Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony Poprzednia 1 11 12 13 14 15 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 781 do 845 z 26,307 ]

781

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
fenix napisał/a:

Wiem że to absurd taki warunek dał mój mąż żeby ratować nasz związek chore prawda

Kochana, to do niczego nie prowadzi.
Ten warunek to najdziwniejsza rzecz o jakiej ostatnio słyszałam, a już myślałam, że nic mnie nie zaskoczy.
Bez sensu, będziesz jeszcze bardziej cierpiała i nijak ma się zasłanianie opieką nad dzieckiem.

Zobacz podobne tematy :

782

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Fenix, domek ma rację, to jest dla niego wygodne a dla Ciebie nie, będzie Cię nadal ranić i szukać sobie nastepnej ofiary no bo się rozwiódł to co mu szkodzi, albo oboje staracie się coś zmienić aby było lepiej albo rozwód, alimenty dla dziecka i podział majątku, moja rada - nie zgadzaj sie na taki chory układ.

783

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Bo cały nasz związek jest nietypowy dwoje ludzi którzy nie umieją być ani razem ani osobno, całe życie latałam jak pies za ukochanym co dostałam w zamian pół roku otwartego romansu, co dałam w zamian zaczęłam się spotykać w odwecie(nie zdradziłam bo to istotne). Zamiast iść ratować naszą rodzinę to przez dwa lata wypominaliśmy sobie żale nie mogłam polegać na mężu nie miałam w nim oparcia własnie straciłam prace a miałam parę kredytów o których mąż nie wiedział gdy poprosiłam o pomoc on odmówił wiec w złości i złamaniu zrobiłam coś głupiego dałam anons  który wycofałam ale niestety mąż mi nie wierzy bardzo go zraniłam on zresztą mnie też .
Całe lata się poświęcałam dla tej miłości nie jestem nieskazitelna ale nadal nie rozumiem jak można ratować rodzinę po rozwodzie chciała bym być silna i powiedzieć ok ale ja naprawdę go kocham.

784

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zielony_Domek napisał/a:
fenix napisał/a:

Wiem że to absurd taki warunek dał mój mąż żeby ratować nasz związek chore prawda

Kochana, to do niczego nie prowadzi.
Ten warunek to najdziwniejsza rzecz o jakiej ostatnio słyszałam, a już myślałam, że nic mnie nie zaskoczy.
Bez sensu, będziesz jeszcze bardziej cierpiała i nijak ma się zasłanianie opieką nad dzieckiem.

Kochana, a nie przyszło Ci do głowy, że on po prostu chce cię wykiwać?
Bo rozumiem, że rozwód bez orzekania o jego winie? I pewnie mówi, że alimenty niepotrzebne, bo dalej przecież będziecie razem?

785 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-12-13 00:18:23)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Fenix, jesli chcesz ratowac swoj zwiazek zajmij sie soba. Spraw by Twoje zycie bylo dla Ciebie najwazniejsze.
Pomysl co lubisz i na co masz ochote. Moze kup farby i namaluj obraz? Koniecznie zapisz sie na jakis sport... ja wiem, ze nikt w to nie wierzy ale naprawde zajecia sportowe bardzo poprawiaja nasza kondycje psychiczna. Roznicy nie da sie opisac slowami. Przezyj to sama.
Zorganizuj swoje zycie tak bys w ciagu kazdego dnia mogla cos dobrego dla siebie zrobic.
Jak najmniej rozmawiaj z mezem jesli to rodzi konflikty. Grzecznie unikaj konfliktow.
Rob sobie codziennie rachunek sumienia z czynnosci wykonanych dla swego dobra...
dla kogos kogo cale zycie polegalo na uwijaniu sie powojem wokol spraw kochanego to bardzo trudne zadanie i trzeba je robic prawie z instrukcja... tak jakby uczyc sie nowych nawykow.
Jesli tego rodzaju walką o meza... jednak przegrasz go... WYGRASZ SIEBIE!
Walka polegajaca na "lataniu jak pies za ukochanym" nie przyniosla sukcesu przez lata, wiec nie przyniesie i teraz. Gwarantuje Ci to.
Placz i rozmazywanie sluzu po twarzy, podpuchniete oczy-czyli metoda na litosc lub poczucie winy jest rowniez nieskuteczna... kazdy ucieka od poczucia winy sad Nie bedziesz wyjatkiem sad
Jedyna skuteczna metoda to pokazac mu jak wiele traci. Nie gadaniem OCZYWISCIE!. Zeby ktokolwiek uwierzyl jak wiele jestes warta... sama musisz najpierw w to uwierzyc.
Czy mozesz sie jutro gdzies zapisac??? Zumba?? Basen???

786

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jakiś czas temu miałam ochotę Tak kulturalnie odciąć Zazdrości dopływ tlenu za takie wejście jak powyżej smile Ona tak lubi z kopa w drzwi i już.
A teraz Ją za to uwielbiam smile

Wyobrażam sobie Fenixie jaką masz minę. Pewnie taką jak ja kilka tygodni temu jak pierwszy raz zobaczyłam (tzn. przeczytałam) Zazdrość w akcji smile
Czułam wtedy tak : jak to, ja chcę ratować mój związek, kocham męża i jak zajmę się sobą to On odejdzie. To jakaś wariatka nie ma pojęcia o czym mówi.
Jak ona śmie przerywać mi moje użalanie się nad sobą?
Jak Ona śmie mówić mi że mam nie spijać każdego słowa, żądania i  prośby z ust mojego ukochanego?
Jak Ona śmie nie liczyć się z postawianym warunkiem mojego męża?
Przecież nie zna nas i tego co nas łączy.
Mam iść machać rękami na siłowni dla siebie?

Wtedy naprawdę tak czułam, choć nie potrafiłabym tego ubrać w słowa. Jedno jest pewne, wtedy nie myślałam. Czułam. Słowa wychodziły z moich ust ale nie myślałam.

Pewnego dnia zrozumiałam że JA NIC NIE MUSZĘ.
Nie muszę:
Użalać się nad sobą, bo to nie ja jestem godna pożałowania.
Spijać słów z niczyich ust, mam swoje.
Spełniać żadnych warunków jak się z nimi nie zgadzam.

Fenix ja z natury wietrząca jestem i tu też wierzę podstęp.
Zresztą widzę że nie jestem jedyna.

Widać że Ty już zaczęłaś myśleć.
Rozwód jest tak samo bezsensownym czynnikiem ratującym małżeństwo, jak prasowanie szlifierką.
Choć jak by użyć wyobraźni to w szlifierce i żelazku można by dopatrzeć się podobieństw, ale efekt prasowania żaden.

Zadaj  sobie pytanie skąd taki warunek?
Co On na tym może zyskać? Być może wchodzą w grę sprawy majątkowe?
Jeżeli nic nie znajdziesz, a On Ci  tego jakoś logicznie nie wytłumaczy to Ty sobie musisz na to odpowiedzieć.
Ja widzę dwie opcje.
Albo ma kogoś.
Albo chce udowodnić sobie i Tobie, że może z Tobą zrobić wszystko i Ty się zgodzisz.
Potrzebuje potwierdzenia że ma władzę absolutną nad twoim życiem.

Fenix nikt nie może tak żyć i być szczęśliwy. Lubimy sprawiać przyjemność ludziom których kochamy, ale są jakieś granice. 
I to my Ty i Ja musimy je postawić i bronić swojego terytorium.
Nie mylmy poświęcenia z grabieżą.

Ja oddałabym mojemu mężowi nerkę, kawałek wątroby, krew, szpik ale nie mięsień sercowy.
Choćby postawił  miliony warunków, użył wszystkich możliwych argumentów to NIE. Ja nadal jestem z moim mężem mimo krzywdy jaką mi zrobił.
Jestem z Nim ale nie dla Niego.
Jestem z Nim bo tak chcę, i nie chcę żeby On był dla mnie tylko ze mną. I tylko ze mną.
To są moje nowe granice, których Mu nie pozwolę  przekroczyć.

Zazdrość ma rację pisząc:
Walka polegajaca na "lataniu jak pies za ukochanym" nie przyniosla sukcesu przez lata, wiec nie przyniesie i teraz. Gwarantuje Ci to.
Placz i rozmazywanie sluzu po twarzy, podpuchniete oczy-czyli metoda na litosc lub poczucie winy jest rowniez nieskuteczna... kazdy ucieka od poczucia winy sad Nie bedziesz wyjatkiem sad
Jedyna skuteczna metoda to pokazac mu jak wiele traci. Nie gadaniem OCZYWISCIE!. Zeby ktokolwiek uwierzyl jak wiele jestes warta... sama musisz najpierw w to uwierzyc.

Zadaj sobie pytanie co Ty zrobiłaś takiego złego żeby poddawać się warunkom jakie stawia  Twój mąż? Nie ważne czy ON wierzy w twoje słowa czy nie. Mówisz, że nie jesteś święta, a On tak?
Ile Ty masz sobie do zarzucenia? Nie myśl co On ma tobie do zarzucenia, ale co z tego jest zasadne.

Trzymam za Ciebie.
A basen czy siłownia to naprawdę dobry pomysł, a jak nie lubisz to fryzjer czy kosmetyczka smile

787 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-12-13 14:54:22)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Juz wiem dlaczego czasem brakowalo mi tlenu wink

788

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ok ale tyle że ja zrobiłam coś naprawdę co przekracza ludzkie granice mam naprawdę spore długi a własnie mnie zwolnili  wiec jak mąż mi odmówił pomocy ( w kłótni) to ja w złości ,rozpaczy i braku zastanowienia nad konsekwencjami dałam ogłoszenie że szukam sponsora , po tygodniu rozmyśliłam się bo kocham męża ponadto nigdy z nikim innym nie spałam a już tym bardziej prostytucja to nie jest moje marzenie mam studia byłam kierownikiem i mam ambicje ale wtedy wydawało mi się że nic innego nie da się zrobić . W zeszłym roku chodziłam na aerobik ale brakowało mi czasu teraz muszę liczyć każdy grosz bo z bezrobocia nie da się wyżyć a kredyty same się nie spłacą .  Mówicie o tym że jemu może chodzić o kasę nie to nie to , dom kupiłam za własny majątek tylko kredyt na remont mamy wspólny ale żadne z nas nie chce dzielić majątku bo oboje na tym stracimy. Co do rozrodu to za porozumieniem stron  , a alimenty obiecał ze mi pomoże pospłacać kredyty i wierze mu . Tu chodzi o to że on myśli ze po rozwodzie będę się tak bała że on może w każdej chwili odejść że będę miała większą motywacje żeby nigdy już tak nie zrobić. Tyle ze ja myślę że wtedy dopiero się zacznie każde moje wyjście z domu będzie jak dla  niego podejrzane i ze wzajemnością oczywiście bo niby dlaczego by miało być inaczej. Mam nadzieję że on zmieni zdanie choć w to wątpię. Teraz siedzę cały czas w domu by mu pokazać że  naprawdę mi zależy on popadł w paranoje myśli ze gdy wychodzę z domu to po to by się z kimś spotkać  czekam z niecierpliwością na wizytę u psychologa moja i jego może to nam pomoże.

789 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2010-12-13 20:15:40)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Psychologa pochwalam ze wszystkich sił. Trzymania Cię w szachu nie. Nie sądzę by to przyniosło  cokolwiek dobrego smile

790

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
fenix napisał/a:

Ok ale tyle że ja zrobiłam coś naprawdę co przekracza ludzkie granice mam naprawdę spore długi a własnie mnie zwolnili  wiec jak mąż mi odmówił pomocy ( w kłótni) to ja w złości ,rozpaczy i braku zastanowienia nad konsekwencjami dałam ogłoszenie że szukam sponsora , po tygodniu rozmyśliłam się bo kocham męża ponadto nigdy z nikim innym nie spałam a już tym bardziej prostytucja to nie jest moje marzenie mam studia byłam kierownikiem i mam ambicje ale wtedy wydawało mi się że nic innego nie da się zrobić . W zeszłym roku chodziłam na aerobik ale brakowało mi czasu teraz muszę liczyć każdy grosz bo z bezrobocia nie da się wyżyć a kredyty same się nie spłacą .  Mówicie o tym że jemu może chodzić o kasę nie to nie to , dom kupiłam za własny majątek tylko kredyt na remont mamy wspólny ale żadne z nas nie chce dzielić majątku bo oboje na tym stracimy. Co do rozrodu to za porozumieniem stron  , a alimenty obiecał ze mi pomoże pospłacać kredyty i wierze mu . Tu chodzi o to że on myśli ze po rozwodzie będę się tak bała że on może w każdej chwili odejść że będę miała większą motywacje żeby nigdy już tak nie zrobić. Tyle ze ja myślę że wtedy dopiero się zacznie każde moje wyjście z domu będzie jak dla  niego podejrzane i ze wzajemnością oczywiście bo niby dlaczego by miało być inaczej. Mam nadzieję że on zmieni zdanie choć w to wątpię. Teraz siedzę cały czas w domu by mu pokazać że  naprawdę mi zależy on popadł w paranoje myśli ze gdy wychodzę z domu to po to by się z kimś spotkać  czekam z niecierpliwością na wizytę u psychologa moja i jego może to nam pomoże.

Przyznam się, że troszkę się zagubiłam w Twojej opowieści sad Czy możesz opisać dokładniej (i chronologicznie), co właściwie się wydarzyło?

791

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Niestety tu nie ma wyboru bo czy tak czy tak do rozwodu dojdzie a ja mam nadzieje że będziemy jednak razem bo jak powiedziałam oboje nie jesteśmy bez winy szkoda tylko że mój mąż tak nie myśli.

792

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
fenix napisał/a:

Niestety tu nie ma wyboru bo czy tak czy tak do rozwodu dojdzie a ja mam nadzieje że będziemy jednak razem bo jak powiedziałam oboje nie jesteśmy bez winy szkoda tylko że mój mąż tak nie myśli.

Jeśli się nie zgodzisz - on nie dostanie rozwodu. Chyba, że wiesz, że sąd może Ciebie obarczyć za rozpad? Ale nie potrafię Ci lepiej doradzić - bardzo chaotycznie napisałaś i mam wrażenie - jeszcze nie wszystko?

793

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Na ten temat jest kilka wątków ale ok uprzedzam to długie:
Miałam 14 lat gdy poznałam męża wiedziałam już wtedy ze to człowiek z którym chce spędzić resztę życia, ale dziś wiem że to było za wcześnie i nie byliśmy na to gotowi. Chodziliśmy długo po  czym na miesiąc przed maturą on mnie zostawił dla koleżanki z pracy przeżyłam szok i załamanie wpadłam w taką depresje że nie umiałam się z tego pozbierać alkohol na przemian z prochami a nawet narkotyki rodzice nie mogli mi pomóc ale sama znalazłam wyjście.  Spotkałam się z nim i zaproponowałam bycie jego kochanką przynajmniej w taki sposób mogłam być blisko. Taki układ funkcjonował parę miesięcy ale nie wytrzymałam odeszłam, studia trochę mi pomogły ale niewiele ciągle o nim myślałam aż tu nagle zupełnie przez przypadek wpadliśmy na siebie i znowu się zaczęło, on był już wolny i żałował rozstania. Wróciliśmy do siebie   ale już nie było tak jak kiedyś, cały czas myślałam ze mnie zdradza bo jak by nie było zaczęło się od jego pracy ( robi w drukarni) a tam pełno jest młodych dziewczyn które dorabiają do studiów. On również był pewny ze gdy nie byliśmy razem zaliczyłam wszystkich facetów wiec nasze zaufanie do siebie było równe zero.Moi rodzice byli załamani ze znowu jesteśmy razem, błagali grozili żebym tylko go zostawiła ale cóż kochałam . Odcięłam się od znajomych, przestałam realizować swoje marzenia był tylko on aż nagle okazało się że jestem w ciąży byłam załamana bo przez lata byłam na tabletkach a tu jeden raz weszły w reakcje z antybiotykiem i stało się. Chciałam usunąć ale on powiedział że nie , że poradzimy sobie nie było oświadczyn po prostu wiedzieliśmy ze weźmiemy ślub. Nie byłam gotowa na to co będzie potem miała 21 lat gdy pojawił się syn , mąż, studia w toku i zwolnili mnie po   urlopie macierzyńskim z pracy. Nie dawałam sobie rady, ja chciałam układu partnerskiego a on uważał ze skoro więcej zarabia
to w domu nie musi pomagać. Zaczęły się kłótnie o porządki w domu o pieniądze (każde z nas miało swoje ) i o jego koleżanki lub powroty nad ranem do domu . Mieszkaliśmy z moimi rodzicami w jednym domu ale mieliśmy osobne pietra  tyle że  w końcu doszło do takiej awantury że latały talerze rozbił mój telefon musiałam dzwonić po teścia. Skończyło się tak że moi rodzice podjęli decyzje albo się rozwodzę albo sprzedają dom dostaniemy pieniądze i każdy sobie na swoim . Nie mogłam dopuścić do rozwodu dom został sprzedany a my kupiliśmy ruderę koło karkowa i wzięliśmy kredyt na remont. Mieszkaliśmy u teściów którzy tez mają dom aby wyremontować nasz nowy dobytek ale i tam były ciągłe awantury ja pracowałam na 3 zmiany i on też więc znowu było źle. Po przeprowadzce zmieniłam prace żeby nie jeździć no i nie bardzo co było zrobić z synem tyle że praca była w godzinach wieczornych i mijaliśmy się  zaczęło być coraz gorzej z kasą a kredyt trzeba płacić, wtedy zaczęłam coś podejrzewać bo mąż miał strasznie dużo nadgodzin. Okazało się że ma romans z 20 letnia studentką a ja akurat straciła prace . Na domiar złego u mojego ojca stwierdzono raka i amputowano mu nogę, potem było tylko gorzej, mąż rzadko bywał w domu jego kochanka dzwoniła do mich teściów i do mnie to był koszmar. Mąż mówił że już go nie pociągam i że chce rozwodu, w końcu okazało się że tata umiera nawet na dzień przed pogrzebem mąż pojechał do niej na noc .
Mieszkaliśmy w jednym domu a obok siebie ciągłe awantury moje błagania nie dawały rezultatu. Załamana zaczęłam wchodzić na portale randkowe    nawet trzy razy spotkałam się na piwie  chciała się poczuć atrakcyjnie, ale mąż dowiedział się o tym i się zaczęło piekło.
Stwierdził ze wybaczam mu romans bo robię to samo.  Doszło do sprawy o separacje ale zanim doszło do rozprawy my już się dogadaliśmy był spokój on się wkurzył że powiedziałam w sądzie ze sypiamy ze sobą ale z czasem mu przeszło. Dostałam dobrą prace i skupiłam się na sobie  tyle że praca pochłaniała mnie bez reszty . Tak minął rok aż mąż nie wierzył ze siedzę na nadgodzinach zaczął mnie wyzywać że się puszczam  a moja kariera rosła awansowałam oczywiście kosztem tego ze niby go zdradzam. W wakacje do drukarni przyjechała grupa z Ukrainy okazała się że on pisuje z jakąś dziewczyną sms . Kilkakrotnie poszedł sam na imprezę wrócił w
południe  a ja oczywiście byłam pewna że kogoś ma. Po czasie znalazłam jego stary telefon z sms od tej dziewczyny pisała z czasu tych imprez nie zapomnij prezerwatyw  no i czego więcej trzeba znowu kłótnie. Błagałam go o terapie w końcu się zgodził był na jednej wizycie i powiedział ze już nigdy nie pójdzie. Brak zaufania brak wsparcia i wszystko na raz zaczęło się od nowa byłam zmęczona w pracy był kocioł a no ciągle mi robił afery że się puszczam i tak ze zmęczenia i kłopotów domowych nie zamknęłam kasy w pracy zginęło 8 tysięcy. Nie wiedziałam co robić bałam się stracić prace więc wzięłam kredyt ale nie starczył bo umowa kończyła mi się za 8 miesięcy. Kombinowałam skąd zebrać resztę trochę z karty debetowej trochę od brata i tak dług rósł. Mężowi przyznała się do tego ale powiedziałam że zginęło 2 tysiące bo wiedziałam że mi nie pomoże ponadto usłyszałam że jestem głupia bezmyślna i zamiast się puszczać powinnam myśleć z czego żyje. Zarabiałam na kredyty i jedynym rozwiązaniem była konsolidacja w końcu udało się ale tydzień później dostałam wypowiedzenie na moje miejsce została zatrudniony starszy pan  i wkręcił swoją rodzinkę. Dopiero teraz byłam przerażona z czego płacić raty , próbowałam znów porozmawiać z mężem   ale on powiedział że mamy osobne finanse i mam sobie radzić więc dałam anons że zostanę osobistą sekretarką. Wycofałam się z tego ale dopiero przyparta do muru powiedziałam całą prawdę o kredytach i skończyło się taki jak już pisałam. sama dalej nie rozumiem po co dawałam to ogłoszenie i tak bym tego nie zrobiła a wystarczyło powiedzieć całą prawdę. Teraz płace za moje błędy ale jak widać nigdy nie byliśmy udaną parą .

794

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dodam ze dwa lata temu na tym forum byłam moderatorem siedziałam tu codziennie  i lubiłam to , o ile łatwiej było pomagać innym niż sobie samej ale jednym z warunków budowania mojej rodziny było usunięcie się z forum , wiec tak zrobiłam . Na nowo wróciłam bo sama potrzebowałam pomocy, ale mąż znowu zaczął mówić wolisz świat internetu niż rodzinę więc znowu odeszłam tak całe życie rezygnuje z tego co lubię co mi sprawia przyjemność  bo zawsze słyszę pytanie   co jest dla ciebie ważniejsze a to chyba oczywiste że rodzina.

795 Ostatnio edytowany przez Zielony_Domek (2010-12-13 21:54:59)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jako pracownik banku może podpowiem: musisz wiedzieć jedno, że jak stracisz pracę i wyrazisz dobrą wolę, bank na pewno pójdzie Ci na rękę. Możesz wnioskować o restrukturyzację kredytu czyli rozłożenie zadłużenia na dłuższy okres, nawet 10 lat, rata powinna być minimalna, taka, że sobie poradzisz, może było wykupione ubezpieczenie, dowiedz się!!!! Lub zawieszenie spłaty, każdy bank ma inne możliwości.
Po tym co piszesz powiem jedno: musisz działać, ale nie uzależniaj rozwiązywanie swoich problemów od Twojego męża.

796

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strasznie dużo kłamstw, niewierności i niestety - braku miłości. I to od samego początku - dwoje niedojrzałych i "pokręconych" ludzi nie ma szans na stworzenie udanego związku. Musicie każde nad sobą  popracować.
Ale nadal nie rozumiem tej potrzeby: rozwód-nadal bycie razem?????

797

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

nie tylko ty tego nie rozumiesz ja też takie dał warunki a do banków daje jutro w końcu mam zaświadczenie z bezrobocia no teraz juz wiem ze było ubezpieczenie ale nie na wszystko

798

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Fenix, czy Ty naprawdę uważasz, że po tym wszystkim co się między Wami wydarzyło, macie szanse na normalność?  mam wrażenie, że od początku Wasz związek był budowany na bardzo chwiejnym fundamencie.Strasznie dużo emocjonalnej szarpaniny w tym wszystkim...Smutne jest to, że w trudnych momentach życia takich jak śmierć taty czy problemy z zadłużeniem tak naprawdę w realnym świecie jesteś pozostawiona sama sobie!A przecież w takich chwilach najbardziej potrzebujemy wsparcia tej najbliższej osoby. Może jestem beznadziejną idealistką, ale właśnie tak wyobrażam sobie dobry związek partnerski - mieć poczucie, że zawsze mogę liczyć na tego drugiego człowieka. Mam też wrażenie, że Twój mąż  od dawna jest jedną nogą poza tym związkiem..a ten warunek z rozwodem, moim zdaniem, tylko to potwierdza - "rozwiedźmy się kochanie, a potem będziemy żyli razem dłuuugo i szczęśliwie..." Pierwszy raz słyszę o rozwodzie jako metodzie ratowania małżeństwa.Decyzja co z tym zrobisz oczywiście należy do Ciebie, ale zastanów się co będzie najlepsze dla Ciebie i dziecka i w co warto inwestować swoją energię.

799

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Epoka napisał/a:

Kupiłam sobie polecaną przez Was ksiązkę " koniec współuzależnienia" i jak przyjdzie, to nim ja przeczytam, to najpierw zeskanuje  i podeślę tym co jej nie maja.  Jestem ciekawa czy i mnie tak powali jak was dziewczyny.

Ta książka jest kamieniem milowym w moim życiu - nie przesadzam!
Jestem bardzo dociekliwa, mam analityczny umysł. W każdej sprawie - żeby zrobić krok do przodu - muszę ZROZUMIEĆ. Lubię się uczyć, bo pomijając poszerzanie horyzontów - daje to wolność. Wolność przez wiedzę i zrozumienie.
A ja ciągle nie mogłam zrozumieć przyczyny moich problemów. Niby wydawało mi się, że coś wiem, ale cały czas czułam, że to nie to, że jest coś więcej.
Zaczęłam ją czytać i olśnienie - już WIEM. Bardzo długo się oszukiwałam - nie potrafiłam uczciwie powiedzieć samej sobie - ja sama odpowiadam za to, co się ze mną działo i nadal dzieje. Mnie ta książka "dała po pysku" - niektóre fragmenty czytałam kilka razy - bo pierwsza reakcja była - to ni o mnie, aż taka nie byłam wink Ale zaraz opamiętanie - kogo ja chcę oszukiwać? Siebie?
Teraz widzę, że moje współuzależnienie "rozlało się" na wszystkie aspekty mojego życia - od kilku dni świadomie walczę z "braniem odpowiedzialności za cały świat" i robieniem różnych rzecz dlatego, że WYDAJE MI SIĘ , że powinnam to zrobić dla innych. Nie wiem jak Wy, ale ja znam znakomicie te uczucia: CZUJĘ, że powinnam coś zrobić - nie mam ochoty na zrobienie tego, ale CZUJĘ, że POWINNAM, więc robię. A potem ZŁOŚĆ - na siebie, że zrobiłam coś wbrew sobie i na tego kogoś - nieraz Bogu ducha winnego. Teraz już wiem, jak z tym walczyć i z przyjemnością to od kilku dni robię. Niesamowite - efekty widać natychmiast.
Ale mam świadomość, że do zrozumienia tej pozycji konieczne jest osiągnięcie pewnego stopnia desperacji wink Osoba niegotowa na zmiany może nie odnaleźć tam siebie - mówić to NIE JA.


Piszę, jakbym była na haju wink I tak też się zachowuję wink Dostałam sporą dawkę siły, którą się z Wami dzielę, kochane.

800

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewczyny wczoraj minęły 2 miesiące jak nie jesteśmy razem. Wzniosłam toast piwem wczoraj ze znajomymi, aby ten NOWY ROK 2011r. był dla NAS WSZYSTKICH KOCHAJĄCYCH ZA BARDZO LEPSZY ( czy bardzo, czy dużo, czy najlepszy to od nas zależy ). Jeszcze wczoraj mój były zadzwonił ( po raz pierwszy od rozstania ), ze chce mi oddać pieniądze, które mu pożyczyłam ( to efekt otrzymania pisma z kancelarii prawnej ), niech zobaczy, ze nie żartowałam, pewnie myślał, ze mu podaruję, bo tak przecież bardzo go kochałam i nadal kocham. Pomimo, ze nadal jest w moim sercu, to go nienawidzę za wszystkie krzywdy, przykrości, oszustwa. Najlepsze wczoraj było jak zadzwonił z numeru obcego ( od niego pewnie wiedział, ze nie odebrałabym ) przedstawił się z imienia i z ................. nazwiska, jak jakiś przedstawiciel handlowy oferując jakąś ofertę świąteczną. Serce waliło mi niemiłosiernie, ale ja też miałam normalny, troszeczkę chłodny ton, żadne tuti tuti. Tak się zachowują osoby, które miały się pobrać w sierpniu przyszłego roku, którzy szalenie się kochali ( ja na pewno aż za bardzo, a on to była przykrywka, ale o tym pisałam już wcześniej ). Tak się kończy wielka miłość :-(

801

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Niestety, tak się kończy wielka miłość, ludzie są dla siebie chłodni, służbowo się odnoszą. Wiem cos o tym, ostatnio dostałam sms, który też trącił takim chłodem, pewnie żebym przypadkiem, nie pomyslała, sobie coś więcej. Jak to wszystko nagle, w życiu się zmienia, moment chwila i nie ma już nic.. u mnie dwa miesiace minie w Święta sad

802

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Czesc dziewczyny
Ja podobnie jak Matylda bardzo sie ciesze ze was znalazlam. Do tej pory myslalam ze jestem sama ze ze mna naprawde jest cos nie tak bo tylko ja mam takie problemy i ze chyba sobie ciagle cos wymyslam. Ale teraz wiem ze nie tylko ja mam te problemy i dzieki wam dzieczynki coraz bardziej zaczynam to wszystko rozumiec. Wasze rady opisywanie swojego zycia to tak bardzo pomaga i podnosi na duchu ze az brak slow i naprawde zagladam tu coraz czesciej:)

803

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Czytam "Koniec współuzależnienia" i odkrywam coraz więcej i więcej i pewne słowa powinnam sobie wypalić na czole -

Nie mam obowiązku troszczyć się o to aby inni postepowali dobrze i uczciwie, to ich problem

Nie jestem osobą działajacą tylko reagującą, a po co? co mi to da?

Reagowałam na mysli, słowa, uczucia, zachowania innych. Reagowałam na to co mogli czuć, mysleć i robić. Reagowałam złością, gniewem, nienawiścią, krzykiem, wstydem, poczuciem winy, zamartwianiem się, bólem, cierpienie, wściekłością. Ktos coś pomyslał to i ja, ktoś coś powiedział obraźliwego to i ja, ktoś coś zrobił to i ja. I w ten sposób sprawiałam aby nieprzewidywane zachowania innych ludzi, w tym exa burzyły mój wewnetrzny spokój. A przecież jak ktoś jest zły, ma wstrętny dzień i chandrę, przykre mysli, problemy, alkoholizm to nie jest mój problem i nie muszę tego ze on tak się czuje brać do siebie, bo w zaden sposób nie umniejsza to poczucia mojej wartości. Zrozumiałam, ze nawet jezeli opuszcza Cie osoba która jest dla ciebie najważniejsza na świecie, to i tak nadal jesteś sobą i nic Ci nie brakuje.

804

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

chyba a raczej napewno naleze do kochajacych za bardo.Wszystko poswiecilam rodzinie mezowi dzieciom.Czuje sie pusta wypalona i niepotrzebna.chcialabym wrocic do pracy zawodowej ale sie boje ze sobie nie dam rady ze nadmiar obowiazkow mnie przerosnie.Teraz z perspektywy czasu czuje sie niespelniona rodzina to nie wszystko, stare znajomosci gdzies sie zatarly,boje sie wszelkich zmian, caly moj dzien to sprzatanie gotowanie , opieka na d dziecmi i czekanie na swojego *Pana* ktory wroci glodny z pracy i zadreczanie sie co dzis zrobilam nie tak i czy wszystko bedzie ok.

805 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2010-12-14 14:35:11)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
maxi napisał/a:

Czytam "Koniec współuzależnienia" i odkrywam coraz więcej i więcej i pewne słowa powinnam sobie wypalić na czole -

Nie mam obowiązku troszczyć się o to aby inni postepowali dobrze i uczciwie, to ich problem

Nie jestem osobą działajacą tylko reagującą, a po co? co mi to da?

Reagowałam na mysli, słowa, uczucia, zachowania innych. Reagowałam na to co mogli czuć, mysleć i robić. Reagowałam złością, gniewem, nienawiścią, krzykiem, wstydem, poczuciem winy, zamartwianiem się, bólem, cierpienie, wściekłością. Ktos coś pomyslał to i ja, ktoś coś powiedział obraźliwego to i ja, ktoś coś zrobił to i ja. I w ten sposób sprawiałam aby nieprzewidywane zachowania innych ludzi, w tym exa burzyły mój wewnetrzny spokój. A przecież jak ktoś jest zły, ma wstrętny dzień i chandrę, przykre mysli, problemy, alkoholizm to nie jest mój problem i nie muszę tego ze on tak się czuje brać do siebie, bo w zaden sposób nie umniejsza to poczucia mojej wartości. Zrozumiałam, ze nawet jezeli opuszcza Cie osoba która jest dla ciebie najważniejsza na świecie, to i tak nadal jesteś sobą i nic Ci nie brakuje.

Maxi - ja w sprawie tego wypalania big_smile
Jak pójdziemy we dwie, to może będzie taniej, co? big_smile

Ja dodam jeszcze jedno do tego, co napisałaś: NIEPOKÓJ. Był ze mną od zawsze. Dosłownie - odkąd pamiętam znajdowałam sobie powód niepokoju. Od jakiegoś czasu jest go mniej - kładę się spać i budzę się spokojna.
I nie bolą mnie rano szczęki od zaciskania zębów przez sen wink

806

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

I pomyśleć że gdyby nie internet, wracał bym teraz 21 raz.
Chyba skrobnę jakiś list z podziękowaniami, tylko jeszcze nie wiem do kogo.

ps. widzę dziewczyny że rośniecie w siłę, to cieszy.

Miłego dnia.
W.

807

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hardy_man napisał/a:

I pomyśleć że gdyby nie internet, wracał bym teraz 21 raz.
Chyba skrobnę jakiś list z podziękowaniami, tylko jeszcze nie wiem do kogo.

ps. widzę dziewczyny że rośniecie w siłę, to cieszy.

Miłego dnia.
W.

Napisz do siebie. Sobie to tylko zawdzięczasz.

808

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hardy_man, ja podziekowałam exowi, napisałam mu długi mail i np ze mu dziekuję za te 5 lat bo dzieki niemu wiem jak nie powinien wygladać związek, ze dziękuję że mnie nie kochał tak jak ja jego, bo dzieki temu pokochałam siebie, ze dziekuję mu za wszelkie złe słowa i czyny bo teraz wiem jak krzywdziłam siebie i nie szanowałam, tkwiąc przy nim mimo ze mnie ranił itp. a jego ukochanej mam ochotę wysłać olbrzymi bukiet czerwonych róż, ze go wzieła z całym jego marnym inwentarzem, bez urazy he he

809

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Carol79, czytając Twojego posta przeżyłam deja vue..Może oni leżeli kiedyś  w jednym inkubatorze;)? a może ten typ po prostu tak ma?Na końcu po wszystkich akcjach z wyprowadzką (never-ending story 2) zdziwiłam się, że mój eks nie odrąbał sobie kawałka ściany z mojego mieszkania na pożegnanie bo przecież miał swój udział w malowaniu..Ja w przeciwieństwie do Ciebie darowałam mu pieniądze, które był mi winien - wszystko oczywiście w imię miłości...;)Chyba miałam wtedy totalne zaćmienie i wyłączył mi się  tryb  racjonalnego myślenia.. nawet dziękuję nie usłyszałam.

810

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Niekochana - chodziło mi o punkt zapalny, ja musiałem zostać oświecony, do tej pory żyłem w niewiedzy i nieświadomości co się dzieje, i pewnie znów robił bym ten sam błąd. Ale to prawda, teraz to co robie to już moja wola, to się zgadza, ale bodźce dostałem z zewnątrz.

Maxi - mnie też nosiło by napisać jakiś czas temu, taki ironiczny mail, ale stwierdziłem że nie po to kasowałem wszelkie kontakty do niej, aby teraz się dać skusić na to.
Choć to co Ty napisałaś, to nie byłby głupi pomysł, ale jak się odcinać to odcinać.

811

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
hardy_man napisał/a:

Niekochana - chodziło mi o punkt zapalny, ja musiałem zostać oświecony, do tej pory żyłem w niewiedzy i nieświadomości co się dzieje, i pewnie znów robił bym ten sam błąd. Ale to prawda, teraz to co robie to już moja wola, to się zgadza, ale bodźce dostałem z zewnątrz.

Maxi - mnie też nosiło by napisać jakiś czas temu, taki ironiczny mail, ale stwierdziłem że nie po to kasowałem wszelkie kontakty do niej, aby teraz się dać skusić na to.
Choć to co Ty napisałaś, to nie byłby głupi pomysł, ale jak się odcinać to odcinać.

Bodźce, mówisz wink Kopa dostałeś, nie wink

812

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tez wiem co to znaczy kochac za bardzo mimo ze jestem mlodziutka.Ale milosc jest silniejsza od wszystkiego nawet ode mnie samej.

813

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

No witam muszę was zmartwić jestem chyba jakaś inna ale  książki na mnie nie działają nie wiem czemu czytam z pasją  a potem robię to samo , kurcze może powinna m chodzić na jakieś zajęcia dla kobiet zdesperowanych. A moze to wynik tego ze nigdy nie miałam normalnego związku i nie umiem na to inaczej spojrzeć.

814

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
fenix napisał/a:

No witam muszę was zmartwić jestem chyba jakaś inna ale  książki na mnie nie działają nie wiem czemu czytam z pasją  a potem robię to samo , kurcze może powinna m chodzić na jakieś zajęcia dla kobiet zdesperowanych. A moze to wynik tego ze nigdy nie miałam normalnego związku i nie umiem na to inaczej spojrzeć.

Wiesz, bo samo czytanie nie pomoże. Musisz odnaleźć w sobie przyczynę, która powoduje takie, a nie inne Twoje zachowania.

815

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

No i niestety chce rozwodu i to koniec, nie mogę się ogarnąć miałam dziś jechać do banku ale niestety brak mi  siły, motywacji sama nie wiem nie umiem być koło niego i udawać że go nie ma. Jak sobie radzić   z żalem z bólem kiedy mieszkamy razem, na dodatek zostało mi tylko forum . Jak zacząć nowe życie myśląc co się straciło bez wsparcia.

816

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

witam po pewnym czasie milczenia. Czytam ksiazki które podesłała Niekochana, za co BARDZO DZIEKUJE! :*. Ciezko przychodzi praca nad soba. Tak czasem mysle ze super, wiem juz o co chodzi, tu i tu robie błąd, ale potem jak przychodzi do praktyki to nic z tego. Utarte schematy.w skrócie powiem ze jest mi lepiej odkad wyprowadzialam sie od mego exa, Dbam o siebie, maluje costam nawet, czego nie robiłam juz dosc długo, tance latynoskie niestety zaczynaja sie w połowie stycznia wiec musze czekac, ale wychodze czesciej, sprawiam sobie przyjemnosci i mowie do siebie tak jak bym kochała siebie za bardzo ( tzn przemawiam...;) Najciekawsze jest to ze z moim byłym pozostajemy w bardzo dobrych relacjach - doszłam do wniosku ze on jest niedojrzały  i boi sie uczuciowo ustatkowac, jednak jakis magnes nas przyciaga, hmmm... Ta rozłąka sprawiła ze zatesknilismy OBYDWOJE, nie tylko ja - co WYPOWIEDZIAŁ osobiscie, a ostatnio zdarzyło mu sie to ho ho szmat czasu temu. Świeta za pasem a i padła propozycja wspólnego spedzenia Bozego Narodzenia...jednak nie jestem przekonana, niech sie wysili jeszcze troche bardziej a wtedy rozpatrze wniosek o ewentualny powrót. Ehh... A Tutaj info dla kobiet które boja sie rozstac lub zostawic faceta. Oczywiscie sa dni lepsze i gorsze, w tych gorszych mozna dosłownie wyć ale wtedy sie nigdy przenigdy so exa nie dzwoni, chociazby sie waliło i paliło w duszy jak diabli, a to potem procentuje bo sie okazuje ze jesli gosc ma krztyne serca w srodku to jego tez bardzo pali... Miewam te ztakie dni ze moge dosłownie góry przenosic. Mysle ze najgorsze mam juz za soba i teraz moze byc tylko lepiej. Jednak  codziennie mysle o moim ex i tesknie za nim, ale: nigdy nie nawiazuje z nim kontaktu jako pierwsza.  A to jest bardzo interesujace .:Nie wiem na czym polega przepływ róznych zrodeł energii, zwłaszcza jesli chodzi o sprawy damsko-meskie, odkad jestem singlem ( niecale 2 miesiace) zdazyłam miec tel od faceta który kiedys był ale zniknął na czas baaardzo długi ( z propozycja spotkania) , ostra wymiane zdan i zakonczenie znajomosci z "przyjacielem" który miał ukryty zamiar byc ze mna ale  wkurzył sie ze ja tak szybko nie umiem przeskoczyc z jednej relacji w druga (!) oferte spotkania od przystojnego policjanta ( choc troche szemrany jak to mawia moja przyjaciółka, bo mozliwe ze zonaty- jeszcze nie wiem) którego czar tak mnie oniesmielił ze prawie przed nim uciekłam kiedy do mnie mowił i chyba w ogóle straciłam jakakolwiek szanse na znajomosc kierujac sie zwyczajnym strachem przed nowa znajomoscia.Musze popracowac nad pewnością siebie...hmmm      no,  ale przynajmniej cos sie dzieje

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

witajcie dziewczyny, dzisiaj odkryłam siebie czytając Wasze waszych posty, tak, ten przeklęty stan dopadł również i mnie, jestem niestety kochającą za bardzo, totalnie uzależnioną od miłości i szukam ratunku. Nie wiem jak żyć...
Myślę, że jak będę zaglądać tu częściej to jakoś być może sobie pomogę.

818 Ostatnio edytowany przez gazia (2010-12-16 00:59:27)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hej , watpie w te pomoc tu.kazdy chce pomóc, ale nie ma pomocy. Dzisiaj mam zły dzień. leci mi krew z nosa, skacze cisnienie, wzrasta złośc. Dostalam zyzenia wesołych swiat od siostry. Intencje dobre, no ale mój odbiór średni.
Ide chyba spac, Ty tez idź.

819

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
gazia napisał/a:

Hej , watpie w te pomoc tu.kazdy chce pomóc, ale nie ma pomocy.

Witaj potrzebująca pomocy smile jeśli będziesz chciała pogadać, miała jakieś dylematy to pisz. My się tu wspieramy i próbujemy nawzajem dodać sobie sił i chęci do życia. Niestety żadna nie ma czarodziejskiej różdżki, żeby nią machnąć i "zaczarować" życie, by było takie jak sobie ktoś wymyślił! Szukamy rozwiązań i doradzamy sobie. Możesz zawsze liczyć na wsparcie - napisz zatem co Cię dręczy smile
Gazia narzekała (na początku), że nie ma znajomych, nie ma z kim pogadać i obgadać swoich problemów. Przez parę tygodni wiele osób zaangażowało się w jej problem. Widocznie to dla niej za mało jednak, liczyła na jakiś cud a cud nie nastąpił sad Natomiast jeśli chodzi o rozmowę i wsparcie zawsze można liczyć na forum. Pozdrawiam smile

820

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Nie jest prawdą że nie ma tu pomocy, dla mnie to forum było i jest terapią, wiele się nauczyłam i wiele zrozumiałam ale ja czytam wszystkie posty ze zrozumieniem. Jeżeli ktoś czyta co dziesiąte słowo i mysli swoje i nie chce nic zrozumieć, to fakt zadne forum mu nie pomoże. Mój pierwszy post napisałam jako rozgoryczona, rozpaczająca, zdradzona i upokozona kobieta z niskim poczuciem własnej wartości a teraz jestem pełna optymizmu i wiary w lepsze jutro, bo polubiłam siebie taką jaką jestem właśnie dzięki Wam wszystkim i za to juz wiele razy dziękowałam i dziekuję.

821

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

A ja znowu wczoraj miałam rozmowę z mężem skończyło się jak poprzednio , znowu zmienił zdanie ze ok spróbujemy a wieczorem zezłościł się że chodzę po domu goła i poszedł spać do salonu, ja naprawdę nie rozumiem tego faceta , czasami mam wrażenie że teraz sam mój widok sprawia u niego stan przedzawałowy. Jutro wyjeżdżam opcja świat bez męża bardzo mnie dobija, co to za święta w perspektywie rozwodu.

822

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

fenix bardzo dobrze że będziesz w świeta bez męża, nabierzesz do niego dystansu i oderwiesz się od kogoś kto jest tak zmienny i tak Cię rani, przemysl na spokojnie co dla siebie z tego masz, co skłania cię do tolerowania takich zachowań męża, tylko nie pisz że to miłość jest, bo miłość to radość ze wspólnego przebywania ze sobą a nie cierpienie, przemyśl czego tak naprawdę się boisz, jeżeli samotności, to dlaczego? czy boisz się że nie dasz rady np finansowo? czy boisz się że wtedy bedziesz musiała odpowiadać za siebie, za swoje czyny i postepowanie? czy jest ci tak po prostu wygodnie bo się do tego przyzwyczaiłaś czy uzależniłaś? zastanów sie nad tym sama.

823 Ostatnio edytowany przez Wojciech Imielski (2010-12-16 11:51:18)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
fenix napisał/a:

(...) a wieczorem zezłościł się że chodzę po domu goła i poszedł spać do salonu, ja naprawdę nie rozumiem tego faceta(...)

Proszę mi wybaczyć, Szanowne Panie, że wypowiem się jako mężczyzna, nie tylko jako psycholog, ale...
...też, doprawdy, nie rozumiem...

smile smile smile

824

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Byłam dzis w bankach i nic nie załatwiłam po prostu ręce mi opadają, nie bardzo wiem jak można jeszcze to pozałatwiać , kredytu hipotecznego nie da się zawiesić nawet na trzy miesiące już sama nie wiem  najgorszy bank jaki kiedykolwiek się trafił  .

825

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
maxi napisał/a:

Czytam "Koniec współuzależnienia" i odkrywam coraz więcej i więcej i pewne słowa powinnam sobie wypalić na czole

Bedziemy chodzic oznakowane...
takie polskie bindi .. tylko, ze ta "swieta kropka" bedzie symbolizowala samoochrone inteligentnej kobiety zamiast, jak to jest w hinduizmie ochronę kobiety przez jej męża lub ojca.

maxi napisał/a:

Nie mam obowiązku troszczyć się o to aby inni postepowali dobrze i uczciwie, to ich problem
Nie jestem osobą działajacą tylko reagującą, a po co? co mi to da?
Reagowałam na mysli, słowa, uczucia, zachowania innych. Reagowałam na to co mogli czuć, mysleć i robić. Reagowałam złością, gniewem, nienawiścią, krzykiem, wstydem, poczuciem winy, zamartwianiem się, bólem, cierpienie, wściekłością. Ktos coś pomyslał to i ja, ktoś coś powiedział obraźliwego to i ja, ktoś coś zrobił to i ja. I w ten sposób sprawiałam aby nieprzewidywane zachowania innych ludzi, w tym exa burzyły mój wewnetrzny spokój. A przecież jak ktoś jest zły, ma wstrętny dzień i chandrę, przykre mysli, problemy, alkoholizm to nie jest mój problem i nie muszę tego ze on tak się czuje brać do siebie, bo w zaden sposób nie umniejsza to poczucia mojej wartości. Zrozumiałam, ze nawet jezeli opuszcza Cie osoba która jest dla ciebie najważniejsza na świecie, to i tak nadal jesteś sobą i nic Ci nie brakuje.

smile  lubie czytac takie rzeczy... Jestes teraz zupelnie inna Maxi niz ta z poczatku sierpnia smile
Kobieta, ktora tak mysli przyciaga juz tylko zdrowych mezczyzn...

826 Ostatnio edytowany przez maxi (2010-12-17 16:23:43)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Tak Zazdrość, długą drogę przeszłam ale intensywną, bo jeżeli chodzi o czas to zaledwie 5 m-cy, jestem zaleczona, pełna optymizmu, lubiąca siebie, bez zazdrości, zawiści, zemsty, gniewu, złości, całkiem inna, wprawdzie mam od czasu do czasu jakieś drobne ukłucia w sercu, czy kiedyś kogoś poznam, ale to przejściowe majaczenia, bo nawet jeśli nie, to trudno, mam siebie. Włosy przefarbowałam na czarno aby dać wyraz moim zmianom, dopieszczam siebie i pielęgnuję np dziś byłam na basenie i kupiłam sobie ciepłe kapcie na kożuszku do kostek, rózowo- niebiesko- zółte, he he takie fikuśne, poziom endorfin mi znacznie wzrósł.


Ubiorę się w nie na Sylwestra, do tego czarne rajstopy, spódniczka czarna mini, niebieska bluzka i rózowa kokardka lub opaska we włosach z jakimś żółtym kwiatkiem, taka dzidzia piernik he he ale co tam, mam taką ochotę i juz.

827

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Maxi,

chciałabym zobaczyć Cię  w wersji "dzidzi piernika".  Cóż to będzie za widok!!! smile

828

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

witam kobietki mam takie pytanie? bo pisalyscie ze macie ksiazki ktore mozecie przeslac na e-mail:) takie ciekawe wlasnie dla kobiet kochajacych za bardzo czy byla by mozliwosc zebyscie mi je przeslaly?:)
pozdrawiam wink

829

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jak zrobię zdjęcie to Wam wyslę, Monia co u Ciebie? Jak tam R ?

830

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
slepo zakochana napisał/a:

witam kobietki mam takie pytanie? bo pisalyscie ze macie ksiazki ktore mozecie przeslac na e-mail:) takie ciekawe wlasnie dla kobiet kochajacych za bardzo czy byla by mozliwosc zebyscie mi je przeslaly?:)
pozdrawiam wink

Napisz na mojego mail'a, to prześlę.

831

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Oj, ja też planuje podobnego Sylwestra, taki babski wieczór.
Kołdry na ziemi, pełno poduszek, głośna muzyka, mnóstwo alkoholu i maseczki na pyszczkach smile
Mój M pracuję, więc "nasz" wspólny Sylwek będzie z 1 na 2 stycznia smile

Na poczet tego wieczoru, zakupiłam dziś mega przytulny szlafrok, nigdy nie miałam szlafroka, to taki mój prezent dla siebie, a dojrzałam do tego, jak ostatnio w dość kusej piżamce latałam po domu, zadzwonił kominiarz i założyłam na siebie kurtkę aby mu otworzyć smile

832

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewczyny, muszę to z siebie wyrzucić... Pisałam w pierwszym poście, że niedawno pochowałam mamę. To była wielka trauma dla mnie i moich najbliższych bo mama umarła zdecydowanie zbyt młodo i to w potwornych męczarniach.Bardzo martwiłam się o tatę bo żyli ze sobą ponad 30 lat i byli cudownym małżeństwem. Mógłby o nich powstać odcinek w programie "Taka miłość się nie zdarza" w TVN Style.Bardzo się kochali, ale ja chyba podświadomie  czułam, że nic nie mogę "uszczknąć" z tego uczucia dla siebie. Nie było w ich przestrzeni miejsca  dla dzieci. Ale zrozumiałam to niedawno. Długo żyłam w przekonaniu, ze chyba jestem jakimś odmieńcem z  brakującym chromosomem odpowiadającym za szczęście w miłości;) skoro mając taki wzór w domu nie potrafię stworzyć szczęśliwego, NORMALNEGO związku. Z tłumu facetów zawsze wybierałam tych najbardziej labilnych emocjonalnie, niedojrzałych, którzy mnie źle traktowali. Im bardziej pokręcony tym silniej mnie do niego ciągnęło.Taka zależność wprost proporcjonalna. Moja czujka zawsze wyłapywała "najciekawsze" egzemplarze. Dopiero stosunkowo niedawno zrozumiałam, że po prostu nie dostałam w domu bezwarunkowej miłości, uwagi, których potrzebuje każde dziecko. "Mama jest najważniejsza a ty to tylko taki dodatek" - nieraz słyszałam tego typu stwierdzenia.A przecież tato jest pierwszym mężczyzną, w oczach którego przegląda się córka. A ja w oczach taty nic nie widziałam oprócz odbicia mamy..Dlatego zawsze najlepiej czułam się chyba w związkach gdzie musiałam zabiegać o miłość partnera, najlepiej żebym jeszcze musiałam konkurować z kimś lub czymś o to uczucie..wtedy miałam idealne warunki cieplarniane dla swojej  neurozy.Tak cholernie chciałam odczarować swoje dzieciństwo i dostać od faceta to czego nie dostałam w dzieciństwie. Teraz wiem,  że nikt już nie zaspokoi moich potrzeb z dzieciństwa. Muszę sama o siebie właściwie zadbać - dokochać i docenić. Ja absolutnie nie winie rodziców bo nikt im nie dał instrukcji jak mają postępować z małym wrzeszczacym bobasem..ich też pewnie ktoś kiedyś niedokochał i niedotulił..tak czy owak bardzo ich kocham i zawsze będą w moim sercu..ale..no właśnie..minęło raptem kilka miesięcy od śmierci mamy, a mój tato spotyka się już z inną kobietą ( zalogował się na portalu randkowym!). Spędzi z nią nawet Święta..Mówi o niej  bardzo ciepło.Może ktoś mi powiedziec o co tu chodzi???? Gdzie ta wielka miłość do mamy? chyba powinnam to uczucie zdjąć z piedestału..oczywiście chcę żeby tato był szczęśliwy ale to wszystko dzieje się dla mnie za szybko...wciąż przeżywam śmierć mamy i rozstanie z moim narzeczonym.Jeśli pierwszą zasadą dobrego samopoczucia jest niczemu się nie dziwić, to moje samopoczucie chyba na zawsze pozostanie kiepskie;) - mój tato układa sobie życie na nowo, mój eks narzeczony też (jemu także przyszło to wszystko wyjątkowo łatwo). Ciężko mi teraz samej.Święta też zapowiadają się w takim klimacie. Czasami  żałuję, że swoim utlimatum rozwaliłam ten związek.Nie wiem, czy to był odpowiedni moment na taką decyzję.Przynajmniej nie przechodziłabym teraz przez to wszystko sama:(

833

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Z góry dziękuję za cierpliwość bo teraz dopiero widzę ile "naprodukowałam";)

834

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Szanowna Pani,
arcyciekawy post, naprawdę.

Jednak sama chyba zna już Pani odpowiedź na swoje pytania... Często jest tak, proszę mi wierzyć, że im bardziej idealnie rodzina lub małżeństwo wygląda z zewnątrz, tym więcej nieprawidłowości się w niej (nim) kryje.
Proszę zwrócić uwagę, z jakich rodzin pochodzą bardzo często anorektyczki - to rodziny, których wszyscy rówieśnicy im zazdroszczą. Poprawne, poukładane, dobrze sytuowane materialnie, z zewnątrz ociekające wręcz lakierem i lukrem i jednocześnie głęboko zaburzone wewnętrznie. A córka... za niezdrową, wewnątrzrodzinną komunikację emocjonalną płaci ciężką chorobą.

Zwróciła Pani uwagę na bardzo istotny aspekt wielu związków. Czasem nie ma miejsca na miłość do dzieci, a czasem miłość do dzieci nie pozwala ludziom kochać się nawzajem.
Na to często narzekają mężczyźni - kiedy kobieta rodzi dziecko, często zupełnie przestaje się dla niej liczyć partner. Takich sytuacji jest naprawdę mnóstwo.

A w Pani przypadku było odwrotnie. Podejrzewam, że jeśli dobrze się Pani zastanowi, szybko dojdzie Pani do konkluzji, że małżeństwo rodziców wcale nie było takie idealne.

Rzadko spotykane, naprawdę ciekawe wnioski.

P.S.
Bardzo Pani współczuję z powodu śmierci Mamy.

835

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam troche poczytalam i troche mi lepiej na poczatek doszłam do wniosku że w sprawie mojej rodziny potrzeba czasu. Wczoraj miałam sesje sms ale na całew szczęście skończyła mi się karta i moze dobrze bo przepychaniki telefoniczne to nie jest nsjlepszy pomysł. W ramach myslenia o sobie dzis postanowiłam nie kupować karty bo to jedyna metoda żebym nie zadzwoniła lub napisała do męża po co mu zatruwać błaganiami umysł a ponaddto i sama potrzbuje czasu bo wcale mi nie jest łatwo a ten okres świąt i sylwestra dobija i to okropnie .

836

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Feniks, mozna przetrwac gorsze rzeczy niz samotne swieta, czy sylwester... Sami nadajemy magiczne znaczenie datom...
Przeciez Boze Narodzenie to radosc sama w sobie i wazniejsze jest pojscie na pasterke, niz spedzenie tego dnia w towarzystwie... a popatrz ilez rodzin dzieli sie oplatkiem a nie idzie do kosciola... MAGIA SWIAT big_smile
Nowy Rok- inne znaczenie ma w kazdej religii, ale tez ma rozne daty big_smile Dla nas wazny jest kalendarz gregorianski... i MAGIA spedzenia tego dnia w towarzystwie. MAGIA SYLWESTRA I NOWEGO ROKU big_smile a to przeciez zwykla data dla niewierzacych i Dzień Świętej Bożej Rodzicielki Maryi dla wierzacych, oraz Dzień Domeny Publicznej dla tworcow i Swiatowy Dzien Pokoju...dla wszystkich. To my decydujemy, ktore z tych swiat bedzie dla nas magiczne.

Ta magia sprawia, ze zatracamy poczucie co jest wazne a co nie... bo z jakis ukrytych nam powodow magia jest najwazniejsza.
...O tej naszej potrzebie magii wiedza producenci reklam, wlasciciele sklepow i sprzedawcy big_smile
Nie zaluj magii... siegnij do korzeni prawdy... zostawmy magie kupcom big_smile

837

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Len@ napisał/a:

Dziewczyny, muszę to z siebie wyrzucić... Pisałam w pierwszym poście, że niedawno pochowałam mamę. To była wielka trauma dla mnie i moich najbliższych bo mama umarła zdecydowanie zbyt młodo i to w potwornych męczarniach.Bardzo martwiłam się o tatę bo żyli ze sobą ponad 30 lat i byli cudownym małżeństwem. Mógłby o nich powstać odcinek w programie "Taka miłość się nie zdarza" w TVN Style.Bardzo się kochali, ale ja chyba podświadomie  czułam, że nic nie mogę "uszczknąć" z tego uczucia dla siebie. Nie było w ich przestrzeni miejsca  dla dzieci. Ale zrozumiałam to niedawno. Długo żyłam w przekonaniu, ze chyba jestem jakimś odmieńcem z  brakującym chromosomem odpowiadającym za szczęście w miłości;) skoro mając taki wzór w domu nie potrafię stworzyć szczęśliwego, NORMALNEGO związku. Z tłumu facetów zawsze wybierałam tych najbardziej labilnych emocjonalnie, niedojrzałych, którzy mnie źle traktowali. Im bardziej pokręcony tym silniej mnie do niego ciągnęło.Taka zależność wprost proporcjonalna. Moja czujka zawsze wyłapywała "najciekawsze" egzemplarze. Dopiero stosunkowo niedawno zrozumiałam, że po prostu nie dostałam w domu bezwarunkowej miłości, uwagi, których potrzebuje każde dziecko. "Mama jest najważniejsza a ty to tylko taki dodatek" - nieraz słyszałam tego typu stwierdzenia.A przecież tato jest pierwszym mężczyzną, w oczach którego przegląda się córka. A ja w oczach taty nic nie widziałam oprócz odbicia mamy..Dlatego zawsze najlepiej czułam się chyba w związkach gdzie musiałam zabiegać o miłość partnera, najlepiej żebym jeszcze musiałam konkurować z kimś lub czymś o to uczucie..wtedy miałam idealne warunki cieplarniane dla swojej  neurozy.Tak cholernie chciałam odczarować swoje dzieciństwo i dostać od faceta to czego nie dostałam w dzieciństwie. Teraz wiem,  że nikt już nie zaspokoi moich potrzeb z dzieciństwa. Muszę sama o siebie właściwie zadbać - dokochać i docenić. Ja absolutnie nie winie rodziców bo nikt im nie dał instrukcji jak mają postępować z małym wrzeszczacym bobasem..ich też pewnie ktoś kiedyś niedokochał i niedotulił..tak czy owak bardzo ich kocham i zawsze będą w moim sercu..ale..no właśnie..minęło raptem kilka miesięcy od śmierci mamy, a mój tato spotyka się już z inną kobietą ( zalogował się na portalu randkowym!). Spędzi z nią nawet Święta..Mówi o niej  bardzo ciepło.Może ktoś mi powiedziec o co tu chodzi???? Gdzie ta wielka miłość do mamy? chyba powinnam to uczucie zdjąć z piedestału..oczywiście chcę żeby tato był szczęśliwy ale to wszystko dzieje się dla mnie za szybko...wciąż przeżywam śmierć mamy i rozstanie z moim narzeczonym.Jeśli pierwszą zasadą dobrego samopoczucia jest niczemu się nie dziwić, to moje samopoczucie chyba na zawsze pozostanie kiepskie;) - mój tato układa sobie życie na nowo, mój eks narzeczony też (jemu także przyszło to wszystko wyjątkowo łatwo). Ciężko mi teraz samej.Święta też zapowiadają się w takim klimacie. Czasami  żałuję, że swoim utlimatum rozwaliłam ten związek.Nie wiem, czy to był odpowiedni moment na taką decyzję.Przynajmniej nie przechodziłabym teraz przez to wszystko sama:(

Len@, bardzo mi przykro z powodu śmierci Twojej Mamy. Mam świadomość, że żadne słowa nie są w stanie ukoić bólu po takiej stracie. Znajdziesz tu wsparcie w trudnych chwilach - zapewniam smile
Dzieci muszą sobie jakoś tłumaczyć otaczającą je rzeczywistość - Ty i ja też to robiłyśmy. Każda na swój sposób i stosownie do okoliczności. Wtedy nic innego nie mogłyśmy zrobić - teraz już możemy. Możemy zawalczyć o normalną resztę swojego życia. Ale nic na siłę i na szybko - jesteś teraz w żałobie. Jeśli będziesz chciała "popisać" - służę swoją uwagą.
Ściskam Cię mocno.

838

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Panie Wojciechu (mam nadzieję, że mogę tak się do Pana zwracać)- bardzo dziękuję za Pana komentarz i wyrazy współczucia.
Na te wnioski pracowałam przez ostatnich kilka lat. Chyba dotarłam teraz do najtrudniejszego etapu? muszę zmierzyć się z prawdą, że przez całe życie wierzyłam w iluzję..a nic tak nie boli jak totalne odarcie ze złudzeń. W moim pokręconym świecie relacji męsko- damskich jedynie miłość moich rodziców była takim światełkiem w tunelu. Owszem, czasami jakiś głos wewnętrzny mówił mi, że to wszystko nie jest tak idealne jak wygląda z zewnątrz, ale nie chciałam wierzyć  podszeptom intuicji.
Napisał Pan, że  w takich pozornie idealnych rodzinach często brak zdrowej komunikacji. I tak też było u nas. Nie pamiętam żeby poświęcano mi czas na rozmowę. Nie mówiło się o uczuciach, nie poruszano trudnych tematów.  Może dlatego rzadko wierzyłam swoim spostrzeżeniom i uczuciom. Często szukałam/szukam potwierdzenia z zewnątrz,  że  mój odbiór rzeczywistości jest prawidłowy i myślę logicznie.

Niekochana ? Bardzo dziękuję za ciepłe słowa i zrozumienie. Pewnie niejednokrotnie jeszcze ?wykorzystam? Twoją uwagę, a swoją też służę w razie ?w?:)

Tak dla rozluźnienia atmosfery ? byłam dzisiaj na zakupach i kupiłam zimowy niezbędnik Polki ? płaszcz, czapkę i inne akcesoria na mróz?skoro mam dysfunkcyjną osobowość to chcę przynajmniej ładnie wyglądać;) a do końca miesiąca będzie jedynie światełko w lodówce i ?chleb ze smalcem wink

839 Ostatnio edytowany przez Epoka (2010-12-18 20:06:09)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

Feniks, mozna przetrwac gorsze rzeczy niz samotne swieta, czy sylwester... Sami nadajemy magiczne znaczenie datom...
Przeciez Boze Narodzenie to radosc sama w sobie i wazniejsze jest pojscie na pasterke, niz spedzenie tego dnia w towarzystwie... a popatrz ilez rodzin dzieli sie oplatkiem a nie idzie do kosciola... MAGIA SWIAT big_smile
Nowy Rok- inne znaczenie ma w kazdej religii, ale tez ma rozne daty big_smile Dla nas wazny jest kalendarz gregorianski... i MAGIA spedzenia tego dnia w towarzystwie. MAGIA SYLWESTRA I NOWEGO ROKU big_smile a to przeciez zwykla data dla niewierzacych i Dzień Świętej Bożej Rodzicielki Maryi dla wierzacych, oraz Dzień Domeny Publicznej dla tworcow i Swiatowy Dzien Pokoju...dla wszystkich. To my decydujemy, ktore z tych swiat bedzie dla nas magiczne.

Ta magia sprawia, ze zatracamy poczucie co jest wazne a co nie... bo z jakis ukrytych nam powodow magia jest najwazniejsza.
...O tej naszej potrzebie magii wiedza producenci reklam, wlasciciele sklepow i sprzedawcy big_smile
Nie zaluj magii... siegnij do korzeni prawdy... zostawmy magie kupcom big_smile

Ja też bałam się tegorocznych świąt  - ale Kochana Zazdrości ta Twoja wypowiedz uzmysłowiła mi, że ja takich prawdziwych rodzinnych świąt nie mam już dawno , nie wspomnę o sylwestrze. I tak sobie myślę, że może tegoroczne takie obolałe a jednak mogą być szczęśliwsze od wszystkich.  Mój syn  aby być ze mną  przeleci przez  pół świata. A reszta  - pal licho.  Może jednak malutki Jezusek przyniesie dla mego zbolałego serca pokój i spłynie na nie choć odrobina spokoju. Daj Boże żeby tak było!

840

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Len@ napisał/a:

Na te wnioski pracowałam przez ostatnich kilka lat. Chyba dotarłam teraz do najtrudniejszego etapu? muszę zmierzyć się z prawdą, że przez całe życie wierzyłam w iluzję..a nic tak nie boli jak totalne odarcie ze złudzeń. W moim pokręconym świecie relacji męsko- damskich jedynie miłość moich rodziców była takim światełkiem w tunelu. Owszem, czasami jakiś głos wewnętrzny mówił mi, że to wszystko nie jest tak idealne jak wygląda z zewnątrz, ale nie chciałam wierzyć  podszeptom intuicji.
Napisał Pan, że  w takich pozornie idealnych rodzinach często brak zdrowej komunikacji. I tak też było u nas. Nie pamiętam żeby poświęcano mi czas na rozmowę. Nie mówiło się o uczuciach, nie poruszano trudnych tematów.  Może dlatego rzadko wierzyłam swoim spostrzeżeniom i uczuciom. Często szukałam/szukam potwierdzenia z zewnątrz,  że  mój odbiór rzeczywistości jest prawidłowy i myślę logicznie.

No cóż mogę powiedzieć z mojego prywatnego doświadczenia, że odzyskanie ŚWIADOMOŚCI jest bolesne, ale jakże oczyszczające big_smile Polecam big_smile

841

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Zazdrosc napisał/a:

Feniks, mozna przetrwac gorsze rzeczy niz samotne swieta, czy sylwester... Sami nadajemy magiczne znaczenie datom...
Przeciez Boze Narodzenie to radosc sama w sobie i wazniejsze jest pojscie na pasterke, niz spedzenie tego dnia w towarzystwie... a popatrz ilez rodzin dzieli sie oplatkiem a nie idzie do kosciola... MAGIA SWIAT big_smile
Nowy Rok- inne znaczenie ma w kazdej religii, ale tez ma rozne daty big_smile Dla nas wazny jest kalendarz gregorianski... i MAGIA spedzenia tego dnia w towarzystwie. MAGIA SYLWESTRA I NOWEGO ROKU big_smile a to przeciez zwykla data dla niewierzacych i Dzień Świętej Bożej Rodzicielki Maryi dla wierzacych, oraz Dzień Domeny Publicznej dla tworcow i Swiatowy Dzien Pokoju...dla wszystkich. To my decydujemy, ktore z tych swiat bedzie dla nas magiczne.

Ta magia sprawia, ze zatracamy poczucie co jest wazne a co nie... bo z jakis ukrytych nam powodow magia jest najwazniejsza.
...O tej naszej potrzebie magii wiedza producenci reklam, wlasciciele sklepow i sprzedawcy big_smile
Nie zaluj magii... siegnij do korzeni prawdy... zostawmy magie kupcom big_smile

Niestety lub też nie ,od paru lat wiara ma dla mnie znaczenie drugorzedne i jeśli mam być szczera to nie chodze do kościoła jestem zrażona do tej instytucji. Wiaura wiarą  a kościł to inna sprawa co nie zmienia mojego spojrzenia na święta jest to okres typowo rodzinny a ja teraz mam tylko syna . Myśle że jest mi tak strasznie żal , bo sama na to miałam wpływ a ponadto w moim życiu brakowało kontaktu z ojcem , pracował za granicą i zjerzdzał do domu właśnie na święta  bardzo rzadko.  Mój TATA NIESTETY zmarł , a mój mąż chce się rozwieść zawiodłam na wszystkich możliwych polach,  czasmi mam wrarzenie że ja nie potrafie nic zrobić właściwie (może to też wynik braku pracy).Dlatego świeta bez męż są dlamnie kolejną porażką i nie ukrywam po prostu martwie sie o niego.

842

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
fenix napisał/a:

Niestety lub też nie ,od paru lat wiara ma dla mnie znaczenie drugorzedne i jeśli mam być szczera to nie chodze do kościoła jestem zrażona do tej instytucji.

Nie mozna zwalc winy na ksiedza, ze nie mamy ochoty spotkac sie z Jezusem...
Ksiadz to ksiadz i nie dla niego idziemy do kosciola, baez wzgledu jak gorliwie wykonuje on swoja posluge. To prawda, ze kosciol sam sobie podcina nogi... mozemy byc ponad to. To za nasze datki wybudowano swiatynie i nas te swiatynie potzebuja, nie ksiezy.
Ja sobie odpowiedzialam szczerze na to pytanie dawno temu.... Nie chodzilam do kosciola bo bylam leniwa, nie chcialo mi sie, ksiadz byl nudny i czulam, ze marnuje czas. Teraz jestm madrzejsza i zaden glupi ksiadz(bo bywaja glupi) nie zniecheci mnie do spotkania z Bogiem smile

fenix napisał/a:

Wiara wiarą  a kościł to inna sprawa co nie zmienia mojego spojrzenia na święta jest to okres typowo rodzinny a ja teraz mam tylko syna .

Masz AZ syna i masz siebie.

fenix napisał/a:

Mój TATA NIESTETY zmarł , a mój mąż chce się rozwieść zawiodłam na wszystkich możliwych polach,  czasmi mam wrarzenie że ja nie potrafie nic zrobić właściwie (może to też wynik braku pracy).

Rozumiem, ze ojca zamordowalas a meza sponiewieralas? Bo gdzie tu zawiodlas??? big_smile
No juz osoby z tak niskim poczuciem wlasnej wartosci to nie spotkalam dawno big_smile A myslalam, ze jestem gorsza od Ciebie (moze nie pamietam juz?)

fenix napisał/a:

Dlatego świeta bez męża sa dlamnie kolejną porażką i nie ukrywam po prostu martwie sie o niego.

Och Fenix... pomartw sie wreszcie o siebie

843

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Niekochana, masz rację - odzyskiwanie świadomości jest bolesne jak diabli..ale drogi na skróty nie ma.Kiedyś ktoś mi powiedział, że ja jestem typem, który będzie miał zawsze pod górkę.I to nie była wróżka:)Może coś w tym jest. Dzisiaj w księgarni trafiłam na taki cytat - "Twoje blizny są Twoją siłą" (P. Coelho). Jeśli tak rzeczywiście jest to powinnam być siłaczką jak Stasia Bozowska;) Siłaczki wszystkich krajów - łączmy się;) Pozdrawiam ciepło!

844

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Len@ napisał/a:

Dzisiaj w księgarni trafiłam na taki cytat - "Twoje blizny są Twoją siłą" (P. Coelho). Jeśli tak rzeczywiście jest to powinnam być siłaczką jak Stasia Bozowska;) Siłaczki wszystkich krajów - łączmy się;) Pozdrawiam ciepło!

big_smile Ot i przypadkiem dokonałaś odkrycia big_smile Od lat mówię,że w mojej rodzinie po "kądzieli" są same siłaczki! Dokładnie od 3 pokoleń - od przystanku do przystanku (ok. 20 domów), przy jednej ulicy mieszkają same babcie-wdowy, bo.... wszyscy mężczyźni poszli na wojnę i poginęli, wrócił słownie: jeden. No i one, te kobieciny, za wszelką cenę i ze wszystkich sił tyrały, aby wychować te swoje sierotki, "wyprowadzić na ludzi".
2 pokolenie - ich córki, wzorem matek wzięły ciężar prowadzenia domu na własne barki bez pomocy mężczyzn, Pamiętam z dzieciństwa jak chmara bab uwijała się jak w ukropie (np. przy okazji świąt) a panowie ćmiąc papieroska czekali, tupiąc nogami z niecierpliwości, kiedy wszystko będzie gotowe. Żaden nie zniżył się nigdy do pomocy, jak któryś niezorientowany, wżeniony "z daleka" miał takie zapędy, patrzyli na niego jak na zielonego wilka (był ośmieszany) i więcej się nie ważył na takie zachowania.
Efekt - 3 moje pokolenie, to kobiety samodzielne, zaradne i "ożenione" z facetami co to, "niechby pił, niechby bił - byle był". Smutne jest to, że nasze córki też dokonują takich wyborów: alkoholicy, damscy bokserzy. Tylko one już potrafią powiedzieć dość i zdobywają się na rozstanie. I znów rosną dzieci z niepełnych rodzin - znów brak wzorca ojca. Koło jakby się zamknęło.
Więc siłaczki wszystkich krajów łączcie się - aby razem przejrzeć na oczy! smile

845

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jesli chodzi o tate to zamiast byc przy nim w ostatnich chwilach to pilnowałam męża, ponadto ojciec mimo tego ze wiedział ze umiera strasznie cierpiał z powodu moich problemów małżeńskich cały czas aż do ostatniej chwili powtazał mamie ze się o mnie boi. Co do męża , on jest w strasznym stanie psychicznym, nawet płakał  boje się bomiał juz momety całkowitego załamania wyjechałam do mamay bo tego chciał teraz myśle zepozostawienie go samego sobie nie było mąddre co wieczór wypisuje  jak bardzo go skrzywdziłam, tony sms jak bardzo go skrzywdziłam ech a ja o tym wiem czasami mysle że to swoistego rodzaju lincz.

Posty [ 781 do 845 z 26,307 ]

Strony Poprzednia 1 11 12 13 14 15 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024