Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 373 374 375 376 377 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 24,311 do 24,375 z 26,307 ]

24,311 Ostatnio edytowany przez bags (2013-08-30 23:07:13)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:

Myślisz, że istnieją ludzie bez empati, którzy nawet nie potrafią sobie jej wyobrazić?
Może nie chcą jej mieć, bo się boją, że kiedy się otworzą to ich zrani...
Tak sobie myślę.

Tacy ludzie istnieją i są. Tylko zanim ją w sobie i w otoczeniu uzewnętrznią, to muszą ją zabić w swoim otoczeniu. By nie wyjść "na światło dzienne" jako ci gorsi od innych.
Ja tego doświadczyłem ostatnimi czasy dobitnie u kogoś, po kim tak jak mówi Żabka - bym się nie spodziewał.

zabka-k napisał/a:

Hm - zasadniczo zawsze ludzi uważamy za takich, jakimi sami jesteśmy. I robimy to PODŚWIADOMIE.
Ja o tym mechaniźmie wiem od dawna, od wczoraj rozumiem, że nie tylko dotyczy to postawy, także czynów. W całkowitym związaniu z zarzucaną mi samą przez siebie nieodpowiedzialnością i niekonsekwencją.

A potem ŁUP w ścianę! Po raz kolejny!
I nie wiesz, jak można być takim chamem dla człowieka któremu tak wiele zawdzięczasz!
I nie chodzi z żadnej strony o mnie, chyba że chodzi o to jak ja się z tym wszystkim czuję.
Ale dlaczego ja się czuję winna i odpowiedzialna za posprzątanie czyjegoś chamstwa?
No tego to w ogóle u siebie nie rozumiem.... No w żaden sposób.... No, nie kumam, skąd u mnie taka głupota... Bo przecież to nic mądrego nie jest.

To nie Twoja czy Nasza głupota, ale "przyjęcie" za wyznacznik prawdy tego, co zostało Nam wmówione.
Mi się przyjdzie jak mniemam z tym zmierzyć w sądzie i spędza mi teraz poniekąd sen z powiek sposób, jak to ugryźć, by wzbić się na wyżyny powyżej tego konwejeru kretynizmu i wyjść ze wszystkiego z twarzą.

"ludzie ludziom zgotowali taki los" ot i cała filozofia hmm

Zobacz podobne tematy :

24,312

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:
Liv4 napisał/a:
zabka-k napisał/a:

Wiecie co????
A właśnie dziś padła moja ostatnia granica!
Mam dość!


Siebie! Za zrozumienie dla innych ludzi!

Bo to w moim wydaniu jest głupota, naiwność, bezpodstawny realizm.

Co do cholery we mnie jest, że ja z góry zakładam, że ludzie są ludźmi???? Czy ktokolwiek jest w stanie mi to wytłumaczyć??? Ja nie jestem z innej planety, do cholery jasnej! Jak można być taką mend....? Jak?

Zabko domyślam się że chodzi o jm? a jeśli nie, to najważniejsz jest jak Ty sie czujesz teraz.
Ile razy zadawałam podobne pytania. Ostatnio po mojej dość niefajnej sytuacji z panem o którym pisałam miałam okazje zadać sobie te pytania, złościć się, smucic itp. Mam pod ręką ,,Radykalne wybaczanie'', nie żebym chciała od razu rozumieć danego osobnika, wybaczyć mu i pozować na którąś swiętą. Nauczyłam się, że rozumieć NIE MUSZĘ choc to trudne, bo ja lubie rozumieć wtedy łatwiej sobie z czymś radzę. Każdy ma swoją powieść (swoje życie i pogląd na nie) i niekoniecznie w tym wszystkim musi chodzic o mnie, np ktoś mi zrobił krzywdę; ja odbieram to jako atak na siebie, a to przecież jego ,,bajka'' . Mój ojciec jest zimny i nidostępny emocjonalnie, ja nie muszę odbierać tego w sensie-nie kocha mnie i czuć sie z tego powodu źle czy czuć sie odrzucona. W książce jest rada, by sie zatrzymać, zastanowić co czuję, dlaczego, być może taka sutuacja kiedys już była jesli tak to wrócic  z wnioskami smile itd. Ja to wszystko robiłam żeby pomóc sobie i zrozumieć dlaczego boli i co moge zrobic, by nie bolało lub zmienić schemat. Nie mam zamiaru sie wymądrzać, pisze jedynie co mi pomaga w pernamentnych sytuacjach. Może niedokładnie wszystko opisze ale sens tego mam nadzieje jest zachowany smile Niestety nie możemy usiąć przy kawie i rozmawiać. O tym pisałam, że w takich sytuacjach brakuje tej własnie mozliwości.  Trzymaj sie Zabko smile
Mam dzis sporo spraw, oj sporo. Miłgo dnia dla wszystkich smile

Cholernie trudno i ciężko jest nie m?c zrozumieć, równie trudno przeżywa się kiedy nie dostajemy odpowiedzi, jeszcze trudniej kiedy jesteśmy ignorowani kiedy chcemy rozmawiać, jeszcze trudniej znieść kiedy jesteśmy oszukiwane. Kumulacja tego wszystkiego jest nie do zniesienia.

W kwestii tego ojca go myślisz, że nie musimy sir tak czuć kiedy poczucie nasze wartości jest ok cxy kiedy?

Ja nie potrafie tak pisać jak Wy, na odległość sad nie wiem o co kaman, więc nie potrafię.
Pytasz Zabko o ojca, to nie chodzi o poczucie wartości. Jest człowiekiem niedostępnym emocjonalnie, koniec i kropka. Ja to przyjmuję i już. A kiedyś byłam chora z rozpaczy, że nie interesuje się mną, że nie okazuje miłości itd. Moje poczucie wartości jest ok tylko mimo wszystko czuje sie niestety trochę osamotniona, bo przecie samotna nie jestem.

24,313

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

Hm - zasadniczo zawsze ludzi uważamy za takich, jakimi sami jesteśmy. I robimy to PODŚWIADOMIE.
Ja o tym mechaniźmie wiem od dawna, od wczoraj rozumiem, że nie tylko dotyczy to postawy, także czynów. W całkowitym związaniu z zarzucaną mi samą przez siebie nieodpowiedzialnością i niekonsekwencją.

A potem ŁUP w ścianę! Po raz kolejny!
I nie wiesz, jak można być takim chamem dla człowieka któremu tak wiele zawdzięczasz!
I nie chodzi z żadnej strony o mnie, chyba że chodzi o to jak ja się z tym wszystkim czuję.
Ale dlaczego ja się czuję winna i odpowiedzialna za posprzątanie czyjegoś chamstwa?
No tego to w ogóle u siebie nie rozumiem.... No w żaden sposób.... A prawie nie spałam... No, nie kumam, skąd u mnie taka głupota... Bo przecież to nic mądrego nie jest.

A może tak się czujesz, bo to ociec dzieci Twych?

24,314

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:
zabka-k napisał/a:

Hm - zasadniczo zawsze ludzi uważamy za takich, jakimi sami jesteśmy. I robimy to PODŚWIADOMIE.
Ja o tym mechaniźmie wiem od dawna, od wczoraj rozumiem, że nie tylko dotyczy to postawy, także czynów. W całkowitym związaniu z zarzucaną mi samą przez siebie nieodpowiedzialnością i niekonsekwencją.

A potem ŁUP w ścianę! Po raz kolejny!
I nie wiesz, jak można być takim chamem dla człowieka któremu tak wiele zawdzięczasz!
I nie chodzi z żadnej strony o mnie, chyba że chodzi o to jak ja się z tym wszystkim czuję.
Ale dlaczego ja się czuję winna i odpowiedzialna za posprzątanie czyjegoś chamstwa?
No tego to w ogóle u siebie nie rozumiem.... No w żaden sposób.... A prawie nie spałam... No, nie kumam, skąd u mnie taka głupota... Bo przecież to nic mądrego nie jest.

A może tak się czujesz, bo to ociec dzieci Twych?

O ile pamietam bardzo długo, bardzo źle znosiłam obrzydliwe zachowanie byłego w stosunku do dzieci. To jest nie do wybaczenia. Najgorsze jednak jest to, że to ja czułam się winna i z tego poczucia byłam okropnie rozgoryczona.. teraz po latach mi przeszło ale upłynąć musiały całe lata.

24,315

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liv4 napisał/a:
hm... napisał/a:
Liv4 napisał/a:

Zabko domyślam się że chodzi o jm? a jeśli nie, to najważniejsz jest jak Ty sie czujesz teraz.
Ile razy zadawałam podobne pytania. Ostatnio po mojej dość niefajnej sytuacji z panem o którym pisałam miałam okazje zadać sobie te pytania, złościć się, smucic itp. Mam pod ręką ,,Radykalne wybaczanie'', nie żebym chciała od razu rozumieć danego osobnika, wybaczyć mu i pozować na którąś swiętą. Nauczyłam się, że rozumieć NIE MUSZĘ choc to trudne, bo ja lubie rozumieć wtedy łatwiej sobie z czymś radzę. Każdy ma swoją powieść (swoje życie i pogląd na nie) i niekoniecznie w tym wszystkim musi chodzic o mnie, np ktoś mi zrobił krzywdę; ja odbieram to jako atak na siebie, a to przecież jego ,,bajka'' . Mój ojciec jest zimny i nidostępny emocjonalnie, ja nie muszę odbierać tego w sensie-nie kocha mnie i czuć sie z tego powodu źle czy czuć sie odrzucona. W książce jest rada, by sie zatrzymać, zastanowić co czuję, dlaczego, być może taka sutuacja kiedys już była jesli tak to wrócic  z wnioskami smile itd. Ja to wszystko robiłam żeby pomóc sobie i zrozumieć dlaczego boli i co moge zrobic, by nie bolało lub zmienić schemat. Nie mam zamiaru sie wymądrzać, pisze jedynie co mi pomaga w pernamentnych sytuacjach. Może niedokładnie wszystko opisze ale sens tego mam nadzieje jest zachowany smile Niestety nie możemy usiąć przy kawie i rozmawiać. O tym pisałam, że w takich sytuacjach brakuje tej własnie mozliwości.  Trzymaj sie Zabko smile
Mam dzis sporo spraw, oj sporo. Miłgo dnia dla wszystkich smile

Cholernie trudno i ciężko jest nie m?c zrozumieć, równie trudno przeżywa się kiedy nie dostajemy odpowiedzi, jeszcze trudniej kiedy jesteśmy ignorowani kiedy chcemy rozmawiać, jeszcze trudniej znieść kiedy jesteśmy oszukiwane. Kumulacja tego wszystkiego jest nie do zniesienia.

W kwestii tego ojca go myślisz, że nie musimy sir tak czuć kiedy poczucie nasze wartości jest ok cxy kiedy?

Ja nie potrafie tak pisać jak Wy, na odległość sad nie wiem o co kaman, więc nie potrafię.
Pytasz Zabko o ojca, to nie chodzi o poczucie wartości. Jest człowiekiem niedostępnym emocjonalnie, koniec i kropka. Ja to przyjmuję i już. A kiedyś byłam chora z rozpaczy, że nie interesuje się mną, że nie okazuje miłości itd. Moje poczucie wartości jest ok tylko mimo wszystko czuje sie niestety trochę osamotniona, bo przecie samotna nie jestem.

I znów nasadziłam literówek smile

Liv, mnie o mechanizm chodzi.
Ojciec jest zamknięty, emocjonslnie niedostępny.
Czemu czujesz się odrzucona? I jak miałabyś się czuć, kiedy jest wobec Ciebie zimny itd?
Możesz powiedzieć, że taki jest, to jest obiektywna prawda, co nie zmienia faktu, że takim usposobieniem to miłości wielkiej nie okazuje, zainteresowania pewnie też.
Wiecue co. Mnie się widzi, że nasza reakcja jest uzależniona od tego kim jest ta osoba dla nas. Jeśli jest najbliższa odbieramy to inaczej, je§li dalsza jeszcze inaczej. Je§li mamy niskie poczucie wartości swojej to to kwestię pogłębia.
Natomiast możemy sobie problem przedstawić realistycznie, żeby nie wpadać w smutki, czyli racjonalnie spojrzeć, np. tak, że ojciec sam innego usposobienia nie zna itp i stsd jego zachowanie.
W kwesri nie potafienia tak pisać to...mów.
Mów do nas pakcami. smile

24,316 Ostatnio edytowany przez hm... (2013-08-30 23:18:29)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liv4 napisał/a:
hm... napisał/a:
zabka-k napisał/a:

Hm - zasadniczo zawsze ludzi uważamy za takich, jakimi sami jesteśmy. I robimy to PODŚWIADOMIE.
Ja o tym mechaniźmie wiem od dawna, od wczoraj rozumiem, że nie tylko dotyczy to postawy, także czynów. W całkowitym związaniu z zarzucaną mi samą przez siebie nieodpowiedzialnością i niekonsekwencją.

A potem ŁUP w ścianę! Po raz kolejny!
I nie wiesz, jak można być takim chamem dla człowieka któremu tak wiele zawdzięczasz!
I nie chodzi z żadnej strony o mnie, chyba że chodzi o to jak ja się z tym wszystkim czuję.
Ale dlaczego ja się czuję winna i odpowiedzialna za posprzątanie czyjegoś chamstwa?
No tego to w ogóle u siebie nie rozumiem.... No w żaden sposób.... A prawie nie spałam... No, nie kumam, skąd u mnie taka głupota... Bo przecież to nic mądrego nie jest.

A może tak się czujesz, bo to ociec dzieci Twych?

O ile pamietam bardzo długo, bardzo źle znosiłam obrzydliwe zachowanie byłego w stosunku do dzieci. To jest nie do wybaczenia. Najgorsze jednak jest to, że to ja czułam się winna i z tego poczucia byłam okropnie rozgoryczona.. teraz po latach mi przeszło ale upłynąć musiały całe lata.

Albo winna, że taki ktoś w związku z nami był...

24,317

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:
Liv4 napisał/a:
hm... napisał/a:

Cholernie trudno i ciężko jest nie m?c zrozumieć, równie trudno przeżywa się kiedy nie dostajemy odpowiedzi, jeszcze trudniej kiedy jesteśmy ignorowani kiedy chcemy rozmawiać, jeszcze trudniej znieść kiedy jesteśmy oszukiwane. Kumulacja tego wszystkiego jest nie do zniesienia.

W kwestii tego ojca go myślisz, że nie musimy sir tak czuć kiedy poczucie nasze wartości jest ok cxy kiedy?

Ja nie potrafie tak pisać jak Wy, na odległość sad nie wiem o co kaman, więc nie potrafię.
Pytasz Zabko o ojca, to nie chodzi o poczucie wartości. Jest człowiekiem niedostępnym emocjonalnie, koniec i kropka. Ja to przyjmuję i już. A kiedyś byłam chora z rozpaczy, że nie interesuje się mną, że nie okazuje miłości itd. Moje poczucie wartości jest ok tylko mimo wszystko czuje sie niestety trochę osamotniona, bo przecie samotna nie jestem.

I znów nasadziłam literówek smile

Liv, mnie o mechanizm chodzi.
Ojciec jest zamknięty, emocjonslnie niedostępny.
Czemu czujesz się odrzucona? I jak miałabyś się czuć, kiedy jest wobec Ciebie zimny itd?
Możesz powiedzieć, że taki jest, to jest obiektywna prawda, co nie zmienia faktu, że takim usposobieniem to miłości wielkiej nie okazuje, zainteresowania pewnie też.
Wiecue co. Mnie się widzi, że nasza reakcja jest uzależniona od tego kim jest ta osoba dla nas. Jeśli jest najbliższa odbieramy to inaczej, je§li dalsza jeszcze inaczej. Je§li mamy niskie poczucie wartości swojej to to kwestię pogłębia.
Natomiast możemy sobie problem przedstawić realistycznie, żeby nie wpadać w smutki, czyli racjonalnie spojrzeć, np. tak, że ojciec sam innego usposobienia nie zna itp i stsd jego zachowanie.
W kwesri nie potafienia tak pisać to...mów.
Mów do nas pakcami. smile

Hm osamotniona czuję się teraz w życiu, bo brakuje mi bliskiej osoby na co dzień ale o tym juz pisałam. O ojcu już nie myslę, nie staram sie rozumieć czegoś czego nie jestem w stanie. Rozumiem tylko tyle, że ojcem, matką staja sie przypadkowi ludzi niekoniecznie nadający sie do tej roli. Stram się brać tylko to co mogę i nie spodziewam się więcej od niego.

24,318

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:
Liv4 napisał/a:
hm... napisał/a:

A może tak się czujesz, bo to ociec dzieci Twych?

O ile pamietam bardzo długo, bardzo źle znosiłam obrzydliwe zachowanie byłego w stosunku do dzieci. To jest nie do wybaczenia. Najgorsze jednak jest to, że to ja czułam się winna i z tego poczucia byłam okropnie rozgoryczona.. teraz po latach mi przeszło ale upłynąć musiały całe lata.

Albo winna, że taki ktoś w związku z nami był...

Tak wyrzucałam sobie to. Tylko wtedy byłam w zupełnie innym punkcie.

24,319

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liv4 napisał/a:
hm... napisał/a:
Liv4 napisał/a:

Ja nie potrafie tak pisać jak Wy, na odległość sad nie wiem o co kaman, więc nie potrafię.
Pytasz Zabko o ojca, to nie chodzi o poczucie wartości. Jest człowiekiem niedostępnym emocjonalnie, koniec i kropka. Ja to przyjmuję i już. A kiedyś byłam chora z rozpaczy, że nie interesuje się mną, że nie okazuje miłości itd. Moje poczucie wartości jest ok tylko mimo wszystko czuje sie niestety trochę osamotniona, bo przecie samotna nie jestem.

I znów nasadziłam literówek smile

Liv, mnie o mechanizm chodzi.
Ojciec jest zamknięty, emocjonslnie niedostępny.
Czemu czujesz się odrzucona? I jak miałabyś się czuć, kiedy jest wobec Ciebie zimny itd?
Możesz powiedzieć, że taki jest, to jest obiektywna prawda, co nie zmienia faktu, że takim usposobieniem to miłości wielkiej nie okazuje, zainteresowania pewnie też.
Wiecue co. Mnie się widzi, że nasza reakcja jest uzależniona od tego kim jest ta osoba dla nas. Jeśli jest najbliższa odbieramy to inaczej, je§li dalsza jeszcze inaczej. Je§li mamy niskie poczucie wartości swojej to to kwestię pogłębia.
Natomiast możemy sobie problem przedstawić realistycznie, żeby nie wpadać w smutki, czyli racjonalnie spojrzeć, np. tak, że ojciec sam innego usposobienia nie zna itp i stsd jego zachowanie.
W kwesri nie potafienia tak pisać to...mów.
Mów do nas pakcami. smile

Hm osamotniona czuję się teraz w życiu, bo brakuje mi bliskiej osoby na co dzień ale o tym juz pisałam. O ojcu już nie myslę, nie staram sie rozumieć czegoś czego nie jestem w stanie. Rozumiem tylko tyle, że ojcem, matką staja sie przypadkowi ludzi niekoniecznie nadający sie do tej roli. Stram się brać tylko to co mogę i nie spodziewam się więcej od niego.

Zdrowo Liv.
Wiem, że potrzeba kogoś bliskiego.
Czas smile
Kwestia czasu, żeby fajna babka kogoś bliskiego sobie zamiała smile

24,320

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liv4 napisał/a:
hm... napisał/a:
Liv4 napisał/a:

O ile pamietam bardzo długo, bardzo źle znosiłam obrzydliwe zachowanie byłego w stosunku do dzieci. To jest nie do wybaczenia. Najgorsze jednak jest to, że to ja czułam się winna i z tego poczucia byłam okropnie rozgoryczona.. teraz po latach mi przeszło ale upłynąć musiały całe lata.

Albo winna, że taki ktoś w związku z nami był...

Tak wyrzucałam sobie to. Tylko wtedy byłam w zupełnie innym punkcie.

Można sobie wyrzucać kiedy jest się jasnowidzem smile

24,321

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:
Liv4 napisał/a:
hm... napisał/a:

I znów nasadziłam literówek smile

Liv, mnie o mechanizm chodzi.
Ojciec jest zamknięty, emocjonslnie niedostępny.
Czemu czujesz się odrzucona? I jak miałabyś się czuć, kiedy jest wobec Ciebie zimny itd?
Możesz powiedzieć, że taki jest, to jest obiektywna prawda, co nie zmienia faktu, że takim usposobieniem to miłości wielkiej nie okazuje, zainteresowania pewnie też.
Wiecue co. Mnie się widzi, że nasza reakcja jest uzależniona od tego kim jest ta osoba dla nas. Jeśli jest najbliższa odbieramy to inaczej, je§li dalsza jeszcze inaczej. Je§li mamy niskie poczucie wartości swojej to to kwestię pogłębia.
Natomiast możemy sobie problem przedstawić realistycznie, żeby nie wpadać w smutki, czyli racjonalnie spojrzeć, np. tak, że ojciec sam innego usposobienia nie zna itp i stsd jego zachowanie.
W kwesri nie potafienia tak pisać to...mów.
Mów do nas pakcami. smile

Hm osamotniona czuję się teraz w życiu, bo brakuje mi bliskiej osoby na co dzień ale o tym juz pisałam. O ojcu już nie myslę, nie staram sie rozumieć czegoś czego nie jestem w stanie. Rozumiem tylko tyle, że ojcem, matką staja sie przypadkowi ludzi niekoniecznie nadający sie do tej roli. Stram się brać tylko to co mogę i nie spodziewam się więcej od niego.

Zdrowo Liv.
Wiem, że potrzeba kogoś bliskiego.
Czas smile
Kwestia czasu, żeby fajna babka kogoś bliskiego sobie zamiała smile

Ja bym chciała zamieć za niedługo smile  Jakieś pięć czy sześć lat temu obiecała sobie ,że do czterdziestki bedę miała mieszkanie-na stancji ale jest domowo smile. bedę miała pracę-dobrze rokuje i bedę miała partnera..do czterdzieski jeszcze chwila smile
Tylko tak myślę, że wcale nie dąże na siłe i że już i że chyba za bardzo nie dążę, może powinnam się skupić wink bardziej brakuje mi przyjaźni mimo wszystko.

24,322

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:
Liv4 napisał/a:
hm... napisał/a:

Albo winna, że taki ktoś w związku z nami był...

Tak wyrzucałam sobie to. Tylko wtedy byłam w zupełnie innym punkcie.

Można sobie wyrzucać kiedy jest się jasnowidzem smile

smile

24,323

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liv4 napisał/a:
hm... napisał/a:
zabka-k napisał/a:

Hm - zasadniczo zawsze ludzi uważamy za takich, jakimi sami jesteśmy. I robimy to PODŚWIADOMIE.
Ja o tym mechaniźmie wiem od dawna, od wczoraj rozumiem, że nie tylko dotyczy to postawy, także czynów. W całkowitym związaniu z zarzucaną mi samą przez siebie nieodpowiedzialnością i niekonsekwencją.

A potem ŁUP w ścianę! Po raz kolejny!
I nie wiesz, jak można być takim chamem dla człowieka któremu tak wiele zawdzięczasz!
I nie chodzi z żadnej strony o mnie, chyba że chodzi o to jak ja się z tym wszystkim czuję.
Ale dlaczego ja się czuję winna i odpowiedzialna za posprzątanie czyjegoś chamstwa?
No tego to w ogóle u siebie nie rozumiem.... No w żaden sposób.... A prawie nie spałam... No, nie kumam, skąd u mnie taka głupota... Bo przecież to nic mądrego nie jest.

A może tak się czujesz, bo to ociec dzieci Twych?

O ile pamietam bardzo długo, bardzo źle znosiłam obrzydliwe zachowanie byłego w stosunku do dzieci. To jest nie do wybaczenia. Najgorsze jednak jest to, że to ja czułam się winna i z tego poczucia byłam okropnie rozgoryczona.. teraz po latach mi przeszło ale upłynąć musiały całe lata.

Dziewuszki, nie chodzi o dzieci. Wystarczająco się wystraszył, jak mu zrelacjonowałam wizytę u psychologa dziecięcego. To znaczy - nie teraz. Niedawny czas temu. Chodzi o kogoś, kto dzieciom dał mnóstwo radości. Mam tak serdecznie dość, że nie ma bata, wywlokę psychologa i mojego i starszej w najgorszej opcji. Coraz bardziej mam wrażenie, że to psychopata. Najnormalniej w świecie. Jak zobaczyłam jego minę na mój widok (zazwyczaj ja jestem w domu dopiero przed 17, niania przekazuje po 16.00 dzieci jemu), to ewidentnie widziałam, że się wystraszył. Zawsze bał się konfrontacji. Zawsze. Ja za to odpokutuję. Ale do cholery jasnej - nie cofnę się.
I psychologa też wywlokę po tym ostatnim weekendzie. Bo nie jest normalne budzenie się dziecka po nocy z krzykiem po weekendzie u tatusia. Że tylko tata kocha, nikt inny. I na pytanie - dlaczego - dziecko odpowiada, że to sekret. I dziecko które czuje się OK, nie jąka się przy tacie. Dopiero po tym jąkaniu po 3 m-cach pozwolił dziecku dzwonić do mnie.

24,324

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liv4 napisał/a:
hm... napisał/a:
Liv4 napisał/a:

Hm osamotniona czuję się teraz w życiu, bo brakuje mi bliskiej osoby na co dzień ale o tym juz pisałam. O ojcu już nie myslę, nie staram sie rozumieć czegoś czego nie jestem w stanie. Rozumiem tylko tyle, że ojcem, matką staja sie przypadkowi ludzi niekoniecznie nadający sie do tej roli. Stram się brać tylko to co mogę i nie spodziewam się więcej od niego.

Zdrowo Liv.
Wiem, że potrzeba kogoś bliskiego.
Czas smile
Kwestia czasu, żeby fajna babka kogoś bliskiego sobie zamiała smile

Ja bym chciała zamieć za niedługo smile  Jakieś pięć czy sześć lat temu obiecała sobie ,że do czterdziestki bedę miała mieszkanie-na stancji ale jest domowo smile. bedę miała pracę-dobrze rokuje i bedę miała partnera..do czterdzieski jeszcze chwila smile
Tylko tak myślę, że wcale nie dąże na siłe i że już i że chyba za bardzo nie dążę, może powinnam się skupić wink bardziej brakuje mi przyjaźni mimo wszystko.

Ojżesz pieronie, nic na siłę smile Bo wiesz wink

24,325 Ostatnio edytowany przez różą (2013-09-01 11:17:55)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jestem nowa, chciała bym opisac swój problem ,ale nie wiem od czego mam zacząć.

24,326

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie. Jak pisałam w poprzednim "wątku" jestem tutaj nowa. Chciałabym opisać Wam swój problem. Bo już nie wiem co mam robić. Od czego zacząć....
Dzieciństwo do pewnego czasu wspominam naprawdę bardzo miło. Chciałam, aby było tak zawsze. Niestety wszystko było do pewnego momentu... tata zmienił pracę i zaczął pić.
Jak ja pragnęłam, aby w końcu się opamiętał i przestał. Niestety nie to było jak się później okazało najgorsze. Oprócz alkolohlu pojawiły się awantury oraz przemoc fizyczna.
Pamiętam jak podczas z jednej z awantur uciekałam i chciałam coś sobie zrobić, aby nie uczestniczyć w tym... Miałam wszystkiego dość. Lata mijały,a ja dorastałam (nadal w tym domu)
Chciałam jak najszybciej wyrwać się z domu i zacząć żyć swoim życiem. Jaka ja byłam szczęśliwa gdy poznałam chłopaka (obecnie swojego męża) był idealnym kandydatem na męża
miły, starszy, dojrzalszy, miał stałą pracę oraz co najważniejsze nie pił. W głowie już sobie budowałam "rodzinkę". Udało się. Byłam szczęśliwa mimo, że było ciężko, abyśmy
byli razem, ale nie daliśmy się innym. Po ponad roku zaszłam w ciążę i wtedy zaczęło coś się psuć. Jakieś drobne sprzeczki itd, no ale w jakim związku nie ma kłótni... tak
sobie to wtedy tłumaczyłam. Potem urodziłam i zaczęliśmy planować ślub (którego tak naprawdę nigdy nie chciałam brać), ale cóż się nie robi dla świętego spokoju. Pamiętam
jak tydzień przed ślubem chciałam wszystko odwołać, ale zabrakło mi odwagi. Czułam, że to chyba nie ten facet, ale tłumaczyłam sobie to tym, że po ślubie będzie inaczej
i wszystko się może zmieni. Owszem zmieniło się...na gorsze. Mimo, że wcześniej było ustalone (bardziej z jego strony) że ja siedzę w domu i się nim oraz dzieckiem zajmuję
to był najlepszy powód do kłótni, bo przecież ja tylko siedzę w domu i nic nie robię, a nic nie robię dlatego, że do niczego się nie nadaję. Poszłam do pracy... byłam w niej
3 dni, bo stwierdził, że nie ma kto się dzieckiem zajmować więc on go zabiera do siebie do domu i tam on będzie mógł się zajmować. Więc zrezygnowałam z pracy.
Cały czas staję na głowie, żeby był tylko zadowolony. Robię "męskie" roboty, żeby nie gadał, że nic nie umiem, ale to i tak za mało. Co bym nie zrobiła w domu czy "specjalnie"
dla niego to i tak "on zrobiłby to lepiej". Przestaje koło niego latać to jest jeszcze gorzej, bo nawet mu w niczym nie mogę/potrafię pomóc, bo najlepiej gdybym tylko leżała
i pachniała. Nie mam już siły walczyć o to wszystko. Staram się za dwoje, a on i tak tego nie docenia. Przez niego straciłam znajomych, bo raz, że przy każdej okazji gdy
gdzieś wychodziliśmy to on tak mnie krytykował przy wszystkich, że prawie tam płakałam, a dwa, że przez to, że tylko ON zarabia to dostaję 100 zł na tydzien, żebym tylko
przeżyła. Nie mam na różne "swoje" potrzeby, ani na jakieś "wychodne" z koleżankami. A one się "zbuntowały" i nie chcą nigdzie ze mną wychodzić, bo nie mam pieniędzy, albo
jakiś czas temu usłyszałam, że jeśli chce z nimi wyjść to muszę się "ogarnąć". Nie mam ciuchów "na czasie". Nie stać mnie na nie.
Ostatnio się zbuntowałam i chciałam iść do pracy... byłam na kilku rozmowach. Ale co z tego... po wielu latach słuchania, że się do niczego nie nadaję itd utkwiło mi w
głowie i teraz nie potrafię normalnie funkcjonować. Idę na rozmowę po czym wracam i rezygnouje, bo boję się, że naprawdę sobie nie poradzę, że zrobię z siebie idiotkę itd.
Chciałabym zacząć życie na nowo, ale nie potrafię. Kiedyś wmawiał mi, że kobieta z dzieckiem to patologia, więc jak odejdę od niego każdy będzie na mnie patrzył jak na
patologie itd. W każdej kłótni wypomina mi to, że mój tata pił, robił awantury, że pochodzę z takiej rodziny... nie mam już siły tego słuchać.
Nie potrafię z kimś "normalnie" rozmawiać, bo boję się, że popełnię gdzieś błąd, że wyjdzie, że jestem jakaś nienormalna. Ale pewnie dlatego, że za każdym razem gdy byłam
gdzieś z mężem to nie dość, że mnie krytykował i poniżał to poprawiał każde zdanie, bo niby źle się wysławiam ... I zamknęłam się.
Nikomu nie mogę tego powiedzieć. Duszę to sama w sobie. Ale zaczyna brakować mi sił. Szukałam jakiś poradni, psychologów itd, ale trzeba płacić... ale z czego ??
Chyba nigdy z tego nie wyjdę bo ciągle będę się czegoś bać.
Dziękuję, że przynajmniej ktoś mógł przeczytać to. Daje mi to wiele.
Przepraszam, ze tak chaotycznie napisałam.
Pozdrawiam

24,327

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ewus>Może postaraj się usamodzielnić finansowo i wtedy będzie Cię stać na psychologa, a nawet będziesz go miała za darmo. Witaj na życiowym zakręcie, pewnie wyjdziemy z tego, nie teraz, ale za jakiś czas. Walczmy, idźmy i urodźmy się na nowo.

Ostatnio pisałam Wam o tym moim nieciekawym doświadczeniu odnośnie obawy o samookaleczenie się osoby z którą zdecydowałam się nie wiązać. Na szczęście zmiana telefonu i zupełne odcięcie się było dobre bo od tygodnia nie mam z nim kontaktu. Mam nadzieje, że on stanie na nogi, ale ja nie byłam na to gotowa w moim stanie.

Wiecie, że mija już 3 miesiąc mojego mieszkania samej. Obwiniam się trochę, że wróciłam do rodziny zamiast życ na swoim, ale zawsze to chyba jakiś krok.

Mój problem to mężczyzna, wiąż ten sam. Mój mózg, serce nie funkcjonują, tęsknie, kocham, nienawidzę! 6 lat! To przecież długo, nie umiem myśleć o nim źle, łatwiej przychodzi mi obwiniać samą siebie. Za dużo chciałam. Przecież mnie nie bił, przecież jest wykrztałcony, lubiany, aaaa to przecież ja się leczę nie on. Ja jestem tą rozchwianą. Płacz!

Żabko= jesteś silną kobietą.

24,328

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
Liv4 napisał/a:
hm... napisał/a:

A może tak się czujesz, bo to ociec dzieci Twych?

O ile pamietam bardzo długo, bardzo źle znosiłam obrzydliwe zachowanie byłego w stosunku do dzieci. To jest nie do wybaczenia. Najgorsze jednak jest to, że to ja czułam się winna i z tego poczucia byłam okropnie rozgoryczona.. teraz po latach mi przeszło ale upłynąć musiały całe lata.

Dziewuszki, nie chodzi o dzieci. Wystarczająco się wystraszył, jak mu zrelacjonowałam wizytę u psychologa dziecięcego. To znaczy - nie teraz. Niedawny czas temu. Chodzi o kogoś, kto dzieciom dał mnóstwo radości. Mam tak serdecznie dość, że nie ma bata, wywlokę psychologa i mojego i starszej w najgorszej opcji. Coraz bardziej mam wrażenie, że to psychopata. Najnormalniej w świecie. Jak zobaczyłam jego minę na mój widok (zazwyczaj ja jestem w domu dopiero przed 17, niania przekazuje po 16.00 dzieci jemu), to ewidentnie widziałam, że się wystraszył. Zawsze bał się konfrontacji. Zawsze. Ja za to odpokutuję. Ale do cholery jasnej - nie cofnę się.
I psychologa też wywlokę po tym ostatnim weekendzie. Bo nie jest normalne budzenie się dziecka po nocy z krzykiem po weekendzie u tatusia. Że tylko tata kocha, nikt inny. I na pytanie - dlaczego - dziecko odpowiada, że to sekret. I dziecko które czuje się OK, nie jąka się przy tacie. Dopiero po tym jąkaniu po 3 m-cach pozwolił dziecku dzwonić do mnie.

O jej.
Jak po 3 miesiącach pozwolił dzwonić?

24,329

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Ewus napisał/a:

Witajcie. Jak pisałam w poprzednim "wątku" jestem tutaj nowa. Chciałabym opisać Wam swój problem. Bo już nie wiem co mam robić. Od czego zacząć....
Dzieciństwo do pewnego czasu wspominam naprawdę bardzo miło. Chciałam, aby było tak zawsze. Niestety wszystko było do pewnego momentu... tata zmienił pracę i zaczął pić.
Jak ja pragnęłam, aby w końcu się opamiętał i przestał. Niestety nie to było jak się później okazało najgorsze. Oprócz alkolohlu pojawiły się awantury oraz przemoc fizyczna.
Pamiętam jak podczas z jednej z awantur uciekałam i chciałam coś sobie zrobić, aby nie uczestniczyć w tym... Miałam wszystkiego dość. Lata mijały,a ja dorastałam (nadal w tym domu)
Chciałam jak najszybciej wyrwać się z domu i zacząć żyć swoim życiem. Jaka ja byłam szczęśliwa gdy poznałam chłopaka (obecnie swojego męża) był idealnym kandydatem na męża
miły, starszy, dojrzalszy, miał stałą pracę oraz co najważniejsze nie pił. W głowie już sobie budowałam "rodzinkę". Udało się. Byłam szczęśliwa mimo, że było ciężko, abyśmy
byli razem, ale nie daliśmy się innym. Po ponad roku zaszłam w ciążę i wtedy zaczęło coś się psuć. Jakieś drobne sprzeczki itd, no ale w jakim związku nie ma kłótni... tak
sobie to wtedy tłumaczyłam. Potem urodziłam i zaczęliśmy planować ślub (którego tak naprawdę nigdy nie chciałam brać), ale cóż się nie robi dla świętego spokoju. Pamiętam
jak tydzień przed ślubem chciałam wszystko odwołać, ale zabrakło mi odwagi. Czułam, że to chyba nie ten facet, ale tłumaczyłam sobie to tym, że po ślubie będzie inaczej
i wszystko się może zmieni. Owszem zmieniło się...na gorsze. Mimo, że wcześniej było ustalone (bardziej z jego strony) że ja siedzę w domu i się nim oraz dzieckiem zajmuję
to był najlepszy powód do kłótni, bo przecież ja tylko siedzę w domu i nic nie robię, a nic nie robię dlatego, że do niczego się nie nadaję. Poszłam do pracy... byłam w niej
3 dni, bo stwierdził, że nie ma kto się dzieckiem zajmować więc on go zabiera do siebie do domu i tam on będzie mógł się zajmować. Więc zrezygnowałam z pracy.
Cały czas staję na głowie, żeby był tylko zadowolony. Robię "męskie" roboty, żeby nie gadał, że nic nie umiem, ale to i tak za mało. Co bym nie zrobiła w domu czy "specjalnie"
dla niego to i tak "on zrobiłby to lepiej". Przestaje koło niego latać to jest jeszcze gorzej, bo nawet mu w niczym nie mogę/potrafię pomóc, bo najlepiej gdybym tylko leżała
i pachniała. Nie mam już siły walczyć o to wszystko. Staram się za dwoje, a on i tak tego nie docenia. Przez niego straciłam znajomych, bo raz, że przy każdej okazji gdy
gdzieś wychodziliśmy to on tak mnie krytykował przy wszystkich, że prawie tam płakałam, a dwa, że przez to, że tylko ON zarabia to dostaję 100 zł na tydzien, żebym tylko
przeżyła. Nie mam na różne "swoje" potrzeby, ani na jakieś "wychodne" z koleżankami. A one się "zbuntowały" i nie chcą nigdzie ze mną wychodzić, bo nie mam pieniędzy, albo
jakiś czas temu usłyszałam, że jeśli chce z nimi wyjść to muszę się "ogarnąć". Nie mam ciuchów "na czasie". Nie stać mnie na nie.
Ostatnio się zbuntowałam i chciałam iść do pracy... byłam na kilku rozmowach. Ale co z tego... po wielu latach słuchania, że się do niczego nie nadaję itd utkwiło mi w
głowie i teraz nie potrafię normalnie funkcjonować. Idę na rozmowę po czym wracam i rezygnouje, bo boję się, że naprawdę sobie nie poradzę, że zrobię z siebie idiotkę itd.
Chciałabym zacząć życie na nowo, ale nie potrafię. Kiedyś wmawiał mi, że kobieta z dzieckiem to patologia, więc jak odejdę od niego każdy będzie na mnie patrzył jak na
patologie itd. W każdej kłótni wypomina mi to, że mój tata pił, robił awantury, że pochodzę z takiej rodziny... nie mam już siły tego słuchać.
Nie potrafię z kimś "normalnie" rozmawiać, bo boję się, że popełnię gdzieś błąd, że wyjdzie, że jestem jakaś nienormalna. Ale pewnie dlatego, że za każdym razem gdy byłam
gdzieś z mężem to nie dość, że mnie krytykował i poniżał to poprawiał każde zdanie, bo niby źle się wysławiam ... I zamknęłam się.
Nikomu nie mogę tego powiedzieć. Duszę to sama w sobie. Ale zaczyna brakować mi sił. Szukałam jakiś poradni, psychologów itd, ale trzeba płacić... ale z czego ??
Chyba nigdy z tego nie wyjdę bo ciągle będę się czegoś bać.
Dziękuję, że przynajmniej ktoś mógł przeczytać to. Daje mi to wiele.
Przepraszam, ze tak chaotycznie napisałam.
Pozdrawiam

Ewuś, nie trzeba płacić za tego typu pomoc.
Poszukaj najbliżej siebie ośrodka interwencji kryzysowej.
Pamiętaj, że sama wiesz najlepiej, że jesteś wartościowa, nie daj się zwieść i poniżać. Nikt na takie traktowanie nie zasługuje.

24,330

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
sluuu napisał/a:

Ewus>Może postaraj się usamodzielnić finansowo i wtedy będzie Cię stać na psychologa, a nawet będziesz go miała za darmo. Witaj na życiowym zakręcie, pewnie wyjdziemy z tego, nie teraz, ale za jakiś czas. Walczmy, idźmy i urodźmy się na nowo.

Ostatnio pisałam Wam o tym moim nieciekawym doświadczeniu odnośnie obawy o samookaleczenie się osoby z którą zdecydowałam się nie wiązać. Na szczęście zmiana telefonu i zupełne odcięcie się było dobre bo od tygodnia nie mam z nim kontaktu. Mam nadzieje, że on stanie na nogi, ale ja nie byłam na to gotowa w moim stanie.

Wiecie, że mija już 3 miesiąc mojego mieszkania samej. Obwiniam się trochę, że wróciłam do rodziny zamiast życ na swoim, ale zawsze to chyba jakiś krok.

Mój problem to mężczyzna, wiąż ten sam. Mój mózg, serce nie funkcjonują, tęsknie, kocham, nienawidzę! 6 lat! To przecież długo, nie umiem myśleć o nim źle, łatwiej przychodzi mi obwiniać samą siebie. Za dużo chciałam. Przecież mnie nie bił, przecież jest wykrztałcony, lubiany, aaaa to przecież ja się leczę nie on. Ja jestem tą rozchwianą. Płacz!

Żabko= jesteś silną kobietą.

Jest masa poradni psychologicznych finansowanych przez fundusz kobiety.

24,331

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hm
Ech, kiedyś przy spotkaniu.

Aktualnie ogarniam przysposobienie do przedszkola wink I zmianę trybu dnia smile Czwartek i piątek dodatkowo szkolenie w Baranowie (będę dojeżdżać codziennie), w tym jutro mam terapię na 9.00 tutaj, na 15.00 muszę wrocić na zebranie w przedszkolu... W poniedziałek rozprawa. Troszkę jakby coś dużo, w tym logistyki....

24,332

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
sluuu napisał/a:

Żabko= jesteś silną kobietą.

Przepraszam Sluuu, dopiero zauważyłam. Sluuu - jestem - bo muszę, nie mam innego wyjścia. Nie znasz tego? Wewnątrz nie jestem silna, naprawdę to ja umiem po prostu sobie życie organizować, jeśli wiem, na czym stoję. To chyba nie siła sama w sobie, to raczej pogoda ducha i odpowiedzialność. I konsekwencja.

Ja wcale nie jestem i nie chcę być silna smile Bo to prowadzi do przesady i do nieumiejętności zarówno przyznawania się do błędów, jak i nieumiejętności proszenia o pomoc, kiedy to naprawdę obiektywnie było by niezbędne. Rozumiesz, nie? smile

Dziewuszki kochane, na razie aklimatyzuję się naprawdę w nowym trybie dnia z dziećmi i nie jestem w stanie angażować się w życie na forum smile Przyjdzie czas, to będzie czas wink Ale mam troszkę różnych kwestii na głowie i zauważyłam, że po prostu nie czytam ze zrozumieniem, bo myśli mi się błąkają wobec wszystkich spraw do załatwienia.

24,333

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

Hm
Ech, kiedyś przy spotkaniu.

Aktualnie ogarniam przysposobienie do przedszkola wink I zmianę trybu dnia smile Czwartek i piątek dodatkowo szkolenie w Baranowie (będę dojeżdżać codziennie), w tym jutro mam terapię na 9.00 tutaj, na 15.00 muszę wrocić na zebranie w przedszkolu... W poniedziałek rozprawa. Troszkę jakby coś dużo, w tym logistyki....

Jasne, oczywiście.

No to masz kilka rzeczyvdo zorganizowania.

Będzie ok, wiesz o tym.

24,334

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
sluuu napisał/a:

Żabko= jesteś silną kobietą.

Przepraszam Sluuu, dopiero zauważyłam. Sluuu - jestem - bo muszę, nie mam innego wyjścia. Nie znasz tego? Wewnątrz nie jestem silna, naprawdę to ja umiem po prostu sobie życie organizować, jeśli wiem, na czym stoję. To chyba nie siła sama w sobie, to raczej pogoda ducha i odpowiedzialność. I konsekwencja.

Ja wcale nie jestem i nie chcę być silna smile Bo to prowadzi do przesady i do nieumiejętności zarówno przyznawania się do błędów, jak i nieumiejętności proszenia o pomoc, kiedy to naprawdę obiektywnie było by niezbędne. Rozumiesz, nie? smile

Dziewuszki kochane, na razie aklimatyzuję się naprawdę w nowym trybie dnia z dziećmi i nie jestem w stanie angażować się w życie na forum smile Przyjdzie czas, to będzie czas wink Ale mam troszkę różnych kwestii na głowie i zauważyłam, że po prostu nie czytam ze zrozumieniem, bo myśli mi się błąkają wobec wszystkich spraw do załatwienia.

Na wszystko w życiu jest odpowiedni czas.
Teraz na logistykę smile

Buziak.
Trzymam kciuki.

24,335

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hej dziewczyny, czy można do Was dołączyć?

24,336

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Pewnie, że można.

24,337

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie kochane smile
Fajnie że już wrzesień, bo wszystki wróciło do normy.
Praca taka:  smile
Jednak trochę czasu trzeba, by zapomnieć o spaniu do tej co sie chce, by sobie przypomnieć o obowiązkach, które jednak lubię smile no i po całym dniu przed  komputerem po powrocie do domu nawet go nie włączam stąd moja nieobecność. Tez muszę sobie trochę poukładać i wrócę do pisania smile

24,338

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Trudno jest zacząć pisać o wszystkich swoich przeżyciach i porażkach. Obecnie jestem w trakcie rozwodu, byliśmy po ślubie 4 miesiące ze sobą. mąż się wyprowadził i zarzucił mi zdradę, przykro jest jak osoba bliska zadaje taki ból. Nigdy bym nie pomyślała, że może mnie tak skrzywdzić, nie mam zaufania do facetów, nie wiem co to jest miłość i czy kiedykolwiek kogoś pokocham sad

24,339

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Czy któraś z Was ma książkę w wersji elektronicznej "kobiety, które kochają za bardzo"?

24,340

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
poka napisał/a:

Trudno jest zacząć pisać o wszystkich swoich przeżyciach i porażkach. Obecnie jestem w trakcie rozwodu, byliśmy po ślubie 4 miesiące ze sobą. mąż się wyprowadził i zarzucił mi zdradę, przykro jest jak osoba bliska zadaje taki ból. Nigdy bym nie pomyślała, że może mnie tak skrzywdzić, nie mam zaufania do facetów, nie wiem co to jest miłość i czy kiedykolwiek kogoś pokocham sad

No to przykra sprawa.

24,341

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
poka napisał/a:

Trudno jest zacząć pisać o wszystkich swoich przeżyciach i porażkach. Obecnie jestem w trakcie rozwodu, byliśmy po ślubie 4 miesiące ze sobą. mąż się wyprowadził i zarzucił mi zdradę, przykro jest jak osoba bliska zadaje taki ból. Nigdy bym nie pomyślała, że może mnie tak skrzywdzić, nie mam zaufania do facetów, nie wiem co to jest miłość i czy kiedykolwiek kogoś pokocham sad

Może to marne pocieszenie, ale "rekordu" tego forum nie pobiłaś - 2 m-ce od ślubu.
Jako osoba przechodząca praktycznie to samo, aczkolwiek w hardcorowym wydaniu - bo paradoksalnie po 4 miesiącach już dostałem mocne sygnały, że upadek mojego związku to tylko kwestia czasu - z przebiegiem 9 miesięcy i zbierająca siły na zamiary rozwodowe, wiem jak to jest od strony emocjonalnej. Nie wnikając w szczegóły Twojego "uznania za winną" rozpadu małżeństwa, domyślam się, że zostałaś "pozwana" zaocznie lub bezpodstawnie.
Wygogluj sobie dwa tematy: "kto kogo pierwszy przeprosi" i blog "moje dwie głowy", bo specyficzną cechą jest uderzenie w czuły punkt partnera - jego awersji do zdrad, flirtu z podtekstami  -  przez osobę toksyczną vel psychofagową - kontekst szantażu emocjonalnego, a krótka charakterystyka cech osobowości przedstawiona w "przeprosinach" wiele wyjaśnia.

24,342

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zofia niedługo wraca smile smile smile

24,343

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

witam,

nie wiem czy tu na dłużej zagoszczę ale od pewnego czasu zaczynam szukać wyjścia...
dziś zaczęłam przeglądać strony z postem o rozwodzie iiiii.... już mam problem tzw. trwały rozpad małżeństwa.

Przeczytałam tu kilkanaście wypowiedzi i widzę że problemów jest tyle co osób się wypowiadających ale jest mnóstwo podobieństw hmm

Co mnie tu przywiodło?
19-ście lat będzie w październiku jak zawarłam związek małżeński, ale nic nie poszło tak jak sobie wymarzyłam, w sumie powinnam być szczęśliwa tyle że problemem jest to czy ja w ogóle jestem?
Sprawa wygląda tak, odarłam się ze wszystkiego oddałam co miałam a zamiast chęci życia mam pustkę.
Nie umiem odpowiedzieć na proste pytania :
kim jestem, co lubię , czego chcę o czym marzę
kiedyś radość życia dawały mi dzieci, teraz często mi ją odbierają.

Jedyne co mi się tłoczy do głowy to niebyt, śmierć, koniec, przepaść. Jedyne co chciałabym jeszcze zrobić to oddać swe organy potrzebującym,
Tak wiem trzeba walczyć ale o co?

Może ktoś mi doradzi od czego zacząć? I jak ? Wydaje mi się że sama nie dam rady...

24,344

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
czy jestem? napisał/a:

witam,

nie wiem czy tu na dłużej zagoszczę ale od pewnego czasu zaczynam szukać wyjścia...
dziś zaczęłam przeglądać strony z postem o rozwodzie iiiii.... już mam problem tzw. trwały rozpad małżeństwa.

Przeczytałam tu kilkanaście wypowiedzi i widzę że problemów jest tyle co osób się wypowiadających ale jest mnóstwo podobieństw hmm
Co mnie tu przywiodło?
19-ście lat będzie w październiku jak zawarłam związek małżeński, ale nic nie poszło tak jak sobie wymarzyłam, w sumie powinnam być szczęśliwa tyle że problemem jest to czy ja w ogóle jestem?
Sprawa wygląda tak, odarłam się ze wszystkiego oddałam co miałam a zamiast chęci życia mam pustkę.
Nie umiem odpowiedzieć na proste pytania :
kim jestem, co lubię , czego chcę o czym marzę
kiedyś radość życia dawały mi dzieci, teraz często mi ją odbierają.
Jedyne co mi się tłoczy do głowy to niebyt, śmierć, koniec, przepaść. Jedyne co chciałabym jeszcze zrobić to oddać swe organy potrzebującym,
Tak wiem trzeba walczyć ale o co?
Może ktoś mi doradzi od czego zacząć? I jak ? Wydaje mi się że sama nie dam rady...

To może banalnie mówiąc zacznij od filmów "Spotkanie" i "Sekret PL" na youtube.
Jesteśmy "ofiarą, nadzieją, zagadką własnego jestestwa"... takie sacrum bez kontaktu z "otoczeniem", któremu daliśmy się odrzeć ze wszystkiego lub odarliśmy się sami w konfrontacji sprzeczności z własnymi wyimaginowanymi w umyśle wizjami świata...

24,345

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Obejrzałam "Spotkanie",

takie oglądanie potrafi odprężyć, trochę się wyciszyć ale nie jest dla mnie odpowiedzią, jeśli chodzi o treść może do końca nie pojmuję Twojej intencji. Proponujesz mi wiarę w Boga? OK. Jednak nie jestem na tyle zmotywowana aby wziąć różaniec, rozumiem mam dźwigać krzyż ale w którym momencie potrzeba pomocy... Jezus też jej potrzebował. Jestem dziś na zakręcie a mój związek jest chory, a od tej choroby zarażają się wszyscy domownicy. Nie chcę przenosić swej bezsilności na dzieci a tak właśnie się teraz dzieje. Nie chcę być przyczyną cierpienia innych i nie mogę się wiecznie chłostać.

Potrzebuję pomocy i nauczyciela jak szukać siły w sobie

24,346

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

witam  bardzo liczę na Wasz zdrowy rozsądek ,bo mi go chyba brakuje, jestem zagranicą , mam b. dobre pieniądze ale wdałam się w romans 18 miesięcy temu , on wrócił do Polski, ma tam małe pieniądze więc pomagam mu co miesiąc, widzimy się też co miesiąc , ale w lipcu nagle widzę a tu on ma płaski telewizor , kupił niby za 250 zł od kobiety która wyjeżdżała do Niemiec a przy okazji odkryłam na poduszce blond włos, ja jestem brunetką , a w sierpniu on ma wodę Avon niby od 93 letniej cioci , coś tam jej pomógł;a ja wiem że starsze panie kupują takie prezenty w pobliskim sklepie, nic się nie odzywa, a jak ja zadzwonię to jest zły, pomóżcie mi dobrą radą bo jestem tu sama

24,347

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zabko trzymam kciuki.

24,348 Ostatnio edytowany przez bags (2013-09-08 22:28:31)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
czy jestem? napisał/a:

Obejrzałam "Spotkanie",

takie oglądanie potrafi odprężyć, trochę się wyciszyć ale nie jest dla mnie odpowiedzią, jeśli chodzi o treść może do końca nie pojmuję Twojej intencji. Proponujesz mi wiarę w Boga? OK. Jednak nie jestem na tyle zmotywowana aby wziąć różaniec, rozumiem mam dźwigać krzyż ale w którym momencie potrzeba pomocy... Jezus też jej potrzebował. Jestem dziś na zakręcie a mój związek jest chory, a od tej choroby zarażają się wszyscy domownicy. Nie chcę przenosić swej bezsilności na dzieci a tak właśnie się teraz dzieje. Nie chcę być przyczyną cierpienia innych i nie mogę się wiecznie chłostać.
Potrzebuję pomocy i nauczyciela jak szukać siły w sobie

Nie intencje czysto religijne a jego przesłania wynikające z dialogów. Ja choć jestem ten wierzący i niepraktykujący a mający w zanadrzu ślub sakramentalny, tak wiele z tego filmu wyniosłem dla siebie; nie koniecznie od strony duchowej smile. Jak choćby to, że potocznie mówiąc zmienianie świata zacząć od siebie i nie dając się obedrzeć i oddawać wsio rawno innym a dzielić się z nimi. Mnie nikt z niczego nie ogołocił, więc czego ja mam się mścić na kimś, jak filmowy gość od fast fooda?
Tam dziewczyna ma jechać kilkaset kilometrów, by przyjąć oświadczyny faceta do związku, który będzie niewypałem. Taką analogię tego można odnieść do wszystkiego co Nas otacza, zmieniając jedynie "nadrzędne" cele i "uświęcające" tego środki dla kogoś, kosztem Nas.
Bo trafiłem w swoim związku na takie osoby, które były nastawione na branie, bez chęci dawania w zamian nic od siebie.
I tak jak radość z życia dawało mi obcowanie z ludźmi, tak w tym związku poczułem się "wykastrowany" ze wszystkiego, co miałem cennego w sobie, a współtowarzysze chcieli jeszcze...
I też w pewnym momencie też stanąłem przed ścianą z pytaniami: kim jestem, co lubię, czego chcę, o czym marzę???;
kiedyś radość z życia dawało mi to i tamto, a teraz często - gęsto mi ją odbierali pod różnymi pretekstami i nakazami.
Sakramentalna radość i pokładane w niej nadzieje i marzenia - jako tylko samego tego wyjątkowego rodzaju małżeństwa - okazała się brutalną profanacją nie tyle wartości tego samego w sobie, co odarcia z godności człowieka i pozbawienia go bycia sobą i trwania przy nim na sępa. W imię jakich zasad: wartości czy profanacji wszystkiego i wszystkich jak leci?
Odpowiedzi na to, są w tym filmie.

24,349

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hej . Jest już 738 wątków. Nie mam siły już ich czytać choć są bardzo interesujące. Co mnie zaskoczyło że jest jakieś SLAA , czyli grupa wsparcia. Fajnie że ludzie umieją nazwać te uczucia itd.

24,350

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

Zofia niedługo wraca smile smile smile

Fajnie smile

24,351

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:
czy jestem? napisał/a:

Obejrzałam "Spotkanie",

takie oglądanie potrafi odprężyć, trochę się wyciszyć ale nie jest dla mnie odpowiedzią, jeśli chodzi o treść może do końca nie pojmuję Twojej intencji. Proponujesz mi wiarę w Boga? OK. Jednak nie jestem na tyle zmotywowana aby wziąć różaniec, rozumiem mam dźwigać krzyż ale w którym momencie potrzeba pomocy... Jezus też jej potrzebował. Jestem dziś na zakręcie a mój związek jest chory, a od tej choroby zarażają się wszyscy domownicy. Nie chcę przenosić swej bezsilności na dzieci a tak właśnie się teraz dzieje. Nie chcę być przyczyną cierpienia innych i nie mogę się wiecznie chłostać.
Potrzebuję pomocy i nauczyciela jak szukać siły w sobie

Nie intencje czysto religijne a jego przesłania wynikające z dialogów. Ja choć jestem ten wierzący i niepraktykujący a mający w zanadrzu ślub sakramentalny, tak wiele z tego filmu wyniosłem dla siebie; nie koniecznie od strony duchowej smile. Jak choćby to, że potocznie mówiąc zmienianie świata zacząć od siebie i nie dając się obedrzeć i oddawać wsio rawno innym a dzielić się z nimi. Mnie nikt z niczego nie ogołocił, więc czego ja mam się mścić na kimś, jak filmowy gość od fast fooda?
Tam dziewczyna ma jechać kilkaset kilometrów, by przyjąć oświadczyny faceta do związku, który będzie niewypałem. Taką analogię tego można odnieść do wszystkiego co Nas otacza, zmieniając jedynie "nadrzędne" cele i "uświęcające" tego środki dla kogoś, kosztem Nas.
Bo trafiłem w swoim związku na takie osoby, które były nastawione na branie, bez chęci dawania w zamian nic od siebie.
I tak jak radość z życia dawało mi obcowanie z ludźmi, tak w tym związku poczułem się "wykastrowany" ze wszystkiego, co miałem cennego w sobie, a współtowarzysze chcieli jeszcze...
I też w pewnym momencie też stanąłem przed ścianą z pytaniami: kim jestem, co lubię, czego chcę, o czym marzę???;
kiedyś radość z życia dawało mi to i tamto, a teraz często - gęsto mi ją odbierali pod różnymi pretekstami i nakazami.
Sakramentalna radość i pokładane w niej nadzieje i marzenia - jako tylko samego tego wyjątkowego rodzaju małżeństwa - okazała się brutalną profanacją nie tyle wartości tego samego w sobie, co odarcia z godności człowieka i pozbawienia go bycia sobą i trwania przy nim na sępa. W imię jakich zasad: wartości czy profanacji wszystkiego i wszystkich jak leci?
Odpowiedzi na to, są w tym filmie.

Oni odebrali czy Ty sam oślepiony oddać pozwoliłeś?

24,352

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Czy jestem
Jedno...poszukaj siebie.
Przytulam. smile

24,353

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Rozwiedziona.

Dziękuję za wszystkie dobre myśli, bo niektóre dziewczęta wiedzą, jak zjadał mnie stres. Bardzo dziękuję. Myślę, że co do tego faktu nie będzie się odwoływał. Jedyne co może kwestionować, to wysokość zasądzonych alimentów i tu będę ostrożna, bo kompletnie nie wiem czego się spodziewać.

Uśmiecham się, bo oszczędzono mi przeciągania w czasie, konieczności odpowiadania na zbyt intymne pytania, przypominania sobie wszystkiego i opowiadania o tym obcym ludziom. Uśmiech przez łzy rozgoryczenia, wściekłości też - za kłamstwa, za oszustwa, za po prostu szczeniackie kręcenie, za czyjąś nieodpowiedzialność, oziębłość, patrzenie jedynie na to, jak go odbiera środowisko - nie bliscy.
Cieszę się, że jakaś siła wyższa zadbała o mnie. Zadbała. Na 20 minut rozprawy, 5 minut pytań do obu świadków, 5 o fakty, 10 o alimenty. Nie wierzyłam, że to możliwe. Dziękuję mocno za pomoc przy pozwie. Sobie za wdrożenie wcześniej planu rodzicielskiego. Nawet za swoje własne nerwy sobie dziękuję....

smile

24,354

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zabka-k gratulacje! Idziesz jak burza! smile
http://www.trans.info/images/news/szampan3.jpg

24,355

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:

Czy jestem
Jedno...poszukaj siebie.
Przytulam. smile

Szukam , szukam szukania mi trzeba domu z gitarą i piórem...

Od zawsze szukam rozwiązania, jakiejś drogi byle nie ślepej uliczki a ciągle jestem w tym labiryncie, mózg mi się lasuje od wymyślania rozwiązań ale ich chyba nie ma w naszym wspólnym domu, nie zmuszę kogoś kto nie słyszy kto nie czuje i nie chce słyszeć i widzieć tego co ja oglądam na co dzień,

Ja odpycham te myśli, nadzieje , staram się zapomnieć i gram.
Ale to nie jest moja rola , to jakaś marna aktorka w taniej sztuce kochania.

Jednak te wszystkie powiązania rodzinne zależności finansowe, praca, i brak chęci współpracy rozwalają cały plan. Mój mąż nie chce niczego zmieniać !!! Jemu jest dobrze bo ma to wszystko pod kontrolą bo ja czuwam nad całym naszym światem a on tylko kontroluje mnie czy wyrabiam bieżący plan.
Oczywiście wolno mi wszystko pod warunkiem , że.... lista jest długa, ale to zadania dla Kopciuszka.
To jest właśnie moja bajka, Tylko czy jest na tym świecie wróżka która zabierze mnie na bal? Czy spotkam księcia?
Czy na starość wezmę mą samotną matkę i będę mogła się nią zaopiekować?

24,356

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

Rozwiedziona.

Dziękuję za wszystkie dobre myśli, bo niektóre dziewczęta wiedzą, jak zjadał mnie stres. Bardzo dziękuję. Myślę, że co do tego faktu nie będzie się odwoływał. Jedyne co może kwestionować, to wysokość zasądzonych alimentów i tu będę ostrożna, bo kompletnie nie wiem czego się spodziewać.

Uśmiecham się, bo oszczędzono mi przeciągania w czasie, konieczności odpowiadania na zbyt intymne pytania, przypominania sobie wszystkiego i opowiadania o tym obcym ludziom. Uśmiech przez łzy rozgoryczenia, wściekłości też - za kłamstwa, za oszustwa, za po prostu szczeniackie kręcenie, za czyjąś nieodpowiedzialność, oziębłość, patrzenie jedynie na to, jak go odbiera środowisko - nie bliscy.
Cieszę się, że jakaś siła wyższa zadbała o mnie. Zadbała. Na 20 minut rozprawy, 5 minut pytań do obu świadków, 5 o fakty, 10 o alimenty. Nie wierzyłam, że to możliwe. Dziękuję mocno za pomoc przy pozwie. Sobie za wdrożenie wcześniej planu rodzicielskiego. Nawet za swoje własne nerwy sobie dziękuję....

smile

Zazdroszczę

24,357

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
czy jestem? napisał/a:
hm... napisał/a:

Czy jestem
Jedno...poszukaj siebie.
Przytulam. smile

Szukam , szukam szukania mi trzeba domu z gitarą i piórem...

Od zawsze szukam rozwiązania, jakiejś drogi byle nie ślepej uliczki a ciągle jestem w tym labiryncie, mózg mi się lasuje od wymyślania rozwiązań ale ich chyba nie ma w naszym wspólnym domu, nie zmuszę kogoś kto nie słyszy kto nie czuje i nie chce słyszeć i widzieć tego co ja oglądam na co dzień,

Ja odpycham te myśli, nadzieje , staram się zapomnieć i gram.
Ale to nie jest moja rola , to jakaś marna aktorka w taniej sztuce kochania.

Jednak te wszystkie powiązania rodzinne zależności finansowe, praca, i brak chęci współpracy rozwalają cały plan. Mój mąż nie chce niczego zmieniać !!! Jemu jest dobrze bo ma to wszystko pod kontrolą bo ja czuwam nad całym naszym światem a on tylko kontroluje mnie czy wyrabiam bieżący plan.
Oczywiście wolno mi wszystko pod warunkiem , że.... lista jest długa, ale to zadania dla Kopciuszka.
To jest właśnie moja bajka, Tylko czy jest na tym świecie wróżka która zabierze mnie na bal? Czy spotkam księcia?
Czy na starość wezmę mą samotną matkę i będę mogła się nią zaopiekować?

Wróżki są tylko w bajkach...
Jedyna nadzieja to przebrać się za wróżkę i się odczarować.
Bo Twoje życie jest w Twoich rękach.
Nie zmusisz nikogo by zachciaL chcieć tak jak Ty chcesz. Może sam zachcieć jedynie.
Więc...?

24,358

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Więc rozwód?

Od czego zacząć, nie da się tego zrobić bez rewolucji, mój mąż do tego nie dopuści, będzie się mścił na wszystkie możliwe sposoby, najpierw przez alkohol, co mam robić żeby dzieci na to nie patrzyły?

24,359 Ostatnio edytowany przez hm... (2013-09-09 14:31:17)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nikt nie powie Ci co masz robić krok po kroku.
Czy masz własne zdanie? Podejmujesz własne decyzje? Czy jesteś pod wpływem jego?

Czego chcesz?

24,360

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dzięki Anstawia smile
Wiesz, chyba - jak na dzisiaj - to nie za bardzo chyba chciałabym cokolwiek oblewać wink Ale jak to się mówi - może jutro smile


Tak, wróżek nie ma smile Nie ma też pstryczków elektryczków.
To jest bardzo ciężka praca z sobą i z chęcią zapewnienia sobie przyszłości.
Z poczuciem właśnej krzywdy i czasem własnej winy.
Własna praca, szczerość wobec siebie, świadomość czego się oczekuje, tego, że jest to prawidłowe i uczciwe.
Mnóstwo nerwów i zwątpień w siebie samego. Wiele przepłakanych wieczorów.
Tak dobrze było by móc zrzucić wszystkie problemy i wątpliwości na kogoś. Na chwilę się da. W jakimkolwiek dłuższym okresie czasu wszystko wróci, ze zdwojoną najpierw, potem potrojoną siłą.

Czasem rozwiązania są dośc proste, bezpretensjonalnie proste. Tylko trzeba sobie zadać pytanie czego naprawdę się chce, uczciwie na nie odpowiedzieć i konsekwentnie wziąć się do pracy. Nic się nie zrobi samo.... smile

Życzę Ci  CZY JESTEM własnej świadomości i własnych chęci, konsekwencji i odporności.
Bo łatwe to mało co jest, a jeśli już jest - to może się okazać że niezbyt wiele znaczy wink

24,361

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:

Nikt nie powie Ci co masz robić krok po kroku.
Czy masz własne zdanie? Podejmujesz własne decyzje? Czy jesteś pod wpływem jego?

Czego chcesz?

Raczej zostałam zdominowana przez jego i jego rodzinę, to był emocjonalny szantaż , przez odebranie mi dzieci, dobrego imienia i środków do życia

24,362

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
czy jestem? napisał/a:
hm... napisał/a:

Nikt nie powie Ci co masz robić krok po kroku.
Czy masz własne zdanie? Podejmujesz własne decyzje? Czy jesteś pod wpływem jego?

Czego chcesz?

Raczej zostałam zdominowana przez jego i jego rodzinę, to był emocjonalny szantaż , przez odebranie mi dzieci, dobrego imienia i środków do życia

.?

24,363

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Też kocham za bardzo, a to mężczyzn odpycha... Najgorsze co może być - narzucająca się kobieta. DDA jest moim problemem. Alkoholizm ojca i jego "choroba psychiczna", brak miłości (wręcz wstręt do niego mam i na tej miłości mi nie zależy) ze strony ojca... chciałam to nadrobić miłością od faceta, jego ciągłym zainteresowaniem, martwieniem się o mnie, nieustanną czułością... A go to miażdży, bo ukazuje mi tą miłość na swój sposób, ale dla mnie to wciąż za mało i on już nie wie co ma robić. Powinnam odsunąć się, poczekać na jego ruch, ale ten problem jest większy... Miał kiedyś dziewczynę o podobnych problemach, teraz dla niego to za wiele i boi się mi pomagać. A ja oczywiście czuję się winna i proszę się o miłość, by tylko było między nami dobrze. Mimo tego, że wiem, że to on powinien teraz pomagać mi sam z siebie - ja wciąż się mu narzucam i mówię jak bardzo go kocham... I tak w kółko macieju...

24,364 Ostatnio edytowany przez Liv4 (2013-09-09 20:43:54)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zabko gratuluję.

24,365

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:

Oni odebrali czy Ty sam oślepiony oddać pozwoliłeś?

I jedno i drugie smile
Przy czym to oślepienie, to było raczej taką pomrocznością jasną, bo skumulowane w moim procesorku pod bujną czuprynką doświadczenia związane z całokształtem dyskryminacji z tytułu mojej dysfunkcji zdrowotnej - nie bójmy się tego określenia smile, wyrobiło we mnie odruch obronny, gdy ktoś za bardzo naciska mi na odcisk w różnych aspektach życiowych. A w połączeniu tego deptania z "obolałą" nogą było jak wdepnięcie przez wroga na minę big_smile
Tak też było w całym związku, w którym wydawałoby się wspaniałą nicią porozumienia była niepełnosprawność.
Temat dziecka - afront z mojej mańki, by żona poszła nawet na czarno do jakieś pracy - nawet tej "chałupniczej" - bo przy jej rencinie inwalidzkiej i mojej pensji, gdzie połowa szła na kredyt i dojazdy - wraz z amortyzacją auta - była równa, a nawet niższa od mojej wypłaty "na rękę". Efekt finalny tematu - łącznie z interwencją troskliwej przyszłej - niedoszłej mamusiobabci, Wy kobiety znające temat powicia i sfery finansowej pielucho - odzieżowego przysposobienia berbecia, to już sobie same możecie dopisać scenariusz.
Kuriozalnym dla mnie absurdem zahaczającym o niepohamowane salwy śmiechu było miganie się "pracownicze" jż od innej formy zarobkowania niż we własnym matkowiznowym grajdołku. A gdyby tak za Ichną miedzą był młyn - nie mylić z gdyńską zadymą kiboli z ciemnoskórymi pobratymcami zza oceanu, młyn zbożowy mam na myśli big_smile - to jak lux torpeda mogłaby zapinać i targać worki cięższe od niej - będąc nomen omen po operacji kręgosłupa - od bladego świtu do późnej nocy, jeśli nie 24/7. Przygotowania do ślubu i wesela - mężuś zamknij mordkę, bo Ci ją obije wespół z wyrocznią; przytakiwuj na wsio i dawaj kasiorę na stół. Takich przykładów mógłbym mnożyć i sypać jak z rękawa, bo co ważniejsza (przed)małżeńska inwestycja była w toku, to sowity wpiernicz psychofizyczny dal mnie musiał być na porządku dziennym; ot takie "top trendy" bo to i na topie i jest baardzo - dla jż z wyrocznią - trendy zamiast... passe. Kto z uwagą przeczyta pierwszy post w moim wątku - ten natknie się na więcej takich kwiatków, jesli nie całych klombów jak w parkach big_smile.
Tak więc odarciem mnie można nazwać okres około(po)ślubny na temacie wojny z pracodawcą począwszy a na finalnych dwuwyrazowych pomówieniach vel "napisach końcowych" skończywszy. Był okres, że ratowałem związek i próbowałem ułożyć się na nowo z firmą... to dopiero była brazyliada bez trzymanki - liść od związkowej ,tandemowej solidarności jajników z jednej, liść od pracodawcy z drugiej... a ja im lewego sierpowego w podzięce i inspekcji pracy gratis rykoszet big_smile Tak gwiazdorzyliśmy wszyscy razem, że świstak zwijał się ze śmiechu w sreberku i snickersy rąbał hurtowo lol

Nie bedę się tu bardziej rozdrabniał, bo na takich w/w opisach można wydedukować resztę rollercoastera, który miałem.
Ktoś kto nie zna tej psychofagowej rozpierduchy od kuchni, może pomyśleć, że idiota dał się polubownie i z podkulonymi uszami eksmitować.

Tarantella jesteś na prawdę wielka, a Twój blog w wydaniu papierowym był dla mnie jak Sprite... muszę żelazko od żony pożyczyć, będąc przypadkiem w tamtych stronach big_smile

24,366

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

bags

Chyba mi się zwoje przegrzały bo nie zrozumiałam o czym pisałeś i do kogo kierujesz swą wypowiedź...
To prawda że należę do blondynek ale możesz to jakoś inaczej wypowiedzieć?

24,367

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
czy jestem? napisał/a:

bags

Chyba mi się zwoje przegrzały bo nie zrozumiałam o czym pisałeś i do kogo kierujesz swą wypowiedź...
To prawda że należę do blondynek ale możesz to jakoś inaczej wypowiedzieć?

Tu Cię zaskoczę, bo ani tak nienawidzę dyskryminować kobiet, anie też nie lubię, gdy same sobie przypisują tą "kategorię" nawet jeśli natura Je tak kolorystycznie obdarzyła
Wróć parę postów wyżej do poprzedniej mojej wypowiedzi. A pisałem o brutalnej relacji toksycznej z partnerką zwaną psychofagiem, gdzie ja miałem wersję hybrydową, bo w 2 osobach "jednocześnie" - toksyczny trójkąt.

24,368

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

ciekawe rzeczy sie tu dzieja ale przynajmniej wiadomo kto jest prawdziwym oszustem

24,369

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:
hm... napisał/a:

Oni odebrali czy Ty sam oślepiony oddać pozwoliłeś?

I jedno i drugie smile
Przy czym to oślepienie, to było raczej taką pomrocznością jasną, bo skumulowane w moim procesorku pod bujną czuprynką doświadczenia związane z całokształtem dyskryminacji z tytułu mojej dysfunkcji zdrowotnej - nie bójmy się tego określenia smile, wyrobiło we mnie odruch obronny, gdy ktoś za bardzo naciska mi na odcisk w różnych aspektach życiowych. A w połączeniu tego deptania z "obolałą" nogą było jak wdepnięcie przez wroga na minę big_smile
Tak też było w całym związku, w którym wydawałoby się wspaniałą nicią porozumienia była niepełnosprawność.
Temat dziecka - afront z mojej mańki, by żona poszła nawet na czarno do jakieś pracy - nawet tej "chałupniczej" - bo przy jej rencinie inwalidzkiej i mojej pensji, gdzie połowa szła na kredyt i dojazdy - wraz z amortyzacją auta - była równa, a nawet niższa od mojej wypłaty "na rękę". Efekt finalny tematu - łącznie z interwencją troskliwej przyszłej - niedoszłej mamusiobabci, Wy kobiety znające temat powicia i sfery finansowej pielucho - odzieżowego przysposobienia berbecia, to już sobie same możecie dopisać scenariusz.
Kuriozalnym dla mnie absurdem zahaczającym o niepohamowane salwy śmiechu było miganie się "pracownicze" jż od innej formy zarobkowania niż we własnym matkowiznowym grajdołku. A gdyby tak za Ichną miedzą był młyn - nie mylić z gdyńską zadymą kiboli z ciemnoskórymi pobratymcami zza oceanu, młyn zbożowy mam na myśli big_smile - to jak lux torpeda mogłaby zapinać i targać worki cięższe od niej - będąc nomen omen po operacji kręgosłupa - od bladego świtu do późnej nocy, jeśli nie 24/7. Przygotowania do ślubu i wesela - mężuś zamknij mordkę, bo Ci ją obije wespół z wyrocznią; przytakiwuj na wsio i dawaj kasiorę na stół. Takich przykładów mógłbym mnożyć i sypać jak z rękawa, bo co ważniejsza (przed)małżeńska inwestycja była w toku, to sowity wpiernicz psychofizyczny dal mnie musiał być na porządku dziennym; ot takie "top trendy" bo to i na topie i jest baardzo - dla jż z wyrocznią - trendy zamiast... passe. Kto z uwagą przeczyta pierwszy post w moim wątku - ten natknie się na więcej takich kwiatków, jesli nie całych klombów jak w parkach big_smile.
Tak więc odarciem mnie można nazwać okres około(po)ślubny na temacie wojny z pracodawcą począwszy a na finalnych dwuwyrazowych pomówieniach vel "napisach końcowych" skończywszy. Był okres, że ratowałem związek i próbowałem ułożyć się na nowo z firmą... to dopiero była brazyliada bez trzymanki - liść od związkowej ,tandemowej solidarności jajników z jednej, liść od pracodawcy z drugiej... a ja im lewego sierpowego w podzięce i inspekcji pracy gratis rykoszet big_smile Tak gwiazdorzyliśmy wszyscy razem, że świstak zwijał się ze śmiechu w sreberku i snickersy rąbał hurtowo lol

Nie bedę się tu bardziej rozdrabniał, bo na takich w/w opisach można wydedukować resztę rollercoastera, który miałem.
Ktoś kto nie zna tej psychofagowej rozpierduchy od kuchni, może pomyśleć, że idiota dał się polubownie i z podkulonymi uszami eksmitować.

Tarantella jesteś na prawdę wielka, a Twój blog w wydaniu papierowym był dla mnie jak Sprite... muszę żelazko od żony pożyczyć, będąc przypadkiem w tamtych stronach big_smile

Człowieka ślepota ogarnia kiedy zakochany. Dopiero potem dociera jaki ślepy był.
Czekaj, czekaj. Dyskryminowany z powodu choroby? A wcześniej w nieświadomości nie?

Wpiernicz psychofizyczny big_smile:D:D

Znamy Bagsiu od kuchni, od zaplecza nawet.

24,370

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:
czy jestem? napisał/a:

bags

Chyba mi się zwoje przegrzały bo nie zrozumiałam o czym pisałeś i do kogo kierujesz swą wypowiedź...
To prawda że należę do blondynek ale możesz to jakoś inaczej wypowiedzieć?

Tu Cię zaskoczę, bo ani tak nienawidzę dyskryminować kobiet, anie też nie lubię, gdy same sobie przypisują tą "kategorię" nawet jeśli natura Je tak kolorystycznie obdarzyła
Wróć parę postów wyżej do poprzedniej mojej wypowiedzi. A pisałem o brutalnej relacji toksycznej z partnerką zwaną psychofagiem, gdzie ja miałem wersję hybrydową, bo w 2 osobach "jednocześnie" - toksyczny trójkąt.

Przyznam, że czasem muszę dokładnie zanalizować co Bagsiu w wypowiedzi zawarł. Ale to jest cecha charakterystyczna i tak ma być.

24,371

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:

Człowieka ślepota ogarnia kiedy zakochany. Dopiero potem dociera jaki ślepy był.
Czekaj, czekaj. Dyskryminowany z powodu choroby? A wcześniej w nieświadomości nie?

Wpiernicz psychofizyczny big_smile:D:D

Znamy Bagsiu od kuchni, od zaplecza nawet.

Oj tak. Parafrazując Kevina Costnera to "Tańczący z psychofagami" big_smile Dyskryminacja "head&shoulders", dwa w jednym i wszystko się pokrywa z cechami tych oprawców w białych rękawiczkach - zgnoić i zdeptać przez czuły punkt partnera.
Już przed ślubem zapaliła mi się czerwona lampka, że coś tu jest "nie halo", ale nawet jak Tarantella pisze, że najbliższe otoczenie torpeduje to stwierdzeniem, że świrujemy i "nie odbieraj synciu przyjemności kobiecie z białej sukni i jej otoczki" yikes

24,372 Ostatnio edytowany przez hm... (2013-09-10 13:45:30)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:
hm... napisał/a:

Człowieka ślepota ogarnia kiedy zakochany. Dopiero potem dociera jaki ślepy był.
Czekaj, czekaj. Dyskryminowany z powodu choroby? A wcześniej w nieświadomości nie?

Wpiernicz psychofizyczny big_smile:D:D

Znamy Bagsiu od kuchni, od zaplecza nawet.

Oj tak. Parafrazując Kevina Costnera to "Tańczący z psychofagami" big_smile Dyskryminacja "head&shoulders", dwa w jednym i wszystko się pokrywa z cechami tych oprawców w białych rękawiczkach - zgnoić i zdeptać przez czuły punkt partnera.
Już przed ślubem zapaliła mi się czerwona lampka, że coś tu jest "nie halo", ale nawet jak Tarantella pisze, że najbliższe otoczenie torpeduje to stwierdzeniem, że świrujemy i "nie odbieraj synciu przyjemności kobiecie z białej sukni i jej otoczki" yikes

Przed tunelem znak widnieje, że tam tona dynamitu
Mimo to wjeżdzasz w tę otchłań "nieznaną"
Dynamit wybucha ...
Tak to jest jak się znaków nie zna:)
No i interpretować różnie można i różnie sie interpretuje
Bo żeby jednoznacznie można było powiedzieć o co chodzi to nie można powiedzieć tongue

24,373 Ostatnio edytowany przez bags (2013-09-10 14:10:27)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:
bags napisał/a:
hm... napisał/a:

Człowieka ślepota ogarnia kiedy zakochany. Dopiero potem dociera jaki ślepy był.
Czekaj, czekaj. Dyskryminowany z powodu choroby? A wcześniej w nieświadomości nie?

Wpiernicz psychofizyczny big_smile:D:D

Znamy Bagsiu od kuchni, od zaplecza nawet.

Oj tak. Parafrazując Kevina Costnera to "Tańczący z psychofagami" big_smile Dyskryminacja "head&shoulders", dwa w jednym i wszystko się pokrywa z cechami tych oprawców w białych rękawiczkach - zgnoić i zdeptać przez czuły punkt partnera.
Już przed ślubem zapaliła mi się czerwona lampka, że coś tu jest "nie halo", ale nawet jak Tarantella pisze, że najbliższe otoczenie torpeduje to stwierdzeniem, że świrujemy i "nie odbieraj synciu przyjemności kobiecie z białej sukni i jej otoczki" yikes

Przed tunelem znak widnieje, że tam tona dynamitu
Mimo to wjeżdzasz w tę otchłań "nieznaną"
Dynamit wybucha ...
Tak to jest jak się znaków nie zna:)
No i interpretować różnie można i różnie sie interpretuje
Bo żeby jednoznacznie można było powiedzieć o co chodzi to nie można powiedzieć tongue

Ty mi tu nie... wyjeżdzaj ze znajomością oznakowań przy pomroczności jasnej z miłości (albo raczej z "miłości")
Jak sie ma saper na drugie, to czemu nie. Wjechać zawsze można, gorzej z wyjazdem, bo w to miejsce jest wypad lub odlot:D

24,374 Ostatnio edytowany przez czy jestem? (2013-09-10 14:12:50)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

polubiłam to forum i nawet mi lepiej odkąd Was znam, lżej się na serduchu  robi kiedy człowiek poczyta że innym też jest źle tongue

Oczywiście to taki żart, bo od kiedy mogę Wam napisać co myślę słoneczko mi jakby zaświeciło mocniej:)
Miłego dnia ludziska głowa do góry i łokcie rozstawić idziemy w bój!

Wykopcie mnie do psychologa , znaczy pomóżcie jak go znaleźć bo nie chcę trafić na takiego jak 15 lat temu...

Jego porada była przedziwna: "Teściowa nie jest wieczna... a minęło 15 lat!" Chyba nie sprawdziła się jego diagnoza:(

24,375

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:
hm... napisał/a:
bags napisał/a:

Oj tak. Parafrazując Kevina Costnera to "Tańczący z psychofagami" big_smile Dyskryminacja "head&shoulders", dwa w jednym i wszystko się pokrywa z cechami tych oprawców w białych rękawiczkach - zgnoić i zdeptać przez czuły punkt partnera.
Już przed ślubem zapaliła mi się czerwona lampka, że coś tu jest "nie halo", ale nawet jak Tarantella pisze, że najbliższe otoczenie torpeduje to stwierdzeniem, że świrujemy i "nie odbieraj synciu przyjemności kobiecie z białej sukni i jej otoczki" yikes

Przed tunelem znak widnieje, że tam tona dynamitu
Mimo to wjeżdzasz w tę otchłań "nieznaną"
Dynamit wybucha ...
Tak to jest jak się znaków nie zna:)
No i interpretować różnie można i różnie sie interpretuje
Bo żeby jednoznacznie można było powiedzieć o co chodzi to nie można powiedzieć tongue

Ty mi tu nie... wyjeżdzaj ze znajomością oznakowań przy pomroczności jasnej z miłości (albo raczej z "miłości")
Jak sie ma saper na drugie, to czemu nie. Wjechać zawsze można, gorzej z wyjazdem, bo w to miejsce jest wypad lub odlot:D

Ano po wybuchu są doznania szczególne. Wyskokowe smile

Posty [ 24,311 do 24,375 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 373 374 375 376 377 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024