Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 388 389 390 391 392 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 25,286 do 25,350 z 26,307 ]

25,286

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tak, tylko, że ja nie odniosłam się do tego w smsie tylko podałam datę, kiedy mogę odebrać rzeczy. Na koniec on napisał 'do zobaczenia' na co ja nie odpisałam. Zakładam zatem, że liczy na spotkanie, ponieważ w międzyczasie pod wpływem będąc wypisywał jakieś brednie w stylu jak bardzo mnie kocha, że zawsze będzie kochał, że to był idealny związek i że już nie chce płakać. Ja nie odpisałam na to nic. Jednak obawiam się, że wobec powyższego, nie pójdzie tak łatwo.
On dostanie dopiero ode mnie maila z jasnym komunikatem, że chcę ekipę a nie jego osoby przy przywiezieniu moich rzeczy.

Zobacz podobne tematy :

25,287

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
cachmir napisał/a:

Sway Malutka, bardzo dobrze trafiłaś, to właśnie wątek o którym Ci pisałam wcześniej.
                  Odpowie Ci tu na pewno kilka fajnych babek.
                  Proponuje jednak zacząć go czytać od początku.
                   Nie zawsze jest bowiem tak,że od razu dostaniesz odpowiedź.
                   Dziewczyny,które to przeszły maję też własne życie a Ty będziesz czekała na odp jak na zbawienie.
                  odpiszą na pewno a lektura tego wątku i różnych przeżyć  Ci pomoże.

                  Bądź dzielna, powodzenia !!!

Hej Dziewczyny ..

Bardzo dobra rada.. czytanie wątku od początku.. czytam , czytam i nadziwić się nie mogę, po prostu w wielu przypadkach jakbym czytała o sobie ..
mimo wszystko dobrze mieć świadomość,że nie jest się z tym samym..

25,288

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
sway napisał/a:

Tak, tylko, że ja nie odniosłam się do tego w smsie tylko podałam datę, kiedy mogę odebrać rzeczy. Na koniec on napisał 'do zobaczenia' na co ja nie odpisałam. Zakładam zatem, że liczy na spotkanie, ponieważ w międzyczasie pod wpływem będąc wypisywał jakieś brednie w stylu jak bardzo mnie kocha, że zawsze będzie kochał, że to był idealny związek i że już nie chce płakać. Ja nie odpisałam na to nic. Jednak obawiam się, że wobec powyższego, nie pójdzie tak łatwo.
On dostanie dopiero ode mnie maila z jasnym komunikatem, że chcę ekipę a nie jego osoby przy przywiezieniu moich rzeczy.

Hej Sway

Powiem Ci,że jestem po 2 przeprowadzkach od byłych i z doświadczenia radzę:
zabrać wszystkie swoje rzeczy, nie nie odkładać na "potem"
jak już musisz tam być to zabierz przyjaciółkę, siostrę kogokolwiek - nie bądź z nim sama
ja bym nie chciała ,żeby on mnie pakował , najlepiej niech wyjdzie z domu Ty wtedy weźmiesz co swoje ..

25,289

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
AniaMaria napisał/a:

jak już musisz tam być to zabierz przyjaciółkę, siostrę kogokolwiek - nie bądź z nim sama ja bym nie chciała ,żeby on mnie pakował , najlepiej niech wyjdzie z domu Ty wtedy weźmiesz co swoje ..

Aniu,
ja z kolei nie chciałam tam już wchodzić, w ogóle być.
Sam zaproponował, że spakuje moje rzeczy i je przywiezie. Ja dzisiaj tylko napiszę, żeby to zrobiła ekipa, sam też zaproponował takie wyjście jak pisałam.
Wiem, że to ryzykowne, że nie spakuje wszystkiego i będzie potem szarpanie, zakładam jednak, że też ma tego dość i chce mieć spokój.
Nie chcę mieć z nim żadnego kontaktu, nawet napiszę maila a nie smsa.
I jeszcze ma mi zamówić pralkę i lodówkę, bo moje tam zostały.
Żeby tylko nie robił scen! sad
Dziękuję Ci!

25,290

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
sway napisał/a:
AniaMaria napisał/a:

jak już musisz tam być to zabierz przyjaciółkę, siostrę kogokolwiek - nie bądź z nim sama ja bym nie chciała ,żeby on mnie pakował , najlepiej niech wyjdzie z domu Ty wtedy weźmiesz co swoje ..

Aniu,
ja z kolei nie chciałam tam już wchodzić, w ogóle być.
Sam zaproponował, że spakuje moje rzeczy i je przywiezie. Ja dzisiaj tylko napiszę, żeby to zrobiła ekipa, sam też zaproponował takie wyjście jak pisałam.
Wiem, że to ryzykowne, że nie spakuje wszystkiego i będzie potem szarpanie, zakładam jednak, że też ma tego dość i chce mieć spokój.
Nie chcę mieć z nim żadnego kontaktu, nawet napiszę maila a nie smsa.
I jeszcze ma mi zamówić pralkę i lodówkę, bo moje tam zostały.
Żeby tylko nie robił scen! sad
Dziękuję Ci!

Ja właśnie na lodówkę czekałam 4 miesiące od mojego ex smile
a firanek i paru innych rzeczy dalej mi nie oddał i już wyrzucił ( tzn, jego żona którą znalazł pół roku po rozstaniu )
więc ja bym wolała sama sobie wszystko zabrać , bo nadal wkurzam na Niego za  moje śliczne firanki smile
ja podobnie jak Ty , nie chciałam już go widzieć i trochę olałam sprawę wyprowadzki , a teraz się wkurzam , trzeba było wyłączyć emocje i dopilnować wszystkiego ..
ale może u Ciebie będzie lepiej.. czego Ci życzę smile

25,291

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
AniaMaria napisał/a:

ja podobnie jak Ty , nie chciałam już go widzieć i trochę olałam sprawę wyprowadzki , a teraz się wkurzam , trzeba było wyłączyć emocje i dopilnować wszystkiego ..
ale może u Ciebie będzie lepiej.. czego Ci życzę smile

Dziękuję Ci bardzo za słowa otuchy.
Wiesz, ja w zasadzie wywiozłam do niego całe swoje mieszkanie, bo on dopiero swoje urządzał. Wiem, głupie no ale stało się.
Zakładam, że nie będzie robił scen i mi wszystko odda. Jeśli nie to cóż. Będę musiała zrobić rozpierduchę. A myślę, że będę do tego zdolna bo narasta we mnie złość.
To człowiek z dysfunkcyjnej rodziny, prawdopodobnie DDA, ojciec był alkoholikiem i przepił wszystko a miał sporo. Tyle, że on o nie wie o tym, jaki ma problem ale to może mieć wpływ na jego niechęć to szarpania i walki.
W każdym razie tak się pocieszam.
Na domiar złego moje obie przyjaciółki wyjeżdżają i nie będę miała nawet kogo poprosić o obecność gdyby coś się zaczęło dziać i musiałabym jednak sama pojechać po rzeczy.



Bosh, byłam a pewnie jestem mistrzem manipulowania. Nie dzwoniłam (choć chciałam, oddzwaniałam), nie smsowałam (no, rzadko, w napadach emocji, odesemesowywałam), nie okazywałam wściekłości choć ją odczuwałam (np. nie dotrzymał umówionej godziny bez uprzedzenia, wraca a ja udaję matkę teresę jaka to jestem tolerancyjna), wyglądałam i ubierałam się tak jak pan tego oczekiwał nawet jeśli nie miałam akurat nastroju na 10cmtrowe szpilki. Nie mówiąc o tekstach: ubierz się tak, żeby mi wszyscy ciebie zazdrościli, i co ja robiłam... no, kurdę, ubierałam się tak!
Ależ mam ochotę klnąć!


Zazdrosc napisał/a:

to prawda ze trudno pokochac sama siebie... nawet nie wiedzialam jak zaczac... ha ha ha jak dzis sobie przypomne ze szukalam w internecie informacji jak pokochac siebie... to smiesszy mnie to...

aha, to jakbym siebie teraz widziała... tylko jeszcze mi nie do śmiechu...



Czy mogłabym prosić o wysłanie publikacji, o których pisze m.in. niekochana72?
Nie napisałam do niej, ponieważ ostatnio logowała się w lutym tego roku więc zapewne już tu nie zagląda sad

25,292

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Cześć Kobietki:)
Przykro mi, że tak długo tu nie zaglądałam ale wierzcie, często o Was myślałam.
W czerwcu zaczęłam rozkręcać biznes i tak naprawdę jedno mi było w głowie poza pracą - spanie smile
Dziś (w ten piątkowy wieczór) siedzę i chyba użalam się nad sobą. Moja dawna motywacja by uwolnić się od nałogu zwanego mężczyzną wyparowała. Czuję, że wróciłam do punktu wyjścia i sama nie mogę w to uwierzyć jak bardzo to spartaczyłam. Jestem na siebie tak strasznie zła, sama się na sobie zawiodłam. Kiedy w czerwcu zajęłam się intensywną pracą straciłam czujność i z każdym tygodniem coraz mniej się pilnowałam. Nie okłamujmy się - my musimy się pilnować na każdym kroku, bo będziemy cały czas popełniać te same błędy.
Czuję się zagubiona. Piszę bo czuję się strasznie samotna w tej chwili, bo ciężko samej sobie wybaczyć "opuszczenie gardy", bo po raz kolejny dałam sobie wmówić jak niewiele znaczę, bo po raz kolejny uwierzyłam że to wszystko moja wina i jestem po prostu nienormalna.
Moje oczy zachodzą łzami. Kiedy miałam osiemnaście lat próbowałam popełnić samobójstwo. Przynajmniej tak myślą inni. Ja nie chciałam umrzeć, tylko przestać myśleć i czuć. Wzięłam garść tabletek. Usnęłam. Kiedy się w nocy obudziłam i czułam jak moje serce ma problem obudziłam mamę. Potem szpital, płukanie żołądka i tabletki uspokajające. Pamiętam jak jeden jedyny raz widziałam ojca płaczącego proszącego mnie o obietnicę, że nigdy tego nie zrobię więcej. Obiecałam. Miesiąc później odszedł od nas i nie chciał ze mną utrzymywać kontaktu. Nie obwiniałam go za odejście ale tak trudno mi wybaczyć to, że nie chciał mnie już dłużej za córkę.
To chyba początek moich problemów z mężczyznami. Kiedy ostatnio poczułam bezsens mojego życia i zaczęłam się zastanawiać po co mi to wszystko, po co taka męczarnia w tym życiu, myślałam też o nim. Chciałam zadzwonić do ojca. Powiedzieć, że chce mu to wszystko wybaczyć, ale potrzebuje w tym jego pomocy, bo sama nie dam rady. Nie odważyłam się.
Przepraszam jeśli się rozgadałam i to nie do końca w temacie przewodnim.Chyba potrzebowałam wyrzucić z siebie to wszystko. Chyba po prostu przytłacza mnie bezsens, samotność i brak motywacji by znowu o siebie zawalczyć.
Kochane kobietki trzymajcie się cieplutko. Buziaczki dla Was

25,293

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Vilet,

jesteś Bezcenna dla tego świata, pamiętaj o tym. Żaden mężczyzna, jeśli nie jest w stanie tego dostrzec nie jest wart chwili Twojego życia. Jestem tego pewna.
Nosek do góry! :-)

25,294

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie. Nie czytałam od początku tego foum, bo jednak ponad 600-stron mnie trochę przeraża, ale z tego co zauwazyłam, to są tu kobiety, które obwiniają SIEBIE za rozpady związków, czy kłótnie itp. Ja natomiast wiem, że jest to JEGO wina, ale jednocześnie za bardzo go kocham i ciągle popełniam ten sam błąd-koniec końców ja przepraszam. Nie chcę tu opisywać 7-letniego związku, bo zajęło by to zbyt dużo stron, chcę tylko wiedzieć, czy jest tu ktoś taki, kto ma tak, jak ja? Że wie, że to jego wina, że czuję, że ten facet mnie niszczy, że słowa, które padają z jego ust coraz bardziej mnie pogrążają, ale mimo wszytsko wybaczają, i co więcej koniec końców też przepraszają? Nie wiem, czy to co piszę, w ogóle ma jakikolwiek sens, zapewne wszystko jest chaotycznie napisane, bo właśnie jest to kolejna z tych stytuacji i jestem kompletnie rozbita psychicznie.

25,295

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Vilet napisał/a:

Cześć Kobietki:)
Przykro mi, że tak długo tu nie zaglądałam ale wierzcie, często o Was myślałam.
W czerwcu zaczęłam rozkręcać biznes i tak naprawdę jedno mi było w głowie poza pracą - spanie smile
Dziś (w ten piątkowy wieczór) siedzę i chyba użalam się nad sobą. Moja dawna motywacja by uwolnić się od nałogu zwanego mężczyzną wyparowała. Czuję, że wróciłam do punktu wyjścia i sama nie mogę w to uwierzyć jak bardzo to spartaczyłam. Jestem na siebie tak strasznie zła, sama się na sobie zawiodłam. Kiedy w czerwcu zajęłam się intensywną pracą straciłam czujność i z każdym tygodniem coraz mniej się pilnowałam. Nie okłamujmy się - my musimy się pilnować na każdym kroku, bo będziemy cały czas popełniać te same błędy.
Czuję się zagubiona. Piszę bo czuję się strasznie samotna w tej chwili, bo ciężko samej sobie wybaczyć "opuszczenie gardy", bo po raz kolejny dałam sobie wmówić jak niewiele znaczę, bo po raz kolejny uwierzyłam że to wszystko moja wina i jestem po prostu nienormalna.
Moje oczy zachodzą łzami. Kiedy miałam osiemnaście lat próbowałam popełnić samobójstwo. Przynajmniej tak myślą inni. Ja nie chciałam umrzeć, tylko przestać myśleć i czuć. Wzięłam garść tabletek. Usnęłam. Kiedy się w nocy obudziłam i czułam jak moje serce ma problem obudziłam mamę. Potem szpital, płukanie żołądka i tabletki uspokajające. Pamiętam jak jeden jedyny raz widziałam ojca płaczącego proszącego mnie o obietnicę, że nigdy tego nie zrobię więcej. Obiecałam. Miesiąc później odszedł od nas i nie chciał ze mną utrzymywać kontaktu. Nie obwiniałam go za odejście ale tak trudno mi wybaczyć to, że nie chciał mnie już dłużej za córkę.
To chyba początek moich problemów z mężczyznami. Kiedy ostatnio poczułam bezsens mojego życia i zaczęłam się zastanawiać po co mi to wszystko, po co taka męczarnia w tym życiu, myślałam też o nim. Chciałam zadzwonić do ojca. Powiedzieć, że chce mu to wszystko wybaczyć, ale potrzebuje w tym jego pomocy, bo sama nie dam rady. Nie odważyłam się.
Przepraszam jeśli się rozgadałam i to nie do końca w temacie przewodnim.Chyba potrzebowałam wyrzucić z siebie to wszystko. Chyba po prostu przytłacza mnie bezsens, samotność i brak motywacji by znowu o siebie zawalczyć.
Kochane kobietki trzymajcie się cieplutko. Buziaczki dla Was

Wydaje mi się ,że właśnie po to jest to forum, żeby się rozpisywać i wyrzucać z siebie smutki ..
Każdy czasem na gorszy dzień i do każdego czasem przychodzą jego demony..
chodzi o to,żeby je pokonywać ...
Nie masz i nie miałaś żadnego wpływu na odejście ojca...popatrz na całą Twoją sytuację z boku , na całą Twoją rodzinę ... i zastanów się co byś powiedziała Twojej przyjaciółce w takiej sytuacji ..
na mnie to działa, zawsze bardzo krytycznie podchodzę do siebie i za wszystko się winię ...i w takich momentach staram się ( bo wciąż to dopiero początki ) powiedzieć sobie stop i potraktować siebie jako swoją przyjaciółkę . Zamiast się kajać za błędy to staram się sobie doradzać ...
I masz rację my kobiety kochające za bardzo musimy się pilnować .. w końcu to nałóg ...
Ja jestem na początku drogi .. i gubię się strasznie , ale mam nadzieję i wierze w to ,że pokonam swoje demony

Całuski dla Was smile

25,296

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Lovelka17 napisał/a:

Witajcie. Nie czytałam od początku tego foum, bo jednak ponad 600-stron mnie trochę przeraża, ale z tego co zauwazyłam, to są tu kobiety, które obwiniają SIEBIE za rozpady związków, czy kłótnie itp. Ja natomiast wiem, że jest to JEGO wina, ale jednocześnie za bardzo go kocham i ciągle popełniam ten sam błąd-koniec końców ja przepraszam. Nie chcę tu opisywać 7-letniego związku, bo zajęło by to zbyt dużo stron, chcę tylko wiedzieć, czy jest tu ktoś taki, kto ma tak, jak ja? Że wie, że to jego wina, że czuję, że ten facet mnie niszczy, że słowa, które padają z jego ust coraz bardziej mnie pogrążają, ale mimo wszytsko wybaczają, i co więcej koniec końców też przepraszają? Nie wiem, czy to co piszę, w ogóle ma jakikolwiek sens, zapewne wszystko jest chaotycznie napisane, bo właśnie jest to kolejna z tych stytuacji i jestem kompletnie rozbita psychicznie.

Lovelka tu są nie tylko kobiety które obwiniają siebie za rozpad związków... tu są kobiety które nie potrafią odejść od mężczyzny chociaż nie są z Nim szczęśliwe, które wolą trwać w toksycznych związkach w imię "miłości"
Ja też często uważałam,że to ich wina .. ale teraz myślę inaczej , teraz wiem,że to ja i tylko ja odpowiadam za swoje szczęście !
Zdrowo kochającą kobietę można  zranić tylko raz...!

25,297

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
sway napisał/a:

Vilet,

jesteś Bezcenna dla tego świata, pamiętaj o tym. Żaden mężczyzna, jeśli nie jest w stanie tego dostrzec nie jest wart chwili Twojego życia. Jestem tego pewna.
Nosek do góry! :-)

a jak tam przeprowadzka ?

25,298

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hmmm... wychodzi na to, że raczej zdrowa nie jestem w takim razie, ale chyba strach przed samotnością, albo sama samotność jest dla mnie tak przerażająca.

25,299

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
AniaMaria napisał/a:

a jak tam przeprowadzka ?

Dziękuję, trwa. Jestem na etapie walki o swoją pralkę i lodówkę. W międzyczasie dowiedziałam się o sobie kilku nowych rzeczy. :-(
Szkoda słów.

25,300 Ostatnio edytowany przez raki (2014-08-23 21:04:15)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Cześć wszystkim obecnym w wątku. Tym z dawien dawna i tym, których jeszcze nie poznałam.
Wpadłam tutaj dzisiaj, bo piszę tekst na bloga, którego prowadzi jedna z nas i miałam jakąś potrzebę zobaczenia siebie  "w tamtym" okresie, gdy uświadomiłam sobie uzależnienie, poszukania materiałów do tego tekstu. Zaczęłam czytać, co u Was i kto nowy. I wpadłam na słowa Zazdrości zacytowane przez jedną z Was:

Zazdrosc napisał/a:

to prawda ze trudno pokochac sama siebie... nawet nie wiedzialam jak zaczac... ha ha ha jak dzis sobie przypomne ze szukalam w internecie informacji jak pokochac siebie... to smiesszy mnie to...

I tak sobie pomyślałam, że pokochać jest trudno, ale kochać dalej, gdy zaczyna się kochać mężczyznę jeszcze trudniej. Nauczyłam się, że miłość ma milion wymiarów - miłość do świata, ludzi, zwierząt, siebie, w tym wybranka. Niestety nasze uzależnienie polega na tym, że ta ostatnia lubi przyćmiewać nam wszystko.
Jakoś mnie te słowa Zazdrości oświeciły. W tekście na bloga, właśnie byłam na fragmencie, jak trudno mi w związku (bo od niedawna jestem w związku) cieszyć się samemu, tym co mnie do tej pory cieszyło, jakie mam pokusy, by porzucić siebie dla... no właśnie do końca nie wiem, po co. Natomiast mam świadomość i staram się kochać siebie samą dalej, zachować samą siebie. A przecież w związku też kawałek trzeba oddać, zrobić dla tego związku przestrzeń i chodzi o to, by w we właściwym zakresie.

Powiem Wam szczerze, że pierwszy etap wychodzenia z uzależnienia, gdy jeszcze tkwiłam w silnych emocjach i byłam jak na narkotykach był trudny, też moment uświadomienia sobie uzależnienia, potem terapia, budowanie siebie i swojego życia na nowo, próby nawiązywania relacji. Ten czas odkąd przeszedł mi wielki ból wspominam dobrze i radośnie. Teraz budowanie związku  jednak przychodzi mi z dużym trudem, to mierzenie się wprost z tym uzależnieniem, własnymi słabościami, traumami, lękami. Cóż, jako uzależnionej, nie przychodzi mi wszystko naturalnie, ale wiele się nauczyłam i teraz widzę siebie i moje "złe nawyki", kiedyś tego nie dostrzegałam.

Edit:

A odnosząc się do tego, co piszecie:

DoReMi napisał/a:

Za każdym razem siadam i analizuję przyczyny i zastanawiam się jak zniwelować ten zły stan. Czy juz zawsze będzie tak, że czasem stare schematy będą się odzywać?

Mnie się wydaje, że nim tak będzie upłynie sporo czasu - w końcu każda z nas pracowała na to ok 30 lat. Ja widzę, że kolejne etapy przynoszą nowe wyzwania, etap rozpaczy, uświadamiania, samotności, pierwszych randek, spotykania się, związku itp. Bywa trudno, a moje lęki i świadomość uzależnienia, wzmagają złe stany. Jednak widzę jak się zmieniam, jak daję radę i to napawa nadzieją na spokój w ogóle. Choć uzależniona pozostanę zawsze.

Inezz napisał/a:

Powiem Ci, że też myślałam o wizycie, ale poczytałam trochę w internecie i na tym forum, dodatkowo wzięłam się w garść co było najtrudniejsze i zdarzają się dni że już mniej o nim myślę. Trzeba sobie tak zaplanować cały dzień  żeby tego czasu na myślenie było jak najmniej.

Moja droga wyjście ze związku to pikuś i nie o to chodzi, by przestać coraz mniej o nim myśleć. Poczujesz się silna, wolna i za chwilę wpadniesz w kolejny związek, z którego będziesz musiała się wylizywać. Terapia jest ważna, a co najmniej praca nad sobą, nie nad lizaniem ran i własną rozpaczą, ale nad własną miłością i problemem uzależnienia. Powodzenia!

25,301

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam Grupo Wsparcia. Wydaje mi sie ze kwalifikuje sie do tego wątku.
Trochę mi zajmie przebrnięcie przez ponad 600 stron, ale mam zamiar spróbować. Historia moja pewnie podobna do wielu innych tutaj.

Tak na marginesie, jestem z Krakowa, i chętnie spotkam się na kawę, spacer itp. Fora są fajne, ale czasem siedzenie samemu w mieszkaniu nie wpływa dobrze na samopoczucie a tak mi się porobiło, że wszystkie koleżanki albo daleko albo zajęte dziecmi itp:) Z facetami na chwilę obecną nie mam najmniejszej ochoty się spotykać wink
Jestem dobrym słuchaczem, mogę zaoferować swoje ucho. Nie jestem jakimś super rozrywkowym typem w chwili obecnej...ale może się znajdzie jakaś osoba z podobną potrzebą? Lato się kończy ale jeszcze pięknie jest na zewnątrz.

25,302

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Cześć dziewczyny.
Właśnie dołączyłam do grupy, po kolejnej kłótni, która skończyła się przed chwilą zdecydowałam ze przestaje sobie z tym radzić i potrzebuje pomocy. Może od początku...
Mam 20 lat z moim partnerem jestem od 4 z czego 3 lata mieszkamy razem, póki żyliśmy osobno wszystko jakoś się układało widywaliśmy się codziennie prawdziwa sielanka smile
Potem zdecydowaliśmy się, że zamieszkamy razem (ja bardzo na to nalegałam, ponieważ coraz ciężej było mi żyć bez niego najlepiej gdyby siedział przy mnie 24/7, z rodzicami nigdy się nie dogadywałam więc uznałam to za wyjście idealne) i wtedy się zaczęło ciągłe kłótnie, A. zaczął bardzo dużo i często pić (zdarzało się nawet, że pił w pracy) i wtedy już wiedziałam, że nic z tego nie będzie ale bałam się odejść dla niego poświeciłam wszystko zrezygnowałam z przyjaciółek, spotkań z innymi ludźmi był tylko on. Widzieliśmy się coraz rzadziej, ponieważ ja się uczyłam a popołudniami pracowałam wiec wychodziłam o 7 żeby dojechać do szkoły a wracałam ok 23 i zazwyczaj szłam spać bo A. albo już był napity albo jeszcze nie wrócił. Po kilku miesiącach zaczęłam rozmawiać o tym z jego mamą, która próbowała mnie przekonać, że   A. przestanie pić jeśli tylko pojawi się dziecko. Coraz częściej o tym myślałam i w końcu sama uwierzyłam, że może to jest jednak ratunek dla naszego związku, A. przekonać wcale nie było trudno więc zaczęliśmy starać się o maleństwo ( wiem, że to było strasznie naiwne), po miesiącu zaszłam w ciąże z czego A. wcale nie był jakoś zadowolony. W trzecim miesiącu ciąży przeprowadziliśmy się z powrotem do moich rodziców, ponieważ A. pił coraz częściej a ja się bałam, że sobie nie poradzimy. Oczywiście nic się nie zmieniło, w 5 miesiącu ciąży wyrzuciłam go z domu (spakowałam wszystkie jego rzeczy w 5 minut, poskładane równiusieńko w kostkę i wszystko tak żeby czasem nie miał problemu nic znaleźć smile cała rodzina do tej pory się ze mnie śmieje, że jak ktoś będzie chciał się wyprowadzać to będą mnie wołali do pomocy smile ) przez dwa dni nie mogłam się odnaleźć nic nie jadłam, ciągle płakałam aż w końcu pękłam i prosiłam go żeby do mnie wrócił. Do końca ciąży był spokój, wierzyłam, że się wystraszył, że jednak mu zależy na mnie, na naszym dziecku, myślałam, że najgorsze już za mną. 1 września urodziłam śliczną córeczkę A. tłumaczył, że to tradycja, że musi, że tylko ten jeden raz i już nie będzie pił i tak minął miesiąc. Było coraz gorzej, byłam wykończona opieką nad maleńkim dzieckiem, które ciągle płacze z powodu kolek a jeszcze bardziej zmęczona byłam codziennie widząc pijanego partnera. W kwietniu w dniu moich 20 urodzin A. poprosił mnie o rękę, znowu uwierzyłam, że teraz będzie inaczej. 1 maja po kolejnej kłótni pojechał do rodziców (oczywiście 3 błagałam żeby wrócił, kolejna oznaka mojego uzależnienia, codziennie sobie powtarzam, że jestem silna, że sobie poradzę, że go nie kocham, że marnuje mi życie a potem znowu go błagam żeby przestał pić straszę rozstaniem i znowu błagam żeby wrócił). W czerwcu po raz kolejny nazwał mnie szmatą i miał się wyprowadzić, kazał mi spakować jego rzeczy i miał po nie przyjść za jakiś czas, po kilku godzinach zadzwoniła jego koleżanka z pracy, że jest napity jak świnia i narobi jej problemów jak go stamtąd nie zabiorę, więc znowu wróciłam do punktu wyjścia... Za kilka dni moja córka kończy roczek a my nadal mieszkamy z moimi rodzicami, ponieważ A. uważa, że nie do niego należy obowiązek zarabiania na rodzinę i żebym to ja poszła do pracy. Boję się, że to nigdy się nie skończy, ale również boję się od niego odejść bo wiem, że będzie chciał walczyć o mała a ja zrobię wszystko żeby moje dziecko nie zostało z takim ojcem...

Przepraszam, że tak się rozpisałam ale muszę przyznać, że trochę mi to pomogło. Od jutra zacznę czytać wątek od początku mam nadzieję, że w końcu znajdę siłę żeby coś zmienić w swoim życiu.

25,303

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie dziewczyny!
katkat Przynajmniej dawniej były tu dziewczyny z Krakowa, więc pewnie któraś chętnie się z Tobą spotka, ale po wspólnej dłuższej bytności.

Uzależniona_20 Najważniejsze byś teraz przytuliła mocno siebie, pogłaskała i jak już Ci będzie ciepło i się uspokoisz, po prostu odejdź i choćby nie wiem, jak bardzo byś płakała, nie wracaj. On nie ma szans dostać opieki nad dzieckiem, spokojnie.

Dużo uśmiechu i siły życzę Wam obu.

25,304 Ostatnio edytowany przez Uzależniona_20 (2014-08-25 15:59:43)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziękuję, mam nadzieję, że w końcu znajdę wystarczająco dużo siły żeby zebrać się w sobie i odejść od niego

25,305

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Gdy brak Ci będzie sił, wyobraź sobie swoje życie z nim za 5, 10, 15 lat. Może te wizje dodadzą Ci energii. smile

25,306

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Oooo tak ! taka myśl doda mi bardzo dużo energii smile nie wyobrażam sobie 15 lat z tym człowiekiem, to byłoby równie straszne dla mnie jak i dla naszej córki. tak logicznie myśląc do by dało wszystkim dużo spokoju bo ja nie musiałabym się denerwować a on nie musiałby ciągle kłamac mi na chwiejnych nogach, że nie pił smile

25,307

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Raport z postępów eh
Odzyskałam wszystkie rzeczy, z których część przywiozłam sobie sama, w tym narty i koła zimowe do auta.
Dzisiaj kiedy do pana dotarło, że nie będzie już pretekstów do kontaktu i wie, że go zablokuję w komórce zaczął jak to mnie kocha i jak tęskni, jak płacze i tak dalej. Poprosił o rozmowę, o wyjaśnienie. Zgodziłam się, chce wszystko z siebie wypluć. Przypuszczam, że zrobiłam źle, jednak brakowało mi końcowej rozmowy, po prostu powiedzieć co mnie pchnęło do zerwania. Jak poprowadzić rozmowę, co radzicie?

25,308

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Im krótsza będzie ta rozmowa, tym lepiej. Rozmowa? Raczej monolog wyjaśniający przyczyny Twej decyzji. Przyczyny podane bez emocji, spokojnie, konkretnie, w punktach. BEZ DYSKUSJI. Chyba, że chcesz być przekonaną przez niego, że odejście od niego było Twym błędem.

25,309 Ostatnio edytowany przez sway (2014-08-26 08:13:10)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zdecydowanie bez dyskusji. Myślę, że skupię się na kwestiach najważniejszych, kluczowych bez zabawy w szczegóły i 'scenki rodzajowe z życia' by nie przesłoniły tego co najważniejsze. Nie mogę płakać, muszę być opanowana i spokojna, formułować wyjaśnienie w krótkich zdaniach.
Choć niemal wszystko we mnie umarło (jakoś przedziwnie szybko się to stało - niespełna dwa miesiące), nie będzie to łatwe.
Trzymajcie kciuki!

25,310

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
sway napisał/a:

Choć niemal wszystko we mnie umarło (jakoś przedziwnie szybko się to stało - niespełna dwa miesiące), nie będzie to łatwe.

Trzymam kciuki!

To troche zazdroszcze, ze udalo Ci sie w tak szybko dojsc do siebie - nawet jezeli jeszcze nie calkiem smile
Ja gdybym zdecydowala sie na zakonczenie zwiazku - boje sie ze trwaloby to miesiacami. A sama jeszcze nie wiem czy chce zakonczyc ten zwiazek. Ja jestem DDA a partner podejrzewam o borderline personality disorder, chociaz nie byl z tym zdiagnozowany. Lekarz dawno temu  sugerowal Bipolar Disorder wiec cos tam jest na rzeczy z jego osobowoscia. Takze mieszanka z nas fantastyczna smile Milosc w tym jest, ale tez tyle cierpienia.. Warto nie warto?
Jak jest super miedzy nami to jest super, jak jest zle, to jak droga przez pieklo. O niczym innym nie moge myslec - i tu przejawia sie moje "kochanie za bardzo" - caly swiat sie wali jak w zwiazku jest nie tak. I to jest najtrudniejsze, ze zamiast olac to moje mysli sa zajete jednym jedynym tematem.

Teraz jestem traktowana milczeniem i zbywaniem, od prawie 4 tygodni, mamy kontakt jedynie jesli chodzi o sprawy zawodowe. Mial sie do mnie przeprowadzac pod koniec tego miesiaca, a teraz nawet nie wiem co sie dzieje w jego glowie, moze nawet nie jestesmy juz para wink A jeszcze ponad miesiac temu bylo super, plany o malzenstwie, wyznania jak duzo w jego zyciu przynosze pozytywow. Nic sie nie stalo, i nagle bum, gadka o tym ze zwiazek ogranicza jego wolnosc, i on sie zastanawia czy nie lepiej byc singlem. I tyle sie o nim nauczylam po 3 letnim zwiazku, ze im wiecej sie bede starala dowiedziec albo zblizyc, tym bardziej on sie bedzie odsuwal i obwinial mnie o bycie egoistyczna.

Taki wstep do mojej historii bo dluuugo by opowiadac i ani ja ani on swieci nie jestesmy.

25,311

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
katkat napisał/a:

Trzymam kciuki!

Dziękuję Kochana!

katkat napisał/a:

Jak jest super miedzy nami to jest super, jak jest zle, to jak droga przez pieklo. O niczym innym nie moge myslec - i tu przejawia sie moje "kochanie za bardzo" - caly swiat sie wali jak w zwiazku jest nie tak. I to jest najtrudniejsze, ze zamiast olac to moje mysli sa zajete jednym jedynym tematem.

Miałam dokładnie tak samo. A mam pracę wymagającą pogodnego i cierpliwego nastawienia i nieulegania złym emocjom ponieważ uczę. I powinnam bóle prywatne zostawiać w domu, robię co mogę ale jestem koszmarnie emocjonalna i ktoś kto ma na wyższym poziomie emocjonalną inteligencję z łatwością wyłapie co mi w duszy gra.
Kiedy się angażuję to robię to totalnie. Koszmar po prostu.

katkat napisał/a:

I tyle sie o nim nauczylam po 3 letnim zwiazku, ze im wiecej sie bede starala dowiedziec albo zblizyc, tym bardziej on sie bedzie odsuwal i obwinial mnie o bycie egoistyczna.

A może spróbujesz udawać, że Cię nie interesuje jego nastawienie i w ogóle jego stan i sytuacja ani to co się z nim dzieje. Piszę udawać ponieważ czytam, że wciąż Cię to pochłania, ale taka strategi na zimną może przynieść efekt, z tego co piszesz. Tylko ileż można? Zawsze zadaję sobie to pytanie.

Z byłym dokładnie tak było. Odeszłam i on w to nie wierzył, zakładał, że przyjdę bo przecież każda poprzednia przychodziła. Tylko, że ja nigdy, już dwa razy mieliśmy spore kryzysy i zawsze 'go przetrzymałam' jak to mówi moja koleżanka. I zawsze przychodził pierwszy i inicjował reset. Przypuszczam, że teraz też tak spróbuje, bo już pisze mi w smsach, że mnie kocha i 'miłego dnia'. Nie odpisuję. Boli, jeszcze się nie wyleczyłam, tyle, że u mnie jeszcze dochodzi jedna komplikacja - bardzo chcę zostać mamą. :-(

Życzę Ci powodzenia i nosek do góry!

25,312 Ostatnio edytowany przez raki (2014-08-26 17:47:53)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewczyno katkat, jeśli faktycznie on ma borderline to odejdź, to będzie wieczny rollercoaster. Na pewno nie będziesz w tym związku szczęśliwa, a jak planować dzieci itp. ? Bycie z taką osobą w związku jest niemożliwe. Sama przerabiała.
Po co Ci to? te emocje, które przeżywasz pociągają. Bo co to za wspaniała euforia, po jego 4 tygodniach milczenia, i cudowny powrót - pierwszą miłość średnio co miesiąc... Tylko czy o to Ci w życiu chodzi?

sway napisał/a:

A może spróbujesz udawać, że Cię nie interesuje jego nastawienie i w ogóle jego stan i sytuacja ani to co się z nim dzieje. Piszę udawać ponieważ czytam, że wciąż Cię to pochłania, ale taka strategi na zimną może przynieść efekt, z tego co piszesz. Tylko ileż można? Zawsze zadaję sobie to pytanie.

Wiem, że jesteście na początku drogi. Ale co ma dać to ignorowanie? Jego określone reakcje? Przeczytajcie dziewczyny cały wątek. Swoim działaniem możecie zmienić tylko siebie i swoje życie. Zmienianie ich w ogóle zostawcie.

25,313

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dzieki dziewczyny za odpowiedzi:)

raki pewnie ze nie o to mi w zyciu chodzi

Moze powinnam uciekac, natomiast nie jestem psychiatra ani psychologiem, wiec takie moje pseudo-diagnozowanie moze byc nietrafne. Jak na razie jestesmy od siebie daleko, wczoraj wymienilismy mailowo troche refleksji, i moze wlasciwie dobrze ze tyle czasu to zajelo bo przynajmniej wszystko bylo na spokojnie. To ja mam problem bo obsesyjnie o nim mysle, np dla porownania kocham moja rodzine i jak rodzina sie nie odzywa przez 3 tygodnie to nie wywoluje u mnie takiego uczucia niepokoju i porzucenia.

Chyba tu trafilam zeby sie SOBA zajac, bo z tym obecnym partnerem, bez partnera, z nowym partnerem, niewazne czy on bedzie 100% zdrowy na umysle czy nie, ja sie troche w tych zwiazkach za bardzo zatracam.

Myslalam, ze bez terapii sie da, ale u mnie sie chyba nie da. Na razie podoluje sie jeszcze w domu, moze nabiore conieco energii do zycia. I brwi zapuszcze, zawsze sie zastanawialam na co je stac big_smile

25,314

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nieważne, czy jesteś psychiatrą, czy nie i czy jego przypadłość to borderline, narcyzm, psychoza, schizofrenia, czy po prostu psychofastwo to najzwyczajniej w świecie z Twojego opisu wynika, że masz rollercoaster, a Twój związek jest mocno toksyczny. Przeczytaj swoje wpisy. Dopóki nie przestaniesz go bronic, będziesz stała w miejscu.

Po drugie - tak problem tkwi w Tobie, bo zdrowa kobieta dawno by gościa wywaliła ze swojego życia, ba pewnie nawet nie zwróciłaby na niego uwagi, ale Ty jesteś tu, bo sama u siebie zdiagnozowałaś problem kkzb.

W domu nic nie zdziałasz, no poza nowymi brwiami - ponoć teraz modne są gęste.

25,315

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie dziewczyny.Powinnam pewnie czytać Was po kolei ,ale skończyłam na jakiejś 400 stronie i znowu do Was wróciłam .Ja niestety znów
sięgnęłam swojego dna.Znowu się cofnęłam ,ale koniec już z tym.Dzisiaj idę do Fundacji.Boję się tego wszystkiego jak cholera ,ale nie chcę już
dalej tak żyć.Co z tego ,że wybrałam na to najokropniejszy moment swojego życia .Od dwóch lat nie pracuję i czuję się okropnie ,jak bym była
ubezwłasnowolniona.Moje 32 letnie małżeństwo było piekłem .Bardzo chcę się z tego uwolnić i nie wstydzę się już poprosić o pomoc wszystkich,
którzy będą mogli i chcieli mi pomóc.Dla mnie jest to już siedmiomilowy krok do przodu.Siedzę na blogu Mai i innych,czytam i uczę się.
Musiałam do Was napisać .Bardzo Was potrzebuję ,waszego humoru ,wsparcia i postawienia do pionu.Trzymajcie za mnie kciuki przed dzisiejszym
spotkaniem,abym doznała jakiegoś objawienia i realizowała kroczek po kroczku swój nowy plan .

25,316

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Oooo!
Prosisz o pomoc, idziesz do Fundacji, czytasz, uczysz się, decydujesz. To się nazywa być zdeterminowaną. smile

25,317

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Raki ma rację, zdrowe kobiety nie dawały by się tak traktować, odeszłyby.

U mnie do spotkania nie doszło. Najpierw poprosił o przesunięcie terminu, nie doprecyzował zmiany odpowiednio wcześniej więc kiedy zadzwonił koło południa w dzień spotkania nie odebrałam telefonu a  następnie zablokowałam jego numer w komórce i tak już zostanie. Czuję się spokojna.

Udało mi się dość szybko z tym poradzić ponieważ straciłam do niego szacunek. Zrozumiałam, że to prosty chłop, z którym nie miałabym nawet o czym porozmawiać przy śniadaniu. Prosty, niedojrzały, z silnie zrelatywizowanym spojrzeniem na moralność. Kiedy sobie z tego zdałam sprawę przestał być dla mnie atrakcyjny.

Jednak widzę w sobie niepokojące syndromy ucieczki do przodu. Wokół mnie krąży paru znajomych mężczyzn, którzy kiedyś się starali i teraz znów zaczynają. Mam ogromną pokusę by uciec do nowej relacji i wiem, że nie powinnam tego robić. Znów doprowadzam do sytuacji, kiedy nawet nie zdążę pobyć ze sobą samą i się polubić lecz chcę się ogrzać ciepłem od mężczyzny. :-(

Chcę pójść na terapię, jednak nie stać mnie na prywatne wizyty i szukam odpowiedniej osoby w ramach NFZ, we Wrocławiu. Napisałam na paru forach ale brak kompletnie odzewu. To mnie męczy bo wiem, że za miesiąc czy dwa wmówię sobie, że nie potrzebuję terapii i że dam sobie radę sama. Już jestem na dobrej drodze. :-(

Czuję do tego wszystkiego biologiczną presję czasu na bycie mamą. To ostatni z ostatnich dzwonków. To ogranicza moje wybory. Czuję się chwilami niczym w matni.

Nie wiem, w którą stronę pójść.

25,318

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tak Wielokropku,jestem zdeterminowana i to bardzo.Idę w sobotę na grupę wsparcia,złożyłam pierwsze swoje Siwi i mam nadzieję ,że dam radę.
Po wstępnej rozmowie w Fundacji dostałam wiatr w żagle.To zasługa tego forum,bo trafiając tutaj i czytając losy dziewczyn zaczynam wierzyć ,
że można żyć lepiej i inaczej.O dziwo zaczynam  myśleć nie o innych a o sobie samej.To fajne uczucie.Teraz tylko znależć jakąś pracę .
Małymi kroczkami do przodu,chociaż można i milowymi , .Widocznie nie jestem taka bojażliwa jak mi się zdawało..,a może już człowiek tak ma ,jak
sięgnie się na prawdę tego czegoś.Jakoś inaczej zaczęłam patrzeć na świat i życie.Dziękuję za wszystko.

25,319

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

zastanawiałam się czy tu pisać czy nie.
nie wiem o mysleć robić.
myslę że jestem jedną z Was czyli KKZB
jestem mężatką od roku mam dziecko prawie dwa lata.
mój facet od poczatku tego roku zachowuje się dziwnie. seksu pół roku nie było.
nie lubi "miziania" wiec dużo tego nie było ale ostatnio to już wgl przesadza bo nie da się nawet dotknąć.
zmiana nastąpiła tak przypuszczam że nawet w związku z tym ze z początkiem roku na siłoenie zaczał chodzić.
ja choruje nawet poważnie usuneli mi glejaka a poza tym mam nieuleczalna ch. genetyczną recklinghausena. do tego niedawno doszło ze mam torbiel jajnika 4cm i powiekszona sledzione. dopiero czekam na wizyty lekarskie i badania.
od zawsze mialam niską samoocene. rodzice rozwiedli sie jak mialam 9 lat.
czesto bywa tak ze czuje sie niewidzialna jak jestem z nim. jak byla operacaja w zeszlym roku to jeszcze dal wsparcie a teraz wgl. pretensje ze zdziadzialam bo chce odpoczac, bo chce cos obejrzec bo mamy dziecko i chce z nim sie pobawic. i nie chce podrzucac go komus bo wkoncu my jestesmy rodzicami.
nie uwazam sie za piekna ale jestem inteligentna chociaz to ze jestem w takim zwiazku to moze to nie okazywac.
nie potrafie zdecydowac.
widze jak nieraz sie na mnie ogladaja.
obcy ludzie sa milsi dla mnie niz on.
jego szwagier i mama twierdza ze on mnie oszukuje i sie z kims spotyka.
nie wiem co mysle.
nie ufam mu jak kiedys.
ale nie potrafie odejsc.
moja rodzina mieszka ok 150 km od terazniejszego miejsca zamieszkania.

sprawdzilam mu raz fejsa.
pisal z kolezanka bardzo milo. bylo ze pisal jej ze ma piekne oczy i zyczyl jej by on jej sie przysnil.
tłumaczyl sie ze to tylko pisanie.
do mnie prawie wgl milych slow.  ciagle pretensje.
- ze mały przy mnie placze jak tylko wejde.
- ze sie mnie nie slucha
- ze nic nie potrafie
- ze jestem do niczego

ja nie wiem co zrobic. nie chce dla syna takiego zycia  ale tez nie chce by chował się bez ojca.
nie chce mnie dotknać żadnej przyjemnosci.
szwagier mi powiedzial ze podobno powiedzial mu ze zaluje slubu ze ma mnie w d...e.
i szwagier twierdzi ze on cos kombinuje jakby chcial bym to ja go zdradzila pierwsza. ale ja tego nie zrobie. znam granice znajomosci damsko-meskich.

kobiet pomóżcie mi. doradzce. dodajcie sił bbo ja już nie wyrabiam. nie dosc ze zdrowie to jeszcze to co sie dzieje z moim małżenstwem.

nawet podejrzewam ze moze on nie ma kochanki a kochanka. ze dlatego sie boi.  ze jestem jego zaslona albo deską ratunkowa.
jego mama nie jest za nim tylko za mna.

25,320

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dodam że oboje pracujemy wracam pilnuje małego a on po pracy go odbiera i pilnuje do mojego przyjścia i potem silka prawie wgl się nie ma czasu dla mnie.

Rozmowy nic nie dają twierdzi że potrzeba czasu na dotarcie a ja mu mówiłam ok czasu ale i starania się dbanie o kogoś. Twierdzi że myślę wciąż o seksie. Ignorować go probowalam nie zwracać na niego uwagi. Oskarżyłam już go ze kogoś ma wypadł się ostatnio powiedzial podczas klotni gdy ponownie mowiłam że jego zachowanie pokazuje że ma kogoś na boku to że niby ja go zdradzam.
Telefon ma zawsze przy sobie i czasem wychodzi gdy ktoś dzwoni. Hasła zmienił.
Dużo siedzi na tel. A do mnie ma pretensje ze ja siedzę duzo i kogos mam. Nie wiem co mydlec

25,321

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

To ja się dopiszę do grupy tych, które kochają za bardzo. Długo sama siebie okłamywałam, że tak nie jest, ale w końcu trzeba było stanąć twarzą w twarz z bolesną rzeczywistością. Od poniedziałku wprowadzam w życie plan i mam za zadanie pokochać siebie i wyjść na prostą. Doskonale wiem, gdzie leży przyczyna tego, że tak postępuję i zrobię wszystko, by nie powtarzać kolejny raz tych samych błędów. Nie mogę tego zrobić sobie.

Wątek czytam, dużo ciekawych informacji tu znalazłam, wiele historii i opisów zachowań tak podobnych do moich. To pozwoliło szeroko otworzyć oczy i zrozumieć, że nie ma co zamiatać problemu pod dywan.

25,322

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja mię wiem co robic odeszlabym ale dlawi mnie strach ze nie dam rady i troska o syna

25,323

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie Blondibraz  i Podartyrajtuz .Dużo jest tutaj takich samych naiwnych i wciąż wierzących,jak wy.Ciężko również podjąć jakiekolwiek
poważne decyzje,sama jestem ciężkim przypadkiem.Myślę jednak ,że gdyby to forum było 30 lat wcześniej i taki dostęp do internetu i tak
wielu publikacji ,to trzy /czwarte dziewczyn już dawno by inaczej żyło.Świadomie i mądrzej ,myśląc najpierw o sobie ,a potem o rodzinie.
Czytajcie dziewczyny forum,blog Mai,Moje dwie głowy ,Terapia przez pisanie i wiele innych artykułów.Całe życie uczymy się,rozpoznajmy
nareszcie przeciwnika,bo ci nasi  faceci często i gęsto nigdy nasi nie będą i nie są.Prawdziwe związki są partnerskie,nikt nikogo nie obraża,
nie wyzywa i nie wykorzystuje.Daje z siebie tyle ile dostaje,taka prawda,która i do mnie w końcu dociera.

Blondibraz ,a powiedz tak szczerze ,czy teraz będąc w swoim związku ,nie boisz się ?

25,324

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Boję sie co będzie dalej. Obecnie mieszkamy z jego mama. Będziemy się wyprowadzać mamy w planach on chce by umowe na mnie o wynajem zrobić i mam mysli że on chce mnie tak wkopac

25,325

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nieważne na kogo będzie umowa, wiązać Was będzie oboje.  Ale najłatwiej podpiszcie ją wspólnie.

Pierwsza podstawowa zasada. Nic się samo nie zmieni i nie będziecie szczęśliwe, jeśli nie zadziałacie sami. Po prisión trzeba zakasac rękawy i do roboty nad sobą. Odejście od partnera nie jest konieczne od zaraz,  wiec proponuje odpuścić myślenie o tym i stresowanie się. Gdy już ruszt ye doprzodu i będziecie pewniejsze siebie, podejmiecie właściwą decyzję.

No i uważałabym na teksty Mai. Jest mądra.  Niestety jest historia się urywa. To nie jest czsrodziejska różdżka,  że nagle jest dobrze. To gigantyczna praca nad sobą ciągle. Ja jestem od niedawna w związku i widzę jak wszystko ze mnie wyłazi i dalej się uczę. Bywa bardzo ciężko. Jednak generalnie jest dobrze.

Powodzenia.

25,326 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2014-09-12 11:28:03)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
raki napisał/a:

No i uważałabym na teksty Mai. Jest mądra.  Niestety jest historia się urywa. To nie jest czsrodziejska różdżka,  że nagle jest dobrze. To gigantyczna praca nad sobą ciągle.

O, a to ciekawa uwaga. Jesteś zawiedziona, że Maja nie zdecydowała się pozostawać do 99 roku życia on-line? W tym konkretnym temacie to raczej prawidłowy sygnał. Przeżyła swoje, zrobiła swoje, przepracowała, opisała, wydała i poszła dalej. Gdzie na jej blogu albo w jej ksiązce przeczytałaś, że to czarodziejska różdżka? Ponad trzy lata pracy to sporo. A może uznała, że nadrzędnym obowiązkiem kobiety po takich przejściach jest dalej żyć normalnie - doświadczać, spotykać nowych ludzi, sprawdzać się w nowych aktywnościach a nie dzień w dzień klepać w klawiaturę. To by dopiero był powód do przestrzegania czytelniczek. Z bloga wynika, że udziela się w temacie przemocy, choć może nie wszystko musi nagłaśniać. Jeśli autorka nie prowadzi bloga z pożądaną przez Ciebie intensywnością, to nie oznacza, że jej historia się URWAŁA a zaledwie przeniosła się (i chwała Bogu) sprzed monitora do wymiaru rzeczywistego. Nie jest to jednak podstawa do przestrzegania kogokolwiek przed jej tekstami, bo te jak do tej paru osobom jednak pomogły. Wziąwszy pod uwagę, że właśnie szykowany jest kolejny dodruk, to jednak nie jest tak najgorzej.

No otóż jako osoba mająca jako takie rozeznanie na temat ciągu dalszego życia Mai, pragnę Cię uspokoić, Raki. Maja nie stoczyła się, nie wróciła do psychofaga i nie poszła do klasztoru. A o tym dlaczego postanowiła ograniczyć swój udział w wirtualu pisała na blogu więc czytasz go mało uważnie a mimo to pozwalasz sobie na takie uwagi.

To smutne, że niektórzy dają sobie prawo do ocen MIMO tego, co Maja już zrobiła (a może właśnie dlatego, że zrobiła). Od wydania jej książki upłynął zaledwie rok z kawałkiem - spory wysiłek wydać ksiązkę w ramach selfpublishingu (próbowałaś?). Zrobiła to od A do Z samodzielnie, jednocześnie wychowując syna, pracując na dwóch etatach, pracując w międzynarodowym projekcie, odbudowując swoje życie towarzyskie i osobiste, oddając się temu, co być może stanie się jej pasją. To nadal mało, Raki, prawda? Lepiej, żeby idąc za ciosem zrobiła ze swojego dalszego życia jakieś porządne reality show. No tak, wówczas sprzedałaby nie tysiąc tylko 10 tys. książek ale wybrała inną drogę. Zrównoważoną.

25,327

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Maju spokojnie ,jestem twoim gladiatorem jakby co i największą fanką ,już jesteś na innym poziomie a jednak wracasz aby te pojedyncze sieroty
po drodze zebrać.Jesteś wspaniała,chylę przed tobą czoło( chociaż też byłam wnerwiona ,jak poszłaś na inny poziom,bardziej zaawansowany),
ale dzisiaj już wiem co on oznacza,

Dotknęłam też swego dna i zaczęłam swoją własną walkę z samą sobą.Bo myślę ,że w tym wszystkim najpierw trzeba ze sobą dojść do ładu,
zapragnąć coś zmienić tylko dla siebie i być w moim jeszcze minimalnym mniemaniu już wielką egoistką.Bo co to znaczy kochać siebie,oto jest
dla KKZB siebie?

OTO JEST PYTANIE?
Odpowiecie ,czekam,a ja wam wtedy opiszę swoje 32-letnie życie marzeniami.

25,328 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2014-09-13 08:15:01)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

No proszę jaka wnikliwa Czytelniczka. A nie sądziłam, że ktoś jeszcze na tym forum mnie kojarzy. To miłe big_smile

Jano, jakby co - jestem spokojna. Daję radę (Gladiatorze, spocznij.) Ale wiesz, już dawno doszłyśmy z moimi dwiema przyjaciółkami z tego forum do wniosku, że nie ma bardziej rozwalającego zjawiska niż protekcjonalizm. No wiesz, takie nieuzasadnione poczucie wyższości i irytująca pobłażliwość. I reagowanie na TO jest właśnie fragmentem odpowiedzi na Twoje pytanie ? jeśli czujesz, że jesteś tak traktowana, to warto DAĆ SOBIE PRAWO do ustosunkowania się.

Jeśli chodzi o całą resztę, to dużo bym dała, żeby móc odpowiedź na Twoje pytanie sprowadzić do jakiejś zwięzłej obrazowej definicji. Jakby mi się udało, to pewnie Nobla bym dostała jak Fleming za penicylinę. Ale spróbuję. Może to chwilkę potrwać, ale obiecuję. Wiesz, gdzie mnie szukać big_smile

25,329

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Oczywiście ,że wiem i życzę Ci z całego serca samych sukcesów w życiu zawodowym i prywatnym.Maju droga ,żyj sobie jak najspokojniej ,

a ja będę po cichutku starała się krok za krokiem podążać do tego spokoju.Pozdrawiam Cię serdecznie.

25,330

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tarantella Skąd ten ostry atak?! Napisałam tyle: No i uważałabym na teksty Mai. Jest mądra.  Niestety jest historia się urywa. To nie jest czarodziejska różdżka,  że nagle jest dobrze. To gigantyczna praca nad sobą ciągle.
I nie widzę w tym w ogóle krytyki, tylko raczej przestrogę by uważać, że "na końcu" Twojej historii, jeszcze nie ma końca. Jednak ostrzegałam nie przed Tobą, ale złudnym myśleniem. Zresztą zważ, że dodałam, że jesteś mądra. Bo spotkałam nie jedną KKZB, która powiedziała sobie, że już jest ok zdecydowanie za szybko.

Osobiście nie spodziewałam się dalszego biegu i nie mam pretensji co do jego braku. Po co zresztą obnażać wszystko? Chociaż, owszem czasem człowiek sam chciałby wiedzieć, jak inni teorię przekładają na praktykę, szczególnie związku. I tego mi nie raz brakuje. Jednak nie wymagam, byś o tym pisała. Są w moim otoczeniu bliskie osoby, z którymi mogę o tym rozmawiać.

I zdążywszy Cię poznać jedynie przez czytanie, świetnie zdaję sobie sprawę, że jesteś kobietą aktywną i dla mnie to, co zrobiłaś to nie mało. Ja moją aktywność, odbudowywanie życia towarzyskiego, rozwijanie pasji, budowanie własnej rzeczywistości rozwinęłam do zwariowania. Oczywiście nie można zapomnieć o mojej karierze zawodowej i dużej ilości pracy. I to jest wspaniałe.
Teraz jednak próbuję połączyć dwie rzeczy - to co zbudowałam będąc sama z byciem z drugą osobą i dla mnie to schody wielkie są. To nic łatwego, szczególnie, że czas miałam wypchany po brzegi.
Wszystko w kolejności oczywiście.

25,331 Ostatnio edytowany przez jana123 (2014-09-21 02:38:29)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dobra .Chyba ja teraz muszę rozruszać ten wątek,bo kobiet kochających za bardzo już jest więcej ,jak dzieci się rodzących i wciąż mamy żale.
ja ,Jana .już widzę to draństwo (mogę użyć po terapii fajniejszych słów waszym,ale tylko z waszym pozwoleństwem ,to jest na prawdę potrzebne
i konieczne.Najpierw .przy znanie się do przemocy ,i poproszenie o pomoc,uwierzcie mi.Pomoc zawsze nadejdzie.Nie jesteście same.Jest nas
wiele i pomagamy sobie .Chronimy siebie.
Tutaj doznałam olśnienia i objawienia ,że nie warto, ile mamy lat ,ale i tak ,coś za rogiem fajnego i miłego już na nas czeka.
Kochane.Za rogiem waszego zwątpienia,wciąż coś jest.Warto wyjrzeć chociaż na chwilkę.
Macie nasze dane ,

Piszcie ,wywalajcie swoje brudy,bo to jest oczyszczająca terapia,nawet dla tych ,co strasznie się wstydzą same przed sobą przyznać,
( a to jest już dla nas, siedmiomilowy krok)Jana

25,332

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
jana123 napisał/a:

Bo co to znaczy kochać siebie,oto jest
dla KKZB siebie?

OTO JEST PYTANIE?
Odpowiecie ,czekam,a ja wam wtedy opiszę swoje 32-letnie życie marzeniami.

A Ja spróbuję odpowiedzieć, pewnie  nagrody nie dostanę, ale odpowiedź wydaje mi się oczywista.
Wprawdzie nigdy nie identyfikowałam się z KKZB, ale w temacie kochania siebie to chyba nie ma różnicy.

Kocham siebie, dlatego godzę się ze swoją niedoskonałością, pozwalam sobie na dokonywanie niewłaściwych wyborów, nie zatrzymuję się przy swoich błędach, tylko je naprawiam, albo nic nie robię jak nie czuję takiej potrzeby. Pilnuję swoich granic, nikogo nie obarczam tym zadaniem, oczywiście informuję o nich moje otoczenie, ale to Ja o nie dbam. Kocham siebie, więc nie robię niczego , co nie jest zgodne z tym co czuję i chcę. I ,co bardzo ważne ,daję takie prawa wszystkim.
Dorzucam jeszcze część z tekstu który jakiś czas temu napisałam.
Dziś wiem że NIC NIE MUSZĘ, chyba że chcę, bo mogę chcieć, WSZYSTKO MOGĘ jak tylko chcę, potrafię i godzę się z tym, mogę godzić się na to czego nie chcę, mogę się również nie godzić na nic. MAM PRAWO ale nie zawsze muszę z niego korzystać, mam prawo nie dać sobie prawa. Mogę żyć tak jak chcę, bo mam takie prawo i nie muszę żyć tak jak nie chcę, muszę to oprzec o siebie, muszę bo tak chce, chcę musieć.
Oczywiście przeczytałam książkę Mai i wcale, ale to wcale mnie nie dziwi, to jak daleko zaszła, no ale Ja zawsze mówiłam że to mądra kobieta jest.  Czego potwierdzeniem jest tych kilka słów  " już dawno doszłyśmy z moimi dwiema przyjaciółkami z tego forum do wniosku, że nie ma bardziej rozwalającego zjawiska niż protekcjonalizm. No wiesz, takie nieuzasadnione poczucie wyższości i irytująca pobłażliwość."
Tylko nie wiem czy tak samo  to rozumiemy, bo nie wiem co Tarantella masz na myśli pisząc " do  ustosunkowania się". To znaczy, że co? Tak ze strony praktycznej, jak ma to wyglądać, tak z własnego podwórka o przykład proszę. smile

25,333

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Otworzyłam was na 667 stronie, postów tez macie bardzo wiele. Temat tej lekcji , jest kochanie samych siebie. Uważam że to trudno jest określić, ale ja tez spróbuje. Kochać siebie to mieć szacunek do siebie, to umieć powiedzieć stop, gdy mnie boli. Kochać to pamiętać te dobre rzeczy, ale też nie wybaczać tak szybko uraz, zbyt dotkliwych. Kochać to być lojalnym, ale nie stresować się tak wszystkim, jak w szkole. Kochać to umieć wybaczać, gdy ktoś ponosi skuchę, z ręką na sercu, że chciał dobrze. Kochać siebie to wybaczać sobie lęk, który pchnął nas do poczucia winy. To akceptować swoje słabości i nie zapominać, że czasem jesteśmy tylko czyimś tłem, w jego układance do szczęścia. To moje rozważania. Uważam też , że mogą się one zmienić, pod wpływem różnych czynników i doświadczeń. Dla porównania podam głębie oceanu, w której żyją różne gatunki i w toku ewolucji, przeszły różne fazy asymilacji.

25,334

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie dziewczyny.Kochanie siebie,fajny temat ,który powinien być dobrze przerobiony przez nas samych.Myślę ,że każdy człowiek ma
wzloty i upadki,z czegoś jesteśmy zadowoleni a czymś rozczarowani.Najważniejsze dla mnie, jest już nie godzenie się z sytuacjami na które
kiedyś nie zwróciłabym nawet uwagi.Jak człowiek dojrzewa do pewnych rzeczy i uświadamia sobie w końcu pewne zachowania ,to powinno się je
zmienić i nie dopuścić do ponownego wybaczania i udawania ,że nic się nie stało.Jeżeli to ja mam kochać siebie,szanować i darzyć miłością,to
muszę to zacząć robić .Wybierać te rzeczy ,które mnie cieszą i dają radość.Doskonalić siebie w każdym momencie ,bo uczenie się i rozwijanie
pobudza nas do działania.Całe moje życie kręciło się jednak tylko wokoło rodziny,nigdy nie myślałam o sobie i swoich potrzebach ,dlatego to
jest teraz dziwne,to zajmowanie się sobą.Jednak na prawdę sprawia mi to przyjemność i cieszę się ,że się odważyłam na to i wyszłam do ludzi.

25,335

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie wiem co myśleć mam nawet podejrzenia ze on mój mąż jest gejem. Nawet jego mama tak mysli.

Lubi modę stroic sie zakupy. Siłownia kosmetyki do cery fryzjer. Modne fryzury. Ma dużo koleżanek z kolegow nie ma przynajmniej nie wiem że sie spotyka z kolegami.
Seksu od lutego nie ma. Miziac sie nie chce ze tak okresle. Stwierdził że seksu nienawidzi. W pierwszą rocznicę ślubu nawet nic nie było. Seksowny strój nic nie daje.
Zastanowiłam się nie przebrać się za faceta .

Nie wiem co myśleć mam dosc życia czasem chce umrzec

25,336

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Blondibraz ,trudno odpowiedzieć na tak wiele pytań ,bez znania faktów.Musisz otworzyć oczy i uszy i chyba coś postanowić.Podejrzewam ,że
z waszego związku nic nie będzie ,a tylko frustracja i płacz.Dziewczyno ,nie szkoda Twojego życia.Sama przecież widzisz ,jak mąż się zachowuje.
Z tego co piszesz ,jemu kompletnie na związku nie zależy ,a ty się zamartwiasz i jest ci bardzo żle.Do niczego to nie prowadzi ,niestety.
Musisz się ogarnąć i zacząć myśleć o sobie .Pomyśl sama na co TY się skazujesz ,będąc z człowiekiem ,którego nic nie obchodzisz.Sama za
was dwoje nic nie sklecisz,choćby nie wiem co.Trzymam za ciebie kciuki kochana i zacznij myśleć o sobie.

25,337

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hej wszystkim. Kiedyś już tu pisałam, 2 lata temu przeżyłam bardzo ciężkie rozstanie. Nie wiem czy czas leczy rany, co prawda bywało lepiej i gorzej. Z nikim po moim byłym facecie nie umiałam ułożyć sobie życia, a było ich kilku. Co za tym idzie, moja pewność siebie spadła jeszcze bardziej. Czasem myślałam, że już ze mną lepiej, że już jest w miarę ok i jeszcze trochę a zapomnę zupełnie. Ale kilka dni temu oznajmił mi, że się zaręcza. Wszystko nad czym do tej pory pracowałam, żeby o nim zapomnieć, zacząć żyć normalnym życiem, to wszystko się w momencie rozpadło. Pokłóciliśmy się, strasznie go nawyzywałam, bo przecież jeszcze w lipcu chciał się ze mną zobaczyć, tydzień temu sam pisał, że tęskni, a teraz mówi mi: nie odzywaj się do mnie i przestań do mnie pisać, bo moja narzeczona na to nie pozwoli. Zdaję sobie sprawę, że już nic nigdy z tego nie będzie, nie chcę nawet żeby wrócił, ale to tak ogromnie boli bo wciąż go kocham. Jestem na etapie szukania pracy, niedługo rozpoczynam nowe studia a nie mam siły nawet ruszyć się z łóżka, płaczę non stop.
Potrzebuję jakiegoś słowa otuchy, że to w końcu minie, bo czuję że wkrótce oszaleję sad

25,338

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Czy to minie?  To w dużej mierze zależy od Ciebie. Od tego, czy będziesz stawiała sobie nierealistyczne cele (typu: zapomnę o nim - niby jak? pamięć zresetujesz?) i troskliwie hodowała poczucie winy i użalała się nad sobą, czy też zdecydujesz się na podjęcie pracy nad sobą i swym myśleniem o sobie, o relacjach z mężczyznami.

Płaczesz non stop? Czyli od dawna 24 godziny na dobę? Nie napisałam tego złośliwie, ale po to, byś zaczęła widzieć rzeczywistość.

Trzymam kciuki. smile

25,339

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zdaję sobie z tego wszystkiego sprawę. Staram się pracować nad sobą na tyle, na ile mogę lecz przychodzą takie momenty, gdzie emocje biorą górę nad zdrowym rozsądkiem. Jestem także typem osoby, której ciężko się przed kimś otworzyć, a co za tym idzie jestem samotna. i na pewno za dużo myślę.
Ten facet nie był dla mnie dobry, ani w trakcie związku, ani po zerwaniu. I z tego TEŻ zdaję sobie sprawę.. Pomimo tego, że po rozstaniu starał się normalnie ze mną rozmawiać, to zawsze po jego tekstach w stylu: "tęsknię za Tobą, śnisz mi się, chciałbym Cię zobaczyć, przyleć do mnie", przychodziło: "nie odzywaj się do mnie już więcej, daj mi spokój, mam dziewczynę." I ja mówiłam sobie milion razy, że tym razem to już koniec, nie odezwę się już do niego, nie odpiszę. To i tak głupia rozmawiałam z nim, i znowu przeżywałam wielkie rozczarowania. A teraz przyszedł moment jego zaręczyn (nie pierwszych zresztą, o których mi mówi) i wiem, że będzie mi niesamowicie ciężko, ale co mi przychodzi jak nie pozbieranie się do kupy..
Dziękuję za odpowiedź, ja również trzymam za siebie kciuki wink

25,340

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Możesz zdecydować się zaufać jednej czy drugiej osobie. Możesz, nie musisz. smile

Za dużo myślisz? To, co w takich chwilach robisz na pewno jest myśleniem? Nie wymyślaniem czarnych scenariuszy? tongue

To cudowne, że ten facet starał się hmm normalnie rozmawiać. Znajdź innego, który robić to będzie z przyjemnością, bez starania się. smile

25,341

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witaj mała91 ,może i ja ci coś doradzę,może zamiast tego myślenia włóż dres i leć pobiegać,albo zapisz się na siłownię,tam dopiero znajdziesz
wiele pięknych widoków i chociaż na godzinkę twoja głowa zajmie się czym innym jak rozmyślaniem o twoim nieszczęściu.Możesz użalać się również nad sobą myjąc w domu okna,przestawić meble ,aż padniesz ze zmęczenia ,nie myśląc więcej.Ot takie małe sugestie.Wybierz się z koleżanką na długie popołudnie ,połazić po sklepach,do kina czy na kawę.Staraj się raczej zaplanować sobie następny dzień ,aby jak najmniej
go zostało na myślenie i dobijanie się..Ja też od niedawna wybrałam drogę do zdrowienia.Zapisałam się do Fundacji i chyba był to mój szczęśliwy
dzień.Często i gęsto nawet nie chciało mi się wychodzić z domu.Nie powiem ,że jest łatwo .Po 32-latach gehenny ,którą przeżyłam ,nie naprawisz
się w tydzień czy miesiąc,lecz czeka mnie długotrwały okres zdrowienia,ale dorosłam w końcu do tego i chcę tego sama. Teraz spotykam cudownych ciepłych ludzi,którzy oferują mi pomoc.Chodzę do psychologa,na grupę wsparcia ,na każde zaproponowane mi zajęcia i w końcu
zaczynam dostrzegać swoje szczęśliwe chwile.Wychodzę z domu i na skrzydłach lecę po nowe doznania.Jestem otwarta w końcu na to coś
tylko dla mnie. Dlatego nie zamykaj się mała91 ze swoim cierpieniem .Rób coś ,aby z dnia na dzień ,ten nieszczęśliwy czas ,był co raz krótszy

Trzymam za ciebie kciuki i do roboty.

25,342

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wielokropek - Myślę, że mój czarny scenariusz się właśnie spełnił. Tego od zerwania bałam się najbardziej, że w końcu znajdzie sobie żonę, tak jak mu tata kazał. A w jego kulturze z 2 miesiące znajomości i ślub to coś normalnego, mam wrażenie że oni poszukują jedynie kogoś do sprzątania, gotowania i zrobienia dzieci. Brak mi tu miłości i partnerstwa. Dlatego strasznie mnie to boli, kilka miesięcy temu mówił mi że byłam jego najlepszą dziewczyną, nie tylko dziewczyną ale i najlepszą przyjaciółką. Nie mogę zrozumieć czemu dokonał takiego wyboru, chyba nigdy nie zrozumiem..
Jana - Gdziekolwiek bym nie wyszła to zawsze o nim myślę, staram się nie siedzieć w domu ale ręce mi już opadają, bo czegokolwiek bym nie robiła, w niczym nie odnajduję przyjemności. Na terapię, owszem, chodziłam. Pomogło mi to w jakimś stopniu, ale nie miałam pieniędzy na kontynuowanie. Zrezygnowałam z terapii i wtedy wszystko to wróciło od nowa.
Aktualnie usunęłam facebooka, nie chcę patrzeć na jego zdjęcia. A blokowanie jego nic nie daje, bo co jakiś czas zakłada sobie nowe konta i wtedy znów do mnie pisze hmm

25,343

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hej dziewczyny! Zostalam skierowana do Tego watku!!

Czy kocham za bardzo?? Nie wiem??? Faktem jest to, ze bylam w zwiazku przez ponad 1,5 roku, mieszkalam z bylym za granica. Bylismy prawie nierozlaczni, do czasu kiedy musielismy worcic na studia i do wlasnych domow. On obiecywal, ze bedzie mi wierny i bedzie o naswalczyl.... na uczelni z czasem urosla liczba zajec i praktycznie duzo czasu spedzalam nad projektami. z bylym gadalam dluuugie godziny przez komunikatory... nasza relacja zaczela wiednac, ja bylam zazdrosna od samego poczatku o niego i jego kolezanki. Pod koniec juz wyczuwalam, ze z kims kreci od 3 tygodni zeminil sie w czlowieka, oschlego i mi obcego, zarzucal, ze go osaczam... tak prawda to bylo bo mialam duzo problemow na uczelni i projktow i on zawsze mi pomagal. Tymczasem po siwetach oznajmil mi, ze poznal kogos innego - inna osobe. Ze chce zaryzykowac i urwal ze mna kontakt. Doznalam traumy i szoku..kocham go nadal i ciagnie sie to juz 10 miesiey. Nie moge zapomniec tez Tego, ze ciagle pisal do innych dziewzcyn, jakby chcial miec w razie czego znajomosci i sam je zaczepila na fb. JA zaczelam chorobliwie przegladac wiadomosci i nic z Tego nie rozumialam, poczulam sie slaba, brzydka i nie atrakcyjna. Po co mu kolezanki ? Nie straczylam mu? Do Tego nie umiem go rozgryzc jest cichy, nie potrafi okazywac uczuc, jest pracowity, madry i osiaga sukcesy. JA przy nim czulam sie wywyzszona, zaczelam blyszczec... ale do czasu. Po rozstaniu jest mi ciezko, nie umiem uiwrzyc w siebie!

Od Tego czasu walcze o siebie, ale tylko na polu zawodowym i naukowym jestem bardzo silna. JEsli chodzi o milosc to nie wierze w nia. Ludzie sa tylko ze soba dla prokreacji. W nic nie wierze. Tym bardziej w siebie. Moje zycie stalo sie chaosem, samotnoscia...

25,344 Ostatnio edytowany przez Bo TAK (2014-09-28 11:39:25)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zapomnialam jeszcze dodac, ze od mometnu rozstania poznawalam mase facetow. Jednak nie umialam odnalezc Tego czegos, co swpowoduje dalsze checi bycia ze soba - stworzenie jakies powazniejszej relacji . Najgorsze jest to, ze Ci faceci sa teraz zranieni przez moje wyzsze ego, ktore wytworzylam jako tzw. tarcze ochronna. Nadal mnie trzyma szczere uczucie do bylego. To musi niestety minac i minie. Pamietajmy wyzszy iloraz inteligencji maja osoby wierne. smile

Ogolnie darowalam sobie poszukiwanie faceta, chce wejsc w nowa realcje silnijesza. Niestety dopada mnie czasem ten potworny smutek, ale on trwa tak gora max 3 dni. Potem znow walcze o swoje cele. Doadatkowo ' wymuszam' na sobie takie aktywnosci, ktore sa nietypowe, dostarczaja mi ciekawszychv i pieknijeszych doznan. W sumie chce pobic te wszystkie wspomnienia moje i bylego, aby udowodnic sobie, ze czlowiek i tak sam przyszedl na swiat i sam odejdzie. To, ze kogos spotkamy na drodze, kto nam pomoze, da duzo uczucia i w pewnym stopniu ulatwi nam zycie - prawda jest w 2-ke jest zawsze bezpieczniej, szybciej, taniej i fajniej.

Powiem wam tak, moje wnioski z bycia singlem - prawie chce sie zadeklarowac, aby wykrystalizowac w sobie swoja ( nie czyjas) osobowosc.  Stac sie egoistka, ale taka ktora swoje dobro, stawia jako priorytet. Na razie nie jestesmy matkami, a nawet jesli to nie nie wkladajmy tej 'nad milosci' do dzieci. One tez sa bytami, ktore musza nauczyc sie plynac swoim nurtem rzeki.

W obecnych czasach musimy, byc bardziej fleksybilne, pokorne i nie bede ukrywac silnijesze. Faceci boja sie silnych kobiet! Dlatego, ze ich meska ambicja, to zapanowanie nad domem, kobieta i dziecmi. Wszystko fajnie, ale obecne czasy wykluczaja takie biologiczne przystosowanie samca. Dlatego dziewczyny lepiej jest byc niezalezna. Uwierzcie mi kiedy facet mnie rzucil, zrobilam najlpesze projekty, bo moja ambicja, powiedziala mi ja musze przezyc! Udowdownic sobie, ze dam sobie rade! Codziennie walcze i mecze sie, ale dla siebie!

Czego sie wciaz ucze? AKCEPTACJI stanu i decyzji drugiego czlowieka, jego autonomii. Musimy dalej isc w kierunku zrozumienia, ze same - jestesmy dla siebie kochane, liczy sie NASZE dobro! Bo to jest NASZE zycie!

Jeli chodzi o milosc, to w nia nie wierze, to jest stan pewnej reakcji chemicznej, ktory mija. Po prostu to wszystko dazy do zaposkojenia naszego popedu i przetrwania gatunku. Jednak czlowiek, to nie zwierze. Po tym stanie, trzeba dalsza relacje budowac, dostarczac sobie nawzajem wiele ciekawych bodzcow. Kiedy kobieta jak bluszcz uwiarze sie faceta i stanie sie przewidywalna, on sie nia znudzi. Gwozdziem do trumny jest jeszcze ten stan milosci, ktory juz dawno minal. Rutyna. My czujemy sie ok - bo kobiety kochaja bezpeiczenstwo ( wiekszosc). Sa jednak tez kobiety, ktore tak jak mezczyzni cenia sobie niezaleznosc, autonomie i takie sa atrakcyjne. Bo nie przejmuja sie, ze sa same.

Pamietajmy, ze obecne czasy, wymagaja od nas bardzo niekonwencjonalnego podejscia do zycia, ciaglego zaprzeczania sobie. Bycia otwartym na zmiany, bo one beda szybsze z czasem.

Zycie jest ciezkie i fascynujace. Jednak osobom wrazliwym daje ostro po pupie! Takie my jestesmy, dlatego tworzmy sobie pancerze i powoli budujmy swoje fundamenty!

25,345

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witaj Bo TAK .Świetne wnioski ,muszę przyznać ,Zero użalania się ,tylko walka i nauka.Silna z ciebie dziewczyna.Otóż i ja mam podobne
skojarzenia.Trzeba o siebie walczyć i się cały czas rozwijać,choćby miały to być niewielkie osiągnięcia ,ale napędzają do dalszych.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo osiągnięć w życiu zawodowym i osobistym.

25,346

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Cześć dziewczyny.

W sumie to nie wiem od czego zacząć, ale kocham za bardzo i to jest moja słabość. Nie jesteśmy już ze sobą od miesiąca.
Zerwał ze mną po 2 i pół roku. Stwierdził, że nie może mi marnować życia, że muszę sobie z kimś ułożyć życie (z jakimś normalnym chłopakiem),który dla mnie znajdzie więcej czasu, będzie bardziej uczuciowy. Nie poznałam jego rodziny przez ten cały czas. Tylko znajomych. Bolało mnie to , ale spoko jakoś to przeżyłam, że ich nie poznałam. Wiem, że pomyślicie, że to jest jakieś chore. Ale jak się kogoś tak kocha to przymyka się oczy na wszystkie jego wady - myślisz sobie po prostu taki charakter. On nie kontaktuje się ze mną bo chce, żebym przestała o nim myśleć. Jak powiedział, że musimy nasz związek zakończyć poczułam się tak jak jedna wielka kupa g****. Wiem, że mu było też ciężko to powiedzieć bo prawie sam sie popłakał. Ale jak ktoś może powiedzieć Ci po takim czasie, że Cie nie kocha. No jak? Kiedy Ty mu oddajesz całą siebie, całe życie, całą miłość, a jak ta osoba odchodzi to masz ochote się upić do nieprzytomności, zabić się, tylko ryczysz analizujesz wszystko i zastanawiasz sie co mogłam jeszcze zrobić, gdzie popełniłam błąd? Tak kochałam za bardzo w sumie to nadal kocham za bardzo. I boje się, że ten stan będzie trwał latami. Nawet byłam u wróżki bo chciałam wiedzieć co mi powie i w sumie powiedziała mi prawdę to co mi podpowiadała intuicja, ale ciężko mi się pogodzić z tą prawdą, z tą szarą rzeczywistością. Pomyślicie, że głupie z tą wróżką , ale ja naprawdę tego potrzebowałam. Powiedziała mi prawdę o nim , tak jakby czytała mi w myślach, a podałam tylko date urodzenia.
Nie chcę wracać do przeszłości , ale te momenty same wracają jak bumerang. Gdyby to sie dało tylko wyłączyć....

Co o tym sądzicie?

25,347

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hej prawda bedzie taka... przez najblizsze miesiace bedziesz sie doslownie miotac! Twoj umysl bedzie szukac sciezek, aby Ta znajomosc odnowic!
Primo nie ograniczaj sie jesli chodzi o emocje - ale rada nie ch facet, byly i jego znajomi Tego niech nie widza. Mieccy ludzie sa nieatrakcyjni.
Nastepnie odetnij sie od niego i ta pepowine odcinaj przez najblizsze miesiace. Przyzwyczajaj sie do organizacji sobie czasu - rob to co wczesniej nie robilas! Dzialaj powoli, ale rozsadnie.

Szczerze - facetCiebie nie traktowal powaznie! No i troche Ci zmarnowal te 2,5 roku... no coz ciesz sie, ze nie masz jego dziecka, kredytu... i innych rzeczy. Ogolnie to jakis slaby ten facet, mazaj i niepewniak!  Zycie chlopczyka jeszcze potraktuje. Moze jego nowa dziewczyna, bo pewnie juz ma jakas na oku. Wolny jest i Ty tez!

PRAWDA BOLI - poznasz przez najblizsze miesiace! Wyjdz do ludzi! Ja ide robic kolacje i poczytam ksiazke!

25,348

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie,

jestem tu nowa. Mam na imię Ewelina. Moja historia jest z grubsza podobna do opisywanych przez Was. Czekam już tylko na jego decyzję o rozstaniu (jesteśmy małżeństwem od 5 lat). Ja nie potrafię tej decyzji podjąć (emocje są we mnie silniejsze od rozsądku), a on straszy odejściem ale tego nie robi... Ostatnio w końcu mnie olśniło (fajnie opisywała to Maja, o tej żaróweczce - to prawda!) i zrozumiałam w jakim psychologicznym koszmarze żyję. Nie chcę już czekać na jego decyzję, chcę żeby to w końcu powiedział - bez względu na to jak bardzo  mnie to zaboli. Sięgnęłam dna ale zamierzam się podnieść - dziś wychodzę (sama!) na koncert:) Pozdrawiam Was serdecznie!

25,349

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

To miłego koncertu życzę i bierz z niego garściami, bawiąc się jak nigdy dotąd.

25,350

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie dziewczyny ja tez jestem kochajaca za bardzo, podczytuje wasz watek ale mam problem z dotarciem do ksiazek. Mieszkam za granica i tu w ksiegarniach nie ma az tylu lektur w tym temacie. Kilka ksiazek sciagnelam z netu ale nie wszystkie sa dla mnie dostepne. Zauwazylam, ze wiele kobiet z poczatku watku juz tu nie uczestniczy, mniemam przez to, ze wszytsko sie w ich zyciu poukladalo po ich mysli, co daje mi nadzieje na rozwiazanie wlasnych problemow. Moze, ktoras z was obecnych ma kilka pozycji w swojej bibliotece, kotre moglaby mi podeslac lub pomoc w ich zdobyciu. z gory dzieki i milego dnia nam zycze

Posty [ 25,286 do 25,350 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 388 389 390 391 392 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024