Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 383 384 385 386 387 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 24,961 do 25,025 z 26,307 ]

24,961

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

L_ukrecjo, przytulam.
Też miewam gorsze dni i gdyby nie kontakt z ludźmi, to byłoby mi bardzo smutno. Znajomi w pracy skutecznie odwracają moją uwagę od panicznych myśli. Najgorzej gdy jestem sama, bo czasami ciężko jest mi się zwlec z łóżka, na przykład w soboty. A weekend tak szybko mija. Ale planuję sobie wcześniej cokolwiek, byle odzyskać radość życia.

Zobacz podobne tematy :

24,962 Ostatnio edytowany przez daisy48 (2013-12-17 21:50:30)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

Nie, ja nie stwierdziłam, że wcześniej ciskałaś w kogoś przedmiotami. Pominęłam ten fakt, bo w sumie uważam, że masz odwagę. W końcu to mąż znęcał się nad tobą.
Jeżeli mamy takie same pojęcie na temat cywilizowanego rozwodu, to tak się zastanawiam, dlaczego tak ci na tym zależy? Za znęcanie, kawę mu zaparzyłaś??

Kurcze, nie wiem, czy to była akurat odwaga, raczej osiągnęłam szczyt i przestałam tolerować jego zagrywki. Ponadto zdałam sobie sprawę, że teraz wystarczy mój jeden telefon na policję i na dwa lata pakuję go do paki, a po jego sobotniej bierności zdałam sobie sprawę, że on też o tym doskonale pamięta. Chyba, że przestraszył się tak samo jak ja mojego ataku...

A to, że zrobiłam mu kawę? No cóż w końcu przyszedł z kwiatkiem i był jeszcze trzeźwy..., a może pokutuję tu moje dobre wychowanie? Wiem, że mój rozwód będzie mimo wszystko cywilizowany z tej prostej przyczyny, że on się w sądzie raczej nie pojawi, bo wie, że ma przegrane, a on nie lubi przegrywać. Poza alkoholem oczywiście, ale z tego, że na tym froncie poległ, nie zdaje sobie jeszcze sprawy...

Lukrecjo, spróbuj sobie pomedytować..., jak lubisz morze to wyobraź sobie, że leżysz na ciepłym piasku, gdzieś na bezludnej, pięknej wyspie z dala od tego całego bagna, albo układaj w myślach bajki dla dzieci (albo pisz), kto wie, co z tego może wyjść. Może stworzysz coś na kształt drugiego Harrego Potera?

24,963

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

L_ukrecjo, przytulam.
Też miewam gorsze dni i gdyby nie kontakt z ludźmi, to byłoby mi bardzo smutno. Znajomi w pracy skutecznie odwracają moją uwagę od panicznych myśli. Najgorzej gdy jestem sama, bo czasami ciężko jest mi się zwlec z łóżka, na przykład w soboty. A weekend tak szybko mija. Ale planuję sobie wcześniej cokolwiek, byle odzyskać radość życia.

Dziękuję Anstawio, poczułam ciepełko od Ciebie. To forum stawia mnie do pionu. Żałuję tylko, że akurat w ten wątek nie chcą się włączyć aktywnie nowe panie. Anstawio, pamiętasz jak to było kiedyś? Czasem płakałyśmy razem, czasem śmiałyśmy, a jak trzeba było to i solidnego kopa w cztery litery się dostało. Czytałyśmy lektury, wymieniałyśmy się nowymi odkryciami...teraz taki...martwy ten wątek...

Dla mnie wsparcie jest niezbędne...inaczej zaczynam się cofać.

ps. weekendy u mnie to masakra sad teraz mam urlop, ale wzięłam pracę na zlecenie. Praca, kontakt z ludzmi pozwala mi nie zwariować...

24,964 Ostatnio edytowany przez Anstawia (2013-12-18 00:20:06)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Myślę L_ukrecjo, że zawsze się ktoś odezwie, gdy coś napiszesz. Może nie ma już takich ciągłych rozmów, ale wsparcie nadejdzie.
Z drugiej strony, dobrze jest czasem samej sobie dać kopa i powiedzieć sobie głośno to, co chciałoby się usłyszeć od innych. To dodaje wiary we własne możliwości.

Ostatnio, kolega z pracy przyniósł mi książkę dla młodzieży pt. "Sam na świecie". Zastanawiam się, czy to o mojej, czy o jego samotności wink tongue
A ja zamówiłam sobie cztery książki na temat wyjścia z depresji. Będę miała co robić w święta smile smile

Daisy, kwiatkiem cię przekonał? Eeehhh...

24,965

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

Daisy, kwiatkiem cię przekonał? Eeehhh...

Do czego mnie niby przekonał tym kwiatkiem? Chyba tylko do ryżu!

Anstawio, jeżeli ktoś jest dla mnie grzeczny to ja też jestem dla niego miła i w tym momencie jest mi to zupełnie obojętne, czy jest to ktoś obcy, czy też mój (dla mnie już były) małż.

24,966

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
daisy48 napisał/a:
Anstawia napisał/a:

Daisy, kwiatkiem cię przekonał? Eeehhh...

Do czego mnie niby przekonał tym kwiatkiem? Chyba tylko do ryżu!

Anstawio, jeżeli ktoś jest dla mnie grzeczny to ja też jestem dla niego miła i w tym momencie jest mi to zupełnie obojętne, czy jest to ktoś obcy, czy też mój (dla mnie już były) małż.

Daisy chodzi o o szacunek samej do siebie-częstować swojego oprawcę kawą? Zniszczył Ci kawał życia...zapomniałaś?

24,967

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

I wątek trwa i trwa, ile tych kobiet "chorych" jak ja smile
Witajcie Anstawio L_krecjo....:) od jakiś 300 stron temu ....

24,968

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Drogie kobiety... Bardzo proszę o pomoc, widzę, że jest Was tutaj wiele... Jezeli mogłybyście przeczytać post nadany 18.12.13 o godz. około 17.00 pt. "ból, bezsenność, tęsknota, łzy... Co zrobić by odzyskać miłość swojego życia..."
Bardzo proszę o bezinteresowną pomoc, poradę wszystkie dobre kobiety...

24,969

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
l_ukrecja napisał/a:

Daisy chodzi o o szacunek samej do siebie-częstować swojego oprawcę kawą? Zniszczył Ci kawał życia...zapomniałaś?

No właśnie! Chodzi o szacunek do samej siebie!  A raczej o odmienne pojmowanie szacunku...
Najprościej byłoby nie wpuścić go do domu, a zamiast poczęstować kawą - oblać go wrzątkiem, o to chodzi???

Przecież takie zachowanie to ucieczka, tchórzostwo! Od problemów się nie ucieka - problemy się pokonuje..., ale ja nie akceptuję pokonywania problemów stylem - jak ktoś we mnie nożem to ja w niego widłami... Zdecydowanie bardziej pasuje mi - jak ktoś we mnie kamieniem to ja w niego chlebem... (no w tym wypadku chyba ryżem).

Ale nie o to mi chodzi. Nie mam zamiaru uciekać przed nim, ani go unikać, a tym bardziej być dla niego chamska, bo nigdy się od niego psychicznie nie uwolnię, jeżeli zniżę się do jego poziomu. Gdybym się zniżyła to wtedy dopiero straciłabym do siebie szacunek (już i tak wkurzam się na siebie, że mnie poniosło z tym nieszczęsnym ryżem).

24,970 Ostatnio edytowany przez Anstawia (2013-12-21 13:32:43)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Daisy nikt nie pisze, żebyś była chamska. To tylko twoje wyobrażenie. Polecam książkę " Stanowczo, łagodnie, bez lęku" Marii Król-Fijewskiej 20zł w empiku.
A może ty się boisz? Co będzie, gdy go nie wpuścisz do domu i on już nigdy nie wróci? 
Zdecydowałaś się przecież na rozwód, rozstanie, życie BEZ niego. Zdecydowałaś się na ucieczkę z toksycznego związku. A piszesz, że nie chcesz od niego uciekać hmm

Witaj Liwio co u ciebie?


Dziewczyny, a ja chyba, na pewno( ! ) pomyliłam depresję z...fatalnym zauroczeniem mad big_smile Dobrze, że się wcześniej zorientowałam mad
Poszukiwania księcia ciąg dalszy tongue smile

24,971 Ostatnio edytowany przez l_ukrecja (2013-12-21 14:13:19)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Anstawio fatalne zauroczenie?

Potrzebuję kopa...poznałam mężczyznę, który się mną bardzo zainteresował...szok, bo jestem świadoma swoich mechanizmów...chorych mechanizmów...Za kilka komplementów i ciepłych słów jestem gotowa na wszystko, no może nie na wszystko ale na zbyt wiele sad po kilku godzinach pisania...ja już dostałam obsesji...nie spałam w nocy...myślałam o nim, co będzie dalej, co on powiedział, co miał na myśli...motyle w brzuchu...jakie to przyjemne, aż chcę więcej, więcej...widziałam ślub i słyszałam dzwony kościelne tongue kurcze książkowy przykład kobiety kochającej za bardzo...i co teraz uciąć kontakt? przystopować? co zrobić?
Wstyd mi za siebie...

Liwio smile opowiadaj co u Ciebie?

24,972

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

L_ukrecjo, to nie powód do wstydu, a raczej do radości, że się zorientowałaś.
Mam podobnie, ale nie mam motyli w brzuchu, ani wizji ślubu. Ale kontaktu nie zrywam, będę sobie z nim dalej tylko rozmawiać i tyle tongue A zauroczenie fatalne, bo zaświeciła się pomarańczowa lampka ostrzegawcza. No zobaczymy tongue smile

24,973

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

No...właśnie...u mnie to maniakalne jest, chorobowe...i nie zawsze mam na to wpływ sad

24,974

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

A piszesz, że nie chcesz od niego uciekać hmm

Anstawio, obie piszemy po polsku, ale nijak się nie rozumiemy... Jeżeli będę unikać kontaktów z nim to nigdy się od niego nie uwolnię, bo on będzie myślał, że się go boję i tym będzie mnie nękał. Jednak jeżeli będzie widział, że mimo rozwodu nie unikam kontaktów z nim (bo już się go nie mam powodu bać) i jego czar nie ma na mnie wpływu to sam sobie te kontakty odpuści. Znam jego egocentryczny tok myślenia i to, że potrafię już traktować go tylko jako zwykłego znajomego jest dla niego największą bolączką. Zerwałam się już z jego smyczy i on zaczyna zdawać sobie z tego sprawę, dlatego próbuje - kwiatkami, życzeniami itp.

Następnym jego krokiem będzie zjawienie się z opłatkiem w Wigilię i jestem tego tak pewna, jak tego, że siedzę teraz za laptopem... i bardzo się wkurzy, kiedy przyjmę jego życzenia w progu i nie zaproszę go do domu, mówiąc, że mam gości.

Pogrywał ze mną dość długo, teraz ja pogram z nim...

24,975 Ostatnio edytowany przez Anstawia (2013-12-21 19:00:03)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Daisy A czy nie jest tak przypadkiem, że to jest twój tok myślenia, a nie jego?
Pogrywasz z nim? Zamierzasz manipulować, a w gruncie rzeczy manipulujesz sobą hmm
Daisy, ja rozumiem twoje wypowiedzi w ten sposób: chcesz mieć z nim kontakt i znajdziesz tysiące powodów, by ten kontakt utrzymać.
Nie czekaj aż on po rozwodzie sobie odpuści i zerwie kontakt. Możesz go zerwać ty, dzisiaj.
Lukrecjo spokojnie smile Masz wpływ smile Możesz zrobić co zechcesz.
Też wiem, że można mnie kupić za jeden uśmiech. A ta wiedza to już sporo. Pytanie, co z nią zrobię?
Ustalam granice. Ty też możesz. Nie bój się, to ma sens. Jesteśmy wartościowymi kobietami, i na takich facetów zasługujemy smile

24,976 Ostatnio edytowany przez l_ukrecja (2013-12-21 19:34:14)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Anstawio wiesz co? Masz tak trzezwe spojrzenie na nasze chore reakcje...podziwiam. Boże jak TY daleko już zaszłaś...a mogłam iść z Tobą, to nie, bo on się zmienił i można dać mu kolejną 2345676543 szansę...
Wiesz, tylko pewnie już zapomniałaś jak to jest...jak rozum jest jeszcze pod wpływem i właśnie same sobą manipulujemy wymyślając tak bzdurne rzeczy...i same sobie kuku robimy sad a potem..ojeju co się stało i ryczymy buuuu...chcemy się sztachnąć...u mnie to wychodzi,że się sztachnęłam nowym panem, bo czuję się w euforii z motylami i z oczekiwaniem...na wieczór i na to co napisze?! Wiem jedno, jestem teraz tego świadoma i jak coś odwalę, to na własne życzenie.
Takie Babeczki jak TY są nam tu bardzo potrzebne, bo inaczej byśmy na manowce poszły same siebie usprawiedliwiając, biadoląc i użalając...było by kółeczko wzajemnej adoracji. A tak zobacz właśnie świadomość mam dzięki takim osobom jak TY, dzięki lekturom i analizie-nie związku ale swoich zachowań.
To nie cukier Anstawio, to szczere podziękowanie za Twój orzezwiający komentarz smile

24,977

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

L_ukrecjo, a nie jest tak, że ty chcesz coś świadomie odwalić?? Ja to tak widzę.

24,978

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Chyba masz rację...

24,979 Ostatnio edytowany przez Anstawia (2013-12-21 22:18:58)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

To może się powstrzymaj? Skoro jesteś świadoma mechanizmu, a ja wiem o co ci chodzi, znam to, to może przeczekaj ten stan euforii? To tylko emocje, a my działamy głową smile

Ja się tylko nakręciłam myślami, ale całe szczęście, w porę umiem je powstrzymać. No i emocje, znam już je trochę. Zawsze chodzi o jedno: bycie zauważoną. Muszę częściej spoglądać w lustro i mówić do siebie smile

24,980 Ostatnio edytowany przez Liwia (2013-12-21 23:30:33)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie dziewczyny! Ostatnio trochę tutaj popisałam w wątku " Rozważania rozwódki" . Wiosną rozwiodłam się (mąż złożył pozew), obecnie znów "atakuje" - tzn. żałuje itd. -moje emocje z tym związane bywają różne. Ale życie mam spokojniejsze, może samotność mi czasem doskwiera, czasem doły się zdarzają, ale wychodzę z nich. Był też pewien mężczyzna, ale na razie nie mam chyba gotowości na związek i zdaje się, że już zauważam (albo wyszukuję) cechy , które mi nie odpowiadają...

Anstawio , L_krecjo - ściskam mocno! smile
A jak to u Was?
L_krecjo -jest ktoś?!

24,981

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Liwio, nie, nie ma nikogo smile
Odbiło mi ale już się ogarnęłam.
Anstawio wyczułaś mnie...tym razem udało się, odpuściłam. Ale ta cholerna obsesja, totalny brak logiki...boję się tego sad
Dziwne...dlaczego będąc w związku nigdy nie interesowali mnie mężczyzni, a teraz owszem i to nadmiernie!!!
Jestem roz....na...weekend masakra sad

24,982

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

L_krecjo, musisz być sama przez jakiś czas.

24,983

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dobrze jest pobyć samej L_krecji. Nabiera się dystansu, zdrowego rozsądku. Ja w małżeństwie też facetami się nie interesowałam. Z kolei teraz, gdy wypiję z kimś kawę - jest dobrze, potem u każdego wyszukam jakiś mankament i nie chce mi się samej przekonywać , że to nic takiego, bo nikt idealny nie jest. Myślę, że może z czasem mi to "przejdzie", a jak nie to trudno, będę sama smile

24,984

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liwia napisał/a:

Dobrze jest pobyć samej L_krecji. Nabiera się dystansu, zdrowego rozsądku. Ja w małżeństwie też facetami się nie interesowałam. Z kolei teraz, gdy wypiję z kimś kawę - jest dobrze, potem u każdego wyszukam jakiś mankament i nie chce mi się samej przekonywać , że to nic takiego, bo nikt idealny nie jest. Myślę, że może z czasem mi to "przejdzie", a jak nie to trudno, będę sama smile

Jestem beznadziejna!


Liwio, a może porównujesz do wyidealizowanego eksa?

24,985

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
l_ukrecja napisał/a:

Jestem beznadziejna!

A skąd ci to przyszło do głowy??
Nie przesadzaj tongue smile

24,986

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wydaje mi się, że możesz mieć rację L_krecjo. To może być mój problem. Bywały chwile, że wiedziałam, że porównywanie nic nie da, bo przy byłym każdy przyszły "kolega" może wyjść blado smile Bywało, że nie mając kontaktu z byłym - nie porównywałam. Z resztą miewałam stany - "fajny, podoba mi się, w końcu ktoś normalny" do stanu "nie chcę, jednak to nie to, niech spada" smile Po czym uświadamiam sobie, że były wcale nie był "ach i ech" i że nie raz męczyłam się, nie mówiąc o samotności w związku...związane z moim kzb i jego zachowaniem///

L_krecjo- beznadziejna? O czym Ty mówisz?? Mądra babka z Ciebie. Anastwia ma rację - przesadzasz smile

24,987 Ostatnio edytowany przez zofia282 (2013-12-24 09:23:27)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie kochane net/kobietki smile. Wpadłam na chwilkę złożyć życzenia iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii zastałam wpis Liwii i muszę napisać kilka słów więcej smile.
Liwio twój rozwód a właściwie rozpad "chorego'' związku, musiał się odbyć. To wisiało nad wami. Wiem, że żyjesz wspomnieniami/złudą ale to minie i nadejdzie dzień (już chyba nadszedł), w którym zobaczysz go jakim on jest a nie jakim ty byś chciała go widzieć. Przecież nie byłaś z nim szczęśliwa, spełniona. A samotność ? da się ją pokonać smile, da się przyzwyczaić lub docenić własne towarzystwo smile smile smile. Do tego brakuje pokochania siebie. Chociaż powiem ci z własnego doświadczenia, iż wystarczy polubienie siebie smile. Ciesz się życiem, korzystaj z wolności smile.
Przeczytałam też ze dwa wpisy L_ukrecji.
Kochana, jesteś  kkzb, ale można siebie zmienić ( i tylko siebie smile ! ). To ciężka praca, ale możliwa. Można siebie docenić i czuć się bez faceta, wartościową, spełnioną i szczęśliwą. Pierwszy krok za tobą smile -  zakończyłaś związek a wiesz, że kkzb trwa i trwa w każdym, nawet wyniszczającym ją związku. Pamiętam jak lata temu ( smile ) weszłaś na to forum. Byłaś wtedy bliska odejścia....... zostałaś będąc pewna, że tym razem wam się uda. DZiś wiesz, że szans nie macie i to są twoje wnioski. Pracuj nad sobą. Ucz się kochać siebie smile.

Kochane kobietki smile życzę wam miłych i spokojnych Świąt, dużo uśmiechu i radości w te dni. Droga moderatorko, do ciebie też kieruję te słowa i mocno, mocno cię ściskam smile.
Przy tej okazji chciałam też wam wszystkim podziękować za to, że byłyście, że pocieszałyście, dawałyście kopa, słuchałyście i dzieliłyście się przemyśleniami, wnioskami. 


aaaaaaaaaa zapomniałam napisać o sobie. Żyje mi się spokojnie z uśmiechem na ustach smile Do czasów małżeństwa nie wracam pamięcią, poza chwilami kiedy muszę walczyć o alimenty. Potrafię myśleć o eksie racjonalnie i bez emocji. Kiedy się z nim widzę, ucinam zbędną rozmowę. Jestem jego, ale i siebie świadoma smile.
Skontaktowała się ze mną jego pierwsza żona. BAaaardzo chciała pogadać a ja nie miałam nic przeciwko rozmowie. Zapytała, " nie widziałaś tego" ( jego zaburzeń). Odpowiedziałam szczerze i ze śmiechem, "nie widziałam " ( bo przecież w oszukiwaniu siebie doszłam do perfekcji jak i w idealizowaniu jego ). Uprzedziłam ją co do ewentualnego spadku po wspólnym eksie. Jej dzieci  (i jego) na ten moment prawa, mogłyby odziedziczyć po ojcu długi. Powiedziałam jej o zagrożeniu. To, że ją przestrzegłam, pogrąża moje dzieci ( a raczej bardziej naraża) ale nie mogłam być suką ! Moje sumienie nie pozwoliłoby mi żyć z tym spokojnie. Wspólnie będziemy musiały zadbać o bezpieczeństwo naszych dzieci. Ona też mnie przestrzegała przed eksem i błagała bym do niego nie wracała. Rozmawiałyśmy szczerze w przyjacielskim tonie.  ...... nie była zaskoczona moimi wnioskami, decyzjami.
Wczoraj widziałam się z eksem. Zapytał czy chłopcy będą, bo chce wpaść z opłatekiem. Ze zdziwienia aż wybałuszyłam oczy. Przez dwa lata nawet życzeń im nie składał a teraz chce się z nimi dzielić opłatkiem. Chłopcy na tę wiadomość  zareagowali słowami "ciekawe o co on kombinuje"( słowa starszego), pewnie ta kobieta go zmusiła (słowa młodszego). Mnie się też nie chce wierzyć w przebudzenie  instynktu ojcowskiego....... . Czy przyjdzie ? Nie wiem. Wiem jednak, że chłopcy mają świadomość, iż jest niesłowny. Dodam jeszcze, że już się go nie boję, już jestem bezpieczna (dzieciaki też) smile.
Mam teraz spokojne i własne życie smile czego i wam życzę smile smile smile
Buziaki.

24,988

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Drogie Kobietki smile
Życzę Wam radosnych i rodzinnych, pełnych ciepła i uśmiechu Świąt Bożego Narodzenia, mnóstwa życzliwości i serdeczności nie tylko przez najbliższe dni smile
Pozytywnych samych chwil w życiu smile
Pozdrawiam smile

24,989 Ostatnio edytowany przez Anstawia (2013-12-24 19:35:49)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Radosnych i spokojnych świąt!

To moje pierwsze zupełnie samotne święta. Ale tak na prawdę niczym się nie różnią od tych wcześniejszych.
Może tylko tym, że nie mam już siły ofiarować ludziom, którzy na to nie zasługują, swojej uwagi, miłości, wsparcia.

Przetrawiłam złość i ból.
Próbuję z rodzicami na różne sposoby. Zawsze nastawiam się, że TYM RAZEM będzie przyjemnie.
Nigdy nie jest i nie będzie sad
Tylko ta cholerna nadzieja i oczekiwania! Nawet w święta nie ma co się spodziewać od nich wzajemności sad

24,990

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Spokoju w duszy, przytomności, radości, spełnienia marzeń i życzliwych ludzi wokół z okazji Świąt (i nie tylko) życzę nam wszystkim. smile

24,991

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Spokojnych, Zdrowych i refleksyjnych Świąt smile

24,992

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

Radosnych i spokojnych świąt!

To moje pierwsze zupełnie samotne święta. Ale tak na prawdę niczym się nie różnią od tych wcześniejszych.
Może tylko tym, że nie mam już siły ofiarować ludziom, którzy na to nie zasługują, swojej uwagi, miłości, wsparcia.

Przetrawiłam złość i ból.
Próbuję z rodzicami na różne sposoby. Zawsze nastawiam się, że TYM RAZEM będzie przyjemnie.
Nigdy nie jest i nie będzie sad
Tylko ta cholerna nadzieja i oczekiwania! Nawet w święta nie ma co się spodziewać od nich wzajemności sad

<3

24,993

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Cześć, nedawno zostawił mnie facet, 3 rozstanie, dopiero teraz wzięłam się za siebie i zrozumiałam w czym jest problem, dlaczego wciąż i wciąż chcę do nigo wracać. Po pierwszym razie już powinnam dać temu spokój, ale niestety nie, zdrowy człowiek żył by dalej i nie robił sobie jakichś nadziedzii że tym razem bedzie dobrze, nie byłam takim człowiekiem.

I w ten oto sposób przezywam to 3 raz z tą różnicą, że jestem świadoma mechanizmów mojego zachowania (od bardzo niedawna)przeczytałam książki >"kobiety które kochają za bardzo" i ''lęk przed bliskością" i  jednak nie moge całkowicie się wyzbyc tego, i jeszcze chce żebyśmy wrócili i popracowali nad tym, tylko on już nie ma na to siły i twierdzi, że będzie znowu tak samo i żebym nie robiła sobie żadnych nadziei, chociaż mu wytłumaczyłam dlaczego tak jest skąd to wynika, że  ja nie potrafie otwarcie rozmawiać i wciąż jestem spięta i jakas nienaturalna, były takie chwile że czułam się dobrze i byłam sobą ale to zawsze się kończyło i powracałam do starych zachowań. wciąż myślę że się wszytsko uda i że naprawde zajmę się soba i bede skupiała swoje myśli tylko na swoich celach, ale chce żeby on był gdzies obok i mnie w tym wspierał i dopingował. Już sama siebie nie rozumiem. hmm

Pochodze z patologicznej rodziny, alkohol, przemoc domowa. Moje ostatnie lata wyglądały tak, że obsesyjnie skupiałam swoją uwagę na drugiego człowieka, tego który mi okazywał odrobine ciepła, zainteresowania, chociaz z góry było ustalone ,że to nie bedzie normalny związek jednak ja się godziłam i byłam tą cierpiętnicą udając że w szystko jest okey w środku mnie dusiło z żalu. Nie byłama wystarczająco dobra w tym corobiłam studia praca, wszystko na pół gwizdka bo moje mysli były skupione gdzie indziej na rozmyślaniu, i snuciu jakiś dziwnych niezdrowych wizji szczescią z drugą osobą. Przyszłam do was dzieczyny bo potrzebuje pomocy ide na terapię od nowego roku, ale jeszcze w głowie siedzi mi ta głupia myśl walki i związek, zamiast zająć się sobą i dbać o własne potrzeby, i byc najlepszą dla siebie a nie dla innych. Przedemną sporo pracy.

24,994

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zofia282 napisał/a:

Witajcie kochane net/kobietki smile. Wpadłam na chwilkę złożyć życzenia iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii zastałam wpis Liwii i muszę napisać kilka słów więcej smile.
Liwio twój rozwód a właściwie rozpad "chorego'' związku, musiał się odbyć. To wisiało nad wami. Wiem, że żyjesz wspomnieniami/złudą ale to minie i nadejdzie dzień (już chyba nadszedł), w którym zobaczysz go jakim on jest a nie jakim ty byś chciała go widzieć. Przecież nie byłaś z nim szczęśliwa, spełniona. A samotność ? da się ją pokonać smile, da się przyzwyczaić lub docenić własne towarzystwo smile smile smile. Do tego brakuje pokochania siebie. Chociaż powiem ci z własnego doświadczenia, iż wystarczy polubienie siebie smile. Ciesz się życiem, korzystaj z wolności smile.
i.

Witaj Zofio! smile
Masz rację, wszystko wisiało mi nad głową. Dostałam cios z nienacka -przyłożony przez byłego męża w postaci pozwu. Zbieram się wciąż z tych pieprz... guzów i mam już dość.
Doceniam własne towarzystwo, ostatnio nawet za bardzo, unikając kontaktu z koleżankami i nie tylko. Najlepiej jest mi samej w domu, z dzieckiem obok. Chętnie założyłabym skorupę i schowała się przed światem...

Pozdrawiam Cię ciepło

24,995

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

witam, nie wiem, czy potzrebuję pomocy, czy może chcę tylko wylać swoje żale. U mnie to wygląda tak, byłam w związku ponad 5 lat i małą przerwa w środku, bo wtedy mój facet mnie zdradził po pijaku na moich oczach, mało go nie zabiłam <mówię zupełnie serio> potem rzecz jasna wielkie zerwanie, tłumaczenia, przepraszania i głupia, bojąca się samotności wróciłam do niego, nie trwala to jednak zbyt długo, bo jeszcze 2 lata. Potem mnie już nie zdradził <chyba, bo mu nie ufałam>. Dusilam się w tym, aż pięknego dnia....zerwałąm z nim bez emocji, bez zdrad i jakichs akcji, po prostu pól roku sie do tego przygotowywałam, nie miało to sensu, bo bym go zabiła w końcu. W niczym sie nie dogadywaliśmy. Przeżył to trochę, ja również, ale koniec definitywny. Nie chciałam aby to był mój mąż i ojciec moich dzieci. potem byłam sobie sama, przez jakieś 9-10 miesięcy. Było mi całkiem dobrze, patrzylam na życie przez pryzmat zdrowego rozsądku, robiłam coś tylko dla siebie, nie musiałam się tłumaczać, że wychodzę, skupiłam sie na tym, abym była szczęśliwa. Potem poznałam mojego obecnego faceta..... zupełnie inny człowiek niż mój były, przede wszystkim bardzo inteligentny. Po wielu życiowych przejściach, opowiedział mi wszystko i z pewnymi rysami na psychice oraz sporymi długami na karku dzięki cudnemu braciszkowi i własnej głupocie. Wkręciłam się w to wszystko, naprawdę go pokochałam. Problem w tym, że skupilam się na rozwiązywaniu jego problemów, a nie są one łatwe, to naprawdę trudne sprawy. I to był chyba mój błąd, ciągle za rączkę i do przodu, bo przeciez ja taka niesamowita jestem ^^ Doszło do tego, że namówiłam go na wyjazd za granice w celach zarobkowych rzecz jasna, bo nie było nam łatwo. Oboje mięliśmy pracę itd, ja nawet całkiem dobrą, ale słowo się rzekło. moja przyjaciółka nagrała nam tu wszystko. od 3 miechów żyjemy i pracujemy za granicą. Łatwo nie ma, ale jest łatwiej niz u nas w pl. Tyle, że przed samym wyjazdem, gdy sie żegnaliśmy ze znajomymi po babskim wieczorze z kolezankami, jak już pojechały włączyłam kompa i mój facet nie wylogował się z fb. On był wtedy u kumpla i no na jego nieszczęscie sprawdziłam wiadomości. Wypisywał do dziewczyny, nie ona do niego. Jakieś swoje ala fantazje jej pisał, pisał że ona jest jego inspiracją. Myśłałam, że mi sie to śni. Cholera jasna. Wiecie ja wiedziałam o wszystkich tych fantazjach o których pisał, o fetyszach, wcześniej mi mówił, że jestem jego inspiracją, że tylko ja to wiem.... itd. to było dzień przed wyjazdem, niby wybaczyłąm, bo rzecz jasna sie tłumaczył itd, no ale teraz jak wicie skaza jest na zawsze. Do tego wszystkiego nasze zycie seksualne przestało istnieć, wgl go nie ma nic! Nie mam wsparcia w niczym w domu, wszystko rbie sama. On spełnia się tutaj w pracy, tam jest szczęśliwy itd, a w domu to inny czlowiek. Czasem mam wrażenie, że mnie wykorzystuje, bo beze mnie nie osiagnie sukcesów i on o tym dobrze wie. Potrafiłam go wyciągnąć z bardzo duzego gówna. Czasem  mi powie jaki to nie jest wdzięczny, ale cały czas coś nie gra. Po 1- seksu nie ma- a garbata nie jestem, a po 2- wspieram ja jego, nie on mnie.... co ja mam robić? sama nie wiem. Chcę z nim spędzić życie, jestesmy 2 lata, ale z drugiej strony.... czy stanie się tak że zawsze będę jego cieniem?...... czy nie zacznie mnie umiejetnie zdradzac, albo czy juz tego nie robi?

24,996

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
swieza napisał/a:

Cześć, nedawno zostawił mnie facet, 3 rozstanie, dopiero teraz wzięłam się za siebie i zrozumiałam w czym jest problem, dlaczego wciąż i wciąż chcę do nigo wracać. Po pierwszym razie już powinnam dać temu spokój, ale niestety nie, zdrowy człowiek żył by dalej i nie robił sobie jakichś nadziedzii że tym razem bedzie dobrze, nie byłam takim człowiekiem.

I w ten oto sposób przezywam to 3 raz z tą różnicą, że jestem świadoma mechanizmów mojego zachowania (od bardzo niedawna)przeczytałam książki >"kobiety które kochają za bardzo" i ''lęk przed bliskością" i  jednak nie moge całkowicie się wyzbyc tego, i jeszcze chce żebyśmy wrócili i popracowali nad tym, tylko on już nie ma na to siły i twierdzi, że będzie znowu tak samo i żebym nie robiła sobie żadnych nadziei, chociaż mu wytłumaczyłam dlaczego tak jest skąd to wynika, że  ja nie potrafie otwarcie rozmawiać i wciąż jestem spięta i jakas nienaturalna, były takie chwile że czułam się dobrze i byłam sobą ale to zawsze się kończyło i powracałam do starych zachowań. wciąż myślę że się wszytsko uda i że naprawde zajmę się soba i bede skupiała swoje myśli tylko na swoich celach, ale chce żeby on był gdzies obok i mnie w tym wspierał i dopingował. Już sama siebie nie rozumiem. hmm

Pochodze z patologicznej rodziny, alkohol, przemoc domowa. Moje ostatnie lata wyglądały tak, że obsesyjnie skupiałam swoją uwagę na drugiego człowieka, tego który mi okazywał odrobine ciepła, zainteresowania, chociaz z góry było ustalone ,że to nie bedzie normalny związek jednak ja się godziłam i byłam tą cierpiętnicą udając że w szystko jest okey w środku mnie dusiło z żalu. Nie byłama wystarczająco dobra w tym corobiłam studia praca, wszystko na pół gwizdka bo moje mysli były skupione gdzie indziej na rozmyślaniu, i snuciu jakiś dziwnych niezdrowych wizji szczescią z drugą osobą. Przyszłam do was dzieczyny bo potrzebuje pomocy ide na terapię od nowego roku, ale jeszcze w głowie siedzi mi ta głupia myśl walki i związek, zamiast zająć się sobą i dbać o własne potrzeby, i byc najlepszą dla siebie a nie dla innych. Przedemną sporo pracy.

Witaj smile
Doskonale Cię rozumiem smile ech...
Chcesz lekturki KKZB? napisz na e-maila wyślę smile
Czytaj i pisz smile

24,997

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
europejka napisał/a:

witam, nie wiem, czy potzrebuję pomocy, czy może chcę tylko wylać swoje żale. U mnie to wygląda tak, byłam w związku ponad 5 lat i małą przerwa w środku, bo wtedy mój facet mnie zdradził po pijaku na moich oczach, mało go nie zabiłam <mówię zupełnie serio> potem rzecz jasna wielkie zerwanie, tłumaczenia, przepraszania i głupia, bojąca się samotności wróciłam do niego, nie trwala to jednak zbyt długo, bo jeszcze 2 lata. Potem mnie już nie zdradził <chyba, bo mu nie ufałam>. Dusilam się w tym, aż pięknego dnia....zerwałąm z nim bez emocji, bez zdrad i jakichs akcji, po prostu pól roku sie do tego przygotowywałam, nie miało to sensu, bo bym go zabiła w końcu. W niczym sie nie dogadywaliśmy. Przeżył to trochę, ja również, ale koniec definitywny. Nie chciałam aby to był mój mąż i ojciec moich dzieci. potem byłam sobie sama, przez jakieś 9-10 miesięcy. Było mi całkiem dobrze, patrzylam na życie przez pryzmat zdrowego rozsądku, robiłam coś tylko dla siebie, nie musiałam się tłumaczać, że wychodzę, skupiłam sie na tym, abym była szczęśliwa. Potem poznałam mojego obecnego faceta..... zupełnie inny człowiek niż mój były, przede wszystkim bardzo inteligentny. Po wielu życiowych przejściach, opowiedział mi wszystko i z pewnymi rysami na psychice oraz sporymi długami na karku dzięki cudnemu braciszkowi i własnej głupocie. Wkręciłam się w to wszystko, naprawdę go pokochałam. Problem w tym, że skupilam się na rozwiązywaniu jego problemów, a nie są one łatwe, to naprawdę trudne sprawy. I to był chyba mój błąd, ciągle za rączkę i do przodu, bo przeciez ja taka niesamowita jestem ^^ Doszło do tego, że namówiłam go na wyjazd za granice w celach zarobkowych rzecz jasna, bo nie było nam łatwo. Oboje mięliśmy pracę itd, ja nawet całkiem dobrą, ale słowo się rzekło. moja przyjaciółka nagrała nam tu wszystko. od 3 miechów żyjemy i pracujemy za granicą. Łatwo nie ma, ale jest łatwiej niz u nas w pl. Tyle, że przed samym wyjazdem, gdy sie żegnaliśmy ze znajomymi po babskim wieczorze z kolezankami, jak już pojechały włączyłam kompa i mój facet nie wylogował się z fb. On był wtedy u kumpla i no na jego nieszczęscie sprawdziłam wiadomości. Wypisywał do dziewczyny, nie ona do niego. Jakieś swoje ala fantazje jej pisał, pisał że ona jest jego inspiracją. Myśłałam, że mi sie to śni. Cholera jasna. Wiecie ja wiedziałam o wszystkich tych fantazjach o których pisał, o fetyszach, wcześniej mi mówił, że jestem jego inspiracją, że tylko ja to wiem.... itd. to było dzień przed wyjazdem, niby wybaczyłąm, bo rzecz jasna sie tłumaczył itd, no ale teraz jak wicie skaza jest na zawsze. Do tego wszystkiego nasze zycie seksualne przestało istnieć, wgl go nie ma nic! Nie mam wsparcia w niczym w domu, wszystko rbie sama. On spełnia się tutaj w pracy, tam jest szczęśliwy itd, a w domu to inny czlowiek. Czasem mam wrażenie, że mnie wykorzystuje, bo beze mnie nie osiagnie sukcesów i on o tym dobrze wie. Potrafiłam go wyciągnąć z bardzo duzego gówna. Czasem  mi powie jaki to nie jest wdzięczny, ale cały czas coś nie gra. Po 1- seksu nie ma- a garbata nie jestem, a po 2- wspieram ja jego, nie on mnie.... co ja mam robić? sama nie wiem. Chcę z nim spędzić życie, jestesmy 2 lata, ale z drugiej strony.... czy stanie się tak że zawsze będę jego cieniem?...... czy nie zacznie mnie umiejetnie zdradzac, albo czy juz tego nie robi?

Witaj rozgość się, pisz i czytaj smile
Twoja historia jest mi bardzo bliska...dużo Twój facet czasu spędza przed kompem? tel kom?

24,998

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wspaniałe kobietki, życzę wam spełnienia marzeń i samych pozytywnych myśli i zdarzeń!
Szczęśliwego Nowego Roku!!!
http://winterlyrics.files.wordpress.com/2011/07/positive-thinking.jpg

24,999

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Rozum swoje, serce swoje. Narazie mam takie ambiwalentne uczucia. Wiadomo, że to jest złe, że dla naszego dobra najlepiej zostawić tego człowieka samemu sobie żeby sobie żył jak chce, żebyśmy nie narzucały naszej miłości komuś kto nią gardzi. W głowie tli się myśl, że może jednak on jes dobry, że może doceni to wszsytko co przecierpiałyśmy dla niego. Pozostaje wszystko oddać w ręce czasu który zbliźni rany i sprawi, że więcej będzie rozwagi w podejmowanych decyzjach i wyborze partnera.
Oby jak najszybciej odzyskać wewnętrzną równowagę i wyzdrowieć! smile

25,000

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja już nie liczę na wyzdrowienie...
Jestem łatwym celem do strzału...jak tarcza która sama się wypina do strzały i w serducho, a co!
Przecież ja sama nie umiem o siebie zadbać, zaopiekować, dać sobie spokój...nie... ja uciekam przed sobą na oślep, po trupach do męskich ramion...Starannie, a wydaje się to być przypadkowym, wybieram z tłumu chłopczyka-nieudacznika, zazwyczaj uzależnionego, bo on ma urok, ma to coś! i lecę jak ćma...ku wa jak to boli jak się poparzę...no i się poparzyłam i ryczę od kilku dni...za czym? Za zabraną przez rozsądek zabawką...ałć...jak boli sad
Ze mnie już nic nie będzie sad

25,001 Ostatnio edytowany przez Liwia (2014-01-02 20:54:16)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

L_krecjo piszesz głupoty, a wiesz dlaczego? Bo masz dolinę, okropną dolinę, gdzie emocje, te najgorsze wydają się nie do pokonania. Znam to uczucie. Doskonale je znam. Nie mam na nie lekarstwa. To musi minąć. Ja też wlekę się przez ostatnie moje wydarzenia z eks (mam na myśli Sylwestra...), ale chociaż się wlekę - po zakupy, gotuję obiad dziecku, sprzątam, kąpię psa (biedny wink, bo pani ma doła) , umyłam włosy, zapaliłam ćmika (a przecież nie palę) i mam zamiar obejrzeć dziś "Pokojówka na Manchatanie ". Nie wiem jak będzie w nocy, ale mam zamiar spać, będę próbować i jutro znów jakoś czas zaplanuję, by nie dać sobą pomiatać, by dać sobie szansę....Pewnie, że upadnę jeszcze ze 100 razy, potem znów będę się zbierać, ale mam nadzieję, że w końcu będę miała dwie nogi, na których będę pewnie stała. Ty też musisz L_krecjo, nie masz wyboru. Wstań jutro rano, zaplanuj dzień, i tak po kolei....rób coś, cokolwiek, tak poprostu trzeba. Wiesz-czasem myślę, że my tu wszystkie na głowę chore jesteśmy, a wiesz dlaczego - mam na co dzień do czynienia z poważnymi schorzeniami-umysłowymi, neurologicznymi, narządu ruchu....to są dopiero problemy. A nasze chore głowy wyobrażają sobie nie wiadomo co. Bo co? Bo był facet, który nie zasłużył na nas, bo musimy mieć kogoś by być wartościowymi, bo wciąż mamy potrzebę ratowania, kontrolowania?! Nie!!! Czas nad tym zapanować, bo może życie napisze dla nas nowy, lepszy scenariusz. Nie wiem czy na pewno tak będzie, ale nadzieja umiera ostatnia L_krecjo!!!!


Przepraszam za pominięcie: witajcie inne, nowe dziewczyny wink

25,002

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liwia napisał/a:

L_krecjo piszesz głupoty, a wiesz dlaczego? Bo masz dolinę, okropną dolinę, gdzie emocje, te najgorsze wydają się nie do pokonania. Znam to uczucie. Doskonale je znam. Nie mam na nie lekarstwa. To musi minąć. Ja też wlekę się przez ostatnie moje wydarzenia z eks (mam na myśli Sylwestra...), ale chociaż się wlekę - po zakupy, gotuję obiad dziecku, sprzątam, kąpię psa (biedny wink, bo pani ma doła) , umyłam włosy, zapaliłam ćmika (a przecież nie palę) i mam zamiar obejrzeć dziś "Pokojówka na Manchatanie ". Nie wiem jak będzie w nocy, ale mam zamiar spać, będę próbować i jutro znów jakoś czas zaplanuję, by nie dać sobą pomiatać, by dać sobie szansę....Pewnie, że upadnę jeszcze ze 100 razy, potem znów będę się zbierać, ale mam nadzieję, że w końcu będę miała dwie nogi, na których będę pewnie stała. Ty też musisz L_krecjo, nie masz wyboru. Wstań jutro rano, zaplanuj dzień, i tak po kolei....rób coś, cokolwiek, tak poprostu trzeba. Wiesz-czasem myślę, że my tu wszystkie na głowę chore jesteśmy, a wiesz dlaczego - mam na co dzień do czynienia z poważnymi schorzeniami-umysłowymi, neurologicznymi, narządu ruchu....to są dopiero problemy. A nasze chore głowy wyobrażają sobie nie wiadomo co. Bo co? Bo był facet, który nie zasłużył na nas, bo musimy mieć kogoś by być wartościowymi, bo wciąż mamy potrzebę ratowania, kontrolowania?! Nie!!! Czas nad tym zapanować, bo może życie napisze dla nas nowy, lepszy scenariusz. Nie wiem czy na pewno tak będzie, ale nadzieja umiera ostatnia L_krecjo!!!!


Przepraszam za pominięcie: witajcie inne, nowe dziewczyny wink

Liwio mam dowody- e-malile od kobiet i uwierz nie działam po to, żeby go odzyskać, bo jeszcze wczoraj do mnie pisał i dzwonił i z kwiatami na kolanach scenę w pracy mi zrobił...ja go już nie chcę. Chcę natomiast ostrzec, nic więcej smile

25,003

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

L_krecjo , ja Cię rozumiem. Jeśli masz dowody (nie doczytałam poprzednich postów) to rzecz jasna, że nie chcesz z nim być. Ja napisałam z własnej perspektywy - z tej, którą obecnie mam, którą przeżywam obecnie.
Skoro nie chcesz z nim być, rozumiem. Dlatego napisałam co zrobić by uwalniać się z tego złego dla nas stanu.

25,004

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liwia napisał/a:

L_krecjo , ja Cię rozumiem. Jeśli masz dowody (nie doczytałam poprzednich postów) to rzecz jasna, że nie chcesz z nim być. Ja napisałam z własnej perspektywy - z tej, którą obecnie mam, którą przeżywam obecnie.
Skoro nie chcesz z nim być, rozumiem. Dlatego napisałam co zrobić by uwalniać się z tego złego dla nas stanu.

Liwio uwierz, ja za nim nie tęsknię od dnia podjęcia decyzji - tj 02.11.2013 smile

25,005

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wierzę! Teraz musisz powalczyć o siebie. By kiedyś wejść w normalny związek. smile

25,006

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liwia napisał/a:

Wierzę! Teraz musisz powalczyć o siebie. By kiedyś wejść w normalny związek. smile

Liwio, przepraszam Cię, groch z kapustą zrobiłam...

W innym wątku napisałam, ostrzegłam panie o grasującym tu na forum eksie...a że kobiety przesłały mi jego uwodzicielskie i sprośne e-maile, które zbieram dla moderatora...(choć ciężko obleśne są)...mniejsza o to on i tak się wypiera, ze zle kobiety chcą nas skłócić wink czyli standart....ale do meritum!!!

Zle Cię zrozumiałam kiedy napisałaś, że piszę głupoty....myślałam,że o eksa Ci chodzi...hahaha smile


Co do tamtego wpisu...to tak masz rację, choć to nie było o eksie...tylko o moich próbach ucieczki w ramiona mężczyzny. Owszem wygrał rozum...ale jak ciężko jest być świadomym swojej choroby i pilnować siebie, kiedyś bym popłynęła...teraz zrobiłam sobie ułka...ale nie uległam smile

25,007

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Bardzo ciężko uświadomić sobie, ale jak już tak się stanie to następny ciężar by się spiąć i zawalczyć o siebie. A pilnować siebie to praca okrutna. Mam nadzieję, że kiedy się już "wyleczymy", pilnować siebie nie będziemy musiały w takim stopniu jak teraz hmm

25,008 Ostatnio edytowany przez agne8190 (2014-01-03 01:43:45)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Najgorzej jak się nie wie czy się słusznie robi.

Kurde zaraz oszaleje. Z każdym dniem miało być łatwiej a jest coraz gorzej. Tylko cierpię co noc. sad A idźcie w diabły faceci.

25,009

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ange, nie jesteś sama. Ja co noc walczę o spokój, o sen...najgorzej, że jak zasnę śni mi się mój były, jest dobry, czuły jak kiedyś...budzę się i serce wali mi z rozpaczy. Po wczorajszych wzlotach, dziś mam upadek, znowu......On jeździ na nartach, na których mieliśmy być we trójkę, a ja ryczę...Pytam się sama-za czym? za kim?

Nigdy nie wiemy kiedy dobrze robimy, trzeba się przekonać....

25,010

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Może trzeba poczytać? Może zmusić się i iść na spacer? Może spotkać z przyjaciółmi?
Ja trzymam się jak pracuję. W weekendy smutek...ale nie tym razem, bo z córeczką wyjeżdżam...i zrobię to wbrew sobie, zeby nie leżeć w łóżku przed laptopem. Muszę się kopnąć, bo się uwsteczniam...zaniedbuję córkę, dom, siebie. Pustkę czas wypełnić sobą smile

25,011

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

L_krecjo, mam nadzieję, że weekend udany na wyjeździe?! smile
Ja to w sumie chyba już się cieszę, bo wracam od wtorku do pracy, do ludzi nareszcie. Ileż można siedzieć i roztrząsać się nad swoim życiem.

Ostatnio doszłam do tego, że my kkzb zwyczajnie nie trafiłyśmy na odpowiednich facetów i wcale nie powiedziane jest , że miałyśmy niezbyt kolorowe dzieciństwo. Są faceci, którzy chcieliby kobiet takich jak my. Niekoniecznie w wydaniu "kontrolowanie", ale kobiet oddanych, dobrych, widzącym w mężczyźnie niemalże wszystko....Nasz pech poniekąd, że trafiłyśmy na takich a nie innych, mających być może większe problemy ze sobą niż my same.

Spokojnej nocy kobietki smile

25,012

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Robiąc remanent swoich związków...doszłam do wniosku, ze kochałam się w mężczyznach niedojrzałych emocjonalnie w chłopczykach...draniach, łobuzach smile a szkopuł w tym, że jestem książkowym przykładem KKZB i "normalni" mnie nie pociągają...i to jest straszne sad

25,013

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

L_krecjo , ja nawet zauważyłam, że faceci, którzy są na prawdę inteligentni, normalni, oczytani - którzy "kręciliby się" koło mnie -to zaraz na starcie mam wrażenie , że to niemożliwe by taki się mną zainteresował. A zaraz po tym myślę, że gdzie ja i on...że przecież on mądrzejszy ode mnie to już związek będzie dziwny, bo będę musiała starać się by być na jego poziomie smile Chore to myślenie. Zawsze przecież łatwiej byc kimś -stopień niżej od siebie, by czuć się jednak na górze.

25,014

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liwia napisał/a:

(...)Zawsze przecież łatwiej byc kimś -stopień niżej od siebie, by czuć się jednak na górze.

To zdanie jest kolejnym wskazującym przyczynę budowania zaburzonego związku i trwania w nim. To też pomocna wskazówka do pracy nad sobą.

Są osoby, które nie muszą być ani wyżej, ani niżej, tylko szukają i znajdują  p a r t n e r a.

25,015

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witaj Wielokropku smile
Tak. To moje ostatnie przemyślenia. Pracuję nad tym, by w końcu zacząć myśleć o związku jako zdrowej relacji, a nie bycia na górze, kontrolowaniu itp. Moje małżeństwo było zaburzone - z obu stron i z mojej i jego, dlatego staram się przeanalizować własne postępowanie, by w końcu zrozumieć i dojść do momentu, że będę miała dwie nogi smile

25,016

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liwia napisał/a:
zofia282 napisał/a:

Witajcie kochane net/kobietki smile. Wpadłam na chwilkę złożyć życzenia iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii zastałam wpis Liwii i muszę napisać kilka słów więcej smile.
Liwio twój rozwód a właściwie rozpad "chorego'' związku, musiał się odbyć. To wisiało nad wami. Wiem, że żyjesz wspomnieniami/złudą ale to minie i nadejdzie dzień (już chyba nadszedł), w którym zobaczysz go jakim on jest a nie jakim ty byś chciała go widzieć. Przecież nie byłaś z nim szczęśliwa, spełniona. A samotność ? da się ją pokonać smile, da się przyzwyczaić lub docenić własne towarzystwo smile smile smile. Do tego brakuje pokochania siebie. Chociaż powiem ci z własnego doświadczenia, iż wystarczy polubienie siebie smile. Ciesz się życiem, korzystaj z wolności smile.
i.

Witaj Zofio! smile
Masz rację, wszystko wisiało mi nad głową. Dostałam cios z nienacka -przyłożony przez byłego męża w postaci pozwu. Zbieram się wciąż z tych pieprz... guzów i mam już dość.
Doceniam własne towarzystwo, ostatnio nawet za bardzo, unikając kontaktu z koleżankami i nie tylko. Najlepiej jest mi samej w domu, z dzieckiem obok. Chętnie założyłabym skorupę i schowała się przed światem...

Pozdrawiam Cię ciepło

A ja widzę to inaczej (ten pozew). Moim zdaniem świadczy to o uczciwości twego j.m.. Wolał odejść niż nadal cię oszukiwać, poniżać, lekceważyć. Nie uważasz, że to lepsze i zdrowsze rozwiązanie ?  Rozumiem, że zrobił to dla siebie.......
Wiem, że pierwsze miesiące po rozstaniu są ciężkie, ale potem........zresztą wszystko w twoich rękach. Możesz do końca życia utyskiwać nad swym losem (?) lub korzystać z życia i w końcu zająć się sobą.
Wydaje mi się, że uciekasz przed życiem, zamykasz w skorupie......a musisz pamiętać, że nie będziesz miała więcej szans. To jak przeżyjesz życie zależy od ciebie.
Ściskam cię bardzo mocno i dziękuję za pozdrowienia smile smile
Trzymaj się smile

25,017

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Cześć wszystkim Kkzb smile Jestem nowa na forum, ale wierzę, że mi pomożecie. Do tej pory nie czułam aż takiej potrzeby dzielenia się moim światem, jednak teraz kiedy pora ruszać do przodu brakuje mi pomocnej dłoni, motywacji i kogoś kto by mnie zrozumiał. Czuję, że jestem gotowa, żeby w końcu wziąć się w garść, ale dni tak szybko mijają a ja jestem dalej w nastroju "będę leżeć i czekać. Może samo przyjdzie". Trudno wytłumaczyć komuś kto nie przechodzi tych wszystkich etapów jak się czuję. Mimo że przyciągam takie same Kobiety i jestem z nimi blisko One nie widzą problemu a przecież nie mogę ingerować w Ich świat. Jeśli zaprzeczają i nie chcą zrozumieć to nie mogę się narzucać, ale przez to również nie jestem rozumiana. Dlatego piszę do Was. Jesteście moją nadzieją. Od ponad roku chodzę na terapię indywidualną i poradziłam sobie z wieloma problemami. Moja Terapeutka jest super jeśli chodzi o pomoc przy mojej pracy, jednak z Nią widuję się co 2 tyg i omawiamy to co jest aktualnie najważniejsze. Czasem po prostu brakuje czasu a Wiecie jak czas szybko leci gdy pracuje się nad sobą. Czuję, że muszę wyjść do ludzi bo zwariuję! Chciałabym wyjść spotykać się z osobami, przy których mogę się rozwijać, rozmawiać na inne tematy niż: " na którego teraz polujesz?". Wiem, że niektórzy nie wierzą, że życie bez mężczyzny może być świetne. Jestem już tym zmęczona. Gdy mówię: " nie potrzebuję na razie nikogo, jest mi dobrze ze sobą", to słyszę odpowiedzi: " kłamiesz, na pewno kogoś chcesz tylko udajesz" Więc mówię, że jest taki a taki, żeby dać już spokój i zmienić temat. Chce się rozwijać, jednak lęk przed nowym mnie paraliżuje. Powiedzcie jak Wy dawałyście radę kiedy było ciężko. Powiedzcie że będzie lepiej, że trzeba walczyć. Ja to czuję i świadomie wiem, ale podświadomość mnie blokuję. Czuję taki strach przed wyjściem do ludzi, że nie mogę nic zrobić. Chcę! moja dusza się rwie do tego, w sercu czuję wiosnę!, ale gdzieś w środku siedzi Mała Maryś i mówi: "nie idź, nie damy rady, tu są obcy a Ty nie jesteś perfekcyjna w języku( Mieszkam w Glasgow) i tylko się ośmieszysz. Boże jak mi brakuje takich Kobiet jak Wy. Niezależnych i cieszących się życiem. Które robią coś dla siebie, rozwijają swoje pasje. Ja też tego chcę. Pomóżcie proszę.

Maryś

25,018

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zapomniałam. Dziękuję Wielokropku za przekierowanie smile

25,019

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
daisy48 napisał/a:

Nigdy wcześniej nie ciskałam w nikogo przedmiotami, Anstawio! A to jest jednak coś innego niż zwykłe zdenerwowanie... przynajmniej dla mnie.

A to, że go wpuściłam? Nie stoję niestety ponad prawem... jest tu jeszcze zameldowany i mogę go wymeldować dopiero po pół roku, chociaż dom jest tylko mój.

A o jakich przepychankach Ty mówisz, bo czegoś nie rozumiem. Ja akurat nie cierpię jeszcze na manię agresora i nie szukam okazji do kłótni z nim. Wniosłam sprawę o rozwód z orzeczeniem o winie i nie zamierzam jej wycofać. Wiem do czego dążę, ale chcę to zrobić w miarę możliwości, w jak najbardziej cywilizowany sposób.

Daisy48
Wiem, że jestem nowa ale mam za sobą trochę przeżyć więc się wypowiem smile
W tym temacie zgadzam się a Anastawią. Wydaje mi się, że My widzimy to z boku i dlatego mamy troszeczkę inne spostrzeżenia niż Ty. Zapewne czytałaś książkę "KKKZB" prawda? jest tam rozdział o rozgrywkach, w który według mnie można idealnie wpasować schemat tego co się zdarzyło u Ciebie na urodzinach. Nie musiałaś go wpuszczać. Mogłaś go zupełnie olać, powiedzieć, że miło i że dziękujesz i nara, że się tak brzydko wyrażę smile Nie chodzi tu o kulturę, bo powiedzieć grzecznie nie dziękuję i proszę idź bo psujesz mi humor w urodziny też można kulturalnie. Mi się wydaje, że jeszcze wracają do Ciebie stare nawyki i mimo wszystko uczucia biorą górę. Gdy jeszcze się nie wybaczyło oprawcy za to co robił ( a jest to bardzo trudne) to człowiek nie potrafi być obojętny na niego. Z mojej strony to wygląda tak, że czujesz się teraz silniejsza od niego i chcesz Mu pokazać, że nie ma już władzy nad Tobą. Wiem, że czasem tak po prostu człowiek musi, poczuć się silniejszym i lepszym. Jednak na dłuższą metę nie zmienia to nic. Po prostu zamienia się strony. Teraz ja będę oprawcą. Nigdy nie będę więcej ofiarą. Ale to tak samo męczące. Przypomnij sobie jak się wtedy czułaś. Silna? ok. Mocna? ok. Ale czy nie byłaś też zmęczona? zażenowana jak kiedyś? nie pomyślałaś? Boże znowu! Mimo, że jestem silna to jestem taka zmęczona. Niech wie, że jesteś teraz silna i że nie może Ci nic więcej zrobić. To wspaniale! Zastanów się jednak czy ciągle chcesz walczyć, grać w przepychanki. Czy chcesz marnować na to energię?
I jeszcze jedno tak na koniec:


Chciałam się z Wami czymś podzielić. Może to pomoże smile
Kilka miesięcy temu poznałam "fajnego" (tak mi się wtedy wydawało) faceta. Komplementy, zaproszenia, pytania. Chciał wiedzieć o mnie wszystko, jaka jestem itd. Ideał. Ma siostrzenicę. Oczywiście popisywał się próbował idealizować jaki to On nie jest wspaniały, czuły i ogólnie same ochy i achy. I już miałam myśli, że może by coś z tego było, ale rozum powiedział: " poczekaj, cierpliwie, poczekaj i popatrz czy to nie jest tylko gra". Więc czekałam i co się okazało? Że gdy zobaczył, że Jego gierki nie odnoszą takiego skutku jak by chciał zrobił się chamski i niemiły. Nadal próbuje mnie wciągnąć w swoje intrygi a że jesteśmy " kolegami z pracy i mamy wspólnych znajomych" to ciągle ma nadzieję, że mu się uda. Wiem, że niedługo będę musiała to zakończyć i pożegnać się z nim. I nie mówię, że nie jest mi żal, ale widzę ile szkody może mi wyrządzić ten człowiek. I może to nie odkrycie stulecia, jednak przy tym jak trudno Nam Kkzb być cierpliwą, wiem że tam metoda podziała u mnie. Każdy w końcu przestaje grać i pokazuje siebie. Wtedy możemy ocenić sprawę jasno. I chociaż musiałam czekać 3 dobre miesiące na to, to wiem że się opłacało.

I do Ciebie Daisy ostanie słowo:
Może poczekaj następnym razem i zobacz co się stanie. Nie wpuszczaj, nie rób kawy, nie bądź za miła. Olej Go. być może (nie mówię że na pewno) pokaże swoje oblicze i wtedy zobaczysz Go naprawdę. Kiedy czytam Twoje posty odnoszę wrażenie, że wypierasz się tego, że nadal za Nim tęsknisz, czy po prostu chcesz go wkur..ć. Maskujesz to kulturą itd. Na każde pytanie masz gotową odpowiedź. Nie dziwię się że tęsknisz za "dobrym" każda z Nas tęskni za tym którego było najmniej. za tym jednym procentem, ale czy warto dla jednego % tracić 100% siebie? Nie dziwię się także, może tęsknisz za walką z Nim, żeby pokazać jak ważna i wartościowa jesteś. Żeby wiedział co stracił. Mam nadzieję, że sobie z tym wszystkim poradzisz. aaaa matko ale się rozpisałam. Ostanie naprawdę: Coś co ściągnę od mojej Terapeutki:
Nie wiem czy tego już próbowałyście ale:
Kiedy jestem na Kogoś wkurzona i mam ochotę go "zabić". Biorę ręcznik, robię z niego "marchewkę" lub wiąże supeł( żeby miał w jakim punkcie ciężar), włączam muzykę, żeby sąsiedzi się nie dziwili i walę nim w łóżko tak długo, aż poczuję ulgę. Krzyczę przy tym różne rzeczy i przeklinam na tą osobę i wyżywam się na niej itp. Powiem że mi bardzo pomaga, później nie czuję do tej osoby nic prócz obojętności. smile Koniec big_smile
Mam nadzieję, że  wybaczycie mi moje gadulstwo.
Daisy. Tobie wysyłam mnóstwo wsparcia i miłości.  Walcz i nie poddawaj się!  I Wy Kobietki również :]

25,020

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Maryś, gratuluję decyzji wprowadzania zmian we własnym życiu i podjęcia terapii. Kilka sprostowań w nawiązaniu do Twych słów:

Maryslbn napisał/a:

(...)Wiem, że niektórzy nie wierzą, że życie bez mężczyzny może być świetne. Jestem już tym zmęczona. Gdy mówię: " nie potrzebuję na razie nikogo, jest mi dobrze ze sobą", to słyszę odpowiedzi: " kłamiesz, na pewno kogoś chcesz tylko udajesz" Więc mówię, że jest taki a taki, żeby dać już spokój i zmienić temat. Chce się rozwijać, jednak lęk przed nowym mnie paraliżuje. Powiedzcie jak Wy dawałyście radę kiedy było ciężko. Powiedzcie że będzie lepiej, że trzeba walczyć. Ja to czuję i świadomie wiem, ale podświadomość mnie blokuję. Czuję taki strach przed wyjściem do ludzi, że nie mogę nic zrobić. Chcę! moja dusza się rwie do tego, w sercu czuję wiosnę!, ale gdzieś w środku siedzi Mała Maryś i mówi: "nie idź, nie damy rady, tu są obcy a Ty nie jesteś perfekcyjna w języku( Mieszkam w Glasgow) i tylko się ośmieszysz. Boże jak mi brakuje takich Kobiet jak Wy. Niezależnych i cieszących się życiem. Które robią coś dla siebie, rozwijają swoje pasje. Ja też tego chcę. Pomóżcie proszę.

Maryś

Jesteś, przepraszam smile, wyrzutem sumienia dla osób, które są i chcą (?) być zależnymi od... . Pokazujesz im, że można żyć inaczej, że można zdecydować się nie być omdlewającą. Jest tylko jedno "ale" - te osoby uciekają od prawdy o sobie.

Lęk przed nowym nie jest mi obcym. smile Już wiem, że to efekt wychowania i wieloletniego udowadniania, że inny to obcy, że inny to wróg. To "prawdy objawione", które dzieci wysysają z mlekiem matki (albo ojca tongue), teraz jednak jesteśmy dorosłe i to my podejmujemy decyzję, czym kierujemy się we własnym życiu. Powtarzam od dawna, by zrezygnować ze swych ambicji wink, czyli nie marzyć o życiu bez lęku i obaw, bo skazujemy się od razu na frustracje (życie bez obaw jest w ogóle możliwe?), ale o życiu mimo obaw, mimo lęku. Boisz się? To bój się smile. Nie koncentruj się na nim. Bierz swój lęk pod rękę i... idź naprzód.

Jesteś świadomą siebie - gratuluję. smile
Twoja Mała Maryś boi się. Mała boi się negatywnych ocen, boi się, że nie sprosta oczekiwaniom, ale marzy o poznaniu innych. Jest jednak Maryś, która wie, Maryś, która podejmuje decyzje, Maryś, która może zaopiekować się Małą i powiedzieć, że przy niej jest bezpieczną. Małej potrzeba osoby dorosłej, która pokaże jej świat, nauczy, że innych nie trzeba się bać (ale też, że nie trzeba każdemu rzucać się z radością na szyję).

Prosisz, by powiedzieć Ci, że trzeba walczyć. Mam dla Ciebie złą wiadomość. Nie trzeba. tongue
Za każdym razem każda z nas podejmuje decyzję o tym, jak będzie żyła. A wówczas słowa "muszę", "trzeba", "powinnam" znikają. Pojawia się inne sformułowanie: "decyduję się". Niby drobna zmiana, ale za każdym z tych wyrażeń jest inna motywacja. Czujesz różnicę?

Maryś, różne rzeczy możesz zrobić, nic nie musisz. smile
Różnym osobom (ze mną włącznie) pomocnymi były zdania, które umieściłam w swej sygnaturze.

25,021

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam. Jestem dość młodą osobą bo mam 22 lata, ale chyba właśnie dzisiaj czytając artykuły o kobietach za bardzo kochających zdiagnozowałam u siebie kochanie za bardzo...2 tygodnie temu zerwał ze mną mój chłopak mówiąc mi, że to przez moje kłótnie z nim, ja mu wybaczałam wszystko słowa które mnie raniły bardzo, obiecywał że już tak nigdy nie powie, przepraszał a i tak znowu tak było, a ja kolejny raz wybaczałam, wybaczałam mu kłamstwa, pomagałam mu nawet wnosić worki z węglem do piwnicy bo nie miał mu kto pomóc, często jak do mnie przyjeżdżał oddawałam ostatni talerz zupy żeby tylko on sobie zjadł bo wrócił z pracy. Mimo przeczytania niektórych Waszych wypowiedzi i artykułów na ten temat nadal obwiniam się o to, że ze mną zerwał. Nie potrafię sobie poradzić z tym wszystkim, nie mamy kontaktu bo przestał się odzywać ja również nic do niego nie piszę ani nie dzwonię, ale bardzo często mi się śni, że mnie przytula, że nadal jesteśmy razem. Wydaje mi się, że ten problem może tkwić w moim dzieciństwie bo w podstawówce i gimnazjum było mi ciężko nie miałam koleżanek i kolegów, cały czas byłam wyśmiewana nawet przez nauczycieli, rówieśnicy bardzo mi dokuczali nie tylko słownie ale i fizycznie bo nie raz byłam popychana. Nie wiem tak dużo jak Wy w tym temacie, nie wiem czy faktycznie jestem kobietą kochającą za bardzo, czy zerwanie to moja wina? Mam nadzieję, że troszeczkę mi pomożecie.

25,022

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wielokropku dziękuję smile Rozumiem jaka jest różnica między "muszę, powinnam" a "chcę i decyduję o tym". Ja to rozumiem jedna z Moich Kochanych Marysiek to rozumie, ale ni jak nie mogę przekonać reszty smile. Ostatnio na terapii przechodziłam pewien problem i jestem dość walecznie nastawiona. Może dlatego pisze o walce. Bo dla mnie bycie sobą, dążenie do własnych marzeń to zawsze była i chyba dalej jest walka z innymi, z krytyką, z ośmieszeniem ze strony najbliższych mi osób. Kiedy chciałam zrobić coś, czego nikt inny nie robił. Mój Ojciec mówił:" nie sądzę żeby Ci się udało, tam się dostają inteligentni ludzie" Teraz to dalej boli ale wiem, że to ja decyduję o sobie a nie opinia innych, zresztą wiem także, że ludzie którzy akceptują siebie nie ranią w ten sposób innych. Czeka mnie dalej wiele pracy nad sobą, ale nawet nie wiecie jak się cieszę i jestem wdzięczna losowi za to że Was znalazłam smile. Jeszcze raz dzięki.

25,023

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
justyna1610 napisał/a:

Witam. Jestem dość młodą osobą bo mam 22 lata, ale chyba właśnie dzisiaj czytając artykuły o kobietach za bardzo kochających zdiagnozowałam u siebie kochanie za bardzo...2 tygodnie temu zerwał ze mną mój chłopak mówiąc mi, że to przez moje kłótnie z nim, ja mu wybaczałam wszystko słowa które mnie raniły bardzo, obiecywał że już tak nigdy nie powie, przepraszał a i tak znowu tak było, a ja kolejny raz wybaczałam, wybaczałam mu kłamstwa, pomagałam mu nawet wnosić worki z węglem do piwnicy bo nie miał mu kto pomóc, często jak do mnie przyjeżdżał oddawałam ostatni talerz zupy żeby tylko on sobie zjadł bo wrócił z pracy. Mimo przeczytania niektórych Waszych wypowiedzi i artykułów na ten temat nadal obwiniam się o to, że ze mną zerwał. Nie potrafię sobie poradzić z tym wszystkim, nie mamy kontaktu bo przestał się odzywać ja również nic do niego nie piszę ani nie dzwonię, ale bardzo często mi się śni, że mnie przytula, że nadal jesteśmy razem. Wydaje mi się, że ten problem może tkwić w moim dzieciństwie bo w podstawówce i gimnazjum było mi ciężko nie miałam koleżanek i kolegów, cały czas byłam wyśmiewana nawet przez nauczycieli, rówieśnicy bardzo mi dokuczali nie tylko słownie ale i fizycznie bo nie raz byłam popychana. Nie wiem tak dużo jak Wy w tym temacie, nie wiem czy faktycznie jestem kobietą kochającą za bardzo, czy zerwanie to moja wina? Mam nadzieję, że troszeczkę mi pomożecie.

Cześć Justyna. Bardzo dobrze że napisałaś smile Wiem, ze to On zerwał, że czujesz się winna bo On przedstawił siebie w roli ofiary. Wybielił siebie i zrzucił całą winę na Ciebie. Wiem doskonale co czujesz bo przeszłam to samo. Co więcej tydzień po zerwaniu błagałam Go żeby wrócił! I chwała Bogu, że nie chciał smile  Chociaż na początku wydawało mi się, że runą cały mój świat, że każdy dzień jest jak jakaś niekończąca się ciemna doopa, to teraz z perspektywy czasu dziękuję Bogu za to co dostałam od życia. Bo jestem tu gdzie jestem, jestem z każdym dniem szczęśliwsza i potrafię to docenić. Nie obwiniaj się, przypomnij sobie jak Cię ranił, jak już chciałaś odejść 1000 razy. To doda Ci sił żeby zacząć pracować nad sobą. Ja na przykład codziennie miałam dość, chciałam się wyprowadzić, nienawidziłam go i nienawidziłam siebie, że nie potrafię odejść. Mówiłam sobie: przecież to nie Ty, Ty nie jesteś łajzą, którą można ciągle niszczyć! I w końcu odeszłam, później błagałam, potem znowu on napisał po miesiącu i wtedy w końcu powiedziałam NIE. Jeśli nie chciał walczyć o Nas to teraz może mnie pocałować w nos. To jest trudne, ale tutaj mamy wsparcie i osoby które wiedzą jak to jest. I co najważniejsze widzą to, nie idealizują facetów smile Poradzisz sobie. Ja poszłam na terapię indywidualną, podobno grupowe też są super, ale na razie nie ma w moich okolicach grupy;/ Polecam każą formę bo wtedy możesz spojrzeć na siebie z boku, porozmawiać z kimś tak jak jeszcze nigdy nie rozmawiałaś. Przed terapeutką (nie psychologiem, nie psychiatrą, tyko psychoterapeutą z certyfikatami i wieloma godzinami własnej terapii!) nie musisz się kryć, bać że Cię oceni. To jest niesamowite jaką można zauważyć zmianę po upływie jakiegoś czasu. Są też doły, depresje , ale czasem tak musi być żeby w końcu zaakceptować także ciemną stronę swojej osobowości, której się nie widzi gdy jest się chorym. I nie chodzi mi o to że nie widziałam, że się znęcałam nad facetem w pewnym momencie, widziałam doskonale i świetnie się z tym czułam. Po prostu nie widziałam jak dużo bólu sprawiam, bo sama byłam zraniona. (Ja cierpię? to on też będzie!) Myślę, że wiesz o co mi w tym momencie chodzi:) Pracuj nad sobą i zaufaj losowi, bo w końcu sprowadził Cię na forum a to już krok na przód smile Pozdrawiam big_smile i trzymam kciuki smile

25,024

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zofia282 napisał/a:
Liwia napisał/a:
zofia282 napisał/a:

Witajcie kochane net/kobietki smile. Wpadłam na chwilkę złożyć życzenia iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii zastałam wpis Liwii i muszę napisać kilka słów więcej smile.
Liwio twój rozwód a właściwie rozpad "chorego'' związku, musiał się odbyć. To wisiało nad wami. Wiem, że żyjesz wspomnieniami/złudą ale to minie i nadejdzie dzień (już chyba nadszedł), w którym zobaczysz go jakim on jest a nie jakim ty byś chciała go widzieć. Przecież nie byłaś z nim szczęśliwa, spełniona. A samotność ? da się ją pokonać smile, da się przyzwyczaić lub docenić własne towarzystwo smile smile smile. Do tego brakuje pokochania siebie. Chociaż powiem ci z własnego doświadczenia, iż wystarczy polubienie siebie smile. Ciesz się życiem, korzystaj z wolności smile.
i.

Witaj Zofio! smile
Masz rację, wszystko wisiało mi nad głową. Dostałam cios z nienacka -przyłożony przez byłego męża w postaci pozwu. Zbieram się wciąż z tych pieprz... guzów i mam już dość.
Doceniam własne towarzystwo, ostatnio nawet za bardzo, unikając kontaktu z koleżankami i nie tylko. Najlepiej jest mi samej w domu, z dzieckiem obok. Chętnie założyłabym skorupę i schowała się przed światem...

Pozdrawiam Cię ciepło

A ja widzę to inaczej (ten pozew). Moim zdaniem świadczy to o uczciwości twego j.m.. Wolał odejść niż nadal cię oszukiwać, poniżać, lekceważyć. Nie uważasz, że to lepsze i zdrowsze rozwiązanie ?  Rozumiem, że zrobił to dla siebie.......
Wiem, że pierwsze miesiące po rozstaniu są ciężkie, ale potem........zresztą wszystko w twoich rękach. Możesz do końca życia utyskiwać nad swym losem (?) lub korzystać z życia i w końcu zająć się sobą.
Wydaje mi się, że uciekasz przed życiem, zamykasz w skorupie......a musisz pamiętać, że nie będziesz miała więcej szans. To jak przeżyjesz życie zależy od ciebie.
Ściskam cię bardzo mocno i dziękuję za pozdrowienia smile smile
Trzymaj się smile

Owszem, decyzję podjął, ale znów po 3 miesiącach zaczął swoje wyznania miłości itd, znów zaczęłam myśleć w jego kierunku-nie będę ukrywać. Jednak to już jest nie to. Cierpiałam jeszcze po Sylwestrze, bo zobaczyłam go po alkoholu i jego stosunek do mnie....więc spasowałam. Kilka dni musiałam przeżyć swoje-znów, po raz kolejny.....ale na ten moment jestem, żyję, funkcjonuję i nie działa na mnie jego pisanie (bo zaczyna na nowo). Wiem, że nie będę już z nim. Nie da się, nie uda się...za dużo się wydarzyło, dlatego postanowiłam zacząć znów wszystko od nowa, bez niego...:)

Buziaki Zosiu smile

25,025

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Życzę Ci Liwio, żebyś wytrwała w Twoim postanowieniu, ja też dzisiaj myślę, że nawet gdyby chciał (a póki co nie chce) wrócić to ja nie dałabym rady z nim być (jak wyszło na jaw że nie kochał tylko pisał, mówił że kocha, że nie zdradzi itd), ale nie jestem pewna czy nie zmieniłabym zdania gdyby tylko zechciał wrócić.  Wiem na pewno, że czas pomaga, nie biorę już leków na uspokojenie jakoś sobie radzę. Że raczej kocham go takiego jakim był a nie jakim jest. Bardzo dużo stracił w moich oczach, jest ojcem moich dzieci na tą chwilę i nic więcej.

Posty [ 24,961 do 25,025 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 383 384 385 386 387 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024