Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 374 375 376 377 378 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 24,376 do 24,440 z 26,307 ]

24,376 Ostatnio edytowany przez hm... (2013-09-10 14:24:09)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
czy jestem? napisał/a:

polubiłam to forum i nawet mi lepiej odkąd Was znam, lżej się na serduchu  robi kiedy człowiek poczyta że innym też jest źle tongue

Oczywiście to taki żart, bo od kiedy mogę Wam napisać co myślę słoneczko mi jakby zaświeciło mocniej:)
Miłego dnia ludziska głowa do góry i łokcie rozstawić idziemy w bój!

Wykopcie mnie do psychologa , znaczy pomóżcie jak go znaleźć bo nie chcę trafić na takiego jak 15 lat temu...

Jego porada była przedziwna: "Teściowa nie jest wieczna... a minęło 15 lat!" Chyba nie sprawdziła się jego diagnoza:(

To Ci poradę strzelił smile
Jak znaleźć psychologa?
"Szukajcie a znajdziecie"

Do wyboru do koloru ich jest.

Komu jest źle? Co? smile:):)

A tak po prawdzie to ładnie to tak się cieszyć z czyjegod nieszczęścia?

Zobacz podobne tematy :

24,377 Ostatnio edytowany przez bags (2013-09-10 15:15:44)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
czy jestem? napisał/a:

polubiłam to forum i nawet mi lepiej odkąd Was znam, lżej się na serduchu  robi kiedy człowiek poczyta że innym też jest źle tongue

Oczywiście to taki żart, bo od kiedy mogę Wam napisać co myślę słoneczko mi jakby zaświeciło mocniej:)
Miłego dnia ludziska głowa do góry i łokcie rozstawić idziemy w bój!

Wykopcie mnie do psychologa , znaczy pomóżcie jak go znaleźć bo nie chcę trafić na takiego jak 15 lat temu...

Jego porada była przedziwna: "Teściowa nie jest wieczna... a minęło 15 lat!" Chyba nie sprawdziła się jego diagnoza:(

Coś mi to baaardzo znajomo pachnie... taką "geometrią" matematyczną - co się zwie toksyczny trójkąt - czyli "synowych to ja mogę mieć 5, ale synka mam Ci jednego na wydaniu".
Tyle tylko coś ten Nostradamusowi o teściowej - wyrocznią zwana w moim przypadku; nie wiem skąd to się tu na forum wzięło, ale zaadoptowałem smile - się percepcje liczbowe zdeka rozjechały w czasie.

Psychologa powiadasz... jest taki jeden godny polecenia. Jacek Pulikowski się zwie, na youtube jest Go dużo smile; nawet w dziale "7 sakrament". Drugi taki z duchowym wykładowo zacięciem, to Piotr Pawlukiewicz.

24,378

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zofia w RP smile

24,379

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Cześć Żabka.Jak samopoczucie po?

24,380

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zofio. smile

24,381

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witaj Rossanko!!!!

Każdego dnia lepiej smile Ogólnie, jak to kiedyś Hm chyba napisała, właściwie to nic przecież takiego się nie zdarzyło - czy coś w tym stylu. Chodzi mi o to że sam fakt wyroku sądowego, to nie jest jakieś niebywałe wydarzenie - tak we własnym odczuciu. Przecież fakt rozpadu związku jest większym szokiem dla człowieka, sąd i rozwód, to tylko pewnego rodzaju naturalna konsekwencja.

Poza tym - przecież ja mam swoje życie, radości, obowiązki, plany, problemy, sprawy do załatwienia i marzenia.  Ten rozwód - tak, jestem naprawdę wdzięczna losowi, że nie odwlekał się w czasie, jednak stawiennictwo i konieczność uregulowania faktycznej sytuacji, to była po prostu formalność do załatwienia... Tak patrząc na to z mojej perspektywy... Traumą było rozstanie, rozwód - przykrą formalnością regulującą fakt rozstania.

Przyznaję - nie oblewałam, nie balowałam, nie rwałam też włosów z głowy wieczorkiem... Napewno z przyjemnością z koleżankami napiję się lampki wina po uprawomocnieniu się wyroku - oby w pierwszym terminie - za to, że formalności mogły przejść tak "szybko" - ale zastrzegam, jeśli tak będzie, jeśli się nie będzie odwoływał. Zresztą jakoś tak wypada uprawomocnienie dzień po moich urodzinach a w dzień, który byłby 13-stą rocznicą ślubu wink Więc zadzwonię na początku października, sprawdzę, czy nic nie wpłynęło i wtedy będę wiedziała, czy tę lampkę mogę wypić.

No - u mnie normalnie dzieje się życie. Wstajemy ranoooooo więc wieczorem jestem śpiąca, prawie tak jak, dzieciaki wink Maluchy zakatarzone, mam nadzieję, że w weekend je "wyprostuję", bo przez to że wracają do domu koło 16.30-16.45, to nam jedna dawka leków przepada. Były zabrał moje kwitki z przedszkola i oczywiście zapomniał mi oddać, więc poza zrobieniem mu przypominajki, że dokumenty są moje i ma nie pchać rąk, gdzie nie trzeba, to muszę chyba poinformować na piśmie przedszkole, żeby żadnych dokumentów mu nie wydawały! A rozmawiałam z dyrektorką i wychowawczyniami, no. Natka w piątek rano jedzie na manewry harcerskie na cały weekend smile W środę mam szkolenie w Krakowie, w piątek rano wyjeżdzam na 3 dni na obsługę Mistrzostw. Życie smile

24,382

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

No to się żyje u Ciebie Żabko.

Ja to wtedy zdaje się napisałam, że nie jest to nie lada wyczyn, jeśli dobrze pamiętam.

Miłego dnia smile

24,383 Ostatnio edytowany przez zofia282 (2013-09-11 18:16:13)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jestem smile ale jeszcze baaaardzo zakręcona smile.
Powoli przestawiam się na polski czas.

Wyjazd był baaardzo udany. Przyjemnie i pożytecznie spędziłam te 3 miesiące - pracowicie, ale i rodzinnie.

W domu mam pełne ręce roboty, w ogrodzie też......... mam czas........za kilka dni będzie lśniło smile.
Wróciłam pełna różnych planów na dalsze życie. Na pierwszym miejscu jest nauka języka angielskiego smile. Tam bez znajomości języka czułam się jak głuchoniema.......... Owszem jakoś dogadywałam się, musiałam.
Więc nauka języka angielskiego to mój cel nr. jeden smile. Celów jest więcej.......dam radę smile.


Pozdrawiam was gorąco smile smile smile

24,384

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zabko cieszę się razem z tobą i jeszcze raz gratuluję smile.

24,385

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zofia, witaj serdecznie smile
Cieszę się, że jesteś smile
Jak zwykle wiesz, co jest ważne: mieć w życiu cel.

24,386

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witaj Zofio smile
Pozdrawiam.

24,387

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jak się masz Anstawio ?
Co u ciebie Hm... ?
Baks jak tam twoje sprawy się toczą .....

Ja mam wiele do powiedzenia ( a raczej napisania ).
Mam wiele przemyśleń i refleksji...... przede wszystkim tam zobaczyłam siebie, swoje dawne życie. Moje pracodawczynie to właśnie lustrzane odbicie dawnej mnie a ich życie, mojego dawnego życia. Nie od razu na to wpadłam......  Początkowo ze współczuciem patrzyłam na kobiety "uwięzione" w domu z gromadką dzieci. Ich obowiązkom domowym nie było końca a one .......były tylko gosposiami i matkami. One nie miały własnego życia, zainteresowań. Tak, były tylko matkami. Nawet dla mężów..... oni zwracali  się do nich "mami". Dziwiłam się jak kobiety tak mogą żyć i nagle olśnienie! Ja nie żyłam inaczej. Też byłam taką "mami".....żyłam dla dzieci i męża, byłam "kopciuszkiem" bez zainteresowań i potrzeb. Byłam tylko "mami"....... gosposią domową........uff jak to dobrze żyć inaczej, mieć własne życie, własne ja i .... i niezależność.
Poza tym bardzo wymagające pracodawczynie były ze mnie zadowolone(!). Chwaliły mnie za pracę i nawet dostałam kilka napiwków .... a ten naród napiwków z reguły nie daje (!). Dostałam też kilka propozycji pracy na stałe w NY.
To bardzo pomogło uwierzyć mi w siebie smile. Dawne słowa eksa:  " jesteś leniwa", "nic nie umiesz", " nic nie jesteś warta", teraz wywołują tylko mój uśmiech smile. Wiem, przekonałam się, że jestem warta wiele, jestem pracowita, zorganizowana smile smile smile
Dla samych tych wniosków warto było jechać smile ........ smile smile smile
A propos eksa........ zalega z alimentami.
Przyjechał dzisiaj ( z niewielką częścią zaległości). Szarpał się z furtką. Prosił, abym otworzyła. Zapytałam, po co ?. Odpowiedział, chcę wejść. Ponownie zapytałam, po co ?. Odebrałam zza furtki pieniądze. Nie rozmawiałam z nim. Nie miałam o czym (poza pieniędzmi). Co u ciebie słychać - zapytała byłego zięcia mama, która znienacka pojawiła się w drzwiach. Narzekał, że w firmie ciężko, że podczas jego tygodniowych wakacji ludzie namieszali towar i dużo ma reklamacji  ..........zaczyna się ! Kolejną firmę kładzie sad sad sad . Szkoda sad ...........ale jedyny pozytyw w tej sytuacji to to, że ta plajta już nie mnie będzie dotyczyła (:) )

Powiem wam szczerze, kocham wolność, kocham życie i biorę z niego co najlepsze smile.


HAPPY WRÓĆ, PROSZĘ WRÓĆ !!!!!!!!!!!!!!!!

24,388

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witaj kochana Zofio smile

Rozwijam swoje pasje i zainteresowania z wiarą smile

Czasem zobaczenie siebie w kimś sprawia, że się zatrzymujemy i...
Nie każdy potrafi tak patrzeć. Nie każdy.

Pozdrawiam.

24,389

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witaj Zofio.
U mnie dobrze. Wystarczająco dobrze.
Podróże kształcą, to pewne.
Z perspektywy dorosłego dziecka, powiem ci, że twoi synowie mają szczęście, że mają mamę, która ma swój świat.
Cięzko jest, gdy jest się  całym światem dla swojej matki. Moja mama nigdy nie dojrzeje. Zwłaszcza, gdy będę przy niej.
To też taka refleksja na mój temat. Bycie samej pomaga mi dorosnąć. W końcu. Łapię się jeszcze na tym, że zaczynam odgrywać swój teatrzyk i szukam widzów. Ale kontroluję to, przynajmniej się staram. I patrząc wstecz, cieszę się, że wywaliłam tu swoje kaprysy, smutki, żale, agresje. Byłam autentyczna we wszystkim co robiłam, byłam sobą. Poznałam swoje slabości. To duży bagaż doświadczeń. Bo wiem, nad czym chcę pracować.
Zdecydowałam się nie podchodzić do egzaminu z yogi, co też uzmysłowiło mi, że robienie czegokolwiek DLA KOGOŚ, jest dużą krzywdą, którą wyrządza się SOBIE. Pieter i Santa, yogini, czekali na mnie, a ja siebie nie widziałam stojącej przed grupą osób i mówiącej im co mają robić. Pomimo doświadczenia, pomimo tego, iż na kursie usłyszałam, że jestem najlepsza w grupie, pomimo wielu pozytywnych opinii, wiem, że NIE CHCĘ być liderem. Co nie oznacza, że przestałam ćwiczyć. W przyszłym tygodniu warsztaty z Kino MacGregor- mistrzynią. Ale już nie chcę być jak ona, bo jestem sobą. Cieszę się, że ją spotkam.
Jeszcze trzy raty i kolejny największy dług finansowy będzie spłacony. Ale i tak, jest dobrze.
Wracając do początku, podróże kształcą. Moja samotna kilkudniowa wycieczka do Rzymu sprawiła, że poczułam się spokojnie, pewnie i normalnie. Bywa, że drżę jak osika na wietrze, bo na przykład kończy mi się niedługo umowa w pracy, ale... tyle już przeżyłam, to przeżyję i to smile
Mam w głowie plan co chcę robić. Plan długoterminowy. Plan, który się już powoli realizuje, ale narazie trzymam go w glowie i w serduchu. Zreszta, narazie nie ma się czym ekscytować wink

Miłego dnia kobietki!

24,390

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Fajnie Anstawio.
A bije spokój od tego co napisałaś, od Ciebie.

24,391

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Anstawia - opowiadaj, jak było?????? Dużo zdjęć masz?
smile

24,392

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kilka zdjęć można zobaczyć tutaj http://www.netkobiety.pl/t58114.html Mam około 300 fotek.
Rzym jest bardzo ładny, szczególnie wieczorem.

24,393

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ale super!!!! smile

24,394 Ostatnio edytowany przez bags (2013-09-13 20:41:33)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zofia282 napisał/a:

Baks jak tam twoje sprawy się toczą .....

uff jak to dobrze żyć inaczej, mieć własne życie, własne ja i .... i niezależność.
To bardzo pomogło uwierzyć mi w siebie smile. Dawne słowa eksa:  " jesteś leniwa", "nic nie umiesz", " nic nie jesteś warta", teraz wywołują tylko mój uśmiech smile. Wiem, przekonałam się, że jestem warta wiele, jestem pracowita, zorganizowana smile smile smile
Dla samych tych wniosków warto było jechać smile ........ smile smile smile

Witaj,jakbyś mówiła też i o mnie big_smile
Zacznę od tego, że wpadłem w sidła a raczej "w sieć"... Tarantelli, a to przez pozytywny wpływ Happyfull na mnie tutaj smile
Też sobie zrobiłem "wakacje" 3 dniowe z końcem sierpnia, by wreszcie odciąć się od wszystkiego i pozbierać myśli.
Suma sumarum doszedłem do wniosku, że trzeba wziąć byka za rogi i zrobić gruntowne porządki z gruzami małżeństwa, czyli akcja rozwód.
Pozostało pytanie "jak", bo temat zdrady się "przeterminował", część dowodowa przepadła itp, itd... no i tu przyszła mi z pomocą książka "moje dwie głowy". A skoro Nasze dwie głowy są "w temacie" oblatane, tak więc z całego tego mojego skupiska wiedzy i wskazówek Tarantelli, muszę zrobić "koncentrat", napisać pozew oraz "referat" i udać się z wizytą do Temidy. Plan jest by ten rok zamknąć jeśli nie pierwszą rozprawą, to przynajmniej dokument dostarczyć big_smile

24,395

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Bagsiu, nie kumam, jak to Żabka wink
Wnosisz o winę w sadzie cywilnym?
Bo jakoś tak.... wink
No jakoś mi to spójnością nie trąci....
Jak nie wnosisz o winę, a się rozpiszesz, jak to było Ci źle - to sobie nieźle sprowokujesz pytań na pierwszej rozprawie.... Zastanów się czego Ty naprawdę chcesz. Rozwodu, czy rozwodu z jej wyłącznej winy, Bo to "implikuje" smile

Jak ja bym pojechała choć na 2 dni w Tatry - odpocząć samym faktem bycia a nie "przebycia".... Powietrzem ostrym rześkim... Wejść do  byle jakiego schroniska, byle by za wejście na TPN zapłacić....


Relaks - please!!!!! smile On tour smile

24,396

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

Bagsiu, nie kumam, jak to Żabka wink
Wnosisz o winę w sadzie cywilnym?
Bo jakoś tak.... wink
No jakoś mi to spójnością nie trąci....
Jak nie wnosisz o winę, a się rozpiszesz, jak to było Ci źle - to sobie nieźle sprowokujesz pytań na pierwszej rozprawie.... Zastanów się czego Ty naprawdę chcesz. Rozwodu, czy rozwodu z jej wyłącznej winy, Bo to "implikuje" smile
Jak ja bym pojechała choć na 2 dni w Tatry - odpocząć samym faktem bycia a nie "przebycia".... Powietrzem ostrym rześkim... Wejść do  byle jakiego schroniska, byle by za wejście na TPN zapłacić....
Relaks - please!!!!! smile On tour smile

Po prostu rozwodu, ale wiem - tak z góry z doświadczenia zakładam - że zagrywka będzie z ich strony taka, by się odwołać od treści pozwu i scedować wsio na mnie z tytułu pseudochoroby. Pozwem nie chcę wywoływać wilka z lasu i zasypać się lawiną razów od sędziny czy też eksowej, "różnica charakterów" i bye. Na tą ewentualność wolę mieć przygotowany "referat". Wiem z czym jż może wypalić w razie czego i jak ją skutecznie zgasić.
Ja jestem winny rozstania, wyprowadzki itp itd a to wsio przez... taka jest ich polityka. I tu trzeba postawić w razie "w" twarde "veto".

24,397

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:
zabka-k napisał/a:

Bagsiu, nie kumam, jak to Żabka wink
Wnosisz o winę w sadzie cywilnym?
Bo jakoś tak.... wink
No jakoś mi to spójnością nie trąci....
Jak nie wnosisz o winę, a się rozpiszesz, jak to było Ci źle - to sobie nieźle sprowokujesz pytań na pierwszej rozprawie.... Zastanów się czego Ty naprawdę chcesz. Rozwodu, czy rozwodu z jej wyłącznej winy, Bo to "implikuje" smile
Jak ja bym pojechała choć na 2 dni w Tatry - odpocząć samym faktem bycia a nie "przebycia".... Powietrzem ostrym rześkim... Wejść do  byle jakiego schroniska, byle by za wejście na TPN zapłacić....
Relaks - please!!!!! smile On tour smile

Po prostu rozwodu, ale wiem - tak z góry z doświadczenia zakładam - że zagrywka będzie z ich strony taka, by się odwołać od treści pozwu i scedować wsio na mnie z tytułu pseudochoroby. Pozwem nie chcę wywoływać wilka z lasu i zasypać się lawiną razów od sędziny czy też eksowej, "różnica charakterów" i bye. Na tą ewentualność wolę mieć przygotowany "referat". Wiem z czym jż może wypalić w razie czego i jak ją skutecznie zgasić.
Ja jestem winny rozstania, wyprowadzki itp itd a to wsio przez... taka jest ich polityka. I tu trzeba postawić w razie "w" twarde "veto".

I co?
I zamiast jako dorosły i dojrzały stawić temu twarz, to lepiej się kryć - bo a nóz widelec coś na Ciebie mają?

Bags - wiesz.... Znasz mnie, pewnie z tamtego czasu lepiej niż ja sama siebie. Ja wiecznie widziałam problem w sobie... Albo sam tego nie chcesz, albo sam w 100% jesteś przeświadczony, że mają Ci co zarzucić. Właśnie z tego powodu mój były pozwu nie składał. Mówię szczerze. Kiedyś przy okazji osobistej. Bo przeciez Ty twierdzisz że nie masz się czego obiektywnie obawiać? Bo chyba się nie mylę?

Na 100% przeświadczenia polecam wszelkie terapie:P

NIE  ROZUMIEM po co ta farsa i udawanie związku?

24,398

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:
zofia282 napisał/a:

Baks jak tam twoje sprawy się toczą .....

uff jak to dobrze żyć inaczej, mieć własne życie, własne ja i .... i niezależność.
To bardzo pomogło uwierzyć mi w siebie smile. Dawne słowa eksa:  " jesteś leniwa", "nic nie umiesz", " nic nie jesteś warta", teraz wywołują tylko mój uśmiech smile. Wiem, przekonałam się, że jestem warta wiele, jestem pracowita, zorganizowana smile smile smile
Dla samych tych wniosków warto było jechać smile ........ smile smile smile

Witaj,jakbyś mówiła też i o mnie big_smile
Zacznę od tego, że wpadłem w sidła a raczej "w sieć"... Tarantelli, a to przez pozytywny wpływ Happyfull na mnie tutaj smile
Też sobie zrobiłem "wakacje" 3 dniowe z końcem sierpnia, by wreszcie odciąć się od wszystkiego i pozbierać myśli.
Suma sumarum doszedłem do wniosku, że trzeba wziąć byka za rogi i zrobić gruntowne porządki z gruzami małżeństwa, czyli akcja rozwód.
Pozostało pytanie "jak", bo temat zdrady się "przeterminował", część dowodowa przepadła itp, itd... no i tu przyszła mi z pomocą książka "moje dwie głowy". A skoro Nasze dwie głowy są "w temacie" oblatane, tak więc z całego tego mojego skupiska wiedzy i wskazówek Tarantelli, muszę zrobić "koncentrat", napisać pozew oraz "referat" i udać się z wizytą do Temidy. Plan jest by ten rok zamknąć jeśli nie pierwszą rozprawą, to przynajmniej dokument dostarczyć big_smile

W sieć Tarantelli ??????? I ja nie kumam.......i to stało się przez pozytywny wpływ Happyfull na ciebie ? Nie kumam z tego NIC !

Czas i pora wziąć tego byka za rogi. Pomocujesz się jeszcze trochę a potem luzik smile. Jak ? Jak się z nim mocować ? Najlepiej skutecznie tongue . Dobrze zrobi ci zamknięcie tego rozdziału życia ......i  dodać muszę, że mściwość jest złym doradcą....... smile . Pozdrawiam cię i trzymam mocno kciuki smile.

24,399

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:
zabka-k napisał/a:

Bagsiu, nie kumam, jak to Żabka wink
Wnosisz o winę w sadzie cywilnym?
Bo jakoś tak.... wink
No jakoś mi to spójnością nie trąci....
Jak nie wnosisz o winę, a się rozpiszesz, jak to było Ci źle - to sobie nieźle sprowokujesz pytań na pierwszej rozprawie.... Zastanów się czego Ty naprawdę chcesz. Rozwodu, czy rozwodu z jej wyłącznej winy, Bo to "implikuje" smile
Jak ja bym pojechała choć na 2 dni w Tatry - odpocząć samym faktem bycia a nie "przebycia".... Powietrzem ostrym rześkim... Wejść do  byle jakiego schroniska, byle by za wejście na TPN zapłacić....
Relaks - please!!!!! smile On tour smile

Po prostu rozwodu, ale wiem - tak z góry z doświadczenia zakładam - że zagrywka będzie z ich strony taka, by się odwołać od treści pozwu i scedować wsio na mnie z tytułu pseudochoroby. Pozwem nie chcę wywoływać wilka z lasu i zasypać się lawiną razów od sędziny czy też eksowej, "różnica charakterów" i bye. Na tą ewentualność wolę mieć przygotowany "referat". Wiem z czym jż może wypalić w razie czego i jak ją skutecznie zgasić.
Ja jestem winny rozstania, wyprowadzki itp itd a to wsio przez... taka jest ich polityka. I tu trzeba postawić w razie "w" twarde "veto".

...........o sorki smile . Doczytałam coś o różnicy charakterów.....i tak trzymaj smile smile smile.

24,400

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:
zofia282 napisał/a:

Baks jak tam twoje sprawy się toczą .....

uff jak to dobrze żyć inaczej, mieć własne życie, własne ja i .... i niezależność.
To bardzo pomogło uwierzyć mi w siebie smile. Dawne słowa eksa:  " jesteś leniwa", "nic nie umiesz", " nic nie jesteś warta", teraz wywołują tylko mój uśmiech smile. Wiem, przekonałam się, że jestem warta wiele, jestem pracowita, zorganizowana smile smile smile
Dla samych tych wniosków warto było jechać smile ........ smile smile smile

Witaj,jakbyś mówiła też i o mnie big_smile
Zacznę od tego, że wpadłem w sidła a raczej "w sieć"... Tarantelli, a to przez pozytywny wpływ Happyfull na mnie tutaj smile
Też sobie zrobiłem "wakacje" 3 dniowe z końcem sierpnia, by wreszcie odciąć się od wszystkiego i pozbierać myśli.
Suma sumarum doszedłem do wniosku, że trzeba wziąć byka za rogi i zrobić gruntowne porządki z gruzami małżeństwa, czyli akcja rozwód.
Pozostało pytanie "jak", bo temat zdrady się "przeterminował", część dowodowa przepadła itp, itd... no i tu przyszła mi z pomocą książka "moje dwie głowy". A skoro Nasze dwie głowy są "w temacie" oblatane, tak więc z całego tego mojego skupiska wiedzy i wskazówek Tarantelli, muszę zrobić "koncentrat", napisać pozew oraz "referat" i udać się z wizytą do Temidy. Plan jest by ten rok zamknąć jeśli nie pierwszą rozprawą, to przynajmniej dokument dostarczyć big_smile

Bagsiu, jedno Ci powiem.
Jeśli nie chcesz wojny, a szybki rozwód, napisz oszczędny pozew. To znaczy krótki i treściwy. Wszak zawsze możesz uzupełnić wniosek, ale wykreślić to się już nie da.
I wtedy po uzyskaniu odpowiedzi okaże sir jaki stosunek ma do tematu druga strona.

24,401

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:
zabka-k napisał/a:

Bagsiu, nie kumam, jak to Żabka wink
Wnosisz o winę w sadzie cywilnym?
Bo jakoś tak.... wink
No jakoś mi to spójnością nie trąci....
Jak nie wnosisz o winę, a się rozpiszesz, jak to było Ci źle - to sobie nieźle sprowokujesz pytań na pierwszej rozprawie.... Zastanów się czego Ty naprawdę chcesz. Rozwodu, czy rozwodu z jej wyłącznej winy, Bo to "implikuje" smile
Jak ja bym pojechała choć na 2 dni w Tatry - odpocząć samym faktem bycia a nie "przebycia".... Powietrzem ostrym rześkim... Wejść do  byle jakiego schroniska, byle by za wejście na TPN zapłacić....
Relaks - please!!!!! smile On tour smile

Po prostu rozwodu, ale wiem - tak z góry z doświadczenia zakładam - że zagrywka będzie z ich strony taka, by się odwołać od treści pozwu i scedować wsio na mnie z tytułu pseudochoroby. Pozwem nie chcę wywoływać wilka z lasu i zasypać się lawiną razów od sędziny czy też eksowej, "różnica charakterów" i bye. Na tą ewentualność wolę mieć przygotowany "referat". Wiem z czym jż może wypalić w razie czego i jak ją skutecznie zgasić.
Ja jestem winny rozstania, wyprowadzki itp itd a to wsio przez... taka jest ich polityka. I tu trzeba postawić w razie "w" twarde "veto".

Z jakiego do§wiadczenia?
Rozwodziłeś się już?

24,402

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
bags napisał/a:
zabka-k napisał/a:

Bagsiu, nie kumam, jak to Żabka wink
Wnosisz o winę w sadzie cywilnym?
Bo jakoś tak.... wink
No jakoś mi to spójnością nie trąci....
Jak nie wnosisz o winę, a się rozpiszesz, jak to było Ci źle - to sobie nieźle sprowokujesz pytań na pierwszej rozprawie.... Zastanów się czego Ty naprawdę chcesz. Rozwodu, czy rozwodu z jej wyłącznej winy, Bo to "implikuje" smile
Jak ja bym pojechała choć na 2 dni w Tatry - odpocząć samym faktem bycia a nie "przebycia".... Powietrzem ostrym rześkim... Wejść do  byle jakiego schroniska, byle by za wejście na TPN zapłacić....
Relaks - please!!!!! smile On tour smile

Po prostu rozwodu, ale wiem - tak z góry z doświadczenia zakładam - że zagrywka będzie z ich strony taka, by się odwołać od treści pozwu i scedować wsio na mnie z tytułu pseudochoroby. Pozwem nie chcę wywoływać wilka z lasu i zasypać się lawiną razów od sędziny czy też eksowej, "różnica charakterów" i bye. Na tą ewentualność wolę mieć przygotowany "referat". Wiem z czym jż może wypalić w razie czego i jak ją skutecznie zgasić.
Ja jestem winny rozstania, wyprowadzki itp itd a to wsio przez... taka jest ich polityka. I tu trzeba postawić w razie "w" twarde "veto".

I co?
I zamiast jako dorosły i dojrzały stawić temu twarz, to lepiej się kryć - bo a nóz widelec coś na Ciebie mają?

Bags - wiesz.... Znasz mnie, pewnie z tamtego czasu lepiej niż ja sama siebie. Ja wiecznie widziałam problem w sobie... Albo sam tego nie chcesz, albo sam w 100% jesteś przeświadczony, że mają Ci co zarzucić. Właśnie z tego powodu mój były pozwu nie składał. Mówię szczerze. Kiedyś przy okazji osobistej. Bo przeciez Ty twierdzisz że nie masz się czego obiektywnie obawiać? Bo chyba się nie mylę?

Na 100% przeświadczenia polecam wszelkie terapie:P

NIE  ROZUMIEM po co ta farsa i udawanie związku?

Podoba mi sir sto procent przeświadczenia.
Fantazja Żabko.
Bo fakt, jak ktoś jest w stanie wyrokować co w stu procentach będzie to to faktycznie jest interesujące smile

24,403 Ostatnio edytowany przez bags (2013-09-14 14:17:07)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

I zamiast jako dorosły i dojrzały stawić temu twarz, to lepiej się kryć - bo a nóz widelec coś na Ciebie mają?
Bags - wiesz.... Znasz mnie, pewnie z tamtego czasu lepiej niż ja sama siebie. Ja wiecznie widziałam problem w sobie... Albo sam tego nie chcesz, albo sam w 100% jesteś przeświadczony, że mają Ci co zarzucić. Właśnie z tego powodu mój były pozwu nie składał. Mówię szczerze. Kiedyś przy okazji osobistej. Bo przeciez Ty twierdzisz że nie masz się czego obiektywnie obawiać? Bo chyba się nie mylę?
Na 100% przeświadczenia polecam wszelkie terapie:P
NIE  ROZUMIEM po co ta farsa i udawanie związku?

Czytałaś bloga Tarantelli?
Czytałaś lub słuchałaś wypowiedzi osób z rozwodów z psychofagami? Ja z tą drugą grupą ludzi - przed rozwodników, osób w trakcie lub już cudem "po" - mam sporo w realu wokół siebie i "pod telefonem". Treść mojego wątku to jak ciurkiem lejąca się woda w porównaniu do odmętów Misisippi.
Mają mi co zarzucić i to jest jednym z 1001 powodów jakie na poczekaniu mogą wymyślić - z okresu od ślubu po rozstanie; nie zdziwi mnie nawet wątek z księdzem w tym wszystkim - dorobić bajkową ideologię - zasada 3xF - i fruuu...
Ale jest gigantyczny problem z tym fundamentalnym jednym Ich powodem jest to, że:
1. Jego nie było i nie ma i nigdy nie będzie.
2. Nie mają żadnych namacalnych dowodów
3. Nie mają i nie znają nikogo, kto zna mój temat ortopedyczno - neurologiczny od podszewki, przynajmniej na tyle co ja czy rodzice o nim wiedzą tongue
Co im pozostaje? Bajdurzyć z uporem maniaka i z pełnym przekonaniem, że mają rację i są górą na wszelkie sposoby.

Wiesz ile może scenariuszy jest w stanie wyprodukować za jednym zamachem taki osobnik? Jemu tylko wystarczy pisnąć słówko - przez wyrocznię na przykład - i jedzie z robotą do okoła świata, że nim sie spostrzeżesz, to w Polsce będą same autostrady na wzór z USA, Chin czy Kanady - bo piętrowo wybudowane.
"nie choroba a agresja jest powodem rozstania, bo agresja jest spowodowana Twoją chorobą" to jak w skeczu Stasia Tyma o komentatorze sportowym piłki nożnej, że co mówi do mikrofonu, to słyszy; a co słyszy to mówi; i tak napierdziela w kółko.
I niech tylko jedno słowo moja eks źle usłyszy - pstryk i kolejna "akcja" - jak na boisku - jest już "na kanapie u Ewy Drzyzgi" w rozmowach w t(ł)oku". big_smile
Dowód: http://www.youtube.com/watch?v=ei33ICY3MGU

hm... napisał/a:

Z jakiego do§wiadczenia?
Rozwodziłeś się już?

Nie, nie rozwodziłem się jeszcze, ale z takiego doświadczenia życiowego to wiem, że jak pisze Tarantella zrobiłem doktorat - nawet nadzwyczajny, bo sam temat taki jest smile że człowiek postronny robi yikes ze zdziwienia - na Harwardzie z psychologii o tej psychofagowej tematyce bez wychodzenia z domu. Nie dziennie, nie wieczorowo a całodobowo i za darmo. A już tym bardziej nie zaocznie bo jak najbardziej naocznie Teoria i praktyka w jednym, bezcenne doświadczenie.

Chcecie przez to powiedzieć, że w przypadku osób o zaburzonej osobowości - toksycznej i w najwyższym tego stadium zwanym psychofagowym (psycho - dusza; fag - pasożyt) - mam się pochylić i ubolewać nad takimi osóbkami, bo one są chore i trzeba im pomóc? A w przypadku rozwodu głaskać po główce, bo partner czyli ja pragnie jednego - odejścia i świętego spokoju? Paranoja w najczystszej postaci.
To co oni robią, to dawanie sobie przyzwolenia do zwykłego rozwydrzenia i społeczeństwo z nieznanych mi przyczyn - w Waszym wydaniu - im to przyzwolenie daje. To się nazywa społeczny permisywizm - tendencja do zbytniej tolerancji dla odbiegających od normy zachowań społecznych. Z której Oni czerpią satysfakcję i świetną zabawę z fajerwerkami wszelkiej maści z tego, że społeczeństwo znalazło dla nich usprawiedliwiający wykręt nazywając takich "pacjentów" chorymi na cokolwiek. (sorki Tarantella, musiałem)

Owszem oni są biedni, ale biedni dlatego, że pierd.... pod deklem i zacofani w rozwoju niewspółmiernie do wieku. Nie żyliście 24/7 z takimi palantami, to przynajmniej z krytyką moich poglądów spuśćcie znacznie z tonu.

zofia282 napisał/a:

W sieć Tarantelli ??????? I ja nie kumam.......i to stało się przez pozytywny wpływ Happyfull na ciebie ? Nie kumam z tego NIC !

Ktoś, gdzieś tam kiedyś - jak ja byłem na początku swojego detoksowego maratonu - coś napomknął o tym blogu, rzuciłem okiem i... "noooo mooooże i to jest na temat, ale nie dla mnie".
Od jakiegoś czasu takie różne mocne teksty i różne fragmenty - które też tu wstawiała Happyfull z blogu - zaczęły mi podchodzić i odgrywać kluczową rolę w temacie rozwodu.
Zaczytałem się w blogu, zacząłem to rozkminiać i doszukiwać podobieństw; promować w postach i prywatnie w meilach bloga co spotkało się ze szczególnymi wyrazami podziękowania od strony Tarantelli.
To tak w skrócie, bo resztę już można - chyba, jak ktoś jest na tyle co ja czy Tarantella "w temacie" -dopowiedzieć.

24,404

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Bags, kogo ty chcesz przekonać, jaki jest psychofag na rozwodzie?
My tu w większości rozwódki, którym rozprawy pooooszły, jak burza tongue

24,405 Ostatnio edytowany przez bags (2013-09-14 14:01:33)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

Bags, kogo ty chcesz przekonać, jaki jest psychofag na rozwodzie?
My tu w większości rozwódki, którym rozprawy pooooszły, jak burza tongue

To jest ten jeden aspekt, którego Wam mogę pozazdrościć smile reszta jest zupełną niewiadomą, na którą wolę być przygotowany.
NIe przekonać a dać do zrozumienia, że to jest wyższa jazda i nawet mówiąc, że bez trzymanki to jest nad wyraz słabą ironią.

Inna kwestia: czasem okazuje się, ze to nie jest choroba psychiczna a opętanie czy tylko dreczenie demoniczne. W przypadku mojego byłego partnera dzialy się dziwne rzeczy, nadnaturalne, więc nie wykluczam i tego. Przydaje się odwaga i poproszenie o pomoc księdza egzorcystę.

Ja akurat z nim nie wygrałam, bo doprowadził mnie do takiego stanu, że modliłam się by choć zgodził się na rozwód bez orzekania winy, byłam bliska załamania nerwowego.

Dopiął swego; nie walczyłam nawet o pieniądze tylko o własny spokój i by nie skończyć w kaftanie. Dlatego też nie wiem, co poradzić, by wygrac z takim osobnikiem. Ale forumowicze dużo pisali na ten temat.
Czasem psycho/socjopaci odczuwają coś jak niewielkie wyrzuty sumienia, a ponieważ widzą co robia, jak bardzo ranią innych - zaczynaja sami siebie nienawidzić. Uciekają więc od osób, przez które zaczynają sami siebie nienawidzić, przy których czują się winni, które sa da nich zbyt dobre. Uciekają od nich lub je niszczą.
Nie szanuja tych, ktorzy sami siebie nie szanują. ...

Zawczasu gromadzić kwity i świadków! Na wszystko! Będziesz miała teraz na wszelkich sprawach (majątkowych, rozwodowych itd) dziesiątki kłamstw, fałszywych oskarżeń itd. Często bardzo poważnych. I będziesz musiała mieć kwity i świadków, żeby udowadniać, że NA PEWNO nie jesteś wielbłądem. Po kilku-kilkunastu takich sytuacjach, w których sąd (rodzina itd) zrozumie, że padł ofiara notorycznego kłamcy-mitomana - wygrasz wszystko, co będzie tylko do wygrania. Bo to Ty będziesz wiarygodna.
Przećwiczyłem to.

Potwierdzam. Fałszywe oskarżenia, kłamstwa i krętactwa na każdym kroku, doniesienia do prokuratury, podstawieni świadkowie- to specjalności socjopaty. I niestety, w ich przypadku trzeba udowadniać, że się nie jest wielbłądem i też potwierdzam, że socjopaci mają problem z wiarygodnością. Tu potrzebna jest specjalna taktyka w sądzie- wiedzieć, kiedy ujawnić ich krętactwa, żeby nie było za wcześnie czy za późno. Z moim adwokatem czekamy do samego końca- a teraz niech się produkuje, ile tylko może, bo każdy taki produkt to dowód dla nas na wagę złota. A że kłamie i kręci, to po drodze niezauważenie dla samego siebie popełnia kardynalne błędy

Ludzie posty piszą... a w nich bzdury?
Dużo inteligentniejszy ode mnie, niczym cyborg. Psycholodzy się na niego łapali.
http://forum.gazeta.pl/forum/w,24087,136214754,,Psychopaci_socjopaci_psychofagi_jak_sie_nie_dac_.html?v=2

24,406

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:
zabka-k napisał/a:

I zamiast jako dorosły i dojrzały stawić temu twarz, to lepiej się kryć - bo a nóz widelec coś na Ciebie mają?
Bags - wiesz.... Znasz mnie, pewnie z tamtego czasu lepiej niż ja sama siebie. Ja wiecznie widziałam problem w sobie... Albo sam tego nie chcesz, albo sam w 100% jesteś przeświadczony, że mają Ci co zarzucić. Właśnie z tego powodu mój były pozwu nie składał. Mówię szczerze. Kiedyś przy okazji osobistej. Bo przeciez Ty twierdzisz że nie masz się czego obiektywnie obawiać? Bo chyba się nie mylę?
Na 100% przeświadczenia polecam wszelkie terapie:P
NIE  ROZUMIEM po co ta farsa i udawanie związku?

Czytałaś bloga Tarantelli?
Czytałaś lub słuchałaś wypowiedzi osób z rozwodów z psychofagami? Ja z tą drugą grupą ludzi - przed rozwodników, osób w trakcie lub już cudem "po" - mam sporo w realu wokół siebie i "pod telefonem". Treść mojego wątku to jak ciurkiem lejąca się woda w porównaniu do odmętów Misisippi.
Mają mi co zarzucić i to jest jednym z 1001 powodów jakie na poczekaniu mogą wymyślić - z okresu od ślubu po rozstanie; nie zdziwi mnie nawet wątek z księdzem w tym wszystkim - dorobić bajkową ideologię - zasada 3xF - i fruuu...
Ale jest gigantyczny problem z tym fundamentalnym jednym Ich powodem jest to, że:
1. Jego nie było i nie ma i nigdy nie będzie.
2. Nie mają żadnych namacalnych dowodów
3. Nie mają i nie znają nikogo, kto zna mój temat ortopedyczno - neurologiczny od podszewki, przynajmniej na tyle co ja czy rodzice o nim wiedzą tongue
Co im pozostaje? Bajdurzyć z uporem maniaka i z pełnym przekonaniem, że mają rację i są górą na wszelkie sposoby.

Wiesz ile może scenariuszy jest w stanie wyprodukować za jednym zamachem taki osobnik? Jemu tylko wystarczy pisnąć słówko - przez wyrocznię na przykład - i jedzie z robotą do okoła świata, że nim sie spostrzeżesz, to w Polsce będą same autostrady na wzór z USA, Chin czy Kanady - bo piętrowo wybudowane.
"nie choroba a agresja jest powodem rozstania, bo agresja jest spowodowana Twoją chorobą" to jak w skeczu Stasia Tyma o komentatorze sportowym piłki nożnej, że co mówi do mikrofonu, to słyszy; a co słyszy to mówi; i tak napierdziela w kółko.
I niech tylko jedno słowo moja eks źle usłyszy - pstryk i kolejna "akcja" - jak na boisku - jest już "na kanapie u Ewy Drzyzgi" w rozmowach w t(ł)oku". big_smile
Dowód: http://www.youtube.com/watch?v=ei33ICY3MGU

hm... napisał/a:

Z jakiego do§wiadczenia?
Rozwodziłeś się już?

Nie, nie rozwodziłem się jeszcze, ale z takiego doświadczenia życiowego to wiem, że jak pisze Tarantella zrobiłem doktorat - nawet nadzwyczajny, bo sam temat taki jest smile że człowiek postronny robi yikes ze zdziwienia - na Harwardzie z psychologii o tej psychofagowej tematyce bez wychodzenia z domu. Nie dziennie, nie wieczorowo a całodobowo i za darmo. A już tym bardziej nie zaocznie bo jak najbardziej naocznie Teoria i praktyka w jednym, bezcenne doświadczenie.

Chcecie przez to powiedzieć, że w przypadku osób o zaburzonej osobowości - toksycznej i w najwyższym tego stadium zwanym psychofagowym (psycho - dusza; fag - pasożyt) - mam się pochylić i ubolewać nad takimi osóbkami, bo one są chore i trzeba im pomóc? A w przypadku rozwodu głaskać po główce, bo partner czyli ja pragnie jednego - odejścia i świętego spokoju? Paranoja w najczystszej postaci.
To co oni robią, to dawanie sobie przyzwolenia do zwykłego rozwydrzenia i społeczeństwo z nieznanych mi przyczyn - w Waszym wydaniu - im to przyzwolenie daje. To się nazywa społeczny permisywizm - tendencja do zbytniej tolerancji dla odbiegających od normy zachowań społecznych. Z której Oni czerpią satysfakcję i świetną zabawę z fajerwerkami wszelkiej maści z tego, że społeczeństwo znalazło dla nich usprawiedliwiający wykręt nazywając takich "pacjentów" chorymi na cokolwiek. (sorki Tarantella, musiałem)

Owszem oni są biedni, ale biedni dlatego, że pierd.... pod deklem i zacofani w rozwoju niewspółmiernie do wieku. Nie żyliście 24/7 z takimi palantami, to przynajmniej z krytyką moich poglądów spuśćcie znacznie z tonu.

zofia282 napisał/a:

W sieć Tarantelli ??????? I ja nie kumam.......i to stało się przez pozytywny wpływ Happyfull na ciebie ? Nie kumam z tego NIC !

Ktoś, gdzieś tam kiedyś - jak ja byłem na początku swojego detoksowego maratonu - coś napomknął o tym blogu, rzuciłem okiem i... "noooo mooooże i to jest na temat, ale nie dla mnie".
Od jakiegoś czasu takie różne mocne teksty i różne fragmenty - które też tu wstawiała Happyfull z blogu - zaczęły mi podchodzić i odgrywać kluczową rolę w temacie rozwodu.
Zaczytałem się w blogu, zacząłem to rozkminiać i doszukiwać podobieństw; promować w postach i prywatnie w meilach bloga co spotkało się ze szczególnymi wyrazami podziękowania od strony Tarantelli.
To tak w skrócie, bo resztę już można - chyba, jak ktoś jest na tyle co ja czy Tarantella "w temacie" -dopowiedzieć.

Bags ! Ja także byłam żoną zaburzonego człowieka. Owszem musiałam ten związek przetrawić a raczej znaleźć potwierdzenie jego zaburzeń. Znalazłam a w całej tej drodze po forach, poradnikach, blogach wyciągnęłam jeden najważniejszy wniosek a mianowicie, od tych ludzi ucieka się ! Jedynym ratunkiem dla nas (ich partnerów) jest ucieczka i to jak najszybciej i najdalej. Myślę, że w podobnym czasie weszliśmy na to forum i myślę, iż ja byłam w gorszym stanie psychicznym ( bardziej skopana), jak ty. Ja już pozamiatałam swoje sprawy ! Zapominam, że taki ktoś był w moim życiu, że skrzywdził, skaleczył. Maszeruję teraz własną drogą i z uśmiechem na ustach. On już dla mnie nie istnieje, jego nie ma. Owszem kontaktuje się z nim, ale tylko w sprawach odszkodowania, które jest mi zwyczajnie winien. Już nie trawię, nie studiuję jego zaburzeń......znam je, znam go jak nikt na świecie. Nie muszę rozkminiać, bo po co. Z tego związku wyciągnęłam wnioski na przyszłość i żyję, normalnym życiem. A ty ? A ty nadal studiujesz wszelkie osobowości  zaburzone i rozmieniasz swą wiedzę na drobne. Czytałeś Tarantellę, ale pominąłeś jej najważniejszą poradę ! - znasz taką osobę, żyjesz z taką jednostką, to wiej ! Chcesz się rozwieść i słusznie. Czas i pora zamknąć zły okres w swoim życiu. Jesteś młodym człowiekiem, któremu  czas przecieka przez palce....... Wiesz, znasz swoją żonę i wiesz na co ją stać więc przekuj to na swój sukces i zwycięstwo w walce pod tytułem " ucieczka ze szponów psychofaga". Po co rozpamiętywać studia całodobowe, gratisowe lub nie ( mnie bycie z tym człowiekiem kosztowało wiele zdrowia , pieniędzy i honoru, więc takie darmowe nie były). Skorzystaj z mądrych słów Happyful i zacznij swoje życie, to normalne, bez psychofaga. Wyrzuciłeś żonę z serca ? , to wyrzuć też z pamięci.
Po co chcesz dopowiadać ? Po co ci to ? Żyj swoim życiem i ciesz się wolnością.

Rozwiodłam się tak jak chciałam........znałam męża i wiedziałam co zrobić, by siebie uchronić. Udało się. Polecam smile. Można uchronić się przed psychofagiem....można smile Uciekłam daleko od niego smile ........owszem żałuję, że tak późno, ale lepiej późno niż wcale, prawda ? Mam swoje spokojne życie smile.

24,407 Ostatnio edytowany przez zofia282 (2013-09-14 16:34:47)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:
Anstawia napisał/a:

Bags, kogo ty chcesz przekonać, jaki jest psychofag na rozwodzie?
My tu w większości rozwódki, którym rozprawy pooooszły, jak burza tongue

To jest ten jeden aspekt, którego Wam mogę pozazdrościć smile reszta jest zupełną niewiadomą, na którą wolę być przygotowany.
NIe przekonać a dać do zrozumienia, że to jest wyższa jazda i nawet mówiąc, że bez trzymanki to jest nad wyraz słabą ironią.

Inna kwestia: czasem okazuje się, ze to nie jest choroba psychiczna a opętanie czy tylko dreczenie demoniczne. W przypadku mojego byłego partnera dzialy się dziwne rzeczy, nadnaturalne, więc nie wykluczam i tego. Przydaje się odwaga i poproszenie o pomoc księdza egzorcystę.

Ja akurat z nim nie wygrałam, bo doprowadził mnie do takiego stanu, że modliłam się by choć zgodził się na rozwód bez orzekania winy, byłam bliska załamania nerwowego.

Dopiął swego; nie walczyłam nawet o pieniądze tylko o własny spokój i by nie skończyć w kaftanie. Dlatego też nie wiem, co poradzić, by wygrac z takim osobnikiem. Ale forumowicze dużo pisali na ten temat.
Czasem psycho/socjopaci odczuwają coś jak niewielkie wyrzuty sumienia, a ponieważ widzą co robia, jak bardzo ranią innych - zaczynaja sami siebie nienawidzić. Uciekają więc od osób, przez które zaczynają sami siebie nienawidzić, przy których czują się winni, które sa da nich zbyt dobre. Uciekają od nich lub je niszczą.
Nie szanuja tych, ktorzy sami siebie nie szanują. ...

Zawczasu gromadzić kwity i świadków! Na wszystko! Będziesz miała teraz na wszelkich sprawach (majątkowych, rozwodowych itd) dziesiątki kłamstw, fałszywych oskarżeń itd. Często bardzo poważnych. I będziesz musiała mieć kwity i świadków, żeby udowadniać, że NA PEWNO nie jesteś wielbłądem. Po kilku-kilkunastu takich sytuacjach, w których sąd (rodzina itd) zrozumie, że padł ofiara notorycznego kłamcy-mitomana - wygrasz wszystko, co będzie tylko do wygrania. Bo to Ty będziesz wiarygodna.
Przećwiczyłem to.

Potwierdzam. Fałszywe oskarżenia, kłamstwa i krętactwa na każdym kroku, doniesienia do prokuratury, podstawieni świadkowie- to specjalności socjopaty. I niestety, w ich przypadku trzeba udowadniać, że się nie jest wielbłądem i też potwierdzam, że socjopaci mają problem z wiarygodnością. Tu potrzebna jest specjalna taktyka w sądzie- wiedzieć, kiedy ujawnić ich krętactwa, żeby nie było za wcześnie czy za późno. Z moim adwokatem czekamy do samego końca- a teraz niech się produkuje, ile tylko może, bo każdy taki produkt to dowód dla nas na wagę złota. A że kłamie i kręci, to po drodze niezauważenie dla samego siebie popełnia kardynalne błędy

Ludzie posty piszą... a w nich bzdury?
Dużo inteligentniejszy ode mnie, niczym cyborg. Psycholodzy się na niego łapali.
http://forum.gazeta.pl/forum/w,24087,136214754,,Psychopaci_socjopaci_psychofagi_jak_sie_nie_dac_.html?v=2

Nie zazdrość tylko działaj ! I pamiętaj w sprawach rozwodowych nie dają kary dożywocia czy pozbawienia życia ! Także spokojnie ! smile
.......... i wiesz Bags ludzie piszą bzdury smile Psychopata nie ma sumienia i uczuć poza miłością własną. Pewne jest to, że jest kłamcą/artystą. Ale to wiesz i możesz się zabezpieczyć, albo zwyczajnie wycwanić. W tym pomoże ci dobry adwokat. I powtórzę raz jeszcze, w sprawach rozwodowych nie dostaje się kary śmierci ani dożywocia. Znasz swą żonę, więc zakończ studiowanie jej osobowości a zdobytą wiedzę wykorzystaj, przekuj na swój sukces !
   Pozdrawiam smile .

24,408 Ostatnio edytowany przez bags (2013-09-14 17:20:38)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zgadzam się i podpisuję pod tym co mówisz Zofia282 bez dwóch zdań.

Wieję i bezdyskusyjnie się rozwodzę, podobnie jak Ty. Nie studiuję, nie rozmieniam, bo już nie ma z czego tam z 1 groszówki robić jeszcze drobniejszych monet big_smile
Tyle tylko, że mój psychofag ma poczucie ofiary i za wszystko co złe wini mnie. Kuriozum, paradoks ale jednak; nie wiem jak to inaczej określić. Mam świadomość tego, że rozwód może być - ale też i nie musi - orką na ugorze, bo jak wiesz, to oni potrafią tak zakręcić ludźmi - w tym wypadku sędziną, o ile na nią trafię, a to jest duże prawdopodobieństwo - że wyjdę na damskiego boksera z łatką psychicznego faceta.

Psychicznie chory - dowody na obalenie tego mitu mam na pęczki, jak będzie trzeba to nawet spod ziemi wyciągnę;
damski bokser - śmiech na sali choćby z racji czystej karty na policji i bez kozery mówiąc renomowanego nazwiska od 100 lat;
złodziej i etc. - wykształcenie, gdzie zaświadczenie z KRS to podstawa, były pracownik MSWiA, teraz nadal służb mundurowych, policja w rodzinie i styczność od lat z nią na co dzień, rodzice z kręgów kultury i biznesu (bankowość i "salony" orkiestrowe). Tak wymieniać mogę bez końca.

Psychofag - bez podziały na socjopatę i całą resztę - jest zdolny to oczernić; ale nie ze mną te numery. 

Jestem nastawiony też na to, że to się tak skończy; że to rozwód będzie z mojej "winy", ale korzystając z własnej wiedzy, mądrości Happyfull, Niekochanej72 i Tarantelli, to jeśli będę musiał a raczej zostanę zmuszony, to stanę na rzęsach czy czubku włosów, by dopiąć swego i pokazać kto ma rację. Badania biegłego sądowego czy na wykrywaczu kłamstw bardzo chętnie przyjmę, tu nie mam nic do ukrycia.
Na teraz nie próbuję żadnych metod dogadywania się, układania, bo ze ścianą sie szybciej dogadam - nawet migowo - niż z nimi. Idę na całość grzecznie i polubownie sam prosto pod drzwi Temidy, ale nie jako ten cicho - ciemny. Będą chciały wojny, to przyjmę rękawicę, czuję się na siłach podjąć to wyzwanie. Podjąć po raz ostatni.
Jeśli nie - no to git i również tyle mnie widzieli. Dzieci i majątku do podziału nie ma, a że ten ostatni jest w planach rozwoju i modernizacji, no to trzeba stosownie przedpole posprzątać - rozwodem.

Ja też żałuję, że w tej startowej randce wybrałem tą kobietę a nie jej konkurentkę, straty czasu poniekąd też, choć tu były problemy innej natury. Ale nie żałuję tak brutalnie przebytej i odchorowanej randki w ciemno jak to małżeństwo i przyjęcie kota w worku pod moje skrzydła - bo w tandemie z wyrocznią big_smile.
Wiedza i doświadczenia z tego okresu dają mi wymierne efekty w życiu prywatnym i zawodowym na teraz. Psychofagom wszelkiej maści mówię won.

24,409

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:

Zgadzam się i podpisuję pod tym co mówisz Zofia282 bez dwóch zdań.

Wieję i bezdyskusyjnie się rozwodzę, podobnie jak Ty. Nie studiuję, nie rozmieniam, bo już nie ma z czego tam z 1 groszówki robić jeszcze drobniejszych monet big_smile
Tyle tylko, że mój psychofag ma poczucie ofiary i za wszystko co złe wini mnie. Kuriozum, paradoks ale jednak; nie wiem jak to inaczej określić. Mam świadomość tego, że rozwód może być - ale też i nie musi - orką na ugorze, bo jak wiesz, to oni potrafią tak zakręcić ludźmi - w tym wypadku sędziną, o ile na nią trafię, a to jest duże prawdopodobieństwo - że wyjdę na damskiego boksera z łatką psychicznego faceta.

Psychicznie chory - dowody na obalenie tego mitu mam na pęczki, jak będzie trzeba to nawet spod ziemi wyciągnę;
damski bokser - śmiech na sali choćby z racji czystej karty na policji i bez kozery mówiąc renomowanego nazwiska od 100 lat;
złodziej i etc. - wykształcenie, gdzie zaświadczenie z KRS to podstawa, były pracownik MSWiA, teraz nadal służb mundurowych, policja w rodzinie i styczność od lat z nią na co dzień, rodzice z kręgów kultury i biznesu (bankowość i "salony" orkiestrowe). Tak wymieniać mogę bez końca.

Psychofag - bez podziały na socjopatę i całą resztę - jest zdolny to oczernić; ale nie ze mną te numery. 

Jestem nastawiony też na to, że to się tak skończy; że to rozwód będzie z mojej "winy", ale korzystając z własnej wiedzy, mądrości Happyfull, Niekochanej72 i Tarantelli, to jeśli będę musiał a raczej zostanę zmuszony, to stanę na rzęsach czy czubku włosów, by dopiąć swego i pokazać kto ma rację. Badania biegłego sądowego czy na wykrywaczu kłamstw bardzo chętnie przyjmę, tu nie mam nic do ukrycia.
Na teraz nie próbuję żadnych metod dogadywania się, układania, bo ze ścianą sie szybciej dogadam - nawet migowo - niż z nimi. Idę na całość grzecznie i polubownie sam prosto pod drzwi Temidy, ale nie jako ten cicho - ciemny. Będą chciały wojny, to przyjmę rękawicę, czuję się na siłach podjąć to wyzwanie. Podjąć po raz ostatni.
Jeśli nie - no to git i również tyle mnie widzieli. Dzieci i majątku do podziału nie ma, a że ten ostatni jest w planach rozwoju i modernizacji, no to trzeba stosownie przedpole posprzątać - rozwodem.

Ja też żałuję, że w tej startowej randce wybrałem tą kobietę a nie jej konkurentkę, straty czasu poniekąd też, choć tu były problemy innej natury. Ale nie żałuję tak brutalnie przebytej i odchorowanej randki w ciemno jak to małżeństwo i przyjęcie kota w worku pod moje skrzydła - bo w tandemie z wyrocznią big_smile.
Wiedza i doświadczenia z tego okresu dają mi wymierne efekty w życiu prywatnym i zawodowym na teraz. Psychofagom wszelkiej maści mówię won.

Każdy psychowag ma poczucie  bycia ofiarą. Nie znasz ich dewizy ?  To nie oni ! To inni zawinili, nie oni! Oni są przecież ideałami, ludźmi bez skazy. Im w życiu wszystko wychodzi....nie wyszło ? nooo zawinili inni, nie oni ! Mój ślubny, też jawił się jako ofiara kolegów, wspólników, przyjaciół i beznadziejnej żony, chorej psychicznie, zdradzającej, nieodpowiedzialnej, bez klasy + cały wachlarz innych złych cech.....mało tego, okazało się , że brak mi dobrych cech big_smile (ale to już było i nie wróci więcej smile i podniosłam się i mam go gdzieś, razem z jego słowami i zaburzeniem).
Owszem,  psychofagi potrafią zakręcić ludźmi a sędzia to też człowiek. Dlatego doradzałam ci wynajęcie dobrego, przebiegłego adwokata. 
No widzisz ile masz dowodów!  Zapewne i świadków. Spoko! dasz radę ! Obronisz swoje dobre imię ! Rozumiem twój protest i chęć dowiedzenia prawdy. Ja także chciałam w sądzie sprawiedliwości. Owszem walka z psychofagiem nie jest łatwa, ale możliwa. Możliwa kiedy znasz jego cechy i działanie. Powodzenia smile.

24,410

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zofia282 napisał/a:

Każdy psychowag ma poczucie  bycia ofiarą. Nie znasz ich dewizy ?  To nie oni ! To inni zawinili, nie oni! Oni są przecież ideałami, ludźmi bez skazy. Im w życiu wszystko wychodzi....nie wyszło ? nooo zawinili inni, nie oni ! Mój ślubny, też jawił się jako ofiara kolegów, wspólników, przyjaciół i beznadziejnej żony, chorej psychicznie, zdradzającej, nieodpowiedzialnej, bez klasy + cały wachlarz innych złych cech.....mało tego, okazało się , że brak mi dobrych cech big_smile (ale to już było i nie wróci więcej smile i podniosłam się i mam go gdzieś, razem z jego słowami i zaburzeniem).

Jak w dawnej reklamie opon "Ja nie, Dębica" big_smile że włosy wszystkim stają dęba z piskiem... opon mózgowych. Z nich jest taki Sprite, że partnerom z pragnienia wyższych doznań z jazd, to bąbelki nosem i uszami ulatują. lol

zofia282 napisał/a:

Owszem,  psychofagi potrafią zakręcić ludźmi a sędzia to też człowiek. Dlatego doradzałam ci wynajęcie dobrego, przebiegłego adwokata. 
No widzisz ile masz dowodów!  Zapewne i świadków. Spoko! dasz radę ! Obronisz swoje dobre imię ! Rozumiem twój protest i chęć dowiedzenia prawdy. Ja także chciałam w sądzie sprawiedliwości. Owszem walka z psychofagiem nie jest łatwa, ale możliwa. Możliwa kiedy znasz jego cechy i działanie. Powodzenia smile.

Cały wic jest w tym, że całe piekło działo się po dulskiemu w 4 ścianach. Świadek na żonę - teściowa i odwrotnie; przegrana na starcie. smile Była akcja gdy żona chciała się spotkać w 4 oczy ze swoją teściową - by ją urobić po swojemu - to jak tylko padła propozycja przyjazdu i posiedzenia pojednawczego w 3 ze mną... migrena, brak czasu, urobienie po kokardę w domu - dzem, mydło i powidło. Gdy tylko ja o tej zmowie dostałem cynk i wszedłem "w paradę" - stadnina koni na służewcu ryła śmiechem z wykrętów:). Pobratymce ze strony żony - znający ją od małego - patrzą na mnie z byka, spsychofażeni reakcją żony i głównie teściowej. Świadkowie na wsi - metoda na strusia, a z drugiej strony to nawet lepiej - wolę im tej całej barejady oszczędzić.
Z tych porad co już dostałem, to radzą mi wnosić o zniesienie kosztów, prawnika z urzędu i przygotować mu streszczenie "życiorysu" małżeństwa z definicjami psychologii odnośnie jż. Ich zdaniem nawet dobrze jestem uzbrojony w dowody na swoją obronę i mógłbym pójść sam hmm
Najpierw muszę wiedzieć, który sąd - mój czy zamiejscowy - przejmie postępowanie, by nie iść w koszta dojazdowe dla papugi:)

24,411

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:
zofia282 napisał/a:

Każdy psychowag ma poczucie  bycia ofiarą. Nie znasz ich dewizy ?  To nie oni ! To inni zawinili, nie oni! Oni są przecież ideałami, ludźmi bez skazy. Im w życiu wszystko wychodzi....nie wyszło ? nooo zawinili inni, nie oni ! Mój ślubny, też jawił się jako ofiara kolegów, wspólników, przyjaciół i beznadziejnej żony, chorej psychicznie, zdradzającej, nieodpowiedzialnej, bez klasy + cały wachlarz innych złych cech.....mało tego, okazało się , że brak mi dobrych cech big_smile (ale to już było i nie wróci więcej smile i podniosłam się i mam go gdzieś, razem z jego słowami i zaburzeniem).

Jak w dawnej reklamie opon "Ja nie, Dębica" big_smile że włosy wszystkim stają dęba z piskiem... opon mózgowych. Z nich jest taki Sprite, że partnerom z pragnienia wyższych doznań z jazd, to bąbelki nosem i uszami ulatują. lol

zofia282 napisał/a:

Owszem,  psychofagi potrafią zakręcić ludźmi a sędzia to też człowiek. Dlatego doradzałam ci wynajęcie dobrego, przebiegłego adwokata. 
No widzisz ile masz dowodów!  Zapewne i świadków. Spoko! dasz radę ! Obronisz swoje dobre imię ! Rozumiem twój protest i chęć dowiedzenia prawdy. Ja także chciałam w sądzie sprawiedliwości. Owszem walka z psychofagiem nie jest łatwa, ale możliwa. Możliwa kiedy znasz jego cechy i działanie. Powodzenia smile.

Cały wic jest w tym, że całe piekło działo się po dulskiemu w 4 ścianach. Świadek na żonę - teściowa i odwrotnie; przegrana na starcie. smile Była akcja gdy żona chciała się spotkać w 4 oczy ze swoją teściową - by ją urobić po swojemu - to jak tylko padła propozycja przyjazdu i posiedzenia pojednawczego w 3 ze mną... migrena, brak czasu, urobienie po kokardę w domu - dzem, mydło i powidło. Gdy tylko ja o tej zmowie dostałem cynk i wszedłem "w paradę" - stadnina koni na służewcu ryła śmiechem z wykrętów:). Pobratymce ze strony żony - znający ją od małego - patrzą na mnie z byka, spsychofażeni reakcją żony i głównie teściowej. Świadkowie na wsi - metoda na strusia, a z drugiej strony to nawet lepiej - wolę im tej całej barejady oszczędzić.
Z tych porad co już dostałem, to radzą mi wnosić o zniesienie kosztów, prawnika z urzędu i przygotować mu streszczenie "życiorysu" małżeństwa z definicjami psychologii odnośnie jż. Ich zdaniem nawet dobrze jestem uzbrojony w dowody na swoją obronę i mógłbym pójść sam hmm
Najpierw muszę wiedzieć, który sąd - mój czy zamiejscowy - przejmie postępowanie, by nie iść w koszta dojazdowe dla papugi:)

Oj ubawiłeś mnie smile. Dębica smile smile smile dobre smile

Zawsze przemoc dzieję się bez świadków a ta psychiczna to i bez dowodów.

A słyszałeś o świadkach z zasłyszenia? Zapewne takowych masz i możesz ich powołać. Moimi świadkami była mama i brat cioteczny czyli moja najbliższa rodzina........chociaż .....właściwie moim świadkiem koronnym był pozwany. Nagrywałam rozmowy z mężem i nagrania jak i stenopisy z nich, przedstawiłam sądowi. Wygrałam. Dostałam to o co prosiłam w pozwie smile. Sąd nie miał wątpliwości co do uprawiania przemocy psychicznej i zdrad pozwanego. Nie miałam adwokata. Poradziłam sobie sama smile.
Po co ci wiedza, który sąd będzie prowadził twoją sprawę ?

24,412

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zofia282 napisał/a:

Zawsze przemoc dzieję się bez świadków a ta psychiczna to i bez dowodów.
A słyszałeś o świadkach z zasłyszenia? Zapewne takowych masz i możesz ich powołać. Moimi świadkami była mama i brat cioteczny czyli moja najbliższa rodzina........chociaż .....właściwie moim świadkiem koronnym był pozwany. Nagrywałam rozmowy z mężem i nagrania jak i stenopisy z nich, przedstawiłam sądowi. Wygrałam. Dostałam to o co prosiłam w pozwie smile. Sąd nie miał wątpliwości co do uprawiania przemocy psychicznej i zdrad pozwanego. Nie miałam adwokata. Poradziłam sobie sama smile.
Po co ci wiedza, który sąd będzie prowadził twoją sprawę ?

Ci świadkowie z zasłyszenia, to jak nie eksik - którego znam jedynie z opowiadań, a że temat jest zdradliwy, to i bym się jeszcze nie opanował "manualnie" w sądzie smile - to koleżanka koleżanki; taka 3 woda po kąpieli. Bo jak facetowi można dokopać? Ano tym, że porównać go z facetem/przyjacielem jakieś tam psiapsióły, co to się wie z opowiadań "na ładne oczy". Bo przeca normą jest, że jak jedna zachwala swojego, to druga nie będzie gorsza wink

Poza tym każdy taki jeden świadek - teoretycznie mający mieć "wpływ" - na moją korzyść, to praktycznie te 10% więcej samego tłumaczenia się i prostowania spsychofażonych uprzednio faktów. Więc po co mam udowadniać nie tyle to, że nie jestem wielbłądem co nie mam garbów jak piramidy czy wieża Eifla?
Duże to fakt, jest piękne, ale małe może więcej... dokopać big_smile
Matka też taki świadek - co prawda pozytywny dla mnie i stojący po mojej stronie - to za wiele też nie ugra, bo co? potwierdzi, to co ja powiem i udowodnię dokumentami zdrowotnymi? Teściowa żonie się wymskła przy obróbce z rąk stwierdzeniem o spotkaniu we trójkę i na tym dowody się kończą.
Jak mam się kopać sam z całą stadniną, tak wolę podejść odwrotnie do tematu. Żona pociągnie za niewłaściwy sznurek i przeleci przez nią w sądzie cała stadnina koni - rżących ze śmiechu z tego wszystkiego - ze Służewca, zaprzężona w dowody big_smile

Co do sądów, to jest problem tego typu, że może to wziąć mój lub z zasady wnoszenia spraw sądowych - sąd pod który podlega pozwany. A to jest w promieniu jakies 50 km smile

24,413

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:

Zgadzam się i podpisuję pod tym co mówisz Zofia282 bez dwóch zdań.

Wieję i bezdyskusyjnie się rozwodzę, podobnie jak Ty. Nie studiuję, nie rozmieniam, bo już nie ma z czego tam z 1 groszówki robić jeszcze drobniejszych monet big_smile
Tyle tylko, że mój psychofag ma poczucie ofiary i za wszystko co złe wini mnie. Kuriozum, paradoks ale jednak; nie wiem jak to inaczej określić. Mam świadomość tego, że rozwód może być - ale też i nie musi - orką na ugorze, bo jak wiesz, to oni potrafią tak zakręcić ludźmi - w tym wypadku sędziną, o ile na nią trafię, a to jest duże prawdopodobieństwo - że wyjdę na damskiego boksera z łatką psychicznego faceta.

Psychicznie chory - dowody na obalenie tego mitu mam na pęczki, jak będzie trzeba to nawet spod ziemi wyciągnę;
damski bokser - śmiech na sali choćby z racji czystej karty na policji i bez kozery mówiąc renomowanego nazwiska od 100 lat;
złodziej i etc. - wykształcenie, gdzie zaświadczenie z KRS to podstawa, były pracownik MSWiA, teraz nadal służb mundurowych, policja w rodzinie i styczność od lat z nią na co dzień, rodzice z kręgów kultury i biznesu (bankowość i "salony" orkiestrowe). Tak wymieniać mogę bez końca.

Psychofag - bez podziały na socjopatę i całą resztę - jest zdolny to oczernić; ale nie ze mną te numery. 

Jestem nastawiony też na to, że to się tak skończy; że to rozwód będzie z mojej "winy", ale korzystając z własnej wiedzy, mądrości Happyfull, Niekochanej72 i Tarantelli, to jeśli będę musiał a raczej zostanę zmuszony, to stanę na rzęsach czy czubku włosów, by dopiąć swego i pokazać kto ma rację. Badania biegłego sądowego czy na wykrywaczu kłamstw bardzo chętnie przyjmę, tu nie mam nic do ukrycia.
Na teraz nie próbuję żadnych metod dogadywania się, układania, bo ze ścianą sie szybciej dogadam - nawet migowo - niż z nimi. Idę na całość grzecznie i polubownie sam prosto pod drzwi Temidy, ale nie jako ten cicho - ciemny. Będą chciały wojny, to przyjmę rękawicę, czuję się na siłach podjąć to wyzwanie. Podjąć po raz ostatni.
Jeśli nie - no to git i również tyle mnie widzieli. Dzieci i majątku do podziału nie ma, a że ten ostatni jest w planach rozwoju i modernizacji, no to trzeba stosownie przedpole posprzątać - rozwodem.

Ja też żałuję, że w tej startowej randce wybrałem tą kobietę a nie jej konkurentkę, straty czasu poniekąd też, choć tu były problemy innej natury. Ale nie żałuję tak brutalnie przebytej i odchorowanej randki w ciemno jak to małżeństwo i przyjęcie kota w worku pod moje skrzydła - bo w tandemie z wyrocznią big_smile.
Wiedza i doświadczenia z tego okresu dają mi wymierne efekty w życiu prywatnym i zawodowym na teraz. Psychofagom wszelkiej maści mówię won.

Bagsiu co Ty chcesz udowodnić?
Masz coś na sumieniu, że się tak tłumaczysz?
Tak po prawdzie to największy przemocowiec może mieć czystą kartotekę policyjną. A jak to się mówi, nie bez przyczyny, że najciemniej jest pod latarnią. I dzieją się różne rzeczy tam gdzie nikt by się tego nie spodziewał. Także w moim przekonaniu nie jest to dowód nie do podważenia. To już nie te czasy w których istnieje nietykalność, ta bezsensowna.

24,414

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zofia282 napisał/a:

Każdy psychowag ma poczucie  bycia ofiarą. Nie znasz ich dewizy ?  To nie oni ! To inni zawinili, nie oni! Oni są przecież ideałami, ludźmi bez skazy. Im w życiu wszystko wychodzi....nie wyszło ? nooo zawinili inni, nie oni !

Cokolwiek by nie powiedzieć, nie napisać.... wink
Oczywiście, że ma. Mój psychofag miał poczucie winy wobec mnie i dzieci tylko do momentu, kiedy nie poszły mi nerwy i nie złożyłam pozwu. Zbyt wiele w tym myślenia Bags. Zastanawiania się, szukania dróg na każdą ewentualność. Ja też na początku chciałam "rozsądnie" - ale owo rozsądnie było ze szkodą dla mnie i dzieci. Nie było w tym nic rozsądnego. Nie zrobiłam z rozwodu batalii o winę, bo zbyt wiele by mnie to wewnętrznie kosztowało łez. Jednego możesz być pewnie - niczego nie możesz się spodziewać i niczego tak naprawdę nie jesteś w stanie przewidzieć. Nie masz żadnych takich możliwości. Rzeczywistość zaskakuje najczęściej. Nie ma co wymyślać i kreować przyszłości. Będzie jaka będzie. Jeśli nie chce Ci sie składac pozwu - OK. Nie czujesz się jeszcze z tym "na spokojnie" - nie rób tego. Ale nie twórz od razu wizji tzreciej wojny światowej, bo naprawdę nikt z nas nie wie, co będzie. Więc Ty tym bardziej.


Duma i inteligencja moje prywatnego "faga" legła w gruzach, gdy życie zmusiło go do zmiany pierwotnych planów, poczuł się zmuszony moimi krokami do obniżenia ceny za mieszkanie i w końcu udało się je sprzedać. Usunął z pola widzenia największy swój problem - kompletną życiową nieudolność. Bał się. On się po prostu bał, że publicznie ludzie będą roztrząsać jego nieudolność. W sumie to mu się język na mój temat wśród znajomych teraz rozwiązuje, bo skoro go tak długo i dobrze znam, a on mnie, to nie ma żadnego innego sposobu na to, by ludzie nie zorientowali się o co właściwie chodzi, jeśli mnie od nich nie odseparuje. Ale to inna broszka. Nie obchodzą mnie osoby, które nie próbują zweryfikować tego, co im się wciska. To nie moje otoczenie smile Mówię serio. Nie doprawiam uśmieszków, tam gdzie ich nie powinno być.
Dla mnie o niebo ważniejsze jest, by dzieci przebywały jak najwięcej wśród ludzi o zdrowych mechanizmach postępowania. Wtedy ryzyko spaczenia postrzegania świata i ludzi dzieciom jest bardzo małe. Ale jest, to też wiem.

Dla mnie rozwód to było - fakt - naprawdę przykre przeżycie. Nigdy nie będę zwolenniczką rozwodów, rozstań, ale to jest moje zdanie, że jeśli dwoje ludzi decyduje się na związek, to każde powinno być i konsekwentne i odpowiedzialne. Nie ja jedna mówię, że zawsze widzimy w innych to, kim sami jesteśmy wink Mogę teraz poironizować - ja tam zawsze onegdaj aż do rozstania swojego byłego męża wysławiałam pod niebiosa, że ...,...,...,...,.... wink

Czy ja czytałam Tarantellę? Nie. Powtarzam - niczego nikogo nie czytam wstecz. Czytanie czegoś takiego w momencie rozżalenia, rozdrażnienia jest hodowaniem pożywki dla wzrostu upiorów i demonów nieistniejących lub nieznacznych.
Ja miałam swoje upiory własne.

Życie jest tu i teraz. Ja żyję tu i teraz. I tylko ode mnie moje jutro zależy.
Od moich czynów będących konsekwencją moich zamiarów. Ode mnie - jedynie.

Nie chcesz Bags, to nie chcesz teraz składać i już. Po prostu. Ale nie dorabiaj do tego powieści smile
Był moment, kiedy ja też nie chciałam złożyć i miałam tysiąc powodów na nie. No po prostu nie byłam gotowa.
Nie czujesz się odpowiednio silny na to? No to kiedyś poczujesz. Ale nie zrzucajmy wszystkiego na drugą stronę. Bo to że Ty nie składasz pozwu - zależy jedynie od Ciebie. Wystarczy, ze na razie nie czujesz się na tyle zdeterminowany. I mnie nic nie obchodzi dlaczego Twoja żona nie składa, bo ja jej nie znam. Ot - po prostu.

24,415

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam po przerwie. Nie ma mnie bo niestety wiele sie na mnie zwaliło i ledwie ogarniam.

bags napisał/a:
zofia282 napisał/a:

Zawsze przemoc dzieję się bez świadków a ta psychiczna to i bez dowodów.
A słyszałeś o świadkach z zasłyszenia? Zapewne takowych masz i możesz ich powołać. Moimi świadkami była mama i brat cioteczny czyli moja najbliższa rodzina........chociaż .....właściwie moim świadkiem koronnym był pozwany. Nagrywałam rozmowy z mężem i nagrania jak i stenopisy z nich, przedstawiłam sądowi. Wygrałam. Dostałam to o co prosiłam w pozwie smile. Sąd nie miał wątpliwości co do uprawiania przemocy psychicznej i zdrad pozwanego. Nie miałam adwokata. Poradziłam sobie sama smile.
Po co ci wiedza, który sąd będzie prowadził twoją sprawę ?

Ci świadkowie z zasłyszenia, to jak nie eksik - którego znam jedynie z opowiadań, a że temat jest zdradliwy, to i bym się jeszcze nie opanował "manualnie" w sądzie smile - to koleżanka koleżanki; taka 3 woda po kąpieli. Bo jak facetowi można dokopać? Ano tym, że porównać go z facetem/przyjacielem jakieś tam psiapsióły, co to się wie z opowiadań "na ładne oczy". Bo przeca normą jest, że jak jedna zachwala swojego, to druga nie będzie gorsza wink

Poza tym każdy taki jeden świadek - teoretycznie mający mieć "wpływ" - na moją korzyść, to praktycznie te 10% więcej samego tłumaczenia się i prostowania spsychofażonych uprzednio faktów. Więc po co mam udowadniać nie tyle to, że nie jestem wielbłądem co nie mam garbów jak piramidy czy wieża Eifla?
Duże to fakt, jest piękne, ale małe może więcej... dokopać big_smile
Matka też taki świadek - co prawda pozytywny dla mnie i stojący po mojej stronie - to za wiele też nie ugra, bo co? potwierdzi, to co ja powiem i udowodnię dokumentami zdrowotnymi? Teściowa żonie się wymskła przy obróbce z rąk stwierdzeniem o spotkaniu we trójkę i na tym dowody się kończą.
Jak mam się kopać sam z całą stadniną, tak wolę podejść odwrotnie do tematu. Żona pociągnie za niewłaściwy sznurek i przeleci przez nią w sądzie cała stadnina koni - rżących ze śmiechu z tego wszystkiego - ze Służewca, zaprzężona w dowody big_smile

Co do sądów, to jest problem tego typu, że może to wziąć mój lub z zasady wnoszenia spraw sądowych - sąd pod który podlega pozwany. A to jest w promieniu jakies 50 km smile

Bags jesteś strasznie emocjonalnie w to wszystko zaangazowany i dopowiadasz sobie rzeczy niezgodne z rzeczywistością, wliczając w to własciwość miejscową sądu, bo tu jest akurat trochę inna, czyli wedle "ostatniego wspólnego zamieszkania małżonków", chyba że takiego nie było.

Poza tym weź chłopie pełnomocnika, bo naprawdę widzę, że masz małe pojęcie o tym co się będzie w sądzie działo i jak to działa. Cięzko jest samemu przed sądem rodzinnym. Jesli Twoja małżonka dobrze zainwestuje, a Ty będziesz sam to wobec zmiany przepisów jak źle wniesiesz pozew to wystarczy, że Cię formalnie załatwi.

Pomyśl o tym bo na razie gadasz tak jakbyś sobie jakieś wyimaginowane sytuacje w głowie ułożył, które mają sie nijak do rzeczywistości, a później się słyszy jaki durny ten sąd był tylko jak się zajży w akta to wszystko widać.

24,416 Ostatnio edytowany przez bags (2013-09-16 20:52:11)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:

Tak po prawdzie to największy przemocowiec może mieć czystą kartotekę policyjną. A jak to się mówi, nie bez przyczyny, że najciemniej jest pod latarnią. I dzieją się różne rzeczy tam gdzie nikt by się tego nie spodziewał. Także w moim przekonaniu nie jest to dowód nie do podważenia. To już nie te czasy w których istnieje nietykalność, ta bezsensowna.

Dla psychofaga ofiara jest w jego mniemaniu przemocowcem "silniejszym" od niego samego. A w tym wypadku ciężko jest zrobić to, co on zamierza nie mając na to świadków. Tym bardziej gdy ofiara ma niezbite dowody na bezzasadność i czystość akt.
Może i nietykalność nie istnieje - co dla mnie jest mocno dyskusyjny tematem - gdzie pod tą definicję można podciągnąć naruszenie godności osobistej, nie koniecznie w sposób fizyczny a osobisty vel słowny. A poparcie tej tezy znalazłem już u prawnika i radcy prawnego w swojej firmie.

Ehdi napisał/a:

Bags jesteś strasznie emocjonalnie w to wszystko zaangazowany i dopowiadasz sobie rzeczy niezgodne z rzeczywistością, wliczając w to własciwość miejscową sądu, bo tu jest akurat trochę inna, czyli wedle "ostatniego wspólnego zamieszkania małżonków", chyba że takiego nie było.

Może i jestem tym "nabuzowany" a wynika to z prostego powodu. Zostałem okradziony z laptopa, na którym miałem dowody - gotowe scenogramy - ze skype i etc. oraz ściągnięte z telefonu sms od jż. Poszło się to giąć jak i owy telefon niespełna dwa miesiące temu wyzionął ducha. Poza kilkoma zarchiwizowanymi dowodami rzeczowymi jestem potocznie mówiąc goły i wesoły. Za to mam sporo paragrafowych uzasadnień od prawników, do których podciągnąć dowody z życia wzięte będzie nie problem.
Ostatnie wspólne lokum, to włości ze strony jż. A tu jest sytuacja analogiczna do sądu z prawa pracy - sąd właściwy jest ten, pod który podlega zakład/pracodawca. Wybacz, ale znajomość podstaw prawa od strony zawodowej i w pewnym sensie rozszerzona biegłość w tych tematach - byłem o krok od pozwania eks pracodawcy - nie jest mi obca.

Ehdi napisał/a:

Poza tym weź chłopie pełnomocnika, bo naprawdę widzę, że masz małe pojęcie o tym co się będzie w sądzie działo i jak to działa. Cięzko jest samemu przed sądem rodzinnym. Jesli Twoja małżonka dobrze zainwestuje, a Ty będziesz sam to wobec zmiany przepisów jak źle wniesiesz pozew to wystarczy, że Cię formalnie załatwi.

Z całym szacunkiem Ehdi, ale byłem już pozwanym (KRD), byłem świadkiem, byłem maglowany sądownie w sprawach pokrewnych z RODK - oskarżyciel posiłkowy, bo z jednej strony o odebranie/ograniczenie praw rodzicielskich a z drugiej o przysposobienie dzieci do rodziny zastępczej. A wsio zamykało się w rodzinnych 4 ścianach - kuzyn kontra rodzice.
Poza tym dla mnie to jż może sobie wziąć nawet prawnika od mec. Wesołowskiej z TVN-u, ale bez dowodów i prawdziwych świadków na mój przypadek "chorobowy" - bo na tym się u nich wszystko dot. mnie jako "przemocowca" opiera - jest przelewaniem z pustego w próżne. Odpowiedni argument a'la riposta i sama się wyłoży.
Więc wolę sie przygotować na wyrost pod to, czego być może(?) nie będzie, niż być nieprzygotowanym na to, z czym psychofag z mamuśką wymyśli na poczekaniu i wyskoczy.

Ehdi napisał/a:

Pomyśl o tym bo na razie gadasz tak jakbyś sobie jakieś wyimaginowane sytuacje w głowie ułożył, które mają sie nijak do rzeczywistości, a później się słyszy jaki durny ten sąd był tylko jak się zajży w akta to wszystko widać.

"podchodząc do walki, nie myśl o wygranej" i "jeśli wróg szykuje się do ataku frontalnego, zaatakuj jego flanki". Tak jak to pierwsze jest potocznie znane, tak ja - odnośnie tego drugiego - wolę się przygotować i zaatakować w uzasadnionym przypadku, niż iść licząc, że będzie polubownie i bez przepychanek. W co jak co, ale w taki scenariusz nie wierzę, mimo że idę za porozumieniem stron.

Reasumując...
Wiem i zakładam opcję, że wyjdę na damskiego boksera. Trudno. Ale póki mam asy w rękawie i pełną gotowość do badań przez biegłych - a o tym jestem już uprzedzony - tak łatwo się nie poddam. Odpowiednio udowodnić i uzasadnić psychofagową niedojrzałość i "papużkową nierozłączność" żony z matką, dołożyć dowody o naruszeniu nietykalności i może sobie bajki jż wić do woli. Rzucać rękawicy na pierwszy ognień nie będę i nie mam zamiaru, ale rzuconą w moją stronę, chętnie podejmę.

24,417

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Bags Ty złóż ten pozew bo na razie dużo piszesz ale mało robisz, a jak masz takie doświadczenia to rozumiem, że to chwila nieuwagi.

I wiesz co Ci powiem, mówisz o swoich doświadczeniach ale to wszystko bullshit jak przychodzi do własnej sprawy. Wiesz jak się mówi na adwokata, który reprezentuje sam siebie ?? Mówi się, że ma głupca za klienta.

Już widać, że nie masz dystansu i będziesz miał go coraz mniej. Rób jak uważasz ale jak na razie widzę, że dużo mówisz ale mało robisz.

24,418

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

A ja jestem zła na siebie ..... kiedy syn opowiada,że kolegi ojciec poszedł z nim, załatwił mu czy dał, czuję złość ...... też chciałabym aby mój syn miał wsparcie w ojcu. To, że mamy rozwód nie powinno mieć wpływu na kontakty ojca z synem ! Ja wiem, nie da się inaczej a mimo to jestem w takich chwilach zła a za chwilę jestem zła, za swą złość. Wiem pokręcone to sad . Mam absolutną świadomość, że eks ma gdzieś swoje dzieci a mimo to boli mnie to. Nie, nie boli obsesyjnie ..... taki ból i złość czuję gdy syn zarzuca mnie opowieściami o kolegach i ich relacjach z ojcami.

Uczę się angielskiego. Zaczęłam od spisywania 1000 słówek (tych najczęściej używanych) i umawiania się z korepetytorką. Oczywiście mam moc zaległości do nadrobienia : fryzjer, krawcowa, rachunki, sprawy urzędowowe. No i jeszcze zaległe alimenty do odebrania ....niedobrze mi się robi na samą myśl "wyciągania" od eksa zaległości. Nie płaci, bo nie ma ! To dla mnie nie nowość big_smile .  W sumie to wszystko robi by nie mieć pieniędzy.....im dłużej ciągnie firmę tym większe ma kłopoty. Tylko zadłużenia i kłopoty tej firmy to już nie mój problem, nie mój ! smile smile smile
Miłego dnia życzę !
Bagsiu jeszcze przez ten czas nie nabrałeś dystansu do swoich spraw ? Życzę ci byś nabrał ! smile

24,419

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Miłego dnia smile

24,420

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

zapisuje sie ....czytam was od rana i cos czuje ze jeszcze kilka stron i postawie diagnoze tongue pozdrawiam smile

24,421

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Anstawia- poczytałam sobie o Twojej jodze, hymm jak to nie podchodzisz do egzaminu. Pomóż mi zrozumieć. Nie masz uczucia, że po prostu poddajesz się bo za bardzo się boisz oceny innych. Piszę tak bo w wielu sytuacjach, sama tak mam i żadne racjonalizowanie nie pomaga. Mi się nie udaje uwierzyć w to, że skoro jestem w czymś dobra, to strasz przed oceną nie jest strachem, tylko moją potrzebą.

Dziś wizyta u psychiatry, hymmm... Jestem na mniejszej dawce i muszę się przyznać że zmniejszyłam sama. W ogóle nie ufam tej lekarce z NFZ. Zmianę, odstawienie mogłabym zaakceptować tylko od lekarza prywatnego, który postawił mnie na nogi. Tylko, że nie mam pieniędzy w tym momencie ;-(, a kończą mi się leki. łooo.

Mieszkam wciąż sama we własnym domu, ale nie jestem jeszcze wolna psychicznie.

24,422 Ostatnio edytowany przez Anstawia (2013-09-17 10:53:25)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hej sluuu.
Wiesz, kiedyś w swoim życiu widziałam tylko sukcesy albo porażki. Czyli wzloty i upadki.
Teraz zbieram doświadczenie, podejmuję decyzje i ponoszę ich konsekwencje. Spróbowałam, ale stwierdziłam, że to nie dla mnie. A znam siebie już na tyle, że wiem, że gdy czegoś chcę, to potrafię pokonać strach. W tym wypadku błędem był moment, w którym podjęłam decyzję o kursie i powód, dla którego to zrobiłam. I tyle. Nic na siłę.

24,423

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Anstawia- Hymm, a dlaczego nie dla Ciebie? Chodzi o to że poznałaś swoje słaby strony i umiesz się do nich przyznać?

24,424 Ostatnio edytowany przez Anstawia (2013-09-17 11:52:59)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie dla mnie, bo nie lubię być w centrum uwagi. Zdecydowanie wolę spakować plecak, zabrać lustrzankę i mapę i polecieć w inną część świata. Sama. Na dzień dzisiejszy tak mi jest dobrze. Ma to dla mnie większą wartość niż kurs jogi, naprawdę.
Poznałam swoje słabe i mocne i strony. Chyba i tak jeszcze nie wszystkie. Potrafię się do nich przyznać. Są rzeczy, które odbierały mi radość życia i nad nimi pracuję. Są takie, które nadają sens mojemu życiu i te pielęgnuję. Są takie, o których jeszcze nie wiem...

24,425

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dzień dobry smile

Witaj Koteczku wink

Zofia - ech, normalny ludzki żal. No i co z tego, że normalny, skoro pomimo tej normalności odczuwania, Twój syn i tak nie ma tego, co powinien od ojca mieć - zainteresowanie własnym dzieckiem, jego życiem...
Tak sobie myślę, że wcale nie zamierzam ani czegoś takiego chcieć kiedykolwiek zrozumieć (bo to jest wchodzenie w czyjąś skórę) ani tym bardziej przejśc nad tym do codzienności.

Anstawia - a ja wciąż i wciąż nie lubię robić czegoś sama smile A jednak wink Lubię z kimś, choć nie powiem, umiem "zrobić coś sama i dla siebie". I nie wiem czy się to kiedykolwiek zmieni smile Ale wolę towarzystwo. Radość życia odbiera mi chwilowa niefrasobliwość, ale z drugiej strony, chyba mało przyjemne jest bycie idealnym wink A co lubię? Oj - zamieszanie i bieganie z miejsca na miejsce. Moje być jeżdżenie z miejsca na miejsce wink Ale wiesz, sama nie wiem, czy ja znam swoje słabe i mocne strony... Chyba jeszcze nie, nie tak do końca...


Rany, dziś czekam, będę dzwonić do sądu, żeby się dowiedzieć, czy były złożył wniosek o odpis z uzasadnieniem - bo to mi odroczy uprawomocnienie się wyroku. O rozwód nie mam wątpliwości, jedynie o alimenty. Odwoływać się już nie będzie raczej, bo za wysoka opłata jest od odwołania, ale przesunąć o 2 tygodnie uprawomocnienie się wysokości alimentów - a czemuż by nie? Na zasadzie właśnie tego, co Zofia często opisuje. U mnie jest wieczna deklaracja - on dla dzieci zrobi wszystko, są dla niego najważniejsze. Ale czy mam na ich utrzymanie - a to już dla niego związku z ojcostwem w bieżącej sytuacji nie ma. To już mój problem - nie jego. Yyyyych, już dawno zrozumiałam, że liczy się tylko to, co wykreuje o sobie w otoczeniu słowami. Przecież ja się na tym właśnie pogrążyłam - na słowach. Nie mających nic wspólnego z zachowaniem.
Więc jak zwykle w takich wypadkach - jestem poddenerwowana, bo nie wiem, co usłyszę sad
I jak zwykle, wszystkie ważne dla mnie osoby proszę o pozytywne myśli... smile

Jutro wyjazd do KRK - szkolenie. Muszę szybciutko wrócić, bo czas zacząć dzieci pakować na weekend i siebie na wyjazd. Bardzo proszę przy okazji moich weekendowych planów trzymać kciuki za koleżanki z pracy - złosiły drużynę na mistrzostwa, dzielnie moje amatorki trenują, chciałabym, żeby zagrały na minimum 3 miejsce, bo ofiarne są smile Ja niestety, choć mnie podrywa, po kolanku mam przeciwskazania do takich aktywności. Ostatnio zajrzałam do nich na trening i tak mi przykro było, tak mnie ponosiło, że choć z dziećmi (niektóre dziewczyny wzięły ze sobą dzieciaki żeby też pobiegały) pokopałam smile Zawsze to mniej wymagający przeciwnik, więc się nie rozjechałam na murawie jak przysłowiowa "żaba" wink

Hm - Ty się chyba "zapudełkowałaś", co???? smile

24,426

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zgadza się. Żabko smile

24,427 Ostatnio edytowany przez Anstawia (2013-09-17 13:30:11)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

A czy da się być samej i robić wszystko samemu? Nie. Nie da się uciec od ludzi.
Dlatego lubię gdzieś jechać sama, bo można poznać nowych ludzi i zobaczyć nowe rzeczy, a potem wrócić i docenić "stare" towarzystwo, za którym się zatęskniło i dom, w którym czuję się jak w domu.
Nie lubię zamieszania.

24,428

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Byłam dziś u psychiatry, na grupie otwartej dla ludzi z problemami (pierwszy raz), żeby nie ten koszmarny ból szyi mogłabym powiedzieć że dzień udany.

Pozdrawiam Was,

24,429

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Ehdi napisał/a:

Bags Ty złóż ten pozew bo na razie dużo piszesz ale mało robisz, a jak masz takie doświadczenia to rozumiem, że to chwila nieuwagi.

Ciężko jest pracować z aplauzem "widowni", a to już przerabiałem i w związku i w "eks" pracy. To jest normalnie trudne a i skupić się ciężko. Tak samo ma się sprawa, abym przedsądową pracę domową odrabiał na forum smile Felietonista postowy ze mnie żaden, a i też nie mam pewności o ewentualnym braku inwigilacji mnie, mimo iż do tej pory nie słyszałem od eksowych dziewczyn, by mi mówiły po imieniu jak mój nick big_smile
Może nie tyle chwila nieuwagi co bycie nowicjuszem za kółkiem. Ale to już było... dobre 10 lat temu smile

Ehdi napisał/a:

I wiesz co Ci powiem, mówisz o swoich doświadczeniach ale to wszystko bullshit jak przychodzi do własnej sprawy. Wiesz jak się mówi na adwokata, który reprezentuje sam siebie ?? Mówi się, że ma głupca za klienta.

Ciężko jest dostać amnezji umysłowej - nawet na pstryknięcie palcami - w temacie, który samemu się zna od kołyski aż po szpik kości - o ile nie głębiej - w tym wieku smile. Pal sześć ze sprawą związku, ale w temacie własnej choroby, jestem na bieżąco i ten temat znam na tyle dobrze, że on dosłownie i w przenośni "ciągle za mną chodzi". big_smile
Tak więc ja adwokatem głupca na pewno nie będę, czego - z całym szacunkiem - nijak nie mogę powiedzieć o obrońcy ze strony przeciwnej.

Ehdi napisał/a:

Już widać, że nie masz dystansu i będziesz miał go coraz mniej. Rób jak uważasz ale jak na razie widzę, że dużo mówisz ale mało robisz.

Dystans mam zawsze, do siebie i otoczenia. A już tym bardziej zachowuję go od zbytnio rozklekotanego kretyńskim gadaniem bolida - np. wyrocznia i jż - poprzedzającego lub wyprzedzającego mnie - patrz mój autorski wątek.
Robię to co mam zrobić tak, by się nie przemęczać, nie stresować i nie emocjonować za bardzo. Bo jeszcze się jakiegoś toksycznego świństwa nabawię, którym chciano mnie swego czasu zarazić. Jak to mówią :festina lente" big_smile

24,430

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:
Ehdi napisał/a:

Bags Ty złóż ten pozew bo na razie dużo piszesz ale mało robisz, a jak masz takie doświadczenia to rozumiem, że to chwila nieuwagi.

Ciężko jest pracować z aplauzem "widowni", a to już przerabiałem i w związku i w "eks" pracy. To jest normalnie trudne a i skupić się ciężko. Tak samo ma się sprawa, abym przedsądową pracę domową odrabiał na forum smile Felietonista postowy ze mnie żaden, a i też nie mam pewności o ewentualnym braku inwigilacji mnie, mimo iż do tej pory nie słyszałem od eksowych dziewczyn, by mi mówiły po imieniu jak mój nick big_smile
Może nie tyle chwila nieuwagi co bycie nowicjuszem za kółkiem. Ale to już było... dobre 10 lat temu smile

Ehdi napisał/a:

I wiesz co Ci powiem, mówisz o swoich doświadczeniach ale to wszystko bullshit jak przychodzi do własnej sprawy. Wiesz jak się mówi na adwokata, który reprezentuje sam siebie ?? Mówi się, że ma głupca za klienta.

Ciężko jest dostać amnezji umysłowej - nawet na pstryknięcie palcami - w temacie, który samemu się zna od kołyski aż po szpik kości - o ile nie głębiej - w tym wieku smile. Pal sześć ze sprawą związku, ale w temacie własnej choroby, jestem na bieżąco i ten temat znam na tyle dobrze, że on dosłownie i w przenośni "ciągle za mną chodzi". big_smile
Tak więc ja adwokatem głupca na pewno nie będę, czego - z całym szacunkiem - nijak nie mogę powiedzieć o obrońcy ze strony przeciwnej.

Ehdi napisał/a:

Już widać, że nie masz dystansu i będziesz miał go coraz mniej. Rób jak uważasz ale jak na razie widzę, że dużo mówisz ale mało robisz.

Dystans mam zawsze, do siebie i otoczenia. A już tym bardziej zachowuję go od zbytnio rozklekotanego kretyńskim gadaniem bolida - np. wyrocznia i jż - poprzedzającego lub wyprzedzającego mnie - patrz mój autorski wątek.
Robię to co mam zrobić tak, by się nie przemęczać, nie stresować i nie emocjonować za bardzo. Bo jeszcze się jakiegoś toksycznego świństwa nabawię, którym chciano mnie swego czasu zarazić. Jak to mówią :festina lente" big_smile

Bags sorry ale wiesz wszystko najlepiej i szkoda mojej energii. Dobrze Ci radzę abyś jednak zajął się sobą zamiast spędzać godziny na forum. Wiele z nas już się w tym czasie trzy razy rozwiodło bez najmniejszego problemu. Ty ciągle jednak wiesz swoje.

I z doświadczenia Ci powiem, że można zjeść sobie zęby na pewnych sprawach ale gdy w grę wchodzi własna potknąć się na pierdole. Szczerze nie znam wielu pełnomocników zawodowych, którzy byliby na tyle głupi aby reprezentować sami siebie. No chyba, że chodzi o pietruszkę.

Gdybyś swoją energię w pisaniu do mnie włożył w napisanie pozwu rozwodowego już dawno leżałby w sądzie i czekał na wyznaczenie rozprawy. Tymczasem w okrągłych słówkach udzielasz rad innym nadal mając burdel we własnym życiu.

Życzę powodzenia i więcej działania, niż gadania. Tymczasem wracam do swoich tragedii.

24,431

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

moja aktywność na forum  - sprowadzająca się do pozycji online - jest podyktowana tym, że forum się aktywuje przy każdorazowym otwarciu przeglądarki - ustawione jako strona startowa. NIe mniej jednak ostatnimi czasy jestem częściej w formie offline lub biernym obserwatorem w wolnym czasie.
Jest tu wiele tematów mających w sobie "coś" znaczącego dla mnie, a wrócić z perspektywy roku do nich jest ciężko. Na poprzednim laptopie miałem te perełki pościągane do worda.
Może jednak jestem nauczony robić tudzież zrobić coś raz a dobrze, niż kilka razy i na odwal. NIe wiem, nie mniej jednak do perfekcjonisty mi daleko. A tym bardziej nie chodzę z głową w chmurach cz przy ziemi, by sobie czasem przy potknięciu o pierdołę - nie przydepnąć wargi. Tak jak i do tego tematu papuga nie jest mi konieczna. Ale jeśli się trafi, to nie omieszkam z jej usług skorzystać i naswietlić jej temat. werdykt końcowy pt "winny" nie zrobi na mnie żadnego wrażenia, bo nawet odchodząc ze związku jako ten względnie przegrany - jestem tym wygranym. Jak dotąd żadna z przepowiedni jż pod moim adresem się nie spełniła, a i jej pewność siebie sadziła i sadzi kłody równo pod nogi.

A tak apropo burdelu i mojego wzniosłego doradzania innym. Burdelem by to było, gdybym dalej w tym siedział i był w tamtejszych 4 ścianach. A że mnie tam z jednej strony nie ma, a z drugiej wiem co się święci - tak jego temat "przewertowałem" od deski do deski, jak również czuję się na siłach i w sposób życiowo uzasadniony doradzać innym.

Z wzajemnością...

24,432

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

No bags, ma prawo życ i popełniać błędy po swojemu moim zdaniem.

Ja nie kochałam za bardzo chyba nigdy, ale mam problem z okazywaniem uczuć. Dobrze jest jak ktoś się kręci gdzieś po moim życiu, byleby nie wyżywał się na mnie psychicznie. Ja też jestem obok i spędzamy razem czas, planujemy, działamy, wspieramy się. No, ale żadnych "Misiu jadłeś obiadek który Tobie przygotowałam, "Króliczku tęsknisz?", O NIEEE.

Z moim partnerem, była spełniona jedna z moich potrzeb. Nie był typem cukierkowego misia. Tylko ja dałam się wykluczyć z mojej części życia i to zaowocowało, brakiem mojej przestrzeni, jego częstym wchodzeniem na mój obszar. No i brakiem wsparcia w chorobie- to chyba najbardziej smutne.

24,433

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:

A tak apropo burdelu i mojego wzniosłego doradzania innym. Burdelem by to było, gdybym dalej w tym siedział i był w tamtejszych 4 ścianach. A że mnie tam z jednej strony nie ma, a z drugiej wiem co się święci - tak jego temat "przewertowałem" od deski do deski, jak również czuję się na siłach i w sposób życiowo uzasadniony doradzać innym.

Z wzajemnością...

Bags wiem, że to jest na pewno ogromny postęp, że człowiek się wyrywa z takiego związku i może samodzielnie odetchnąc pełną piersią. Jakkolwiek coraz bardziej przekonuję się o tym, że rozwód to jednak istotny element zamykania jakiegoś etapu.

Jesli chodzi o Ciebie to widzę w Tobie bardzo wiele emocji związanych z byłą małżonką i w mojej ocenie w takiej sytuacji to jest jak stanie w miejscu. Sama nie przeżywam swojego rozstania w ten sposób, bo w sumie jeśli ktoś kogoś skrzywdził to ja samą siebie. Jednak sama też dostrzegam, że fakt, iż podjęłam świadomą decyzję o odłożeniu rozwodu w czasie czyni to powoli nieznośnym. Gdyby nie fakt, że obecnie moja wytrzymałość psychiczna jest na skraju to zdecydowanie nie trzymałabym się pierwotnej decyzji. Szczerze to nawet nie wiem czy nie dołożę sobie tego jako kolejnej wisienki na torcie, bo jak ma byc piekło to niech sie w całości przewali.

Ja wychodzę z założenia, że po prostu trzeba zacząć żyć, a rozwód jest tym co jednak nam to życie ułatwia i umożliwia. Przeciąganie nieuniknionego nie ma sensu, no chyba, że z wyższych względów. Ja niby podobnie jak Ty odsunęłam od siebie stres i nieprzyjemności w ramach dbania o samą siebie. Teraz z perspektywy czasu wydaje mi się, że to nie ma absolutnie sensu. Moja decyzja ma pragmatyczne uzasadnienie ale naprawdę chyba nie dotrwam w swoim wcześniejszym postanowieniu.

Dlatego gdybym miała komuś teraz doradzać w tej kwestii na pewno nie zalecałabym czekania. To trzeba zrobić, przeciąć, zamknąć etap, otrzepać ręce i iść dalej do przodu z uśmiechem na ustach.

24,434

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Ehdi napisał/a:

Dlatego gdybym miała komuś teraz doradzać w tej kwestii na pewno nie zalecałabym czekania. To trzeba zrobić, przeciąć, zamknąć etap, otrzepać ręce i iść dalej do przodu z uśmiechem na ustach.

Tak jest,to TRZEBA zrobić!
Ja "przygotowywałam się" za długo.Etap zamknęło przeznaczenie.Wolałabym żeby zrobił to sąd.Niestety czasu nie cofnę....

Bags,jak ja Cię rozumiem.Choć mojego męża już nie ma nadal muszę uważać na każdy swój ruch i każde wypowiedziane słowo -bo wszystko co mówię i robię może być wykorzystane przeciwko mnie.Więcej,jest wykorzystywane.Fatalnie trafiliśmy.Skąd tyle nienawiści i jadu w tych naszych teściowych?
I wiesz co?Zastanawiam się,że On widzi,słyszy i nie grzmi.Sorry,Ty chyba wierzący jesteś?Ale nie mogę zdzierżyć,że tak podle kłamią ludzie,którzy co tydzień chodzą do spowiedzi i przyjmują Komunię.Takim się przecież wierzy,bo to zażarte katoliki są.Straszne.
Gdzie przyzwoitość,gdzie honor,gdzie zdrowy rozsądek jest.
Bags,roztrząsałam i roztrząsam każde wydarzenie,wymyślam scenariusze możliwych ataków ze strony rodzinki śp.męża.
Ale to samo robiłam wcześniej.Życie samo zweryfikowało i dołożyło mi kolejnych zgryzot.A powinnam była wziąć byka za rogi...
Idź na sprawę z myślą co ma być to będzie.Jak będzie to będziesz się bronił,masz dużo dowodów przecież a zapewniam Cię,że One i tak mogą Cię zaskoczyć.Nie jesteśmy w stanie przewidzieć co im chora wyobraźnia podsunie.
My są przecież zdrowi na umyśle. smile
Więc Bags weź się w garść i idź na żywioł.

Trzymam za Ciebie kciuki. smile

24,435

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Bags i Beosa, życzę wam z całego serca, szczerze, dużo siły i wytrwałości. Trudny moment, emocjonalny. Trzymam za was kciuki. Wywalcie tu wszystko, to pomaga i działajcie. Buziaki!!

24,436

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
sluuu napisał/a:

Byłam dziś u psychiatry, na grupie otwartej dla ludzi z problemami (pierwszy raz), żeby nie ten koszmarny ból szyi mogłabym powiedzieć że dzień udany.

Pozdrawiam Was,

Mocno zestresowana jesteś sad Tak?

24,437

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nawet nie doczytałam do końca Waszej EHDI  i  BAGS  wymiany zdań, ale Bags... Naprawdę szczerze i bez jakichkolwiek animozji. Myślę, że Ehdi, gdyby chciała ujęła by to krócej ale przez szacunek do Ciebie rozpisała się. Bo co bym nie chciała zrozumieć, a empatia jednak głupio rządzi moimi zachowaniami - to Bags, proszę - usiądź kiedyś sam i przemyśl. Bo warto. Czy do jasnej cholernej ludziom potrzeba kataklizmów, by brali sprawy w swoje ręce? Czuli się odpowiedzialni? Nie zrzucali na innych - bo ona mnie nie chciała, to niech ona składa pozew, ja poczekam, mnie się nie śpieszy?

Pozew składa ten, kto dojrzał.
A tu cholewka jesień i na dojrzewanie przyjdzie czas wiosną i latem.
A więc powodzenia w okresie wegetacji.

24,438 Ostatnio edytowany przez bags (2013-09-18 22:02:41)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Ehdi napisał/a:
bags napisał/a:

A tak apropo burdelu i mojego wzniosłego doradzania innym. Burdelem by to było, gdybym dalej w tym siedział i był w tamtejszych 4 ścianach. A że mnie tam z jednej strony nie ma, a z drugiej wiem co się święci - tak jego temat "przewertowałem" od deski do deski, jak również czuję się na siłach i w sposób życiowo uzasadniony doradzać innym.
Z wzajemnością...

Bags wiem, że to jest na pewno ogromny postęp, że człowiek się wyrywa z takiego związku i może samodzielnie odetchnąc pełną piersią. Jakkolwiek coraz bardziej przekonuję się o tym, że rozwód to jednak istotny element zamykania jakiegoś etapu.
Jesli chodzi o Ciebie to widzę w Tobie bardzo wiele emocji związanych z byłą małżonką i w mojej ocenie w takiej sytuacji to jest jak stanie w miejscu. Sama nie przeżywam swojego rozstania w ten sposób, bo w sumie jeśli ktoś kogoś skrzywdził to ja samą siebie. Jednak sama też dostrzegam, że fakt, iż podjęłam świadomą decyzję o odłożeniu rozwodu w czasie czyni to powoli nieznośnym. Gdyby nie fakt, że obecnie moja wytrzymałość psychiczna jest na skraju to zdecydowanie nie trzymałabym się pierwotnej decyzji. Szczerze to nawet nie wiem czy nie dołożę sobie tego jako kolejnej wisienki na torcie, bo jak ma byc piekło to niech sie w całości przewali.
Ja wychodzę z założenia, że po prostu trzeba zacząć żyć, a rozwód jest tym co jednak nam to życie ułatwia i umożliwia. Przeciąganie nieuniknionego nie ma sensu, no chyba, że z wyższych względów. Ja niby podobnie jak Ty odsunęłam od siebie stres i nieprzyjemności w ramach dbania o samą siebie. Teraz z perspektywy czasu wydaje mi się, że to nie ma absolutnie sensu. Moja decyzja ma pragmatyczne uzasadnienie ale naprawdę chyba nie dotrwam w swoim wcześniejszym postanowieniu.
Dlatego gdybym miała komuś teraz doradzać w tej kwestii na pewno nie zalecałabym czekania. To trzeba zrobić, przeciąć, zamknąć etap, otrzepać ręce i iść dalej do przodu z uśmiechem na ustach.

Postęp jest ogromny, jak choćby możliwość samostanowienia o sobie, a nie szukania we wszystkim złotego środka, bym ja i partnerka była z tego zadowolona i jeszcze poklask mieć od teściowej. Odczekanie z rozwodem z mojego punktu widzenia i po swoich doświadczeniach jest również wskazane, bo jak sam na początku swojej drogi przez mękę po rozstaniu, tak za wszelką cenę chciałem wówczas rozwodu z winy teściowej. Ale niestety w tej materii ona jest osobą nietykalną i mało istotną dla rozwodu. Odczekanie a nie przeciąganie w nieskończoność, bo w tym wypadku dla mnie bezsensownym jest robienie tego na zasadzie, że "jak ja czy partner zechce, to się go wtedy weźmie". W takim przypadku ma sens założenie sprawy o rozdzielność majątkową.
Tyle tylko, że jak ja wiem i jestem przekonany o braku jakichkolwiek możliwości powrotu do siebie, tak też tego typu dzielenie włosa na czworo mija się z celem. Ja mam potrzebę modernizacji swojego otoczenia i nie mam zamiaru robić przez to ukłonu w stronę żony, by miała powody do podziału majątku. A z drugiej strony nie mam zamiaru ponosić odpowiedzialności za jej potknięcia finansowe, tudzież udowadniać przed sądem brak ew. ojcostwa gdy jakieś ich dziecko przyjdzie na świat.

Co do emocji, to one są podyktowane tym, że teraz mogło się żonie odwidzieć i wyrazi przed sądem skruchę z chęcią walki o małżeństwo. Z drugiej zaś strony napisać pozew muszę w taki sposób, by z jednej strony nie wywołać wilka z lasu, a z drugiej rozciągnąć uzasadnienie do czegoś więcej niż tylko "różnicy charakterów"

beosa napisał/a:

Bags,jak ja Cię rozumiem.Choć mojego męża już nie ma nadal muszę uważać na każdy swój ruch i każde wypowiedziane słowo -bo wszystko co mówię i robię może być wykorzystane przeciwko mnie.Więcej,jest wykorzystywane.Fatalnie trafiliśmy.Skąd tyle nienawiści i jadu w tych naszych teściowych?
I wiesz co?Zastanawiam się,że On widzi,słyszy i nie grzmi.Sorry,Ty chyba wierzący jesteś?Ale nie mogę zdzierżyć,że tak podle kłamią ludzie,którzy co tydzień chodzą do spowiedzi i przyjmują Komunię.Takim się przecież wierzy,bo to zażarte katoliki są.Straszne.
Gdzie przyzwoitość,gdzie honor,gdzie zdrowy rozsądek jest.

"Masz prawo zachowac milczenie, bo..." a tu się nie da smile Ja tam początkowo byłem jak przyszywany synuś smile, Ty zaś jak znam tego typu scenariusze "od kuchni" - byłaś konkurencją z przymykaniem oka, bo synka narzeczona.
Tą nienawiść i jad próbowałem sobie już na wszelkie sposoby wytłumaczyć, ale by to dosadniej zrozumieć, to trzeba by było "wejść" im do głów. Tak jak od wieków pokutuje powiedzenie, że "matka wychowuje dziecko dla świata a nie dla siebie", tak tu jest jego kuriozalna odwrotność. "odcinamy pępowinę, czyli koniec problemów z teściową" na necie i "mamisynek i córunia mamusi" z Jackiem Pulikowskim na youtube to chyba najlepiej  wyjaśnia.
Z jednej strony jest ta wyrośnięta ponad normy nadopiekuńczość matki - wychowywanie dziecka dla siebie a nie świata - a z drugiej u Naszych partnerów zachwiany równo system wartości, począwszy na sobie a na relacjach związkowych skończywszy; paradoksalnie też brak umiejętności życia samemu i na własny rachunek. Bo zostawić matkę samą to źle, a sam na sam z partnerem będzie jeszcze gorzej. Oni to mają wypisane na twarzy, a potem mamuśka to bezbłędnie odczytuje i indoktrynuje ich przeciwko Nam. Daleko nie trzeba patrzeć, bo u mnie tak to się skończyło.

Przyzwoitość, honor, zdrowy rozsądek, empatia, tolerancja to dlań abstrakcja, tego doszukują się w Nas by zdeptać. A jeśli jakimś cudem mają te cechy w sobie, to dalej jak czubka ich własnego nosa one nie sięgały i nie sięgają.
Ciekaw jestem, czy przy przypadkowym spotkaniu usłyszałbym choć jedno zdanie ze słowem "przepraszam" po tym wszystkim... prędzej chyba usłyszę, jak sam je sobie wypowiem. smile

To, że jestem wierzący - ale nie namiętnie praktykujący - i szanujący te wartości sakramentalne, niejako jedno z wielu uratowało mnie przed rewanżem pt zdrada. Żona wychwalała duchownego i biegała co świątek piątek i niedzielę do kościoła, ale jak przyszło do konfrontacji w 4 oczy, tak ksiądz stał się szatanem, bo trzyma stronę sakramentu i hierarchii małżeństwa. Teściowa to kontakty z księdzem jedynie na zdjęciu, kolęda to zło konieczne. I znowu koło graniaste matka - dziecko się zamyka smile
Takich absurdów i powiązań "rodzicielskich" odnotowałem po tym wszystkim na pęczki, a od tematu zaręczyn i dziecka się zaczęło. Tak jak po rozstaniu się zastanawiałem po co jej/im był ten ślub kościelny z "wielką pompą", tak już teraz wiem ja, ksiądz i otoczenie... by pokazać całemu światu ich prawdziwe, pełne fałszu i obłudy oblicze. Niby wszystko wykalkulowali kosztem mnie, ale w efekcie sami siebie wkopali.

Anstawia nie dziekuję, wiadomo wink. A i wywalić z siebie to już zrobiłem po wątkach smile
Chcę zawalczyć jedynie o własną zbrukaną godność, reszta mi wisi, bo życie to i tak im zweryfikuje, o ile już nie zaczęło.

24,439 Ostatnio edytowany przez Anstawia (2013-09-18 23:23:06)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wiem Bags, że chcesz walczyć o swoją godność. Nie każdy ma na to chęć i odwagę.
Bo niby dlaczego ktoś może nas zdradzać, mieszać z błotem i chodzić bezkarnie po tym świecie? Może sąd jest właśnie tą instytucją, dzięki której mamy szansę odzyskać swoją godność?

24,440

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:

Postęp jest ogromny, jak choćby możliwość samostanowienia o sobie, a nie szukania we wszystkim złotego środka, bym ja i partnerka była z tego zadowolona i jeszcze poklask mieć od teściowej. Odczekanie z rozwodem z mojego punktu widzenia i po swoich doświadczeniach jest również wskazane, bo jak sam na początku swojej drogi przez mękę po rozstaniu, tak za wszelką cenę chciałem wówczas rozwodu z winy teściowej. Ale niestety w tej materii ona jest osobą nietykalną i mało istotną dla rozwodu. Odczekanie a nie przeciąganie w nieskończoność, bo w tym wypadku dla mnie bezsensownym jest robienie tego na zasadzie, że "jak ja czy partner zechce, to się go wtedy weźmie". W takim przypadku ma sens założenie sprawy o rozdzielność majątkową.
Tyle tylko, że jak ja wiem i jestem przekonany o braku jakichkolwiek możliwości powrotu do siebie, tak też tego typu dzielenie włosa na czworo mija się z celem. Ja mam potrzebę modernizacji swojego otoczenia i nie mam zamiaru robić przez to ukłonu w stronę żony, by miała powody do podziału majątku. A z drugiej strony nie mam zamiaru ponosić odpowiedzialności za jej potknięcia finansowe, tudzież udowadniać przed sądem brak ew. ojcostwa gdy jakieś ich dziecko przyjdzie na świat.

Co do emocji, to one są podyktowane tym, że teraz mogło się żonie odwidzieć i wyrazi przed sądem skruchę z chęcią walki o małżeństwo. Z drugiej zaś strony napisać pozew muszę w taki sposób, by z jednej strony nie wywołać wilka z lasu, a z drugiej rozciągnąć uzasadnienie do czegoś więcej niż tylko "różnicy charakterów"

Bags sorry ale piszesz i owijasz w bawełnę tyle, że ciężko to ogarnąć. Sorry ale mnie napisanie własnego pozwu zajęło 2 godziny. Jest gotowy i zasadniczo zawiera całą historię mojego małżeństwa. Po obfitości Twoich postów widzę, że pisanie nie sprawia Ci problemu.

Wcześniej mówiłeś, że majątku wspólnego nie macie, a teraz opowiadasz o powodach do podziału majątku. Teraz jakieś przewidywania, że małżonka zmieni zdanie ? Sorry oszukujesz sam siebie. Walka o honor i godność ? Spoko wnieś pozew z orzekaniem o winie i po kłopocie. Szukasz wymówek. Gdybyś znał procedurę tak dobrze jak deklarujesz to wiedziałbyś, że kajanie się przed sądem szacownej małżonki niewiele da.

Ja mam wprawdzie realny i bardzo pragmatyczny powód dla którego od razu nie wniosłam o rozwód ale i tak uważam, że z perspektywy czasu to był błąd. Jak się powiedziało A to trzeba powiedzieć B. Nie zamierzam też niczego udowadniać, mam na to wyjechane kto zawinił. Chcę być wolną osobą, która stanowi o swoim życiu. To jest najważniejsze i nie zmienia tego nawet fakt, że w sytuacji kryzysowej mój mąż za wszelką cenę próbuje wcisnąć się w moje życie. Nie ma już w nim dla niego miejsca, ale gdyby było po rozwodzie to dokładnie wiedziałby, że tak jest.

Posty [ 24,376 do 24,440 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 374 375 376 377 378 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024