Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 384 385 386 387 388 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 25,026 do 25,090 z 26,307 ]

25,026 Ostatnio edytowany przez Liwia (2014-01-20 12:58:22)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
pokonana1 napisał/a:

Życzę Ci Liwio, żebyś wytrwała w Twoim postanowieniu, ja też dzisiaj myślę, że nawet gdyby chciał (a póki co nie chce) wrócić to ja nie dałabym rady z nim być (jak wyszło na jaw że nie kochał tylko pisał, mówił że kocha, że nie zdradzi itd), ale nie jestem pewna czy nie zmieniłabym zdania gdyby tylko zechciał wrócić.  Wiem na pewno, że czas pomaga, nie biorę już leków na uspokojenie jakoś sobie radzę. Że raczej kocham go takiego jakim był a nie jakim jest. Bardzo dużo stracił w moich oczach, jest ojcem moich dzieci na tą chwilę i nic więcej.

Dziękuję Pokonana. Wiem jednak, że teraz mam takie myślenie i podejście, mam też pewność jakiej od dawna nie miałam, że nic już od niego nie chcę, że było minęło, że wolę zacząć coś nowego niż znów babrać się w tym co było, a co nie ma przyszłości-ale wiem też, że myślenie w drugą stronę może w każdej chwili wrócić. Dlatego pracuję nad sobą non stop.
Rozumiem Cię kochana, co do "nie jestem pewna czy nie zmieniłabym zdania gdyby tylko zechciał wrócić". Też tak miałam (nie wiem czy znów nie zdarzy mi się tak myśleć). To trzeba wytrwałości, siły, myślenia o sobie jako o wartościowej osobie, która sama też da sobie świetnie radę. Wiesz-ja czasem tego nie zauważam, że praktycznie facet nie jest mi potrzebny, bo w zasadzie wszystko od dawna robiłam sama-dopiero ludzie, którzy mnie otaczają, zauważają to, że daję radę. Wówczas oczy mi się otwierają i sobie mówię "no dajesz babo radę, dajesz" smile
Że kochasz go takiego jakim był - to też norma. Ja kocham byłego za to samo, ale za to co widzę od dłuższego czasu mogłabym nienawidzić. Nie idealizuję już byłego, bo zrozumiałam, że moje myślenie jaki to on by mógł być, wyobrażanie go sobie dobrym facetem jak kiedyś-nic mi już zwyczajnie nie da.
Pokonana-poczytaj troszkę książek na ten temat (ja co jakiś czas wracam do lektury), myślę potem, że to o mnie napisali wink i wyciągam wnioski. Bo myślę, że każda z nas zasługuje w końcu na szczęście-samej ze sobą i może kiedyś z innym facetem obok, w normalnej relacji.
Pozdrawiam Cię cieplutko w tą niesprzyjającą aurę smile

Zobacz podobne tematy :

25,027

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie,

Nie bardzo wiem od czego zacząć. Na pewno Kocham za bardzo. Mam 25 lat. Ojciec Alkoholik, Matka współuzależniona.
Jestem w związku 2.5 roku ( Dodam to mój pierwszy poważny związek, wcześniej byłam tylko 3 miesiące z facetem i z nim zerwałam bo nalegał na współżycie a ja nie byłam gotowa )  I od jakiego roku wszystko kreci się wokół mojego faceta. Uczepiłam się go jak rzep psiego ogona. Porzuciłam swoje pasje. Nigdy przedtem tak nie postępowałam. On mi mówi bym się skupiła na sobie, a nie na nim a wszystko będzi dobrze.
A ja wydzwaniam, non stop pisze. Kontroluje. Czekam. Przeczytałam właśnie książkę Robin Norwood ' Kobiety, które kochają za bardzo ' .
Znalazłam to forum i postanowiłam napisać.
Kocham mojego Mężczyznę za bardzo. Chce się zająć sobą. Ale nie wiem od czego zacząć. Nie wiem jak przestać, skupiać się tylko na partnerze. Na tym co robi, gdzie jest. od roku jesteśmy w związku na odległość. I zaczęłam być zazdrosna, zaczęłam się bać ze spotka kogoś atrakcyjniejszego. Od pewnego czasu słyszę sama krytykę. Próbuję rozmawiać o problemach ale On uważa ze nie ma żadnych i że wymyślam problemy.  W sumie czuję że nie umiem być tylko szczęśliwa. Na początku naszego związku nie umiałam się odnaleźć. Zawsze coś było nie tak w moim życiu. A tu nagle wszystko dobrze. Zaczęłam wyszukiwać problemy...
Nie wiem co robić. Czy któraś z was mogłaby mi coś doradzić?

Pozdrawiam

Maniqu

25,028 Ostatnio edytowany przez zofia282 (2014-02-02 14:22:22)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liwia napisał/a:
zofia282 napisał/a:
Liwia napisał/a:

Witaj Zofio! smile
Masz rację, wszystko wisiało mi nad głową. Dostałam cios z nienacka -przyłożony przez byłego męża w postaci pozwu. Zbieram się wciąż z tych pieprz... guzów i mam już dość.
Doceniam własne towarzystwo, ostatnio nawet za bardzo, unikając kontaktu z koleżankami i nie tylko. Najlepiej jest mi samej w domu, z dzieckiem obok. Chętnie założyłabym skorupę i schowała się przed światem...

Pozdrawiam Cię ciepło

A ja widzę to inaczej (ten pozew). Moim zdaniem świadczy to o uczciwości twego j.m.. Wolał odejść niż nadal cię oszukiwać, poniżać, lekceważyć. Nie uważasz, że to lepsze i zdrowsze rozwiązanie ?  Rozumiem, że zrobił to dla siebie.......
Wiem, że pierwsze miesiące po rozstaniu są ciężkie, ale potem........zresztą wszystko w twoich rękach. Możesz do końca życia utyskiwać nad swym losem (?) lub korzystać z życia i w końcu zająć się sobą.
Wydaje mi się, że uciekasz przed życiem, zamykasz w skorupie......a musisz pamiętać, że nie będziesz miała więcej szans. To jak przeżyjesz życie zależy od ciebie.
Ściskam cię bardzo mocno i dziękuję za pozdrowienia smile smile
Trzymaj się smile

Owszem, decyzję podjął, ale znów po 3 miesiącach zaczął swoje wyznania miłości itd, znów zaczęłam myśleć w jego kierunku-nie będę ukrywać. Jednak to już jest nie to. Cierpiałam jeszcze po Sylwestrze, bo zobaczyłam go po alkoholu i jego stosunek do mnie....więc spasowałam. Kilka dni musiałam przeżyć swoje-znów, po raz kolejny.....ale na ten moment jestem, żyję, funkcjonuję i nie działa na mnie jego pisanie (bo zaczyna na nowo). Wiem, że nie będę już z nim. Nie da się, nie uda się...za dużo się wydarzyło, dlatego postanowiłam zacząć znów wszystko od nowa, bez niego...:)

Buziaki Zosiu smile

Jesteś mu winna podziękowania za tę jego decyzje.
Dziś zapewne jeszcze tego nie rozumiesz. \
Wiem, na początku boli wychodzenie ze współuzależnienia.
Potem jednak nie można już sobie wyobrazić wspólnego życia z kłamcą, oszustem, oprawcą.
   
Tak jest właśnie ze mną.

Żałuję, że nie odeszłam od męża wiele, wiele lat wcześniej.
Trudno, lepiej późno niż wcale smile
Dzisiaj nie wyobrażam sobie życia przy jego boku.
I nadal nie rozumiem jak mogłam tyle lat żyć z tym człowiekiem.

Lubię swoje obecne życie.
Jestem zupełnie inną osobą.
Nie mam dołów, nie ma we mnie strachu, zahamowań.
Nie ma tych wszystkich złych uczuć ( i stanów), które towarzyszyły mi przez długie lata małżeństwa.

ON ? on jest tylko koszmarnym wspomnieniem.

Zapomniałam już jak to jest kiedy z emocji zaciska się gardło a całe ciało trzęsie febra.
Zapomniałam jak smakuje upokorzenie, poniżenie, zazdrość.

Znalazłam swoją drogę w życiu.
Mam znajomych i przyjaciół .....odzyskałam stare znajomości, zdobyłam nowe.
Uporządkowałam zaległe sprawy ( a zostawił niezły bałagan !)
Znowu mam hobby, zainteresowania ...... umiem cieszyć się na nowo życiem.


Wszystkiego dobrego życzę ci Liwio.
Trzymaj się cieplutko smile smile smile

25,029

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Maniqu napisał/a:

Witajcie,

Nie bardzo wiem od czego zacząć. Na pewno Kocham za bardzo. Mam 25 lat. Ojciec Alkoholik, Matka współuzależniona.
Jestem w związku 2.5 roku ( Dodam to mój pierwszy poważny związek, wcześniej byłam tylko 3 miesiące z facetem i z nim zerwałam bo nalegał na współżycie a ja nie byłam gotowa )  I od jakiego roku wszystko kreci się wokół mojego faceta. Uczepiłam się go jak rzep psiego ogona. Porzuciłam swoje pasje. Nigdy przedtem tak nie postępowałam. On mi mówi bym się skupiła na sobie, a nie na nim a wszystko będzi dobrze.
A ja wydzwaniam, non stop pisze. Kontroluje. Czekam. Przeczytałam właśnie książkę Robin Norwood ' Kobiety, które kochają za bardzo ' .
Znalazłam to forum i postanowiłam napisać.
Kocham mojego Mężczyznę za bardzo. Chce się zająć sobą. Ale nie wiem od czego zacząć. Nie wiem jak przestać, skupiać się tylko na partnerze. Na tym co robi, gdzie jest. od roku jesteśmy w związku na odległość. I zaczęłam być zazdrosna, zaczęłam się bać ze spotka kogoś atrakcyjniejszego. Od pewnego czasu słyszę sama krytykę. Próbuję rozmawiać o problemach ale On uważa ze nie ma żadnych i że wymyślam problemy.  W sumie czuję że nie umiem być tylko szczęśliwa. Na początku naszego związku nie umiałam się odnaleźć. Zawsze coś było nie tak w moim życiu. A tu nagle wszystko dobrze. Zaczęłam wyszukiwać problemy...
Nie wiem co robić. Czy któraś z was mogłaby mi coś doradzić?

Pozdrawiam

Maniqu

Maniqu, jesteś bardzo młodą osobą ...... Z twojego opisu wnioskować można, iż jesteś kkzb. Trafiłaś na dobrą książkę. Trafiłaś na dobre forum. Wydaje mi się, że najlepszą drogą będzie przeczytanie tego wątku od początku. Wiem, że tych stron jest mnóstwo, ale pewna jestem, że znajdziesz na nich drogę, własną drogę wyjścia z zaburzenia jakim jest kkzb. Wiele kobiet piszących tutaj, pozbierało się. Ty też masz szanse.
Pozdrawiam cię baaaaardzo serdecznie smile

25,030

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zofia282 napisał/a:
Liwia napisał/a:
zofia282 napisał/a:

A ja widzę to inaczej (ten pozew). Moim zdaniem świadczy to o uczciwości twego j.m.. Wolał odejść niż nadal cię oszukiwać, poniżać, lekceważyć. Nie uważasz, że to lepsze i zdrowsze rozwiązanie ?  Rozumiem, że zrobił to dla siebie.......
Wiem, że pierwsze miesiące po rozstaniu są ciężkie, ale potem........zresztą wszystko w twoich rękach. Możesz do końca życia utyskiwać nad swym losem (?) lub korzystać z życia i w końcu zająć się sobą.
Wydaje mi się, że uciekasz przed życiem, zamykasz w skorupie......a musisz pamiętać, że nie będziesz miała więcej szans. To jak przeżyjesz życie zależy od ciebie.
Ściskam cię bardzo mocno i dziękuję za pozdrowienia smile smile
Trzymaj się smile

Owszem, decyzję podjął, ale znów po 3 miesiącach zaczął swoje wyznania miłości itd, znów zaczęłam myśleć w jego kierunku-nie będę ukrywać. Jednak to już jest nie to. Cierpiałam jeszcze po Sylwestrze, bo zobaczyłam go po alkoholu i jego stosunek do mnie....więc spasowałam. Kilka dni musiałam przeżyć swoje-znów, po raz kolejny.....ale na ten moment jestem, żyję, funkcjonuję i nie działa na mnie jego pisanie (bo zaczyna na nowo). Wiem, że nie będę już z nim. Nie da się, nie uda się...za dużo się wydarzyło, dlatego postanowiłam zacząć znów wszystko od nowa, bez niego...:)

Buziaki Zosiu smile

Jesteś mu winna podziękowania za tę jego decyzje.
Dziś zapewne jeszcze tego nie rozumiesz. \
Wiem, na początku boli wychodzenie ze współuzależnienia.
Potem jednak nie można już sobie wyobrazić wspólnego życia z kłamcą, oszustem, oprawcą.
   
Tak jest właśnie ze mną.

Żałuję, że nie odeszłam od męża wiele, wiele lat wcześniej.
Trudno, lepiej późno niż wcale smile
Dzisiaj nie wyobrażam sobie życia przy jego boku.
I nadal nie rozumiem jak mogłam tyle lat żyć z tym człowiekiem.

Lubię swoje obecne życie.
Jestem zupełnie inną osobą.
Nie mam dołów, nie ma we mnie strachu, zahamowań.
Nie ma tych wszystkich złych uczuć ( i stanów), które towarzyszyły mi przez długie lata małżeństwa.

ON ? on jest tylko koszmarnym wspomnieniem.

Zapomniałam już jak to jest kiedy z emocji zaciska się gardło a całe ciało trzęsie febra.
Zapomniałam jak smakuje upokorzenie, poniżenie, zazdrość.

Znalazłam swoją drogę w życiu.
Mam znajomych i przyjaciół .....odzyskałam stare znajomości, zdobyłam nowe.
Uporządkowałam zaległe sprawy ( a zostawił niezły bałagan !)
Znowu mam hobby, zainteresowania ...... umiem cieszyć się na nowo życiem.


Wszystkiego dobrego życzę ci Liwio.
Trzymaj się cieplutko smile smile smile

Dziękuję Zosiu.

Bardzo chciałabym kiedyś powiedzieć tak jak Ty. Mam nadzieję, że kiedyś podziękuję mu za to , że odszedł. Tym bardziej, że ostatnio dał spokój z wyznaniami miłości. Może kogoś ma, może w końcu dotarło do niego, że to nie miłość, tylko pozostałości przywiązania....

Trzymaj się Zosiu smile

25,031 Ostatnio edytowany przez Maniqu (2014-02-03 19:43:30)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziękuję Zofia!! smile
Zaczęłam czytać.


Dziewczyny ostatnia sytuacja: On zadzwonił. Opowiada o czymś i klnie. Mówię mu spokojnie: nie klnij. On: A weź się już odczep. Rozegraliśmy ze sobą krótką rozgrywkę pin-pongową. I po chwili ciszy powiedziałam: Wymagasz ode mnie bym zmieniła swoje zachowanie ( był czas kiedy bardzo często przeklinałam ), upominasz mnie. Ja przemysliwszy to i dochodząc do wniosku że faktycznie takie notoryczne przeklinanie jest buractwem, pracuje nad soba i teraz zdaży mi się przeklnąć jak jestem wyjątkowo zdenerwowana, ale staram się tego nie robić w odniesieniu do Ciebie, bo cię szanuję. A Ty nie potrafisz zastanowić się nad swoim zachowaniem kiedy proszę byś nie robił czegoś co mnie irytuje i mi się nie podoba? Na co On : Ale ja teraz nie mam czasu by myśleć o sowim zachowaniu, czy jestem miły i czy sie zachowuje odpowiednio. Mam dużo rzeczy na glowie i jestem zestresowany. Ty masz czas by myśleć nad takimi rzeczami.
Na co ja zaczęłam się śmiać.

W tej rozmowie padło również że ja Ciągle chce z nim rozmawiać, pytam czy zadzwoni potem, a jak z jakiegos powodu nie dzwoni to mam pretensje. 

Powiedzcie mi,  potrzebuje by ktoś mi powiedział jak mądrze postąpić. Nie chce przekreślać zwiazku. Zdałam sobie sprawe że gdybym sama nie pozwoliła się tak traktować nigdy tak traktowana bym nie byla. I chce zmeinić siebie swoje chore podejście.

Mam taki pomysł by przestać się do niego oddzywać na pare dni. Nawet gdy by dzwonił. Czy to dobry pomysł?
Nie wiem jak sie zachować by zacząć w końcu naprawiać siebie.

buziaczki xxx

25,032

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Maniqu napisał/a:

Dziękuję Zofia!! smile
Zaczęłam czytać.


Dziewczyny ostatnia sytuacja: On zadzwonił. Opowiada o czymś i klnie. Mówię mu spokojnie: nie klnij. On: A weź się już odczep. Rozegraliśmy ze sobą krótką rozgrywkę pin-pongową. I po chwili ciszy powiedziałam: Wymagasz ode mnie bym zmieniła swoje zachowanie ( był czas kiedy bardzo często przeklinałam ), upominasz mnie. Ja przemysliwszy to i dochodząc do wniosku że faktycznie takie notoryczne przeklinanie jest buractwem, pracuje nad soba i teraz zdaży mi się przeklnąć jak jestem wyjątkowo zdenerwowana, ale staram się tego nie robić w odniesieniu do Ciebie, bo cię szanuję. A Ty nie potrafisz zastanowić się nad swoim zachowaniem kiedy proszę byś nie robił czegoś co mnie irytuje i mi się nie podoba? Na co On : Ale ja teraz nie mam czasu by myśleć o sowim zachowaniu, czy jestem miły i czy sie zachowuje odpowiednio. Mam dużo rzeczy na glowie i jestem zestresowany. Ty masz czas by myśleć nad takimi rzeczami.
Na co ja zaczęłam się śmiać.

W tej rozmowie padło również że ja Ciągle chce z nim rozmawiać, pytam czy zadzwoni potem, a jak z jakiegos powodu nie dzwoni to mam pretensje. 

Powiedzcie mi,  potrzebuje by ktoś mi powiedział jak mądrze postąpić. Nie chce przekreślać zwiazku. Zdałam sobie sprawe że gdybym sama nie pozwoliła się tak traktować nigdy tak traktowana bym nie byla. I chce zmeinić siebie swoje chore podejście.

Mam taki pomysł by przestać się do niego oddzywać na pare dni. Nawet gdy by dzwonił. Czy to dobry pomysł?
Nie wiem jak sie zachować by zacząć w końcu naprawiać siebie.

buziaczki xxx

........kkzb mają skłonność do "dopasowywania" się do faceta. My marzymy o byciu kochaną. Chcemy ZA KAŻDĄ cenę być kochane. KKzb będzie nadskakiwać, wyręczać, poddawać się - chcemy zasłużyć na miłość. Zmieniamy się ! Stajemy się ( w moim przypadku) nie partnerką tylko kurą domową. No mamy też swoje wymagania. Żądamy poszanowania za zmianę siebie (:)), żądamy aby i on się zmienił. I przeżywamy tysiące rozczarowań, bo nasze żądania nie są spełniane.

1. Prosisz, by nie robił tego co cię irytuje.......chcesz go zmienić ? Ważniejsze pytanie, to czy on chce się zmienić ?
2. Twój chłopak twierdzi, że masz czas na zastanawianie się nad zmianami ? A on nie ma czasu ? CZasu czy chęci ?
3. Masz pretensje, że nie dzwoni .....hmmmmmm...nie dzwoni, bo nie czuje takiej potrzeby i o to nie możesz mieć pretensji. Masz za to dowód, że on nie potrzebuje tak częstego kontaktu z tobą. Nie przymuszaj go do tego czego on nie chce ! Nie próbuj zmieniać go !!!  i pamiętaj tylko siebie zmienić możemy !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
4. Jak mądrze postępować ? Tego nie da się powiedzieć w kilku zdaniach. Tego nie da się zrozumieć po kilku zdaniach. Nie istnieje expresowa terapia.
Po wielu lekturach, po przeczytaniu tego wątku powinnaś już wiedzieć, może nie wszystko, ale wiele smile
5. Chcesz zmienić swoje chore podejście ? A co zrobiłaś w tym kierunku do tej pory ? Ile już pracy w to włożyłaś ?
6. Naprawianie zacznij od zrozumienia swojego problemu i czytania np. forum smile

Napisałaś jedno piękne zdanie :

"ZDAŁAM SOBIE SPRAWĘ, ŻE GDYBYM SAMA NIE POZWOLIŁA SIĘ TAK TRAKTOWAĆ NIGDY TAK TRAKTOWANA BYM NIE BYŁA."

Dobrze, że już to wiesz smile

Nieodbieranie od niego telefonów ma być gierką, rozgrywką .... zgadłam?

25,033

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zofia282 napisał/a:

........kkzb mają skłonność do "dopasowywania" się do faceta. My marzymy o byciu kochaną. Chcemy ZA KAŻDĄ cenę być kochane. KKzb będzie nadskakiwać, wyręczać, poddawać się - chcemy zasłużyć na miłość. Zmieniamy się ! Stajemy się ( w moim przypadku) nie partnerką tylko kurą domową. No mamy też swoje wymagania. Żądamy poszanowania za zmianę siebie (:)), żądamy aby i on się zmienił. I przeżywamy tysiące rozczarowań, bo nasze żądania nie są spełniane.

1. Prosisz, by nie robił tego co cię irytuje.......chcesz go zmienić ? Ważniejsze pytanie, to czy on chce się zmienić ?
2. Twój chłopak twierdzi, że masz czas na zastanawianie się nad zmianami ? A on nie ma czasu ? CZasu czy chęci ?
3. Masz pretensje, że nie dzwoni .....hmmmmmm...nie dzwoni, bo nie czuje takiej potrzeby i o to nie możesz mieć pretensji. Masz za to dowód, że on nie potrzebuje tak częstego kontaktu z tobą. Nie przymuszaj go do tego czego on nie chce ! Nie próbuj zmieniać go !!!  i pamiętaj tylko siebie zmienić możemy !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
4. Jak mądrze postępować ? Tego nie da się powiedzieć w kilku zdaniach. Tego nie da się zrozumieć po kilku zdaniach. Nie istnieje expresowa terapia.
Po wielu lekturach, po przeczytaniu tego wątku powinnaś już wiedzieć, może nie wszystko, ale wiele smile
5. Chcesz zmienić swoje chore podejście ? A co zrobiłaś w tym kierunku do tej pory ? Ile już pracy w to włożyłaś ?
6. Naprawianie zacznij od zrozumienia swojego problemu i czytania np. forum smile

Napisałaś jedno piękne zdanie :

"ZDAŁAM SOBIE SPRAWĘ, ŻE GDYBYM SAMA NIE POZWOLIŁA SIĘ TAK TRAKTOWAĆ NIGDY TAK TRAKTOWANA BYM NIE BYŁA."

Dobrze, że już to wiesz smile

Nieodbieranie od niego telefonów ma być gierką, rozgrywką .... zgadłam?

Masz racje. Zmieniłam się i to bardzo. Ostatnio w rozmowie z dobrym znajomym ( Kiedyś byliśmy zauroczeni w sobie, ale dzieliło nas parę państw) on pod koniec stwierdził : ' Jesteś taką wspaniała, piękną Kobietą. Gdy  Cię poznałem tryskało od Ciebie energią, byłaś radosna aż zarażałaś swoim optymizmem [...] A teraz? Jesteś niepewna, narzekasz, normalnie jak inna Kobieta. '  Czysta prawda.
Popełniłam błąd: Postawiłam Mężczyznę w centrum mojego życia. Zrezygnowałam ze swoich pasji, ze wszystkiego. I swoim zachowaniem doprowadziłam do tego iż teraz czuje się wypalona. Wyssana z energii. Zofia, nie widziałam tego : że chce go aż tak bardzo zmienić. Ale teraz, po przemyśleniu  swojego zachowania... ciągle próbuje go zmanipulować sad

2. Tak mam czasu dużo na myślenie ( Praca: Opiekun do dzieci i dorosłych 24/24 ). Bardzo .To jest duży problem. W skrócie:
Ponad 2.5roku razem w tym prawie ponad rok na odległość. Widujemy się co 2 miesiące. Teraz częściej gdyż od 2 miesięcy X jest w tym samym kraju i zaczął prace, otwiera firmę, szuka nam mieszkania, pracuje non stop po 12h. Przez ten rok codziennie rozmawialiśmy. Ale teraz często to jest niemożliwe i cóż. Szaleje, nudzi mi się, wymyślam problemy. Dlatego tu trafiłam. Moje zachowanie mnie zaczęło przerażać. Nie chce stracić X przez swoje chore zachowania. Dlatego chce zacząć skupiać się na sobie. Tylko jestem w szoku - NIE SĄDZIŁAM ŻE TO BĘDZIE TAKIE DIABELNIE TRUDNE

3. W sumie ostatnio też nie czuje dużej potrzeby wydzwaniania gdyż znów wróciłam do swoich hobby. Z drugiej strony mam w głowie jakiegoś chochlika wstrętnika który mi mówi ' nie zadzwonił, nie myśli o Tobie, zadzwoń zapytaj czy np. widział To piękne słońce za oknem ...' tongue
Mam potrzebę by mieć parę dni ciszy i spokoju i z nikim nie rozmawiać. ( czas na przemyślenia bez rozpraszaczy )  I nie wiem jak. Próbowałam dzisiaj wszystko wyłączyłam. Zajęłam się książką, pracowałam itd. Pojawiały mi się myśli typu ' co on robi, może napisał ?' W przerwie wzięłam kompiel i słuchałam muzyki odprężyłam się, kawusia itd smile I X się odzywa. Jak? Mimo ze wyłączyłam skype na telefonie wiadomość doszła. No i w tedy to już ciężko mi zignorować, napisać ze jestem zajęta. ...

5. Tak chce. Niezbyt wiele. Przeczytałam książkę ' Kobiety które kochają za bardzo '. Zaczęłam czytać to forum i różne artykuły. Zaczęłam wracać do moich pasji. Na razie 1 akwarelka i 2 rysunki zrobione oraz 3 książki przeczytane smile
Mówię do lustra że się kocham. smile Wymyśliłam sobie hasło afirmacyjne, które o dziwo pomaga. Postanowiłam że zabiorę się za spisanie wszystkiego tego co mnie dotychczas w życiu spotkało złego, sprawiającego ból itd.

Boje sie...


Zofia - nie zgadłaś wink Nieodbieranie od Niego telefonów ma być zakomunikowaniem że mogę być zajęta. Dotychczas rzucałam wszystko bo ' Misiaczek ' dzwoni dosłownie. Nawet jak pracowałam to i tak znalazłam sposób. Teraz nie chce. Chce pokonać tę moją chorą potrzebę odebrania zawsze, wszędzie i o każdej porze dnia i nocy. A nie umiem jeszcze powiedzieć głupiego ' Kotek nie teraz jestem zajeta tongue '

Taka paranoja. A najgorsze jest to ze 4 lata temu bym wyśmiała kogoś gdyby mi powiedział że się tak będę zachowywała.

Zofia mądra jesteś x I nawet nie wiesz jak mi Twe słowa pomagają.

25,034

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Maniqu napisał/a:
zofia282 napisał/a:

........kkzb mają skłonność do "dopasowywania" się do faceta. My marzymy o byciu kochaną. Chcemy ZA KAŻDĄ cenę być kochane. KKzb będzie nadskakiwać, wyręczać, poddawać się - chcemy zasłużyć na miłość. Zmieniamy się ! Stajemy się ( w moim przypadku) nie partnerką tylko kurą domową. No mamy też swoje wymagania. Żądamy poszanowania za zmianę siebie (:)), żądamy aby i on się zmienił. I przeżywamy tysiące rozczarowań, bo nasze żądania nie są spełniane.

1. Prosisz, by nie robił tego co cię irytuje.......chcesz go zmienić ? Ważniejsze pytanie, to czy on chce się zmienić ?
2. Twój chłopak twierdzi, że masz czas na zastanawianie się nad zmianami ? A on nie ma czasu ? CZasu czy chęci ?
3. Masz pretensje, że nie dzwoni .....hmmmmmm...nie dzwoni, bo nie czuje takiej potrzeby i o to nie możesz mieć pretensji. Masz za to dowód, że on nie potrzebuje tak częstego kontaktu z tobą. Nie przymuszaj go do tego czego on nie chce ! Nie próbuj zmieniać go !!!  i pamiętaj tylko siebie zmienić możemy !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
4. Jak mądrze postępować ? Tego nie da się powiedzieć w kilku zdaniach. Tego nie da się zrozumieć po kilku zdaniach. Nie istnieje expresowa terapia.
Po wielu lekturach, po przeczytaniu tego wątku powinnaś już wiedzieć, może nie wszystko, ale wiele smile
5. Chcesz zmienić swoje chore podejście ? A co zrobiłaś w tym kierunku do tej pory ? Ile już pracy w to włożyłaś ?
6. Naprawianie zacznij od zrozumienia swojego problemu i czytania np. forum smile

Napisałaś jedno piękne zdanie :

"ZDAŁAM SOBIE SPRAWĘ, ŻE GDYBYM SAMA NIE POZWOLIŁA SIĘ TAK TRAKTOWAĆ NIGDY TAK TRAKTOWANA BYM NIE BYŁA."

Dobrze, że już to wiesz smile

Nieodbieranie od niego telefonów ma być gierką, rozgrywką .... zgadłam?

Masz racje. Zmieniłam się i to bardzo. Ostatnio w rozmowie z dobrym znajomym ( Kiedyś byliśmy zauroczeni w sobie, ale dzieliło nas parę państw) on pod koniec stwierdził : ' Jesteś taką wspaniała, piękną Kobietą. Gdy  Cię poznałem tryskało od Ciebie energią, byłaś radosna aż zarażałaś swoim optymizmem [...] A teraz? Jesteś niepewna, narzekasz, normalnie jak inna Kobieta. '  Czysta prawda.
Popełniłam błąd: Postawiłam Mężczyznę w centrum mojego życia. Zrezygnowałam ze swoich pasji, ze wszystkiego. I swoim zachowaniem doprowadziłam do tego iż teraz czuje się wypalona. Wyssana z energii. Zofia, nie widziałam tego : że chce go aż tak bardzo zmienić. Ale teraz, po przemyśleniu  swojego zachowania... ciągle próbuje go zmanipulować sad

2. Tak mam czasu dużo na myślenie ( Praca: Opiekun do dzieci i dorosłych 24/24 ). Bardzo .To jest duży problem. W skrócie:
Ponad 2.5roku razem w tym prawie ponad rok na odległość. Widujemy się co 2 miesiące. Teraz częściej gdyż od 2 miesięcy X jest w tym samym kraju i zaczął prace, otwiera firmę, szuka nam mieszkania, pracuje non stop po 12h. Przez ten rok codziennie rozmawialiśmy. Ale teraz często to jest niemożliwe i cóż. Szaleje, nudzi mi się, wymyślam problemy. Dlatego tu trafiłam. Moje zachowanie mnie zaczęło przerażać. Nie chce stracić X przez swoje chore zachowania. Dlatego chce zacząć skupiać się na sobie. Tylko jestem w szoku - NIE SĄDZIŁAM ŻE TO BĘDZIE TAKIE DIABELNIE TRUDNE

3. W sumie ostatnio też nie czuje dużej potrzeby wydzwaniania gdyż znów wróciłam do swoich hobby. Z drugiej strony mam w głowie jakiegoś chochlika wstrętnika który mi mówi ' nie zadzwonił, nie myśli o Tobie, zadzwoń zapytaj czy np. widział To piękne słońce za oknem ...' tongue
Mam potrzebę by mieć parę dni ciszy i spokoju i z nikim nie rozmawiać. ( czas na przemyślenia bez rozpraszaczy )  I nie wiem jak. Próbowałam dzisiaj wszystko wyłączyłam. Zajęłam się książką, pracowałam itd. Pojawiały mi się myśli typu ' co on robi, może napisał ?' W przerwie wzięłam kompiel i słuchałam muzyki odprężyłam się, kawusia itd smile I X się odzywa. Jak? Mimo ze wyłączyłam skype na telefonie wiadomość doszła. No i w tedy to już ciężko mi zignorować, napisać ze jestem zajęta. ...

5. Tak chce. Niezbyt wiele. Przeczytałam książkę ' Kobiety które kochają za bardzo '. Zaczęłam czytać to forum i różne artykuły. Zaczęłam wracać do moich pasji. Na razie 1 akwarelka i 2 rysunki zrobione oraz 3 książki przeczytane smile
Mówię do lustra że się kocham. smile Wymyśliłam sobie hasło afirmacyjne, które o dziwo pomaga. Postanowiłam że zabiorę się za spisanie wszystkiego tego co mnie dotychczas w życiu spotkało złego, sprawiającego ból itd.

Boje sie...


Zofia - nie zgadłaś wink Nieodbieranie od Niego telefonów ma być zakomunikowaniem że mogę być zajęta. Dotychczas rzucałam wszystko bo ' Misiaczek ' dzwoni dosłownie. Nawet jak pracowałam to i tak znalazłam sposób. Teraz nie chce. Chce pokonać tę moją chorą potrzebę odebrania zawsze, wszędzie i o każdej porze dnia i nocy. A nie umiem jeszcze powiedzieć głupiego ' Kotek nie teraz jestem zajeta tongue '

Taka paranoja. A najgorsze jest to ze 4 lata temu bym wyśmiała kogoś gdyby mi powiedział że się tak będę zachowywała.

Zofia mądra jesteś x I nawet nie wiesz jak mi Twe słowa pomagają.

Kkzb to mała nieporadna dziewczynka.
Dzieci boją się życia, ciemności, samotności.
Dzieci inaczej postrzegają świat .......

Zgadłam kochana ! To gierka ! To pokazanie mu, jak piszesz, "że mogę być zajęta". Nie jesteś tylko pokazujesz, że możesz być i myślę, że nie jesteś szczera sama ze sobą i nie chodzi o pokazanie, że jesteś zajęta tongue. Myślę, że chodzi o to, by zatęsknił, zaniepokoił, poczuł niepewność. Myślę, że kiedyś przyznasz mi rację smile.

Mądra jestem ? nic z tych rzeczy ! Dopiero uczę się mądrości. Jestem na etapie raczkowania.... no może stawiania pierwszych samodzielnych kroków.

Jesteś bardzo młoda i szkoda mi ciebie. Ale widzę światełko w tunelu. Światełkiem jest twoje wejście na forum, co świadczy iż dostrzegasz problem.  Czy wykorzystasz swoją szansę dorośnięcia i zmian ? Wszystko w twoich rękach.
Ja weszłam na forum przez przypadek. Nie zdawałam sobie sprawy, że mam duuuuży problem i jestem losowi wdzięczna za ten przypadek smile Jestem też wdzięczna kobietom poznanym na forum, bo tylko dzięki nim ( no i jeszcze ciężkiej własnej pracy) jestem tu gdzie jestem.

Też kiedyś myślałam, że wystarczy powiedzieć do swojego odbicia, kocham .
Nie wystarczy !
To trzeba czuć !!!!!!!!!
Kochanie siebie to mądre, dojrzałe życie.
To między innymi szanowanie siebie, szczerość z samą sobą, patrzenie na świat realnie. Patrzenie na sprawy jakimi są a nie jakimi chciałybyśmy, by były. To pewna sztuka, która może się udać.

Masz dużo wolego czasu ?
To świetnie !
To znaczy, że szybko uporasz się z setkami tych stron (stron tego wątku).
To wspaniała i pouczająca lektura.
Do dzieła więc !

Pomagają ci moje słowa.......aż uśmiechnęłam się do ekranu laptopa i twoich słów.
Super !!!!!!!! jestem winna pomoc.
Ja ją tu dostałam i spłacam tylko swój dług smile
Jeśli po moich słowach coś w tobie drgnie ........to mój sukces (udana spłata raty długu) a twój wstęp do sukcesu.

Kiedy trafisz na moje pierwsze i kolejne wpisy to się zdziwisz   big_smile
Nie byłam taka silna, dzielna, świadoma jak dzisiaj.
Kiedyś nie wiedziałam, że można siebie kochać smile
Kiedyś nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak bardzo siebie nie kocham.

Powodzenia kochana smile

25,035

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Moze ktos mnie pamieta.
Wiec praca okazala sie jednak kobieta i wszystko ulozylo sie w prawie logiczna calosc
http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?pid=1868508#p1868508

25,036

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

No cóż, łatwo komuś doradzać. Dziś ja mam gorszy dzień. Znów przez byłego męża....:( sad sad sad
Pracuje za granicą, czasem przyjeżdża. Pisze przynajmniej kilka razy w tygodniu...bywa, że wyznaje miłość, żałuje, wie jak źle postąpił i te inne dyrdymały. Nie kocham go, ale od czasu do czasu rusza mnie to co pisze, nie mam pojęcia dlaczego?! Wczoraj przyjechał na weekend, zawzięcie udaje , że nikogo nie ma, a moje dziecko poszperało mu w telefonie i okazuje się, że jest z kimś-sms, zdjęcia. Wczoraj od 11 rano córka czekała na info od niego, bo obiecał, z odezwie się kiedy przyjedzie. Odezwał się po północy...na noc nie był w domu (u rodziców), był u niej. Córkę oszukał, że spał w domu. Do dziś 13 nie było z nim znowu kontaktu. Potem odezwał się. Przyjechał z kwiatem na nadchodzący dzień kobiet. Ostatnio nawet na walentynki dostałam hmm Ale za chwilę znów usłyszałam, że przeze mnie pił, że go nie akceptowałam, że byłam leniwa, wyszło, że przeze mnie miał "koleżanki", jednym słowem WSZYSTKO MOJA WINA sad
Najgorsze jest to, że za każdym razem jak wraca znów coś wychodzi. Pisze do mnie o miłości, nie mogę się opędzić, a ma kogoś na boku. Po co on to robi? Po co? Po co psychicznie mnie dręczy, skoro kogoś ma?! Czy zawsze będę musiała to znosić? sad sad sad

25,037

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie, nie będziesz musiała tego znosić. Chyba..., że tak jak do tej pory zdecydujesz się to znosić. tongue
Nie musisz czytać jego sms'ów na tematy inne niż tyczące dziecka, nie musisz przyjmować od niego kwiatów, nie musisz wysłuchiwać jego zwierzeń, zapewnień. W każdym tym przypadku możesz powiedzieć STOP. Możesz, nie musisz. Skoro zaś nie czynisz tego, to znaczy, że... .
No właśnie, po co to sobie robisz? Zajmij się przyczynami swojego zachowanie, nie jego.

25,038 Ostatnio edytowany przez Liwia (2014-03-03 00:32:52)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja tego nie chcę Wielokropku. Choć być może zwyczajnie podświadomie chcę wiedzieć co u niego? ! Może po to by mieć satysfakcję, że jednak nie jest mu łatwo kogoś pokochać, nie wiem sama. Jednakże z drugiej strony boję się, że jak będę milczała to znów zacznie się przy najmniejszej okazji zarzucanie, że to moja wina, bo on teraz taki dobry, zmienił się itp. I tego chyba zwalczyć w sobie nie umiem sad  sad sad ale nie ukrywam, czasem tak mnie zmanipuluje, że wybucham i wtedy nie liczę się ze słowami w ogóle, wiem, że wtedy on cierpi! Powiedziałam mu nie raz, że nic z nas już nie będzie, że kochałam go jak był normalnym facetem, nie zdrajcą, oszustem i pijakiem, że teraz to już nie mamy o czym rozmawiać! Dziś napisałam bardzo wymownie po raz kolejny, że nie chcę go więcej widzieć, że ma mi się nie pokazywać na oczy....może zadziała. W końcu ma kogoś...kogo znów najwidoczniej kłamie.
Owszem, niepotrzebnie się zastanawiam nad nim. Ale boli, gdy ktoś wciąż drąży i drąży coś, co wydawało się, że już dawno skończył! sad

25,039

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jak ładnie uzasadniłaś konieczność utrzymywania z nim kontaktów. Chcesz wiedzieć, co u niego. Chcesz przekonać się, czy znalazł kogoś na Twoje miejsce. Musisz z nim utrzymywać kontakt, gdyż inaczej na Ciebie przerzuci odpowiedzialność za zakończenie związku. I nie umiesz tego u siebie zwalczyć. 

Wynika z tego jedno: on będzie Cię nachodził, on będzie proponował Tobie różne rzeczy, bo... TOBIE to odpowiada i TY tego oczekujesz. Gdyby tak nie było, wystarczyłoby jedno zdanie (no, może powtórzone co jakiś czas) powiedziane stanowczo i wyraźnie. Wiesz dobrze o tym, że nie o tekst chodzi, tylko o sposób jego powiedzenia. Słowo 'nie' można powiedzieć tak, by osoba je słysząca ani myślała cokolwiek więcej zaproponować, można też to słowo powiedzieć tak, by było zaproszeniem do dalszych kontaktów.


Między 'chcę' a 'decyduję się' jest olbrzymia różnica.
I różnych rzeczy można (ale nie trzeba) się nauczyć.



Czytając Twój ostatni post, przypomniałam sobie to zdanie 

Eleanor Roosevelt napisał/a:

Bez Twojego pozwolenia nikt nie może sprawić, że poczujesz się gorszy.

25,040 Ostatnio edytowany przez Anstawia (2014-03-03 09:35:42)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dzień dobry wszystkim.
Liwio niewiele się zmieni w twoim życiu, jeśli nie zaczniesz siebie doceniać i kochać. Odetnij przeszłość i zacznij żyć dniem dzisiejszym. Myśl o przyszłości z pozytywnym nastawieniem.
Mężczyźni nie lubią kobiet niezdecydowanych, zrzędliwych, małych księżniczek, wiecznie niezadowolonych, leniwych. Zresztą, nie tylko mężczyźni.
Obwiniać siebie i innych można całe życie, tylko po co? Po co żyć wieczne w klatce wypełnionej po brzegi samymi negatywami?
W życiu jest miliony różnych sytuacji, nie wiadomo jak będzie, ale w dużej mierze zależy to od nas samych. Życie jest krótkie, szkoda czasu na tkwienie w miejscu.
Popracuj nad sobą, zaufaj sobie, uwierz w siebie, doceń siebie, ušmiechaj się i ciesz się z każdego dnia! Będzie dobrze smile

25,041

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

I widzicie dziewczyny, liczyłam, że przeczytam coś o nim, jak to on taki i taki...:) A tu otwarcie oczu nastąpiło i to bardzo szerokie smile , że to ja pozwalam z papciami ładować mu się w moje życie. Może tak jest, że moje "nie" on przyjmuje po swojemu, bo ja piszę tak, żeby czasem nie stracić z nim kontaktu, żeby choć trochę wiedzieć czy noga mu się podwija w sprawie kobiet. Dziś w pracy myślałam o tym, myślałam co mi to daje......a wiecie co? Świadomość, że jednak nie byłam taka zła, że nie jest łatwo mu znaleźć kogoś stałego, że to on ponosi winę większą niż ja. A to chore moje myślenie. To jest moją małą dawką narkotyku, który buduje moje ego. Nie wiem dlaczego, bo wcale nie jestem szarą myszką, jestem lubianą, otwartą osobą, a jednak daweczka jest mi potrzebna, mały sztach ze strony byłego męża hmm To muszę zmienić. Jeszcze nie wiem w jaki sposób. Nie wiem co zrobić, by nie reagować na jego pisanie, by odciąć się od niego!
Wczoraj zarzucił mi, że kiedy pisze do mnie zaraz go atakuję. Tak , racja, piszę co było źle, ale wiecie po co? By napisał, że tak, że mam rację, by obiecał poprawę i by mówił to co chciałabym usłyszeć. Dlaczego to robię to nie wiem. Kolejny sztach? On mam wrażenie robi to samo-kontakt chce mieć by połechtać swoje ego, by trzymać rękę na pulsie, bo może jak mu z panną nie wyjdzie to furtka do mnie będzie otwarta w jego przekonaniu sad
Najgorsze jest, że zachowuję się tak wobec niego, tylko jego. Od jakiegoś czasu spotykam się z innym mężczyzną, normalnym, dobrym, życzliwym człowiekiem. Najpierw była to znajomość, przyjaźń, potem zrodziło się coś głębszego. Nigdy nie miałam zapędów kontrolerskich wobec niego, nigdy nie manipulowałam, a za kilka miesięcy minie rok jak się znamy...dobrze  się dogadujemy, mamy podobne spojrzenie na życie, obok niego czuję bezpieczeństwo i zaufanie, jest normalność jaką zawsze chciałam mieć...
Czasem myślę, że to, że mój związek z byłym mężem był toksyczny, było między innymi powodem to, że kompletnie nie dobraliśmy się charakterami. Nie akceptowałam go w wielu sytuacjach, to prawda. Mieliśmy wobec siebie inne oczekiwania. Ale przyzwyczaiłam się do takiego życia i tak było mi bezpiecznie. Wiem też, że nie dałabym już z siebie rady wykrzesać starań o niego, o związek, zwyczajnie nie miałabym sił, jestem o tym przekonana. Co mam zrobić by odciąć się od tego definitywnie? By nie mieć kontaktu, bym nie miała chęci odpisać, widzieć go???? sad

25,042

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Co masz zrobić, by się odciąć od niego? Jak to zrobić?

Wielokrotnie podobne pytania zadawałaś i wielokrotnie na swe pytania dostawałaś odpowiedzi. Wszystko już wiesz. Wiesz, że te Twoje 'korzyści' prowadzą Cię w bagno, które co prawda znajome i ciepłe, ale śmierdzące i bardzo grząskie. Wiesz co zrobić, by w bagnie nie tkwić. Wiesz co zrobić, by być niezależną. Podejmujesz jednak inne decyzje i to one świadczą o Twej motywacji. Bo to - też o tym dobrze wiesz - czyny, nie słowa są ważne. Po co więc ta gra? Dla kogo? Przed kim? Kogo chcesz w nią wciągnąć?

Twój związek z mężem nie był toksycznym, on takim jest nadal - tutaj nic nie uległo zmianie.

25,043 Ostatnio edytowany przez Anstawia (2014-03-03 19:44:38)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jak się masz odciąć?
Zmień się dziewczyno! Doceń życie i ludzi! I siebie przede wszystkim.
Jeżeli to prawda, że spotykasz się od roku z kimś innym, to zacznij szanować tą osobę i nie graj na uczuciach innych, bo stracisz wiele.

25,044 Ostatnio edytowany przez Liwia (2014-03-04 00:44:58)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wielokropku, zdanie o bagnie wymownie pokazuje moje życie. Miewam niestety "załamki", dlatego napisałam...Dziś miałam dzień przemyśleń, kolejnych...masz rację, wiem co mam robić, lecz czasem potrzebuję "wstrząsu", otrzeźwienia, wyjścia letargu , w który wpadam dzięki sobie. Na szczęście zdarza się to już rzadko.

Nie chcę w nic grać, ale robię to jeszcze. Mimo wszystko zadowolona jestem z moich postępów, niby małymi krokami, ale już wiele osiągnęłam w porównaniu do gruzów, w których leżałam.

Anstawio...nie wiem, dlaczego, ale źle mnie oceniasz, choć każdy ma prawo do swojej opinii. Szanuję ludzi, zawsze wychodziłam z założenia, że nawet w najgorszym typie, znaleźć można odrobinę dobra, więc skąd Twoje stwierdzenie, że nie szanuję?! Owszem, z szacunkiem do własnej osoby bywa , że mam kłopot, jak widać, ale stale nad tym pracuję. Po za tym nie gram na nikogo uczuciach-ten facet wie o mojej sytuacji, o byłym mężu, to m.in. mój przyjaciel, wie jak wszystko u mnie wygląda, wie co czuję do niego, tak więc kolejna rzecz, w której nie masz podstaw by twierdzić, że gram na czyiś uczuciach. Szanuję go - dlatego wie o wszystkim!

25,045

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Liwio, ja cię nie osądzam, tym bardziej źle. Nie mam zapędów na bycie bogiem smile
Chodziło mi bardziej o to, żebyś doceniła to co masz, ludzi, których masz obok, siebie, a nie szukała negatywnych emocji.
A grasz na uczuciach byłego męża, moim zdaniem. Facet pisze co czuje i myśli, a ty go atakujesz. Tego nie rozumiem. Jeżeli go nie kochasz, to puść go wolno. Jeżeli go kochasz, to bądź z nim.

25,046 Ostatnio edytowany przez Liwia (2014-03-04 16:40:16)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Napisałaś, że chodzi o uczucia mężczyzny z którym się widuję....mniejsza o to. A uczucia mojego byłego męża - proszę Cię, to on w większości gra na moich pisząc, że sobie coś zrobi, że kocha itd, a na boku jest z kobietą. To trzeba mieć tupet i umiejętność manipulacji i chęci pozostawienia sobie otwartej furtki. Reagowałam atakując go, bo inaczej nie potrafiłam na jego zdania o miłości, o targnięciu się na życie, o poprawie...za dużo złego mi wyrządził bym reagowała na to ze spokojem i bym wierzyła w cudowną przemianę. On jest wolny od dawna. Nie trzymam go na psychicznym sznurku, to on podjął decyzję o rozwodzie, a więc dał wolność nam obojgu, jednak jak zwykle nie zwracając uwagi na konsekwencje. Jestem kzb, jak widać nadal z niektórymi sprawami mam kłopot swój własny. Jak mądrze napisała Wielokropek - byłam w toksycznym związku, jestem nadal, choć na odległość i po rozwodzie, dzięki temu , że nie odcięłam się od niego tak jak powinnam. On jest jeszcze większym manipulatorem niż ja, podjudzaczem, aktorem i wszystko razem. Toksyczność maksymalna. sad

25,047

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Aaaa, to takie "wyznawanie uczuć" miałaś na myśli. To nie za przyjemnie...
Nie reaguj.

25,048

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Liwio, wiesz, czemu Twój eks mąż mówi Tobie różne rzeczy? Bo... słuchasz tych wszystkich rewelacji. Gdybyś po zorientowaniu się (a na to potrzeba bardzo niewiele czasu), że rozmowa nie będzie dotyczyła dziecka, przestałabyś go słuchać, to on gadałby do ściany. I te wynurzenia szybko znudziłby mu się.

25,049

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tak. Właśnie powinnam nie dać się wmanewrowywać w te "wyznania". Zdarza się, że kosztuje mnie to wiele nerwów. Bardzo chciałabym nie reagować. Czasem rozmowa zaczynała się normalnie, o zupełnie normalnych sprawach i gdy tak rozmowa się toczyła to mam wrażenie, że on myślał, że nic się między nami nie wydarzyło złego, bo przecież normalnie rozmawiamy. To w jego przekonaniu już może wszystko, a ja zawsze będę na jego zawołanie. Pewnych rzeczy on nie rozumie, nie dochodzi, że minęło bezpowrotnie to i tamto. Teraz jest jakaś kobieta w jego życiu (do której się nie przyznaje). Może przestanie pisać. Wiem jednak, że ja muszę nie reagować w razie czego. Muszę się tego nauczyć hmm

25,050

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kilka uwag. smile

Przeczytaj swój ostatni post. W dużej mierze jest poświęcony... Twemu eks mężowi, nie Tobie. Na jego zachowanie (to też wiesz) nie masz bezpośredniego wpływu, na swoje masz. Po co więc zajmujesz się czymś, co od Ciebie nie zależy? Czemu nie zajmiesz się czymś, na co wpływ masz?

Nic nie musisz. Możesz. Możesz na zachowania swego eks'a reagować inaczej, możesz reagować tak, jak do tej pory. Możesz swe zachowanie zmienić, możesz nie zmienić.  Nic nie musisz. Nic nie powinnaś. To Ty decydujesz o swoim zachowaniu, o tym, czy jesteś niezależną, czy słuchasz wynurzeń eks'a.

Proponuję, byś 'muszę' zmieniła na 'decyduję się'. Niby drobna różnica, ale zmiana w motywacji olbrzymia.
Ja - zaproponowałam, Ty - podejmujesz decyzję o przyjęciu lub odrzuceniu owej propozycji.

25,051

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Domyślałam się Wielokropku, że napiszesz o tym, że "dowodzi" znów on w poprzedniej wypowiedzi smile
Masz rację, nie mam wpływu na niego, na siebie mam. To boli mnie dusi właśnie, że jego na jego zachowanie nie mam wpływu, na jego występki także, głupie moje kzb....
Myślę, że jeszcze krok dzieli mnie od zamiany słów "powinnam, muszę" na "decyduję się". Mały krok, ale ile wysiłku przy tym sad

25,052 Ostatnio edytowany przez Liwia (2014-03-06 00:52:33)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie jest dobrze sad
Nie mam sił. Już nigdy nic nie będzie takie jak było. Najlepsze lata poświęcone jemu uciekły mi między palcami. Miało być dobrze, miała być miłość na zawsze. Nie wyszło. To moja porażka, może nie dałam z siebie tyle co mogłam. Dziś łzy same napływają mi do oczu. Ostatnie wydarzenia spowodowały, że nie mam sił. Może to ja byłam do bani, może to ja nie kochałam go jak chciał, może za dużo chciałam jak wierność i normalność to dużo.
Nie ma sił na nic, ani na przyszłość, ani na teraz, na nic, mam dość podnoszenia się z gruzów. Robię to na okrągło od średnio 5 lat,jak długo jeszcze można. Czuję, że to bagno będzie ciągnęło się za mną całe życie. Kiedy powiem "jest dobrze" za chwilę dzieję się "źle" jak na zawołanie.
Dziś zastanawiałam się już nawet po co właściwie żyję? Do czego? Żyję , bo mam dziecko i ona jest dla mnie powodem, nic więcej.....inaczej mój świat skończył by się już dawno....... sad

25,053

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Liwia, trzymaj się!!
Każdy popełnia błędy. Zarówno ty, jak i twój były te błędy popełniliście. Teraz trzeba wyciągnąć z tego wnioski.
Nie obwiniaj siebie, ani jego, bo to do niczego nie prowadzi. Pisałam już, że w życiu zdażają się miliony różnych sytuacji. Nie patrz na przeszłość jak na porażkę, ale jak na doświadczenie, które ma cię czegoś nauczyć. Daj sobie czas i zacznij dostrzegać w sobie zalety.
Podobno sensem życia jest... ŻYCIE wg Dalajlamy smile

25,054

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Liwia

Nie bardzo się orientuję w Twojej sytuacji, ale rozumiem, że jetseś już po rozwodzie z męzęm. Nie rozumiem więc,  nad czym ubolewsz. To tak, jakbyś dostala wypowiedzenie i stala pod drzwiami swojej bylej  firmy. Zycie ucieka, spotykasz się z kimś. Gdyby ,mnie mój byly tak nękal, zlozylabym doniesienie do prokuratury. Jakie wyrzuty sumienia? O czym Ty piszesz? Już nic nie ma, a Ty tym żyjesz. Niczym. Zycie jest krótkie Szkoda go. Pomyśl o tym.

25,055

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie znam i wątpię, by istniała osoba, której życie składa się z samych sukcesów i radości, która zawsze jest zadowoloną. Ważnym jest to, na czym się koncentrujemy, czy na plusach, czy minusach naszego życia. Koncentrując się na minusach ważnym jest to, co z tym robimy: czy analizujemy nasze błędy, by nie popełniać podobnych, czy też siadamy i załamujemy ręce, oblewając się rzewnymi łzami. By uchronić się przed zarzutami: nie myślę tu o odsmutkowaniu od czasu do czasu, gdy źle, niedobrze. Myślę o postawie.

Liwio, przepraszam za truizm, ale świat nie jest czarno-biały. Twoje małżeństwo też takim nie było, to nie tak że Ty byłaś kryształowo czysta bez zmazy i skazy, a Twój były mąż - czarny charakter bez żadnej dobrej cechy. Pisząc te słowa zastanawiam się, po co ci taki podział? Do czego go używasz? Dlaczego nie przyjmujesz do wiadomości prawdy i o sobie, i o nim?

Przeczytaj posty różnych kobiet z tego wątku. Wszystkie przechodziły zwątpienie w sens życia. Niektóre śmiem twierdzić na tym poprzestały, znakomita większość to osoby obecnie zadowolone ze swego zmienionego życia. Te drugie walczyły o siebie, o to by być samodzielnymi (psychicznie), szczęśliwymi.

25,056

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liwia napisał/a:

Nie jest dobrze sad
Nie mam sił. Już nigdy nic nie będzie takie jak było. Najlepsze lata poświęcone jemu uciekły mi między palcami. Miało być dobrze, miała być miłość na zawsze. Nie wyszło. To moja porażka, może nie dałam z siebie tyle co mogłam. Dziś łzy same napływają mi do oczu. Ostatnie wydarzenia spowodowały, że nie mam sił. Może to ja byłam do bani, może to ja nie kochałam go jak chciał, może za dużo chciałam jak wierność i normalność to dużo.
Nie ma sił na nic, ani na przyszłość, ani na teraz, na nic, mam dość podnoszenia się z gruzów. Robię to na okrągło od średnio 5 lat,jak długo jeszcze można. Czuję, że to bagno będzie ciągnęło się za mną całe życie. Kiedy powiem "jest dobrze" za chwilę dzieję się "źle" jak na zawołanie.
Dziś zastanawiałam się już nawet po co właściwie żyję? Do czego? Żyję , bo mam dziecko i ona jest dla mnie powodem, nic więcej.....inaczej mój świat skończył by się już dawno....... sad

LIWIO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ja byłam w związku 26 lat!!!!!!!!!!!!!!!!!! Połowę swojego życia i nie mogę powiedzieć, że je zmarnowałam. Urodziłam dzieci, które kocham bardzo (ale nie jestem uzależniona od tej miłości). Przeżyłam złe, ale i dobre chwile. Było jak było - rozdział zamknięty! Liczy się tu i teraz!
I dziękować Bogu, że nie jest jak było (ja mu dziękuję). Na zawsze, realna jest miłość, gdy są więzi krwi. Bezwarunkowo kochamy rodziców, dzieci i siebie. Inne miłości są przelotne! Kocha się raz, potem drugi i trzeci i znów -to słowa piosenki, bardzo prawdziwe słowa. Nie dotyczą jednak osób z więzią krwi - te kocha się do grobowej deski. A mąż to nie rodzina tongue. W nim krew jest zupełnie nam obca!
Ty rozstanie traktujesz jako porażkę, ja jako coś najlepszego co mnie w życiu spotkało ...... hmmmm ....jak różnie można reagować na rozstanie z niefajnym mężem...... hmmmmmm.............
A co mogłaś dać jeszcze? Dałaś mu rękę, uczciwość, wierność i dziecko. Wiem, że dałaś mu też dach nad głową. Co jeszcze mogłaś dać?????????????
Nie żyjesz dla dziecka a przynajmniej nie powinnaś dla niego żyć. Ono też odejdzie - będzie dorosłe i będzie chciało być niezależne. Żyjesz dla siebie !!!!!!!!!!!!!!! a życie jest cudowne. Doczytuję się w twoich słowach DEPRESJI.
KOCHANA, MARSZ DO LEKARZA PO LEKI !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! I TO JUŻ, NATYCHMIAST !!!!!!!!!!!!!!!
Ja brałam w najgorszych chwilach lek poprawiający nastrój. POMAGAŁ!!!!!!!!!!!!! I dodać muszę, że depresja jest chorobą prowadzącą do ŚMIERCI!!!!!!!!!!!!!! ŚMIERCI SAMOBÓJCZEJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ja tez w pewnym momencie nie widziałam sensu życia. Zrezygnowałam z siebie. Dziś pewna jestem miłości do siebie. Wczoraj uświadomiłam sobie, poczułam, że właśnie tak jest. Można więc podnieść się z gruzów, odbić od dna. Nie radzisz sobie? To sygnał, że pomoc na forum jest za mało skuteczna. Skuteczną dostaniesz u lekarza. I nie ma co się wstydzić wizyt u psychologa, psychiatry. Pomóż sobie Liwio. Zasługujesz na spokojne i fajne życie.
Twoje dziecko niczym nie zawiniło, by wychowywać się pod opieką nieszczęśliwej mamy! Marsz do lekarza po radość i uśmiech! Pomóż sobie Liwio i daj córce radosną i fajną mamę!

25,057

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ponoć depresja to choroba duszy. Cierpią na nią osoby, które nie zaznały prawdziwej miłości rodzicielskiej. Trzeba trafić na dobrego człowieka/psychologa, który pomoże nam wytrenować miłość do siebie samej. W przeciwnym przypadku, choćbyśmy nie wiem jak kochanego człowieka mieli obok, nie docenimy go sad Nikt i nic nie jest w stanie uzupełnić naszego deficytu miłości. Jedynie my same możemy sobie pomóc,najlepiej pod okiem kompetentnego specjalisty.
Liwio, mam nadzieję, że czujesz się już lepiej. Będzie dobrze smile :-* :-*

25,058

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewczyny ! Jaka jestem szcześliwa ze Was znalazłam.  Wariuję. Nie wiem co jest dobre, nie wiem co jest z zle. Nie umiem określić czy to ja jestem psychoczna czy mój mąż. Od lat kiedy mówię co widze , on mi wpiera cos innego , od lat kłamie a kiedy przyłapuje go na kłamstwie przypartu do muru mówi - ze to moja wina bo sie bał mi powiedzieć . Od lat proszę, tłumaczę, awanturuję się , szantażuję . Tak ! Tez manipuluję bo kocham za bardzo i chciałabym zeby było jak z bajki . Wczoraj w skrzynce zobaczylam wezwanie do zapłaty 47 000 zł . Wziął kredyt , nie powiedział , stracił pieniadze . Wczoraj kiedy odrętwiała leżałam i zastanawiałam się - co ja tutaj robie , zaczął sie pytac CO ON TERAZ MA ZROBIĆ ? kiedy odpowiedziałam zgodnie z prawdą - nie wiem powiedział , ze juz kręcę aferę i panikuje , przyniósł z piwnicy materac , połozył sie spac u dzieci w pokoju. Obraził się ! No normalnie sie obraził, ze nie powiedziałam mu co on ma robić . Od trzech lat myslę o rozwodzie ale od trzech lat wyszukuje coraz to nowe wymówki : ze dzieci i zabiorę ojca ( ojcem jest dobrym , dzieci go lubią ) , ze nie dam rady finansowo , ze co z mieszkaniem i gdzie bede mieszkać . Czy mozecie dac mi siłę , ze da się ?

25,059

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
matka-wariatka napisał/a:

(...)Czy mozecie dac mi siłę , ze da się ?

Nie, nie "da się". smile Samo nie przypełznie. Ale możesz zmienić swój sposób patrzenia na siebie, na związek. Możesz zmienić też swoje zachowanie względem męża. Możesz, nie musisz. smile Jaką decyzję podejmujesz? Zmieniasz czy udajesz, że zmieniasz?

Ten wątek (warto go przeczytać mimo znacznej objętości - a może dlatego) jest dowodem na to, że wiele kobiet podjęło walkę o samą siebie, że uniezależniło się psychicznie, że są szczęśliwymi osobami.

25,060

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewczynki kochane. Czytam po kolei posty i ucze sie od was i na waszym doswiadczeniu jednak na dzień dzisiejszy sprawa jest pilna i potrzebuje wsparcia. Nadal nie do konca wierze, ze mój " nie związek "  to nie moja wina . Kiedy patrzę w przyszłośc ... oszukał mnie na samym początku związku bo bedąc ze mna , kladąc sie ze mna do łózka - miał inną . Upokorzył mnie przeokrutnie kiedy zostawił mnie przy stoliku w knajpie bo weszła Ona i jakby nigdy nic nie zamierzał juz do mnie wrócić . Wstrząśnieta byłam ale  wytłumaczyłam , ze musi sie odegrać za czasy kiedy ja kochałam kogos innego i spotykałam sie z nim . Tylko ze ja go nie kłamałam . Wiedział ze próbuję układac życie na nowo. Wybaczyłam . Jestem dobra w wybaczaniu . Potem zamieszkalismy razem ale ... przychodził pijany w nocy , nie miało znaczenia ze śpie i musze wstac rano do pracy - włączał telewizor i zaczynało sie zycie.  Stracił prace, zostawił mnie z kredytami - no bo co on ma zrobic , co nie ? przecież nie jego wina ze stracił pracę . Ja zeby wyzywic nas, pospłacac kredyty, zapłacic za wynajete mieszkanie - brałam pozyczki, które ciagneły sie za mna w nieskonczonośc bo przeciez to moje pozyczki i moja decyzja ze je wziełam, nie? Potem po cichacz wział pozyczke - zaraz przed slubem i wydał wszystko. Znalazłam dokument . Byłam zdziwiona tym ze mieszkając ze mna nie podejmuje takiej decyzji razem. Powiedział ze to ostatni raz. Zakup wspólnego mieszkania było moja inicjatywa . To ja praktycznie załatwiłam wszelkie formalności - on poszedł podpisac umowe o kredyt. Juz nie było fajnie . Umierała moja mama a on juz był moim męzem . Nie przytulił ani razu kiedy myslałam ze umre z zalu . Powiedział, ze nie wiedział jak . Nie odwiedzil  mojej mamy w szpitalu . Zaczęłam go zdradzać . Urwało sie gdy zaszłam w ciąze . Urodzona córka i wiecznie kłótnie  o dzielenie obowizków . Pracował na dwa etaty . Fakt. Był zmeczony ale ja nie chciałam dopusic do tego zeby go wyautowac z opieki bo zmęczony . Jakbym go wyaktowała wtedy to pewnie miałabym go wyautowanego do dzisiejszego dnia . Powrót do pracy . Powrót do romansu . Drugie dziecko . Mysle ze ze związku pozamałzenskiego jednak on o tym nie wie. Poczucie winy z tego powodu mnie przygniata ale trzeba zyć . I chyba to poczucie winy spowodowało ze wybaczam wszystko bo ja zrobiłam cos niewybaczalnego. Przypadkowo dowiedziałam sie ze zadłużył rodzine na 60 000 zł. Wpadł w petle kredytowa . Z jednej pracy go wywalili - bo kradł . Nie wiedziałam nic o tym . Pytałam skąd ma pieniadze na kupowanie sobie i dzieciom ( Ja nie dostałam nic) takich drogich ubrań . MA ! - odpowiadał . Miał z kredytów . jest pedantem. Ciagle sprzata i wszczyna awantury ze porzadek nie jest zachowany a on sie tyle nasprzatał . Dziewczyny ... milion takich przykładów . Milion . Ale ja go zdradzałam ... moze on to wyczuł ze nie kocham go wystarczająco mocno ? moze to wszystko moja wina ? Jego mama powiedziała mi ze on te kredyty wział bo ja jestem taka wymagająca . Czy to moze ja jestem psychofagiem?

25,061

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hej matka-wariatka. Tu nie ma co płakać z żalu i dołować się zdradami.
Pogadajcie ze sobą i idźcie po poradę do adwokata w sprawie finansów.

25,062

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

No cóz... Byłam tak podła i okropna ze kiedy zorientowałam sie ze są długi to notarialnie rozdzieliłam majatek . Finanse to juz naprawde pikus w tym wszystkim. Najbardziej mnie boli moje własne samopoczucie i brak perspektywu. Jestem wkręcana ,ze wszystkie oszustwa , kłamstwa - to moja wina bo mi nic nie mozna powiedzieć a agresywne zachowanie, przeklinanie to obecnie - wynik zestresowania tym wszystkim . Jak tak pisze to sama w to nie wierze gdzie ja jestem

25,063

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zacytuję raz jeszcze to zdanie:

Eleanor Roosevelt napisał/a:

Bez Twojego pozwolenia nikt nie może sprawić, że poczujesz się gorszy.

25,064 Ostatnio edytowany przez Liwia (2014-03-07 16:01:10)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witaj matko-wariatko...

Witajcie dziewczyny. Jest troszkę lepiej.
Poczucie winy mnie zabijało. Najgorsze, że tak na prawdę zaczęłam czuć się tak "dzięki" jego wymówkom w niedzielę. A przecież wiem, że robiłam wszystko co mogłam dla tego związku zrobić. Wiem o tym, ale siła jego słów jest chwilami dla mnie tak ogromna, że się zaczyna wracanie do wszystkiego w mojej głowie.
Przez ostatnie 2 lata, gdy byliśmy ze sobą, naprawiłam szczegóły w sobie o których mówił, które mu przeszkadzały, nigdy nie chciałam by zarzucił mi, że jest coś nie tak, bałam się tego strasznie. Nie byłam ideałem, jak któraś z Was wspomniała, ale starałam się nim być. Ale tylko ja walczyłam, ja wydałam 5000 żeby schody zrobić, zawoziłam, odbierałam kiedy potrzebował, do 12 spał, nie pracował, pił, u kobiet szukał akceptacji, bo u mnie nie miał i wszystkiemu ja byłam winna sad Tak naprawdę wiem, że mamy różne oczekiwania, różne spojrzenie na życie, nie akceptowałam wiele u niego-to fakt, zawsze miał swoją filozofię i często zdarzało się, że ja mówiłam o jednym , on o drugim. Teraz nawet dowiedziałam się, że problemem było to, że przez jakiś czas on w soboty robił rano zakupy, a ja spałam do 10.....każdy powód jest dobry do rozwodu jak widać. Mam czasem wrażenie , że mój były mąż pastwi się psychicznie nade mną. Mam wrażenie, że chce mieć kontrolę nade mną i mieć zawsze otwartą furtkę w razie gdyby mu nie wyszło z kolejną dziewczyną. Sama na to pozwoliłam.

Napisałam, że żyję dla dziecka, tak, żyję. Ale nie jestem jej uczepiona. Wiem, że jest indywidualnością jak każdy z nas. Wiem, że kiedyś może wybierze życie w innym mieście itd, ale póki co ona daje mi siłę największą, bo nie chciałabym by ojciec ją wychowywał.
Mobilizacją jest dla mnie moja praca, ona też ma duże znaczenie.

Depresja - tak. Przeszłam załamanie nerwowe, brałam leki. Teraz radzę sobie, ale tak jak widzicie - ma miejsce jedno zdarzenie, mam słabszy czas i wszystko pada na łopatki sad Pozwalam na to, sama na to pozwalam ......

25,065

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liwia napisał/a:

Napisałam, że żyję dla dziecka, tak, żyję. Ale nie jestem jej uczepiona. Wiem, że jest indywidualnością jak każdy z nas. Wiem, że kiedyś może wybierze życie w innym mieście itd, ale póki co ona daje mi siłę największą, bo nie chciałabym by ojciec ją wychowywał.
Mobilizacją jest dla mnie moja praca, ona też ma duże znaczenie.

Depresja - tak. Przeszłam załamanie nerwowe, brałam leki. Teraz radzę sobie, ale tak jak widzicie - ma miejsce jedno zdarzenie, mam słabszy czas i wszystko pada na łopatki sad Pozwalam na to, sama na to pozwalam ......

Liwio..życie dla dziecka to dobre na początek...tak, żeby nie zapaść się w swej rozpaczy, poczuciu beznadziei.
Jak mój eks odszedł...myślałam, że świat się zawalił, życie sensu nie ma...bo po co? Skoro jego nie ma?
Głupie to było....ale tak wtedy myślałam, czułam.
Myśli straszne mnie gnębiły..w nocy, gdy bezsenność mnie wykańczała. Może zakończyć to cierpienie? Po co się męczyć?
I tylko właśnie myśli o córce trzymały mnie przy życiu wtedy. Dla niej wstawałam, szłam jakim cudem do pracy, ogarniałam codzienność.

Potem było już coraz lepiej..życzliwi ludzie wyciągnęli do mnie ręce w najgorszej dla mnie chwili...
Pomogli, wypełnili czas, pustkę...moja córka była taka zagubiona...nie mogłam jej jeszcze dołożyć nieszczęść.
Po rozwodzie poczułam ulgę...choć to była dla mnie oczywista porażka życiowa.

Liwio...wiem, że to trudne...ale spróbuj odciąć się od tego co było, emocjonalnie i fizycznie. Ustawić bariery, granice...nie interesować się życiem eksa, nie pytać co u niego..rozmawiać wyłącznie o dzieciach.

Jeśli dopadła Cię depresja...idź do lekarza...to żaden wstyd. Znam depresje od dziecka...moja mama się z nią zmagała. To nie są żarty.
Mam nadzieję, że odzyskasz radość życia i cel...masz dzieci i pracę...to dobre na początek....a przed Tobą jeszcze wiele możliwości, nowych hobby, a może i nowa miłość?
Tego Ci życzę smile

25,066 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2014-03-07 18:50:20)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wstawianie linków do innych stron naprawdę jest na forum niedozwolone.

Matka-wariatka a może ty jesteś typem kobiety, która sama nie wie czego chce?

Liwio, jeżeli dwa lata się starałaś i nic z tego nie wyszło, to może czas wyciągnąć z tego wnioski?
Podejrzewam, że starałaś się dla niego, żeby się zmienił, stąd twoje rozczarowanie. Ale mogę się mylić.
Schody masz chociaż fajne smile))

25,067

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

ANSTAWIA

Dlaczego tak piszesz? Nie rozumiem . Chce byc szczesliwa . Jak kazda kobieta . Problem w tym, ze zostałam przez lata wkręcona w poczucie winy  , ze sama nie wiem czy aby napewno to nie jest moja wina.
Nie wiem czy wiesz ale jak zyje sie w poczuciu ze jestes nie taka to przyjmujesz ze inni wiedza lepiej ( czyt. - mąż ma rację bo przeciez gdybym sie bardziej starała i gdybym nie popełniała tylu błędów , gdybym go lepiej rozumiała, słuchała , wspierała ...)
Przeciez mogłam zajmować się  ciągłym porządkowaniem domu a nie małymi dziećmi  zeby nie był zły ze w domu nieporządek.( mówiłam ze jest pedantem)
Przeciez moge jeździc do mechaników i zajmowac sie samochodem prawda? to taka kobieca rola ...
Przeciez moge nie panikowac ze zrobił długi bez mojej wiedzy i przyzwolenia i wsiądzie mu komornik na pensje a to mocno uderzy we mnie i moje dzieci ?
Przeciez mogę domyslac sie czego chce i byc jeszcze i jeszcze i jeszcze lepsza ?
Przeciez moge sie nie buntowac ze mi wynosi moje własne rzeczy do piwnicy bo uznaje ze nie sa potrzebne w domu i zajmuja miejsce , prawda?
I na to wszystko otrzymuje informacje zwrotna od męża - ALE O CO CI CHODZI ???????

25,068

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziękuję dziewczyny....

Żołądek ściśnięty, ale już mniej.
Były mąż już nastawiany przez nową dziewczynę. Przez skypa córka dostała opieprz, że zaglądała w jego telefon, że na pewno mama każe jej grzebać (żenada) , że jeśli dożyje do jej 18stki to jej powie jak to było,że się wszystko rozwaliło między mną a nim (oczywiście z całą moją winą jak znam życie), że ją kocha-i wymaga by córka też mu to mówiła.......Zawsze tak działa jeśli nie odzywa się do mnie, jeśli mnie nie może zbesztać, pognębić....
Wczoraj dowiedziałam się o długach exa, po raz kolejny (jego rodzina od czasu, gdy dostrzegli jaki on jest -przyznała mi rację i utrzymują kontakt ze mną). Ogólnie przepił, przetrwonił nasze wspólne pieniądze. Od kiedy nie jesteśmy ze sobą, nawet kobietom jest dłużny pieniądze, z którymi jak twierdził nigdy nie był.
Czytając te wszystkie historie kkzb dochodzę do wniosku, że każda ma podobny scenariusz życia z facetem. Nigdy bym się nie spodziewała, że mój były mąż narobi długów, przetrwoni pieniądze. Nie wiem jak to wszystko działa. To są na prawdę toksyczne relacje i my kzb miałyśmy pecha trafiając na takich facetów. Oni są tak samo toksyczni jak my.

25,069

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Matka-wariatka nie miałam na myśli nic złego. Podałam linka do Zwierciadła,  w którym była rozmowa z psychologiem na temat kobiet, które w wyniku błędnych przekonań jakie mają na swój temat, nie wiedzą czego chcą od życia, bo tak naprawdę nie mają pojęcia na czym polega miłość, szczęście itp
Poczucie winy i niska samoocena zabiją cię. Może zapisz się na jakiś kurs asertywności, popracuj nad pewnością siebie, bo rozdzielność majątkowa, to nic złego, przeciwnie, dobra decyzja, tym bardziej w przypadku długów współmałżonka.
Twój mąż nigdy się nie zmieni, skup się lepiej na sobie, bo tylko na to masz wpływ.

Liwio dopóki same pozwalamy na takie traktowanie, nic się nie zmieni. Żyjesz cały czas światem męża, zupełnie zatracając swój.

25,070

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie zatracam się w myśleniu tylko i wyłącznie o byłym mężu. Za dużo analizuję podczas słabszego dla siebie czasu na moją niekorzyść. Mam jednak swoje własne życie Anstawio - pracuję zawodowo, zajmuję się domem, dzieckiem, sobą również. Nie jest tak jak bym chciała, ale funkcjonuję jak każdy człowiek.

25,071 Ostatnio edytowany przez Anstawia (2014-03-11 07:38:05)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wiem coś o tym analizowaniu, guzik to daje. Najlepiej się porządnie wkur*** Nie bezpośrednio na kogoś, ale nawet w myślach. I wyjść do ludzi, zapełnić mózg innymi myślami.

25,072

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kiedyś też kochałam "za bardzo", nie wierzyłam w siebie, facet był dla mnie całym światem nie wyobrażałam sobie życia bez niego, przez długi czas nie zauważałam, że to cham i egoista, tak bardzo bałam się być sama, nie raz mówił mi "zamknij się, nie potrzebuje twojego zdania", "zachowujesz sie jak głupia c***a", "wyp***" itd, zamiast zrozumieć że nikt na takie słowa nie zasługuje doszukiwałam się winy w sobie, nie raz błagałam by mnie nie zostawiał, był egoistą w życiu i w łóżku, miły był tylko jak miał w tym interes, tak mi potrafił obniżyć poczucie własnej wartości że 4 lata trwałam w tzw. "przerwie" bo on musi mnie ukarać bym coś zrozumiała i czeka aż się zmienie, kiedy coś chciał to byłam najwspanialsza a później milkł, bo przecież taki zarobiony.
Tak mi wstyd... nie wiem czasem czy bardziej nienawidze jego czy siebie za to, że dałam się tak traktować, choć pożniej z wiekiem sie buntowałam mowilam "nie" nie masz prawa mnie tak traktować, ale nie potrafiłam odejść na dobre, bo zawsze jak odchodziłąm on biegł skruszony a ja sie nabierałam ... jaka ja glupia bylam ... pozniej ostanie 4 miesiace okazalo sie ze poznal inna mi wmawial ze ona to nic a jej ze ja to nic ...w koncu tak sie o nia poklocilismy, bo wiedzialam ze pisze z nia o sexie i sie na niego umawia a mi w oczy sie wypierał, że podniósł na mnie reke popchnoł mnie ze uderzyłam glowa o beton ... a pozniej wmawial wszystkim ze bylam pijana i chodziłam tylem.
Chyba nigdy sobie nie wybacze, ze dalam sie tak traktowac.

25,073

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

wszystkie rady są jak najbardziej trafne tylko jak przestać kogoś kochać tak po prostu z dnia na dzień.Czwarty miesiąc jestem sama nie chce żeby wracał,chciała bym aby po prostu znikną a on co dzwoni gnębi mnie psychicznie mówi słowa w które ja już nie wierze.Mam dość tego durnego życia nie chce już kochać chce zapomnieć.Wiem ,że on mi na to nie pozwoli to on mnie zostawił a teraz nie pozwala mi odejśc za bardzo się odsunąć tylko po co to wszystko po co ta gra na moich uczuciach nic nie wiem i nic nie rozumie.Dzień kobiet spędziłam ze znajomymi bylo super puki nie zaczą do mnie wydzwaniać gdzie jestem ,że sie martwi czy jeszcze go kocham,dzwonił pisał,nagrywał sie na pocztę po co?przecież mieszka z nią, układa sobie nowe życie co ja robie w tym wszystkim?

25,074

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

gosiaczek987

Po pierwsze, nie stawiaj sobie nierealnych celów. Nie musisz przestać kochać z dnia na dzień, po tygodniu, po miesiącu też nie. Można kochać kogoś i żyć osobno.

Po drugie, skoro przeszkadzają Ci telefony od niego, to... nie odbieraj połączeń albo jego numer telefonu wpisz na tzw. czarną listę.

Po trzecie przeczytaj swój ostatni post i zdania z mej sygnatury. Wyciągniesz jakieś wnioski?

25,075 Ostatnio edytowany przez Olga2708 (2014-03-11 15:29:42)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Moim zdaniem wie, że coś dalej do niego możesz czuć, faceci bywają zadufani w sobie i też przez nas nie raz myślą, że nie ważne co nie ważna jak postepują my ich tak kochamy, że wszystko wybaczymy i i tak go wybierzesz. Zachowuje się tak bo jest egoistą i nie widzi niczego poza czubkiem własnego nosa, traktuje Cie jako wyjście awaryjne, otwarta furtke w razie jak by mu sie cos posypało. Jest jedna złota zasada, o ktorej mówi Wielokropek jak ktoś chce znajdzie sposób i będzie z Toba, bedzie probowal sie dogadac a nie prowadził takich gierek. Mój ex był tak zadufany w sobie że uważał ze nawet jak bede miec nowego faceta to na pewno bede chciala sie z nim ten tego bo jest taki boski, a boski to on nie byl w te klocki jak sie okazuje wogole.
Odrazu się nie odkochasz, odrazu tez nie zapomnisz, ale musisz dojrzec do decyzji by to uciac, nie ludzic sie wiecej, bo pozniej bedziesz pluc sobie w brode i zalowac zmarnowanych lat, tak jak ja zaluje.

25,076

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Olgo2708, zasady umieszczone w mej sygnaturze odnoszą się do... nas samych, nie do innych osób. To każdy człowiek decyduje o tym, czy szuka (i znajduje) sposób rozwiązania swego problemu, czy też szuka powód (i znajduje) tłumaczące jego 'nie da się'. tongue

Gdyby 'gosiaczek987' nie chciała słuchać wynurzeń swego eks'a, nie słuchałaby. smile
O wiele łatwiej w takiej sytuacji, powiedzieć sobie (i innym): "tak, będę tego słuchać". Tylko wówczas odpada całe to narzekanie na zachowanie drugiej osoby.

25,077 Ostatnio edytowany przez Olga2708 (2014-03-11 18:03:33)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wielokropek, ale myśle ze tak samo tyczy się to innych, nie tylko nas samych, gdy komuś naprawde na czymś nie zależy czy na kimś zawsze znajdzie powód na nie, a gdy zależy to zrobi co jest w stanie by to zrealizować nawet jeśli nie jest łatwo, o to mi chodziło.:)
mu zależy
I owszem jak gosiaczek chce niech słucha jego wynurzeń, ale ja bym nie traktowała tego jako dowodu jakiś wielkich uczuć z jego strony, czy pewności że mu zależy.

25,078

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zawsze, a zwłaszcza w tym wątku, zachęcam do przyglądania się motywom swego działania i przyczynom niepodejmowania działań przez siebie. smile

Mamy wpływ bezpośredni tylko na siebie, na zachowanie innych - jedynie pośredni. Zasłanianie się innymi skutecznie utrudnia zajęcie się własną osobą i jest znaną w tym wątku metodą uniknięcia pracy nad sobą ("to partner jest winnym"). Wszak jest to wątek dla tzw. kochających za bardzo. smile

25,079 Ostatnio edytowany przez Olga2708 (2014-03-11 20:22:35)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ależ oczywiście jeśli człowiek umie przyjzec sie sobie i wysnuc odpowiednie wnisoki to bardzo wazna umiejetnosc i bron Boze nie chodziło mi o obwinianie kogos smile, ja tam bardzo dobrze wiem ze wplyw na innych mamy pośredni na ich reakcje czy zachowanie,  w efekcie koncowym kazdy zrobi jak uwaza. Wiele można w sobie zmienić tylko trzeba naprawde chciec i czasami poprostu dojrzec do tego, poniewaz sa takie okresy kiedy zadne madre rady do nas nie docieraja.

25,080

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja i tak obwiniam byłego męża za rozpad związku w 80%. Wiem dobrze, że byłam uczciwa wobec niego, mógł zawsze na mnie liczyć, kochałam go i dobrze o tym wiedział. To on oszukiwał, pił, wolał kumpli i baby niż rodzinę, więc nie będę poczuwała się do tego, że przez moje kzb tak postępował. Przez ostatnie lata zmieniłam pewne swoje nawyki, robiłam tak, by nam obu było dobrze. To on nic nie robił, zwalał wciąż winę na mnie. Nic nigdy nie usprawiedliwi jego kłamstw i postępowania wobec mnie. Bo skoro było mu tak źle to mógł odejść dawno temu i uczciwie postąpić, a nie babrać się w whisky, babach itp.
Udawało mu się dotąd nawet za drobnostki obwiniać właśnie mnie, ale z takich błahych powodów nikt rozwodu nie bierze. Zwyczajnie faceci z którymi się wiążą kkzb to nieodpowiedni faceci, toksyczni jeszcze bardziej niż my.

25,081

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam, jarownież sapisuje się do tej grupy smile U mnie przyczyna kochania za bardzo jest chyba bardzo niska samoocena i po cześci strach przed samotnością, na dzień dzisiejszy również niechęć do innych meżczyzn. Jestem w trakcie rozowdu. Nie będę tu zanudzać i opisuwać swojej sytuacji bo ją można poznać w moich postach. Wiem, że kocham za bardzo, kocham go bardziej niz sama siebie, kocham abrdziej niz swoje zycie:( dlaczego mysle z ekocham? otoz jestem w stanie wszytsko wybaczyc, wszystko do czego doszlo, jestem w stanie zapomniec wszystkie klamstwa i krzywdy, jestem w stanie psowiecic wiel tylko by nas uratowac. wiem ze dzialam za nas dwoje, a on olewa to, albo czuje sie na tyle pewny ze wie ze pstryknie palcem i ja przyjme go z otwartymi ramionami jak gdyby nic nigdy sie nie stalo.  to powodouje u mnie myslenie ZE KOCHAM ZA BARDZO sad

25,082 Ostatnio edytowany przez Olga2708 (2014-03-11 22:58:55)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liwia napisał/a:

.
Zwyczajnie faceci z którymi się wiążą kkzb to nieodpowiedni faceci, toksyczni jeszcze bardziej niż my.

Zgadzam się w 100%, ja też robiłam co mogłam by było lepiej ale on wolał kłamać, imprezować, podrywać inny, widzieć tylko moje bledy, ze ja mam sie zmienic a on ideal, moze robic co chce, ja nie moglam nic on wszystko na kazdy flirt mial wytlumaczenie, na każda scieme, nie potrafil nigdy przeprosic ani spojrzec na siebie.

25,083

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Olga2708 napisał/a:
Liwia napisał/a:

.
Udawało mu się dotąd nawet za drobnostki obwiniać właśnie mnie, ale z takich błahych powodów nikt rozwodu nie bierze. Zwyczajnie faceci z którymi się wiążą kkzb to nieodpowiedni faceci, toksyczni jeszcze bardziej niż my.

Zgadzam się w 100%, ja też robiłam co mogłam by było lepiej ale on wolał kłamać, imprezować, podrywać inny, widzieć tylko moje bledy, ze ja mam sie zmienic a on ideal, moze robic co chce, ja nie moglam nic on wszystko na kazdy flirt mial wytlumaczenie, na każda scieme, nie potrafil nigdy przeprosic ani spojrzec na siebie.

Dlatego między innymi ciężko zrozumieć zachowanie faceta, gdy miał praktycznie wszystko. W moim przypadku przeprosiny były zdawkowe typu "przepraszam, ale Ty..." i się zaczynało wymyślanie co zrobiłam, że robił jak robił. Zero przeprosin z serca, zero szczerego "żałuję". W obliczu tego ból w sercu jest/był duży....

25,084

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kobitki, dobrze jest sobie od czasu do czasu ponarzekać, ale czy nie jest tak, że ci faceci ZAWSZE byli tacy sami i to wy oczekiwałyście, że się zmienią? Czy na początku znajomości nie było flirtów, kolegów i alkoholu?
Poza tym, żeby wybaczyć, potrzeba dużo czasu i nie zawsze to się udaje. To, że ktoś powie nam, że kocha, przeprasza, żałuje, poprawić nam nastrój może na chwilę, ale ból w sercu może pozostać na bardzo długo.
Wasi faceci mieli wszystko, przede wszystkim mieli wasze pozwolenie na takie zachowanie.

25,085 Ostatnio edytowany przez Olga2708 (2014-03-12 12:33:52)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Plując sobie dalej w brode moge powiedziec ze moj ex od poczatku lubil poimprezowac, jakies dziwne akcje, do innych kobiet stratowal dziwnymi tekstami, od poczatku stawial warunki, kiedy wlasnie na wszystko sie godzilam i siedzialam cicho bylo ok, gdy sie zbuntowalam troche i tez chcialam cos miec do powiedzenia zaczelo sie, tyle ze jak mialam dosc to wtedy mowil jaka jestem wazna i cudowna, jak juz wrocilam na jego zasadach to z czasem swoimi slowami tak obnizyl moje i tak niskie poczucie wartosci, ze trzymalam sie go kurczowo, bo balam sie byc sama, czulam sie beznadziejna i do niczego. Do tej pory nie moge przebolec gdzie ja mialam oczy, rozum i dume.:(

25,086

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja do dziś nie mogę pozbierać myśli. Nie wierzę w to co widzę i słyszę. Ale racja. Zawsze lubił baby, kolegów. Nie pił jeszcze wtedy, ale cała plejada dziwnych zachowań była już przed ślubem. Kiedyś nawet , kiedy byliśmy już zaręczeni powiedział mi, że właściwie to nie wie , czy się ze mną ożeni ....:( Jak sobie to wszystko przypominam to bym go zabiła, a potem siebie, że taka głupia byłam i jestem nadal, bo wciąż chodzi mi po głowie jego ostatnie perfidne kłamstwo i to, że teraz leży obok kolejnej baby sad

25,087 Ostatnio edytowany przez Anstawia (2014-03-12 17:09:05)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wasi faceci flirtowali z innymi kobietami, czy was zdradzali? Według mnie to różnica. A wam się nigdy nie zdażyło flirtować z innymi facetami? Nie chodziłyście na imprezy? Nie miałyście koleżanek?
To nie faceci są przyczyną niskiej samooceny, a błędne myślenie, przekonania na temat siebie i świata, w naszych głowach.
Liwio, jak cię twój mąż okłamał, bo nie rozumiem? Przecież nie jesteście już razem, wiesz o rozwodzie. On może teraz sobie leżeć nawet obok królowej angielskiej, taka prawda. Czego oczekiwałaś, skoro go nie chciałaś i nie akceptowałaś?

25,088

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Mnie zdradził. Ja z nikim nie flirtowałam, ani do głowy by mi nie przyszło mówić przy nim do drugiego mezczyzny jaka ma super kltke piersiowa i go obmacywac, tak jak on przy mnie lapal panienke za cycki i mowil jakie sa ekstra. A zdradzal mnie tez przez 4 misiace umawial sie z jedna na sex. I nie zgodze ze nasza samoocena zalezy tylko od nas, pozniej jak dojrzejemy to owszem jestesmy w stanie znac swoja wartosc i nikt jej latwo nie zburzy, ale jak byłam młodsza i ciagle slyszalam ze jestem do niczego wszystko moja wina i on tluk mi to tez bardzo czesto, to sam czlowiek zaczyna sie zastanawiac czasem, a moze faktycznie cos ze mna jest nie tak, ale teraz wiem ze nie mozna sie dac tak wdeptywac w ziemie wtedy nie mialam na to sily za duzo tego bylo.

25,089

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Anastawio, niestety, ale ja nie mam sobie nic do zarzucenia, ponieważ nigdy będąc mężatką nie flirtowałam z facetami (z resztą nawet gdyby mąż to robił i innych rzeczy by się nie dopuścił, nie robiłabym żadnej wojny), nigdy też go nie zdradziłam. Mam swoje zasady. Tego też oczekiwałam od niego! Czy to tak wiele?
Jesteśmy po rozwodzie-tak! Ale on od 7 miesięcy pisał, że kocha, że życia nie chce beze mnie i dziecka, od stycznia-że nie pije, bo chce być z nami, że przestał kłamać, bo rozumie, że do niczego to nie prowadzi- a w między czasie zdążył już mieć jedną babkę, a ostatnio kolejną. Równocześnie pisał do mnie i do niej. Córka znalazła w jego telef zdjęcia z nocy, w której okłamał ją, że był w domu! Uważasz Ansatwio, że to jest fair?! Dla mnie to skończony facet, nie szanujący uczuć innych, manipulant nie tylko w stosunku do mnie, ale i do córki! Wziął rozwód, ale żyć nie dawał. Dawał jakąś nadzieję poraz setny. Ile razy można to znosić, no ile?!
Zgadzam się z Olgą, że od faceta zależy samoocena. Gdy ktoś poniewiera Tobą, obwinia za wszystko, lata na boki, mimo, że się starasz, robisz wszystko by było dobrze - to jak masz się czuć?!

25,090 Ostatnio edytowany przez Anstawia (2014-03-12 20:59:05)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Współczuję wam dziewczyny!
Myślę też, że nie ma co rozpaczać nad tym co było, a teraz czas przeznaczyć na siebie, na poprawę swojej samooceny. Macie duży bagaż doświadczeń, z którego można wiele pozytywów wyciągnąć na przyszłość. I może nie warto sto razy dawać szansę, a raz wybaczyć a gdy się powtórzy to kopnąć w du..

Posty [ 25,026 do 25,090 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 384 385 386 387 388 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024