Mam już swoje nowe meble
Są piękne i MOJE.
Wczoraj poprosiłam M., zęby rozkręcił starą szafę, żeby zrobić miejsce na nową. Alternatywą było porąbanie starej siekierą. Kusząca alternatywa, nie powiem
Dodam, że starą szafę M. zrobił własnymi rękoma dla mnie w prezencie parę dobrych latek temu. I naszła mnie taka refleksja, kiedy patrzyłam na niego rozkręcającego szafę. Że tak samo, własnoręcznie "rozkręcił" nasze małżeństwo. I nawet smutno mi się nie zrobiło. Wręcz przeciwnie, poczułam powiew świeżości... Gdy zapytał, czy nie za dużo tych nowych mebli do tego pokoju, uzmysłowiłam sobie, że podświadomie wcale nie myślałam o TYM pokoju. Hmm...
Ale wygląda pięknie. A moja kochana córa obserwując jak mi się micha cieszy powiedziała: Cieszę się, że jesteś szczęśliwa.
Mówiłam, że sprytna bestyjka. Niewątpliwie po mamusi
TAK TRZYMAJ!!!!!
Wiecie co, czasem mam takie dziwne myślenie. Jak mi było ciężko z facetem i z relacją, zastanawiałam się nad tym, że mogłam żyć kiedyś bez niego, bo tak było, nie znałam go całe życie, zanim go poznałam też funkcjonowałam.
Taka mała dygresja.