zabka-k napisał/a:Zofia, ja poniekąd wiem, że Ty wiesz, ale przecież nie przemknę wzrokiem 
Empatia? Jak najbardziej!!!! To człowieczeństwo!
Tylko wiesz.... Oszusta notorycznego naprawdę nie ma powodu żałować...
Oszukano Twojego syna - w paskudny sposób! Pracował i sądzę, że uczciwie. Nie otrzymał wynagrodzenia! Dodatkowo nie ma zabezpieczenia w ubezpieczeniu zdrowotnym - czy tak? Oszukano ponownie i Ciebie - alimenty! W stosunku do oszusta empatia? Nie - to tylko przywiązanie. Nawet, gdyby nie był "biednym, starym człowiekiem" i biznesy zaczęły mu się wieść, mam jakieś przeogromne nieodparte wrażenie, że zawsze by Was oszukiwał.
Zabko wiem !!!! Jestem świadoma ! Wiesz, to nie przywiązanie, to jeszcze jakieś szczątki uzależnienia lub zwykłej mej głupoty....
. Wczoraj się z nim widziałam. Przekazywał mi szczątkową (kolejną szczątkową) część alimentów. Znowu wzrok "zbitego psa" i słowa "przepraszam, że tak mało, ale.... ", "przepraszam, że z opóźnieniem, ale". Zauważył też, że w moim samochodzie "wisi" część zderzaka. Przez rok nie zauważał, teraz widzi !!!!!! Nie dałam się wciągnąć w żadną zbędną rozmowę. Od dawna ucinam rozmowę po wyczerpaniu tematu "alimenty".
Co do ubezpieczenia syna, zapewniał, zaklinał, popierał informacjami od ICH księgowej (?) ( przecież ona jest księgową !). Ucięłam ten temat słowami, zmieńcie księgową, bo ta jest niedouczona, a syn jest już ubezpieczony więc nie ma tematu.
Nie chcę z nim rozmawiać. WIEM, że usłyszę same kłamstwa. Jak zwykle inni są bee a on wspaniałym i dobrym człowiekiem. Już nie ze mną te numery
. Zdaję sobie sprawę, że on odgrywa przede mną rolę "biedny miś" . O co chodzi ?! nie wiem ale nie ja będę ponosić konsekwencje jego postępowania, nie ja głaskać "biednego misia".
zabka-k napisał/a:Wiesz przecież, że ja słyszałam, że dzieci są najważniejsze. I inne rzeczy.
I co - i potrafił nie zapłacić połowy alimentów, bo "jest wyznaczona rozprawa a ja będę teraz robił tylko to, co sąd zadecyduje". I taka gnida zadufana uważa, że to jest fair? Że on nie robi krzywdy dzieciom? Między innymi zresztą, ale to inna kwestia, kto za jakie zobowiązania czuje się odpowiedzialny. Przecież doskonale wie, że dla dzieci to ja zrobię wszystko, prawda? To czemu tego nie wykorzystać? Przecież on będzie kryty, bo 4-latka nie rozumie, co to są alimenty i że bankomat tak z pustego to też nie daje
A wystarczy, że kupi jajko niespodziankę dziecku i dziecko się ucieszy - czy tak? Strategia jest dostosowana do wieku... Ja to wiem.
Gdybym popuściła emocjom, to gnidę zrównałabym z powierzchnią ziemi! Ale tylko bym sobie i dzieciom narozrabiała, prawda? Bo nigdy nie powinny zbyt długo przebywać pod opieką gnidy, żeby nie dojść do wniosku, że tego typu zachowania są czymś normalnym i dozwolonym. Jak mu zrobię "krzywdę" w emocjach, to niestety... Grrr! To sobie co najwyżej mogę pokląć i wypluć jad z siebie z przyjaciółką
Gnida mnie nie rusza - to znaczy rusza, ale raczej agresję wzbudza swoimi postępkami.
Zabko to minie. Przechodzisz przez etap "złości". To minie. Ja przez takowy etap też przechodziłam. Gotowa byłam "zabić" go słowem. Ja też czułam się skrzywdzona i pragnęłam sprawiedliwości już i teraz czyli niech go szlag trafi natychmiast. To już za mną
A niech sobie żyje
tylko z dala ode mnie
.
zabka-k napisał/a:A na tłumaczenia szansy nie daję, nie interesuje mnie co ma znowu do powiedzenia, bo jakoś przez kilkanaście lat szczery i uczciwy nie był i teraz w stosunku do mnie też nie będzie. Dzieciom też nigdy prawdy nie powie. Zresztą to mistrz sprawiania dobrego wrażenia na obcych
I tylko na tym mu zależy.
Moja druga głowa myśli - moje dzieciaki... Żeby one nigdy nie stosowały takich niskich chwytów, żeby nie nauczyły się oszustwa, nieszczerości, chciwości, żeby nie krzywdziły innych, bo nie będą rozumieć że tak nie można - bo taki będą miały przykład codzienny, wzorzec w najważniejszej dla nich osobie....
Wiesz.... Starsza potrafi mi wprost w oczy powiedzieć nieprawdę tak ewidentną, że płakać mi się chce... Rozmawiam z nią i rozmawiam, tłumaczę.... Zaczęło się od głupich słodyczy. I to niestety, nie raz.... Choć wie, że nie ma kompletnie żadnych racjonalnych powodów ani tak postąpić, ani tym bardziej udawać, że to nie ona. A ja tłumaczę, że to pierwszy krok do tego by zaczęła oszukiwać i kłamać prosto w oczy w innych sprawach, coraz poważniejszych... Zrzucać odpowiedzialność na innych - tylko że ja będę zawsze doprowadzać do konfrontacji, żeby wzięła to pod uwagę. Nie wiem, czy zrozumie. Bo nie jestem w stanie przewidzieć. Z mojej strony nie ma takiego przykładu. Ale oszukiwanie jest takie proste. Nie wymaga odmówienia sobie niczego, a w szczególności rzeczy które się nie "należą", czy nie są naszą własnością... I co z tego, ze czasem są konsekwencje? Ale przecież zawsze jest szansa, że oszustwo nie wyjdzie na jaw i konsekwencji się nie poniesie!
Nie żałuj oszusta! NIGDY! To nie ma żadnych racjonalnych podstaw!
Żałuj siebie i dzieci, na jakie ryzyko utraty podstawowych wartości jesteście narażeni! I w jakiej bezpośrednio ciężkiej sytuacji życiowej ktoś Was stawia.
Zabko to ja postawiłam się w ciężkiej sytuacji życiowej. Nie pracowałam a mogłam. Nie musiałam dostosowywać do jego wymagań i mogłam pracować! Mogłam domagać się zarządzania budżetem domowym .....nie domagałam się. Mogłam (miałam podstawy) odejść od niego wieki temu.....nie odeszłam. Tkwiłam w chorym związku, z własnej nieprzymuszonej woli. Teraz ponoszę konsekwencje ....ale nie jest źle
RAdzę sobie 
RAcjonalne podstawy......
szczątkowa (oby!) głupota 
DZieci to temat rzeka.
One przeżywają rozstanie rodziców w przeróżny sposób. Przeżywają też w różnym czasie.
Kradzieże, kłamstwa ? Nie znam tego problemu. Musi być jakiś ukryty powód jej postępowania. Zapewne chce zwrócić na siebie uwagę. Może czuje się porzucona ? mało ważna ? Może to jej protest. A co na to psycholog ?
Oszukiwanie nie jest proste !!!!!! no chyba, że nie ma się sumienia 
Ja mam ostatnio problemy z młodszym synem. Zawsze świetnie się rozumieliśmy. Był dojrzały, rozsądny, mądry. Teraz jest upartym, zamkniętym w sobie młodzieńcem. Nie pomaga mi w niczym. Nie sprząta nawet swojego pokoju. Zawala z załatwianiem swoich spraw. Nie zawsze też idzie do pracy, bo nie jest w stanie wstać po nocnym siedzeniu przy kompie. Nie mam pojęcia co jest przyczyną jego zmiany zachowania. Wiele z nim rozmawiam ale ciągle ma moc argumentów, tylko sobie jasnych argumentów. Wiem, że wiele przeszedł....... wczoraj nie wytrzymałam i wykrzyczałam wiele. Wieczorem powynosił do śmietnika zalegające od 5 miesięcy śmieci ze swojego pokoju.
Zaproponowałam mu spotkanie z psychologiem. Nie zgodził się.
Myślę, że on dopiero teraz przeżywa to co się w jego życiu zadziało. Chciałabym, żeby powiedział a jak nie umie powiedzieć to wykrzyczał co go boli...