. Że szukasz kogoś, na kogo możesz przerzucić swe problemy, kogo uczynisz odpowiedzialnym za swoje decyzje i swe życie.

W ostatnim poście skarżysz się na to, że inni nie chcą rozmawiać o tym, o czym Ty chcesz. Problem jest obopólny, bo i Ty nie chcesz rozmawiać o tym, o czym chcą inni.
Wielokrotnie radziłam i radzą osobami z podobnym do twego sposobem myślenia o sobie, o świecie, o ludziach i relacjach panujących między ludźmi: zmień swe myślenie. Możesz to zrobić samodzielnie lub przy pomocy sprawdzonego, dobrego, terapeuty.

25,549 Ostatnio edytowany przez róża czarodziejka (2015-06-22 08:56:46)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziękuję Wielokropku,że mi odpisujesz. Ja jestem na każde zawołanie dla ludzi i dla rodziny i jak sobie z czymś nie radzą,zawsze wiedzą gdzie jestem.Zawsze tak było.Bratu zostawiłam cały majątek po rodzicach,odeszłam z niczym,od zera zaczynałam.Ale widzisz,rodzina tego nie pamięta.Za to,jak tata zmarł,nie potrafili np.wziąć się za organizację pogrzebu i zrobiłam ja sama wszystko. A potem sama nad sobą zapłakałam. Wiem,że moje myślenie jest tu problemem i że to je muszę zmienić,a nie świat wokół siebie. Ale jakoś ciężko mi to idzie.Nie radzę sobie...
Myślę o terapii dla siebie,chciałabym być silniejszą i poukładać sobie życie. Jak zabrać się do tego?Pójść do psychologa?Od czego zacząć?

25,550

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

różo czarodziejko, mam dla Ciebie złą wiadomość: jesteś silną osobą.:) Jest też w Tobie sporo pogardy dla innych, w tym dla swego męża.

Chcesz podjąć własną terapię? Poszukaj psychoterapeuty, nie każdy psycholog jest psychoterapeutą, nie każdy psychoterapeuta jest psychologiem. Jak znaleźć? Popytać wśród znajomych, zajrzeć na stronę Polskiego Towarzystwa Psychologicznego (lista certyfikowanych psychoterapeutów).

25,551

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Pogardy mówisz? A ja myślałam,że mam żal do ludzi,w tym do męża. Bo ja się wciąż staram,wciąż i wciąż, a jakoś nie jestem szczęśliwa. Z męża długi czas starałam się być dumna nawet, jak wychodził na człowieka z patologii w której się urodził. A on mnie nie wspierał w niczym,z perspektywy czasu stwierdzam,że nie ma we mnie nic z tamtej wesołej,fajnej dziewczyny sprzed lat. Jest we mnie tylko strach przed nim,depresja,żal,a nawet mówisz pogarda. Jak to się mogło stać? Co ja robię źle? Popłakałam się Wielokropku,wybacz... Sprawdzę tych psychoterapeutów. Czy trzeba za terapię dużo płacić? Nie mam dużo pieniążków Wielokropku sad

25,552

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Przeczytałam Twe odpowiedzi w wątku, który stworzyłaś. By uniknąć oskarżeń, że nie rozumiem, że po Tobie ?jadę?? Rozumiem motywy Twego postępowania, rozumiem mechanizm. Nie oznacza to jednak, że uważam Cię za biedną, bezbronną istotę, skazaną na zaciskanie zębów i trwanie w niechcianym związku, z niechcianym i niekochanym człowiekiem. Wiem, że każdą osobę usiłującą z siebie zrobić ofiarę trzymam w znacznej odległości od siebie. Wiem też, że postawa ofiary często wkurza, że taka osoba nie jest lubiana. Wiem, że przyjmowanie roli ofiary służy jednemu: manipulowaniu innymi. O jakim manipulowaniu myślę? O tym, że osoby, które szczerze napiszą swe zdanie o zachowaniu tejże osoby i jej sytuacji, zostaną oskarżone o niezrozumienie, o ?jeżdżenie? po niej. Dlaczego? Bo wchodząc w tę rolę osoba oczekuje litowania się, użalania, odsądzania od czci i wiary każdego, kto myśli inaczej niż ona - ?ofiara?. Tymczasem bywa tak, że ?ofiara? jest katem.


Napisałaś, że mąż nie umiał/nie umie z Tobą rozmawiać. A ty z nim umiałaś/umiesz rozmawiać? Rozmawiać, nie zaś ciągnąć monolog, pouczać, manipulować. Umiałaś tak rozpocząć rozmowę, by on poczuł się w niej Twym partnerem? Bo ten fragment świadczy o czymś zupełnie innym:

(?) wszystkie obowiązki rodzinne wzięłam na siebie ja. (?)

Skoro wzięłaś wszystkie obowiązki, to na jaki temat chciałaś z nim rozmawiać?

(?)na wszystko dostaję milczenie jako przyzwolenie,na wszystkie pytania odpowiedź:"Rób jak chcesz",na wszystkie proźby,abyśmy robili coś w końcu razem-cisza. (?)

Zwykle tak bywa, gdy osoba zorientuje się, że nie ma nic do powiedzenia, że ?rozmowa? ma być tylko potwierdzeniem decyzji, które podjęła ta druga.

Zdziwiona jesteś tym, że zauważyłam Twą pogardę? Jaka pogarda u biednej kobiety, ofiary wszystkich? Gdzie pogarda do męża? A tutaj:

(?) Pod względem intelektualnym też przepaść-mąż po 6 klasach szkoły podstawowej,z trzyletnim opóźnieniem,ja po maturze,administracji. Przerażające-wiem. (?)

(?) Jest we mnie tylko strach przed nim(?)

Boisz się męża? Na jakiej podstawie? Co Ci zrobił, byś go się bała?

Chcesz być kochana i lubiana przez innych. A lubisz i kochasz innych?
Starasz się i starasz, ale nie jesteś szczęśliwa. Bo szczęścia szukasz na zewnątrz, nie w sobie. Bo chcesz się na innych uwiesić, zamiast zauważyć, że umiesz stać na własnych nogach.

Pomocnym w zmianie sposobu widzenia siebie jest sprawdzenie swej daty urodzenia.

25,553 Ostatnio edytowany przez róża czarodziejka (2015-06-22 11:21:46)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wielokropku,ja nie gardzę ludźmi.W każdym człowieku zawsze staram się widzieć dobre strony,a jeśli zachowuje się wobec mnie źle,to zawsze myślę sobie,że widać jest jakaś przyczyna.Może ja jestem winna,może jeszcze ktoś inny. I nie chcę wcale być kochana przez wszystkich ludzi,to niemożliwe jest przecież. Ja też jednych bardziej lubię,drugich mniej,a jeszcze innych kocham. Wiem co oznacza pozycja ofiary,wiem też,że skrzywdziłam nie raz wielu ludzi.Daleka jestem od manipulowania ludźmi-raczej mówię zawsze to,co myślę i jak jest,grzecznie i spokojnie.A z mężem?Prosiłam latami o wiele rzeczy-odpowiedź:nie wiem,nie umiem,nie mam czasu,albo cisza(zero reakcji). A życie biegło dalej,chciałam mieć zadbane dzieci,wyprane,ugotowane,pozałatwiane... Na cóż było czekać Wielokropku? On miał wciąż coś ważniejszego na głowie. Tak więc każdy robił swoje,życie biegło,z czasem nie było o czym rozmawiać.Jak pytałam-milczał. Wymagał tylko seksu ode mnie,reszty nie widział i nigdy nie pytał o tą resztę.Boję się go,bo dla wielu ludzi jest agresywny.Potrafi uderzyć,odgrażał się że gdybym chciała odejść-zabije mnie.Jak odmawiam seksu nie panuje nad sobą-kiedyś córkę uderzył w twarz z całej siły i po tym już nie odmawiałam. Jest też mściwy,z wieloma ludźmi skłócony i nieobliczalny w tym co robi. Lubię Wielokropku innych ludzi,lubię ich słuchać. Bo czasem łatwiej jest żyć, jak coś mądrego podpowiedzą. Ciągnie mnie do ludzi,czuję się lubiana i akceptowana,uśmiechają się na mój widok,witają. Nie odrzucają.Ale bliskiej osoby mi brak,prócz owego kolegi z pracy.Jemu mogę wszystko powiedzieć,on mnie zawsze wysłucha i zawsze mówi,że dam radę,że jestem silną osobą,że mam robić to,czego pragnę,aby być szczęśliwą. I potrafi mnie pocieszyć słowem,i dodać odwagi,otuchy i pochwalić. A tego u męża nie miałam nigdy. On nigdy nie zapytał czego pragnę,jakie mam problemy.Mąż tylko w łóżku jest obecny,podczas wymuszonych przez niego stosunków,często kiedy ślady mojej krwi są na pościeli,pyta czy było mi dobrze. A ja byłam cała obolała przez następny dzień i psychicznie spustoszona,bo to nie jest żadna przyjemność taki seks-tylko ból i w głowie szok. Kolega z pracy nie jest moim kochankiem,jest po prostu oddanym i najlepszym człowiekiem jakiego mam. Jestem ofiarą?Wielokropku,kim ja jestem?Sama już nie wiem...
Przypomniałam sobie jeszcze coś,więc dopisuję. Często mąż wyzywał innych ludzi id najgorszych,szarpał się z nimi,kłócił,ubliżał, a ja mówiłam do niego,że jak tak można z ludźmi postępować? Że przecież idzie po ludzku,normalnie się rozmówić,wszystko na spokojnie załatwić. I że przecież jakoś trzeba z każdym żyć jak człowiek. A on szukał jak by się na kim zemścić,jak by kogoś wykończyć,jak by komu zrobić na złość. I popadał w coraz to nowe konflikty.Żyłam tym całe lata,jestem zmęczona.
Jak tu stać na własnych nogach?Jak to zrobić, żeby zachowania innych ludzi nie miały wpływu na moje samopoczucie?Bo tak być powinno,prawda?Skoro ma się już tyle lat...

25,554

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Wielokropek napisał/a:
lime86 napisał/a:

(...) Wszystkie znaki na ziemii i niebie pokazuja nam, zeby ich odpuscic. A my dalej swoje wink

Bo cały czas bilans zysków i strat wynikających z pozostawania w takiej relacji jest dla was dodatni. jakie są to zyski? Każda ma pewnie inne. smile
Warto, moim zdaniem, zamiast zaprzeczać, uświadomić sobie własne korzyści i zastanowić się, w jaki sposób mogę je osiągnąć w inny sposób. Do tego warto zajrzeć też do własnej realizowanej hierarchii wartości i porównać ją z tą przez siebie deklarowaną.

Niestety tak nie zawsze jest. Np. w moim przypadku straty są katastrofalne. Kiedyś sobie zrobiłam dobrze znaną tabelkę z plusami i minusami, minusów wyszło 20-parę, plusów 6. I mimo tego miałam nadzieję, że to nie jest zły człowiek, że jest po prostu zagubiony, że nie radzi sobie z samym sobą. Takie pitu pitu dla uspokojenia własnej psychiki.
Ostatnio też doszło do mnie - co mi bardzo pomogło ogólnie - że to już nawet nie chodzi tak do końca o niego. To chodzi o mnie. Chcę pokazać sobie i całemu światu, że nie jestem tą odrzuconą, że jestem coś warta, że te lata nie były zmarnowane i łączy nas wielkie uczucie, jesteśmy dla siebie stworzeni itd. itp. Tylko to zachowanie skutkuje tym, że pokazuję jedynie to, że to JEST wartościowy człowiek, skoro tak o niego zabiegam. Że jest o co. A zabiegam o damskiego boksera i notorycznego zdradzacza, ostrego mitomana. Chyba stać mnie na kogoś lepszego.

lime86 - No właśnie, co takiego musi się wydarzyć? Sądzę, że z czasem człowiek już tak uodparnia się na szpile pod żebrami, że kolejna nie robi zbytniej różnicy. U mnie w pewnym momencie była reakcja "o rany, znowu..." i nawet mi się już nie chciało rozmawiać na ten temat. Bo co da nawet największa awantura czy najgorętsze prośby, skoro on i tak zrobi to co będzie chciał?

25,555

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Byla_Narzeczona napisał/a:

Chyba stać mnie na kogoś lepszego.

Jakbyś tak uważała to byś nie walczyła o tego, tylko o tego lepszego. Kobiety kochające za bardzo to kobiety z bardzo niskim mniemaniem o sobie ,dlatego biorą popłuczyny.

25,556

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja się wpisuję do grupy. W dzieciństwie byłam "rudą ci*ą", koledzy mnie bili, byłam szykanowana i ogólnie niezbyt lubiana, a w rodzinie nie znajdywałam oparcia. Mama i tata mówili o mnie "niemota", "sierota", gdy czegoś nie umiałam zrobić. Wysyłali mnie na spotkania mojej siostry z jej koleżankami lub z moimi koleżankami, które mi moja siostra podebrała, a ja się czułam jak piąte koło u wozu.

A potem, jak już weszłam w tę pełnoletniość, myślałam, że jestem masochistką, bo uzależniłam się od bólu i na niego się godziłam. Byłam z żonatym facetem, socjopatą, który cieszył się, gdy płakałam, śmiał się ze mnie, krzyczał i zmuszał do seksu, a do tego często słyszałam, że jestem głupia, karna, że dam się wychować. A ja się dalej z nim spotykałam, bo związek z kimkolwiek był lepszy niż bycie samą. Na takich śmieciowych relacjach, które nie powinny były mieć prawa bytu zbudowałam swoją namiastkę pewności siebie.

25,557

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Byla_Narzeczona napisał/a:

(...) Ostatnio też doszło do mnie - co mi bardzo pomogło ogólnie - że to już nawet nie chodzi tak do końca o niego. To chodzi o mnie. Chcę pokazać sobie i całemu światu, że nie jestem tą odrzuconą, że jestem coś warta, że te lata nie były zmarnowane i łączy nas wielkie uczucie, jesteśmy dla siebie stworzeni itd. itp. (...)

Bardzo dokładnie opisałaś przyczyny, dla których pozostajesz w związku. To korzyści, dla których zamykasz oczy i nie decydujesz się widzieć rzeczywistości. Są one dla Ciebie tak bardzo ważne, że poświęcasz swój honor, godność i szacunek do siebie samej.

Byla_Narzeczona napisał/a:

(...) No właśnie, co takiego musi się wydarzyć? Sądzę, że z czasem człowiek już tak uodparnia się na szpile pod żebrami, że kolejna nie robi zbytniej różnicy. U mnie w pewnym momencie była reakcja "o rany, znowu..." i nawet mi się już nie chciało rozmawiać na ten temat. Bo co da nawet największa awantura czy najgorętsze prośby, skoro on i tak zrobi to co będzie chciał?

Co musi się wydarzyć? Osiągnięcie dna. Póki pływasz w tym ciepłym, grząskim, ale znanym bajorku, póki od czasu do czasu nabierasz powietrza, póty w nim pozostawać będziesz. Póki co szukasz powodów uzasadniających Twój wybór, nie sposobów rozwiązania problemu.




róża czarodziejka napisał/a:

(...) Jak tu stać na własnych nogach?Jak to zrobić, żeby zachowania innych ludzi nie miały wpływu na moje samopoczucie?Bo tak być powinno,prawda?Skoro ma się już tyle lat...

Jak stać na własnych nogach? Spojrzeć w dół i... zobaczyć rzeczywistość. tongue Bo stoisz na swoich nogach od wielu lat i nie potrzebujesz do tego żadnej podpórki. smile To, co przeszkadza Tobie jest myślenie o sobie, jako słabej, biednej, bezbronnej. Jesteś najgorszym swym wrogiem. Zamiast uruchomić swą energię (a masz jej mnóstwo), trwonisz ją na ukrywanie prawdziwych uczuć. A że one są silne, to i zużywasz mnóstwo energii, by nie mieć kontaktu z własnymi uczuciami. To, co Ci zostaje, przeznaczasz na narzekanie, smucenie się i stwierdzenie "takie jest życie".

Zachęcam Cię do przeczytania zdań z mej sygnatury. Którym z nich kierujesz się w życiu?

25,558

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Lime84 dokładnie tak było, siedzę i ryczę ... tylko nie opowiadał mi o podbojach miłosnych, myślałam, że jestem jedyna, że nie ma innych... idiotka ze mnie. wystarczył telefon, sms a ja biegłam jak poj...na do niego bo teraz to już na pewno będzie happy end, że on przez ten czas jak nie widzieliśmy się to cierpiał tak jak ja...
Ale muszę to opisać bo może nie do końca byłam tak naiwna a może tylko mi się wydaje sad.
Na początku H. dłuższy czas się o mnie starał (byłam jego 1 dziewczynom) ja nie pokazywałam na początku, że mi zależy i traktowałam go jak kolegę. Miałam swoich znajomych, kolegów i koleżanki z którymi wychodziłam na piwo i na imprezy, przyjaciela ... choć podobno nie istnieje przyjaźń między dziewczynom a chłopakiem smile z którym swietnie się dogadywałam (teraz pisząc to wiem, że skończyło się to bo  on był o niego zazdrosny, zawsze go wysmiewał).
Miałam przed H. parę "miłostek" ale to były tylko pocałunki młodzieńcze i dotykanie... miło wspomnieć smile, H. był moim pierwszym prawdziwym chłopakiem i miłościom, chociaż on uważał, że ja już wcześniej byłam z kims bardzo się dziwił że jest moim pierwszym. Gdy mu zaufałam po około pół roku ( jestem DDA to pewnie dlatego nie od razu), wtedy przestał się starać, powiedział że gdybysmy wpadli mam sobie poszukać kogos innego (wtedy jeszcze byłam w stanie myśleć o sobie, że nikt nie powinien mnie tak traktować). Traf chciał, że spotkałam kolegę który wcześniej mi się podobał i zaczęłam się z nim spotykać, chciał ze mną spędzać czas, zabierał mnie do znajomych, pokazywał mi że jestem kims ważnym dla niego, nie przeszkadzali mu moi znajomi ( H. uważał ich za gorszych, a ze swoimi nie chciał mnie poznać bo twierdził, ze znajomych się nie miesza... teraz dopiero wiem że to idiotyczne). Gdy H. się dowiedział, że może mnie stracić zaczął się znów starać ( z D. spotykałam się 2 tygodnie, z perspektywy czasu żałuję, że dałam się nabrać H. i go zostawiłam... ale przecież wtedy kochałam H.). Znów uwierzyłam w piękną bajkę i wróciłam do niego, niestety nic się nie zmieniło. Nigdzie razem nie wychodziliśmy razem, czas spędzaliśmy tylko u mnie lub u niego. Było wiele przykrych słów o których nawet nie chcę pamiętać ( może kiedyś o tym napisze ale na razie mi wstyd że go po tym nie zostawiłam) ale im dłużej wciągałam się w niego, tym trudniej było odejść. Gdy miałam już naprawdę dość odpuszczałam, wtedy on znów szukał ze mną kontaktu (szkoda, że nie znalazłam tego forum wcześniej wiedziałabym, że to taka taktyka i nie chodzi tu o miłość do mnie sad i nie trwało to by tyle lat i nie wykończyłoby mnie psychicznie, bo teraz po ostatnim razie jestem psychicznym wrakiem). Nie potrafiłam nie odebrać telefonu, nie odpisać na sms od niego i tak trwało to 10lat, pół roku ciszy, sms, lub gdy nie odpisywałam telefon, spotkanie które nie kończyło się tylko na rozmowie oczywiscie, pokazanie mi, że nadal mu zależy. Ostatni raz spotkałam się z nim ponad miesiąc temu, oczywiście znów nakręciłam film o naszej pięknej przyszłości, parę spotkań, a po tygodniu napisał, że wyjeżdża do Stanów. Dzwoniłam i dzwoniłam, gdy łaskawie odebrał telefon, wtedy pokazał mi co to znaczy "zabić słowami". Jak zwykle upokorzyłam się przed nim, powiedziałam że nie wyobrażam sobie nikogo innego na jego miejscu, a on że pewnie jestem wybredna... i potwierdził, że miał inne bo jakby miał wytrzmać... a ja o zgrozo myślałam, że jestem jedyna. Ale najgorsze jest to, że po około 2tyg. po tym wszystkim, czekam na autobus a on jedzie... widział mnie na pewno... Powiedzcie mi jak można być tak slepym tyle lat i nie widzieć, że ktoś nas tak krzywdzi i cały czas się łudzić:( wyję znów sad

25,559

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Majka to jest typowy schemat działania tym podobnych ludzi: rozkochać, odseparować od znajomych i przyjaciół (u mnie też tak było, straciłam przyjaciółkę i większość moich znajomych), stać się całym światem, uzależnić przez to psychicznie, a potem sobie żyć po swojemu. Takie osoby są na pozór cudowne, gdy przychodzi moment zagrożenia (modyfikując tekst króla Juliana: "Szybko, zanim dojdzie do niej, że to bez sensu!"). Udobruchają Cię i następuje powrót do rzeczywistości, a Ty mając niedawny cudowny obraz przed oczami jesteś zdezorientowana i bezbronna. I tak w koło Macieju, przy okazji powoli uzależniasz się również od adrenaliny, której Ci dostarcza. Tu się z Tobą prześpi, tu Cię zgnoi, tu wyzna miłość, a latka lecą. Skumuluj w sobie cały żal do niego, całą wściekłość i przypominaj sobie o niej za każdym razem, gdy się spróbuje z Tobą skontaktować, coś ugrać. Możesz żyć bez niego: byłaś szczęśliwa przed nim, będziesz i po nim.

Wielokropek masz dużo racji, powiedziałam kiedyś, że to może i drań, ale to jest MÓJ drań.

25,560

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Byla_Narzeczona napisał/a:

Możesz żyć bez niego: byłaś szczęśliwa przed nim, będziesz i po nim.

Zapiszę to sobie jako motto. smile

25,561

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Byla_Narzeczona napisał/a:

(...) powiedziałam kiedyś, że to może i drań, ale to jest MÓJ drań.

Smutne to.

25,562

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Postaram się pamiętać i stosować... właśnie mi uświadomiłaś, że przecież kiedyś byłam szczęśliwa i to nie dzięki niemu, tylko dzięki sobie i ludziom którzy mnie otaczali, a on mi to stopniowo niszczył i zabierał poczucie godności. Po przeczytaniu wielu stron tego forum oczy otwierają mi się coraz bardziej ... A z innej beczki ... niektóre hasła króla Juliana są nie do zdarcia jedno z nich "sąsiedzi przyszedłem pożyczyć wasze szczoteczki do zębów coby wyczesać się tam gdzie nie sięgam" i do tego ten jego głos hehe smile. Chwilowa poprawa humoru smile

25,563

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wielokropku nie brałam udziału w dyskusji, ale bardzo, bardzo ci dziękuję smile za pomoc.

25,564

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

zbytdelikatna, dziękuję za podziękowania. smile Miło, że moje słowa stały się pomocnymi Tobie. smile smile



zofia282 napisał/a:
Wielokropek napisał/a:
sway napisał/a:

(...)Nie szukaj tylko szybko... kolejnej gałęzi.

A może zrezygnować na zawsze z szukania i znajdywania jakichkolwiek gałęzi, drzewek, wsporników, podpórek?
Może dość uwieszania się na kimkolwiek?
Może lepszym wyjściem jest stanie się osobą niezależną psychicznie, samodzielną i decyzyjną?
Wówczas stworzony związek nie będzie toksycznym.

Witaj kochany Wielokropku smile
Piękne słowa smile
Pozdrawiam Cię cieplutko.

zofio282, wybacz.
Dopiero teraz przeczytałam Twe pozdrowienia. Ściskam Cię serdecznie (choć wirtualnie). smile

25,565

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

No i zaczynam znów 90dni zapominać od początku... widziałam go ...czy ja zawsze muszę na niego wpaść... Jak on mógł mi powiedzieć, że wyjeżdża a tak naprawdę nigdzie nie pojechał, niezły musiał mieć ze mnie ubaw... nigdy bym nikomu tak nie zrobiła ale jemu widocznie sprawiło to przyjemność sad

25,566

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
majka84 napisał/a:

Postaram się pamiętać i stosować... właśnie mi uświadomiłaś, że przecież kiedyś byłam szczęśliwa i to nie dzięki niemu, tylko dzięki sobie i ludziom którzy mnie otaczali, a on mi to stopniowo niszczył i zabierał poczucie godności. Po przeczytaniu wielu stron tego forum oczy otwierają mi się coraz bardziej ... A z innej beczki ... niektóre hasła króla Juliana są nie do zdarcia jedno z nich "sąsiedzi przyszedłem pożyczyć wasze szczoteczki do zębów coby wyczesać się tam gdzie nie sięgam" i do tego ten jego głos hehe smile. Chwilowa poprawa humoru smile

Cieszę się, że chociaż na chwilę humor Ci się poprawił smile I widzisz, to są takie drobne rzeczy, które składają się na szczęście.

25,567 Ostatnio edytowany przez Byla_Narzeczona (2015-06-23 16:51:43)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
majka84 napisał/a:

No i zaczynam znów 90dni zapominać od początku... widziałam go ...czy ja zawsze muszę na niego wpaść... Jak on mógł mi powiedzieć, że wyjeżdża a tak naprawdę nigdzie nie pojechał, niezły musiał mieć ze mnie ubaw... nigdy bym nikomu tak nie zrobiła ale jemu widocznie sprawiło to przyjemność sad

Nie zastanawiaj się na tym za bardzo. On nie jest takim człowiekiem jak Ty. Dla niego może być jak pstryknięcie palcami coś, co dla Ciebie jest niewyobrażalne. Zresztą powód takich kłamstw jest oczywisty, sama doskonale wiesz, co chciał tym uzyskać.

BTW mój wczoraj się odzywał. W nocy napisałam mu spokojnego, krótkiego maila z prośbą, aby więcej tego nie robił. Ja też nie zamierzam z nim kontaktu utrzymywać i proszę, by mi tego nie utrudniał. Rzeczy mamy wysłać sobie pocztą i definitywnie kończymy. Że mam dosyć jego huśtawek nastroju i uganiania się za innymi kobietami - chcę mężczyzny, który zapewni mi bezpieczeństwo i miłość na wyłączność. Na koniec standardowe "mimo wszystko, wszystkiego dobrego życzę". Dzisiaj z rana wysłał mi jakiegoś bzdurnego sms-a, następnie dostawałam wiadomości na FB z kolejnymi głupotami - tak, jakby nic się nie stało, a NA PEWNO przeczytał mojego maila, bo używa go również do pracy. Trzymam się. Nie odpisuję. Boli jak cholera, ale daję radę.

25,568

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

"Wszystkiego dobrego życzę" czytaj "i tak Ci nie odpuszczę" bo przecież  jestem taki dobry, martwię się o Ciebie i wogóle. Dla mnie jest nie do pojęcia, że skoro komuś już nie zależy to czemu  nie odpuści i nie pozwoli tej drugiej osobie ułożyć sobie życia ... fakt przecież pisałaś, że nie są tacy jak my sad. Same musimy sobie z nimi poradzić wink. Fajnie, że jest to forum to można wylać swoje żale... trochę przechodzi... a do tego nie jestem tu sama z mym bólem, bo dokładnie każda z nas tak się czuła lub czuje sad

25,569

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

A sorki przeczytałam bez zrozumienia smile to Ty mu tak napisałaś.... cofam tamto smile rozbawiło mnie to .... i znów chwilowa poprawa

25,570

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
majka84 napisał/a:

A sorki przeczytałam bez zrozumienia smile to Ty mu tak napisałaś.... cofam tamto smile rozbawiło mnie to .... i znów chwilowa poprawa

Haha, on i życzenie dobrego byłej jakiejkolwiek - dobre! big_smile
Kochana, spokojnie. Przed każdą z nas długa, wyboista droga, ale damy radę. Po każdej burzy przychodzi spokój, a każda kolejna nie jest już tak bardzo straszna jak poprzednia smile Mnie pocieszył bardzo jeden wątek (też jakoś rok temu go znalazłam, więc linka nie podam), w którym pewna kobieta bardzo, ale to bardzo przeżywała rozstanie ze swoim toksykiem. Twierdziła, że jej życie się skończyło, nic już jej dobrego nie czeka, będzie go zawsze kochać. Odświeżyła go po ok. 2 latach ze śmiechem, że sama nie wie, jak mogła być aż tak zaślepiona - "teraz mam w domu noworodka i wspaniałego mężczyznę". Nam też się uda smile

25,571

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

oczywiście, że to bez sensu... bo jak można kochać takiego cymbała, mającego gdzieś nasze uczucia... a radością dla niego są nasze łzy. Wytrwam te 2 lata smile

25,572

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Czy was też nachodzą takie dni... nie mogę się dziś tych myśli pozbyć (wiem nie powinnam się nakręcać). Gdybym od początku znajomości pokazała, że mi zależy byłoby inaczej, nieraz mi to wypominał a ja tłumaczyłam, że bałam się że chce się tylko mną zabawić, że to tylko tak na chwilę. Gdy powiedział mi że mnie kocha powiedziałam że tylko tak mu się wydaje, a gdy za jakiś czas ja mu powiedziałam, że go kocham powiedział, że to bardzo dobrze. Gdy zaczęłam się z nim spotykać, nie zrezygnowałam z tego co robiłam do tej pory tzn. wyjścia ze znajomymi i nie myślałam o tym co on czuje ... Byłam jego pierwszą dziewczynom to może przeze mnie się taki stał.
Ciężko mi tak jakoś dziś i musiałam to napisać sad

25,573 Ostatnio edytowany przez Madzix1996 (2015-06-24 13:43:43)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

...

25,574

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
majka84 napisał/a:

Czy was też nachodzą takie dni... nie mogę się dziś tych myśli pozbyć (wiem nie powinnam się nakręcać). Gdybym od początku znajomości pokazała, że mi zależy byłoby inaczej, nieraz mi to wypominał a ja tłumaczyłam, że bałam się że chce się tylko mną zabawić, że to tylko tak na chwilę. Gdy powiedział mi że mnie kocha powiedziałam że tylko tak mu się wydaje, a gdy za jakiś czas ja mu powiedziałam, że go kocham powiedział, że to bardzo dobrze. Gdy zaczęłam się z nim spotykać, nie zrezygnowałam z tego co robiłam do tej pory tzn. wyjścia ze znajomymi i nie myślałam o tym co on czuje ... Byłam jego pierwszą dziewczynom to może przeze mnie się taki stał.
Ciężko mi tak jakoś dziś i musiałam to napisać sad

A to wchodząc w związek trzeba rezygnować z siebie? Będąc bardzo młodą (a zresztą, nie o wiek chodzi) osobą trzeba zamykać się w czterech ścianach, bo panu się znajomi nie podobają?
Daj spokój. Teraz go na siłę usprawiedliwiasz. Wychodzi na to, że on przez te wszystkie lata mógł Cię okłamywać i gnoić, bo na samym początku nie zapałałaś do niego gorącym uczuciem. Zdaj sobie sprawę, że zrobiłaś więcej niż wszystko, bo nawet jeśli w którymś momencie nie on Ciebie poniżał, to Ty poniżałaś samą siebie dla niego.

25,575

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wstyd mi... nie przed kims bo przecież nikt nie wie co się między nami działo, tylko prze samą sobą, że sama doprowadziłam do tego, że zaczął mnie tak traktować ... że sama sobie jestem winna i te myśli mnie dziś dołują sad. Ale ponoć na odwyku tak jest raz góry raz doliny... bo to musiała być choroba bo jak można tęsknić za kims kto nas tak potraktował... to nie jest normalne a do tego jeszcze mieć nadzieję po takim czyms. Muszę przestać myśleć na swoją niekorzyść a jego tłumaczyć... bo przecież ja byłam w porządku, kochałam go a on zamiast to docenić wykorzystał. Już mi lepiej, dzięki, że odpisujesz smile. A Ciebie "wykorzystywacz" zostawił dziś w spokoju? Oni tak się nauczyli, że zawsze jesteśmy na nich otwarte i zawsze będą w naszych sercach... a tu gó...  dość ... 2lata i będzie po wszystkim smile

25,576

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Byla_Narzeczona napisał/a:

. Zdaj sobie sprawę, że zrobiłaś więcej niż wszystko, bo nawet jeśli w którymś momencie nie on Ciebie poniżał, to Ty poniżałaś samą siebie dla niego.

Lepiej tego ujac nie moglas! W naszych przypadkach chyba tak najczesciej jest - albo oni nas ponizaja, albo my same sie ponizamy przed nimi. Pluje sobie w brode na mysl ile razy stawalam dla niego na rzesach, blagalam o cos, przepraszalam za rzeczy, za ktore tak naprawde to on powinien mnie przepraszac, bo to on mnie skrzywidzil. Ale nie.. to ON ma zawsze racje. to JA zawsze zawinie, jestem zla, jestem zolza.
A ile razy zmienilam swoje zycie dla niego to juz nawet nie chce myslec.Nie wiem czy jednej z wazniejszych decyzji zyciowych nie podjelam pod jego wplywem i gdyby nie to, ze bylam w nim zakochana to bym postapila inaczej..


majka84 napisał/a:

to nie jest normalne a do tego jeszcze mieć nadzieję po takim czyms. Muszę przestać myśleć na swoją niekorzyść a jego tłumaczyć... bo przecież ja byłam w porządku, kochałam go a on zamiast to docenić wykorzystał. Już mi lepiej, dzięki, że odpisujesz smile. A Ciebie "wykorzystywacz" zostawił dziś w spokoju? Oni tak się nauczyli, że zawsze jesteśmy na nich otwarte i zawsze będą w naszych sercach... a tu gó...  dość ... 2lata i będzie po wszystkim smile

Dasz rade! Nie mamy wyjscia smile Beda dolki pewnie co chwila, ale trzeba sie uczyc je pokonywac. Nie wiem ile razy ja sie jeszcze na bledach musze nauczyc zeby nie uwierzyc w jego slowa, obietnice i probe owiniecia mnie wokol palca bo mnie do czegos potrzebuje.

Powiem Wam, ze czasem tak mysle, jak to jest ze tacy ludzie istnieja? Oni nie maja wyrzutow sumienia z tego co nam robia, jak nas traktuja i wykorzystuja? Wiem, ze czasem robia to nieswiadomie, bo sami byli skrzywdzeni przez los i nie potrafia inaczej (moj wlasnie taki jest..).. ale ja z moim nawet rozmawialam, i to nie raz, i mowilam, jak sie czuje jak on mnie traktuje, ze jak ma sprawe to jestem jego przyjaciolka ("uwazam Cie za przyjaciela" - takiego okreslenia kiedys uzyl, co oczywiscie znow mnie omamilo na chwile, bo tak chcialam jego milosci, ze jak uslyszalam, ze jestem przyjacielem to juz bylam cala szczesliwa, ze moze pozniej sie zakocha, itd). Jak nie ma mnie do czego wykorzystac, nie musze go nigdzie podwiezc, albo on nie potrzebuje sie wyzalic ze swoich podbojow milosnych to nie istnienie dla niego.

25,577

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nic ich nie tłumaczy, po prostu tacy są ... bez uczuć i empatii dla drugiego człowieka a my miałyśmy pecha, że zakochałyśmy się akuratnie w nich. To że ktoś ich niby skrzywdził jest tylko ich chorym wytłumaczenim, bo co ... teraz my mamy postępować tak jak oni i krzywdzić innych, nigdy tak nie będę postępować jak on ... nie dla mnie to nie jest wytłumaczenie.  I w sumie cieszę się, że H. odezwał się do mnie teraz po roku... bo przejrzałam w końcu na oczy... pokazał jaki jest i jaki zawsze był... tylko ja zakochana nie widziałam tego...  tak jakbym miała zasłonięte oczy na te wszystkie straszne rzeczy które mi zrobił i powiedział.

25,578

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ha, moje drogie, gdzieś wyczytałam na forum, że taka nasza postawa to jest matkowanie panom.A co robi matka - wybacza, jest na każde zawołanie,podsuwa pod nosek,głaszcze po głowie,marudzi i utyskuje big_smile, daje z siebie wszystko dla dobra dziecka. Coś w tym jest. Faceci lubią zdobywać, ale jak mają zdobywać kogoś kogo mają na każde zawołanie? Jak mają interesować się życiem partnerki, skoro to życie kręci się tylko wokół niego? Przewidywalne,nudne,do tego ciężkie do zniesienia, bo z wiecznymi pretensjami zachowanie kobiety może doprowadzić do złości.Tak jak napisała Wielokropek - to my musimy się ogarnąć. Jest ciężko,bo należymy do kobiet bardzo spragnionych miłości, opieki,no właśnie takiej podpórki życiowej.Na pewno przydał by się dobry terapeuta, albo pilna obserwacja swoich zachowań.Ja przynajmniej wiem skąd mi się to wzięło.A to już jakiś krok naprzód big_smile Pozdrawiam serdecznie.

25,579 Ostatnio edytowany przez arekmozer (2015-06-25 09:25:33)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jeśli chodzi o mnie to jest coś w tym. Kobieta starająca się, pamiętająca o pasjach faceta, mówiąca wprost że zaangażowała się i poczeka, mimo że facet nie deklaruje się. Teraz pytanie - desperacja czy miłość.

25,580 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2015-06-25 09:44:14)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
arekmozer napisał/a:

(...) Teraz pytanie - desperacja czy miłość.

To zależy. smile
Jeśli kobieta stawia mężczyznę na piedestale, sama zaś klęczy przed nim i usuwa pyłek spod nóg - to desperacja.
Jeśli kobieta pamięta o sobie i swoich potrzebach, jeśli widzi świat nie zaś tylko owego mężczyznę - to miłość.


Edit:

zbytdelikatna napisał/a:

Ha, moje drogie, gdzieś wyczytałam na forum, że taka nasza postawa to jest matkowanie panom.A co robi matka - wybacza, jest na każde zawołanie,podsuwa pod nosek,głaszcze po głowie,marudzi i utyskuje big_smile, daje z siebie wszystko dla dobra dziecka. Coś w tym jest. (...)

Mądra matka jeszcze od swego dziecka różnych rzeczy wymaga. tongue

A przede wszystkich od początku buduje zdrową relację.

25,581

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
majka84 napisał/a:

A Ciebie "wykorzystywacz" zostawił dziś w spokoju? Oni tak się nauczyli, że zawsze jesteśmy na nich otwarte i zawsze będą w naszych sercach... a tu gó...  dość ... 2lata i będzie po wszystkim smile

Odezwał się ostatnim razem przedwczoraj późnym wieczorem, ja oczywiście nie odpisałam. Do teraz cisza. Obstawiam, że jest wściekły i obrażony, mam spokój na minimum tydzień, bo też mnie chce przetrzymać. Ja z kolei staram się o nim nie myśleć, ale wiadomo, że różnie bywa. Gdy tylko przychodzą mi do głowy myśli "Odpisz mu, może jest smutny, że go olewasz?", "Przecież były też dobre chwile, pamiętasz, ile razy się dzięki niemu śmiałaś?", "To miał być twój mąż, a teraz pozwolisz, by sobie znalazł inną?", "To może powspominajmy, jak na ciebie patrzył, gdy było dobrze" - zastępuję je innymi: "A on był smutny i się o ciebie martwił, gdy nadstawiał f...ta innym?", "Były też złe chwile, kiedy płakałaś, żebrałaś o jego miłość i błagałaś, by przestał cię bić czy spotykać z się z pseudo koleżanką jedną, drugą, czy trzecią...", "Niech sobie znajduje, przecież on się nie zmieni i choćby trafił na kobietę ze złota, to tego nie doceni. Niech to nawet będzie jedna z tych wariatek, które do ciebie pisały z wyzwiskami, bo niby krzywdzisz biednego misia i im potencjalnego partnera zabierasz - jeszcze za to bekną, gdy zrzuci maskę", "I powspominajmy jakim wzrokiem cię obdarzał, gdy narastała w nim furia". To pomaga. Zdroworozsądkowe podejście jest dobre na wszystko. Póki jest w równowadze, nic mnie nie zniszczy.

A jak u Ciebie dzisiaj?

25,582

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

A ja jestem już na 200 stronie naszego forum smile ... czytam, czytam, czytam ...
Też tak zawsze myślałam: "odpisze bo nie chcę żeby było mu przykro, bo ja chciałabym aby odpisał",  "odpiszę bo może już się nie odezwie",  "odpisze bo może mnie jednak kocha", "odpisze bo może warto jednak porozmawiać".... nie, nie było warto.
Do mnie ostatnio nie odzywał się rok ... a jak napisał to "trzęsawka" rąk, szybsze bicie serca, radość i strach jednocześnie... ale tak jak pisałam wcześniej cieszę się z jednej strony, że do tego doszło bo znalazłam to forum i pomału zaczynam wyłazić ze swej nory którą kopałam przez 10lat (chociaż te miesiące od ostatniego spotkania były chyba najcięższe z wszystkich 10lat). Myślę, że po ostatniej rozmowie już się nie odezwie chociaż chciałabym aby się odezwał żebym miała możliwość wykrzyczeć mu swój ból i powiedzieć jak się czułam przez te wszystkie lata.
Trzymaj się i nie odpisuj w żadnym wypadku smile mówi Ci to doświadczona, kiedyś naiwna JA smile

25,583

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Widzę, że mamy podobny schemat myślenia. Ja też na ogół odpisuję bo "będzie mu przykro", "a co jak się obrazi ze mu nie odpisuje??", "moze on ma dola to musze mu cos odpisac". Walcze z soba,przemawiam sobie w glowie, ze nie, nie warto odpisywac, ze mam go zostawic tak jak on mnie wiele razy zostawial jak ja do niego zagadywalam..

25,584 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2015-06-26 08:06:44)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jest kilka sposobów na to, by uciąć kontakt ze swoimi byłymi "partnerami". smile

Pierwszym jest nieodbieranie połączeń i nie czytanie sms-ów (usuwanie ich przed przeczytaniem), drugim - wpisanie numeru tegoż człowieka na tzw. czarną listę, trzecim - zmiana numeru telefonu. Chyba, że słowa odcięciu się od niego i chęci braku z nim jakiegokolwiek kontaktu są wypowiadane nie z chęci i decyzji, ale z myślenia "powinno się zerwać kontakt" lub "dobrze byłoby nie kontaktować się". tongue

O decyzji świadczą fakty, nie słowa. smile

25,585

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Oj... ja już nie wracam do nory smile jak zaczynam tęsknić za nim (ranki zawsze są najgorsze) przypominam sobie, że byłam tylko wyjściem awaryjnym... boli ale taka prawda sad.
A poza tym mamy to forum więc zamiast odpisywać jemu napiszemy tu smile. Ja już nie wracam do stanu w którym znajdowałam się jeszcze w kwietniu ... najwyższy czas być szczęśliwa... sama lub z kimś smile.

25,586

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
majka84 napisał/a:

(...) najwyższy czas być szczęśliwa... sama lub z kimś smile.

Póki nie nauczysz się być szczęśliwą sama ze sobą, póty nie będziesz szczęśliwa z kimś - będziesz na nim uwieszona.

25,587

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

wiem, że to we mnie jest największy problem ... i boję się tego, że nie będę potrafiła już być szczęśliwa sad

25,588

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Są osoby, które mimo obaw zmieniają swój sposób myślenia o sobie, o innych i relacjach między kobietą a mężczyzną. Są też osoby, które ze strachu stoją w miejscu patrząc zazdrośnie na te pierwsze.

Na szczęście nie ma obowiązku bycia szczęśliwym człowiekiem.

25,589

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wielokropku nie miałam kiedyś problemu z akceptacją siebie, lubiłam siebie, lubiłam to co robię i wszystkich dookoła. Dopiero gdy się zakochałam  w H. z czasem zaczęłam się sobie nie podobać, byłam kkzb, krytykę H. bardzo brałam do siebie, a może ja to odbierałam jako krytykę, nie wiem. Dopiero zaczynam dostrzegać co robiłam źle, czytam książki i to forum i bedę szczęśliwa ... może nie jutro, ale będę

25,590

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dokładnie, ja też przed "moim" byłam pewna siebie i akceptowałam się praktycznie w 100%. Mój mnie sprowadził na ziemię, a raczej w nią wgniótł. Jak pisałam, minęło 1,5 roku, a ja się spotkałam kilka razy tylko z jednym mężczyzną i to tylko dlatego - pomijając, że wg mnie jest przystojny - bo przed moim też się spotykaliśmy i on wie doskonale, jak wyglądam. Mimo jego zapewnień, że jestem fizycznie całkowicie normalna i mu się podobam, to w głębi głowy słyszę głos mojego: "On kłamie, by ci nie zrobić przykrości, przecież wiesz, że [tu następuje lista niedoskonałości] i to jest obleśne" hmm Nie wyobrażam sobie rozebrania się przed innym. Boję się już teraz sytuacji, że kogoś kiedyś pokocham i miałoby do tego dojść. Pewnie bardzo się rozczaruje. Jeśli chodzi o psychikę, to on mi robił karczemne awantury o to, że inni uważają mnie za dobrą osobę, a jego krytykują za postępowanie względem mnie. Wmawiał mi, że tak naprawdę jestem zepsuta, a udaję ofiarę.
Powody mojego zepsucia były różne, ale głównie mi wyrzucał, że:
- Gdy on był już oficjalnie ze swoją kochanką i z nią mieszkał, ja po kilku miesiącach spotkałam się z wyżej wspomnianym panem. Potraktował to jako zdradę... Zresztą to był istny szał, gdy się dowiedział...
- W głębi serca zawsze miałam słabość do tego mężczyzny i go kochałam, jego nie (on ogólnie ma na punkcie tamtego jakąś obsesję, tamten nam NIGDY w drogę nie wchodził, a widzieliśmy się z nim przypadkiem na mieście średnio raz na 2 lata, kontakt zerowy przez ten czas - nawet nie pamiętałam, że istnieje)
- W ogóle przed nim miałam kilku facetów!
- Nie gotowałam tak często jak on by chciał i jeśli chodzi o sprzątanie, to jestem leniem, nie sprzątam dokładnie.
- Potrafiłam w kłótni podnieść na niego głos.
Nie wiem w końcu. Może rzeczywiście jestem tak naprawdę zła, a tylko udaję przed innymi i przed samą sobą?

Dzisiaj trochę dłużej popisałam gorzkie żale, bo mam gorszy dzień.

25,591

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jesteście zależne i takie będziecie. Nie ma co sobie wmawiać szarlatańskich regułek.

25,592

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

No to możemy zamknąć temat, bo się nam trafił oświecony big_smile

25,593

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

COLT47 a czytałeś forum?... czy tylko odpisujesz na ostatnie posty wink może i szarlatan by się przydał wink

25,594

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Chodzi mi o termin kobiety czy człowieka kochającego za bardzo. To nic innego jak zależność, która jest spowodowana nieprawidłową chemią mózgu. Da sie z tym walczyć ale do czasu gdy sie spotka godnego przeciwnika, który wam NIE okazuje miłości, a mimo to go pragniecie.

25,595

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Była_Narzeczona Wydaje mi się, że w głębi tak naprawdę sama się za to obwiniasz... a czemu przecież to nic strasznego.
- Chcialas sobie ułożyć życie z innym i być szczęsliwa... normalne,
- Nie rozliczmy z tego co było przed, skoro nie pasowało to won,
- A sam nie potrafił sprzątać i gotować,
- Krzyczeć rzecz ludzka.

H. twierdził, że nigdy nie wiemy co druga osoba tak naprawdę myśli - wcześniej nigdy się nad tym nie zastanawiałam i ufałam ludziom, nie miałam powodów aby im nie wierzyć.
Wypominał mi, że żalę się koleżankom na niego - przecież to normalne, że ludzie zwierzają się swoim bliskim ze zmartwień... więc przestałam o nim rozmawiać z kimkolwiek.
Jak to możliwe że większość osób mnie lubi - może po prostu jestem fajna smile
Ostatnio byłas w zniszczonej koszulce -  mi wydawała się normalna.
Czemu się tak uczesałas  - powiedział mi to wieczór a ja cały dzień w pracy myślałam, że pięknie wyglądam w tej nowej fryzurze smile
Czemu nie idziesz na studia - po szkole sredniej najpierw poszłam na studium a później dopiero studia zaoczne - teraz sobie przypomniałam te sytuacje, niby nic strasznego ale pewnie stopniowo powodowały, że zaczynałam wierzyć w to ze mną jest cos nie tak.

Poza tym niby nie miała złego dzieciństwa, ale mój tato był alkoholikiem a mama współuzależnioną od niego ... wszystko mu wybaczała, były krzyki, płacz a później wszystko wracało do normy, kilka tygodni spokoju i wszystko od początku. Wiem, że stąd się wzięły moje obecne problemy...

25,596

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Colt47 zgadzam się z Tobą w zupełności... ale czemu ten "przeciwnik" nie chce nam odpuścić skoro jesteśmy mu obojętne, to nie my staramy się za wszelką cenę utrzymywać kontakt

25,597

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Problem przyciąga problem.

25,598

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie chce odpuścić, bo, wbrew pozorom, nie jest tak łatwo o "chłopca do bicia". A u takich typów to jest jak alkohol u alkoholika, środek do poprawy samopoczucia, pożądany i niezbędny.
Piszesz, że "nie miałaś problemu z akceptacją siebie", ale czy nie uważasz, że gdyby Twoja samoocena i pewność siebie były na właściwym, wysokim poziomie, nie wpadłabyś w pułapkę manipulanta, nie dałabyś sobie wmówić takich bzdur, wydumanych wad i ułomności ?
Myślę, że to jest środek do celu - zawalczyć o zdrowe podejście do siebie, pogodzenie się z niedostatkami i polubienie tego, co piękne i dobre. Kochając i akceptując siebie mamy w nosie, co ktoś na nasz temat myśli. Podobam się mu, super, ale jeśli nie, paszoł won, nie ma przymusu bycia ze mną. A zmienię się wyłącznie dla siebie lub pod wpływem krytyki konstruktywnej osoby mi życzliwej. Oceniania tego, czy ktoś chce dla nas dobrze, czy raczej lubuje się w krytykowaniu i poniżaniu innych, też warto się nauczyć. Wielka miłość bywa ślepa, więc i zgubna jednocześnie. Ostrożność w zakochiwaniu pomaga nie wpaść w łapy bezwzględnych sadystów, toksyków i psychopatów.
Choć nie popadajmy też w skrajności, typu miłość własna bliska narcyzmowi, czy dystans do ludzi graniczący z fobią społeczną i związkową. Człowiek pewny siebie wchodzi w relacje, angażuje się, stara ale nie da sobie zrobić krzywdy. Odejdzie zanim się zagubi i straci poczucie własnej wartości. W takiej formie psychicznej nie daje się zresztą tak łatwo pokonać, jest dobrym przeciwnikiem, może nawet być świetnym lekarstwem na wady partnera. Silni (niekoniecznie fizycznie) górą smile

25,599

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Starlet007 Pewnie masz rację ... ale nie wiedziałam o sobie tego co wiem teraz ... ale na szczęście wszystko już teraz zależy tylko ode mnie ... a forum pomaga ... chociaż czasem prawda tu napisana zwala na kolana smile

25,600 Ostatnio edytowany przez Colt47 (2015-06-26 19:48:05)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Mnie zastanawia tylko czemu wciaz wypatrujecie problemow w facetach, jesli same ich wybieracie

Z wami taki jest problem, że jeśli uznacie faceta za autorytet, kogoś lepszego niż wy same to chłoniecie jego opinie jak gąbke. Samooocena i humorki zależa wyłącznie wtedy od pana i władcy. Zawsze was pociągała władza, więc z tego nie da sie uwolnić wbrew temu co tu sie pisze.

25,601

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Colt ale to przecież nie chodzi o to, że patrzymy na potencjalnego faceta, wiemy, że np. jest mitomanem, mizoginem, agresorem itp., wiemy wszystko o jego pokręconym charakterze i niekiedy nieciekawej przeszłości i stwierdzamy: o, to jest właśnie idealny partner dla mnie! Nie, często jest tak, że bierzemy czułych, kochających, wiernych mężczyzn, którzy po krótszym czy dłuższym czasie okazują się "nieco" inni. A wtedy jest już koktajl z naszych wspólnych uczuć, uzależnienia, naszej głupoty, zaślepienia, nadziei i co tam jeszcze dorzucisz. Oczywiście z perspektywy trzeciej osoby jest to zwyczajnie głupie i nie będąc w młynie trudno zrozumieć naszą ufność (i naiwność). Też kiedyś tego nie rozumiałam, dopóki na taką osobę nie trafiłam i nie stałam się taką "głupią babą", jak myślałam o podobnych osobach pchających się w piekiełko po rozpoznaniu jego właściciela. Wszyscy po jakimś czasie okazujemy się trochę inni niż pierwowzór na początku związku, ale na litość boską, bez przesady.

Kobiety zresztą też bywają pod tym względem nie lepsze.

Osobiście będę narzekać na tego "mojego" faceta, bo przez lata siedziałam cicho i jakoś nic dobrego z tego nie wyszło. Będę to przeżywać tak długo i w taki sposób, jaki mi pasuje, dopóki nie przejdzie. Bo o to w końcu chodzi. Tak, sama go wybrałam. Tylko to nie był on...

25,602

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Może czas sobie uzmysłowić że uczucia z logiką (że jest babiarzem, mitomanem, mizoginem) nie mają nic wspólnego? Czujesz że ktoś pasuje do ciebie bo taki masz wzór emocjonalny, czy chemiczny i tak dobierasz partnerów. Mózg sie przyzwyczaja i chce więcej.

25,603

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hahahahaha o ja glupia.. Znow sie dalam nabrac.. Mial przyjechac dzis z Niemiec. Jeszcze w pracy przez maila planowal, ze pojedziemy jutro do Ikei, i rozne inne rzeczy zalatwimy. Jakies pol godziny widzialam na FB komentarz u naszej znajomej, z ktorego wynikalo, ze popil sporo dzis. Wiec ja (glupia!) zagadalam go i pytam, ze jak to, po pijaku bedzie jechal? A on, ze nie bedzie jechal, ze sie rozmyslil, itd..... Ja glupia juzsie dopasowywalam do niego? Planowalam sobote pod niego. A on z godziny na godzine nagle odwolal przyjazd. Jaka ja glupia jestem big_smile

25,604

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ależ ja doskonale o tym wiem. I co w związku z tym? Nic, jedynie mam TERAZ świadomość, aby nie kierować się w 100% tym uczuciem. Wcześniej sądziłam, że miłość przezwycięży wszystko. Tylko i aż tyle. Wiem, czego szukam w potencjalnym partnerze. Wiem, na co mój były mnie złapał (trochę nieodpowiednie słowo), a czego mi ostatecznie dać nie potrafił czy nie chciał. Może myślał, że "tym razem, ze mną" się uda, ale się nie udało i powielił jak się okazało koszmarne błędy z przeszłych związków, kładąc na to przysłowiową laskę. To jest jednak też nie do końca w porządku, bo gdybym np. wiedziała, że nigdy nie chcę mieć dzieci, to bym się nie wiązała z kimś, dla kogo priorytetem na przyszłość jest stworzenie rodziny - jeszcze zapewniając, że również o tym marzę. Bo może mi się zmieni, a jeśli nie, to w końcu nie będzie do końca mój dramat, bo ja dla siebie pozostanę sobą, to dla tej osoby się zmienię.

I tyle.

25,605

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

To wasze poraniona ambicje a nie milosc.

25,606

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jeśli tak uważasz, to okej. Twoje prawo.

Lime86 zawsze miej plan B! smile

25,607

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
lime86 napisał/a:

Hahahahaha o ja glupia.. Znow sie dalam nabrac.. Mial przyjechac dzis z Niemiec. Jeszcze w pracy przez maila planowal, ze pojedziemy jutro do Ikei, i rozne inne rzeczy zalatwimy. Jakies pol godziny widzialam na FB komentarz u naszej znajomej, z ktorego wynikalo, ze popil sporo dzis. Wiec ja (glupia!) zagadalam go i pytam, ze jak to, po pijaku bedzie jechal? A on, ze nie bedzie jechal, ze sie rozmyslil, itd..... Ja glupia juzsie dopasowywalam do niego? Planowalam sobote pod niego. A on z godziny na godzine nagle odwolal przyjazd. Jaka ja glupia jestem big_smile

Oj oj nie rób tego nigdy więcej.Planuj soboty pod siebie smile Jeszcze kawał dnia, a jutro niedziela.Umów się z koleżankami na jakiś fajny wypad i baw się, szkoda pogody.A on niech siedzi na kacu big_smile Potem mu opowiedz jak świetnie się bawiłaś, mina jego bezcenna smile bo on myśli, że siedzisz smutna w czterech ścianach,i wcale go to nie obchodzi.Zacznij planować swój czas tak jakby "ukochany" nie istniał, wtedy na pewno będzie chciał zaistnieć, ale czy warto - decyzja należy do ciebie.

25,608

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nieee, już nigdy nie będę brała jego planów i obietnic pod uwagę. Przyjeżdża w czwartek wieczorem późno, ja wyjeżdżam w sobotę rano, jak będzie chciał, to niech staje na głowie i przyjedzie sobie odebrać swoje klucze. Ja planuję wszystko pod siebie. Mam dość. Znów się dałam nabrać.

25,609

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dzień dobry wszystkim smile Dokładnie miesiąc temu wyprowadziłam  się od męża, nie mogłam już dłużej znieść jego oskarżeń, kontrolowania, wyzywania. i mimo że mnie tak źle traktował to tęsknie za tymi lepszymi wspólnymi chwilami. Nie mogę się odnaleźć, nie wiem co robić gdy mam wolne, siedzę w czterech ścianach i ryczę. On sobie lata po różnych imprezach plenerowych, spotyka z kolegami. Już nie dzwoni, już nie potrzebuje mnie. Powiedział że może teraz uda mu się fajnie ułożyć życie. Czyli ja byłam tą przeszkodą? I czekał az sobie pójdę.
Boli mnie to wszystko...

25,610

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Lime on zawsze będzie tak postępował ... jego nie interesuj co Ty czujesz, musisz go sobie odpuścić... wiem, łatwo się mówi sad.
Ja już osiągnęłam swoje dno... dążyłam do niego parę dobrych lat,  ... i wiem, że albo coś zmienię w sobie albo już zawsze będę czuć tę pustkę i żal w środku.
Więc w ramach "zadowolenia" siebie byłam wczoraj na kręglach i bilardzie ... zapomniałam, że kiedyś lubiłam grać w bilarda, i jestem w tym całkiem dobra smile. Oczywiście nie pozbyłam się całkowicie myśli o H. ale przez większość wieczoru świetnie się bawiłam... dawniej zapełniał on moje myśli całkowicie, nawet jeśli gdzieś wychodziłam myślałam o nim cały czas i nie potrafiłam się cieszyć tym co robię.

Posty [ 25,546 do 25,610 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 392 393 394 395 396 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024