Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 30 31 32 33 34 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 2,016 do 2,080 z 26,307 ]

2,016

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
aisa napisał/a:

Jeszcze nie wiem co sobie przyjemnego zafunduje

koniecznie sobie coś zafunduj, to część terapii smile
nie musi byc nic kosztownego np. spacer po parku czy lesie i zrobienie komórką kilku zdjęć kwiatkom, listkom i motylkom smile
albo kąpiel w wannie pełnej piany i przeczytanie kawałka lekkiej książki smile

ooo, a ja kupię sobie porcję lodów w pobliskiej cukierni, mowię Ci, pycha smile
to co że staram się trzymać linię... po odkryciu zdrady schudłam 10 kg - to jedyne z czego się wtedy cieszyłam, teraz po pół roku znowu mam apetyt, więc staram się go poskromić, by nie zaprzepaścić efektów "diety-cud", którą mi za darmo zafundował eksio, ale porcyjka lodów to znowu nie taki wielki grzech, jak myślicie wink

Zobacz podobne tematy :

2,017

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Karen, ja od momentu kiedy zaczęłam się domyślać a potem wykryłam ten szit, schudłam 20 kilo.
Niestety ciągle chudnę, bo sprawy mają się różnie. Dziś mam taką jazdę huśtawkową, że głowa mała. Żarcie od rana nie przechodzi mi przez gardło więc jo-jo mi nie grozi.

I ja razem z Wami wymyślę sobie na dziś coś fajnego.
Buziaki

2,018

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewczyny kochane, ja niestety w nerwach jem sporo i kilogramow przybywa.
Musze sie na jakis taniec zapisac, coby nie przytyc, tylko kasy brak a samej to tak sie nie chce cwiczyc.
Zero z mojej strony konsekwencji a po operacji tak pieknie schudlam.

Postanowienie na dzis zrobie wieczorem 30 brzuszkow, moze odepchne czarne mysli.
Usciski dla Was wszystkich.

2,019

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Właśnie wróciłam z miasta i zjadłam całą tabliczkę czekolady pycha.
Przez ten rok schudłam 10kg.chociaż nigdy do dużych osób nie należałam,bo dla pana męża musiałam być szczupła bo on takie lubi.
Przez niego nabawiłam się bulimii(wiem głupia jestem) ale to wszystko z miłości na a on mi odpłacił swoją do innej.Ironia losu a może chichot?

2,020

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tennessee Williams

    Nie powinniśmy ufać sobie wzajemnie. To nasza jedyna obrona przed zdradą.

2,021 Ostatnio edytowany przez ella1973 (2011-05-12 15:35:22)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tylko nie ufajac mozna popasc w paranoje, wszedzie weszyc zdrade. Masakra, to zdrowe nie jest.

U mnie nie wazne czy bylam szczupla 54 kg, czy tak jak teraz 60 kg i tak mnie oszukiwal i umawial sie z innymi, niestety taki kur... charakter, lajdus.
O zapomnialam po urodzeniu przez rok wazylam 70 kg, ale jakie to ma teraz znaczenie.
Tez lubi szczuple.

2,022 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2011-05-13 02:56:04)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
ella1973 napisał/a:

Dziewczyny kochane, ja niestety w nerwach jem sporo i kilogramow przybywa.
Musze sie na jakis taniec zapisac, coby nie przytyc, tylko kasy brak a samej to tak sie nie chce cwiczyc.
Zero z mojej strony konsekwencji a po operacji tak pieknie schudlam.

Postanowienie na dzis zrobie wieczorem 30 brzuszkow, moze odepchne czarne mysli.
Usciski dla Was wszystkich.

obiecuje w weekend poszperac w moich CD... bo mam 100% pewnosc, ze mam nauke zumby
moge ci podeslac jakos..
jak tylko zlapie w worek troche czasu


kochana Tarantelko big_smile radze nie mowic Twojemu osobistemu psychofagowi, ze piszesz ksiazke.. bo zamilknie jeszcze.... a my tu same nie wymyslimy takich pokretnych wypowiedzi jakie psychofagi wydobywaja z przepastnych czelusci swego intelektu...
moj psychofag jest unieczynniony... czasem wybucha ekspresja w miejscach publicznych ku uciesze przechodniow... ale sporadycznie... bo jak pisalam daleko Ci on ode mnie...

Czerpcie dziewczyny calymi garsciami z cudownych wypowiedzi Waszych psychofagow... robcie notatki na goraco.
Psychofag mowi- Wy notujecie big_smile

Dorzucam moja rozmowe smsowa z psychofagiem:
On: Kocham Cie Kochanie Moje (24:05)
JA: Nie budz mnie w srodku nocy!!!!!!!!!!! (24:06)
ON: Nudzi mnie to co masz do powiedzenia. Wyzal sie swoim mentorom (24:32)
... nie odpisalam bo ja do tej pory nie rozumiem tego sad

Oraz druga rozmowa telefoniczna:
Ja: No to skarbie chyba czas podpisac umowe rozwodowa (tu slodki usmiech przykrywajacy niepewnosc, czy nie bedzie robil klopotow)
On: Nooo to szykuj ta umowe... Zgadzam sie. (bo on oczywiscie nie wie, ze ja juz wszystko mam przygotowane)
Ja: OK
ON (po godzinie sms): I nie musisz sie o mnie martwic, sam bede sie o siebie troszczyl.

Nie odpisalam na to bo mi cycki opadly z wrazenia, ze ten moj bohater, nieposkromiony samotnik wilk, drapieznik i dziki lowca, nieposkromiona dusza, zdecydowal sie sam soba zaopiekowac...

mam teraz takie poczucie winy, takie poczucie winy, takie poczucie winy... buuuuu
kto sie zaopiekuje moim drapieznikiem, psem na kobiety.... buuuu
oj ja niewdzieczna sucz... buuu

2,023 Ostatnio edytowany przez ella1973 (2011-05-13 08:54:18)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Bardzo dziekuje Zadrosc i chetnie skorzystam.
Wyginam smialo cialo.

"zdecydowal sie sam soba zaopiekowac..."
Tylko oni sami nie potrafia sie soba zajac, zawsze znajdzie sie jakas pocieszycielka. To mnie boli najbardziej.
Jeszcze nie umiem kontrolowac mysli i zrozumiec, ze wobec nastepczyn bedzie postepowal tak samo.

Wedlug mnie czlowiek powinien uczyc sie na bledach, ale nie facet zaslepiony bzykaniem.

2,024

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
ella1973 napisał/a:

Tylko oni sami nie potrafia sie soba zajac

Najważniejsze to zrozumieć i zaakceptować, że to ICH problem. Zacytuję z pamięci coś, co niedawno przeczytałam o takich jak my i oni: "Przewrotnie trzeba przyznać, że oni są uczciwi wobec siebie - żyją tak, jak chcą. A my? Tak więc od dziś - żyjmy tak, jak chcemy".   
Małgorzata Domagalik: "Lubię powiedzenie, że mężczyzna w życiu kobiety powinien być dodatkiem do życia, a nie celem w samym sobie. I równie dobrze można powiedzieć to o kobiecie, że powinna być dodatkiem do życia mężczyzny. Bo jak jest celem samym w sobie, to gdzieś czai się groźba porażki".

No i moja ukochana mistrzyni ciętej riposty Maria Czubaszek:"Zamartwiasz się, że on stracił pracę, przegrał na giełdzie i skasował samochód? Pomyśl, że mogło być gorzej. MOGŁO PAŚĆ NA CIEBIE" lol

Publicznie ogłaszam, że wygrzebałam się z kilkudniowej czarnej dupy. Nawet pogorszenie pogody mi nie przeszkadza. lol

2,025

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Oczywiscie Niekochana zgadzam sie z tymi twierdzeniami w 100%.
Nie chce byc juz bluszczem, tylko jest mi jeszcze ciezko odciac moje korzonki i zyc oddzielnie.
Bede sie tego uczyc i probuje z Wasza pomoca.
Wszystko krecilo sie wokol niego, mnie w tym nie bylo, ja nie miala swoich potrzeb. Sory mialam, ale one nie byly wazne.
Teraz musze sie nauczyc zyc sama ze soba.

2,026 Ostatnio edytowany przez marynarka (2011-05-13 09:25:20)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zazdrość, fajny gość z tego Twojego psychofaga. Odważny, dzielny i zaradny. Mój zameldował od razu, że nie potrafi być sam. Nawet nie spróbował osobiście zatroszczyć się o siebie, nie dał sobie szansy. Teraz żali się, że zbłądził, że źle to zrobił, że żałuje, że się męczy, że nie lubi swojej " opiekunki". Jednym słowem, zmusiłam (???) go do wpakowania się w nieprzyjemną sytuację. Szkoda, że nie widział siebie jak się ekspresowo wyprowadzał, jaki pośpiech towarzyszył pędowi (popędowi?) do nowego życia. Nawet dzieciom do widzenia nie miał czasu powiedzieć, tylko gnał... A ja kijem poganiałam i wypędzałam. Oczywiście, racja, to moja wina, że jemu jest źle. I moja wina, że mnie jest nawet nieźle.

I dlatego Niekochana, że mogło paść na mnie, i że cień tego, co padało na niego zawsze w jakiś sposób mnie dosięgał, musiałam uwolnić się od "dającego cień".

Zazdrość, jakbyś zumbę "rozprowadzała" po forum, to prześlij i mnie, proszę. Chadzam sobie raz w tygodniu, ale fajnie byłoby mieć w domu.

2,027

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
ella1973 napisał/a:

Nie chce byc juz bluszczem, tylko jest mi jeszcze ciezko odciac moje korzonki i zyc oddzielnie.
Bede sie tego uczyc i probuje z Wasza pomoca.
Wszystko krecilo sie wokol niego, mnie w tym nie bylo, ja nie miala swoich potrzeb. Sory mialam, ale one nie byly wazne.
Teraz musze sie nauczyc zyc sama ze soba.

Kochana - będzie bolało (przynajmniej na początku) smile Ale to ból "w typie"  porodowych wink Oczyszcza i powoduje pojawienie się nowej istoty - to NOWA TY.
Od siebie dodam, że ja w tym procesie narodzin musiałam zaakceptować, że słowa "POWOLI" i "RAZ GÓRKA RAZ DOLINKA" musiały pojawić się w moim słowniku. A dla takiego raptusa jak ja to niełatwe wink
Wsłuchuj się w siebie, w to co "mówi" do Ciebie Twoje ciało, Twoja intuicja. Ja długo ignorowałam te sygnały - teraz słucham ich uważnie.
Wiem, jak ciężko z powrotem zrozumieć i wcielić w życie fakt, że to ja jestem najważniejsza w moim życiu.
Ale wiem, że WARTO. Wszystko zależy ode mnie. Nie ma usprawiedliwień, wymówek - mam to, na co się godzę.

2,028 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2011-05-13 11:14:37)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Marynarko i Zazdrości,
Ja tak widzę, że Wasze psychofagi to powinny chodzić na korepetycje do mojego. Otóż mój psychofag:
- w jednym tygodniu wmawiał mi, że jest WILKIEM STEPOWYM i DRAPIEŻNIKIEM więc jeśli nie będzie ze mną, to nie będzie już z żadną - będzie wolny, samotny, nauczył się robić pranie, przelewy i robić obiady
- po dwóch tygodniach doszedł do wniosku, że (cyt.) "Nie jestem żadnym pieprzonym wilkiem stepowym, tylko idiotą i pluszowym misiem. Nie potrafię żyć sam, samotność mnie męczy i przeraża."

Tak więc, z całym szacunkiem, ale Wy miałyście po jednym psychofagu, a ja na raz dwóch. Muszę przy tym zaznaczyć, że taka zmiana frontów następowała kilkukrotnie, bo jak wiadomo socjopaci lubią jazdę na karuzeli w obu kierunkach tak, żeby przeciwnik nigdy nie zdołał się zorientować z kim tak naprawdę ma do czynienia i żeby zawsze można było powiedzieć - przecież cię uprzedzałem, przecież ci o tym już mówiłem.

A tak a propos. Jest to jedna z kolejnych technik socjopaty. Jak jakis temat jest niewygodny, albo wypływa jakieś kłamstwo, albo rozmowa zmierza w niebezpiecznym kierunku, to zawsze można użyć jednego ze zdań:
- już o tym rozmawialiśmy, nie chcę ciągle wracać do tego samego tematu,
- no przecież już ci o tym mówiłem, a skoro nie pamiętasz, to ja nie będę ciągle bił tej samej piany
- opowiadałem ci o tym spotkaniu z Marysią, ale ty mnie nigdy nie słuchasz

Ma to na celu - po pierwsze zdeprecjonowanie rozmówcy jako sklerotyka i obsesyjnego nudziarza, po drugie - jest to forma słownej agresji (uważaj! kończy się moja cierpliwość do ciagłego memłania tych samych tematów).

Czy też prowadziłyście takie dialogi, kiedy to miałyście 100%-wą świadomość, że nie rozmawiałyście z nim o Marysi a jednak czułyście się winne ... bo może rzeczywiście mówił, ale wy nie usłyszałyście? To był jeden z moich podstawowych dylematów - po 4 latach takich rozmów na serio zaczynałam się zastanawiać, czy przypadkiem nie jestem nienormalna. Były też drastyczniejsze przypadki - rozmawiałam z nim na jakiś temat - podejmowaliśmy jakieś ustalenia, po czym okazywało się, że ... ustalenia były zupełnie odwrotne:
- No przecież pamiętam, drogi J., co ustaliliśmy w tej kwestii.
- To źle pamiętasz. Ale jak tobie się coś pomieszało to nie jest moja wina.

No i skończyło sie na tym, że naszą decydującą rozmowę o rozstaniu i finansach ... nagrałam na komórkę. I co? Po tygodniu nagle okazałao się .... że przecież takiej rozmowy w ogóle nie było, a co dopiero jakichś ustaleń. Ale twardy dowód sprawia cuda.

I k**wa żesz mać powinnam tak nagrać całe nasze życie - tylko po co by mi to teraz było. Chyba tylko do puszczania na youtubie jako poradnik dla partnerek socjopatów.

2,029

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wiecie co - ja już po prostu NIE SŁUCHAM. A właściwie nie daję mu się rozkręcić w gadaniu. Przerywam zadając krótkie, logiczne i pewnie jego zdaniem tendencyjne pytania. Albo rzucam bolesną ripostę i kończę dyskusję. Jak ma ochotę nadal nawijać - to już beze mnie.
Przykład z ostatnich dni: Rozmowa nt córki naszej wspólnej zeszła na wspomnienia jej dzieciństwa. Jak usłyszałam, że mój jeszczemąż "tak dobrze się nią zajmował, chodził do muzeów, bawił się z nią" - to myślałam, że padnę. Grzecznie więc odpowiedziałam, iż rozumiem, że odczuwa potrzebę "podrasowania" swoich stosunków rodzicielskich, ale mówmy jasno - to tylko projekcja jego marzeń. Nie omieszkałam pochwalić (złośliwa jestem, nie?) takiej ewolucji - powiedziałam, że może jak będzie miał kolejne dziecko, to właśnie takim ojcem będzie. Bo jakim był/jest dla naszej córki - to wiemy. Obraził się. Bidulek.   
Staram się z jeszczemężem nie rozmawiać, bo on zdecydowanie stworzył w swojej głowie chorą projekcję naszego życia. Zarówno tego przeszłego, teraźniejszego jaki przyszłego. To już nie mój i córki świat, nie damy się do niego wciągnąć. 
A jak już muszę rozmawiać - trzymam się suchych faktów. Obnażam niekonsekwencję, kłamstwa, naginanie rzeczywistości. Poziom mojej obojętności ilustruje to, że nawet mnie to nie cieszy. Po prostu prostuję nieprawdę, bez emocji.

2,030

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewczyny!
Ustalenia, umowy, porozumienie - nic nie działało. Wykonania nie było. Domaganie się realizacji (do dzisiaj) nie skutkuje. Odpowiedź na próbę rozliczenia z obietnic - bo ja myślałem... Ale nie jest tak jak myślał, jest inaczej, więc obietnice - nieaktualne zazwyczaj wobec konfrontacji realu z "myśleniem". Często miałam wrażenie, że on tylko "myśli", ale nic nie robi, nawet nie stara się zrobić.
Teraz mam to gdzieś. W ogóle nie biorę pod uwagę jego gadania, a czyny mówią same za siebie. I z tych poczynań wyciągam wnioski i buduję obiektywną opinię na temat "osoby".
Powiedziane - niczego dzieciom nie zabraknie, na pewno, zależy mi na tym.
Wykonane - alimenty po terminie, w kwocie niepełnej.
Wniosek mój - łatwo powiedzieć...
Wniosek jego - stara się jak może..
I tak dalej i dalej.
A wizja, czy wspomnienie naszego byłego życia? Również diametralnie różna. Jakbyśmy w różnych światach żyli, szkoda gadać...

2,031

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
marynarka napisał/a:

Teraz mam to gdzieś. W ogóle nie biorę pod uwagę jego gadania, a czyny mówią same za siebie. I z tych poczynań wyciągam wnioski i buduję obiektywną opinię na temat "osoby".

Kochana - znów siedzisz w mojej głowie big_smile

2,032 Ostatnio edytowany przez aisa (2011-05-13 11:14:16)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie  laseczki
A mój pan twierdzi ,że to ja jestem złą matką.
Bo ,źle wychowałam starszego syna(niestety zawalił studia)
I dlatego chce mi zabrać młodszego.
A ja się go grzecznie pytam gdzie on był jak go wychowywałam-na misji pokojowej.
Nie?
Na kanapie z pilotem w ręku,ale dobrze ,że może na kogoś zwalić winę.
Smutne ale bardzo boli.
Niestety nadal przejmuje się ty co on o mnie mówi.
Może ja naprawdę jestem złą matką?

2,033 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-05-13 11:38:43)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
aisa napisał/a:

Może ja naprawdę jestem złą matką?

Tak to "prawda" - wg Twojego męża. I pewnie będziesz się musiała do wielu podobnych "prawd" przyzwyczaić. Ale to nieważne.
Najważniejsze jest to, jaka jesteś naprawdę. Ty to wiesz - w ramach walki z manipulacją - powtarzaj to sobie.
Nie daj sobie wmówić, że "jego prawda" jest prawdą obiektywną. Jeśli czujesz, że "łapiesz się" na te jego komentarze - po prostu NIE SŁUCHAJ. Wyjdź do innego pokoju, zamknij drzwi. Odetnij się od tego źródła jadu.

2,034

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Niekochana staram się nie słuchać tego co on mówi ,ale nie zawsze mi się to udaje.
Potrafi mówić to tak przekonująco i spokojne ,że burzy mój cały świat i dół gotowy.
Najśmieszniejsze jest to, że ja nie za bardzo wiem dlaczego tak bardzo mi na nim jeszcze zależy.
Dlaczego ciągle go KOCHAM.
Przecież tak bardzo mnie skrzywdził i krzywdzi nadal.

2,035

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Aisa - czy przeczytałaś literaturę?
Bo mam wrażenie, że Ty nie do końca rozumiesz, że jesteś uzależniona. Uzależniona od chorego uczucia do niego.
A co robisz, żeby go "nie słuchać"? Bo jeśli sądzisz, że samo powiedzenie "nie słucham go" odniesie efekt - to się mylisz. Jad sączy się do ucha, do mózgu, do każdej komórki Twojego organizmu. Jesteś tym przesiąknięta.
Trzeba po prostu fizycznie nie słuchać - czyli NIE SŁYSZEĆ.

2,036

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Niekochana
Ja dopiero zaczynam czytać waszą bibloteczkę
Ja zdaje  sobie sprawę z tego ,że jestem od niego uzależniona .
Jeszcze tylko muszę to zaakceptować.
Dlatego tu jestem,żeby sobie z tym poradzić.

2,037 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-05-13 12:48:47)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie poganiam Cię wink
Tylko w doświadczenia wiem, że dopóki nie zaakceptuje sie tych trudnych prawd o nas samych - nie zrobimy następnego kroku.
Tak jak napisałam - pierwsze kroki z Tobą. A przed Tobą ciężka orka. Ale z czasem będzie łatwiej.

Aisa: zerknij też na:  kobieceserca.pl
Aisa: koniecznie przeczytaj "Koniec współuzależnienia"

2,038 Ostatnio edytowany przez marynarka (2011-05-13 18:31:11)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

Kochana - znów siedzisz w mojej głowie big_smile

Rozumiemy się, to dobrze. Dobrze, że nie jestem sama na etapie "zimnej suczy", to trudne być wspomnianą suczą bez wsparcia. Niestety człowieczeństwo odzywa się czasami i utrudnia obiektywny osąd. Nie można przestać być człowiekiem, niestety, to przeszkadza i wprowadza niepotrzebną huśtawkę emocji. Racjonalizm! Pragnę i pożądam wyzwolonego z uczuć racjonalizmu!
Jestem w drodze, a końca nie widać...

Aisa, my wszystkie jesteśmy "złymi" matkami. Choćby dlatego, że dzieci nas szanują. To znaczy, że dzieci są zmanipulowane, źle wychowane i to nasza wina. Bo jak dzieci trzeba było wychowywać, to dawca spermy był na Marsie i nie mógł.
To, że dzieci nie mają szacunku dla pseudotaty nie jest winą, przecież, onego. On się starał, on chciał, on myślał... Słabo wyszło? To wina durnej matki. Mogła wytłumaczyć. Można powiedzieć tatuś chory i ma kiepski dzień (znowu ? dwudziesty trzeci w miesiącu?), a nie, pozwolić im skonstatować: znowu... (zapił, uciekł, zostawił, nie dokończył, nie dotrzymał słowa, oszukał, wykorzystał, obraził, uraził, wyklął, skrzywdził, znieważył itd...).
Złe matki nie "prostują" dzieciom skrzywionego obrazu ojca - człowieka. Złe matki zostawiają ocenę dzieciom. Dlatego są złe.
Ale ważne co dzieci myślą, a nie inni. Przecież matką jest się tylko dla dzieci. I tylko one mają prawo wyrazić opinię o Twojej "jakości" jako matki. Inni nie mają prawa wiedzieć jaką matką jesteś. Nie są w stanie ocenić.

2,039

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
marynarka napisał/a:

Aisa, my wszystkie jesteśmy "złymi" matkami. Choćby dlatego, że dzieci nas szanują. To znaczy, że dzieci są zmanipulowane, źle wychowane i to nasza wina. Bo jak dzieci trzeba było wychowywać, to dawca spermy był na Marsie i nie mógł.
To, że dzieci nie mają szacunku dla pseudotaty nie jest winą, przecież, onego. On się starał, on chciał, on myślał... Słabo wyszło? To wina durnej matki. Mogła wytłumaczyć. Można powiedzieć tatuś chory i ma kiepski dzień (znowu ? dwudziesty trzeci w miesiącu?), a nie, pozwolić im skonstatować: znowu... (zapił, uciekł, zostawił, nie dokończył, nie dotrzymał słowa, oszukał, wykorzystał, obraził, uraził, wyklął, skrzywdził, znieważył itd...).
Złe matki nie "prostują" dzieciom skrzywionego obrazu ojca - człowieka. Złe matki zostawiają ocenę dzieciom. Dlatego są złe.
Ale ważne co dzieci myślą, a nie inni. Przecież matką jest się tylko dla dzieci. I tylko one mają prawo wyrazić opinię o Twojej "jakości" jako matki. Inni nie mają prawa wiedzieć jaką matką jesteś. Nie są w stanie ocenić.

Właśnie, dzieci same sobie zrobiłyśmy, same źle je wychowałyśmy. K..ę stają się rzeczy niemożliwe. Czy te nasze dzieci nie mają ojców? Mają do krytykowania, wypominania i dostrzegania wszystkiego, co złe.
Tak, a właśnie za, co szanują matkę? Bo zawsze była, zawsze wysłuchała, zawsze doradziła... A tatuś, co robił w tym czasie, w ogóle zauważał, że ma dzieci...o , nie on bawił się, myślał o sobie. Dlatego w oczach psychofagów będziemy "złymi" matkami. Dla mnie osobiście nieistotna jest jego opinia. Wiem, co sądzą o tym dzieci i to jest ważne. Chociaż ostatnimi czasy "tatusiek" wyczuł, że grunt pali się pod nogami, tzn. wie, że składam pozew, więc milutki dla dzieci, jak nigdy... Manipulacja, ale myślę, że same potrafią ocenić realnie sytuację, w końcu są już dość rozumne i prawie dorosłe, no jedno pełnoletnie.  Pewnie wydaje mu się, że jak przeciągnie dzieci na swoją stronę, ja zostanę. Nie, postanowiłam chcę rozwodu. Sądzę, że dzieci będą umiały realnie ocenić sytuację, tak jak robiły to do tej pory. Nie chcę wywierać na nie żadnego nacisku, uszanuję każdą ich decyzję.

2,040

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

tak naprawdę jedyna poważna rzecz, którą  sobie wyrzucam jako matka to to, że przez wiele lat pozwalałam dzieciom patrzeć na to jak ich ojciec mnie nie szanuje, a ja nie podejmuję decyzji o rozstaniu i że w czasie gdy się rozwodziłam wydawało mi się, ze one tak bardzo tego nie przezywają i zbyt mało uwagi im wtedy poświęcałam, zajęta swoimi problemami
na szczęście w końcu podjęłam tę decyzję, jestem 7 lat po rozwodzie, poradziłam sobie, dzieci też sobie poradziły, mam z nimi świetny kontakt, a one same mówią, że dobrze zrobiłam, szanują mnie i uważają za dzielną i zaradną
a przeciez nie raz słyszałam z jego ust, że źle je wychowuję, że je nastawiam przeciwko niemu i tym podobne...

nigdy nie pozwólcie sobie wmówić, że jesteście złymi matkami, owszem popełniamy błędy, nie jesteśmy idealne, ale jak oni śmią nam to wytykać , kiedy ich zaangazowanie w wychowywanie i opiekowanie się dziećmi polegało głównie na krytyce nas i opędzaniu się od dzieci jak od natrętnych much oraz od obowiązków, ktore zamiast z nami dzielić wsadzali nam na głowy ile tylko się dało (inna sprawa, ze im na to pozwalałyśmy w imię miłości)
może nie o wszystkich ojcach tu piszę, ale czy w większości przypadków tak nie było?

2,041 Ostatnio edytowany przez Betinka (2011-05-14 20:58:30)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

http://imageshack.us/f/715/taska.jpg/

Jest to link to super obrazka, który przesłała Niekochana od Tarnatelli.
Niestety moje umiejętności komputerowe ograniczają się do tego, że potrafię tylko podać link.
Zgodnie z sugestią Tarantelli  zgadzam się, że to świetny rysuneczek na okładkę publikacji NETKOBIET.

2,042

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dzięki Betinko.
Całe NETKOBIETY póki co zostawimy w spokoju. Ograniczmy sie może do KKZB i związanej z naszym ... schorzeniem podatności na psychofagerię.
Wiecie, to dokładnie tak, jak napisała Zazdrość o tym hymnie odśpiewanym przez przedszkolaki, z których każdy znał tylko kawałek tekstu, a wyszło świenie.
Każda z nas na tych naszych wątkach ma jakąś włąsną historię, spostrzeżenie, wniosek, kształt emocji i to wszystko układa się w fajny patchwork, obrazek z puzzli, mozajkę.
A może warto, żeby te wszystkie nasze cierpienia, zmagania, wzrastanie w sobie, wychodzenie z choróbska i z psychofagów nie poszło na marne i nie zaginęło w czeluściach netu ...

2,043

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

http://img715.imageshack.us/img715/9774/taska.jpg

2,044 Ostatnio edytowany przez Median (2011-05-15 05:15:31)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie podoba mi sie to logo. Ta zielen to ni przypial, ni przylatal.. Brak konsekwencji w kompozycji. Skad pomysl na zielen - kolor swiezosci i nadzieji? Bo z trupia czaszka w czarnej obwodce to sie naprawde nie komponuje... Poza tym jesli efekt ma byc "prawie 3D" to znaczek tez powinien byc w 3D, a nie tylko same serce tongue Tak, wiem...czepiam sie, ale to zboczenie zawodowe wink

2,045

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Powinno być proste.

2,046

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Od autora - wiem, że to dość banalne malowidełko ale ogólny zarys i przekaz wydawał mi się dość czytelny. Zieleń to trujące opary.  Ostrzegawczy znak drogowy z trupią czachą w toksycznych oparach. Przekaz - każda z nas nosi w sobie taką toksynę w postaci DDA/DDD i staje się przez to podatna na inne toksyny - zewnętrzne, jak psygofagi na przykład.

Nie myślałam o 3D - aż tak daleko technicznie nie pobiegłam smile

Median, jesteś związana jakoś zawodowo z tym obszarem - jakaś grafika komputerowa, czy cóś? Pomóż, plizz, zrobić z tego coś czytelniejszego ... a może coś zupełnie innego - mniej banalnego ...

2,047

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Do mnie pomysł przemawia, razem z oparami, może  tylko grafika nie do końca smile

2,048 Ostatnio edytowany przez Betinka (2011-05-15 11:10:05)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:

Wiecie, to dokładnie tak, jak napisała Zazdrość o tym hymnie odśpiewanym przez przedszkolaki, z których każdy znał tylko kawałek tekstu, a wyszło świenie.
Każda z nas na tych naszych wątkach ma jakąś włąsną historię, spostrzeżenie, wniosek, kształt emocji i to wszystko układa się w fajny patchwork, obrazek z puzzli, mozajkę.
A może warto, żeby te wszystkie nasze cierpienia, zmagania, wzrastanie w sobie, wychodzenie z choróbska i z psychofagów nie poszło na marne i nie zaginęło w czeluściach netu ...

Właśnie w tym tkwi istota życia, że każdy ma swoją własną historią, ale też niekiedy inne spojrzenie na te same sprawy. Stąd tak ważną rolę odgrywa dla wielu z nas forum. Spojrzenie z innej strony, na podstawie swoich doświadczeń i przeżyć, pozwala wskazać wielu kobietom słuszną drogę i odnaleźć siebie w chorym związku.
Nie tylko może, ale z całą pewnością na pewno nie można pozwolić aby to wszystko zginęło w otchłaniach netu. Mam nadzieję, że nie skończy się na marzeniach o stworzeniu jakiejś pracy, dojdzie do jej powstania. Mam tak wiele wspaniałych kobiet, utalentowanych pisarsko: Tarantella, Zazdrość, Marynarka i wiele innych. Sama nie bardzo umiem ubierać myśli w słowa pisane, ale sądzę, że co nieco z tych moich wynurzeń po przerobieniu przez eksperta będzie się do czegoś nadawać. Pomogę na miarę swoich możliwości.

2,049

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dolaczam sie do watku. Zastanawiam sie dlaczego ciagle mam problemy z facetami, dlaczego nie potrafie odnalezc szczescia w zwiazku. (ps nie posiadam polskich znakow, ale mam nadzieje ze nie bedzie problemu ze zrozumieniem tego co pisze).
Pochodze z rodziny wydaje mi sie szczesliwej. Moi rodzice nigdy sie nie klucili, tata pracowal a mama zajmowala sie domem. Zawsze duzo rozmawialismy, ale z drugiej strony oni a szczegolnie ojciec zawsze wszystkiego zabraniali. Nie moglam wychodzic na imprezy, nie moglam sie malowac, spotykac z chlopakami, tylko nauka byla najwazniejsza, jak mialam gorsza ocene to sie obrazal, robil wyrzuty, mowil ze skoncze zamiatajac ulice. Nie mialam bliskiego kontaktu z ojcem i tak jest do dzisiaj, nie pamietam zeby ojciec mnie kiedykolwiek przytulil, powiedzial ze jest ze mnie dumny. Poniewaz nie chodzilam na imprezy nie spotykalam sie za czesto ze znajomymi to pierwszy chlopak z ktorym sie spotykama byl starszy ode mnie, znalismy sie dlugo z harcerstwa (to bylo bezpieczne dla moich rodzicow przynajmniej). Na poczatku zakochanie, ale rodzice go nie lubili bo starszy i nie ma kasy dobrej pracy itp. Szybko zaczelam byc nieszczesliwa, on pracowal nie mial dla mnie czasu, to ja musialam dzwonic prosic o spotkanie, sama sie upokarzalam, do tego to byl co mysli ze kobieta ma sluchac faceta. Podjecie decyzji o rozstaniu zajelo mi kilka miesiecy i zamiast potem dac sobie odetchnac wskoczylam w nastepny zwiazek z duzo starszym mezczyzna poznanym przez inyternet. Prawda jest taka ze nic o nim nie wiedzialam, tylko nie wiem dlaczego bylam taka glupia zeby nie zauwazyc pewnych rzeczy. <przez niego wyprowadzilam sie od rodzicow, ja wychodzial wieczorami i narastal konflikt. W koncu w wieku 21 musialam sama sie zaczac utrzymywac i laczyc to ze studiami dziennymi. Zamieszkalam z facetem i calkiem sie wpakowalam. On znecal sie na nademna psychicznie, wyzywal, mowil ze jestem brzydka, gruba, glupia, nikt mnie nie bedzie chcial. Zabieral mi pieniadze ktore zarabialam i wydawal na alkohol, byl pijany prawie co wieczor i jeszcze mowil ze pije bo ze mna sie nie da wytrzymac. Bylam calkowicie uzalezniona, psychicznie i finansowo. Wyladowalam w pracy zwiazanej z sexem (czaty erotyczne), slyszalam ze jestem kurwa. a sam lazil na panienki i zdradzal mnie na kazdym kroku. Ukradl cala moja cenna bizuterie, ktora byla pamiatka rodzinna, probowalam kilkakrotnie rozstania ale wtedy slyszam grozby, balam sie. Jak odmawialam sexu to byla gwalcona, kilka razy mnie uderzyl. W koncu jakos udalo mi sie wyplatac z tego toksycznego zwiazku. Zaczelam wiecej zarabiac i ukrywac pieniadze, wyprowadzilam sie w koncu, z zemsty moi rodzice dostali na skrzynke mailowa moje nagie zdjecia, krore zreszta tez zostaly przez niego poumieszczane na roznych stronach internetowych z nr tel., grozil mojemu szefostwu ze musza mnie zwolnic albo cos im sie stanie. Na szczescie moja szefowa stanela po mojej stronie i poszlysmy na policje, ale cos policja nas olala. Uwolnilam sie od tego zwiazku ale obiecalam soebie ze nigdy wiecej zwiazku z facetem, zadnym. Dlatego ucialkalam w krotkie romanse w czasie ktorych tez zostalam wielokrotnie zraniona.
Teraz jestem z stalym zwiazku od 2 lat, mieszkamy razem od roku. Jestem szczesliwa, ale nadal nie moge sie pozbyc uporczywych mysli ze nie moge zaufacac facetowi, sprawdzam go ciagle, szukam sladow oszustwa, nie potrafie z nim rozmawiac, mowic o swoich potrzebach. Jak nie uprawiamy sexu przez tydzien to zaczynam szukac powodow dlaczego, chyba w mojej glowie siedzi przekonanie ze sex jest jedyna rzecza ktorej facet ode mnie potrzebuje. On tez jest skryty wiec to utrudnia sprawe. Czuje ze nadal za bardzo sie poswiecam, przeprowadzilam sie do innego kraju, jestem uzalezniona finansowo bo musze sie uczyc jezyka zanim pojde do pracy. Przez co boje sie ze on mnie zostawi bo nie jestem wystarczajaca dobra dla niego, pojdzie do innej a ja zostane z niczym, bez pieniedzy. Wydawalo mi sie ze uporalam sie z przeszloscia, ale tak nie jest. Staram sie nad soba pracowac i znalezc przyczyne mojego postepowania i wlasciwa droge do zbudowania zwiazku w ktorym bede szczesliwa...

2,050

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jeśli chodzi o logo: moim zdaniem powinno być coś mniej kolorowego i bardziej obrazujące problem uzależnienia.
Mam wrażenie, że tak kolorowa grafika spłyca problem, powoduje, że podświadomie traktuje się go lekko i niepoważnie.  Myślę, że tego właśnie nam NIE TRZEBA - potrzebujemy, żeby zwrot "kobiety kochające za bardzo" został dobrze zrozumiany. Jako poważny problem, a nie fanaberia. Takie jest moje zdanie.
Niestety - nie mam żadnych zdolności plastycznych, więc nie mogę w ten sposób pomóc.

xnikitax: dobrze, że już wiesz, że COŚ musisz zrobić. Poczytaj ten wątek, wejdź na www.kobieceserca.pl
Dużo pracy przed Tobą - wie to każda z nas wink Ale warto, żeby ten związek był udany.
Jeśli chcesz, to wyślij do mnie mail'a - prześlę Ci naszą bogatą bibliotekę.

2,051

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Fajka napisał/a:

Do mnie pomysł przemawia, razem z oparami, może  tylko grafika nie do końca smile

Jasna rzecz, Fajka. To tylko zarys pomysłu. Ja totalnie nie znam się na grafice komputerowej. Koledzy z IT w firmie pomogli mi połączyć w Photoshopie dwa obrazki, żeby było ogólne pojęcie ... o wyobrażeniu.

xnikitax,
Widzisz, jak powtarzamy każdej nowej koleżance - połowa drogi już za Tobą. Zdefiniowałaś problem - wiesz, że jest w Tobie. Zgłaszała się już na jakieś terapie?
Mamy tu w naszej grupie pokaźną biblioteczkę dla osób poszukujących genezy problemu wikłania się w toksyczne związki.
Mogę Ci przesłać spis lektur. Część z nich mamy w pdf-ie.

2,052 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2011-05-15 14:29:00)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

mam photoshopa i corela smile i nie boje sie ich uzywac big_smile
jakby co..

z moich osobistych  odczuc..
nie lubie jak okladka przerasta forma ksiazke. Jestem zwolenniczka skromnej oprawy, oraz zwolenniczka okladki, ktora niczego nie symbolizuje.
Taki znaczek (ale lepiej "sfotoszopowany" big_smile ) moze pasowac jako logo czegos tam... np. grupy terapeutycznej.

Ja to widze raczej cos w stylu:
Tytul:
         TARANTELLA
     Kobieta, ktora kochala
za bardzo i juz jej sie odechcialo

a pod spodem obrazek w stylu:
http://images02.olx.pl/ui/4/23/20/1266775885_75532320_2-KARYKATURA-na-rozne-okazje-Kalisz.jpg

albo

http://marekszymaniak.blox.pl/resource/ar3.jpg

Uwazam, ze ksiazka jesli ma trafic do ludzia, musi byc napisana dowcipnie i z poczuciem humoru podchodzic do naszyc problemow. Latwiej przegryzc problem, gdy ktos pokaze nam, ze mozna sie z tego problemu smiac i nasze zachowania sa obiektywnie patrzac... ZABAWNE big_smile

2,053 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2011-05-15 14:36:09)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

Jeśli chodzi o logo: moim zdaniem powinno być coś mniej kolorowego i bardziej obrazujące problem uzależnienia.
Mam wrażenie, że tak kolorowa grafika spłyca problem, powoduje, że podświadomie traktuje się go lekko i niepoważnie.  Myślę, że tego właśnie nam NIE TRZEBA - potrzebujemy, żeby zwrot "kobiety kochające za bardzo" został dobrze zrozumiany. Jako poważny problem, a nie fanaberia.

Argumentacja do mnie przemawia. To logo jest rzeczywiście za bardzo Barbi, choć nadal obstaję przy symbolice.

Nad logo możemy sobie myśleć w międzyczasie. Najważniejsze jest jednak to, co chcemy napisać pod tym logo smile. Mam taki zamysł literacki:
- każda pisze swoją historię - najlepsza byłaby taka nirozwlekła maupassantowska forma, która odzwierciedlałaby zarówno faktografię przypadku jak i TE uczucia, które nam towarzyszyły, kiedy zorientowałyśmy się, jakie skutki (spustoszenia) wywołuje nasz syndrom w naszym życiu,
- między naszymi historiami, uważam, powinny znaleźć się, jako te rodzynki w cieście, najlepsze posty (albo postowe dialogi) z naszych wątków - i tu każda mogłaby wybrać swoje własne, które są dla niej najistotniejsze, albo najtrafniejsze innej z nas, które wywarły nawiększe wrażenie, posunęły nasze myślenie do przodu
- mogłyby też znaleźć się tu cytaty z naszej literatury, które miały największy wpływ na nasze pojmowanie problemu
- na końcu biblioteczka (już spisałam i uporządkowałam całość).

Myślę, że takie coś mogłoby stanowić kompendium z życia wzięte dla wszystkich, którzy chcieliby przebić się przez temat. Prawda jest taka, że te nasze wątki są bardzo obszerne. Stanowią zbiorową mądrość, ale aby przez nie przebrnąć i wyłowić te najważniejsze rzeczy trzeba czytać tygodniami. Wiem, bo sama to zrobiłam, zanim do Was dołączyłam. Nasza praca to mogłaby być taka esencja naszych przeżyć, przemyśleń, wszystko poparte w końcu niebagatelną literaturą, którą pożarłyśmy i dramatami, które przerobiłyśmy na własnej skórze. Kto, jeśli nie my, Siostry drogie?

Ja mam w lipcu operację na kolano i będę przez miesiąc uziemiona w domu. Jeśli się zdecydujemy, będę miała trochę czasu, żeby nad tym popracować, usystematyzować ale bez pomocy nie dam rady. Uważam, że potem można by zamieścić to "wydawnictwo" w naszej bibliotece ... a kto wie, może rozsyłać linki koleżankom, może zainteresować jakieś wydawnictwo ... zróbmy tę pandemię.

Nie dostałam jeszcze odpowiedzi, ale skierowałam do Administratora zapytanie, czy możliwe jest otrzymanie w jednym pliku wszystkich postów z naszych wątków (i tu powtórnie się o takie techniczne ułatwienie uśmiecham). Łatwiej byłoby każdej z nas sczytać wszystko, co do tej pory napisałyśmy i wybrać coś swojego, albo ważnego z Worda niż klikając w Internecie. Ja osobiście mam techniczne problemy ze sczytywaniem np. wszystkich postów jednej osoby - zanim dochodzę do końca strony kolejna mi się zawiesza.

Są chętne do takiego projektu? Nie każda może zechcieć się "umieścić" w takim "podręczniku" smile

2,054 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2011-05-15 14:51:35)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Sorry, za post pod postem.

Zazdrosc napisał/a:

Uwazam, ze ksiazka jesli ma trafic do ludzia, musi byc napisana dowcipnie i z poczuciem humoru podchodzic do naszyc problemow. Latwiej przegryzc problem, gdy ktos pokaze nam, ze mozna sie z tego problemu smiac i nasze zachowania sa obiektywnie patrzac... ZABAWNE big_smile

I na tym cały problem polega - napisać z dowcipem ale też nie strywializować pod hasłem: Patrzcie. Miałyśmy problem - jedną partner pobił , drugą zdradzał, trzecią maltretował psychicznie, uzależiałyśmy się od najgorszego śmiecia, ale teraz jest fajnie i wesoło.

Trzeba dać sygnał, że rozumiemy dramat sytuacji, że też wypaliło nam czaszkę i wnętrzności, że wymiotowałyśmy, wyłyśmy, lizałyśmy rany, upadałyśmy i powstawałyśmy, żeby znów upaść ALE, kurna, żyjemy i w dużej mierze dzięki tej społeczności tutaj. Że człowiek nie musi być w tym dramacie osamotniony, że są inne, które czuły dokładnie ten sam kwas solny w przełyku ale znalazły techniki, książki, motywację, światło w tunelu i ... pozyksynę smile

Mogą też być fajne obrazki, mogą być dowcipy, mogą być aforyzmy, które nam pomagają w werbalizacji stanów ducha i są jakimiś wskaźnikami.

2,055

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Pomysl z nierozwlekla forma historii kazdej z nas jest boski.
Myslalam o wybraniu waznych wypowiedzi z naszyc postow...
Mysle, ze kazda z nas ktora podejmuje sie dziela powinna jednak samodzielnie przebrnac przez lekture wszystkich postow i wybrac to co jakos na nia wplynelo, otworzylo jakies "klapki" lub nazwalo cos nienazwanego do tej pory.. czyli odkrylo prawde oczywista i prozaicznie logiczna.
Nasze osobiste uwazanie, ze cos co napisalysmy swietnie moze byc mylne bo np. na innych nie zrobilo to zadnego wrazenia. Chyba lepiej bedzie jak wybierzemy cudze "zlote mysli" zamiast swoich.
Potem mozemy sie powymieniac naszymi "wyborami", zweryfikowac je y na koncu urzadzic mailowy spor o przeforsowanie czegos tam big_smile
Mysle tez, ze kazda opisana osobista historia powinna miec ustalona maksymalna ale nie "sztywna" granice znakow lub stron jesli ktos woli liczyc w stronach, (np arial 11) zeby nie bylo nieporozumien.

Proponuje:
-nie wklejamy obrazkow w tresc
-nie upiekszamy tekstu
-Wszelkie odstępstwa od powyższego typu pogrubienia, zmiana rozmiaru czcionki itp. powinny zostać naniesione w dokumencie we wszystkich miejscach, w których są pożądane.
-stosujemy: Microsoft Word (.doc) lub OpenOffice.org Writer (.odt) lub Draw (.odg) ale musimy zdecydowac jeden z nich dla nas wszystkich.(wygodniej)
Ustawienia strony do wspolnego ustalenia:
- rozmiar: 6 x 9 cali, 7 x 10 cali, 8.25 x 11 cali...
- czcionka: Times 12 pt, Arial 11 pt, Palatino, Garamond...
- marginesy: ok. 1 - 1,5 cm (= 0,4 - 0,6 INCH)
- wyjustuj treść książki (wyrównaj do lewej i prawej strony)
- wstaw numer strony w stopce (opcjonalnie)
Czcionka, akapity, wcięcia"
Treść powinna być wyjustowana (wyrównana do lewej i prawej strony) i napisana czcionką: Times 12 pt, Arial 11 pt lub Palatino. Nowy akapit tworzy się, ustalając wcięcie w edytorze tekstu lub wciskając klawisz TAB na klawiaturze.

Dialogi i myślniki
Dialogi rozpoczynaj znakiem "-" (nie stosować wypunktowania!). Wszelkie komentarze narratora powinny znajdować się także w otoczeniu znaku "-":
- Witaj! - krzyknął do mnie - Gdzie się podziewałeś?
- Byłem na spacerze - odrzekłem.

Spis treści i nagłówki;
Jeżeli tak zdecydujemy ksiazka powinna zawierać spis treści. Aby edytor tekstu mógł go automatycznie utworzyć i aktualizować, ustawmy tytułom rozdziałów lub utworów odpowiedni styl, zgodny z poziomem konspektu, np. "Nagłówek 1", "Spis treści 2". Zaleca się, aby w spisie treści każdy tytuł znajdował się w osobnej linii - bez liczby porządkowej.

Jakiem DDD.. pracowita ze mnie pszczolka... moge zaczac czytac te nasze posty.. copy.. paste... copy... paste... i pisac moje story... ale nie wystawcie mnie mnie do wiatru sad
:Palec pod budke bo za minutke zamykam budkeeeee!!!!!" raz... dwa...trzy...

2,056 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2011-05-15 15:51:57)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zazdrości - LITOŚCI <3
Ja nawet nie rozumiem co znaczą te wszystkie techniczne szczegóły!!!
Matko jedyna, poczułam się wstrząśnięta i o mało nie wpadłam w kompleksy - łbem na przód w czarną studnię...
Co do meritum. Oto kawalątek cytatu z forum, który odmienił moje życie: "To nie ma znaczenia czy zdradzal Cie fizycznie czy psychicznie czy moze rozmawiali tylko w plenerze o trudnej sytuacji w Afganistanie ....". Od tamtej chwili wstałam z klęczek, otrzepałam piórka i ZACZĘŁAM żyć dalej. big_smile

2,057

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Bosz..... nie wiem, czy to mnie nie przerasta sad

2,058

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

I to rozumiem. Konkret.
No to do roboty.

2,059

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

To ile tych stron?
Kurcze, ja zawsze tu pisałam pod wpływem emocji,  teraz, tak "na zimno"? hmm

2,060 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2011-05-15 16:46:35)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

to moze dla ulatwienia... piszmy bez upiekszen, Microsoft Word (.doc), Arial 11
ENTER naciskamy gdy chemy zeby nastepne zdanie bylo od nowej linijki bez wzgledu czy widzimy na ekranie, ze to zdanie jest juz od nowej linijki... Jesli to za trudne. Nie uzywajmy wcale ENTER tylko piszmy jednym ciagiem wszystko jak leci. Taki nie upiekszony przez nas tekst latwiej potem obrobic niz taki, ktory wydaje nam sie przeslicznie napisany i przeslicznie rozmieszczony na stronie.
Jesli mamy slaby wzrok i Arial 11 nam sie zlewa w wielka plame jezdzacych w przeciwnych kierunkach linii to podpowiadam, ze jest mozliwosc powiekszenia obrazu bez powiekszania czcionki.

Mysle, ze byloby fajnie gdybysmy swoja opowiesc zaczely od:
Mam na imie (np.)Viola, mam 35 lat. Jestem kobieta kochajaca za bardzo. (kto chce niech poda swoje imie. Ja nie podam big_smile )
Co o tym myslicie? ? Byloby jak w grupie terapeutycznej... he?

No i co mi jeszcze pszyszlo do glowy... nie mozemy tego publikowac na forum smile tylko juz miedzy soba.
Plan dzialania:
1. Zglaszamy chec udzialu.
2. Piszemy sobie powolutku nasza historie wg schematu zaproponowanego wyzej (bez upiekszen, Microsoft Word (.doc), Arial 11)
3. bierzemy sie do solidnego czytania postow (mrowcza robota) i wybieramy takie wypowiedzi lub ich fragmenty, ktore sa naszym zdaniem wazne.
4. Ustalamy date  31 sierpnia 2011 jako ostateczny termin dostarczenia naszej osobistej historii.
5. ustalamy date 30 wrzesnia 2011 jako ostateczny termin zgloszenia naszych wybranych "zlotych mysli" z postow.

Proponuje uzywac google docs jak miejsce do dzielenia sie naszymi uwagami i wynikami naszej pracy.
Jakby jakies techniczne pytanie... to sluze pomoca i moze ktos sie jeszcze zglosi do pomocy?
A z ta iloscia stron.... to moze idzmy teraz "na zywiol". Ta ktora pierwsza napisze bedzie dla nas wskazowka. Msle, ze generalnie chodzi chyba tylko o to by historia zadbej z nas nie byla osobna ksiazka.
Jak zabawa nam sie spodoba to potem mozemy napisac juz odrebnie swoja wlasna ksiazke big_smile

2,061

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Oki, zatem ja: napiszę ciurkiem, podam imię i bardzo chętnie nie na forum.

To ile tych stron?

2,062

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

To ile tych stron?
Kurcze, ja zawsze tu pisałam pod wpływem emocji,  teraz, tak "na zimno"? hmm

No cóż. Czasem trzeba poczekać na wenę, na doła, na to aż Cię małż zirytuje, przypominając "gorące" chwile.
U mnie tam zawsze jest "gorąco" jak sobie przypomnę noc, kiedy odkryłam zawrtość jego skrzynki a później kolejne kłamstwa.
"Gorąco" też jest wtedy, kiedy sobie pomyślę, ile lat ojciec mojego dziecka z nim się nie skontaktował i nie przysłał prezentu na jego urodziny.
I wtedy, kiedy sobie przypomnę, ile pracy włożyłam w to mieszkanie ... a wczoraj miałam przypływ nostalgii i rezygnacji względem tych wypieszczonych ścian, ogródka, mebelków. Wiecie co robiłam (tylko bez śmichów-chichów) - płakałam dobrą godzinę i głaskałam te cholerne ściany i sprzęty i się z nimi żegnałam. Wyjazd stąd jeszcze nie prędko ale taka mnie wczoraj chandra walnęła z tym mieszkaniem, że nie mogłam się pohamować.

Więc jak już sobie o tym wszystkim pomyślę to jestem "gorącą" dziewczyną. I z jednej strony staram się o tym wszystkim nie myśleć, żeby toksynę, złość, żałość z siebie spłukać ale dla dobra sprawy odświeżę w sobie te wszsytkie uczucia smile

2,063

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

Bosz..... nie wiem, czy to mnie nie przerasta sad

dziewczyny, dajcie spokój, nikogo nic nie przerasta
uważam, że logo, okładka czy  szczegóły techniczne to pikuś, nie w tym problem, damy radę

o wiele trudniejsze wydaje mi się wyselekcjonowanie treści i ułożenie jej tak by to miało ręce i nogi czyli jasny, czytelny, strawny przekaz, żeby z tego wynikały konkretne wnioski, żeby po przeczytaniu rozjaśniało się w głowach, żeby to była pozycja, ktora działa jak np. "Koniec współuzaleznienia" czy "Kobiety, ktore kochają za bardzo" a przy tym, żeby nie wyszło z tego obszerne tomisko, ktore na sam widok odrzuca i żeby nie zawierało grochu z kapustą

trzeba się zastanowić nad formą, zrobić plan, który będzie porządkował to wszystko bo obawiam się chaosu, a w ogóle co to ma być? zbiór opowiadań z życia? z komentarzami? czy poradnik? czy analiza? opracowanie popularno naukowe? czy humorystycznie? czy na poważnie? prawdziwe nazwiska czy nicki? historie życia? czy mogą być np. zapisy emocji i stanów w trakcie ? czy tylko teksty z forum, czy moga byc inne dotyczące problemu?
myślę, że ustalenie tego co to ma być jest wazne, bo obawiam się, że ile nas tu jest, to tyle wizji tego projektu... to nie może być chyba totalny spontan, bo nic z tego nie wyjdzie, to jest przedsięwzięcie i potrzeba środków organizacyjnych, technicznych i innych aby je przeprowadzić

pomysł jest super, nie zmarnujmy go

2,064

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

Co o tym myslicie? ? Byloby jak w grupie terapeutycznej... he?

No i co mi jeszcze pszyszlo do glowy... nie mozemy tego publikowac na forum smile tylko juz miedzy soba.

Napiszmy, a jak zobaczymy, co z tego wyjdzie będziemy sie zastanawiać do czego i dla kogo to się nadaje?

Mój zamysł był taki, żeby inne kaleki z tego korzystały. Więc skoro nie na forum to co, wydamy w postaci książkowej?
Ok - empik, merlin, gandalf - pandemia smile

2,065 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-05-15 16:51:32)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Myślę, że każda z nas powinna opisać krótko swoją historię, to co otworzyło jej oczy, swoją walkę, doły i górki, co pomogło wstać, literatura itp.
Myślę, że warto wkleić treść pierwszego posta (to chyba najważniejszy krok) i napisać nick. Chyba warto, żeby każda z nas zachowała swój styl pisania - nie narzucajmy nic z góry (poza ilością stron mniej więcej) - potem można redagować.

Tia... i co -  niby mam teraz przeczytać te 2800 swoich postów? Porąbało mnie, żeby tyle pisać ? wink

2,066

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:
Zazdrosc napisał/a:

Co o tym myslicie? ? Byloby jak w grupie terapeutycznej... he?

No i co mi jeszcze pszyszlo do glowy... nie mozemy tego publikowac na forum smile tylko juz miedzy soba.

Napiszmy, a jak zobaczymy, co z tego wyjdzie będziemy sie zastanawiać do czego i dla kogo to się nadaje?

Mój zamysł był taki, żeby inne kaleki z tego korzystały. Więc skoro nie na forum to co, wydamy w postaci książkowej?
Ok - empik, merlin, gandalf - pandemia smile

ja od początku myslałam, że to ma byc książka smile
dlatego zadałam tyle pytań, no a skoro ma być ksiązka, to nie możemy tego wszystkiego tutaj publikować

2,067 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2011-05-15 17:02:28)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

oczywiscie, ze w postaci ksiazkowej.

Zgadzam sie z Karen co do potrzeby okreslenia ogolnej wizji ksiazki.
Mysle, ze na poczatek jednak trzeba trzymac sie planu podstawowych dzialan. Czyli napisac swoja historie i poszperac w postach.
Potem po zebraniu materialow zastanowimy sie jak to opracowac...
Okreslenie tego na poczatku mogloby za bardzo narzucic sposob wyrazania siebie, swojego stylu etc a chodzi chyba o to by kazdy napisal cos od siebie a nie pod przymusem spelnienia jakis oczekiwan..
Jeden napisze na smutno inny na wesolo. Trudno. Potem zobaczymy co da sie zrobic ze zgromadzonym materialem.
Tak naprawde to sprawy zaproponowane przeze mnie w "planie dzialania" nie sa nawet polowa roboty, ktora bedziemy musialy odwalic... przykro mi jesli znowu na kogos wylalam kubel zimnej wody...

2,068

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Oki - zatem poproszę o konkrety, których mamy się trzymać w "swoich" opowieściach.
Ile stron? Czy całość historii - aż  do dziś?
Czy raczej będą rozdziały o określonej tematyce i każda z nas napisze swój pogląd?

2,069 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2011-05-15 17:18:58)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Niesmialo proponuje
moze najbardziej przemawiajace bedzie dla innych gdy przyznamy sie do wlasnej glupoty, wlasnych bledow i naszych sposobow radzenia sobie z jego problemem, oraz naszym ogromnym rozczarowaniu gdy ten oto przez nas sposob poniosl porazke... o tym jak nie bylysmy w stanie uczynic nic by zmienic partnera...

a co do ilosci stron moze zacytuje moja propozycje, ktora dodalam po edycji i pewnie nikt nie doczytal.

Proponuje uzywac google docs jak miejsce do dzielenia sie naszymi uwagami i wynikami naszej pracy.
Jakby jakies techniczne pytanie... to sluze pomoca i moze ktos sie jeszcze zglosi do pomocy?
A z ta iloscia stron.... to moze idzmy teraz "na zywiol". Ta ktora pierwsza napisze bedzie dla nas wskazowka. Msle, ze generalnie chodzi chyba tylko o to by historia zadbej z nas nie byla osobna ksiazka.
Jak zabawa nam sie spodoba to potem mozemy napisac juz odrebnie swoja wlasna ksiazke big_smile

2,070

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Robota jak robota. Jak ma sens, przesłanie, wyższy cel i na dodatek ma sprawić nam frajdę, to i czasu i twórczych wysiłków nie szkoda.

Trzeba też pomyśleć o czymś takim, co na wszystkich warsztatach pisarskich podkreślają grubą krechą - pierwsze zdanie. No wiecie - Ogary poszły w las.

Ja mam pomysł na takie zdanie i Wy też myślcie smile

2,071

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

O żesz kurna - mam dobre wieści dot. ilustracji wewnątrz lol
Jak będziemy się kontaktować? Może niech chętne do współpracy napiszą do mnie -  stworzę w poczcie grupę i roześlę adresy. Będzie można wysyłać zbiorowe info.

2,072

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:

Ja mam pomysł na takie zdanie i Wy też myślcie smile

ha ha ha... ja tez mam pomysl:
Piszemy ta ksiazke by dać sygnał, że rozumiemy dramat sytuacji, że też wypaliło nam czaszkę i wnętrzności, że wymiotowałyśmy, wyłyśmy, lizałyśmy rany, upadałyśmy i powstawałyśmy, żeby znów upaść ALE, kurna, żyjemy i w dużej mierze dzięki tej społeczności tutaj. Że człowiek nie musi być w tym dramacie osamotniony, że są inne, które czuły dokładnie ten sam kwas solny w przełyku ale znalazły techniki, książki, motywację, światło w tunelu i ... pozyksynę.

moze jakies drobne przerobki..np tajemniczej "tej spolecznosci"... ale ogolnie podoba mi sie
Podoba mi sie zreszta wszystko co piszesz Tarantelko smile

2,073

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

Proponuje uzywac google docs jak miejsce do dzielenia sie naszymi uwagami i wynikami naszej pracy.

Proszę o wyjaśnienie hmm

2,074 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2011-05-15 18:14:36)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

http://www.google.com/google-d-s/intl/pl/tour1.html

i niech nikt sie nie zalamuje, ze to za trudne. Jak ja to zrozumialam to musi byc proste big_smile i nauczylam sie sama bez jakiegos tresera od informatyki.
Obsluga google docs ulatwi Wam zycie. No i w zasadzie to co to za wymowka, ze nie umiem smile
No to wlasnie jest okazja zeby sie naumiec big_smile
Warunek-musimy miec konto na googlach... jak ktos nie ma to zapraszam wycieczke tu: http://mail.google.com/mail/signup

2,075

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:
Zazdrosc napisał/a:

Proponuje uzywac google docs jak miejsce do dzielenia sie naszymi uwagami i wynikami naszej pracy.

Proszę o wyjaśnienie hmm

Zazdorść, chyba musisz nas przeszkolić, bo ja, fak, też jakaś archaiczna jestem. Nie mam pojęcia, jak się po tym poruszać.
Ale dobra, chętnie się rozwinę, tylko jakaś instrukcja obsługi, że w sensie manual by się przydał.
Rozumiem, że każda z nas skrobie, skrobie, jak uskrobie to tam wrzuca do ogólnego wglądu, czy jak?

2,076

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

no wasnie umiescilam link instrukcji.
Tak, bedziemy mogly wzajemnie czytac swoje prace i nanosic swoje poprawki i uwagi bez niepotrzebnego rozsylania tego wszystkiego poczta mailowa.
Gdy jest sporo poprawek i wnioskow i jest to praca zbiorowa bardzo latwo pogubic sie w kolejnosci maili i dopilnowania by wszystko dotarlo do kazdego.

2,077

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

zapraszam wycieczke tu: http://mail.google.com/mail/signup

Dobra, zrobione.

2,078

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zazdrości - napisałam do Ciebie mail' ws ilustracji.

2,079 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2011-05-15 18:35:57)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

no teraz podeslij mni na maila swoje nowe konto i juz nas polacze nierozerwalna smile nicia "wspoldzielonych dokumentow"

"Dokumenty mogą być przeglądane i edytowane przez wiele osób jednocześnie. W przypadku arkuszy na ekranie jest wyświetlane okno czatu, a poprawki w dokumentach pozwalają zobaczyć kto, co i kiedy zmienił. Wspólne przeglądanie prezentacji jest proste, ponieważ wszystkie osoby uczestniczące w prezentacji mogą ją śledzić automatycznie razem z prezenterem."

2,080

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Muszę stworzyć nowe, bo obwiam się, że dotychczasowe nie jest bezpieczne. Moment

Posty [ 2,016 do 2,080 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 30 31 32 33 34 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024