Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 36 37 38 39 40 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 2,406 do 2,470 z 26,307 ]

2,406 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2011-05-29 14:21:52)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
anitka77 napisał/a:

Moj ojciec zdradził moja mame i moja mama rozwidła sie z nim jak mialam 6 lat. Opowiadala mi ze nie szanował jej ze zawsze jak sobie wypił kleil sie do innych bab.
Moj ojciec jest teraz w zwiazku juz 20 lat z ta sama kobieta. Zdradzil ja ale ona o tym nie wie.
(...)
Co za absurd. Ja nie wiem czy ja kiedys bede normalna.

Jeżeli uzależniasz swoją "normalność" od przeszłości i teraźniejszości związanej z rodzicami to ja nie wiem tongue
Jesteś dużą dziewczynką i mogłabyś zacząć żyć bez tych obciążeń. Oni żyją jak chcą i jak im wygodnie,i zrobili co zrobili, ale to nie ma nic wspólnego z tobą dzisiaj. Nie powinnaś się na to oglądać, bo nie masz na to żadnego wpływu.

Kobieto zejdź na ziemię. Nie zawsze, choć często kobiety są bardziej poszkodowane. Zapytaj raczej czy tu wszystkie chciałyby żyć zamknięte w tych złotych amerykańskich pałacach. A i tam nie wszyscy mieszkają w tych pałacach - chyba są i normalni ludzie smile Trzeba spytać Zazdrości

Zobacz podobne tematy :

2,407

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Anhedonia, ja tylko podalam przyklad ze sa tez takie zony sa tez zony meneli i zony bezdomnnych. Chodzi mi o to ze czesto nie mamy wsparcia w wymiarze sprawiedliwosci i faceci czuja sie bezkarni. Pobije Cie ale jak nie masz swiadkow to masz problem itd.

Ja stoje na ziemi i wole podawac za przykład lepsze wzorce niz to ze kobieta w bezsilnosci musi przechodzic transformacje, obcina włosy, przestaje o siebie dbać, zaczyna myslec jak mezczyzna. Tak wiem poradniki wskazuja na to, ze nareszcie mozesz objadac sie lodami, robic z siebie straszydlo, chodzic w podartych gaciach ale to jest na krotka mete, bo przyjdzie dzien gdzie spojrzysz w lustro i stwierdzisz cholera nie dziwie sie ze jestem sama.

2,408

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
anitka77 napisał/a:

Jak na przykład idzie sobie ulicą fajna laska a on mówi " ale bym ją bzyknął" albo poszedł bym do go-go pojdziesz ze mną? albo mam ochote zalać sie dzis w trupa zalejemy sie razem?

To nie jest przyjaźń kochana. Tak to gada ze sobą dwóch facetów, którzy są kumplami.
My tu mówimy o prawdziwej przyjaźni. O szacunku, ufności, zaufaniu, wspólnych zainteresowaniach, szczerości.
Dla mnie to jest przyjaźń. I tak jak Zazdrość nie mam wątpliwości - jeśli z kimś stworzę jeszcze związek, to będzie to mój przyjaciel. Od siebie dołożę jeszcze, że musi być super seks big_smile Nie odpuszczę już tego big_smile

Anitko - ja myślę, że terapia pozwoli Ci wyprostować wiele w Twoim postrzeganiu świata. Mnóstwo rzeczy w Twojej przeszłości spowodowanych przez inne osoby (tata, mama) ma wpływ na Twoje postrzeganie świata. Będziesz sie musiała z tym bagażem pożegnać, bo to ciągnie Cię w dół.
Sorki, ale to, że Twój ojciec zwierza Ci się, że zdradził żonę jest okropne. To przerzucanie części winy na Ciebie.
Wydaje mi się, że nawet jeszcze nie w pełni zdajesz sobie sprawę, że Ty jesteś DDD. Interesowałaś się grupami wsparcia lub terapią DDD?

2,409

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anhedonia napisał/a:
anitka77 napisał/a:

Moj ojciec zdradził moja mame i moja mama rozwidła sie z nim jak mialam 6 lat. Opowiadala mi ze nie szanował jej ze zawsze jak sobie wypił kleil sie do innych bab.
Moj ojciec jest teraz w zwiazku juz 20 lat z ta sama kobieta. Zdradzil ja ale ona o tym nie wie.
(...)
Co za absurd. Ja nie wiem czy ja kiedys bede normalna.

Jeżeli uzależniasz swoją "normalność" od przeszłości i teraźniejszości związanej z rodzicami to ja nie wiem tongue
Jesteś dużą dziewczynką i mogłabyś zacząć żyć bez tych obciążeń. Oni żyją jak chcą i jak im wygodnie,i zrobili co zrobili, ale to nie ma nic wspólnego z tobą dzisiaj. Nie powinnaś się na to oglądać, bo nie masz na to żadnego wpływu.

Kobieto zejdź na ziemię. Nie zawsze, choć często kobiety są bardziej poszkodowane. Zapytaj raczej czy tu wszystkie chciałyby żyć zamknięte w tych złotych amerykańskich pałacach. A i tam nie wszyscy mieszkają w tych pałacach - chyba są i normalni ludzie smile Trzeba spytać Zazdrości

Dobrze wiec ja sie pytam dlaczego wiekszosc z nas tu na tym forum ma poczucie tego ze przegrała?

Wiesz dlaczego? dlatego ze oprocz tego ze zostalysmy pozucone, bozbawione godnosci, czesto zadłuzone, czesto tez walczac z soba odrzucamy resztki kobiecosci, staramy sie byc silniejsze niz natura nas stworzyła, nie mamy wsparcia oprocz kilku wspanilych kobiet wspierajacych sie tu wzajemnie i grona przyjaciolek.

Ja chcialabym zebysmy mogly powiedziec wygralam! zaplacil mi za to co mi zrobil, bo zostal bez niczego.

2,410 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-05-29 15:01:23)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
anitka77 napisał/a:

Ja stoje na ziemi i wole podawac za przykład lepsze wzorce niz to ze kobieta w bezsilnosci musi przechodzic transformacje, obcina włosy, przestaje o siebie dbać, zaczyna myslec jak mezczyzna. Tak wiem poradniki wskazuja na to, ze nareszcie mozesz objadac sie lodami, robic z siebie straszydlo, chodzic w podartych gaciach ale to jest na krotka mete, bo przyjdzie dzien gdzie spojrzysz w lustro i stwierdzisz cholera nie dziwie sie ze jestem sama.

Jak żyję 39 lat nigdy w życiu nie spotkałam takiej kobiety. Za to facetów - na pęczki.

2,411

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

No dobrze, to apropos tej przyjazni:)
Ja z moim ex mowilismy sobie wszystko, wspieralismy sie, wlasciwie na tamten czas moglam stwierdzic ze to moj przyjaciel, no coz ta przyjazn nie przetrwala.
Moja przyjaciolka jest ze swoim mezczyzna on wie o niej wszystko ona o nim tez. W klutni zdarza sie ze wyciagaja na wierzch wszystkie rzeczy ktore powiedzieli sobie w sekrecie a ktore nie powinny byc nigdy uzyte jako karta przetargowa w klutni.
I cala masa moich znajomych ktorzy maja udane zwiazki. Tak sa przyjaciolmi ale nie do konca. Zaufanie i szacunek to podstawa zwiazku, parterstwo tez chociaz to pobozne zyczenia ale niech i tak bedzie. Zycze Wam kochane i niekochane zebyscie tez czasami zeszly na ziemie i znalazly tych facetów moze i ja zmienie zdanie. Poki co trzymam sie tego ze jedyna przyjazn jaka istnieje jest pomiedzy kobietami a u mezczyzn pomiedzy mezczyznami.

2,412

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tak wiem ze jestem DDD, KKZB, i jeszcze Bog wie co jeszcze i ide na terapie bo widze ze jestem pare krokow za Wami, przechodze etap zbuntowania i zdołowania ale mysle ze i przez to uda mi sie przejsc.

2,413

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
anitka77 napisał/a:

Dobrze wiec ja sie pytam dlaczego wiekszosc z nas tu na tym forum ma poczucie tego ze przegrała?

Wiesz dlaczego? dlatego ze oprocz tego ze zostalysmy pozucone, bozbawione godnosci, czesto zadłuzone, czesto tez walczac z soba odrzucamy resztki kobiecosci, staramy sie byc silniejsze niz natura nas stworzyła, nie mamy wsparcia oprocz kilku wspanilych kobiet wspierajacych sie tu wzajemnie i grona przyjaciolek.

Ja chcialabym zebysmy mogly powiedziec wygralam! zaplacil mi za to co mi zrobil, bo zostal bez niczego.

Poczucie przegranej maja te, które nie mają siły i motywacji do walki. A dlaczego? Bo zbyt długo pozwalały na takie a nie inne traktowanie siebie.

Kochana, natura sprawiła, że to my jesteśmy silniejsze psychiczne - dlatego właśnie chodzimy w ciąży, karmimy piersią i opiekujemy się dziećmi. Podnosimy się z kolan tyle razy, ile trzeba.
A to, czy mamy wokół siebie przyjaciółki - wynika z naszego zachowania i z tego jakimi osobami się otaczamy. Ww bogate panie raczej na siebie nie mogą liczyć, bo mają priorytety umiejscowione w portfelu. Ja nie mam tego zmartwienia, bo wiem, że np Anhedonia ma głęboko w d... jak ja wyglądam, ile mam w portfelu i czy umiem grać w golfa. I vv.

Oczywiście, że sprawy finansowe są istotne, ale ja uważam, że karanie kogos za to, że mnie zostawił "karą finansową" jako bonusem jest słabe. Bo kim wtedy jestem? Prostytutką z którą trzeba sie rozliczyć za spędzony czas? Niech rozliczenie będzie uczciwe. Bo to Ty, ja, i inne kobiety trwałyśmy przy takich uszkodzonych osobnikach. Parwo do "bezradności" miały te, którym w takiej sytuacji przystawiono pistolet do głowy.
Mnie nikt nie przykładał - sama przesuwałam powoli granicę tolerancji coraz dalej, sama tłumaczyłam wszelkie rzeczy, których nie powinnam tłumaczyć. Aż doszłam dotąd, gdzie teraz jestem. I zapewniam Cię, że ja wiem, że WYGRAŁAM. Wygrałam normalną resztę swojego życia.

Odnośnie kobiecości - ja tam nie narzekam. Mam piękne piersi, kształtną pupę i długie nogi. Nie wyglądam jak wieszak z wybiegu, ale ja nie przykładam do siebie żadnej miarki. Ważne, jak się z tym co mam czuję. I jak czuję się świetnie - inni też tak mnie postrzegają. Osobną sprawą jest to, że dopełnieniem mojej fizycznej kobiecości jest moja czułość, empatia, serdeczność - i to jestem cała kobieca JA.   

Anitko, twoi znajomi nie są przyjaciółmi, pomimo iz tak siebie nazywają. Przyjaźń nie polega na mówieniu sobie wszystkiego. Poza tym co to za chory układ, że "oni wiedzą o sobie wszystko" - a po co? To gdzie tu zaufanie?
I co ma znaczyc wywlekanie sekretów? Na to nie ma miejsca w przyjaźni. Powierzony sekret wędruje do grobu razem ze mną. A jak nie wiem, że nie umiem ich dochować - mówię, żeby mnie nimi nie obarczać.

2,414

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dlaczego mowisz ze to chory układ ze wiedza o sobie wszystko?. Przeciez prawdzwy przyjaciel to taka osoba ktora wie o Tobie wszystko i nadal chce byc Twoim przyjacielem.

2,415

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
anitka77 napisał/a:

Tak wiem ze jestem DDD, KKZB, i jeszcze Bog wie co jeszcze i ide na terapie bo widze ze jestem pare krokow za Wami, przechodze etap zbuntowania i zdołowania ale mysle ze i przez to uda mi sie przejsc.

Dziubas, ale wiesz, że teraz wściekasz się na mnie, a nie na niego? big_smile Jestem taki "produkt zastępczy".
Tak łatwiej, wiem. Ale się nie obrażę i nie skrzywdzę. Ale i też nie będę potakiwać, że świat jest zły, że wszyscy są źli i nie będzie lepiej. Bo to nieprawda.
I oczywiście, ze przejdziesz przez ten etap. Z przyjemnością zauważam, że bardzo ładnie go sama nazwałaś. Każda z nas go przeszła - i żyjemy.
Jesli masz ochotę, to wygoogluj sobie DDD - i poczytaj historie osób, które tam się wypowiadają. Mnie osobiście bardzo pomaga takie poczytanie na stronie DDA. Wiem, że nie jestem jedynym popieprzonym egzemplarzem na tym świecie. I widzę, że inni się podnoszą i ratują swoje życie. Ja też tak robię. I namawiam CViebie, żebyś też spróbowała. A co Ci szkodzi?

2,416

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
anitka77 napisał/a:

...czesto nie mamy wsparcia w wymiarze sprawiedliwosci i faceci czuja sie bezkarni. Pobije Cie ale jak nie masz swiadkow to masz problem itd.

Ja stoje na ziemi i wole podawac za przykład lepsze wzorce niz to ze kobieta w bezsilnosci musi przechodzic transformacje, obcina włosy, przestaje o siebie dbać, zaczyna myslec jak mezczyzna. Tak wiem poradniki wskazuja na to, ze nareszcie mozesz objadac sie lodami, robic z siebie straszydlo, chodzic w podartych gaciach ale to jest na krotka mete, bo przyjdzie dzien gdzie spojrzysz w lustro i stwierdzisz cholera nie dziwie sie ze jestem sama.

Kochana - to że sąd musimy mieć dowody, żeby kogoś ukarać nie jest polskim wynalazkiem i obowiązuje w całym świecie.

Te wzorce, które są lepsze dla Ciebie, dla mnie są najwyżej zadziwiające.
Transformacja w twoim rozumieniu nie ma się nijak do faktów. Nie znam dziewczyny, która tak by się zachowywała jak ty opisujesz. Owszem takie zachowania mają miejsce wcześniej - przed wyzwoleniem się z nieszczęśliwego związku. Po jego zerwaniu przeważnie w poczuciu wolności zaczyna się coś przeciwnego. Pozytywna odmiana - fryzjer, wyjazdy i spotkania, kursy salsy i inne przyjemności. To już inny etap. Po spojrzeniu w lustro stwierdzam, że nie resztki a rozkwit kobiecości we mnie nastąpił. Nikt Ci nie każe żreć tych lodów ani chodzić w podartych gaciach - to tylko twój wybór.

Piszesz:"Ja chcialabym zebysmy mogly powiedziec wygralam! zaplacil mi za to co mi zrobil, bo zostal bez niczego." TY łakniesz zemsty i odpłaty - mnie ona do niczego nie potrzebna. Mam swoją godność i uwłaczałyby mi tak niskie pobudki. Ja wygrałam - bo mam go gdzieś. Wygrałam, bo on mi wisi. Niech się męczy ze swoimi problemami sam i żałuje co stracił.
Ale to ja. Ty możesz mieć inne potrzeby smile Tylko nie generalizuj, że wszystkim to potrzebne do szczęścia.

2,417

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
anitka77 napisał/a:

Dlaczego mowisz ze to chory układ ze wiedza o sobie wszystko?. Przeciez prawdzwy przyjaciel to taka osoba ktora wie o Tobie wszystko i nadal chce byc Twoim przyjacielem.

Kochana, to gdzie Twoim zdaniem jest miejsce na zaufanie? Jeśli chcę wiedzieć wszystko, to znaczy, że nie ufam.
Moja córka jest teraz na wyjeździe u koleżanek i ja dzwoniąc wieczorem pytam "Wszystko OK?" a nie "Mów mi wszystko, co robiłaś" bo mam do niej zaufanie, że gdyby wydarzyło się coś istotnego, to mi o tym sama powie.
Tak samo jest w przyjaźni i związku. Nie musimy mówić sobie wszystkiego, ba - każdy z nas musi mieć jakieś "swoje" sprawy. Ważne, żeby się nie okłamywać i nie zatajać spraw istotnych.

2,418

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja w ramach dbania o swoją kobiecość dziś na obiad mam kefirek smile Nie ukrywam, ze względy finansowe też odegrały swoją rolę. tongue Wczoraj winko, to dziś - kefirek big_smile

2,419

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Co do tych zon z portwelami. To nie wiem jakie maja priorytety ciezko mi powiedziec czy one sa gorsze czy lepsze. Kazdy ma swoj sposob na zycie a najwazniejsze jest to zeby umiec cieszyc sie tym zyciem. Wiec jezeli im to sprawia przyjemnosc i jezeli realizuja sie w tych zwiazkach czuja sie kochane, obdarowywane prezentami maja udany sex maja to co chca to dlaczego od razu mowic o tym ze sa w jakis klatkch skoro im to odpowiada. Ja sie moge zadowolic schabowym ona homarem. To sa tylko przyklady.
Ja czuje ze przegralam bo za duzo czasu poswiecilam na cos co nie mialo sensu, zapominalam o sobie, dawalam cala siebie, wiem ze przegralam i nie wmowie sobie ze wygralam. Bo tamta walke przegralam.
Natomiast to jak mi sie dalej zycie potoczy to zobaczymy.

2,420 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-05-29 15:33:51)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
anitka77 napisał/a:

Co do tych zon z portwelami. To nie wiem jakie maja priorytety ciezko mi powiedziec czy one sa gorsze czy lepsze. Kazdy ma swoj sposob na zycie a najwazniejsze jest to zeby umiec cieszyc sie tym zyciem. Wiec jezeli im to sprawia przyjemnosc i jezeli realizuja sie w tych zwiazkach czuja sie kochane, obdarowywane prezentami maja udany sex maja to co chca to dlaczego od razu mowic o tym ze sa w jakis klatkch skoro im to odpowiada. Ja sie moge zadowolic schabowym ona homarem. To sa tylko przyklady.
Ja czuje ze przegralam bo za duzo czasu poswiecilam na cos co nie mialo sensu, zapominalam o sobie, dawalam cala siebie, wiem ze przegralam i nie wmowie sobie ze wygralam. Bo tamta walke przegralam.
Natomiast to jak mi sie dalej zycie potoczy to zobaczymy.

Anitko, a gdzie któraś z nas napisała, że ich priorytety są gorsze. Wyraźnie napisałam, jakie są konsekwencje tych priorytetów. To jest taki układ biznesowy. Płacę - a Ty jesteś zadowolona, piękna, i widzisz tyle ile ja chcę, żebyś widziała. No oczywiście dotyczy to obu płci - są też bogate kobiety, które mają pięknych i młodych mężczyzn.
Anitka, a czy Ty wcześniej nigdy w życiu nie przegrałaś? Ja przegrałam wiele razy. I co z tego? Ważne, czy wyciągnęłam wnioski.
Jest takie powiedzenie: Nie świadczy o człowieku to, że upadł, tylko czy - i jak się podniósł".

2,421

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
anitka77 napisał/a:

Zazdrosc, czytalam ze chcesz swoj nowy zwiazek oprzec na przyjazni. Czy Wy naparwde wierzycie ze moze byc przyjazn pomiedzy facetem a kobietą? szczegolnie facetem, ktorego sie kocha?
Nie mowie tu o wspolnym pluciu flegmą i śmianiem sie razem z tych samych dowcipów. Mowie tu o przyjazni szeroko pojętej. Jak na przykład idzie sobie ulicą fajna laska a on mówi " ale bym ją bzyknął" albo poszedł bym do go-go pojdziesz ze mną? albo mam ochote zalać sie dzis w trupa zalejemy sie razem? Bo dla mnie tak bardzo wazny jest szacunek w związku i chce zeby mezczyzna mnie szanował a te wszystkie zdarzenia nie wpływaja budująco na szacunek pomiedzy kobieta a męzczyzna.

Anitka ja nie akceptuje przyjazni z kims kto mowi w wymieniony przez Ciebie sposob. Nie wyobrazam sobie przyjazni opartej na szacunku i zyczliwosci. Przyjaciel moze Ci zjechac tylek rowno, ale nie za plecami, powie Ci o tym uczciwie prosto w oczy i z troski o Twoje dobro. Facet, ktory na spotkaniu, spazerze czy zwyklych zakupach oglada sie ostentacyjnie za innymi kobietami daje mi wyraznie sygnal, ze jest ze mna bo "z braku laku i kit dobry"... tak samo zona, ktora z ekscytacja w glosie truje mezowi glowe o "cudownosciach" meza pani Kazi dodajac na koniec "A ty to nigdy taki nie jestes" Dla mnie jest to to samo. Podalam drugi przyklad zeby bylo sprawiedliwie.
Moj zwiazek nie przerodzi sie w nic trwalego z obiektywnych przyczyn, ktorych nie podam bo byscie mnie udusily. Dla tych co maja wyobraznie na podkreconych obrotach.. wyjasniam: On nie jest zonaty big_smile
Mam soje ZASADY i sie ich trzymam. Pewnej zasady jednak sobie jescze nie wypracowalam, nie wymyslilam i dopiero teraz ustalam sobie kryteria.

Co do placenia za siebie w restauracji. Gdy mezczyzn chce za mnie placic czuje jak trace moja niezaleznosc. Gdy jednak nie chce zaplacic czuje sie zrobiona "w balona".
Dlatego najbardziej odpowiada mi gdy on naturalnie chce zaplacic, bez pytan... ot po prostu prosi o rachunek i wyciaga karte. Wtedy mowie, ze chcialabym zaplacic za siebie , bo to daje mi poczucie niezaleznosci.

Piraci z Karaibow-jedyna rola Johnny Deep, ktorej nie potrafie przetrawic.

2,422

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
anitka77 napisał/a:

Ja czuje ze przegralam bo za duzo czasu poswiecilam na cos co nie mialo sensu, zapominalam o sobie, dawalam cala siebie, wiem ze przegralam i nie wmowie sobie ze wygralam. Bo tamta walke przegralam.
Natomiast to jak mi sie dalej zycie potoczy to zobaczymy.

Jesli kolejny zwiazek zaczniesz "walka" o faceta to jest OGROMNE prawdopodobienstwo, ze przegrasz.
Wygrasz jesli odpowiesz sobie na pytanie co powoduje, ze Twoja walka o faceta wyglada wlasnie tak.. i dlaczego musisz o niego "walczyc". A co by bylo gdybys nigdy juz nie walczyla?

2,423

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam serdecznie !
Jestem  w kropce.Walcze sama z soba .Pogonilam lajdaka ,a sama cierpie.Znamy sie krotko, 4 miesiacy.Sama sie dziwilam co ja wyprawiam.Rudy brzydal,biedny jak cerkiewna mysz,kiedys bezdomny.Dal mi duzo ciepla i zrozumienia,chcialam mu pomoc stac na nogi,ale przewidzialam ze gdy doprowadze go do porzadku  w tedy sie zjawia chcentne na taka zdobyc.Staralam sie ,stawalam na glowie zaczynajac od luzka kon
czac obiadkami,mam wlasny biznes.A ten cham prosze wyobrazic sobie potajemnie sie spotykal z inna.Wylapalam przypadkowo w jego aparacie fotograficznym jego wycieczke tuz po wielkanocy z cizia.Zdalam sobie sprawe jak mi klamal zbierajac wszystkie fakty:kontrolniaki,telefony,rozmowy na gg.Jest mi tak przykro ze taki lajdak nie docenil tego co mial.Ja tez jestem dobra.Zaglaskalam go.Sadze ze im wiecej robimy dla nich tym mniej ich interesujemy.Moja mama mowila:coreczko,patrz ze by on szalal za toba a nie ty za nim.To on powininen stawac na glowie i myslec co zrobic ze by byc z toba.Dziewczyny,nikt nas nie nauczyl szanowac samych siebie??Ja wiem w czym blad.Sek w tym ze my wszystko zrobimy ze by objekt naszego porzadania z nami byl,a on nas olewa.My szukamy jemu10000 USPRAWIEDLIWIEN.GDY GO PRAGNIEMY ,NIE WIDZIMY,NIE CHCEMY WIDZIEC WAD.Zejdzmy na ziemie.Jest mi ciezko,ale nie upokorzalam sie.Tak go zjechala ze mieso lecialo na lewo i prawo.Jezeli ktos ma literature pomocna prosze mi przeslac wersje elektroniczna,bede wdzieczna o pomoc.
Moja rada ktora mi pomogla wyjsc z podobnego zwiazku choczaz latwo nie bylo.
Wyrzuc jego dane kontaktowe.
Nie szukaj z nim spotkania.
Jest tysiac zajec,zacznij wszystko wylewac na papier lub forum.
Wyobrazaj o nim najgorsze rzeczy:ze ma hemoroidy---bleeeeeeeeeeeeeeee
wyobraz jak robi kupe,jest czerwony i smierdzacy,
przypomnij jego wady(brudne skarpetki,puszczanie bakow,niemyty tylek,lub przykry zapach z ust.
Przypomnij  o nim to na co zamykalas oczy  bo GO KOCHALAS.
Wez kartke i napisz po jednej stronie zalety po drugiej wady,przeanalizuj i zobaczysz ze tak na prawde zal ci pupe sciska,obraz nedzy i rozpaczy,Gdzie byly twoje oczy.
Bede wdzieczna za pomoc z literatura .
Pozdrawiam.

2,424

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie, moje drogie nie chce walczyc ani o faceta ani tutaj na forum i poczytajcie dokladnie co napisalyscie Niekochana, Anhedonia, Zazdrosc ja Was nie zaatakowalam ja tylko podalam przyklady kobiet ktore sa szczesliwe bo je znam:) odnosnie przyjazni to kazda z nas ma inna definicje. Nie zloszcze sie smile przedstawiam swoj punkt widzenia.

2,425

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
anitka77 napisał/a:

Nie, moje drogie nie chce walczyc ani o faceta ani tutaj na forum i poczytajcie dokladnie co napisalyscie Niekochana, Anhedonia, Zazdrosc ja Was nie zaatakowalam ja tylko podalam przyklady kobiet ktore sa szczesliwe bo je znam:) odnosnie przyjazni to kazda z nas ma inna definicje. Nie zloszcze sie smile przedstawiam swoj punkt widzenia.

Nawet nie przyszło mi do głowy, że nas zaatakowałaś smile I przyznam się, że ja też zwróciłam uwagę na ten zwrot "walka" i nawet napisałam coś na ten temat - ale wykasowałam. smile Mnie osobiście chodziło o to, że nie będzie dobrze, póki związek będzie Ci się kojarzył z walką. hmm
Anitka, a mam takie pytanie. Sama sobie na nie odpowiedz, ja nie muszę jej znać. "Czy to, co teraz kojarzy Ci się ze słowem przyjaźń jest spełnieniem Twoich oczekiwań? Czy dostosowałaś to pojęcie do tego, co mogłaś otrzymać? Czy gdybyś mogła opisać cechy, które miałby posiadać Twój idealny przyjaciel, to jak bardzo różniły by się od tego, co teraz nazywasz przyjaźnią?"

P.S. A złość się kochana, mnie to nie przeszkadza. Jak wielokrotnie pisałam - ja "na złości" podejmowałam wiele decyzji, których wcześniej się bałam.

2,426

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
anitka77 napisał/a:

Nie, moje drogie nie chce walczyc ani o faceta ani tutaj na forum i poczytajcie dokladnie co napisalyscie Niekochana, Anhedonia, Zazdrosc ja Was nie zaatakowalam ja tylko podalam przyklady kobiet ktore sa szczesliwe bo je znam:) odnosnie przyjazni to kazda z nas ma inna definicje. Nie zloszcze sie smile przedstawiam swoj punkt widzenia.

cos chyba przeoczylam... nie poczulam sie zaatakowana... gdzie? kiedy? co? hej szable w dlon!

2,427

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Cytat dla mnie samej, do zapamiętania jak wpadam w otchłań strachu:
"By pojąć najważniejsze lekcje w życiu, każdego dnia musimy przezwyciężać strach".
Do zapamiętania dla mnie.

2,428

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

Cytat dla mnie samej, do zapamiętania jak wpadam w otchłań strachu:
"By pojąć najważniejsze lekcje w życiu, każdego dnia musimy przezwyciężać strach".
Do zapamiętania dla mnie.

i taka mala sugestia z mojej strony... przezwyciezac ? unikac

2,429

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:
niekochana72 napisał/a:

Cytat dla mnie samej, do zapamiętania jak wpadam w otchłań strachu:
"By pojąć najważniejsze lekcje w życiu, każdego dnia musimy przezwyciężać strach".
Do zapamiętania dla mnie.

i taka mala sugestia z mojej strony... przezwyciezac ? unikac

Tak, kochana, tak big_smile Zawsze byłam fighter'ką - na pewien czas zapomniałam o tym hmm Ale już nie zapomnę, nigdy. big_smile

2,430

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ok. Wracam tu znów po kilku dniach. Jestem marna istotą. Pozwoliłam mu wtedy przyjechać. Już wam mówiłam jak było- oglądał mecz.  Co za zbieg okoliczności bo w sobotę była Liga mistrzów. Znowu przyjechał- sytuacja się powtórzyła.... Jestem maksymalnie głupia że mu na to pozwalam.

Aczkolwiek nastąpił następujący przełom. Zadzwoniła do mnie stara koleżanka. Gadka szmatka, opowiada że ma nowego faceta. Ale zaraz mówi że na imprezie po pijaku kleił się do innej, ale powiedział przecież że ją kocha więc ona się nie martwi. Zapaliła mi się lampka alarmowa. Potem powiedziała że ona nie wie co zrobić, że to może tak przejściowo, że on jeszcze ją pokocha mocniej i nigdy więcej tak nie zrobi. Dziewczyna jest sierotą- ma tylko patologiczną matkę i przeżyła wielu ojczymów. Łącząc to wszystko w kupę- wiem już że też jest chora. I mówię jej- masz to i to, kochasz za bardzo. Spróbujmy sobie z nim poradzić póki możemy bo trzeba go zostawić. A ona się tylko spytała jak ja sobie dałam radę z tym wszystkim.... no i co mam jej powiedzieć? Nie dałam- tobie radze- weź się w garść a sama nie umiem tego zrobić. To tak jak nałogowy palacz mówi dla kogoś żeby nie palił bo sobie zdrowie zmarnuje, jednocześnie zaciągając się papierosem.....

No i jak już mnie olśniło że cała ty sytuacja jest godna pożałowania to postanowiłam z nim pokojowo rozmawiać. Już kładliśmy się spać. Dziś rano wyjechał i pomyślałam że to idealny moment, zwłaszcza że od godziny mnie dręczył bym mu powiedziała co jest nie tak bo przecież widzi. A skoro sam prosi... No to mówię- to, to i to. 3 rzeczy które mi nie pasują- przeszłość, teraźniejszość, przyszłość. Że dalej jest w tym samy miejscu itd. A on co? Odwraca się i mówi że nie chce teraz o tym rozmawiać bo jest śpiący, bo zmęczony , że "ale sobie znalazłam temat" itd. I gdy po tych słowach widziałam już tylko jego plecy zdałam sobie sprawę z jednego - Nie ma sensu szukać porozumienia- wytłumaczenia- czekać na wyjaśnienia. Ciągle nie moge się z nim rozstać bo ciągle o tym nie porozmawialiśmy. Ale nie chcę już dłużej czekać na tą rozmowę. Rano oczywiście miałam załamanie gdy mnie rano obudził. Ale przeszło mi po bardzo głupiej rzeczy. Zszedł do kuchni i zjadł śniadanie. Coś dziwnego? Tak , do cholery. Zawsze, ale to zawsze, kiedy jest u mnie to ja rano wstaję robię śniadanie dla nas dwojga- nawet gdy on śpi. A on co?! Wstał- spytał się czy będę robić śniadanie- ja że nie (bo się jeszcze przeciągałam)- to poszedł na dół i zjadł. Nawet nie spytał. Osz cholera- co ja gadam. A czy ja go kiedykolwiek pytałam- proste- jest ranek- robię śniadanie- zrobię i dla niego. I po tym jakże głupim wypadku spojrzałam na niego z politowaniem, spytałam czy wie co oznacza to że to wczoraj nie pogadaliśmy- powiedział że wie, że już nie jesteśmy ze sobą. I sobie poszedł. Założę się że kutas myśli że i ta do niego zadzwonię.! NIE NIE NIE NIE. Myli się!

Zastanawia mnie jedno- czy jesteśmy zdolne z tego wyjść. No bo przepraszam, ale czytacie literaturę- rozmawiacie, itp, itd. Ale większość z was stoi w tym samym miejscu co ja i mimo że chce coś zmienić to dalej jest w bagnie. Fak, nie jest to pocieszające.

2,431 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-05-30 10:40:24)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bitreelka napisał/a:

Zastanawia mnie jedno- czy jesteśmy zdolne z tego wyjść. No bo przepraszam, ale czytacie literaturę- rozmawiacie, itp, itd. Ale większość z was stoi w tym samym miejscu co ja i mimo że chce coś zmienić to dalej jest w bagnie. Fak, nie jest to pocieszające.

Oj kochana, wcale nie! Chyba żadna z nas już nie jest w związku z psychofagiem? Przepraszam, jeśli się mylę, ale chyba nie.
Jesteśmy na różnym etapie otrząsania się z resztek gówna, które jeszcze się przykleiło, ale pomykamy do przodu :D Każda w swoim tempie, bo każda z nas jest inna.
Nie oczekuj jakiś błyskawicznych zmian, bo to po prostu niemożliwe. Jak mogę oczekiwać szybkich efektów, skoro pracowałam na to, co mam całe życie? Indoktrynacja sączyła się powoli, ale skutecznie. Teraz potrzeba czasu, żeby ją wyplewić i zastąpić nowymi postawami. Dopóki nie wywalisz "starego", nie będzie miejsca na nowe.
Zacytuję z "Być kobietą i nie zwariować" coś na temat naszej sinusoidy nastrojów:
"To ważny moment, kiedy jedną nogą jesteśmy jeszcze w starym, a drugą w nowym. Pamiętajcie, proszę, potrzeba wtedy szczególnej uwagi, szczególnej delikatności. Jeszcze tyle nam się myli, jeszcze nie jesteśmy pewne. Aż tu przychodzi zakochanie w sobie, skrzydła niosą nas ku niebu, a potem znów trzeba wrócić do ludzkiej postaci, na lekko trzęsących się nogach. Potem nam te nogi zmężnieją, ale teraz co jakiś czas trzeba usiąść i odpocząć, rozetrzeć guzy nabyte po drodze.  Najważniejsze, że coraz lepiej rozumiemy, skąd i po co to wszystko, i coraz lepiej sobie radzimy, i lubimy siebie. Duże doły stają się średnimi, a średnie małymi; coś, co zabierało nam miesiąc, teraz boli przez tydzień, a potem już tylko przez dwie godziny."

2,432

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

Duże doły stają się średnimi, a średnie małymi; coś, co zabierało nam miesiąc, teraz boli przez tydzień, a potem już tylko przez dwie godziny."

Ja od tygodnia jestem już, Bitreelka, w małym dole. Nie ukrywam, że miały na to wpływ nie tylko moje starania w kierunku samoleczenia ale i BARDZO istotne zdarzenia, których póki co nie mogę opisać na forum. Wiesz, zwyczajnie przychodzi taki moment, kiedy nadchodzi wielka jasność pochodząca z Twojej intuicji, instynktu zachowawczego czy czego tam jeszcze i od Ciebie zależy, co z nią zrobisz - albo skierujesz ją na siebie, albo na psychofaga, który jest kosmiczną czarną dziurą, która pożera wszystko i nawet nie odczuje, że pożarł wielką światłość. Zwyczajnie wchłonie, beknie i wys***a.

Jeśli zapytasz sama siebie, kim jest Twój psychofag i jakie masz odczucia wewnętrzne odnośnie jego intencji, byłego i dalszego życia z nim - co Ci przychodzi pierwsze do głowy, co czuje Twoja skóra, żołądek? Tu nie ma nic mistycznego. Twoje ciało i szare komórki same Ci już od dawna podpowiadają, z kim masz do czynienia i co będzie się działo dalej. Chcesz uczestniczyć w tym JEGO DALEJ?

2,433 Ostatnio edytowany przez bitreelka (2011-05-30 15:24:10)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:

Jeśli zapytasz sama siebie, kim jest Twój psychofag i jakie masz odczucia wewnętrzne odnośnie jego intencji, byłego i dalszego życia z nim - co Ci przychodzi pierwsze do głowy, co czuje Twoja skóra, żołądek? Tu nie ma nic mistycznego. Twoje ciało i szare komórki same Ci już od dawna podpowiadają, z kim masz do czynienia i co będzie się działo dalej. Chcesz uczestniczyć w tym JEGO DALEJ?

Tarantella, coś w tym jest. Nie widzę go w swojej przyszłości. Zawsze gdy myślę o założeniu rodziny to wyobrażam sobie mojego przyszłego męża jako kogoś bez twarzy. Po prostu jeszcze go nie poznałam. Tak więc mój żołądek podskakuje gdy myślę że mogłabym z nim być "do końca życia" (bardziej wywraca się do góry nogami), skóra się wzdryga przed dotykiem. Nie chcę uczestniczyć w jego "dalej". Ale wiem dobrze że teraz jestem twarda- wkurzona. Nie chcę go słyszeć i widzieć i chcę zacząć życie bez niego. Ale w rzeczywistości wiem że potrwa to kilka dni, może tygodni, a potem znowu dam się złapać. Kretyn ze mnie. Kiedyś prawie mi się udało od niego uwolnić, ale po miesiącu braku kontaktu z nim, a raczej kontaktu bliskiego z mężczyzną zaczęłam dosłownie wariować.  Moje przyjaciółki nazwały to CHOROBĄ DWUBIEGUNOWĄ. Z euforii i radości, ciągłego gadania wpadałam w stan przygnębienia, z nikim nie rozmawiałam, nic nie chciałam, płakałam. Mi to aż tak nie przeszkadza, ale wiem że to bardzo dotykało moje otoczenie. Bez kija nie można było do mnie podejść, bonie wiadomo na jaki humor dziś wypadło.

Boję się że właśnie moje wielkie plany i ta idylla potrwają max tydzień. Szkoda że nie wiem jak temu zapobiec....

2,434 Ostatnio edytowany przez anitka77 (2011-05-30 15:39:30)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

8 miesiecy temu rozstalam sie z moim nazeczonym. Jestem kobieta kochajaca za bardzo, DDD, bardzo przezylam rozstanie i zostala we mnie kupa gruzu po nieudanym zwiazku. Moj byly okazal sie zwykłym draniem, bił mnie, ponizał nie szanował, zdradzał. Nie ukrywam ze mam ogromny problem z zaufaniem na nowo komuś innemu.
Poznałam mezczyzne, ktory jest w trakcie rozwodu, walczy teraz o dziecko. Boje sie wplątać w coś co moze znowu na mnie zle wpłynąć.
Boje sie ze on ma nieuregulowane sprawy zwiazane z zoną.
Walka o dziecko stala sie jego celem zyciowym za co go absolutnie nie potepiam, wydaje mi sie ze jest wspanialym oojcem.
Boje sie, ze on na sile chce zalozyc nowy zwiazek a sam jeszcze nie jest gotowy. Ja moglabym sie z nim zwiazac lecz małymi kroczkami poniewaz jestem jeszcze w rozsypce po przeszlości.
Nasze rozmowy skupiaja sie w glownej mierze na temat jego dziecka, on caly czas o dziecku mowi i o tym ze jego zona okazala sie podlym draniem.
Boje sie ze chce on zalozyc nowa rodzine aby moc malej stworzyc lepszy dom, lub ze moze chce udowodnic swojej bylej zonie ze on moze dziecku zapewnic lepszy dom.
Sama nie wiem, zaproponowal mi wyjazd z nim i z dzieckiem na wakacje. Nie jestem chyba na to gotowa.
Czy powinnam sprobowac? czy lepiej dac sobie spokoj dopoki nie bede pewna czy chodzi mu o mnie czy o jego plan?

Czy moge liczyc na wsparcie z Waszej strony? wszystkie za i przeciw mile widziane smile

dodam jeszcze ze rozmawiam z nim bedac w Stanach prze skype przez jakies 2 miesiace, widzielismy sie raz na teej randce ktora opisalam wczesniej.

Jesli chodzi o mnie co ja chce. Ja bym chciala naprawde znowu kogos pokochac, nie chce byc sama, nie jestem szczesliwa idac w pojedynke. Nie jestem pewna ktora droga jest lepsza. Czy czekac, leczyc sie, wzmacniac sie, budowac nową mnie ale rownoczesnie nie dajac sobie szansy na nowy zwiazek bo jestem jeszcze nie gotowa?
Czy wejsc w to i dac szanse bo moze to przerodzic sie w cos dobrego?

2,435

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jeny mam pomysł! Zaszantażuję go:) Tzn ok- wiem, że to złe. Ale jeśli się będzie uporczywie do mnie odzywał i będzie chciał przyjechać to zaszantażuję go że jego rodzina się dowie o tych małolatach. Albo coś jeszcze gorszego. To straszny tchórz więc się wystraszy i mnie zostawi.... geniusz zła. Ale cel uświęca środki, prawda...?

anitka77- na twoim miejscu nie zgodziłabym się na taki wyjazd. Pomińmy twoje uczucia, jego uczucia, pomyślmy o uczuciach dziecka. A skoro nie jesteś pewna czy chcesz się z nim spotykać i na czym stoisz to po co podejmować takie poważne kroki jak wyjazd że tak to nazwę "rodzinny".... W sensie nie mieszaj w głowie dziecku. Jeśli rzeczywiście będziesz chciała z nim być - to czemu nie- owszem. Możecie coś razem zbudować. Ale jeśli teraz będziecie razem wyjeżdżać a potem zdasz sobie sprawę, że to nie to?  Wstrzymaj się z tym....Przecież możecie dalej się spotykać we dwójkę. najpierw chyba też musisz rozwiązać swoje sprawy a on swoje.

2,436 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-05-30 16:24:31)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bitreelka napisał/a:

Jeny mam pomysł! Zaszantażuję go:) Tzn ok- wiem, że to złe. Ale jeśli się będzie uporczywie do mnie odzywał i będzie chciał przyjechać to zaszantażuję go że jego rodzina się dowie o tych małolatach. Albo coś jeszcze gorszego. To straszny tchórz więc się wystraszy i mnie zostawi.... geniusz zła. Ale cel uświęca środki, prawda...?

A dlaczego po prostu nie powiesz NIE? I nie otworzysz drzwi?
Musisz kochana zrozumieć, że to nie on ma się zniechęcić, tylko Ty musisz nie chcieć. Bo jeśli tak nie będzie - niedługo znajdziesz takiego następnego.

Anitka - moim zdaniem nie powinnaś się pakować w taką trudną sytuację. To znów ten sam schemat. Znów chcesz pomagać, ratować.
Ratuj siebie, dziewczyno. Sorki, ale dopóki Ty nie będziesz gotowa - nie stworzysz dobrego związku.
Gdzie Ci się tak spieszy? I dlaczego? Mam wrażenie, że nadal nie rozumiesz sedna naszych problemów. Tzn znasz je, ale nie przekładasz na swoje doświadczenia. Nie da sie przeskoczyć pewnych etapów. Trzeba pracy, dużo pracy.

2,437 Ostatnio edytowany przez bitreelka (2011-05-30 16:29:14)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

niekochana72- wolę go zmusić by się nie pojawił w tych drzwiach, bo jeśli pojawi się- to nie umiem mu jeszcze odmówić. Może to i złe, ale do cholery nie mam siły na jakieś "honorowe" rozwiązania. Albo będę walczyć z zamykaniem mu drzwi przed nosem albo nie dopuszczę do tej sytuacji. Umiem ocenić swoje siły i jedno jest pewne- to nie jest etap mówienia mu "nie, odejdź". Stosuję to już od kilku miesięcy- nie działa. Wtedy kłamie że porozmawiamy itd. Czas na trochę drastyczniejsze rozwiązania. Jeśli nie będzie miał do mnie dostępu to przestanie zatruwać mi umysł. Może to gówniarskie, ale nikt nie mówił że mam grać czysto skoro on tego nie robi....

A nie chcę wpaść w nic podobnego. Zdaję sobie sprawę z sytuacji. I chcę już z nim skończyć, ale nie będę się z nim bawić w kotka i myszkę. Same mówiłyście że powinnam się odciąć..

2,438

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bitreelka napisał/a:

niekochana72- wolę go zmusić by się nie pojawił w tych drzwiach, bo jeśli pojawi się- to nie umiem mu jeszcze odmówić. Może to i złe, ale do cholery nie mam siły na jakieś "honorowe" rozwiązania. Albo będę walczyć z zamykaniem mu drzwi przed nosem albo nie dopuszczę do tej sytuacji. Umiem ocenić swoje siły i jedno jest pewne- to nie jest etap mówienia mu "nie, odejdź". Stosuję to już od kilku miesięcy- nie działa. Wtedy kłamie że porozmawiamy itd. Czas na trochę drastyczniejsze rozwiązania. Jeśli nie będzie miał do mnie dostępu to przestanie zatruwać mi umysł. Może to gówniarskie, ale nikt nie mówił że mam grać czysto skoro on tego nie robi....

A nie chcę wpaść w nic podobnego. Zdaję sobie sprawę z sytuacji. I chcę już z nim skończyć, ale nie będę się z nim bawić w kotka i myszkę. Same mówiłyście że powinnam się odciąć..

Jeśli więc nie ma innego wyjścia - postrasz. Mam nadzieję, że uwierzy. hmm

2,439 Ostatnio edytowany przez anitka77 (2011-05-30 19:47:36)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Britelka, odnosnie wyjazdu, nie pojade wlasnie ze wzgledu na siebie i na dziecko, on bardzo nalega na to abym poznala jego corke, ja natomiast uwazam ze to jest za wczesnie.
Tu juz nie chodzi o nas ale o dziecko, ktore nie powinno byc narazone na poznawanie tzw "cioć" chociazby z tego wzgledu ze nasza znajomosc jest na etapie raczkowania i ja ze swojej strony nie moge nic od siebie teraz dać, ani jemu ani dziecku.
Mialam na mysli raczej to czy powinnam zaczac spotykac sie z takim mezczyzną a o związku tu jeszcze mowy nie ma.
Sptykac sie na zasadzie, wyjscie do kina, na kolacje na spacer.

Jesli chodzi o Twoja sytuacje i szantaz, no cóż hmm, ja tez to zrobilam.
Chcialam zeby moj ex sie ode mnie odczepił raz na zawsze i zadne moje "nie chce" nie docierały do niego.
Powiedziałam mu ze jesli sie ode mnie nie odczepi to wydam jego najwiekszy sekret. Tu nie moge powiedziec co i jak ale bylo to cos na miere być albo nie być.
No i sie odczepił ale w tak podłym stylu i tyle przykrych słów usłyszałam, ze wolalabym poprostu trzasnąc mu drzwiami przed nosem tak jak radzi niekochana, bo moj cel uświecił srodki ale ja tez za to oberwałam toksycznymi slowami.

2,440

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

anitka77- tak sobie myślę o tym facecie i czy powinnaś się z nim spotykać. Hm. Gdyby nie miał on takiej sytuacji jak ta- niedokończone sprawy z byłą żoną, walka o dziecko. Zastanawiałaś się jak to wpłynie na ewentualny przyszły związek? Dopóki on nie unormuje tego co ma unormować to o związku chyba trzeba zapomnieć. Wydawałoby się że po spotykać się można- nic zobowiązującego. Tzn każda normalna kobieta by tak pomyślała, ale kogo my chcemy oszukać:) Nawet się nie obejrzysz a się zaangażujesz i będziesz dostosowywać swoje plany do jego. Oczywiście to dobrze że jest takim ojcem, ale czy naprawdę chcesz wchodzić w ich problemy rodzinne? Mimo wszystko było to małżeństwo, jest dziecko- ciężko tak wejść w to wszystko. Teoretycznie spotykać się możesz, ale w praktyce zastanów się czy nie ciągnie cię do tego właśnie ta sytuacja, "chęć pomocy", nasza martyrologia. Kurcze tyle jest fajnych facetów na świecie, bez takiego bagażu, a my zawsze kombinujemy:)

Co do szantażu- nie użyję go, chyba że zmusi mnie do tego.  Oczywiście nigdy bym się nie posunęła do jego realizacji, ale on wie że we wściekłości mogę zrobić wszystko, więc jak się nie odczepi to podkuli ogon i ucieknie. Ale myślę że to nie będzie potrzebe. Nigdy o mnie nie walczył- nie wierzę że teraz mu się zechce:)

2,441

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Boze, by mi sie wydaje, ze kazdy inny jest lepszy od mojego ex. On ma te cechy charakteru ktore mi odpowiadaja, oprocz jednego faktu, jego obecnej sytuacj zyciowej.

2,442

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie Kochane!
Długo mnie nie było i sporo mam do przeczytania i nadrobienia.
Ale przegladając wątek zauważyłam, że mamy znowu kochaną Zazdrość , a i u Gazi nic nie nie zmieniło na gorzej czy lepiej.

Witaj Niekochana - dziekuję za pamięć. Myslę że u Ciebie też może być tylko lepiej.

A teraz zabieram się za nadrabiane zaleglości  -  pozdrawiam Was wszystkie.

2,443

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Epoka napisał/a:

Witajcie Kochane!
Długo mnie nie było i sporo mam do przeczytania i nadrobienia.
Ale przegladając wątek zauważyłam, że mamy znowu kochaną Zazdrość , a i u Gazi nic nie nie zmieniło na gorzej czy lepiej.

Witaj Niekochana - dziekuję za pamięć. Myslę że u Ciebie też może być tylko lepiej.

A teraz zabieram się za nadrabiane zaleglości  -  pozdrawiam Was wszystkie.

Buziaki kochana - brakowało tu Ciebie. Ściskam Cię mocno.

2,444

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
anitka77 napisał/a:

Boze, by mi sie wydaje, ze kazdy inny jest lepszy od mojego ex. On ma te cechy charakteru ktore mi odpowiadaja, oprocz jednego faktu, jego obecnej sytuacj zyciowej.

A mnie się wydaje, że każdy jest gorszy od mojego ex. W ogóle, że nie ma lepszych, a nawet przybliżonych facetów do niego.
Tak go w swojej wyobraźni "wyniosłam na ołtarze", że to aż zatrważające!

Wiecie na czym dzisiaj się złapałam stojąc w korku w samochodzie?
Że patrzę na ręce każdej kobiety przechodzącej obok, czy ma obrączkę. Obojętnie czy to młoda laska czy staruszka. A jak nie miała obrączki to myślałam, że i tak ma męża, a po prostu jej nie nosi. To trwało jakieś 20 minut, dopóki nie ruszyłam z tego korka.
Gdy sobie uświadomiłam absurd mojego myślenia, to aż zadrżałam, że chyba już wariuję.
"Kobieta, która kocha za bardzo" jak nic! I do tego jeszcze dziś znalazłam taką stronę o DDD i jestem w 100% pewna, że jestem tym Dorosłym Dzieckiem Dysfunkcyjnym. Żeby było mało, to też zdałam sobie sprawę, że mogę być alkoholiczką, wszystko na to wskazuje.

Jutro idę na 3 wizytę u psychoterapeutki i jutro zapytam ją, czy ona w ogóle chce się podjąć mojego leczenia, czy w ogóle da sobie z tym radę? Bo ja powoli sądzę, że jestem juz tak "popaprana", że najlepszy psychiatra mi nie pomoże.
Zastanawiam się, jak ja w ogóle do tej pory żyłam??? To chyba cud...

2,445 Ostatnio edytowany przez karen (2011-05-30 21:44:08)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Arnika40 napisał/a:

A mnie się wydaje, że każdy jest gorszy od mojego ex. W ogóle, że nie ma lepszych, a nawet przybliżonych facetów do niego.
Tak go w swojej wyobraźni "wyniosłam na ołtarze", że to aż zatrważające!

witaj w domu Arnika smile
nie prawda, mój był najlepszy wink ...w kazdym razie w moim umysle smile ale do czasu... minęło ponad 7 miesięcy od rozstania i juz tak nie myślę
wiesz co mi pomoglo ściągnąc go z "ołtarza" ? zrobiłam listę jego wad, bardzo się nad tym skoncentrowałam i wyszło mi tych wad około trzydziestu, nie masz pojecia jak to pomaga w chwilach "nawrotu choroby"
moze jednak uda Ci się znaleźć choćby kilka wad u niego, co???

2,446

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Arnika40 napisał/a:

"Kobieta, która kocha za bardzo" jak nic! I do tego jeszcze dziś znalazłam taką stronę o DDD i jestem w 100% pewna, że jestem tym Dorosłym Dzieckiem Dysfunkcyjnym. Żeby było mało, to też zdałam sobie sprawę, że mogę być alkoholiczką, wszystko na to wskazuje.

Jutro idę na 3 wizytę u psychoterapeutki i jutro zapytam ją, czy ona w ogóle chce się podjąć mojego leczenia, czy w ogóle da sobie z tym radę? Bo ja powoli sądzę, że jestem juz tak "popaprana", że najlepszy psychiatra mi nie pomoże.
Zastanawiam się, jak ja w ogóle do tej pory żyłam??? To chyba cud...

Kochana, a czy chcesz naszą literaturę. Mamy full zestaw: DDA, DDD, KKZB, współuzależnienie, uzależnienie big_smile
Jeśli chcesz żebym Ci wysłała (jestem bibliotekarką tego wątku) wink  - napisz na mojego maila.
Trzymaj sie kochana.

2,447

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
karen napisał/a:
Arnika40 napisał/a:

A mnie się wydaje, że każdy jest gorszy od mojego ex. W ogóle, że nie ma lepszych, a nawet przybliżonych facetów do niego.
Tak go w swojej wyobraźni "wyniosłam na ołtarze", że to aż zatrważające!

witaj w domu Arnika smile
nie prawda, mój był najlepszy wink ...w kazdym razie w moim umysle smile ale do czasu... minęło ponad 7 miesięcy od rozstania i juz tak nie myślę
wiesz co mi pomoglo ściągnąc go z "ołtarza" ? zrobiłam listę jego wad, bardzo się nad tym skoncentrowałam i wyszło mi tych wad około trzydziestu, nie masz pojecia jak to pomaga w chwilach "zawrotu choroby"
moze jednak uda Ci się znaleźć choćby kilka wad u niego, co???

7 miesięcy???? Karen!!!!!!!!!!! Toć to dla mnie teraz jak kosmos!!
Pewnie, że miał wady, nawet dużo, ale cóż znaczą wady, jak tyle zalet wokół!!!!

Śmieję się oczywiście. Ale kurczę, już tak go sobie "obrzydzam", a wciąż wychodzi na to, że gdyby nie odległość, gdyby nie moje "przyciskanie" do muru, gdyby nie... to nadal bylibyśmy tak "niby razem", ale chociaż z szansą na dalszy ciąg.
Najbardziej mnie dobija, że nie mam z nim żadnego kontaktu, ZERO, NIC, żadnego maila, smsa, nie mówiąc już o telefonie. Nawet idiotka weszłam dziś na facebooka, może coś się na jego profilu dzieje, ale NIC. Głucho wszędzie, cicho wszędzie, co to będzie? Co to będzie...

Podobno to lepiej. Szans spotkać go chociażby w sklepie też nie mam, bo mieszka kilka tysięcy kilometrów stąd. Ale, cholerka, odległość wcale nie jest przeszkodą, by przestać myśleć, czuć, wspominać...

2,448

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:
Arnika40 napisał/a:

"Kobieta, która kocha za bardzo" jak nic! I do tego jeszcze dziś znalazłam taką stronę o DDD i jestem w 100% pewna, że jestem tym Dorosłym Dzieckiem Dysfunkcyjnym. Żeby było mało, to też zdałam sobie sprawę, że mogę być alkoholiczką, wszystko na to wskazuje.

Jutro idę na 3 wizytę u psychoterapeutki i jutro zapytam ją, czy ona w ogóle chce się podjąć mojego leczenia, czy w ogóle da sobie z tym radę? Bo ja powoli sądzę, że jestem juz tak "popaprana", że najlepszy psychiatra mi nie pomoże.
Zastanawiam się, jak ja w ogóle do tej pory żyłam??? To chyba cud...

Kochana, a czy chcesz naszą literaturę. Mamy full zestaw: DDA, DDD, KKZB, współuzależnienie, uzależnienie big_smile
Jeśli chcesz żebym Ci wysłała (jestem bibliotekarką tego wątku) wink  - napisz na mojego maila.
Trzymaj sie kochana.

Dziękuję, już wysłałam..

2,449 Ostatnio edytowany przez gazia (2011-05-30 22:18:55)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Pan automacik    -  bo"go" teraz tak    nazwałam,nadal sterowany bateriami zewnetrznymi ,czyli jest pod wpływem...podszeptów :  mamusi, przyjaciółki,która na pewno udziela mu mnóstwa rad , comazrobic, jakma mówic, na jaki temat milczec. .hehe.Mówią  co ma zrobic, układaja mu nawet pisma ,co mamówic,jak ma mówic,  ech ....Niech wlepia kolejne cwietuszki.  mało mnie to interesuje.   Ocknie sie,ocknie.....w swoim czasie....

Ja bym to porównała do snu niedzwiedzia...starego niedzwiedzia...z dziurawymi kieszeniami......,zalanego w sztok  od nadmiaru rad..i wizjii......hihi...

2,450

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wiecie co, teraz mnie ogarnął szalony śmiech big_smile i big_smile big_smile i big_smile big_smile i big_smile
DDD, KKZB, AA,...(...) no po prostu koniec!
Nic, tylko wyjechać gdzieś do głuszy, stać się pustelnikiem, a najlepiej medytującym joginem, jeść ziółka albo w ogóle nic nie jeść i nie pić (podobno są tacy..) i oddać się życiu duchowemu.

2,451

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Arnika40 napisał/a:

w ogóle nic nie jeść i nie pić (podobno są tacy..) i oddać się życiu duchowemu.

Tak są tacy i nazywają się NIEBOSZCZYKI big_smile:D:D

2,452

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:
Arnika40 napisał/a:

w ogóle nic nie jeść i nie pić (podobno są tacy..) i oddać się życiu duchowemu.

Tak są tacy i nazywają się NIEBOSZCZYKI big_smile:D:D

big_smile big_smile big_smile

Ale jednak tacy są... No niby wink

http://niewiarygodne.pl/gid,13419608,img,13420229,kat,1017185,page,9,title,Jedza-wylacznie-powietrze-nie-spia-i-lataja-jak-ptaki-10-osob-dla-ktorych-bariery-nie-istnieja,galeriazdjecie.html

2,453

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Arnika40 napisał/a:
niekochana72 napisał/a:
Arnika40 napisał/a:

w ogóle nic nie jeść i nie pić (podobno są tacy..) i oddać się życiu duchowemu.

Tak są tacy i nazywają się NIEBOSZCZYKI big_smile:D:D

big_smile big_smile big_smile

Ale jednak tacy są... No niby wink

http://niewiarygodne.pl/gid,13419608,img,13420229,kat,1017185,page,9,title,Jedza-wylacznie-powietrze-nie-spia-i-lataja-jak-ptaki-10-osob-dla-ktorych-bariery-nie-istnieja,galeriazdjecie.html

I widzisz, jak on wygląda? tongue

2,454

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Haha no właśnie chciałam to napisać big_smile
Nie, nie chcę tak wyglądać. I nie chcę mieć brody!!!!

Kurczę, jestem "zbyt kobietą", ale kobiety są najlepsze!
Kto nam dał taką siłę?? Mimo wszystko. Przecież Ci "Marsjanie" odpadliby w przedbiegach, gdyby musieli przeżywac to co MY !

Chyba zapiszę sie do jakiejś Ligi Kobiet czy innej organizacji. Powaga wink

2,455

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie no przepraszam- muszę to napisać. Mój psychofag napisał że mnie kocha i nie chce się rozstawać. Nic nowego Ale argument mnie powalił "wiesz że sobie nie dam rady bez ciebie, tylko ty mi zostałaś". Boże jak on dobrze mnie mną manipulować. On cholera wie co robi! On się bawi!

2,456 Ostatnio edytowany przez gazia (2011-05-30 22:20:51)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Znowu śniła    sie mi kłótnia ..., kłócilismy się okropnie.

2,457

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Arnika40 napisał/a:

Najbardziej mnie dobija, że nie mam z nim żadnego kontaktu, ZERO, NIC, żadnego maila, smsa, nie mówiąc już o telefonie. Nawet idiotka weszłam dziś na facebooka, może coś się na jego profilu dzieje, ale NIC. Głucho wszędzie, cicho wszędzie, co to będzie? Co to będzie...

Podobno to lepiej. Szans spotkać go chociażby w sklepie też nie mam, bo mieszka kilka tysięcy kilometrów stąd. Ale, cholerka, odległość wcale nie jest przeszkodą, by przestać myśleć, czuć, wspominać...

tak, to lepiej, że nie masz kontaktu, szybciej Ci przejdzie, ja miałam kontakt i dopóki go miałam to się bez sensu łudziłam, gdyby nie ten kontakt, byłabym juz dużo dalej, więc ciesz się, ze szybciej zapomnisz, szybciej wyzdrowiejesz i szybciej będziesz mogła ukladać sobie szczęśliwe życie  smile

2,458 Ostatnio edytowany przez Arnika40 (2011-05-30 22:33:12)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bitreelka napisał/a:

Nie no przepraszam- muszę to napisać. Mój psychofag napisał że mnie kocha i nie chce się rozstawać. Nic nowego Ale argument mnie powalił "wiesz że sobie nie dam rady bez ciebie, tylko ty mi zostałaś". Boże jak on dobrze mnie mną manipulować. On cholera wie co robi! On się bawi!

Bitreelko.
To nie dotyczy mojego obecnego rozstania, ale takiego sprzed wielu, wielu lat.
Żyłam pod jednym dachem 13 lat z człowiekiem, z którym mijałam się od co najmniej 5 ostatnich lat.
To był związek taki trochę "na siłę", by zapewnić rodzinę mojej córce (on nie był ojcem).
W końcu stwierdziłam, że to nie ma ABSOLUTNIE żadnego sensu. Powiedziałam, że ma zniknąć z mojego życia.
Najpierw były rozliczania, gniew, walka o pieniądze. W końcu wszedł na "nutę współczucia", bo wiedział że tym mnie rozbroi.
Błagał dosłownie żebym pozwoliła mu spać w kącie w kuchni na gołej podłodze, ale żeby tylko mógł zostać.
Byłam twarda i nie dałam się.
Nie minęło kilka dni, a on juz wiedząc że nic nie wskóra zmienił front. Przez pół roku biegalismy po prawnikach, by uregulować sprawy majątkowe. On był zameldowany w moim mieszkaniu. Nie chciał się wymeldować dopóki nie dam mu kasy za jego "część", ja nie chciałam dać kasy dopóki sie nie wymelduje. Tak walczyliśmy pół roku.
Zadłuzyłam sie, by go spłacić. Ale się w końcu wyniósł. To jego błaganie to była tylko gra na zwłokę.

Nie daj się!!! W takich okolicznościach wszelkie słowa błagania, miauczenia, rozpaczy to TYLKO GRA na przeciągnięcie sił.
Faceci są inni, oni walczą nie o "serce", ale o przetrwanie i byt. Grają na emocjach, bo wiedzą jakie sa kobiety.
My w odróżnieniu od nich, zniesiemy biedę, by ocalić serce.

2,459

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Arnika40 napisał/a:

Nie daj się!!! W takich okolicznościach wszelkie słowa błagania, miauczenia, rozpaczy to TYLKO GRA na przeciągnięcie sił.
Faceci są inni, oni walczą nie o "serce", ale o przetrwanie i byt. Grają na emocjach, bo wiedzą jakie sa kobiety.
My w odróżnieniu od nich, zniesiemy biedę, by ocalić serce.

Co racja to racja. Ale jak po powiedzeniu mu że to koniec i że już nie działają na mnie jego sztuczki to powiedział, że szkoda że się nam nie udało, że próbował. Przecież to jest śmieszne!!!!! Mówi że kocha i żeby go nie zostawiać, a 10 min później że ok, że rozumie itd. Mój schemat teraz każe mi go przeprosić i powiedzieć że możemy rzeczywiście spróbować. Ale nie tym razem....nie tym razem. Miarka się przebrała.
Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr...... wściekłość. Rozszarpałabym go na kawałki. Jak można być tak bezczelnym!!!!!!!!
Faceci są podli. Cholera. Nie wierzę że istnieją tacy normalni którzy kochają, nie zdradzają, przynoszą śniadanko do łóżka. Głupie filmy romantyczne zawyżyły moje wymagania, kiedy tak naprawdę każdy facet nie jest lepszy od przeciętnego psychofaga! Jak jaiś w tramwaju do mnie mruga, albo zagadnie to od razu sobie myślę "ty popaprańcu życiowy- na pewno masz dziewczynę, ale sobie poflirtujesz, co?!". Ci z obrączkami w moich oczach zdradzają, a ci bez obrączek są jeszcze gorsi bo na pewno mają żony ale nie noszą obrączek by je łątwiej zdradzać.!Nie na widzę mężczyzn!!!!!!!!!!!!!!

Przepraszam za wylew agresji.....

2,460

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bitreelka napisał/a:

Nie no przepraszam- muszę to napisać. Mój psychofag napisał że mnie kocha i nie chce się rozstawać. Nic nowego Ale argument mnie powalił "wiesz że sobie nie dam rady bez ciebie, tylko ty mi zostałaś". Boże jak on dobrze mnie mną manipulować. On cholera wie co robi! On się bawi!

A po co Ty to czytasz? Czy ktoś Cię zmusza? Czy sama chcesz?
Zablokuj numer, nie otwieraj mail'i. Potrafisz?

2,461

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bitreelka napisał/a:

Faceci są podli. Cholera. Nie wierzę że istnieją tacy normalni którzy kochają, nie zdradzają, przynoszą śniadanko do łóżka. Głupie filmy romantyczne zawyżyły moje wymagania, kiedy tak naprawdę każdy facet nie jest lepszy od przeciętnego psychofaga! Jak jaiś w tramwaju do mnie mruga, albo zagadnie to od razu sobie myślę "ty popaprańcu życiowy- na pewno masz dziewczynę, ale sobie poflirtujesz, co?!". Ci z obrączkami w moich oczach zdradzają, a ci bez obrączek są jeszcze gorsi bo na pewno mają żony ale nie noszą obrączek by je łątwiej zdradzać.!Nie na widzę mężczyzn!!!!!!!!!!!!!!

Przepraszam za wylew agresji.....

Wylewaj! Ile masz ochotę. To forum jest niezwykłe, bo tu spotykają się osoby, które mają podobne przezycia.
I każda kobieta Cie zrozumie i przyjmnie "na klatę" Twoją agresję.

Oni nie są podli, przynajmniej nie wszyscy. Oni są po prostu INNI.
Ja dopiero teraz, po obecnym porzuceniu, po przeczytaniu tysiącu rzeczy, po setkach rozmów (też z terapeutą) dopiero zaczynam rozumiec, że sposób myslenia kobiet i mężczyzn jest zupełnie inny! I nie ma sensu z tym walczyć!
Dotąd oceniałam ich swoją miarą, teraz widzę, że tak po prostu nie można. Sa różnice, których nie da się przeskoczyć. Nie wiem, geny, budowa mózgu, wychowanie...?

Zaczelam czytać najnowszą książkę Kalicińskiej "Zwyczajny facet". Byłam wkur..na juz od poczatku. Biedny facet, którego zła żona nie rozumie. Ale gdy czytam to wszystko z JEGO punktu widzenia, nagle okazuje się, że ja też byłabym zła na "taka babę". Histeryczkę, pokreconą emocjonalnie, skomplikowana, nie wiadomo czego chcąca. Czasem postawienie się w sytuacji tej drugiej strony bardzo wiele uczy.

Pamietaj, że ludzie potrafią wspaniale grać. Trzymaj się przy SWOIM, a zwyciężysz. Zwyciężysz SIEBIE.

2,462

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Arnika40 napisał/a:

Zaczelam czytać najnowszą książkę Kalicińskiej "Zwyczajny facet". Byłam wkur..na juz od poczatku. Biedny facet, którego zła żona nie rozumie. Ale gdy czytam to wszystko z JEGO punktu widzenia, nagle okazuje się, że ja też byłabym zła na "taka babę". Histeryczkę, pokreconą emocjonalnie, skomplikowana, nie wiadomo czego chcąca. Czasem postawienie się w sytuacji tej drugiej strony bardzo wiele uczy.

dostałam tę ksiązkę od siostry po moim rozstaniu, czytając mialam podobne odczucia do Twoich, tylko się zastanawiam, czy to na pewno punkt widzenia męzczyzny skoro ksiązkę napisała kobieta?

2,463

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
karen napisał/a:
Arnika40 napisał/a:

Zaczelam czytać najnowszą książkę Kalicińskiej "Zwyczajny facet". Byłam wkur..na juz od poczatku. Biedny facet, którego zła żona nie rozumie. Ale gdy czytam to wszystko z JEGO punktu widzenia, nagle okazuje się, że ja też byłabym zła na "taka babę". Histeryczkę, pokreconą emocjonalnie, skomplikowana, nie wiadomo czego chcąca. Czasem postawienie się w sytuacji tej drugiej strony bardzo wiele uczy.

dostałam tę ksiązkę od siostry po moim rozstaniu, czytając mialam podobne odczucia do Twoich, tylko się zastanawiam, czy to na pewno punkt widzenia męzczyzny skoro ksiązkę napisała kobieta?

Małgorzata Kalicińska pisze w oparciu o rzeczywiste zdarzenia. Fikcji w jej powieściach jest niewiele, jedynie dla "celów kosmetycznych".
Też się nad tym zastanawiałam, dopóki gdzies przypadkiem nie przeczytałam Jej historii. Ten facet z książki, inzynier statków, to w dużej mierze jej obecny partner, który jest konstruktorem statków w Korei. Człowiek po przejściach.
Sądzę, że Ona oparła swoją powieść na relacjach jej partnera. Napisała niejako jego językiem. Ponoć wiele miesięcy pisali tylko ze sobą maile. Tam był ogromny materiał na powieść.
Nie oceniam, uważam, że takie pisanie jest jak najbardziej prawdziwe. I dobrze, że tak to zrobiła. Dzieki temu powieśc ma nie tylko prawdę literacka, ale i dotyczy relanego życia. Nie jest "wymyslona".

2,464

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bitreelka napisał/a:

Nie no przepraszam- muszę to napisać. Mój psychofag napisał że mnie kocha i nie chce się rozstawać. Nic nowego Ale argument mnie powalił "wiesz że sobie nie dam rady bez ciebie, tylko ty mi zostałaś". Boże jak on dobrze mnie mną manipulować. On cholera wie co robi! On się bawi!

Tak, mi mój były mówił, że on sobie beze mnie nie poradzi, że mnie nie opuści itp, a ja głupio wierzyłam. Proste mówił to bo wiedział co chcę usłyszeć, a nie to co czuł. Dla mnie faceci to tylko podgatunek i tyle.

2,465

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Arnika40 napisał/a:

Ponoć wiele miesięcy pisali tylko ze sobą maile. Tam był ogromny materiał na powieść.
Nie oceniam, uważam, że takie pisanie jest jak najbardziej prawdziwe. I dobrze, że tak to zrobiła. Dzieki temu powieśc ma nie tylko prawdę literacka, ale i dotyczy relanego życia. Nie jest "wymyslona".

to by wiele wyjasniało
ja tez mam ogromny materiał na powieść wink nawet na kilka big_smile

2,466

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
karen napisał/a:
Arnika40 napisał/a:

Ponoć wiele miesięcy pisali tylko ze sobą maile. Tam był ogromny materiał na powieść.
Nie oceniam, uważam, że takie pisanie jest jak najbardziej prawdziwe. I dobrze, że tak to zrobiła. Dzieki temu powieśc ma nie tylko prawdę literacka, ale i dotyczy relanego życia. Nie jest "wymyslona".

to by wiele wyjasniało
ja tez mam ogromny materiał na powieść wink nawet na kilka big_smile

Nie wątpię. Ja też big_smile
Gdybyśmy tak wszystkie opisały w szczegółach nasze dzieje, wyszłaby prawdziwa "Antologia kobiet".
Tylko... kto by chciał to czytać? big_smile

2,467

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Arnika40 napisał/a:

Tylko... kto by chciał to czytać? big_smile

inne kkzb, moze by im się oczy otworzyły

2,468

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
karen napisał/a:
Arnika40 napisał/a:

Tylko... kto by chciał to czytać? big_smile

inne kkzb, moze by im się oczy otworzyły

Karen. Ja jestem "za".
Od dobrego roku walczę z tematem na swoja pierwsza książkę.
Może, zamiast szukać nie wiadomo gdzie, wystarczy przyjrzeć się rzeczywistości i prawdzie, która jest wokół?
W końcu mówią, że prawdziwe zycie to najlepszy temat na wszelkie powieści, a im wiekszy ból artysty, tym lepsze dzieło?

Muszę pomysleć...

2,469

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dzis mam piekny dzien smile)

http://www.youtube.com/watch?v=h6KYAVn8ons&feature=fvwrel

2,470

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Arnika40 napisał/a:

Śmieję się oczywiście. Ale kurczę, już tak go sobie "obrzydzam", a wciąż wychodzi na to, że gdyby nie odległość, gdyby nie moje "przyciskanie" do muru, gdyby nie... to nadal bylibyśmy tak "niby razem", ale chociaż z szansą na dalszy ciąg.

Pomimo ze minelo 5 miesiecy mam dokladnie to samo myslenie co Ty, ze gdyby nie odleglosc, moje "przyciskanie" do muru itd...to bylibysmy nadal razem, ze ja to spieprzylam...Dzis mam gorszy dzien


Arnika40 napisał/a:

Podobno to lepiej. Szans spotkać go chociażby w sklepie też nie mam, bo mieszka kilka tysięcy kilometrów stąd. Ale, cholerka, odległość wcale nie jest przeszkodą, by przestać myśleć, czuć, wspominać...

Drogie kobietki, przyznam sie, wsadzilam moj rozsadek i dume do kieszeni, napisalam do niego maila przed miesiacem, mamy sie spotkac w tym tygodniu, boje sie tego spotkania, bo wiem, ze to bedzie ostatnie, ale jak glupia idiotka mam nadzieje, ze on bedzie chcial byc znowu ze mna jak mnie zobaczy, i bedziemy zyc dlugo i szczesliwie. Boje sie, ze znowu bede w punkcie wyjscia sprzed paru miesiecy, ze nie bede spac i bede polykac tabletki, ale chce miec ta rozmowe twarza w twarz, bo tej rozmowy nie bylo, byly tylko maile. Wiem, ze dostane kopa na wlasne zycznie. Ale moze tego wlasnie potrzebuje,

Posty [ 2,406 do 2,470 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 36 37 38 39 40 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024