Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 391 392 393 394 395 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 25,481 do 25,545 z 26,307 ]

25,481

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
sooka? napisał/a:
zofia282 napisał/a:
sooka? napisał/a:

Myślicie, że jest szansa na "wyleczenie" będąc przy czyimś boku?

Pytasz czy uzależniony wyzdrowieje z używką w ręku?
.....czy alkoholik nie odkręci buteleczki?
a ćpun oprze się trzymanej działce?



męża przyjaciela ????????!

Hmm.. mocne porównanie! To chyba nie powinno pozostawiać złudzeń? Czy znasz przypadki osób, które były w takiej sytuacji i udało im się wygrać i stworzyć w końcu zdrową relację?

Męża - przyjaciela w znaczeniu męża, który jest bardziej przyjacielem, którego ranię poprzez swoje zachowanie, ale nie potrafię kochać pełnym sercem. Czuje czasem jakby był bardziej moim bratem, a nie ukochanym mężczyzną.

Mówić mogę tylko o sobie. Wygrałam !

......chyba źle pojmujesz przyjaźń......a jaki ma być ukochany mężczyzna ? napisz też coś o kochającej kobiecie. Jak ona powinna być?

Zobacz podobne tematy :

25,482

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie
Mam na imię Agnieszka.
W chwili obecnej jestem w dłuugim nieformalnym ,toksycznym związku.Mam dwoje dzieci.
Od trzech lat chodzę na terapię DDA, ale dopiero teraz jestem pewnaże ten związek mnie niszczy.
Mimo,ze symptony były od samego początku.
Szukam grupy wsparcia,która pomoże mi wytrać w postanowieniu,ze zakończę ten związek. Na razie jestem na etapie-chcę zakończyć,ale boję się.
Jestem na prawdę rozdarta emocjonalnie. Nie wiem kompletnie jak zabrać się do tego.

25,483

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witaj Agnieszko.

Postanowiłam napisać, bo strasznie cicho i pusto tutaj ostatnio i nikt nie odpowiedział na Twój post. Nie podejmę się próby pomocy, bo nie czuję się na siłach, ale zapewniam, że wiele mądrych kobiet tutaj jest zazwyczaj i można wiele wartościowych rad przeczytać (polecam).

25,484

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Widzę, że ten wątek jest coraz rzadziej odwiedzany... Jaka szkoda... Dziewczyny! Wracajcie! smile

Zdecydowanie jestem jedną z Was- kochających za bardzo. Takiego odkrycia dokonałam dosyć dawno- jakiś czas przed rozwodem. Zdradzona przez męża upokorzyłam się na tyle, że błagałam go niemal, żeby wrócił i uwaga: DAŁ MI SZANSĘ! Dziś jak o tym myślę, to jest mi siebie zwyczajnie żal. Moja postawa nie była spowodowana wielką miłością, a zwyczajnie lękiem. Lękiem, że będę sama, że będę odstawała od społeczeństwa, że życie już nigdy mi się nie ułoży... Właściwie dużo tego lęku jest we mnie nadal. Niestety nie udało mi się po rozwodzie stworzyć związku, który przetrwałby do dziś. Przyczyna tego stanu rzeczy wydaje mi się dość prosta- trudno być z kimś, jeśli nie umie się być z samym sobą. Próbuję uporać się z tym problemem, jednak skutki są bardzo chwiejne: raz czuję, że umiem być sama, a za chwilę panicznie boję się swojej samotności... Ech... To życie zdecydowanie mogłoby być łatwiejsze.

25,485

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

strachoputku, jeśli obraz siebie, który tu przedstawiłaś, jest prawdziwy, to gratuluję samoświadomości. smile

NIC (samo) SIĘ NIE ZMIENI, Twoje życie samo się nie ułoży. Jesteś autorką swego życia, zmienić możesz sporo (zwłaszcza w swoim zachowaniu), a nie czekać na cud. Możesz wziąć sprawy we własne ręce, zastanowić się nad tym, czego TY potrzebujesz, czego TY chcesz, jak TY chcesz żyć, co dla CIEBIE jest ważne, co dla CIEBIE ma znaczenie. 

Zachęcam Cię do działania, czyli pracy nad sobą i swym zachowaniem MIMO lęku.
Warto walczyć z sobą samą o siebie. smile

25,486

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Wielokropek napisał/a:

strachoputku, jeśli obraz siebie, który tu przedstawiłaś, jest prawdziwy, to gratuluję samoświadomości. smile

NIC (samo) SIĘ NIE ZMIENI, Twoje życie samo się nie ułoży. Jesteś autorką swego życia, zmienić możesz sporo (zwłaszcza w swoim zachowaniu), a nie czekać na cud. Możesz wziąć sprawy we własne ręce, zastanowić się nad tym, czego TY potrzebujesz, czego TY chcesz, jak TY chcesz żyć, co dla CIEBIE jest ważne, co dla CIEBIE ma znaczenie. 

Zachęcam Cię do działania, czyli pracy nad sobą i swym zachowaniem MIMO lęku.
Warto walczyć z sobą samą o siebie. smile

Dziękuję Wielokropku:) To co piszesz jest takie proste... I być może dlatego właśnie takie trudne. Postanowiłam jednak porządnie wziąć się za siebie i swoje życie. Dość już mam szukania szczęścia w drugim człowieku (czytaj mężczyźnie wink ). Pora poczuć się szczęśliwą ze sobą. Dużo pracy przede mną i- jak sądzę- wzlotów i upadków, jednak wierzę, że wyjdę z tej walki zwycięsko smile

25,487

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jeśli mogę... smile
Nie zastanawiaj się nad tym, czy coś jest łatwe, czy trudne. Nie myśl o tym, czy dużo pracy, czy mało. Podejmuj decyzje i działaj.
Szczęścia szukaj w sobie, nigdy w drugim, nawet najukochańszym i najlepszym, człowieku.

25,488

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja też pokochałam za bardzo. Teraz już rozumiem. Moi rodzice byli zgodnym małżeństwem tak mi się wydawało. Ale fakty są takie w ich relacje za bardzo wkroczyła moja babka. Nie powinna się wtrącać w decyzje rodziców a to robiła. Ja na to samo pozwoliłam w domu, który stworzyłam. Moi teściowie za dużo mogli powiedzieć i zrobić. Za bardzo tkwiłam w przekonaniu że dom wielopokoleniowy może być dobry. Nie jest doby. Ktoś cierpi w takim domu i to cierpi mocno. A jeżeli jest cierpienie to bez sensu. Moja mama pozwoliła na ustąpienie w niektórych kwestiach ojcu. Ojciec na niektóre rzeczy pozwolił matce. /ale to nie były przepracowane relacje/ to była ucieczka z sytuacji. Ja teraz tez uciekłam z sytuacji tragicznej i dowiedzialam się że dla mojego m jest ważniejsza matka i ojciec. Do tego manipuluje dziećmi i je przeciwko mnie nastawia. Ale ja się nie poddam.

będe walczyć  jak lwica i tego  wam też życze

25,489

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam was dziewczyny. dziękuję, ze jesteście. Czytam Was duzo, choć sama nie mam odwagi pisać.
chciałabym coś wam podrzucić:

Boże mój
proszę Cię
o miłość
dobrą,
jak świeży chleb
zwyczajną i czystą
dającą życie
o chwile szczęścia
takiego do zniesienia.
a łzy lekkie
bez noża w sercu.

pozdrawiam ciepło.

25,490

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Pod koniec lutego jadę na warsztaty "kobieta, a poczucie własnej wartości". Myślę, że jak ktoś ma tendencje do kochania za bardzo to chyba właśnie od poczucia własnej wartości powinien zacząć. Ja już zaczęłam iść drogą ku zmianom smile Wy też pracujcie nad sobą! I kochajcie siebie smile

25,491

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
strachoputek napisał/a:

Pod koniec lutego jadę na warsztaty "kobieta, a poczucie własnej wartości".

Możesz napisać coś więcej na ich temat?

25,492

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kochane Netkobietki.. czytam Was i widzę w Was siebie, ale jakiś czas temu. To również ja z okresu kiedy byłam tu częstym gościem 2 lata temu. Tak, zdecydowanie kochałam za bardzo. Jak jest teraz?
Teraz nie potrafię się odnaleźć w swoim życiu, nie wiem jaka jest moja tożsamość. Dalej kocham bardzo. Na szczęście jednak tym razem nie straciłam godności i poczucia własnej wartości. Wiem ile sama osiągnęłam w życiu i nie jest to niczyja zasługa. Ale nadal kocham za bardzo.. A może jestem po prostu głupia i naiwna? Jednak żałuję swojej decyzji o odejściu. Poczucie winy nie daje mi spokoju,tak bardzo go kocham..

25,493

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
goshh napisał/a:

Kochane Netkobietki.. czytam Was i widzę w Was siebie, ale jakiś czas temu. To również ja z okresu kiedy byłam tu częstym gościem 2 lata temu. Tak, zdecydowanie kochałam za bardzo. Jak jest teraz?
Teraz nie potrafię się odnaleźć w swoim życiu, nie wiem jaka jest moja tożsamość. Dalej kocham bardzo. Na szczęście jednak tym razem nie straciłam godności i poczucia własnej wartości. Wiem ile sama osiągnęłam w życiu i nie jest to niczyja zasługa. Ale nadal kocham za bardzo.. A może jestem po prostu głupia i naiwna? Jednak żałuję swojej decyzji o odejściu. Poczucie winy nie daje mi spokoju,tak bardzo go kocham..

A może: Tak bardzo go potrzebuje by czuć się dobrze, nie cierpieć gdy jestem pozostawiona sama sobie.

25,494

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Być może w tym też coś jest... Nikt mi nie wmówi, że po latach spędzonych razem łatwo jest zostać samemu tak po prostu...

25,495

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
goshh napisał/a:

Być może w tym też coś jest... Nikt mi nie wmówi, że po latach spędzonych razem łatwo jest zostać samemu tak po prostu...

Ależ w nikogo interesie jest ci coś wmawiać. Sama to robisz, by grać cierpiętnicę goniącą za szczęściem, lub utratą czegoś. Im bardziej grasz ofiarę tym bardziej cierpisz. Ty, nikt inny. Ty dajesz sobie nadzieje i czekasz by tkwić w poczuciu bezradności i tego że jest gorzej.

25,496 Ostatnio edytowany przez vero_nick26 (2015-02-08 20:57:21)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Więc proszę, daj mi tę receptę jak stłamsić te uczucia i "nie grać cierpiętnicy"?

25,497 Ostatnio edytowany przez Liwia (2015-02-09 21:11:29)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Goshh, wszystko zależy od nas samych. Bywa ciężko "wyrwać się" z tego wszystkiego. Należy jednak wybrać-czy tkwić w tym, czy iść do przodu z innymi uczuciami.

Odchodząc od tematu...
Ja chyba nigdy z kimś nie będę szczęśliwa. Może to ja mam trudny, wymagający charakter, już sama nie wiem. Spotykam się z kimś, jestem z kimś, zwał jak zwał. Nie kocham za bardzo, absolutnie. Normalna relacja. On-myśli o przyszłości razem, ja-czasami. Bywa w kraju rzadko, niby tęsknię za nim, ale sama już nie wiem czy za nim. Chyba raczej za bliskością, rozmową, uczuciem, itp. Gdy jest u mnie niby jest ok. Ale za kilka dni mam go dosyć. Mam dość obsługi. Nauczyłam się żyć tylko z dzieckiem, a trzecia osoba jakoś mi tu na dłuższą metę nie pasuje. Po za tym mam oczy dookoła głowy, będąc już zraniona. Porównuję go czasem z byłym mężem, który mimo wszystko był delikatniejszy, który posprzątał po sobie, który nie był wulgarny, który miał świadomość, że pracuję i niekoniecznie muszę każdy talerz włożyć do zlewu itp smile Nie nadaję się chyba do związku. Całą siłę i miłość włożyłam w bm , teraz mi się nie chce, mimo, że ten człowiek, gdy tu jest stara się coś pomóc w drobnych pracach koło domu itd. Najchętniej dawałby mi pieniądze na życie i moje potrzeby. Tankuje mi auto, kupuje mojemu dziecku słodycze i nie tylko. Ale mi to niepotrzebne. Dla mnie liczy się coś innego....
Może też się pogubiłam. Może też zgubiłam tożsamość. A może zwyczajnie nie jest mi pisane być z kimś.
Podziwiam tych, którzy życie ułożyli sobie na nowo po rozwodach lub związkach. Ja chyba nie potrafię.

25,498

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Liwia, może szkopuł w tym że to własnie nie ten..?
Ja również podziwiam osoby, które są w stanie stworzyć nowe związki. Ja boję się, że już nigdy tak nie pokocham.. że już tak nieodwracalnie mam w sercu coś wyryte i żaden facet najzwyczajniej nie będzie "nim".

Tak.. wyrwać się ze szponów rozpaczy, jak zrobić to na dłużej niż tylko na chwilę. Mój umysł mnie bombarduje myślami, wspomnieniami, zaraz po tym nasuwa się ile rzeczy mogłam zrobić inaczej, a szczególnie te ostatnią rzecz..
Potworne poczucie winy, które rozdziera mnie milion razy na dzień.

25,499

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Mam problem, ze we wszystko angazuje sie emlcjonalnie calym sercem. Cierpie z powodu nie odwzajemnionej milosci i nie potrafie sie z niej wyleczyc, a jak sie idaje to popadam w nastepna. Czuje sie bardzo samotna, moze to jest przyczyna. Przerasta mnie to i wylewam morze lez kazdej nocy. Tak to bardzo boli. Zauwazylam ostatnio to, ze podobaja mi sie rowniez mezczyzni jak i kobiety. Niemialam jeszcze okazji byc w zwiazku z kobieta, mam dopiero 18 lat. Ale to jak bardzo angazuje sie we wszystko cala soba przeraza mnie, boje sie, ze jak ktos kiedys mnie skrzywdzi nie pozbieram sie z tego.

25,500

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jestem  tu  od  dziś i  gdy  spostrzegłam to  forum to... aż  uśmiechnęłam się  do  siebie. Właśnie  jestem  w  trakcie  odwrotu  od  psychopaty - kłamliwego  zdrajcy o nast. priorytetach:  zabawa, alkohol,  sex, narkotyki. Byłam z  kimś  takim  3  lata. W  trakcie  jednego z rozstań udałam  się  do  psychologa i  ona  poleciła  mi  książkę "Kobiety,  które  kochają  za  bardzo" autorstwa Nerwood Robin.  Tam  wypisywałam sobie  cytaty,  które  są  adekwatne  do mojej  sytuacji. Wiem że  teraz  jestem  wątła  istotką  - moja  rodzina  nie  wierzy że  znów  mu nie  wybaczę, ale  co  stało  się w  ten  weekend  wszystko skreśliło.  Nie  moje  "przyciąganie"  do niego, ale  tez  chory  związek.  Muszę  wreszcie  coś  zrobić  dla  siebie !  smile Moją  metodą  m. in jest  udzielanie  się  właśnie  tutaj smile  jestem świadoma, że  ciężko pokochać  samą siebie.  I  tu pojawia  się  do  Was , kochane, pytanie....

CO WAM POMAGAŁO I BYŁO NAJSKUTECZNIEJSZYM LEKARSTWEM W  CHWILI ODEJSCIA  OD  FACETA?

25,501 Ostatnio edytowany przez vero_nick26 (2015-02-09 22:12:31)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
nieMoc napisał/a:

CO WAM POMAGAŁO I BYŁO NAJSKUTECZNIEJSZYM LEKARSTWEM W  CHWILI ODEJSCIA  OD  FACETA?

Myśl, że właśnie odcięłam się od tych rzeczy, które czyniły mnie nieszczęśliwą w tym związku..?
Choć muszę przyznac, że na ten moment mimo wszystko słabo mnie to pociesza.. Właściwie w ogóle nie umniejsza mojego bólu..

25,502

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
goshh napisał/a:
nieMoc napisał/a:

CO WAM POMAGAŁO I BYŁO NAJSKUTECZNIEJSZYM LEKARSTWEM W  CHWILI ODEJSCIA  OD  FACETA?

Myśl, że właśnie odcięłam się od tych rzeczy, które czyniły mnie nieszczęśliwą w tym związku..?
Choć muszę przyznac, że na ten moment mimo wszystko słabo mnie to pociesza.. Właściwie w ogóle nie umniejsza mojego bólu..

A  dawno  miało  miejsce  rozstanie?

25,503

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tydzień temu.

25,504

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Będzie boleć, jeszcze długo. Ale to nie ból jest najważniejszy, najważniejsza jesteś Ty. I o Sobie myśl, czego pragniesz, co sprawia ból, co uszczęśliwia. A z czasem ból przejdzie sam. Nie szukaj tylko szybko... kolejnej gałęzi.

25,505

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
sway napisał/a:

Będzie boleć, jeszcze długo. Ale to nie ból jest najważniejszy, najważniejsza jesteś Ty. I o Sobie myśl, czego pragniesz, co sprawia ból, co uszczęśliwia. A z czasem ból przejdzie sam. Nie szukaj tylko szybko... kolejnej gałęzi.

Wiesz,  były  odciął  mnie od  wszystkich  znajomych.. Teraz  chce  odbudować  przede  wszystkim relację  z bliskimi, nawiązać  znajomości. O  związku nie myślę... nie chce  krzywdzić  drugiej osoby .

25,506

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
sway napisał/a:

(...)Nie szukaj tylko szybko... kolejnej gałęzi.

A może zrezygnować na zawsze z szukania i znajdywania jakichkolwiek gałęzi, drzewek, wsporników, podpórek?
Może dość uwieszania się na kimkolwiek?
Może lepszym wyjściem jest stanie się osobą niezależną psychicznie, samodzielną i decyzyjną?
Wówczas stworzony związek nie będzie toksycznym.

25,507

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
nieMoc napisał/a:

Wiesz,  były  odciął  mnie od  wszystkich  znajomych.. Teraz  chce  odbudować  przede  wszystkim relację  z bliskimi, nawiązać  znajomości. O  związku nie myślę... nie chce  krzywdzić  drugiej osoby .

Jeśli mogę podzielić się refleksją - nie karm się złością, pretensjami ani poczuciem bycia skrzywdzoną. To powoduje, że w ogóle myślisz o byłym. Każda chwila poświęconą jemu jest chwilą odebraną Tobie przez samą siebie.

Najgorsze jest pogodzenia się z bólem. Nie ma sensu wypierać cierpienia. Ja musiałam przez nie przejść. Po prostu je przerobić. I kiedyś odchodzi samo.

25,508

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Wielokropek napisał/a:

A może zrezygnować na zawsze z szukania i znajdywania jakichkolwiek gałęzi, drzewek, wsporników, podpórek?
Może dość uwieszania się na kimkolwiek?
Może lepszym wyjściem jest stanie się osobą niezależną psychicznie, samodzielną i decyzyjną?
Wówczas stworzony związek nie będzie toksycznym.

Może... nawet bez 'może'?

25,509

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Przerobić ból...
Kiedy zaczyna już nawet brakować łez. Czekam na ten moment.
Tylko wiecie co.to chyba tak musi być. Cierpienie trzeba... przecierpieć. Nie tłumić w sobie, to nie pomaga.

25,510

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
sway napisał/a:

Każda chwila poświęconą jemu jest chwilą odebraną Tobie przez samą siebie.

Super  to określiłas...chciałabym  wreszcie  być  stabilna  i silna  psychicznie

25,511 Ostatnio edytowany przez venga (2015-03-03 11:45:53)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Nets napisał/a:

Witam,

Mysle ze ja tez naleze do tej grupy. DDA, molestowanie przez wujka, rowiesnicy i ich zachowanie w sumie nie wiem co sprawilo ze mam niska samoocene. W szkole z racji dobrych stopni bylam wykorzystywana przez "przyjaciol" tylko by oni mogli dostac lepsze stopnie.O obecnego chlopaka jestem cholernie zazdrosna i cholernie przywiazana!! Nie wiem jak to ograniczyc sad Kazda dziewczyne do ktorej zagada lub ktora do niego mi oczywiscie nie bardzo pasuje. T jest zabawny romowny taka dusza towarzystwa i dodatkowo przystojny. Czy ktoras z Was jakos ograniczyla swoje uczucia? Co powinno sie robic by partner nie stal sie tym mega najwazniejsza osoba?(jesli wiecie o co mi chodzi) Wiem ze przebywanie ze znajomymi pomaga ale ja ich nie mam w sumie.

Kurcze,jakbym czytała o sobie, w dodatku mam problem z matką,która chciałaby żebym robiła wszystko tak jak ona by chciała,żebym podejmowała decyzje, które ona uważa za słuszne.A jak żyję po swojemu to "schodze na złą drogę"...bo "zawaliłam szkołę" mam do napisania pracę mgr,fakt ociągam się trochę,ale studia skonczone bez poprawek, bo wybrałam nieodpowiedniego mężczyznę (jest po rozwodzie), bo "ze wszystkimi rozmawiam" tylko nie z nią...Ona nic o mnie nie wie...DDA,moja mama współuzależniona,choć nie pije...otacza taką opieką,że aż dusi...a jak nie jest po jej myśli...to juz jest źle..Wobec mnie zawsze najwyższe wymagania...wobec mojego brata najniższe...i to ja jestem ta zła,niedobra...bo raz w ciągu całej edukacji nie mialam czerwonego paska na świadectwie...Masakra...;/
Juz nie mam na to siły...;/

CO gorsza wydaje się,że właśnie po mamie odziedziczyłam to "kochanie za bardzo"...ZA bardzo zaborcza jestem,wszystko bym chciała wiedzieć, wszystko mieć pod kontrolą,byc całym światem dla niego...Cieżko sobie z tym poradzić..

25,512

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
venga napisał/a:

CO gorsza wydaje się,że właśnie po mamie odziedziczyłam to "kochanie za bardzo"...ZA bardzo zaborcza jestem,wszystko bym chciała wiedzieć, wszystko mieć pod kontrolą,byc całym światem dla niego...Cieżko sobie z tym poradzić..

Chyba już zrobiłaś jeden z najważniejszych kroków do poradzenia sobie z tym - uświadomiłaś sobie, skąd może to "kochanie za bardzo" wynikać.

nieMoc: CO WAM POMAGAŁO I BYŁO NAJSKUTECZNIEJSZYM LEKARSTWEM W  CHWILI ODEJSCIA  OD  FACETA?

Ja wertowałam wszystkie książki, materiały, historie kobiet jak ja, to forum. Każdego dnia pracowałam nad swoim poczuciem własnej wartości, które spadło do zera przy toksycznym partnerze (mimo, że nigdy zerowe nie było, chyba bardziej nieuświadomione). Do dnia dzisiejszego jestem niesamowicie dumna z całej odwalonej pracy. Nigdy nie byłam tak bardzo świadoma tego, co dzieje się z moimi emocjami. Błędne schematy staram się przekuwać na te dobre dla mnie, bo rozumem przecież WIEM, choć emocje nie do końca chcą współgrać. Po ponad roku wspaniałej pracy stało się co? Przylazł toksyk do nakarmionego korytka, a ja taka pewna i silna, "nic się nie stanie". Jasne... Sama sobie nie zaufałam, nie posłuchałam, i wszystko wróciło. Dziękuję jednak sobie, że szybko i w porę to wszystko zobaczyłam i sama szybko uciekłam. I tak, ciągle jeszcze boli, wspominam, tęsknię, lecz wiem, że to tylko chore zauroczenie iluzją, która nie ma nic wspólnego z prawdziwą, dobrą relacją. Trzeba być jednak niesamowicie silną, żeby nie zboczyć z tej ścieżki walczenia o siebie. NIESAMOWICIE. Mi to przypomina czasem pracę w kamieniołomie.

25,513

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam,
mam pytanie do kobiet, które już jakoś potrafiły zmienić myślenie i są teraz szczęśliwe ze sobą. Jak poradziłyście sobie z pustką, która przed leczeniem jest tak wszechobecna? Co robiłyście żeby nie uciekać od siebie? Jak pokochać siebie mimo, że nasi najbliżsi nigdy nie dali nam emocjonalnych zdrowych wzorców?
Jak wypełnić pustkę po emocjach kiedy decydujemy że chcemy wyzdrowieć a do których tak usilnie ciągnie i które niszczą?

25,514

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jesli postawisz sobie cel, ze chcesz wydrowiec i zamiast chaosu odczuwanego naprzemiennie z pustka czuc sie dobrze sama ze soba, to tak bedzie, pod jednym warunkiem - bedziesz do tego celu krok po kroku konsekwentnie dazyla. Tutaj nie ma zadnych cudownych rozwiazan. A drog jest wiele, szukaj, probuj, nie zniechecaj sie, az znajdziesz dobra dla siebie.

25,515

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie

ja byłam kobietą kochającą za bardzo. Co przez to rozumiem? Robiłam niemal wszystko dla niego. Odmawiałam sobie wielu rzeczy, jemu dawałam to, o co prosił. Rzucałam swoje plany, kiedy potrzebował rozmowy, uwagi, pocieszenia, pomocy. Towarzyszyłam mu zawsze, gdy chciał, odwołując spotkania z przyjaciółmi w ostatniej chwili.
I tak dalej.

To ma wiele przyczyn. Najważniejszą było to, że kochałam. I wierzyłam w wiele pięknych słów, które słyszałam: obietnice, plany na przyszłość, które snuł mój partner... nawet nie mając zamiaru ich zrealizować.

Kolejną było to, że jestem półsierotą i bardzo chciałam stworzyć swój dom, swoje szczęście... Chciałam ułożyć sobie życie. Nawet nie brałam pod uwagę, że związek może nam nie wyjść. Weszłam w niego w 100%. Niestety, po czasie dotarło do mnie, że tylko ja organizuję wakacje, kupuję bilety do kina, płacę za randki w restauracjach, zapraszam do domu i tak dalej.

I wreszcie ostatnia, równie ważna przyczyna: spędzając czas z nim i dla niego nawet nie zauważyłam, jak przechodziły mi koło nosa dobre projekty. Rezygnowałam z kolejnych zajęć, bo nie  miałam na nie sił ani czasu. Aż w końcu straciłam pracę.
I wtedy zaczął się koszmar. Zaczęłam się naprawdę, realnie bać, że partner mnie zostawi. Zostawił, dla koleżanki z tego samego biura.

Obecnie, bez pracy, po rozstaniu, z niewieloma znajomymi, jestem przerażona. Co dalej? Boję się.

25,516

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kobietko, boisz sie, bo swoje poczucie bezpieczenstwa uzaleznilas od bylego partnera. Czyli od innego czlowieka. Wroc myslami do samej siebie sprzed zwiazku. Piszesz - zmianialam plany, odsuwalam przyjaciol, rezygnowalam z projektow, w koncu stracilam prace. A to znaczy, ze mialas plany, przyjaciol, projekty, prace i pewnie duzo wiecej. A skoro mialas, to znaczy, ze mozesz to wszystko miec ponownie.
\
Zrodlo twojego bezpieczenstwa ma wrocic znow na wlasciwe miejsce - do ciebie samej i niech na zawsze tam zostanie. Druga osoba niech bedzie  zrodlem radosci, inspiracji, niech pomaga nam w rozwoju i przez to wzmacnia poczucie naszego bezpiecznestwa. Tak ze zobacz jakie masz mocny strony, mozliwosci, wybacz sobie bledy i potkniecia, i w droge. A jak sie znow potkniesz, wstawaj i do przodu. Pozdrawiam cie bardzo serdecznie.

25,517

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Kobietka85 napisał/a:

Witajcie

ja byłam kobietą kochającą za bardzo. Co przez to rozumiem? Robiłam niemal wszystko dla niego. Odmawiałam sobie wielu rzeczy, jemu dawałam to, o co prosił. Rzucałam swoje plany, kiedy potrzebował rozmowy, uwagi, pocieszenia, pomocy. Towarzyszyłam mu zawsze, gdy chciał, odwołując spotkania z przyjaciółmi w ostatniej chwili.
I tak dalej.

To ma wiele przyczyn. Najważniejszą było to, że kochałam. I wierzyłam w wiele pięknych słów, które słyszałam: obietnice, plany na przyszłość, które snuł mój partner... nawet nie mając zamiaru ich zrealizować.

Jak ja dobrze wiem, jak sie czulas i przez co przechodzilas... Tyle ze ja to wszystko (podporzadkowanie zycia) robilam i w sumie dalej robie dla faceta, z ktorym nigdy nic mnie nie laczylo. W ktorym bylam (jestem?) zakochana, od ktorego chcialam czegos wiecej, ale on ode mnie...
Bylam (jestem?) wykorzystywana przez niego do jego celow. Mami mi oczy, ze jestem jego przyjaciolka, ze jestem wazna dla niego itd. I ja przez chwile wierze w te slowa, bo sa tym co chce slyszec. Ale potem zderzam sie z rzeczywistoscia i sie okazuje, ze jednak inne osoby sa wazniejsze niz ja. Ze nie jestze mna nawet do konca szczery we wszystkim co mowi..

A dzisiaj jest mi tak zle, na dodatek on jest blisko teraz w Swieta, a ja sie znizam tylko i pisze do niego, liczac na spotkanie, na rozmowe, na wymiane kilku slow.. I cale 2 miesiace pracy, kiedy on byl poza PL i kiedy myslalam ze sie lecze, poszly w las.. On wraca, widze go i wszystko mi wraca. Uzaleznienie wraca.. sad I robie idiotyczne kroki, ktore pograzaja mnie coraz badziej, a jego pewnie irytuja.

25,518

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam jestem tu nowa ale nie wiem juz co mam robic.Zaczne od poczatku a wiec jestem z moim partnerem od 3 lat tyle mieszkamy razem a znamy sie od 5 na poczatku bylo wszystko ok zero zazdrsci po jakims roku od zamieszkania razem wszystko zaczelo sie zmieniac najpierw przylapalam mojego faceta na tym ze pisze do bylej teksty typu ze odkad ja zostawil to nic mu sie nie uklada byl placz lament przeprosiny itd nastepnie moj luby wolal strony porno niz seks ze mna doszlo do tego ze potrafil ogladac porno i zaspokajac sie kilka razy dziennie a ze mna kochal sie moze dwa trzy razy w miesiacu zablokowalam strony porno oczywiscie po wielokrotnych rozmowach moich prosbach by z tym skonczyl co nie przynosio efektu.i od tej pory jest dramat gotuje sie w srodku gdy widze jak patrzy na inne kobiety ciagle porownuje sie z nimi obojetne czy sa ta kobiety w realu czy jakies modelki w internecie.dzis odkrylam ze moj facet rozmawia z jedna dziewczyna w swojej grze pisze tam ze dla niego nie ma czegos takiego jak uczucia ze jest sie z kims bo sie boi samotnosci zabolało mnie to i wiele innych rzeczy ze to z nia dzieli sie soimi pasjami swoim czasem a nie ze mna oczywiscie powiedzialam mu o tym jak zwykle uslyszalam ze jestem wiezniem wlasnej wyobrazni ze przesadzam ze jestesm przewrazliwiona ze go kontroluje próbuje wychowac itd.Nie wiem juz sama czy to ja przesadzam czy to on nie moze zrozumiec ze ja go potrzebuje ze chcialabym spedzac z nim wiecej czasu zeby ze mna rozmawial.Napiszcie mi prosze co sadzicie.

pozdrawiam
Zazdrosnica

25,519

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Sylwia, uciekaj, choć pewnie tego nie zrobisz, dopóki nie odkryjesz czegoś jeszcze gorszego, to co już napisałaś jest straszne, bo piszesz o niedojrzałym facetem, który nie liczy się z Twoimi uczuciami i potrzebami. Jeżeli ma za Tobą podążyć , to tylko gdy się oddalisz, a gdy tego nie zrobi , to Ty nie będziesz traciła czasu. Ten związek może Cię bardziej poobijać, to co napisałaś to ważne tego sygnały.

25,520

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tak masz racje nie uciekne nie potrafie zbyt bardzo sie boje byc sama.Wiele razy juz tracilam ukochana osobe w roznych okolicznosciach (np.samobojstwo)Wiem ze brne w cos co raczej sensu nie ma chyba ze stanie sie cud i go olsni choc watpie.Nie chce tez robic z niego potwora bo ma w sobie wiele dobrego i wiem ze potrafi byc czoły opiekunczy troskliwy.Narazie próbuje sie od niego odsunac emocjonalnie moze małymi kroczkami uda mi sie byc znowu szczesliwą:)Bedzie to trudny czas dla mnie ale dam rade znajde w sobie sile i naucze sie cieszyc zyciem.dziekuje za te slowa przynajmniej nie bede ciagle myslec ze to ja jestem ta okropna zołza ktora wszystkiego sie czepia.

Pozdrawiam

25,521

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ją również kocham za bardzo , chociaż miałam cudowne wzorce i wspaniałe dzieciństwo. Taka poprostu Jestem , jak się zaangażuje To na maksa , mam za sobą nieudane małżeństwo , teraz jestem w drugim związku i również oddalam się bezgranicznie całą sobą tylko nie wiem czy To się opłaca , bo z tego co zauważyłam faceci wolą wredne wyrafinowane suki.

25,522

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewczyny, da sie wyleczyc, wyzdrowiec! JEscze na poczatku kwietnia mialam kryzys, dzis prawie 2 miesiace po tym jest ZDECYDOWANIE lepiej. Nie powiem, ze jestem calkowicie wyleczona. Bo pewnie jeszcze nie. Ale zdecydowanie zmienilo sie moje postrzeganie go. Epitety, ktore cisna mi sie na jezyk jak o nim mysle to same negatywne. Denerwuje mnie, irytuje, wkurza. Mam z nimsporadyczny kontakt (bo siedzi w Niemczech), ale jak mam, to wcale nie mam na niego ochoty - nie mam ochoty sie z nim widziec itd. Nie inicjuje prawie nigdy kontaktu bo po prostu nie mam ochoty go sluchac - jak mnie krytykuje, jak krytykuje moje decyzje i moje zycie chociaz nic mu do tego bo nie jestesmy nawet razem. Niszczyl moje zycie cale 2 lata, ale tego nie widzialam i dopiero teraz to widze i czuje. Wiec dziewczyny, da sie, dacie rade. Czasem trzeba pomocy psychologa, ale mysle, ze nie zawsze. Czasem wystarczy dostac po glowie wystarczajaca ilosc razy. Wyplakac sie iles razy, byc zmieszana z blotem, ponizona i w koncu powiedzienie "dosc" nie skonczy sie tylko na powiedzeniu. Walczcie!!!!

25,523

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie. Moje "kochanie za bardzo" trwało 10lat, dopiero tydzień temu znalazłam to forum o kobietach takich jak ja i jestem w szoku. Myślałam, że jestem jedyna, która potrafi tak beznadziejnie kochać a tu wiele takich historii sad. Wiele razy próbowałam wyjść z tego związku... ale wystarczył jeden jego telefon aby do niego biec a później błagać znów o miłość. Teraz powiedziałam sobie dość, wystarczy... zero kontaktu od miesiąca (ostatnio wytrwałam rok, bardzo żałuję że znów się dałam się nabrać). Mam nadzieję, że w chwilach zwątpienia będę mogła tu wejść i zawsze będzie ktoś kto pomoże smile

25,524

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hej smile

Ja tez jak poznalam zagadnienie "uzaleznienia od milosci" sie zszokowalam, ze to jest takie zagadnienie, ze jest taki problem i ze jest takich osob jak ja wiecej. W sumie to przykra choroba czy tez problem, bo strasznie niszczy. Nas same, i nasze zycie przy okazji.
Gratuluje "abstynencji" wink  Ja tez sie dobrze trzymam, tak jak napisalam wyzej. Nie kontaktuje sie znim sama, nie sprawdzam co 5 min na Facebooku kiedy byl zalogowany (moja standardowa procedura przez dlugi czas...), nie zagaduje pod byle pretekstem zebym sprawdzic jego reakcje na mnie, czy nie jest przypadkiem zly czy obrazony..

25,525

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Niszczy straszne...  poczucie własnej wartości sięga dna. Jeszcze trzy tygodni temu wyłam z bólu, że on mnie znów tak potraktował... sam pisze, robi nadzieję a po paru dniach się rozmyśla, a rozmowa na koniec, szok nawet nie myślałam, że on potrafi taki być sad. W końcu przejrzałam na oczy, już nie pozwolę się tak traktować ... ale potrzebowałam na to wielu zmarnowanych lat sad pewnie jeszcze będę miała chwile zwątpienia, ale muszę wytrwać... smile

25,526

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Mi się wydaje, i z tego co się naczytałam książek/artykułów o tym to tak jest, że często to jest taka chora symbioza. My ich odpuszczamy, oni nas tracą, a że są przyzwyczajeni, że jesteśmy, na każde skinienie i zawsze jesteśmy przewidywalne, wybaczające i uległe, to jak nagle nas tracą to oni też przez to tracą grunt pod nogami.
Ja tak z moim zauważyłam. Nie odzywam się ja, to on się odezwie, czemu jestem zołza i czemu się nie odzywam. I próbuje wybadać co się dzieje.

Chwile zwątpienia będą pewnie dłuuuugo, dłuuugo... Sama je momentami mam, chociaż już są zdecydowanie słabsze niż kiedyś. Jeszcze parę tygodni temu potrafiłam zalewać się łzami siedząc na podłodze i nie umiejąc w ogóle ogarnąć moich uczuć i tego co czułam w środku. Teraz - mam go dość. Tak mi zmarnował życie, tyle się przez niego nacierpiałam, napłakałam, wysłuchałam od niego jaka nie jestem, jaka być powinnam i jakie powinnam mieć życie. Takich ludzi trzeba wywalać z życia, a nie trzymać i co gorsza -być przez nich traktowana jak śmieć!

25,527

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dokładnie to samo, odpuszczam to wtedy sobie o mnie przypomina... oczywiście po to aby mi za parę dni powiedzieć, że nic z tego... i powtórka wszystkiego. Dokładnie wywalamy ich raz na zawsze ze swojego życia smile. Szkoda tylu zmarnowanych lat. Na szczęście nie mam z nim ślubu ani dzieci więc nic nas tak naprawdę nie łączy.

25,528

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja skończyłam walkę o siebie. Nic już nie ma większego sensu. Moje dwie twarze żyją sobie-jedna w pracy, inna w domu. Życie się toczy nie wiem dokąd i po co. Duszę się już w tym wszystkim i nic już z tym nie zrobię. Nie mam sił, tyle co niektóre kobiety tutaj. Szczerze podziwiam, ale chyba jestem "nieuleczalnym" przypadkiem.

25,529

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Liwio, ani jesteś silniejsza, ani słabsza. Po prostu na co innego wydatkujesz swą energię, a ponieważ wydatek ten jest olbrzymi, to i na walkę z samą sobą o siebie nic nie zostaje.
Dobrym w tej sytuacji jest tylko to, że podjęłaś decyzję ("nic już z tym nie zrobię") i przestałaś się szarpać.

25,530

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

O dopiero teraz trafiłam na ten wątek wink Oczywiście należę/należałam do kobiet kochających za bardzo.Wiem skąd to się wzięło, ale nie będę o tym pisać.Wyleczył mnie z tej przypadłości mój mąż,zostawiając mnie na wiele lat. Musiałam sobie zacząć sama radzić i nauczyć się żyć sama ze sobą.Choć przez kilka lat rozpaczałam, to w końcu doszłam do wniosku, że to było dla mnie bardzo dobre. Obudziłam się. Nadal żywię do niego ciepłe uczucia, ale liczę na siebie i potrafię żyć w ogóle bez miłości, to mnie już nie ogranicza.Myślę, że osobom takim jak my w pewnym momencie życia zabrakło poczucia bezpieczeństwa i dlatego spotykając kogoś, kto w jakimkolwiek stopniu zainteresował się nami ( lub tak nam się tylko wydawało, bo bardzo tego pragnęłyśmy ),"uwiesiłyśmy"się jakoś na nim i przelałyśmy te uczucia, których zabrakło nam np. w dzieciństwie.

25,531

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Poddałam się i innej drogi nie widzę. Jestem uwikłana w przeszłość, która nie daje o sobie zapomnieć. W nic nowego nie mam ochoty się angażować. To co wydarzyło się w moim życiu odebrało mi wszystko. Jestem sama dla siebie, dla dziecka.
Zawodowo ok, prywatnie wrak.

25,532

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jak ktoś kreche sam na sobie postawił i niczego nie zmienia (czynami, a nie rozmyślaniem) to nie ma dla niego ratunku.

25,533

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Colt47 napisał/a:

Jak ktoś kreche sam na sobie postawił i niczego nie zmienia (czynami, a nie rozmyślaniem) to nie ma dla niego ratunku.

No cóż. Taka prawda.

25,534

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Livia skoro tu jesteś na tym forum to jednak wierzysz, że jest jeszcze nadzieja smile a każdy dzień może przynieść coś nowego, lepszego. Przeczytaj książkę "Kobiety które kochają za bardzo" ...pomaga... a ostatnia historia z książki dodaje nadziei smile

25,535

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liwia napisał/a:

Poddałam się i innej drogi nie widzę. Jestem uwikłana w przeszłość, która nie daje o sobie zapomnieć. W nic nowego nie mam ochoty się angażować. To co wydarzyło się w moim życiu odebrało mi wszystko. Jestem sama dla siebie, dla dziecka.
Zawodowo ok, prywatnie wrak.

Liwio, każdy ma przeszłość !!!! To czy chcemy babrać się w tej gów....nej przeszłości, to nasz wybór. Można i tak żyć! Można rozdrapywać, przecedzać przez palce, rozważać, wspominać. A można iść do przodu. Chociaż oczywiście zgadzam się z Tarantellą -  z toksycznego związku ucieka się, potem natomiast idzie się do przodu i nie myśl, że na inne, te "ucieknięte", czeka wspaniałe życie. Wspaniałe czyli bez kłopotów, rozterek. Tak nie jest! Są zmartwienia, kłopoty, ale one już nie przytłaczają.

Dorosłam smile. Wiele od rozstania z forum (:) ) przeżyłam. Nowe życie mnie nie przytłacza. Jestem samodzielna !!!!!!!! smile smile smile. Zarabiam, zwiedzam. Wdałam się w romans, z którego szybciutko uciekłam (nie odpowiadało mi skąpstwo partnera). Uciekłam bez jakichkolwiek obrażeń big_smile. Przy okazji nauczyłam się mówić co czuję bez ogródek, bez owijania w bawełnę. Nauczyłam się stawiać granice, walczyć o swoje.
Zmieniłam miejsce zamieszkania. Znalazłam nowych znajomych i przyjaciół. Oczywiście są chwile, kiedy wracam pamięcią do dawnego życia. Są różne wspomnienia - miłe, ale i budzące we mnie obrzydzenie. Wspomnieniami jednak nie żyję, nie babram się w nich. Było, bo było! Resetu nie zrobię. Wspomnienia jednak nie są traumą i nie przytłaczają mnie. 

Nie masz ochoty w nic nowego się angażować? I nie musisz! Nie ma obowiązku być żoną, kochanką czy przyjaciółką!
To co cię spotkało to lekcja, z której powinnaś wyciągnąć wnioski! na dalsze życie.

25,536

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Wielokropek napisał/a:
sway napisał/a:

(...)Nie szukaj tylko szybko... kolejnej gałęzi.

A może zrezygnować na zawsze z szukania i znajdywania jakichkolwiek gałęzi, drzewek, wsporników, podpórek?
Może dość uwieszania się na kimkolwiek?
Może lepszym wyjściem jest stanie się osobą niezależną psychicznie, samodzielną i decyzyjną?
Wówczas stworzony związek nie będzie toksycznym.

Witaj kochany Wielokropku smile
Piękne słowa smile
Pozdrawiam Cię cieplutko.

25,537

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dzięki dziewczyny.

Naprawdę dobrze się czyta to co czujecie, jak żyjecie itd. Ja już miałam tyle etapów wychodzenia z tego wszystkiego, że już się pogubiłam, kiedy to była walka, kiedy uśmiech do złej gry, kiedy dwie twarze, kiedy kamuflowanie przed światem własnych słabości, kiedy moje prawdziwe ja...Teraz czas poddania się i tyle. Terapia rezultatów nie przyniosła, książki także nie, praca nad sobą też nie, bo "on" wciąż daje znać o sobie, wciąż pretensje itd. Tak więc -moje życie to dziecko, praca, dom......

25,538

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zoffia dziękuję ... wierzę, że się uda "uciec"... mimo, że czasem aż umiera się z ochoty aby zadzwonić i go usłyszeć. Ale tak jak napisał ktoś wcześniej, nadchodzi taka chwila "upokorzenia", że mówimy dość... Leczę się już dwa miesiące i z każdym dniem jest lepiej... mimo, że czasem przychodzi smutek i zwątpienie jak to będzie bez niego ... ale przypominam sobie co mi zrobił i trochę przechodzi sad

25,539

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewczyny jak się trzymacie? Coś tu ostatnio nikt nie zagląda smile Ja dziś jakiś dół sad  włącza mi się film jakby mogło być fajnie gdyby tylko mnie chciał... płakać mi się chce. A do tego cały czas boje się przypadkowego spotkania z nim lub zobaczenia go, codziennie przejeżdża obok mojego domu w drodze do pracy więc boje się nawet patrzeć w okno aby go nie zobaczyć...

25,540

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hej smile  No niestety są takie dni, chwile słabości i zwątpienia. Ale myśle, ze im dalej tym latwiej. Tak to widze po sobie. Jestem juz z niego wyleczona w duzej mierze.
Przedwczoraj dalam sie zbajerowac i az sama z siebie sie smialam. Bo nie wiem czemu, ale cos mnie tknelo zeby wyslac do niego jedna fotke, ktora ostatnio cyknelam. A ze ostatnio duzo sie zmienilam, na korzysc i wszyscy mi to non stop mowia, to wyslalam do niego pod jakims tam pretekstem (blad nr 1). Po raz pierwszy w zyciu otrzymalam chyba od niego komplement o tresci "Ladnie wygladasz" co mnie zszokowalo. Od momentu jak mu wyslalam to zdjecie stal sie milutki, zagadywal mnie na czacie w pracy i planowal przyszly weekend ze mna a ja zaczelam mu ulegac (blad nr 2). Po czym kolejnego dnia zaczal kombinowac tak zeby mnie wykorzystac do swoich spraw - zebym go zwiozla/przywiozla gdzies, o takiej i takiej godzinie i ze mam mu potwierdzic juz teraz. Odmowilam mu wtedy, niestety pod jakims pretekstem bo nie mam tyle sily zeby wprost mu powiedziec co o tym mysle. I smialam sie z siebie w duchu, ze dalam sie zbajerowac tak latwo. On pare ladnych slow powie, obieca wspolne plany na weekend, a potem sie okaze ze kierowca mam byc ja i jeszcze mam go zawiezc/przywiezc  i poczekac. O nie.. na to sie juz nie zgodze.

25,541

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

A ja mam nadzieję, że już się do mnie nie odezwie. Zbyt długo się okłamywała, dla niego spotkanie nic nie znaczyło a dla mnie "jazda" zaczynała sie od nowa. Szkoda, że nie znalazłam tego forum co najmniej pięć lat temu... przejrzałabym na oczy już wtedy bo mój H jest dokładnie identycznym psychofagiem opisanym przez inne dziewczyny... szok sad  Lime widzę, że ty nadal masz nadzieję, że on się zmieni i będzie tak jak na początku.... ja się też łudziłam wiele lat ale nie warto. Ile lat z nim byłaś, sorki jeśli nie doczytałam smile?

25,542

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ostatnio tu pisałam z rok temu.
Raz lepiej, raz gorzej. Staram się non stop myśleć na zimno o tym wszystkim. On mi to ułatwia, bo robi mi co jakiś czas świństwa. Najnowszym jest to, że rozpowiada wspólnym znajomym, że ja mu się narzucam, nie daję spokoju, wydzwaniam, wypisuję, ba! przychodzę do niego niezapowiedziana i ogólnie go napastuję. Prawda jest nieco inna, bo głównie to on szuka kontaktu, a nigdy w życiu nie przyszłam do niego ot tak niezapowiedziana. Każde spotkanie jest ustalane wcześniej i nie ma w tym żadnych napaści, szantaży, wymuszania. Niektórzy znajomi wierzą jemu i jadą po mnie "publicznie" w Internecie, gdy wyjaśniałam sprawę - kurczę, w końcu nie mam nic do ukrycia, poza tym nie potrafię nie reagować na niesprawiedliwość - sam dodał trzy grosze, że mam mu dać spokój, ma mnie dość, jak nie przestanę załatwi mi zakaz zbliżania się i wezwie policję... Równocześnie pisząc do mnie prywatnie co innego. Raz do niego zwyczajnie zadzwoniłam, gdy akurat był w towarzystwie jednej z tych osób i jest to wg niej potwierdzenie tego, że nie daję mu żyć i powinni mnie zamknąć w psychiatryku. Może i powinni, o ile głupota byłaby leczona psychiatrycznie. Kij z takimi znajomymi, ale jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe, jak osoby, które mnie znają nie od dziś i które mnie wcześniej lubiły dały się tak omamić. Boję się nawet pomyśleć, co on jeszcze rozpowiada na mój temat.

Dzisiaj w końcu nie wytrzymałam i wygarnęłam, co o nim myślę i że urywam tę chorą relację, więcej nie chcę go nawet widzieć na oczy. Zrobił się milutki, co mnie nie zdziwiło, zawsze tak robi. Nabrać się jednak znowu na to samo nie dam, już cholera bez przesady.

Boże, czymkolwiek i gdziekolwiek jesteś, daj mi siłę i chroń mnie przed moją własną głupotą, żebym po raz kolejny nie dała się wplątać w tą kretyńską sieć. To już trwa 1,5 roku! Ile jeszcze muszę znieść, ile razy się przejechać, by wreszcie dotarło do pustego łba?!

25,543 Ostatnio edytowany przez lime86 (2015-06-22 06:35:22)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

majka84 - nie bylam z nim w ogole. bylam w nim zakochana po uszy bez wzajemnosci. Mysle ze w pewnym momencie to juz wiedzial i perfidnie to wykorzystywal. Wiedzial, ze zatancze tak jak on zagra. Ze rzuce wszystko zeby mu pomoc. Ze o kazdej porze dnia i nocy bede go pocieszala po nieudanym milosnym podboju (tak, tak.. ja, powierniczka jego historii milosnych.....)

Byla_Narzeczona - tez sie zawsze zastanawiam nad tym, ile mozna? Ile razy mam sie nabrac? Ile razy mam przez niego plakac? Co takiego on musi zrobic zebym go DEFNITYWNIE skreslila, nie myslala o nim. Wszystkie znaki na ziemii i niebie pokazuja nam, zeby ich odpuscic. A my dalej swoje wink

25,544

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
lime86 napisał/a:

(...) Wszystkie znaki na ziemii i niebie pokazuja nam, zeby ich odpuscic. A my dalej swoje wink

Bo cały czas bilans zysków i strat wynikających z pozostawania w takiej relacji jest dla was dodatni. jakie są to zyski? Każda ma pewnie inne. smile
Warto, moim zdaniem, zamiast zaprzeczać, uświadomić sobie własne korzyści i zastanowić się, w jaki sposób mogę je osiągnąć w inny sposób. Do tego warto zajrzeć też do własnej realizowanej hierarchii wartości i porównać ją z tą przez siebie deklarowaną.

25,545

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tak Wielokropku,to prawda. Mówisz-osiągnąć te same korzyści w inny sposób. Ale jak to zrobić??? Ja bym chciała mieć np. przyjaciółkę,przyjaciela,kogoś kto zechce mnie wysłuchać i być ze mną,kiedy jest mi źle. Wtedy byłoby mi łatwiej przeżyć pewne sytuacje,wygadać się... Ale ludzie tyle razy mnie zawiedli,że nie ufam już nikomu. Dlatego pewnie pozostaję w relacji "kochania za bardzo", bo to jest jedyna relacja z drugim człowiekiem,jaka w moim życiu istnieje. On daje się kochać za bardzo-ja go kocham za bardzo-oboje mamy namiastkę bliskości-oboje dalej jesteśmy tak na prawdę samotni... Pozdrawiam Wielokropku,bardzo Cię lubię i myślę,że gdybym miała taką przyjaciółkę, jak Ty, o wiele łatwiej szło by mi się przez codzienność.

Posty [ 25,481 do 25,545 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 391 392 393 394 395 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024