Betinka,
nie chcę opowiadać o wszystkim dzieciom i dalszej rodzinie, nie chcę się w tym grzebać, nie chcę by się nade mną użalali, by mi współczuli, nie chcę w ogóle z nimi o tym rozmawiać, wstydzę się, że byłam taka głupia i wierzyłam dupkowi, który robił mnie w konia, nie chcę mieć przez niego łzy w oczach opowiadając co się stało, nie chcę o tym mówić nawet oględnie, muszę sama sobie z tym poradzić i poradzę sobie...
córka, siostra, jedna kuzynka domyślają się chyba, ale nie ma rozmów wprost, ucinam wszystkie próby dociekania, dopytywania o szczegóły... między innymi po to jestem na tym forum, żeby nie rozmawiać o tym z rodziną, jestem dumna i ambitna, wstydzę się swojego braku ambicji, gdy domyślałam się, że mnie zdradza, gdy traciłam siebie, a nadal w tym tkwiłam, bo nie chciałam go utracić, bo go kochałam bardziej niż swoją godność i swoje wartości,
nie chcę się nad sobą użalać i rozczulać, robię to, ale nie chcę! chcę zapomnieć i żyć dalej, mądrzejsza i silniejsza.
szukam sposobów by zapomnieć, by nie myśleć, założyłam taki wątek "Jak przestać myśleć, jak nie tęsknić, jak zapomnieć?" to jest dla mnie najważniejsze, zostawić to i iść dalej... jednak wiem, że na to potrzeba czasu i pracy nad sobą, szukam u Was pomocy w zapominaniu, próbuję, ale też zastanawiam się, czy bycie na tym forum mi pomaga, czy wręcz szkodzi, bo z jednej strony z wielu mądrych postów zdobywam wiedzę o podobnych stanach u innych kobiet, jak sobie radzą, jak się wspierają i to jest bardzo cenne, z drugiej strony - jestem tu od wczoraj i czuję się gorzej, bo wszystko wraca, a ja wolałabym, by to było uśpione.... tylko nie wiem czy to dobrze że uśpione, czy zapominam, czy znów udaję, że zapominam... i chyba jednak udaję, bo znów mnie boli... trudno mi samej przed sobą być szczerą.... nie wiem kiedy pozwalam na ujście emocjom, a kiedy histeryzuję, kiedy naprawdę jest mi lepiej a kiedy udaję, że jest mi lepiej....
zaraz po rozstaniu byłam kilka razy u psychologa, pomogło mi to, poczułam się lepiej, a potem znów zaczęłam się łudzić, że wrócimy do siebie, przed świętami podjęłam decyzję o całkowitym zerwaniu kontaktów i to znów mnie rozhuśtało... może za kilka dni poczuję się znów silniejsza... staram się panować nad swoimi myślami, ale to jest takie trudne......