Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 386 387 388 389 390 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 25,156 do 25,220 z 26,307 ]

25,156

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Lamika napisał/a:

Do thepass to była ironia. Gdyby nie to że mam dzieci które są dla mnie całym światem to nie wiem co bym w tej chwili ze sobą zrobiła, kiedy znów dowiedziałam się że to wszystko moja wina.

Cóż ja jestem winna temu że mam taką niską samoocenę? Sama się o to nie prosiłam. Wybieram się do psychologa żeby to zmienić, choć oczywiście mąż już zaczyna w tym temacie ze mnie drwić.

I czy do cholery ja naprawdę tak wiele od niego wymagam?
Czy skoro jesteśmy razem i razem mieszkamy i wychowujemy dzieci to mam prawo oczekiwać jego pomocy w tych dziedzinach? Mam. To oczywiste. To dlaczego nie mam prawa oczekiwać zaangażowania w nasz związek?
Czemu ja mam spełniać jego zachcianki (głównie łóżkowe), żeby było mu dobrze, a on moich emocjonalnych nie może? Sam kiedyś mnie straszył że jak facet nie dostaje w domu tego czego mu potrzeba to znajduje inną. Dlaczego to nie działa w drugą stronę?

Ja naprawdę nie oczekuję wiele. Tylko ODROBINY uwagi i zainteresowania. Tylko ODROBINY.

Dlaczego koleżance z pracy może kupić kwiatek na urodziny od tak, od siebie bo mu jej szkoda, a o mnie nie może tak pomyśleć?

Dlaczego ja muszę być skazana tylko na ciągłe krytyki i "miłe" odzywki z jego strony? (Tu dodam że sama kiedyś potrafiłam się do niego niewłaściwie odezwać, ale to już przestałam. On nie.)

I chociaż staję na głowie żeby było dobrze to tylko usłyszę, że nie można na mnie liczyć, że sama nic nie robię w domu itd

A jak się kłócimy to nie odpuszcza. Nawet jeśli akurat jestem w ciąży i nie powinnam się denerwować albo jak idę do szpitala na operację. Wtedy też nie odpuszcza. Olewka totalna i nie ma go wtedy przy mnie kiedy tak naprawdę go akurat potrzebuję
.
Dlaczego jak mi co dolega to jestem hipochondrykiem a jak jemu coś dolega to jest NAPRAWDĘ mu coś dolega.

Dlaczego jak on jest chory to leży w łóżku, a jak ja jestem chora to zażyję prochy i muszę dalej sprzątać, prać, gotować?

DLACZEGO?

Bo się na to zgadzam....

Masz rację thepass... to moja wina...

To nie twoja wina . Wieczorkiem napisze ci meila chyba ze chcesz to napisz ty teraz o innych problemach do mnie a ja wieczorem odpisze . Teraz mam obowiązki domowe smile i nie mam jak sie rozpisać.

Zobacz podobne tematy :

25,157

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewczyny, nie uwierzycie, ale znalazłam fajny sposób na spędzanie wolnego czasu. Zaczęłam jeździć rowerem smile) Do pracy, z pracy i po pracy..... Jest fajnie... Mam czym zająć swój umysł i nie myślę tyle o Nim. Nawet nie wiem czy tęsknię, teraz po prostu czuję pustkę. Czy to normalne?

25,158

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Liwia Dziękuję za te słowa. Wiem, że chcę być samodzielna, po prostu czasem są doły i nawet nie wiadomo o co chodzi tak naprawdę smile Staram się iść powoli do przodu i na spokojnie (to chyba najważniejsze w moim przypadku, nie wpadać w panikę smile.

Lamika- kiedy czytam Twoje posty to widzę siebie 2-3 lata temu kiedy byłam jeszcze w związku. Przypominam sobie całą gamę uczuć z mojego związku i mogłabym słowo w słowo napisać to co Ty (może z wyjątkiem Dzieci bo ich nie mam smile).to co czułam, jak bardzo byłam uzależniona od mojego Byłego, to po prostu przechodzi moje pojęcie. Dzwoniłam do Niego kilka razy dziennie, czepiałam się, że się spóźnia 20 min i ciągle myślałam, że skoro jest taki miły dla innych, to na pewno z nimi flirtuje a jak flirtuje to zaraz mnie zdradzi.Tak było w moim przypadku. On był mi wierny i może nie potrafił okazywać uczuć tak jak bym chciała. Nie było przytulania tyle ile chciałam, chociaż teraz myślę, że było w sam raz itd. W sumie to samo co u Ciebie, ale kiedy teraz na to patrzę to widzę, że On nawet nie miał szansy bo zanim coś powiedział, to ja zdążyłam o to zapytać a czasem nawet zrobić awanturę, że nie mówi Kocham Cię, nie robił niespodzianek (Myślę, ze po prostu nie potrafił w ten sposób pokazać mi, że mnie kocha, ale tego chciałam i miało być tak jak ja sobie wymarzyłam). Ja akurat nie potrafiłam być cierpliwa i szybko chciałam dostać to, co sobie wymyśliłam. Kłóciłam się o dawane prezenty, bo nie czytał mi w myślach i nie potrafił dać tego co sobie uroiłam, więc po pewnym czasie też zaczęłam mówić co chcę dostać. Bywały momenty w których kłóciłam się o to, że za długo siedzi w wannie, że nie chce zjeść mojej sałatki, że chce pojechać do domu sam i pobyć z Rodziną i w końcu że nie przytula mnie tylko siedzi na komputerze (razem w pokoju, ale osobno) On nie potrafił mi dać tego czego oczekiwałam. Teraz wiem, że Nikt nie potrafił. ehhh ...szkoda gadać. lepiej się śmiać smile Obecnie widzę jak bardzo brakowało mi miłości Rodziców, byłam jak mała Dziewczynka, która chce się wtulić w ramiona Mamy albo Taty i czuć się bezpieczna, tyle tylko że to nie możliwe. Jeśli nie odnajdziesz w sobie tej miłości od Rodziców i od samej siebie, to nigdy nie nasycisz tego głodu. Ja poszłam na terapię i powoli odnajduję siebie i miłość. Czasem mam tyle zajęć teraz, że nie mam czasu nawet na randki, a co dopiero na faceta smile Moje życie jest spokojne ale ciekawe i nie miesić mi się w głowie, że mogłabym aż tak zatopić się w życiu innej osoby jak kiedyś. Przecież mam tyleeee do roboty smile Życzę Ci tego samego smile i ślę pozytywną energię do Ciebie i Wszystkich Kobietek na forum smile

25,159

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
lelciaa napisał/a:

Dziewczyny, nie uwierzycie, ale znalazłam fajny sposób na spędzanie wolnego czasu. Zaczęłam jeździć rowerem smile) Do pracy, z pracy i po pracy..... Jest fajnie... Mam czym zająć swój umysł i nie myślę tyle o Nim. Nawet nie wiem czy tęsknię, teraz po prostu czuję pustkę. Czy to normalne?

Leciaa też chyba muszę kupić sobie rower! Tyle miejsc można zobaczyć, odwiedzić. Zmotywowałaś mnie smile W przyszłym tygodniu sobie czegoś poszukam. Na razie krucho z kasą, ale może znajdę coś taniego smile Myślę, że pustka jest dobra, możesz oczyścić umysł. Popatrzeć na wszystko z dystansu i odpocząć od emocji. Czasem kiedy czuję pustkę, siadam w fotelu albo na łóżku i głęboko oddycham. Czasem przychodzą łzy, ale to są dobre łzy, które oczyszczają. Czasem przychodzą myśli, co mogę zrobić dla siebie, a czasem po prostu siedzę i patrzę. Odpoczywam:) To trudny czas, ale człowiek wtedy właśnie najbardziej się rozwija duchowo. Powodzenia smile

25,160

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Lamika napisał/a:

Chyba dlatego że boję się że odejdzie. To głupie wiem...

Nie bój się, nie odejdzie.
A jak się będziesz tak dalej nakręcać, to możesz sama sobie przyciągnąć kochanka i odejść tzw. spełniająca się przepowiednia.

25,161

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

Nie bój się, nie odejdzie.
A jak się będziesz tak dalej nakręcać, to możesz sama sobie przyciągnąć kochanka i odejść tzw. spełniająca się przepowiednia.

Sama sobie kochanka? Ale że dla siebie? HA! Przecież mnie nikt nie zechce big_smile, prędzej takim zachowaniem wpędzę męża w ramiona innej hmm

Na szczęście wczorajsza rozmowa na forum dała mi do myślenia. Skupię się teraz przede wszystkim na sobie i swoich potrzebach.

25,162

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Lamika napisał/a:
Anstawia napisał/a:

Nie bój się, nie odejdzie.
A jak się będziesz tak dalej nakręcać, to możesz sama sobie przyciągnąć kochanka i odejść tzw. spełniająca się przepowiednia.

Sama sobie kochanka? Ale że dla siebie? HA! Przecież mnie nikt nie zechce big_smile, prędzej takim zachowaniem wpędzę męża w ramiona innej hmm

Na szczęście wczorajsza rozmowa na forum dała mi do myślenia. Skupię się teraz przede wszystkim na sobie i swoich potrzebach.

Lamika napisałam ci meila . Doszedł ?

25,163

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
ryba81 napisał/a:

Lamika napisałam ci meila . Doszedł ?

Hm... nic nie dostałam. A mail na pewno poprawny mam wpisany.

25,164 Ostatnio edytowany przez ryba81 (2014-04-11 09:29:03)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Lamika napisał/a:
ryba81 napisał/a:

Lamika napisałam ci meila . Doszedł ?

Hm... nic nie dostałam. A mail na pewno poprawny mam wpisany.

Napisz do mnie meila a ja napisze jeszcze . Kurde a tak sie wczoraj rozpisałam sad
Sprawdź moze w Spam Trafił moj meil

25,165

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
ryba81 napisał/a:
Lamika napisał/a:
ryba81 napisał/a:

Lamika napisałam ci meila . Doszedł ?

Hm... nic nie dostałam. A mail na pewno poprawny mam wpisany.

Napisz do mnie meila a ja napisze jeszcze . Kurde a tak sie wczoraj rozpisałam sad
Sprawdź moze w Spam Trafił moj meil

Spam też sprawdzałam - nie ma hmm

25,166

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Lamika napisał/a:
ryba81 napisał/a:
Lamika napisał/a:

Hm... nic nie dostałam. A mail na pewno poprawny mam wpisany.

Napisz do mnie meila a ja napisze jeszcze . Kurde a tak sie wczoraj rozpisałam sad
Sprawdź moze w Spam Trafił moj meil

Spam też sprawdzałam - nie ma hmm

Juz dostałam twojego zaraz odpisze smile

25,167

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Czesc wszystkim , jestem tu nowa , przeczytałam wiele postów dot toksycznej miłości , psychopatów , obecnie czytam książkę MOJE DWIE GŁOWY , wyszłam niedawno z toksycznego związku , jednak chciałabym by kobiety z podobnym problem zdiagnozowały czy mężczyzna którego kochałam za mocno był " psychopatą " , "psychofagiem". Dopiero rozpoczynam pracę z terapeutą i właśnie na sesji z nim padło słowo psychopata .. proszę Was bardzo o szczerą opinie

Ponizej moja historia

W życiu byłam z kilkoma mężczyznami.. na poważnie z 3 , reszta to przelotne romanse.. ( w tym 3 razy z żonatymi) .. ale do rzeczy


Jego ( socjopatę, psychopatę czy też psychofaga...   ) poznałam  telefonicznie i email w pracy w 2008.. ale nie w firmie gdzie pracowałam , był naszym najważniejszym klientem , to on decydował komu przydzieli kontrakt na usługi dla jego firmy etc.. w mojej firmie wszyscy się go bali.. ale jako , iż ja mówiłam dobrze jego języku.. coraz częściej mnie delegowali do wyjaśniania różnych tematów z nim , twierdząc , że on mnie lubi i ja łatwiej załatwiam z nim sprawy... to trwało ponad 2 lata.. lubiłam z nim współpracować , choć  czułam często lęk i respekt przed jego osobą , aż nadszedł dzień gdy w ramach zwolnien grupowych w jego firmie.. jego wysłali na przymusową wcześniejszą emeryturę  ( miał jeszcze wrócić po roku i odrobić w firmie jakieś 8-9 miesięcy pracy) by już potem nie wrócić nigdy więcej ...Wtedy coś mnie tknęło.. zaczęłam popadać w przygnębienie ze więcej już nie będę mieć z nim kontaktu.. i postanowiłam mu zaproponować osobiste spotkanie. byłam go strasznie ciekawa.. to było silniejsze ode mnie.. mimo iż byłam w stalym związku od 5 lat..

Nadszedł czerwiec 2010, pojechałam do jego kraju.. poznaliśmy się osobiście., spędziliśmy półtora dnia razem rozmawiając , on pokazywał mi miasto.. czuliśmy się jakbyśmy się znali od dawna.. po tej wizycie zaczęliśmy pisać email średnio raz na tydzień, a ja gdzieś po mału zaczęłam się zakochiwać , w końcu on widząc co się święci, napisał , że ma kochającą rodzinę ( żonę , 2 córki po 30-35 lat i wnuka) i że nie będzie ze mną pisać więcej .. minęły 2-3 miesiące prawie nie pisaliśmy.. potem ja byłam w jego kraju i on odmówił mi spotkania..

Nadszedł styczeń 2011 , on wrócił do swojej pracy na umówione 9 miesięcy i znów współpracowaliśmy ,tragicznie zginął jego zięć , ja starałam się go pocieszyć, zaczęliśmy znów pisać coraz więcej , zbliżyliśmy się mocno do siebie  , pisaliśmy co dzień a weekendy sms  , w czerwcu  2011 znów pojechałam do jego kraju , mimo , iż mój partner się już zaczynał denerwować tą sytuacją , jednak to było silniejsze ode mnie.. spędziliśmy kilka wspaniałych dni.. noce oddzielnie, choć taka bliskość spowodowała ze w końcu mocno zaiskrzyło.. ja pierwsza poprosiłam go o pocałunek.. całowaliśmy się namiętnie w pokoju hotelowym kilka godzin, następnego dnia.. doszło już do intymnego dotykania , ale bez pełnego stosunku- on nie naciskał a ja tez nie chciałam się spieszyć ..  On wtedy ku mojemu zdziwieniu powiedział , że mnie kocha.. ja też byłam zakochana , więc odpowiedziałam mu tym samym wyznaniem

potem nadszedł dzień wyjazdu do Pl .

Znów pisaliśmy , coraz więcej wprost obsesyjnie , jednak  zaczęły się wkradać jego niestosowne komentarze o innych kobietach.. miał wielu znajomych w tym z byłej pracy , z którymi wychodził nieraz na całą noc na balangę , raz mi wyznał , iż wstąpił na drinka do burdelu z dobrą koleżanką , innym ,że przyjechała jakaś młodziutka córka jednego z szefów firmy na staż i on jej pomagał np zameldować się w hotelu czy pójść do lekarza.. wkurzało mnie to że chodzi na dyskoteki dla młodych z żonką do białego rana.. jako , iż sam mi wyznał , że lubi kobiety.. popadałam po mału w obesesję , iż pójdzie do łóżka z inną , wiedziałam od niego , iż w trakcie małżeństwa miał 2 dłuższe romanse z innymi.. choć ostatni przede mną - 20 lat wcześniej...

Nie napisałam on miał 60 lat a ja 33 gdy zaczęła się ta historia  naszego romansu...

Nadszedł wrzesień 2011 , przyleciałam samolotem do niego , on wyjechał na moje spotkanie odebrać mnie i pierwsza niemiła niespodzianka.. powiedział , iż rano uprawiał seks z żoną ( jego zonka wazy 82 kg a ja 45kg) wiec nie rozumiem do dziś skoro ja go pociagałam jak mógł się kochac z tą starą grubą flądrą


Mocno zabolał mnie komentarz a on nie umiał odpowiedzieć czemu to zrobił , wiedząc , iż pewno będzie uprawiał seks ze mną ...jako skutek ja miałam problemy skupić się w łożku i dojść do orgazmu.. byliśmy razem kilka dni 24h , też w nocy, tym razem spotkaliśmy się w innym mieście .. jednak były pieszczoty ale nie pelny stosunek, problem był taki ze on nie był w stanie uzywac prezerwatywy , nigdy jej nie uzywal i przy probie zakładania.. tracił erekcje a ja nie chciałam seksu bez prezerwatywy


Poza tym było nam razem b dobrze, jednak po powrocie do Pl żle się czułam tęskniłam , zaczęłam wpadac w depresje.. znow pisaliśmy....


Po krótkim czasie.. on mi mowi ze bez jego zgody opublikowali zdjęcia na internecie jego i zony min w dyskotece w której był , zaczelam ogladac te zdjęcia.. nic podejrzanego , jednak jak zaczelam ogladac zdjęcia z innych wydarzen w tej dyskotece.. z innych dni.. mimo ze jego wtedy tam nie było wpadłam w szał, okazało się ze co czwartek organizują tzw ruletka sexu , wówczas kobiety z obsługi lokalu jako jedyną zasłonę na piersi mają naklejone tylko coś na same brodawki a mężczyZni na penisy założone skarpetki , więc rozpusta na maxa.. on się zaklinał , że nie wiedział ze cos takiego tam ma miejsce.. moja zazdrość rosła , on z kolei tez zaczal mi nie ufac bez powodu.. wkurzało go ze mam profil na FB czy NK czy Skype zdjecie.. skasowałam się z tego.. nieraz on obracał kota ogonem z tego co mowilam  i robił mi awantury.. ja płakałam jak szalona wyjaśniałam , w końcu zawsze mi wierzyl , ja zawsze mowilam prawde.. potem miał spotkanie z ludmzi z bylej firmy na Boze Narodzenie.. wypil za dużo i dzwonil do mnie i mowil ze kocha swoją koleżankę z pracy.. ta sama z która wtedy był w burdelu na drinka.. bo ona była ciekawa jak wygladaja takie przybytki.. znow ryczałam.. choć na drugi dzień mnie przepraszal za swoje słowa..


Nadszedl styczeń 2012 i spedzilismy 2 dni razem w hotelu.. znów było pięknie.. jednak znow były 2 kąśliwe epizody.. pokazałam mu moje seksowne zdjecie w niekompletnej bieliźnie , kozaczkach i pończochach( zrobil mi je partner mój z PL) i powiedział ze wyglądam jak dziwka.. znow płakałam a on potem przepraszał .. następnego dnia.. po pieszczotach gładził moją twarz i mówi mi ze jego zona która ma 60 lat ma prawie tak samo gładką cerę jak ja.. znów zrobiło mi się przykro.. bo przecież to nie mogło być prawdą ..


W kolejnym miesiącu ja już bedac w Pl zawarliśmy pakt.. ze kazde będzie mieć seks ze swoim partnerem tylko tyle razy ile drugie z nas.. tj jak ja miałam seks z moim partnerem , mowilam mu, i on wtedy miał ze swoja grubą zoną.. raz złamał pakt bo majac wieczorny seks na drugi dzień rano stara gruba szmata prosiła o jeszcze i on jeszcze raz jej dal a ja ryczałam.. mowil ze nie wiedział ze tak mnie to dotknie i ze się to nie powtorzy.. Sytuacja ta trwała jakies 3 miesiące.. ja wciąż napieta.. unikałam seksu z partnerem by ten nie dał rozkoszy tej starej grupej cipie z rozmiarem tyłka 46 .. ja noszę 34..

Az nadszedł maj.. 2012 znow się spotkaliśmy .. tym razem pełne 11 dni i nocy w hotelu... razem.. to był najwspanialszy czas z nim..oprócz jednego incydentu.. ostatniej nocy.. gdy kochaliśmy się przed lustrem.. w tym spotkaniu mielismy już pelny seks.. on nagle calujac mnie i dotykając mowi ze przypomniało mu się jak miał podobna sytuacje z 10 lat temu z zona.. tez przed lustrem.. i ze byli tak napaleni ze już ścigali sobie ubranie w windzie w drodze do pokoju hotelowego.. nagle on widzac ze stalam się zimna jak lód , pyta o co chodzi..mowie ze odeszła mi ochota na igraszki i się rozpłakałam strasznie.. on mowi ze tylko był szczery i spontaniczny.... przepraszal i mowil ze nie chciał mnie urazic... następnego dnia już mnie odwozil na lotnisko.. musiałam wracac do Pl.. na pożegnaniu jemu popłynely łzy z oczu , mnie nie , choć było mi ciężko znow się rozstawac... mowil ze pierwszy raz w zyciu płakał ....

Po powrocie do Pl zaczęła się już prawdziwa szarpanina.. z moim partenerem i tez  kochankiem ( kochanek systematycznie krytykowal i nastawiał mnie przeciw mojemu partnerowi) kochanek tez często robil insynuacje o innych kobietach co z nim flrtowaly ale on je odrzucał , mnie wciąż o cos oskarżał a potem przepraszał , jak się okazało ze nie mam racji.. do tej pory już żadne z nas nie miało seksu z partnerem z którym mieszkało.. oboje nie chcieliśmy.. mielismy sex razem przez internet.. skype , telefon etc.. mocno sie rozpalaliśmy nawzajem...


Ja coraz częściej płakałam. nie jadałam , zaczęłam się ciąć nożem na nadgarstkach..gdyż tak czułam ulgę od cierpienia psychicznego...

nadużywałam też alkoholu by nie myśleć ze on jeździe na wakacje z grubą zoną , ze jest z nią ze wychodzi co sobotę wieczór na miasto , kolacje z nią etc.. jednym słowem coraz mocniej cierpiałam i robiłam mu sceny zazdrości.


We wrześniu 2012 znow się spotkaliśmy.. było milo ale ja byłam mocno wyczerpana fizycznie tym cierpieniem i katowaniem się , po powrocie do Pl rozstałam się z partenerem i zamieszkałam sama... wciąż z nim pisałam , od jakiegoś czasu miałam w telefonie komuniktor i pisaliśmy po 12-16h na dobę o każdej pierdole..  pisałam nawet w pracy... czułam się coraz bardziej wyniszczona.. niby on proponował nawet byśmy byli na 100% razem.. ale najpierw miałabym przyjechać na próbę do jego kraju.. on znalazłby mi pracę i mieszkanie ale mieszkałby z żoną przez np 3-4 mies.. dopiero potem miałby ją zostawić , mi takie wersje nie pasowały.. co on potem wyrzucał , że to ja nie chciałam z nim być


Na moje urodziny nagle trafiła mu się okazja wyjazdu do Londynu na kilka dni razem z żoną i szwagrami.. płakałam.. czemu akurat wtedy..  on wysłał bukiet roż do Pl. by mi osłodzić ten problem.. urodzinyspędziłam sama..

Nadeszło Boże Narodzenie 2012 , 22.12.2012 miał kolację ze znajomymi z pracy całnocne party ale obiecał wrócić do północy.. o 22h pisze mi ze jego matka 86 lat źle się czuję i musi do niej jechać , wieć ja się ucieszyłam ,Za jakąś godzinę rzekomo od matki dzwoni do mnie jednak zapomniał potem odłożyć telefonu i słychać było muzykę w tle.. pytam mówi ze to telewizor.. jednak ja nabrałam podejrzeń.. zaczęłam pisać jak szalona do niego na komunikatorze.. mowi ze da mi tlf do matki i ze może sprawdzić ze jest u niej... dał telefon.. po jakims czasie.. zadzwoniłam , kobieta mówi ze nic nie wie ze jego u niej nie było dziś wcale.. a on twierdzil ze wcześniej jak dzwonil do matki gdy on tam był ze telefon w ogole nie dzwonil stacjonarny wiec nie mogl odebrać...  a potem rzekomo już wyszedł.. to było pewno pierwsze kłamstwo na którym go przyłapałam.. potem twierdził ze jego matka pewno nie wiedziała co mówi etc( zawsze twierdzil ze mimo lat ma dobry mózg i pamięć wciąż)


Po świętach zaraz pokłóciłam się z nim na komunikatorze.. zaczęłam brać silne tabletki na sen jakie mi przepisał psychiatra ( gdy nie mogłam spac) i popijać alkoholem.. wysłałam mu nawet zdjęcie jak je biorę.. on wyłączył się z komunikatora.. a ja przeżyłam tylko dlatego ze wysłałam pożegnalny sms do siostry , która to mimo ze była 1 w nocy przyjechała do mnie 160km..i wezwała pogotowie.. wylądowałam w szpitalu na 1 dzień , lekarz powiedział ze kilka godzin później i nie odratowaliby mnie.., kochanek się obrazil po tym co zrobiłam... jednak ja wymagałam żeby powiedział zonie prawde o nas.. i corkom.. bo jak nie to sama to zrobię.. powiedział im prawdę , upewniłam się piszać do córki i dzwoniąc do żony.. ponoć na miesiąc zona wyprowadziła się do córki..  potem ( NASTĘPNE KŁAMSTWO)  rzekomo mieli spotkanie z adwokatem i na pismie zawarli szereg ustalen ( jednak nie dotyczyly one separacji ale pozycia dalszego razem) np.. spanie w ososbnych pokojach czy wracanie przed polnoca do domu.. bujda na kolkach.. adwokat nie zajmuje się pewno takimi pierdolami gdy nie ma wniosku o speracje...


Miał przyjechać do Pl w styczniu 2013 , jednak po moim usiłowaniu odebrania sobie zycia..powiedział ze zaprzepascilam ta szanse i nie przyjedzie.. mimo ze bilet mu kupiłam sama , za który miał mi zwrocic w Pl



Potem widzieliśmy się jeszcze raz na 1 dzień gdy pojechałam sama do jego kraju odpocząć i licząc ze możemy się zobaczymy, okradli mnie ze wszystkiego i to chyba go zmobilizowalo do przyjazdu... dal mi pieniądze i pomogl...


.. było pięknie ale bez obietnic niczego.. on już wcześniej zapowiedział mi ze nasz związek uczuciowy się skonczyl i ze możemy być tylko przyjaciolmi...

Po tym spotkaniu jednak , przynajmniej tak pokazywal cos chyba w nim peklo.. zapytal czy chce byśmy znowu byli kochankami.. napisałam ze tak.. nie umiałam bez niego zyc... jednak na drugi dzień napisał ze się pospieszyl i jednak nie chce takiego rozwiązania bo znow pewno będą sceny zazdrości i wymagania moje...



Potem już raz pisaliśmy raz nie.. on limitował nasz kontakt, wyznaczał terminy pisania email , czy rozmów przez telefon etc
.. jednak były kolejne epizody.. jego opowieści.. zaczal chodzic na wolontariat.. ponoc jedna z mlodziutkich tam dziewczyn zapraszal go na twiterze.. znow wpadłam w szal.. zaczelam szukac jej na necie.. wlamalam się do jego skrzynki email.. choć on szybko się zorientowal..  następny epizod był w maju 2013, gdy to dostal prace na kilka miesięcy.. i prowadzil rekturacje do nowego biura.. wtedy ponoc ladna 40 latka.. mu się oferowala proponując seks , ale on odmowil.. znow ryczałam.. wyrzucając sobie ze o mnie na początku nie mowil ze jestem ładna . ( mowil nie ladna nie brzydka ale ze mam cos w sobie)...  w tym czasie popijałam.. ryczałam.. wymitowalam ze zlosci , bezradności.. wazylam już 39kg.. w pracy 2 razy prawie zemdlałam..  jako ze pracowałam z byłym partenerem dalej on staral się mi pomoc..karmił i pomagal nieraz.. bym nie odeszła na tamten swiat....


Sierpień 2013... znow mnie pewno oklamal ze mieszkal przez te miesiące projektu nowej pracy bez zonki.. zadzwoniłam do niego i odebrala zonka.. zwyzywałam ja. ona mnie tez... od tej pory powiedziałam sobie ze to koniec ze nie napisze więcej do niego..


Po 2,5miesiaca , gdy ledwo podjęłam dezycje powrotu do poprzedniego partera i wlasnie z nim zamieszkałam.. on napisał długiego email na moje urodziny.. znow zaczelo się pisanie.. i kolejna jego" anegdota" ze na horyzoncie.. pojawila się jego dawnia milosc i druga kochanka ... której nie widział od 30 lat.. wiadomość ta mu przekazala ich wspolna znajoma choć on ponoc nie miał z nia kontaktu.. ja znow ryczałam...



Potem przez chwile było pięknie znow pisząc.. az do wyjazdu z partenerem moim na wakacje.. on wpadl w szal choć mowil ze mu wsyztsko jedno czy jade sama czy z partnerem...  i do tej pory już chłodniej pisaliśmy i coraz mniej...


Jednak jednego dnia miałam napad szału znow i pisałam sms do bylego kochanka.. on ponoc wyladowal w szpitalu w stanie przedzawałowym i mowil ze na razie nie będzie do mnie pisać.. i tak od miesiąca nie piszemy a ja po malu przestaje płakać...


Staram się wziąć za siebie.. zaczynam terapie u psychologa... jednak boje się ze on kiedyś napisze i znow wpadne w jego sidla.. mimo ze probuje odbudowac związek z bylym partenerem...

co zaznacze jeszcze mój były kochanek ogolnie był chłodny emocjonalnie.. mowil ze rzadko w zyciu dawal się ponieść uczuciom.. czasem miałam wrazenie ze ma serce z kamienia...był tez impulsywny.. podejrzliwy.. choć twierdzil wciąż ze on wcale nie jest zazdrosny... i w trakcie naszego związku coraz mocniej krytykował mojego partnera , nastawiając mnie przeciwko niemu..

Najgorsze jak zaczynam wspominać mile z nim chwile i się rozckliwiam... wiec stad chciałabym wiedzieć czy on naprawdę jest psychofagiem... stad będę niezmiernie wdzieczna za pomoc.. wiedzac ze jest psychofagiem będzie mi latwiej się pozbierać i zapomnieć i nie wpaść w jego pułapke nigdy więcej , jeśli by się jeszcze kiedyś odezwał.


Dzis jest lepiej ale jeszcze 2-3 miesiące temu bylam totalnym wrakiem.. miałam napady zlosci , autoagresji i strasznej depresji naprzemiennie.. wcześniej dwa razy probowalam się leczyc.. raz u psychitary lekami.. raz u psychologa..myslac ze to ze mna jest cos nie tak.. nigdy wcześniej żaden mezczyzna nie doprowadzil mnie do takiego stanu.. teraz czytając min twoja relacje.. zaczynam rozumieć , choć chce się upewnić..


Będę mocno wdzieczna za odpowiedz


Pozdrawiam serdecznie

25,168 Ostatnio edytowany przez Lamika (2014-04-16 09:31:50)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wg mnie to nie od był psychopatą tylko ty. Facet chciał się zabawić z młodszą. Ot co. Żadnej miłości tu nie widzę. Świadczą o tym inne jego kochanki i to że nadal jest z żoną i z nią współżyje i normalnie funkcjonują jako rodzina.
A twoje teksty o jego grubej żonie są po prostu prostackie.  Wiesz ilu grubym osobom tym postem ubliżyłaś? Czy wg ciebie grube osoby nie mogą uprawiać seksu czy mieć udanego pożycia małżeńskiego? Jeśli tak to świadczy tylko o tym jak jesteś płytka. Lecz się dalej może ci pomoże.

25,169

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Lamika napisał/a:

Wg mnie to nie od był psychopatą tylko ty. Facet chciał się zabawić z młodszą. Ot co. Żadnej miłości tu nie widzę. Świadczą o tym inne jego kochanki i to że nadal jest z żoną i z nią współżyje i normalnie funkcjonują jako rodzina.
A twoje teksty o jego grubej żonie są po prostu prostackie.  Wiesz ilu grubym osobom tym postem ubliżyłaś? Czy wg ciebie grube osoby nie mogą uprawiać seksu czy mieć udanego pożycia małżeńskiego? Jeśli tak to świadczy tylko o tym jak jesteś płytka. Lecz się dalej może ci pomoże.

smile  co tam u ciebie Lamika

Napisz cos na meila do mnie co tam  u ciebie ?? smile

25,170 Ostatnio edytowany przez amanda77 (2014-04-16 12:09:28)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie chciałam nikomu ublizyc ale to ze mnie porównywał z jego zonka mowiac ze w wieku 35 lat i ze szczpulym ciałem jestem taka jak ona>? to było bolesne i upokarzające , skoro ona była taka super to po co mi mącił w głowie> mówił ze kocha a za chwilę odpychał? zrobił mi wodę z mózgu, zaczęłam wciąż myśleć czego mi brakuje jako kobiecie i osobie? nienawidziłam siebie za to że byłam za mało.. ładna.. za stara , za biedna i nie wiem jeszcze co , ze nie byłam dość dobra by ze mną był

Jeśli on chciał się tylko zabawić to po co wypisywał email o miłości , dzwonil , przekonywal ze tylko ja się licze by za chwile posłać mnie otchłań ? ja nie potrafiłabym się tak znęcać psychicznie nad kims kogo kocham.. on widać tak.. i jeszcze miałam wrazenie ze go to bawiło. bo zmieniał front z chwili na chwile zaleznie jak widział moje emocje.. teraz z prerspektywy uważam ze do perfekcji opanował zabawę w " ciepło-zimno".. uzaleznil mnie od swojej osoby a jego zona coz.. dla mnie nie ma za grosz godności- była zdradzana kilka razy.. nawet raz ją pobił rzekomo przeze mnie.. dla Ciebie to normalny facet?> to moja wina ?
nawet nie wiesz ile dni i nocy przepłakałam , przychodziłam często do pracy z zapuchniętymi oczami.. nie jedząc od 24h czy więcej , wymiotowałam często.. tak bardzo cierpiałam bedac ta druga.. wiele razy probowalam go zostawić.. ale on wciąż mi mydlił oczy ze mu zależy.. etc.. wiec proszę nie patrz tylko przez pryzmat tego ze kogos mogłam urazic, przepraszam.. jednak nienawidzialam tej jego zony za to ze dalej z nim była.. a ja mogłam być tylkota druga a potem już nawet nie to.. ale tylko kolezanka.. która dalej wzdycha do niego.. a on już nawet nie chce być kochankiem.. wiesz jak to boli?> pisze tu bo jeszcze mam problem z sobą , czuję zlosc na to wszystko.. moja samocena została zdeptana przez jego porównania etc..

25,171 Ostatnio edytowany przez ryba81 (2014-04-16 13:02:07)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
amanda77 napisał/a:

a jego zona coz.. dla mnie nie ma za grosz godności- była zdradzana kilka razy..

A skad ty wiesz ze ona nie ma godnosci ?? czy ona była swiadoma ze maz bawi sie z roznymi panienkami na boku ??

Ona chyba nie,  ale ty byłas swiadoma ze juz kiedys zone zdradzał i dalej w to brnełas .

A ty miałas godnosc byc kolejna w kolejce - rano spał z ta niedobra z nadwaga zona a po kilku godzinach z tobą , tobie nie przeszkadzało ze cie w jakiś sposób zdradzał z własna zona ??

A twoj partner ma godnosc bedac z toba ??


amanda77 napisał/a:

Jeśli on chciał się tylko zabawić to po co wypisywał email o miłości , dzwonil , przekonywal ze tylko ja się licze

A jak by ci powiedział ze chce tylko zabawy i seksu - zgodziłabys sie  ??

amanda77 napisał/a:

nawet raz ją pobił rzekomo przeze mnie.. dla Ciebie to normalny facet?>

To ze ja pobił wiesz od niego czy od niej  ?? Chciałas bys z bokserem damskim  ??

amanda77 napisał/a:

jednak nienawidzialam tej jego zony za to ze dalej z nim była.. a ja mogłam być tylkota druga a potem już nawet nie

A co ta zona ci zdrobiła  ?? Spała ze swoim mezem - chyba jako zona ma do tego prawo  ??

25,172

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Widzę ze Twoim celem jest jedynie atak na moją osobę

Odpowiem ci , gdybym wiedziała ze chce się tylko zabawić wysłałabym go do diabła , jednak najpierw była przyjaźń , niestety widać byłam zbyt głodna miłości i wpadłam , bo z partnerem przeżywalismy trudny okres .
Powiedziałam jego zonie  podając nawet pewne fakty , które on mi opowiadał , rozmawiałam z nią , więc mogła mieć pewność ze ja zdradza a mimo to dalej z nim jest , ona jest od niego w pełni zalezna finansowo.. całe zycie nie pracuje , córki dawno dorosłe , wiec wiadomo gdzie pojdzie?

Co do mojego partnera rozstaliśmy się na rok , sama odeszłam , bo nie umiałam dłużej tak zyć i oszukiwać , więc miałam tą uczciwość , której nie miał mój kochanek.. widać jemu było wygodnie tak..
Reasumujac na forum szukam wsparcia by zacząć normalnie zyc , zapomnieć o tym co było i nigdy więcej nie ulec jemu ani zadnemu innemu zajętemu facetowi  .. chce zapomnieć o tym co wciąż mocno boli.. wiec jeśli chcesz nadal bronic jedynie zdradzanych zon proszę daruj sobie bo robisz mi krzywdę a ja naprawdę przezylam pieklo i jeszcze z niego calkiem nie wyszłam , podczas , gdy on miał wszystko co chciał i manipulowal mną , a ja po prostu kochałam za bardzo.. teraz czuje się pusta w srodku.. nie umiem już kochac..i bardzo mi z tym zle ale może tak lepiej.. może tak więcej nie wpadne więcej w podobna sytuacje

25,173

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
amanda77 napisał/a:

reszta to przelotne romanse.. ( w tym 3 razy z żonatymi) .

Dlaczego po pierszym zonatym sie nie opamietałas tylko po 3. Przeciez scenariusz juz znałas jak to jest z zonatym .


amanda77 napisał/a:

robisz mi krzywdę a ja naprawdę przezylam pieklo i jeszcze z niego calkiem nie wyszłam

Mozesz odbierac to jako atak poniewaz wypunktowałam twoje błedy jakie popełniałas a najlepiej wine zwalic tylko na faceta a ty biedna zakochana .

a zastanawiałas sie jaka ty krzywde i piekło robisz w tych małzeństwach - czy to raczej cie nie obchodziło


Masz racje potrzebujesz jakiejs pomocy ale ja sobie daruje jak prosiłas .

25,174

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Owszem popelnilam bledy.. pierwszy romans z zonatym... bylam mloda siksa która nieszczesliwa kochala innego, który ją odtrącił   i tak szukala zapomnienia.. by sama znow się nie zakochać i nie zostać odtracona... drugi raz zakochałam się w miejscu pracy ale facet był choć uczciwy nie bajerowal ze jest super zakochany.. był przyjacielem i kochankiem przez krotki czas.. ten ostatni z kolei czuje ze mi wyzarł mozg, przestalam się cieszyc  życiem.. straciłam plany i marzenia..i jeśli dobrze czytalas mam za sobą próbe samobojcza z rozpaczy.. 
Owszem oboje jesteśmy odpowiedzialni ale to On miał zone od ponad 30 lat i był ode mnie starszy o 27 lat..ja nie byłam ani mezatka oficjalnie ani nie mam dzieci ,  wiec proszę bądź obiektywna...  teraz mysle ze on wcale mnie nie kochał.. a ja bym zycie za niego oddała , tak mocno kochałam... bylam skonczona idiotka i czuje mocna zlosc na siebie , na niego , na to ze pozwoliłam mu na tyle i nie odesłałam go wcześniej do diabla.. 
Nigdy tak mocno  nie bolało mnie żadne rozstanie, nigdy nie czułam się tak zdeptana , pozbawiona swojego" ja" , checi na zycie.. to mnie przeraza..

25,175 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2014-04-16 14:43:29)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

A co on takiego w sobie miał, że tak Cię wzięło?
Z opisu poprzednich historii rysuje się opis kobiety, która żeby czuć, że kocha musi się "zatracić", uwielbia romantyczne gesty, słowa -im więcej słów tym lepiej. Mam wrażenie jakbyś chciała zalepić ta "miłością" jakąś wielką  pustkę w sobie, która miałaś jeszcze na długo zanim go poznałaś, tylko rozstanie z nim ją uwydatniło podwójnie- bo oto znalazłaś "remedium" żeby bez pracy nad sobą czuć się pełna, a tu..lipa i znów musisz szukać.
Nie jest tak?

I jeszcze przeziera przez Twoja słowa obraz kogoś, kto w ogóle siebie nie kocha, ma bardzo niskie poczucie wartości i stawia każdego faceta na piedestale za wyjątkiem tych, którzy naprawdę rokują na dobrych partnerów- ale tacy Cie nie interesują. Musisz "cierpieć z miłości" wtedy czujesz, że to jest coś prawdziwego..
Musisz się zabrać na poważnie za siebie i swoje dzieciństwo, bo trzeba być ślepym żeby nie zauważyć powielającego się wzorca doboru zajętych partnerów, z którymi od początku podświadomie czujesz, że skończy się dla Ciebie źle.

25,176

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
amanda77 napisał/a:


Owszem oboje jesteśmy odpowiedzialni ale to On miał zone od ponad 30 lat i był ode mnie starszy o 27 lat..ja nie byłam ani mezatka oficjalnie ani nie mam dzieci ,  wiec proszę bądź obiektywna...

Jestem obiektywna .
On odpowiedzialny za zone od 30lat
Ty odpowiedzialna za swoje zycie ktore sobie sama rozwalilas

amanda77 napisał/a:

.  nigdy nie czułam się tak zdeptana , pozbawiona swojego" ja" , checi na zycie..

To dokładnie czuje również zona zdradzona


Nie bedziesz siebie szanowac nikt Cie nie bedzie szanował


Musisz pracowac nad soba i to na powaznie moze jakis psycholog ??

25,177 Ostatnio edytowany przez amanda77 (2014-04-16 15:18:08)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

DWA RAZY PROBOWALAM SIE już leczyć

Raz kilka miesięcy u psychologa.. nic nie pomogło , potem u psychiatry leki na depresje ( taką postawił diagnozę)
teraz próbuje znów u psychologa.. dopiero mam diagnozę( Border line) oraz jedną sesję i dziś właśnie odwołała spotkanie.. ponoć chora.. a ja miałam taką potrzebę dziś rozmowy..zamiast tego będę czytać dalej DWIE GŁOWY.. to co przeżyłam w dużej części pokrywa się ze sposobem kłamstw i manipulacji żonatego z którym się rozstałam de facto rok temu ale do niedawna pisywaliśmy email  dalej...
Wiesz , zanim go poznałam nie czułam się pusta.. brakowało mi jedynie miłości i akceptacji partnera.. miałam swoje zainteresowania i plany.. czytałam sporo powieści w obcym języku , szlifowałam angielski, układałam puzzle , planowałam kolejne podróże i wykonywałam je .. lubiłam weekendowe wędrówki po Beskidach , jeździłam na rowerze , miałam zwierzątko które mocno kochałam( zdechło rok temu i od 2 mies mam nowe) , więc uważam , że nie byłam pustą osobę , to on zabił we mnie zainteresowania.. sprawiając ze zyłam wciąż na huśtawce emocjonalnej , ciągle mnie krytykował  , sprawił ze przestałam wierzyć w siebie , niedawno chciałam założyć bloga o podróżach , nawet zaczęłam pisać powieść .. on mnie do wszystkiego zniechęcil...  krytykując moje pomysły.. po prostu zatraciłam siebie jak wiele kobiet tu pisze..

Pytasz co miał w sobie? przede wszystkim widziałam w nim doświadczonego człowieka , który już wiele przeżył , umiał słuchać , zawsze miał swoje zdanie.. może az za często , bo z czasem straciłam swoje zdanie , gdy on twierdził , że jest niewłaściwe.. potem zaczęły się słodkie słowka o miłości , miałam wrażenie ze nikt dotąd mnie az tak nie kochał , nie pożadał , emocje były ogromne.. by potem wszystko runęło jak domek z kart..

Podziwałam go też za odwagę życiową i determinację.. do czasu az po mojej próbie samobójczej zwyczajnie schował się jak tchrzów unikając kontaktu....

25,178

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Teraz widzisz, że zakochałaś się w iluzji. Tego faceta nigdy nie było i nie ma, żyje tylko w Twojej wyobraźni.
Borderline to idealnie dopasowany puzzel do socjopaty, z którym się spotykałaś.
Psycholog psychologiem, ale najważniejsza jest samodzielna praca nad sobą. 
Dużo czytaj, przyglądaj się swoim myślom, kwestionuj je i nastaw się na sporo emocji - ale jak wytrzymasz, efekt będzie warty tego smile

25,179

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wiem , dzięki za wsparcie i przede wszystkim zrozumienie
Czasem chyba tak pragniemy miłości ze właśnie nam brakuje tego obiektywnego spojrzenia na temat.. teraz zaczynam otwierać oczy ale wciąż mi ciężko uporać się z wieloma emocjami.. dlatego staram się działać na kilku frontach: psycholog , większa dbałośc o dom , moje odżywianie , chodzę na siłownie i czasem na jogę , czytam , wędruje po  niższych górach_ na wysokie nie mam kondycji.. uwielibiam kontakt z przyrodą , to działa na mnie kojąco.. przestałam wypisywać do kochanka i mam nadzieje ze się już nie odezwie ale mam lęk co będzie jeśli znow napisze.. chcę do tego momentu być silniejsza.. dlatego właśnie zdecydowałam się tu napisać  . Widzę ze potwierdzasz to co sama myślę po czytaniu sporo na temat socjopaty... skoki w bok zdarzają się nie jednemu czy nie jednej.. ale nie każdy stosuje techniki zniechęcenia kochanki do życia , poniżania jej a zarazem trzymania przy sobie , tak by nie umiała odejść.. to właśnie wskazuje ze miałam do czynienia z socjopatą myślę.. czuję się " wyssana" emocjonalnie ale mam nadzieje ze z pomocą partnera do którego wróciłam , mojej silnej woli którą po mału odzyskuje , pomocy psychologa czy forum.. nadejdzie dzień gdy będę wspominać to co przeżyłam bez emocji.. dzięki za Twój komentarz.. !

25,180 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2014-04-16 15:45:57)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Super, że zaczynasz myśleć o sobie - popieram.
Ale zaniepokoiła mnie informacja, że "wróciłaś do partnera"??
Wyczytałam wcześniej, że go nie kochasz.. Zatem wróciłaś żeby był dla Ciebie podporą, a co z jego uczuciami?
Nie stawaj się socjopatką w stosunku do niego teraz..Nie wykorzystuj go, bo bądź pewna, że jeśli wróciłaś ze strachu przed samotnością i wyrachowania, to zło do Ciebie wróci podwójnie. Zaręczam Ci to.

Powinnaś teraz krok po kroku stawać na WŁASNE nogi - żadnych związków "na plasterek" (to obrzydliwe!!!) , nauczyć się żyć BEZ faceta i kochać siebie, tylko wtedy przyciągniesz kogoś zdrowego i co ważniejsze - docenisz go.


Acha, chcę Ci jeszcze zwrócić uwagę na jedna rzecz - potraktuj to jako motywację do naprawy siebie i odnalezienia drogi do postępowania z ludźmi fair: Napisałaś, że po jakiejś porażce miłosnej (z żonatym!) potraktowałaś kolejnego faceta jako rodzaj "plasterka" właśnie, z góry wiedząc że nie pokochasz, a dostając od niego wszystko - czułaś się bezpieczna.
Nie wiem ile lat minęło od tamtych zdarzeń, zanim poznałaś obecnego ex kochanka, ale finał potraktuj jako karmę, która zawsze dopada- kwestia czasu. Każda myśl, uczynek i zamiar są energią, a energia nigdy nie ginie. Twoja w tamtym czasie była paskudna, więc zebrałaś plony.
Ludzie często uważają, że "kara" przychodzi albo zaraz po, albo wcale -bo nie kojarzą nieszczęść, które nagle się na nich zwalają, bezpośrednio z sytuacją jaka była ich udziałem np. lata temu. Ale czas jest rzeczą względną dla karmy, warto o tym pamiętać.
Zdziwienie później mniejsze, a i można się uchronić przed większymi głupotami w życiu. wink

25,181

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nastała chyba jakaś epoka psychofagów, psychopatów, narcystów, borderów, DDA, DDD, ADHD, emocjonalnych wampirów...
Emocje, emocje, emocje... A jest coś poza tym??

25,182

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

Nastała chyba jakaś epoka psychofagów, psychopatów, narcystów, borderów, DDA, DDD, ADHD, emocjonalnych wampirów...
Emocje, emocje, emocje... A jest coś poza tym??

Taa nick z nas nie jest normalny smile

25,183

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie, Anstawio, nie nastała wspomniana przez Ciebie epoka. Na świecie byli, są i będą psychopaci. Były, są i będą osoby narcystyczne. Były, są i będą osoby, nazywane od niedawna różnymi literkami (DDA, DDD, DDR, ADHD,...). Dlaczego tak głośno o nich? Lepsza jest diagnostyka, temat (również emocji) przestał być tabu, osoby mające różnorodne problemy szukają pomocy i nie zamykają się w czterech ścianach. Czy to źle? To pytanie retoryczne. smile

Czy jest coś poza tym? Jasne. Wszystko jednak zależy od tego, do czego przykłada się ucho. wink

Wszystkim zależnym od miłości życzę odreagowania trudnych emocji i podjęcia decyzji o zachowaniu równowagi między uczuciami a rozumem.

25,184

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Elle88 postaram ci się wyjaśnić , bo może w moim chaotycznym pisaniu , nie do końca wszystko było zrozumiałe

Partner do którego wróciłam po roku rozłąki to osoba z którą  byłam wcześniej przez 5 lat , kochaliśmy się , jednak w pewnym momencie z jego strony nastąpiła zbyt duża fala krytyki , przesadnej odnośnie wszystkiego co robiłam w domu , potem doszła niechęć do ślubu cywilnego- gdy pojawiły się problemy administracyjne ( długo by tłumaczyć) mnie z kolei naciskała wciąż rodzina moja , jak to tak , że było wesele i ślub kościelny a teraz on nie chce wziąć cywilnego.. czułam się stłamszona i wpadłam właśnie w ramiona psychofaga
Z obecnym partnerem ,nie oszukuje go , jest między nami przyjaźń , seks , miłe spędzanie razem czasu , on też chyba mnie już nie kocha , sam nie wie.. czuję się zraniony , ale postanowiliśmy dać sobie wzajemnie wsparcie w trudach życia codziennego- on tez ma swoje problemy
on tez czuję się tu samotny, po zerwaniu na rok ,nie był z nikim bo nie chciał, jest też obcokrajowcem ) i liczymy , że może z czasem , jak wyleczę rany po psychofagu znów się pokochamy.. więc myślę ze to uczciwe postawienie sprawy 

Co do leczenia jednej miłości inną  - to było dawno temu.. chłopak w którym się zakochałam okazał się po wielu spotkaniach być przyszłym księdzem , więc nici , ponad 4 lata trwało zanim się w miarę wyleczyłam i obiecałam sobie , że więcej się nie zakocham i zgodziłam się na romans z żonatym , gdy ten mnie podrywał ,bowiem jako ze fizycznie tez specjalnie mi się nie podobał , ale za to w łożku był czuły i delikatny ,starszy zresztą ode mnie o 11 lat, łączył nas tylko seks i tak wiedziałam ,że przynajmniej znów nie będę cierpieć z miłości.Owszem zły tok myślenia.. ale coż  tak to wtedy było. Lek przed miloscia i odrzuceniem... teraz znow cos takiego mam , wiec jeśli kogos pokocham jeszcze to mojego obecnego partnera.. jeśli się nie uda... będę trzymać się od mężczyzn na mega dystans.. wolalabym być sama niż by znow ktoś mnie skrzywdzil..

Zycze wszystkim forumowiczkom Spokojnych Swiat .. i jak najmniej osob skrzywionych wokół siebie , narcyzow , psychofagow , border line etc...

25,185

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Wielokropek napisał/a:

Nie, Anstawio, nie nastała wspomniana przez Ciebie epoka. Na świecie byli, są i będą psychopaci. Były, są i będą osoby narcystyczne. Były, są i będą osoby, nazywane od niedawna różnymi literkami (DDA, DDD, DDR, ADHD,...). Dlaczego tak głośno o nich? Lepsza jest diagnostyka, temat (również emocji) przestał być tabu, osoby mające różnorodne problemy szukają pomocy i nie zamykają się w czterech ścianach. Czy to źle? To pytanie retoryczne. smile

Czy jest coś poza tym? Jasne. Wszystko jednak zależy od tego, do czego przykłada się ucho. wink

Wszystkim zależnym od miłości życzę odreagowania trudnych emocji i podjęcia decyzji o zachowaniu równowagi między uczuciami a rozumem.

Myślę, że to bardzo dobrze, że się o tym mówi, bo za słowami idą czyny, i trzeba sobie pomagać.

Spokojnych Świąt.

25,186

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hej - ja bardzo kochałam dla niego wiele rzeczy byłam poświęcić.. bolało to bo wszystko robiłam by mu się przypodobać.. a on mnie wykorzystał... skrzywdził i zostawił takie piętno...że.... nie umiem nikomu ufać.

25,187 Ostatnio edytowany przez m93 (2014-04-19 14:48:02)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie! Czytam wasze wypowiedzi i odnajduję w nich cząstkę siebie, więc może i ja się wypowiem... Otóż mam 20 lat, jestem dda i ddd i jestem w związku od roku (to mój pierwszy chłopak) Najpierw zostaliśmy przyjaciółmi, niedługo po tym zakochaliśmy się w sobie. Pamiętam jak na początku czułam taką wspaniałą spójność z chłopakiem - rozumieliśmy się bez słów, byliśmy przyjaciółmi dla siebie. Czułam że mogłam mu o wszystkim powiedzieć a on mnie zrozumie, pocieszy.

W listopadzie, grudniu i styczniu w moim życiu pojawiło się kilka problemów, ktorymi bardzo sie przejmowałam, te sytuacje kosztowały mnie wiele nerwów. Chodziłam często zestresowana, dużo narzekałam (ale też równie dużo się śmiałam, to nie było tak ze narzekałam non stop..). Dodatkowo w samym związku nasiliły się różne problemy, np różnice zdań. Ten trudny czas trwał jakieś 2-3 miesiące. Zaczęłam odczuwać od chłopaka mniejsze wsparcie, myśleć że mniej mu zależy na mnie. Kiedyś np. zapodał mi tekst że "no masz co zmieniać". Ja wiem że to było w dobrej wierze ale ja CAŁY CZAS się zmieniam na lepsze!! tylko jak się ma 100 złych schematów zachowań wyniesionych z domu to czy da się zmienić wszystkie sto od razu? Ja i tak zmieniłam już na pewno z ponad 30-40% dzięki terapii i samorozwojowi..

Z jednej strony bardzo dba o mnie, pomaga mi, jest dla mnie dobry, czuły i w ogóle wspaniały facet (mimo że też jest dda). A z drugiej mam wrażenie ze kontakt ze mną nie jest dla niego już tak ważny...Widzimy się np w środy na 2,5 godziny i w weekend jeden dzień. Przez telefon rozmawiamy coraz rzadziej ;/ np 15-20 minut raz na 3 dni, prawie codziennie są tylko smsy (np 1-5 smsów). Dla mnie to jest mało. Mówiłam mu o tym, czesto było tak że mieliśmy jeszcze pogadać ale z różnych przyczyn to nie wychodziło no bo np on nie zadzwonił bo poszedł coś tam w domu porobić po pracy a ja nie chciałam dzwonić bo nie wiedziałam o której skończy pracę, czy już może rozmawiać... sad Kiedyś dzwoniłam częsciej ale po tym jak wiele razy był np na facebooku i zadzwoniłam wtedy to słyszałam np że musi iść coś tam zrobić, zjeść, przynieść drewna itp. NO AKURAT WTEDY KIEDY JA DZWONIŁAM A WCZEŚNIEJ JAK SIEDZIAŁ NA FB O TYM NIE POMYŚLAŁ...  rozmawialiśmy o tym , on twierdzi ze woli kontakt na żywo a ze przez telefon tylko jak juz wszystkie obowiązki zrobi zeby nie musiał myslec ze cos mu wisi nad głową. Tylko ze wtedy często jest tak ze ja padam na twarz np o 23 i kładę się spać a on dopiero wtedy ma wolny czas i np siedzi na necie... Kiedyś nie zwracałam na to kompletnie uwagi... Ale niedawno odkryłam ze ma konto na badoo i się tam loguje np raz w tygodniu, status ma ustawiony nie w związku tylko "wolny", na gg ma mnie zapisaną po imieniu najzwyklej a jakąś obcą dziewczynę np. "Kicia :* " Nie sądzę żeby mnie zdradzał bo to jest na prawdę uczciwy chłopak ale ogólnie mi się to nie podoba ;//

Co mnie ostatnio oprócz tego badoo zaczęło martwić - jak przychodzi z pracy (ma daleki dojazd i z domu wyjeżdża około 6, wraca na 16, czasem 18 a czasem 19 (ruchome godziny pracy). Ja wiem że to dużo i ta praca go męczy bardzo ale na początku było tak że wyjeżdżał też o 6, wracał często nawet o 22 - 23 a i tak zawsze zadzwonił albo wchodził na gg i popisaliśmy nawet jeśli to było 10 minut bo padał na twarz. ja rozumiem ze jak zakochanie mija nie ma aż takiej potrzeby kontaktu ale było tak że np rozmawialiśmy ostatnio przez telefon, bateria mu padła i jak już ją naładował nie oddzwonił... A zawsze do tej pory to robił, następnego dnia mi napisał że był zmęczony. No tak ale posiedzieć na facebooku to już miał siłę.. (oczywiście nie mówię do niego nigdy w ten sposób (tzn z pretensjami) tylko np. "miałam nadzieję ze pogadamy" albo "chciałabym pogadać")

Wiecie co jest najsmutniejsze? że zanim zostaliśmy razem opowiadał mi jak załował że czasem źle traktował byłą, że żałuje ze nie moze cofnąć czasu. Teraz ja mam myśli że może lepiej byłoby zerwać, może by zobaczył wtedy że nie wszystko gra? a z drugiej strony uważam że jak ludzie się kochają nie zrywają ze sobą i nie uznaję schodzenia się z powrotem.. To jest dla mnie cieżka sytuacja bo kochamy się, jest między nami chemia, mamy bardzo podobne podejście do życia, kiedyś wypisałam sobie cechy idealnego faceta to on miał WSZYSTKIE np akceptację, czułość itp. Teraz jednak jakby po zimie tej akceptacji jest jednak mniej niż kiedyś... I nie czuję już tej takiej spójności, porozumienia dusz jak była na początku..Nie jest mi już tak bliski jak kiedyś.. sad

Ja chyba już nic nie potrafię zrobić żeby było lepiej... Jak piszę do niego normalnie tyle ile potrzebuję - często słyszę że nie może gadać. Jak staram się być bardziej zdystansowana - sama cierpię i nie mogę się doczekać aż on sam zadzwoni...

Zauważyłam u siebie kilka cech kkzb - np. chęć kontrolowania go (ale na początku tak nie było, dopiero jak przyszła jesień/zima i te gorsze chwile), brak zaufania (czasem wmawiam sobie że pisze na pewno z innymi i dlatego często wchodzi na fb a do mnie nie ma czasu zadzwonić), bezsilność i stany depresyjne jak się nie odzywa przez jakiś czas..

Mega smutne jest też to że przez to wszystko oddaliliśmy się od siebie i nadałam mu tyle "łatek", że ta miłość jaką do niego czuję schodzi na coraz dalszy plan i coraz częściej patrzę na niego jak na obcą osobę sad(  jak kiedyś do niego się przytulałam czułam właśnie tą jedność a teraz jak się przytulamy jest miło i w ogóle ale nie odbieram tego jako "MY SIĘ PRZYTULAMY" tylko bardziej "JA PRZYTULAM SIĘ DO NIEGO" albo "ON PRZYTULA SIĘ DO MNIE" jeśli wiecie o co mi chodzi.. i nie towarzyszą temu jakieś specjalne emocje sad kiedyś przytulanie się było dla mnie na prawdę wspaniałym doświadczeniem a teraz często odbieram je tak jak alkoholik pragnie wódki, ale gdy ją już wypije i tak nie czuje się spełniony..

Poza tym już nie czuję że mogę mu powiedzieć że np coś mnie smuci czy stresuje.. Doszło do tego że zaczęłam kłamać w drobnych sprawach żeby wyglądać lepiej w jego oczach, np pytał się mnie czy płakałam to ja mówię że nie mimo że tak właśnie było.. Ja rozumiem że stres jednego z partnerów na pewno dobrze nie wpływa na związek no ale co ja miałam zrobić

Napisałam to bo chciałam się wygadać ale równiez i poznać wasze opinie na ten temat...

25,188

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam,

Chciałabym dołączyć do waszej grupy, ponieważ bardzo potrzebuje teraz wsparcia, pomocy i rozmowy. Mam 24 lata, jestem ddd, przez 6 lat byłam ze swoim partnerem. Była to moja pierwsza i jedyna miłośc. Pierwsza osoba, której zdecydowałam się zaufać i opowiedzieć co dzieje się w domu. Niestety z biegiem lat, po pierwszej fali zakochania, nasz związek zaczął się psuć, coraz częściej się kłóciliśmy. Mój partner wiele razy namawiał mnie do podjęcia terapii, poszukania pomocy u specjalisty. Mnie jednak wydawalo się, że skoro się kochamy, mam związek, wspólny dom itd, to to wystarczy, a problemy z dzieciństwa znikną. Przez lata partner stał się dla mnie osią życia, jedyną ważną osobą, elementem życia wokół wszystko się kreciło. Wymagałam od niego coraz więcej uwagi, czasu, pochwał, chorobliwie zaczęłam reagować na krytykę, a nawet nie tyle krytykę, co opinię odmienną od mojej. A on nie mógł i nie chciał spełnić moich oczekiwań. Czuł się przeze mnie osaczony, cały czas mówił, że marudzę, czego ja oczywiście nie dostrzegałam. Dwa tygodnie temu stwierdził, że dłużej tego nie wytrzyma i musi się ze mną rozstać. Wpadłam w rozpacz, pierwszy tydzień cały czas płakałam, nie jadłam, nie potrafiłam funkcjonować.
Potrzebowałam tak wielkiego wstrząsu by zrozumieć, że nasze codzienne kłótnie o zachlapane lustro mają głębsze podłoże.
Dwa razy byłam już u terapeuty, bardzo mnie te spotkania uspokajają. Stwierdziłam, że muszę wziąć się za siebie i odnaleźć swoje prawdziwe ja. Jednak to, że nie ma go w moim codziennym życiu tak strasznie boli..
Rozmawiamy przez telefon, dzisiaj się spotkaliśmy. Wydaje mi się, że plusem jest to, że oboje dostrzegamy problem (nie tylko we mnie, on również musi wiele przemyśleć) i nareszcie potrafimy szczerze rozmawiać.
Niestety mnie przeraża myśl o tym, że on może do mnie nie wrócić juz nigdy, nawet jeśli ja się pozbieram i poukładam jakoś swoje dzieciństwo, dostrzegę przyczyny i schematy moich zachowań.
On powiedział, że nie wie czy bedzie potrafił mi jeszcze kiedyś uwierzyć i zaufać. Że ostatni rok to był dla niego koszmar i nie bedzie chciał go powtarzać..
Dzięki za przeczytanie mojej historii, bardzo chętnie dołączę do rozmowy.
Paulina

25,189

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

m93 cieżko mi zrozumieć Twoją sytuacje na podstawie jednego postu. Ale musisz się zatrzymać! Póki jest jeszcze co ratować. Zachowujesz się podobnie jak jak, dzwonisz, zabiegasz o jego czas, jak próbujesz nie dzwonić, to jest Ci źle i w końcu i tak pewnie sięgasz po telefon. Nie znam twojego chłopaka i nie mogę poręczyć, że faktycznie Cię nie oszukuje czy nie zdradza, ale na podstawie mojego związku, mogę Ci powiedzieć, że on może czuć się przez Ciebie osaczony. Uczyniłaś go centrum swojego świata, myślisz tylko o nim, zamiast o sobie.
Zajmij się sobą - to jest najważniejsze. Dobrze, że dostrzegłaś problem tak wcześnie, to może oszczędzić Ci wielu cierpień. Trzymam kciuki smile

25,190

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
paulina_dg napisał/a:

m93 cieżko mi zrozumieć Twoją sytuacje na podstawie jednego postu. Ale musisz się zatrzymać! Póki jest jeszcze co ratować. Zachowujesz się podobnie jak jak, dzwonisz, zabiegasz o jego czas, jak próbujesz nie dzwonić, to jest Ci źle i w końcu i tak pewnie sięgasz po telefon. Nie znam twojego chłopaka i nie mogę poręczyć, że faktycznie Cię nie oszukuje czy nie zdradza, ale na podstawie mojego związku, mogę Ci powiedzieć, że on może czuć się przez Ciebie osaczony. Uczyniłaś go centrum swojego świata, myślisz tylko o nim, zamiast o sobie.
Zajmij się sobą - to jest najważniejsze. Dobrze, że dostrzegłaś problem tak wcześnie, to może oszczędzić Ci wielu cierpień. Trzymam kciuki smile

Z opisu nie wynika żeby m93 osaczała swojego chłopaka. Spotkania w ciągu tygodnia po 2,5h i tylko weekendy wspólne, do tego ciągłe wymówki co do rozmowy (jedzenie, on "musi coś porobić"). Ich związek polega na tym, że ona za nim ciągle tęskni (za jego uwagą, zaangażowaniem, obecnością po prostu), a jego ciągle nie ma, jest dla niego przezroczysta.
Motyle opadają to jedno, ale ten facet zachowuje się, jakby mu kompletnie nie zależało, problemy zamiata pod dywan, te konta na portalu randkowym wskazują, że on jedna noga i myślami jest już poza związkiem. Znam ten końcowy etap "trwania przy sobie" aż za dobrze i zerowe szanse, że on sam z własnej inicjatywy podejmie jakieś kroki, czy rozmowę z autorką żeby coś zmienić - jemu nie zależy.

Plus jest taki, że m93 jesteś jeszcze bardzo młodziutka (jeśli cyferki przy nicku to data ur.) i powiedzmy, że takie zachowanie u chłopaka wynika z niedojrzałości, w tym wieku ma prawo jeszcze nie wiedzieć na czym opiera się dojrzały związek, co jest ważne, co mniej.
Przykro mi, że cierpisz, ale teraz faktycznie jedyne co musisz zrobić to skupić się na sobie i dojściu do siebie (emocjonalnie). Jeśli w międzyczasie nic się nie zmieni, podziękuj partnerowi za wspólne chwile - inicjowałaś już wystarczająco rozmów i na pewno czułaś się tym upokorzona.
Trzymaj się dzielnie i pamiętaj: Nikt komu na Tobie będzie naprawdę zależeć nie będzie doprowadzał Cię do łez. wink

25,191

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja napiszę tylko tyle ryba81 ma racje .

pozdrawiam

25,192

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam,
Na początku chciałam napisać ze bardzo się ucieszyłam gdy zobaczyłam że jest taka grupa wsparcia bo szczerze w to wątpiłam... Dopiero nie dawno zdiagnozowałam u siebie chorobę kobiety która kocha za bardzo po przeczytaniu książki "kobiety które kochają za bardzo". Po kolejnym nie udanym związku zaczęłam szukać pocieszenia i rady w internecie natknęłam się na stronę pomagającą po rozstaniu i tam w księgarni internetowej zobaczyłam ten tytuł... i coś mnie tknęło tyle razy słyszałam od koleżanek, mamy (dzięki której niestety mam ten syndrom) że J ty się za bardzo poświęcasz za bardzo się uczuciowo angażujesz za bardzo kochasz i to cię niszczy. Po przeczytaniu otworzyły mi się oczy w każdej historii było coś z mojego życia. Do tej pory uważałam że moja rodzina jest NORMALNA  bo wiadomo że to pojęcie względne, teraz wiem ze była dysfunkcyjna. Matka nigdy nie okazywała mi miłości kiedyś zawsze mówiłam że" kocha mnie na swój sposób" i ja usprawiedliwiałam i o ironio też tak mówiłam o moich chłopakach tłumacząc znajomym że "On mnie kocha na swój sposób" tak jak by normalna miłość mi się nie należała. Zawsze zakochiwałam się w mężczyznach niedostępnych takich o których miłość musiałam walczyć tak jak o miłość mojej mamy w dzieciństwie teraz to widzę. I tak jak przedmówczyni przede mną pisała że chciała stworzyć idealną rodzinę z filmów amerykańskich to się uśmiechnęłam jak to czytałam bo ja to samo. Chciałam aby moje życie było jak seriali komediowych nawet zawsze tak żartowałam że w kinie wolę dramaty ale w życiu wolę być bohaterką komedii niestety tak na prawdę moje życie zawsze więcej miało z dramatu... Mogłabym pisać i pisać ale nie wszystko naraz. Cieszę się że chociaż zaczęłam. Do Paulina_dg cieszę się że też tutaj dołączyłaś przeczytałam Twoją historię i trzymam kciuki za Twoje szczęście pisz kiedy będziesz miała ochotę. Pozdrawiam

25,193

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Amanda twoje problemy sa na własne zyczenie, po co wiazalas się z zonatymi 3 razy!! lubisz cierpieć prawda? ale to boli mówisz, a pomyslalas jak cierpiały te zony także przez ciebie i dzieci z tych zwiazkow?? ale pewnie nie, bo przecież ty taka biedna i twoje cierpienie przeslania ci caly swiat

25,194 Ostatnio edytowany przez ryba81 (2014-04-29 11:57:35)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
mariola856 napisał/a:

Amanda twoje problemy sa na własne zyczenie, po co wiazalas się z zonatymi 3 razy!! lubisz cierpieć prawda? ale to boli mówisz, a pomyslalas jak cierpiały te zony także przez ciebie i dzieci z tych zwiazkow?? ale pewnie nie, bo przecież ty taka biedna i twoje cierpienie przeslania ci caly swiat

Do 3 razy sztuka i karma wraca ....

25,195

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

I wracam tu jak bumerang. Tak jak wracam do starych schematów działania. Jest lepiej przez chwilę cieszę się tym i już mój mózg wraca na własne tory. I znów mam wątpliwości, nie wiem czy to on jest zły czy to ja. Czy to jego problem czy mój. Kompletnie pogubiona...

25,196

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Even, pozwól, ze odświeżę Twą pamięć. smile

Even w dniu 2013-07-13 napisał/a:
mala91 napisał/a:

Nie wiem czemu ale normalni faceci mnie nudzą, nie umiem być z kimś z kim nie mogę się pokłócić, kto jest spokojny, bezproblemowy..

Nie to, że chciałabym się wymądrzać, ale to standardowe, wydaje się. Wolimy większe wyzwania, więcej problemów, które możemy rozwiązywać [ i to jego problemów] zamiast skupiać się na sobie. Nauczyłyśmy się schmeatu związek = ekstremalne uczucia. Chcemy ciągle pomagać, zajmować się kimś, być potrzebne - to jedyna znana rola, więc przyciągamy i jesteśmy zainteresowane "trudnymi facetami". Myli nam się dramatyzm z siłą uczucia. [Tak przynajmniej zrozumiałam z tego co napisała Norwood - i potwierdzam swoim doświadczeniem]

Zadawanie sobie (i innym) pytania "czy to on jest zły czy to ja" nie ma sensu. Oooo! Przepraszam, sens ma. Ma, jeśli chcesz zająć się "winą", nie zaś znaleźć rozwiązanie swego problemu tkwiącego w Tobie. Innymi słowy, czy decydujesz się na wprowadzenie zmian we WŁASNYM myśleniu o sobie, o związku, o innych osobach, czy też deliberować będziesz nad tym jak bardzo jesteś pogubiona.

Dla ułatwienia. Którym ze zdań z mej sygnatury decydujesz się kierować w swym życiu?

25,197

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziękuję Wielokropku.

Znowu się Was potrzebuję. Zdrowego tonu, którym sama zaczełam już kiedyś mówić, a który straciłam tak bardzo, że wydaje się, że słowa, które przytoczyłaś nie wyszły spod mojej ręki (i z mojej głowy). Zdaje się, że cofnęłam zmiany... i znów rozchorowałam myśli.

25,198

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie katuj się. smile

Ważne, że zauważyłaś powrót do starych schematów. Ważne, że decydujesz się trzymać chore myślenie na smyczy i wprowadzać zmiany.

25,199

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Postanowiłam, znów chcę wrócić do tej lepszej formy [doświadczenie wskazuje, że mogę.] Pytanie, czym się czytelniczo wesprzeć tym razem? Jakaś podpowiedź?

25,200

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Rany! Nie wiem, co czytałaś. Na wszelki wypadek wklejam listę mądrych, moim zdaniem, książek. Kolejność jest przypadkowa.
Beattie Melody, Koniec współuzależnienia
Janet Woititz, Lęk przed bliskością
Janet Wojtitz, Dorosłe dzieci alkoholików
Anna Dodziuk, Pokochać siebie
Wojciech Eichelberger, Zdradzony przez ojca
Sondra Ray, Zasługuję na miłość
Susan Forward,  Toksyczni rodzice
Susan Forward, Craig Buch, Toksyczne namiętności
Eugenia Herzyk, Uzależnienie od miłości
Arnold Mindell, Praca nad samym sobą
Alice Miller, Gdy runą mury milczenia
Alice Miller, Bunt ciała
Alice Miller, Dramat udanego dziecka
Susan Forward, Donna Frazier, Gdy Twój partner łże jak pies
Colin Tipping, Radykalne wybaczanie
Pia Melody, Toksyczna miłość
John Bradshaw, Toksyczny wstyd
Eric Berne, W co grają ludzie
Wojciech Eichelberger, Ciało i dusza
Argov Sherry, Dlaczego mężczyźni kochają zołzy
J.C. Dobson, Miłość potrzebuje stanowczości
Susan Forward, Szantaż emocjonalny
Ewa Woydyłło, Sekrety kobiet
Katarzyna Grochola, Andrzej Wiśniewski, Związki i rozwiązki małżeńskie
M. James, D.  Jongeward, Narodzić się, by wygrać
T. Packer, Wolność od autorytetu


Edit:
Pema Cziedryn, Kiedy życie nas przerasta
Pema Cziedryn, Mądrość nieuciekania
Pema cziedryn, Miejsca, które budzą lęk
Pema Cziedryn, Zacznij tu gdzie jesteś

25,201

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wielkie dzięki, Wielokropku smile Takiej, sprawdzwonej listy potrzebowałam. I myślę, że nie tylko mi się przyda.

25,202

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Even, przeczytaj powyższą listę raz jeszcze, wkleiłam tę właściwą. smile

25,203

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie Drogie Kobietki,
już sie zdiagnozowałam, jestem aż tak zaawansowana w swoim "kochaniu za bardzo " iż od wczoraj płaczę i przerabiam PIERWSZE strony tego wątku, może jak przeczytam wszystkie już będzie u mnie lepiej.
Zaznajamiam się z obecnymi wypowiedziami. Napiszę troszkę o sobie, bo nie ukrywam ale jesteście moją pierwszą "pomocą"
Wielokrotnie (na początku) kochające wspominają iż są DDA, a ja właśnie jestem z facetem któy jest DDA , oczywiście nigdy sam tego otwarcie nie powiedział, sama wyciągnełam taki wniosek. Jest mega zamknięty, nie potrafi okazywać uczuć, ode mnie oczekuje że będę na każdy jego gwizdek , tak jak jego mama była na każdy gwizdek pijanego ojca- i właśnie on takie ma wzorce idealnego związu. Ja już nie daję rady. Mało tego ma dziecko z inną, jak go poznałam córa miała 1,5 roku, kocham ją niesamowicie , dziś ma skończone 6 lat, oczywiście matka ich dziecka skutecznie nam utrudnia życie. Od 6 miesięcy wszystko się wali, nie uprawiamy sexu , udajemy że żyjemy- mieszkamy jako dobrzy znajomi no bo że niby jakaś przerwa żeby się zastanowić nad wszystkim, ale sytuacja w ten weekend mnie dobiła- pytanie od S - "czy mogłabyś spedzić weekend u mamy bo ja bym chciał ten weekend spędzić z córką" rozwalił mnie totalnie. Przypuszczam że owa matka dziecka pewnie sobie coś zażyczyła a on potulnie wykonał zadanie- nie mówiąc mi o tym. Robie wszystko od tych 6 miesięc aby było dobrze ba idealnie: zamówisz to , załatw to, jestem na każde skinienie a w zamian nic nie dostaję, nawet wsparcia od niego że twie w jakimś cholernym trójkącie. Narazie to tyle nie chcę się zabardzo rozwodzić narazie.

25,204

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Poczytaj ten wątek. Pomyśl o sobie, wyciągniesz wnioski, na pewno. Głowa do góry smile

25,205

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

dziękuję Liwia, już się obawiałam że mój post zostanie nie zauważony i bez odpowiedzi. Najgożej jest układać wszystko od zera, miałam jakieś poczucie stabilności że coś się ułoży w moim zyciu , że mam swój kątek na ziemi przy mężczyźnie który kiedyś będzie moim mężem , ale ewidentnie to było zycie fantazjami,zwykłymi iluzjami które chciałam aby się ziściły, które miały być urzeczywistnieniem mojego wyobrażenia na temat szczęśliwej rodziny, niestety tak się nie da, co najważniejsze nie da się nikogo "namówić" do miłości do szacunku, taki facet nigdy nie zrozumie nie naprawi się .... boli strasznie że zostałam oszukana ....ale właściwie sama dałam się oszukać , nie powinnam do niego mieć pretenji. Co najbardziej boli .....- kocham go, marzę się do niego przytulić pomimo to że dziś zaoferował że może mi zamówić taxowkę aby mogła przewieść swoje "graty" , marzę być przy nim w dobrych i złych chwilach , ale nigdy nic w zamian od niego nie dosałam.

25,206

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Patrycjana
masz rację, ze wszystko znów układać trzeba od najmneijszych elementów, trochę jak rozsypane puzzle, gdzie najpierw trzeba te najłatwiejsze poskładac, żeby później było juz prosto ułożyc całość.
Życze Ci dużo siły i wiary w siebie. Mam nadzieje, że takich chwil zwatpienia będzie co raz mniej, ale jeśli juz do Ciebie przyjdą, to pomysl, że te męskie ramiona, które powinny byc wsparciem dla Ciebie, nigdy nimi tak naprawdę nie były, i szkoda się zamartwiac tylko dla tych paru wspomnieć kiedy wydawało Ci się, że było fajnie, i tak jak trzeba.
Cięzko mówić o oszukaniu, człowiek zakochany działa jak w jakimś amoku, jakby mu odebrało wszelkie czujniki kojarzenia oczywistych faktów i znaków. Tak po prostu jest. Trzeba wyciągac wnioski i pracowac nad sobą. Ja po prawie 3,5 miesiaca wciąz dochodzę do siebie, ale z każdym dniem będzie lepiej, tylko musisz chcieć z tego wyjsc, i cała Twoja wewnetrzną siłę na to ukierunkować.

25,207

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

dziewczyny, czytam was od wielu miesięcy, z większymi i mniejszymi przewrwami. zawsze wracam tu żeby znaleźć w sobie siłę do walki o normalne życie. Na pewno jestem KKZB, on DDA ... tkwimy w tym od wielu lat.
Opisałam to w końcu trochę w watku "kolejna szansa ? czy ja przesadzam ?" (nie mogę wrzucac jeszcze linków)
Chciałam wam bardzo podziękować, że jesteście. W wielu sytuacjach znajdowałam tu wsparcie i wreszcie postanowiłam się ujawnić i opisać moja historię. Może ja nie potrafię patrzec na nią obiektywnie ?

25,208 Ostatnio edytowany przez Liwia (2014-05-20 18:01:03)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewczyny smile
Nie jest łatwo układać życia od nowa. To cholernie żmudna i ciężka robota. Każdy kawałek życia składać na nowo. Każda z nas z pewnością ma lepsze i gorsze dni. Ciężko pogodzić się z "nowym" życiem, bez "niego", ale jeśli miałoby się żyć w nieszczęściu, w niespełnionych marzeniach, bez "jego" szacunku, w proszeniu się o miłość...to lepiej od początku układać siebie i swoje życie. Jestem tego pewna!!!!
Patrycjano- musisz przestać o nim marzyć - to pierwsza rzecz. Musisz przestać myśleć oczami swojej wyobraźni, musisz zejść na ziemię, bo te marzenia do niczego nie prowadzą. Też tak miałam (przyznam, że czasem jeszcze myślę podobnie do Ciebie, ale już b. rzadko), bo jego zachowanie, kłamstwa, które do dziś wychodzą, skutecznie marzenia niwelują smile Czasem wydaje mi się, że on kochał mnie do pewnego momentu-potem miłość skończyła się, nie wystarczało, że byłam ja-bo szukał innych. Nieważne. W każdym razie u mnie ta paplanina w dziadostwie trwa/ła prawie 5 lat, z małymi przerwami. Był w tym czasie powrót, byliśmy razem, ale to ja się starałam, a on ...robił co chciał, bo nie byłam taką jak chciał. BO NIGDY W JEGO OCZACH NIE BYŁABYM NA TYLE DOBRA BY Z NIM BYĆ. A ja nie mam sobie nic do zarzucenia podczas "ratowania" małżeństwa. To on nawalił, ale to już szczegół. Już myśleć mi się o tym nie chce. Wybrał taką drogę a nie inną. Jego strata, jego wybór.

25,209

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wszystkie tutaj jesteście niesamowicie mądre i jestescie wielkim wsparciem. Niby te wszystkie rzeczy się wie, ale pragnienie miłości u tych kochających za mocno jest tak ogromne ze nic poza tym - po za nim sie nie widzi. Nie będę ukrywać kocham go, ale przypominam sobie sytuacje kiedy to na jakiejs imprezie rodzinnej po kilku kieliszkach ( u mojej rodziny jego nie bylo bo oczywiscie nie mial kaprysu jechac) moja kochana ciocia zadala mi pytanie za co go kocham ? Wiecie co ? Szukalam języka w gębie, przy czym jestem mocno wygadana, a to co niby wtedy powiedzialam wydawalo sie mi idiotyczne ...bo takie bylo. Co mialam powiedzieć ze caly czas przy mnie jest ?! Gowno prawda, są wazniejsze rzeczy, jazda na motorze z kumplami w kazdy weekend, wszystko robi co jemu sie podoba i oczywiscie beze mnie. Od soboty wynajmuje pokój - narazie wydaje mi sie to tak strasznie zalosne, 27 lat na karku a nie man Nic jestem gola i wesola , bo liczylam ze wspólnie cos razem będziemy mieć. Zmienić metraż ze 125m2 na 15m2 będzie ciezkie mentalnie.

kobieta781 - Zlociutka Ty jesteś tytanem jakiejs ogromnej siły! Przeczytalam Twój post z innego wątku o Twojej historii, skąd Ty bierzesz silę na to wszystko. Nie zastanawiaj sie nad niczym, nie chce w żaden sposób Cię urazić ale nam kobietom druga musi powiedzieć wprost tak mi jak i Tobie, ja będę tlumaczyc swojego a Ty będziesz tlumaczyc swojego. Zostaw to w cholere, szantażuje Cię dzieckiem ale czy przepraszam bardzo podpisze z z Tobą umowę że jak sie zejdziecie to będzie wszystko idealnie i bedziecie wszyscy szczesliwi- szczerze nie sadze. Dał już popis dosyć duży swoich możliwości. Jeszcze raz slowa uznania dla Ciebie nie sądziłam ze aż tyle moze kobieta wytrzymać.

25,210 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2014-05-21 07:53:41)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Patrycjana napisał/a:

...Niby te wszystkie rzeczy się wie, ale pragnienie miłości u tych kochających za mocno jest tak ogromne ze nic poza tym - po za nim sie nie widzi. .

OBAWIAM się, że w Twych słowach, przypadkiem zapewne, UKRYŁA się treść, której wcale nie chciałaś ujawnić wink
OTÓŻ owo PRAGNIENIE MIŁOŚCI jest tak silne, że w zasadzie prócz niego (tego pragnienia) nie widzi się NIC> WIĘC i osoba na której się GO SKUPIA - w zasadzie TEŻ jest (przez TAKIE POSTRZEGANIE) iluzoryczna... wink INNI będą tłumaczyć, pokazywać, ujawniać a "ta" kobieta NIC - jak grochem o ścianę...
Tylko czy to "wina" owego klienta, że ONA widzi w sposób upośledzony przez PRAGNIENIE MIŁOŚCI...?
BO to nie tę osobę się tak kocha a swoje o niej WYOBRAŻENIE... Dlatego żadne słowa rozsądku NIE SĄ dopuszczane do głosu, kiedy jest na to czas.
No bo w cenie (nie wiedzieć czemu) są te związki trudne, skomplikowane, wymagające zaprzedania samej siebie... TOĆ w życiu codziennym ŻADNA na takie ryzyko by nie szła. Jak ktoś napisał: "kiecki przymierza się dziesiątki razy - aż do skutku" czemu faceta "bierze się" od razu, bez sprawdzania?

Pozdrawiam wszystkich... dawno mnie TU nie było wink

25,211

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Patrycjana napisał/a:

Wszystkie tutaj jesteście niesamowicie mądre i jestescie wielkim wsparciem. Niby te wszystkie rzeczy się wie, ale pragnienie miłości u tych kochających za mocno jest tak ogromne ze nic poza tym - po za nim sie nie widzi. Nie będę ukrywać kocham go, ale przypominam sobie sytuacje kiedy to na jakiejs imprezie rodzinnej po kilku kieliszkach ( u mojej rodziny jego nie bylo bo oczywiscie nie mial kaprysu jechac) moja kochana ciocia zadala mi pytanie za co go kocham ? Wiecie co ? Szukalam języka w gębie, przy czym jestem mocno wygadana, a to co niby wtedy powiedzialam wydawalo sie mi idiotyczne ...bo takie bylo. Co mialam powiedzieć ze caly czas przy mnie jest ?! Gowno prawda, są wazniejsze rzeczy, jazda na motorze z kumplami w kazdy weekend, wszystko robi co jemu sie podoba i oczywiscie beze mnie. Od soboty wynajmuje pokój - narazie wydaje mi sie to tak strasznie zalosne, 27 lat na karku a nie man Nic jestem gola i wesola , bo liczylam ze wspólnie cos razem będziemy mieć. Zmienić metraż ze 125m2 na 15m2 będzie ciezkie mentalnie.

Nauczysz się samodzielności. Zobaczysz, że liczyć trzeba tylko na siebie.
I może zmienisz pogląd na temat "miłości", która nie ma nic wspólnego z metrażem mieszkania...

25,212

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

I dzisiaj jest taki gorszy dzien, że snił mi się.. eh i mam ochote się rozryczeć i własciwie to juz rycze.
Nie ma nic gorszego niż to uczucie oszukania tylko już sama nie wiem czy przez siebie samą czy przez niego..
Siło wracaj, mam nadzieję, że Wy trzymacie się dzisiaj znacznie lepiej niż ja.

25,213

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Atolka- nie martw się, jutro z pewnością będzie lepiej smile Jak widzę, każda z kobiet przeżywa gorsze i lepsze chwile. U mnie zdarza się to podczas wahań hormonów wink Męczę się wtedy cholernie i właściwie nie wiem z jakiego powodu-moje nakręcanie jak się domyślam. Ale to mija. Życie toczy się dalej. Poczytaj książkę - E. Herzyk "Uzależnienie od miłości" polecaną przez Wielokropka. Pomaga smile

25,214

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Anstawia - dokladnie wiem o czym mówisz jeśli chodzi o metraż, ale nie będę ukrywać, moje myslenie na obecna chwilę nic nie ma wspólnego z logiką, tak się okrutnie tego wstydzę, ale z czego jestem dumna to to że uświadomiłam sobie mój problem, ze to nie we mnie jest wina, próbowałam wiele razy aby bylo idealnie ale sama nic nie zdziałam skoro on tego nie chce. Zastanawiam sie tylko czasem czy z biegiem czasu on zrozumie swoje błędy, to kolejne pewnie iluzje którymi wciąż sie karmie. Dlaczego my jesteśmy tak uczuciowe, lepiej byc zimna ...babą

25,215

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Lepiej byłoby być emocjonalnie silną babą. O ile życie byłoby łatwiejsze smile

25,216

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Da sie tego nauczyc ; ) Psychika rzecz nabyta.

25,217

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liwia napisał/a:

Lepiej byłoby być emocjonalnie silną babą. O ile życie byłoby łatwiejsze smile

Ileż trzeba mieć siły, by tak długo tkwić w toksycznym związku.
Każda osoba jest silna, tyle tylko, że niejedna używa siły do... zahamowania swej energii.

25,218

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Liwia dziękuję, za wsparcie:)
Jak dorwe te ksiązkę, to na pewno przeczytam, chyba, że któraś z Was ma ją w formie elektronicznej.
Wybrałam się na pierwsze zajęcia na siłowni, na która się zapisałam, i od razu czuje jakiś powiew nowej energii, eh jak to trzeba walczyc każdego dnia na nowo, żeby się podnosić i nie dawać własnym słabościom.

25,219

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Thepass-musowo trzeba się tego nauczyć, inaczej tego nie widzę. smile

Oj , Wielokropku-Ty wiesz ile trzeba było tej siły....Cały szkopuł tkwi w tym by ją spożytkować w odwrotną stronę, a to też wysiłek niemiłosierny smile

Atolka - znajdziesz książkę w wersji elektronicznej w necie. Wpisz w wyszukiwarce a samo wyskoczy wink
Pomoże książka, zobaczysz smile Siłownia-b. dobry pomysł.

25,220

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

A wiecie w jaki sposób trenować psychikę? Pokonując bariery. Czyli jeśli "zły facet" jest problemem, to trzeba sie mu postawić, jego przeczącym prawdziwej miłości zachowaniom. Byc asertywną, potrafić "tupnąć nóżką" i odejsć - ale mieć gdzie (czyli należałoby postarać się o niezależność). Jest sporo sposobów, ale pierwszym jest życie zgodnie z własnymi przekonaniami, a nie innych. Szczegolnie partnera despoty, który ani nieomylny ani najmądrzejszy nie jest. Nie ma co walczyć o kogoś kto "kreuje zło". Wystarczy sobie to uświadomić. I zapamietac sobie jedno - uległością wobec kata tylko spotęgujecie jego krzywdzące działania, bo dacie mu przyzwolenie.

Posty [ 25,156 do 25,220 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 386 387 388 389 390 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024