Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 381 382 383 384 385 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 24,831 do 24,895 z 26,307 ]

24,831

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

Szczerze mówiąc Endi - w takich przypadkach nie umiem powiedzieć i zawyrokować - co mogło by być lepsze.
Niestety, takie właśnie miałam skojarzenie i jakoś nieszczególnie uważam, że powinnam się ograniczać z pytaniami.
Tym bardziej, że ja nie pytam po to, by ktoś poczuł się wywołany do tablicy i tłumaczył przede mną, tylko - jeśli zechce - sam sobie pytanie zadał i szczerze odpowiedział.
Fakt - zmęczenie ma różne podłoża. Sama przecież wiesz najlepiej.

Wiem, zabko ma różne podłoża ale ja mam akurat największy problem z błędnikiem i to mi bardzo życie komplikuje. Część rzeczy pewnie nakłada się na siebie i dokłada do garnuszka, ale z tym powoli sobie radzę, krok po kroczku, jednak bez wyelimonowania przyczyny fizycznej to mogę sobie naskoczyć.

Zobacz podobne tematy :

24,832 Ostatnio edytowany przez Anstawia (2013-11-20 15:14:16)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tylko dodam od siebie, że psychika idzie w parze z ciałem.
Jestem przekonana, że moje problemy z sercem są wynikiem długoletniego braku poczucia bezpieczeństwa. Czułam się bardzo dobrze, gdy na około mojego łóżka szpitalnego stało kilku stażystów i każdy robił coś ze mną. Później zadzwoniłam do mamy i usłyszałam, że się o mnie martwi, koleżanka w pracy też się martwiła.
Może ja świadomie tego nie wywołałam, ale domyślam się, że potrzebuję się sobą zatroszczyć i pokochać siebie. Tylko jak? smile

Ehdi wysyłam ci dużo miłości i siły! Przytulam cię mocno! Wiem, że jest ci ciężko, ale nie patrz na siebie takim surowym wzrokiem.

24,833

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Anstawia,
ja już chyba drugi raz odstawiłam wśród znajomych taką "szopkę", że głowa mała sad A się przyznać nie chciałam, o co mi chodzi - przed samą sobą. A jak już "zobaczyłam na piśmie", jak ktoś moją reakcję odbiera, to musiałam to dwa dni przegryzać w sobie... Jak tu sie przyznać, że się czuje samotnym? Przed sobą? No jak? I jak tu powiedzieć komuś wprost - poświęć mi trochę swojej uwagi, bo wymiękam...


No i co, przecież ja w gruncie rzecz przecież to wszystko dobrze wiem wink Zgryźliwa się czasem robię w stosunku do siebie tongue Ale autoironia nie jest taka bardzo zła, jak nie obejmuje katowania się biczami i umartwiania.

24,834

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

ja już chyba drugi raz odstawiłam wśród znajomych taką "szopkę", że głowa mała sad A się przyznać nie chciałam, o co mi chodzi - przed samą sobą. A jak już "zobaczyłam na piśmie", jak ktoś moją reakcję odbiera, to musiałam to dwa dni przegryzać w sobie... Jak tu sie przyznać, że się czuje samotnym? Przed sobą? No jak? I jak tu powiedzieć komuś wprost - poświęć mi trochę swojej uwagi, bo wymiękam...

Nie wiem dla mnie to jest teraz proste. Ja po prostu mówię jestem słaba - porzebuję Cię i tyle. Dzownię do przyjaciółki i mówię aby się mną zaopiekowała i tyle. Kiedyś tego nie potrafiłam, kiedyś nie potrafiłam nawet płakać.

Ja jestem teraz samotna ale nie w sensie damsko - męskim ale raczej rodzinnym. To jest taka samotność, której nie da się nijak zaspokoić, z nią się trzeba pogodzić i zaakceptować, choć boli jak cholera.

Ostatnio nawet w pracy oświadczyłam wyraźnie, że musza mi odpuścić bo nie będę grała bohaterki i udawała, że jest zajebiście. Jestem teraz słaba, więc dlaczego mam udawać, że jest inaczej ?

Fakt czasem mam jeszcze problem z akceptacją tej ludzkiej pomocy ale już chyba coraz mniejszy.

Jak żabko komuś powiedzieć wprost ? Po prostu powiedzieć ... zapewniam wśród prawdziwych przyjaciół działa bez zarzutu, bez chorób, zgonów i innych takich. Mówisz, masz jak to mawiają.

24,835

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

Czułam się bardzo dobrze, gdy na około mojego łóżka szpitalnego stało kilku stażystów i każdy robił coś ze mną. Później zadzwoniłam do mamy i usłyszałam, że się o mnie martwi, koleżanka w pracy też się martwiła.

A mnie szlag trafia jak mam iść do lekarza. Szczerze nie sprawia mi to żadnej satysfakcji. Badania, które miałam były bardzo nieprzyjemne i napawły mnie stresem i chciałam mieć to jak najszybciej za sobą. W ogóle służba zdrowia w Polsce mnie co do zasady frustruje. Do lekarza idę w ostateczności, a i tak ich podejście do pacjenta jest czasem takie, że człowiekowi witki opadają do samej gleby i nawet gdy człowiek jest chory to nie chce mu się mieć dalej z nimi nic wspólnego.

Anastawia kochana problemy z sercem i problemy z dzieciństwa, może to i ma jakiś związek ale zrobienie badań w kierunku arytmii nikomu jeszcze nie zaszkodziło wink.

24,836

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ehdi, mam postawioną diagnozę, leki, opiekę medyczną. Wystarczy.
Oprócz tego moje serce potrzebuje mojej miłości. Kocham moje serduszko i będę się o nie troszczyć.
Rozumiem twoją frustrację polską służbą zdrowia. Mój ojciec trafił do szpitala w takim stanie jak ja, z tymi samymi objawami, a wyszedł po zabiegu pół żywy. Dostał za mocne środki uspokajające mad

24,837 Ostatnio edytowany przez l_ukrecja (2013-11-20 22:21:00)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zabko, moja kobiecość wzrasta w sensie...hm zaczęła kiełkować,więc nad wyrost napisałam smile
Dlaczego? Sama się dziwię i analizuję, ale "zawiesiłam" związek i odżyłam na każdej płaszczyznie mojego zycia. Dzieci,praca,zainteresowania,szkoła no cieszy mnie to co mam,przestałam myśleć o tym czego nie mam.


A odnośnie stanu zdrowia,też mi się polepszyło smile
Jestem pewna,że moje zdrowie fizyczne,czyli obecnie walący się organizm, to efekt i dzieciństwa i traumatycznych doświadczeń i ostatnie kilka lat i w ogóle, ja nie wiem, jak już kiedyś pisałam co to relaks,poczucie bezpieczeństwa. Też jak Ty Anstawio z niemiłym uczuciem, napięta cały dzień,a w nocy przewaznie koszmary.
Też latam po lekarzach jak wariatka i nie są to bzdury,mam min. skierowanie na onkologie, które odkładam,bo w pracy już tyle nachorowałam i brałam urlopy na tych lekarzy,że wezmę się za to od stycznia. Czeka mnie operacja kręgosłupa. Walczę z depresją,stan przewlekły,nawracający i wierzcie mi to nie wszystko smile

Zabko zgadzam się z Tobą,że wiele swoich wad, czy jak to nazwać,ukrywamy same przed sobą i nie chcemy się za nic do tego przyznać. A ja mam wady. Wiele błędów w życiu popełniłam,podobnie jak TY...i wiele osób skrzywdziłam, są w moim życiu rzeczy których sobie nigdy nie wybaczę, muszę się tylko jeszcze uporać z tym żeby je choć zaakceptować. Oj święta nie jestem. W AA nauczyli mnie dobrzy ludzie szczerości wobec siebie. I teraz się już łapię się na tym-dostrzegam smile

Moim jedynym marzeniem jest odzyskać siebie,odnaleźć Boga-jakkolwiek Go pojmuję- i poczuć spokój, wierzcie mi to jest moje marzenie życia. Nie samochód,dom,facet, awans czy wakacje w Himalajach... Chcę odzyskać swoje życie.

24,838

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

Ehdi, mam postawioną diagnozę, leki, opiekę medyczną. Wystarczy.
Oprócz tego moje serce potrzebuje mojej miłości. Kocham moje serduszko i będę się o nie troszczyć.
Rozumiem twoją frustrację polską służbą zdrowia. Mój ojciec trafił do szpitala w takim stanie jak ja, z tymi samymi objawami, a wyszedł po zabiegu pół żywy. Dostał za mocne środki uspokajające mad

To zanim "oddasz" to swoje serducho na kursie jakiemuś przystojniakowi to poczekaj, aż dostanie wystarczającą dawkę miłości.

24,839

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Ehdi napisał/a:
Anstawia napisał/a:

Ehdi, mam postawioną diagnozę, leki, opiekę medyczną. Wystarczy.
Oprócz tego moje serce potrzebuje mojej miłości. Kocham moje serduszko i będę się o nie troszczyć.
Rozumiem twoją frustrację polską służbą zdrowia. Mój ojciec trafił do szpitala w takim stanie jak ja, z tymi samymi objawami, a wyszedł po zabiegu pół żywy. Dostał za mocne środki uspokajające mad

To zanim "oddasz" to swoje serducho na kursie jakiemuś przystojniakowi to poczekaj, aż dostanie wystarczającą dawkę miłości.

Kurs się zaczyna pod koniec stycznia, mam jeszcze trochę czasu smile

24,840

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
l_ukrecja napisał/a:

Też jak Ty Anstawio z niemiłym uczuciem, napięta cały dzień,a w nocy przewaznie koszmary.

U mnie to był kilkunastodniowy stan. Już minęło. Jak pisałam wcześniej, wywołany nieuzasadnionym lękiem wynikającym z braku poczucia bezpieczeństwa. Musiałam się doprowadzić do dna, żeby zrozumieć, że jestem bezpieczna i nic mi nie grozi. Nie jestem sama. I mam siebie, i mogę na siebie liczyć.

24,841

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Ehdi napisał/a:
zabka-k napisał/a:

ja już chyba drugi raz odstawiłam wśród znajomych taką "szopkę", że głowa mała sad A się przyznać nie chciałam, o co mi chodzi - przed samą sobą. A jak już "zobaczyłam na piśmie", jak ktoś moją reakcję odbiera, to musiałam to dwa dni przegryzać w sobie... Jak tu sie przyznać, że się czuje samotnym? Przed sobą? No jak? I jak tu powiedzieć komuś wprost - poświęć mi trochę swojej uwagi, bo wymiękam...

Nie wiem dla mnie to jest teraz proste. Ja po prostu mówię jestem słaba - porzebuję Cię i tyle. Dzownię do przyjaciółki i mówię aby się mną zaopiekowała i tyle. Kiedyś tego nie potrafiłam, kiedyś nie potrafiłam nawet płakać.

Ja jestem teraz samotna ale nie w sensie damsko - męskim ale raczej rodzinnym. To jest taka samotność, której nie da się nijak zaspokoić, z nią się trzeba pogodzić i zaakceptować, choć boli jak cholera.

Ostatnio nawet w pracy oświadczyłam wyraźnie, że musza mi odpuścić bo nie będę grała bohaterki i udawała, że jest zajebiście. Jestem teraz słaba, więc dlaczego mam udawać, że jest inaczej ?

Fakt czasem mam jeszcze problem z akceptacją tej ludzkiej pomocy ale już chyba coraz mniejszy.

Jak żabko komuś powiedzieć wprost ? Po prostu powiedzieć ... zapewniam wśród prawdziwych przyjaciół działa bez zarzutu, bez chorób, zgonów i innych takich. Mówisz, masz jak to mawiają.

Jasne byle by powiedzieć wprost. I podać faktyczny powód.

Wiesz.... Śmieszne pewnie, bo pomiędzy Tobą a mną - tak całkiem bez kontekstu. Dziś przełożony zapytał - jak sobie radzisz? Zaśmiałam się, że oczywiście pytasz prywatnie? I tak nie patrzy mi w oczy od kwietnia smile Przyświadczył. Zapytałam - chodzi Ci o to, czy mi ręce z siatami sięgnęły kostek, czy emocjonalnie? Czkawki nie dostał, powiedział, tak emocjonalnie. Powiedziałam zgodnie z prawdą - staram się. Przede wszystkim dać sobie radę z dziećmi, bo to dla nich dość dziwna sytuacja, a ja jestem sama i to ma w rezultacie mądrze wyjść dla naszego ogólnego dobra. A w pracy - to wiesz, różnie, czasem nie mam siły i mam przez to kompleksy. Bo nie mam powodów poza sobą. Nie odpowiedział nic. A ja wiem, że to nie było usprawiedliwienie. Zresztą ja nigdy nie lubiłam się usprawiedliwiać, tylko być uczciwie oceniana smile I nawet potrafię zrobić awanturę o zbyt wysoką ocenę w moim mniemaniu smile I wtedy, kiedy uważam, że bez powodu albo ze złych powodów była zbyt niska!


Ale wybacz Ehdi.... Można mieć załamanie... Jak długo można lecieć na tym? Pytam, bo ja dłuuuugo się zbierałam. Kiedy dojdziesz do wniosku, że w gruncie rzeczy to NUDNE jest? Bardziej nudne niż wieczór przed TV.... I nie ma podstaw poza samym Twoim niechciejstwem? Nie wkurza Cię to jeszcze? Bo my to się niedługo rok pewnie będziemy znały?

Szczerze Ehdi? Ja bym zadała jeszcze kilka pytań po roku. Ale po co? Przecież odpowiedź będzie dobrze przemyślana.
A szczera - tak jak naprawdę jest? Najpierw trzeba być szczerym wobec siebie.

Nie dasz się wkurzyć? Jawnie na forum nie. OK.
Kiedyś zabraknie prawdopodobnych przyczyn i powodów - i co wtedy?

Co wtedy?

24,842

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

Ehdi, mam postawioną diagnozę, leki, opiekę medyczną. Wystarczy.
Oprócz tego moje serce potrzebuje mojej miłości. Kocham moje serduszko i będę się o nie troszczyć.
Rozumiem twoją frustrację polską służbą zdrowia. Mój ojciec trafił do szpitala w takim stanie jak ja, z tymi samymi objawami, a wyszedł po zabiegu pół żywy. Dostał za mocne środki uspokajające mad

Kochaj, kochaj, bo jest kogo i za co smile
Za szczerość i uczciwość smile
Ja tam się uczciwości poniekąd uczę od Ciebie Anstawia smile  No dobra, jak Ci będzie lżej - to przy Tobie smile
Tylko - tak już wiesz, z 41 letniej przezorności - ja też kocham wspólne, wesołe, radosne święta wink

Anstawia, może - no nie wiem, bo to jest takie publiczne, aż nie wypada... Może daj jakoś namiary na siebie - wiesz, tak na wszelki wypadek...Troszku daleko między nami, ma któraś kontakt do Ciebie? Tak choćby do życzeń świątecznych..... smile

24,843

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Żabka, pogrzeb w mailu sprzed kilku miesięcy, to jakieś namiary do mnie znajdziesz smile

24,844

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Lukrecja, jak coś potrafi kiełkować na jesieni.... to chyba warto w to inwestować, w tę oziminę? wink Ja się lubię podśmiewać smile Ale wiesz, jak pytam to przyznaję, ciekawam, jak to ktoś rozumie smile Wtedy mogę więcej się o kimś dowiedzieć smile Bo każdy z nas jest inny smile Ja chyba mówiłam dłuuuugo, ze w ogóle nie widzę siebie w lustrze....

Ja wiem, to strasznie ciężkie pytanie.... Ale komu je zadam, jak nie koleżance z forum? W pracy, gdyby to 99,999999% osób usłyszało, to nawet w danym momencie by nie skojarzyło, o co mi chodzi smile Tym barddziej, ze w przypadku części osób to i tak wiem jak szukają i czasem wiem, jak odnalazły siebie smile
A jak Ty szukasz siebie?

Jakoś te dwa powiązałam na swoje potrzeby, zanim odpowiesz - zaczynasz po troszku akceptować "części" siebie? Czy masz na myśli coś innego?

Bo dla mnie okrutnym kiedyś było pytanie mi zadane - jaka jestem.... Na szczęście już teraz nie, już nie ma takiej smutnie milczącej, a wręcz zdezorientowanej reakcji. A już nie mówmy o czymkolwiek innym wink

Stres, napięcie - ma negatywny wpływ - zawsze. Trudno nawet lekarzowi obiektywnie ocenić stan zdrowia pacjenta....

Tak już totalnie poza tematem - a jakie masz zainteresowania? To juz czysto z ciekawości pytam smile

24,845

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
Ehdi napisał/a:
zabka-k napisał/a:

ja już chyba drugi raz odstawiłam wśród znajomych taką "szopkę", że głowa mała sad A się przyznać nie chciałam, o co mi chodzi - przed samą sobą. A jak już "zobaczyłam na piśmie", jak ktoś moją reakcję odbiera, to musiałam to dwa dni przegryzać w sobie... Jak tu sie przyznać, że się czuje samotnym? Przed sobą? No jak? I jak tu powiedzieć komuś wprost - poświęć mi trochę swojej uwagi, bo wymiękam...

Nie wiem dla mnie to jest teraz proste. Ja po prostu mówię jestem słaba - porzebuję Cię i tyle. Dzownię do przyjaciółki i mówię aby się mną zaopiekowała i tyle. Kiedyś tego nie potrafiłam, kiedyś nie potrafiłam nawet płakać.

Ja jestem teraz samotna ale nie w sensie damsko - męskim ale raczej rodzinnym. To jest taka samotność, której nie da się nijak zaspokoić, z nią się trzeba pogodzić i zaakceptować, choć boli jak cholera.

Ostatnio nawet w pracy oświadczyłam wyraźnie, że musza mi odpuścić bo nie będę grała bohaterki i udawała, że jest zajebiście. Jestem teraz słaba, więc dlaczego mam udawać, że jest inaczej ?

Fakt czasem mam jeszcze problem z akceptacją tej ludzkiej pomocy ale już chyba coraz mniejszy.

Jak żabko komuś powiedzieć wprost ? Po prostu powiedzieć ... zapewniam wśród prawdziwych przyjaciół działa bez zarzutu, bez chorób, zgonów i innych takich. Mówisz, masz jak to mawiają.

Jasne byle by powiedzieć wprost. I podać faktyczny powód.

Wiesz.... Śmieszne pewnie, bo pomiędzy Tobą a mną - tak całkiem bez kontekstu. Dziś przełożony zapytał - jak sobie radzisz? Zaśmiałam się, że oczywiście pytasz prywatnie? I tak nie patrzy mi w oczy od kwietnia smile Przyświadczył. Zapytałam - chodzi Ci o to, czy mi ręce z siatami sięgnęły kostek, czy emocjonalnie? Czkawki nie dostał, powiedział, tak emocjonalnie. Powiedziałam zgodnie z prawdą - staram się. Przede wszystkim dać sobie radę z dziećmi, bo to dla nich dość dziwna sytuacja, a ja jestem sama i to ma w rezultacie mądrze wyjść dla naszego ogólnego dobra. A w pracy - to wiesz, różnie, czasem nie mam siły i mam przez to kompleksy. Bo nie mam powodów poza sobą. Nie odpowiedział nic. A ja wiem, że to nie było usprawiedliwienie. Zresztą ja nigdy nie lubiłam się usprawiedliwiać, tylko być uczciwie oceniana smile I nawet potrafię zrobić awanturę o zbyt wysoką ocenę w moim mniemaniu smile I wtedy, kiedy uważam, że bez powodu albo ze złych powodów była zbyt niska!


Ale wybacz Ehdi.... Można mieć załamanie... Jak długo można lecieć na tym? Pytam, bo ja dłuuuugo się zbierałam. Kiedy dojdziesz do wniosku, że w gruncie rzeczy to NUDNE jest? Bardziej nudne niż wieczór przed TV.... I nie ma podstaw poza samym Twoim niechciejstwem? Nie wkurza Cię to jeszcze? Bo my to się niedługo rok pewnie będziemy znały?

Szczerze Ehdi? Ja bym zadała jeszcze kilka pytań po roku. Ale po co? Przecież odpowiedź będzie dobrze przemyślana.
A szczera - tak jak naprawdę jest? Najpierw trzeba być szczerym wobec siebie.

Nie dasz się wkurzyć? Jawnie na forum nie. OK.
Kiedyś zabraknie prawdopodobnych przyczyn i powodów - i co wtedy?

Co wtedy?

ale o co Ty mnie pytasz w tej chwili bo nie bardzo rozumiem ?

24,846

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

O to, co będzie, kiedy nie będzie żadnego z wymienionych chocby dzisiaj powodów.

24,847

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

O to, co będzie, kiedy nie będzie żadnego z wymienionych chocby dzisiaj powodów.

ale powodów do czego ?? naprawdę nie łapię Twojej wypowiedzi. Nie bardzo też wiem o jakim załamaniu mówisz, bo jeśli mowa o załamaniu to rzeczywiście miałam chwilową czarną dziurę po śmierci ojca, z której ledwo wylazłam i walnęło mnie zaraz w potylicę. Teraz nie mam załamania jest po prostu słabsza niż normalnie. Nie siedzę na dupie i nie uważam, że nic nie mogę. Wręcz przeciwnie mam dokładny plan na to co i jak, żeby było ciekawiej spisany na kartce.

Nie wspomnę o tym, że mam z terapeutą nawet opracowany szczegółowy harmonogram dnia, którego się trzymam aby ogarnąć pewne sprawy po tym jak straciłam kontrolę nad życiem po śmierci matki.

No, więc nie wiem co wtedy, kiedy co ... nadal nie rozumiem.

24,848

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Ehdi napisał/a:

Nie wspomnę o tym, że mam z terapeutą nawet opracowany szczegółowy harmonogram dnia, którego się trzymam aby ogarnąć pewne sprawy po tym jak straciłam kontrolę nad życiem po śmierci matki.

Uwielbiam plany i harmonogramy. Też sobie ustaliłam kilka planów, bardzo mi one ułatwiły życie. Jak coś wypadnie mi spontanicznie to później łatwiej jest mi wrócić, bo mam wszystko uporządkowane. Ewentualnie trzeba tylko nanieść poprawki.
Mam plan finansowy, żywieniowy, plan nauki, plan pracy, plan sprzątania, plan dnia, tygodnia, miesiąca a nawet roku.
Uwielbiam harmonogramy smile

Ehdi, jak już się wyciągniesz z tego dołka na powierzchnię, to będzie ci tylko lepiej smile

24,849

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

a Ja chcę podziękować żabce za jedno, w sumie za to co sie tu stało ale nie dlatego, że żabka uwidoczniła mi jak próbowała, że sie sama oszukuje czy coś w tym rodzaju.

Zabko po tym co przeczytałam mam wrażenie, że nadal nie odrobiłaś lekcji z emocji. Nadal działasz na zasadzie zadań do wykonania. Rozwód odfajkowane na liście, mieszkanie trzeba zrobić. Ja kiedyś zachowywałm się podobnie, zupełnie niezrozumiałe dla mnie było, że ktoś może "tak długo" (bo aż pełne dwa miesiące) przeżywać coś traumatycznego. Przecież w takiej sytuacji trzeba się zebrać do kupy i do przodu ?? Emocje, cierpienie, ból to wszystko wymówki, no ja rozumiem jakiś tydzień po pogrzebie sobie pochlipać ale później to z kopyta. Zadania, zadania i ciągle do przodu. Czy to aby nie ucieczka ? I później pojawia się problem bo robi się jazdy znajomym bo sami nie wiemy o co nam chodzi, a tak naprawdę chcemy zwrócić na siebie uwagę.

Prawda jest taka, że w tym natłoku zadań przemy tak do przodu, że nie mamy czasu na kontakt z samym sobą. Wydaje mi się zabko, że jesteś osobą, która trudno utrzymać w jednym miejscu. Ciągle gdzieś pędzisz i ogarniasz, czy się mylę ?

Jak patrzysz na mnie to po prostu się burzysz, no bo jak to tak. Mieszka od pół roku sama, ale jeszcze pozwu o rozwód nie złożyła, a teraz sobie wymówkę znalazła bo rodzice jej umarli. No ludzie kto by to pomyslał, że to prawdziwy powód. Takie zadania trzeba załatwiać i tyle, a nie odkładać na później. Czy się mylę, że tak myślisz ? Jeszcze w robocie się śmiercią rodziców usprawiedliwia i w ogóle znalazła sobie zasłonę dymną, no dobra rozumiem człowiek cierpi ale ludzie trzeba iść do przodu bo to nudne jest. Powinna zrobić, to, to i to i wtedy byłoby wiadomo, że się nie oszukuje i jest z sobą szczera. Zadania, dowody i takie tam - powiem jawnie bullshit tongue.

Trzeba załatwiac bo człowiek musi iść do przodu aby wszystko poukładać. Tylko w tym wszystkim nie ma "tu i teraz". Jeśli zawiniemy emocje z "tu i teraz" pod dywan to one do nas wrócią w zupełnie nieczytelnej i rozwalającej nas formie.

Była tu kiedyś na forum pewna mądra kobieta, która odeszła już do reala. Powiedziała mi, że ją strasznie irytuje, że te historie internetowe kończa się z reguły na odejściu od toksycznego partnera, a tak naprawdę samo odejście to jest tylko wierzchołek góry lodowej. Zgadzam się z nią w zupełności. Trzeba odrobić wszystkie lekcje, krok po kroku. Sam papierek z napisem rozwód niewiele nam pomoże. Fakt to ważny krok, któy trzeba wykonać ale on sprawy nie załatwi.

Dlatego dziękuje Ci żabko bo cieszę się, że już taka nie jestem, że moje życie nie jest parciem do przodu i realizacją zadań za wszelką cenę. Cieszę się, że daję sobie czas i można powiedzieć z "super odważnej i dzielnej żylety" stałam się spokojna i lekko flegmatyczna.

Dlatego ja lecę do swojego harmonogramu i będę go realizowac codziennie. Jestem dziś w cudownym humorze bo dostałam wieczorem wyniki badania, a dziś znowu udało mi się w zgodzie z sobą zrealizować punkty z listy. Mozna realizować w życiu zadania byle nie w pędzie i byle dać czas emocjom. To jest mój sposób na życie i na siebie, no i co najważniejsze dobrze mi z tym.

24,850

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

Lukrecja, jak coś potrafi kiełkować na jesieni.... to chyba warto w to inwestować, w tę oziminę? ;) Ja się lubię podśmiewać :) Ale wiesz, jak pytam to przyznaję, ciekawam, jak to ktoś rozumie :) Wtedy mogę więcej się o kimś dowiedzieć :) Bo każdy z nas jest inny :) Ja chyba mówiłam dłuuuugo, ze w ogóle nie widzę siebie w lustrze....

Ja wiem, to strasznie ciężkie pytanie.... Ale komu je zadam, jak nie koleżance z forum? W pracy, gdyby to 99,999999% osób usłyszało, to nawet w danym momencie by nie skojarzyło, o co mi chodzi :) Tym barddziej, ze w przypadku części osób to i tak wiem jak szukają i czasem wiem, jak odnalazły siebie :)
A jak Ty szukasz siebie?

Jakoś te dwa powiązałam na swoje potrzeby, zanim odpowiesz - zaczynasz po troszku akceptować "części" siebie? Czy masz na myśli coś innego?

Bo dla mnie okrutnym kiedyś było pytanie mi zadane - jaka jestem.... Na szczęście już teraz nie, już nie ma takiej smutnie milczącej, a wręcz zdezorientowanej reakcji. A już nie mówmy o czymkolwiek innym ;)

Stres, napięcie - ma negatywny wpływ - zawsze. Trudno nawet lekarzowi obiektywnie ocenić stan zdrowia pacjenta....

Tak już totalnie poza tematem - a jakie masz zainteresowania? To juz czysto z ciekawości pytam :)

Zabko Droga:) Jak szukam siebie?
Próbuję z sobą rozmawiać. Wyobrażam sobie,że jest nas dwie i w ten sposób zadaję sobie pytania i odpowiadam. Czasem w ten sposób samą siebie uspakajam. Przyglądam się jak reaguje na mnie otoczenie-w pracy, w nowej szkole-kurcze no widzę,że mnie akceptują, to myślę sobie Aśka nie jest zle ;) Nie podlizuję się do nikogo, nie walczę o względy i mówię co myślę, jestem sobą i jest ok. A kiedyś? Zawsze grałam rolę kogoś, kto wg mnie mógłby być akceptowany.
Tak...to ciężkie pytanie,jak szukam siebie...masz jakieś pomysły? :P
Czuję, że nie jestem dziwolągiem, kiedy czytam to forum, książki na temat współuzależnienia, czy np. Beatę Pawlikowską, o jej ciekawości filozofii świata, a jej przemyślenia to odpowiedzi na moje pytania, które zadawałam odkąd pamiętam. To tak jakbym chciała zrozumieć sens życia, jego doświadczenia, cierpienia. Szukam odpowiedzi nt życia i jego sensu. Stąd moje zainteresowanie historią, zwłaszcza starożytną, interesuję się medytacją, jogą, mantrami-daje mi to siłę i uspakaja. Czytam i słucham Guru-obecnie kilku :). Drążę temat Boga. Marzę zeby Go poczuć, wiem, że wtedy będę miała wszystko. Nie, nie jestem nawiedzona :P
Psychologia, zrozumienie mojego uzależnienia i choroby psychicznej z którą się zmagam, ale nie tylko. Założyłam w mojej mieścince AA-fakt, nie wypaliło...ludzie się wstydzą leczyć, nie wstydzą się pić, to choroba zaprzeczenia więc rozumiem, spróbuję za jakiś czas. Ujawniłam się wobec tego publicznie ;) w moim miasteczku jest takie przyzwolenie na pijaństwo, że nie potrafią zrozumieć kogoś, kto zawalczył o siebie i poddał się leczeniu, a teraz aby to utrzymać, chce pracować nad sobą. Ja już nie wstydzę się tego,że jestem alkoholiczką-choroba jak każda inna, jestem dumna z siebie, że ją zatrzymałam :) Naprawdę :) To największy sukces mojego życia i oby tak dalej! Jestem ekspansywna i ciągle mi mało, poszłam do liceum, skończyłam z wyróżnieniem :), teraz chodzę do następnej w kierunku moich zainteresowań -terapeuta uzależnień- i fakt trochę nad wyrost, bo egzaminów państwowych nie ma, ale potem chcę jeszcze studium zrobić i może...może kiedyś pracować, pomagać i wspierać jakąś grupę samopomocową dla alkoholików, ale to marzenie.
Zabka ja mam 42 lata, a dopiero w 2010 miałam terapię dzieciństwa i wtedy to, po niej uwolnił się mój potencjał, jestem głodna wiedzy, to tak jakbym chciała nadrobić stracony czas. Nawet nie wstydzę się, że jestem najstarsza w klasie :)
Poza tym-uwielbiam gotować, robić ciepłe swetry na iglicach, lubię filmy psychologiczne, historyczne, przyrodnicze, obyczajowe. Uwielbiam podróżować. Uwielbiam też poznawać nowych ludzi, przyglądam im się wtedy i bardzo jestem ciekawa co też kryją w środku. A wierz mi mam bardzo silnie rozwiniętą intuicję.

Z dziećmi moimi kontakt bardzo dobry. To dla niech w początkowej fazie przestałam pić, pózniej zrozumiałam,że przestać pić muszę-chcę-przede wszystkim dla siebie :)

Problem mam z partnerem. Jest mi kulą u nogi. Strasznie się uwsteczniam. Dostaję małpiego rozumu. Wiem, wiem co to za terapeuta skoro sama mam takie problemy ;) Dlatego mogę pomóc w alkoholizmie, choć trzeźwieć, tzn. mieć trzeźwe myślenie dla niepijącego alko, to właśnie ciężka praca nad sobą, to także uwolnienie się z toksycznych relacji. Zanim pokończę szkoły to mam nadzieję wydostać się ze szpon i tego nałogu :)

Chce ogłosić bezsilność nie tylko wobec alkoholu ale i współuzależnienia. Jestem też DDD.

Ufff aż się spociłam :P

24,851

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ehdi smile Dzielna z Ciebie Babeczka smile I mądrze prawisz smile
Ja po śmierci męża "zamiotłam pod dywan" i na wiele, wiele lat się tak zagubiłam, że do teraz nie wiem gdzie jestem sad

24,852

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ehdi - aż w pierwszym  momencie nie doczytałam! Czy Ty mnie z kimś nie pomyliłaś???? Odfajkowane na liście? smile
Ehdi - może ja coś piszę między wierszami, ale muszę być naprawdę cholernie nieświadoma. Nawet bym powiedziała, że ja musiałabym pisac tylko pod wpływem wszelkiem maści alkoholi czy środków odurzających i to bardzo długotrwale zażywanych, żeby aż tak...
Ale jednak mam na tyle szacunku do koleżanki, żeby z Tobą publicznych wojen nie toczyć. I nie jest to próba ucieczki. Tylko świadomość, że kompletnie nic rozsądnego z tego nie wyjdzie, tylko "awanturka".

24,853

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Lukrecja - baaaardzo sympatycznie mi się czytało o Tobie smile Ciekawie spędzasz czas smile I pewnie znajomi bardzo lubią przebywac w Twoim towarzystwie, bo masz wiele do powiedzenia?
Bardzo małe to miasteczko? No cóż, w rezultacie jest to czysta żywa statystyka - w milionowym mieście łatwiej jest spotkać świadomego swoich potrzeb człowieka... Chcącego korzystać z różnych możliwości. Potrafiącego przełamać ten swój wewnętrzny wstyd smile

24,854 Ostatnio edytowany przez Anstawia (2013-11-22 19:49:13)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewczyny, każda z nas ma jakieś swoje wyuczone mechanizmy radzenia sobie z trudnymi emocjami. Często łatwiej jest nam coś dostrzec u innych, niż u samej siebie. Ale chyba po to się chodzi do tego psychologa, żeby pomógł nam zobaczyć jak my działamy, myślimy, komunikujemy się, radzimy sobie.
Ale jak można pomóc osobie, która wysyła sprzeczne sygnały? Osobie, która sama nie wie czego chce?
Osobie, która mówi, "trudno mi, ale radzę sobie". Albo "gorzej się z tym czuję, ale nie przejmuję się tym".
Uciekając od uczuć/emocji, nie pomożemy sobie. Strach jest silniejszy. Zalewając siebie i wszystkich naokoło uczuciami/emocjami, również nie pomożemy sobie. Zrzucamy w ten sposób odpowiedzialność za swoje uczucia na innych. Uczucie i emocje trzeba zrozumieć, jak twierdzenie pitagorasa. One są po coś w nas. Zwłaszcza te trudne.
Gdy ogarnia nas smutek, to trzeba się zastanowić czego nam w życiu brakuje: miłości, czułości, opiekuńczości, troski? I w jaki sposób możemy sobie same to dać. Może relaksujący masaż z olejkami, zaspokoi nam potrzebę bliskości? Może dzięki świeżym kwiatom w pokoju poczujemy miłość? Może spacer da nam poczucie bezpieczeństwa? Może koleżanka, która nas przytuli wypełni naszą pustkę...
Emocje są dobre, tylko trzeba je czuć świadomie. One są naszym drogowskazem, indywidualnym dla każdego.
Radzenie sobie z emocjami a problemami (rozwód, mieszkanie) to dwie różne rzeczy, które są ze sobą połączone.

Nie czuję się samotna. Mam dużo ludzi przy sobie i w każdej chwili mogę na nich liczyć. Czuję się lubiana, w pracy mam świetych kolegów i koleżanki. Nie narzekam na brak ludzi.
Ale brakuje mi miłości, bliskości, troski, ciepłego dotyku... takich rodzicielskich uczuć. Nikt i nic mi tego nie zapewni, mogę to zrobić tylko ja sama, dla siebie.
I nie mam na myśli seksu tongue Ale może to chodzi o to poczucie kobiecości?

24,855

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Anstawia, wysłałam Ci postka na FB - pewnie weszła do spamu lub innych, bo nie jesteśmy znajomymi smile

24,856

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

W większości się z Tobą zgadzam smile
Ale nie sądzę by poczucie kobiecości można było głównie kojarzyć z seksem, jeśli już - ugólniając - z tym wszystkim, co w efekcie może do niego doprowadzić. Nie musi.

No - no "trudno", dla mnie seks bez bliskości dwojga ludzi ma żadne znaczenie. Jest płytki. Nie spełnia moich oczekiwań. Zgadzam się - ale to moich nie spełnia. Ja seks bez relacji mam daleko za sobą. Solidnie lata temu przypłaciłam to własnymi złymi myślami o sobie. Bo trudno oczekiwać, żeby człowiek wrażliwy nie zrozumiał, co mu szkodzi. Tak - szkodzi ukrywanie. Albo onaczej - brak możliwości zrozumienia, że coś jesy substytutem. Chwilowym zamiennikiem. Ale godzi we własne podstawowe wartości. Miało zagłuszyć potrzeby, spowodowało niechęć do siebie. Brak akceptacji.

Bo czym jest kobiecość? Tak dla każdej z nas? Bo każda inaczej to rozumie?

Mnie się pewnie kojarzy w dużej mierze z tym pierwotnym ideałem - moją mamą smile Nie ukrywam smile Z baaardzo ładną kobietą z pięknymi oczami o pełnej figurze, zadbaną. Baaardzo ciepłą smile Bardzo troskliwą smile Inteligentną i docenianią pomimo wymagań - nawet po wielu latach smile Zmarła 30 lat temu, ale na forum szkoły, w której była nauczycielką do dziś można przeczytać wpisy pamiętających Ją uczniów smile Tych uczniów "starej daty" smile
Z pozostałymi cechami kobiecości próbuję radzić sobie sama. Rozumiem, że kiedy dorastałam - miałam złe wzorce, albo żadnych. Ale to też nie wszystko.

I dodam - jak łatwo jest się przyznać i mówić szczerze o rzeczach, których się nie boję. A kto wie, czego się boję jeszcze? I o czym nie mówię? Bo sama sobie nie powiedziałam?

24,857

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Rzeczywiście, zwróciłaś uwagę na bardzo ważną rzecz. Sama zaznaczyłam, żeby nie kojarzyć moich " braków" i poczucia kobiecości z seksem. Chyba wzięło się to stąd, że u mnie nigdy przy mężczyźnie tej bliskości nie było, natomiast odrazu pojawiał się mechaniczny, chwilowo satysfakcjonujący seks.
Stąd też moja obawa przed bliskością. Strach, że szybko się zatracę. Również w przyjaźni z kobietami, ale tu nie chodzi o seks, ale o moją "wylewność" słów i emocji.
Ale powoli, krok po kroku, zaczynam sobie to układać.
Miłego weekendu dziewczyny!

Żabka, witaj w gronie moich fejsbukowych znajomych smile W tygodniu na FB zaglądam częściej niż do domu big_smile

24,858

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nieźle! A to przez ilość pracy i zajęć?

No i patrz - a przecież próbowałam z bliskością. Wydawało mi się, że były partner mi to da, ale się szybko okazało że nie - a ja się długo oszukiwałam. I znowu się "teraz" okazało, że to był związek bez bliskości, choć nie przygodny seks i nie krótkotrwała znajomość. Pewnie dlatego tak się podświadomie panicznie trzymałam tego związku.

A jeżeli chodzi o udostępniony przez Ciebie wpis, to - pomimo samej przykrości z sytuacji - po prostu cieszę się, że zycie pozwoliło mi zweryfikować mocno, kim się otaczam. I jak bardzo staram upodobnić. Byle by mieć gwar wokół siebie. Sama jestem ciekawa, jak u mnie wyglądać będzie świadome i nieświadome budowanie nowych relacji z ludźmi. Wiem, że pierwsze działanie, to wchodzenie od razu z butami w nową znajomość. Tylko - oj wiecznie chyba o tym mówię - czy aby napewno będę na bieżąco potrafiła zdawać sobie sprawę, czy relacja jest dla mnie dobra i pozytywna i mogę w niej być sobą, czy jednak mimo wszystko nie próbuję się dopasować. Trudno mi coś na ten temat powiedzieć, bo rzadko miewam okazje poznawać kogoś nowego. Na razie chyba bardziej jednak jest to próba zweryfikowania tego jeszcze obecnego smile

24,859

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

A ja w tej chwili nie mam najmniejszej ochoty na związek. Strach mnie paraliżuje. Poza tym jestem pewna, że znowu zrobiłabym błąd. Teraz chcę żyć dla siebie-tak mi lepiej.
Dziś jest trzy tygodnie jak jestem w "zawieszonym" związku. Jestem na rozdrożu ale i też wiem, że przenigdy nie zaufam S i że czas uciekać do przodu. Tylko on nie ma gdzie się wyprowadzić i nie ma kasy. Ja też nie mam kasy i mu jej nie dam...i przez to zawieszenie. Oczywiście on będzie bardzo mocno się starał mnie odzyskać-wszystkie chwyty dozwolone-kwiaty, romantyczne piosenki, łzy i teksty typu-tylko Ciebie kocham, jesteś miłością mojego zycia, ja już zrozumiałem swój błąd i teraz zrobię wszystko żeby to naprawić, tylko daj mi szansę. A ja po pierwsze już mu nie wierzę, a po drugie, nawet gdyby rzeczywiście się zmienił, to ja już nie chcę. Sześć i pół roku w kółko wałkowany temat, terapie, setki rozmów...nic nie dało. Wiem niewątpliwie, że on jest chory ale ja go leczyć i wychowywać już nie chce. To ja chcę siebie leczyć, dać sobie akceptację i poczucie bezpieczeństwa. Koniec z iluzją. Wystarczy.
On chyba dziś przyjedzie. Nie widziałam go tydzień i nie miałam z nim kontaktu-zmieniłam nr. telefonu. Przez ten tydzień odwyku było mi dobrze, nie mówię, że cudownie, bo nie, ale bez porównania. Nie musiałam go kontrolować i miałam w doopie co on robi, czy to, czy sramto. Zero obsesji. Owszem myślałam co dalej. Obserwowałam siebie i muszę Wam powiedzieć, że zadowolona jestem z tego tygodnia smile. No ale on wraca...a ja czuję niepokój i dyskomfort. Postanowiłam, że z nim porozmawiam i postawię warunki na których jeszcze przez jakiś czas będzie mógł mieszkać u mnie. Na pewno zero łez i wymuszania.
Chciałabym żeby zniknął...

24,860

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Trzymaj się Lukrecjo. Mam nadzieję, że dajesz sobie radę z samopoczuciem i po jego powrocie i po rozmowie.

24,861 Ostatnio edytowany przez l_ukrecja (2013-11-24 15:26:27)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

Trzymaj się Lukrecjo. Mam nadzieję, że dajesz sobie radę z samopoczuciem i po jego powrocie i po rozmowie.

Dzięki Zabko, daję radę. Wiem, że nie ma innego wyjścia. Wczoraj jak zaczął się bawić z małą (to moja córka 9l),  i to jak młoda na niego reagowała, jak sie cieszyła i chciała żebyśmy się pogodzili...na chwilkę zwątpiłam, straciłam równowagę i poczułam silny znajomy lęk przed opuszczeniem, na chwile wróciły wszystkie chore mechanizmy wraz z zapytaniem-a może by tak?  Ale mam na to skuteczny sposób, przeszło. Potem rozmowa, prośby o jeszcze jedną szansę, czyli o 3485t89322037 szansę,beleble, srata tata, w kółko to słyszę od 6,5 roku, łzy w oczach,a mina, ach Boże no biedny chłopczyk wink. Wiem,że jest chory ale ja też jestem, i teraz jestem dla siebie ważniejsza niż on i siebie chce leczyć i zmieniać. Ale nie myślcie,że lekko jest, bo nie jest. Z tym,że wiem że dam sobie radę,tylko niech się wyprowadzi, niech go nie widzę...czuję wstręt i osłupienie-jak mogłam przez tyle lat być tak naiwna? dlaczego zawsze winy szukałam w sobie, a z niego robiłam Absolut? Na co liczyłam? i gdzie ja w ogóle byłam podczas tego związku?

24,862

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Lukrecja, nie wiem, czy Ciebie to pocieszy... Mam nadzieję, że wesprze i doda sił smile
Takie sama pytania większość z nas sobie zadaje.
Takie same lub podobne uczucia widzi w oczach dzieci.

Ja tam wiem, na co liczyłam wink I nie czuję wstydu, w końcu to ludzkie. Tym bardziej, że byłam szczera i uczciwa. Tego nie można się wstydzić. I bardzo się cieszę, że w ten czy inny sposób dostałam swoją szansę na spokojne i odpowiedzialne życie. I nikomu nie powiem, że to jest łatwe. Ani proste. Ani że nie kosztuje łez, bólu, wątpliwości, wyrzeczeń, trudu, zmęczenia, zniechęcenia. Bo niektóre rozwiązania są prostsze. Ale czy dobre tak naprawdę?

Ale dla mnie samej to ma sens, to co się stało. Bardzo duży.

24,863

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zabko jakoś niewiele rozumiem z Twojego postu...:(

Idę już spać, wcześnie wstaję do pracy-jak dobrze mieć pracę smile

Dobranoc smile

24,864

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

Nieźle! A to przez ilość pracy i zajęć?

Taka praca... beznadziejna hmm
Zaparzyłam sobie meliskę. Potrzebuję wyciszenia.
Miłego tygodnia smile

24,865

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

Lukrecja, nie wiem, czy Ciebie to pocieszy... Mam nadzieję, że wesprze i doda sił smile
Takie sama pytania większość z nas sobie zadaje.
Takie same lub podobne uczucia widzi w oczach dzieci.

Ja tam wiem, na co liczyłam wink I nie czuję wstydu, w końcu to ludzkie. Tym bardziej, że byłam szczera i uczciwa. Tego nie można się wstydzić. I bardzo się cieszę, że w ten czy inny sposób dostałam swoją szansę na spokojne i odpowiedzialne życie. I nikomu nie powiem, że to jest łatwe. Ani proste. Ani że nie kosztuje łez, bólu, wątpliwości, wyrzeczeń, trudu, zmęczenia, zniechęcenia. Bo niektóre rozwiązania są prostsze. Ale czy dobre tak naprawdę?

Ale dla mnie samej to ma sens, to co się stało. Bardzo duży.

Chyba zrozumiałam wink Chodzi Ci o to, że Twoje doświadczenia były Ci potrzebne do rozwoju.
Ja jeszcze tego nie czuję. Za to czuję i bardzo, ale to bardzo i z całych sił cieszę się, że zakończyłam ten związek, że nie mam złudzeń, ze wszystko widzę. Bo wcześniej to ja nie czułam, ja rozumiałam na logikę, że związek jest toksyczny ale serce szalało, a ból powalał mnie na kolanach. Teraz jest inaczej. I Boże proszę Cię nie odbieraj mi tego!!! Wiecie co czuję do tego człowieka w drugi pokoju? Nic. Czuję,że jest obcy.
Dostałam  od Stwórcy, Siły Wyższej, nie wiem jak nazwać, Boga jakkolwiek Go pojmuję, łaskę niepicia. Bez niej, ja jako człowiek nie uwolniłabym się z nałogu. I teraz znowu dostałam łaskę smile To wcale nie jest łatwiejszy do pokonania nałóg, ale czuję Dziewczyny, że tym razem dam rade!
Robię bilans swoich związków, swojego zycia. Życia z mężczyzną tym, tamtym, kolejnym... Moje zycie kręciło się wokół mężczyzn, identycznie jak wokół butelki.Nigdy nie byłam sama. No może w zeszłym roku, przez pół roku. Ale wtedy nie byłam gotowa, cierpiałam, łudziłam się...potem pozwoliłam mu wrócić. I dobrze z jednej strony-bo teraz już się nie cofnę, choćby nie wiem co! Z pokorą i na spokojnie. Teraz go nie będzie tydzień, a potem już z górki-do 10-tego i wtedy dopiero będę WOLNA!


Anstawia co Cię rozdrażniło,że meliska była potrzebna? pomogła?

24,866

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
l_ukrecja napisał/a:

Anstawia co Cię rozdrażniło,że meliska była potrzebna? pomogła?

Nic. Nie mam żadnych powodów do nerwów. Szukam sposobów by się uspokoić. Nerwica jest we mnie.
Melisa jednorazowo nie pomogła. Piję teraz drugą. Idę coś poczytać.

24,867

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:
l_ukrecja napisał/a:

Anstawia co Cię rozdrażniło,że meliska była potrzebna? pomogła?

Nic. Nie mam żadnych powodów do nerwów. Szukam sposobów by się uspokoić. Nerwica jest we mnie.
Melisa jednorazowo nie pomogła. Piję teraz drugą. Idę coś poczytać.

Nie, nie. Jest jakaś przyczyna. Pomyśl.

24,868

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

L_ukrecjo, przyczyna jest w mojej głowie. Nie ma powodów do niepokoju.

24,869

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

No ja wiem, że w głowie. Ale czy Ty już potrafisz rozpoznać i nazwać przyczynę?
Widzę Twój poziom i czuję, że jesteś daleko przede mną w uciekaniu do przodu. Pamiętasz jak byłyśmy kiedyś na podobnym levelu? wink a teraz już mnie zdublowałaś smile i stąd moje pytania, bo chciałabym wiedzieć, czy kiedy i ja będę już taka zrównoważona i spokojna ja Ty, to czy będę umiała właśnie nazwać powód swojego np. rozdrażnienia, kolejną migrenę, czy nudności...

24,870

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

L_ukrecjo, ale ja właśnie jestem cały czas niezrównoważona i niespokojna. Tylko teraz dopiero widzę to, co kiedyś psycholożka próbowała we mnie zmienić. Tylko wtedy to ja miałam co innego w głowie. I wcale nie uważam, że osiągnęłam inny poziom albo, że jestem daleko przed tobą. Może jestem bardziej świadoma siebie.
Ale wiesz, teorię to ja mam w jednym paluszku, gorzej z praktyką. Uwierz, potrafię sobie nieraz takie filmy wkręcić, że niezły serial by z tego wyszedł. A wszystko bierze się u mnie ze strachu. Lęk przed życiem, chorobą, utratą pracy, samotnością, bezradnością... jest tego mnóstwo. I wszystko bez uzasadnionego powodu. Dlatego wiem, że dzisiejsze nerwy są bezpodstawne. Miną i jutro będzie lepiej. Szukam teraz tylko sposobów, by się uspokoić.
L_ukrecjo, trzymam kciuki za ciebie i za twoją wolność. Praca nad sobą trwa całe życie smile

24,871

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Pisałam tutaj kilka dni temu, postanowiłam zapisać się do psychiatry smile Nawet to było dla mnie dużym wysiłkiem, bo od kilku dni nie jestem w stanie wstać z łóżka, ciągle płaczę. Ale w końcu chcę wziąć się za siebie, czuję że marnuję życie a mam przecież dopiero 22 lata. Czy któraś z was chodziła na wizyty do psychiatry? Pomogły wam? Co prawda po śmierci mojego chłopaka chodziłam do psychiatry jednak słabo pamiętam ten czas. Trochę obawiam się znów opowiadać o moim życiu

24,872

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

mala91 odważny i pozytywny krok smile Jedyne co musisz wiedzieć to to, że tylko ty jesteś odpowiedzialna za swoje życie.

24,873

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
mala91 napisał/a:

Pisałam tutaj kilka dni temu, postanowiłam zapisać się do psychiatry smile Nawet to było dla mnie dużym wysiłkiem, bo od kilku dni nie jestem w stanie wstać z łóżka, ciągle płaczę. Ale w końcu chcę wziąć się za siebie, czuję że marnuję życie a mam przecież dopiero 22 lata. Czy któraś z was chodziła na wizyty do psychiatry? Pomogły wam? Co prawda po śmierci mojego chłopaka chodziłam do psychiatry jednak słabo pamiętam ten czas. Trochę obawiam się znów opowiadać o moim życiu

Mała smile kiedy boli Cię ząb idziesz do dentysty, kiedy złamiesz nogę idziesz do chirurga, a kiedy wpadasz w depresje idziesz do psychiatry-polecam również psychologa smile

24,874

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

L_ukrecjo, ale ja właśnie jestem cały czas niezrównoważona i niespokojna. Tylko teraz dopiero widzę to, co kiedyś psycholożka próbowała we mnie zmienić. Tylko wtedy to ja miałam co innego w głowie. I wcale nie uważam, że osiągnęłam inny poziom albo, że jestem daleko przed tobą. Może jestem bardziej świadoma siebie.
Ale wiesz, teorię to ja mam w jednym paluszku, gorzej z praktyką. Uwierz, potrafię sobie nieraz takie filmy wkręcić, że niezły serial by z tego wyszedł. A wszystko bierze się u mnie ze strachu. Lęk przed życiem, chorobą, utratą pracy, samotnością, bezradnością... jest tego mnóstwo. I wszystko bez uzasadnionego powodu. Dlatego wiem, że dzisiejsze nerwy są bezpodstawne. Miną i jutro będzie lepiej. Szukam teraz tylko sposobów, by się uspokoić.
L_ukrecjo, trzymam kciuki za ciebie i za twoją wolność. Praca nad sobą trwa całe życie smile

Anstawio dziękuję i trzymam się. On się dziś wyprowadził. Zostawił co prawda jeszcze część rzeczy, ale napisał list porzegnalno-manipulacyjny, a na końcu podpisał się ŻEGNAJ. A więc teraz praca, praca i praca nad sobą. Czytanie, pisanie tu, robienie-notowanie zadań i poleceń z książek. To mi daje siłę.
A wracając do Ciebie myślisz,że tak do końca są na tym świecie ludzie zrównoważeni? spokojni? Za to tak świadomi siebie i uczciwi jak Ty, to rzadkość- słowo.

24,875

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Do wszystkich Pań nas czytających smile
Kobiety, Dziewczyny przyłączcie się do Nas. Ja jestem na początku drogi i chętnie poszłabym nią (tą zdrową drogą) z towarzyszkami. Piszcie! Mogę przesłać na e-maila lektury KKZB. Pozdrawiam smile

24,876

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

l_ukrecjo, 

odpowiadając na Twój post, ja bym chętnie poprosiła o zestaw lektur KKZB. (dzisiaj szukałam ich w internecie - udało mi się już przeczytać "lęk przed bliskością" Janet Woititz - zresztą polecam)

Mimo upływu dużej ilości czasu od rozstania (emocje już we mnie nie są już wzburzone), to wciąż czuję się bardzo zagubiona. Podczytuję Was czasami - dajecie dużo do myślenia. W jakimś stopniu Wasze przemiany są dla mnie inspiracją do działania.

Pozdrawiam gorąco.

24,877

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja też bym bardzo prosiła o lektury smile

Dziękuję Wam, Wasze słowa naprawdę podnoszą mnie na duchu

24,878

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zagubiona_i_co_dalej napisał/a:

l_ukrecjo, 

odpowiadając na Twój post, ja bym chętnie poprosiła o zestaw lektur KKZB. (dzisiaj szukałam ich w internecie - udało mi się już przeczytać "lęk przed bliskością" Janet Woititz - zresztą polecam)

Mimo upływu dużej ilości czasu od rozstania (emocje już we mnie nie są już wzburzone), to wciąż czuję się bardzo zagubiona. Podczytuję Was czasami - dajecie dużo do myślenia. W jakimś stopniu Wasze przemiany są dla mnie inspiracją do działania.

Pozdrawiam gorąco.

Jasne Zagubiona smile Napisz do mnie na e-maila, a ja Ci odeślę lekturki,  a troszku ich jest smile

Komu jeszcze wysłać Dziewczyny??? smile

24,879

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
l_ukrecja napisał/a:

Anstawio dziękuję i trzymam się. On się dziś wyprowadził. Zostawił co prawda jeszcze część rzeczy, ale napisał list porzegnalno-manipulacyjny, a na końcu podpisał się ŻEGNAJ. A więc teraz praca, praca i praca nad sobą. Czytanie, pisanie tu, robienie-notowanie zadań i poleceń z książek. To mi daje siłę.
A wracając do Ciebie myślisz,że tak do końca są na tym świecie ludzie zrównoważeni? spokojni? Za to tak świadomi siebie i uczciwi jak Ty, to rzadkość- słowo.

Czyli jest powód do świętowania? smile

L_ukrecjo wierzę, że są na tym świecie ludzie spokojni i zrównoważeni smile
Jak zjemy razem beczkę soli, to wtedy będziesz mogła ocenić, jak bardzo jestem uczciwa i świadoma siebie tongue

24,880

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dobrze, dobrze. Twoje opinie na tym forum są uczciwe i świadome-a tak naprawdę to Cię nie znam.
Tak lepiej? Beczki soli nie zjem, bo na razie rzygam toksynową  psychofagią i na odtruciu jestem tongue

Tak. Mam święto. Nie wiem, moze za jakiś czas, może już jutro będę tu ryczeć-liczę na kopa wtedy-ale dziś jest naprawdę dobrze smile
Jestem spokojniejsza i swobodnie poruszam się po mieszkaniu nie widząc tonu jego oczu smile
Jest ok.
Jest też przestrzeń, nie chcę jej juz nazywać pustką, ani samotnością. Jest miejsce w którym wybuduje swoje wnętrze,a zaczynam prawie od zera. Trzeba mi teraz spokoju, czasu i cierpliwości. To mój czas.

24,881

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Trudno mi coś ci uczciwie poradzić, bo ja wpadłam w depresję po rozstaniu hmm Nie polecam załamań tongue Do dzisiaj jem rosół tylko z ziemniakami, taki jak lubiał M, a czasu minęło już sporo. I gdybym teraz zaczęła się z kimś spotykać, to byłby to związek z rozsądku, a nie z miłości. Może miłość przyszłaby z czasem, kto wie...

24,882

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

Trudno mi coś ci uczciwie poradzić, bo ja wpadłam w depresję po rozstaniu hmm Nie polecam załamań tongue Do dzisiaj jem rosół tylko z ziemniakami, taki jak lubiał M, a czasu minęło już sporo. I gdybym teraz zaczęła się z kimś spotykać, to byłby to związek z rozsądku, a nie z miłości. Może miłość przyszłaby z czasem, kto wie...

sad To brzmi tak jakbyś mentalnie się z M nie rozstała...i może dlatego nie dajesz szansy innym mężczyzną...

24,883

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Czasami dopada mnie melancholia i wspominki tongue

Mam nadzieję L_ukrecjo, że będziesz miała spokojny dzień dzisiaj.

24,884

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Anstawio dziękuję jakoś przeżyłam, ale tym razem lekko nie było bo mamy w pracy zmiany dla mnie korzystne, a dla innych nie, i te inne osoby próbowały mi dokuczyć, choć ja żadnego wpływy na decyzję szefowej nie miałam. Nie dałam się sprowokować, ale ile mnie to kosztowało!!! Zamiast robić swoje i mieć w doopie to ja nie...ufff ale dałam radę i z tymi osobami już na dyżurach nie będę pracować smile
Martwi mnie natomiast to, że S do moich dzieci i znajomych wypisuje sms i prosi żeby na mnie wpłynęli. Kurde! No wczoraj się wyprowadził, więc na co on liczy??? Czy ja z nim po hiszpańsku rozmawiałam? No jak dziecko. I wkurza mnie to, bo miał dać mi spokój sad

24,885

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Popijam meliskę od trzech dni, dwa razy dziennie smile efektu raczej nie widzę. Wczoraj miałam lekkie kołatanie serca po południu, bo miałam godzinę czasu na zrobienie obiadu, byłam głodna, a potem musiałam jeszcze wyjść na dwie godz do pracy. W pracy miałam rumieńca strasznego, więc ciśnienie było wysokie. Wieczorem wróciłam do domu, prysznic i położyłam się do łóżka z książką i meliską. Zasnęłam. Przebudziłam się okoł północy, zgasiłam światło, poszłam spać dalej.
Wiecie czego się boję? Poznać nowych ludzi! Nie chcę nikogo poznawać. Najchętniej zamknęłabym się w moim mieszkaniu i nie wychodziła z niego. Ludzie mi nie przeszkadzają, ale gdy są na dystans.
Po południu idę się umówić na masaż aromatycznymi olejkami. Nigdy nie próbowałam. Trzymajcie kciuki żebym nie stchurzyła przed salonem i weszła do środka i umówiła się na ten masaż. Mam ogromną potrzebę, żeby mnie ktoś podotykał tongue

24,886

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewuszki, ja na szybko, bo zabiegana jestem, a w domu za wolno mi działa łącze. Nie mam kiedy przysiąść - taki lajf pracowy, że się nie da w tym momencie. Ale nie zwiałam, po prostu nie ma kiedy się skupić smile

24,887

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Żabka, fajnie, że znalazłaś chwilkę by coś napisać. Czasami traktuję ten wątek jak kafejkę. Pogaduchy smile
To chyba jesteś w swoim żywiole, bo lubisz jak coś się dzieje?

Umówiłam się na masaż. Ale ze mnie panikara. Wszystko co nowe, wywołuje u mnie strasznie negatywne emocje. Chyba tego nie zmienię,  ale może zaakceptuję ten strach.

24,888 Ostatnio edytowany przez daisy48 (2013-11-28 16:20:40)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Cześć Dziewuszki! Trochę mnie nie było, ale robiłam generalne porządki... w życiu oczywiście! I doszłam do konkretnego wniosku

   http://imagizer.imageshack.us/v2/800x600q90/c/23/images5fu.jpg

24,889

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja też! Ja też!!!  Jestem zołzą!!! tongue
Ja też traktuję to forum jak kafejkę ale i szkołę smile

Wiecie jak ja dużo o WAS myślę w ciągu dnia?
Wiecie, że dziś i wczoraj mniej myślę o nim??? a więcej o sobie, a to sukces jakiego się nie spodziewałam.
Kiedyś w moim życiu cokolwiek się stało, to ja i tak myślałam o nim-obsesja. Wczoraj myślałam o kłopotach w pracy, a dziś o leczeniu, bo byłam u neurologa i gastrologa. Muszę-chcę o siebie zadbać i ponaprawiać co się da i zadbać o to czego się nie da.

Ale najważniejsze dziś...byłam u rodziców. Powiedziałam im, że rozstałam się z S. Powiedziałam, że jest zdrajcą. Zdziwienie. Opowiedziałam mamie jeden, tylko jeden z epizodów zdrad, a ona nie mogła w to uwierzyć, nie mogło to do niej dotrzeć i nie mogła zrozumieć dlaczego z nim tak długo byłam. W każdym bądz razie mam ich wsparcie smile.
I jeszcze może ważniejsze...ponieważ poszłam do nich sama i tak sobie gadaliśmy, nie wiedzieć czemu zaczęli temat pedofila! Temat tabu, temat z którym nie chcieli się zmierzyć! Fakt zaczęli siebie nawzajem obwiniać, aż musiałam ich uspakajać i powiedziałam, że winny jest pedofil i tak to zostawmy. Ale Dziewczyny dla mnie sam fakt, ze oni przyjęli moją traumę z dzieciństwa i czują się za nią odpowiedzialni, to po prostu niewiarygodna ulga. W ten sposób uwolnili mnie od odpowiedzialności za ten dramat i wparli psychicznie. Nie, nie było, że żal nam Ciebie, czy coś tam, nie. Ale dla nich to ogromny krok, wręcz ukłon do mojego dziecięcego cierpienia, które nosiłam w sobie całe życie.

24,890

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Lukrecjo, jak ja Ci "zazdroszczę", że możesz sobie jeszcze pogadać z Rodzicami - ja już dawno nie mam takiego luksusu, bo oboje już nie żyją.
Teraz akurat tak bardzo potrzebowałabym ich wsparcia - za kilka dni mam tę sprawę w sądzie o znęcanie..., a mój...dalej się znęca. Wypisuje mi smsy, że ten dzień będzie dla mnie koszmarem, że wsadzi mnie do cyt."wariatkowa", że podrzuci mi sznurek, żebym się powiesiła, a on wtedy klęknie i podziękuje za to Bogu..., a za chwilę pisze do mnie "serduszko moje, ja cię tak strasznie kocham"...

http://imagizer.imageshack.us/v2/150x100q90/c/542/pacz.jpg

24,891

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Daisy droga, to te sms mogą też pomóc w sądzie! Poza tym utwierdzają Cię w przekonaniu, że dobrą ( bardzo dobrą) decyzję podjęłaś smile
Wiem. To boli. Czujesz się zaszczuta. Nawet to przerabiałam. Drugi mąż przed rozwodem mi tak pisał. Dupek. Teraz to nawet złości do niego nie czuję. Nic nie czuję.
A obecny eks nęka moje dorosłe dzieci...pisze do nich. Wkurza mnie to ale nie mam na to wpływu. Poprosiłam dzieci żeby mi nie mówiły o czym i kiedy z nim gadają, a one są na tyle świadome, że nie dadzą mu się zmanipulować.
Swoją drogą, to takie przykre, ze dwoje ludzi najpierw się kocha, a potem nienawidzi.

24,892

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

Popijam meliskę od trzech dni, dwa razy dziennie smile efektu raczej nie widzę. Wczoraj miałam lekkie kołatanie serca po południu, bo miałam godzinę czasu na zrobienie obiadu, byłam głodna, a potem musiałam jeszcze wyjść na dwie godz do pracy. W pracy miałam rumieńca strasznego, więc ciśnienie było wysokie. Wieczorem wróciłam do domu, prysznic i położyłam się do łóżka z książką i meliską. Zasnęłam. Przebudziłam się okoł północy, zgasiłam światło, poszłam spać dalej.
Wiecie czego się boję? Poznać nowych ludzi! Nie chcę nikogo poznawać. Najchętniej zamknęłabym się w moim mieszkaniu i nie wychodziła z niego. Ludzie mi nie przeszkadzają, ale gdy są na dystans.
Po południu idę się umówić na masaż aromatycznymi olejkami. Nigdy nie próbowałam. Trzymajcie kciuki żebym nie stchurzyła przed salonem i weszła do środka i umówiła się na ten masaż. Mam ogromną potrzebę, żeby mnie ktoś podotykał tongue

Może posiadasz "Codzienne Afirmacje", rozmyślania dla dorosłych dzieci, a jak nie masz, to ja dla Ciebie przepiszę, bo na dzień dzisiejszy, to jak odpowiedz na tego posta smile

"Mechanizmy obronne

DZISIAJ NIE BĘDĘ STRONIŁA OD RYZYKA


Przez caly dzien bede sprawdzala co jakis czas, co czuje. Bede autentyczna-zadnych masek, zadnego chowania sie za murem.

Kiedy bylam dzieckiem mechanizmy obronne pelnily pozyteczna role. Dzisiaj mechanizmy obronne odgradzaja mnie od swiata. Kiedy uporczywie sie bronie, nawet moje wlasne zycie nie ma do mnie dostepu. Ukrywam sie za tyloma maskami, ze odnosze wrazenie, iz zamknelam sie w jakims wiezieniu. Trudno mi sobie przypomniec jaka jestem naprawde.

Stopniowo pozwalam sobie na ujawnianie uczuc i pokazuje innym, kim jestem. Nie mam juz ochoty ponosic wysokich kosztow zamykania sie przed wlasnymi emocjami. Nie bede ukrywala, ze jestem kims innym, aby ukryc przed ludzmi, ze latwo mnie zranic. Jestem pewna, że jezeli pokaze ludziom kim naprawde jestem, docenia mnie i beda kochali.

Skladam bron, lęki i zbroje i zaczynam zyc, zadna zbroja nie zapewnia mi tyle bezpieczenstwa, co zaufanie do ludzi i pozwolenie, by i oni mi zaufali.

24,893

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
l_ukrecja napisał/a:

Swoją drogą, to takie przykre, ze dwoje ludzi najpierw się kocha, a potem nienawidzi.

Kiedyś czytałam, że "Nienawiść to miłość, która zboczyła z drogi" i wydaje mi się, że chyba coś w tym jest...

Kurcze, jest mi z tym wszystkim źle, może dlatego, że niedługo Święta... najchętniej przespałabym ten okres. Nawet pracować mi się nie chce, chociaż kocham swoją pracę, ale przez to wszystko ciągle jestem z czymś do tyłu, nie nadążam i wkurzam się sama na siebie.

24,894

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

DO DZIEWCZYN KTÓRYM WYSYŁAM LEKTURY KKZB!

Drogie panie, potwierdzajcie czy doszły do WAS e-maile, czy wysłałam dobrze, bo tak dawno tego nie robiłam, że się ogarnąć w tym nie mogę. Dziś poszły i chyba będzie dobrze smile

I KOMU, JESZCZE KOMU, bo idę do domu tongue

24,895

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
daisy48 napisał/a:
l_ukrecja napisał/a:

Swoją drogą, to takie przykre, ze dwoje ludzi najpierw się kocha, a potem nienawidzi.

Kiedyś czytałam, że "Nienawiść to miłość, która zboczyła z drogi" i wydaje mi się, że chyba coś w tym jest...

Kurcze, jest mi z tym wszystkim źle, może dlatego, że niedługo Święta... najchętniej przespałabym ten okres. Nawet pracować mi się nie chce, chociaż kocham swoją pracę, ale przez to wszystko ciągle jestem z czymś do tyłu, nie nadążam i wkurzam się sama na siebie.

Też tak mam. Najgorzej w weekendy. Wolę być w pracy. Świeta z dziećmi i rodzicami.

ps. kurde nie wiem co mi jest ale w ogóle za S nie tęsknię, rozumiecie coś z tego? Czuję wolność? Czy to minie? Kilka razy się rozstawaliśmy i ja umierałam wręcz, a teraz spokój smile No łaska Boża jak nic! I dojrzałam w końcu smile

Posty [ 24,831 do 24,895 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 381 382 383 384 385 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024