Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 385 386 387 388 389 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 25,091 do 25,155 z 26,307 ]

25,091

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Anstawio, ja po tym co przeżyłam (a dałam raz szansę temu związkowi) już nigdy więcej z nim być nie mogę i nie chcę. Nie jestem w stanie zaakceptować kłamstw, bab, zmienności zdania jak wiatr zawieje, nigdy więcej! Tęsknię za dobrymi latami, ale wiem, że gdybym z nim była nigdy już nie odzyskałabym spokoju, bo mu nie wierzę, nie ufam. Obecnie, po ostatnim wyczynie milczy jak grób. Obrót o 180 stopni w stosunku do mnie, a 2 tygodnie temu miłość wyznawał!

Zobacz podobne tematy :

25,092

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Po co ma się odzywać, jak może forum czytać tongue

25,093

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie czyta. Teraz nowa miłość nastała smile

25,094

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wychodzą kolejne kłamstwa mojego exa. Nie znam człowieka za którego wyszłam, kompletnie. Wyszłam za kłamcę, naciągacza i babiarza. Współczuję kobietom od których napożyczał pieniędzy i podejrzewam , że robi to dalej. Ale to wszystko o czym się dowiaduję skutecznie wali mnie po twarzy, otwierając oczy szeeeeroko. Jego toksyczność jest zatrważająca, ale mam to gdzieś.
Pozdrawiam Was dziewczyny po udanym weekendzie smile

25,095

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

2014-03-16 15:39:50
Właśnie rozstałam się z Chłopakiem, z którym byłam 3 lata. On jest ode mnie straszy o 12 lat. Ma już 9-letnie Dziecko, którym się zajmowałam. Nie mam już z kim porozmawiać na ten temat, każdy ma już dość słuchania o Nim i moich problemach związanych z Nim. Na początku było wszystko dobrze, zawsze byłam na Jego zawołanie, czego tylko nie potrzebował zaraz miał. Dla Niego rezygnowałam ze swoich przyjemności, dla Niego poświęcałam swój czas. Niestety On od początku mnie okłamywał. Zostawiła Go Dziewczyna, z która ma Syna, właśnie wtedy ja Go poznałam. Byłam przy Nim kiedy mnie potrzebował. Myślałam, że Mu zależy. Myliłam się. Owszem mieszkaliśmy razem, spaliśmy itp., ale On cały czas wydzwaniał do Tamtej, prosił Ja, żeby wróciła do domu, nachodził Ją w Jej mieszkaniu. Myślałam, że to tylko głupie plotki, niestety okazało się, że to prawda. Znosiłam wszystko, byłam pewna, że potrafię Mu zastąpić tamtą Dziewczynę. Kochałam Go tak bardzo, że bez sprzeciwu zgadzałam się na wszystko. On to wykorzystywał. Wyrzucał mnie z domu, aby po miesiącu zadzwonić i powiedzieć, że kocha i tęskni. Jak głupia dawałam się po raz kolejny wciągać w to wszystko, Przez te trzy lata podnosił na mnie rękę, tak kilkanaście razy mnie pobił. Byłam na Policji nic nie mogli zrobić, mówili , że mogę założyć sprawę z powództwa cywilnego o naruszenie nietykalności cielesnej. I z góry musiałabym zapłacić ok 300 zł. Teraz niedawno powiedział mi, że Jego Była Dziewczyna chce wrócić do Niego i do domu. Myślałam, że to tylko takie żarty. okazało się, że dwa dni od tej rozmowy wyrzucił mnie z domu. Ona wróciła do Niego a mnie zostawił. Zostawił mnie i wyrzucił jak jakąś zużytą szmatę. Dzwonie do Niego bo chce zabrać swoje rzeczy, chce tylko spakować swoje rzeczy i wyrzucić Go z mojego życia, ale nie mogę. Ja wiem, że jak znowu zadzwoni to ja jak głupia znowu do Niego polecę, nawet jeżeli będzie tam Ona, ta jego Była czy Obecna Dziewczyna. Ja Go kocham, mimo, że to cham, prostak, damski bokser a do tego zdradza, jest niewierny i nadużywa alkoholu. Jak powinnam bronić się przed tą niszczącą miłością. Jaką On ma nade mną przewagę, że ja tak Mu ulegam i robię wszystko co chce? Czy to może być strach przed odrzuceniem? Przez to wszystko miałam już myśli samobójcze, kilka razy chciałam się truc tabletkami, ale zawsze w ostatniej chwili mówiłam sobie "A jeżeli On zaraz zadzwoni?" Nie wiem jak mam dalej żyć bez Niego. Czuję, że całą winę ponosi Ona. To Ona mieszała w Naszym życiu, ale to On mnie zranił i zniszczył mi życie, ja przez Niego nie chce już żyć. Tęsknię za Jego bliskością, dotykiem, zapachem, naprawdę oddałabym wszystko, aby teraz być przy Nim, Nie wyobrażam sobie życia bez Niego, mimo, że wiem że jak znowu do Niego wrócę to cała historia zacznie się od nowa. Już to przerabiałam. Ale co ja mam zrobić? Jak pozwolić odejść nie tracąc dumy i nie urazić ambicji?

25,096

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
lelciaa napisał/a:

Już to przerabiałam. Ale co ja mam zrobić? Jak pozwolić odejść nie tracąc dumy i nie urazić ambicji?

Normalnie. Kasujesz jego numer z komórki, po rzeczy wysyłasz kogoś znajomego. Zajmujesz się sobą.
W twoim poście nie znalazłam jednej! JEDNEJ! pozytywnej opinii na temat twojego byłego. Więc nie masz za czym tesknić.
Ale faktycznie jak każda KKZB angażując się w związek wszystkie swoje przyjemności, całe swoje życie podporządkowujesz JEMU. A później nie masz nic swojego, ani pasji, ani znajomych.
Po co rezygnowałaś ze swoich przyjemności? - prosił Ciebie o to? Więc teraz po rostaniu rób tylko to co jest dla Ciebie przyjemne!!!

25,097

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Masz rację, muszę teraz zająć się tylko sobą i tym co dla mnie ważne. Zapomnieć. Tylko jak? Niby czas leczy rany, ja jednak uważam, że tylko przyzwyczaja do bólu. A czy On prosił mnie , żebym rezygnowała ze swoich przyjemności? Był cwany i brał na szantaż emocjonalny, tylko ja wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy. Naprawdę potrafił być uroczy i czarujący jak coś chciał i czegoś potrzebował, a przez resztę czasu był zwykłym egoistą, wykorzystującym to, że mam chyba za dobre serce.
Dlaczego My Kobiety zawsze mamy nadzieję, że damy radę i przy Nas facet się zmieni? Ja powiem szczerze, że tak właśnie myślałam, znałam Jego opinię, wiedziałam kim jest zanim Go osobiście poznałam, ale myślałam, że mnie kocha i zmieni się na lepsze. Niestety pomyliłam się i przekonałam o tym dość boleśnie...

25,098

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Chcesz zapomnieć? Proponowałabym zapamiętać to doświadczenie. Zapamiętać i wyciągnąć wnioski, by ponownie nie wpakować się w podobny związek, by ponownie nie zachować się tak samo.
Powtarzam za każdym niemal razem: do tanga trzeba dwojga. On zachowywał się w określony sposób, Ty na taki sposób bycia się zgadzałaś. Poszukaj odpowiedzi na ważne pytanie: dlaczego nie zdawałaś sobie sprawy z tego, co robicie obydwoje?

Kolejna sprawa, proszę, nie uogólniaj. Nie pisz, nie myśl, "Dlaczego My Kobiety zawsze mamy nadzieję...", bo znam mnóstwo kobiet, które w podobnej do Twej sytuacji zachowało się adekwatnie do okoliczności i zerwało związek. Odpowiedz sobie, dlaczego uważałaś, że zmienisz charakter i zachowanie dorosłego człowieka.

25,099 Ostatnio edytowany przez Tendre77 (2014-03-18 11:36:10)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
lelciaa napisał/a:

Masz rację, muszę teraz zająć się tylko sobą i tym co dla mnie ważne. Zapomnieć. Tylko jak? Niby czas leczy rany, ja jednak uważam, że tylko przyzwyczaja do bólu...

To akurat nie jest prawdą. Przede wszystkim jak odsuniesz toksynę, nabierzesz dystansu, na własne oczy zobaczysz, że On Ciebie wykorzystywał, a Ty zaślepiona miłością zgadzałaś się na niekorzystny dla Ciebie układ. I nie będziesz cierpiała, zaczniesz oddychać, zaczniesz cieszyć się życiem. Jaki ból??

Ale swoje musisz przecierpieć, przepłakać, przerobić i najważniejsze odciąć kontakt. ŻYCIE JEST PIĘKNE!! i nie wiesz co na Ciebie czeka za rogiem, co przygotował los, więc żadne "truć tabletkami".

25,100

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jedno mnie ciekawi, dlaczego gdy pomyślę, że jest z inną, że tamta go ma, że mówi do niego "kochanie", że się dotykają - to jest mi źle? Skąd to się bierze, skoro go nie kocham, skoro jestem szczęśliwa z kimś innym? O co tu chodzi? hmm

25,101 Ostatnio edytowany przez Anstawia (2014-03-20 11:25:07)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

O to chodzi, że skupiasz się na tym co powoduje u ciebie ból, a nie tym co czyni cię szczęśliwą. Chodzi tylko o twoje myślenie.
A poza tym wkręcasz sobie filmy! Skąd wiesz, co tamta kobieta z nim robi??

25,102

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tak Anatawio-masz rację, w kręceniu filmów jestem niezastąpiona smile męczy mnie to czasem cholernie. Co on robi z nią? - nie wiem, nie mam bladego pojęcia, domyślam się, a film dalej się ciągnie. Staram się myśleć o sobie, ale jak ostatnio zadzwonił do córki ...zaczęło się moje rozmyślanie.

25,103

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

To "tylko" myśli. Musisz sobie powiedzieć STOP. Takie niepotrzebne nakręcanie się, pochłania dużo energii i dołuje strasznie, a nie wnosi NIC dobrego. Wiem coś o tym.
Jesteś w szczęśliwym związku, dbaj o to szczęście, skup się na tym.
Poczytaj o "mindfulness".

25,104

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kurczę, właśnie zapisałam się na prawko. Będzie czym zająć umysł, a od dawna chciałam iść.... W końcu robię to dla siebie a nie dla Niego. Właśnie zaczynam uświadamiać sobie ile mogę teraz dla siebie zrobić i w co inwestować. Teraz nie muszę patrzeć na to co On chce tylko na to czego ja potrzebuję. Chociaż mija dopiero tydzień jak się rozstaliśmy i nadal to boli, w końcu czuję się nie wiem jak to ująć, może nie szczęśliwa, ale wolna i niezależna.Chociaż Nawiedzają mnie ciemne myśli, cienie przeszłości, ale staram się nie być sama. Zazwyczaj ktoś przy mnie jest. Wtedy wiem, że nie zrobię nic głupiego.

Ale jak się zachować jeżeli przez przypadek spotkam Go na ulicy? Mam przejść obojętnie czy jak? Nie jestem pewna czy to potrafiłabym zrobić...

25,105

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
lelciaa napisał/a:

Ale jak się zachować jeżeli przez przypadek spotkam Go na ulicy? Mam przejść obojętnie czy jak? Nie jestem pewna czy to potrafiłabym zrobić...

Dopóki nie jesteś wystarczająco silna, by nie reagować na niego, UNIKAJ. Zmniejszysz swój stres. Po drugie nie dasz mu szansy na manipulowanie.
Jak zobaczy, że Ci jeszcze zależy to w zalezności od swojego nastroju, będzie Cię przekonywał, że wszystko byłoby pieknie gdybyś go bardziej kochała lub wyśmieje, że jesteś taka naiwna. To nie jest człowiek z klasą - po tym co napisałaś. Zmanipulował Cię i wykorzystał. Nie miej żadnych wątpliwości i po prostu ignoruj gościa, nie dając mu szansy na pastwienie się nad Tobą.

25,106

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Właśnie dzisiaj mija dokładnie tydzień od rozstania. Nie rozumiem tylko jednej rzeczy. Wydaje mi się, że jak już nie chce się być z dana osobą to pozwala się Jej spakować samej , aby nic co do Niej należało nie zostało. Natomiast u mnie jest jakoś dziwnie. On sam mnie spakował, wystawił mi rzeczy na klatkę, ale najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że nie spakował mi wszystkiego. Bo nie rozumiem jak można spakować szczoteczkę do zębów, a nie spakować gąbki czy szamponu jak to wszystko stoi obok siebie. Tak samo nie oddał mi ważnych papierów, mojego kuferka, gdzie trzymam biżuterię i kwitki, że mam płatności uregulowane. Ja już próbowałam cały tydzień odzyskać resztę rzeczy, groziłam nawet Dzielnicowym, ale nic Go nie rusza. Mogłabym przeboleć to, że nie odda mi mojego storczyka czy pościeli, ale mam tam umowy, faktury a to niestety jest mi potrzebne... Była nawet koleżanka, żeby odebrać ale nawet Jej nie wpuścił. Nie wiem już co mam o tym myśleć. Takie sytuacje w przeszłości zdarzyły się dwa razy. Po miesiącu dzwonił, że kocha i tęskni i żebym wróciła. Robiłam to, ale teraz znalazłam stancję, mam fajną pracę, kurs na prawko i nie chcę tego zmarnować, ale jak to się mówi, że jak coś zostanie to się wróci...

Mam to olać czy dalej się z Nim szarpać? Bo szczerze dzwoniłam do Niego, aby móc odzyskać resztę rzeczy, ale powiedział, że nic więcej nie ma, a ja głupia nie jestem i przecież wiem co posiadam... Myślałam nawet, aby się na Nim i na Jej jakoś mścić, ale uznałam, że nie będę schodzić do Ich poziomu. Jak to się mówi, jestem młoda i jeszcze ułożę sobie życie.
Niestety nachodzą mnie czarne myśli. Myślę, że może gdyby byłabym inna to nasz związek też byłby inny. Myślę, że może gdybym bardziej się starała to On też by okazywał, że Mu zależy.

25,107

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie ma sensu ani potrzeby, nie warto się bardziej starać, tylko po to by ktoś okazał nam więcej uczuć. To tak nie działa i nie zadziała nigdy, ewentualnie zadziała na bardzo krótki moment.  Lepiej te starania przenieść na siebie. Siebie doceniać, sobie okazywać uczucia, dla siebie być dobrym i robić to wszystko z przyjemnością :-)

25,108

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam,
Po przeczytaniu kilku wypowiedzi chyba sama sie do tego wątku zaliczam. Dziecinstwo bylo trudne bym nawet powiedziała w ogole go nie było. Tyle co pamiętam to wieczne awantury ojca, alkohol, interwencja policji. Brak środków finansowych na podstawowe rzeczy dla nas. Ciągle problem ciągle kłótnie awantury.. Zastanawianie sie czy dzisiaj będzie spokoj w domu. Mama jest super. Jest dla nas wszystkim ale ojciec mimo że jest ,, dla nas nie istnieje". I tak jest teraz nawet gdy mam 23 lata. Ciągle tak samo pije i nic pozatym się nie liczy. I ciągle jest coraz gorzej.. Już nie mieszkam w domu ale odwiedzam mame ona jest strzępkiem nerwów. Co ona przeszła nikt sobie nie wyobraża. Bił ją wyzywał . Teraz się ograniczył bo się boi... I tak wyglądało moje zycie. I poznalam jego. Swój wątek z nim opisywałam w ,, Związki, rozstanie" Jestem z nim3.5 roku. I jest dla mnie wszystkim, ale teraz się zepsuło wszystko. Nie wiem co dalej... Nie umiem sobie z tum poradzic.

25,109

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
lelciaa napisał/a:

Tak samo nie oddał mi ważnych papierów, mojego kuferka, gdzie trzymam biżuterię i kwitki, że mam płatności uregulowane. Ja już próbowałam cały tydzień odzyskać resztę rzeczy, groziłam nawet Dzielnicowym, ale nic Go nie rusza.

Jeżeli masz tam ważne dokumenty i potrzebujesz ich, bo nie da się tego odtworzyć. To po prostu idź na policję i zapytaj jakie masz prawa i możliwości. Nie wiem czy jeżeli nie byłaś tam zameldowana to policja może wejść do mieszkania twoje rzeczy zabrać. Ale przywłaszczenie cudzej własności - niezależnie czy byłej dziewczyny czy obcej osoby to przywłaszczenie i policja ma obowiązek jeżeli nie wkroczyć to przynajmniej przyjąć zgłoszenie i sprawę zbadać. Może twój były dostanie wezwanie na policję, przestraszy się i odda twoje rzeczy... a może je wyrzuci jako dowody rzeczowe. Bardzo nieelegancko zachował się, nie miej co do niego złudzeń i nie poświęcaj mu więcej swoich myśli niż natrętnemu komarowi, bo nie warto.

25,110

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

On Policji się nie boi i nie przestraszy. Byłam nic zrobić nie mogą. Mogę tylko zgłosić nic więcej. A dlaczego nie boi się Policji? Dla kogoś kto jest po wyrokach, raczej już nic nie wystraszy. Groziłam tylko śmiał mi się w twarz. Postanowiłam, że nie będę Go prosiła, po prostu tam gdzie trzeba pójdę i poproszę o kopie. Myślę, że będą mogli mi wydać. Nie ma sensu marnować czasu i energii na kogoś kto jest tylko zwykłym CHAMEM i egoistą. Opowiem Wam coś co mi się dziś przydarzyło.
Byłam jak zwykle w sklepie-tam pracuję-, kiedy przyszła do mnie ta BYŁA czy Obecna Mojego Byłego i zaczęła mi robić awanturę, wzięłam Ją i wyrzuciłam ze sklepu i zagroziłam, że jak wróci to będzie miała do czynienia z Ochroną.... Biedna nie spodziewała się tego żebyście Panie widziały Jej minę. Naprawdę była zszokowana. Zagroziła, że ktoś przyjdzie, ale Mój Były niestety nic mi w sklepie nie zrobi, więc troszkę się przeliczyła...

25,111

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:

Dziewczyny,
Ja swoje przeszłam i postanowiłam, że moje męki nie pójdą na darmo.
Napisałam poradnik-bezradnik dla kobiet, które wpadły w łapy nie poprostu facetów, którzy zboczyli z trasy, a nałogowych "przestępców emocjonalnych", którzy żerują na kobietach takich jak my - głodnych uczucia i chętnie oddających się w te ich łapska.
Zapraszam do uzupełniania mojego pseudonaukowego wywodziku, jeśli macie jakieś własne doświadczenia w tym zakresie.
Trochę tego dużo ale może przyczyni się do otwarcia kilku par oczu.

****

Każdy POJEDYNCZY z poniższych elementów sam w sobie nie świadczy o niczym, ale jeśli na dużą część z nich twoja odpowiedź brzmi TAK ? możesz zacząć się zastanawiać, czy nie żyjesz z jednostką psychotyczną, której celem jest psychiczne zniszczenie cię.

OCZYWIŚCIE nie każdy zerwany z łańcucha mąż, który zdradził żonę na integracji po pijaku, ani nie każdy facet, któremu zdarzyło się skłamać, ani też nie każdy oschły w obejściu mężczyzna jest socjopatą.

Zapamiętaj ? socjopata działa słowem. Słowem uwodzi, potem manipuluje i słowem cię niszczy. Jest wygadany, czarujący, elektryzujący, przekonujący. Jest ponadprzeciętnie inteligentnym erudytą łatwo wzbudzającym zaufanie. Wie, czego oczekujesz i w początkowym okresie ci to daje, żeby potem cię z tego powoli okradać powodując twoją dezorientację, frustrację i cierpienie, którym się karmi. Kłamstwo jest dla niego jak dla ciebie oddychanie ? robi to tak naturalnie, że możesz nie zorientować się całymi latami, że żyjesz na JEDNYM WIELKIM KŁAMSTWIE. Oni nie wiedzą, co to wyrzuty sumienia (chociaż płaczą rzewnymi łzami, jak kolejne kłamstwa się wydają), nie wiedzą co to uczucia (chociaż pięknie o nich mówią), nie wiedzą, co to bliskość i czułość (chociaż się nimi karmią dostając je od ciebie). Jesteś tylko jego stacją benzynową. Zatankuje się twoim oddaniem, ofiarnością, zaangażowaniem i pojedzie dalej. Nawet nie zapamięta lokalizacji ani nazwy stacji.

Wiem, o czym mówię ? zgromadziłam spory bagaż życiowy z jednym takim oraz zapoznałam się ze dużym materiałem naukowym.

Nie wszystko da się wyjaśnić:
- kryzysem wieku średniego
- pechem
- dziwnymi zbiegami okoliczności
- twoimi (rzekomymi) zaburzeniami psychicznymi
- jego ułańską fantazją i temperamentem

Jeśli jednak jesteś w stanie sobie nadal to wszystko wytłumaczyć i nadal go oczyszczać pozostając ślepą i głuchą ? jesteś kobietą kochającą za bardzo a on wyssie cię psychicznie i wypluje.
Kwestią podstawową w stwierdzeniu, czy jesteś w niebezpieczeństwie jest częstotliwość i powtarzalność pojawiania się poniższych elementów a narzędziem twoja spostrzegawczość, umiejętność logicznego myślenia, kojarzenia faktów i ? twoja intuicja.

1.    Jeśli w otoczeniu twojego partnera, wg jego słów, roi się od osób psychicznie chorych i niezrównoważonych (byłe partnerki, pracodawcy, rodzice a nawet jego własne dzieci) ?
2.    Jeśli co raz częściej ty sama jesteś oskarżana przez swojego partnera o popadanie w paranoję (rzekomo to co widziałaś lub słyszałaś jest nieprawdą, dziwnym trafem nie pamiętasz, ?że przecież sama to mówiłaś ...? albo że on ?tego nigdy nie mówił?)
3.    Jeśli często odnosisz nieodparte wrażenia, że uczucia prezentowane przez twojego partnera są sztuczne (dramatyczny płacz na zawołanie, sztuczny śmiech, fałszywa mowa ciała) ?
4.    Jeśli coraz częściej zdajesz sobie sprawę z tego, że słowne deklaracje twojego partnera zadziwiająco rozjeżdżają się z jego postępowaniem ?
5.    Jeśli twój partner zadziwiająco szybko znajduje ?logiczną? odpowiedź na zastanawiające cię fakty (znalazłaś w jego portfelu fakturę z podwarszawskiego hotelu za dwuosobowy pokój, chociaż rzekomo wczoraj był w służbowej delegacji w Krakowie, natychmiastowa odpowiedź ? Kazik poprosił mnie, żebym oddał tę fakturę do księgowości) ?
6.    Jeśli po głębszym zastanowieniu stwierdzasz, że twój partner od bardzo dawna nie dał ci żadnego dowodu uczucia, uważności wobec twojej osoby, zainteresowania twoimi sprawami, nie dostajesz nic w sensie materialnym [upominki] ani mentalnym [pochwały, czułość] ?
7.    Jeśli zaczniesz kojarzyć, że związek z twoim partnerem opiera się w zdecydowanej mierze na jego kwiecistych deklaracjach słownych i nic z tego nie doczekuje realizacji (np. planuje wspaniałe wyjazdy, ale nigdy ich nie organizuje) ?
8.    Jeśli zauważasz, że twój partner wykazuje skrajną nieodpowiedzialność w tych drobniejszych i w tych zasadniczych kwestiach życiowych (nie można powierzyć prowadzenia rachunku bankowego, bo za pół roku okaże się, że żadne świadczenia nie zostały opłacone albo odebrania dziecka z przedszkola, bo zawsze znajduje się jakaś ?bardzo obiektywna? przeszkoda) ?
9.     Jeśli odkrywasz, że poprzednie związki twojego partnera kończyły się jego zdradą (sam ci o tym nie powiedział, dowiadujesz się tego od waszego otoczenia) ?
10.     Jeśli stwierdzasz, że kolejne zatrudnienia twojego partnera seryjnie kończyły się wyrzucaniem go z pracy, bankructwem jego firmy, zatargami z pracodawcami ?
11.     Jeśli odkrywasz, że twój partner ma w swojej przeszłości jakieś zasądzające jego winę sprawy sądowe i postępowania komornicze, które wychodzą jak trupy z szafy ?
12.     Jeśli co raz częściej odczuwasz, że jesteś manipulowana ?
13.     Jeśli zauważasz u swojego partnera niezdrową potrzebę do podejmowania ryzyka, nieprzemyślanych i impulsywnych decyzji (ryzykowne inwestycje, chora nagła potrzeba jazdy bez trzymanki 250 km/h, bójki po alkoholu) ?
14.     Jeśli twój partner miewa rzuty uzależnień ? napadowe picie (chociaż nie postrzegasz go jako alkoholika), nagłe branie wolnego w pracy, żeby całą dobę spędzić przy grze komputerowej, od której od dawna podejrzewasz, że jest uzależniony  ?
15.     Jeśli zauważasz, że znajomi i rodzina twojego partnera ma ZUPEŁNIE odmienne zdanie na temat jego przeszłości niż on sam (ON - odszedłem od żony, bo była niezrównoważona psychicznie i nie dało się z nią żyć, chociaż próbowałem i musiałem sam wychowywać dzieci, ONI ? żona musiała leczyć się z nerwicy po jego zdradach i kłamstwach a dzieci oddał dziadkom i dalej łajdaczył się z kolejnymi kobietami) ?
16.    Jeśli zauważasz, że przeszłość twojego partnera stanowi pasmo nieszczęść powodowanych przez jego destrukcyjne zachowania (ciągłe odchodzenie od kolejnych kobiet ?w samych skarpetkach?, jego imperatyw ?ciągłego zaczynania wszystkiego od nowa?, autosabotaż kolejnych własnych przedsięwzięć zarzucanych przez niego z niewiadomych przyczyn) ?
17.     Jeśli w twoim związku z partnerem często przejawia się motyw ?grubej kreski? symbolizującej ciągłe zaczynanie waszych stosunków od początku rzekomo w celu ich odrodzenia i naprawy ?
18.     Jeśli twój partner przy próbie wykazania mu kłamstwa lub nawet błędu popada w agresję i wmawia ci, że to ty masz problemy ze sobą ?
19.     Jeśli w miarę trwania twojego związku z partnerem odkrywasz, że ten charyzmatyczny człowiek z tysiącem pomysłów na wasze życie nagle staje się jedynie biorcą twoich zabiegów/adoracji/zaangażowania, absolutnie nic od siebie nie wnosząc w budowanie waszych relacji ?
20.     Jeśli zauważasz, że stosunek twojego partnera do ciebie w towarzystwie innych osób jest zupełnie inny niż kiedy jesteście sami ?
21.     Jeśli na poziomie intuicyjnym odczuwasz, że tłumaczenia kolejnych nieścisłości i podejrzanych sytuacji są ?śmierdzące? i narastanie tego stanu rzeczy wyniszcza cię psychicznie ?
22.    Jeśli czujesz się nadmiernie często sprowokowana do podejrzeń, choć nigdy wcześniej nie byłaś osobą podejrzliwą ?
23.    Jeśli zauważasz, że głoszone publicznie przez twojego partnera zasady mają się nijak do jego postępowania w życiu (wygłasza na rodzinnym przyjęciu tyrady o uczciwości, po czym namawia własne dziecko do okłamania mamy, że to ono zbiło szklankę a nie tatuś) ?
24.    Jeśli twój partner nie ma żadnych przyjaciół z młodości, bliskich kolegów w pracy, nie utrzymuje ciepłych kontaktów z rodziną ?
25.    Jeśli zdarza ci się zauważyć, że twój partner nie ma skrupułów wobec innych ludzi i znajduje do tego ?ładne? wytłumaczenie (kabluje na swojego kierownika jego przełożonemu, żeby zdobyć wyższe stanowisko, ?bo kierownik był tak niekompetentny, że firma na tym traciła?)?
26.    Jeśli twój partner bez istotnej przyczyny popada w nagłe acz krótkotrwałe stany euforyczne lub depresyjne ?
27.    Jeśli twój partner często przejawia potrzebę stymulacji ciągle nowymi i przeważnie niezdrowymi bodźcami pod pozorem chęci doświadczania nowych aspektów życia ?
28.    Jeśli twój partner po jakimś czasie waszego związku zaczyna sygnalizować, że musi mieć więcej swobody, ?bo tak naprawdę jest na siłę udomowionym samotnym wilkiem? ?
29.    Jeśli zauważasz, że twój partner manipuluje ludźmi w celu uzyskania korzyści (jest dobrym synem dla rodziców tylko wtedy, kiedy chce od nich pożyczyć pieniądze) ?
30.     Jeśli ktoś ze znajomych lub rodziny sugerował ci, że twój związek z partnerem nie jest zdrowy a ty byłaś na to głucha ?

Czytam, grzebię tu. Ten post Tarantelli, Boszeeeeeee - żyłam z takim człowiekiem. Teraz stacją benzynową jest inna kobieta......Każdy punkt - to on, facet, z którym byłam tyle lat!!!!!!!

25,112

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Masakra, po przeczytaniu tego wszystkiego jestem w szoku. Zastanawiam się jak mogłam żyć pod jednym dachem z takim osobnikiem. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że teraz uwolniłam się z tego związku. Nadal boli, ale lepiej później niż wcale.

25,113

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Czytam wciąż post Tarantelli, oczy za każdym razem robią mi się większe. Nie wierzę, że żyłam z facetem, któremu serce oddałam, wypełnione miłością po brzegi, a który zdeptał wszystko, który wmawiał mi, że jak nie ja to inna zadba o niego, który na zewnątrz chlubił się swoją żoną, a wieczorem wychodził i miał w nosie czy czekam, czy się martwię, wracając nad ranem do domu "bo to przez Ciebie, nie chce mi się wracać do Ciebie",który, mówił, że ze mną jest coś nie tak, który spowodował, że byłam podejrzliwa, który przez 18 lat (do niedawna z resztą, będąc już po rozwodzie)karmił mnie wyznaniami miłości, która może nie była wcale prawdziwa, który opowiadał jakie miał dzieciństwo-z którego dzięki mnie się uwolnił, który pisząc smsy do kobiet-myślę, że spotykając się z nimi także......a ja dałam się w to wciągnąć!!!!!Boszeeeeeeeee, wierzyłam w niego, w to co mówił przez tyle lat. Broniłam, pomagałam, prowadziłam za rączkę jak małe dziecko, by się nie wywróciło i wyhodowałam czystą postać dziadostwa, które niszczy, dręczy psychicznie, egoistę, bez jakiejkolwiek empatii, zrzucającego wszelkie winy na kogoś innego, zwłaszcza mnie!!!! Żyłam z nim tyle lat, jak ślepo wierzyłam w niego, w jego słowa.........................szok.............

25,114 Ostatnio edytowany przez Anstawia (2014-03-24 19:06:16)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Liwio, cóż... było, minęło. Żyj do przodu. Nie zadręczaj się tak, bo to i tak niczego nie zmieni.

Zacznij sobie wybaczać, to długi proces, ale w przeciwnym razie nie ruszysz do przodu. Poczucie winy zje cię.

25,115

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam dziewczyny! Nie moge wprost w to uwierzyc, ze przez przypadek trafilam na forum....
Jeszcze kilka dni temu nie mialam nawet pojecia o tym, ze cos takiego jak uzaleznienie od mezczyzny istnieje!
Po przesledzeniu Waszych postow stwierdzilam jednoznacznie, ze jestem uzalezniona od faceta i to w takim stopniu, ze wkrotce pewnie wykonczylabym sie przez niego....

Od okolo 1,5 roku jestem uzalezniona od faceta... I czekalam jak wariatka az on sie zmieni i przestanie mnie zwodzic tym, ze potrzebuje jeszcze czasu zeby podjac decyzje... Ze to bardzo skomplikowany moment w jego zyciu... Ze ja i moj dziwny zwariowany charakter to problem.... Ze on musi najpierw widziec "postepy" tzn. ze ja sie musze zmienic i wtedy on sie zdecyduje (moze)....
Ja zakochalam sie jak jakas slepa wariatka i wybaczalam wszystkie jego klamstwa, jego romanse z innymi kobietami i jego byla tlumaczylam sobie tym, ze przeciez nie bylismy oficjalnie razem.... I ze w ogole to wszystko jest moja winna, bo zawsze probowalam na niego naciskac i on nie czul sie wolny....
Pomagalam mu finansowo, bo on znajduje sie w "trudnym" momencie zycia....wszystkie jego byle byly podobno wariatkami, ale nie takimi jak ja....
kilka dni temu stwierdzilam, ze obserwujac go i jego podejscie do wielu spraw widze mojego ojca... zimnego, zdystansowanego i niezdecydowanego.... a ja tkwilam przy nim nie mogac wytlumaczyc sobie dlaczego. Nie przyszloby mi nigdy do glowy, ze jestem uzalezniona od niego jak od narkotyku...

25,116

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witaj w klubie.  Poznanie problemu jest poczatkiem rozwiazania go.

25,117

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Anstawio-tak, wiem. Masz rację. Wracam do tego, ale nie dręczę się już. Jasno widzę z jaką parszywą gnidą żyłam. A sobie muszę wybaczyć, w końcu nadejdzie ten dzień......

Witaj Hexe! Niestety, przykre jest to, że facet może być narkotykiem, tak silnym, by zbierać się z nałogu tyle czasu :-/

25,118

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

A jednak, jestem tu cały czas śledzona sad

25,119

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Liwio, ty mu komórkę przeglądasz, on czyta forum. Wszystko jest pod kontrolą tongue

25,120

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Cześć dziewczyny

Wiecie, to nie jest tak, że tylko faceci doskonale nami manipulują. Kobiety niestety też. Mam nadzieję, że nie wyrzucicie mnie z tego wątku za to, że kocham inaczej... Potrzebuję wam opowiedzieć o sobie.

Myślałam, że z moja byłą doczekam grobowej deski, niestety. Przez parę lat żyłyśmy w związku na odległość, przerywanym moimi przyjazdami do niej. Różniło nas 7 lat. Na początku związku to ona miała wątpliwości co to będzie, jak się ułoży, a ja przekazywałam jej optymistyczne wizje. Wierzyłam w nas, wierzyłam w ten związek mimo jakichś tam trudności w społeczeństwie. Myślałam, że będziemy jak moi rodzice - 30 lat małżeństwa za pasem.

Przez ten czas bywało różnie. Odległość robiła swoje. Nie przyszło mi nawet na myśl, żeby obejrzeć się za kimś innym czy poflirtować, nawet jeśli wiedziałam, że i tak nikt tego nie zweryfikuje. Byłam uczciwa maksymalne i do dziś sobie to wyrzucam. Niestety, ona potrafiła zauroczyć się inna. Wgapiać się w nią bez reszty, zagadywać (była bardzo, bardzo nieśmiała). Nie wiem co sobie wyobrażała, wole nie wiedzieć. Potem argumentowała, że tylko patrzyła, że to nic poważnego. a jak było naprawdę? Nie wiem.

Obiecywała, że to się nie powtórzy, że już nigdy... Przyjechała do stolicy, zamieszkała niedaleko mnie. Nasze kontakty stały się częstsze. Wydawałoby się, że jest super. Miałam wtedy trochę osobistych problemów (ujawnienie orientacji przed rodziną, brak pracy). Nasze kontakty stały się ciut rzadsze (1-2 spotkania na tydzień). Wtedy ona zauroczyła się inną kobieta, wykładowczynią na uczelni. Mówiła, że imponuje jej jej dorobek naukowy, podoba się wizualnie. Namawiała mnie na zmianę fryzury, koloru włosów. Kiedyś nie wiedziałam czemu - teraz wiem: miałam być maksymalnie podobna do tamtej. Wpadałam w złość, chciałam zmienić ten stan, zyskać jej miłość. Krytykowała mnie dużo, co zresztą zostało jej aż do chwili rozstania. Krytykowała mój styl ubierania się, fryzurę, ogólne zaniedbanie. wszystko było nie tak. A ja tęskniłam za przytuleniem, dotykiem, zainteresowaniem mną i moim życiem. Wiecie, takim zainteresowaniem niewymuszonym żadną moją reakcją.

Mówiła, że o niej zapomni, że to nie ma sensu. A zostawała po zajęciach, rozmawiała z tamtą. Pewnego dnia odkryłam jej korespondencję z tamta kobieta. Nic takiego, ona chwaliła pracę mojej partnerki na uczelni. Problem był taki, że moja była zawsze najmniejszy objaw zainteresowania, nawet kilka miłych słów ze strony osoby, która jej się podoba, odbierała jako żywe zainteresowanie, chęć czegoś więcej. I nakręcała się. Postanowiłam wziąć sprawy we własne ręce. Zadzwoniłam do tamtej kobiety, poinformowałam, aby uważała na swoje reakcje, bo czasem są one niewłaściwie zrozumiane. Jak radziłam, tak zrobiła - ochłodziła stosunki. Moja była do dziś nie mogła zapomnieć o tamtej. Wciąż mimo upływu tych kilku lat wspominała, co jakiś czas wracała do tamtych rozmów.

Myślałam, że gdy rozpocznie kolejne studia, problem kolejnych zauroczeń zniknie, tym bardziej, że zamieszkałyśmy razem. To było półtora roku temu. Ja załatwiałam mieszkanie, ja podpisywałam umowę. Ona siedziała w domu, zajmując się okazjonalnym szukaniem ogłoszeń i podsyłając mi do dzwonienia, ale nieważne. Przez ten czas bardzo się zmieniłam wizualnie na plus. schudłam 20 kg, odżyłam, wzięłam się za swój styl i garderobę (po części zawdzięczam to jej i to jest plus). Zaczęły się nowe studia i... znalazła się nowa miłość. Dwa razy grubsza niż ja przed dietą, roześmiana optymistka (jak ja kiedyś), dusza towarzystwa. Zaczęły się niewinne, jak dla mnie koleżeńskie znaki ze strony tamtej: uśmiechy, zagadywanie, moim zdaniem jak do każdego. Zdaniem mojej byłej - przeznaczane tylko dla niej. Zawsze mi mówiła, że nie jest zauroczona, że sobie to wszystko wmawiam. Że kocha tylko mnie. I wiecie, najbardziej bolało to słowo 'kocham', które dla mnie ma ogromna moc. To, że kochała niby, a wychodząc z domu już nakręcała się na kontakt z tamtą, obserwowała ją. Od razu powiem: nie było zdrady fizycznej - tamta dziewczyna nie pozwoliłaby sobie chyba na to, zresztą, nawet nie wiem czy jest homo, raczej mało prawdopodobne. Była zdrada emocjonalna. Poniżanie, wmawianie mi, że nie jest tak, jak myślę. Obrażanie, że jestem jakaś po...na. Nie cierpiałam tego, ale zaczęłam ją kontrolować. Dotarłam do rozmów na fb z jakimś internetowym kolegą, któremu powiedziała, że czuje się nie w porządku wobec mnie, że kręci się wokół tamtej., ale mimo to robi to, bo to najlepsza i najcudowniejsza kobieta, jaka poznała. Ja gloryfikowała, mnie poniżała. wszystko było nie tak: nie sprzątnięte, niezałatwione, niedopilnowane. Powiedziałam jej o tym, co zobaczyłam, staram się być uczciwa. Usłyszałam jak zwykle, że to nie jest tak, jak myślę. Że czuje się zaszczuta, pilnowana, że potrzebuje wolności. Ok, nie miałam nic przeciwko temu, ja chciałam tylko poczucia zaufania i miłości z jej strony, nic więcej.

Tak naprawdę, tylko na początku miałam poczucie, że jej na mnie zależy. Przez krótki czas. Potem - owszem były chwile romantyzmu, ale zastanawiam się czy to nie były tzw. 'miesiące miodowe', w których trzeba ofiarę do siebie przywiązać.

Zerwała ze mną w grudniu 2013, przed samą Wigilią. Powód: bo zrobiłam awanturę, że szuka kontaktu z tamtą, a wiedziałam co do niej czuje. Przez miesiąc potem myślałam, że będzie dobrze. zachowywałam się jak gdybyśmy były nadal razem. Ona - nareszcie wolna, mogła wszystko. Ja nie miałam prawa już o nic jej zapytać. Wstyd się przyznać, miałam wtedy próbę samobójczą. Nie widziałam już sensu w tym wszystkim. Opamiętałam się sama połykając kolejne tabletki. Ona nawet nie podeszła, nie wyjęła mi ich z ręki. Już jej nie interesowałam. Koniec stycznia - coraz gorzej... Złośliwości z jej strony, przeszkadzanie, dogryzanie to już codzienność. Pokazowo zaczęłam pakować walizki, nie przejęła się. Miałam nadzieję, że opamięta się, zastanowi nad tym co zrobić, aby razem uratować ten związek. W końcu któregoś dnia, przepłakanego w pracy, przyjechałam i umówiłam się z rodziną następnego dnia po odbiór rzeczy. Wtedy manipulacja na całego przez cały wieczór. Proszenie, błaganie, pocałunki, przytulanie, nawet perspektywa seksu, którego od ponad roku nie było. Przykro mi było, czułam się rozdarta. Tak bardzo, że rodzicom powiedziałam: nie przyjeżdżajcie, może jakoś to będzie. Ale oni nie dali się zwieść: przyjechali następnego dnia. Potem powiedzieli mi po jakimś czasie, że byli nastawieni na to, że jeszcze mnie odwiozą, ale pod warunkiem, że będzie jakiś kontakt ze strony mojej byłej. Czyny a nie słowa.

Cóż... Kontaktu nie było przez cały luty. Wtedy, gdy najbardziej jej potrzebowałam, gdy płakałam za bliskością drugiego człowieka, jej zabrakło. Nie wiem co się działo, nie wnikam. Pierwszy telefon, jaki od niej dostałam, to pełne pretensji słowa: Widzisz do czego doprowadziłaś? (po mojej wyprowadzce). Potem jakieś bezsensowne obwinianie o nękanie na fb z fikcyjnego konta (czego nie zrobiłam, bo już wówczas zaczęłam czytać ten wątek próbując się odciąć). A potem krótka przerwa i lekkie smsy w stylu 'co tam u Ciebie?", "śpisz?". odpisywałam również lekko, bo wiedziałam, że nic z tego nie będzie raczej.

Potem padła propozycja spotkania. Nawet poświęcenie, że ona wyjedzie po mnie, obym tylko dotarła do niej. Tak, ja do jej mieszkania, do innego miasta, nie mając nic i ryzykując wszystko (budowany spokój wewnętrzny, układane emocje...). Nie pojechałam. Ona chyba zrozumiała, że nic z tego, bo tydzień temu poddała się pisząc sms o tym, że najlepiej byłoby, gdyby dała mi spokój i pozwoliła wieść własne życie. Nie jestem mściwa, życzyłam szczerze wszystkiego najlepszego. Mogłam to zrobić, bo czułam, że zbudowałam podstawy siebie samej od nowa, po rozstaniu.

Mimo wszystko, dużo we mnie żalu. Sa górki i dolinki, częściej górki. Pytam samą siebie czemu musiało mnie to spotkać? Czy nie zasłużyłam na normalną, zdrową miłość i związek? Czy wszyscy kłamią i zdradzają? czy w ogóle kiedyś komuś zaufam pod tym względem?

wzięłam się za siebie znowu. Odkryłam swoje pasje, do pewnych wróciłam. Moje życie jest wypełnione po brzegi ludźmi, zajęciami. Tylko czasem pojawia się myśl co ona robi, czy szuka (jak mi groziła) kolejnej, lepszej na moje miejsce? Czy nadal karmi się złudzeniami?

Po postach Tarantelli m.in. odkryłam, że jestem kobieta kochającą za bardzo. Od początku podawałam się na srebrnej tacy, miałam nadzieję, że wystarczę jej na całe życie. Niestety... Pod koniec tego związku byłam przepraszającą za wszystko kupka nieszczęścia, która nie widziała w niczym sensu, funkcjonowała jak zombie.

Próbowałam jej uświadomić, że gdyby okazywała mi uczucie, gdybym była dla niej jedyna pod względem partnerstwa, nie kontrolowałabym jej. Nie trafiało. Zawsze słyszałam: gdybyś była bardziej zadbana (a serio serio naprawdę lepiej wyglądam niż kiedyś), to nie interesowałabym się innymi.

I tak na koniec, wiecie co najbardziej bolało? To, że siedziałyśmy na kanapie pewnego wieczoru, gadając tak słodko jak para potrafi. A następnego dnia dotarłam do korespondencji, w której chwilę przed tymi gadkami na kanapie wyznawała koledze, że tamta ja interesuje.

Wiem, że to nic przy waszych rozwodach, problemach z dziećmi. Po prostu chciałam się wygadać, zawrzeć wszystko w jednym poście. Przepraszam... Za błędy gramatyczne, stylistyczne, ortograficzne też. Pisałam pod wpływem emocji.

25,121

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Cześć Kobietki smile Życie pędzi tak szybko, że nim się obejrzałam to 3 miesiące minęły smile
Piszę do Was bo mam doła ;/ Ostatnio jestem na etapie poznawania nowego, lepszego życia, tego w którym nie ma tego zimna. Jest tylko jeden problem. To, że się zmieniam wywołuje we mnie radość, ale moi dawni znajomi a nawet niektórzy z Rodziny mnie nie akceptują. Wiecie jak to jest, kiedy przychodzisz ze szkoły i mówisz " Mamo dostałam 4,5 big_smile" i słyszysz: i co się cieszysz, mogła być 5". Czuję się mega samotna przez to. Kłócę się z Osobami, którym nie pasuje, że się rozwijam, próbują mnie zniszczyć, stłamsić, żebym nie miała własnego zdania, żebym była potulna jak kiedyś a to boli. To są osoby, z którymi spędziłam całe moje dotychczasowe życie i nagle widzę jacy Oni są. Wiem, że kiedyś nadejdzie kres tych znajomości, albo ochłodzenie stosunków do minimum, ale strach przed samotnością tak mnie paraliżuje, że mam nawroty dawnej Ja. A kiedy w końcu dociera do mnie jaką byłam zołzą, nie mogę siebie znieść. Wiem, że nie chcę taka być, bo to tak bardzo boli kiedy ranię najbliższych.
Są też pozytywy oczywiście smile Staram się nie skupiać na smutku i rozmyślaniu "co by było gdyby".Moje życie leci do przodu i ciągle się uczę czegoś nowego.  Ostatnimi czasy nasuwa mi się myśl nieustannie myśl, że to co Nas spotkało to nie kara! Pytając na początku drogi, a nawet teraz:" Dlaczego Ja? Czemu to tak boli ? Czemu to mnie spotyka?" nawet nie zdajemy sobie sprawy, że im dalej będziemy, tym bardziej będziemy wdzięczne za to że "To właśnie Ja, To ja się uczę, Ból jest potrzebny do naprawy samej siebie, spotkało mnie to, bo mam szczęście i teraz widzę, że mogę zmienić swoje życie ". Dzięki temu co przeżyłyśmy, możemy teraz nad sobą pracować i naprawić swoje życie a wiele Kobiet, żyje w swoim nieszczęściu przez całe życie.I to jest najsmutniejsze (dlatego tak się cieszę, że My- Kkzb - to widzimy)  Dlatego już nie myślę, że mój świat runą, że się nie podniosę (kiedyś tak myślałam smile), teraz myślę " Dziękuję Boże, że dałeś mi szansę wyrwać się z tego cyrku i że odnajduję w końcu swoją drogę smile" Trzymajcie się i nie poddawajcie, mimo bólu i trudnych lekcji doceńmy przeszłość i przede wszystkim Siebie!

Kocham Siebie! To moje życie! Wszelkie prawa zastrzeżone!  Nie oddam Go nikomu tylko po to, żeby mnie zaakceptował smile  Pozdrawiam!

25,122

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Anstawio, ja z nim nie mieszkam. Nie widuję go. Powiedział mi to przez telefon.

25,123

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Maryslbn napisał/a:

Cześć Kobietki smile Życie pędzi tak szybko, że nim się obejrzałam to 3 miesiące minęły smile
Piszę do Was bo mam doła ;/ Ostatnio jestem na etapie poznawania nowego, lepszego życia, tego w którym nie ma tego zimna. Jest tylko jeden problem. To, że się zmieniam wywołuje we mnie radość, ale moi dawni znajomi a nawet niektórzy z Rodziny mnie nie akceptują. Wiecie jak to jest, kiedy przychodzisz ze szkoły i mówisz " Mamo dostałam 4,5 big_smile" i słyszysz: i co się cieszysz, mogła być 5". Czuję się mega samotna przez to. Kłócę się z Osobami, którym nie pasuje, że się rozwijam, próbują mnie zniszczyć, stłamsić, żebym nie miała własnego zdania, żebym była potulna jak kiedyś a to boli. To są osoby, z którymi spędziłam całe moje dotychczasowe życie i nagle widzę jacy Oni są. Wiem, że kiedyś nadejdzie kres tych znajomości, albo ochłodzenie stosunków do minimum, ale strach przed samotnością tak mnie paraliżuje, że mam nawroty dawnej Ja. A kiedy w końcu dociera do mnie jaką byłam zołzą, nie mogę siebie znieść. Wiem, że nie chcę taka być, bo to tak bardzo boli kiedy ranię najbliższych.
Są też pozytywy oczywiście smile Staram się nie skupiać na smutku i rozmyślaniu "co by było gdyby".Moje życie leci do przodu i ciągle się uczę czegoś nowego.  Ostatnimi czasy nasuwa mi się myśl nieustannie myśl, że to co Nas spotkało to nie kara! Pytając na początku drogi, a nawet teraz:" Dlaczego Ja? Czemu to tak boli ? Czemu to mnie spotyka?" nawet nie zdajemy sobie sprawy, że im dalej będziemy, tym bardziej będziemy wdzięczne za to że "To właśnie Ja, To ja się uczę, Ból jest potrzebny do naprawy samej siebie, spotkało mnie to, bo mam szczęście i teraz widzę, że mogę zmienić swoje życie ". Dzięki temu co przeżyłyśmy, możemy teraz nad sobą pracować i naprawić swoje życie a wiele Kobiet, żyje w swoim nieszczęściu przez całe życie.I to jest najsmutniejsze (dlatego tak się cieszę, że My- Kkzb - to widzimy)  Dlatego już nie myślę, że mój świat runą, że się nie podniosę (kiedyś tak myślałam smile), teraz myślę " Dziękuję Boże, że dałeś mi szansę wyrwać się z tego cyrku i że odnajduję w końcu swoją drogę smile" Trzymajcie się i nie poddawajcie, mimo bólu i trudnych lekcji doceńmy przeszłość i przede wszystkim Siebie!

Kocham Siebie! To moje życie! Wszelkie prawa zastrzeżone!  Nie oddam Go nikomu tylko po to, żeby mnie zaakceptował smile  Pozdrawiam!

A ja ci szczerze gratuluję. I tak trzymaj smile
Ja również cenię sobie nową ja i nie interesuje mnie co inni o mnie myślą. Starzy znajomi mogą mnie zaakceptować, ale nie muszą a ja nie muszę już być "grzeczną dziewczynką". Dorosłam smile Mam swoje zdanie, z którym inni zgadzać się nie muszą, ale muszą szanować smile. Nie dopominam się szacunku a wymagam go. 
Ja także Bogu dziękuję smile. Skończyło się moje samotne życie (mimo, że w małżeństwie). Teraz idę przez życie sama, ale nie czuję się samotna - mam siebie smile i dobrze mi z tym. Teraz mam wiele powodów do radości. Nie ma mnie już smutnej, nieporadnej, przestraszonej, załamanej. Już życie mnie nie przerasta smile.

Miło jest czytać posty kobiet, które wyszły z uzależnienia, odkryły nowe i lepsze życie a przede wszystkim, które DOROSŁY smile
Twoja rodzina i znajomi w tej chwili poznają ciebie na nowo. Są zaskoczeni.....muszą pewnie mieć czas na przyzwyczajenie, na akceptację. Jeśli nie zaakceptują ciebie jako dorosłej i wiedzącej czego chce kobiety to też nie koniec świata. Masz siebie i to jest najważniejsze.
Pozdrawiam smile

25,124 Ostatnio edytowany przez Anstawia (2014-04-02 13:05:59)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Oj, wiem sama po sobie, jak to jest, gdy przejmujemy się opinią innych. Dzisiaj, patrzę już na to trochę inaczej. Widzę, że poglądy ludzi na różne sprawy, różnią się w zależności od doświadczenia i... wieku. Może nie należy generalizować, ale zaobserwowałam, że trzydziestolatki są rozczarowane życiem, partnerem, pracą, nie wiedzą kim są i czego chcą. Czterdziestolatki głównie skupione są na dzieciach. A piędziesięciolatki doradzają: myśl o sobie, skup się na sobie, ciesz się z życia i każdego dnia :-)
Bywa tak, że sugerujemy się opinią ludzi, na których nam zależy, a nie widzimy, że ta osoba nie ma bladego pojęcia na dany temat, bo ma po prostu inne doświadczenia lub wcale.
A nikt za nas życia nie przeżyje, samemu trzeba je przejść. Nie żałować przeszłości, nie martwić się o jutro, być tu i teraz, bo tu i teraz jest dobrze smile Wybory dokonywane świadomie przez nas samych, są najbardziej wartościowe, szczególnie te, które nie przyniosą od razu dobrego rezultatu. Na efekt trzeba czekać bardzo długo. Grunt to się nie poddawać.

25,125

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

O to jest grupa dla mnie. Czy któraś z was ma jeszcze w wersji elektronicznej tą książkę Robin Norwood  ?Kobiety, które kochają za bardzo"? Bo bardzo chętnie bym przeczytała.

25,126

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Lamika napisał/a:

O to jest grupa dla mnie. Czy któraś z was ma jeszcze w wersji elektronicznej tą książkę Robin Norwood  ?Kobiety, które kochają za bardzo"? Bo bardzo chętnie bym przeczytała.

Napisz mi maila albo PW, prześlę Ci smile

25,127 Ostatnio edytowany przez nevretete (2014-04-05 13:31:43)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie,
Od dawna wiem, że kocham za bardzo a wciąż nie potrafię wyrwać się z tego toksycznego związku. To trwa już prawie 10 lat, wiele razy próbowałam odejść i zacząć od nowa, wyjeżdżałam za granicę, zmieniałam miejsca zamieszkania by być od Niego jak najdalej, ale każdy kolejny związek był jedynie próbą zapełnienia pustki która po Nim pozostawała. I w rezultacie zawsze do siebie wracaliśmy.
Szukałam powodów w swoim życiu, dzieciństwo miałam dobre, no może poza tym że w domu nigdy się nie przelewało, ja byłam najmłodsza rodzice robili wszytko byśmy mieli jak najlepiej, ale to tylko ja poszłam na studia, tylko dla mnie starczyło pieniędzy, miałam być tą która coś osiągnie, a nigdy do końca mi się to nie udawało. Potem wyjazd za granicę, z jednej strony żeby być dalej od niego z drugiej żeby ułożyć życie na nowo, a tam zostałam zgwałcona i mimo że było to 7 lat temu, do dzisiaj powiedziałam o tym tylko jednej osobie. Od zawsze byłam bardziej dojrzała, bardziej odpowiedzialna od rówieśników, Jego poznałam gdy poszłam na studia, starszy, dojrzały i pierwszy któremu nie zależało na tym żeby zaciągnąć mnie do łóżka, zaiskrzyło ale broniłam się bo miał żonę, dopiero po dwóch latach umówiłam się z nim, to on po gwałcie był jedynym mężczyzną któremu pozwoliłam się dotknąć, inni gdy byli zbyt blisko wywoływali u mnie ataki paniki. Wydawało mi się że jest moją bratnią duszą, mogliśmy rozmawiać godzinami, do dzisiaj tak jest, to jedyny mężczyzna z którym mogę porozmawiać o wszystkim, ale jednocześnie wciąż czuję że wysysa ze mnie życie.....
Wiem, że wiele z Was potępi mnie za związek z żonatym, pewnie powiecie że sobie na to zasłużyłam bo nie rozbija się związków... macie racje, ale wtedy miałam dziwny okres w życiu, każdy mężczyzna którego poznawałam okazywał się albo żonaty, albo tuż przed ślubem, zawsze jak tylko się dowiadywałam kończyła tą znajomość, tylko z Nim nie umiałam, poza tym wszyscy faceci których spotykałam chcieli ode mnie tylko jednego a on jeden nie próbował zrobić zupełnie nic, wystarczała mu rozmowa, do łóżka poszliśmy po dwóch latach znajomości..
Znamy się prawie 10 lat, wiele razy mówił o rozwodzie, wiele razy obiecywał, a ja mu wierzyłam... głupia, naiwna i zakochana za bardzo:(
Kiedy ostatnim razem pojawił się w moim życiu, obiecał ze to zrobi, ale ja tych obietnic już tyle słyszałam... poprosił o ostatnią szansę i żebym na niego poczekała, zrobiłam to i obiecałam że zaczekam do końca roku... ale to  chyba zbyt długi czas...
Na początku roku powiedział ze złożył papiery o rozwód, ale do dzisiaj nie dostał terminu rozprawy, ciągle coś się przesuwa a do mnie w końcu dociera że to się nie uda, ze każdy kolejny dzień w którym na niego czekam jest dniem wyciętym z mojego życia... I gdybym tylko potrafiła się odkochać, abo nauczyć się żyć z tą miłością nie będąc z nim...
A ja czuję że mimo tych wszystkich kłamstw ciągle jestem w stanie zrobić dla niego wszystko, a on wykorzystuje to... jest kochany, czarujący a zaraz potem robi coś przez co pęka mi serce...
Tak potrzebuję Waszego wsparcia, kogoś kto doda mi sił by zacząć od nowa... bo chce jeszcze żyć, mam 30 lat, chce mieć szczęśliwą rodzinę i męża którego będę kochała mądrze... bo jak na razie nie kochałam nikogo poza nim...

25,128

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nevretete, osobiście potępiam całkowicie związek z żonatym facetem. Nie mam tolerancji do czegoś takiego.

Jak dla mnie, mimo, że on zdecydowałby się na Ciebie-to może spotkać Cię za jakiś czas taki sam los jak jego żonę. Skoro ją oszukiwał, Ciebie też bez problemu może kłamać. Tak to działa, niestety.
Nie masz dzieci, masz 30 lat...jest jeszcze trochę czasu byś wzięła się w karby, wzięła życie za rogi i zaczęła żyć-dla siebie, by w końcu poznać kogoś normalnego, z kim będziesz mogła sobie życie ułożyć. Może nie ma za dużo uczciwych facetów, ale szansa na spotkanie tak owego jest na pewno smile

25,129

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nevretete

Problem u Ciebie, oprócz współ-uzaleznienia, polega na tym, że podświadomie masz poczucie, że tak dużo czasu i oczekiwań zainwestowałaś w ten związek, że trudno jest Ci przyznać samej przed sobą, że popełniłaś błąd. Tłumaczysz więc sobie, że łatwiej i sensowniej będzie "jeszcze trochę poczekać", skoro już tyle czekasz, to kolejny rok Cie nie zbawi, niż przyznać się że to nie miało nigdy racji bytu od samego początku.
Wstyd, bezradność i poczucie straconych lat i konfrontacja z tym są zbyt bolesne by je dopuścić do świadomości.
Błędne koło, które sama napędzasz.

Dopóki nie zrozumiesz, że nikt cię z tego nie wyciągnie, poza Tobą, dopóty swoje szczęście będziesz uzależniać od jego decyzji i będziesz czuła się coraz bardziej bezradna i nic nie warta. Potrafisz zobaczyć ten wzorzec?
Dostrzeż go i przestań uciekać przed prawdą, to będzie pierwszy krok do zmian.
A potem.. Podejmij decyzję. Pierwszą samodzielna decyzje od 10 lat. Zrób coś dla siebie, przestań sobie dowalać, bo robisz to.

Nie oczekuj od siebie, że wszystko ogarniesz w tydzień czy miesiąc. To będą małe kroczki i będziesz się cofać, mózg będzie próbował włączyć stare schematy myślenia. Ale Ty jesteś od niego silniejsza, sprytniejsza!
Porównaj to w myślach do uzależnienia od heroiny np. To ten sam schemat uzależnienia emocjonalnego.
I jak najszybciej udaj się po pomoc do psychologa.

25,130

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Cześć Dziewczyny, trochę mnie nie było.... czytam i czytam co piszecie.... A powiem Wam, że u mnie zaszły zmiany i to zmiany na lepsze... Mój Były dzwonił do mnie. Dzwonił nawet kilka razy.... Wystosowałam do Niego sms o następującej treści "Czy jest coś co chciałeś, że dzwoniłeś? Trochę mnie zdziwiło, że to zrobiłeś. Ja Ci kiedyś powiedziałam, że nie jestem tylko na chwilę. Ty jednak tylko się pobawisz jak Ci się znudzę, znowu będzie to samo. Wybacz, ale nie tego oczekuję od życia. Chcę mieć normalny dom, do którego będę z przyjemnością wracała. TY mi tego nie zagwarantujesz, ponieważ jestem tylko na zastępstwo. Wybacz, ale ja chce od życia czegoś więcej. Jestem jeszcze młoda i ułożę sobie życie. Znajdę mężczyznę, który będzie mnie kochał taką jaką jestem. "

Eh mogłam nic My nie pisać, ale jak się nadarzyła okazja to ją wykorzystałam....
A tak z innej beczki, kupiłam sobie rower i dziś już zrobiłam ok 25 km. Powiem Wam, że ruch mnie uspokaja. Chyba nie ma nic przyjemniejszego niż wiatr we włosach, słuchawki na uszach i leśna droga.... Polecam...

25,131

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Napisałaś to co czułaś i już. Odpisał? Wywiązała się dyskusja? Byle nie.

25,132

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Napisałaś to co czułaś i już. Odpisał? Wywiązała się dyskusja? Byle nie.

Rower- super sprawa. Też się przymierzam do kupna (właściwie to ma być prezent smile ) i zrzucania emocji jakie by nie były smile

25,133

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

jak tak dzien po dniu czytam Wasze posty dziewczyny to czuje powoli naplywajaca sile, ktora pomaga mi sie wyrwac z mojego milosnego uzaleznienia...
Zawsze myslalam ze jestem ostatnia wariatka, ktora kompletnie nie radzi sobie ze swoimi emocjami a tutaj dzien po dniu coraz bardziej do mnie dochodzi, ze nie jestem sama z moim problemem smile
Jak na chwile obecna jestem wsciekla na siebie, ze przez dlugi czas wmawialam sobie dokladnie to o czym Elle88 pisze, ze rok mnie nie zbawi i skoro tyle juz zainwestowalam i wybaczylam to przeciez moge jeszcze jeden raz....
Czuje pogarde do siebie, ze pozwolilam sie nie szanowac.... W srodku rorywa mnie bol kiedy mysle o nim i o tym ze jest teraz z inna....
Dluga droga przede mna do osiagniecia tego co Wy dziewczyny osiagacie....

25,134

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hexe- każda z kobiet tutaj ma swoje emocje. Każda w jakiś sposób próbuje radzić sobie z sytuacją, z sobą, z tym co się w jej życiu wydarzyło. Nie jesteś wariatką, bo bywa, że nie radzisz sobie z emocjami, nie jesteś smile

Napisałabym więcej, ale nie mogę, bo były mąż ma tu lekturę po której twierdzi, że jestem chora psychicznie....

25,135

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziękuję Dziewczyny za wsparcie smile Widzicie jak ostatnio pięknie było, a teraz znowu dół. Czasami się zastanawiam kiedy to się skończy, ta nauka (wiem, że chyba nigdy, ale kiedy się uczysz i nie dostajesz upragnionej 5 tylko znowu 2 to jest smutno),  czy w końcu poznam jakiś miłych i ciepłych Ludzi. Teraz to co widzę wcale mi nie odpowiada. Patrzę na pewne osoby w moim życiu i widzę jakie są zimne. Nie zawsze oczywiście, ale czasem potrafią bardzo zranić i to nie koniecznie mnie. Powiem Wam szczerze, że ten tydzień nie był zbyt udany. Widzę jak bardzo nie chcę być dawną Mną i żyć w otoczeniu zimna, ale nadal jeszcze nie widzę słońca i jest mi czasem ciężko. Chciałabym, żeby pochmurne dni się już skończyły i przyszła wiosna do mojego serca:. Jest mi po prostu smutno. Chciałabym, żeby ktoś podał mi rękę, wyprowadził na prostą. Wiem też, że to nie możliwe, że tylko chcę zrzucić ciężar odpowiedzialności na Kogoś i wiem, że to nic nie da. Że tą drogą muszę iść sama. Mam tą świadomość i wcale nie jest to łatwe. O ile łatwiejsze jest oparcie się na kimś, niedojrzewanie i liczenie na innych. A tak muszę sama sobie radzić, brać za siebie odpowiedzialność co jest mega trudne i bolesne.
Będzie lepiej smile Wiem to, czytam Wasze posty i to mi pomaga. Cieszę się, że Was znalazłam smile

25,136

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Maryslbn - każda z nas musi sama przez to przebrnąć, każda. Każda z nas musi poczuć swoje dwie nogi, inaczej się nie da. Ciężko jest zabrać odpowiedzialność na swoje barki. Przecież łatwiej jest zrzucić wszystko (albo choć większą część) na kogoś.Tylko, że to nic nie daje. Może przez chwilę, ale nie na zawsze.

25,137

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

U mnie jest jakieś istne szaleństwo. Jesteśmy razem 14 lat, a po ślubie 7. Jak każdy związek przechodziliśmy różne etapy. Ja niestety nie wiem czemu wróciłam do pierwszej fazy - totalnego zakochania. Nie wiem naprawdę skąd taka zmiana. Może to zasługa ciąży w której jestem. W pierwszym trymestrze byłam oazą spokoju, nie kłóciliśmy się z mężem praktycznie w ogóle, jakaś taka chodziłam spokojna, spełniona, radosna - może to na nowo uświadomiło mi jak bardzo go kocham? I znów mam motyle w brzuchu, myślę o nim w każdej minucie, nie mogę doczekać się kiedy znów go zobaczę, dążę do czułości, pocałunków, totalnie go idealizuję itd. Niestety jestem w tej fazie sama. Co doprowadza mnie do szaleństwa. Bo mąż już nie potrzebuje takiej mojej bliskości jak kiedyś. Jak szybko pokonać ten stan? Bo zaczyna mnie to wykańczać.

ps. i jak tu się wkleja emotki bo za nic nie mogę do tego dojść?? big_smile

25,138

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hej Lamika.
Nie wiem jak to jest być w ciąży, ale myślę, że to dobrze, że masz motyle w brzuchu smile
Wiesz, faceci są jacy są. Trudno wymagać od nich, żeby czuli to co my same czujemy. Zresztą nie można wymagać od kogokolwiek by czuł to samo co my.
Myślę, że teraz jest dobry moment, byś poświęciła uwagę sobie. Nikt nam nie wypełni pustki, którą mamy z powodu braku miłości. Być może oczekiwałaś, że ciąża zmieni twojego męża w anioła. No niestety raczej tak się nie stanie. Nie wiem jakim twój mąż jest człowiekiem, może nie potrafi okazywać uczuć w sposób bezpośredni, przytulać, mówić czule itp Ale może robi to w inny sposób, pomaga przy dzieciach? Obowiązkach domowych?
Nie zadręczaj siebie i jego z powodu braku okazywania czułości,  bo będziecie nieszczęśliwi. Popracuj nad akceptacją samej siebie, nad miłością do siebie, do dzieciaczków, które tego potrzebują teraz najbardziej, żeby w przyszłości nie miały problemów takich, jak my.
buziaki

25,139

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

Hej Lamika.
Nie wiem jak to jest być w ciąży, ale myślę, że to dobrze, że masz motyle w brzuchu smile
Wiesz, faceci są jacy są. Trudno wymagać od nich, żeby czuli to co my same czujemy. Zresztą nie można wymagać od kogokolwiek by czuł to samo co my.
Myślę, że teraz jest dobry moment, byś poświęciła uwagę sobie. Nikt nam nie wypełni pustki, którą mamy z powodu braku miłości. Być może oczekiwałaś, że ciąża zmieni twojego męża w anioła. No niestety raczej tak się nie stanie. Nie wiem jakim twój mąż jest człowiekiem, może nie potrafi okazywać uczuć w sposób bezpośredni, przytulać, mówić czule itp Ale może robi to w inny sposób, pomaga przy dzieciach? Obowiązkach domowych?
Nie zadręczaj siebie i jego z powodu braku okazywania czułości,  bo będziecie nieszczęśliwi. Popracuj nad akceptacją samej siebie, nad miłością do siebie, do dzieciaczków, które tego potrzebują teraz najbardziej, żeby w przyszłości nie miały problemów takich, jak my.
buziaki

Problem w tym że z powodu braku okazywania uczuć przez mojego męża jestem zwyczajnie nieszczęśliwa. Czuję się niekochana. Prawdopodobnie to ja po prostu zaczęłam za dużo wymagać. Bo chcę czasem usłyszeć coś miłego (nie tylko: kocham cię - bo tylko to najczęściej słyszę), bo chcę być doceniona, bo chcę żeby był dla mnie czuły (nie przytulał tylko wtedy gdy po kłótni  się godzimy), chcę by czasem o mnie pomyślał (kupił kwiatek, albo czekoladkę którą lubię tak po prostu bez okazji, chociaż kwiatów to nawet przy okazji nie dostaję), czy po prostu chcę spędzić wspólnie wieczór przed tv.
To ostatnie jest bardzo trudne bo ostatnimi czasy po prostu zasypiam przy usypianiu dzieci, ale nawet przed tym nie było to możliwe. Jak dzieci szły spać to mąż zasiadał do swojego komputera, ja zasiadałam do swojego i tak każde było osobno. Oczywiście to też moja wina bo nie reagowałam na to co się dzieje a przez to wydaje mi się że mocno się od siebie oddaliliśmy.
Jeśli chodzi o dzieci to mąż mi pomaga. Bardzo. W zasadzie to ostatnio on się głównie nimi zajmuje, bo ja jestem ciągle zmęczona i śpiąca. One są jego największą miłością, i tu muszę przyznać że jest fantastycznym ojcem. W domu pomoże ale raczej tylko wtedy jak mu wprost powiem co ma zrobić np rozwieś pranie - bo sam na to nie wpadnie. Choć to akurat jest nieważne. W końcu mogę powiedzieć - korona mi z głowy nie spadnie.
Próbowałam z nim rozmawiać, powiedzieć o swoich oczekiwaniach, ale jak bym mówiła do ściany. On wszystko rozumie na opak. Jestem zazdrosna o koleżanki z pracy więc sobie ubzdurał że na pewno oczekuję że w imię miłości do mnie przestanie się do nich odzywać. Podczas gdy kompletnie mi nie o to chodzi. Chodzi mi o to żeby to dla mnie był milszy, czulszy, kochańszy niż dla innych. Żeby na mnie nie warczał jak do niego dzwonię w ciągu dnia, tylko żeby był miły przez telefon - dla koleżanek potrafi, dlaczego dla mnie nie?
W pracy potrafi jeść z kolegami i koleżankami codziennie wspólne śniadania. W domu? W zasadzie każdy je posiłki osobno. Wyjątkiem jest obiad, ale wtedy i tak na ogół dzieci siedzą przed tv (tzn już nie bo skończyłam z tym procederem), a mąż odpala komputer. Kiedyś jadaliśmy wspólnie śniadania i kolacje, ale to trwało krótko. Szkoda. Muszę znów zacząć tak robić. Bo teraz to wygląda tak że dzieci jedzą kolację osobno, przy własnym stoliku a my przy dużym stole siedzimy i wtedy od razu mąż siada przy swoim komputerze. Choć prawda jest też taka że rzadko się zdarza że jadamy posiłki w jednym czasie.

Czuję się ogólnie źle. Chciałabym poczuć się dla niego najważniejsza, a na to nie mam co liczyć. Najgorsze jest to że uzależniłam swoje życie od męża (niestety tak już mam). Nie mam własnych znajomych, własnych pasji. Żyję jego życiem. Gdyby mnie zostawił zostałyby mi tylko dzieci. Nawet nie miałabym komu się wyżalić, bo wszyscy wspólni znajomi są w zasadzie jego znajomymi.

Och. Dobrze jest wyrzucić to z siebie.

25,140 Ostatnio edytowany przez ryba81 (2014-04-10 10:03:40)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Lamika napisał/a:

Czuję się ogólnie źle. Chciałabym poczuć się dla niego najważniejsza, a na to nie mam co liczyć. Najgorsze jest to że uzależniłam swoje życie od męża (niestety tak już mam). Nie mam własnych znajomych, własnych pasji. Żyję jego życiem. Gdyby mnie zostawił zostałyby mi tylko dzieci. Nawet nie miałabym komu się wyżalić, bo wszyscy wspólni znajomi są w zasadzie jego znajomymi.

Och. Dobrze jest wyrzucić to z siebie.

Lamika wydaje mi sie ze wlasnie tu jest problem ze uzaleznilas ze od niego.
On ci okazuje troche inaczej troskę poprzez pomaganie w domu , opiekę nad dziećmi mówi ze cie kocha . Nie doceniasz tego co masz. Oczekujesz w jakis sposób romantyzmu , kwiatki , czekoladki.
Wydaje mi sie ze on nawet nie ma czasu zatęsknić za toba aby cie przytulić czy pogłaskac bo ty robisz to pierwsza bo tego potrzebujesz to zrozumiałe.

Problem jest chyba w tym ze wlasnie nie masz swoich znajomych swoich pasji i cała swoja uwagę skupiasz tylko i wyłącznie na nim. On po pracy moze rzeczywiście chce odpocząć a ty oczekujesz odrazu czułości i bliskości z jego strony .

Ja jego nie wybielam ani Ciebie nie atakuje ale widze w twoim opisie sama siebie z przed 2 lat.
Kiedyś od meza usłyszałam nie lubię jak jestes taka narzucającą sie. Teraz mam swoje pasje moje zainteresowania  i ile jest nowych tematów do rozmów. Nie dzwonię z każda pierdoła do niego jak jest w pracy . Pomysl troche o sobie nie o nim a on ci to wynagrodzić wink

Wydaje mi sie ze jest za duzo Ciebie w tym związku.
Jestes w ciąży , pracujesz jeszcze czy juz jestes w domu ?

25,141

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
ryba81 napisał/a:

Lamika wydaje mi sie ze wlasnie tu jest problem ze uzaleznilas ze od niego.
On ci okazuje troche inaczej troskę poprzez pomaganie w domu , opiekę nad dziećmi mówi ze cie kocha . Nie doceniasz tego co masz. Oczekujesz w jakis sposób romantyzmu , kwiatki , czekoladki.
Wydaje mi sie ze on nawet nie ma czasu zatęsknić za toba aby cie przytulić czy pogłaskac bo ty robisz to pierwsza bo tego potrzebujesz to zrozumiałe.

Problem jest chyba w tym ze wlasnie nie masz swoich znajomych swoich pasji i cała swoja uwagę skupiasz tylko i wyłącznie na nim. On po pracy moze rzeczywiście chce odpocząć a ty oczekujesz odrazu czułości i bliskości z jego strony .

Ja jego nie wybielam ani Ciebie nie atakuje ale widze w twoim opisie sama siebie z przed 2 lat.
Kiedyś od meza usłyszałam nie lubię jak jestes taka narzucającą sie. Teraz mam swoje pasje moje zainteresowania  i ile jest nowych tematów do rozmów. Nie dzwonię z każda pierdoła do niego jak jest w pracy . Pomysl troche o sobie nie o nim a on ci to wynagrodzić wink

Jestes w ciąży , pracujesz jeszcze czy juz jestes w domu ?

Miło usłyszeć że nie tylko ja tak mam smile. Już dochodzę do wniosku że za dużo książek się naczytałam. Np Greya. On tak ją kochał - do szaleństwa. Miło byłoby się tak choć przez chwilę poczuć. sad
No ale cóż. Nie każda widocznie jest tego warta.
Po urodzeniu dziecka postaram się znaleźć sobie jakieś własne zajęcia poza domem, może poznam jakieś nowe mamy z osiedla, jakieś zajęcia dla matek z dziećmi, albo jakieś zajęcia popołudniowe jak będę mogła zostawić dzieci z mężem.
A póki co jeszcze pracuję, a jak już pójdę na zwolnienie to wyjadę z dziećmi do dziadków na działkę - krótkie rozstanie też może nam dobrze zrobi.

25,142

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dlaczego nie pomyślisz juz teraz o tym . Moze jakis kurs , np Jezyk obcy , sportu narazie Ci nie proponuje ale po ciąży jakis fitness . Poznasz nowe dziewczyny , młode matki bedzie z kim na kawę wyskoczyć. smile

W naszych głowach idealizujemy sobie małżeństwo do ciągłego oczekiwania romantyzmu a nie doceniamy prostych gestów naszych facetów np. Dziękuje obiad bardzo mi smakowal smile ja kwiatki dostałam ostatnio po 8 latach bez okazji. smile cieszyły jak nigdy dotąd. A jak dostawalabym je kilka razy w roku nie wiem czy miały by juz taki urok smile

25,143

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zgadzam się z ryba81
I nie bój się o to, że mąż cię zostawi i zostaniesz sama z dziećmi. Jesteście tyle lat razem, pomimo różnych wzlotów i upadków, że przetrwacie wszystko. A z koleżankami to jest tak, że faceci są dla nich mili, bo one nie są wymagające, nie oczekują wiele, doceniają, są wyrozumiałe, a z żonami bywa różnie. Bywają niezadowolone, narzekają, wymagają, płaczą, oczekują wiecznej uwagi...

A co mówi twój mąż?

Myślę, że powinnaś mu dać trochę luzu. To kosztować cię będzie dużo energii, potrzeba cierpliwości i czasu. Poza tym, zacznij sama sobie sprawiać drobne przyjemności z przyjemnością smile
Nigdy nie wiadomo jak będzie i co nas w życiu spotka, ale teraz jest dobrze i ciesz się tym co jest.
A w książkach to czasami autorów fantazja ponosi tongue życie w realu, to dopiero życie smile

25,144

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ryba, chodzi właśnie o to że od niego nie ma żadnych, nawet prostych gestów. Albo ja jestem ślepa. Nigdy nie usłyszałam żeby obiad mu smakował. Co najwyżej sama zapytać czy obiad może być, wówczas on mówi że może. Kur** co za łaska.
Nigdy, ale to chyba nigdy od niego nie usłyszałam że ładnie wyglądam. Oczywiście rozumiem że może nie chce kłamać, ale to jednak jest przykre.
W zasadzie to wręcz przeciwnie. Słyszę same niemiłe rzeczy. Że drę japę na dzieci, że nie ogarniam sprzątania na 65 metrach a chcę mieć 150 m-wy dom itp. I przez to czuję się do dupy.

Nie wspomnę już o prezentach różnego rodzaju: na urodziny czy imieniny. Jak mu wprost nie powiem czego sobie życzę to on na to nie wpadnie, nie wysili się żeby pomyśleć. Może to i lepiej, bo wolę nie myśleć co by mi kupił gdyby sam miał coś wybierać. Pewnie wodę toaletową a tych mam już w domu z 9. hmm
Przez te lata razem tylko RAZ udało mu się zrobić mi prezent taki prosto z serca, bo wiedział o czym marzę. I to chyba nawet bez żadnej okazji. To był drobiazg, ale zapamiętam go na całe życie.

Anstawia, pytasz co na to mój mąż?
Mówi że przecież mi mówi że mnie kocha więc o co mi chodzi hmm.

Jak mu kiedyś powiedziałam co czuję i dlaczego się tak beznadziejnie czuję (wszystko w wątku o niskiej samoocenie) to powiedział że przesadzam i to tylko moje wymysły. I tyle.

25,145 Ostatnio edytowany przez ryba81 (2014-04-10 14:26:44)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Lamika napisał/a:

Ryba, chodzi właśnie o to że od niego nie ma żadnych, nawet prostych gestów. Albo ja jestem ślepa. Nigdy nie usłyszałam żeby obiad mu smakował. Co najwyżej sama zapytać czy obiad może być, wówczas on mówi że może. Kur** co za łaska.
Nigdy, ale to chyba nigdy od niego nie usłyszałam że ładnie wyglądam. Oczywiście rozumiem że może nie chce kłamać, ale to jednak jest przykre.
W zasadzie to wręcz przeciwnie. Słyszę same niemiłe rzeczy. Że drę japę na dzieci, że nie ogarniam sprzątania na 65 metrach a chcę mieć 150 m-wy dom itp. I przez to czuję się do dupy.

Nie wspomnę już o prezentach różnego rodzaju: na urodziny czy imieniny. Jak mu wprost nie powiem czego sobie życzę to on na to nie wpadnie, nie wysili się żeby pomyśleć. Może to i lepiej, bo wolę nie myśleć co by mi kupił gdyby sam miał coś wybierać. Pewnie wodę toaletową a tych mam już w domu z 9. hmm
Przez te lata razem tylko RAZ udało mu się zrobić mi prezent taki prosto z serca, bo wiedział o czym marzę. I to chyba nawet bez żadnej okazji. To był drobiazg, ale zapamiętam go na całe życie.

Anstawia, pytasz co na to mój mąż?
Mówi że przecież mi mówi że mnie kocha więc o co mi chodzi hmm.

Jak mu kiedyś powiedziałam co czuję i dlaczego się tak beznadziejnie czuję (wszystko w wątku o niskiej samoocenie) to powiedział że przesadzam i to tylko moje wymysły. I tyle.

Limika. Przeczytałam twoj wątek a niskiej samoocenie .
Troche to smutne ale prawdziwe i nie znaczy ze tak ma byc dalej

Nie akceptujesz siebie a za pomocą meza chcesz podbudować swoja samoocenie .
On cie akceptuje bo jest z toba. Narazie zostaw go w spokoju. Nie marudz , nie pytaj czy mu smakuje , czy ładnie wygladasz odpowiedzi juz znasz . Im wiecej bedziesz marudzić tym bedzie gorzej miedzy wami. Dla tego bedziesz maruda a jak ci cos odpowie to potraktujesz ze powiedział to bo zapytalas
Wiesz jak to jest wymagamy od kogoś a nie wymagamy o siebie.

Nie stoję po stronie meza.

Czy pracy tez jestes taka uśmiechnięta dla swoich współpracowników jak twoj maz dla swoich . Pewnie tak . Dlatego juz wiesz dlaczego on tak rozmawia sympatycznie przez sekundę z koleżanka czy kolega z pracy . A w domu pewnie juz jestes inna.

Wiesz sama ile rzeczy ci sie w tobie nie podoba. Nie zrzucaj tych flustracji na niego tylko poprostu zmień te rzeczy.
Idź na ten angielski  nie czekaj na potem , po ciąży itp masz cel egzamin smile po porodzie bedzie gorzej bo przy noworodku sama wiesz ile jest roboty .
Kiedyś biegałas- po ciąży zapisz sie na jakis niewiem półmaraton , maraton. To zmotywuje cie do treningów bo jak sie zapisałas to trzeba to zaliczyc a do tego spadniesz z wagi i to tez jest twoj cel.
Teściowa - jesli maz lubi jej jedzenie - zadzwon do niej i normalnie po ludzku zapytaj jak robi dana potrawę. Ja tak zrobiłam smile i teraz moje lepiej mu smakuje a teściowej jest troche głupio smile
Uczen lepszy od mistrza tongue

To wszystko podniesie twoja samoocenie w twojej głowie i bedziesz sama do siebie sie uśmiechać . Uśmiech jednej osoby prowokuje uśmiech drugiej smile
I tak małymi swoimi celami do przodu.
To naprawdę nie jest trudne .
Wymuszanie na mężu komplementów i tak nie daje skutków bo mówi to na odczepnego a ty chcesz aby to było szczere. Daj mu podstawy aby tak było .
On cie zna taka jaka jestes teraz ale jesli zmienisz siebie zmienisz twoj obraz w jego głowie i myśleniu o tobie .
Jak chcesz to napisz ma priv .
A jeszcze jedno . Jak często ty chwalisz swojego meza ? Za co kolwiek ? Za powieszone pranie smile

25,146 Ostatnio edytowany przez Lamika (2014-04-10 14:33:27)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
ryba81 napisał/a:

Limika. Przeczytałam twoj wątek a niskiej samoocenie .
Troche to smutne ale prawdziwe i nie znaczy ze tak ma byc dalej

Nie akceptujesz siebie a za pomocą meza chcesz podbudować swoja samoocenie .
On cie akceptuje bo jest z toba. Narazie zostaw go w spokoju. Nie marudz , nie pytaj czy mu smakuje , czy ładnie wygladasz odpowiedzi juz znasz .
Im wiecej bedziesz marudzić tym bedzie gorzej miedzy wami. Dla tego bedziesz maruda a jak ci cos odpowie to potraktujesz ze powiedział to bo zapytalas
Wiesz jak to jest wymagamy od kogoś a nie wymagamy o siebie.
Nie stoję po stronie meza.

Wiesz sama ile rzeczy ci sie w tobie nie podoba. Nie zrzucaj tych flustracji na niego tylko poprostu zmień te rzeczy.
Idź na ten angielski  nie czekaj na potem , po ciąży itp masz cel egzamin smile po porodzie bedzie gorzej bo przy noworodku sama wiesz ile jest roboty .
Kiedyś biegałas- po ciąży zapisz sie na jakis niewiem półmaraton , maraton. To zmotywuje cie do treningów bo jak sie zapisałas to trzeba to zaliczyc a do tego spadniesz z wagi i to tez jest twoj cel.
Teściowa - jesli maz lubi jej jedzenie - zadzwon do niej i normalnie po ludzku zapytaj jak robi dana potrawę. Ja tak zrobiłam smile i teraz moje lepiej mu smakuje a teściowej jest troche głupio smile
Uczen lepszy od mistrza tongue

To wszystko podniesie twoja samoocenie w twojej głowie i bedziesz sama do siebie sie uśmiechać . Uśmiech jednej osoby prowokuje uśmiech drugiej smile
I tak małymi swoimi celami do przodu.
To naprawdę nie jest trudne .
Wymuszanie na mężu komplementów i tak nie daje skutków bo mówi to na odczepnego a ty chcesz aby to było szczere. Daj mu podstawy aby tak było .
On cie zna taka jaka jestes teraz ale jesli zmienisz siebie zmienisz twoj obraz w jego głowie i myśleniu o tobie .
Jak chcesz to napisz ma priv .
A jeszcze jedno . Jak często ty chwalisz swojego meza ? Za co kolwiek ? Za powieszone pranie smile

Ja chwalę męża i często mu mówię coś miłego. On z kolei tego nie lubi bo traktuje to jako próbę manipulacji. hmm Poza tym dla niego pochwały są ostatecznością, lepiej krytykować i popychać do dalszej pracy żeby było jeszcze lepiej.

Dla mnie z kolei pochwały są zachętą do dalszego działania. Jak nie słyszę nic miłego, pokrzepiającego to znaczy że nie ma efektów i nie warto dalej się starać.

Także takie błędne koło smile.

A od teściowej nie będę się uczyć gotowania bo mi jej kuchnia nie pasuje. Ona np kapustę duszoną czy mizerię itp robi na słodko, a mnie od tego mdli. Ja wolę potrawy słone i kwaśne. Poza tym ona bardzo tłusto gotuje, co też mi nie odpowiada, zwłaszcza przy próbach utraty wagi.

25,147

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Mam podobnie jak Twoj mąż. Tzn wole krytyke, byc stac sie lepszym i nie traktuje tego jako atak (no chyba ze jakos wywrzeszczany i mowiony tonem jako dogryzanie). Jakbys tez tak umiała, to zycie byłoby prostsze. No ale jestes maksymalnie niedowartościowana/uzalezniona. Nie ma w tym winy nikogo poza Tobą.

25,148 Ostatnio edytowany przez ryba81 (2014-04-10 14:45:34)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Lamika napisał/a:
ryba81 napisał/a:

Limika. Przeczytałam twoj wątek a niskiej samoocenie .
Troche to smutne ale prawdziwe i nie znaczy ze tak ma byc dalej

Nie akceptujesz siebie a za pomocą meza chcesz podbudować swoja samoocenie .
On cie akceptuje bo jest z toba. Narazie zostaw go w spokoju. Nie marudz , nie pytaj czy mu smakuje , czy ładnie wygladasz odpowiedzi juz znasz .
Im wiecej bedziesz marudzić tym bedzie gorzej miedzy wami. Dla tego bedziesz maruda a jak ci cos odpowie to potraktujesz ze powiedział to bo zapytalas
Wiesz jak to jest wymagamy od kogoś a nie wymagamy o siebie.
Nie stoję po stronie meza.

Wiesz sama ile rzeczy ci sie w tobie nie podoba. Nie zrzucaj tych flustracji na niego tylko poprostu zmień te rzeczy.
Idź na ten angielski  nie czekaj na potem , po ciąży itp masz cel egzamin smile po porodzie bedzie gorzej bo przy noworodku sama wiesz ile jest roboty .
Kiedyś biegałas- po ciąży zapisz sie na jakis niewiem półmaraton , maraton. To zmotywuje cie do treningów bo jak sie zapisałas to trzeba to zaliczyc a do tego spadniesz z wagi i to tez jest twoj cel.
Teściowa - jesli maz lubi jej jedzenie - zadzwon do niej i normalnie po ludzku zapytaj jak robi dana potrawę. Ja tak zrobiłam smile i teraz moje lepiej mu smakuje a teściowej jest troche głupio smile
Uczen lepszy od mistrza tongue

To wszystko podniesie twoja samoocenie w twojej głowie i bedziesz sama do siebie sie uśmiechać . Uśmiech jednej osoby prowokuje uśmiech drugiej smile
I tak małymi swoimi celami do przodu.
To naprawdę nie jest trudne .
Wymuszanie na mężu komplementów i tak nie daje skutków bo mówi to na odczepnego a ty chcesz aby to było szczere. Daj mu podstawy aby tak było .
On cie zna taka jaka jestes teraz ale jesli zmienisz siebie zmienisz twoj obraz w jego głowie i myśleniu o tobie .
Jak chcesz to napisz ma priv .
A jeszcze jedno . Jak często ty chwalisz swojego meza ? Za co kolwiek ? Za powieszone pranie smile

Ja chwalę męża i często mu mówię coś miłego. On z kolei tego nie lubi bo traktuje to jako próbę manipulacji. hmm Poza tym dla niego pochwały są ostatecznością, lepiej krytykować i popychać do dalszej pracy żeby było jeszcze lepiej.

Dla mnie z kolei pochwały są zachętą do dalszego działania. Jak nie słyszę nic miłego, pokrzepiającego to znaczy że nie ma efektów i nie warto dalej się starać.

Także takie błędne koło smile.

A od teściowej nie będę się uczyć gotowania bo mi jej kuchnia nie pasuje. Ona np kapustę duszoną czy mizerię itp robi na słodko, a mnie od tego mdli. Ja wolę potrawy słone i kwaśne. Poza tym ona bardzo tłusto gotuje, co też mi nie odpowiada, zwłaszcza przy próbach utraty wagi.

Każdy z nas chce pochwał to zrozumiałe wink
Chodzi mi o to abys siebie nie odkladala na dalszy plan.
Kobieta to nie tylko obowiązki domowe i dzieci ale jej wew. potrzeby które zawsze schodzą na potem. I wpadamy w kompleksy , niska samoocena , marudzenie itp
Zrób cos dla siebie abys sama ze sobą dobrze sie czuła smile aby twoja psychika była silniejsza i maz nie był w ciągłym centrum twojej głowy

Pójdziesz do psychologa. Opowiesz mu swoja historie .
Wiesz co ja usłyszałam : a co zrobiłam ostatnio dla siebie ? Z czego jestem dumna .
I tu pustka w głowie . Hm mam , dom , meza , praca hm.
Ale co ja zrobiłam dla siebie : hm NIC
Maz jaki jest taki jest . Albo sie zmieni albo nie .
Maz nie jest sensem a elementem naszego życia .

25,149

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ryba dziękuję za wsparcie.

Thepass, dziękuję - to było jak gwóźdź do trumny.

25,150

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Lamika napisał/a:

Ryba dziękuję za wsparcie.

Thepass, dziękuję - to było jak gwóźdź do trumny.

Nie ma za co . Pomysl o tym co napisaliśmy smile

A a propoto . Tłustego jedzenia . To są tłuszcze zdrowe i nie zdrowe.
W ciąży cieżko bedzie ci zrzucić nadwagę ale poszukaj jakies warsztaty żywieniowe.
Co jeść nawet w ciąży aby dziecku nie zaszkodzić a sobie pomoc smile
Moj klub fitness organizował cos takiego.
Ciekawe rzeczy odnośnie zdrowego odżywiania.

25,151

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Do thepass to była ironia. Gdyby nie to że mam dzieci które są dla mnie całym światem to nie wiem co bym w tej chwili ze sobą zrobiła, kiedy znów dowiedziałam się że to wszystko moja wina.

Cóż ja jestem winna temu że mam taką niską samoocenę? Sama się o to nie prosiłam. Wybieram się do psychologa żeby to zmienić, choć oczywiście mąż już zaczyna w tym temacie ze mnie drwić.

I czy do cholery ja naprawdę tak wiele od niego wymagam?
Czy skoro jesteśmy razem i razem mieszkamy i wychowujemy dzieci to mam prawo oczekiwać jego pomocy w tych dziedzinach? Mam. To oczywiste. To dlaczego nie mam prawa oczekiwać zaangażowania w nasz związek?
Czemu ja mam spełniać jego zachcianki (głównie łóżkowe), żeby było mu dobrze, a on moich emocjonalnych nie może? Sam kiedyś mnie straszył że jak facet nie dostaje w domu tego czego mu potrzeba to znajduje inną. Dlaczego to nie działa w drugą stronę?

Ja naprawdę nie oczekuję wiele. Tylko ODROBINY uwagi i zainteresowania. Tylko ODROBINY.

Dlaczego koleżance z pracy może kupić kwiatek na urodziny od tak, od siebie bo mu jej szkoda, a o mnie nie może tak pomyśleć?

Dlaczego ja muszę być skazana tylko na ciągłe krytyki i "miłe" odzywki z jego strony? (Tu dodam że sama kiedyś potrafiłam się do niego niewłaściwie odezwać, ale to już przestałam. On nie.)

I chociaż staję na głowie żeby było dobrze to tylko usłyszę, że nie można na mnie liczyć, że sama nic nie robię w domu itd

A jak się kłócimy to nie odpuszcza. Nawet jeśli akurat jestem w ciąży i nie powinnam się denerwować albo jak idę do szpitala na operację. Wtedy też nie odpuszcza. Olewka totalna i nie ma go wtedy przy mnie kiedy tak naprawdę go akurat potrzebuję
.
Dlaczego jak mi co dolega to jestem hipochondrykiem a jak jemu coś dolega to jest NAPRAWDĘ mu coś dolega.

Dlaczego jak on jest chory to leży w łóżku, a jak ja jestem chora to zażyję prochy i muszę dalej sprzątać, prać, gotować?

DLACZEGO?

Bo się na to zgadzam....

Masz rację thepass... to moja wina...

25,152 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-04-10 15:50:06)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tylko pamiętaj, jestem nic nie znaczącym w Twoim życiu człowiekiem, więc moge nie mieć racji. Nawet lepiej gdybyś tak czuła! A wiesz czemu? Bo Ty znasz się lepiej i nikt nie ma prawa Ci wmowic, ze jest z Tobą coś nie tak... Pytanie tylko co zrobisz w tym kierunku - dla siebie.

Ludzie to ogólnie też podłe stworzenia. Często żerują po prostu na słabszych i ci słabsi tym samym giną. Wbijają w te gwoździe w czułe punkty, prawda? I dopóki sama nie powalczysz, by te słabe punkty Cie nie przygwożdżały, dopóty będziesz w tym miejscu gdzie jesteś. Nieodporna na to wszystko i pobierająca wartość od innych, a nie siebie samej.

Twoje zycie, Twoje wybory, Twoje decyzje. Masz co chcesz mieć. Jesteś kim chcesz być.

25,153

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Problem tzw. winy proponuję pominąć. Nie tędy droga do uzdrowienia. smile

Lamilko, w Twym ostatnim poście przykuły mą uwagę te sformułowania:

Lamilka napisał/a:

(...)staję na głowie żeby było dobrze (...)

Czemu przybierasz tak karkołomną pozycję? Czemu jego dobro przedkładasz nad własnym? Czemu jego cenisz bardziej niż siebie?


Lamilka napisał/a:

(...)muszę dalej sprzątać, prać, gotować(...)

Nie musisz. Podejmujesz decyzję, że robisz to niezależnie od okoliczności. Że, znowu, ktoś inny ma większe prawa niż Ty.


Dlaczego się na to zgadzasz? Jakie (tak, wiem, to szokujące pytanie) masz z tej zgody korzyści?

Edit:
Ooooooooooo! Jak widzę, moje zdanie robi karierę. tongue

25,154

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Wielokropek napisał/a:

Czemu przybierasz tak karkołomną pozycję? Czemu jego dobro przedkładasz nad własnym? Czemu jego cenisz bardziej niż siebie?

Lamilka napisał/a:

(...)muszę dalej sprzątać, prać, gotować(...)

Wielokropek napisał/a:

Nie musisz. Podejmujesz decyzję, że robisz to niezależnie od okoliczności. Że, znowu, ktoś inny ma większe prawa niż Ty.


Dlaczego się na to zgadzasz? Jakie (tak, wiem, to szokujące pytanie) masz z tej zgody korzyści?

Chyba dlatego że boję się że odejdzie. To głupie wiem...

25,155

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Głupie, mądre - dość ocen, tym bardziej, że one też robią wiele złego. Gdybyś faktycznie uważała, że takie myślenie jest głupie, to zrezygnowałabyś z niego natychmiast. smile

Proponuję inną drogę. Wyobraź sobie, że on odszedł. Zastanów się, co stanie się Tobie realnie.  Jakie będziesz ponosiła tego odejścia konsekwencje? Im bardziej szczegółowo to opiszesz, tym lepiej. Lęk jest takim dziwnym uczuciem, że znika/maleje, gdy przyczynę owego lęku obejrzy się z bliska i dokładnie.

Posty [ 25,091 do 25,155 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 385 386 387 388 389 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024