Drogie moje wszystkie + Morfeusz,
A u mnie się dzieje. Im bliżej definitywnego rozwiązania kwestii formalno-finansowych zamykających mój związek, tym ostrzej.
Kolega J. (ten w okularach od indiańskich mieszanek słodko-kwaśnych) nie ustaje w usychaniu z miłości do mnie. Daje temu wyraz przy pomocy następujących środków stylistycznych: płacz, pokora, samobiczowanie graniczące z samookaleczeniem, werbalne "wyświetlanie filmów" z naszej usłanej różami (sztucznymi) przeszłości, projekcje naszej usłanej różami przyszłości, deklaracje, że zrobi ABSOLUTNIE wszystko, żeby tylko udowodnić mi autentyczną skruchę i wolę pozamiatania g*wna, które zrobił na środku pokoju na perskim dywanie.
Ja, pomyślałam, pomyślałam i stwierdziłam, że szans już kilka wprawdzie było, ale trzeba trzymać fason kobiety kochającej za bardzo i brnąć w to głębiej. W związku z tym oświadczyłam mu, że są rzeczy, które ew. mogłyby zmiękczyć moje granitowe serce. Nie są to wielkie rzeczy w porównaniu z moim pierwotnym zamysłem - kastracją ... ale wybór należy do niego. Przedstawiłam mu następującą krótką listę żądań:
1) Spotkanie - ja, on, kochanka (ta ostatnia, bo wszystkich nie znam) - bez wyciągania brudów, szczegółów - tylko ma powiedzieć "Okłamywałem was obie, byłem nieuczciwy, zwodziłem i manipulowałem każdą z was, żeby wziąć od każdej to, co chciałem. Byłem złamanym kutasem, szują i kłamcą. Kombinowałem jak koń pod górę, żeby żadna z was sie nie dowiedziała, że prowadzę równoległe życie, bo tak mi było wygodnie. Przepraszam was obie, bo wiem, że każdą z was bardzo zraniłem. Droga A. (kochanka), zwodziłem cię ale tak naprawdę kocham tarantellę i z nią chcę spędzic resztę życia. W tobie zafascynowało mnie twoje młode ciało i młodzieńcza energia ale tylko na tym nie da się budować ... bo ty też sie zestarzejesz i idąc tym tropem musiałbym cię zamienić na kolejny nowszy model więc wolę się zatrzymać już dziś, tu gdzie jest mój dom i kobieta, którą kocham. Amen "
2) Zaprasza całą rodzinę i naszych znajomych, którzy po jego numerze padli trupem i kazali mi zapomnieć o śmieciu. Na tym fantastycznym przyjęciu mówi: "Kochani rodzice, drogie dzieci i przyjaciele, oto ja - głupi fiut. Od wielu lat nim jestem, bo seksoholik, to moje drugie imię. Wiem, że zawiodłem was wszystkich, bo tak jak tarantella uwierzyliście w nasz związek i w to, że stanowimy wszyscy razem rodzinę i jest na tym świecie coś stabilnego, są jakieś zasady moralne. Ja sie tego zaparłem dla młodej dupy. Tak, zamieniłem was wszystkich i moje życie na jedną młodą dupę. Proszę o wybaczenie i oddaję się pod wasz osąd. Jeśli coś takiego przytrafi mi się ponownie - każdy z was z osobna może mi plunąć w twarz, kopnąć w jądra, wydziedziczyć i dać ogłoszenie do gazety, że mnie nie chce znać, bo okazałem się fiutem-recydywistą. Amen"
Jak myślicie, kiedy wpadnie po resztę swoich rzeczy?