Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 33 34 35 36 37 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 2,211 do 2,275 z 26,307 ]

2,211

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

2. Kimże jest (niech sam sobie odpowie), skoro wszystkie szlachetne gesty uzależnia od tego, czy do niego wrócę? Ja mogę mu odpowiedzieć, jak nazywa się kobieta, której się płaci za towarzystwo - PROSTYTUTKA. A ja nie jestem ani finansową ani emocjonalną prostytutką.

I to w Tobie kocham! Bez bawełny i silikonu smile

Zobacz podobne tematy :

2,212

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:
niekochana72 napisał/a:

2. Kimże jest (niech sam sobie odpowie), skoro wszystkie szlachetne gesty uzależnia od tego, czy do niego wrócę? Ja mogę mu odpowiedzieć, jak nazywa się kobieta, której się płaci za towarzystwo - PROSTYTUTKA. A ja nie jestem ani finansową ani emocjonalną prostytutką.

I to w Tobie kocham! Bez bawełny i silikonu smile

Stwierdzenie super, rewelacyjne.
...wszystkie szlachetne gesty uzależnia od tego, czy do niego wrócę?...zależy mu teraz na dzieciach, na mnie, dlaczego dopiero teraz...docenia to, co traci...nie chcę...nie wierzę...w obliczu porażki oczka się otworzyły? bo co powiedzą rodzice i inni...och, jakie zabawne...

2,213

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tarantella,
nie potrzebujesz rad, wiesz jak jest.
Mogę tylko podzielić się swoim w tym względzie doświadczeniem.
Lipiec 2010 - kryzys, moja pierwsza (rozpoznawcza) wizyta u prawnika. On - szaleństwo - zależy mi, zrobię wszystko, Ty decydujesz, co będziesz robić, idę na terapię, jesteś naj...
Ja - masz rok obserwacji, jeśli po roku będzie tak i tak porozmawiamy o nas.
On - dziękuję, biorę się za siebie
Październik 2010 - powrót z terapii. Ja - czekam na odpowiednie słowa i (o naiwności kobieca - czyny).
On - jeśli ma być dobrze (komu???), masz zrobić- tu wykaz (m. in. rzucić pracę i zajmować się nim). Rok to za długo, albo natychmiast zdecyduję, czy chcę z nim być (niestety to była tylko potrzeba przespania się z kimkolwiek, byle zaraz - nie moja, dodam potrzeba), albo on odchodzi.
Ja - nie zaufam Ci już nigdy, zawiodłeś mnie po raz kolejny, odejdź, jeśli znowu nie jesteś w stanie dotrzymać słowa.
On - odszedł.
Ja - wniosłam o rozwód i zalogowałam się na Netkobietach. Żyję, nie żałuję, a to, co otrzymuję aktualnie od byłego nie pozostawia żadnych wątpliwości (jeśli były, ale nie pamiętam), że to było właśnie to, co należało zrobić. Albo oszaleć, znienawidzić siebie, pogubić się do końca, brzydzić sobą i być nieszczęśliwą.
Wniosek, podsumowanie wyartykułowały ostatnio moje dzieciaki.
Oglądaliśmy zdjęcia z mojego wypadu do UK. Dzieci powiedziały, nieco zadziwione, (a mnie to dało do myślenia i oszołomiło) - mamo, ale Ty się śmiejesz! Przedtem nie śmiałam się, wykrzywiałam twarz w wytrenowanym grymasie psudoradości. Radości, pod którą zawsze czaiła się obawa (pewność nawet), że to powierzchowna fikcja, a tak na prawdę nie ma się z czego śmiać. Chyba, że ze swojej naiwności...

2,214

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Sorry, ale nic innego nie ciśnie mi się na usta:

O, żesz fak, jak dobrze, że Was wszystkie (+Dorotkę) i moje dziecko mam!

Jestem po basenie, po siłowni, po nasłonecznieniu, po rozmowie z dzieckiem - też zero bawełny i silikonu (wolę cię taką jak teraz - jesteś smutniejsza ale spokojniejsza).

2,215

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

A przecież wystarczyło by żebym usłyszała: "Zrozumiałem, jak bardzo złym człowiekiem jestem, ile osób skrzywdziłem swoim zachowaniem. Chcę się zmienić, nie chcę już być tym CZYMŚ. Rozumiem, że masz prawo mi nie wierzyć, bo tyle razy kłamałem, obiecywałem poprawę i znów kłamałem. Nie będzie już więc więcej słów - teraz tylko czyny będą świadczyć o mnie. Rozumiem, że nie mogę wymagać od Ciebie/Was, że będziesz czekała - pozostawiam ta decyzję Tobie/Wam. Ja mam nadzieję, że jeszcze nie wszystko zaprzepaściłem. Jeśli jest już za późno na to, żebyśmy nadal byli razem, to moja przemiana może choć spowodować, że zasłużę na to, żebyś mnie nie nienawidziła, żebyś mogła patrzeć na mnie bez tego strachu i obrzydzenia w oczach, żebym mógł odbudować choć minimum zaufania. Zrozumiałem, że bez względu na Twoją/Waszą decyzję moim obowiązkiem jest dbać o finansowe i emocjonalne bezpieczeństwo naszego dziecka; że takim samym obowiązkiem jest uczciwe rozliczenie się z naszych spraw finansowych. Jakakolwiek forma manipulacji z mojej strony jest niedopuszczalna. Wszystko, co od teraz wydarzy się w moim życiu zależy ode mnie i jestem gotów ponieść wszelkie konsekwencje. Przepraszam."

Widzisz, Niekochana, mój dramat polega na tym, że ja to wszystko usłyszałam ... a wytrawne psychofagi po pierwsze wiedzą, że chcemy to usłyszeć, po drugie wiedzą, że coś takiego siedzi nam w głowie, jak haczyk na końcu wędki, którą on trzyma w ręku.

To, że tego nie usłyszałaś świadczy tylko o tym, że Twój psychofag jest ... uczciwszy - nie chce mu się robić więc po próżnicy nie gada. Mój ma na odwrót - pogadał więc co będzie po próżnicy robić?

2,216

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tarantella,

ja natomiast ciagle słyszę, że ile mozna wypominać, że to było dawno, że jestem zawzięta. Ach i w ogóle zachowuję się jak gówniara, która zycia nie zna.

2,217

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

"Zrozumiałem, jak bardzo złym człowiekiem jestem, ile osób skrzywdziłem swoim zachowaniem. Chcę się zmienić, nie chcę już być tym CZYMŚ. Rozumiem, że masz prawo mi nie wierzyć, bo tyle razy kłamałem, obiecywałem poprawę i znów kłamałem. Nie będzie już więc więcej słów - teraz tylko czyny będą świadczyć o mnie. Rozumiem, że nie mogę wymagać od Ciebie/Was, że będziesz czekała - pozostawiam ta decyzję Tobie/Wam. Ja mam nadzieję, że jeszcze nie wszystko zaprzepaściłem. Jeśli jest już za późno na to, żebyśmy nadal byli razem, to moja przemiana może choć spowodować, że zasłużę na to, żebyś mnie nie nienawidziła, żebyś mogła patrzeć na mnie bez tego strachu i obrzydzenia w oczach, żebym mógł odbudować choć minimum zaufania. Zrozumiałem, że bez względu na Twoją/Waszą decyzję moim obowiązkiem jest dbać o finansowe i emocjonalne bezpieczeństwo naszego dziecka; że takim samym obowiązkiem jest uczciwe rozliczenie się z naszych spraw finansowych. Jakakolwiek forma manipulacji z mojej strony jest niedopuszczalna. Wszystko, co od teraz wydarzy się w moim życiu zależy ode mnie i jestem gotów ponieść wszelkie konsekwencje. Przepraszam.".

Jestem przerazona, ze ta tresc zostala udostepniona w internecie wszystkim charakteropatom. big_smile
Naucza sie tego jak wierszyka i walna jakiejs kobiecie prosto miedzy oczy.... a to nadal tylko SLOWA... ale juz takie mocne, ze moga przebic skorupke kochajacej za bardzo kobiety.
Lepiej niech oni przestana juz gadac...yhyh

Nie ma takich slow, ktore bylyby dowodem na przemiane partnera. Tylko czyny o tym moga swiadczyc.

Dostalam w nocy smsa od jeszcze psychomeza " Kocham Cie bezgranicznie" Co jakis czas zabawia mnie takim wyznaniem. I wiecie co.. ja naprawde wierze, ze on mnie kocha... wlasnie w tej chwili gdy to pisze.
... ale za piec minut juz mnie nie kocha.
On nie widzi tej powtarzalnosci schematu kocha, nie kocha, kocha, nie kocha... jeszcze nie przyszlo mu do glowy, ze to dziwne i chore.
.. i wiecie co, ja go szanuje. On ma prawo nie wiedziec i nie rozumiec, kochac by zaraz nie kochac... tylko, ze ja nie musze mu towarzyszyc do jego dna... bo moje dno bardzo ale to bardzo podnioslo swoj poziom.

2,218

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:

Widzisz, Niekochana, mój dramat polega na tym, że ja to wszystko usłyszałam ... a wytrawne psychofagi po pierwsze wiedzą, że chcemy to usłyszeć, po drugie wiedzą, że coś takiego siedzi nam w głowie, jak haczyk na końcu wędki, którą on trzyma w ręku.

To, że tego nie usłyszałaś świadczy tylko o tym, że Twój psychofag jest ... uczciwszy - nie chce mu się robić więc po próżnicy nie gada. Mój ma na odwrót - pogadał więc co będzie po próżnicy robić?

Kochana, nie chodziło mi o same SŁOWA. Tylko słowa wprowadzone w czyn. Jestem pewna, że tak samo jak w przypadku KKZB - nic w ich życiu nie pójdzie w dobrym kierunku, jeśli nie ZROZUMIEJĄ.
Kochana, mój jeszczemąż jest po prostu bardziej popier****ny. On nawet nie ma pojęcia, że z nim jest coś nie tak.
Teraz to już rozumiem - on nie widzi w swoim zachowaniu nic niestosownego, złego i chorego. Po prostu.

2,219

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tarantella- jak ja Cię podziwiam kobieto! Dopiero dorwałam się do laptopa i pochłonęłam wszystko co napisałyście od wczoraj. I zastanawiam się nad listem od Twojego psychofaga. Na chwilę obecną bym się rozpłynęła nad takimi słowami i poszłabym na wszystko. Skąd Ty czerpiesz tą siłę?! Ale zakładam że wcześniej niezliczoną ilość razy zgodziłaś się na pertraktacje.  Ale kurcze, podziwiam postawę. Ciekawe czy też dojdę do tego punktu.

W ogóle dziewczyny świetnie walczycie o swoje i naprawdę jstem pełna podziwu dla waszych czynów. Nie wiem co zrobić by być tak silna jak wy. Po wyjeździe psychofaga wciagnęłam od razu 2 czekolady. Moim rozwiązaniem problemów jest niestety jedzenie (teraz dopiero zauważyłam że dlatego moja mama ma spora nadwagę-kiedyś była chuda jak patyk- w trakcie małżeństwa kilogramy rosły- chyba przejęłam system obronny) i już widzę jak z miesiąca na miesiąc tyję. Co jest śmieszne bo mój psychofag uwielbia zachudzone dziewczyny więc teoretycznie powinnam się głodzić ze smutku, tymczasem "zajadam" problem.

Macie jakieś rady jak mam zabić to myślenie? Postanowiłam- koniec. Powiedziałam mu- koniec. Już zaczyna przepraszac, prosić. Poszukuję rozwiązania. nie wiem czym się zająć. Znowu siedzę i jem, jem, jem. A później palę, palę, palę. Ale myśli nie przechodzą. Na tym etapie łatwo by mnie złamał....Nie wiem..

2,220

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

Jestem przerazona, ze ta tresc zostala udostepniona w internecie wszystkim charakteropatom. big_smile
Naucza sie tego jak wierszyka i walna jakiejs kobiecie prosto miedzy oczy....

A ja tam jestem od dawna przekonana, że psychofagi, psychomężowie, trzydziurkowce mają jakąś swoją stronę / forum, na którym wymieniają się doświadczeniami, technikami, literaturą - dokładnie tak jak my tutaj. Robią za drapieżnych indywidualistów ale z pewnością któryś z nich wpadł na pomysł PSYCHOPANDEMII.

Nie wierzycie?
Poczytajcie:
http://abastanza.blox.pl/2010/10/Poradnik-socjopaty.html

2,221

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bitreelka napisał/a:

Macie jakieś rady jak mam zabić to myślenie? Postanowiłam- koniec. Powiedziałam mu- koniec. Już zaczyna przepraszac, prosić. Poszukuję rozwiązania. nie wiem czym się zająć. Znowu siedzę i jem, jem, jem. A później palę, palę, palę. Ale myśli nie przechodzą. Na tym etapie łatwo by mnie złamał....Nie wiem..

Powiem Ci jak gwiazda filmowa gwieździe filmowej wink
Odetnij się od niego. Innej rady nie ma na przełamanie impasu sad  Czytaj, myśl, wyciągaj wnioski, pisz na forum.
Powinnaś dotrzeć do dna - przyczyny Twoich problemów. Nie da się przeskoczyć poszczególnych etapów.

2,222

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

ha ha ha... dobre
mam tylko inne skojarzenia co do maczety mojego psychomeza

2,223

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

niekochana72

To akurat zrobię. Całkowicie się odcinam- ok. Tyle szczerze nie wiem co zrobić z tym czasem. Odcięcie wprawia mnie w humor że tak powiem trochę melancholijny. Nie chce mi się wychodzić z domu- no chyba że na papierosa, czego też już nie lubię- pozostała już tylko potrzeba "zajęcia rąk". Chodzi o to- jakie macie swoje sprawdzone sposoby na to by się "wyzwolić"? Czytam lliteraturę i pomaga, kwestię rodzinną mam już głęboko przeanalizowaną- ojciec z depresją- znikający na kilka dni w swoich dołach, mama zajadająca obawę o to czy nic sobie nie zrobił. Z podłożem moich problemów w miarę się pogodziłam. Wiem skąd pochodzą moje problemy. Nie wiem jak ruszyć dalej. Co wam najbardziej pomaga? Moje kreatywne myślenie jest ostatnio ograniczone...

2,224 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-05-22 14:11:42)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:

Nie wierzycie?
Poczytajcie:
http://abastanza.blox.pl/2010/10/Poradnik-socjopaty.html

Jezu.........


bitreelka napisał/a:

niekochana72

To akurat zrobię. Całkowicie się odcinam- ok. Tyle szczerze nie wiem co zrobić z tym czasem. Odcięcie wprawia mnie w humor że tak powiem trochę melancholijny. Nie chce mi się wychodzić z domu- no chyba że na papierosa, czego też już nie lubię- pozostała już tylko potrzeba "zajęcia rąk". Chodzi o to- jakie macie swoje sprawdzone sposoby na to by się "wyzwolić"? Czytam lliteraturę i pomaga, kwestię rodzinną mam już głęboko przeanalizowaną- ojciec z depresją- znikający na kilka dni w swoich dołach, mama zajadająca obawę o to czy nic sobie nie zrobił. Z podłożem moich problemów w miarę się pogodziłam. Wiem skąd pochodzą moje problemy. Nie wiem jak ruszyć dalej. Co wam najbardziej pomaga? Moje kreatywne myślenie jest ostatnio ograniczone...

Szeroko pojęta aktywność fizyczna - to co lubisz najbardziej. Dbanie o ciałko swe - ja się namaczam w pachnących olejkach. Wypad do kina, muzeum, teatru - to na co wcześniej NIE BYŁO CZASU.
Ja odkryłam niedawno jeszcze coś - idę przez moje piękne miasto i oglądam jak turysta.

2,225

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bitreelka napisał/a:

W ogóle dziewczyny świetnie walczycie o swoje i naprawdę jstem pełna podziwu dla waszych czynów. Nie wiem co zrobić by być tak silna jak wy...

Bitreelka, wrzuć na luz. Ja osobiście trochę się kreuję na taką twardzielkę, żeby samej sobie dodać odwagi. Jak by to było takie proste, to nie walczyłabym tylko wygrywała, a to, jak mawia mój znajomy, dwie duże różnice.
Jak bym se wstała z rana i powiedziała - co za popier**lony zbok z tego J. Niech idzie krowy pasać, posuwać kogo chce i niech zdechnie na HIV, następnie zabrała szczoteczkę do zębów swoją i dziecka i poszła nocować do hotelu robotniczego i więcej go nie chciała zobaczyć - no to bym wygrywała.
Ale skoro wstaję rano i myślę - co za popier**lony zbok z tego J., muszę się zastanowić, czy coś z niego jeszcze może być - no to wygrywam, czy tylko walczę?


bitreelka napisał/a:

Po wyjeździe psychofaga wciagnęłam od razu 2 czekolady. ..

Ooooo. Niebezpieczny proceder. I chrzanić tam Twojego psychofaga - jak będziesz za chuda też Ci wypomni. Mówię Ci jako pracownik firmy farmaceutycznej zajmującej się kwestiami diabetologicznymi i jako kobieta, która na czekoladzie z orzechami (tej z okienkiem:)) i orzeszkach w czekoladzie (tych fioletowych) wrzuciła w swoim czasie  dwie dychy...

bitreelka napisał/a:

Macie jakieś rady jak mam zabić to myślenie? Postanowiłam- koniec. Powiedziałam mu- koniec. Już zaczyna przepraszac, prosić.

Poczekaj, aż zechce Ci przepisać mieszkanie i obieca podpisywanie się krwią, to pomyślimi razem.

bitreelka napisał/a:

A później palę, palę, palę.

Ooooo. Niebezpieczny proceder. Mówię Ci jako pracownik firmy farmaceutycznej i jak skończę pisać tego posta to pójdę zapalić, bo już ... ze trzy posty nie paliłam. big_smile

2,226

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bitreelka napisał/a:

Wiem skąd pochodzą moje problemy. Nie wiem jak ruszyć dalej. Co wam najbardziej pomaga? Moje kreatywne myślenie jest ostatnio ograniczone...

uprawiasz jakis sport?

2,227

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bitreelka napisał/a:

Macie jakieś rady jak mam zabić to myślenie? Postanowiłam- koniec. Powiedziałam mu- koniec. Już zaczyna przepraszac, prosić. Poszukuję rozwiązania. nie wiem czym się zająć. Znowu siedzę i jem, jem, jem. A później palę, palę, palę. Ale myśli nie przechodzą. Na tym etapie łatwo by mnie złamał....Nie wiem..

Szukałyśmy, znalazłyśmy, podzielimy się sposobami na nowe życie.
Po pierwsze - czas, on działa na Twoją korzyść. Czy chcesz, czy nie i tak upływa, to dobrze.
Po drugie - musisz zmusić się do robienia czegokolwiek, najlepiej zupełnie innego niż dotychczas. Nie jest łatwo się przełamać, ale można. Potencjalnych sposobów "zajęcia" głowy i rąk (nawet nóg, bioder i innych znudzonych partii Twojego całokształtu) jest ogrom. Wybieraj! I miej z tego fan. Taniec? Fitness? Joga? Kursy wszystkiego najlepszego - od języków po wyginanie z drutu?
Nie daj się, walcz i bądź!

2,228 Ostatnio edytowany przez bitreelka (2011-05-22 14:33:54)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zazdrosc- Jeszcze rok temu regularnie wspinaczka. Ale od roku zaczęłam o wiele więcej palić, o wiele więcej płakałam i zastanawiałam się nad moją "miłością", więc na chwilę obecną jestem tak leniwa że nie chce mi sie schodzić do kuchni na dół po herbatę bo mam potem perspektywę wejścia na te schody.  Kompletnie wystrzegam się rowerów, rolek, biegania. Pływanie odpada- bardzo się boję. Generalnie na każdy rdzaj sportu znajdę jakiś "haczyk"....:/ Najgorsze gdy nie ma się kompana do tego:/

Tarantella- ty i tak wygrywasz że w ogóle walczysz. Moja walka kończy się tak że gdy przyjechał mój psychofag to na papierosa wychodziłam w nocy po kryjomu, a potem piłam herbatę i tarłam ręce bo przecież on nie lubi jak palę:/ Nie wspominając o podjadaniu czekolady.... też tego nie lubi bo mówi że jestem za duża chociaż mieszczę moją dupę w rozmiar M. Ja pierdzielę ciężko dbać o siebie, "namaczać się w pachnących olejkach", itp itd jak się myśli o sobie jak o palącej grubej orce. I choć wiem że to nie prawda to na tyle wjechało mi to na psychę że nie wiem w co ręce włożyć, by się rozwinąć. Kurcze jestem jeszcze gówniarz, fajnie by było jakoś ruszyć i wykorzystać życie. Niech ktoś mnie kopnie w tyłek!

2,229

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
marynarka napisał/a:

Joga? Kursy wszystkiego najlepszego - od języków po wyginanie z drutu?

Jeżu... ja coś muszę zrobić z tym celibatem sad Wszystko mi się kojarzy.... tongue

2,230

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:
Tarantella napisał/a:

Nie wierzycie?
Poczytajcie:
http://abastanza.blox.pl/2010/10/Poradnik-socjopaty.html

Jezu.........

Akurat tego Pana wyjątkowo bym do tego bagna nie mieszała, chociaż nie jestem katoliczką. Jeden plus jest - my też możemy podglądać smile

niekochana72 napisał/a:

Ja odkryłam niedawno jeszcze coś - idę przez moje piękne miasto i oglądam jak turysta.

Jeden znajomy (fotografik) powiedział mi ostatnio - idąc przez miasto nie patrz na chodnik, nie patrz na to, co na wysokości oczu - patrz na górę - odkryjesz zupełnie nowe rzeczy, których nie widziałaś chodząc tędy przez 40 lat - piękne ozdobniki bram, balkony, fryzy, rozety w okanch, freski i aniołki na zwieńczeniach ...
To działa.

2,231

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bitreelka napisał/a:

ZJa pierdzielę ciężko dbać o siebie, "namaczać się w pachnących olejkach", itp itd jak się myśli o sobie jak o palącej grubej orce. I choć wiem że to nie prawda to na tyle wjechało mi to na psychę że nie wiem w co ręce włożyć, by się rozwinąć. Kurcze jestem jeszcze gówniarz, fajnie by było jakoś ruszyć i wykorzystać życie. Niech ktoś mnie kopnie w tyłek!

No myślę, że trudno. Tak więc przestań. Zapewne wyda Ci się to teraz z lekka głupie, ale spróbuj jak ja: rano patrzę w lustro w łazience i mówię: Cześć laska! Fajnie wyglądasz i mądra z Ciebie babka. A potem: A teraz wmasujemy w siebie te czarodziejskie, pięknie pachnące mikstury, które zrobią Ci dobrze.

2,232

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bitreelka napisał/a:

rok temu regularnie wspinaczka.

bitreelka napisał/a:

Pływanie odpada- bardzo się boję.

OMG! jak Ty to mozesz polaczyc!

Ja naleze do osob plozacych sie po ziemi i tylko wzrokiem siegam wysoko na te freski big_smile
ale wspinaczka!
To Ty sie czegos jeszcze boisz kobieto???
wody? Przeciez woda to moze byc kiedys wlasnie ten "grunt", w ktory spadniesz!

dodam: dluuuuuugooooo leeecac.....

2,233

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bitreelka napisał/a:

Niech ktoś mnie kopnie w tyłek!

Ze mną jak z dzieckiem. Mówisz - masz.
Kopię Cię! Z pełną odpowiedzialnością dobrze wykonanego obowiązku obywatelskiego.
Kobieto, nie pozwól sobie zginąć w marazmie, bo wtedy naprawdę nie będziesz miała nic oprócz żerującego na Tobie "trzydziurkowca".
Popatrz, popatrz! Tutaj są dziewczyny w "podeszłym" wieku (vide ja), które całe życie nie robiły nic innego tylko usługiwały gościowi z maczetą u boku.
I dają radę, i żyją, i zmieniają siebie i swoje życie, i są coraz mniej nieszczęśliwe. A niektóre (vide ja) nawet ośmielają się uważać się za szczęśliwe, a na pewno szczęśliwsze niż wcześniej. Niektóre zaczęły się śmiać.
Myślisz, że łatwo było czterdziestosześcio (z hakiem) letniej kurze domowej zacząć żyć? Otóż nie było, ale się przełamała. Ruszyła podstarzałe dupsko i zaczęła coś robić. Najpierw jedno małe coś, potem drugie, potem coś większego.
Idź i walcz! Ze sobą, z nim, z oponentami. Nie chcesz chyba spędzić życia na samym paleniu i jedzeniu czekolady? Dasz radę wkomponować coś pomiędzy?

2,234

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bitreelka napisał/a:

Zazdrosc- Jeszcze rok temu regularnie wspinaczka. Ale od roku zaczęłam o wiele więcej palić, o wiele więcej płakałam i zastanawiałam się nad moją "miłością", więc na chwilę obecną jestem tak leniwa że nie chce mi sie schodzić do kuchni na dół po herbatę bo mam potem perspektywę wejścia na te schody.  Kompletnie wystrzegam się rowerów, rolek, biegania. Pływanie odpada- bardzo się boję. Generalnie na każdy rdzaj sportu znajdę jakiś "haczyk"....:/ Najgorsze gdy nie ma się kompana do tego:/

Tarantella- ty i tak wygrywasz że w ogóle walczysz. Moja walka kończy się tak że gdy przyjechał mój psychofag to na papierosa wychodziłam w nocy po kryjomu, a potem piłam herbatę i tarłam ręce bo przecież on nie lubi jak palę:/ Nie wspominając o podjadaniu czekolady.... też tego nie lubi bo mówi że jestem za duża chociaż mieszczę moją dupę w rozmiar M. Ja pierdzielę ciężko dbać o siebie, "namaczać się w pachnących olejkach", itp itd jak się myśli o sobie jak o palącej grubej orce. I choć wiem że to nie prawda to na tyle wjechało mi to na psychę że nie wiem w co ręce włożyć, by się rozwinąć. Kurcze jestem jeszcze gówniarz, fajnie by było jakoś ruszyć i wykorzystać życie. Niech ktoś mnie kopnie w tyłek!

Oni to chyba mają jakiś specjalny "zestaw dołująco-demotywujący". Każdy z nich - jeden dla wszystkich: gruba, złe nawyki, czepialska zrzęda. To absolutnie nic, że to prawda - też taka byłam, przepraszam jego i siebie, więcej nie będę. Ale te fagi mają taką umiejętność wydłubania z nas i wyeksponowania akurat tego, co najdotkliwsze.

Sama się kopnij w tyłek! Ja nie cierpiałam ani basenu ani siłowni dopóki primo - nie zauważyłam rezultatów, secundo - nie odnotowałam wpływu endorfin na mój stan psychiczny. I jedno i drugie - nudne jak diabli. Na siłowni przynajmniej mp3-ki możesz opsłuchać, ale basen to już totalna porażka dla takich jak ja - niezdiagnozowane ADHD. Płyniesz i płyniesz i ziewasz. Ja sobie wymyśliłam, że muszę coś podczas tego pływania ... robić dodatkowo. No więc przed basenem zadaję sobie temat - np. uczę się 30 nowych słówek angielskich a potem podczas pływania powtarzam je sobie. Czego się nie udało odtworzyć - po powrocie do domu sprawdzam.
Kiedyś pływałam tylko żabką - nuda jak sto-pięćdziesiąt. Kupiłam podręcznik pływania, poprosiłam instruktora o kilka wskazówek, kupiłam okulary i zatyczki do uszu - młócę. Zawsze to coś nowego. Boisz się? Chrzań to - przełam się. Jak się odboisz, to zrobią Ci się w mózgu nowe połączenia nerwowe ZUPEŁNIE nie związane z psychofagiem - jesteś do przodu i masz nowe, nieskażone nim doświadczenie.
Jezu! Jak ja na początku nie lubiłam siłowni - teraz na bieżni nadrabiam zaległości prasowe. I już jestem do przodu z wyłączaniem psychofagowego tematu.
No więc kopnij się w tyłek. Ja wiem - teraz najchętniej leżałabyś na szezlongu albo otomanie i zatapiała się w rozpaczy i myśleniu, idealizowaniu, kręceniu tych wszystkich filmów w głowie o "pięknej" przeszłości i potencjalnie jeszcze piękniejszej przyszłości. No więc leż ale w międzyczasie kopnij się w tyłek.

2,235

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:

No więc kopnij się w tyłek. Ja wiem - teraz najchętniej leżałabyś na szezlongu albo otomanie i zatapiała się w rozpaczy i myśleniu, idealizowaniu, kręceniu tych wszystkich filmów w głowie o "pięknej" przeszłości i potencjalnie jeszcze piękniejszej przyszłości. No więc leż ale w międzyczasie kopnij się w tyłek.

Na leżąco ciężko będzie. Bo na szezlongu i otomanie na brzuchu nie da się leżeć. Żeby się kopnąć musi wstać. To pierwszy właściwy ruch. Potem kop! i do przodu laska!
Wody się boję, ale pływam (to znaczy wykonuję jakieś ruchy, które utrzymują mnie na powierzchni, pływanie to chyba, niestety nie jest).

2,236

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:
marynarka napisał/a:

Joga? Kursy wszystkiego najlepszego - od języków po wyginanie z drutu?

Jeżu... ja coś muszę zrobić z tym celibatem sad Wszystko mi się kojarzy.... tongue

No przecież siostra Zazdrość proponowała namiary na napalonych kolesi z jakiegoś tam poratlu. Do mnie kilku takich młodocianych zwierzaków lubiących te sprawy ze starszymi paniami tez napisało na sympatii, ale, cholera żesz, usunęłam nie tylko kontakty ale i profil smile
Chcesz mogę się znów zalogować? big_smile Czego się nie robi dla siostry w potrzebie.

2,237

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
marynarka napisał/a:
bitreelka napisał/a:

Niech ktoś mnie kopnie w tyłek!

Ze mną jak z dzieckiem. Mówisz - masz.
Kopię Cię! Z pełną odpowiedzialnością dobrze wykonanego obowiązku obywatelskiego.
Kobieto, nie pozwól sobie zginąć w marazmie, bo wtedy naprawdę nie będziesz miała nic oprócz żerującego na Tobie "trzydziurkowca".
Popatrz, popatrz! Tutaj są dziewczyny w "podeszłym" wieku (vide ja), które całe życie nie robiły nic innego tylko usługiwały gościowi z maczetą u boku.
I dają radę, i żyją, i zmieniają siebie i swoje życie, i są coraz mniej nieszczęśliwe. A niektóre (vide ja) nawet ośmielają się uważać się za szczęśliwe, a na pewno szczęśliwsze niż wcześniej. Niektóre zaczęły się śmiać.
Myślisz, że łatwo było czterdziestosześcio (z hakiem) letniej kurze domowej zacząć żyć? Otóż nie było, ale się przełamała. Ruszyła podstarzałe dupsko i zaczęła coś robić. Najpierw jedno małe coś, potem drugie, potem coś większego.
Idź i walcz! Ze sobą, z nim, z oponentami. Nie chcesz chyba spędzić życia na samym paleniu i jedzeniu czekolady? Dasz radę wkomponować coś pomiędzy?

Myślę że coś wkomponować się da. I właśnie dlatego poprosiłam o pomoc i rady bo właśnie podziwiam was, że to ogarniacie. W sensie mając porównanie- jesteście cholernie silne i mądre.
Mała anegdotka- mamusia mojego psychofaga ma 48lat a jak z nim zerwałam do dzwoniła do mnie codziennie, płakała w słuchawkę i pytała się co się stało. Nie chciałam jej w to wciągać. Jednak po kilku dniach kilkugodzinnego słuchania jej w słuchawce moja cierpliwość się skończyła i powiedziałam "Pani syn zdradzał mnie na prawo i lewo z jakimiś dziećmi, kiedy ja oszczędzałam by do niego jechać, on to wydawał na jakieś gówniarstwo". Wiecie co usłyszałam w odpowiedzi? "Ale wiesz... może się spotkał z jakąś koleżanką. To jeszcze nie zdrada". Mówię jej - sypiał z nimi. A ona- na pewno nie- przecież on jeszcze tego nigdy nie robił. Może wziął koleżankę za rękę- ale to nie zdrada. Potem przyjeżdżała do mnie do domu, nachodziła mnie i płakała. Aż w końcu przyszła płakać do mojej mamy do pracy- wtedy niestety wkroczyła na mój teren którego bronię jak lwica i po mojej interwencji u psychofaga- nachodzenia się skończyły ( powiedziałam że labo ją zabierze albo powiem jej rzeczy o nim które jej się nie śniły).

Dlatego porównując Was- moje kochane- i kobietę również dojrzałą, która również ma nieszczęśliwe małżeństwo- to muszę przyznać że jesteście moimi idolkami i dlatego chciałabym skorzystac z waszej mądrości zyciowej i się wydostac z tego kręgu nienawiści...  Ach i cieszę się że istnieją takie mądre kobiety jak wy i wierzę że żadna z nas nie wychowa nigdy żadnego potwora. mam przynajmniej nadzieję...

Czyli cóż, wracając do tematu.... chyba trzeba wziąć się za sport.... smile A co do pływania- boje się- bo kiedyś się o mało nie utopiłam. Wysokości też się boję- ale adrenalina bycia na górze wyzwala tyle negatywnych energii że wracam do domu kompletnie wypłukana z myśli:)

2,238 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-05-22 15:08:54)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:
niekochana72 napisał/a:
marynarka napisał/a:

Joga? Kursy wszystkiego najlepszego - od języków po wyginanie z drutu?

Jeżu... ja coś muszę zrobić z tym celibatem sad Wszystko mi się kojarzy.... tongue

No przecież siostra Zazdrość proponowała namiary na napalonych kolesi z jakiegoś tam poratlu. Do mnie kilku takich młodocianych zwierzaków lubiących te sprawy ze starszymi paniami tez napisało na sympatii, ale, cholera żesz, usunęłam nie tylko kontakty ale i profil smile
Chcesz mogę się znów zalogować? big_smile Czego się nie robi dla siostry w potrzebie.

Dziękuję za dobre chęci:) To nie chodzi o deficyt chętnych, ale o tą moją średniowieczną niechęć pójścia do łóżka z kimś, kto tak na chwilę...  Ehhhh......


bitreelka napisał/a:

ale adrenalina bycia na górze wyzwala tyle negatywnych energii że wracam do domu kompletnie wypłukana z myśli:)

I o to właśnie chodzi big_smile

2,239 Ostatnio edytowany przez bitreelka (2011-05-22 15:13:40)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

tarantella - "zestaw dołująco-demotywując" <-- BARDZO TRAFNE STWIERDZENIE. Zrobiłaś mi wieszak w ustach smile


Ach i mam pytanie!
Jakie filmy polecacie na takie "dołki"? Na te "kopnięcie" i generalnie polepszenie własnej wartości. Tzn wiecie- książki połykam tonami, ale czasami mam ochote obejrzec jakiś fajny film, a że mają one na mnie ogromny wpływ, bo nie raz płaczę na nich itd, generalnie bardzo identyfikuje się z postaciami i historią, to fajnie by było zrobić sobie za pomocą filmów wspomagająca terapię.

2,240

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bitreelka napisał/a:
marynarka napisał/a:
bitreelka napisał/a:

Niech ktoś mnie kopnie w tyłek!

Ze mną jak z dzieckiem. Mówisz - masz.
Kopię Cię! Z pełną odpowiedzialnością dobrze wykonanego obowiązku obywatelskiego.
Kobieto, nie pozwól sobie zginąć w marazmie, bo wtedy naprawdę nie będziesz miała nic oprócz żerującego na Tobie "trzydziurkowca".
Popatrz, popatrz! Tutaj są dziewczyny w "podeszłym" wieku (vide ja), które całe życie nie robiły nic innego tylko usługiwały gościowi z maczetą u boku.
I dają radę, i żyją, i zmieniają siebie i swoje życie, i są coraz mniej nieszczęśliwe. A niektóre (vide ja) nawet ośmielają się uważać się za szczęśliwe, a na pewno szczęśliwsze niż wcześniej. Niektóre zaczęły się śmiać.
Myślisz, że łatwo było czterdziestosześcio (z hakiem) letniej kurze domowej zacząć żyć? Otóż nie było, ale się przełamała. Ruszyła podstarzałe dupsko i zaczęła coś robić. Najpierw jedno małe coś, potem drugie, potem coś większego.
Idź i walcz! Ze sobą, z nim, z oponentami. Nie chcesz chyba spędzić życia na samym paleniu i jedzeniu czekolady? Dasz radę wkomponować coś pomiędzy?

Myślę że coś wkomponować się da. I właśnie dlatego poprosiłam o pomoc i rady bo właśnie podziwiam was, że to ogarniacie. W sensie mając porównanie- jesteście cholernie silne i mądre.
Mała anegdotka- mamusia mojego psychofaga ma 48lat a jak z nim zerwałam do dzwoniła do mnie codziennie, płakała w słuchawkę i pytała się co się stało. Nie chciałam jej w to wciągać. Jednak po kilku dniach kilkugodzinnego słuchania jej w słuchawce moja cierpliwość się skończyła i powiedziałam "Pani syn zdradzał mnie na prawo i lewo z jakimiś dziećmi, kiedy ja oszczędzałam by do niego jechać, on to wydawał na jakieś gówniarstwo". Wiecie co usłyszałam w odpowiedzi? "Ale wiesz... może się spotkał z jakąś koleżanką. To jeszcze nie zdrada". Mówię jej - sypiał z nimi. A ona- na pewno nie- przecież on jeszcze tego nigdy nie robił. Może wziął koleżankę za rękę- ale to nie zdrada. Potem przyjeżdżała do mnie do domu, nachodziła mnie i płakała. Aż w końcu przyszła płakać do mojej mamy do pracy- wtedy niestety wkroczyła na mój teren którego bronię jak lwica i po mojej interwencji u psychofaga- nachodzenia się skończyły ( powiedziałam że labo ją zabierze albo powiem jej rzeczy o nim które jej się nie śniły).

Dlatego porównując Was- moje kochane- i kobietę również dojrzałą, która również ma nieszczęśliwe małżeństwo- to muszę przyznać że jesteście moimi idolkami i dlatego chciałabym skorzystac z waszej mądrości zyciowej i się wydostac z tego kręgu nienawiści...  Ach i cieszę się że istnieją takie mądre kobiety jak wy i wierzę że żadna z nas nie wychowa nigdy żadnego potwora. mam przynajmniej nadzieję...

Czyli cóż, wracając do tematu.... chyba trzeba wziąć się za sport.... smile A co do pływania- boje się- bo kiedyś się o mało nie utopiłam. Wysokości też się boję- ale adrenalina bycia na górze wyzwala tyle negatywnych energii że wracam do domu kompletnie wypłukana z myśli:)

No to idź na te wysokości. Ja mam lek wysokości, ale latam samolotem i ,oddzielając ten lęk, jestem zachwycona jak z góry wszystko pięknie wygląda.
Kiedyś też się topiłam, a właściwie byłam podtopiona przez wymagającego nauczyciela pływania (amatora, despotę). Minęło po jakichś piętnastu latach...

2,241 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2011-05-22 15:35:49)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Film dobry absolutnie na wszystko - To właśnie miłość (Love actually).

A zapomniałam - mnie rewelacyjnie na psychę robi wykonanie sobie manicure+pedicure. Jak się łapy trzęsą trochę trudno malować precyzyjnie ale melisa przed pomaga. Mam to wyćwiczone.

2,242

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

Jeżu... ja coś muszę zrobić z tym celibatem sad Wszystko mi się kojarzy.... tongue
No przecież siostra Zazdrość proponowała namiary na napalonych kolesi z jakiegoś tam poratlu. Do mnie kilku takich młodocianych zwierzaków lubiących te sprawy ze starszymi paniami tez napisało na sympatii, ale, cholera żesz, usunęłam nie tylko kontakty ale i profil smile
Chcesz mogę się znów zalogować? big_smile Czego się nie robi dla siostry w potrzebie.
Dziękuję za dobre chęci:) To nie chodzi o deficyt chętnych, ale o tą moją średniowieczną niechęć pójścia do łóżka z kimś, kto tak na chwilę...  Ehhhh......

Celibat...? a przeciwieństwem czego to jest, bo zapomniałam...
Brak chęci z mojej strony a przede wszystkim niechęć na byle kogo i na chwilę. Rozbudziłyście moje zmysły, a już zapomniałam, że można inaczej niż w celibacie.

2,243

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Betinka napisał/a:

Celibat...? a przeciwieństwem czego to jest, bo zapomniałam...
Brak chęci z mojej strony a przede wszystkim niechęć na byle kogo i na chwilę. Rozbudziłyście moje zmysły, a już zapomniałam, że można inaczej niż w celibacie.

Chyba i tak nam jest wytrzymać łatwiej niż facetom. Aczkolwiek ta perspektywa dodatkowo mnie przerasta. Czemu o tym nie pomyślałam zanim podjęłam decyzję o zakończeniu spotkań z psychofagiem?:P

2,244

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wiem decyzja o rozstaniu z J. jest ok. A celibat? ...w sumie nie zauważyłam, że w nim jestem. On zawsze brał a nigdy nie dawał. Faktycznie kobietom jest chyba łatwiej. Pewnie z czasem też zacznę myśleć o zerwaniu z celibatem, ale na razie jest dobrze tak jak jest.
Najważniejsza sprawa w tej chwili - oczekiwanie na odpowiedź z sądu, najlepiej termin rozprawy, bo obawiam się, że może czegoś nie dopatrzyłam w papierach i to wszystko przeciągnie w czasie, a jeszcze zwolnienie z kosztów. Jak nie uwzględnią, odżałuję te 6 stów, chociaż z kasą bardzo krucho, byleby mieć spokój i wolność.

2,245

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Betinka napisał/a:

A celibat? ...w sumie nie zauważyłam, że w nim jestem. On zawsze brał a nigdy nie dawał.

Miałam tak samo. sad Tylko wiesz - ja się tak posunęłam w tym moim zdrowieniu (wyuzdana egoistka), że myślę o seksie takim, jak POWINIEN być. Ani mi w głowie taki szajs tongue

2,246

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wcale nie jesteś wyuzdaną egoistką, Twoje myślenie o seksie takim jaki powinien być świadczy o Twoim ozdrowieniu. A szajsu nie chcę ani w głowie a tym bardziej w realu.
Kurczę, długo nie myślałam o seksie, a teraz... och dziewczyny, co narobiłyście...

2,247 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2011-05-22 18:13:01)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

The Last Holiday.. trailer: http://www.youtube.com/watch?v=hLnDTtaqB94

i ciekawe slowa do wlasnej mamy: http://www.youtube.com/watch?v=QpVXauEu5-o
oraz piosenka.

Dla tych, dla ktorych drugim jezykiem jest francuski, hiszpanski, wloski i rosyjski tlumaczenie:

Jest światło
W ciemności
Chociaż noc
Jest czarna jak moja skóra
Jest światło
Palące się blaskiem
Pokazujące mi drogę
Ale ja wiem, gdzie byłam

Jest płacz
Gdzieś daleko
To głos
Który pochodzi z głębi
Jest płacz
Pytający dlaczego
Modlę się żeby odpowiedź nadeszła
Bo wiem, gdzie byłam

Jest droga
Którą podążaliśmy
Która zgubiła wielu
Ale bogaci
Będą zadowoleni
Z ceny, którą
przyszło nam zapłacić

Jest marzenie
W przyszłości
Jest potyczka
którą musimy jeszcze wygrać
Jest tez duma
W moim sercu
Bo wiem
Gdzie idę
I wiem, gdzie byłam

Jest droga
Która musimy podążać
Jest obietnica
Którą musimy złożyć
Bo bogaci
Będą zadowoleni
Ryzykiem
I szansami, które wykorzystaliśmy
Jest marzenie
W przyszłości
Jest potyczka

Którą musimy jeszcze wygrać
Użyć tej dumy
W naszych sercach
By nas uniosła
Do jutra

Bo siedzieć bezczynnie
Byłoby grzechem

Wiem, wiem
Wiem, gdzie idę

I Pan wie, że ja wiem
Gdzie byłam

Och, kiedy wygramy
Podziękuję mojemu Bogu
Bo wiem, gdzie byłam

2,248

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

Jest marzenie
W przyszłości
Jest potyczka
którą musimy jeszcze wygrać
Jest tez duma
W moim sercu
Bo wiem
Gdzie idę
I wiem, gdzie byłam

smile smile smile

2,249 Ostatnio edytowany przez Betinka (2011-05-22 19:28:18)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:
Zazdrosc napisał/a:

Jest marzenie
W przyszłości
Jest potyczka
którą musimy jeszcze wygrać
Jest tez duma
W moim sercu
Bo wiem
Gdzie idę
I wiem, gdzie byłam

smile smile smile

smile:):):):):):):):):)

2,250

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

Użyć tej dumy
W naszych sercach
By nas uniosła
Do jutra

Bo siedzieć bezczynnie
Byłoby grzechem

Wiem, wiem
Wiem, gdzie idę

I Pan wie, że ja wiem
Gdzie byłam

Och, kiedy wygramy
Podziękuję mojemu Bogu
Bo wiem, gdzie byłam

To powinien być hymn tego forum (a przynajmniej tej jego części, po której bezustannie "buszujemy")!
I, chociaż czasami nie wiem dokąd idę, to na pewno wiem, gdzie byłam. I, że było tam źle, i nie chcę tam wracać.

2,251

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kurcze. Dziś niedziela. W ogóle nie wiem kiedy ten weekend minął. Ciężko mi nawet powiedzieć kiedy się zaczął. Ot piszę do was bo przygnębia mnie ten stan "niedotulenia", "niedokochania". Potrzebuję ciepła, czułości. Tak wiem- psychofag nigdy nie będzie idealny do tego. Okropne poczucie pustki. Tak, wiem- dużo jeszcze przedemną, generalnie nie ma co narzekać. Ale czasem mam wrażenie że mam tyle w sobie te cholernej miłości że czuję takie napięcie jakbym miała wybuchnąć. Że wydobędzie się ona z krzykiem. Mam wrażenie że wiążąc się z każdym kolejnym mężczyzną będzie to samo. Zawsze będę kochać za bardzo? Nigdy nie znajdę upustu dla swojej miłości? Może dopiero gdy zostanę matką? sad Szkoda tylko że nie mam normalnego ojca dla tego dziecka sad

2,252

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bitreelka napisał/a:

Kurcze. Dziś niedziela. W ogóle nie wiem kiedy ten weekend minął. Ciężko mi nawet powiedzieć kiedy się zaczął. Ot piszę do was bo przygnębia mnie ten stan "niedotulenia", "niedokochania". Potrzebuję ciepła, czułości. Tak wiem- psychofag nigdy nie będzie idealny do tego. Okropne poczucie pustki. Tak, wiem- dużo jeszcze przedemną, generalnie nie ma co narzekać. Ale czasem mam wrażenie że mam tyle w sobie te cholernej miłości że czuję takie napięcie jakbym miała wybuchnąć. Że wydobędzie się ona z krzykiem. Mam wrażenie że wiążąc się z każdym kolejnym mężczyzną będzie to samo. Zawsze będę kochać za bardzo? Nigdy nie znajdę upustu dla swojej miłości? Może dopiero gdy zostanę matką? sad Szkoda tylko że nie mam normalnego ojca dla tego dziecka sad

A weź Ty i siebie kochaj! Na siebie te pokłady zużywaj. Siebie głaskaj i przytulaj. Sprawiaj sobie przyjemności, siebie dopieszczaj.

2,253

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Laski, nie uwierzycie, kogo prowadzę do naszej wspólnoty w ramach robienia pandemii ... Napiszę Wam o tym jutro, bo sama w TO jeszcze nie wierzę. Jednym słowem mamy nową koleżankę DDA i kobietę kochającą za bardzo. Możecie zgadywać do trzech razy sztuka, kim jest nowa nieznajoma. Wasze warianty przeczytam jutro. Padam na pysk a miałam jeszcze napisać swoją pozytywną listę i oczywiście w związku z tym tajemniczym wydarzeniem nawaliłam. Miałam też napisać psychofagowi, żeby se w odbyt wsadził swój metraż, co to mi go chciał obhandlować za upieprzenie mi życia, ale też zaczeka do jutra.

Kurczę, świat jest nieprzewidywalny. To będzie hit sezonu na naszym wątku. ZAPEWNIAM WAS.

2,254

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bitreelka napisał/a:

Zawsze będę kochać za bardzo? Nigdy nie znajdę upustu dla swojej miłości? Może dopiero gdy zostanę matką? sad Szkoda tylko że nie mam normalnego ojca dla tego dziecka sad

Rany, bitreelka, daj żyć dzieciakowi. Jak w niego władujesz tyle miłości, co ją w sobie nosisz, to jakiegoś narcyza wychowasz. Ja już takiego jednego kandydata na rozpieszczonego przeładowanego niespożytkowaną miłością 15-latka mam w sypialni obok.
Znajdziemy sobie zdrowe egzemplarze jak się same uleczymy. A że niekt nam nie obiecywał, że będzie lekko, to już pisałam tu 500 razy.
Plizz, poczytaj książkę "Rozstanie - pierwszy dzień twojego lepszego życia". Jest zabawna, podnosząca na duchu i jest tam parę fajnych wskazówek.
Dobranocka

2,255

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Eugenia Herzyk?

2,256

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tarantella-
Twoja teściowa?:)

I masz rację, ten dzieciak byłby przeładowany miłością. Na pewno kiedyś znajdę faceta który będzie cieszył się każdym moim słowem. Każda z nas znajdzie. Ale najpierw chyba muszę skończyć z jednym facetem by zacząć z innym. Trochę trudne. Chyba go trochę kocham.. po za tym nie będę udawać ale perspektywa celibatu teraz mi się nie uśmiecha. Tzn mam te 22 lata- wiecie jak wtedy jest- a że niestety jestem nieuleczalną monogamistką to kwestia nadchodzącego celibatu po odcięciu się od psyhofaga trochę mnie przerasta. Bardzo lubię seks, ale nie wyobrażam sobie żeby robić to z kimś innym. Niestety ale mój obecny psychofag był jedynym facetem z którym spałam więc ciężko mi dopuścić w ogóle do siebie że mogłabym w życiu spać z więcej niż jednym mężczyzną w ciągu mojego życia.... Chyba jestem trochę staroświecka....Ech...
Po prostu jest mi ciężko teraz. Jestem uzależniona od mojego M. ale nie chcę z nim być. Niedawno śniło mi się że stoję w białej sukni przed ołtarzem a naprzeciw mnie on. I ryczałam. jak głupia płakałam i mówiłam rodzicom że nie mogę, że nie chcę z nim spędzić reszty życia. Obudziłam się z łzami na policzkach. Chyba nawet moja podświadomość mi mówi- NIE. Bo to jest tak- mogę z nim teraz być, ale nie chcę by był moim mężem i ojcem moich dzieci- więc w sumie po co mam z nim być skoro to do tego nie prowadzi....

niekochana72- postaram się kochać siebie. Postanowiłam się zapisać na fitness i od jutra biegam. Muszę się trochę wyładować:) I pójdę na zakupy! obiecuję! smile

2,257

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Otóż niedawno na jednym z wątków odbyła się dyskusja odnośnie tego, czy zdradzane mają czy nie mają kontaktować się z kochankami swoich mężów. Ja osobiście nie miałam jakiejś przemożnej potrzeby rozdrapywania pewnych kwestii, dołowania "tej trzeciej", dociekania pewnych faktów z jej pomocą. Z zakresu faktografii wystarczy mi tego bagna, co wiem. Wymiana kolejnymi dowodami na to, że byłyśmy jednocześnie manipulowane i karmione tymi samymi kłamstwami jest bezcelowa. ALE napisałam też coś takiego:

Uważam, że zdradzana ma prawo do rozmowy z kochanką, ale nie po to by wyciągać kolejne upadlające ją samą przecież szczegóły, ale po to by ? przekazać kochance informację ? ?jeśli będziesz potrzebowała pomocy, jestem tu ? starsza, mądrzejsza i też zbolała. Pal licho psychofaga, wiem, że obie nadal w jakiś chory sposób coś do niego czujemy, ale wygrzebiemy się z tego i znajdziemy zdrowych facetów a jak nie to przynajmniej będziemy o niego mądrzejsze, chociaż pewnie jeszcze w życiu popełnimy nie jedno głupstwo. Mi jest ciężej niż tobie o tych wiele więcej lat z nim, i wspomnień, i marzeń, i nadziei ale jad psychofaga był też pewnie odpowiednio trujący dla ciebie, więc jeśli już nic innego nie pomoże, to wpadnij na małą wódkę i przynajmniej pośmiejemy się tekstów, którymi karmił nas obie i z tego, jak musiał kombinować jak koń pod górę, żeby wyrobić się w czasie między nami.?

Smaczku historii dodaje fakt, że J. powiedział mi kiedyś, że wszystkie jego kobiety, w tym blondi, były z rodzin alkoholowych. W miarę mojego pobytu na forum i słabnięcia od lutego w górę emocji związanych ze zdradą jako taką zaczęła we mnie dojrzewać myśl, że oto rośnie nam kolejna ofiara poszukująca chłopaka z bałaganem w oczach, a że znalazła go w moim psychofagu, to już tylko kwestia przypadku. Od momentu napisania tamtego posta myśl we mnie dojrzewała. Nie bez oporów, ale wczoraj wreszcie zadzwoniłam do blondi i rzekłam - droga A. nie dzwonię, żeby dokopać ani pani ani sobie. Chciałam porozmawiać o czymś, co być może jest pani znajome, ale nie uświadomione. Mamy ten sam problem i domyślam się, że pani męczy się z nim tak samo jak ja ... itd. itd.

Ucięłyśmy sobie dwugodzinną bardzo serdeczną rozmowę o kkzb, DDA, traumach wyniesionych z domu (ta to miała jazdę!), o skłonnościach do konkretnego typu partnerów. Co tu ukrywać pewne fakty nadal wypływały, ale w kontekście wszystkiego co wiem, nie było to już gatunkowo nic nowego. Na koniec blondi zaskoczyła mnie prośbą o "naszą" literaturę, bo nie przypuszczała, że to co się w jej życiu działo zostało już tak dokładnie sklasyfikowane i że są z tego jakieś drogi wyjścia. Ona zwyczajnie myślała, że "taka jest dola i rola wszystkich kobiet, uwarunkowana biologicznie."
Niniejszym informuję, że przekazałam pałeczkę - wysłałam całą naszą literaturę i spis lektur kolejnej ofierze DDA. Jedyne co zataiłam to nazwę naszego forum - zbyt dużo tu o niej zasłużenie niepochlebnego, ale na tym etapie jest jej to zbędne, a chyba i tak wie jakiego bagna narobiła i sobie i mnie. Całkiem fajna dziewczyna ... taka w moim typie. Może na innym gruncie mogłaby zostać moją młodszą koleżanką ale nie jestem chyba na tyle perwersyjna, żeby po tym wszystkim podtrzymywać z nią znajomość, mimo iż wyraziła taką chęć.

Przez chwilę poczułam się jakbym rozmawiała z jedną z nas - nie radzi sobie dziewczyna z wychodzeniem z psychofaga, chociaż robi dobrą minę i sama sobie próbuje udowodnić, że jest już wolna i na luzie. Zbyt długo jednak my tutaj przyglądamy sie naszym jazdom i próbom uwolnienia od toksyny, żebym nie rozpoznała podstawowych symptomów.

Jest coś jeszcze. Mam też nadzieję, że ona nie rozpoznała, że (nie czarujmy się przecież, i Wy też to wiecie) moja rozmowa z nią była tak nie do końca "czysta". Mam więc nadzieję, że nie zorientowała się, że rozmawiając z nią oprócz "niesienia kaganka oświaty" próbowałam się pozbyć resztek złości personalnie do niej i ugruntować moją determinację w czyszczeniu się z psychofaga. Czas pokaże, czy ta forma mi w tym pomogła czy zadziałała na odwrót, bo może właśnie ta złość była całkiem nie najgorszym motorem zmian, a jak jej zabraknie ...

2,258

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tarantella - wywróciłam się i leżę. Jak Boga kocham w życiu, powtarzam w życiu nie wpadłabym na taki pomysł. Niesamowita jesteś. Twoja dojrzałość mnie poraziła - jak ja bym chciala chociaż ułamek tej wiedzy tajemnej posiąść, którą Ty posiadasz.

Nie mam nawet kiedy przeczytać ze zrozumieniem i w spokoju artykułu  do którego link podałaś - a tak bym chciała dużo wiedzieć. Trochę dla siebie, trochę prewencyjnie, trochę żeby matce podrzucić.

Wiedz że mimo mojego literackiego imbecylizmu - twardo wciąż i nieprzerwanie trzymam za Ciebie kciuki.

Ściskam Cię mocno.

2,259

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Kriss napisał/a:

Wiedz że mimo mojego literackiego imbecylizmu - twardo wciąż i nieprzerwanie trzymam za Ciebie kciuki.

Krzepiące, że właśnie Ty smile

Dojrzałość ... to chyba wtedy, kiedy już wiesz, że nic nie jest tak oczywiste, jak kiedyś Ci się zdawało. Nadal jest i czarne i białe, ale pojawiają się też inne kolory i to takie frymuśne - barwy nie podstawowe - jakaś, kurde, ultramaryna, błękit pruski, beż majtkowy. Życie to taka nieoczekiwana sprawa ...

No a skoro Ty jesteś niby literackim imbecylem, to ja sorry, jakem filolog mówię - dziewczyno, chwyć za pióro i zacznij pisać. Ze swoją lekkością i ekspresją wypowiedzi bijesz na głowę niejednego uznanego pisarza. I bez zbędnej kokieteryi, proszę.

2,260 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2011-05-23 14:06:12)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Czyli jednak dziewczecie nie zagosci u nas?

pomysl z naprowadzaniem na sciezke zdrowia tez mi kiedys przyszedl do glowy... ale zaraz wyobrazilam sobie stara zakonnice z krzyzem... i mi przeszlo. Oczywiscie, ze ofiary naszych psychopartnerow sa albo DDA albo DDD albo KKZB, albo wszystko razem.
Masz racje, ze jak poczyta sie troche na forum to pewne symptomy, swiadomy juz czlowiek, rozpoznaje z daleka...

W sprawie mojej dojrzalosci a kkzb, to jest jakos odwrotnie... nagle okazalo sie ze pewne sprawy sa oczywiste, opisane, zdiagnozowane.
Zawsze uwazalam, ze w sprawie czlowieka jest mase kolorow. Moze ze wzgledu na moje DDD, a moze tak jest naprawde, uwazam, ze ludzie maja te jasniejsze kolory, czyli sa usposobieniem dobra. Potrafilam i potrafie zrozumiec najbardziej popapranego czlowieka. Zrozumiec ale nie akceptowac jego czynow.
Dla mnie alfabet moralny ma tylko kolor czarny i bialy, zle i dobre...
i tu zaczyna sie problem zahaczajacy o nasza dojrzalosc emocjonalna...no bo wiekszosc kochanek uslyszawszy, ze to co robia jest zle od razu mysli " To nieprawda, ze ja jestem zla!"
powiesz kobiecie z KKZB, ze ma problem polegajacy na tym, ze nie zdaje sobie sprawy ze swojego KKZB i ona odpowie "Ja nie jestem zla! Nie mam problemow"
powiesz psychopartnerowi, ze to co robi jest chore i powinien sie leczyc-odpowie "Ja nie jestem zly, To ty jestes chora"
-powiesz komus, ze widac z daleka, ze ma problemy, odpowie " Ja nie jestem zla. to Ty masz problemy bo ja nie mam na pewno"
Ludzie jakos odbieraja przyznanie sie do bledu, problemu, wpadki jako odebranie sobie czlowieczenstwa. Nie maja swiadomosci, ze wlasnie dodaja sobie czlowieczenstwa mowiac "Bylem glupi" "Zrobilem zle"
Nosza w sobie ta swiadomosc popapranstwa i musza z tym sobie jakos poradzic.
Dlatego uslyszymy
- Ty tez jestes winna tego, ze ja zdradzilem
- mam z nim romans bo jego zona jest niedobra
- nie jestem kobieta kochajaca za bardzo, wybaczam na okraglo bom szlachetny czlowiek zdolny do wyzszych uczuc
- nie jestem wspoluzalezniona, przegladam szafki w poszukiwaniu ukrytych butelek bom ciekawa czy mnie znowu oszukuje.

Niestety nie jest to typowy przypadek by kobieta uslyszawszy od zony swego kochanka, ze ma DDA i pewnie jest kkzb, powiedziala
- OMG! Przeslij mi literature, pleeeeeaaaaseee!
Najczesciej ludzie wypieraja sie bledow i problemow bo to w ich niedojrzalym pojmowaniu siebie oznaczaloby, ze sa ZLI.
Ja zawsze po tym widze, ze czlowiek odbiera siebie niedojrzale w kategoriach biale-czarne bo paradoksalnie i naiwnie broni zlego czynu "wybiela".
Kiedys byla dyskusja na forum o kolorach moralnosci. Jeden z panow napisal cos w stylu, ze moralnosc nie jest czarno-biala bo nie byloby okolicznosci lagodzacych na rozprawach sadowych.  Czyz ten pan rozumie, ze te okolicznosci lagodzace sa dla czlowieka a nie dla jego czynu?

...i normalnie jestem pod wrazeniem Twojej blondi, Tarantello. Kobieta wziela na klate swoj problem. Nie szukala dla seibie wymowki.
Dobre sztuki upatruje sobie ten Twoj psychofag big_smile az zal sciska, ze nie nalezalam do jego kolekcji...

2,261

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

Dobre sztuki upatruje sobie ten Twoj psychofag big_smile

Mam pomysł. A może teraz ja + blondi zostaniemy kochankami big_smile
Myślę, że byłybyśmy dla siebie nawzajem tak ofiarne, wybaczające, wspierające, że wszystkim buty by pospadały.

To byłaby piękna lekcja dla psychofaga- przykład prawidłowego i zdrowego związku.

Myślę też, że psychofagowi najbardziej podobałby sie inny wariant - harem złożony z samych DDA.

2,262

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:

[
Myślę też, że psychofagowi najbardziej podobałby sie inny wariant - harem złożony z samych DDA.

Tak, to jest marzenie każdego psychofaga. Im liczniejszy, dodam - tym lepszy.

2,263

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

To ja tez chce byc psychofgiem neutral
Chce miec harem... bo do tej pory to mam tylko doswiadczenie w hodowli pasozytow.
Tez na "h" ale cos innego jednak neutral

2,264

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam
A ja bym nie chciała mieć nic wspólnego z kochanką mego męża no może tylko to ,żeby powiedziała dla czego.
ma 40 lat dziecko męża(niby alkoholik) ale czy to ją usprawiedliwia.Bym po prosty chciała wiedzieć-dlaczego spieprzyli mi życie?

2,265

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
aisa napisał/a:

ma 40 lat dziecko męża(niby alkoholik) ale czy to ją usprawiedliwia.Bym po prosty chciała wiedzieć-dlaczego spieprzyli mi życie?

Oczywiście, że ją to nie usprawiedliwia. Ale myślę też, że żadna jej odpowiedź nie byłaby tym, czego oczekujesz. Bo prawda jest smutna - oni wtedy w ogóle o Tobie nie myśleli.

2,266

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
aisa napisał/a:

Witam
Bym po prosty chciała wiedzieć-dlaczego spieprzyli mi życie?

A do czego ta wiedza byłaby Ci potrzebna? Może stało się tak żebyś zobaczyła siebie, swoje potrzeby. Może za dużo dawałaś...

2,267

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Sama nie wiem po co jest potrzebna mi ta wiedza może liczę na to ,że wreszcie będę mogła zrozumieć,przestać o rym myśleć ,uspokoić się i zacząć żyć.Bo teraz to farsa z którą nie daje sobie rady ,nas nie ma ,domu już nie mam tylko my w środku i niewinne dzieciaki(tak naprawdę to tylko ten 8 latek bo 19 latek ma to chyba w nosie.Nie daje już rady.

2,268 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-05-23 18:52:02)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
aisa napisał/a:

Sama nie wiem po co jest potrzebna mi ta wiedza może liczę na to ,że wreszcie będę mogła zrozumieć,przestać o rym myśleć ,uspokoić się i zacząć żyć.Bo teraz to farsa z którą nie daje sobie rady ,nas nie ma ,domu już nie mam tylko my w środku i niewinne dzieciaki(tak naprawdę to tylko ten 8 latek bo 19 latek ma to chyba w nosie.Nie daje już rady.

TY i DZIECI jesteście - i to jest najważniejsze. Naprawdę nie ma najmniejszego sensu zadawania pytania 'Dlaczego", bo chyba wiesz dobrze, że odpowiedź jest tylko jedna: "Bo tak zdecydowali". Nie oglądając się na Ciebie, dzieci, dom, rodzinę. Decyzja została podjęta bez Twojego udziału. Teraz pora, żebyś zrozumiała, że reszta Twojego życia zależy od Ciebie. Zastanów się kochana jak ma wyglądać Twoje życie. A potem zrób wszystko, żeby te plany zrealizować.

Własnie przeczytałam, że Eurypides powiedział: "Gdy miłość jest przesadna nie przynosi człowiekowi chwały ani spełnienia". Kurcze, tyle lat temu, a my jak te cielęta prowadzone na rzeź...

2,269

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

TY i DZIECI jesteście - i to jest najważniejsze. Naprawdę nie ma najmniejszego sensu zadawania pytania 'Dlaczego", bo chyba wiesz dobrze, że odpowiedź jest tylko jedna: "Bo tak zdecydowali". Nie oglądając się na Ciebie, dzieci, dom, rodzinę. Decyzja została podjęta bez Twojego udziału. Teraz pora, żebyś zrozumiała, że reszta Twojego życia zależy od Ciebie. Zastanów się kochana jak ma wyglądać Twoje życie. A potem zrób wszystko, żeby te plany zrealizować.

Własnie przeczytałam, że Eurypides powiedział: "Gdy miłość jest przesadna nie przynosi człowiekowi chwały ani spełnienia". Kurcze, tyle lat temu, a my jak te cielęta prowadzone na rzeź...

W pełni zgadzam się z Niekochaną.
Spójrz na siebie, na dzieci, pokieruj życiem właściwie.

2,270 Ostatnio edytowany przez karen (2011-05-23 19:58:30)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
aisa napisał/a:

ma 40 lat dziecko męża(niby alkoholik) ale czy to ją usprawiedliwia.Bym po prosty chciała wiedzieć-dlaczego spieprzyli mi życie?

aisa,
Twoje pytanie ruszyło moje sumienie i przywołało wspomnienia... to tak jakbys zapytała mnie...
znalazłam się na tym forum jako zdradzona, ale ładnych kilka lat wcześniej to ja zdradziłam i byłam tą, z którą zdradzano...
(teraz wierzę, że wszystko wraca)

byłam zoną alkoholika, w ostatnim okresie mojego małżeństwa już go nie kochałam i nie sypialiśmy ze sobą, czułam jak czas bezpowrotnie mi ucieka, a ja z dnia na dzień staję się coraz bardziej smutna i przygnębiona, czułam się jak w pułapce, miałam wrażenie jakbym nogi miała spętane łańcuchami do których przytroczony był kamień, a na piersi leżał mi ciężar, ktory utrudniał mi oddychanie... wtedy pojawił się on, był  dla mnie miły, szarmancki, dzwonił codziennie, esemesował, spotkaliśmy się raz, drugi... po pół roku zostaliśmy kochankami... znów się uśmiechałam, czułam się atrakcyjna, mialam odskocznię od udręczonego życia, miałam kogo kochać, o kim mysleć, za kim tęsknić... czy cokolwiek mnie usprawiedliwia? nie, czy cokolwiek jego usprawiedliwia? nie... a jednak to robiliśmy... czy myślałam wtedy o jego żonie? starałam się wcale o niej myśleć, a gdy coś mi przemykało przez głowę to tłumaczyłam się tym, ze przeciez ja z nią ślubu nie brałam, to on ją zdradza, on jej ślubował wierność, to jego problem, gdyby nie ja - byłaby inna... moim problemem było zdradzanie męża, ale to tez sobie wytłumaczyłam - on zdradzał moją miłość od wielu lat - z butelką wódki, walczyłam o niego i o nas jak umiałam - a nie umiałam, robiłam same błędy, bo nie wiedziałam jak pomóc alkoholikowi, sama się współuzalezniłam zamiast mu pomoc, aż się poddałam, a miłość umarła...

pisząc o tym, wiem, że prawdopodobnie wystawiam się na Wasze niepochlebne komentarze, no cóż, liczę się z tym...
jednak piszę jak było, bo myślę, że dla mnie jest to wazny element zdrowienia ze współuzależnienia i z kochania za bardzo - przyznanie się do popełnionych błędów, a dla zdradzonych może to będzie takie spojrzenie z drugiej strony, że te kochanki Waszych mężów to często kobiety nieszczęsliwe i doświadczone przez los, zagubione i złaknione ciepła i czułości tak bardzo, że gotowe za odrobinę bliskości popełnić niegodziwość.... a jeszcze gdy to jest kkzb i ubzdura sobie, ze to jest prawdziwa miłość (a prawie zawsze tak sobie ubzdura), to przecież wierzy, że prawdziwa miłość usprawiedliwia wszystko...jest to tym łatwiejsze, gdyż  mężczyźni, którzy zdradzają przeważnie przedstawiają swoje zony w niekorzystnym dla tych żon świetle...

dziś już nie chcę mieć do czynienia z żadnym mężczyzną związanym z inną kobietą w jakikolwiek sposób,
jest to nauczka płynąca z własnych błędów,
nigdy wcześniej nie przypuszczałam, że zdrada może aż tak okrutnie boleć, musiałam sama to poczuć.....

2,271

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
karen napisał/a:

pisząc o tym, wiem, że prawdopodobnie wystawiam się na Wasze niepochlebne komentarze, no cóż, liczę się z tym...
jednak piszę jak było, bo myślę, że dla mnie jest to wazny element zdrowienia ze współuzależnienia i z kochania za bardzo - przyznanie się do popełnionych błędów, a dla zdradzonych może to będzie takie spojrzenie z drugiej strony, że te kochanki Waszych mężów to często kobiety nieszczęsliwe i doświadczone przez los, zagubione i złaknione ciepła i czułości tak bardzo, że gotowe za odrobinę bliskości popełnić niegodziwość.... a jeszcze gdy to jest kkzb i ubzdura sobie, ze to jest prawdziwa miłość (a prawie zawsze tak sobie ubzdura), to przecież wierzy, że prawdziwa miłość usprawiedliwia wszystko...jest to tym łatwiejsze, gdyż  mężczyźni, którzy zdradzają przeważnie przedstawiają swoje zony w niekorzystnym dla tych żon świetle...

dziś już nie chcę mieć do czynienia z żadnym mężczyzną związanym z inną kobietą w jakikolwiek sposób,
jest to nauczka płynąca z własnych błędów,
nigdy wcześniej nie przypuszczałam, że zdrada może aż tak okrutnie boleć, musiałam sama to poczuć.....

Karen - doceniam Twoją szczerość. Sądzę, że nikt Cię tu nie wysmaga smile Najważniejsze to zrozumieć, że takie sytuacje krzywdzą tak wiele osób i uczyć się na błędach. Ale Ty już to wiesz.

2,272 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2011-05-23 20:22:04)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

normalnie musze.....
instalujemy sobie np. http://www.conduit.com/landing-pages/create-toolbar-KS.aspx?ref_id=57681&gclid=CLKe2rLW_qgCFUW8KgodL3F2TQ
bedzie tam radio player, klikamy lewa myszka i pojawia sie "Add and edit stations"  -->search for station: wpisujemy polska ---> wybieramy "Top 100 HITY" 
Ta muzyka jest daleka od depresji. Chce sie zyc...
Czy ktos ma ochote posluchac tego co ja teraz?

wyginam smialo cialo... ha ha ha

2,273

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

A mnie się tam otwiera jakieś tworzenie darmowego toolbar? Czy ja jestem taka głupia?

2,274

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

wyginam smialo cialo... ha ha ha

Zazdrość, wyginaj śmiało ciało...
Coś mi na to wyginanie energii brak, ale posłuchać czemu nie.

2,275

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Betinka napisał/a:
Zazdrosc napisał/a:

wyginam smialo cialo... ha ha ha

Zazdrość, wyginaj śmiało ciało...
Coś mi na to wyginanie energii brak, ale posłuchać czemu nie.

Otworzyła Ci się ta strona?

Posty [ 2,211 do 2,275 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 33 34 35 36 37 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024