Jakiś czas temu miałam ochotę Tak kulturalnie odciąć Zazdrości dopływ tlenu za takie wejście jak powyżej
Ona tak lubi z kopa w drzwi i już.
A teraz Ją za to uwielbiam 
Wyobrażam sobie Fenixie jaką masz minę. Pewnie taką jak ja kilka tygodni temu jak pierwszy raz zobaczyłam (tzn. przeczytałam) Zazdrość w akcji 
Czułam wtedy tak : jak to, ja chcę ratować mój związek, kocham męża i jak zajmę się sobą to On odejdzie. To jakaś wariatka nie ma pojęcia o czym mówi.
Jak ona śmie przerywać mi moje użalanie się nad sobą?
Jak Ona śmie mówić mi że mam nie spijać każdego słowa, żądania i prośby z ust mojego ukochanego?
Jak Ona śmie nie liczyć się z postawianym warunkiem mojego męża?
Przecież nie zna nas i tego co nas łączy.
Mam iść machać rękami na siłowni dla siebie?
Wtedy naprawdę tak czułam, choć nie potrafiłabym tego ubrać w słowa. Jedno jest pewne, wtedy nie myślałam. Czułam. Słowa wychodziły z moich ust ale nie myślałam.
Pewnego dnia zrozumiałam że JA NIC NIE MUSZĘ.
Nie muszę:
Użalać się nad sobą, bo to nie ja jestem godna pożałowania.
Spijać słów z niczyich ust, mam swoje.
Spełniać żadnych warunków jak się z nimi nie zgadzam.
Fenix ja z natury wietrząca jestem i tu też wierzę podstęp.
Zresztą widzę że nie jestem jedyna.
Widać że Ty już zaczęłaś myśleć.
Rozwód jest tak samo bezsensownym czynnikiem ratującym małżeństwo, jak prasowanie szlifierką.
Choć jak by użyć wyobraźni to w szlifierce i żelazku można by dopatrzeć się podobieństw, ale efekt prasowania żaden.
Zadaj sobie pytanie skąd taki warunek?
Co On na tym może zyskać? Być może wchodzą w grę sprawy majątkowe?
Jeżeli nic nie znajdziesz, a On Ci tego jakoś logicznie nie wytłumaczy to Ty sobie musisz na to odpowiedzieć.
Ja widzę dwie opcje.
Albo ma kogoś.
Albo chce udowodnić sobie i Tobie, że może z Tobą zrobić wszystko i Ty się zgodzisz.
Potrzebuje potwierdzenia że ma władzę absolutną nad twoim życiem.
Fenix nikt nie może tak żyć i być szczęśliwy. Lubimy sprawiać przyjemność ludziom których kochamy, ale są jakieś granice.
I to my Ty i Ja musimy je postawić i bronić swojego terytorium.
Nie mylmy poświęcenia z grabieżą.
Ja oddałabym mojemu mężowi nerkę, kawałek wątroby, krew, szpik ale nie mięsień sercowy.
Choćby postawił miliony warunków, użył wszystkich możliwych argumentów to NIE. Ja nadal jestem z moim mężem mimo krzywdy jaką mi zrobił.
Jestem z Nim ale nie dla Niego.
Jestem z Nim bo tak chcę, i nie chcę żeby On był dla mnie tylko ze mną. I tylko ze mną.
To są moje nowe granice, których Mu nie pozwolę przekroczyć.
Zazdrość ma rację pisząc:
Walka polegajaca na "lataniu jak pies za ukochanym" nie przyniosla sukcesu przez lata, wiec nie przyniesie i teraz. Gwarantuje Ci to.
Placz i rozmazywanie sluzu po twarzy, podpuchniete oczy-czyli metoda na litosc lub poczucie winy jest rowniez nieskuteczna... kazdy ucieka od poczucia winy sad Nie bedziesz wyjatkiem sad
Jedyna skuteczna metoda to pokazac mu jak wiele traci. Nie gadaniem OCZYWISCIE!. Zeby ktokolwiek uwierzyl jak wiele jestes warta... sama musisz najpierw w to uwierzyc.
Zadaj sobie pytanie co Ty zrobiłaś takiego złego żeby poddawać się warunkom jakie stawia Twój mąż? Nie ważne czy ON wierzy w twoje słowa czy nie. Mówisz, że nie jesteś święta, a On tak?
Ile Ty masz sobie do zarzucenia? Nie myśl co On ma tobie do zarzucenia, ale co z tego jest zasadne.
Trzymam za Ciebie.
A basen czy siłownia to naprawdę dobry pomysł, a jak nie lubisz to fryzjer czy kosmetyczka 