Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 25 26 27 28 29 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,691 do 1,755 z 26,307 ]

1,691

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:

Ja sie zakończy ten horror, to sie chyba upiję.

A jak uda mi sie wplynac na mojego M upije sie razem z toba... smile A biorac pod uwage ze jakies 2lata nawet nie liznelam zadnego wina ani piwa, to bedzie bardzo szybka impreza jak dla mnie smile

Cos dzisiaj z humorem u mnie nawet dobrze... az sie boje ze za dobrze... w związku z tym ide SOBIE cos dobrego ugotowac smile

Zobacz podobne tematy :

1,692 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2011-04-12 14:19:12)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

A ja bylam jak Tarantella...on byl moja pasja, moim hobby...
Po rozstaniu musialam zapytac siebie "Co ja tak wlasciwie lubie?"
Poczawszy od potraw a skonczywszy na pasjach.

Dzis uwazam, ze on ten i on tamten... i kazdy on... ma prawo byc taki jaki chce. To jego biznes.
Moj biznes to ja sama i moje wybory.
Fakt, zlosc na NIEGO dodaje sil do przetrwania poczatku rozstania... ale kiedys przyjdzie czas na zmierzenie sie z prawda. Jestem odpowiedzialna z moje wybory, za moje wyparcie sie siebie, za moje wspoluzaleznienie, za moje zatracenie, moje wypieranie faktow, za moje chcenie za niego..etc
To wszystko bylo moja wina... dlatego zmienilam siebie
i nadal zmieniam.

1,693

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Morfeuszu,
jeszcze małe słówko do Ciebie i obiecuję, że nie będę więcej wypowiadać się, przynajmniej w Twojej sprawie.
Twoja zdrada miała charakter tylko czysto fizyczny czy również emocjonalny?
Nie oczekuję odpowiedzi, to tak do przemyślenia dla Ciebie.

1,694

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

Dzis uwazam, ze on ten i on tamten... i kazdy on... ma prawo byc taki jaki chce. To jego biznes.
Moj biznes to ja sama i moje wybory.
Fakt, zlosc na NIEGO dodaje sil do przetrwania poczatku rozstania... ale kiedys przyjdzie czas na zmierzenie sie z prawda. Jestem odpowiedzialna z moje wybory, za moje wyparcie sie siebie, za moje wspoluzaleznienie, za moje zatracenie, moje wypieranie faktow, za moje chcenie za niego..etc
To wszystko bylo moja wina... dlatego zmienilam siebie
i nadal zmieniam.

Zazdrość całkowicie się zgadzam... każdy ma prawo być taki jaki chce. Mój biznes moje wybory. 

Z całą pewnością to nie była Twoja wina. To był Twój świadomy wybór, aby odzyskać siebie.

1,695

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Madziulek - każde słowo Twojej historii, którą opisałaś powyżej - to moja rzeczywistość. Teść, teściowa - te same problemy.
Nawet literka "M" się powtarza.
Mam dziś kiepski dzień sad

1,696

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Niekochana,
malutki uśmiech.
Jutro będzie lepszy dzień.
Trzymaj się, głowa do góry!!!!!!!!!!!!!

1,697

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dzięki  big_smile - to chyba przez tą pogodę - u mnie fatalna.
Idę się zdrzemnąć, a potem napiszę do Was.

1,698

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Betinka
już miałem czas to przemyśleć i przetrawić, mówić o tym na spokojnie.
Zdrada była emocjonalna. Mój romans trwał 3 lata.

1,699

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

moj dobry humor... mam urlop i siedzimy we 2 z moim Gargamelem na podlodze i sie wyglupiamy smile boskie oderwanie od rzeczywistosci...
jak dziecko szybko sie uczy... jak kombinuje zeby osiagnac cel... kocham ja obserwowac smile sens mojego zycia... i chyba moich zmian tez smile

1,700

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Madziulek80,
dzieci szybciej rosną i rozwijają niż myślimy. Napisałaś: sens moich zmian... i bardzo dobrze zmieniaj siebie i swoje życie dla Was, czyli Ciebie i Dzidziusia.
Powodzenia

1,701

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

... ale kiedys przyjdzie czas na zmierzenie sie z prawda. Jestem odpowiedzialna z moje wybory, za moje wyparcie sie siebie, za moje wspoluzaleznienie, za moje zatracenie, moje wypieranie faktow, za moje chcenie za niego..etc
To wszystko bylo moja wina... dlatego zmienilam siebie
i nadal zmieniam.

No a ja nie do końca mogę się z tym zgodzić, Kochana Zazdrości. Jest we mnie jakiś wewnętrzny sprzeciw do tak jednoznacznego postawienia tej kwestii. Taka interpretacja naszych ... skłonności wskazywałaby na to, że to my ponosimy winę za nasze nieudane związki. Ale związek to więcej niż jedna osoba. A fakty są takie, że to my jesteśmy emocjonalnie wykorzystywane. Owszem długo, zbyt długo się na to godzimy, wypieramy fakty, chcemy więcej dla nich niż dla siebie. Prawda jest też jednak taka, że osobnicy, którzy z nami żyją bezlitośie eksploatują. A przecież są też zapewne na świecie kobiety, które mają ten sam syndrom co my, ale miały szczęście trafić na empatycznych facetów, którzy pomagają im w rozwoju (tak jak my pomagamy naszym psychofagom), w zwalczeniu problemów związanych z DDA (tak jak my pomagamy naszym alkoholikom), są gotowi dawać (tak jak my dajemy). I wtedy nikt nie rozpatruje niczego w kontekście jej winy. Ma problem i jej mężczyzna pomaga jej go zwalczyć. Samobiczowanie w naszej sytuacji to tak, jakby powiedzieć - tak, mam wrzody, ale to moja wina, bo powinnam skórę częściej dezynfekować, brać zapobiegawczo antybiotyki jak tylko zobaczyłam na skórze zaczerwienienie, skonsultować się dermatologiem, ponieważ wiem, że w mojej rodzinie jest genetyczna skłonność do czyrakowacenia.

Jestem dziś świeżo po terapii. Połowę sesji poświęciłam na somobiczowanie się, że dawałam się okłamywać po wielokroć przez socjopatę, który będąc ze mną w związku obiecywał ożenek kilku innym paniom jednocześnie i zaciągał je na te teksty do łóżka. Tak, byłam wypierającą oczywiste fakty i sygnały chorą idiotką, która kochając ufała tak, że oślepła i ogłuchła. Jestem pozbawiona własnej osobowości, bo przylgnęłam do faceta, o którym cały świat wiedział, że jest śmieciem a ja ciągle widziałam w nim przyzwoitego człowieka. A na to wszystko pani terapeutka powiedziała mi: "droga tarantello, skąd w tobie tyle złości do siebie? Ty tylko odpowiadałaś uczuciem, wiarą i ufnością (co jest NORMALNE) na coś, co było ci bardzo umiejętnie wmawiane. Kiedy wchodzi się w związek to ma się prawo wierzyć, że to co jest ci deklarowane jest prawdą. Owszem, jesteś kobietą kochającą za bardzo, ale na socjopatów nabierają się również kobiety pozbawione tego syndromu, ba, oni potrafią wkręcić nawet psychiatrę. Każdy, nie tylko DDA, chce wierzyć, że właściwie ulokował swoje uczucia i że to co słyszy jest prawdą. Uświadamianie sobie własnych niedoborów emocjonalnych, które kompensujesz sobie nadmiernym zawierzeniem nie oznacza, że musisz nazywać siebie WINNĄ. Winni są socjopaci, brutale lejący swoje żony, alkoholicy współuzależniający swoje rodziny, patologiczni kłamcy doskonalący swoje umiejętności w miarę poznawania słabych stron partnerki. A przecież KAŻDY ma jakieś słabe strony, które można wykorzystać. Wy nie jesteście winne tylko sparaliżowane ich jadem. Jadem, który oni bardzo umijętnie, we właściwych dawkach, z premedytacją sączą w swoje ofiary, które bardzo uważnie wypatrzyli. Obwinianie siebie nie przynosi pani nic dobrego a tylko jeszcze bardziej degraduje pani poczucie własnej wartości."

Nie wiem, może to skutek mojego aktualnego stanu, ale ta interpretacja mniej mnie dołuje niż stanięcie przed lustrem i powiedzenie sobie:
- sama sobie jesteś winna, że zostałaś wpędzona w kłopoty finansowe, bo uwierzyłaś, że wasze wspólna inwestycja, to zakup miejsca, w którym się razem zestarzejecie  a nie tylko podstęp;
- sama sobie jesteś winna, że wierzyłaś człowiekowi, który wybierał dla ciebie pierścionek zaręczynowy a w tym samym czasie kupował drogie prezenty dla kochanek,
- sama sobie jesteś winna, bo wierzyłaś, że zacharowuje się dla was obojga w delegacjach, podczas gdy posuwał kolejne kandydatki do ww. pierścionka,
- sama sobie jesteś winna, bo to co słyszałaś od ludzi wydawało ci się tak niwiarygodnie zwyrodniałe, że aż słuchać się tego nie dawało.

No więc chyba nie czuję się winna a tylko potwornie, niewyobrażalnie oszukana.
Co nie zmienia faktu, że chcę nad sobą pracować, żeby być kiedyś jeszcze być może w przyszłości ciekawą i nietoksyczną partnerką dla kogoś NORMALNEGO.

1,702 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2011-04-12 19:39:25)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Madziulek,
Zazdroszczę CI. Ciesz się tym chwilami i kolekcjonuj je w głowie. Ja czasmi oglądam zdjęcia mojego syna, jak był malutki i ... chciałabym go znów takiego. Teraz ma 15 lat i wszystkie atrakcje z tym związane (włączając w to gitarę elektryczną z jej koszmarnym jazgotem), ale czasem jeszcze wychodzi z niego tamten mały Bąbelek (tak go nazywałam, jak Ty swojego Gargamela).

A swoją drogą pani terapeutka poradziła mi, żebym w ramach "zbierania" pozytywów życia TYLKO DLA SIEBIE zapytała swoje dziecko, za co mnie lubi i zapisała to sobie. Aż się boję. Wariantów jest kilka. Może np. powiedzieć, że za to, że go karmię, albo może też zapytać, czy jestem na prochach smile

Niekochana,
Ja też mam kiepski dzień. Też sobie tłumaczę pogodą, więc dla wyrównania aury czymś sztucznym pójdę na solarium i do Was wrócę.

1,703

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:

A swoją drogą pani terapeutka poradziła mi, żebym w ramach "zbierania" pozytywów życia TYLKO DLA SIEBIE zapytała swoje dziecko, za co mnie lubi i zapisała to sobie. Aż się boję. Wariantów jest kilka. Może np. powiedzieć, że za to, że go karmię, albo może też zapytać, czy jestem na prochach smile

Fajne... podchwyce pomysl... moze nie zapytam dziecka... bo oprocz ma-ma, ta-ti, ba-ba itd. jest jeszcze malo komunikatywna, ale podpytam znajomych i rodzinke (zapytam tez mojego M, ciekawe co mi powie)... a odpowiedzi zapisze i bede je pielegnowac w moim ogrodeczku... zalozyłam nową grządkę - "zmiany" - zasialam ziarenka... czekam co wyrosnie... smile

1,704

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Widzisz, Madziulek. Chyba musisz poczekać. Cały pic z tym pytaniem dziecka polega na tym, że odpowiedź dziecka nie jest obarczona żadnymi naleciałościami, intencjami. Jest niewinna i prawdziwa. Zarówno znajomi, jak i rodzina odpowiadając Ci mogą być: mili, uprzejmi, taktowni, ich odpowiedź może mieć różne zabarwienia, a dziecko w ogóle nie ma takich mechanizmów. Taka jest przynajmniej pozycja pani terapeutki.

I wymyśliłam jeszcze jedną rzecz, która może mi sprawiać przyjemność - przynajmniej raz dziennie będę mówiła jakiejś osobie coś naprawdę miłego i przemyślanego, takiego, co może danej osobie sprawić autentyczną przyjemność, może podniesie na duchu. Nie jakieś tam "fajna spódnica, gdize kupiłaś" tylko coś MIŁEGO O TEJ OSOBIE.
To chyba wraca. Trenuję od kilku dni smile

1,705

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Terantella, dobro powraca, naprawdę. A podobno zło po trzykroć. To sprawdza się aktualnie na moim prawiebyłym mężu. Straszny niefart go trzyma. U mnie - wręcz przeciwnie. Bardzo dużo nadspodziewnie pozytywnych zbiegów okoliczności. Bo, przecież wiem, że nie robiłam nic złego.

1,706 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2011-04-13 02:07:13)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

hmmm... wiesz Tarantello, ja nie mialam na mysli "winy" za jego uczynki.. mialam raczej na mysli moja wole nie unikania odpowiedzialnosci za moje wybory na niego, na nich...
Widzisz, systematycznie wypieralam, tlumaczylam i racjonalizowalam "zle fakty" z naszego zycia. I to nie byla jego wina.
Oczywiscie, ze bylam ufna, kochajaca i chcialam wierzyc. Oczywiscie, ze dalam sie zmanipulowac...
Nie mam jednak zadnego wytlumaczenia na zbagatelizowanie wyraznych "znakow".
Sama pisalas kiedys, ze czytasz ksiazki i odkopujesz w pamieci te zachowania ktore byly wyraznym sygnalem, ze cos nie tak z Twoim partnerem.
Tylko do tego ograniczam moja odpowiedzialnosc...odpowiedzialnosc za pewnego rodzaju "slepote" podporzadkowana potrzebie bycia kochana.
Mam rowniez na sumieniu przesadne staranie sie o zwiazek, probe zmiany partnera, chec zrozumienia partnera, chec wybaczenia moim kosztem, ciagle zapominanie i ciagle wybaczanie po raz ostatni, wmawianie sobie, ze to co on robi nie jest jeszcze takie straszne, wmawianie sobie, ze kobieta cos powinna bo jak nie to bedzie niekobieca, ze balam sie odejsc, nie umialam.... bylam pusta i zagubiona bez oprawcy....
i na koniec... ze gdy zostalam sama to wspominalam cudowne chwile wkasowywujac zle. Pamietalam cudowny weekend pod Olsztynem nie pamietalam krwi na ubraniu po pobiciu, pamietalam plomienne wyznanie w Krakowie, nie pamietalam , ze bez mojej woli bylam narazona na zarazenie jakims chorobskiem, pamietalam szalona noc w hotelu ale zapomnialam o finansowym wykorzystaniu (i nie chodzi tu o dyche za cole i ciacho)...
I z ta wybiorcza pamiecia postanowilam rozprawic sie w pierwszej kolejnosci. Dlatego stworzylam dzienniczek krzywd wyrzadzonych. Czytanie tego pomagalo mi wrocic do realnosci.
Pozwalam osobiscie wciskac sobie kit...
Jakiej akrobacji emocjonalnej trzeba uzyc by przejsc do porzadku dziennego nad faktem, ze ktos kogo kochalam oszukal mnie, wykorzystal, decydowal o moim losie i zdrowiu...
Bo to nie tylko zdrada... to powazna psychiczna ulomnosc tak balansowac na krawedzi i to w dodatku cudzym zyciem., zdrowiem..
Gdybym nie poszla na terapie... nadal dawalabym mu szanse... klamliwa, oszukana szanse... szanse na pozory, ze wszystko jest dobrze a ja jestem szczesliwa.

Absolutnie nie biore na siebie odpowiedzialnosci za jego pokrecona, chora nature.... tylko za nazwanie tej pokreconej natury "urokliwym balaganem w oczach".
Mnie swiadomosc "mojej winy" nie dobila... dala mi grunt pod nogami, od ktorego moglam sie odbic.

1,707

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie chce mi się żyć. Wszystko jest do kitu.......... przecież jestem nic nie warta, więc po co to wszystko..............

1,708

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Betinka napisał/a:

Nie chce mi się żyć. Wszystko jest do kitu.......... przecież jestem nic nie warta, więc po co to wszystko..............

Oj, kochana - to nieprawda! Jesteś warta wszystkiego, co najlepsze. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości smile  A to wszystko własnie po to, żebyś o tym NIE ZAPOMINAŁA!!!!!

1,709

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Betinka napisał/a:

Nie chce mi się żyć. Wszystko jest do kitu.......... przecież jestem nic nie warta, więc po co to wszystko..............

Betinko, trzymam za Ciebie kciuki smile głowa do góry.

1,710

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Betinka, co jest? Przecież to nie Ty jesteś nic nie warta.
Ty jesteś bardzo dużo warta. Trzymaj pion Dziewczyno!

1,711

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Betinka,
Uwierzyłaś w kłamstwa.
Gebels szef faszystowskiej propagandy mówił "kłamstwo powtórzone tysiąc razy, staje się prawdą"
Wiec przestań słuchać kłamstw na swój temat.

To ty sama zacznij myśleć o sobie o swoich wartościach. Znajdź swoje mocne strony.
Ja dostrzegłem jedną twoją siłę. Jakie jeszcze masz mocne strony?


W piątek jadę do Warszawy na cały weekend, do mojej szkoły cudów.
Tam nastąpiła moja największa odmiana, jestem ciekawy czego znów dowiem się o sobie.
W jakich obszarach mam nadal pracować nad sobą.
Jestem wdzeczny losowi że tam trafiłem i ze ta szkoła ma takie założenie.
Żeby zmieniać świat, zacznij od siebie

1,712

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziękuję za wszystkie dobre słowa, ale całkowity spadek formy i wiary w siebie ostro daje się we znaki.
Z jednej strony wiem, że w końcu nie jestem aż taką zołzą, ale z drugiej ....taka huśtawka

1,713

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziękuję za wszystkie dobre słowa, ale całkowity spadek formy i wiary w siebie ostro daje się we znaki.
Z jednej strony wiem, że w końcu nie jestem aż taką zołzą, ale z drugiej ....taka huśtawka

1,714

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Betinka - głowa do góry. Choroby morskiej się nabawisz tongue nastaw się psychicznie, że huśtawka trochę potrwa - bo jak widać na załączonym obrazku - wrażliwa jesteś (nie pień z drewna) smile To już druga dobra cecha. Szukaj dalej... Będzie dobrze, spójrz - wiosna

Niekochana - czy mnie sie zdaje, czy twoja córa egzaminy gimnazjalne zdaje? Powiedz dziecku, że w W-wie też ktoś o niej myśli i kciuki trzyma big_smile Pozdrawiam was obie cieplutko

1,715

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Miałam przez poprzednie 2 dni doła sad Poczytałam mądrą książkę  i powróciły wspomnienia pewnych zachowań M.
Boże, jak długo ja oszukiwałam samą siebie sad  Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja wyłapywałam te jego chore zachowania, ba - ja je nazywałam i wprost mówiłam do niego, że są złe i nie chcę ich w naszym życiu. I co? Ano gówno. Nic z tym potem nie robiłam. Po miesiącu lepszych zachowań wracało "stare" i tak w koło Macieju.
Właściwie dziękuję, że ten zespół urojeniowy się objawił teraz w pełnej krasie. Bo mam podejrzenie graniczące z pewnością, że prawie 20 lat swego  życia spędziłam z socjopatą. Tyle zła zagrzebałam w swojej pamięci, głęboko.
Przyjęłam właśnie do wiadomości, że żyłam z człowiekiem pozbawionym empatii, współczucia. Człowiekiem, któremu niepowodzenia innych ludzi poprawiają humor, który nie cofnie się przed niczym w drodze do upatrzonego celu.
Zastanawiam się, czy w ogóle powinnam używać określenia "człowiek".   
Jak ja sobie "tłumaczyłam"  jego zachowania? Nie wiem, czy śmiać się czy płakać..... Ano tak: on nie wie, nie nauczyli go w domu. Ja mu wytłumaczę, pokażę, ja go zmienię. Ha, ha, ha.....  Naprawdę w to uwierzyłam hmm
Na szczęście (lepiej późno niż wcale) obudziłam się. Po uszy w gównie, ale jeszcze żywa.
I właśnie dzięki tej wiedzy - o nim, le przede wszystkim o SOBIE wiem, że podjęłam najlepszą decyzję w moim życiu.

Tak Anhedoniu, moja córka jest aktualnie egzaminowana wink Dziękuję z życzenia - zobaczymy w czerwcu jak będę wyniki, jak jej poszło. W humanistycznym "patriotyzm w czasie pokoju" ją przerósł hmm

1,716 Ostatnio edytowany przez kaszmir (2011-04-14 08:01:41)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

czesc dziewczyny i chlopaki,

kilka miesiecy temu napisalam tutaj bodaj ze 2-3 posty, bo uswiadomilam sobie ze i mnie dotyczy problem kochana za bardzo. Przypuszczam ze jestem ciezkim przypadkiem, bo i bardzo trudno jest mi sie otworzyc i mimo swiadomosci ze nie jest tak jak powinno nadal nie zrobilam nawet w 50% tego co powinnam, choc male kroczki juz poczynione.  Nadal jestem jednak zbyt wrazliwa, zbyt latwo on moze mnie doprowadzic do lez i destabilizacji psychicznej (opinia innych za bardzo sie nie przejmuje, wiec skad dalam jemu wlasnie taka moc nad moja psychika !!!!)

Zeby bylo ciezej to moj M mnie nie zdradza i raczej nie oszukuje ( bynajmniej nie zlapalam go), choc chyba i tez nie o wszystkim mowi, ale i ja uwazam ze nie musze sie z wszystkiego spowiadac,  ale wprowadza w domu jakas niezdrowa atmosfere, jakas tyranie gdzie nie czuje sie swobodnie i soba. Super jest w ciagiu tygodnia, gdy nie ma go w domu i widzimy sie powiedzmy 3-5 godzin wieczorem. Gorzej wypadaja weekendy :-( . Dodatkowo u nas wystepuje problem braku dziecka --- leczenia, badania, IVF i nadal nic. Te starania zajely mi kilka, prawie... 10 lat z zycia. W obcym kraju siedzialam w domu bo najpierw nie bylo pozwolenia na prace ( troche wiec na czarno) a potem karuzela staran, gdzie musialam byc dyspozycyjna). Teraz probuje raz ostatni. Jak sie nie uda to chce wreszcie pomyslec o SOBIE, ale czy bede miala na to sile ????

niekochana    bardzo Ci dziekuje za przeslana lekture :-)  czytam czytam i coraz bardziej poznaje siebie i zaczynam rozumiec .....

dziewczyny nie bede wymianiala po imieniu by kogokolwiek nie pominac --- dziekuje za Wasza otwartosc. W Waszych slowach odnalazlam siebie.

pozdrawiam

1,717

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

Miałam przez poprzednie 2 dni doła sad Poczytałam mądrą książkę  i powróciły wspomnienia pewnych zachowań M.
Boże, jak długo ja oszukiwałam samą siebie sad  Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja wyłapywałam te jego chore zachowania, ba - ja je nazywałam i wprost mówiłam do niego, że są złe i nie chcę ich w naszym życiu. I co? Ano gówno. Nic z tym potem nie robiłam. Po miesiącu lepszych zachowań wracało "stare" i tak w koło Macieju.
Właściwie dziękuję, że ten zespół urojeniowy się objawił teraz w pełnej krasie. Bo mam podejrzenie graniczące z pewnością, że prawie 20 lat swego  życia spędziłam z socjopatą. Tyle zła zagrzebałam w swojej pamięci, głęboko.
Przyjęłam właśnie do wiadomości, że żyłam z człowiekiem pozbawionym empatii, współczucia. Człowiekiem, któremu niepowodzenia innych ludzi poprawiają humor, który nie cofnie się przed niczym w drodze do upatrzonego celu.
Zastanawiam się, czy w ogóle powinnam używać określenia "człowiek".   
Jak ja sobie "tłumaczyłam"  jego zachowania? Nie wiem, czy śmiać się czy płakać..... Ano tak: on nie wie, nie nauczyli go w domu. Ja mu wytłumaczę, pokażę, ja go zmienię. Ha, ha, ha.....  Naprawdę w to uwierzyłam hmm
Na szczęście (lepiej późno niż wcale) obudziłam się. Po uszy w gównie, ale jeszcze żywa.
I właśnie dzięki tej wiedzy - o nim, le przede wszystkim o SOBIE wiem, że podjęłam najlepszą decyzję w moim życiu.
hmm

Niekochana,
to wszystko o mnie.........
tylko dół obecnie trochę większy i dłużej trwa
zbieram siły i czerpię energię z forum (inni mają gorzej) aby wygrzebać się z bagna
może się uda

1,718 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2011-04-14 11:49:00)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Niekochana - no co ty? Było, minęło - dobrze, że zauważyłaś patologię i się z niej wyrywasz smile ratujesz resztki godności i pozwalasz jej rozkwitać! Lepiej późno niż wcale big_smile
Uwaga, będę śpiewać - z dedykacją dla Ciebie (narody zatykajcie uszy!):
                               "Do przodu żyj. Z wesołą miną spotykaj swój kolejny  świt,
                                  by szybko dzień pechowy minął, nawijaj mu swingowy rytm.
                                  Ta ba... ta ba... ta ba... ta ba... ta bardzo przenikliwa myśl
                                  da ba... da ba... da ba... da ba... da barwę twoim dniom...
                                  Więc już od dziś do przodu żyj,
                                  żyj kolorowo marzenia najbarwniejsze miej...."
Miłego dnia kochane big_smile
PS. Się tak szczerzę, bo już po ostatnim egzaminie. "Moich" 6 synów już napisało. Jak poszło tak poszło, nic już nie zmienimy. Teraz już tylko do przodu

1,719

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Niekochana, to straszne, nie?
Mnie terapeutka tłumaczy - nie mogłaś tego zauważyć. Normalni ludzie operują normalną miarką i taka przykładają do innych ludzi. Do socjopaty też przykładamy i staramy sobie tłumaczyć wszystko wedle ludzkich miar, a oni ludźmi nie są.
Mój ciagle powtarzał, że jest takim (uwaga!) wilkiem stepowym - dzikim, niezależnym, innym od innych. Dziś juz wiem - każdy parszywy, zawszały kundel chętnie nazywa siebie wilkiem stepowym, żeby jakoś wytłumaczyć swoje zwyrodniałe postępowanie. I im sie to udaje właśnie dlatego, że my staramy się przykładać tę normalną miarkę.
Co nie zmienia faktu, że otrzeźwienie jest okrutne. To tak jakbyś żyła w filmie-horrorze przez wiele lat i dopiero co ocknęła się, że sypiałaś z freddim z ulicy wiązów i skutecznie próbowałaś wmawiać sobie, że to NIE JEST TO NA CO WYGLĄDA.

1,720

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

No i nie jest ze mną dobrze, Dziewczyny. Normalnie nie wytrzymuję nerwowo na tę decyzję banku. WIem, że czas działa na moją niekorzyść - on, jako człowiek nieprzewidywalny (jak to socjopata) może przez ten czas wykombinować z blondi coś, co mnie zblokuje w ruchach.
Jako że on nie posiada czegoś takiego jak wyrzuty sumienia, uczciwość, to mogę się spodziewać wszystkiego. Najgorsza jest ta niepewność - czy zechce mnie wycyckać, a jeśli tak, to w jaki sposób, jak z psycholem rozmawiać, żeby podążał "moim torem", a jeśli bank nie da zielonego światła, to jak długo będzie trwał koszmar trwania w tym więżieniu w niepewności o jutro, a jeśli do aktu notarialnego będzie chciał wystąpić z jakimiś karkołomnymi warunkami ...
Jadę na melisie i uspakajaczach. Czekam na telefon z banku jak na odpowiedź od onkologa - rak czy nie rak.
Gdybym była sama, to pewnie pal licho ale z dzieckiem pod pachą to wszystko już nie jest takie łatwe.
Zostałam wrobiona w to mieszkanie i w ten kredyt a teraz umieram ze strachu, że ten obłęd nie skończy sie nigdy.
Teraz już widzę wyraźnie, że wszystko zmierzało do tego, żeby z moim udziałem to mieszkanko nabyć a potem pozbyć się mnie najtańszym kosztem. NAwet w mailach do niej pisał jeszcze w styczniu, że nie może się doczekać aż zamieszkają w JEGO mieszkaniu.
Jak powinnam mu odpłacić za podłość, za wyrachowanie, za moje nerwy i upodlenie?

1,721

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Cóż, nie da się takiemu okazowi odpłacić. Musiałabyś mieć możliwość zrobić mu koło pióra i tylko wtedy by poczuł. Jedyne zwycięstwo jakie można odnieść, dla siebie, to się od niego uniezależnić a to masz w dużej mierze za sobą smile
A co do decyzji z banku, wiem że to bardzo trudne, ale postaraj się nie zamartwiać się na zapas bo się wykończysz sad Jeszcze nie wiesz jak się potoczą sprawy, może będzie dobrze. Kiedy masz szansę dowiedzieć się na czym stoisz ?

1,722

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Fajka,
Tydzień, może dwa ... ale teraz ÓW bank ma akcję promocyjną i mają bardzo dużo wniosków i ten nasz jest w tym samym worze, co reszta u mitycznych analityków sad
Sama nie wiem, jak przetrwam ten czas. Próbuję o tym nie myśleć, robię sobie pozytywne wizualizacje, ale one w gruncie rzeczy spełzają na myśli o zemście, co jest równie toksyczne, co sam psychofag.

1,723

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Prawda, jest to toksyczne, psychofag ma to do siebie, że umie zatroszczyć się o to żeby mu zawsze było jak najlepiej, najwygodniej, najwspanialej- najlepiej cudzym kosztem- i na to nie ma się wpływu. Wiem, że krew zalewa w momencie gdy ktoś rujnuje Ci życie emocjonalne, finansowe, rodzinne i jakie jeszcze tylko a potem gwiżdże na to, ale nic nie da się z tym zrobić. Ty już masz swoją nagrodę- poszedł w pierony.
Dwa tygodnie to jeszcze w miarę do przełknięcia. Najgorsze, że stres odbija się na zdrowiu i kondycji człowieka potwornym cieniem, wiem coś o tym. Żyłam stresem i wizją katastrofy w bardzo istotnej dla mnie sprawie całe ostatnie  miesiące, wszystko rozwiązało się dobrze i bezboleśnie, ale ze mnie zostało warzywo. Nie wiem co poradzić, bo ja w obliczu "czekania na wyrok" nie potrafiłam być mądra na tyle żeby się nie zadręczać. Pij meliskę i odliczaj dni do "rozwiązania",  wierzę, że będzie pomyślne smile I nie katuj się myślami ile przez niego straciłaś, wyliczaj sobie ile zyskałaś i będziesz zyskiwać przez to, że się zmył. Pierwszy bonus- ostatni raz przeżywasz z jego powodu taką niepweność w kwestiach finansowych.

1,724

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tarantella,
czekanie w niepewności na pewno może wykańczać. Jesteś silna i dasz radę. Nie pozwól aby psychofag wyczuł Twoje obawy. Przeszłaś tak wiele i dałaś radę, dasz sobie i teraz. Korzystaj z uzdrawiającej mocy terapii, czerp siłę od wszystkich wokół, którzy tylko mogą Ci ją dać. Ciesz się każdym dniem, uśmiechnij się, każdy dzień przynosi nadzieję i wiarę w lepsze jutro.

1,725

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziękuję Wam, Dziewczyny.
Kiedyś dziwiłam się, że ludzie potrafią przesiadywać na forach całymi dniami - dziś już się nie dziwię niczemu. Bez Was wszystkich NAPEWNO nie dałabym rady.

1,726

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Na forum zapisałam się niedawno. W chwili obecnej zdaję sobie sprawę, że bez Was nie dałabym w ogóle rano wstać. Dołek nadal dość potężny, ale te "kopniaki" , które dostałam wyzwoliły troszkę wiary w siebie i może uda się podnieść z bagna.
Dziękuję, dziękuję........................

1,727

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Anhedonia napisał/a:

Niekochana - no co ty? Było, minęło - dobrze, że zauważyłaś patologię i się z niej wyrywasz smile ratujesz resztki godności i pozwalasz jej rozkwitać! Lepiej późno niż wcale big_smile
Uwaga, będę śpiewać - z dedykacją dla Ciebie (narody zatykajcie uszy!):
                               "Do przodu żyj. Z wesołą miną spotykaj swój kolejny  świt,
                                  by szybko dzień pechowy minął, nawijaj mu swingowy rytm.
                                  Ta ba... ta ba... ta ba... ta ba... ta bardzo przenikliwa myśl
                                  da ba... da ba... da ba... da ba... da barwę twoim dniom...
                                  Więc już od dziś do przodu żyj,
                                  żyj kolorowo marzenia najbarwniejsze miej...."
Miłego dnia kochane big_smile

Dziękuję kochana - dziś jest już lepiej smile U mnie właśnie za oknem rozgrywa się gradobicie. Ja chcę, żeby już było ciepło!!!!!!

Tarantello - trzymaj się kochana. Wiem, co czujesz, bo ja tak teraz czekam na termin rozprawy hmm I to, co będzie się działo w sądzie.

1,728

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Z utęsknieniem czekam na prawdziwą wiosnę. Uwielbiam ciepełko. Może wówczas uda się ujrzeć świat i życie w jaśniejszych barwach...?

1,729

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:

Dziękuję Wam, Dziewczyny.
Kiedyś dziwiłam się, że ludzie potrafią przesiadywać na forach całymi dniami - dziś już się nie dziwię niczemu. Bez Was wszystkich NAPEWNO nie dałabym rady.

Wczoraj wybrałem się do kina.
"Sala Samobujców"
Uzależnienie od wirtualnego świata dla nastolatków. Nie prawda w każdym wieku można się od tego uzależnić.
Tu spotykam ludzi którzy mnie słuchają, doradzą, pomogą. Starczając iluzję bliskości i bezpieczeństwa.
Tylko ze tutaj zakładamy swoje maski, jesteśmy tacy jakimi chcemy być, a świat realny jest tam za drzwiami.
Gdy nas dotyka coś strasznego uciekam w wirtualny świat. Tylko dlaczego?
Dlaczego nie mogę usiąść z kimś i opowiedzieć o swoich słabościach innym?
Czuje strach ze mogę zostać odrzucony, ze ktoś mnie zrani gdy otworze się za bardzo.
A tutaj nie wiem jak wyglądasz gdy czytasz to co napisałem. czy jesteś wesoła smutna czy zignorujesz moje słowa. czy się do nich odniesiesz.
Dominik zaszył się przed światem bo nie miał miłości od swoich rodziców, Upokorzony przez swoich kolegów.
A ja, ze swoimi wadami i złymi doświadczeniami, zaszywam się w chwili wolnego czasu przed komputerem. Bo tylko tutaj mogę opowiedzieć całą historie swojego życia.
Swoje przemyślenia.
Poszukać siły inspiracji i natchnienia.
Tylko kiedy będzie dość, kiedy naładuje swoje akumulatory żeby wstać i zmierzyć się ze światem.
Kiedy nie będą reagował agresywnie, gdy mnie ktoś wyciąga z wirtualnego świata.
Kiedy to tam stanie się bardziej pociągające od tego tu.
Mimo całej sympatii jaką mam dla was wszystkich zacząłem się zastanawiać nad tym co robię sobie.
Mozę zamiast o swoich myślach mówić do anonimowego internetu po prostu powiedzieć szczerze żonie, przyjacielowi, przypadkowemu słuchaczowi w pociągu?
Może czas już wstać i sprawdzić czy to czego tu doświadczyłem da mi siłę w realnym świecie.

Moją mocną stroną jest odwaga, tak mi się wydawało. Bo mam chwile tchórzostwa. Taką jak teraz. Ukrywam to pozorami pracy nauki.żeby nikt nie odkrył mojej słabości.
Przecież odwaga jest moją silną stroną o której się mówi. Której zazdroszczą mi inni. Hmm w jakim są błędzie czasami.
Jestem jak Bojek z książki "kto mi zabrał ser", Który boi się zmian boi się szukania lepszego nowego sera.

Dziś jadę do mojej "szkoły cudów" nauczyłem się tam wiele o sobie. Tylko jeszcze wiele przede mną.

1,730

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Morfeuszu,
wiem, że wcześniej pisałam, iż nie będę Cię już nękać.
Ale chyba masz spadek formy i potrzebny Ci kopniaczek.
Przeszedłeś wiele, wychodzisz na prostą. Wielu ludzi, także tych bliskich wierzy w Ciebie.
Każdy nawet najbardziej odważny człowiek przeżywa chwile tchórzostwa i to jest normalne. Oprócz tego, że jesteś odważny, masz siłę walki o lepsze jutro nie tylko dla siebie, ale i Swoich bliskich. Cóż życie nie jest idealne. Uciekanie się do świata wirtualnego ( co niestety sama ostatnio często, za często robię, ale mam też przyjaciółkę, z którą mogą chociaż telefonicznie, mailowo pogadać, bo dzieli nas spora odległość, są też dzieci) nie jest dobrym wyjściem. Chociaż ostatnio stałam się powiernikiem i doradcą dla przyjaciółki. Tak jest łatwiej, bo to powierzanie spraw, problemów i kłopotów jednej osobie. Wypowiedzi na forum są publiczne dla grona wielu osób. Można w ten sposób uzyskać wiele porad, ale wszystko zależy od zapatrywań na życie, czasami od wybiórczego spojrzenia, przeczytania jednego wątku, a to zbyt mało. Jeśli, tak jak niektóre, użytkowniczki forum analizuje się wszystkie wątki danej osoby wówczas jest ok.
Szczera, bezpośrednia rozmowa oczyszcza i pozwala na wiele spraw spojrzeć realnie. Szukaj w sobie siebie. Każdego dnia należy szukać tego "nowego sera", tego, co dobre w nas. Zapisuj sobie te własne pozytywy, każdego dnia odkrywaj w sobie coś pozytywnego, co jest strasznie trudne, bo łatwiej nam chyba mówić o własnych wadach niż zaletach, ale możliwe. Postaraj się każdego dnia spełnić dobry uczynek dla innych.
Czasami łatwiej

Co to za "szkoła cudów"?

1,731

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

faktycznie mam dzień na przemyślenia.

"Szkoła Cudów" szkoła która jest nastawiona na rozwój wewnętrzny.
Moim cudem było otworzenie oczów a samego siebie, spojrzenie na siebie oczami własnej duszy i nauczenie się.
Moja przemiana nie była by możliwa bez tego.

1,732

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tobie chyba brakuje "bratniej duszy"? A gdzie moje postanowienie?
Zobacz jak wiele dokonałeś - otworzenie oczów na samego siebie - BRAWO!
spojrzenie na siebie oczami własnej duszy - BRAWO !
nauczenie się siebie - BRAWO!

Trwaj dalej w swojej przemianie. Wszystko będzie ok.

1,733

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Miłej i słonecznej wiosennej niedzieli. Zróbcie coś tylko i wyłącznie dla siebie

1,734

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
morfeusz73 napisał/a:

Tu spotykam ludzi którzy mnie słuchają, doradzą, pomogą. Starczając iluzję bliskości i bezpieczeństwa.
Tylko ze tutaj zakładamy swoje maski, jesteśmy tacy jakimi chcemy być, a świat realny jest tam za drzwiami.
Gdy nas dotyka coś strasznego uciekam w wirtualny świat. Tylko dlaczego?
Dlaczego nie mogę usiąść z kimś i opowiedzieć o swoich słabościach innym?
Czuje strach ze mogę zostać odrzucony, ze ktoś mnie zrani gdy otworze się za bardzo.
A tutaj nie wiem jak wyglądasz gdy czytasz to co napisałem. czy jesteś wesoła smutna czy zignorujesz moje słowa. czy się do nich odniesiesz.
Dominik zaszył się przed światem bo nie miał miłości od swoich rodziców, Upokorzony przez swoich kolegów.
A ja, ze swoimi wadami i złymi doświadczeniami, zaszywam się w chwili wolnego czasu przed komputerem. Bo tylko tutaj mogę opowiedzieć całą historie swojego życia.
Swoje przemyślenia.
Poszukać siły inspiracji i natchnienia.
Tylko kiedy będzie dość, kiedy naładuje swoje akumulatory żeby wstać i zmierzyć się ze światem.
Kiedy nie będą reagował agresywnie, gdy mnie ktoś wyciąga z wirtualnego świata.

Morfeuszu, czasem ludzie, którzy są blisko nas chcą dla nas aż za bardzo dobrze i przez to nie potrafią pomóc jak ktoś anonimowy, ktoś kto podchodzi z dystansem i skupia się na danym problemie o jakim mówimy a nie na naszej osobie całościowo. Na forum roztrząsa się głównie jakiś jeden, konkretny problem. W życiu codziennym bliskie osoby są skłonne taki problem wręcz bagatelizować, bo uważają, że "lepiej" jakbyśmy się skupili na tym czy tamtym tylko na przykład pomyśleli o czymś innym. Dla kogoś z otoczenia coś co nas przytłacza może być niewyobrażalną błahostką i nie znajdziemy nici porozumienia, na forum za to ludzie pojawiają się z tego samego powodu- coś co ich gnębi jest na tyle poważne, że skłania do przemyśleń i dzielenia się nimi tu właśnie.
A ja jestem zdania, że przemyślenia potrafią wiele nauczyć, że analiza pozwala wyciągnąć wnioski, że warto zadawać sobie te pytania, które padają tu na forum.

1,735

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Fajka. Równowaga miedzy dawaniem i braniem jest subtelna. To co dla mnie jest czymś wspaniałym dobrym i napełniającym radością dla kogoś innego jest czymś odrażającym ohydnym i sprawiającym cierpienie.

Skupiania się na przypadku?
Każdy z nasz działa w jakiejś strukturze społecznej w jakiejś grupie, zapominając o tym i skupiając się tylko na małym fragmencie jednej osoby możemy nic nie zrobić a nawet zaszkodzić.
Spojrzenie takie jest dobre ze względu na ich inną perspektywę, nie powinno jednak być jedynym.
Im więcej widzisz dookoła siebie tym bardziej świadome decyzje podejmujesz.

Dziewczyny co się stało przez ten weekend? Co robiłyście ze nie ma was tutaj?

1,736

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kochane, 3 lata temu przylecialam na wakacje do mamy na Floryde. W Warszawie mialam prace, ktora mnie wykanczala. Stwierdzilam siedziac na plazy jednoglosnie ze to jest moje miejsce na ziemi. Z wyksztalcenia jestem ekologiem, wiec pomyslam ze wole zbierac robaki na bagnach florydy niz uzerac sie z moja szefowa w renomowanej amerykanskiej korporacji.
Postanowilam, ze sie tu przeniose.
Ale do calosci mojego raju potrzebowalam"TEGO JEDNEGO- MEZCZYZNY" i ot tak sie pojawil niespodziewanie w moim zyciu.
Cudowny, prawil mi komplementy, chcial zakladac rodzine, pomoglam mu przeniesc sie z bajora nowojorskiego w jakim zyl przez ostatnie 10 lat. Chlopak z malej miejscowsci podkarpackiej. Nie chcialam krawaciaza z korporacji bo wydawalo mi sie, ze dla niech tylko praca sie liczy. A taki chlopina jak ON moze i prostrzy w mowie i pismie ale zaradny bedzie i gospodarny.
I tak sie dalam nabrac na najwieksza pomylke jaka moglam sobie zafundowac.
Na poczatku istny raj, jestesmy dla siebie stworzeni, wspolne plany, staranie sie o dziecko. Z czasem zaczal sie do mnie zle odnosic, ale myslalam ze moze wyniosl to z domu. Ojciec matke bil. No nic tlumaczylam sobie jego ciezkim losem. Pozniej zaczal mnie od mojej mamy odciagac. Kazal wybierac w Swieta ze albo z nim albo z mama. Pozniej zaczal mnie oklamywac, klamal na kazdym kroku z byle powodu. Dal mi pierscionek zareczynowy ktory kupil swojej bylej a mi powiedzial ze kupil go bo nadazyla sie okazja i za dosc drogi pierscionek zaplacil pol ceny.
Jego byla "ofiara" ktorej zabral 6 lat, nienawidzila mnie z calego serca, chciala zebysmy sie rozstali, byla od niego tak uzalezniona ze robila z siebie totalna wariatke tak to wygladalo w moich oczach. Dopiero pozniej posklejalam fakty i zal mi dziewczyny bo on dzialal wedlug tego samego schematu. Mial juz mnie ale nadal do niej dzwonil-takie "kolo zapasowe"
Kupilsmy mieszkania ja swoje wynejalam i zamieszkalismy u niego. No i zaczal sie cyrk. Wszystko mu zaczelo przeszkadzac, telewizor jego, komputer jego wszystko jego ja moglam tam tylko sprzatac i gotowac. A na koniec zdrada przez internet i pewnie nie tylko. Tego sie nie dowiem bo jego zaklamany harakter nie dopusci do tego abym poznala prawde. Na koniec ponizal mnie i bil.
Odeszlam do mamy, siedze u niej w mieszkaniu juz pol roku. Nie moglam jesc, spac, pracowac nic kazdy krok kazdy wysilek jak np ubranie choinki kosztowal mnie tyle bolu ze nie moglam sie podniesc. Floryda, palmy, plaza, ocean, basen pod oknem to nic, nie moglam sie tym cieszyc, palilam 2 paczki papierosow dziennie, nigdzie nie wychodzialm.
On przez pol roku po rozstaniu, dzwonil codziennie kilka razy dziennie, mowil ze to moja wina ze odeszlam ze moglismy miec piekne zycie, ze go zostawial ze odeszlam z hukiem. Mialam taki okres ze myslalam ze to moja wina wybielalam go, chcialam wrocic, ale caly czas mialam opor w sobie. Teraz po tym wszystkim juz nawet nie odbieram telefonow od niego. Zaczelam wychodzic, opalac sie, cwiczyc w basenie, kupilam sobie dobre kosmetyki, zapisalam sie na sympatie. Wracam do Warszawy w polowie maja, troche uciekam wiem. Ale kocham Floryde i chce tu jeszcze kiedys wrocic ale juz oczyszczona. Bez wspomnien. Planuje wrocic tu w styczniu na kilka tygodni z checia bym zabrala ktoras z Was moje drogie przyjaciolki niedoli zebysmy mogly cieszyc sie zyciem juz bez oprawcow i macicieli. Czuje ze jest tu wiele pokrewnych dusz. Kobiet ktore tak samo jak ja za bardzo kochaja. mam nadzieje, ze wyleczymy sie z tego bezpowrotnie.

1,737

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witamy Cię Anitko.
Bosz.... jakie te historie wszystkie podobne...
Cieszę się, że sobie dobrze radzisz.  smile

1,738

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kochane potrzebuje Waszego punktu widzenia w pewnej kwestii. Czytam wasze posty i widze, ze "oprawcy" zdradzili Was i nadal chca manipulawc Wami poprzez okaznie skruchy, zadoscuczynienia, trelemorele i cos tam jeszcze. Moj przypadek jest inny dlatego nie odnajduje "jeszcze" racjonalnego wytlumaczenia mojego "oprawcy". To ja odeszlam od niego nie on ode mnie. To ja chcialam wrocic bo zakrecil mi tak kota ogonem, ze wydawalo mi sie ze to maja wina ze zwiazek sie rozpadl, bo nie chodzilam co niedziela do kosciola, bo zaczelam weszyc jak podejrzewalam ze mam rogi i nie zmieszcze sie do samolotu wracaja do Polski, ze nie chcialam sie podporzadkowac mu tak jak on tego chcial, ze bylam gruba, ze bylam paniusia z miasta ( ja Warszawa on okolice Stalowej Woli) ze nie jestem jak jego mamusia, ze mnie bil a ja robilam z tego afery. Wiec odeszlam pod wplywem impulsu. A jak chcialam wrocic (jak ta idiotka) on powiedzial, ze nie. Ale caly czas sukin.....n do mnie dzwoni z propozycja zostania"przyjaciolmi" cokolwiek to oznaacza. Pytam sie po co on chce utrzymac kontakt. Powiedzcie mi to.

1,739

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

W ogóle nie ma sensu utrzymywać tego związku. Przyjaciele - trelemorele. Nie wierzyłabym w czyste intencje tego gościa. Potrzebne mu znowu koło zapasowe.
Postaraj się sama kierować swoim życiem, kierować własnym zasadami i przekonaniami. Nie pozwól aby ktoś inny podejmował decyzje, jakiekolwiek, za Ciebie.

Powodzenia

1,740

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Anitka, odbierz maila.

Morfeusz,
mnie osobiście nie było, bo weekend dla ofiar psychofagów to bardzo ciężki okres. Mnożą się myśli, wzmaga się aktywnośćobezwładniających toksyn ... a mnie dodatkowo padł komuter, oddałam go do naprawy i aż do świąt będę korzystać tylko ze sprzętu syna albo w pracy :-)

1,741

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Anitka, wydaje mi się, że proponuje przyjaźn bo chce Cię mieć "pod ręką". W jakiś sposób Cię zdominował, prawdopodobne, że odczuwał satysfakcję z tego powodu. Teraz być może nie potrafi znieść faktu, że zamierzasz poradzić sobie zupełnie bez niego. Jest to chore, ale z tego co opisujesz taki właśnie był i związek z nim.

1,742

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Anitka, zgadzam się z Fajką, chce Cie mieć na wszelki wypadek jak mu nie wyjdzie z inną laską, chociażby z byłą z którą może cały czas był, tak na 2 (lub wiecej) frontów, he he skąd ja to znam? to już standard się robi, ja odcięłam się od "oprawcy" totalnie i im bardziej się odcinam, tym częściej dzwoni ( nie odbieram) i pisze (nie odpisuję), zresztą przez swoją dużą wnikliwość i dociekliwość odkryłam ostatnio jego nastepne kłamstwa z przeszłości, tak jak Anitka i jest to dla mnie świństwo nie do wybaczenia. Zabiegał o przyjaźń, ale czy przyjaźń polega na kłamstwach? To już w jego przypadku choroba, coraz bardziej to widzę.

1,743

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tarantella
Ja miałem bardzo energetyczny weekend, naładowany energią pomysłami i chęcią pracy.
Zastanawiam się jak to jest że pozytywne emocje jednak szybko przestają być takie, szybko słabną.
Natomiast złe trwają i trwają zrzekając mnie od środka.
Zastanawiam się jak ja to robię, i chce to odwrócić.
Zamienić miejscami te uczucia. i pielęgnować dobre i pozytywne myśli podlewać je i kształtować.
Szybko jednocześnie zapominając o tchy złych.
Długi to będzie proces.

1,744

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
anitka77 napisał/a:

A jak chcialam wrocic (jak ta idiotka) on powiedzial, ze nie.

I to jest jedyna rzecz, za którą powinnaś mu być wdzięczna.

Kochana - on nie jest Twoim przyjacielem. Nie ma w nim żadnej cechy, którą charakteryzuje się przyjaciel.
Pięknie mi kiedyś napisała n ten temat Zazdrość: "Mnie możesz uważać z swoją przyjaciółkę, bo choć jestem obcą osobą - chcę tylko Twojego dobra. A on Cię tylko krzywdzi." Sama prawda.

1,745 Ostatnio edytowany przez anitka77 (2011-04-19 18:11:46)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziekuje Wam kochane, ze pomagacie mi nie miec nadziei. Wyzbyc sie jej raz na zawsze. Tak bardzo wierzylam w ludzi, w to, ze niemozliwe zeby ktos kto mowi "kocham" tak naprawde nie wie co to znaczy. Tylko tym slowem chce osiagnac swoj chory cel, manipulowac druga osoba w imie wlasnych korzysci. Dzis znowu zadzwonil, odebralam bo bylam zaspana, nawet dobrze nie widzialam kto dzwoni. I oprzytomnialam po sekundzie, jak uslyszalam jego glos. Od razu wlaczam lampke w mozgu, ktora musi "przetlumaczyc" jego jezyk na moj. Juz nie slysze (jestes wspaniala) tylko slysze(znow chce sobie owinac Ciebie wokol palca). Boze dobrze, ze jest to forum, ze moge sie tu otworzyc i nie byc sam na sam z myslami, wypluc to z siebie.

1,746 Ostatnio edytowany przez magma (2011-04-19 17:47:01)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Anitka zacytuję Ci i innym cudownym Paniom teksty mojego "za chwilę byłego" męża które swoimi ustami kieruje do mnie:
jesteś piękną kobietą, inteligentna, wykształcona, jesteś wartościowym i dobrym człowiekiem, na pewno się jeszcze zakochasz, będziesz szczęśliwa a mi podziękujesz że odszedłem .....
Dziewczyny? czy ten "Pan" i jakże podobny do niego Pan Anitki nie mają coś z głową ???
skoro jesteśmy takie NAJ NAJ NAJ to czemu nie jesteście z nami?
propozycje odpowiedzi:
1. bo jesteśmy "za dobre"?!
2. bo im się w du.... poprzewracało i nie wiedzą co dobre?!
3. a może my zmądrzałyśmy i nie chcemy być z nimi?!

więc teraz niech nie udają "best firendów" i wynoszą się z naszego życia

trzymaj się Anitka

1,747

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Magma,
przeczytalam Twoje posty, faktycznie ten sam gatunek, patafian. To jest czlowiek nie zdolny do wyzszych uczuc, wysluguje sie innymi dla Wlasnych korzysci. Dlaczego wpadlysmy w sidla? ja wpadlam dlatego, ze z natury lubie pomagac, mam tez instynkt opiekunczy, jestem inteligentna potrafie duzo zalatwic ( wspaniale pozywienie dla pasozyta), bystra ( za bardzo) gdybym byla zacmiona pewnie kolejne pare lat bym ze smieciem zmarnowala. Mowi mi ze jestem naj naj naj, bo to prawda, oni dobrze o tym wiedza, ale w momencie kiedy ich plan sie "rypnal" musi zwiewac bo mialby przesrane do konca zycia i on o tym wie. Poszli szukac kolejnych ofiar.

1,748

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Anitka, magma - jeśli chcecie poczytać mądre książki w temacie - napiszcie na mojego mail'a, to prześlę. Mamy tu bogatą bibliotekę - zobaczycie kochane, jak się Wam oczka otworzą podczas czytania wink

1,749

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewczyny ratunku!!! Czy ja jestem kochająca za bardzo?! Czy ja jestem nienormalna?! Tracę rozum qrwa mać!!!

Od zeszlego piątku znowu  zagmerało z tyłu mojej glowy. Zjazd 30 lat po maturze mojego męża. Przylazł mail niech to jasny szlag. Oczywiście na liście to babsko co przylazło na pogrzeb mojej teściowej w mini. Jeszcze się nie zdeklarowała. Czeka szmać jedna czy mój się zdeklaruje, jak nic. Czy mnie już obsesja trawi? Chyba tak. Mam deja vu sprzed czterech lat. Byłam w ciąży z pierwszym synem, też qrwa zjazd klasowy. Mało się nie posrali. Ja coś przeczuwałam. Uparłam się i zazrzędziłam i nie pojechał. Tej francy też tam nie bylo, pewnie jej mężuś nie puścił.

Jeszcze za narzeczeńskiego czasu mąż mi mówił że kiedyśtam mieli zjazd klasowy, on przyjechal z Holandii żeby kolegów zobaczyć i ktoś mu tam doniósł że tamtej mąż nie puścil bo był zazdrosny. O niego. Księciunia w mordę kopanego.

I teraz moje pytania: dlaczego był zazdrosny? Czy ona mu całe małżeństwo pierdzieliła o byłym? A może specjalnie kazała koleżansi przekazać info żeby miło było? O co tu chodzi? Po co komu ta informacja - w sumie przecież letko deklasująca?

Mnie się oczywiście te słowa wryły w marmur zwojów i przechowały przez cały czas - wlaśnie nimi żygnęłam w kuchni wzmacniając argumentację, bo usłyszalam że już jakieś obsesje mam. A jak tłumaczę to nic, mogiła.
Te jej wpisy na nk na forach, że ona to na zjazd całej szkoły nie przyjedzie, bo wolałaby bardziej kameralne towarzystwo, a tak wogóle to mój mąż to jej nawet cześć na forum nie powiedział, o jak brzydko i takie tam pierdoły. Potem był zjazd szkoły nie przyjechała, bo akurat miala rocznicę ślubu i celebrowała - super myślę, znowu jej stary nie puścił, a teraz będzie tak jak szmać chciała - kameralnie w dupę!

Na pogrzeb jak przylazła to też kameralnie i bez męża. Szlag mnie zaraz trafi. Tłumaczę łajzie jednej babskie intrygi to mi mowi że ja mam obsesję.

A ja się boję. Nie że mu nie ufam. Ja tej francy nie ufam. Bo kombinuje już czwarty czy piąty rok qrew jedna. A ten osioł, miły, sympatyczny, brat łata.

Dobrze że pić nie może bo dwa tygodnie temu mial wycięty woreczek żółciowy, nie to żeby pił, absolutnie, ale może to zaważy. Nosz w mordę cały wyjazd do Krakowa mi to zebździło, mimo że było super, ale ja powalona jestem i caly czas knuję.

Bo taka jestem szczęśliwa, tyle pracowałam, tyle wszystkiego, a tu znowu jakieś gówno mi lata koło podwórka i próbuje wleźć z buciorami. A tyle może napsuć krwi i nerwów. Szlag mnie trafi, wyć mi się chce, rozmowy nie trafiają bo on się zaraz wścieka że to przecież tylko spotkanie z kumplami ma być. A co ja imbecyl jestem, wiem że z kolegami i klasowe i wogóle kontakty socjalne, ale ja wiem czym to grozi. Od strony baby co się uparła.

Powiedzialam żeby sobie nie myślał że ja się konkurencji boję - bo to że ta sytuacja łechce jego ego, to ja świetnie wiem, ale mnie takie przechodzone baby konkurencji nie robią żadnej, tylko ja wiem ile mogą napsuć - tak jak wtedy ta co dzwonila i wyzywała na nk. Nie chcę żeby jechał. Nie chcę i już. Znowu mnie czeka 3 tyg nerwówy.
Co robić?????

1,750 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-04-19 19:47:32)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kriss - kto ma właściwie być na tym spotkaniu? Czy będą jakieś osoby, które dobrze znasz? Kurcze, trudna sprawa hmm
A co ona w ogóle robiła na pogrzebie teściowej?

1,751

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kuźwa skaowało mi calutką odpowiedź. Nerwy nerwy.

No więc, znam tylko jednego gościa - piliśmy z jego żoną parę razy kawę jeszcze za narzeczeńskich czasów jak przyjeżdżaliśmy z Holandii.
reszty nie znam, bo i skąd, toż to Warszawskie Batoraki. Maturę robili jak ja srałam w pieluchy.

Rodzice baby i moi teściowie to dobrzy znajomi, kiedy para była parą w liceum, to ich praktycznie pożenili za plecami, tzn. panna zachwycona, a mój m nie bardzo, toteż się wymigał i na studniówkę już osobno. Tym bardziej że przy całym parciu do ślubu straszna cnotka z niej byla, a młodemu nie pasiło chyba szczególnie to. Po 17 latek towarzystwo. Panna dalszą naukę rozpoczęła ciążą z innym panem, szybki ślub, przez 20 lat mieszkali na kupie u jej rodziców (jedynaczka) trójka dzieci, oni, dziadkowie 44 metry kwadratowe.

Na pogrzebie nie wiem skąd przylazła - oficjalnie przywiozła rodziców, którzy byli dobrymi znajomymi teściów. Ona mojej teściowej nie widziala pewnie od liceum czyli właśnie jakieś 30 lat. Zadziwiające że przyjeachala bez męża i w mimi pod koniec października, przecież tata ma prawo jazdy.

Cholerne hormony doprowadziłay mnie do placzu, wlazł mąż, czemu i czemu, no to skumal czemu, znowu się wqrwił. Zrozumieć nie chce, nie będzie o tym dyskutował, przecież nie mówi że pojedzie.
Jezu sama widzę swoje irracjonalne zachowanie bo mam pirdolca i obserwuję się z boku. Smiać mi się chce, bo dzięki mnie gówno urosło do rozmiarów Pałacu Kultury i faktycznie robię problem tam gdzie go nie ma. Ma rację. A ja mam prawo. Ze strachu. On mojego strachu nigdy nie zrozumie mimo sześciu lat tłumaczeń a ja mu dokladniej nie powiem bo obowiązuje zasada ograniczonego wywlekania flaków.

A ta szmata siedzi i się śmieje. Ja jej się pośmieję.

1,752 Ostatnio edytowany przez maja 84 (2011-04-19 20:37:39)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie martw się Kriss, mąż tam nie pojedzie, nie po takiej akcji. Dziwi mnie tylko skąd u Ciebie tyle niepokoju i braku zaufania do męża,tyle strachu, czy mąż dał Ci kiedys powód do takiego strachu? Uwierz, kochający mężczyzna potrafi sie oprzeć pani w mini to nie jest małe dziecko. Nie upilnujesz faceta trzymając go w domu, nie tędy droga.
Taka nutka zazdrosci początkowo bedzie sprawiała facetowi przyjemnosć ale z czasem zacznie irytować i dusić i odniesiesz zupelnie odwrotny skutek.Odpusć i daj mu zdecydować, jak kocha to nie pojedzie ale niedosyt wnim jednak zostanie.
Twoje zachowanie jest rzeczywiście irracjonalne i wyolbrzymione, przecież oni nawet nie byli parą.
A nie pomyslałaś ,że robiac jazdy o tę laskę zwracasz na nią uwage męża? Po co Ci to? Wpadasz we własny dolek.

1,753

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Kriss napisał/a:

K
Jezu sama widzę swoje irracjonalne zachowanie bo mam pirdolca i obserwuję się z boku. Smiać mi się chce, bo dzięki mnie gówno urosło do rozmiarów Pałacu Kultury i faktycznie robię problem tam gdzie go nie ma. Ma rację. A ja mam prawo. Ze strachu. On mojego strachu nigdy nie zrozumie mimo sześciu lat tłumaczeń a ja mu dokladniej nie powiem bo obowiązuje zasada ograniczonego wywlekania flaków.

To wszystko prawda. On ma rację,  Ty masz prawo, zwłaszcza w tym stanie smile
Myślę, że nie pojedzie. A ona - rzeczywiście uparta i nachalna.
A czy przykład poprzedniej (tej nagabującej) nie daje małżowi do myślenia nt paskudności charakteru niektórych kobiet?

1,754

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

No co, ma kobieta instynkt, wyczuwa zagrozenie, broni swojego terytorium jak drapiezne zwierze. Nic w tym nadzwyczajnego. Musi miec powody do obaw skoro tak sie miota. Zreszta jak zwykle nie chodzi tu o biednego misia mezusia tylko o inna babe. On niczemu nie jest winny przeciez to nie jego wina, ze inna baba sie kreci kolo niego. Gowno prawda biedny mis jak chce byc w porzadku to pisze do tej baby, ze jest szczesliwy ma cudowna zone i nigdy nie mial takiej pelni szczescia. Wtedy facet zasluguje na miano porzadnego goscia a kobieta nigdy nie ma takich migotan przedsionka jak kolezanka powyzej.

1,755 Ostatnio edytowany przez Kriss (2011-04-19 21:23:34)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Toć piszę że byli parą całe liceum i starzy ich praktycznie pożenili. Przeczytaj.
Wiem że to glupie i lekko śmieszne. Ale ja się autentycznie boję. Nie tego że mnie zdraddzi z jakąś 50 letnią babą. Nie o to kaman. O to że się bardzo staram, że całe życie nie szłam na półśrodki, że długo zwlekałam zanim kolejny raz komuś zaufałam na tyle żeby założyć rodzinę. Że widzę naokoło jaki syf się dzieje i jak to się zaczyna. Czytam choćby tu na forum.
Z niczego, z paranoi żony robi się syf.

Ja mam taki śliczny, piękny wyczekany związek. Nie bez wad, ale te wady to pikuś. Mam śliczne zdrowe mądre dzieci, jesteśmy fajną parą,tworzymy fajny dom.
Podstawowa wada mojego męża - stare smrody się za nim ciągną. Znam wszystkie poważniejsze związki, tzn baby z nich.
Każda się zgłaszała prędzej czy później. Bo to taki w dupę kopany dżentelmen jest. Rozstaje się z klasą, pozostawia mile wspomnienia, bo to fajny facet jest.

W Holandii - wieczna wojna z byłą. Dwa lata po ich rozstaniu my się spotkalismy po raz pierwszy. Zniuchała sprawę, zaczęło się. Maile, kartki na urodziny podpisane "love". Baba 57 lat. Ja 28. Nie byli małżeństwem, dzieci nie mieli. Myślalam że fiknę. Najpierw się śmialam, potem zaczęło mnie wkurzać, w końcu  - albo Ty z tym skończysz albo ja. No i skończyły się naprawy samochodu, rury, zostawianie psa pod opieką jak pani wyjeżdżała.

Przeprowadziliśmy się do Polski. Po roku przez nk zniuchala go następna byla. Wydzwaniala mi do domu, do niego na komórke - mamy firme, dane dostepne w necie.
W koncu zadzwonilam do baby do domu, pogadalam z jej mężem, spokojnie, zresztą wkleję historię z innego wątku; voila:
"Mojego męża też swego czasu zaczęła nagabywać była bliższa znajoma z czasów powiedzmy klasowych. Zadzwoniła mi do domu (przegooglowała go, a że mamy własną firmę - nietrudno o numer telefonu), najpierw myślałam że to klientka, potem okazało się że znajoma, żeby koniecznie do niej zadzwonił, że może o każdej porze, podala ze trzy numery telefonów, że może byśmy się wszyscy spotkali całymi rodzinami.....pytam co przekazać - rozumiem ze jest pani koleżanką z klasy? A ta mi oburzona:" No wie pani! My się spotykaliśmy częściej niż w klasie!" - wiedziała bęcwalica że rozmawia z żoną.
Rąsie mi opadły razem ze szczęką.
Dzwonię do małża na komórę, pytam, a faktycznie, była taka 25 lat temu, dziwne.
Po pracy pytam jak tam, a ten mi na to że dzwoniła do niego na komórkę (franca też wyczaiła z netu), pewnie myślała że mu nie przekażę że dzwoniła, no i pierdu pierdu sobie pogwarzyli, ale małż poinstruowany powiedział że spotykać się to my nie mamy czasu.
Myślałam że mnie krew zaleje.
Następnego dnia, 8:00 AM dzwonię do bździągwy na stacjonarny, odebrał facet, przedstawiłam się, pytam czy zastałam panią taką a sraką, chwileczkę....niedokladnie zatkał mikrofon słuchawki więc słyszę jak mówi do baby że dzwoni taka a taka i chce rozmawiać, a ta że nieeee bo ona teraz nie.... lepiej żebym zadzwoniła po 10:00 AM.
No więc ja na to " A to ja już nie będe Państwa więcej niepokoić, proszę tylko przekazać żonie żeby przestała wydzwaniać do mojego męża. Odnalazła go po 25 latach na (tu portal społecznościowy) i od wczoraj dzwoni do nas do domu i na prywatną komórkę męża. My się z Państwem spotykać nie będziemy, proszę aby przekazał Pan to swojej małżonce. Przypomnę że nazywam się tak i tak a mój mąż tak i tak."
Facet był tak ogłupialy że zaczął mnie przepraszać a baba parę dni później wysłała mi obraźliwego maila z wyzwiskami. Na tym byłby na razie koniec."

A teraz historyjka z eksową z liceum. No i co?  Jaki mu niedosyt ma zostać? Po czym? Jak zostanie, to znaczy że już mam rysę na tym piękniutkim związku. No bo skąd ta rysa? A ja to co? Nie wystarczam? Wie o co mi chodzi. Ja do nikogo innego nic nie mam. Tylko do tych kilku bab które z nim kiedyś byly i z którymi ja mam ciągle jakieś smrody. On nawet nie wie jak moi byli wyglądali. jak coś zakańczam to zakańczam.

A i jeszcze jedno. Sama siebie się boję. Mam twarde zasady i jak coś się stanie będę się musiała do nich zastosować. Tego się chyba najbardziej boję bo wiem jak to boli. A teraz są dzieci. Nie chcę nawet o tym myśleć.

Kochana Niekochana - no wlaśnie nie dal. Bo tamta to wariatka - udowodniono, a tu nie (jeszcze) i nic nie wiadomo, a jak wywlekam pogrzeb to się wkurza że nie będzie rozmawial. Jeszcze usłyszę ze sobie jajniki przeziębiła z dobroci serca.

Na uszach stanę, ostatnią francę z siebie zrobię, a nie popuszczę. To ja tu z dwójką malych dzieci, w ciąży, dom, firma, a ten se na spotkanie klasowe?! O na pewno.
Urodzę, wylaszczę się, pojedziemy razem. Kolegów chętnie poznam. I to jest moja wersja i mam nadzieję się jej trzymać.

Ale glupek nie? Że nie kuma. A może kuma i pali glupa?

Posty [ 1,691 do 1,755 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 25 26 27 28 29 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024