Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 368 369 370 371 372 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 23,986 do 24,050 z 26,307 ]

23,986

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:
hm... napisał/a:

Sobie sterem, Sobie żeglarzem i okrętem. Sobie kapitanem.

Powiedz to takim ludkom jak moja eks... wypatruj wściekłej torpedy nim jeszcze zdążysz się oddalić na bezpieczną odległość. Szybciej niż myslisz. big_smile

hm... napisał/a:

Kiedy akceptujemy siebie, kochamy siebie, doceniamy siebie, czujemy się ze sobą bezpiecznie, wszystko się ma składać. Powoli, szczęśliwie, bez walki. Mamy radośnie przeżywać każdy dzień, robić różne rzeczy z przyjemnością.

interpretując to na ichny sposób wedle cytatu ks. Dziewięckiego "to że Cię kocham, to zależy ode mnie. Ale to, jak Ciebie kocham, to zależy od Twojego zachowania" - reakcja by była tylko jedna... yikes WTF??? 

hm... napisał/a:

To pokolenia wychowywane są w ten sposób, uważają, że życie jest trudne, złe, że jest przeviwko nam i aby coś osiągnąć trzeba walczyć, Nie jest to prawdą. Żadna z tych osób nie jest szczęśliwa. Wydaje im się, że jest dobrze, ale tylko wydaje. Ci ludzie szukaja pocieszenia. W różnych miejscach. W kieliszku, w narkotyku. Zauważ. Oni są zmęczeni tą walką i to samo nam wpoili. To jest pokoleniowa plaga.

Jak to kiedyś Paweł Jaroszyński w kabaretonie "Pod egidą" powiedział, że "Ciężka sytuacja na dalekim wschodzie panuje; taki Irak z Iranem na przykład. Oni ciągle się tłuką, od pokoleń, już z 50 lat to trwa; zapomnieli nawet o co im poszło. Ale arab pamiętliwy nie jest - ale wie, że musi wstać rano, walczyć..." big_smile
małżeńsko też coś wiem o tym smile ... też mi kołki ciosały "dziołchy" za ich "trudy" życia codziennego, stosując spychologię ogólnostosowaną, by sobie ulżyć w cierpieniu hmm

hm... napisał/a:

Tylko czasem nie wierzę, że to w Polsce możliwe. Bo za co się nie weżmiesz to ograniczenia i kłody pod nogi.

Haa, za lekko i za dobrze by Nam było od tego pańszczyźnianego dobrobytu. Coś jest dane i zadane. A i o daninach na się Państwo nie zapomniało big_smile

Ja mam cacko antytorpedowe, najwyżej torpeda trzaśnie tongue

Ten ksiądz to niezły manipulant.
To jakby powiedzieć - nazwałem Cię taj i tak, bo sam się o to prosisz

Daniny i kołki ciosane smile

Zobacz podobne tematy :

23,987

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
pati31 napisał/a:
hm... napisał/a:
pati31 napisał/a:

Dla mnie partenr bedzie jako towarzysz , to ze ciezko takiego spotkac juz inna strona , nigdy nikt nie bedzie wyznaczal mi kursu.
z ta roznica Bags ze ja dawalam sobie rade bez meza zawsze , nawet bedac z nim to ja napedzalam nasze zycie , wdrazalam w zycie pomysly itp .
Tomoje ograniczenia , wlasne wytworzone przez moj umysl nie pozwalaly mi na odejscie wczesniejsze.
Dzis to on jest bez reki , nie ja , takze czesto tworzymy sobie w swoim umysle ograniczenia , ktorcyh sie trzymamy a sa nieprawda.
Mowie o walce hm , bo to 21 wiek czasy gdzie skoncze szkole i pojde za biurko w kolei i dostane mieszkanie sie skonczyly bezpowrotnie, dzis trzeba walczyc i jest to walka na kreatywnosc.

Z tej perspektywy to prawda. Nic za darmo nie ma.
Dlatego napisałam wcześniej, że się zastanawiam czy takie błogie szczęście w dzisiejszych czasach jest możliwe.
Bo to, że skończysz szkoły, zrobisz kursy to gwarancji nie daje żadnej, że znajdziesz pracę za godne pieniądze. Bo ludzie po trzech fakultetach zarabiają 1200. Czy to blokuje bycie szczęśliwym? Czy takie życie daje satysfakcję?
Podobno zmieniając myślenie to życie sir zmieni i będzie łatwiejsze.

Nie daje hm , w polsce zyje sie ludziom gorzej , pisalam juz nie raz ze dziekuje ze na takim zakrecie zyciowym jestem w kraju mozliwosci , bo tu tylko jezyk i kreatywnosc reszta przyjdzie.
Dlatego pisze o walce w naszych czasach jest walka o przetrwanie o wypracowanie sobie takiego dobrobytu , zeby moc sie czuc szczesliwym , a w pl. to utrudnione jest .

Oj wiem coś o tym.

To może ja się pójdę pakować?

23,988

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
pati31 napisał/a:

Dla mnie partenr bedzie jako towarzysz , to ze ciezko takiego spotkac juz inna strona , nigdy nikt nie bedzie wyznaczal mi kursu.
z ta roznica Bags ze ja dawalam sobie rade bez meza zawsze , nawet bedac z nim to ja napedzalam nasze zycie , wdrazalam w zycie pomysly itp .
To moje ograniczenia , wlasne wytworzone przez moj umysl nie pozwalaly mi na odejscie wczesniejsze.
Dzis to on jest bez reki , nie ja , takze czesto tworzymy sobie w swoim umysle ograniczenia , ktorcyh sie trzymamy a sa nieprawda.
Mowie o walce hm , bo to 21 wiek czasy gdzie skoncze szkole i pojde za biurko w kolei i dostane mieszkanie sie skonczyly bezpowrotnie, dzis trzeba walczyc i jest to walka na kreatywnosc.

Ja to doskonale wiem i rozumiem Pati, o czym mówisz. Ale tej "lobotomicznej" ułomności ludzkiej jakoś nie potrafię pojąć, gdzie przykładem mogę sypać jak nie porównując z rękawa. Bo co to za kreatywność, kiedy coś się uzyskuje kosztem partnera z jednej i z drugiej strony ma się podane na tacy. A wyjście w świat małżeński, to jak amputacja od rodzinnego "lokaja"; nie mówiąc już o późniejszym wynikającym z rozpadu związku "zgonie".

23,989

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:
pati31 napisał/a:

Dla mnie partenr bedzie jako towarzysz , to ze ciezko takiego spotkac juz inna strona , nigdy nikt nie bedzie wyznaczal mi kursu.
z ta roznica Bags ze ja dawalam sobie rade bez meza zawsze , nawet bedac z nim to ja napedzalam nasze zycie , wdrazalam w zycie pomysly itp .
To moje ograniczenia , wlasne wytworzone przez moj umysl nie pozwalaly mi na odejscie wczesniejsze.
Dzis to on jest bez reki , nie ja , takze czesto tworzymy sobie w swoim umysle ograniczenia , ktorcyh sie trzymamy a sa nieprawda.
Mowie o walce hm , bo to 21 wiek czasy gdzie skoncze szkole i pojde za biurko w kolei i dostane mieszkanie sie skonczyly bezpowrotnie, dzis trzeba walczyc i jest to walka na kreatywnosc.

Ja to doskonale wiem i rozumiem Pati, o czym mówisz. Ale tej "lobotomicznej" ułomności ludzkiej jakoś nie potrafię pojąć, gdzie przykładem mogę sypać jak nie porównując z rękawa. Bo co to za kreatywność, kiedy coś się uzyskuje kosztem partnera z jednej i z drugiej strony ma się podane na tacy. A wyjście w świat małżeński, to jak amputacja od rodzinnego "lokaja"; nie mówiąc już o późniejszym wynikającym z rozpadu związku "zgonie".

To jest psychofagia właśnie.

23,990

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:
bags napisał/a:
pati31 napisał/a:

Dla mnie partenr bedzie jako towarzysz , to ze ciezko takiego spotkac juz inna strona , nigdy nikt nie bedzie wyznaczal mi kursu.
z ta roznica Bags ze ja dawalam sobie rade bez meza zawsze , nawet bedac z nim to ja napedzalam nasze zycie , wdrazalam w zycie pomysly itp .
To moje ograniczenia , wlasne wytworzone przez moj umysl nie pozwalaly mi na odejscie wczesniejsze.
Dzis to on jest bez reki , nie ja , takze czesto tworzymy sobie w swoim umysle ograniczenia , ktorcyh sie trzymamy a sa nieprawda.
Mowie o walce hm , bo to 21 wiek czasy gdzie skoncze szkole i pojde za biurko w kolei i dostane mieszkanie sie skonczyly bezpowrotnie, dzis trzeba walczyc i jest to walka na kreatywnosc.

Ja to doskonale wiem i rozumiem Pati, o czym mówisz. Ale tej "lobotomicznej" ułomności ludzkiej jakoś nie potrafię pojąć, gdzie przykładem mogę sypać jak nie porównując z rękawa. Bo co to za kreatywność, kiedy coś się uzyskuje kosztem partnera z jednej i z drugiej strony ma się podane na tacy. A wyjście w świat małżeński, to jak amputacja od rodzinnego "lokaja"; nie mówiąc już o późniejszym wynikającym z rozpadu związku "zgonie".

To jest psychofagia właśnie.

Tak dopuki ludzie nie beda sie traktowac w zwiazku jako rownozedny partner , tak bedzie.
Nie ma czegos takiego ze jeden realizuje sie zyje , a drugi mu sluzy i wegetuje to samobojstwo , bo kiedy tamten przestanie kochac zostaje sie z niczym , .

Zaczynalam od zera , bo firma byla zawsze wlasoscia ex meza, ja nigdy nie mialam do niej prawa i nie mam .
Wiec wiem cos o zyciu i walce , by zyc.
Czasy nas nie rozpieszczaja jest zle, i trzba glowkowac zeby zarobic.
Co do ludzi , wiesz ja nigdy nie dziele ludzi na glupich i madrych , ale na swiadomych i nieswiadomych .
Bo Ci drudzy sa tez potrzbni ehhhh., taki juz jest swiat.

23,991

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
pati31 napisał/a:
hm... napisał/a:
bags napisał/a:

Ja to doskonale wiem i rozumiem Pati, o czym mówisz. Ale tej "lobotomicznej" ułomności ludzkiej jakoś nie potrafię pojąć, gdzie przykładem mogę sypać jak nie porównując z rękawa. Bo co to za kreatywność, kiedy coś się uzyskuje kosztem partnera z jednej i z drugiej strony ma się podane na tacy. A wyjście w świat małżeński, to jak amputacja od rodzinnego "lokaja"; nie mówiąc już o późniejszym wynikającym z rozpadu związku "zgonie".

To jest psychofagia właśnie.

Tak dopuki ludzie nie beda sie traktowac w zwiazku jako rownozedny partner , tak bedzie.
Nie ma czegos takiego ze jeden realizuje sie zyje , a drugi mu sluzy i wegetuje to samobojstwo , bo kiedy tamten przestanie kochac zostaje sie z niczym , .

Zaczynalam od zera , bo firma byla zawsze wlasoscia ex meza, ja nigdy nie mialam do niej prawa i nie mam .
Wiec wiem cos o zyciu i walce , by zyc.
Czasy nas nie rozpieszczaja jest zle, i trzba glowkowac zeby zarobic.
Co do ludzi , wiesz ja nigdy nie dziele ludzi na glupich i madrych , ale na swiadomych i nieswiadomych .
Bo Ci drudzy sa tez potrzbni ehhhh., taki juz jest swiat.

Bo to nie jest związek a układ pasożytniczy, kiedy jedno na drugim żeruje.

23,992

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:
pati31 napisał/a:
hm... napisał/a:

To jest psychofagia właśnie.

Tak dopuki ludzie nie beda sie traktowac w zwiazku jako rownozedny partner , tak bedzie.
Nie ma czegos takiego ze jeden realizuje sie zyje , a drugi mu sluzy i wegetuje to samobojstwo , bo kiedy tamten przestanie kochac zostaje sie z niczym , .

Zaczynalam od zera , bo firma byla zawsze wlasoscia ex meza, ja nigdy nie mialam do niej prawa i nie mam .
Wiec wiem cos o zyciu i walce , by zyc.
Czasy nas nie rozpieszczaja jest zle, i trzba glowkowac zeby zarobic.
Co do ludzi , wiesz ja nigdy nie dziele ludzi na glupich i madrych , ale na swiadomych i nieswiadomych .
Bo Ci drudzy sa tez potrzbni ehhhh., taki juz jest swiat.

Bo to nie jest związek a układ pasożytniczy, kiedy jedno na drugim żeruje.

Ale patrz ile takich zwiazkow jest , prawie same takie ............prawda?

23,993

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
l_ukrecja napisał/a:

Dziękuję za cieplutkie przyjęcie :*
Będę się odzywać. W tej chwili ręce mi opadają po lekturze swoich starych postów sad

Witaj Lukrecjo, pamiętam, czytałam Cię. Dobrze, że jest takie miejsce, gdzie w chwilach załamki się wraca. Wsparcie i zrozumienie dostaniesz bo mądre kobiety tu są. Pozdrawiam

23,994

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
pati31 napisał/a:
hm... napisał/a:
pati31 napisał/a:

Tak dopuki ludzie nie beda sie traktowac w zwiazku jako rownozedny partner , tak bedzie.
Nie ma czegos takiego ze jeden realizuje sie zyje , a drugi mu sluzy i wegetuje to samobojstwo , bo kiedy tamten przestanie kochac zostaje sie z niczym , .

Zaczynalam od zera , bo firma byla zawsze wlasoscia ex meza, ja nigdy nie mialam do niej prawa i nie mam .
Wiec wiem cos o zyciu i walce , by zyc.
Czasy nas nie rozpieszczaja jest zle, i trzba glowkowac zeby zarobic.
Co do ludzi , wiesz ja nigdy nie dziele ludzi na glupich i madrych , ale na swiadomych i nieswiadomych .
Bo Ci drudzy sa tez potrzbni ehhhh., taki juz jest swiat.

Bo to nie jest związek a układ pasożytniczy, kiedy jedno na drugim żeruje.

Ale patrz ile takich zwiazkow jest , prawie same takie ............prawda?

No bardzo dużo.
Jedno zasuwa, drugie ma gdzieś.
Zero rozmowy, zrozumienia, chęci.

23,995

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dzięki Dziewczyny smile

Jestem świeżutka...zalękniona, wahająca...sama siebie nie rozumiem. Znowu to samo będę przechodzić. Boję się. Wszystkie objawy uzależnienia od niego mi wylazły...
Ale kiedy byłam z nim, też cierpiałam...
Na tą chwilę w głowie mi się nie mieści to co się stało.
Nie, nie zdradził mnie (chyba) ale związek bez zaufania, to męczarnia. Czułam się z tą moją niepewnością sama, bo jego to irytowało. Skończyły się szczere rozmowy, praca nad związkiem, a zaczęła rutyna i powrót do starych schematów. Fajnie było przez pierwsze 3 miesiące, potem już tylko "ożywialiśmy trupa".

Mam tylko Was, medytację i, a może przede wszystkim dzieci.
Mam mieszkanie, pracę, chcę iść dalej się uczyć.

Ciekawe, czy teraz czeka mnie dalszy ciąg odwyku, czy zacznę od nowa? Co za głupie pytanie i to osoby uzależnionej od alko...oczywiście, że od nowa i oczywiście, że pomimo wiedzy i doświadczeń nie będzie wcale lżej.
Chce mi się wyć sad

23,996

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

l_ukrecjo, masz dzieci, masz pracę, masz mieszkanie, masz plany.
Zacznij to cenić.

23,997

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:
zabka-k napisał/a:

Anstawia - masz rację smile
Przestać się tak kontrolować smile Jakos się prościej robi i bez takiego wysiłku chyba.

Musiałaś o tych palmach? wink Środek tygodnia pracy.... tongue Cudnie tak pomyśleć... Mmmmmm smile

Środek tygodnia to idealny czas by wyłożyć nogi na biurko i pomarzyć, 2 minutki... wink

Nie, nie chodzi o to, że przestałam siebie kontrolować. Zmieniłam punkty na liście kontrolnej. Zaczęłam czuć. Zaczęłam kontrolować to, na co mam wpływ.
Łatwiej i bez wysiłku?? Prościej?? Na początku jest świetnie, gorzej wytrwać i być konsekwentnym w działaniu. To tak jak z rzuceniem palenia.

Nogi mam na oparciu kanapy - żeby nie było smile
O kontrolowanie mi chodziło w kwestii podporządkowania się komuś smile Ja mam wiecznie problemy z wysłowieniem się smile Ostatnio sporo o tym rozmawiałyśmy z terapeutką, że ja siebie rozumiem kiedy myślę, myślę słowami a.... na papier ani na mowę przekać - jakoś nieszczególnie mi to wychodzi "zrozumiale" nawet dla mnie smile

Konsekwencji trzeba się nauczyć. Ale mnie kontrolowanie kojarzy się ze zbytnim rygorem, takim nadzorem. Wiesz - to rochę taka gra słów, gdzie na mnie radykalne określenia "źle" działają, bo w jakimś tam uproszczeniu przypominają agresję.

Przewartościowywanie jest konsekwencją własnego myślenia i wyciągania wniosków chyba?

23,998

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:

To narzekactwo to sir z domu wynosi.
Taki strach przed jakąkolwiek zdradą.
Wiesz, nie zna się tego inaczej.
Siedzisz w domu, odrabiasz lekcje i słyszysz jaką to matka Twoja ma złą pracę, a jak jej źle, bo oni to, bo oni tamto.
I musi iśv do tej pracy i musi walczyć o wszystko.
I co to dziecko ma w głowie? W podświadomości?
Strach, strach, strach. Strach przed wszystkim.

OK.
Tylko że ja nie miałam pozytywnych wzorców, tylko siebie. I zawsze do siebie wracam.
I co ja powinnam mieć w głowie i co mam?
Mam chęć do życia z uśmiechem.

Mimo wszystko. Skąd się to wzięło i nie ginie? Nie wiem.
Ale to moja ogromna siła smile
Może to chęć zniwelowania deficytu? Chyba najszybciej.

23,999

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
l_ukrecja napisał/a:

Dziękuję za cieplutkie przyjęcie :*
Będę się odzywać. W tej chwili ręce mi opadają po lekturze swoich starych postów sad

Nie tak smile Masz jasny dowód, że jednak coś może być Twoją siłą smile Możesz szybciej to wszystko przetrawić smile Przeanalizować. Wyciągnąć wnioski. Zrozumieć siebie, swoje dotychczasowe motorki napędowe. Masz swój własny materiał, tylko Twój smile To ogromnie dużo. Pomyśl, niektórzy z nas tego nie mają w takiej formie, nie mogą się odnieść. Pewnie, boli bardzo. Bo znowu skrzywdziłaś siebie....
Ale zobacz - widzisz, możesz znaleźć powód dla którego siebie samą krzywdzisz smile A znać powód, to mieć wszystko, by znaleźć rozwiązanie smile

I zobacz sama - gdybyś nie chciała, to byś tu nie wróciła. Uciekłabyś. Ale tego nie zrobiłaś. Wręcz przeciwnie.
Pomyśl, ile Ciebie to kosztowało. Bo myślę, że tak łatwo przyznać się nie było?
Naprawdę uważam, że wrócić i powiedzieć szczerze - to tak wiele....
Jak wiele tu pojawia się osób, którego tego nie chcą zrobić? Za nic.

24,000

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Bardzo kryzys. Wiedziałam, że nie będzie mi tak jaśniej cały czas.
P. znów uderza w najczulsze punkty, bo mu pokazałam, że mam swoje zdanie. A on chce być górą.
Nie mogę sobię z tym poradzić. Robię wszystko, żeby przy nim nie płakać. Niech ktoś mi coś....

24,001

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Even nie znamy się, ale ja też cierpię.Tulę Cię w Twym bólu.
Cholera jasna! Przecież dobrze wiem, ze robię coś dla siebie, coś mega, coś tak wielkiego jak nigdy w zyciu-daję sobie wolność...a jednak popiepszone mechanizmy choroby żrą mnie jak rak! Czas na operację!

Dziękuję Żabko, to naprawdę pomaga, takie niby kilka prostych-oczywistych zdań, a działa jak balsam smile

Och przekochany Wielokropku Ty jak zwykle-doby duszek dajesz mi spokój, i jak Matka pokazujesz palcem: tu zobacz co masz, anie zastanawiaj się czego nie masz...Dziękuję ,że Jestes!

24,002

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
pati31 napisał/a:

Niestety zabko kochana w uk , benefity to jakoby wiezienie , dopuki czlowiek ich nie bierze walczy w tym swiecie , tu benefity sa ogromne dlatego wielu ludzi wpada w pulapke lenistwa z ,ktorego ciezko wyjsc:)))
Ogolnie ciezko jest dostac kredyt w Londynie na mieszkanie wachaja sie ceny 200tys f, to kredyt spalacany przez 40 lat tu miszkania sa naprawde drogie .
Widocznie na nowych bliskich ludzi nie jest moj czas niewiem kiedy bede gotowa na nowy zwiazek , ale masz racje po 30 tce to szybciutko sie toczy , z tym ze ja mialam jedyngo chlpaka w moim zyciu ex meza , i spalam z drugim jedynie , byc moze dlatego jest mi trudno.Jakobym wchodzila w ten nowoczensy swiat naga.

Chyba rozumiem, słyszę od wielu osób, że one nie wrócą, bo nawet mając 3 dzieci, gdzie jedno z partnerów pracuje - stać ich przecież na tak wiele. Tylko gdzie własne zapatrywania, nadzieje, marzenia, pasje? Ale cóż - każdy robi, jak mu wygodniej, nie nam do tego wink Bardzo sobie cenię takie zdanie, jak Twoje smile

Wiesz, myślę, że nie o liczbę partnerów może chodzić, ale bardziej o Twoją świadomość, samodzielność.  Nie w negatywnym słowa znaczeniu. Ty chyba wiesz, jaka jesteś, czego chcesz. I błędem było by siebie samą skrzywdzić realizację jednej z idei - bycia z kimś. Bo to by było bycie z kimś za wszelką cenę. Za cenę siebie. To chyba nie jest nagość Pati... smile To chyba ogromne bogactwo i życzę Ci, żeby obok właściwego podejścia do samej siebie, okoliczności sprzyjały, jak też przyciąganie odpowiedniego typu osób smile

Bo w większości przypadków, to pewnie też i zbieg okoliczności smile

24,003

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
l_ukrecja napisał/a:

Dzięki Dziewczyny smile

Jestem świeżutka...zalękniona, wahająca...sama siebie nie rozumiem. Znowu to samo będę przechodzić. Boję się. Wszystkie objawy uzależnienia od niego mi wylazły...
Ale kiedy byłam z nim, też cierpiałam...
Na tą chwilę w głowie mi się nie mieści to co się stało.
Nie, nie zdradził mnie (chyba) ale związek bez zaufania, to męczarnia. Czułam się z tą moją niepewnością sama, bo jego to irytowało. Skończyły się szczere rozmowy, praca nad związkiem, a zaczęła rutyna i powrót do starych schematów. Fajnie było przez pierwsze 3 miesiące, potem już tylko "ożywialiśmy trupa".

Mam tylko Was, medytację i, a może przede wszystkim dzieci.
Mam mieszkanie, pracę, chcę iść dalej się uczyć.

Ciekawe, czy teraz czeka mnie dalszy ciąg odwyku, czy zacznę od nowa? Co za głupie pytanie i to osoby uzależnionej od alko...oczywiście, że od nowa i oczywiście, że pomimo wiedzy i doświadczeń nie będzie wcale lżej.
Chce mi się wyć sad

Masz też siebie - doświadczoną kobietę smile
Masz i wiedzę i własną mądrość smile

Nie kazdy ma tak wiele, jak Ty w tym momencie. Inaczej - nie każdy jest tego świadomy. A Ty właśnie umniejszasz to co masz, bo jesteś wystraszona, może nawet ... bardzo przerażona?
Ale, jak i my to znamy, to uczucie, tak Lukrecjo, Ty je przecież też już znasz. I czy ono jest prawidłowe?

24,004

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
Anstawia napisał/a:
zabka-k napisał/a:

Anstawia - masz rację smile
Przestać się tak kontrolować smile Jakos się prościej robi i bez takiego wysiłku chyba.

Musiałaś o tych palmach? wink Środek tygodnia pracy.... tongue Cudnie tak pomyśleć... Mmmmmm smile

Środek tygodnia to idealny czas by wyłożyć nogi na biurko i pomarzyć, 2 minutki... wink

Nie, nie chodzi o to, że przestałam siebie kontrolować. Zmieniłam punkty na liście kontrolnej. Zaczęłam czuć. Zaczęłam kontrolować to, na co mam wpływ.
Łatwiej i bez wysiłku?? Prościej?? Na początku jest świetnie, gorzej wytrwać i być konsekwentnym w działaniu. To tak jak z rzuceniem palenia.

Nogi mam na oparciu kanapy - żeby nie było smile
O kontrolowanie mi chodziło w kwestii podporządkowania się komuś smile Ja mam wiecznie problemy z wysłowieniem się smile Ostatnio sporo o tym rozmawiałyśmy z terapeutką, że ja siebie rozumiem kiedy myślę, myślę słowami a.... na papier ani na mowę przekać - jakoś nieszczególnie mi to wychodzi "zrozumiale" nawet dla mnie smile

Konsekwencji trzeba się nauczyć. Ale mnie kontrolowanie kojarzy się ze zbytnim rygorem, takim nadzorem. Wiesz - to rochę taka gra słów, gdzie na mnie radykalne określenia "źle" działają, bo w jakimś tam uproszczeniu przypominają agresję.

Przewartościowywanie jest konsekwencją własnego myślenia i wyciągania wniosków chyba?

Zabka, ja mam odwieczny problem z przelewaniem myśli na papier, czy mówienie tego co myślę. Nie wiem z czego to wynika.
I powiem ci, że dla mnie też słowo "kontrola" nie brzmi łagodnie. Ale tak samo jest ze słowem "błąd", "walka" a nawet "sukces", i przerabiana już "głupota"... i pewnie wiele innych. A dlaczego? Bo ktoś kiedyś... no nie istotne. Pozbyć się tych słów z własnego słownika? Chyba niemożliwe. Może znaleźć zamienniki tych słów? Ja z kolei zaczynam kojarzyć je z czymś przyjemnym. Na przykład, moja kontrola samej siebie powoduje, że czuję się lepiej, bo myślę pozytywnie, bo skupiam się na chwili i się nie zamartwiam niewiadomo czym itp itd
Ale gdyby na przykład w pracy mnie kontrolowano, a ja pomimo tego, że pracuję uczciwie, staram się, dostaję upomnienia, to każda kontrola byłaby dla mnie stresująca, ale wtedy to chyba trzeba by było pomyśleć o zmianie pracy wink
Nie wiem Zabka, czy o tym samym piszemy?
A konsekwencji trzeba się nauczyć i z tym to ja mam również problem.

24,005

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Even napisał/a:

Bardzo kryzys. Wiedziałam, że nie będzie mi tak jaśniej cały czas.
P. znów uderza w najczulsze punkty, bo mu pokazałam, że mam swoje zdanie. A on chce być górą.
Nie mogę sobię z tym poradzić. Robię wszystko, żeby przy nim nie płakać. Niech ktoś mi coś....

Jest Ci przykro, źle, smutno, jesteś rozżalona i rozgoryczona... Wtedy się płacze....
Przytulam tak jak potrafię... smile Tak przez neta, ale mocno smile

Masz się gdzie wypłakać, żeby nie robic tego przy nim? Bo nie chcesz tego robić przy nim i ja to rozumiem.... Kiedyś płakałam na głos w burzę z głową za oknem.... Mieszkałam w takim miejscu, że gdyby nie ta zawierucha, to nigdy bym się tak nie odważyła... Bo by się niosło... A zamknąć się w łazience, kiedy trójka dzieci jeszcze nie śpi (siusiu, kąpać się)? Taki płacz, to nie jest 5 minut, za dużo emocji....

No bo jak zareagować, jak ktoś rani? Przecież krzywdzi i przecież to jest cholernie niesprawiedliwe!

24,006

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

Zabka, ja mam odwieczny problem z przelewaniem myśli na papier, czy mówienie tego co myślę. Nie wiem z czego to wynika.
I powiem ci, że dla mnie też słowo "kontrola" nie brzmi łagodnie. Ale tak samo jest ze słowem "błąd", "walka" a nawet "sukces", i przerabiana już "głupota"... i pewnie wiele innych. A dlaczego? Bo ktoś kiedyś... no nie istotne. Pozbyć się tych słów z własnego słownika? Chyba niemożliwe. Może znaleźć zamienniki tych słów? Ja z kolei zaczynam kojarzyć je z czymś przyjemnym. Na przykład, moja kontrola samej siebie powoduje, że czuję się lepiej, bo myślę pozytywnie, bo skupiam się na chwili i się nie zamartwiam niewiadomo czym itp itd
Ale gdyby na przykład w pracy mnie kontrolowano, a ja pomimo tego, że pracuję uczciwie, staram się, dostaję upomnienia, to każda kontrola byłaby dla mnie stresująca, ale wtedy to chyba trzeba by było pomyśleć o zmianie pracy wink
Nie wiem Zabka, czy o tym samym piszemy?
A konsekwencji trzeba się nauczyć i z tym to ja mam również problem.

Nie wiem, chyba tak. Nie lubię robienia czegoś dla samego faktu robienia - bez wyraźnej obiektywnej potrzeby. Kiedy coś schrzanię i szef ma ograniczone do mnie zaufanie przez jakiś czas - to rozumiem, czemu chce mnie czasem skontrolować. A kiedy mam przełożonego, dla którego kontrola jest istotą funkcjonowania w firmie.... to jest tragedia. To uniemożliwia wręcz zrobie nie czegokolwiek, bo po prostu zastrasza mnie, nawet jeśli szef kontrolujący jesto człowiekiem ogromnego spokoju. Inna kwestia - czy ten szef to coś robi sam, poza kontrolowaniem innych? Bo takie rzeczy to chyba tylko dział jakości wink

Chyba odbieranie przez nas znaczenia słów wynika z faktu, że kojarzą nam się tylko z tym, co skutkowało przykrymi dla nas przeżyciami. Że przyjemności było mało albo w ogóle nie mogło być na nie miejsca. Pewnie pamiętasz, że ja nienawidzę objawów agresji - ale za taką uważam nawet podniesiony głos. To ogromne przejaskrawienie - ale to jest teraz. Pewnie sama przyznasz, że przez długi czas, w tym czas małżeństwa, wielu negatywnych rzeczy nie odbierałaś w ogóle jako jakiekolwiek działanie na Twoją szkodę. To jest chyba odreagowywanie....? Na razie jesteśmy wyczulone i chyba dobrze. Bo to nas kierunkuje na zrozumienie pewnych kwestii, sytuacji, nauczenie nazywania, wyciągania wniosków.... Ja próbuję znajdowac definicje, które odpowiadają mnie.... To jak kiedyś z moją dyskusją z Hm o kompromisie i współpracy - ja nie wiem, czy to przypadkiem nie po rozmowie o "głupocie" zaraz nie było...

Ja też z wieloma rzeczami mam może nie "problem" (źle mi się kojarzy tongue) , ale trudności wink I nad nimi pracuję (a nie się kontroluję wink ). I sprawia mi to satysfakcję smile

24,007

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
l_ukrecja napisał/a:

Dziękuję za cieplutkie przyjęcie :*
Będę się odzywać. W tej chwili ręce mi opadają po lekturze swoich starych postów sad

Ależ L_ukrecjo!
nie mieszajmy zaistniałych tu pojęć, jest w nich odwaga i zuchwałość, podstęp i strategia, śmiałość i głupota. Cały wachlarz możliwości. Zapisane w gwizadach... na kartach Twojej historii. Twój zapisany odręcznie "niekryty krytyk ocenia..."
Widocznie los nie dał Ci zniżki, taryfy ulgowej na stały "parking" przy mężu, ale za to masz "służbowy" wstęp wolny do własnego archiwum swojego jestestwa. Masz okazje na "stagnację", "regres" prawie jak vip. I tak jak rzecze

zabka-k napisał/a:

Nie tak smile Masz jasny dowód, że jednak coś może być Twoją siłą smile Możesz szybciej to wszystko przetrawić smile Przeanalizować. Wyciągnąć wnioski. Zrozumieć siebie, swoje dotychczasowe motorki napędowe. Masz swój własny materiał, tylko Twój smile To ogromnie dużo. Pomyśl, niektórzy z nas tego nie mają w takiej formie, nie mogą się odnieść. Pewnie, boli bardzo. Bo znowu skrzywdziłaś siebie....
Ale zobacz - widzisz, możesz znaleźć powód dla którego siebie samą krzywdzisz smile A znać powód, to mieć wszystko, by znaleźć rozwiązanie smile

I zobacz sama - gdybyś nie chciała, to byś tu nie wróciła. Uciekłabyś. Ale tego nie zrobiłaś. Wręcz przeciwnie.
Pomyśl, ile Ciebie to kosztowało. Bo myślę, że tak łatwo przyznać się nie było?
Naprawdę uważam, że wrócić i powiedzieć szczerze - to tak wiele....
Jak wiele tu pojawia się osób, którego tego nie chcą zrobić? Za nic.

kto może wiedzieć tyle i aż tyle o Tobie, niż sama Ty??? smile

Wszyscy jesteśmy studentami najlepszego uniwersytetu w galaktyce i mamy sporo szczęścia, że dostaliśmy się do tej szkoły życia na Ziemi. wink

24,008

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziękuję Bags smile
Ile to forum uratowało ludzi...dzięki Bogu za WAS!!!

24,009

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

Nie wiem, chyba tak. Nie lubię robienia czegoś dla samego faktu robienia - bez wyraźnej obiektywnej potrzeby. Kiedy coś schrzanię i szef ma ograniczone do mnie zaufanie przez jakiś czas - to rozumiem, czemu chce mnie czasem skontrolować. A kiedy mam przełożonego, dla którego kontrola jest istotą funkcjonowania w firmie.... to jest tragedia. To uniemożliwia wręcz zrobie nie czegokolwiek, bo po prostu zastrasza mnie, nawet jeśli szef kontrolujący jesto człowiekiem ogromnego spokoju. Inna kwestia - czy ten szef to coś robi sam, poza kontrolowaniem innych? Bo takie rzeczy to chyba tylko dział jakości wink

Chyba odbieranie przez nas znaczenia słów wynika z faktu, że kojarzą nam się tylko z tym, co skutkowało przykrymi dla nas przeżyciami. Że przyjemności było mało albo w ogóle nie mogło być na nie miejsca. Pewnie pamiętasz, że ja nienawidzę objawów agresji - ale za taką uważam nawet podniesiony głos. To ogromne przejaskrawienie - ale to jest teraz. Pewnie sama przyznasz, że przez długi czas, w tym czas małżeństwa, wielu negatywnych rzeczy nie odbierałaś w ogóle jako jakiekolwiek działanie na Twoją szkodę. To jest chyba odreagowywanie....? Na razie jesteśmy wyczulone i chyba dobrze. Bo to nas kierunkuje na zrozumienie pewnych kwestii, sytuacji, nauczenie nazywania, wyciągania wniosków.... Ja próbuję znajdowac definicje, które odpowiadają mnie.... To jak kiedyś z moją dyskusją z Hm o kompromisie i współpracy - ja nie wiem, czy to przypadkiem nie po rozmowie o "głupocie" zaraz nie było...

Ja też z wieloma rzeczami mam może nie "problem" (źle mi się kojarzy tongue) , ale trudności wink I nad nimi pracuję (a nie się kontroluję wink ). I sprawia mi to satysfakcję smile

Już nie chciałam się rozpisywać, że różne słowa kojarzą mi się źle, bo tak mi ukierunkowali w głowie rodzice.
A co ja mam powiedzieć na temat wykrzykników? Działały na mnie jak płachta na byka, bo kojarzyły mi się z krzykiem z dzieciństwa. Może teraz już mniej, bo sobie to jakoś tam pozytywnie wytłumaczyłam. Ale jak było, wiadomo.
Na dzień dzisiejszy cenię sobie spokój i taki spokój staram się wprowadzać w swoje życie. Mam dość przejawów agresji, u siebie przede wszystkim, wobec innych i u innych. I też się w tym względzie kontroluję (pracuję nad tym smile ) Inną sprawą, że agresywna ja, to nie jestem ja, a efekt uboczny przeszłości.

Pracujmy nad naszymi trudnościami, i czerpmy z tego satysfakcję smile smile

24,010

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
l_ukrecja napisał/a:

Dziękuję Bags smile
Ile to forum uratowało ludzi...dzięki Bogu za WAS!!!

L_ukrecjo, siła jest w nas samych, a ludzie z forum pomagają nam ją z siebie wydobyć.

24,011

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
Even napisał/a:

Bardzo kryzys. Wiedziałam, że nie będzie mi tak jaśniej cały czas.
P. znów uderza w najczulsze punkty, bo mu pokazałam, że mam swoje zdanie. A on chce być górą.
Nie mogę sobię z tym poradzić. Robię wszystko, żeby przy nim nie płakać. Niech ktoś mi coś....

Jest Ci przykro, źle, smutno, jesteś rozżalona i rozgoryczona... Wtedy się płacze....
Przytulam tak jak potrafię... smile Tak przez neta, ale mocno smile

Masz się gdzie wypłakać, żeby nie robic tego przy nim? Bo nie chcesz tego robić przy nim i ja to rozumiem.... Kiedyś płakałam na głos w burzę z głową za oknem.... Mieszkałam w takim miejscu, że gdyby nie ta zawierucha, to nigdy bym się tak nie odważyła... Bo by się niosło... A zamknąć się w łazience, kiedy trójka dzieci jeszcze nie śpi (siusiu, kąpać się)? Taki płacz, to nie jest 5 minut, za dużo emocji....

No bo jak zareagować, jak ktoś rani? Przecież krzywdzi i przecież to jest cholernie niesprawiedliwe!

Dziękuję Żabko - nawet przez neta się liczy smile
Nie mogę teraz się wypłakać, bo wszędzie mnie usłyszy, a nie będę się narażała na wychodzenie o tej porze i chodzenie po mieście [niezbyt bezpieczna okolica] sad
Tak bardzo obrzydza mnie ta agresja, że aż mnie wstrząsa. W domu się pojawiała, głównie psychiczna [ ojca do matki i odwortnie] i to co się dzieje teraz między nami, jest dla mnie tak bolesnym wspomnieniem, że chciałabym, aby je przytłumić, uderzać głową w mur [ale tego nie zrobię]. Ściśniety żoładek a zaraz pewnie i inne różne somatyzacje.. tak bardzo dobrze to niestety znam.... sad

Obrzydza mnie, ale ja sama też ją generuję. To jest straszne.

24,012

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
l_ukrecja napisał/a:

Even nie znamy się, ale ja też cierpię.Tulę Cię w Twym bólu.
Cholera jasna! Przecież dobrze wiem, ze robię coś dla siebie, coś mega, coś tak wielkiego jak nigdy w zyciu-daję sobie wolność...a jednak popiepszone mechanizmy choroby żrą mnie jak rak! Czas na operację!

Dziękuję Lukrecjo, takie gesty są bardzo potrzebne. Pociesza myśl, ze ktoś, nawet nieznany, myśli o nas z życzliwością. Zwłaszcza wtedy gdy osoba, którą się TAK DOBRZE ZNA, zachowuje się i mowi brez cienia tej życzliwości. ( I ja przytulam)...

24,013

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

Już nie chciałam się rozpisywać, że różne słowa kojarzą mi się źle, bo tak mi ukierunkowali w głowie rodzice.
A co ja mam powiedzieć na temat wykrzykników? Działały na mnie jak płachta na byka, bo kojarzyły mi się z krzykiem z dzieciństwa. Może teraz już mniej, bo sobie to jakoś tam pozytywnie wytłumaczyłam. Ale jak było, wiadomo.
Na dzień dzisiejszy cenię sobie spokój i taki spokój staram się wprowadzać w swoje życie. Mam dość przejawów agresji, u siebie przede wszystkim, wobec innych i u innych. I też się w tym względzie kontroluję (pracuję nad tym smile ) Inną sprawą, że agresywna ja, to nie jestem ja, a efekt uboczny przeszłości.

Pracujmy nad naszymi trudnościami, i czerpmy z tego satysfakcję smile smile

A jak myślisz, czemu te wykrzykniki Happy przestały na mnie działać? Bo Ją poznałam smile I wiem, że ona w ogóle nie krzyczy, nawet nie podnosi głosu... I że wrażenie tych wykrzykników było dla nas zdecydowanie inne, niż jej. Ale jednocześnie rozumiem osoby, które czytały je skierowane do siebie... Ale widzisz - ja mogłam to "zweryfikować" w realu, a kto jeszcze? Ja to sprawdziłam sama na sobie. I każdy powinien jednak kierować się własnymi odczuciami smile Bo one są dla nas samych zawsze najbardziej miarodajne smile Są nasze smile

I z tą agresją to właśnie tak jest - efekt uboczny i to wyłażący, kiedy się mnie stawia pod ścianą, pod ostrzałem... I jak ja siebie takiej nienaturalnej nie cierpię... Jak ja nie lubię siebie robiącej coś, bo mnie zmuszono. Bo... zostałam oszukana? Tylko czy to złośc na mnie samą, czy na kogoś? Ech, powód do pomyślenia... chyba na kogoś, tylko że łatwiej z takim podejściem życiowym oczywiście obwinić siebie.... Chyba tak.... I chyba to nie agresja zaraz, tylko gniew po prostu?

Oj, satysfakcja to jest, oj wielka smile Oj, motywująca smile

24,014

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:

I z tą agresją to właśnie tak jest - efekt uboczny i to wyłażący, kiedy się mnie stawia pod ścianą, pod ostrzałem... I jak ja siebie takiej nienaturalnej nie cierpię... Jak ja nie lubię siebie robiącej coś, bo mnie zmuszono. Bo... zostałam oszukana? Tylko czy to złośc na mnie samą, czy na kogoś? Ech, powód do pomyślenia... chyba na kogoś, tylko że łatwiej z takim podejściem życiowym oczywiście obwinić siebie.... Chyba tak.... I chyba to nie agresja zaraz, tylko gniew po prostu?

I już wpadam w stary system... "on  tak zrobił bo..." po co mi to... ? Wiem, że lepiej byłoby zastanowić sie nad sobą, czemu nie umiem z tego wybrnąć, co zrobić, żeby jednak tak się stało... ale... nie mogę. Czuję ogromny żal, z którym musze coś .... i zaczynam go tłumaczyć, tak, żeby mnie mniej bolało... Idiotyczne.

24,015

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Even napisał/a:

Dziękuję Żabko - nawet przez neta się liczy smile
Nie mogę teraz się wypłakać, bo wszędzie mnie usłyszy, a nie będę się narażała na wychodzenie o tej porze i chodzenie po mieście [niezbyt bezpieczna okolica] sad
Tak bardzo obrzydza mnie ta agresja, że aż mnie wstrząsa. W domu się pojawiała, głównie psychiczna [ ojca do matki i odwortnie] i to co się dzieje teraz między nami, jest dla mnie tak bolesnym wspomnieniem, że chciałabym, aby je przytłumić, uderzać głową w mur [ale tego nie zrobię]. Ściśniety żoładek a zaraz pewnie i inne różne somatyzacje.. tak bardzo dobrze to niestety znam.... sad

Obrzydza mnie, ale ja sama też ją generuję. To jest straszne.

A nie ma możliwości znaleźć takiego miejsca na kilka godzin, żeby się wyryczeć i wykrzyczeć...? Bo ja przez to tłumienie emocji, to w rezultacie 6 tygodni ryczałam sad Po kątach.... i w róznych momentach mnie brało...
Even, jeszcze chyba wiele przed Tobą, na początek, to zacznij brać dziennie po minimum 2 tabletki magnezu (z potasem najlepiej, boś kobietka smile). I spróbuj znaleźć miejsce i moment, gdzie będziesz mogła się swobodnie wypłakać. Albo wyskakać wściekle! Wyboksować! No nie wiem, wściec po prostu, jak się nie da płakać swobodnie?

Jeśli nie będzie negatywnych bodźców, agresji sama sobie nie będziesz generować - o ile zapanujesz nad chęcią powrotu do znanych schematów (dzieciństwo). Ale ta chęć powrotu to dużo później przychodzi, jak już przeżyjesz tę żałobę, uspokoisz się, dojdziesz do siebie i.... poczujesz pewnie, że teraz to już dasz radę i nigdy sobie już na coś takiego nie pozwolisz tongue

24,016

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
Anstawia napisał/a:

Już nie chciałam się rozpisywać, że różne słowa kojarzą mi się źle, bo tak mi ukierunkowali w głowie rodzice.
A co ja mam powiedzieć na temat wykrzykników? Działały na mnie jak płachta na byka, bo kojarzyły mi się z krzykiem z dzieciństwa. Może teraz już mniej, bo sobie to jakoś tam pozytywnie wytłumaczyłam. Ale jak było, wiadomo.
Na dzień dzisiejszy cenię sobie spokój i taki spokój staram się wprowadzać w swoje życie. Mam dość przejawów agresji, u siebie przede wszystkim, wobec innych i u innych. I też się w tym względzie kontroluję (pracuję nad tym smile ) Inną sprawą, że agresywna ja, to nie jestem ja, a efekt uboczny przeszłości.

Pracujmy nad naszymi trudnościami, i czerpmy z tego satysfakcję smile smile

A jak myślisz, czemu te wykrzykniki Happy przestały na mnie działać? Bo Ją poznała smile I wiem, że ona w ogóle nie krzyczy, nawet nie podnosi głosu... I że wrażenie tych wykrzykników było dla nas zdecydowanie inne, niż jej. Ale jednocześnie rozumiem osoby, które czytały je skierowane do siebie... Ale widzisz - ja mogłam to "zweryfikować" w realu, a kto jeszcze? Ja to sprawdziłam sama na sobie. I każdy powinien jednak kierować się własnymi odczuciami smile Bo one są dla nas samych zawsze najbardziej miarodajne smile Są nasze smile

I z tą agresją to właśnie tak jest - efekt uboczny i to wyłażący, kiedy się mnie stawia pod ścianą, pod ostrzałem... I jak ja siebie takiej nienaturalnej nie cierpię... Jak ja nie lubię siebie robiącej coś, bo mnie zmuszono. Bo... zostałam oszukana? Tylko czy to złośc na mnie samą, czy na kogoś? Ech, powód do pomyślenia... chyba na kogoś, tylko że łatwiej z takim podejściem życiowym oczywiście obwinić siebie.... Chyba tak.... I chyba to nie agresja zaraz, tylko gniew po prostu?

Oj, satysfakcja to jest, oj wielka smile Oj, motywująca smile

Znam to uczucie, kiedy czuję się pod ostrzałem, oj znam. I zawsze wtedy mam wrażenie, że osoba, która stawia mnie pod ścianą, nic sobie z tego nie robi. A ja taką sytuację przeżywam jeszcze bardzo długo.
Gniew, złość... Zawsze czuję się winna.
I właśnie, tak jak pisałam kilka postów wcześniej, odpuszczam, bo nie mam na tyle pewności siebie i wiary w siebie, by jednak trwać przy swoim, bo sama sobie myślami obniżam swoją wartość.

24,017

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
hm... napisał/a:

To narzekactwo to sir z domu wynosi.
Taki strach przed jakąkolwiek zdradą.
Wiesz, nie zna się tego inaczej.
Siedzisz w domu, odrabiasz lekcje i słyszysz jaką to matka Twoja ma złą pracę, a jak jej źle, bo oni to, bo oni tamto.
I musi iśv do tej pracy i musi walczyć o wszystko.
I co to dziecko ma w głowie? W podświadomości?
Strach, strach, strach. Strach przed wszystkim.

OK.
Tylko że ja nie miałam pozytywnych wzorców, tylko siebie. I zawsze do siebie wracam.
I co ja powinnam mieć w głowie i co mam?
Mam chęć do życia z uśmiechem.

Mimo wszystko. Skąd się to wzięło i nie ginie? Nie wiem.
Ale to moja ogromna siła smile
Może to chęć zniwelowania deficytu? Chyba najszybciej.

Ale ja też nie miałam, bo skąd?
Myślę, że mnie całkowicie ta gradowa chmura z domu wypływająca nie przykryła, że mam jednak swojego zamozaparcia trochę. Coś tam jednak nieświadomie wsiąknęło. Jak spostrzę staram się wycinać, jak chwasty.
Mnie czasem przytłacza co nieco,

24,018

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Even napisał/a:

Bardzo kryzys. Wiedziałam, że nie będzie mi tak jaśniej cały czas.
P. znów uderza w najczulsze punkty, bo mu pokazałam, że mam swoje zdanie. A on chce być górą.
Nie mogę sobię z tym poradzić. Robię wszystko, żeby przy nim nie płakać. Niech ktoś mi coś....

Chce Cię złamać co?
A jak ma być? Jak ma być według Ciebie?

24,019

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
Anstawia napisał/a:

Zabka, ja mam odwieczny problem z przelewaniem myśli na papier, czy mówienie tego co myślę. Nie wiem z czego to wynika.
I powiem ci, że dla mnie też słowo "kontrola" nie brzmi łagodnie. Ale tak samo jest ze słowem "błąd", "walka" a nawet "sukces", i przerabiana już "głupota"... i pewnie wiele innych. A dlaczego? Bo ktoś kiedyś... no nie istotne. Pozbyć się tych słów z własnego słownika? Chyba niemożliwe. Może znaleźć zamienniki tych słów? Ja z kolei zaczynam kojarzyć je z czymś przyjemnym. Na przykład, moja kontrola samej siebie powoduje, że czuję się lepiej, bo myślę pozytywnie, bo skupiam się na chwili i się nie zamartwiam niewiadomo czym itp itd
Ale gdyby na przykład w pracy mnie kontrolowano, a ja pomimo tego, że pracuję uczciwie, staram się, dostaję upomnienia, to każda kontrola byłaby dla mnie stresująca, ale wtedy to chyba trzeba by było pomyśleć o zmianie pracy wink
Nie wiem Zabka, czy o tym samym piszemy?
A konsekwencji trzeba się nauczyć i z tym to ja mam również problem.

Nie wiem, chyba tak. Nie lubię robienia czegoś dla samego faktu robienia - bez wyraźnej obiektywnej potrzeby. Kiedy coś schrzanię i szef ma ograniczone do mnie zaufanie przez jakiś czas - to rozumiem, czemu chce mnie czasem skontrolować. A kiedy mam przełożonego, dla którego kontrola jest istotą funkcjonowania w firmie.... to jest tragedia. To uniemożliwia wręcz zrobie nie czegokolwiek, bo po prostu zastrasza mnie, nawet jeśli szef kontrolujący jesto człowiekiem ogromnego spokoju. Inna kwestia - czy ten szef to coś robi sam, poza kontrolowaniem innych? Bo takie rzeczy to chyba tylko dział jakości wink

Chyba odbieranie przez nas znaczenia słów wynika z faktu, że kojarzą nam się tylko z tym, co skutkowało przykrymi dla nas przeżyciami. Że przyjemności było mało albo w ogóle nie mogło być na nie miejsca. Pewnie pamiętasz, że ja nienawidzę objawów agresji - ale za taką uważam nawet podniesiony głos. To ogromne przejaskrawienie - ale to jest teraz. Pewnie sama przyznasz, że przez długi czas, w tym czas małżeństwa, wielu negatywnych rzeczy nie odbierałaś w ogóle jako jakiekolwiek działanie na Twoją szkodę. To jest chyba odreagowywanie....? Na razie jesteśmy wyczulone i chyba dobrze. Bo to nas kierunkuje na zrozumienie pewnych kwestii, sytuacji, nauczenie nazywania, wyciągania wniosków.... Ja próbuję znajdowac definicje, które odpowiadają mnie.... To jak kiedyś z moją dyskusją z Hm o kompromisie i współpracy - ja nie wiem, czy to przypadkiem nie po rozmowie o "głupocie" zaraz nie było...

Ja też z wieloma rzeczami mam może nie "problem" (źle mi się kojarzy tongue) , ale trudności wink I nad nimi pracuję (a nie się kontroluję wink ). I sprawia mi to satysfakcję smile

smile
To był czas zaciętych dyskusji smile
Pełnia była czy co? tongue

24,020

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:
zabka-k napisał/a:

Nie wiem, chyba tak. Nie lubię robienia czegoś dla samego faktu robienia - bez wyraźnej obiektywnej potrzeby. Kiedy coś schrzanię i szef ma ograniczone do mnie zaufanie przez jakiś czas - to rozumiem, czemu chce mnie czasem skontrolować. A kiedy mam przełożonego, dla którego kontrola jest istotą funkcjonowania w firmie.... to jest tragedia. To uniemożliwia wręcz zrobie nie czegokolwiek, bo po prostu zastrasza mnie, nawet jeśli szef kontrolujący jesto człowiekiem ogromnego spokoju. Inna kwestia - czy ten szef to coś robi sam, poza kontrolowaniem innych? Bo takie rzeczy to chyba tylko dział jakości wink

Chyba odbieranie przez nas znaczenia słów wynika z faktu, że kojarzą nam się tylko z tym, co skutkowało przykrymi dla nas przeżyciami. Że przyjemności było mało albo w ogóle nie mogło być na nie miejsca. Pewnie pamiętasz, że ja nienawidzę objawów agresji - ale za taką uważam nawet podniesiony głos. To ogromne przejaskrawienie - ale to jest teraz. Pewnie sama przyznasz, że przez długi czas, w tym czas małżeństwa, wielu negatywnych rzeczy nie odbierałaś w ogóle jako jakiekolwiek działanie na Twoją szkodę. To jest chyba odreagowywanie....? Na razie jesteśmy wyczulone i chyba dobrze. Bo to nas kierunkuje na zrozumienie pewnych kwestii, sytuacji, nauczenie nazywania, wyciągania wniosków.... Ja próbuję znajdowac definicje, które odpowiadają mnie.... To jak kiedyś z moją dyskusją z Hm o kompromisie i współpracy - ja nie wiem, czy to przypadkiem nie po rozmowie o "głupocie" zaraz nie było...

Ja też z wieloma rzeczami mam może nie "problem" (źle mi się kojarzy tongue) , ale trudności wink I nad nimi pracuję (a nie się kontroluję wink ). I sprawia mi to satysfakcję smile

Już nie chciałam się rozpisywać, że różne słowa kojarzą mi się źle, bo tak mi ukierunkowali w głowie rodzice.
A co ja mam powiedzieć na temat wykrzykników? Działały na mnie jak płachta na byka, bo kojarzyły mi się z krzykiem z dzieciństwa. Może teraz już mniej, bo sobie to jakoś tam pozytywnie wytłumaczyłam. Ale jak było, wiadomo.
Na dzień dzisiejszy cenię sobie spokój i taki spokój staram się wprowadzać w swoje życie. Mam dość przejawów agresji, u siebie przede wszystkim, wobec innych i u innych. I też się w tym względzie kontroluję (pracuję nad tym smile ) Inną sprawą, że agresywna ja, to nie jestem ja, a efekt uboczny przeszłości.

Pracujmy nad naszymi trudnościami, i czerpmy z tego satysfakcję smile smile

Czyżbyś kiedyś denerwowała się krzycząc?

24,021

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wczoraj wieczorem, w ramach własnej " autoterapii" wink opisywałam w pamiętniku, jak będzie wyglądało moje życie za 5 lat. I powiem wam, że byłam wstanie wyobrazić sobie moją pracę, moje mieszkanie, miejsca, które zobaczę, ale nie potrafiłam zobaczyć mężczyzny, z którym będę. Czułam ciarki w plecach, że ktoś miałby się pojawić. Nie motylki tongue Pięć lat to dużo i mało...

24,022

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Even napisał/a:
zabka-k napisał/a:
Even napisał/a:

Bardzo kryzys. Wiedziałam, że nie będzie mi tak jaśniej cały czas.
P. znów uderza w najczulsze punkty, bo mu pokazałam, że mam swoje zdanie. A on chce być górą.
Nie mogę sobię z tym poradzić. Robię wszystko, żeby przy nim nie płakać. Niech ktoś mi coś....

Jest Ci przykro, źle, smutno, jesteś rozżalona i rozgoryczona... Wtedy się płacze....
Przytulam tak jak potrafię... smile Tak przez neta, ale mocno smile

Masz się gdzie wypłakać, żeby nie robic tego przy nim? Bo nie chcesz tego robić przy nim i ja to rozumiem.... Kiedyś płakałam na głos w burzę z głową za oknem.... Mieszkałam w takim miejscu, że gdyby nie ta zawierucha, to nigdy bym się tak nie odważyła... Bo by się niosło... A zamknąć się w łazience, kiedy trójka dzieci jeszcze nie śpi (siusiu, kąpać się)? Taki płacz, to nie jest 5 minut, za dużo emocji....

No bo jak zareagować, jak ktoś rani? Przecież krzywdzi i przecież to jest cholernie niesprawiedliwe!

Dziękuję Żabko - nawet przez neta się liczy smile
Nie mogę teraz się wypłakać, bo wszędzie mnie usłyszy, a nie będę się narażała na wychodzenie o tej porze i chodzenie po mieście [niezbyt bezpieczna okolica] sad
Tak bardzo obrzydza mnie ta agresja, że aż mnie wstrząsa. W domu się pojawiała, głównie psychiczna [ ojca do matki i odwortnie] i to co się dzieje teraz między nami, jest dla mnie tak bolesnym wspomnieniem, że chciałabym, aby je przytłumić, uderzać głową w mur [ale tego nie zrobię]. Ściśniety żoładek a zaraz pewnie i inne różne somatyzacje.. tak bardzo dobrze to niestety znam.... sad

Obrzydza mnie, ale ja sama też ją generuję. To jest straszne.

Rozsadza od środka?

U mnie działało kiedy przeczekałam, mimo, że szlak mnie trafiał. Nic nie mówiłam, kiedy się uspokoiło te emocje wyglądały inaczej.

A jak reagowała na takie akcje moja matka? Chociaż mnie sir zdaje, że w jakiś. Dxiwny sposób te emocje przeżywała. Zawsze nerwy. Bo ona sir musi denerwować, musi?
Kiedy ją coś zdenerwowało darła sie niemiłosiernie, a jak nie byko na kogo to do koleżanki dzwoniła, żeby na wszystko i na wszystkich ponapieprzać, kur..mi porzucać.

Ona jakby nie potrafiła sama zareagować zdroworozsądkowo, podjać decyzję, a potem ewentualnie na chlodno opowiedzieć, tylko hurrra!!!! W danym momencie musiała zadzwonić, u szczytu wku..nia.
Nie ważne, że ktoś nie może odebrać, to ją jeszcze bardziej podkręcało. Jeszcze dodatkowe pretensje miała.

A ja jestem spokojna. Raczej,

24,023

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
Anstawia napisał/a:

Już nie chciałam się rozpisywać, że różne słowa kojarzą mi się źle, bo tak mi ukierunkowali w głowie rodzice.
A co ja mam powiedzieć na temat wykrzykników? Działały na mnie jak płachta na byka, bo kojarzyły mi się z krzykiem z dzieciństwa. Może teraz już mniej, bo sobie to jakoś tam pozytywnie wytłumaczyłam. Ale jak było, wiadomo.
Na dzień dzisiejszy cenię sobie spokój i taki spokój staram się wprowadzać w swoje życie. Mam dość przejawów agresji, u siebie przede wszystkim, wobec innych i u innych. I też się w tym względzie kontroluję (pracuję nad tym smile ) Inną sprawą, że agresywna ja, to nie jestem ja, a efekt uboczny przeszłości.

Pracujmy nad naszymi trudnościami, i czerpmy z tego satysfakcję smile smile

A jak myślisz, czemu te wykrzykniki Happy przestały na mnie działać? Bo Ją poznałam smile I wiem, że ona w ogóle nie krzyczy, nawet nie podnosi głosu... I że wrażenie tych wykrzykników było dla nas zdecydowanie inne, niż jej. Ale jednocześnie rozumiem osoby, które czytały je skierowane do siebie... Ale widzisz - ja mogłam to "zweryfikować" w realu, a kto jeszcze? Ja to sprawdziłam sama na sobie. I każdy powinien jednak kierować się własnymi odczuciami smile Bo one są dla nas samych zawsze najbardziej miarodajne smile Są nasze smile

I z tą agresją to właśnie tak jest - efekt uboczny i to wyłażący, kiedy się mnie stawia pod ścianą, pod ostrzałem... I jak ja siebie takiej nienaturalnej nie cierpię... Jak ja nie lubię siebie robiącej coś, bo mnie zmuszono. Bo... zostałam oszukana? Tylko czy to złośc na mnie samą, czy na kogoś? Ech, powód do pomyślenia... chyba na kogoś, tylko że łatwiej z takim podejściem życiowym oczywiście obwinić siebie.... Chyba tak.... I chyba to nie agresja zaraz, tylko gniew po prostu?

Oj, satysfakcja to jest, oj wielka smile Oj, motywująca smile

Patrz Żabko.
To jest taki moment, kiedy robimy coś bo ktoś coś na nas nazwijmy to wymusił, wtedy dochodzi do samomanipulacji.
Realnie wiemy, że nie chcemy czegoś zrobić, a podświadomie..no właśnie. Podświadomość podpowiada nam, że trzeba to zrobić, że musimy to zrobić, bo przecież np. nie wypada odmówić, co mamy zakodowane od dzieciństwa.
I wiesz co jest najciekawsze? Że nam się często zdaje, że ktoś nas przyparł do ściany, a on tylko zapytał. A nam się zdaje coś całkiem innego. Zupełnie inaczej oatrzymy, interpretujemy.

24,024

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Even napisał/a:
zabka-k napisał/a:

I z tą agresją to właśnie tak jest - efekt uboczny i to wyłażący, kiedy się mnie stawia pod ścianą, pod ostrzałem... I jak ja siebie takiej nienaturalnej nie cierpię... Jak ja nie lubię siebie robiącej coś, bo mnie zmuszono. Bo... zostałam oszukana? Tylko czy to złośc na mnie samą, czy na kogoś? Ech, powód do pomyślenia... chyba na kogoś, tylko że łatwiej z takim podejściem życiowym oczywiście obwinić siebie.... Chyba tak.... I chyba to nie agresja zaraz, tylko gniew po prostu?

I już wpadam w stary system... "on  tak zrobił bo..." po co mi to... ? Wiem, że lepiej byłoby zastanowić sie nad sobą, czemu nie umiem z tego wybrnąć, co zrobić, żeby jednak tak się stało... ale... nie mogę. Czuję ogromny żal, z którym musze coś .... i zaczynam go tłumaczyć, tak, żeby mnie mniej bolało... Idiotyczne.

Żal siebie czy jego?

24,025 Ostatnio edytowany przez hm... (2013-08-01 10:18:54)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:
zabka-k napisał/a:
Anstawia napisał/a:

Już nie chciałam się rozpisywać, że różne słowa kojarzą mi się źle, bo tak mi ukierunkowali w głowie rodzice.
A co ja mam powiedzieć na temat wykrzykników? Działały na mnie jak płachta na byka, bo kojarzyły mi się z krzykiem z dzieciństwa. Może teraz już mniej, bo sobie to jakoś tam pozytywnie wytłumaczyłam. Ale jak było, wiadomo.
Na dzień dzisiejszy cenię sobie spokój i taki spokój staram się wprowadzać w swoje życie. Mam dość przejawów agresji, u siebie przede wszystkim, wobec innych i u innych. I też się w tym względzie kontroluję (pracuję nad tym smile ) Inną sprawą, że agresywna ja, to nie jestem ja, a efekt uboczny przeszłości.

Pracujmy nad naszymi trudnościami, i czerpmy z tego satysfakcję smile smile

A jak myślisz, czemu te wykrzykniki Happy przestały na mnie działać? Bo Ją poznała smile I wiem, że ona w ogóle nie krzyczy, nawet nie podnosi głosu... I że wrażenie tych wykrzykników było dla nas zdecydowanie inne, niż jej. Ale jednocześnie rozumiem osoby, które czytały je skierowane do siebie... Ale widzisz - ja mogłam to "zweryfikować" w realu, a kto jeszcze? Ja to sprawdziłam sama na sobie. I każdy powinien jednak kierować się własnymi odczuciami smile Bo one są dla nas samych zawsze najbardziej miarodajne smile Są nasze smile

I z tą agresją to właśnie tak jest - efekt uboczny i to wyłażący, kiedy się mnie stawia pod ścianą, pod ostrzałem... I jak ja siebie takiej nienaturalnej nie cierpię... Jak ja nie lubię siebie robiącej coś, bo mnie zmuszono. Bo... zostałam oszukana? Tylko czy to złośc na mnie samą, czy na kogoś? Ech, powód do pomyślenia... chyba na kogoś, tylko że łatwiej z takim podejściem życiowym oczywiście obwinić siebie.... Chyba tak.... I chyba to nie agresja zaraz, tylko gniew po prostu?

Oj, satysfakcja to jest, oj wielka smile Oj, motywująca smile

Znam to uczucie, kiedy czuję się pod ostrzałem, oj znam. I zawsze wtedy mam wrażenie, że osoba, która stawia mnie pod ścianą, nic sobie z tego nie robi. A ja taką sytuację przeżywam jeszcze bardzo długo.
Gniew, złość... Zawsze czuję się winna.
I właśnie, tak jak pisałam kilka postów wcześniej, odpuszczam, bo nie mam na tyle pewności siebie i wiary w siebie, by jednak trwać przy swoim, bo sama sobie myślami obniżam swoją wartość.

To trudne uwierzyć w siebie i trzymać constans tej wiary.
Zwłaszcza kiedy pojawia się sytuacja stresująca. Wtedy wszystko słabnie.
Robiłaś çwiczenia, które proponuje Pani Beata?

Ja znam jeszcze dodatkowy aspekt tego, że raz traci się pewność, a dwa bywa tak, że zapominamy co kto powiedział na przykład. To ucieka jakby, rozmywa się.

Najtrudniej przełamać podświadomość, która trzyma się swojego schematu, który sobie zakodowała.
Da się to zrobić. Powoli.

Wiecie co pomaga?
To chwalenie siebie w poszczególnych czynnościach takie serdeczne i życzliwe, bo wtedy zaczynamy widzieć to, że robimy coś dobrze, zaczynamy w to wierzyć. Nieodłączne jest też wsparcie, kiedy coś nam nie wyjdzie i racjonalne przedstawienie sobie sprawy. Racjonalne. I tak zamiast np. wyrzucać sobie, kiedy ktoś ma do nas pretensje, że coś schrzaniliśmy, a faktycznie nie zrobiliśmy nic złego. Żeby się nie samobiczować. Już nie wspominam o tym, że kiedy jesteśmy dla siebie nad wyrost surowi to tym bardziej ktos dla nas. Jakod to tak jak w lustrzanym odbiciu się dzieje.
To tak jak przyjdzie do nas ktod zły, a my serdecznością, spokojem, uśmiechem i życzliwością sprawiamy, że ten ktoś zaczyna sie uśmiechać.
Zastanawiam się k0czasem jak to jest i od czego zależy że ktoś odwzsjemnia zachowanie. Bo ja Wam powiem, że ja złości czyjejś nie przejmuję i nadkakiwania, a raczej ktoś przejmuje mój uśmiech i staje się łagodniejszy w tym kontakcie. Łagodniejszy niż na pocz?tku.

24,026

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ćwiczę hm... Wiem, że to lata praktyki, ale wiem, że warto. I tak jak pisałam wcześniej, na początku jest ten entuzjazm i chęć, później jest gorzej, bo wracają stare schematy. I właśnie wtedy trzeba ćwiczyć.
I tak jak piszesz, uśmiech czyni cuda. Zawsze sobie myślałam, że miło jest przebywać wśród optymistów. Teraz sobie myślę, że to ja chcę być taką optymistką smile może ktoś poczuje się miło dzięki mnie.

24,027 Ostatnio edytowany przez hm... (2013-08-01 10:49:29)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

Ćwiczę hm... Wiem, że to lata praktyki, ale wiem, że warto. I tak jak pisałam wcześniej, na początku jest ten entuzjazm i chęć, później jest gorzej, bo wracają stare schematy. I właśnie wtedy trzeba ćwiczyć.
I tak jak piszesz, uśmiech czyni cuda. Zawsze sobie myślałam, że miło jest przebywać wśród optymistów. Teraz sobie myślę, że to ja chcę być taką optymistką smile może ktoś poczuje się miło dzięki mnie.

Tak cały czas trzeba, bez względu na wszystko. W żadnym wypadku nie odpuszczać jak nam się wydaje, że jest lepiej. A czemu? Bo to gierka naszej podświadomości smile. Chce nas uśpić.

Uśmiechaj się smile bo to czary smile
Uśmiech czaruje smile

To może być sto, tysiąc lub milion godzin. Albo dwa miliony. smile

24,028

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewczyny tak cwiczenie to zycie , zwlaszcza jesli ktos przyjal schematy z domu , ktory nie byl emocjonalnie stabilny .
Mowic do siebie to czego nie mowili np:rodzice.

Po latach pracy nad soba , optymizm wchodzi w krew.Staje sie nawykiem .
Po euforii na zmiany zawsze przychodzi codziennosc i zycie , nie trzeba od razu byc super optymista , ktoremu zrobili pranie mozgu i zapomnial o wszystkim zlych rzeczach .
Trzeba nauczyc sie je przyjac i nie popelniac tych samych bledow .
Jesli jest sie samotnym , chodzi mi nie w zwiazku , mowic do siebie czule. itd itd.
Moiwc malutka spij juz wieczorem , kiedy nie robila tego mama.
Czlowiek pracuje nad soba cale zycie , a problemy zapukaja w kazde drzwi , sztuka jest je przezwyciezyc , nie stac sie ich niewolnikiem i myslec ze inni problemow nie maja, maja , maja , kazdy je ma .
Dorosle zycie to trudna sztuka , trzeba siebie przede wszystkim szanowac , dbac o siebie  .

24,029

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
pati31 napisał/a:

Dziewczyny tak cwiczenie to zycie , zwlaszcza jesli ktos przyjal schematy z domu , ktory nie byl emocjonalnie stabilny .
Mowic do siebie to czego nie mowili np:rodzice.

Po latach pracy nad soba , optymizm wchodzi w krew.Staje sie nawykiem .
Po euforii na zmiany zawsze przychodzi codziennosc i zycie , nie trzeba od razu byc super optymista , ktoremu zrobili pranie mozgu i zapomnial o wszystkim zlych rzeczach .
Trzeba nauczyc sie je przyjac i nie popelniac tych samych bledow .
Jesli jest sie samotnym , chodzi mi nie w zwiazku , mowic do siebie czule. itd itd.
Moiwc malutka spij juz wieczorem , kiedy nie robila tego mama.
Czlowiek pracuje nad soba cale zycie , a problemy zapukaja w kazde drzwi , sztuka jest je przezwyciezyc , nie stac sie ich niewolnikiem i myslec ze inni problemow nie maja, maja , maja , kazdy je ma .
Dorosle zycie to trudna sztuka , trzeba siebie przede wszystkim szanowac , dbac o siebie  .

Każdy popełnia błędy i ma do tego prawo.
Błąd nie ma powodować, że się złamiemy. Wyciągamy wnioski i żyjemy dalej smile

A do innych go się porównywać nie należy. Never. Inni to ich sprawa.

24,030

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zauważyłam jeszcze, że te nasze negatywne myśli są bardzo głęboko ukryte w naszej podświadomości. Wczoraj byłam na lunchu i wypiłam kawę mrożoną ze śmietaną. Była tak przepyszna, że zamówiłam sobie drugą. I gdy kelner mi ją przynosił, nie popatrzyłam się mu w oczy, i pomyślałam sobie, że pewnie uważa mnie za grubaskę. To była sekunda. Ale przypomniało mi się to wieczorem, jak analizowałam w pamiętniku mój dzień i moje myśli.
Trzeba sobie zdać sprawę z tego co myślimy. Okazało się, że ja byłam zadowolona z tego lunchu, ale podświadomie miałam przekonanie, że nie zasługuję na taką przyjemność.

24,031

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
pati31 napisał/a:

Niestety zabko kochana w uk , benefity to jakoby wiezienie , dopuki czlowiek ich nie bierze walczy w tym swiecie , tu benefity sa ogromne dlatego wielu ludzi wpada w pulapke lenistwa z ,ktorego ciezko wyjsc:)))
Ogolnie ciezko jest dostac kredyt w Londynie na mieszkanie wachaja sie ceny 200tys f, to kredyt spalacany przez 40 lat tu miszkania sa naprawde drogie .
Widocznie na nowych bliskich ludzi nie jest moj czas niewiem kiedy bede gotowa na nowy zwiazek , ale masz racje po 30 tce to szybciutko sie toczy , z tym ze ja mialam jedyngo chlpaka w moim zyciu ex meza , i spalam z drugim jedynie , byc moze dlatego jest mi trudno.Jakobym wchodzila w ten nowoczensy swiat naga.

Chyba rozumiem, słyszę od wielu osób, że one nie wrócą, bo nawet mając 3 dzieci, gdzie jedno z partnerów pracuje - stać ich przecież na tak wiele. Tylko gdzie własne zapatrywania, nadzieje, marzenia, pasje? Ale cóż - każdy robi, jak mu wygodniej, nie nam do tego wink Bardzo sobie cenię takie zdanie, jak Twoje smile

Wiesz, myślę, że nie o liczbę partnerów może chodzić, ale bardziej o Twoją świadomość, samodzielność.  Nie w negatywnym słowa znaczeniu. Ty chyba wiesz, jaka jesteś, czego chcesz. I błędem było by siebie samą skrzywdzić realizację jednej z idei - bycia z kimś. Bo to by było bycie z kimś za wszelką cenę. Za cenę siebie. To chyba nie jest nagość Pati... smile To chyba ogromne bogactwo i życzę Ci, żeby obok właściwego podejścia do samej siebie, okoliczności sprzyjały, jak też przyciąganie odpowiedniego typu osób smile

Bo w większości przypadków, to pewnie też i zbieg okoliczności smile

Ludzie w uk , nie zdaja sobie sprawy z wielu spraw korzystajac z benefitow .
Dziecko chodzi do gorszej szkoly itp.
Kazda przychodnia lekarska ma zanaczone , potem ludzie narzekaja na sluzbe zdrowia , uk to kraj przyjmujacy emigrantow , ale tak naprawde sa bezwzgldeni dla emigrantow.
Mam wielu znjamoych z 3 czy 4 dzieci , to nie jest do konca alternatywa na zycie , bo kiedy zabiora zasilki ludzie nie beda wiedziec w ktora strone ruszyc , siedza w domach ne ucza sie jezyka , pracuja z polakami i wszedzie tluamcza potrzebuja , to meczy anglikow i jest wiele sprzeciwow wobec wlasnie takich emigrantow.

Marze o domu jak nie w londynie to po za nim , nie bede czula sie bezpieczna dopuki nie bede mieszkala w wlasnym domu .
Zreszta zycie w Londynie bezpieczne nie jest i coraz czesciej mysle o przeprowadzce na wies , ale z drugiej strony dla dzieci to wlasnie miasto rozwoju.



Po prostu , wiem juz czego niechce u partnera , egoizmu i kiedy widze choc cieniutkie przeslanie urywam , nie jestem juz w wieku gdzie oszaleje na punkcie jakiegos faceta nie znajac jego mechanizmow na co dzien.....
I wlasnie szybkie angazowanie dzieci , nie podoba mi sie , bo niewiem czy bede z czlowiekiem i od razu przyprowadzac go do dzieci ? ,,dostaje gesiej skory na sama taka mysl .
Chlopcy sa dla mnie piorytetem .

24,032

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

Zauważyłam jeszcze, że te nasze negatywne myśli są bardzo głęboko ukryte w naszej podświadomości. Wczoraj byłam na lunchu i wypiłam kawę mrożoną ze śmietaną. Była tak przepyszna, że zamówiłam sobie drugą. I gdy kelner mi ją przynosił, nie popatrzyłam się mu w oczy, i pomyślałam sobie, że pewnie uważa mnie za grubaskę. To była sekunda. Ale przypomniało mi się to wieczorem, jak analizowałam w pamiętniku mój dzień i moje myśli.
Trzeba sobie zdać sprawę z tego co myślimy. Okazało się, że ja byłam zadowolona z tego lunchu, ale podświadomie miałam przekonanie, że nie zasługuję na taką przyjemność.

dokladnie siedza , i czekaja , zeby sie wydostac .

aaaaaaa , ja wczoraj zrozumialam ze jestem wegetarianka i nie wiedzac o tym smile)), bo nigdy nie lubilam miesa i nie jadlam od bardzo wielu lat , ale nigdy nie myslalam o tym w taki sposob. Zeby tego miesa nie jesc czy z pwodow humanitarnych .
Po prostu tak wyszlo , wczoraj wlasnie zrozumialam ze jestem wgetarianka nie pije nawet kawy z mlekiem bo nie lubie mleka nigdy nie lubilam hehheeh.

24,033

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

Znam to uczucie, kiedy czuję się pod ostrzałem, oj znam. I zawsze wtedy mam wrażenie, że osoba, która stawia mnie pod ścianą, nic sobie z tego nie robi. A ja taką sytuację przeżywam jeszcze bardzo długo.
Gniew, złość... Zawsze czuję się winna.
I właśnie, tak jak pisałam kilka postów wcześniej, odpuszczam, bo nie mam na tyle pewności siebie i wiary w siebie, by jednak trwać przy swoim, bo sama sobie myślami obniżam swoją wartość.

Warto odpuścić czasem smile Nie wszystko ma sens, nie wszystko jest dla nas dobre smile Ja znowu będę w pozytywne szła - może to nie brak pewności siebie, tylko świadomość, że nie na wszystko masz wpływ i wcale na wszystko nie musisz? smile Bo wydatkowanie zbyt dużej energii bez owego sensu a tylko z przykrością dla siebie - to ewidentnie chyba ani z sensem ani zdrowo ani w ogóle rozwojowo smile

Dziś terapeutka m.in. wtrąciła na spotkanku - kazdy ma jakiś deficyt. Przecież nikt nie jest idealny.
No smile Nie tylko ja smile Wszyscy. jesteśmy normalni, choćbyśmy nie chcieli w to wierzyć smile Tyle, że w niektórych sytuacjach albo nie czujemy się pewnie, albo nie warto byśmy się za pewnie poczuli wink Że za bardzo na siłę.

Dobra - środek tygodnia, robi się coraz cieplej, ale jeszcze nie skwar.
Gołąbki w sosie pomidorowym mi się zamarzyły i wcale nie wiem dlaczego smile

24,034

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:

smile
To był czas zaciętych dyskusji smile
Pełnia była czy co? tongue

Acha smile Zaczynałam uczyć się "mówić" czemu coś mi się wydaje i co ja mam na myśli smile

24,035

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:

Patrz Żabko.
To jest taki moment, kiedy robimy coś bo ktoś coś na nas nazwijmy to wymusił, wtedy dochodzi do samomanipulacji.
Realnie wiemy, że nie chcemy czegoś zrobić, a podświadomie..no właśnie. Podświadomość podpowiada nam, że trzeba to zrobić, że musimy to zrobić, bo przecież np. nie wypada odmówić, co mamy zakodowane od dzieciństwa.
I wiesz co jest najciekawsze? Że nam się często zdaje, że ktoś nas przyparł do ściany, a on tylko zapytał. A nam się zdaje coś całkiem innego. Zupełnie inaczej oatrzymy, interpretujemy.

Nooo, musiałam pomyśleć, cofnąć się smile Ale to racja, ludzie "pytają" z róznym natężeniem i całkowicie różne mając nastawienie - a człowiek sam w sobie i z siebie uważa, że skoro ktoś pyta, to jego zbawicielem można praktycznie zostać i inna opcja w grę nie wchodzi wink I wszystkich dookoła zbawicielem smile
A ktoś zadał pytanie. Nie "zadał zadanie".

24,036

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
Anstawia napisał/a:

Znam to uczucie, kiedy czuję się pod ostrzałem, oj znam. I zawsze wtedy mam wrażenie, że osoba, która stawia mnie pod ścianą, nic sobie z tego nie robi. A ja taką sytuację przeżywam jeszcze bardzo długo.
Gniew, złość... Zawsze czuję się winna.
I właśnie, tak jak pisałam kilka postów wcześniej, odpuszczam, bo nie mam na tyle pewności siebie i wiary w siebie, by jednak trwać przy swoim, bo sama sobie myślami obniżam swoją wartość.

Warto odpuścić czasem smile Nie wszystko ma sens, nie wszystko jest dla nas dobre smile Ja znowu będę w pozytywne szła - może to nie brak pewności siebie, tylko świadomość, że nie na wszystko masz wpływ i wcale na wszystko nie musisz? smile Bo wydatkowanie zbyt dużej energii bez owego sensu a tylko z przykrością dla siebie - to ewidentnie chyba ani z sensem ani zdrowo ani w ogóle rozwojowo smile

Dziś terapeutka m.in. wtrąciła na spotkanku - kazdy ma jakiś deficyt. Przecież nikt nie jest idealny.
No smile Nie tylko ja smile Wszyscy. jesteśmy normalni, choćbyśmy nie chcieli w to wierzyć smile Tyle, że w niektórych sytuacjach albo nie czujemy się pewnie, albo nie warto byśmy się za pewnie poczuli wink Że za bardzo na siłę.

Dobra - środek tygodnia, robi się coraz cieplej, ale jeszcze nie skwar.
Gołąbki w sosie pomidorowym mi się zamarzyły i wcale nie wiem dlaczego smile

Albo wszyscy normalni albo wszyscy nienormalni smile

24,037

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
hm... napisał/a:

smile
To był czas zaciętych dyskusji smile
Pełnia była czy co? tongue

Acha smile Zaczynałam uczyć się "mówić" czemu coś mi się wydaje i co ja mam na myśli smile

Super, ja chyba też smile

24,038

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
hm... napisał/a:

Patrz Żabko.
To jest taki moment, kiedy robimy coś bo ktoś coś na nas nazwijmy to wymusił, wtedy dochodzi do samomanipulacji.
Realnie wiemy, że nie chcemy czegoś zrobić, a podświadomie..no właśnie. Podświadomość podpowiada nam, że trzeba to zrobić, że musimy to zrobić, bo przecież np. nie wypada odmówić, co mamy zakodowane od dzieciństwa.
I wiesz co jest najciekawsze? Że nam się często zdaje, że ktoś nas przyparł do ściany, a on tylko zapytał. A nam się zdaje coś całkiem innego. Zupełnie inaczej oatrzymy, interpretujemy.

Nooo, musiałam pomyśleć, cofnąć się smile Ale to racja, ludzie "pytają" z róznym natężeniem i całkowicie różne mając nastawienie - a człowiek sam w sobie i z siebie uważa, że skoro ktoś pyta, to jego zbawicielem można praktycznie zostać i inna opcja w grę nie wchodzi wink I wszystkich dookoła zbawicielem smile
A ktoś zadał pytanie. Nie "zadał zadanie".

Otóż to.
Propozycje dał, nie zmusił.

24,039

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
pati31 napisał/a:
zabka-k napisał/a:
pati31 napisał/a:

Niestety zabko kochana w uk , benefity to jakoby wiezienie , dopuki czlowiek ich nie bierze walczy w tym swiecie , tu benefity sa ogromne dlatego wielu ludzi wpada w pulapke lenistwa z ,ktorego ciezko wyjsc:)))
Ogolnie ciezko jest dostac kredyt w Londynie na mieszkanie wachaja sie ceny 200tys f, to kredyt spalacany przez 40 lat tu miszkania sa naprawde drogie .
Widocznie na nowych bliskich ludzi nie jest moj czas niewiem kiedy bede gotowa na nowy zwiazek , ale masz racje po 30 tce to szybciutko sie toczy , z tym ze ja mialam jedyngo chlpaka w moim zyciu ex meza , i spalam z drugim jedynie , byc moze dlatego jest mi trudno.Jakobym wchodzila w ten nowoczensy swiat naga.

Chyba rozumiem, słyszę od wielu osób, że one nie wrócą, bo nawet mając 3 dzieci, gdzie jedno z partnerów pracuje - stać ich przecież na tak wiele. Tylko gdzie własne zapatrywania, nadzieje, marzenia, pasje? Ale cóż - każdy robi, jak mu wygodniej, nie nam do tego wink Bardzo sobie cenię takie zdanie, jak Twoje smile

Wiesz, myślę, że nie o liczbę partnerów może chodzić, ale bardziej o Twoją świadomość, samodzielność.  Nie w negatywnym słowa znaczeniu. Ty chyba wiesz, jaka jesteś, czego chcesz. I błędem było by siebie samą skrzywdzić realizację jednej z idei - bycia z kimś. Bo to by było bycie z kimś za wszelką cenę. Za cenę siebie. To chyba nie jest nagość Pati... smile To chyba ogromne bogactwo i życzę Ci, żeby obok właściwego podejścia do samej siebie, okoliczności sprzyjały, jak też przyciąganie odpowiedniego typu osób smile

Bo w większości przypadków, to pewnie też i zbieg okoliczności smile

Ludzie w uk , nie zdaja sobie sprawy z wielu spraw korzystajac z benefitow .
Dziecko chodzi do gorszej szkoly itp.
Kazda przychodnia lekarska ma zanaczone , potem ludzie narzekaja na sluzbe zdrowia , uk to kraj przyjmujacy emigrantow , ale tak naprawde sa bezwzgldeni dla emigrantow.
Mam wielu znjamoych z 3 czy 4 dzieci , to nie jest do konca alternatywa na zycie , bo kiedy zabiora zasilki ludzie nie beda wiedziec w ktora strone ruszyc , siedza w domach ne ucza sie jezyka , pracuja z polakami i wszedzie tluamcza potrzebuja , to meczy anglikow i jest wiele sprzeciwow wobec wlasnie takich emigrantow.

Marze o domu jak nie w londynie to po za nim , nie bede czula sie bezpieczna dopuki nie bede mieszkala w wlasnym domu .
Zreszta zycie w Londynie bezpieczne nie jest i coraz czesciej mysle o przeprowadzce na wies , ale z drugiej strony dla dzieci to wlasnie miasto rozwoju.



Po prostu , wiem juz czego niechce u partnera , egoizmu i kiedy widze choc cieniutkie przeslanie urywam , nie jestem juz w wieku gdzie oszaleje na punkcie jakiegos faceta nie znajac jego mechanizmow na co dzien.....
I wlasnie szybkie angazowanie dzieci , nie podoba mi sie , bo niewiem czy bede z czlowiekiem i od razu przyprowadzac go do dzieci ? ,,dostaje gesiej skory na sama taka mysl .
Chlopcy sa dla mnie piorytetem .

Pati, ty piszesz o Polakach czy innych narodowościach w UK?

24,040

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
pati31 napisał/a:

Ludzie w uk , nie zdaja sobie sprawy z wielu spraw korzystajac z benefitow .
Dziecko chodzi do gorszej szkoly itp.
Kazda przychodnia lekarska ma zanaczone , potem ludzie narzekaja na sluzbe zdrowia , uk to kraj przyjmujacy emigrantow , ale tak naprawde sa bezwzgldeni dla emigrantow.
Mam wielu znjamoych z 3 czy 4 dzieci , to nie jest do konca alternatywa na zycie , bo kiedy zabiora zasilki ludzie nie beda wiedziec w ktora strone ruszyc , siedza w domach ne ucza sie jezyka , pracuja z polakami i wszedzie tluamcza potrzebuja , to meczy anglikow i jest wiele sprzeciwow wobec wlasnie takich emigrantow.

Marze o domu jak nie w londynie to po za nim , nie bede czula sie bezpieczna dopuki nie bede mieszkala w wlasnym domu .
Zreszta zycie w Londynie bezpieczne nie jest i coraz czesciej mysle o przeprowadzce na wies , ale z drugiej strony dla dzieci to wlasnie miasto rozwoju.



Po prostu , wiem juz czego niechce u partnera , egoizmu i kiedy widze choc cieniutkie przeslanie urywam , nie jestem juz w wieku gdzie oszaleje na punkcie jakiegos faceta nie znajac jego mechanizmow na co dzien.....
I wlasnie szybkie angazowanie dzieci , nie podoba mi sie , bo niewiem czy bede z czlowiekiem i od razu przyprowadzac go do dzieci ? ,,dostaje gesiej skory na sama taka mysl .
Chlopcy sa dla mnie piorytetem .

Wiesz Pati... Nie zdają sobie sprawy - bo nie chcą, to co jest im wystarcza. Ja tak nie umiem, co nie oznacza, że tego nie widzę gdzie indziej. Ja nie umiem, ale widzę reakcje, kiedy próbuję zwrócić uwagę, że można inaczej - i stwierdzam, że nie zawsze, nie wszędzie jest to oczekiwane wink Więc się nie nakręcam, komuś poglądów na siłę nie zmienię. Jak chce, tak ma.

Myślę, że to czego jesteś świadoma, do czego dążysz, jaka jesteś, co jest Twoim priorytetem - to owo najważniejsze. To plus największy. Twoja własna piramidka celów i wartości smile
Biorąc pod uwagę moje doświadczenia życiowe, też nie mam chęci brnąć w relacje i związki. Mam tę niewątpliwą przyjemność, że w wielu kwestiach czuję się zrealizowana, wiele mam możliwość realizować. Nie dla mnie są społeczne oczekiwania. Ja mam swoje własne. Teraz takie, a przecież nie wiem, jakie mogą one być za 5 lat smile Przecież mogę i zapewne zmienię te oczekiwania, coś innego stanie się dla mnie ważniejsze, bardzo oczekiwane smile
Też często mawiam, że dzieci są moim priorytetem smile Na razie wink One też dorastają smile
Dobra - uciekam smile
Mam dziś mało rozwojową pracę ... Muszę odgrzebywać i spisywać różne dane w jedno miejsce... Straszliwie nie lubię smile I dlatego wolno mi schodzi smile

24,041 Ostatnio edytowany przez pati31 (2013-08-01 13:30:21)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:
pati31 napisał/a:
zabka-k napisał/a:

Chyba rozumiem, słyszę od wielu osób, że one nie wrócą, bo nawet mając 3 dzieci, gdzie jedno z partnerów pracuje - stać ich przecież na tak wiele. Tylko gdzie własne zapatrywania, nadzieje, marzenia, pasje? Ale cóż - każdy robi, jak mu wygodniej, nie nam do tego wink Bardzo sobie cenię takie zdanie, jak Twoje smile

Wiesz, myślę, że nie o liczbę partnerów może chodzić, ale bardziej o Twoją świadomość, samodzielność.  Nie w negatywnym słowa znaczeniu. Ty chyba wiesz, jaka jesteś, czego chcesz. I błędem było by siebie samą skrzywdzić realizację jednej z idei - bycia z kimś. Bo to by było bycie z kimś za wszelką cenę. Za cenę siebie. To chyba nie jest nagość Pati... smile To chyba ogromne bogactwo i życzę Ci, żeby obok właściwego podejścia do samej siebie, okoliczności sprzyjały, jak też przyciąganie odpowiedniego typu osób smile

Bo w większości przypadków, to pewnie też i zbieg okoliczności smile

Ludzie w uk , nie zdaja sobie sprawy z wielu spraw korzystajac z benefitow .
Dziecko chodzi do gorszej szkoly itp.
Kazda przychodnia lekarska ma zanaczone , potem ludzie narzekaja na sluzbe zdrowia , uk to kraj przyjmujacy emigrantow , ale tak naprawde sa bezwzgldeni dla emigrantow.
Mam wielu znjamoych z 3 czy 4 dzieci , to nie jest do konca alternatywa na zycie , bo kiedy zabiora zasilki ludzie nie beda wiedziec w ktora strone ruszyc , siedza w domach ne ucza sie jezyka , pracuja z polakami i wszedzie tluamcza potrzebuja , to meczy anglikow i jest wiele sprzeciwow wobec wlasnie takich emigrantow.

Marze o domu jak nie w londynie to po za nim , nie bede czula sie bezpieczna dopuki nie bede mieszkala w wlasnym domu .
Zreszta zycie w Londynie bezpieczne nie jest i coraz czesciej mysle o przeprowadzce na wies , ale z drugiej strony dla dzieci to wlasnie miasto rozwoju.



Po prostu , wiem juz czego niechce u partnera , egoizmu i kiedy widze choc cieniutkie przeslanie urywam , nie jestem juz w wieku gdzie oszaleje na punkcie jakiegos faceta nie znajac jego mechanizmow na co dzien.....
I wlasnie szybkie angazowanie dzieci , nie podoba mi sie , bo niewiem czy bede z czlowiekiem i od razu przyprowadzac go do dzieci ? ,,dostaje gesiej skory na sama taka mysl .
Chlopcy sa dla mnie piorytetem .

Pati, ty piszesz o Polakach czy innych narodowościach w UK?

Anastawio roznych , bo akurat polacy ciezko pracuja w Uk , ale sa tez tacy , ktorym dobrze:)))), na trawce w parku  plodzac dzieci pic piwko i choojami rzucac na anglikow ze dziwny kraj ., a powiedziec tylko hello i sorry, niestety takich polakow strasznie duzo smile))
Polki sa na drugim miejscu w rodzeniu dzieci w uk. na pierwszym sa muzulmanki  .

24,042

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

W szkole językowej i na terapii grupowej poznałam kilkanaście Polek. Większość z nich z tytułem magistra i pracujących w holenderskich korporacjach. Jest bardzo dużo Polaków pracujących uczciwie i odnoszących sukcesy.
Jest dużo sezonowych Polaków, którzy przyjeżdżają pracować w szklarniach, do pracy, o której Holender nawet by nie pomyślał. Pracują całymi dniami za marne grosze, mieszkają w kempingach po 15 osób, bo takie warunki zapewnia im polski i holenderski rząd, dostają kary w wysokości 1/4 pensji za nieumyte naczynia. Po pracy przychodzą do tego domku i piją. Piją żeby nie myśleć. Składają każdy zarobiony grosz by wysłać go ciężarnej żonie w Polsce.
Są rodziny z dziećmi, którzy mieszkają w socjalnych mieszkaniach, dostają zasiłki, pracują uczciwie najczęściej za najniższą krajową. Stać ich na normalne życie, samochód, wakacje. Do Polski jeżdżą na święta obładowani prezentami dla najbliższych.
W Holandii płaci się duże podatki, czynsz, jedzenie, ubezpieczenie. Rząd wypłaca z roku na rok coraz niższe dodatki, ale wypłaca. Jest dużo Holenderek, które pracują 3/4 etatu, resztę czasu spędzają z dziećmi. Również pobierają zasiłki.
Nie można generalizować, że Polak siedzi na socjalu. Promujmy uczciwość smile

24,043

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
zabka-k napisał/a:
pati31 napisał/a:

Ludzie w uk , nie zdaja sobie sprawy z wielu spraw korzystajac z benefitow .
Dziecko chodzi do gorszej szkoly itp.
Kazda przychodnia lekarska ma zanaczone , potem ludzie narzekaja na sluzbe zdrowia , uk to kraj przyjmujacy emigrantow , ale tak naprawde sa bezwzgldeni dla emigrantow.
Mam wielu znjamoych z 3 czy 4 dzieci , to nie jest do konca alternatywa na zycie , bo kiedy zabiora zasilki ludzie nie beda wiedziec w ktora strone ruszyc , siedza w domach ne ucza sie jezyka , pracuja z polakami i wszedzie tluamcza potrzebuja , to meczy anglikow i jest wiele sprzeciwow wobec wlasnie takich emigrantow.

Marze o domu jak nie w londynie to po za nim , nie bede czula sie bezpieczna dopuki nie bede mieszkala w wlasnym domu .
Zreszta zycie w Londynie bezpieczne nie jest i coraz czesciej mysle o przeprowadzce na wies , ale z drugiej strony dla dzieci to wlasnie miasto rozwoju.

Po prostu , wiem juz czego niechce u partnera , egoizmu i kiedy widze choc cieniutkie przeslanie urywam , nie jestem juz w wieku gdzie oszaleje na punkcie jakiegos faceta nie znajac jego mechanizmow na co dzien.....
I wlasnie szybkie angazowanie dzieci , nie podoba mi sie , bo niewiem czy bede z czlowiekiem i od razu przyprowadzac go do dzieci ? ,,dostaje gesiej skory na sama taka mysl .
Chlopcy sa dla mnie piorytetem .

Wiesz Pati... Nie zdają sobie sprawy - bo nie chcą, to co jest im wystarcza. Ja tak nie umiem, co nie oznacza, że tego nie widzę gdzie indziej. Ja nie umiem, ale widzę reakcje, kiedy próbuję zwrócić uwagę, że można inaczej - i stwierdzam, że nie zawsze, nie wszędzie jest to oczekiwane wink Więc się nie nakręcam, komuś poglądów na siłę nie zmienię. Jak chce, tak ma.

Myślę, że to czego jesteś świadoma, do czego dążysz, jaka jesteś, co jest Twoim priorytetem - to owo najważniejsze. To plus największy. Twoja własna piramidka celów i wartości smile
Biorąc pod uwagę moje doświadczenia życiowe, też nie mam chęci brnąć w relacje i związki. Mam tę niewątpliwą przyjemność, że w wielu kwestiach czuję się zrealizowana, wiele mam możliwość realizować. Nie dla mnie są społeczne oczekiwania. Ja mam swoje własne. Teraz takie, a przecież nie wiem, jakie mogą one być za 5 lat smile Przecież mogę i zapewne zmienię te oczekiwania, coś innego stanie się dla mnie ważniejsze, bardzo oczekiwane smile
Też często mawiam, że dzieci są moim priorytetem smile Na razie wink One też dorastają smile
Dobra - uciekam smile
Mam dziś mało rozwojową pracę ... Muszę odgrzebywać i spisywać różne dane w jedno miejsce... Straszliwie nie lubię smile I dlatego wolno mi schodzi smile

Mnie się tak wydawa, że ludzie schodzą się w myśl powiedzenia, że "przeciwności się przyciągają; osoby w związku mają się uzupełniać" i etc., i na takiej masowej - bo kreowanej głównie przez media - lobotomii umysłowej, wożą się jak wszy na małpie po ludzkości, że się człek nawet wyiskać nie daje rady smile Postaw się im, to będąc w "opresji" oczy Ci wydłubią.
Sam dochodziłem długo, nawet z pomocą psychologa 'dlaczego wyhaczyłem sobie za żonę taką a nie inną partnerkę', do dzisiaj wiele zagadnień z tego tytułu jest dla mnie "nobodyknowsme" smile

Choć wiele im mogę i mam do zarzucenia, tak akuratnie z tego jednego tematu jestem im wdzięczny - otwarcia szerzej oczu na tą patologię Innych z ich własnego wyboru. Nie przymusu a właśnie wyboru.
Teraz jestem na to wyczulony i selekcja ludzi w moim otoczeniu dokonuje się samoczynnie, przesiew już był a i nowi "segregują" się sami smile

24,044

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
pati31 napisał/a:
Anstawia napisał/a:
pati31 napisał/a:

Ludzie w uk , nie zdaja sobie sprawy z wielu spraw korzystajac z benefitow .
Dziecko chodzi do gorszej szkoly itp.
Kazda przychodnia lekarska ma zanaczone , potem ludzie narzekaja na sluzbe zdrowia , uk to kraj przyjmujacy emigrantow , ale tak naprawde sa bezwzgldeni dla emigrantow.
Mam wielu znjamoych z 3 czy 4 dzieci , to nie jest do konca alternatywa na zycie , bo kiedy zabiora zasilki ludzie nie beda wiedziec w ktora strone ruszyc , siedza w domach ne ucza sie jezyka , pracuja z polakami i wszedzie tluamcza potrzebuja , to meczy anglikow i jest wiele sprzeciwow wobec wlasnie takich emigrantow.

Marze o domu jak nie w londynie to po za nim , nie bede czula sie bezpieczna dopuki nie bede mieszkala w wlasnym domu .
Zreszta zycie w Londynie bezpieczne nie jest i coraz czesciej mysle o przeprowadzce na wies , ale z drugiej strony dla dzieci to wlasnie miasto rozwoju.



Po prostu , wiem juz czego niechce u partnera , egoizmu i kiedy widze choc cieniutkie przeslanie urywam , nie jestem juz w wieku gdzie oszaleje na punkcie jakiegos faceta nie znajac jego mechanizmow na co dzien.....
I wlasnie szybkie angazowanie dzieci , nie podoba mi sie , bo niewiem czy bede z czlowiekiem i od razu przyprowadzac go do dzieci ? ,,dostaje gesiej skory na sama taka mysl .
Chlopcy sa dla mnie piorytetem .

Pati, ty piszesz o Polakach czy innych narodowościach w UK?

Anastawio roznych , bo akurat polacy ciezko pracuja w Uk , ale sa tez tacy , ktorym dobrze:)))), na trawce w parku  plodzac dzieci pic piwko i choojami rzucac na anglikow ze dziwny kraj ., a powiedziec tylko hello i sorry, niestety takich polakow strasznie duzo smile))
Polki sa na drugim miejscu w rodzeniu dzieci w uk. na pierwszym sa muzulmanki  .

I potem Polacy mają odpowiednią opinię, dzięki takim na ławce.

24,045 Ostatnio edytowany przez hm... (2013-08-01 13:43:28)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

W szkole językowej i na terapii grupowej poznałam kilkanaście Polek. Większość z nich z tytułem magistra i pracujących w holenderskich korporacjach. Jest bardzo dużo Polaków pracujących uczciwie i odnoszących sukcesy.
Jest dużo sezonowych Polaków, którzy przyjeżdżają pracować w szklarniach, do pracy, o której Holender nawet by nie pomyślał. Pracują całymi dniami za marne grosze, mieszkają w kempingach po 15 osób, bo takie warunki zapewnia im polski i holenderski rząd, dostają kary w wysokości 1/4 pensji za nieumyte naczynia. Po pracy przychodzą do tego domku i piją. Piją żeby nie myśleć. Składają każdy zarobiony grosz by wysłać go ciężarnej żonie w Polsce.
Są rodziny z dziećmi, którzy mieszkają w socjalnych mieszkaniach, dostają zasiłki, pracują uczciwie najczęściej za najniższą krajową. Stać ich na normalne życie, samochód, wakacje. Do Polski jeżdżą na święta obładowani prezentami dla najbliższych.
W Holandii płaci się duże podatki, czynsz, jedzenie, ubezpieczenie. Rząd wypłaca z roku na rok coraz niższe dodatki, ale wypłaca. Jest dużo Holenderek, które pracują 3/4 etatu, resztę czasu spędzają z dziećmi. Również pobierają zasiłki.
Nie można generalizować, że Polak siedzi na socjalu. Promujmy uczciwość smile

Najwięcej Polaków na socjalu to chyba i tak w Polce i tylko dziura budżetowa rośnie.
A jakby tak coś z tym zrobić i tak na piękne oczy zasiłków nie rozdawać, bo umówmy się, że Ci co faktycznie nie mają to po tą pomoc chodzą najrzadziej. Jakby się tak bliżej temu przyjrzeć to jednak dałoby się na rynku pracy cos zmienić. Wtedy i pracodawcy chętniej by zatrudniali i pracownicy chetniej pracowali.
A tak to koszty utrzymania pracownika duże, zarobki przeważnie marne. I słyszy się, że jak taki człek ma pracować za tysiąc to woli sobie na zasiłku 600 posiedzieć czy ileś.

24,046

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

To jak to jest w tej Polsce, ciężko czy łatwo, ale nikomu się nie chce?

Chyba to jest tak, że się ludziom jednak nie chce. A takim to już nie pomożesz. Cóż, jedyne co można, to inwestować w siebie smile

24,047

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anstawia napisał/a:

To jak to jest w tej Polsce, ciężko czy łatwo, ale nikomu się nie chce?

Chyba to jest tak, że się ludziom jednak nie chce. A takim to już nie pomożesz. Cóż, jedyne co można, to inwestować w siebie smile

Czasem nie wychodzi, nie?
Mimo chęci

24,048

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:
Anstawia napisał/a:

W szkole językowej i na terapii grupowej poznałam kilkanaście Polek. Większość z nich z tytułem magistra i pracujących w holenderskich korporacjach. Jest bardzo dużo Polaków pracujących uczciwie i odnoszących sukcesy.
Jest dużo sezonowych Polaków, którzy przyjeżdżają pracować w szklarniach, do pracy, o której Holender nawet by nie pomyślał. Pracują całymi dniami za marne grosze, mieszkają w kempingach po 15 osób, bo takie warunki zapewnia im polski i holenderski rząd, dostają kary w wysokości 1/4 pensji za nieumyte naczynia. Po pracy przychodzą do tego domku i piją. Piją żeby nie myśleć. Składają każdy zarobiony grosz by wysłać go ciężarnej żonie w Polsce.
Są rodziny z dziećmi, którzy mieszkają w socjalnych mieszkaniach, dostają zasiłki, pracują uczciwie najczęściej za najniższą krajową. Stać ich na normalne życie, samochód, wakacje. Do Polski jeżdżą na święta obładowani prezentami dla najbliższych.
W Holandii płaci się duże podatki, czynsz, jedzenie, ubezpieczenie. Rząd wypłaca z roku na rok coraz niższe dodatki, ale wypłaca. Jest dużo Holenderek, które pracują 3/4 etatu, resztę czasu spędzają z dziećmi. Również pobierają zasiłki.
Nie można generalizować, że Polak siedzi na socjalu. Promujmy uczciwość smile

Najwięcej Polaków na socjalu to chyba i tak w Polce i tylko dziura budżetowa rośnie.
A jakby tak coś z tym zrobić i tak na piękne oczy zasiłków nie rozdawać, bo umówmy się, że Ci co faktycznie nie mają to po tą pomoc chodzą najrzadziej. Jakby się tak bliżej temu przyjrzeć to jednak dałoby się na rynku pracy cos zmienić. Wtedy i pracodawcy chętniej by zatrudniali i pracownicy chetniej pracowali.
A tak to koszty utrzymania pracownika duże, zarobki przeważnie marne. I słyszy się, że jak taki człek ma pracować za tysiąc to woli sobie na zasiłku 600 posiedzieć czy ileś.

Ja jednak uwazam , ze w uk jest sporo.
Pracuje jeden , czesto pracuja na siebie oszukuja , dostaja na dzieci zasilki.
Podczas gdy ktos inny wplaca podatki i oplaca rachunki samodzielnie.
Nie dziwie sie , ze anglicy sa na to cienci.
Bo w pl , sa zasilki glodowe , a tu w uk , ludzie dobrze zyja .
  Maja zle zdanie o nas anglicy bo polki wciaz rodza na wyspach , i oszukuja Ci ktorzy pracuja na siebie .
Moi znajomi wlasnie robia tak ,  ksiegowe polskie w uk robia ogromne przekrety na rzecz klientow .
Dlatego maja zle zdanie o nas.
Jednak niechce na ten temat rozmawiac .

24,049

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bags napisał/a:

Mnie się tak wydawa, że ludzie schodzą się w myśl powiedzenia, że "przeciwności się przyciągają; osoby w związku mają się uzupełniać" i etc., i na takiej masowej - bo kreowanej głównie przez media - lobotomii umysłowej, wożą się jak wszy na małpie po ludzkości, że się człek nawet wyiskać nie daje rady smile Postaw się im, to będąc w "opresji" oczy Ci wydłubią.
Sam dochodziłem długo, nawet z pomocą psychologa 'dlaczego wyhaczyłem sobie za żonę taką a nie inną partnerkę', do dzisiaj wiele zagadnień z tego tytułu jest dla mnie "nobodyknowsme" smile

Choć wiele im mogę i mam do zarzucenia, tak akuratnie z tego jednego tematu jestem im wdzięczny - otwarcia szerzej oczu na tą patologię Innych z ich własnego wyboru. Nie przymusu a właśnie wyboru.
Teraz jestem na to wyczulony i selekcja ludzi w moim otoczeniu dokonuje się samoczynnie, przesiew już był a i nowi "segregują" się sami smile

Uzupełniłam te wredne tabelki tongue

Mam wrażenie, że przypadkiem i niechcący doszłam do tego - czemu właśnie "oni" wink Ale to zaiste mądrutki wniosek był w kwestii moich owych motorków napędowych smile Nie - motorka nie zmieniam tak ogólnie, może sobie co najwyżej remont generalny wnętrza zrobię wink
Rany - Bags, im dłużej Cię znam, to zaczy nam za bardzo pisać "Twoim" językiem, no! smile

24,050

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hm... napisał/a:
Anstawia napisał/a:

To jak to jest w tej Polsce, ciężko czy łatwo, ale nikomu się nie chce?

Chyba to jest tak, że się ludziom jednak nie chce. A takim to już nie pomożesz. Cóż, jedyne co można, to inwestować w siebie smile

Czasem nie wychodzi, nie?
Mimo chęci

Nie zawsze jest możliwość.
Dlatego ja się cieszę tym co mam, a mam niewiele. Czasami bułka z masłem to niebo w gębie.
I musiałam wybrać, albo dobre obiady przez dwa miesiące, albo Rzym smile

Posty [ 23,986 do 24,050 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 368 369 370 371 372 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024