Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 22 23 24 25 26 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,496 do 1,560 z 26,307 ]

1,496

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
morfeusz73 napisał/a:

Indianie Azteccy twierdzą ze są cztery podstawowe uczucia
radość
złość
smutek
strach
reszta to pochodne tych czterech uczuć.
Ja zaraz zareagowałem A miłość?
Według ich wierzeń miłość to równowaga miedzy tymi uczuciami.

No i okazało się, że mój psychofag był Indianem Azteckim. Zapewniał mi pochodną jednego pozytywnego uczucia (radości) i trzech negatywnych (złość, smutek, strach). Proporcje były właściwe a efekt - takie jak dziś wygląda moje życie - kupa gruzu z naciskiem na kupa.

Zobacz podobne tematy :

1,497

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

Tarantello, wywal ten list do kubla.... szkoda zycia...
Nie mysl o nim.. to bedzie najwieksza nagroda dla Ciebie i najwieksza kara dla niego...

Nie zawiodłaś mnie smile
Niekochana i Marynarka z resztą też - praca zbiorowa powstaje a potem wyląduje w okrągłym segregatorze (czyt. w śmietniku)

1,498

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Monia139 napisał/a:

Nie wierzę, że kiedykolwiek będzie lepiej.

Eeee tam. Będzie. Patrz, ja taka dzielna a tu dupa - od dwóch dni płaczę, bo toksyna mimo pozornej wygranej zadziałała. Ale jakoś ogarniam. Za każdym razem ten stan trwa krócej. Mam nadzieję, że nadejdzie taki czas, kiedy sobie pomyślę: zaraz zaraz, jak to się nazywał ten facet ... no ten w okularach z krzywymi nogami ... jakoś tak na J. czy coś?

1,499

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:
morfeusz73 napisał/a:

Indianie Azteccy twierdzą ze są cztery podstawowe uczucia
radość
złość
smutek
strach
reszta to pochodne tych czterech uczuć.
Ja zaraz zareagowałem A miłość?
Według ich wierzeń miłość to równowaga miedzy tymi uczuciami.

No i okazało się, że mój psychofag był Indianem Azteckim. Zapewniał mi pochodną jednego pozytywnego uczucia (radości) i trzech negatywnych (złość, smutek, strach). Proporcje były właściwe a efekt - takie jak dziś wygląda moje życie - kupa gruzu z naciskiem na kupa.

Tarantella,

czy juz ktos Ci mówił, że jestes cudowna?

1,500

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Oczywiście oprócz Pana J. w okularach, bo On zapewnie często to podkreslał.

1,501 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2011-04-04 19:23:52)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Monia, wyjęłaś mi to z ust smile
Bo J. był krasomówcą, jak to psychofag. Szkoda, że te talenta lubił trenować w szerszym gronie.

Morfeusz, bez obrazy. Lubię facetów, ale ci Indianie jakoś mi nie przypadli.

1,502

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:

Proporcje były właściwe a efekt - takie jak dziś wygląda moje życie - kupa gruzu z naciskiem na kupa.

No i co ja bym bez Ciebie zrobiła? Uśmiałam się po pupę wink

1,503

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tarantella,

właśnie o tym pomyślałam. R. tak czesto powtarzał, ze jestem taka wyjatkowa, ze tylko ze mną może o wszystkim porozmawiac, że nikt Go tak do tej pory nie rozumiał, że tylko ze mną seks jest taki cudowany, że normalnie ja w to do cholery uwierzylam. Facet przezył piećdziesiąt lat aby w końcu odnależc drugą połowkę pomarańczy. Jaka ja się czułam szczególna, te wszystkie kobiety w ogóle nie były Go warte, dopiero ja Mu pokażę czym jest prawdziwa miłość. Alez byłam głupia w swojej naiwności.

1,504 Ostatnio edytowany przez Monia139 (2011-04-04 19:48:05)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Niekochana, Kochana,

wydudlałam całe wino, które w ogóle mi nie smakowało, a które podobno jest z górnej pólki i z całą odpowiedzialnością piszę, że miałaś rację. Razem z Median zadawałyście mi pytania, które zmuszały mnie do tego bym zmierzyła się z prawdą. Ja tej prawdy na tamten czas nie przyjmowałam i wolałam się wycofać, zniknąć, niz na nie odpowiedziec. To moja wada, problemy zamieśc pod dywan i udać, że nie istnieją. Od kilku dni czytam Wasze posty jeszcze raz i bardzo Wam za nie dziekuję. I dziekuję, że nie rezygnowalyscie.
Brakuje mi poczucia humoru Median.

1,505 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-04-04 19:47:17)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Monia139 napisał/a:

Tarantella,

właśnie o tym pomyślałam. R. tak czesto powtarzał, ze jestem taka wyjatkowa, ze tylko ze mną może o wszystkim porozmawiac, że nikt Go tak do tej pory nie rozumiał, że tylko ze mną seks jest taki cudowany, że normalnie ja w to do cholery uwierzylam. Facet przezył piećdziesiąt lat aby w końcu odnależc drugą połowkę pomarańczy. Jaka ja się czułam szczególna, te wszystkie kobiety w ogóle nie były Go warte, dopiero ja Mu pokażę czym jest prawdziwa miłość. Alez byłam głupia w swojej naiwności.

Kochana, ja zdecydowanie byłam głupsza tongue
Trwałam pomimo jawnie okazywanego chłodu. "Ja go nauczę, ja mu pokażę, ja go zmienię" - to już na szczęście PRZESZŁOŚĆ.
Świat jest piękny, pomimo, że w kasie pusto, a na koncie debet. Spokój jest bezcenny - ja to już wiem.

Moniu - my tu z Median cierpliwie czekałyśmy. Wiedziałyśmy, że się ukryłaś wink Widziałam Cię w innych wątkach, ale ja wiem, że do wszystkiego trzeba POWOLI i NA SPOKOJNIE dojść. Nic na siłę.
Śxciskam Cię mocno.

1,506

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Niekochana, patrz post wyżej smile

1,507

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Niekochana,

a czy zachowanie Twojego męża zmieniło się, gdy dotarło do Niego, ze naprawdę chcesz rozwodu? Próbował się zmienic, czy pogodził się z losem?

1,508

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Monia139 napisał/a:

Niekochana,

a czy zachowanie Twojego męża zmieniło się, gdy dotarło do Niego, ze naprawdę chcesz rozwodu? Próbował się zmienic, czy pogodził się z losem?

Niestety, choroba mojego jeszczemęża uniemożliwia mu racjonalne spojrzenie na sytuację. Z moich obserwacji wynika, że choroba zdecydowanie się pogłębia. Jest spokojnie, gdyż DOSŁOWNIE nieraz nie zamieniamy w ciągu dnia ani jednego zdania, albo pojedyncze dotyczące spraw zawodowych lub córki. 
Dyskusje zawsze prowadziły do jednego - kłótni na temat jego urojeń. Mam wrażenie ( i tak to przeważnie wygląda w tej chorobie), że coraz więcej energii pochłania utrzymanie swoich emocji w ryzach; ma problemy z zapamiętywniem i skupieniem się.
Czekam na jego reakcję, gdy otrzyma pozew. W tym tygodniu będę wiedziała coś więcej n temat terminu rozprawy.
Ja jestem spokojna - czekam.

1,509

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Monia,
Pamiętaj DZIŚ JEST DZIEŃ (chcociaż i wieczór). Widzisz, właśnie zaliczyłaś pierwsze całe wino bez niego. Zrobimy sobie nowe własne rytuały, nowe własne nawyki, już nie wszystko będzie się nam kojarzyło z nim.
Ja sobie na siłę robię eleganckie kolacyjki, takie ze świeczką i lampką wina. I nie żyby on mi kiedy taką przygotował albo miał jakiś taki specjalny imperatyw w tym kierunku.
Chcę sobie na siłę zrobić mała przyjemność i, wiesz co, to działa. Jem sobie po wolutku, jakieś krewetki, sałatę z kaczką, popijam wino (którego oczywiście nie lubię, bo ja jeśli już to zamiłowanie do czystszych alkoholi posiadam), TO DZIAŁA. Oglądam sobie te kanały, które lubię, podłogę mam brudną tyle ile lubię (bo pan nie lubiał), śpię w czym popadnie (dla niego tylko satyna na cienkich ramionczkach, w której marzłam), nogi golę jak zaczynam się potykać o włosy, o bikini to już w ogóle zapomniałam.
O, takie sobie, rozumiesz, rytuały nowe kreuję. smile smile smile

1,510

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Niekochana, jak rozumiem przypadłość Twojego już_niebawe_ex nazywa się natręctwo_obsesyjno_maniakalne?
Też dobrze trafiłaś.
Norrrmalnie korzec maku dla nas to drobnostka.

1,511

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:

śpię w czym popadnie (dla niego tylko satyna na cienkich ramionczkach, w której marzłam), nogi golę jak zaczynam się potykać o włosy, o bikini to już w ogóle zapomniałam.
O, takie sobie, rozumiesz, rytuały nowe kreuję. smile smile smile

Mam nadzieję, że pan Wojtek tego nie przeczyta, ale ja też smile
Pościel satynową wywaliłam, bo ciągle ześlizgiwała mi się z łóżka. Śpię  w przytulnych polarach i flanelkach.
A nogi golę dla kobiety - mojej kosmetyczki, jak raz na miesiąc idę na pedicure big_smile
Ale teraz robi się ciepło - trzeba będzie wpoić sobie nawyk "odchwaszcznia" wink

1,512

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:

Niekochana, jak rozumiem przypadłość Twojego już_niebawe_ex nazywa się natręctwo_obsesyjno_maniakalne?
Też dobrze trafiłaś.
Norrrmalnie korzec maku dla nas to drobnostka.

Zespół urojeniowy. Główny obiekt urojeń - ja jako zdradzająca non stop i z wszystkimi.

1,513

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ale numer, mam to samo. Oglądam tylko i wyłacznie kanał sportowy, bo On tego nie lubił, więc oglądaliśmy wszystko inne. I wcale nie uważam, ze jestem gorsza, choć nieraz mi mówił, ze pani historyk a interesuje się durną piłką latają po boisku. Wynalazłam swoją pidżamkę ulubioną, w której nigdy nie odwazyłam się pokazac R. Okolic bikini nie golilam od czasu rozstania. No i bałagan w domu, nie czuje się nieswojo, że przyjedzie a tu nieposprzatane a mój ukochany pies lezy ze mna na wypoczynku.

1,514 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-04-04 20:34:02)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Moniu czekamy z Median w "Dlaczego zdradzani ..." na Ciebie.

1,515

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

O właśnie - mój pies śpi ze mną w łóżku na legalu i chrapie dokładnie tak samo jak jego poprzednik na tym miejscu. Nic się nie zmieniło.

1,516

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Znalazłam wiersz, bardzo pasujący do mojej aktualnej rzeczywistości.

"Wtem runął mój dom.
Zostało mieszkanie.
Gruzów nie było
ni prasy ni zbiegowiska.
Eksplozja nie sięgnęła poza moje wnętrze.
Jak ściśle tajny eksperyment militarny."

1,517

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Eee tam, znalazłaś. Sama go napisałaś. Przyznaj się.

1,518

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:

Eee tam, znalazłaś. Sama go napisałaś. Przyznaj się.

Niestety, pomimo mojej ogromnej miłości do słowa pisanego - sama nie posiadam w tym kierunku talentu sad
I wyobraź sobie, że to jest wiersz z zeszytu zapisanego w liceum. Parę jeszcze innych Wam napiszę.
Zdecydowanie musiałam być wtedy nieszczęśliwie zakochana wink

1,519

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

Czekam na jego reakcję, gdy otrzyma pozew..

Nie czekaj... Jego reakcja=jego biznes/
Zamknelas drzwi a stoisz caly czas przy dziurce do klucza big_smile
Niby wyszlas a obserwujesz z ukrycia big_smile

.. a co do cudownej mocy naszej milosci
Nasza cudowna milosc sprawi
ze on nie bedzie juz alkoholikiem
ze on nie bedzie seksoholikiem
ze on nas nie bedzie notorycznie zdradzac
ze on wyleczy swoje psychiczne i emocjonalne choroby
ze pojdzie wreszcie do pracy
ze bedzie dobrym ojcem
ze juz nas nie uderzy
ze dojrzeje
ze zrozumie...

Jak bedziemy tak mocno, mocno kochac i wybaczac to on wreszcie zrozumie i sie naprawi

a jak nieeeeee....
to go zostawimy i on wtedy zrozumie jak duzo stracil. On wtedy zmadrzeje, wyzdrowieje i dojrzeje ale bedzie juz za pozno. Teraz bedzie cierpial.

No wiec zawiode Was. Nie bedzie cierpial. On nigdy nie zrozumie a wszystko co sie wydarzy tak sobie ulozy w glowie, ze to Wy bedziecie nic nie wartymi babami... ktore ich tylko wyzyskaly finansowo, seksualnie i jak tam jeszcze chcecie.

Jesli nasz prtner to zwykly kalafior za $1.30 to zadna milosc go nie rozbudzi, zaden list nie zatrzesie jego sumieniem, a porzucenie kalafiora nie sprawi, ze sie ocknie. Czego byscie nie zrobily to bedzie tylko emocjonalny kalafior za $1.30.

Czas porzucic ta ciagle myslenie o nim, jego reakcjac etc... bo tylko pielegnujecie w sobie przepoczwarzona forme kochania za bardzo....
Teraz jes czas dla Was. Wykorzystajcie go dla siebie.
O nim pomyslicie innym razem.. jutro, za tydzien,..kiedys tam.

1,520 Ostatnio edytowany przez morfeusz73 (2011-04-05 08:59:17)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tarantella

Dlaczego twierdzisz ze tylko radość jest pozytywnym uczuciem?
Nie ma złych uczuć są tylko złe uczynki.

Poza tym Indianki Azteckie też w to wierzą smile

Kochana
"Trwałam pomimo jawnie okazywanego chłodu. "Ja go nauczę, ja mu pokażę, ja go zmienię" - to już na szczęście PRZESZŁOŚĆ.
Świat jest piękny, pomimo, że w kasie pusto, a na koncie debet. Spokój jest bezcenny - ja to już wiem."

Doszłaś do czegoś bardzo ważnego
nikogo nie można zmienić bez jego chęci zmiany. Tracimy masę czasu, wysiłku i zdrowia na próbę zmiany. Nie mamy na nikogo takiego wpływu.
Po tylu latach jakie przeżyłem dopiero teraz do mnie dotarło ze jedyne co mogę zmienić to siebie.
Nie zmienię żony, dzieci, pracowników, tak jak ja bym chciał żeby byli. Im bardziej się staram ich zmienić, tym większy opór z ich strony.
Wręcz żądałem aby mnie słuchali.
W momencie gdy ja zacząłem się zmieniać zacząłem słuchać, dopiero wtedy się wszystko zaczęło układać.
W monecie gdy zdałem sobie sprawę ze największy wpływ mam tylko na siebie, otworzyły mi się oczy. I dopiero moja zmiana, zaczęła powolną zmianę wszystkich dookoła mnie.

1,521

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:
niekochana72 napisał/a:

Czekam na jego reakcję, gdy otrzyma pozew..

Nie czekaj... Jego reakcja=jego biznes/
Zamknelas drzwi a stoisz caly czas przy dziurce do klucza big_smile
Niby wyszlas a obserwujesz z ukrycia big_smile

Siostro - chciałabym, żeby to o to chodziło. Nie chodziło o reakcję typu "wstrząśnie to nim i się zmieni". Nie, mnie chodziło o reakcję, która może stać się zagrożeniem (dosłownym) dla mnie.
Wiesz,że w moim przypadku mogę się spodziewać, że reakcja na rozwód może być nieobliczalna. Dosłownie. I ja właśnie tego się obawiam, bo widzę, że coraz trudniej przychodzi mu kontrolowanie swoich emocji wobec innych osób. Mnie to w tym momencie nie dotyczy - bo po prostu unikam kontaktu.
I pomimo, że jego reakcja, to jego biznes - to mnie pewnie dotkną skutki tej reakcji. Obym się myliła, ale intuicja mówi mi, że będzie ciężko.
Ja się po prostu, po ludzku czasem boję - tego co się może wydarzyć.

I wierz mi - moim największym marzeniem jest, aby on po prostu zniknął z mojego życia.
Może sobie myśleć o mnie cokolwiek chce - w ogóle mnie to nie obchodzi. Bo po prostu już nie ma NAS. I nie mam męża - już teraz, pomimo formalności.

1,522 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2011-04-05 14:33:18)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Drogie moje wszystkie + Morfeusz,

A u mnie się dzieje. Im bliżej definitywnego rozwiązania kwestii formalno-finansowych zamykających mój związek, tym ostrzej.
Kolega J. (ten w okularach od indiańskich mieszanek słodko-kwaśnych) nie ustaje w usychaniu z miłości do mnie. Daje temu wyraz przy pomocy następujących środków stylistycznych: płacz, pokora, samobiczowanie graniczące z samookaleczeniem, werbalne "wyświetlanie filmów" z naszej usłanej różami (sztucznymi) przeszłości, projekcje naszej usłanej różami przyszłości, deklaracje, że zrobi ABSOLUTNIE wszystko, żeby tylko udowodnić mi autentyczną skruchę i wolę pozamiatania g*wna, które zrobił na środku pokoju na perskim dywanie.

Ja, pomyślałam, pomyślałam i stwierdziłam, że szans już kilka wprawdzie było, ale trzeba trzymać fason kobiety kochającej za bardzo i brnąć w to głębiej. W związku z tym oświadczyłam mu, że są rzeczy, które ew. mogłyby zmiękczyć moje granitowe serce. Nie są to wielkie rzeczy w porównaniu z moim pierwotnym zamysłem - kastracją ... ale wybór należy do niego. Przedstawiłam mu następującą krótką listę żądań:

1) Spotkanie - ja, on, kochanka (ta ostatnia, bo wszystkich nie znam) - bez wyciągania brudów, szczegółów - tylko ma powiedzieć "Okłamywałem was obie, byłem nieuczciwy, zwodziłem i manipulowałem każdą z was, żeby wziąć od każdej to, co chciałem. Byłem złamanym kutasem, szują i kłamcą. Kombinowałem jak koń pod górę, żeby żadna z was sie nie dowiedziała, że prowadzę równoległe życie, bo tak mi było wygodnie. Przepraszam was obie, bo wiem, że każdą z was bardzo zraniłem. Droga A. (kochanka), zwodziłem cię ale tak naprawdę kocham tarantellę i z nią chcę spędzic resztę życia. W tobie zafascynowało mnie twoje młode ciało i młodzieńcza energia ale tylko na tym nie da się budować ... bo ty też sie zestarzejesz i idąc tym tropem musiałbym cię zamienić na kolejny nowszy model więc wolę się zatrzymać już dziś, tu gdzie jest mój dom i kobieta, którą kocham. Amen "

2) Zaprasza całą rodzinę i naszych znajomych, którzy po jego numerze padli trupem i kazali mi zapomnieć o śmieciu. Na tym fantastycznym przyjęciu mówi: "Kochani rodzice, drogie dzieci i przyjaciele, oto ja - głupi fiut. Od wielu lat nim jestem, bo seksoholik, to moje drugie imię. Wiem, że zawiodłem was wszystkich, bo tak jak tarantella uwierzyliście w nasz związek i w to, że stanowimy wszyscy razem rodzinę i jest na tym świecie coś stabilnego, są jakieś zasady moralne. Ja sie tego zaparłem dla młodej dupy. Tak, zamieniłem was wszystkich i moje życie na jedną młodą dupę. Proszę o wybaczenie i oddaję się pod wasz osąd. Jeśli coś takiego przytrafi mi się ponownie - każdy z was z osobna może mi plunąć w twarz, kopnąć w jądra, wydziedziczyć i dać ogłoszenie do gazety, że mnie nie chce znać, bo okazałem się fiutem-recydywistą. Amen"

Jak myślicie, kiedy wpadnie po resztę swoich rzeczy?

1,523

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zapomniałam dodać, że na długiej liście deklaracji znalazła sie tez obietnica dostarczenia mi orgazmu pochwowego ... ale to tylko tak na marginesie całej reszty.

1,524

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tarantella
Ja nabroiłem w swoim życiu podobnie jak twój partner.
Nie miałem takiego ultimatum, gdybym miał pewnie przyjechał bym po resztę swoich rzeczy.
Próbuje się postawić na jego miejscu.
Brak orgazmu niezłe by mnie zabolał. Ja taki wytrawny kochanek nie dałem ci orgazmu. Próbował bym to osiągnąć lub z podkulonym ogonem szukał bym innej która nie wie że coś takiego można przeżyć.
Ja dostałem drugą szanse, udało mi se i nadal jestem z moją żoną.
Tylko ze ja bardo chciałem się zmienić, i tylko dlatego ze ja się zmieniłem jesteśmy razem.
Dopóki twój facet nie zechce sam siebie zmienić nie będzie z tego nic.
Dostał kopa, i teraz może myśleć na dwa sposoby. Co zrobić żeby drugi raz się nie wydało, że coś kręci. Czy poważnie zastanawia się nad zmianą siebie.
Wiesz co chce zrobić z sobą? Znasz odpowiedz wiesz co dalej z twoim związkiem.

1,525 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2011-04-05 20:08:47)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Odpowiedź znam - bardzo chce się zmienić.
Znam też drugą cześć odpowiedzi - za jakiś czas to się znów okaże silniejsze od niego. Jeśli robiło się to nagminnie poprzednim partnerkom i w wieku 47 lat, z podobno docelową partnerką (czyt. - ja) się z tego nie wyszło, to już kapota.

Bo, widzisz Morfeusz, on twierdzi, że terapia mu nie jest potrzebna. Poradził sobie z początkiem choroby alkoholowej, poradzi sobie i z tym gównem.
Wierzymy mu? Pewnie, że nie.
A orgazmy to ja mam, tylko te nieprawidłowe, za przeproszeniem łechtaczkowe, a jak nie można równocześnie dojść, to taki oragzm jest do dupy (... co technicznie pewnie byłoby trudne).
A jego księgowa (przepraszam kochanka, przepraszam podobno była kochanka) umie takie równoczesne cudeńka, za pominięciem tego drobnego faktu, że jest w wieku jego córki, więc sam rozumiesz skalę mojego wybrakowania.
Ale ja już przestałam o tym myśleć w tych kategoriach. Nauczyłam się ją postrzegać jako jego a nie mój problem. Owszem, pewnie jak 100% ludzi na tym świecie jestem nieidealna ale TO nie była kwestia mojego wybrakowania, tylko jego. Z tym nieidealnym pakietem, który mam do zaoferowania wielu innych mężczyzn nosiłoby mnie na rękach. Sęk w tym, że jak takim jak my postawią przed nosem dwóch facetów - jednego egotycznego psychofaga a drugiego zrównoważonego i dojrzałego, to my na bank wybierzemy (jak to któraś z dziewczyn określiła) tego z bałaganem w oczach. A potem narzekamy, że źle trafiłyśmy. Nie trafiłyśmy tylko skrupulatnie odsiałyśmy.

A w gruncie rzeczy, dlaczego wróciłbyś po resztę rzeczy?
Dla mnie takie dwie sceny w wykonaniu zdrajcy to byłby szczyt dojrzałości i męskiej, cywilnej odwagi. No skoro sam stwierdza, że (cyt.) odpierdoliło mu, że zrobił głupotę, że nigdy więcej, że już na zawsze ... to taki wstyd powiedzieć to NA GŁOS WSZEM I WOBEC?
A spotkanie w 6 oczu s kochanką? Dziewczyny, wiem, że każdą z was skrzywdziłem, konfabulowałem, kłamałem, zmyślałem. Chcę, żeby każda z was miała świadomość, że nie mam zamiaru tego więcej robić i gdybym każdej z was powiedział to oddzielnie, to miałybyście prawo nie wierzyć, że moja skrucha jest prawdziwa.

Wstyd? upokorzenie? upodlenie? To byś czuł? No to witamy w klubie, bo zarówno ja jak i księgowa czujemy dokładnie to samo. I tu nie chodzi o jakąś moją chorą satysfakcję. Tu chodzi o trójstronne oczyszczenie. Tu chodzi o to, żeby każdy uczestnik tego szajsu mógł po takiej rozmowie powiedzieć sobie - wpadłem w gówno (narobiłem gówna), ale:
- zostałam wreszcie potraktowana jak człowiek a nie chowana po szafach dziwka (księgowa)
- zostałam wreszcie potraktowana jak człowiek a nie nabijana w butelkę kretynka (ja)
- stałem się wreszcie dojrzałym człowiekiem, który potrafi stawić czoła, ponieść moralne konsekwencje tego, co robiłem dla kilku chwil adrenaliny i kilku orgazmów pochwowych (J.)

Czy to doprawdy aż takie trudne podnieść przyłbicę?

1,526

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tarantello - zadam Ci kilka pytań.
Dlaczego chcesz, żeby wrócił? Czy dlatego, że Wasze wcześniejsze życie było takie super? Było? Czy był kochającym, wspaniałym partnerem? Czy wyciągnął wnioski z "poprzedniego razu"? Co wtedy Ci obiecywał? Czy dotrzymał tych obietnic? Jeśli nie - to dlaczego TERAZ miałby ich dotrzymać?
A jak zachował się po aktualnej zdradzie? Ile naprodukował kłamstw jako usprawiedliwienie dla siebie wobec Ciebie i innych ludzi?
Czy odpowiada Ci sposób w jaki traktuje Twojego syna? Czy uważasz, że jest dobrym przykładem dla niego?
Czy będziesz w stanie mu zaufać? Czy zamienisz się w tarntellę-dozorczynię? Czy uważasz, że jest Twoim przyjacielem?

1,527

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tarantello - wydaje mi się, że popełniasz jeden poważny błąd w swoich rozmyślaniach.
Oczekujesz racjonalnego i uczciwego zachowania od seksoholika, który uważa, że nim nie jest.
Gdyby naprawdę chciał się zmienić - potrafiłby przyznać się do tego, że ma problem i rozpoczął terapię. W ten sposób pokazałby, że zależy mu na Tobie, że Ty i Twój syn jesteście najważniejsi.
Ale on tylko chce Twojego powrotu. Prawda?
A czego Ty chcesz?

1,528

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wiem, wiem. Tak tylko się jeszcze trochę bucham trawką, żeby zupełnie nie zdechnąć na detoksie po twardych dragach.
Przecież ja to wszystko wiem, Niekochana. Wiem, że nic się nie zmieni, nawet gdyby wystąpił w dzienniku telewizyjnym i wykupił wszystkie bilboardy w stolicy z napisem "byłem fiutem - J.", to to i tak by nic nie zmieniło. Może nie w tym miesiącu ale za jakiś czas i tak by to zrobił a potem strugał biednego zagubionego misia, bo fiut nie sługa.
I nie dostanę już od niego żadnych romantyzmów, żadnej opiekuńczości, skazałabym moje dzieco na chowanie się przy kłamcy a potem dziwiłabym się, że samo kłamie (bo mama się zgadzała, żeby J. ją walił w trąbę, to i mnie wolno), i wiem, że będą kolejne księgowe i wiem, że mój system nerwowy by tego nie wytrzymał a on wyszedłby trzaskając drzwiami - próbowałem ale z tobą to się jednak żyć nie da.
Ja to wszystko, wszystko, wszystko wiem ale tego, że ryczę dwa razy dziennie, tego sobie nijak nie mogę wytłumaczyć. Bo żebym przynajmniej ołakiwała jakieś realne aktywa emocjonalne. Ale no ja normalnie opłakuję tylko coś co sobie wymarzyłąm, wymyśliłam i wpakowałam w jego pustą skorupę.
Rozżalam się nad utratą tej skorupy.

1,529

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Trzymaj mnie, trzymaj w pionie, bo jak on tu tak krąży jak ten diler, to strach pomyśleć ...

1,530

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tarantella - będę czuwać wink Sama wiem, że pokusa na początku była, że łatwo wypierać rzeczywistość tongue

Kriss nasza kochana otrzymała status 100% Netkobiety! Zasłużyła, jak mało kto!

1,531 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2011-04-05 21:58:05)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja normalnie TYLKO zaliczam kolejnego doła, bo szukam dla siebie i syna mieszkania do wynajęcia.
Muszę tu zostawić tyle elementów swojego wymarzonego życia ... Runął mój dom, zostało mieszkanie.
Z takim pietyzmem wykańczałam to NASZE mieszkanie, które miało być na zawsze. Pierwsze roboty ruszyły zaledwie rok temu, w kwietniu.
Syn nie chce się stąd wyprowadzać, ale cóż - nie stać mnie na odkupienie udziału od J., muszę mu odsprzedać swój i iść po świecie.
J. nawet wykonuje jakieś pańskie gesty - "wezmę cały kredyt na siebie, ty nie musisz się pozbywać tej połowy, to twój dom, zostańmy tu RAZEM". Można się skusić. Nie?
Można pomyśleć, że on naprawdę o coś walczy. Ale ja wiem, on chce normalnie kupić tym udziałem moje zaufanie. Ja wiem, on mnie NIE kochał, jemu ze mną było tylko wygodnie. Wszystko zorganizowane, podane, kupione. Po co rezygnować z takiej obsługi, kiedy starość już niedaleka, kiedy jego rodzice stanęli za mną murem, kiedy wizerunek pana dyrektora nadszarpnięty taką aferką w pracy, kiedy znajomi plują w twarz.
W tych okolicznościach ze wszech miar byłoby wygodniej, gdyby tarantella została i robiła za atrapę ładnego mieszczańskiego życia.

No, zaliczam doła, bo po latach bajki co raz mocniej dociera do mnie, że byłam tylko jego intendentką a wyobrażałam sobie, że jestem miłością jego życia.
Eeech, idę dalej szukać tego mieszkanka na wynajem...

1,532

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:

J
Można pomyśleć, że on naprawdę o coś walczy. Ale ja wiem, on chce normalnie kupić tym udziałem moje zaufanie. Ja wiem, on mnie NIE kochał, jemu ze mną było tylko wygodnie. Wszystko zorganizowane, podane, kupione. Po co rezygnować z takiej obsługi, kiedy starość już niedaleka, kiedy jego rodzice stanęli za mną murem, kiedy wizerunek pana dyrektora nadszarpnięty taką aferką w pracy, kiedy znajomi plują w twarz.
W tych okolicznościach ze wszech miar byłoby wygodniej, gdyby tarantella została i robiła za atrapę ładnego mieszczańskiego życia.

Niestety - to prawda.
Kochana - pomyśl, że przed Tobą wspaniała reszta życia. Długiego i szczęśliwego życia.

1,533

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie
Nie wiem od czego zaczac... chyba tak jak mi to przychodzi do glowy...
Mam na imie Magda, mam 30 lat i kocham za bardzo... Jejku, jak to brzmi... potrzebuje wsparcia, dobrego slowa, wysluchania... i nie wiem czego jeszcze... narazie mam metlik w glowie... moge pisac nieskladnie...
nigdy bym nie przypuszczala, ze nede szukala pomocy na terapii na ktora musze sie wybrac...
moze weszlam w zly wątek... jesli tak, to mnie pokierujcie gdzie moge sie odezwac... od paru dni nie moge sie skupic...
moj maz mnie nie zdradza... ale mnie nie szanuje, a ja... robie wszystko zeby bylo dobrze... nawet jak w moim przekonaniu robic cos zle, to zeby bylo miedzy nami dobrze godze sie na to...
nie wiem czy to zrozumiale...
jestem zmeczona... powiedzcie mi, czy dobrze trafilam, to bede mogla sie rozpisac... jesli nie, to prosze, pokierujcie mnie... bo nie mam sily... a musze ja miec, bo mamy 9miesieczna coreczke... i dla niej musze cos z tym zrobic... mam takie postanowienie, ale boje sie ze im dluzej bede zwlekac, to ze znowu sie wycofam i bede grzecznie przytakiwac...
licze na wasza pomoc...
magda

1,534 Ostatnio edytowany przez marynarka (2011-04-05 22:46:26)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tarantella, mam to samo. Jaśnie Pan czeka aż sprzedam dom, żeby poszaleć, na ile wystarczy. Dzieci do kawalerki, a panisko hula.
Z tą małą różnicą, że to tatuś rodzony. Ale... facet to facet. To tylko facet.
Teraz coś obiecanki stały się "bogatsze", ale nie sądzę aby ziściły się w realu. Czy mnie zawiedzie na trochę, czy na trochę więcej, żadna różnica.
I wiesz co, Tarantella, on nawet teraz żebrząc o litość nie napisał, że jesteśmy wszystkim, co kocha, tylko wszystkim, co ma. Zapomniał bidula, że już nie ma, to po pierwsze. No i nie wie jeszcze, że z ludźmi wchodzi się w relacje, a nie w stan posiadania.
Błądzi, błądzi... Dokąd go to zaprowadzi?

Madziulek, witaj.
Nawet nie wiesz jak bardzo dobrze wiem o co  masz na myśli. Dobrze trafiłaś.
Całe życie w opozycji do siebie, żeby było dobrze i i tak - d..a.
Witaj w domu Kochana!

1,535

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Staram się. Cały dzień buduję, buduję a potem przychodzi taki moment i puffff.
Zanim zaczęliśmy załatwiać te cholerne formalności i nie kontaktowałam się z nim było łatwiej.

Teraz to jakaś gehenna. Psychofagi wiedzą, jaką strunę szarpnąć.
- przecież ty mi wierzysz, już wiem co jest najważniejsze, wiem, że potrafię, wiem, że w głębi duszy mi wierzysz (technologia prawd oczywistych)
- tyle było, tyle jeszcze może być (technologia na projekcje),
- to nas tylko wzmocni, jesteśmy mądrzejsi o nowe doświadczenia, świat nie jest czarno-bialy (technologia na szarość)
- to wszystko jest prostsze tylko otwórz się na pozytywne myślenie o mnie (technologia na sama nie wiem co)

Widzisz, wszystko wiem. Jak to mawia moja przyjaciółka (lekarka), która całe życie się odchudza i ma całą bibliotekę na ten temat i całe życie nadwagę - w teorii jestem baardzo szczupła.

1,536

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Magdo,
Witamy, witamy. Nikt CIę tak nie zrozumie, jak my. Pisz, wal, nie krępuj się. Jesteśmy specjalistkami od kładzenia się na tory, po których przejeżdżają ciężkie składy naszych partnerów. Lubimy się tak pokładać na tych torach, turlamy się i prosimy - przejedź po mnie jeszcze raz, bo za mało nas jeszcze rozjechałeś.
Wspieramy się tu w tym, żeby na początek trochę odpełznąć z tego torowiska a potem rozejrzeć się za ... powiedzmy pokładaniem się na plaży, gdzie przystojny steward przynosi drinki z parasolką.
Wejdź, ta karczma Rzym się nazywa.

1,537

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tory przypomniały mi zupełnie coś innego
Median, Niekochana, pamiętacie jeszcze do czego służą pociągi?

1,538

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Może, żeby przyjechać do Warszawy i zrobić imprezkę w jeszcze moim mieszkaniu (no dobra, połowie mieszkania)?

1,539

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jest jak?es lekarstwo na kochanie za bardzo??Ze tak wroce do subskrypcji tego watku..:)

1,540 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-04-06 07:47:28)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
AdRiaNnAbs napisał/a:

Jest jak?es lekarstwo na kochanie za bardzo??Ze tak wroce do subskrypcji tego watku..:)

Rozum, kochana. Rozum big_smile

Marynareczko: no przecież już pisałam, że słowa "pociąg" i "maszynista" zyskały dla mnie już do końca życia nowe znaczenie smile
Czasami robię sobie wizualizację tego "powtórnego rozjechania" wink

A teraz coś z liryki, bardzo w temacie:
"W miłości z reguły
Albo trele
Albo z grubej rury.
Dobre trele
Ale i rura przydatna.
Rozbija serce
lecz za to głowę otwiera".

I jeszcze coś - specjalnie dla nas wszystkich. Mężczyzna-psycholog to "popełnił".

"Miłość i wiara w życie goją rany, rodzą siły, aby móc na nowo zakwitnąć, budować, nawiązać nowe przyjaźnie, bliskość, pokrewieństwa. One są silniejsze od rozpaczy. (...) Dwie nadzieje. Nadzieja może być bezrozumna i płytka. Może być mechanizmem obronnym przed konfrontowaniem się z trudną rzeczywistością. Strategią umysłu w rodzaju: pomyślę o tym jutro. Czasami słuszną, ale będącą tylko sposobem na przetrwanie, niekiedy też wyrazem wewnętrznej gnuśności, niechęci do zmierzenia się z trudnymi wymaganiami codzienności, do brania na siebie odpowiedzialności. Jest też nadzieja, która nie zaprzecza, nie fałszuje obrazu rzeczywistości, choćby był on najokrutniejszy. Można ja nazwać wiarą pomimo. Nie zwalnia z odpowiedzialności. Daje siłę do przetrwania, pozwala pozostać wiernym swoim podstawowym ideałom, swojemu Westerplatte, i jest źródłem nadziei dla tych, którym jej brakuje. A jest ich coraz więcej"

1,541

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tarantella
kochana ma racje on nie chce sie zmienić i ty to czujesz.

A dlaczego ja bym zabrał rzeczy.  No wiesz w pewnym momencie narobiłem takiego bałaganu i tyle kłamstw, że jak bym miał usiąść w trojkę i powiedzieć szczerze co zrobiłem. Spalił bym się ze wstydu. i bał bym sie ze skoczyły by sobie do oczu. Bo jedna i druga miała na to ochotę.

Przyznać się przed rodziną było mi łatwiej ( nie przed cała oczywiście) zresztą oni mi pomogli uratować to co zostało z małżeństwa.

1,542

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
morfeusz73 napisał/a:

Tarantella
i bał bym sie ze skoczyły by sobie do oczu. Bo jedna i druga miała na to ochotę.

Ja umiałabym się powstrzymać od skakania do oczu i wiem, że ona też, bo już ze sobą rozmawiałyśmy - bardzo spokojnie i na poziomie. Co tu dużo gadać, J. ma szczęście do babek z klasą. Bo tak naprawdę tylko my dwie jesteśmy w tym układzie normalne. Jej to mi nawet szkoda, bo, wiesz, ona w tym układzie postąpiła jeszcze dość uczciwie - wiedziona nadziejami robionymi jej przez J. odeszła od mężą. A mój psychofag zrejterował, teraz pęta się przy moich nogach a ona została z niczym - potraktowana jak tania hotelowa dziwka. Jest taka młoda ... Szkoda jej życia dla takiego śmiecia, ale niestety ja ani zamierzam ani nie uznaję za konieczne uświadamiać jej pewnych oczywistych faktów. Wiem, że jak już psychofag pogodzi się z moim NIE, to prędziutko ją do siebie na powrót przekona. I to będą jej wybory a ja nie zamierzam za to, co mi zrobiła niczego jej ułatwiać. Ani jemu.

1,543

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Niekochana,
Skąd Ty wynajdujesz takie trafne, skondensowane cytaty?
Ten wierszyk od Ciebie o tajnym eksperymencie militarnym wydrukowałam i powiesiłam na ścianie. Normalnie nic dodać, nic ująć. A swoją drogą, ciekawa jestem autora, bo w Internecie tego nie znalazłam.

1,544

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Cytaty są mega odjechane i bardzo trafne. Boję się rozwodu, ale zrobię to, przede wszystkim dla siebie. Co będzie po, co z mieszkaniem, co z kasą... Do końca nie znam jeszcze odpowiedzi na te pytania, ale myślę, że dam radę. A jak nie dziś, pomyślę o tym jutro.

1,545

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Może jakaś dobra dusza poradzi mi, o jaką kwotę alimentów mogę wnieść na dzieci (17 i 18 lat). Oboje się uczą, dojeżdżają do szkoły.

1,546

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Betnika, odnośnie alimentów zaczynaj od wygórowanej kwoty. Sąd i tak będzie rozstrzygał na podstawie dochodów obydwojga rodziców. Ja załączyłam do pozwu masę rachunków, wypisałam bardzo długą litanię ile mnie kosztuje nastolatek, ale sędzina nawet na to nie spojrzała. Po prostu wyliczyła kwotę tysiąca złotych, podzieliła na pół i tyle zasądzili mojemu eks. Moja znajoma dostaje dwa tysiące na dwoje dzieci, ale Jej mąż dobrze zarabia.

1,547

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dzięki. Takie wyliczenie mam dołączyć do pozwu, czy raczej przygotować w razie czego.
Zapisałam się na forum niedawno, w pełnej desperacji, ale to jest to czego potrzebowałam, potrzebuję...super sprawa.
Często mam doła, a czytanie różnych postów daje siłę, bo niekiedy tak myślę: kurczę mam źle, ale inne kobietki mają jeszcze gorzej. Nie da się zmienić całego świata, ale można zmienić swoje życie, można zmienić siebie. Trzeba pragnąć swojej godności.
Życzę wszystkim zdesperowanym aby potrafili odnaleźć sens swego życia. Przede mną jeszcze długa droga, ale myślę, że się uda - dzięki Wam...

1,548

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tarantello, niestety nie pamiętam autora - odnalazłam zagubiony zeszyt z wierszami. Sporo tam Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, innych niestety nie kojarzę.
Jeśli się podobają, to kolejny:

"sam dobrze wiesz
co ważne jest
co bawi cię

jak myślisz-
lepsza jestem
niż pudełko klocków
niż mały samochodzik?

ładna wygodna
zabawna, nawet
zepsuta chodzi

ładna z urwaną
głową, ładna
z oderwanymi dłońmi

z odłupanym nosem
ładna, z wydłubanym
wzrokiem

schwycona
za stopę do góry
nogami

ładna z przegranym sercem
z potarganymi włosami

sam dobrze wiesz
co bawi cię
co ważne jest"

1,549

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tarantella
W pewnym momencie obie powiedziały coś takiego że nie chciałem żeby się zobaczyły.
Ale teraz jak o tym myślę to dziwnie by to wyglądało.
Albo chciały by obie się na mnie zemścić, i każdy by został sam, albo walczyły by o mnie.
Wybrałem ze zostanę z żoną. Wiec czym było by takie spotkanie? Upokorzeniem dla kochanki. A sam dość ja upokorzyłem.
Dodatkowym ciosem dla żony bo ta druga młodsza, szczuplejsza......
Dość się nacierpiały obie.
Ale fakt ze byłem w dość komfortowej sytuacji, miałem dwie kobiety które chciały ze mną być.
co by się nie stało obie walczyły o mnie. W zasadzie czekałem na rozwój wypadków. Ta druga powieszała koniec, nie mogę tak dalej.
Jak wracam do tego co było. Mam mieszane uczucia. zastanawiam się jak by wyglądało moje życie dzisiaj.
I jak było by gdybym nie spotkał tej drugiej.
Dałaś mi do myślenia. Znajdę trochę czasu dla siebie i spisze sobie wszystko, ułożę. Pogodzę się z tym co czułem z tym co zrobiłem, Ponazywam to co nie nazwane.
Mimo ze to już jakiś czas minął nie spoglądałem na to dawno.
Czuje ze ten rozdział w życiu jest niedomknięty. Nie poukładany. na przemian przelatują we mnie wszystkie uczucia.

1,550

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Chyba sama nie jestem w stanie pojac jaki mam metlik w glowie... psychicznie sie sypie, a moj maz patrzy na to i chyba jakos jest z tego powodu zadowololy. Postawilam mu sie, nie przyznalam pokornie racji... pierwszy raz w zyciu... Wczoraj zaczal na mnie krzyczec, ze spokojem w glowie powiedzialam zeby na mnie nie krzyczal, to stwierdzil ze do konca zycia nie bedzie sie do mnie odzywal... i chyba to jest dla mnie najgorsze...
Jestem mieczakiem... nienawidze sie klocic, nie umiem. Nienawidze krzyku... Mam wrazenie, a nawet chyba jestem przekonana, ze on wie ze mnie tym swoim zachowanie krzywdzi i chyba sprawia mu to radosc, jak ja sie tak mecze. Sytacja jaką mam w domu... nie portafie tego zaakceptowac. On jest... i tylko tyle. Nie odzywa sie do mnie. To jest dla mnei tak stresujace, ze dzis rano zrobilo mi sie slabo... poprosilam go o szklanke wody, to nawet na mnie nie spojrzal. Zawsze twierdzi, ze odstawiam teatrzyk, zeby mu ustapil... A ja poprostu nerwowo nie wytrzymuje . Czuje ze zwariuje...
Nie bede wam opisywac wam calego naszego zycia... bo moglaby powstac dobra ksiazka... albo poradnik w stylu o kobiecie ktora kocha i mezczyznie, ktory łaskawie pozwala sie kochac.
Ja juz nie mam sily tak zyc... Jedyna osoba jaką on szanuje jest on sam. Mi mowi ze mnie szanuje, ale nie szanuje moich najblizszych (mamy i brata). co dla mnie jest rownoznaczne z brakiem szacunku do mnie. Dla niego, mam wrazenie, byloby najlepiej jakbym zerwala kontakty z moja rodzina i siedziala w domu, nie miala wlasnego zdania...
Opisze wam od czego ostatnio sie zaczelo... a takich sytuacji mozna mnozyc... Moze to wam sie wyadc dziecinne troche...
w niedziele z corka mielismy jechac do mojej babci, mial z nami jechac moj brat. czekalismy na niego pod blokiem, ale rozwalil mu sie worek ze smieciami jak schodzil i musial posprzatac... Moj kochany mąz nie poczekal na niego i odjechal... poprostu go nie zabral... prosilam go, zeby sie zatrzymal, zawrocil... ze tak sie nie robi... ale jedyne co uslyszalam, to ze on na ksieciunia nie bedzie czekal... mowie mu ze przypadek losowy, ze rozerwal mu sie worek... i slysze ze mogl te smieci zniesc wczesniej... no mogl, ale ile razy rozi sie cos przy okazji? roznie dobrze ,za przeproszeniem mogl dostac rozwolnienia... tez przypadek losowy, nie zaplanowal tego... Mialam zal do meza... ale wiem, ze ona nie przyjmuje moich argunentow, ze zrobil swinstwo. Ja w zyciu czegos takiego bym nie zrobila. poczekalabym i zwrocila uwage. Zreszta, mi to sie nadal w glowie nie miesci jak tak mozna. dla mnie to zero szacunku. on tego nie rozumie... i na koniec rozmowy w niedziele stwierdzil, ze on gowniarza przepraszac nie bedzie, nawet jesli zrobil zle...
Moze ta sytuacja wyda wam sie smieszna... on nie pojmuje ze nikt tych smieci celowo nie rozsypal... sama jak to czytam to mnie pusty smiech ogarnia... On w swoich oczach nie zrobil nic zlego... On przeprowadza mi jakies dowody z wyliczeniami matematycznymi ile czasu potrzeba na sejscie z 2 pietra i zebranie smieci... A ja probuje mu wytlumaczyc, ze to nie o czas chodzi... tylko o sam fakt ze odjechal... a odjechal w momencie jak moj brat wychodzil z klatki...
Moze to wyglada, ze jestem bardziej za bratem niz za mezem... Ja kocham ich obydwu. Za jednego i za drugiego skocze w ogien... choc juz chyba nie do konca...
Czasami czuje sie jak taka scierka... wszystko mozna mna wytzrec, wszystko mi wykrzyczec w zlosci, mozna mi naublizac... A ja... ja slucham...i na koniec przyznaje ze to moja wina, zeby tylko bylo dobrze. Jakis czas temu... zaraz po naszym slubie... Moja mama chciala nam kupic mieszkanie, ale ze wiadomo (albo i nie wiadomo), ze musialaby wziac kredyt na to mieszkanie, tak sie wsciekl, ze on takiego mieszkania z kredytem to on nie chce, bo to nie bedzie jego tylko mojej mamy. Zakazal mi sie z nia kontaktowac... A ja... z poczatku sie zgodzilam, a pozniej malutkimi kroczkami probowalam go przekonac, ze ona nie miala nic zlego na mysli... ze chciala dla nas dobrze...
Ja juz nie wiem, czy ze mna cos jest nie tak, czy moze ja jestem za bardzo zzyta z moja rodzina... mam tylko ich (oprocz meza i coreczki).
Boje sie co bedzie dalej... on jest jedynakiem, uwaza ze wszystko mu sie nalezy, nigdy nikt mu sie nie sprzeciwial... Z jednej strony mam tego dosyc a z drugiej bardzo sie boje...
Nie moge spac, nie moge jesc, wszystko mi sie trzesie... boje sie ze znowu ulegne, bo go kocham... albo juz mi sie wdaje ze go kocham, bo sie boje... nie wiem...
MOze jest ktoras z was z Lodzi i zna jakiegos dobrego psychologa ktory mi to wszystko pouklada...

1,551 Ostatnio edytowany przez Tarantella (2011-04-06 12:20:07)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Morfeusz,
Domknięcie wg mnie to zdanie sobie raz na zawsze sprawy z tego, że życie jest:
- pasmem wyborów
- ponoszenia konsekwencji tych wyborów
- wyciągania wniosków z konsekwencji

Jedni sie tego uczą w wieku lat trzech, inni znacznie później.
Dopóki procesy rozwojowe kończą się tylko na dokonywaniu wyborów a potem na unikaniu ich konsekwencji, już nie mówiąc o czerpaniu z nich nauki, to człowiek jest niedokończony, słaby, nierozumny i nie może iść dalej. Ciągłe dreptanie w miejscu to najgorsza ułomność.

W Twoich okolicznościach być może takie wybory, takie konsekwencje i nauki z nich płynące są najbardziej optymalne. Natomiast mój J. ciagle dokonuje jakichś głupich wyborów, a potem tylko robi uniki, żeby zapacykować skutki swoich bzdurnych działań.
Choroba, Morfeusz, to choroba. Dopóki człowiek sobie z tego nie zda sprawy będzie dalej pluł krwia i udawał, że to przeziębienie.
J. całe swoje życie swoje zdrady (nie tylko wobec mnie) tłumaczył naprzemiennie: odpierdoleniem (cokolwiek to znaczy), kryzysem wieku średniego (od 25-go roku życia w górę),  chorobą psychiczną partnerki (fakt, zdrada to najlepszy sposób na jej uleczenie), wstaw inne.

Wiem, że każda zdrada boli zdradzane tak samo, ale jednak jest drobna różnica między jednorazowym zachwianiem w życiu, a życiem w takim permanentnym zachwianiu. Jedno daje jeszcze jakieś nadzieje, drugie je całkowicie odbiera.

1,552

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Madziulek, wszystko Twoje odczucia są jak najbardziej prawdziwe i "zdrowe". To Twój mąż źle postępuje. Chce Cię odciąć od Twojej rodziny, bo wtedy już w nikim nie będziesz mieć oparcia.
Nie daj się dziewczyno, bo będzie coraz gorzej. Poczytaj posty w tym wątku od początku - zobaczysz, jak każda z nas walczy o siebie.
Jeśli chcesz - mogę Ci przesłać na mail'a bardzo dobre książki do poczytania. Napisz do mnie mail'a.

1,553

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Oooo, Madziulek. Fajny facet, świetnie sobie Ciebie wychował, majstersztyk.
Zamiast pomóc Twojemu bratu uporać się z tymi śmieciami i całować mamę po rękach, że wam mieszkanie chce obstalować biorąc sobie kredyt na garba, on jeszcze tyranię uskutecznia.
Ale ja niestety wiem, jak się w takie bagno wchodzi - powolutku, niezuważalnie aż nagle budzisz się z głową nad kiblem, bo niby NIC TAKIEGO sie nie dzieje ale cały Twój organizm krzyczy, że wyprawia się coś naprawdę niedobrego.
Psycholog, a raczej psychoterapeuta wg mnie to podstawa w Twojej sytuacji. Problem polega na tym, że, jak już zaczniesz zdawać sobie sprawę z tego, co on Co robi i prostować plecy, to on może tego norrrrmalnie nie znieść. Nie po to sobie Ciebie tak cierpliwie hodował, żebyś mu sie teraz stawiała, utrzymywała normalne kontakty z rodziną, czy cokolwiek innego, co odwróciłoby Twoją uwagę od jego najważniejszej osoby.

1,554

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Tarantella napisał/a:

Oooo, Madziulek. Fajny facet, świetnie sobie Ciebie wychował, majstersztyk.
Zamiast pomóc Twojemu bratu uporać się z tymi śmieciami i całować mamę po rękach, że wam mieszkanie chce obstalować biorąc sobie kredyt na garba, on jeszcze tyranię uskutecznia.
Ale ja niestety wiem, jak się w takie bagno wchodzi - powolutku, niezuważalnie aż nagle budzisz się z głową nad kiblem, bo niby NIC TAKIEGO sie nie dzieje ale cały Twój organizm krzyczy, że wyprawia się coś naprawdę niedobrego.
Psycholog, a raczej psychoterapeuta wg mnie to podstawa w Twojej sytuacji. Problem polega na tym, że, jak już zaczniesz zdawać sobie sprawę z tego, co on Co robi i prostować plecy, to on może tego norrrrmalnie nie znieść. Nie po to sobie Ciebie tak cierpliwie hodował, żebyś mu sie teraz stawiała, utrzymywała normalne kontakty z rodziną, czy cokolwiek innego, co odwróciłoby Twoją uwagę od jego najważniejszej osoby.

I tu masz racje... i chyba tego sie najbardziej boje... Boje sie awantur... Boje sie awantury o córke... Czy jest szansa ze on przejrzy na oczy?
To jest jedynak, ktory zawsze dostawal wszystko co chcial. nigdy mama mu sie nie sprzeciwila... I nagle ja nie chce mu przyznac racji...
A, zapomnialam wam chyba dodac, ze mamusia tak go kocha, ze ma zdiagnozowaną i leczoną od jakis 3 lat depresje... Mnie to chyba tez czeka niedlugo jak sie z tym nie uporam...

1,555

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Madziulek - zaczęłam wysyłać. Jest tego sporo. Buziaki

Czytaj kochana posty dziewczyn w tym wątku. Zobaczysz - oczka się otwierają.

1,556 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-04-06 12:39:48)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
madziulek80 napisał/a:

To jest jedynak, ktory zawsze dostawal wszystko co chcial. nigdy mama mu sie nie sprzeciwila... I nagle ja nie chce mu przyznac racji...
A, zapomnialam wam chyba dodac, ze mamusia tak go kocha, ze ma zdiagnozowaną i leczoną od jakis 3 lat depresje... Mnie to chyba tez czeka niedlugo jak sie z tym nie uporam...

Hmm... po raz kolejny na tym forum napiszę - my mamy chyba tego samego męża. Ja - już niedługo. big_smile

Kochana - dlatego musisz działać - ŻEBY NIE BYŁO ZA PÓŹNO.

1,557

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
madziulek80 napisał/a:

I tu masz racje... i chyba tego sie najbardziej boje... Boje sie awantur... Boje sie awantury o córke... Czy jest szansa ze on przejrzy na oczy?

Madziulek, ależ doskonale widzi i to co widzi mu się bardzo podoba. Widzi uzaleznioną od siebie matkę, uzależnioną od siebie żonę. Twoja córka już czeka w kolejce.
Możesz przerwać ten ciąg, a ze strache pomoże ci się uporać tylko terapia. Tylko, co Ty mu powiesz, że chodzisz na basen?
Jeśli jesteś od niego uzależniona finansowo, to proś rodzinę o pomoc w opłaceniu takiej terapii, bo za jakiś czas będą mieli warzywo a nie Magdę.

1,558

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

Hmm... po raz kolejny na tym forum napiszę - my mamy chyba tego samego męża. Ja - już niedługo. big_smile

Kochana - dlatego musisz działać - ŻEBY NIE BYŁO ZA PÓŹNO.

Narazie cie podziwiam ze mowisz to z takim usmiechem... bo ja mam narazie lzy w oczach i kluche w gardle... a jestem w pracy, wiec ryk i szloch... jakos nie wchodzi w gre...

1,559

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Madziulek, i czytaj, czytaj wszystko, co prześle Ci Niekochana. Mnie bardzo wiele z tych pozycji pozwoliło na początek NAZWAĆ problem i zacząć MYŚLEĆ.

1,560

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

MOze jestem jeszcze naiwna... ale tak bardzo bym chciala zeby on zmadrzal...
Nie wiem jak to napisac, zebysciemnie zrozumieli... On ogolnie nie jest zlym czlowiekiem... mozna na nim polegac, zawsze pomoze... Ale ma odchyly... nieznosi sprzeciwu i odmiennego zdania. Chociaz zawsze mi powtarza, ze jak urzyje madrych agrumentow, to go przekonam do zmiany stanowiska... tylko ze moje argumenty są zawsze glupie... big_smile Samej mi sie chyba juz zaczyna chciec smiac z tego...
Jestem od niego zalezna w kwestii samochodu... nie mam prawa jazdy i jezdzimy razem do pracy...
Z wyjsciem na terapie tez bede miala problem, chyba ze powiem mu wprost gdzie ide, bo ja odkad jest malutka nie wychodze z domu jak nie mam potrzeby... karmie ja piersia, wiec tym sobie to tlumacze... Zresztą co ja mu powiem, ze chodze na terapie... to dam mu sygnal, ze cos ze mna nie tak... że ze mna nie da sie dziecka zostawic, albo cos innego...
Jezusku... jaka ja jestem glupia...

Posty [ 1,496 do 1,560 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 22 23 24 25 26 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024