Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 372 373 374 375 376 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 24,246 do 24,310 z 26,307 ]

24,246

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Myślisz, że brak "oceny" ze strony każdej nowej osoby jest jedynym powodem dla którego on się angażuje w nowe znajomości? Taki sposób podejścia do nowo poznawanych osób chyba większość osób reprezentuje na tym świecie - no nie wiem, ale wydaje mi się, że zasadniczo na początku nowych znajomości jesteśmy nastawieni na po porostu poznawanie nowych ludzi - w odpowiedniej dawce do charakteru tejże znajomości.

Tak patrzę na siebie - poznaję nową osobę. Rozmawiam z nią wtedy, kiedy jest ku temu sposobność. Kiedy sama stwarzam sytuacje, które umożliwiają mi coraz lepsze poznawanie tej nowo poznanej osoby? I czy robię to kosztem dotychczasowych podobnych relacji?

Wiesz napewno, że trudno z boku i z praktycznie doskoku mieć obiektywne zdanie. Moje pytania moga sugerować odpowiedzi czy wręcz kierować Cię w stronę ściśle określonych wniosków - czego bym nie chciała smile. Najczęściej i patrząc na siebie samego i na innych mamy zdanie subiektywne, wynikające z tego co najbardziej w danej chwili zwraca naszą uwagę.

Mnie jedna kwestia pojawia się często jako wspólna w tych sytuacjach.... Zawsze dana osoba czuje się winna - co gorsze, niestety dość często tzw. "całokształtowi". To "ona" popełniła mnóstwo błędów, to "ona" ograniczała, to "ona" nie potrafiła, to "ona" wymagała, "ona" (że osoba, nie że kobieta).
To ta osoba zauważyła, że coś jest "nie tak".
Co?

smile

Zobacz podobne tematy :

24,247

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

Mnie jedna kwestia pojawia się często jako wspólna w tych sytuacjach.... Zawsze dana osoba czuje się winna - co gorsze, niestety dość często tzw. "całokształtowi". To "ona" popełniła mnóstwo błędów, to "ona" ograniczała, to "ona" nie potrafiła, to "ona" wymagała, "ona" (że osoba, nie że kobieta).
To ta osoba zauważyła, że coś jest "nie tak".
Co? smile

"Wskazujesz palcem na partnera a odwróć dłoń i co widzisz???
Trzy palce skierowane na Ciebie. I nie w tym rzecz, żeś bardziej winny/a, lecz 3 - krotnie bardziej powinieneś się skupić na swoim problemie w związku". Na to mało kto zwraca uwagę, a otrzymując taką ripostę - mocno się wpienia.

24,248

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hm no ja nie mam poczucia winy. Zaczynam dostrzegać swoją część winy za sytuację ale to chyba co innego.

Mój mąż ma swoje wady, jest uzależnienie, są rzeczy które wyniósł z domu. I ja przez długi czas skupiałam się tylko na jego wadach - co on powinien żeby było lepiej, co on robi źle, na jaką terapię powinien się udać.
Miałam rację, bo on takiej pomocy faktycznie potrzebuje, ale w tym wszystkim przestałam dostrzegać jakikolwiek swój wkład w niefajną sytuację.

Nie jestem i nie czuję się winna tego co on robi. Ale zobaczyłam dopiero niedawno, że ja nie jestem fajną żoną.
Zapomniałam o sobie i stałam się sfrustrowaną, kontrolującą dozorczynią. W takich sytuacjach jak ten jego flirt między innymi widze jaką sama sobie robię krzywdę sad
Tylko nie wiem jeszcze jak to zmienić.

24,249

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam Panie i Panów,

Mam na imię Kuba i liczę na waszą pomoc.
Piszę tutaj, bo już sam nie wiem, gdzie szukać pomocy. A wierzę, że tutaj ją znajdę.
Sprawa wygląda następująco:
Ja wraz z moją dziewczyną(jeszcze) jesteśmy prawie 5 lat(we wrześniu będzie, jak się uda), z czego ostatnie pół roku spędziłem w innym mieście, jednak to nie wpłynęło zbytnio na nasze relacje,widywaliśmy się co weekend. Oboje mamy odpowiednio 21 i 20 lat. Więc jesteśmy dość młodzi, ale w związku doświadczeni, bywało różnie jak to w związkach bywa, raz lepiej raz gorzej, ale kochaliśmy się wzajemnie i nie widzieliśmy świata poza sobą, aż do pewnego czasu. Wszystko zaczęło się mniej więcej w kwietniu br. z ust mojej ukochanej usłyszałem takie oto słowa: " Masz rok, no może trochę więcej do końca przyszłych wakacji, aby mi się oświadczyć", powiem wam szczerze, że planowałem to właśnie jakość w przeciągu roku, ale słowa z jej strony tego typu się nie spodziewałem. Mówiła mi też wiele razy, że jest już gotowa na dziecko(od 2 lat jest niańka, a od 4 opiekunką kolonijną) itp. ogólnie jest bardzo dojrzała jak na swój wiek, ale nie o tym miałem pisać. Ja jednak jak to mężczyzna trochę jeżeli chodzi o dojrzałość jestem w tyle za nią, ale staram się to nadrabiać jak tylko potrafię. Informacja o zaręczynach trochę była zaskakująca, ale o dziecku jeszcze nawet nie myślałem. Czas leciał i wszystko było w jak najlepszym porządku, już na samym początku wakacji udało mi się znaleźć pracę na wakacje(przy okazji uzbierać na pierścionek tongue). Spędzaliśmy razem ze sobą każdą wolną chwilę, gdy tylko rodzice któregoś z nas wyjechało na wakacje drugie od razu się wprowadzało na ten tydzień czy dwa. Moja wybranka, miała to szczęście, że po znajomości dostała pracę za granicą(francja) przy zbieraniu owoców. Tak się przytrafiło, że ostatni tydzień przed jej wyjazdem do Francji mieszkaliśmy u niej, bo jej Mama była nad morzem, a nam żyło się naprawdę cudownie(wiem, że takie tygodniowe wspólne mieszkanie to nie to samo co późniejsze życie, ale to jakiś taki zarys pierwszy jest już). W dniu wyjazdu odprowadziłem ją na autokar i oboje ze łzami w oczach już czekaliśmy na jej powrót. Przez cały pobyt we Francji kontaktowaliśmy się codziennie(telefonicznie, bądź przez Internet). Wszystko było, w jak najlepszym porządku, ona pracowała tam ja tu i powoli planowałem zaręczyny na wrzesień. Jednak jakoś przed końcem pracy podczas jednej z rozmów telefonicznych moja luba powiedziała mi, że czuje się jeszcze bardzo młoda i sądzi, że ten rok który mi został na zaręczyny, to trochę za mało i nie chce się jeszcze zaręczać, jednak ja nadal sądziłem, że do września wszystko się zmieni. Bałem się, że poznała tam kogoś, jednak ona sama twierdziła, że jest jeden chłopak który ją podrywał, ale jak się dowiedział, że ma chłopaka w Polsce to zrezygnował. Po pracy moja ukochana postanowiła wraz z kuzynką(która z nią tam pojechała) jechać jeszcze na 4-5 dni na lazurowe wybrzeże, bo, aż żal nie skorzystać. Wraz z nimi pojechało jeszcze 3 chłopaków(razem z tym amantem). Jednak nic nie wskazywało na większe zmiany. Po powrocie od razu zauważyłem, że coś jest nie tak, nie myliłem się, okazało się, że wakacje na lazurowym i ów amant zawrócili jej w głowie, do tego stopnia, że sama teraz nie wie czego chce. Problem polega na tym, że jesteśmy razem od momentu gdy mieliśmy po 15,16 lat. I w sumie nie mieliśmy wcześniej żadnych poważnych związków,a Ona boi się, że jak nie teraz, to kiedyś mogła by mnie zranić już po ślubie. Wiedziałem, że sprawa nie jest łatwa. Powiedziałem, że to będzie jej wybór, ale ja się nie poddam do końca, , teraz wyjechała na kolonie z dziećmi do końca sierpnia, więc w sumie widzieliśmy się tylko 2 dni, przez ten czas dużo rozmawialiśmy kupiłem jej ogromny bukiet kwiatów i starałem się jakoś ją wspierać, jednak Ona jest rozbita i sama nie wiem co zrobić. Ja jednak boje się, że to będzie nasz koniec, a po tym wszystkim co włożyłem w przygotowanie zaręczyn, boli mnie to jeszcze bardziej. Poprosiłem ją, aby dała mi znać do dzisiaj wieczorem czy coś jeszcze do mnie czuje(cały czas trzymają ją emocje z francji) i cały czas na to liczę. Jednak sam już nie wiem co robić, czy walczyć, czy dać jej wolny wybór i oddać związek z 5 latami w niepamięć. Proszę o pomoc i z góry dzięki.

romantyk_123

24,250

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
duzapanna napisał/a:

(...)
Zapomniałam o sobie i stałam się sfrustrowaną, kontrolującą dozorczynią.

Tylko nie wiem jeszcze jak to zmienić.

smile Pomyśleć o sobie, myśleć coraz częściej smile

24,251

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witaj Romantyk smile
Powiem Ci szczerze - myślę, myślę i kompletnie nie wiem, co Ci napisać.... Mam nadzieję odrobinę, że porozmawialiście wieczorem.
Wiesz - jeśli na kimś nam zależy - zawsze warto walczyć. Ale jak przeczytałam, ze ona obawia się, że jeśli ma teraz wątpliwości, to może Cię skrzywdzić bardziej za kilka lat, to... To po prostu nie wiem. Myślę, że to ona musi być pewna szczerości swoich uczuć do Ciebie. I być odpowiedzialna za własne decyzje. Związku nie da rady zbudować tylko jeden z partnerów. To się nie utrzyma.... To ona napewno musi zastanowić się, czego naprawdę chce, jaka jest, czego oczekuje.
Życzę Ci pomyślności - naprawdę smile

24,252

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam wink

Jestem tu pierwszy raz, ale sobie coś właśnie uświadomiłam ;(
Kochałam za bardzo i za mocno z tego powodu iż, sama nie zaznałam matczynej miłości, gdzyż moja mama zmarła gdy miałam 7 lat! Tata nie miał czasu dla nas potem a ja zrobiłam się podrzutkiem od cioci do cioci.

Rezultat jest taki : dawałam od siebie wiele i nic nie potrzebowałam w zamian, wszystko było na tacy (nawet Ja), starałam się podwójnie! Teraz jestem sama bo ktoś się mną znudził i wymienił na młodszy 'lepszy?' model sad

24,253

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witaj Black.Jane!

I co zamierzasz dalej?

24,254

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

A co mam zrobić wg Ciebie ? smile

Teraz tylko się muszę zmienić, oduczyć się kochać za bardzo ;(

24,255

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
black.jane napisał/a:

A co mam zrobić wg Ciebie ? smile

Teraz tylko się muszę zmienić, oduczyć się kochać za bardzo ;(

Black.jane - oduczyć się trudno wink łatwiej nauczyć się kochać siebie.
Patrz mój przykład:  wszystko krąży wokół mojego męża, moje dążenia, myśli itd. Nie umiem przestać. Trudno przerwać wyuczone działanie. Łatwiej uczyć się nowych działań, kierować swoje myśli na siebie, zajmować się sobą, dbać, wynagradzać sobie brak miłości.
Mam nadzieję że z czasem nowe nawyki zastąpią stare.

24,256

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tak wiem, że ciężko jest coś zmienić skoro trwało to od dłuższego czasu. Już inwestuje w siebie, ale nie umiem sama siebie pokochać, czasem nie mogę ze sobą wytrzymać... przez to nie mogę też zapomnieć o eks i wybić sobie go z głowy, boli to bardzo pomimo 8-u miesięcy wolności. Jak się kogoś kocha, w szczególności za bardzo to trudniej potem jest odpuścić! sad Zbyt szybko i łatwo przywiązuję się do ludzi i brak miłości w dzieciństwie chce sobie wynagrodzić tym, że potrzebuję ciągle z kimś przebywać (znajommi i rodzina)! A nie zawsze tak się da:)

Dlatego czasem mam wrażenie, że wykończę się psychicznie sad

24,257

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liv4 napisał/a:
hm... napisał/a:
Liv4 napisał/a:

Juz nie moge się doczekać, na razie tam urlop mają. Ma byc spotkanie organizacyjne pod koniec sierpnia, to juz niedługo smile
Hm odezwij sie smile
Zabko u ciebie wszystko ok jak mniemam? smile

To już niedługo.
Trzymam kciuki.

Dzia wielkie smile

Dobry wieczór smile

24,258

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liv4 napisał/a:
zabka-k napisał/a:
Liv4 napisał/a:

Juz nie moge się doczekać, na razie tam urlop mają. Ma byc spotkanie organizacyjne pod koniec sierpnia, to juz niedługo smile
Hm odezwij sie smile
Zabko u ciebie wszystko ok jak mniemam? smile

smile
Ha - to emocje, jak prawie przed pójściem pierwszy raz do szkoły, nie? Jacy ludzie, co powiedzą na tym spotkaniu smile Super smile
U mnie ok - jak by porównywać, to wiesz, wręcz nieporównywalnie wink

No i Hm się zmaterializowała smile

Bags - Happy jakiś czas temu jasno określiła, że zbyt mocno zaangażowała się w wątek i lepiej będzie, jeśli skupi się nad rzeczywistością  - ale kontakt mamy smile

Jakąs kafejkę chyba trzeba założyć, a nie tu na KKZB siedzieć wink

Oj Zabko ja zdecydowanie wole ten dalszy etap gdzie już wiadomo co z  czym i z kim smile I tak bezpieczniej. Dlatego moje emocje będą cokolwiek dziwne smile
Ja się długo klimatyzuję za to na trwale smile Tu na forum piszę od pół roku a dopiero od niedawna czuję pewien luz w pisaniu.
Ale bardzo, bardzo podoba mi się bycie sobą. Zawsze się starałam żeby byc fajna, no i nie musze się starać dzięki czemu staję się bardziej otwarta, bliska i też byc może fajna ha ha.
Są też ciemne strony owego poczucia, oj są. Bez adrenaliny ani rusz? Ja czekam na wrzesień, niech wszystko wróci do swego rytmu; szkoła, praca, dom..tak mi brakuje realnych pogaduch. Mam, mam koleżankę dobrą w realu ale Wy kochane rozumiecie więcej smile

A skąd jest Liv?

24,259

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
romantyk_123 napisał/a:

Witam Panie i Panów,

Mam na imię Kuba i liczę na waszą pomoc.
Piszę tutaj, bo już sam nie wiem, gdzie szukać pomocy. A wierzę, że tutaj ją znajdę.
Sprawa wygląda następująco:
Ja wraz z moją dziewczyną(jeszcze) jesteśmy prawie 5 lat(we wrześniu będzie, jak się uda), z czego ostatnie pół roku spędziłem w innym mieście, jednak to nie wpłynęło zbytnio na nasze relacje,widywaliśmy się co weekend. Oboje mamy odpowiednio 21 i 20 lat. Więc jesteśmy dość młodzi, ale w związku doświadczeni, bywało różnie jak to w związkach bywa, raz lepiej raz gorzej, ale kochaliśmy się wzajemnie i nie widzieliśmy świata poza sobą, aż do pewnego czasu. Wszystko zaczęło się mniej więcej w kwietniu br. z ust mojej ukochanej usłyszałem takie oto słowa: " Masz rok, no może trochę więcej do końca przyszłych wakacji, aby mi się oświadczyć", powiem wam szczerze, że planowałem to właśnie jakość w przeciągu roku, ale słowa z jej strony tego typu się nie spodziewałem. Mówiła mi też wiele razy, że jest już gotowa na dziecko(od 2 lat jest niańka, a od 4 opiekunką kolonijną) itp. ogólnie jest bardzo dojrzała jak na swój wiek, ale nie o tym miałem pisać. Ja jednak jak to mężczyzna trochę jeżeli chodzi o dojrzałość jestem w tyle za nią, ale staram się to nadrabiać jak tylko potrafię. Informacja o zaręczynach trochę była zaskakująca, ale o dziecku jeszcze nawet nie myślałem. Czas leciał i wszystko było w jak najlepszym porządku, już na samym początku wakacji udało mi się znaleźć pracę na wakacje(przy okazji uzbierać na pierścionek tongue). Spędzaliśmy razem ze sobą każdą wolną chwilę, gdy tylko rodzice któregoś z nas wyjechało na wakacje drugie od razu się wprowadzało na ten tydzień czy dwa. Moja wybranka, miała to szczęście, że po znajomości dostała pracę za granicą(francja) przy zbieraniu owoców. Tak się przytrafiło, że ostatni tydzień przed jej wyjazdem do Francji mieszkaliśmy u niej, bo jej Mama była nad morzem, a nam żyło się naprawdę cudownie(wiem, że takie tygodniowe wspólne mieszkanie to nie to samo co późniejsze życie, ale to jakiś taki zarys pierwszy jest już). W dniu wyjazdu odprowadziłem ją na autokar i oboje ze łzami w oczach już czekaliśmy na jej powrót. Przez cały pobyt we Francji kontaktowaliśmy się codziennie(telefonicznie, bądź przez Internet). Wszystko było, w jak najlepszym porządku, ona pracowała tam ja tu i powoli planowałem zaręczyny na wrzesień. Jednak jakoś przed końcem pracy podczas jednej z rozmów telefonicznych moja luba powiedziała mi, że czuje się jeszcze bardzo młoda i sądzi, że ten rok który mi został na zaręczyny, to trochę za mało i nie chce się jeszcze zaręczać, jednak ja nadal sądziłem, że do września wszystko się zmieni. Bałem się, że poznała tam kogoś, jednak ona sama twierdziła, że jest jeden chłopak który ją podrywał, ale jak się dowiedział, że ma chłopaka w Polsce to zrezygnował. Po pracy moja ukochana postanowiła wraz z kuzynką(która z nią tam pojechała) jechać jeszcze na 4-5 dni na lazurowe wybrzeże, bo, aż żal nie skorzystać. Wraz z nimi pojechało jeszcze 3 chłopaków(razem z tym amantem). Jednak nic nie wskazywało na większe zmiany. Po powrocie od razu zauważyłem, że coś jest nie tak, nie myliłem się, okazało się, że wakacje na lazurowym i ów amant zawrócili jej w głowie, do tego stopnia, że sama teraz nie wie czego chce. Problem polega na tym, że jesteśmy razem od momentu gdy mieliśmy po 15,16 lat. I w sumie nie mieliśmy wcześniej żadnych poważnych związków,a Ona boi się, że jak nie teraz, to kiedyś mogła by mnie zranić już po ślubie. Wiedziałem, że sprawa nie jest łatwa. Powiedziałem, że to będzie jej wybór, ale ja się nie poddam do końca, , teraz wyjechała na kolonie z dziećmi do końca sierpnia, więc w sumie widzieliśmy się tylko 2 dni, przez ten czas dużo rozmawialiśmy kupiłem jej ogromny bukiet kwiatów i starałem się jakoś ją wspierać, jednak Ona jest rozbita i sama nie wiem co zrobić. Ja jednak boje się, że to będzie nasz koniec, a po tym wszystkim co włożyłem w przygotowanie zaręczyn, boli mnie to jeszcze bardziej. Poprosiłem ją, aby dała mi znać do dzisiaj wieczorem czy coś jeszcze do mnie czuje(cały czas trzymają ją emocje z francji) i cały czas na to liczę. Jednak sam już nie wiem co robić, czy walczyć, czy dać jej wolny wybór i oddać związek z 5 latami w niepamięć. Proszę o pomoc i z góry dzięki.

romantyk_123

"Jeśli coś kochasz puść to wolno, jeśli wróci jest Twoje, jeśli nie, nigdy Twoje nie było."

Nie zmusimy nikogo do niczego.
Bałabym sir zwiszku i dziecka w wieku dwudziestukilku lat. Mam doświadczenie w tym temacie. Akurat w tym.

24,260

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

Witaj Romantyk smile
Powiem Ci szczerze - myślę, myślę i kompletnie nie wiem, co Ci napisać.... Mam nadzieję odrobinę, że porozmawialiście wieczorem.
Wiesz - jeśli na kimś nam zależy - zawsze warto walczyć. Ale jak przeczytałam, ze ona obawia się, że jeśli ma teraz wątpliwości, to może Cię skrzywdzić bardziej za kilka lat, to... To po prostu nie wiem. Myślę, że to ona musi być pewna szczerości swoich uczuć do Ciebie. I być odpowiedzialna za własne decyzje. Związku nie da rady zbudować tylko jeden z partnerów. To się nie utrzyma.... To ona napewno musi zastanowić się, czego naprawdę chce, jaka jest, czego oczekuje.
Życzę Ci pomyślności - naprawdę smile

Jeśli ktod tak mówi, że kiedyś może skrzywdzi to...to jest oznaka niepewności.
Czy ktod kto chce i komu zależy powiedziałby tak?
Niepewność.

24,261

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
black.jane napisał/a:

Witam wink

Jestem tu pierwszy raz, ale sobie coś właśnie uświadomiłam ;(
Kochałam za bardzo i za mocno z tego powodu iż, sama nie zaznałam matczynej miłości, gdzyż moja mama zmarła gdy miałam 7 lat! Tata nie miał czasu dla nas potem a ja zrobiłam się podrzutkiem od cioci do cioci.

Rezultat jest taki : dawałam od siebie wiele i nic nie potrzebowałam w zamian, wszystko było na tacy (nawet Ja), starałam się podwójnie! Teraz jestem sama bo ktoś się mną znudził i wymienił na młodszy 'lepszy?' model sad

I myślałaś, że na miłość musisz sobie zasłużyć?

24,262

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
black.jane napisał/a:

Tak wiem, że ciężko jest coś zmienić skoro trwało to od dłuższego czasu. Już inwestuje w siebie, ale nie umiem sama siebie pokochać, czasem nie mogę ze sobą wytrzymać... przez to nie mogę też zapomnieć o eks i wybić sobie go z głowy, boli to bardzo pomimo 8-u miesięcy wolności. Jak się kogoś kocha, w szczególności za bardzo to trudniej potem jest odpuścić! sad Zbyt szybko i łatwo przywiązuję się do ludzi i brak miłości w dzieciństwie chce sobie wynagrodzić tym, że potrzebuję ciągle z kimś przebywać (znajommi i rodzina)! A nie zawsze tak się da:)

Dlatego czasem mam wrażenie, że wykończę się psychicznie sad

Bo tylko to jest w Twoich myślach?

24,263

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie Dziewczyny!
Widzę,że Starej Wiary już coraz mniej -Happy odeszła a Raki?
Liv sporadycznie,Ehdi w ogóle nie widać,jedynie Hm i Żabka na posterunku smile No i Bags oczywiście smile
Ale ogólnie to chyba u Was pozytywnie,w porządku chyba jest?
Trochę Nowych się pojawiło.To dobrze.
Przybywajcie i czytajcie a będzie Wam dane.Zrozumieć i nazwać problem.A potem ciężka praca i rodzimy się na nowo. wink I żyjemy.Dla SIEBIE.Po SWOJEMU.Tak jak lubimy.Komuś się nie spodoba,niech spada.Nam ma być dobrze.Nie naprawiamy,nie przerabiamy,nie próbujemy zmieniać Jej czy Jego bo to się i tak nie uda.Więcej,nie wolno nam tego robić.
Tyle i nie tylko tyle wyniosłam z tego forum Ja.
Nie wiem czy dobrze napisałam.Hm najwyżej opierniczy a Żabka cierpliwie wytłumaczy i poprawi. smile

KKZB Kochane przestałam nagle pisać,bo moje życie z dnia na dzień wywróciło się do góry nogami.Zmarł mój mąż.
Nie mogę zbytnio się na ten temat rozpisywać,zresztą ten wątek jest stworzony ku pokrzepieniu serc smile .Więc nie będę smęciła.
Ale zapraszam na maila jakby co...

Chciałabym dziś podziękować Wam Dziewczyny i Chłopaki za czas poświęcony na czytanie moich długaśnych postów,za ogromne wsparcie,za wyrozumiałość,za radyi wskazówki,za kochanie i za buziaki,za uściski i za sprowadzanie na ziemię,za pochwały i opiernicz,za linki i za książki. big_smile
Wasze posty,opowieści,blogi to jest coś niesamowitego.Człowiek nagle odkrywa,że nie jest sam,inni mają tak samo albo jeszcze gorzej.I coś z "tym" da się zrobić.
I można jeszcze żyć "długo i szczęśliwie".
Naprawdę dużo zrozumiałam i dużo się nauczyłam.Ale wszystkiego pewnie jeszcze nie wiem. wink

To wygląda jak pożegnanie.Może tak.Chyba nie potrafię przekazywać zdobytej tutaj wiedzy dalej.A na pewno nie teraz.
Mam za to chęć zorganizować jakąś kampanię (trochę górnolotnie:)-no coś w tym stylu ) na temat przemocy fizycznej,psychicznej w domu.
Bo szlag mnie trafia jak słyszę : on Cię uderzył?niemożliwe?taki spokojny był.Dokuczał Ci?tak sobie tylko gadał ,mogłaś nie słuchać .
Kobiety trzeba uświadamiać,trąbić wszędzie -obdukcja,interwencje,nagrania,świadkowie to podstawa.Na przemoc reagować natychmiast!.I mówić komu się da,że jest problem.Nie wstydzić się.Nie ukrywać.Uciekać natychmiast! Nie czekać na cud.Cudów nie ma.Bóg też nie pomoże...
Jak wytrzymam psychicznie to co teraz przechodzę to pomyślę nad tym.

Dziękuję jeszcze raz,powodzenia
     pozdrawiam
                 Beata

24,264

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Beosa, kochana smile

24,265

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:
zabka-k napisał/a:

Witaj Romantyk smile
Powiem Ci szczerze - myślę, myślę i kompletnie nie wiem, co Ci napisać.... Mam nadzieję odrobinę, że porozmawialiście wieczorem.
Wiesz - jeśli na kimś nam zależy - zawsze warto walczyć. Ale jak przeczytałam, ze ona obawia się, że jeśli ma teraz wątpliwości, to może Cię skrzywdzić bardziej za kilka lat, to... To po prostu nie wiem. Myślę, że to ona musi być pewna szczerości swoich uczuć do Ciebie. I być odpowiedzialna za własne decyzje. Związku nie da rady zbudować tylko jeden z partnerów. To się nie utrzyma.... To ona napewno musi zastanowić się, czego naprawdę chce, jaka jest, czego oczekuje.
Życzę Ci pomyślności - naprawdę smile

Jeśli ktod tak mówi, że kiedyś może skrzywdzi to...to jest oznaka niepewności.
Czy ktod kto chce i komu zależy powiedziałby tak?
Niepewność.

Czasen zbytnia odpowiedzialnośc powoduje właśnie takie reakcje. Tylko osoby "nadodpowiedzialne" dośc szybko potrafią sobie to wytłumaczyć zdrowo i rosądnie - nie przeciągają miesiącami. Ja nigdy nie mówiłam, że jestem przeciwko dbałości i  pracy o związek, wręcz odwrotnie. Tylko zawsze gdzieś jest granica. Rozsądna. Jeśli Ona na tym etapie wystraszyła się siebie, to moge tylko trzymać kciuki za rozsądne wnioski. Każdemu zdarza się potknąć, ale tylko część zaczyna się potem "asekurować" samodzielnie przed kolejnym potknięciem. Jeśli ktoś potrafi teraz się zastanowić, że życie niesie tak wiele bodźców i sytuacji, które mogą zniweczyć relację w drobny pył i chce i sam czuje że musi nad tym pomyśleć - to jedynie pochwalam. Oczywiście Romantykowi życzę zakończenia pomyślnego, ale jeśli będzie niepomyślne - to ktoś, kto go szanuje, jedynie zaoszczędzi Mu z szacunku do jego osoby przepotwornych problemów za kilka lat.

24,266

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Staram się życ samodzielnie. przyznaję że najczęściej jest tak że boję się otworzyć stronę forum. Kurcze nie wiem co jest, przecież czekam na odpowiedzi.
U mnie też sporo sie zadziało. Gdybym chciała to opisać miejsca by zabrakło, a z drugiej strony już nie ma o czym sad
Nie mogę spać.
Zabko ta adrenalina, chęć żeby już był wrzesień, normalne obowiązki. to wynika właśnie z tego że chcę już tej stabilizacji, czegoś co znam i jest bezpieczne, Tak samo z pracą, lubie późniejszy etap, bo jest bezpiecznie, znane. Pisząc o potrzebie adrenaliny zapewne miałam na myśli, że zadziało sie tak wiele, bo sobie na to pozwoliłam. Poczułam sie pewniej i pozwoliłam. Wszystko jest po coś i ja zastanawiam sie dlaczego i wyciągam wnioski ale i tak smutno.
Przepraszam Was kochane, że znów nie wprost, że tak tajemniczo. Tak nie ma brzmieć, tylko za wiele i nie nadaje się na forum.
Ogólnie nie smutam, radzę sobie lepiej niż kilka miesięcy temu, staram się zająć umysł i ciało smile no ale czas na odsmutnienie też musi być.
Hm jestem z centrum.
Beosa smile dużo sił ci życzę i wszystkiego dobrego.
Zastanawiam się czy rozsądne jest wysyłanie tego o 4.40 ale skoro czuję potrzebę wysyłam.

24,267

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

smile
Ty to chociaż wyślesz, a ja wolę zwiać, zamiast się przyznać, że mam przesmutniastego doła od soboty i wychlipałam chyba 50% wody z organizmu...

Wiesz co Liv, stabilizacja to przecież nic zdrożnego smile Ja tak naprawdę, nie lubię tych życiowych chwil i chwilek, kiedy muszę się mega mobilizować, by zapewnić sobie to, co jest mi niezbędne by żyć po prostu. Spokojnie. Nie tylko sobie, bo chodzi mi o nas wszystkie. Ale muszę, choć typowe trudności mnie przerastają w pierwszym momencie. Ja się nie czuję jeszcze zbyt pewnie, jestem świadoma odpowiedzialności i jest mi przykro z tego samego powodu, o którym kiedyś Ty napisałaś. Ale nic nie wymyślę, by podzielić tę odpowiedzialność... Się nie da. Nic na siłę. Nie wyjdzie.
Czasem czuję takie wewnętrzne - "nie, znowu coś?", "czemu ja". No czemu? A temu wink Przecież wiem, czemu smile

Ja wiem, że moje główne potrzeby, to poczucie bezpieczeństwa, przynależności i stabilizacji. Więc wszystko, co mi utrudnia ich zaspokojenie - powoduje smutek. I inne uczucia.
Swoje życie mam, mam swoje przyjemności. Staram się o siebie.

Jejku - wiesz, nie rozumiem, czemu się boisz otworzyć forum? Że mogłybyśmy napisać coś przykrego? Czy że odwrotnie? Czy że zbyt blisko? Pytam, bo tak naprawdę nie wiem, co u Ciebie mogło by być powodem smile Nie wiem, czy mi odpowiesz, ale mnie zaciekawiłaś, jaki może być powód smile

24,268

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
black.jane napisał/a:

A co mam zrobić wg Ciebie ? smile

Teraz tylko się muszę zmienić, oduczyć się kochać za bardzo ;(

smile
Nie powiem Ci - bo nie wiem. Chyba nikt nie wie, co ktoś inny powinien zrobić smile
Może... zrozumieć siebie dotąd i poszukać powodu, dla którego postępujesz tak jak postępujesz i nie daje Ci to satysfakcji? Może pomyśleć, jaki efekt chcesz osiągnąć, czego szukasz i w jaki sposób - jakim kosztem?

Wiesz, żeby pokochać samą siebie i zaakceptować, to trzeba dobrze siebie poznać i zrozumieć swoje "motorki napędowe"? To pewnie ani proste, ani łatwe, ani szybkie nie jest. Bo jak proste, łatwe i szybkie, to jest zagrożenie, że powierzchowne smile

Ja wiem, że najtrudniej chyba jest się nauczyć żyć tylko z samym sobą i zaakceptować siebie w pełni. Wyciągnąć z "siebie" wnioski i pozwolić sobie na "niebycie idealnym". Nie ganć za czymś "samym w sobie", tylko cieszyć się tym co jest i wykorzystywać możliwości - jakie daje pewnie każdy dzień - po odrobince.

24,269 Ostatnio edytowany przez Liv4 (2013-08-26 14:08:20)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jestem mega zła, pewnie niewyspana.
Zabko ale zwróć uwagę, że ja owszem wysłałam ale jak nikt nie widział, po ciemku w nocy wink Zazwyczaj też nie piszę, że mi źle, że czasem ryczeć bez powodu chce. Chociaż powód pewnie jest. Tak szczerze, to trochę się zezłościłam jak pisałyście jakie to cudowne być samemu, spokój, mozna chodzić w koszulce itd. można zadbać o siebie. To wszystko prawda tylko że druga strona medalu jest bardzo niefajna. Ja lubię poczucie niezależności, wolności ale lubie też dzielić się życiem z kimś innym niż dzieci. Czy serio dzieci muszą być całym światem? Dla mnie były też ucieczką, mogłam sie poswięcić, mogłam sobie wytłumaczyć. Nie wyobrażam życia bez nich ale niestety one nie wystarczają mi. Niech się posypią gromy. Ja potrzebuję partnera, dorosłego, dojrzałego partnera życiowego, byc może męża. Tak i nie ma być to wyznacznikiem mojego poczucia wartości ale zwyczajnie tego chcę.
Pytasz Zabko jaka jest przyczyna, że teraz jest mi smutno? Jakiś czas temu poznałam mężczyznę. Oboje zdystansowani, ostrożni i powoli wchodzacy w relacje. Z biegiem czasu polubiliśmy swoje towarzystwo coraz bardziej, nawiązałą się więź, pewna bliskość. Facet jest żonaty, w separacji. Miała być przyjaźń, a za bardzo się ze sobą ,,wiązaliśmy''  Zaczęłam przyjaźń ponieważ wcześniej przez długi, długi czas przyjaźniłam się z mężczyzną, więc myślałam że i tym razem mogę. Bardzo mi szkoda tej znajomości, przyjaźń nie jest już możliwa a związek raczej bardzo mało prawdopodobny i musiałabym na niego czekać i czekać..miałabym coraz wieksze zaangażowanie, coraz większą tęsknotę i czekanie na cos co może nastapi a może nie. Oszczędzę sobie tego.
Drugi mężczyzna. znam go od pieciu lat jako znajomego. Spotkaliśmy się chce związku na juz, teraz, na hura. Nie dla mnie. Dla mnie musi się najpierw wytworzyć jakaś więź, by mozna mówić o chceniu bycia z kimś. Nie przetłumaczyłam i zakończyłam. Nie chciał czekać na wytworzenie się takiej relacji.
Jeszcze jedno w kwestii mężczyzn, zadziało się coś czego nie rozumiem. Pojawili się z mojej przeszłości (jeszcze dwaj inni) i wszyscy oni CHCĄ. Kiedyś nie udało się i uważam że nie jest to możliwe i dziś znając ich.
Po co to opisuję? Bo chyba chcę to sobie wygarnąć, bo nie rozumiem, bo czuję się sprowakowana i chcę byc sprowakowana i chcę zrozumieć. Po co wróciła ta przeszłość, w tak krótkim czasie tak wielu? Owszem poradziłam sobie znacznie lepiej, spokojniej, bezpieczniej ale jaki sens? I to wcale nie rozwiązuje problemu pierwotnego, że nadal mam problem z ,,przyciąganiem'' tych zdrowych. A może o to chodziło, że nie ,,weszłam'', że coś się jednak zmieniło?
Z panem pierwszym ,,rozstałam ''się po dwóch słowach (te dwa słowa) nigdy nie sądziłaam że tak może się stać. Powiedział i zniknął, by znów zadzwonić za kilka dni. Czekanie, zrezygnowałam.
Ja wiem, że to dylematy małolaty, wstyd mi było o tym wszystkim pisać wcześniej. Mam większe troski, poważniejsze sprawy z którymi sie zmagam każdego dnia jak zreszta każdy człowiek smile
Jedno łóżko juz mi sie rozwaliło, ide do komisu wybrac jakieś, kupie posciel bo tez mi brakuje i kilka innych rzeczy. Z oporami ale jednak wezmę na to wszystko pozyczkę mimo że lubie wczesniej  mieć dograne i wiedzieć na czym stoję, troche w ciemno? A moze nie? W środę podpisuję umowę o staż, więc chyba juz nic sie nie zmieni, będę mogła spłacić? Kiedyś tak lubiłam ryzokwać, nie mysleć, nie zastanawiać się, odpychać, a tu prawie na talerzu mam zarobki i jeszcze się zastanawiam smile
Trafiłaś Zabko w sedo i boje się otworzyć na forum i że za blisko i że cos przykrego lub nie, oj.
i doskonale rozumiem o czym piszesz, o swoich odczuciach I mam nadzieję że dziś nie wylejesz łeż w poduchę ale też napiszesz na forum smile

Nigdy, przenigdy nie złamę juz swojej zasady, by nie przyjaźnić się bliżej niz konieczne z facetem w separacji, zonatym lub nie potrafiącego sie zdeklarować. Kropka smile

24,270

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Spróbuję wieczorem, na razie lecę "na miasto" sprawy załatwiać smile

24,271

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
beosa napisał/a:

Witajcie Dziewczyny!
Widzę,że Starej Wiary już coraz mniej -Happy odeszła a Raki?
Liv sporadycznie,Ehdi w ogóle nie widać,jedynie Hm i Żabka na posterunku smile No i Bags oczywiście smile
Ale ogólnie to chyba u Was pozytywnie,w porządku chyba jest?
Trochę Nowych się pojawiło.To dobrze.
Przybywajcie i czytajcie a będzie Wam dane.Zrozumieć i nazwać problem.A potem ciężka praca i rodzimy się na nowo. wink I żyjemy.Dla SIEBIE.Po SWOJEMU.Tak jak lubimy.Komuś się nie spodoba,niech spada.Nam ma być dobrze.Nie naprawiamy,nie przerabiamy,nie próbujemy zmieniać Jej czy Jego bo to się i tak nie uda.Więcej,nie wolno nam tego robić.
Tyle i nie tylko tyle wyniosłam z tego forum Ja.
Nie wiem czy dobrze napisałam.Hm najwyżej opierniczy a Żabka cierpliwie wytłumaczy i poprawi. smile

KKZB Kochane przestałam nagle pisać,bo moje życie z dnia na dzień wywróciło się do góry nogami.Zmarł mój mąż.
Nie mogę zbytnio się na ten temat rozpisywać,zresztą ten wątek jest stworzony ku pokrzepieniu serc smile .Więc nie będę smęciła.
Ale zapraszam na maila jakby co...

Chciałabym dziś podziękować Wam Dziewczyny i Chłopaki za czas poświęcony na czytanie moich długaśnych postów,za ogromne wsparcie,za wyrozumiałość,za radyi wskazówki,za kochanie i za buziaki,za uściski i za sprowadzanie na ziemię,za pochwały i opiernicz,za linki i za książki. big_smile
Wasze posty,opowieści,blogi to jest coś niesamowitego.Człowiek nagle odkrywa,że nie jest sam,inni mają tak samo albo jeszcze gorzej.I coś z "tym" da się zrobić.
I można jeszcze żyć "długo i szczęśliwie".
Naprawdę dużo zrozumiałam i dużo się nauczyłam.Ale wszystkiego pewnie jeszcze nie wiem. wink

To wygląda jak pożegnanie.Może tak.Chyba nie potrafię przekazywać zdobytej tutaj wiedzy dalej.A na pewno nie teraz.
Mam za to chęć zorganizować jakąś kampanię (trochę górnolotnie:)-no coś w tym stylu ) na temat przemocy fizycznej,psychicznej w domu.
Bo szlag mnie trafia jak słyszę : on Cię uderzył?niemożliwe?taki spokojny był.Dokuczał Ci?tak sobie tylko gadał ,mogłaś nie słuchać .
Kobiety trzeba uświadamiać,trąbić wszędzie -obdukcja,interwencje,nagrania,świadkowie to podstawa.Na przemoc reagować natychmiast!.I mówić komu się da,że jest problem.Nie wstydzić się.Nie ukrywać.Uciekać natychmiast! Nie czekać na cud.Cudów nie ma.Bóg też nie pomoże...
Jak wytrzymam psychicznie to co teraz przechodzę to pomyślę nad tym.

Dziękuję jeszcze raz,powodzenia
     pozdrawiam
                 Beata

Ja opierniczam ? smile

No toś nas pięknie podsumowała smilebig_smile:D:D
No nie Żabko?
Podoba mi się.
Fajnie, że się odezwałaś smile

24,272

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
hm... napisał/a:
zabka-k napisał/a:

Witaj Romantyk smile
Powiem Ci szczerze - myślę, myślę i kompletnie nie wiem, co Ci napisać.... Mam nadzieję odrobinę, że porozmawialiście wieczorem.
Wiesz - jeśli na kimś nam zależy - zawsze warto walczyć. Ale jak przeczytałam, ze ona obawia się, że jeśli ma teraz wątpliwości, to może Cię skrzywdzić bardziej za kilka lat, to... To po prostu nie wiem. Myślę, że to ona musi być pewna szczerości swoich uczuć do Ciebie. I być odpowiedzialna za własne decyzje. Związku nie da rady zbudować tylko jeden z partnerów. To się nie utrzyma.... To ona napewno musi zastanowić się, czego naprawdę chce, jaka jest, czego oczekuje.
Życzę Ci pomyślności - naprawdę smile

Jeśli ktod tak mówi, że kiedyś może skrzywdzi to...to jest oznaka niepewności.
Czy ktod kto chce i komu zależy powiedziałby tak?
Niepewność.

Czasen zbytnia odpowiedzialnośc powoduje właśnie takie reakcje. Tylko osoby "nadodpowiedzialne" dośc szybko potrafią sobie to wytłumaczyć zdrowo i rosądnie - nie przeciągają miesiącami. Ja nigdy nie mówiłam, że jestem przeciwko dbałości i  pracy o związek, wręcz odwrotnie. Tylko zawsze gdzieś jest granica. Rozsądna. Jeśli Ona na tym etapie wystraszyła się siebie, to moge tylko trzymać kciuki za rozsądne wnioski. Każdemu zdarza się potknąć, ale tylko część zaczyna się potem "asekurować" samodzielnie przed kolejnym potknięciem. Jeśli ktoś potrafi teraz się zastanowić, że życie niesie tak wiele bodźców i sytuacji, które mogą zniweczyć relację w drobny pył i chce i sam czuje że musi nad tym pomyśleć - to jedynie pochwalam. Oczywiście Romantykowi życzę zakończenia pomyślnego, ale jeśli będzie niepomyślne - to ktoś, kto go szanuje, jedynie zaoszczędzi Mu z szacunku do jego osoby przepotwornych problemów za kilka lat.

Ja tak tego nie odebrałam. Nie tak pozytywnie. Ale myślmy pozytywnie smile

24,273

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liv4 napisał/a:

Staram się życ samodzielnie. przyznaję że najczęściej jest tak że boję się otworzyć stronę forum. Kurcze nie wiem co jest, przecież czekam na odpowiedzi.
U mnie też sporo sie zadziało. Gdybym chciała to opisać miejsca by zabrakło, a z drugiej strony już nie ma o czym sad
Nie mogę spać.
Zabko ta adrenalina, chęć żeby już był wrzesień, normalne obowiązki. to wynika właśnie z tego że chcę już tej stabilizacji, czegoś co znam i jest bezpieczne, Tak samo z pracą, lubie późniejszy etap, bo jest bezpiecznie, znane. Pisząc o potrzebie adrenaliny zapewne miałam na myśli, że zadziało sie tak wiele, bo sobie na to pozwoliłam. Poczułam sie pewniej i pozwoliłam. Wszystko jest po coś i ja zastanawiam sie dlaczego i wyciągam wnioski ale i tak smutno.
Przepraszam Was kochane, że znów nie wprost, że tak tajemniczo. Tak nie ma brzmieć, tylko za wiele i nie nadaje się na forum.
Ogólnie nie smutam, radzę sobie lepiej niż kilka miesięcy temu, staram się zająć umysł i ciało smile no ale czas na odsmutnienie też musi być.
Hm jestem z centrum.
Beosa smile dużo sił ci życzę i wszystkiego dobrego.
Zastanawiam się czy rozsądne jest wysyłanie tego o 4.40 ale skoro czuję potrzebę wysyłam.

Tajemnicza Liv.
Była taka Liv, bohaterka najulubieńszej powieści mojej.
Do centrum mam kawałek smile

Je§li ta tajemniczość spełnia zadanie to cudnie smile

24,274

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
black.jane napisał/a:

A co mam zrobić wg Ciebie ? smile

Teraz tylko się muszę zmienić, oduczyć się kochać za bardzo ;(

smile
Nie powiem Ci - bo nie wiem. Chyba nikt nie wie, co ktoś inny powinien zrobić smile
Może... zrozumieć siebie dotąd i poszukać powodu, dla którego postępujesz tak jak postępujesz i nie daje Ci to satysfakcji? Może pomyśleć, jaki efekt chcesz osiągnąć, czego szukasz i w jaki sposób - jakim kosztem?

Wiesz, żeby pokochać samą siebie i zaakceptować, to trzeba dobrze siebie poznać i zrozumieć swoje "motorki napędowe"? To pewnie ani proste, ani łatwe, ani szybkie nie jest. Bo jak proste, łatwe i szybkie, to jest zagrożenie, że powierzchowne smile

Ja wiem, że najtrudniej chyba jest się nauczyć żyć tylko z samym sobą i zaakceptować siebie w pełni. Wyciągnąć z "siebie" wnioski i pozwolić sobie na "niebycie idealnym". Nie ganć za czymś "samym w sobie", tylko cieszyć się tym co jest i wykorzystywać możliwości - jakie daje pewnie każdy dzień - po odrobince.

Tak smile
I łatwe nie jest, bo nie da sir zmienić w sekundr tego w co długo wierzymy, albo co długo robimy, etc.

24,275

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:

Ja tak tego nie odebrałam. Nie tak pozytywnie. Ale myślmy pozytywnie smile

Domyślam się. Ale wiesz - wychodzę z założenia, że lepiej, kiedy ktoś własne wątpliwości przemyśli - zamiast zacznie im zaprzeczać.... Romantykowi życzę jak najlepiej, jednak najbardziej życzę Mu, by ktoś jednak był odpowiedzialny za własne decyzje. Jeśli decyzja negatywna decyzja będzie w tym momencie - to on ma o tysiąc szans więcej sobie ułożyć życie tak, by czuł się spełniony. Bo jednak ktoś, kto pisze w ten sposób, jak Romantyk - jest tego wart chyba, prawda?

smile

24,276

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liv4 napisał/a:

Jestem mega zła, pewnie niewyspana.
Jeszcze jedno w kwestii mężczyzn, zadziało się coś czego nie rozumiem. Pojawili się z mojej przeszłości (jeszcze dwaj inni) i wszyscy oni CHCĄ. Kiedyś nie udało się i uważam że nie jest to możliwe i dziś znając ich.
Po co to opisuję? Bo chyba chcę to sobie wygarnąć, bo nie rozumiem, bo czuję się sprowakowana i chcę byc sprowakowana i chcę zrozumieć. Po co wróciła ta przeszłość, w tak krótkim czasie tak wielu? Owszem poradziłam sobie znacznie lepiej, spokojniej, bezpieczniej ale jaki sens? I to wcale nie rozwiązuje problemu pierwotnego, że nadal mam problem z ,,przyciąganiem'' tych zdrowych. A może o to chodziło, że nie ,,weszłam'', że coś się jednak zmieniło?
Z panem pierwszym ,,rozstałam ''się po dwóch słowach (te dwa słowa) nigdy nie sądziłaam że tak może się stać. Powiedział i zniknął, by znów zadzwonić za kilka dni. Czekanie, zrezygnowałam.
Ja wiem, że to dylematy małolaty, wstyd mi było o tym wszystkim pisać wcześniej. Mam większe troski, poważniejsze sprawy z którymi sie zmagam każdego dnia jak zreszta każdy człowiek smile
Jedno łóżko juz mi sie rozwaliło, ide do komisu wybrac jakieś, kupie posciel bo tez mi brakuje i kilka innych rzeczy. Z oporami ale jednak wezmę na to wszystko pozyczkę mimo że lubie wczesniej  mieć dograne i wiedzieć na czym stoję, troche w ciemno? A moze nie? W środę podpisuję umowę o staż, więc chyba juz nic sie nie zmieni, będę mogła spłacić? Kiedyś tak lubiłam ryzokwać, nie mysleć, nie zastanawiać się, odpychać, a tu prawie na talerzu mam zarobki i jeszcze się zastanawiam smile
Trafiłaś Zabko w sedo i boje się otworzyć na forum i że za blisko i że cos przykrego lub nie, oj.
i doskonale rozumiem o czym piszesz, o swoich odczuciach I mam nadzieję że dziś nie wylejesz łeż w poduchę ale też napiszesz na forum smile

Nigdy, przenigdy nie złamę juz swojej zasady, by nie przyjaźnić się bliżej niz konieczne z facetem w separacji, zonatym lub nie potrafiącego sie zdeklarować. Kropka smile

Liv, myślę i myślę i chciałabym naprawdę Ci odpowiedzieć - tak z głebi serca i głębi mnie. I naprawdę muszę po prostu pomyśleć smile A to dobrze smile

Ale wysłałaś tongue A ja wielu rzeczy nie wyślę publicznie! Zawsze mam wytłumaczenie - mam z kim pogadać w realu - nie wszystko muszę wyrzucać na forum. Tylko chwilka.... Chyba powinnam wszystkich traktować tak samo? Prawda? A potem - ja się komuś wygadam i w rezultacie macie o mnie błędne mniemanie, bo face to face jednak moja pogoda ducha choć zauważalna, to dla bardziej "wkręconych" nie rzuca się tak w oczy... Po prostu przy mnie najbardziej zaprzyjaźnione osoby nie udają że problemów nie mają (do nikogo nie piję, chodzi mi o to, że moje podejście już tych najbliższych osób nie ściąga na tor myślenia o mnie, jak o najmniej przejmującej się osobie świata i najsilniejszej do tego!). Ja też nie, choć napewno nie mówię zamiast "dzień dobry" - mam doła wink No przecież wiesz o co mi chodzi....?

Jeśli chce się płakać - to jest powód. Tylko trzeba samemu go zidentyfikować. Gdybym tyle czasu nie mimo wszystko nie spędzała na myśleniu, to bym może pomyślała, że to powierzchowne. Że to chwila. Nie.... To podświadoma świadomość wink Podśmiewam się, ale po tylu miesiącach myślenia i na terapii i tutaj na całym forum i w realu - wiem, czym są moje "upiory". Wiem. Ale nie chcę, żeby ktoś ze mną je przepłakiwał, bo to zrobić muszę ja sama tak naprawdę. Tak w gruncie rzeczy ja muszę wyciągnąć wnioski. Konstruktywne. Domyślam się, że wiesz o co mi chodzi... Aktualnie mam swoje powody. I wręcz - jak Ty chyba? - nie chcę ich przegadać z każdym. Chcę je przegadać sama z sobą. Już tak mocno siebie poznałam. Wiem, że powód płaczu nie jest bezsensowny. Mam powód. I potrzebuję się wypłakać. Sobie. Rozumiem Cię. KIedyś zawsze przychodzi chwila, kiedy płacz komuś w mankiet nic nie daje. Tak naprawdę najwięcej daje to, co samemu sobie się wypłacze. I dopiero wtedy warto się wypłakać komuś. Tylko szczerość wobec siebie jest najważniejsza. Ja też chciałabym się wypłakać komuś - ale sobie jeszcze do końca nie potrafiłam.

Liv - też lubię. I koszulkę i dzielenie. Tylko... Na razie mam koszulkę... Bez podziału i przydziału wink I wiem, że nie jestem w stanie szukać "na silę". Ogólnie wszystko co dziś piszę wynila z czegoś co zrobiłam dziś właśnie, ale chyba powinnam się do tego odnieść odrębnie.... Przysiąść i napisać - zamiast jakiegoś bloga - to tak od serca... Z pełną świadomością...

Nigdy dzieci nie powinny być całym światem kobiety. Szczególnie tej, która jest samotną matką. Ale i także partner nie powinien tym całym światem być - kiedykolwiek. Bo - Ty wiesz, zostaje pustka... Tak szczerze? Co może dzieciom dać kobieta, której całym światem są właśnie dzieci??? Jakie one będą miały wpojone wartości? Echhhhh.... Jaka przyszłość przed nimi???? ŻADNA, bo z góry mogę domniemywać problemów.... sad Dzieciom, każdym, napewno służy przebywanie wśród dorosłych w zdrowych związkach. O co chodzi w związku zdrowym, przecież kto ma wiedzieć, jak nie Ty?

Wiesz co Liv.... Tak siedzę  i myślę cały czas.... Dlaczego Liv Ty się czujesz źle z własnymi wnioskami? Jakoś tak.... Dlaczego Ty nie czujesz się pewnie z tym, jak postępujesz? Dlaczego Ty sobie nie wierzysz??? Ranyyyy! Liv smile O mężczyznach piszesz rozsądnie... Ja nie wiem, naprawdę nie wiem, czemu Ty sobie nie wierzysz... Bo jak czytam Ciebie.... To jak można nie wierzyć sobie, kiedy się tyle o sobie wie i cały czas potrafi wyciągać wnioski...  Ja.... Ja na razie nawet nie próbuję wchodzić w związki, czuję zbyt wielki balast na sobie. I nie zamierzam na czyjeś barki składać swojej separacji, która w tym miejścu w którym mieszkam może przez 3 lata prowadzić do rozwodu. Poza tym.... Mimo wszystko wyrosłam z marzeń o związkach opartych jedynie na motylkach, choć wzajemne przyciąganie jest niezmiernie ważne. Przyjaźć i namiętność w związkach traktuję na równi. Jaką kiałabyś gwarancję w pierwszym związku? Nie wiem. Ja nikomu żadnej gwarancji nie jestem w stanie dać i nie zamierzam. Chciałabym mieć więcej niezobowiązujących znajomych, szukam takowych, ale mimo wszystko - nie trafiłam jakiegoś przypływu wink

Pojawiają się czasem duchy przeszłości... Warto się przyjrzeć wink Czasem to tak, że ktoś komu zależy - chce wykorzystać okazję. Czasem to tak, że los chce sprawdzić, czy zmieniłaś punkt odniesienia. Czasem - samo zauważenie pojawienia się kogoś ponownie, to wynik naszej "zmiany percepcji". Kiedyś, kiedy dziewczyny pisały tu o motylkach, ja poczułam się zdesperowana i napisałam o potencjalnych - bo czułam, że tak naprawdę nie mam o czym mówić. Bo nie mam. Z moimi doświadczeniami, "motylek" nabiera całkiem innego znaczenia wink

Nie będę ukrywać. Nie chcę namiętności od trzeciego spojrzenia, choć bdyby była poparta zrozumieniem nawzajem - była byniezłym fundamentem.
Chciałabym poznać kogoś podobengo do mnie. Chcącego mysleć i rozmawiać o tym co myśli. Bezpretensjonalnego, uczuciowego, troskliwego i lubiącego dbać o drobnostki smile O zwykłą kolację, ale ze świeczkami. O wieczór z muzyką w tle i na pogaduchach spędzonym... O spacer ręka w rękę nawet po miejskim chodniku... I nie chcę widzieć deklaracji na piśmie.... Chcę poznać kogoś w realu i sama na własne oczy w koledze znanym iks czasu zobaczyć kogoś z kim chciałabym być. W końcy, dzień za dniem go poznając - zrozumieć, że z takim zwykłym człowiekiem chciałabym być, bo czuję się bezpiecznie, pogodnie i zawsze jestem traktowana jak zwykła wartościowa osoba, a nie jak Herkules i Augiasz pospołu....

Bo ja zwykła, bezpretensjonalna, prosta dziewuszka jestem smile

24,277 Ostatnio edytowany przez Liv4 (2013-08-26 23:37:55)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:
Liv4 napisał/a:

Staram się życ samodzielnie. przyznaję że najczęściej jest tak że boję się otworzyć stronę forum. Kurcze nie wiem co jest, przecież czekam na odpowiedzi.
U mnie też sporo sie zadziało. Gdybym chciała to opisać miejsca by zabrakło, a z drugiej strony już nie ma o czym sad
Nie mogę spać.
Zabko ta adrenalina, chęć żeby już był wrzesień, normalne obowiązki. to wynika właśnie z tego że chcę już tej stabilizacji, czegoś co znam i jest bezpieczne, Tak samo z pracą, lubie późniejszy etap, bo jest bezpiecznie, znane. Pisząc o potrzebie adrenaliny zapewne miałam na myśli, że zadziało sie tak wiele, bo sobie na to pozwoliłam. Poczułam sie pewniej i pozwoliłam. Wszystko jest po coś i ja zastanawiam sie dlaczego i wyciągam wnioski ale i tak smutno.
Przepraszam Was kochane, że znów nie wprost, że tak tajemniczo. Tak nie ma brzmieć, tylko za wiele i nie nadaje się na forum.
Ogólnie nie smutam, radzę sobie lepiej niż kilka miesięcy temu, staram się zająć umysł i ciało smile no ale czas na odsmutnienie też musi być.
Hm jestem z centrum.
Beosa smile dużo sił ci życzę i wszystkiego dobrego.
Zastanawiam się czy rozsądne jest wysyłanie tego o 4.40 ale skoro czuję potrzebę wysyłam.

Tajemnicza Liv.
Była taka Liv, bohaterka najulubieńszej powieści mojej.
Do centrum mam kawałek smile

Je§li ta tajemniczość spełnia zadanie to cudnie smile

Pierwotnie chciałam nick - życie ale było zajęte a czwórka, bo za chwile będę miała 40.
O jakiej bohaterce piszesz Hm, może też czytałam  I jakie zadanie ma spełniac tajemniczość? to coś w związku z bohaterką? Ciekawa jestem smile
dobrze że można edytować smile

24,278

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
Liv4 napisał/a:

Jestem mega zła, pewnie niewyspana.
Jeszcze jedno w kwestii mężczyzn, zadziało się coś czego nie rozumiem. Pojawili się z mojej przeszłości (jeszcze dwaj inni) i wszyscy oni CHCĄ. Kiedyś nie udało się i uważam że nie jest to możliwe i dziś znając ich.
Po co to opisuję? Bo chyba chcę to sobie wygarnąć, bo nie rozumiem, bo czuję się sprowakowana i chcę byc sprowakowana i chcę zrozumieć. Po co wróciła ta przeszłość, w tak krótkim czasie tak wielu? Owszem poradziłam sobie znacznie lepiej, spokojniej, bezpieczniej ale jaki sens? I to wcale nie rozwiązuje problemu pierwotnego, że nadal mam problem z ,,przyciąganiem'' tych zdrowych. A może o to chodziło, że nie ,,weszłam'', że coś się jednak zmieniło?
Z panem pierwszym ,,rozstałam ''się po dwóch słowach (te dwa słowa) nigdy nie sądziłaam że tak może się stać. Powiedział i zniknął, by znów zadzwonić za kilka dni. Czekanie, zrezygnowałam.
Ja wiem, że to dylematy małolaty, wstyd mi było o tym wszystkim pisać wcześniej. Mam większe troski, poważniejsze sprawy z którymi sie zmagam każdego dnia jak zreszta każdy człowiek smile
Jedno łóżko juz mi sie rozwaliło, ide do komisu wybrac jakieś, kupie posciel bo tez mi brakuje i kilka innych rzeczy. Z oporami ale jednak wezmę na to wszystko pozyczkę mimo że lubie wczesniej  mieć dograne i wiedzieć na czym stoję, troche w ciemno? A moze nie? W środę podpisuję umowę o staż, więc chyba juz nic sie nie zmieni, będę mogła spłacić? Kiedyś tak lubiłam ryzokwać, nie mysleć, nie zastanawiać się, odpychać, a tu prawie na talerzu mam zarobki i jeszcze się zastanawiam smile
Trafiłaś Zabko w sedo i boje się otworzyć na forum i że za blisko i że cos przykrego lub nie, oj.
i doskonale rozumiem o czym piszesz, o swoich odczuciach I mam nadzieję że dziś nie wylejesz łeż w poduchę ale też napiszesz na forum smile

Nigdy, przenigdy nie złamę juz swojej zasady, by nie przyjaźnić się bliżej niz konieczne z facetem w separacji, zonatym lub nie potrafiącego sie zdeklarować. Kropka smile

Liv, myślę i myślę i chciałabym naprawdę Ci odpowiedzieć - tak z głebi serca i głębi mnie. I naprawdę muszę po prostu pomyśleć smile A to dobrze smile

Ale wysłałaś tongue A ja wielu rzeczy nie wyślę publicznie! Zawsze mam wytłumaczenie - mam z kim pogadać w realu - nie wszystko muszę wyrzucać na forum. Tylko chwilka.... Chyba powinnam wszystkich traktować tak samo? Prawda? A potem - ja się komuś wygadam i w rezultacie macie o mnie błędne mniemanie, bo face to face jednak moja pogoda ducha choć zauważalna, to dla bardziej "wkręconych" nie rzuca się tak w oczy... Po prostu przy mnie najbardziej zaprzyjaźnione osoby nie udają że problemów nie mają (do nikogo nie piję, chodzi mi o to, że moje podejście już tych najbliższych osób nie ściąga na tor myślenia o mnie, jak o najmniej przejmującej się osobie świata i najsilniejszej do tego!). Ja też nie, choć napewno nie mówię zamiast "dzień dobry" - mam doła wink No przecież wiesz o co mi chodzi....?

Jeśli chce się płakać - to jest powód. Tylko trzeba samemu go zidentyfikować. Gdybym tyle czasu nie mimo wszystko nie spędzała na myśleniu, to bym może pomyślała, że to powierzchowne. Że to chwila. Nie.... To podświadoma świadomość wink Podśmiewam się, ale po tylu miesiącach myślenia i na terapii i tutaj na całym forum i w realu - wiem, czym są moje "upiory". Wiem. Ale nie chcę, żeby ktoś ze mną je przepłakiwał, bo to zrobić muszę ja sama tak naprawdę. Tak w gruncie rzeczy ja muszę wyciągnąć wnioski. Konstruktywne. Domyślam się, że wiesz o co mi chodzi... Aktualnie mam swoje powody. I wręcz - jak Ty chyba? - nie chcę ich przegadać z każdym. Chcę je przegadać sama z sobą. Już tak mocno siebie poznałam. Wiem, że powód płaczu nie jest bezsensowny. Mam powód. I potrzebuję się wypłakać. Sobie. Rozumiem Cię. KIedyś zawsze przychodzi chwila, kiedy płacz komuś w mankiet nic nie daje. Tak naprawdę najwięcej daje to, co samemu sobie się wypłacze. I dopiero wtedy warto się wypłakać komuś. Tylko szczerość wobec siebie jest najważniejsza. Ja też chciałabym się wypłakać komuś - ale sobie jeszcze do końca nie potrafiłam.

Liv - też lubię. I koszulkę i dzielenie. Tylko... Na razie mam koszulkę... Bez podziału i przydziału wink I wiem, że nie jestem w stanie szukać "na silę". Ogólnie wszystko co dziś piszę wynila z czegoś co zrobiłam dziś właśnie, ale chyba powinnam się do tego odnieść odrębnie.... Przysiąść i napisać - zamiast jakiegoś bloga - to tak od serca... Z pełną świadomością...

Nigdy dzieci nie powinny być całym światem kobiety. Szczególnie tej, która jest samotną matką. Ale i także partner nie powinien tym całym światem być - kiedykolwiek. Bo - Ty wiesz, zostaje pustka... Tak szczerze? Co może dzieciom dać kobieta, której całym światem są właśnie dzieci??? Jakie one będą miały wpojone wartości? Echhhhh.... Jaka przyszłość przed nimi???? ŻADNA, bo z góry mogę domniemywać problemów.... sad Dzieciom, każdym, napewno służy przebywanie wśród dorosłych w zdrowych związkach. O co chodzi w związku zdrowym, przecież kto ma wiedzieć, jak nie Ty?

Wiesz co Liv.... Tak siedzę  i myślę cały czas.... Dlaczego Liv Ty się czujesz źle z własnymi wnioskami? Jakoś tak.... Dlaczego Ty nie czujesz się pewnie z tym, jak postępujesz? Dlaczego Ty sobie nie wierzysz??? Ranyyyy! Liv smile O mężczyznach piszesz rozsądnie... Ja nie wiem, naprawdę nie wiem, czemu Ty sobie nie wierzysz... Bo jak czytam Ciebie.... To jak można nie wierzyć sobie, kiedy się tyle o sobie wie i cały czas potrafi wyciągać wnioski...  Ja.... Ja na razie nawet nie próbuję wchodzić w związki, czuję zbyt wielki balast na sobie. I nie zamierzam na czyjeś barki składać swojej separacji, która w tym miejścu w którym mieszkam może przez 3 lata prowadzić do rozwodu. Poza tym.... Mimo wszystko wyrosłam z marzeń o związkach opartych jedynie na motylkach, choć wzajemne przyciąganie jest niezmiernie ważne. Przyjaźć i namiętność w związkach traktuję na równi. Jaką kiałabyś gwarancję w pierwszym związku? Nie wiem. Ja nikomu żadnej gwarancji nie jestem w stanie dać i nie zamierzam. Chciałabym mieć więcej niezobowiązujących znajomych, szukam takowych, ale mimo wszystko - nie trafiłam jakiegoś przypływu wink

Pojawiają się czasem duchy przeszłości... Warto się przyjrzeć wink Czasem to tak, że ktoś komu zależy - chce wykorzystać okazję. Czasem to tak, że los chce sprawdzić, czy zmieniłaś punkt odniesienia. Czasem - samo zauważenie pojawienia się kogoś ponownie, to wynik naszej "zmiany percepcji". Kiedyś, kiedy dziewczyny pisały tu o motylkach, ja poczułam się zdesperowana i napisałam o potencjalnych - bo czułam, że tak naprawdę nie mam o czym mówić. Bo nie mam. Z moimi doświadczeniami, "motylek" nabiera całkiem innego znaczenia wink

Nie będę ukrywać. Nie chcę namiętności od trzeciego spojrzenia, choć bdyby była poparta zrozumieniem nawzajem - była byniezłym fundamentem.
Chciałabym poznać kogoś podobengo do mnie. Chcącego mysleć i rozmawiać o tym co myśli. Bezpretensjonalnego, uczuciowego, troskliwego i lubiącego dbać o drobnostki smile O zwykłą kolację, ale ze świeczkami. O wieczór z muzyką w tle i na pogaduchach spędzonym... O spacer ręka w rękę nawet po miejskim chodniku... I nie chcę widzieć deklaracji na piśmie.... Chcę poznać kogoś w realu i sama na własne oczy w koledze znanym iks czasu zobaczyć kogoś z kim chciałabym być. W końcy, dzień za dniem go poznając - zrozumieć, że z takim zwykłym człowiekiem chciałabym być, bo czuję się bezpiecznie, pogodnie i zawsze jestem traktowana jak zwykła wartościowa osoba, a nie jak Herkules i Augiasz pospołu....

Bo ja zwykła, bezpretensjonalna, prosta dziewuszka jestem smile

ha a ja myślę jak Tobie odpowiedzieć smile Naprawdę tak mało wierzę w siebie? Tak to można odczytać? Fakt pozostałości niskiej samooceny i wiary w siebie z przeszłości są ale ,ze aż tak? No nie wiem, nie wiem może tak jest a ja tego nie widzę albo tak przekazuje informacje smile
Po napisaniu postu pomyslałam sobie nieco i lekko mnie oswieciło choć nie do końca. Otóż to co pisałam o mężczyznach, to potwierdzajacy sie schemat; ,,i tak na wkońcu zostaje sama''. Wypisz wymaluj wybieram takie coś, co potwierdza regułę. Czyli że trzeba go wyrzucić i zastapić nowym. Myslałam jak to zrobic bez negacji i nie bardzo mi szło, no bo nowa myśl- ,,nie jestem sama'', zawiera słowo ,,nie'' i nic nie mówi, więc to muszą być dwie afirmacje mniej więcej: mam zawsze wokół siebie wielu życzliwych i oddanych mi przyjaciół oraz jestem w szczęśliwym związku...cd. Kłania się praca nad wiekszą pewnością i wiarą w siebie nadal wciąż smile ale  jestem zadowolona, że jest o niebo lepiej niż kiedys tam, że potrafię duzo bardziej zadbać o siebie, chronić siebie a przy tym byc bardziej otwarta. Rzeczywiście budowanie wokół siebie muru wcale ale to wcale nie pwoduje że jest lepiej i bezpieczniej, przeciwnie właśnie otwartość a przy tym pewność że właśnie takie postepowanie jest ok i z tym czuje sie też ok może ochronić . Owszem szukam niezobowiązujących znajomości też i nie zależy mi na związku na siłe tylko dlatego, że napisałam że tak chciałabym. Zresztą moje bycie bez partnera przez tyle lat o czymś mówi ale ja już się nabyłam sama. Z drugiej strony nie chcę bylejakosci.
..,,dzień za dniem go poznając - zrozumieć, że z takim zwykłym człowiekiem chciałabym być, bo czuję się bezpiecznie, pogodnie i zawsze jestem traktowana jak zwykła wartościowa osoba, a nie jak Herkules i Augiasz pospołu....''    o to własnie chodzi smile  I dlatego buntuje się przed motylkami w brzuchu. Chyba nigdy nie rozumiałam tego. Mnie bolał brzuch wink
i całe szczęście, że dzieci nie maja byc całym naszym szczęściem. Cokolwiek byłoby to dziwne, krzywda dla niech i dla siebie.
I z wypłakiwaniem mam tez tak, że w realu juz wypłakana przyjdę powiedzmy na forum i mój obraz mnie jest inny, bo juz przepłakałam, juz wyrzuciłam z siebie (no nie zawsze) juz przegadałam (tez nie zawsze) itd. No i wchodze i trysne humorem tak? smile
Podobnie jest w relacjach/zwiazkach. Takie relacje, gdzie nie dzieli się więcej tylko mniej i co jakis czas- nie pozwala na zbudowanie prawdziwego obrazu osoby. Jak juz sie wyzłoszczę to sie spotkam? jak juz sie wypłacze, poradze z problemem? Do niczego? Przecież zakładam, że potencjalny partner będzie moim przyjacielem, zaraz po mnie samej jak juz do tego dojdę wink a przyjaźń to bycie także w niewygodnych sytuacjach.Właściwie to właśnie to stanowi o tym czy warto. 
Zabko ja już pisałam że w teorii świetna jestem? smile Całe szczęście, że teraz ze soba gadam jak z człowiekiem smile

chciałam nieco wykasować tekst żeby taki długi nie szedł i nie przechodzi przekierowania.

24,279

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
hm... napisał/a:

Ja tak tego nie odebrałam. Nie tak pozytywnie. Ale myślmy pozytywnie smile

Domyślam się. Ale wiesz - wychodzę z założenia, że lepiej, kiedy ktoś własne wątpliwości przemyśli - zamiast zacznie im zaprzeczać.... Romantykowi życzę jak najlepiej, jednak najbardziej życzę Mu, by ktoś jednak był odpowiedzialny za własne decyzje. Jeśli decyzja negatywna decyzja będzie w tym momencie - to on ma o tysiąc szans więcej sobie ułożyć życie tak, by czuł się spełniony. Bo jednak ktoś, kto pisze w ten sposób, jak Romantyk - jest tego wart chyba, prawda?

smile

Ja tylko mam nadzieję, że to niezdecydowanie nie wynika z braku odpowiedzialności.

Jeśli patrzymy z tej dobrej strony, z tej odpowiedzialnej. Oczywiście, że jest wart smile

24,280

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liv4 napisał/a:

Takie relacje, gdzie nie dzieli się więcej tylko mniej i co jakis czas- nie pozwala na zbudowanie prawdziwego obrazu osoby. Jak juz sie wyzłoszczę to sie spotkam? jak juz sie wypłacze, poradze z problemem? Do niczego? Przecież zakładam, że potencjalny partner będzie moim przyjacielem, zaraz po mnie samej jak juz do tego dojdę wink a przyjaźń to bycie także w niewygodnych sytuacjach.Właściwie to właśnie to stanowi o tym czy warto. 
Zabko ja już pisałam że w teorii świetna jestem? smile Całe szczęście, że teraz ze soba gadam jak z człowiekiem smile

chciałam nieco wykasować tekst żeby taki długi nie szedł i nie przechodzi przekierowania.

Dziękuję, że nie wykasowałaś smile

Wiesz Liv... Rozumiem z każdym Twoim postem Ciebie coraz więcej smile Tylko wiesz.... Żeby naprawdę zrozumieć, trzeba poczuć się odrobinkę na tym samym miejscu...  W podobnej choćby sytuacji. Są tzw, zbiezne bez względu, ale są niezbieżne wink Co do relacji z mężczyznami - no co mam powiedzieć? Przecież Ty chyba dlatego nie chcesz za bardzo się wywnętrzać, bo jesteś świadoma że masz bardzo mądre zdanie na ten temat smile

Chyba biorąc pod uwagę Twoje decyzje - to nie tylko teoria? Bo ja sama sobie najmniej wierzę - z zasady. Postępowania. Bo nie chodzi o doświadczenia i praktykę, ta świadczy inaczej....

Potencjalny partner w moim wyborażeniu powinien być przyjacielem i kochankiem. Miałam kochanka - zdradził. Miałam przyjaciela - nie był nim, wolał siebie. Jedno co chcę, to czuć że to co sprawia mi dyskomfort w relacjach, jest rzeczywistym problemem. Bo tak to się kończy. W końcu zaufać sobie samej a nie własnym ideałom. Może osoba podobna do mnie jest na drugiej półkuli ale to nie oznacza, że mam krzywdzić siebie i najbliższych dopasowując dostępnych mi ludzi do swojego życia. Może tej osoby nie spotkam, jest takie ryzyko. Mam prawo szukać. Nie muszę się dopasowywać. Moje ideały szczerości, uczciwości i prawdomówności, jaka jestem i czego oczekuję  - są dość jasne.

Twoje też smile

I jakoś nie widzę, bym była nieszczera wobec ludzi. Bym nimi manipulowała. Sobie mam  wierzyć. Sobie ufać smile Jeśli w związku jestem w niewygodnej sytuacji, to nikogo nie zostawię. Zdecydowałam się na związek - to rodzi konsekwencje moich własnych decyzji.

Ale bądźmy wobec siebie ludźmi, bądźmy szczerzy, uczciwi, prostolinijni, przyznajmy się do błędów. Wyciągajmy wnioski. Jeśli każde dla siebie jedynie - dziękuję, nie. Związek to partnerstwo. A to oznacza współpracę. Jak dla mnie.

24,281

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liv4 napisał/a:
hm... napisał/a:
Liv4 napisał/a:

Staram się życ samodzielnie. przyznaję że najczęściej jest tak że boję się otworzyć stronę forum. Kurcze nie wiem co jest, przecież czekam na odpowiedzi.
U mnie też sporo sie zadziało. Gdybym chciała to opisać miejsca by zabrakło, a z drugiej strony już nie ma o czym sad
Nie mogę spać.
Zabko ta adrenalina, chęć żeby już był wrzesień, normalne obowiązki. to wynika właśnie z tego że chcę już tej stabilizacji, czegoś co znam i jest bezpieczne, Tak samo z pracą, lubie późniejszy etap, bo jest bezpiecznie, znane. Pisząc o potrzebie adrenaliny zapewne miałam na myśli, że zadziało sie tak wiele, bo sobie na to pozwoliłam. Poczułam sie pewniej i pozwoliłam. Wszystko jest po coś i ja zastanawiam sie dlaczego i wyciągam wnioski ale i tak smutno.
Przepraszam Was kochane, że znów nie wprost, że tak tajemniczo. Tak nie ma brzmieć, tylko za wiele i nie nadaje się na forum.
Ogólnie nie smutam, radzę sobie lepiej niż kilka miesięcy temu, staram się zająć umysł i ciało smile no ale czas na odsmutnienie też musi być.
Hm jestem z centrum.
Beosa smile dużo sił ci życzę i wszystkiego dobrego.
Zastanawiam się czy rozsądne jest wysyłanie tego o 4.40 ale skoro czuję potrzebę wysyłam.

Tajemnicza Liv.
Była taka Liv, bohaterka najulubieńszej powieści mojej.
Do centrum mam kawałek smile

Je§li ta tajemniczość spełnia zadanie to cudnie smile

Pierwotnie chciałam nick - życie ale było zajęte a czwórka, bo za chwile będę miała 40.
O jakiej bohaterce piszesz Hm, może też czytałam  I jakie zadanie ma spełniac tajemniczość? to coś w związku z bohaterką? Ciekawa jestem smile
dobrze że można edytować smile

No miałam na myśli to, że może lepiej jest Tobie kiedy nie wprost.
A bohaterka to... zagadka smile
Kto zna bohaterkr o takim imieniu?

24,282

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liv4 napisał/a:
zabka-k napisał/a:
Liv4 napisał/a:

Jestem mega zła, pewnie niewyspana.
Jeszcze jedno w kwestii mężczyzn, zadziało się coś czego nie rozumiem. Pojawili się z mojej przeszłości (jeszcze dwaj inni) i wszyscy oni CHCĄ. Kiedyś nie udało się i uważam że nie jest to możliwe i dziś znając ich.
Po co to opisuję? Bo chyba chcę to sobie wygarnąć, bo nie rozumiem, bo czuję się sprowakowana i chcę byc sprowakowana i chcę zrozumieć. Po co wróciła ta przeszłość, w tak krótkim czasie tak wielu? Owszem poradziłam sobie znacznie lepiej, spokojniej, bezpieczniej ale jaki sens? I to wcale nie rozwiązuje problemu pierwotnego, że nadal mam problem z ,,przyciąganiem'' tych zdrowych. A może o to chodziło, że nie ,,weszłam'', że coś się jednak zmieniło?
Z panem pierwszym ,,rozstałam ''się po dwóch słowach (te dwa słowa) nigdy nie sądziłaam że tak może się stać. Powiedział i zniknął, by znów zadzwonić za kilka dni. Czekanie, zrezygnowałam.
Ja wiem, że to dylematy małolaty, wstyd mi było o tym wszystkim pisać wcześniej. Mam większe troski, poważniejsze sprawy z którymi sie zmagam każdego dnia jak zreszta każdy człowiek smile
Jedno łóżko juz mi sie rozwaliło, ide do komisu wybrac jakieś, kupie posciel bo tez mi brakuje i kilka innych rzeczy. Z oporami ale jednak wezmę na to wszystko pozyczkę mimo że lubie wczesniej  mieć dograne i wiedzieć na czym stoję, troche w ciemno? A moze nie? W środę podpisuję umowę o staż, więc chyba juz nic sie nie zmieni, będę mogła spłacić? Kiedyś tak lubiłam ryzokwać, nie mysleć, nie zastanawiać się, odpychać, a tu prawie na talerzu mam zarobki i jeszcze się zastanawiam smile
Trafiłaś Zabko w sedo i boje się otworzyć na forum i że za blisko i że cos przykrego lub nie, oj.
i doskonale rozumiem o czym piszesz, o swoich odczuciach I mam nadzieję że dziś nie wylejesz łeż w poduchę ale też napiszesz na forum smile

Nigdy, przenigdy nie złamę juz swojej zasady, by nie przyjaźnić się bliżej niz konieczne z facetem w separacji, zonatym lub nie potrafiącego sie zdeklarować. Kropka smile

Liv, myślę i myślę i chciałabym naprawdę Ci odpowiedzieć - tak z głebi serca i głębi mnie. I naprawdę muszę po prostu pomyśleć smile A to dobrze smile

Ale wysłałaś tongue A ja wielu rzeczy nie wyślę publicznie! Zawsze mam wytłumaczenie - mam z kim pogadać w realu - nie wszystko muszę wyrzucać na forum. Tylko chwilka.... Chyba powinnam wszystkich traktować tak samo? Prawda? A potem - ja się komuś wygadam i w rezultacie macie o mnie błędne mniemanie, bo face to face jednak moja pogoda ducha choć zauważalna, to dla bardziej "wkręconych" nie rzuca się tak w oczy... Po prostu przy mnie najbardziej zaprzyjaźnione osoby nie udają że problemów nie mają (do nikogo nie piję, chodzi mi o to, że moje podejście już tych najbliższych osób nie ściąga na tor myślenia o mnie, jak o najmniej przejmującej się osobie świata i najsilniejszej do tego!). Ja też nie, choć napewno nie mówię zamiast "dzień dobry" - mam doła wink No przecież wiesz o co mi chodzi....?

Jeśli chce się płakać - to jest powód. Tylko trzeba samemu go zidentyfikować. Gdybym tyle czasu nie mimo wszystko nie spędzała na myśleniu, to bym może pomyślała, że to powierzchowne. Że to chwila. Nie.... To podświadoma świadomość wink Podśmiewam się, ale po tylu miesiącach myślenia i na terapii i tutaj na całym forum i w realu - wiem, czym są moje "upiory". Wiem. Ale nie chcę, żeby ktoś ze mną je przepłakiwał, bo to zrobić muszę ja sama tak naprawdę. Tak w gruncie rzeczy ja muszę wyciągnąć wnioski. Konstruktywne. Domyślam się, że wiesz o co mi chodzi... Aktualnie mam swoje powody. I wręcz - jak Ty chyba? - nie chcę ich przegadać z każdym. Chcę je przegadać sama z sobą. Już tak mocno siebie poznałam. Wiem, że powód płaczu nie jest bezsensowny. Mam powód. I potrzebuję się wypłakać. Sobie. Rozumiem Cię. KIedyś zawsze przychodzi chwila, kiedy płacz komuś w mankiet nic nie daje. Tak naprawdę najwięcej daje to, co samemu sobie się wypłacze. I dopiero wtedy warto się wypłakać komuś. Tylko szczerość wobec siebie jest najważniejsza. Ja też chciałabym się wypłakać komuś - ale sobie jeszcze do końca nie potrafiłam.

Liv - też lubię. I koszulkę i dzielenie. Tylko... Na razie mam koszulkę... Bez podziału i przydziału wink I wiem, że nie jestem w stanie szukać "na silę". Ogólnie wszystko co dziś piszę wynila z czegoś co zrobiłam dziś właśnie, ale chyba powinnam się do tego odnieść odrębnie.... Przysiąść i napisać - zamiast jakiegoś bloga - to tak od serca... Z pełną świadomością...

Nigdy dzieci nie powinny być całym światem kobiety. Szczególnie tej, która jest samotną matką. Ale i także partner nie powinien tym całym światem być - kiedykolwiek. Bo - Ty wiesz, zostaje pustka... Tak szczerze? Co może dzieciom dać kobieta, której całym światem są właśnie dzieci??? Jakie one będą miały wpojone wartości? Echhhhh.... Jaka przyszłość przed nimi???? ŻADNA, bo z góry mogę domniemywać problemów.... sad Dzieciom, każdym, napewno służy przebywanie wśród dorosłych w zdrowych związkach. O co chodzi w związku zdrowym, przecież kto ma wiedzieć, jak nie Ty?

Wiesz co Liv.... Tak siedzę  i myślę cały czas.... Dlaczego Liv Ty się czujesz źle z własnymi wnioskami? Jakoś tak.... Dlaczego Ty nie czujesz się pewnie z tym, jak postępujesz? Dlaczego Ty sobie nie wierzysz??? Ranyyyy! Liv smile O mężczyznach piszesz rozsądnie... Ja nie wiem, naprawdę nie wiem, czemu Ty sobie nie wierzysz... Bo jak czytam Ciebie.... To jak można nie wierzyć sobie, kiedy się tyle o sobie wie i cały czas potrafi wyciągać wnioski...  Ja.... Ja na razie nawet nie próbuję wchodzić w związki, czuję zbyt wielki balast na sobie. I nie zamierzam na czyjeś barki składać swojej separacji, która w tym miejścu w którym mieszkam może przez 3 lata prowadzić do rozwodu. Poza tym.... Mimo wszystko wyrosłam z marzeń o związkach opartych jedynie na motylkach, choć wzajemne przyciąganie jest niezmiernie ważne. Przyjaźć i namiętność w związkach traktuję na równi. Jaką kiałabyś gwarancję w pierwszym związku? Nie wiem. Ja nikomu żadnej gwarancji nie jestem w stanie dać i nie zamierzam. Chciałabym mieć więcej niezobowiązujących znajomych, szukam takowych, ale mimo wszystko - nie trafiłam jakiegoś przypływu wink

Pojawiają się czasem duchy przeszłości... Warto się przyjrzeć wink Czasem to tak, że ktoś komu zależy - chce wykorzystać okazję. Czasem to tak, że los chce sprawdzić, czy zmieniłaś punkt odniesienia. Czasem - samo zauważenie pojawienia się kogoś ponownie, to wynik naszej "zmiany percepcji". Kiedyś, kiedy dziewczyny pisały tu o motylkach, ja poczułam się zdesperowana i napisałam o potencjalnych - bo czułam, że tak naprawdę nie mam o czym mówić. Bo nie mam. Z moimi doświadczeniami, "motylek" nabiera całkiem innego znaczenia wink

Nie będę ukrywać. Nie chcę namiętności od trzeciego spojrzenia, choć bdyby była poparta zrozumieniem nawzajem - była byniezłym fundamentem.
Chciałabym poznać kogoś podobengo do mnie. Chcącego mysleć i rozmawiać o tym co myśli. Bezpretensjonalnego, uczuciowego, troskliwego i lubiącego dbać o drobnostki smile O zwykłą kolację, ale ze świeczkami. O wieczór z muzyką w tle i na pogaduchach spędzonym... O spacer ręka w rękę nawet po miejskim chodniku... I nie chcę widzieć deklaracji na piśmie.... Chcę poznać kogoś w realu i sama na własne oczy w koledze znanym iks czasu zobaczyć kogoś z kim chciałabym być. W końcy, dzień za dniem go poznając - zrozumieć, że z takim zwykłym człowiekiem chciałabym być, bo czuję się bezpiecznie, pogodnie i zawsze jestem traktowana jak zwykła wartościowa osoba, a nie jak Herkules i Augiasz pospołu....

Bo ja zwykła, bezpretensjonalna, prosta dziewuszka jestem smile

ha a ja myślę jak Tobie odpowiedzieć smile Naprawdę tak mało wierzę w siebie? Tak to można odczytać? Fakt pozostałości niskiej samooceny i wiary w siebie z przeszłości są ale ,ze aż tak? No nie wiem, nie wiem może tak jest a ja tego nie widzę albo tak przekazuje informacje smile
Po napisaniu postu pomyslałam sobie nieco i lekko mnie oswieciło choć nie do końca. Otóż to co pisałam o mężczyznach, to potwierdzajacy sie schemat; ,,i tak na wkońcu zostaje sama''. Wypisz wymaluj wybieram takie coś, co potwierdza regułę. Czyli że trzeba go wyrzucić i zastapić nowym. Myslałam jak to zrobic bez negacji i nie bardzo mi szło, no bo nowa myśl- ,,nie jestem sama'', zawiera słowo ,,nie'' i nic nie mówi, więc to muszą być dwie afirmacje mniej więcej: mam zawsze wokół siebie wielu życzliwych i oddanych mi przyjaciół oraz jestem w szczęśliwym związku...cd. Kłania się praca nad wiekszą pewnością i wiarą w siebie nadal wciąż smile ale  jestem zadowolona, że jest o niebo lepiej niż kiedys tam, że potrafię duzo bardziej zadbać o siebie, chronić siebie a przy tym byc bardziej otwarta. Rzeczywiście budowanie wokół siebie muru wcale ale to wcale nie pwoduje że jest lepiej i bezpieczniej, przeciwnie właśnie otwartość a przy tym pewność że właśnie takie postepowanie jest ok i z tym czuje sie też ok może ochronić . Owszem szukam niezobowiązujących znajomości też i nie zależy mi na związku na siłe tylko dlatego, że napisałam że tak chciałabym. Zresztą moje bycie bez partnera przez tyle lat o czymś mówi ale ja już się nabyłam sama. Z drugiej strony nie chcę bylejakosci.
..,,dzień za dniem go poznając - zrozumieć, że z takim zwykłym człowiekiem chciałabym być, bo czuję się bezpiecznie, pogodnie i zawsze jestem traktowana jak zwykła wartościowa osoba, a nie jak Herkules i Augiasz pospołu....''    o to własnie chodzi smile  I dlatego buntuje się przed motylkami w brzuchu. Chyba nigdy nie rozumiałam tego. Mnie bolał brzuch wink
i całe szczęście, że dzieci nie maja byc całym naszym szczęściem. Cokolwiek byłoby to dziwne, krzywda dla niech i dla siebie.
I z wypłakiwaniem mam tez tak, że w realu juz wypłakana przyjdę powiedzmy na forum i mój obraz mnie jest inny, bo juz przepłakałam, juz wyrzuciłam z siebie (no nie zawsze) juz przegadałam (tez nie zawsze) itd. No i wchodze i trysne humorem tak? smile
Podobnie jest w relacjach/zwiazkach. Takie relacje, gdzie nie dzieli się więcej tylko mniej i co jakis czas- nie pozwala na zbudowanie prawdziwego obrazu osoby. Jak juz sie wyzłoszczę to sie spotkam? jak juz sie wypłacze, poradze z problemem? Do niczego? Przecież zakładam, że potencjalny partner będzie moim przyjacielem, zaraz po mnie samej jak juz do tego dojdę wink a przyjaźń to bycie także w niewygodnych sytuacjach.Właściwie to właśnie to stanowi o tym czy warto. 
Zabko ja już pisałam że w teorii świetna jestem? smile Całe szczęście, że teraz ze soba gadam jak z człowiekiem smile

chciałam nieco wykasować tekst żeby taki długi nie szedł i nie przechodzi przekierowania.

Ja bym tylko dodała, że budujemy mur kiedy odczuwamy strach. I ten mur powoduje, że boimy się jeszcze bardziej. Nie pozwala się odciąć niestety.
Mur, barykada, wojna.
Życie to wojna?
Z kim?
Ze sobą?

24,283

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
Liv4 napisał/a:

Takie relacje, gdzie nie dzieli się więcej tylko mniej i co jakis czas- nie pozwala na zbudowanie prawdziwego obrazu osoby. Jak juz sie wyzłoszczę to sie spotkam? jak juz sie wypłacze, poradze z problemem? Do niczego? Przecież zakładam, że potencjalny partner będzie moim przyjacielem, zaraz po mnie samej jak juz do tego dojdę wink a przyjaźń to bycie także w niewygodnych sytuacjach.Właściwie to właśnie to stanowi o tym czy warto. 
Zabko ja już pisałam że w teorii świetna jestem? smile Całe szczęście, że teraz ze soba gadam jak z człowiekiem smile

chciałam nieco wykasować tekst żeby taki długi nie szedł i nie przechodzi przekierowania.

Dziękuję, że nie wykasowałaś smile

Wiesz Liv... Rozumiem z każdym Twoim postem Ciebie coraz więcej smile Tylko wiesz.... Żeby naprawdę zrozumieć, trzeba poczuć się odrobinkę na tym samym miejscu...  W podobnej choćby sytuacji. Są tzw, zbiezne bez względu, ale są niezbieżne wink Co do relacji z mężczyznami - no co mam powiedzieć? Przecież Ty chyba dlatego nie chcesz za bardzo się wywnętrzać, bo jesteś świadoma że masz bardzo mądre zdanie na ten temat smile

Chyba biorąc pod uwagę Twoje decyzje - to nie tylko teoria? Bo ja sama sobie najmniej wierzę - z zasady. Postępowania. Bo nie chodzi o doświadczenia i praktykę, ta świadczy inaczej....

Potencjalny partner w moim wyborażeniu powinien być przyjacielem i kochankiem. Miałam kochanka - zdradził. Miałam przyjaciela - nie był nim, wolał siebie. Jedno co chcę, to czuć że to co sprawia mi dyskomfort w relacjach, jest rzeczywistym problemem. Bo tak to się kończy. W końcu zaufać sobie samej a nie własnym ideałom. Może osoba podobna do mnie jest na drugiej półkuli ale to nie oznacza, że mam krzywdzić siebie i najbliższych dopasowując dostępnych mi ludzi do swojego życia. Może tej osoby nie spotkam, jest takie ryzyko. Mam prawo szukać. Nie muszę się dopasowywać. Moje ideały szczerości, uczciwości i prawdomówności, jaka jestem i czego oczekuję  - są dość jasne.

Twoje też smile

I jakoś nie widzę, bym była nieszczera wobec ludzi. Bym nimi manipulowała. Sobie mam  wierzyć. Sobie ufać smile Jeśli w związku jestem w niewygodnej sytuacji, to nikogo nie zostawię. Zdecydowałam się na związek - to rodzi konsekwencje moich własnych decyzji.

Ale bądźmy wobec siebie ludźmi, bądźmy szczerzy, uczciwi, prostolinijni, przyznajmy się do błędów. Wyciągajmy wnioski. Jeśli każde dla siebie jedynie - dziękuję, nie. Związek to partnerstwo. A to oznacza współpracę. Jak dla mnie.

Podoba mi sir z tym dyskomfortem.
Dobrze byłoby czuć na 100 proc., że to co czujemy jest właśnie tym, a nie innym czymś.
Że to nie zwidy, halucynacje i inne takie smile

24,284

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Potrzebuje porady.
Próbowałam zerwać znajomość z d. Na początku byłam uprzejma i mówiłam, że nie jestem gotowa na związek. Później jak widziłam 50 nie odebranych połączeń i 50 sms-ów, zaczęłam unikać go bardziej i bardziej. Następnie nie zgodziłam się na wspólny wyjazd, w odwecie napisał do 2 bliskich mi osób, że tak go krzywdzę, że on tyle mi daje, a ja niewdzięczna.

Maile, sms, telefony, w których są bardzo silne wyznania miłosne, żal do mnie, obwinianie mnie, informacje o tym, że jego  zycie nie ma sensu, że boi się być sam, że bez kontaktu ze mną może ...., jak również nazywa mnie potworem. Jezu BOJĘ SIĘ.

Zmieniłam numer, ale boję się że sobie coś zrobi. Przecież nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Jestem zdruzgotana!. Panika, dziś miałam pierwszy atak lęku od roku. Przecież gdybym mogła i chciała z nim być to bym była, ale są też inne wyjścia, takie że dwoje ludzi nie decyduje się na bycie razem. Po tym wszystkim nie chce mieć z nim kontaktu, nawet koleżeńskiego.
Cholera, on jest chory na nerwicę, jak ja zresztą. Po prostu nie mogę mu pomóc bo sama muszę odzyskać równowagę.

24,285

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
Liv4 napisał/a:

Takie relacje, gdzie nie dzieli się więcej tylko mniej i co jakis czas- nie pozwala na zbudowanie prawdziwego obrazu osoby. Jak juz sie wyzłoszczę to sie spotkam? jak juz sie wypłacze, poradze z problemem? Do niczego? Przecież zakładam, że potencjalny partner będzie moim przyjacielem, zaraz po mnie samej jak juz do tego dojdę wink a przyjaźń to bycie także w niewygodnych sytuacjach.Właściwie to właśnie to stanowi o tym czy warto. 
Zabko ja już pisałam że w teorii świetna jestem? smile Całe szczęście, że teraz ze soba gadam jak z człowiekiem smile

chciałam nieco wykasować tekst żeby taki długi nie szedł i nie przechodzi przekierowania.

Dziękuję, że nie wykasowałaś smile

Wiesz Liv... Rozumiem z każdym Twoim postem Ciebie coraz więcej smile Tylko wiesz.... Żeby naprawdę zrozumieć, trzeba poczuć się odrobinkę na tym samym miejscu...  W podobnej choćby sytuacji. Są tzw, zbiezne bez względu, ale są niezbieżne wink Co do relacji z mężczyznami - no co mam powiedzieć? Przecież Ty chyba dlatego nie chcesz za bardzo się wywnętrzać, bo jesteś świadoma że masz bardzo mądre zdanie na ten temat smile

Chyba biorąc pod uwagę Twoje decyzje - to nie tylko teoria? Bo ja sama sobie najmniej wierzę - z zasady. Postępowania. Bo nie chodzi o doświadczenia i praktykę, ta świadczy inaczej....

Potencjalny partner w moim wyborażeniu powinien być przyjacielem i kochankiem. Miałam kochanka - zdradził. Miałam przyjaciela - nie był nim, wolał siebie. Jedno co chcę, to czuć że to co sprawia mi dyskomfort w relacjach, jest rzeczywistym problemem. Bo tak to się kończy. W końcu zaufać sobie samej a nie własnym ideałom. Może osoba podobna do mnie jest na drugiej półkuli ale to nie oznacza, że mam krzywdzić siebie i najbliższych dopasowując dostępnych mi ludzi do swojego życia. Może tej osoby nie spotkam, jest takie ryzyko. Mam prawo szukać. Nie muszę się dopasowywać. Moje ideały szczerości, uczciwości i prawdomówności, jaka jestem i czego oczekuję  - są dość jasne.

Twoje też smile

I jakoś nie widzę, bym była nieszczera wobec ludzi. Bym nimi manipulowała. Sobie mam  wierzyć. Sobie ufać smile Jeśli w związku jestem w niewygodnej sytuacji, to nikogo nie zostawię. Zdecydowałam się na związek - to rodzi konsekwencje moich własnych decyzji.

Ale bądźmy wobec siebie ludźmi, bądźmy szczerzy, uczciwi, prostolinijni, przyznajmy się do błędów. Wyciągajmy wnioski. Jeśli każde dla siebie jedynie - dziękuję, nie. Związek to partnerstwo. A to oznacza współpracę. Jak dla mnie.

Super, cieszę się że mnie rozmiesz Zabko, czyli daję się poznać mimo wszystko. Tak, to prawda, żeby zupełnie zrozumieć trzeba przejść podobne.
Widzisz kochana ja nie zauważam, że aż tak mało mówię/piszę tzn. wydaje mi się, że piszę dość, że niepotrzebne jest więcej. Ogólnie jestem konkretna, przynajmniej tak mi się wydaje, lubie fakty. Owszem bywam i marudna kiedy potrzebuje byc marudna, wtedy tak mi się chce marudzić..na szczęście rzadko, a ostatnio dziś chciałam przez kilka chwil pomarudzić jak tęsknię. Mądrość mądrością smile Do mnie bardzo pasuje tytuł książki:Mądre kobiety głupie postepowanie. W kwestii ,,mądra'' tez mam swój zamiennik-doświadczajaca-doświadczona, skopana dość, by wyciagać wnioski i nie popełniać błędów lub znacznie mniej. Czasem jest tak, że pozostałości dawnego lubowaniu się w ryzyku dają o sobie znać(kiedys o tym nie wiedziałam że tak jest) i poddaję się chwili ale wcześniej godzę się ze soba na konsekwencje. Jesli idzie to za daleko lub konsekwencje byłyby za duże , to interweniuję bardziej zdecydowanie.
Szczerość, uczciwość.. uwielbiam takich ludzi smile Jestem za prostymi zasadami, za prostymi i uczciwymi wartościami, własnie te wymienione przez Ciebie Żabko. Niemniej bywam wredna, z tego jednego jestem wciąż niezadowolona, doskwiera mi to najbardziej. No może nie tyle wredność co brak cierpliwości w stosunku do dzieci, kończy sie krzykiem. Pliss nie krytykujcie będę pracowac nad tym, bo tak na prawdę do tej pory jakoś  się nie złożyło bym przysiadła nad tym. Tak tylko pobieznie zawsze mając powazniejsze sprawy. Może nie jest tak źle skoro przy ,,dobrej pogodzie'' dzieciaki obsypuja mnie komplementami ale podczas burzy nie chcą mnie znać smile
Tak zwiazek to partnerstwo także związek z dziećmi choć kapitanem jestem nadal ja.

24,286

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:
Liv4 napisał/a:
zabka-k napisał/a:

Liv, myślę i myślę i chciałabym naprawdę Ci odpowiedzieć - tak z głebi serca i głębi mnie. I naprawdę muszę po prostu pomyśleć smile A to dobrze smile

Ale wysłałaś tongue A ja wielu rzeczy nie wyślę publicznie! Zawsze mam wytłumaczenie - mam z kim pogadać w realu - nie wszystko muszę wyrzucać na forum. Tylko chwilka.... Chyba powinnam wszystkich traktować tak samo? Prawda? A potem - ja się komuś wygadam i w rezultacie macie o mnie błędne mniemanie, bo face to face jednak moja pogoda ducha choć zauważalna, to dla bardziej "wkręconych" nie rzuca się tak w oczy... Po prostu przy mnie najbardziej zaprzyjaźnione osoby nie udają że problemów nie mają (do nikogo nie piję, chodzi mi o to, że moje podejście już tych najbliższych osób nie ściąga na tor myślenia o mnie, jak o najmniej przejmującej się osobie świata i najsilniejszej do tego!). Ja też nie, choć napewno nie mówię zamiast "dzień dobry" - mam doła wink No przecież wiesz o co mi chodzi....?

Jeśli chce się płakać - to jest powód. Tylko trzeba samemu go zidentyfikować. Gdybym tyle czasu nie mimo wszystko nie spędzała na myśleniu, to bym może pomyślała, że to powierzchowne. Że to chwila. Nie.... To podświadoma świadomość wink Podśmiewam się, ale po tylu miesiącach myślenia i na terapii i tutaj na całym forum i w realu - wiem, czym są moje "upiory". Wiem. Ale nie chcę, żeby ktoś ze mną je przepłakiwał, bo to zrobić muszę ja sama tak naprawdę. Tak w gruncie rzeczy ja muszę wyciągnąć wnioski. Konstruktywne. Domyślam się, że wiesz o co mi chodzi... Aktualnie mam swoje powody. I wręcz - jak Ty chyba? - nie chcę ich przegadać z każdym. Chcę je przegadać sama z sobą. Już tak mocno siebie poznałam. Wiem, że powód płaczu nie jest bezsensowny. Mam powód. I potrzebuję się wypłakać. Sobie. Rozumiem Cię. KIedyś zawsze przychodzi chwila, kiedy płacz komuś w mankiet nic nie daje. Tak naprawdę najwięcej daje to, co samemu sobie się wypłacze. I dopiero wtedy warto się wypłakać komuś. Tylko szczerość wobec siebie jest najważniejsza. Ja też chciałabym się wypłakać komuś - ale sobie jeszcze do końca nie potrafiłam.

Liv - też lubię. I koszulkę i dzielenie. Tylko... Na razie mam koszulkę... Bez podziału i przydziału wink I wiem, że nie jestem w stanie szukać "na silę". Ogólnie wszystko co dziś piszę wynila z czegoś co zrobiłam dziś właśnie, ale chyba powinnam się do tego odnieść odrębnie.... Przysiąść i napisać - zamiast jakiegoś bloga - to tak od serca... Z pełną świadomością...

Nigdy dzieci nie powinny być całym światem kobiety. Szczególnie tej, która jest samotną matką. Ale i także partner nie powinien tym całym światem być - kiedykolwiek. Bo - Ty wiesz, zostaje pustka... Tak szczerze? Co może dzieciom dać kobieta, której całym światem są właśnie dzieci??? Jakie one będą miały wpojone wartości? Echhhhh.... Jaka przyszłość przed nimi???? ŻADNA, bo z góry mogę domniemywać problemów.... sad Dzieciom, każdym, napewno służy przebywanie wśród dorosłych w zdrowych związkach. O co chodzi w związku zdrowym, przecież kto ma wiedzieć, jak nie Ty?

Wiesz co Liv.... Tak siedzę  i myślę cały czas.... Dlaczego Liv Ty się czujesz źle z własnymi wnioskami? Jakoś tak.... Dlaczego Ty nie czujesz się pewnie z tym, jak postępujesz? Dlaczego Ty sobie nie wierzysz??? Ranyyyy! Liv smile O mężczyznach piszesz rozsądnie... Ja nie wiem, naprawdę nie wiem, czemu Ty sobie nie wierzysz... Bo jak czytam Ciebie.... To jak można nie wierzyć sobie, kiedy się tyle o sobie wie i cały czas potrafi wyciągać wnioski...  Ja.... Ja na razie nawet nie próbuję wchodzić w związki, czuję zbyt wielki balast na sobie. I nie zamierzam na czyjeś barki składać swojej separacji, która w tym miejścu w którym mieszkam może przez 3 lata prowadzić do rozwodu. Poza tym.... Mimo wszystko wyrosłam z marzeń o związkach opartych jedynie na motylkach, choć wzajemne przyciąganie jest niezmiernie ważne. Przyjaźć i namiętność w związkach traktuję na równi. Jaką kiałabyś gwarancję w pierwszym związku? Nie wiem. Ja nikomu żadnej gwarancji nie jestem w stanie dać i nie zamierzam. Chciałabym mieć więcej niezobowiązujących znajomych, szukam takowych, ale mimo wszystko - nie trafiłam jakiegoś przypływu wink

Pojawiają się czasem duchy przeszłości... Warto się przyjrzeć wink Czasem to tak, że ktoś komu zależy - chce wykorzystać okazję. Czasem to tak, że los chce sprawdzić, czy zmieniłaś punkt odniesienia. Czasem - samo zauważenie pojawienia się kogoś ponownie, to wynik naszej "zmiany percepcji". Kiedyś, kiedy dziewczyny pisały tu o motylkach, ja poczułam się zdesperowana i napisałam o potencjalnych - bo czułam, że tak naprawdę nie mam o czym mówić. Bo nie mam. Z moimi doświadczeniami, "motylek" nabiera całkiem innego znaczenia wink

Nie będę ukrywać. Nie chcę namiętności od trzeciego spojrzenia, choć bdyby była poparta zrozumieniem nawzajem - była byniezłym fundamentem.
Chciałabym poznać kogoś podobengo do mnie. Chcącego mysleć i rozmawiać o tym co myśli. Bezpretensjonalnego, uczuciowego, troskliwego i lubiącego dbać o drobnostki smile O zwykłą kolację, ale ze świeczkami. O wieczór z muzyką w tle i na pogaduchach spędzonym... O spacer ręka w rękę nawet po miejskim chodniku... I nie chcę widzieć deklaracji na piśmie.... Chcę poznać kogoś w realu i sama na własne oczy w koledze znanym iks czasu zobaczyć kogoś z kim chciałabym być. W końcy, dzień za dniem go poznając - zrozumieć, że z takim zwykłym człowiekiem chciałabym być, bo czuję się bezpiecznie, pogodnie i zawsze jestem traktowana jak zwykła wartościowa osoba, a nie jak Herkules i Augiasz pospołu....

Bo ja zwykła, bezpretensjonalna, prosta dziewuszka jestem smile

ha a ja myślę jak Tobie odpowiedzieć smile Naprawdę tak mało wierzę w siebie? Tak to można odczytać? Fakt pozostałości niskiej samooceny i wiary w siebie z przeszłości są ale ,ze aż tak? No nie wiem, nie wiem może tak jest a ja tego nie widzę albo tak przekazuje informacje smile
Po napisaniu postu pomyslałam sobie nieco i lekko mnie oswieciło choć nie do końca. Otóż to co pisałam o mężczyznach, to potwierdzajacy sie schemat; ,,i tak na wkońcu zostaje sama''. Wypisz wymaluj wybieram takie coś, co potwierdza regułę. Czyli że trzeba go wyrzucić i zastapić nowym. Myslałam jak to zrobic bez negacji i nie bardzo mi szło, no bo nowa myśl- ,,nie jestem sama'', zawiera słowo ,,nie'' i nic nie mówi, więc to muszą być dwie afirmacje mniej więcej: mam zawsze wokół siebie wielu życzliwych i oddanych mi przyjaciół oraz jestem w szczęśliwym związku...cd. Kłania się praca nad wiekszą pewnością i wiarą w siebie nadal wciąż smile ale  jestem zadowolona, że jest o niebo lepiej niż kiedys tam, że potrafię duzo bardziej zadbać o siebie, chronić siebie a przy tym byc bardziej otwarta. Rzeczywiście budowanie wokół siebie muru wcale ale to wcale nie pwoduje że jest lepiej i bezpieczniej, przeciwnie właśnie otwartość a przy tym pewność że właśnie takie postepowanie jest ok i z tym czuje sie też ok może ochronić . Owszem szukam niezobowiązujących znajomości też i nie zależy mi na związku na siłe tylko dlatego, że napisałam że tak chciałabym. Zresztą moje bycie bez partnera przez tyle lat o czymś mówi ale ja już się nabyłam sama. Z drugiej strony nie chcę bylejakosci.
..,,dzień za dniem go poznając - zrozumieć, że z takim zwykłym człowiekiem chciałabym być, bo czuję się bezpiecznie, pogodnie i zawsze jestem traktowana jak zwykła wartościowa osoba, a nie jak Herkules i Augiasz pospołu....''    o to własnie chodzi smile  I dlatego buntuje się przed motylkami w brzuchu. Chyba nigdy nie rozumiałam tego. Mnie bolał brzuch wink
i całe szczęście, że dzieci nie maja byc całym naszym szczęściem. Cokolwiek byłoby to dziwne, krzywda dla niech i dla siebie.
I z wypłakiwaniem mam tez tak, że w realu juz wypłakana przyjdę powiedzmy na forum i mój obraz mnie jest inny, bo juz przepłakałam, juz wyrzuciłam z siebie (no nie zawsze) juz przegadałam (tez nie zawsze) itd. No i wchodze i trysne humorem tak? smile
Podobnie jest w relacjach/zwiazkach. Takie relacje, gdzie nie dzieli się więcej tylko mniej i co jakis czas- nie pozwala na zbudowanie prawdziwego obrazu osoby. Jak juz sie wyzłoszczę to sie spotkam? jak juz sie wypłacze, poradze z problemem? Do niczego? Przecież zakładam, że potencjalny partner będzie moim przyjacielem, zaraz po mnie samej jak juz do tego dojdę wink a przyjaźń to bycie także w niewygodnych sytuacjach.Właściwie to właśnie to stanowi o tym czy warto. 
Zabko ja już pisałam że w teorii świetna jestem? smile Całe szczęście, że teraz ze soba gadam jak z człowiekiem smile

chciałam nieco wykasować tekst żeby taki długi nie szedł i nie przechodzi przekierowania.

Ja bym tylko dodała, że budujemy mur kiedy odczuwamy strach. I ten mur powoduje, że boimy się jeszcze bardziej. Nie pozwala się odciąć niestety.
Mur, barykada, wojna.
Życie to wojna?
Z kim?
Ze sobą?

Wygląda na to, że najbardziej ze sobą. Burzymy mury? smile

24,287

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
sluuu napisał/a:

Potrzebuje porady.
Próbowałam zerwać znajomość z d. Na początku byłam uprzejma i mówiłam, że nie jestem gotowa na związek. Później jak widziłam 50 nie odebranych połączeń i 50 sms-ów, zaczęłam unikać go bardziej i bardziej. Następnie nie zgodziłam się na wspólny wyjazd, w odwecie napisał do 2 bliskich mi osób, że tak go krzywdzę, że on tyle mi daje, a ja niewdzięczna.

Maile, sms, telefony, w których są bardzo silne wyznania miłosne, żal do mnie, obwinianie mnie, informacje o tym, że jego  zycie nie ma sensu, że boi się być sam, że bez kontaktu ze mną może ...., jak również nazywa mnie potworem. Jezu BOJĘ SIĘ.

Zmieniłam numer, ale boję się że sobie coś zrobi. Przecież nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Jestem zdruzgotana!. Panika, dziś miałam pierwszy atak lęku od roku. Przecież gdybym mogła i chciała z nim być to bym była, ale są też inne wyjścia, takie że dwoje ludzi nie decyduje się na bycie razem. Po tym wszystkim nie chce mieć z nim kontaktu, nawet koleżeńskiego.
Cholera, on jest chory na nerwicę, jak ja zresztą. Po prostu nie mogę mu pomóc bo sama muszę odzyskać równowagę.

Wygląda na to, że pan jest strasznie niedojrzały emocjonalnie i strasznie manipuluje. Ja bym sie trzymała tego:
,,nie mogę mu pomóc bo sama muszę odzyskać równowagę''

24,288

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam,może mój problem trochę odstaje od tego forum, ale poniekąd kocham za bardzo tylko nie wiem kogo. Samą siebie, ich, czy nikogo ?

Proszę o pomoc.

Od 10 lat jestem ze swoim chłopakiem, zaczeliśmy się spotykać gdy miałam 15 lat. Bywało różnie. on jest 4 lata starszy, były zdrady, rozstania i powroty. Kocham go, i jak tylko pomyślę, że mogłabym go stracić to na samą myśl mam łezki w oczach.
Od ponad dwoch lat jednak kocham też jego brata. Rok temu jak się upił powiedział,że mnie kocha i zaczął całować. Na drugi dzień chyba nic nie pamiętał albo tak dobrze udawał, jak ja,że nic się nie stało. Podobno pijany prawde powie bo mu wszystko wisi, przynajmniej ja tak mam i dlatego uznałam,że mówiąc kocham nie kłamał. Mieszkamy w trojke, staram się o nim nie myśleć ale to trudne, śni mi się po nocach. Nie potrafię przestać o nim myśleć. Kocham ich obu !! Zawsze robię im rano śniadanie, kawę.
Co robić ? Czy on naprawde moze mnie kochac ale to ukrywa bo nie chce bratu odbic dziewczyny albo mysli ze ja bym go nie chciała ?

Czy ktoś mial podobny problem czy tylko ja jestem tak glupia ?

24,289

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liv4 napisał/a:

Super, cieszę się że mnie rozmiesz Zabko, czyli daję się poznać mimo wszystko. Tak, to prawda, żeby zupełnie zrozumieć trzeba przejść podobne.
Widzisz kochana ja nie zauważam, że aż tak mało mówię/piszę tzn. wydaje mi się, że piszę dość, że niepotrzebne jest więcej. Ogólnie jestem konkretna, przynajmniej tak mi się wydaje, lubie fakty. Owszem bywam i marudna kiedy potrzebuje byc marudna, wtedy tak mi się chce marudzić..na szczęście rzadko, a ostatnio dziś chciałam przez kilka chwil pomarudzić jak tęsknię. Mądrość mądrością smile Do mnie bardzo pasuje tytuł książki:Mądre kobiety głupie postepowanie. W kwestii ,,mądra'' tez mam swój zamiennik-doświadczajaca-doświadczona, skopana dość, by wyciagać wnioski i nie popełniać błędów lub znacznie mniej. Czasem jest tak, że pozostałości dawnego lubowaniu się w ryzyku dają o sobie znać(kiedys o tym nie wiedziałam że tak jest) i poddaję się chwili ale wcześniej godzę się ze soba na konsekwencje. Jesli idzie to za daleko lub konsekwencje byłyby za duże , to interweniuję bardziej zdecydowanie.
Szczerość, uczciwość.. uwielbiam takich ludzi smile Jestem za prostymi zasadami, za prostymi i uczciwymi wartościami, własnie te wymienione przez Ciebie Żabko. Niemniej bywam wredna, z tego jednego jestem wciąż niezadowolona, doskwiera mi to najbardziej. No może nie tyle wredność co brak cierpliwości w stosunku do dzieci, kończy sie krzykiem. Pliss nie krytykujcie będę pracowac nad tym, bo tak na prawdę do tej pory jakoś  się nie złożyło bym przysiadła nad tym. Tak tylko pobieznie zawsze mając powazniejsze sprawy. Może nie jest tak źle skoro przy ,,dobrej pogodzie'' dzieciaki obsypuja mnie komplementami ale podczas burzy nie chcą mnie znać smile
Tak zwiazek to partnerstwo także związek z dziećmi choć kapitanem jestem nadal ja.

Już chyba się domyślam, czemu Cię tak "męczyłam" kiedyś wink Bo jak postanowiłam się wychlipać - to chlipałam sobie sama w rękaw. Wiem po co - musiałam sama sobie w swój sposób przemyśleć sama. Dziś mam, a raczej miałam urlop. tysiąc spraw do załatwienia, ale udało mi się przemyśleć ważną dla mnie sprawę i ją analitycznie w części podsumować. No bo czasem trzeba samemu... Bo to zwykła dorosłość jest, dojrzałość smile Ja nie mówię, mogę opowiedzieć - nawet ze szczegółami - ale to nie o to chodzi, by mówić i mówić i mówić, tylko by... Zrobić to co należy, co jest uczciwe, choć wymaga z naszej strony ogromnej motywacji. Samodzielnej motywacji, nie uwarunkowanej kimś. Kimkolwiek by nie był. wink
Czasem podnoszę głos... Wiesz, najszybciej daję się wyprowadzić z równowagi starszej Niuńce. No - ale to jest już przyszła kobietka wink Ma swoje racje, ale jednocześnie miliony zwątpień, które przelewa na mnie. Bronię się, ale czasem po prostu wszystkie odnóża mi opadają! tongue A potem ona sobie jedzie gdzieś na wakacje i codziennie wysyła mi całuski smile I jak tu nie wielbić kogoś, kto uczy się argumentować (w wredny sposób, ale uczymy się szacunku do siebie i nie podkładania sobie nóg) ale umie już, choćby z odległości, docenić związek? Echhhh, wiem, że sporo przede mną, by moja córeńka nauczyła się rozmawiać, ale już i tak po tym niecałym roku terapii jest MEGA LEPIEJ smile

Podnoszę głos na maluchy. Ale już nie tak, jak onegdaj.... Nie wiem, czy zmieniłam tembr głosu, bardziej chyba odniesienie? Nie wrzeszczę dla wrzasku wink Mówię, mówię, mówię, niestety - czasen muszę głoooośniej, bo królewny nie słyszą wink A potem jedna leci robić to co zapomniała i to za siostrę też, a druga stoi i z takim szczerym wyrazem o oczetach mówi "Mamo, Ty masz rację".

No i jak tu nie wziąść te dwa maluchy na ręcę i nie wycałować wink

Nie czytałam tej ksiązki. Wiesz... Ja lubię się uczyć na sobie.... Nie umiem jeszcze napisać, co o sobie przeczytałam... Jakbym mogła, to bym maczugą się zdzieliła wink Za tracenie siebie tytułem dwóch nogawek wink

Cierpliwości mam więcejjjjjj smile Mam, bo ogólnie rozumiem że dzieci są dziećmi zanim staną się dorosłymi. Ode mnie zależy, czy będa wyrozumiałe dla błędów swoich dzieci wynikających po prostu z niewiedzy. Ale dzieci mają prawo nie wiedzieć. A nawet mają prawo nie być konsekwentne nawet jeśli obiecują "poprawę". To moją rolą jest wytłumaczyć, czym kończy się dana ich decyzja. Ja wiem, że najczęściej empirycznie wszyscy się uczymy. Ale jeśli dzieci mnie będą szanować, to choć części problemów sobie zaoszczędzą.

Też czasem mam zdecydowanie "dość". Uczę się mówić smile Z jakiego powodu i czego mam dość. I że nie będę robić sobie na przekór i swojemu zdrowiu. Na prostym przykładzie, takim "głupiutkim"  -dziś do 15.00 wybiegłąmam się z dziećmi na maksa. Miały wrażeń co niemiara od samego otwarcia oczek. Miałam 3 godz wolnego na zakupy. Po moim powrocie rwetes - Mama, chce tu, chcę tam. Wytłumaczyłam, że nie, że teraz muszę się zająć tym i tamtym. I dzieci spytały - ale odpoczniesz, zanim zaczniesz znowu pracować? Posiedzisz też z nami? Prosimy!

tongue smile
Ja się nauczyłam mówić, że mama nie ze stopu żelaza ani z granitu. Nauczyłam się bawić, cokolwiek to oznacza. Nauczyłam się mówić, co mam do zrobienia i na co możemy sobie w kwestii zabawy pozwolić. Wprowadziłam "kotka" do rozmów - ten mówi, kto kotka w rączce ma wink Próbuje wypracować dla każdej z nas odrobinkę czasu.

Jestem kapitanicą, ale moi pierwsi oficerowie są mi niezmiernie potrzebni smile Miałaś mnóstwo nerwów. Bardzo mocno trzymam kciuki, bys w nowym miejscu znalazła i inspirację i satysfakcję smile Spokój dale prawie wszystko, tylko ta reszta zależy od nas wink

24,290

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
sluuu napisał/a:

Potrzebuje porady.
Próbowałam zerwać znajomość z d. Na początku byłam uprzejma i mówiłam, że nie jestem gotowa na związek. Później jak widziłam 50 nie odebranych połączeń i 50 sms-ów, zaczęłam unikać go bardziej i bardziej. Następnie nie zgodziłam się na wspólny wyjazd, w odwecie napisał do 2 bliskich mi osób, że tak go krzywdzę, że on tyle mi daje, a ja niewdzięczna.

Maile, sms, telefony, w których są bardzo silne wyznania miłosne, żal do mnie, obwinianie mnie, informacje o tym, że jego  zycie nie ma sensu, że boi się być sam, że bez kontaktu ze mną może ...., jak również nazywa mnie potworem. Jezu BOJĘ SIĘ.

Zmieniłam numer, ale boję się że sobie coś zrobi. Przecież nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Jestem zdruzgotana!. Panika, dziś miałam pierwszy atak lęku od roku. Przecież gdybym mogła i chciała z nim być to bym była, ale są też inne wyjścia, takie że dwoje ludzi nie decyduje się na bycie razem. Po tym wszystkim nie chce mieć z nim kontaktu, nawet koleżeńskiego.
Cholera, on jest chory na nerwicę, jak ja zresztą. Po prostu nie mogę mu pomóc bo sama muszę odzyskać równowagę.

Coś co robi ktoś to jego sprawa i jego odpowiedzialność. Wiem, że to nie brzmi fajnie. Ale takie straszenia i szantaże to jest manipulacja. W drastyczny sposób skierowana na wywołanie konkretnej reakcji.

24,291

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Masz rację hmm, w momentach mojej paniki powtarzam to sobie.

24,292

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liv4 napisał/a:
hm... napisał/a:
Liv4 napisał/a:

ha a ja myślę jak Tobie odpowiedzieć smile Naprawdę tak mało wierzę w siebie? Tak to można odczytać? Fakt pozostałości niskiej samooceny i wiary w siebie z przeszłości są ale ,ze aż tak? No nie wiem, nie wiem może tak jest a ja tego nie widzę albo tak przekazuje informacje smile
Po napisaniu postu pomyslałam sobie nieco i lekko mnie oswieciło choć nie do końca. Otóż to co pisałam o mężczyznach, to potwierdzajacy sie schemat; ,,i tak na wkońcu zostaje sama''. Wypisz wymaluj wybieram takie coś, co potwierdza regułę. Czyli że trzeba go wyrzucić i zastapić nowym. Myslałam jak to zrobic bez negacji i nie bardzo mi szło, no bo nowa myśl- ,,nie jestem sama'', zawiera słowo ,,nie'' i nic nie mówi, więc to muszą być dwie afirmacje mniej więcej: mam zawsze wokół siebie wielu życzliwych i oddanych mi przyjaciół oraz jestem w szczęśliwym związku...cd. Kłania się praca nad wiekszą pewnością i wiarą w siebie nadal wciąż smile ale  jestem zadowolona, że jest o niebo lepiej niż kiedys tam, że potrafię duzo bardziej zadbać o siebie, chronić siebie a przy tym byc bardziej otwarta. Rzeczywiście budowanie wokół siebie muru wcale ale to wcale nie pwoduje że jest lepiej i bezpieczniej, przeciwnie właśnie otwartość a przy tym pewność że właśnie takie postepowanie jest ok i z tym czuje sie też ok może ochronić . Owszem szukam niezobowiązujących znajomości też i nie zależy mi na związku na siłe tylko dlatego, że napisałam że tak chciałabym. Zresztą moje bycie bez partnera przez tyle lat o czymś mówi ale ja już się nabyłam sama. Z drugiej strony nie chcę bylejakosci.
..,,dzień za dniem go poznając - zrozumieć, że z takim zwykłym człowiekiem chciałabym być, bo czuję się bezpiecznie, pogodnie i zawsze jestem traktowana jak zwykła wartościowa osoba, a nie jak Herkules i Augiasz pospołu....''    o to własnie chodzi smile  I dlatego buntuje się przed motylkami w brzuchu. Chyba nigdy nie rozumiałam tego. Mnie bolał brzuch wink
i całe szczęście, że dzieci nie maja byc całym naszym szczęściem. Cokolwiek byłoby to dziwne, krzywda dla niech i dla siebie.
I z wypłakiwaniem mam tez tak, że w realu juz wypłakana przyjdę powiedzmy na forum i mój obraz mnie jest inny, bo juz przepłakałam, juz wyrzuciłam z siebie (no nie zawsze) juz przegadałam (tez nie zawsze) itd. No i wchodze i trysne humorem tak? smile
Podobnie jest w relacjach/zwiazkach. Takie relacje, gdzie nie dzieli się więcej tylko mniej i co jakis czas- nie pozwala na zbudowanie prawdziwego obrazu osoby. Jak juz sie wyzłoszczę to sie spotkam? jak juz sie wypłacze, poradze z problemem? Do niczego? Przecież zakładam, że potencjalny partner będzie moim przyjacielem, zaraz po mnie samej jak juz do tego dojdę wink a przyjaźń to bycie także w niewygodnych sytuacjach.Właściwie to właśnie to stanowi o tym czy warto. 
Zabko ja już pisałam że w teorii świetna jestem? smile Całe szczęście, że teraz ze soba gadam jak z człowiekiem smile

chciałam nieco wykasować tekst żeby taki długi nie szedł i nie przechodzi przekierowania.

Ja bym tylko dodała, że budujemy mur kiedy odczuwamy strach. I ten mur powoduje, że boimy się jeszcze bardziej. Nie pozwala się odciąć niestety.
Mur, barykada, wojna.
Życie to wojna?
Z kim?
Ze sobą?

Wygląda na to, że najbardziej ze sobą. Burzymy mury? smile

Nie budujemy.
Jeśli wybudowałyśmy, burzymy oczywiście smile

24,293

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liv4 napisał/a:
sluuu napisał/a:

Potrzebuje porady.
Próbowałam zerwać znajomość z d. Na początku byłam uprzejma i mówiłam, że nie jestem gotowa na związek. Później jak widziłam 50 nie odebranych połączeń i 50 sms-ów, zaczęłam unikać go bardziej i bardziej. Następnie nie zgodziłam się na wspólny wyjazd, w odwecie napisał do 2 bliskich mi osób, że tak go krzywdzę, że on tyle mi daje, a ja niewdzięczna.

Maile, sms, telefony, w których są bardzo silne wyznania miłosne, żal do mnie, obwinianie mnie, informacje o tym, że jego  zycie nie ma sensu, że boi się być sam, że bez kontaktu ze mną może ...., jak również nazywa mnie potworem. Jezu BOJĘ SIĘ.

Zmieniłam numer, ale boję się że sobie coś zrobi. Przecież nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Jestem zdruzgotana!. Panika, dziś miałam pierwszy atak lęku od roku. Przecież gdybym mogła i chciała z nim być to bym była, ale są też inne wyjścia, takie że dwoje ludzi nie decyduje się na bycie razem. Po tym wszystkim nie chce mieć z nim kontaktu, nawet koleżeńskiego.
Cholera, on jest chory na nerwicę, jak ja zresztą. Po prostu nie mogę mu pomóc bo sama muszę odzyskać równowagę.

Wygląda na to, że pan jest strasznie niedojrzały emocjonalnie i strasznie manipuluje. Ja bym sie trzymała tego:
,,nie mogę mu pomóc bo sama muszę odzyskać równowagę''

Mnie to się widzi taki strach przed samotnością. Panicznie boi sir tego co wtedy będzie. Boi się, że nie da sobie rady.

24,294

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
ni3zd3cydowana napisał/a:

Witam,może mój problem trochę odstaje od tego forum, ale poniekąd kocham za bardzo tylko nie wiem kogo. Samą siebie, ich, czy nikogo ?

Proszę o pomoc.

Od 10 lat jestem ze swoim chłopakiem, zaczeliśmy się spotykać gdy miałam 15 lat. Bywało różnie. on jest 4 lata starszy, były zdrady, rozstania i powroty. Kocham go, i jak tylko pomyślę, że mogłabym go stracić to na samą myśl mam łezki w oczach.
Od ponad dwoch lat jednak kocham też jego brata. Rok temu jak się upił powiedział,że mnie kocha i zaczął całować. Na drugi dzień chyba nic nie pamiętał albo tak dobrze udawał, jak ja,że nic się nie stało. Podobno pijany prawde powie bo mu wszystko wisi, przynajmniej ja tak mam i dlatego uznałam,że mówiąc kocham nie kłamał. Mieszkamy w trojke, staram się o nim nie myśleć ale to trudne, śni mi się po nocach. Nie potrafię przestać o nim myśleć. Kocham ich obu !! Zawsze robię im rano śniadanie, kawę.
Co robić ? Czy on naprawde moze mnie kochac ale to ukrywa bo nie chce bratu odbic dziewczyny albo mysli ze ja bym go nie chciała ?

Czy ktoś mial podobny problem czy tylko ja jestem tak glupia ?

Jesteś pewna, że to miłość?
Co to jest miłość?

24,295

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
Liv4 napisał/a:

Super, cieszę się że mnie rozmiesz Zabko, czyli daję się poznać mimo wszystko. Tak, to prawda, żeby zupełnie zrozumieć trzeba przejść podobne.
Widzisz kochana ja nie zauważam, że aż tak mało mówię/piszę tzn. wydaje mi się, że piszę dość, że niepotrzebne jest więcej. Ogólnie jestem konkretna, przynajmniej tak mi się wydaje, lubie fakty. Owszem bywam i marudna kiedy potrzebuje byc marudna, wtedy tak mi się chce marudzić..na szczęście rzadko, a ostatnio dziś chciałam przez kilka chwil pomarudzić jak tęsknię. Mądrość mądrością smile Do mnie bardzo pasuje tytuł książki:Mądre kobiety głupie postepowanie. W kwestii ,,mądra'' tez mam swój zamiennik-doświadczajaca-doświadczona, skopana dość, by wyciagać wnioski i nie popełniać błędów lub znacznie mniej. Czasem jest tak, że pozostałości dawnego lubowaniu się w ryzyku dają o sobie znać(kiedys o tym nie wiedziałam że tak jest) i poddaję się chwili ale wcześniej godzę się ze soba na konsekwencje. Jesli idzie to za daleko lub konsekwencje byłyby za duże , to interweniuję bardziej zdecydowanie.
Szczerość, uczciwość.. uwielbiam takich ludzi smile Jestem za prostymi zasadami, za prostymi i uczciwymi wartościami, własnie te wymienione przez Ciebie Żabko. Niemniej bywam wredna, z tego jednego jestem wciąż niezadowolona, doskwiera mi to najbardziej. No może nie tyle wredność co brak cierpliwości w stosunku do dzieci, kończy sie krzykiem. Pliss nie krytykujcie będę pracowac nad tym, bo tak na prawdę do tej pory jakoś  się nie złożyło bym przysiadła nad tym. Tak tylko pobieznie zawsze mając powazniejsze sprawy. Może nie jest tak źle skoro przy ,,dobrej pogodzie'' dzieciaki obsypuja mnie komplementami ale podczas burzy nie chcą mnie znać smile
Tak zwiazek to partnerstwo także związek z dziećmi choć kapitanem jestem nadal ja.

Już chyba się domyślam, czemu Cię tak "męczyłam" kiedyś wink Bo jak postanowiłam się wychlipać - to chlipałam sobie sama w rękaw. Wiem po co - musiałam sama sobie w swój sposób przemyśleć sama. Dziś mam, a raczej miałam urlop. tysiąc spraw do załatwienia, ale udało mi się przemyśleć ważną dla mnie sprawę i ją analitycznie w części podsumować. No bo czasem trzeba samemu... Bo to zwykła dorosłość jest, dojrzałość smile Ja nie mówię, mogę opowiedzieć - nawet ze szczegółami - ale to nie o to chodzi, by mówić i mówić i mówić, tylko by... Zrobić to co należy, co jest uczciwe, choć wymaga z naszej strony ogromnej motywacji. Samodzielnej motywacji, nie uwarunkowanej kimś. Kimkolwiek by nie był. wink
Czasem podnoszę głos... Wiesz, najszybciej daję się wyprowadzić z równowagi starszej Niuńce. No - ale to jest już przyszła kobietka wink Ma swoje racje, ale jednocześnie miliony zwątpień, które przelewa na mnie. Bronię się, ale czasem po prostu wszystkie odnóża mi opadają! tongue A potem ona sobie jedzie gdzieś na wakacje i codziennie wysyła mi całuski smile I jak tu nie wielbić kogoś, kto uczy się argumentować (w wredny sposób, ale uczymy się szacunku do siebie i nie podkładania sobie nóg) ale umie już, choćby z odległości, docenić związek? Echhhh, wiem, że sporo przede mną, by moja córeńka nauczyła się rozmawiać, ale już i tak po tym niecałym roku terapii jest MEGA LEPIEJ smile

Podnoszę głos na maluchy. Ale już nie tak, jak onegdaj.... Nie wiem, czy zmieniłam tembr głosu, bardziej chyba odniesienie? Nie wrzeszczę dla wrzasku wink Mówię, mówię, mówię, niestety - czasen muszę głoooośniej, bo królewny nie słyszą wink A potem jedna leci robić to co zapomniała i to za siostrę też, a druga stoi i z takim szczerym wyrazem o oczetach mówi "Mamo, Ty masz rację".

No i jak tu nie wziąść te dwa maluchy na ręcę i nie wycałować wink

Nie czytałam tej ksiązki. Wiesz... Ja lubię się uczyć na sobie.... Nie umiem jeszcze napisać, co o sobie przeczytałam... Jakbym mogła, to bym maczugą się zdzieliła wink Za tracenie siebie tytułem dwóch nogawek wink

Cierpliwości mam więcejjjjjj smile Mam, bo ogólnie rozumiem że dzieci są dziećmi zanim staną się dorosłymi. Ode mnie zależy, czy będa wyrozumiałe dla błędów swoich dzieci wynikających po prostu z niewiedzy. Ale dzieci mają prawo nie wiedzieć. A nawet mają prawo nie być konsekwentne nawet jeśli obiecują "poprawę". To moją rolą jest wytłumaczyć, czym kończy się dana ich decyzja. Ja wiem, że najczęściej empirycznie wszyscy się uczymy. Ale jeśli dzieci mnie będą szanować, to choć części problemów sobie zaoszczędzą.

Też czasem mam zdecydowanie "dość". Uczę się mówić smile Z jakiego powodu i czego mam dość. I że nie będę robić sobie na przekór i swojemu zdrowiu. Na prostym przykładzie, takim "głupiutkim"  -dziś do 15.00 wybiegłąmam się z dziećmi na maksa. Miały wrażeń co niemiara od samego otwarcia oczek. Miałam 3 godz wolnego na zakupy. Po moim powrocie rwetes - Mama, chce tu, chcę tam. Wytłumaczyłam, że nie, że teraz muszę się zająć tym i tamtym. I dzieci spytały - ale odpoczniesz, zanim zaczniesz znowu pracować? Posiedzisz też z nami? Prosimy!

tongue smile
Ja się nauczyłam mówić, że mama nie ze stopu żelaza ani z granitu. Nauczyłam się bawić, cokolwiek to oznacza. Nauczyłam się mówić, co mam do zrobienia i na co możemy sobie w kwestii zabawy pozwolić. Wprowadziłam "kotka" do rozmów - ten mówi, kto kotka w rączce ma wink Próbuje wypracować dla każdej z nas odrobinkę czasu.

Jestem kapitanicą, ale moi pierwsi oficerowie są mi niezmiernie potrzebni smile Miałaś mnóstwo nerwów. Bardzo mocno trzymam kciuki, bys w nowym miejscu znalazła i inspirację i satysfakcję smile Spokój dale prawie wszystko, tylko ta reszta zależy od nas wink

Żabko. Wiesz jaką mądrą kobietą jesteś?
Żabka bardzo mądrą kobietą jest.

24,296

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie smile

Hm - dziękuski wielkie smile Nie wiem, czy jestem, wiem, że byłam dosyć rozsądnie poukładana kiedyś i przestałam sobie ufać. Staram się, ale sama dobrze wiesz, jak u wielu ludzi jest ciężko z wiarą w siebie, bo to nie tylko o nas chodzi tu - o wielu ludzi w ogóle. Czasem też tak bardzo staramy się uwierzyć w to co mówią inni, że jesteśmy wartościowi, za wszelką cenę chcemy to sobie po prostu "wmówić". Nie - zauważyć i odkryć to w sobie samodzielnie, tylko naprawdę "wmówić". Co z tego wychodzi? Ano właśnie taka może nie agresja, ale nahalność chyba? O to chodzi też i w tym szukaniu siebie i ufaniu sobie smile Nikogo nie trzeba na siłę przekonywać i nie czuje się takiej potrzeby smile Jestem jaka jestem wink Ale w sensie - "odkrywam siebie" - nie sądzisz?

Zawsze mówię, że nie lubię czegoś czytać i wtryniać sobie do głowy na siłę... Ale to też wiesz smile Lubię sobie sama dojść do jakichś wniosków i one są wtedy najmocniej moje smile I kiedy czasem gdzieś coś wyczytam i się okazuje, że ogólnie ludzie myślą dość podobnie - to jest mi cieplutko smile Nie jestem sama ze swoimi wnioskami i myślami, jestem częścią tego kochanego światka i jestem taka sama jak inni smile Ani gorsza, ani tym bardziej lepsza smile Byle bym tylko nie chciała wiecznie się dostosowywać i i przyjmować odgórnie za swój - czyjś punkt widzenia.

Rany - kochani - ostatni wakacyjny weekend przed nami.... Jak to makabrycznie szybko zleciało!!!!!
Mało mi, mało wink smile

24,297

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
Liv4 napisał/a:

Super, cieszę się że mnie rozmiesz Zabko, czyli daję się poznać mimo wszystko. Tak, to prawda, żeby zupełnie zrozumieć trzeba przejść podobne.
Widzisz kochana ja nie zauważam, że aż tak mało mówię/piszę tzn. wydaje mi się, że piszę dość, że niepotrzebne jest więcej. Ogólnie jestem konkretna, przynajmniej tak mi się wydaje, lubie fakty. Owszem bywam i marudna kiedy potrzebuje byc marudna, wtedy tak mi się chce marudzić..na szczęście rzadko, a ostatnio dziś chciałam przez kilka chwil pomarudzić jak tęsknię. Mądrość mądrością smile Do mnie bardzo pasuje tytuł książki:Mądre kobiety głupie postepowanie. W kwestii ,,mądra'' tez mam swój zamiennik-doświadczajaca-doświadczona, skopana dość, by wyciagać wnioski i nie popełniać błędów lub znacznie mniej. Czasem jest tak, że pozostałości dawnego lubowaniu się w ryzyku dają o sobie znać(kiedys o tym nie wiedziałam że tak jest) i poddaję się chwili ale wcześniej godzę się ze soba na konsekwencje. Jesli idzie to za daleko lub konsekwencje byłyby za duże , to interweniuję bardziej zdecydowanie.
Szczerość, uczciwość.. uwielbiam takich ludzi smile Jestem za prostymi zasadami, za prostymi i uczciwymi wartościami, własnie te wymienione przez Ciebie Żabko. Niemniej bywam wredna, z tego jednego jestem wciąż niezadowolona, doskwiera mi to najbardziej. No może nie tyle wredność co brak cierpliwości w stosunku do dzieci, kończy sie krzykiem. Pliss nie krytykujcie będę pracowac nad tym, bo tak na prawdę do tej pory jakoś  się nie złożyło bym przysiadła nad tym. Tak tylko pobieznie zawsze mając powazniejsze sprawy. Może nie jest tak źle skoro przy ,,dobrej pogodzie'' dzieciaki obsypuja mnie komplementami ale podczas burzy nie chcą mnie znać smile
Tak zwiazek to partnerstwo także związek z dziećmi choć kapitanem jestem nadal ja.

Już chyba się domyślam, czemu Cię tak "męczyłam" kiedyś wink Bo jak postanowiłam się wychlipać - to chlipałam sobie sama w rękaw. Wiem po co - musiałam sama sobie w swój sposób przemyśleć sama. Dziś mam, a raczej miałam urlop. tysiąc spraw do załatwienia, ale udało mi się przemyśleć ważną dla mnie sprawę i ją analitycznie w części podsumować. No bo czasem trzeba samemu... Bo to zwykła dorosłość jest, dojrzałość smile Ja nie mówię, mogę opowiedzieć - nawet ze szczegółami - ale to nie o to chodzi, by mówić i mówić i mówić, tylko by... Zrobić to co należy, co jest uczciwe, choć wymaga z naszej strony ogromnej motywacji. Samodzielnej motywacji, nie uwarunkowanej kimś. Kimkolwiek by nie był. wink
Czasem podnoszę głos... Wiesz, najszybciej daję się wyprowadzić z równowagi starszej Niuńce. No - ale to jest już przyszła kobietka wink Ma swoje racje, ale jednocześnie miliony zwątpień, które przelewa na mnie. Bronię się, ale czasem po prostu wszystkie odnóża mi opadają! tongue A potem ona sobie jedzie gdzieś na wakacje i codziennie wysyła mi całuski smile I jak tu nie wielbić kogoś, kto uczy się argumentować (w wredny sposób, ale uczymy się szacunku do siebie i nie podkładania sobie nóg) ale umie już, choćby z odległości, docenić związek? Echhhh, wiem, że sporo przede mną, by moja córeńka nauczyła się rozmawiać, ale już i tak po tym niecałym roku terapii jest MEGA LEPIEJ smile

Podnoszę głos na maluchy. Ale już nie tak, jak onegdaj.... Nie wiem, czy zmieniłam tembr głosu, bardziej chyba odniesienie? Nie wrzeszczę dla wrzasku wink Mówię, mówię, mówię, niestety - czasen muszę głoooośniej, bo królewny nie słyszą wink A potem jedna leci robić to co zapomniała i to za siostrę też, a druga stoi i z takim szczerym wyrazem o oczetach mówi "Mamo, Ty masz rację".

No i jak tu nie wziąść te dwa maluchy na ręcę i nie wycałować wink

Nie czytałam tej ksiązki. Wiesz... Ja lubię się uczyć na sobie.... Nie umiem jeszcze napisać, co o sobie przeczytałam... Jakbym mogła, to bym maczugą się zdzieliła wink Za tracenie siebie tytułem dwóch nogawek wink

Cierpliwości mam więcejjjjjj smile Mam, bo ogólnie rozumiem że dzieci są dziećmi zanim staną się dorosłymi. Ode mnie zależy, czy będa wyrozumiałe dla błędów swoich dzieci wynikających po prostu z niewiedzy. Ale dzieci mają prawo nie wiedzieć. A nawet mają prawo nie być konsekwentne nawet jeśli obiecują "poprawę". To moją rolą jest wytłumaczyć, czym kończy się dana ich decyzja. Ja wiem, że najczęściej empirycznie wszyscy się uczymy. Ale jeśli dzieci mnie będą szanować, to choć części problemów sobie zaoszczędzą.

Też czasem mam zdecydowanie "dość". Uczę się mówić smile Z jakiego powodu i czego mam dość. I że nie będę robić sobie na przekór i swojemu zdrowiu. Na prostym przykładzie, takim "głupiutkim"  -dziś do 15.00 wybiegłąmam się z dziećmi na maksa. Miały wrażeń co niemiara od samego otwarcia oczek. Miałam 3 godz wolnego na zakupy. Po moim powrocie rwetes - Mama, chce tu, chcę tam. Wytłumaczyłam, że nie, że teraz muszę się zająć tym i tamtym. I dzieci spytały - ale odpoczniesz, zanim zaczniesz znowu pracować? Posiedzisz też z nami? Prosimy!

tongue smile
Ja się nauczyłam mówić, że mama nie ze stopu żelaza ani z granitu. Nauczyłam się bawić, cokolwiek to oznacza. Nauczyłam się mówić, co mam do zrobienia i na co możemy sobie w kwestii zabawy pozwolić. Wprowadziłam "kotka" do rozmów - ten mówi, kto kotka w rączce ma wink Próbuje wypracować dla każdej z nas odrobinkę czasu.

Jestem kapitanicą, ale moi pierwsi oficerowie są mi niezmiernie potrzebni smile Miałaś mnóstwo nerwów. Bardzo mocno trzymam kciuki, bys w nowym miejscu znalazła i inspirację i satysfakcję smile Spokój dale prawie wszystko, tylko ta reszta zależy od nas wink

No to czemu mnie tak ,,męczyłaś'' kiedyś? smile bo nadal nie wiem, ba ja dopiero sie dowiedziałam, że mnie męczyłaś.  Jak się z kimś i do kogoś pisze, to się zadaje pytania i godzi się z pewnymi zasadami ogólnie panującymi. Ja lubię byc prowokowana smile nie raz jest to ciężkie do przebrnięcia ale lubię gdy się mnie daje do myślenia, może nawet zaskoczy. Nie z potrzeby adrenaliny no to też ale bardziej dlatego, że daje spojrzenie od innej strony albo naprowadzi na coś.
Tak trzeba samemu pomysleć, dogryźć w odpowiednim momencie szukać na zewnątrz. Dorosłość smile Oj znam ludzi 45 l i wiecej a na etapie takim, że moja latorośl młodsza prędzej zrozumie.
Dzieci to mógłby być temat rzeka ale, że tak brzydko powiem, wszystko i tak przebiega tak samo, książkowo wręcz. Jeśli oczywiscie nie próbujemy ich łamać i pozwalamy przechodzić siebie książkowo co jest czasem mega trudne, bo najchetniej by się... staram się, staram efekty w pełni zobacze pewnie za kilka lat. Bardzo podoba mi się ..kotek'' smile super. Tak żartem teraz, wyobraziłam sobie mojego piętnastolatka z kotkiem wink ale po dzisiejszej przeprawie z nim nie dałabym mu do ręki nawet poduchy w końcu w nieodpowiednich rękach w nieodpowiednim momencie może byc narzędziem zbrodni smile
Ciekawe jak to jest z dziewczynkami, moja dopiero jest etapie zwykłych fochów. A Ty Zabko masz aż trzy foszki smile  Kiedyś jak dorosną będzie można mieć fajne relacje. Wiem, juz teraz ale kiedys inne smile
Dziekuję Ci Zabko za trzymanie kciuków smile podpisałam umowę, w poniedziałek zaczynam, ciekawa jest, a wczoraj idąc na podpisanie umowy miałam miękkie kolana smile

24,298

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:
Liv4 napisał/a:
sluuu napisał/a:

Potrzebuje porady.
Próbowałam zerwać znajomość z d. Na początku byłam uprzejma i mówiłam, że nie jestem gotowa na związek. Później jak widziłam 50 nie odebranych połączeń i 50 sms-ów, zaczęłam unikać go bardziej i bardziej. Następnie nie zgodziłam się na wspólny wyjazd, w odwecie napisał do 2 bliskich mi osób, że tak go krzywdzę, że on tyle mi daje, a ja niewdzięczna.

Maile, sms, telefony, w których są bardzo silne wyznania miłosne, żal do mnie, obwinianie mnie, informacje o tym, że jego  zycie nie ma sensu, że boi się być sam, że bez kontaktu ze mną może ...., jak również nazywa mnie potworem. Jezu BOJĘ SIĘ.

Zmieniłam numer, ale boję się że sobie coś zrobi. Przecież nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Jestem zdruzgotana!. Panika, dziś miałam pierwszy atak lęku od roku. Przecież gdybym mogła i chciała z nim być to bym była, ale są też inne wyjścia, takie że dwoje ludzi nie decyduje się na bycie razem. Po tym wszystkim nie chce mieć z nim kontaktu, nawet koleżeńskiego.
Cholera, on jest chory na nerwicę, jak ja zresztą. Po prostu nie mogę mu pomóc bo sama muszę odzyskać równowagę.

Wygląda na to, że pan jest strasznie niedojrzały emocjonalnie i strasznie manipuluje. Ja bym sie trzymała tego:
,,nie mogę mu pomóc bo sama muszę odzyskać równowagę''

Mnie to się widzi taki strach przed samotnością. Panicznie boi sir tego co wtedy będzie. Boi się, że nie da sobie rady.

Tak, takie postępowanie cechuje człowieka który traci kontrolę i boi się. Szkoda go jako człowieka, nie żałuję jako faceta (a co bedę wredna ) ale bardziej mnie interesujesz mnie Ty sluuu, bo coś robisz a to zawsze coś.

24,299

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hm :
,,Nie budujemy.
Jeśli wybudowałyśmy, burzymy oczywiście smile
''

Burzymy mury i czytamy to co dobre jest smile

24,300

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

Witajcie smile

Hm - dziękuski wielkie smile Nie wiem, czy jestem, wiem, że byłam dosyć rozsądnie poukładana kiedyś i przestałam sobie ufać. Staram się, ale sama dobrze wiesz, jak u wielu ludzi jest ciężko z wiarą w siebie, bo to nie tylko o nas chodzi tu - o wielu ludzi w ogóle. Czasem też tak bardzo staramy się uwierzyć w to co mówią inni, że jesteśmy wartościowi, za wszelką cenę chcemy to sobie po prostu "wmówić". Nie - zauważyć i odkryć to w sobie samodzielnie, tylko naprawdę "wmówić". Co z tego wychodzi? Ano właśnie taka może nie agresja, ale nahalność chyba? O to chodzi też i w tym szukaniu siebie i ufaniu sobie smile Nikogo nie trzeba na siłę przekonywać i nie czuje się takiej potrzeby smile Jestem jaka jestem wink Ale w sensie - "odkrywam siebie" - nie sądzisz?

Zawsze mówię, że nie lubię czegoś czytać i wtryniać sobie do głowy na siłę... Ale to też wiesz smile Lubię sobie sama dojść do jakichś wniosków i one są wtedy najmocniej moje smile I kiedy czasem gdzieś coś wyczytam i się okazuje, że ogólnie ludzie myślą dość podobnie - to jest mi cieplutko smile Nie jestem sama ze swoimi wnioskami i myślami, jestem częścią tego kochanego światka i jestem taka sama jak inni smile Ani gorsza, ani tym bardziej lepsza smile Byle bym tylko nie chciała wiecznie się dostosowywać i i przyjmować odgórnie za swój - czyjś punkt widzenia.

Rany - kochani - ostatni wakacyjny weekend przed nami.... Jak to makabrycznie szybko zleciało!!!!!
Mało mi, mało wink smile

A ja na odwrót teraz dopiero mogę sobie ufać i wiem kiedy ufać sobie nie mogę wink
Mnie książki pomagały w najcięższych momentach. Musiałam się dowiedzieć co ja czuję i czy to jest normalne. Jak bardzo mi ulzyło gdy dowiadywałam się, że nie jestem chora, nienormalna. Tylko wtedy mogłam ruszyc dalej i zacząć siebie poznawać i rozumieć. Czytałam, chodziłam na terapię i wciąż sie poznawałam i gadałam ze sobą i to gadanie będę miała już zawsze. Wiem, że moge sobie pogadać i moge zaufać intuicji. Ileż razy ,,dobrze radziłam'' koleżankom a sobie nie potrafiłam.  teraz już nawet nie radzę tylko staram się słuchać. Nie jest różowo jednak ale z wiedzą smile
Ostatni weekend wakacji smile ach smile ja ciacho jutro piekę dla uczczenia i kto wie co jeszcze wysmarzę smile

24,301

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

Witajcie smile

Hm - dziękuski wielkie smile Nie wiem, czy jestem, wiem, że byłam dosyć rozsądnie poukładana kiedyś i przestałam sobie ufać. Staram się, ale sama dobrze wiesz, jak u wielu ludzi jest ciężko z wiarą w siebie, bo to nie tylko o nas chodzi tu - o wielu ludzi w ogóle. Czasem też tak bardzo staramy się uwierzyć w to co mówią inni, że jesteśmy wartościowi, za wszelką cenę chcemy to sobie po prostu "wmówić". Nie - zauważyć i odkryć to w sobie samodzielnie, tylko naprawdę "wmówić". Co z tego wychodzi? Ano właśnie taka może nie agresja, ale nahalność chyba? O to chodzi też i w tym szukaniu siebie i ufaniu sobie smile Nikogo nie trzeba na siłę przekonywać i nie czuje się takiej potrzeby smile Jestem jaka jestem wink Ale w sensie - "odkrywam siebie" - nie sądzisz?

Zawsze mówię, że nie lubię czegoś czytać i wtryniać sobie do głowy na siłę... Ale to też wiesz smile Lubię sobie sama dojść do jakichś wniosków i one są wtedy najmocniej moje smile I kiedy czasem gdzieś coś wyczytam i się okazuje, że ogólnie ludzie myślą dość podobnie - to jest mi cieplutko smile Nie jestem sama ze swoimi wnioskami i myślami, jestem częścią tego kochanego światka i jestem taka sama jak inni smile Ani gorsza, ani tym bardziej lepsza smile Byle bym tylko nie chciała wiecznie się dostosowywać i i przyjmować odgórnie za swój - czyjś punkt widzenia.

Rany - kochani - ostatni wakacyjny weekend przed nami.... Jak to makabrycznie szybko zleciało!!!!!
Mało mi, mało wink smile

Ja wiem, że jesteś smile

No jeśli o mnie chodzi to ja raczej nikogo nie staram się przekonać do tego jaka jestem super. smile
Kiedyś starałam się przekonać jaka jestem do dupy, bo tak mi ze sobą było źle. Sama siebie nie lubiłam. A wcale sobie na to nie zasłużyłam. Jedno jest pewne. Siebie samej nie da się porzucić. Kto nas tak pokocha jak my sami?
Bezwarunkowo w zasadzie, no bo nie wszystko zapewne nam sir podoba.
To nie łatwe odkryć wartość w sobie. Nie łatwo uwierzyć. Cholernie trudno.

Ja czytam, bo lubię. Fajnie jak punkty widzenia są zbliżone. Także to lubię. Jednak nie wszystko co ktoś napisał musi być prawdą, prawdą absolutną. Każdy ma inne doświadczenia. Grunt to być szczęśliwym smile

24,302

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liv4 napisał/a:

Hm :
,,Nie budujemy.
Jeśli wybudowałyśmy, burzymy oczywiście smile
''

Burzymy mury i czytamy to co dobre jest smile

Tak jest smile

24,303

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liv4 napisał/a:
zabka-k napisał/a:

Witajcie smile

Hm - dziękuski wielkie smile Nie wiem, czy jestem, wiem, że byłam dosyć rozsądnie poukładana kiedyś i przestałam sobie ufać. Staram się, ale sama dobrze wiesz, jak u wielu ludzi jest ciężko z wiarą w siebie, bo to nie tylko o nas chodzi tu - o wielu ludzi w ogóle. Czasem też tak bardzo staramy się uwierzyć w to co mówią inni, że jesteśmy wartościowi, za wszelką cenę chcemy to sobie po prostu "wmówić". Nie - zauważyć i odkryć to w sobie samodzielnie, tylko naprawdę "wmówić". Co z tego wychodzi? Ano właśnie taka może nie agresja, ale nahalność chyba? O to chodzi też i w tym szukaniu siebie i ufaniu sobie smile Nikogo nie trzeba na siłę przekonywać i nie czuje się takiej potrzeby smile Jestem jaka jestem wink Ale w sensie - "odkrywam siebie" - nie sądzisz?

Zawsze mówię, że nie lubię czegoś czytać i wtryniać sobie do głowy na siłę... Ale to też wiesz smile Lubię sobie sama dojść do jakichś wniosków i one są wtedy najmocniej moje smile I kiedy czasem gdzieś coś wyczytam i się okazuje, że ogólnie ludzie myślą dość podobnie - to jest mi cieplutko smile Nie jestem sama ze swoimi wnioskami i myślami, jestem częścią tego kochanego światka i jestem taka sama jak inni smile Ani gorsza, ani tym bardziej lepsza smile Byle bym tylko nie chciała wiecznie się dostosowywać i i przyjmować odgórnie za swój - czyjś punkt widzenia.

Rany - kochani - ostatni wakacyjny weekend przed nami.... Jak to makabrycznie szybko zleciało!!!!!
Mało mi, mało wink smile

A ja na odwrót teraz dopiero mogę sobie ufać i wiem kiedy ufać sobie nie mogę wink
Mnie książki pomagały w najcięższych momentach. Musiałam się dowiedzieć co ja czuję i czy to jest normalne. Jak bardzo mi ulzyło gdy dowiadywałam się, że nie jestem chora, nienormalna. Tylko wtedy mogłam ruszyc dalej i zacząć siebie poznawać i rozumieć. Czytałam, chodziłam na terapię i wciąż sie poznawałam i gadałam ze sobą i to gadanie będę miała już zawsze. Wiem, że moge sobie pogadać i moge zaufać intuicji. Ileż razy ,,dobrze radziłam'' koleżankom a sobie nie potrafiłam.  teraz już nawet nie radzę tylko staram się słuchać. Nie jest różowo jednak ale z wiedzą smile
Ostatni weekend wakacji smile ach smile ja ciacho jutro piekę dla uczczenia i kto wie co jeszcze wysmarzę smile

Dobrze jest poczytać sobie.
Dobrze jest poczytać siebie.

smile

24,304

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wiecie co????
A właśnie dziś padła moja ostatnia granica!
Mam dość!


Siebie! Za zrozumienie dla innych ludzi!

Bo to w moim wydaniu jest głupota, naiwność, bezpodstawny realizm.

Co do cholery we mnie jest, że ja z góry zakładam, że ludzie są ludźmi???? Czy ktokolwiek jest w stanie mi to wytłumaczyć??? Ja nie jestem z innej planety, do cholery jasnej! Jak można być taką mend....? Jak?

24,305

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

Wiecie co????
A właśnie dziś padła moja ostatnia granica!
Mam dość!


Siebie! Za zrozumienie dla innych ludzi!

Bo to w moim wydaniu jest głupota, naiwność, bezpodstawny realizm.

Co do cholery we mnie jest, że ja z góry zakładam, że ludzie są ludźmi???? Czy ktokolwiek jest w stanie mi to wytłumaczyć??? Ja nie jestem z innej planety, do cholery jasnej! Jak można być taką mend....? Jak?

Zabko domyślam się że chodzi o jm? a jeśli nie, to najważniejsz jest jak Ty sie czujesz teraz.
Ile razy zadawałam podobne pytania. Ostatnio po mojej dość niefajnej sytuacji z panem o którym pisałam miałam okazje zadać sobie te pytania, złościć się, smucic itp. Mam pod ręką ,,Radykalne wybaczanie'', nie żebym chciała od razu rozumieć danego osobnika, wybaczyć mu i pozować na którąś swiętą. Nauczyłam się, że rozumieć NIE MUSZĘ choc to trudne, bo ja lubie rozumieć wtedy łatwiej sobie z czymś radzę. Każdy ma swoją powieść (swoje życie i pogląd na nie) i niekoniecznie w tym wszystkim musi chodzic o mnie, np ktoś mi zrobił krzywdę; ja odbieram to jako atak na siebie, a to przecież jego ,,bajka'' . Mój ojciec jest zimny i nidostępny emocjonalnie, ja nie muszę odbierać tego w sensie-nie kocha mnie i czuć sie z tego powodu źle czy czuć sie odrzucona. W książce jest rada, by sie zatrzymać, zastanowić co czuję, dlaczego, być może taka sutuacja kiedys już była jesli tak to wrócic  z wnioskami smile itd. Ja to wszystko robiłam żeby pomóc sobie i zrozumieć dlaczego boli i co moge zrobic, by nie bolało lub zmienić schemat. Nie mam zamiaru sie wymądrzać, pisze jedynie co mi pomaga w pernamentnych sytuacjach. Może niedokładnie wszystko opisze ale sens tego mam nadzieje jest zachowany smile Niestety nie możemy usiąć przy kawie i rozmawiać. O tym pisałam, że w takich sytuacjach brakuje tej własnie mozliwości.  Trzymaj sie Zabko smile
Mam dzis sporo spraw, oj sporo. Miłgo dnia dla wszystkich smile

24,306

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

Wiecie co????
A właśnie dziś padła moja ostatnia granica!
Mam dość!


Siebie! Za zrozumienie dla innych ludzi!

Bo to w moim wydaniu jest głupota, naiwność, bezpodstawny realizm.

Co do cholery we mnie jest, że ja z góry zakładam, że ludzie są ludźmi???? Czy ktokolwiek jest w stanie mi to wytłumaczyć??? Ja nie jestem z innej planety, do cholery jasnej! Jak można być taką mend....? Jak?

Ano można Żabko.
Nie wszscy są ludzmi, mało tych dobrych niestety. sad

24,307

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Poniekąd.

Zresztą mnie znacie - wzgląd na innych jest ważniejszy od patrzenia przeze mnie na siebie samą. Plus to co sobie zaprzeczam, między innymi niekonsekwencja, nieodpowiedzialność.

Fakt, że muszę przegryźć w sobie swoją idiotyczną empatię, nie oznacza, że gdzieś uciekam. Nie na długo.

24,308

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Liv4 napisał/a:
zabka-k napisał/a:

Wiecie co????
A właśnie dziś padła moja ostatnia granica!
Mam dość!


Siebie! Za zrozumienie dla innych ludzi!

Bo to w moim wydaniu jest głupota, naiwność, bezpodstawny realizm.

Co do cholery we mnie jest, że ja z góry zakładam, że ludzie są ludźmi???? Czy ktokolwiek jest w stanie mi to wytłumaczyć??? Ja nie jestem z innej planety, do cholery jasnej! Jak można być taką mend....? Jak?

Zabko domyślam się że chodzi o jm? a jeśli nie, to najważniejsz jest jak Ty sie czujesz teraz.
Ile razy zadawałam podobne pytania. Ostatnio po mojej dość niefajnej sytuacji z panem o którym pisałam miałam okazje zadać sobie te pytania, złościć się, smucic itp. Mam pod ręką ,,Radykalne wybaczanie'', nie żebym chciała od razu rozumieć danego osobnika, wybaczyć mu i pozować na którąś swiętą. Nauczyłam się, że rozumieć NIE MUSZĘ choc to trudne, bo ja lubie rozumieć wtedy łatwiej sobie z czymś radzę. Każdy ma swoją powieść (swoje życie i pogląd na nie) i niekoniecznie w tym wszystkim musi chodzic o mnie, np ktoś mi zrobił krzywdę; ja odbieram to jako atak na siebie, a to przecież jego ,,bajka'' . Mój ojciec jest zimny i nidostępny emocjonalnie, ja nie muszę odbierać tego w sensie-nie kocha mnie i czuć sie z tego powodu źle czy czuć sie odrzucona. W książce jest rada, by sie zatrzymać, zastanowić co czuję, dlaczego, być może taka sutuacja kiedys już była jesli tak to wrócic  z wnioskami smile itd. Ja to wszystko robiłam żeby pomóc sobie i zrozumieć dlaczego boli i co moge zrobic, by nie bolało lub zmienić schemat. Nie mam zamiaru sie wymądrzać, pisze jedynie co mi pomaga w pernamentnych sytuacjach. Może niedokładnie wszystko opisze ale sens tego mam nadzieje jest zachowany smile Niestety nie możemy usiąć przy kawie i rozmawiać. O tym pisałam, że w takich sytuacjach brakuje tej własnie mozliwości.  Trzymaj sie Zabko smile
Mam dzis sporo spraw, oj sporo. Miłgo dnia dla wszystkich smile

Cholernie trudno i ciężko jest nie m?c zrozumieć, równie trudno przeżywa się kiedy nie dostajemy odpowiedzi, jeszcze trudniej kiedy jesteśmy ignorowani kiedy chcemy rozmawiać, jeszcze trudniej znieść kiedy jesteśmy oszukiwane. Kumulacja tego wszystkiego jest nie do zniesienia.

W kwestii tego ojca go myślisz, że nie musimy sir tak czuć kiedy poczucie nasze wartości jest ok cxy kiedy?

24,309 Ostatnio edytowany przez hm... (2013-08-30 22:46:22)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

Poniekąd.

Zresztą mnie znacie - wzgląd na innych jest ważniejszy od patrzenia przeze mnie na siebie samą. Plus to co sobie zaprzeczam, między innymi niekonsekwencja, nieodpowiedzialność.

Fakt, że muszę przegryźć w sobie swoją idiotyczną empatię, nie oznacza, że gdzieś uciekam. Nie na długo.

Wiesz.
Najpierw patrzymy na kogoś przez pryzmat samych siebie.
Ja z założenia przyjmuję, że ludzie są dobrzy.
Ostatnio jednak spostrzegłam druga stronr medalu. Że cholera może byv inny niż ja zakładam. Może, nie musi.
Nie lubir tego drugiego spojrzenia, nie cierpię go, nie chcę. Bo ono jest pełne braku zaufania.
Myślisz, że istnieją ludzie bez empati, którzy nawet nie potrafią sobie jej wyobrazić?
Może nie chcą jej mieć, bo się boją, że kiedy się otworzą to ich zrani...
Tak sobie myślę.

Nikogo nje uspraeiedliwiam. Tylko rizprawiam jak to jedna strona chce a druga inaczej jakoś. Uważa, że tak a nie. No nie ma znaczenia.

Warto byłoby sir zastanowić czy zakładać dobro, czy zło czy nic? Czy zachować dystans i obserwować z pewnej odległości.
I bądz tu ufną jakkolwiek.

24,310

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hm - zasadniczo zawsze ludzi uważamy za takich, jakimi sami jesteśmy. I robimy to PODŚWIADOMIE.
Ja o tym mechaniźmie wiem od dawna, od wczoraj rozumiem, że nie tylko dotyczy to postawy, także czynów. W całkowitym związaniu z zarzucaną mi samą przez siebie nieodpowiedzialnością i niekonsekwencją.

A potem ŁUP w ścianę! Po raz kolejny!
I nie wiesz, jak można być takim chamem dla człowieka któremu tak wiele zawdzięczasz!
I nie chodzi z żadnej strony o mnie, chyba że chodzi o to jak ja się z tym wszystkim czuję.
Ale dlaczego ja się czuję winna i odpowiedzialna za posprzątanie czyjegoś chamstwa?
No tego to w ogóle u siebie nie rozumiem.... No w żaden sposób.... A prawie nie spałam... No, nie kumam, skąd u mnie taka głupota... Bo przecież to nic mądrego nie jest.

Posty [ 24,246 do 24,310 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 372 373 374 375 376 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024