Drogie kobietki, przyznam sie, wsadzilam moj rozsadek i dume do kieszeni, napisalam do niego maila przed miesiacem, mamy sie spotkac w tym tygodniu, boje sie tego spotkania, bo wiem, ze to bedzie ostatnie, ale jak glupia idiotka mam nadzieje, ze on bedzie chcial byc znowu ze mna jak mnie zobaczy, i bedziemy zyc dlugo i szczesliwie. Boje sie, ze znowu bede w punkcie wyjscia sprzed paru miesiecy, ze nie bede spac i bede polykac tabletki, ale chce miec ta rozmowe twarza w twarz, bo tej rozmowy nie bylo, byly tylko maile. Wiem, ze dostane kopa na wlasne zycznie. Ale moze tego wlasnie potrzebuje,
Najgorsze że to całkowicie rozumiem bo postępuję tak samo, ale jest to masochizm w czystej postaci. Mimo że wiemy że cofniemy się, że znów będziemy przeżywać rozstanie to i tak się na to piszemy. To jest tak kretyńskie jak zdrada- chwila emocji, adrenaliny, może nawet namiastki miłości a potem wyrzuty sumienia przez najbliższe miesiące.
Zaczelam czytać najnowszą książkę Kalicińskiej "Zwyczajny facet". Byłam wkur..na juz od poczatku. Biedny facet, którego zła żona nie rozumie. Ale gdy czytam to wszystko z JEGO punktu widzenia, nagle okazuje się, że ja też byłabym zła na "taka babę". Histeryczkę, pokreconą emocjonalnie, skomplikowana, nie wiadomo czego chcąca. Czasem postawienie się w sytuacji tej drugiej strony bardzo wiele uczy.
Szczerze- nie mogę zrozumieć punktu widzenia mężczyzn bo sama nie rozumiem swojego postępowania, które całkowicie kłóci się z moimi wartościami. Powinnam rzucić faceta który mnie zdradza i nawet się nie obejrzeć. Zrobiłam tak? Nie! Dlaczego? A cholera to wie. Mogę się doszukiwać powodu w tym że jestem DDD czy KKZB ale dalej jest to wielkim pasmem niezrozumiałości- działanie wbrew temu co myślę. Horror istny. Jakby rozdwojenie jaźni. Jakiś czas temu mój psychofag rozpatrywał "moje dwie osoby". Obie są już od dawna nazwane. Całkowicie przeciwne i włączające się w zależności od potrzeby. Czasem myślę że to nie jest normalne. Ale w sumie- czy ja jestem jedna wariatką?
Wylewaj! Ile masz ochotę. To forum jest niezwykłe, bo tu spotykają się osoby, które mają podobne przezycia.
Dzięki! Bardzo mi potrzebne te wylanie. Po raz kolejny powołam się na psychofaga (jakby nie było był najlpszym badaczem mojej psychiki). Ja coś sobie uświadamiam dopiero jak to powiem, napiszę a potem przeczytam. Zawsze się kłóciliśmy tylko gdy na głos powiedziałam "zdradziłeś mnie", tak jakby to nie docierało do mnie w myślach, ale gdy to usłyszałam, gdy sobie to wszystko opowiedziałam (oczywiście w trakcie kłótni wywlekając mu uczynki), dopiero wtedy byłam wściekła i zdawałam sobie sprawę sytuacji. Forum pomaga mi podtrzymać ten stan "uświadomienia", dzięki wam codziennie sobie przypominam co mi zrobił i jak wyglądało nasze życie. Bo normalnie to znowu bym wyparła tą myśl z głowy i powtarzała sobie że było minęło- każdy ma prawo do błędu:/
A po co Ty to czytasz? Czy ktoś Cię zmusza? Czy sama chcesz?
Zablokuj numer, nie otwieraj mail'i. Potrafisz?
Nikt nie zmusza. Sama chcę i nie chcę- jak już wspominałam, nie rozumiem postępowania dwóch swoich jaźni. jedna ma ta całkowicie gdzieś i mówi "nie czytaj", a druga i tak otwiera. Chyba potrafię. Ciężko powiedzieć. Bardzo tego chcę. Wiem że mogę to zrobić, ale nie wiem czy potrafię. Te postanowienia ciągną się już od roku. Mam nadzieję że jak już wylecę z kraju to się to trochę wyklaruje. Nowy start, nowe życie, a on zniknie samoistnie bez mojej bolesnej interwencji...
