Witam was, od niedawna jestem na tym forum.
Dołaczam sie do grupy i prosze o wsparcie!
Moj chlopak zlamal mi serce. Rozstalismy sie, bez awantur, po prostu zawsze bylo mowione, ze mi bardziej zalezy. A JA W TYM TRWALAM przez prawie 3 lata!
Moj wczesniejszy chlopak rowniez ciagle mi mowil, ze raz mnie kocha, raz nie. W obu zwiazkach koniec byl dlatego,ze ON NIE WIE CZY KOCHA.
Co jest strasznie dobijajace i uwlaczajace mi jako kobiecie "czegos mi brakuje?" "Co mam zrobic by w koncu mnie pokochal?"
Niedawno znalazlam forum KOBIECE SERCA i przeczytalam jednym tchem o kobietach kochajacych za bardzo. WIEM,ZE TO JESTEM JA.
Bylam w depresji przez ok 1,5 miesiaca i zapisalam sie nawet do psychologa na przyszly tydzien, ale musze wam powiedziec,ze jak przeczytalam wczoraj to forum to uswiadomilam sobie, ze szukalam sensu zycia w milosci,a ona nie jest sensem mojego zycia. Ja jestem sensem mojego zycia.
Oddawalam sie kazdemu pratnerowi cala, robilam co on chcial, ciagle to JA chcialam imponowac i przez to wszystko tracili do mnie szacunek. Choc brzmi to bardzo ostro i ciezko mi o tym pisac, ze to moje starania nakrecaly ich do odwrocenia sie ode mnie jednak tak wlasnie bylo! Dodam jeszcze, ze oczywiscie byli mezczyznami niedojrzalymi emocjonalnie i zamknietymi na bliskosc, bo jakich inny moglaby wybrac kobieta kochajaca za bardzo? Tylko interesowali mnie ci dla ktorych ja bylam obojeta.
Uwazam, ze teraz najwazniejsza jestem JA i choc po glowie chodzi mi mysl "moze do siebie wrocimy" to jest coraz mniej wyrazna.
Dlaczego jestem taka kobieta? Nie wiem, mialam cudowne dziecinstwo, zadnych patologii, w szkole tez bylam lubiana. Naprawde ciezko mi zrozumiec co stalo sie przyczyna tego. Faktem jest, ze zaczelam wpadac w te zwiazki po smierci ojca, moze to dlatego???
Chce zaczac pracowac nad soba, niebardzo wiem jak, ale nie wyobrazam sobie wpadac ciagle w takie zwiazki, a ni zamyknac sie na milosc zupelnie 