Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 114 z 114 ]

66 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-08-26 16:18:41)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
madoja napisał/a:
Solaris napisał/a:

No jakieś to takie niezbyt odzywki do rodziców narzeczonego.

W punkt.
Rodzice mojego męża też mnie nie raz wkurzali. Oburzeni że nie robimy ślubu kościelnego. Oburzeni że ślub cywilny robimy w tygodniu (ze względu na ważną dla nas datę) i proponowali przesunięcie ślubu, choć wiedzieli jak wazna to dla nas data. smile
Ile się nasłuchałam o moim wegetarianizmie...
Albo o tym że źle urządziliśmy mieszkanie.

Ale zawsze (słownie: ZAWSZE) byłam dla nich miła, uprzejma, uśmiechnięta.
Po prostu DALEJ ROBIŁAM SWOJE. Był ślub cywilny z datą jaką my ustaliliśmy. Mieszkanie urządzamy jak chcemy. A ja nadal nie jem mięsa.
I tak z nimi nie mieszkam, więc co mi szkodziło od czasu do czasu po prostu być miłą? A gdy mówiłam że na pewno nie weźmiemy kościelnego, albo że nie zmienię swojej diety - mówiłam to z szacunkiem i grzecznie.

Boże, w życiu by mi nie przyszło do głowy pisać wredne SMSy do teściów...
Albo powiedzieć do teścia cos w stylu "rób remont, wrócę na gotowe, skoro jesteś taki mądry".
A gdzie tam. Zawsze byłam najsłodszą synową, przywoziłam prezenty, myłam naczynia po obiedzie, a potem plotkowałam z teściową o dupie Maryni.

Dlaczego? Bo po pierwsze zostałam wychowana w szacunku do starszych - nawet gdy denerwują.
Po drugie - kochałam i kocham męża, a to jego rodzice. Obojętnie co ja o nich myślałam, dla niego byli bardzo ważni. Po co miałabym stawiać go w sytuacji konfliktu?

W tym, że wszystkiego nie da się porównać do siebie i do swojej teściowej.
Alex i jej partner mają całkiem inną sytuację.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2025-08-26 16:21:15)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

wiesz, ale ja byłam dla nich zawsze grzeczna i notorycznie przekraczali granice. więc czemu mam być dla nich teraz miła, skoro chociażby świadomie spowodowali zatrucie naszego psa, nie szanują nas, ze ślubem były tylko negatywne gadki a potem oskarżają mnie o kłamstwo?

Nie rozumiem dlaczego pozwoliliście opiekować się psem skoro mama narzeczonego nie miała pojęcia jak powinna o niego dbać i w dodatku nie chce słuchać ciebie i narzeczonego. Przecież to było do przywidzenia, że tak zrobi. A ty mogłaś powierzyć psa swoim rodzicom albo przyjaciółce.

Oni nie mają do ciebie krzty zaufania. Dlaczego?

Od 10 lat konflikt.

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:
Perwersyjny za to szczupł napisał/a:

A gdzie w tym wszystkim są rodzice autorki przyjaciele znajomi?

Rozmawiałam z rodzicami, powiedzieli, że tamci nie zachowują się normalnie. Przyjaciółki powiedziały to samo, ale żeby się tym nie przejmować i pomyśleć czy ma się partnera po swojej stronie.

Mądre rady przyjaciół. Dodam od siebie zostaw te negatywne emocje i skup się na sobie i swoim związku.
Jest takie piękne przysłowie: Psy szczekają, a karawana jedzie dalej

69

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
madoja napisał/a:
Solaris napisał/a:

No jakieś to takie niezbyt odzywki do rodziców narzeczonego.

W punkt.
Rodzice mojego męża też mnie nie raz wkurzali. Oburzeni że nie robimy ślubu kościelnego. Oburzeni że ślub cywilny robimy w tygodniu (ze względu na ważną dla nas datę) i proponowali przesunięcie ślubu, choć wiedzieli jak wazna to dla nas data. smile
Ile się nasłuchałam o moim wegetarianizmie...
Albo o tym że źle urządziliśmy mieszkanie.

Ale zawsze (słownie: ZAWSZE) byłam dla nich miła, uprzejma, uśmiechnięta.
Po prostu DALEJ ROBIŁAM SWOJE. Był ślub cywilny z datą jaką my ustaliliśmy. Mieszkanie urządzamy jak chcemy. A ja nadal nie jem mięsa.
I tak z nimi nie mieszkam, więc co mi szkodziło od czasu do czasu po prostu być miłą? A gdy mówiłam że na pewno nie weźmiemy kościelnego, albo że nie zmienię swojej diety - mówiłam to z szacunkiem i grzecznie.

Boże, w życiu by mi nie przyszło do głowy pisać wredne SMSy do teściów...
Albo powiedzieć do teścia cos w stylu "rób remont, wrócę na gotowe, skoro jesteś taki mądry".
A gdzie tam. Zawsze byłam najsłodszą synową, przywoziłam prezenty, myłam naczynia po obiedzie, a potem plotkowałam z teściową o dupie Maryni.

Dlaczego? Bo po pierwsze zostałam wychowana w szacunku do starszych - nawet gdy denerwują.
Po drugie - kochałam i kocham męża, a to jego rodzice. Obojętnie co ja o nich myślałam, dla niego byli bardzo ważni. Po co miałabym stawiać go w sytuacji konfliktu?

I to jest dyplomatyczna postawa. Wytrącasz broń z ręki a i tak robisz swoje:) Pogadają, pomarudzą i tyle ich wink Niektórzy rodzice tacy są i ich nie zmienisz.
Większość nie robi tego ze złej woli. Choć są i tacy, co faktycznie, ciężko wytrzymać.. Ale większość chyba standard jakiś czyli upierdliwa, ale w normie;)
Warczenie na siebie do niczego dobrego nie prowadzi a po co jakieś konflikty w rodzinie? Wychodząc za mąż, chcesz czy nie, wiążesz się z rodziną męża, spotykać się będziecie na różnych imprezach rodzinnych.
Masz dwa wyjścia - być z nimi w stanie wojny albo nie przejmować się, być konsekwentną i z uśmiechem robić swoje. No i najważniejsze - być dobrą dla ich syna.
Mamusia musi mieć pewność, że będziesz się troszczyć o niego, jak ona, wtedy będzie dobrze big_smile
A jak jeszcze podziękujesz jej z uśmiechem za dobre rady o które niekoniecznie prosiłaś to już w ogóle będzie fruwać a Ty +10 u niej;)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Masakra a pomysl co będzie po slubie. Mam nadzieję,że mieszkacie w miarę daleko od teściowych

71

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
Julia life in UK napisał/a:

Masakra a pomysl co będzie po slubie. Mam nadzieję,że mieszkacie w miarę daleko od teściowych

mieszkamy 200 km, widzimy się już teraz rzadko ale co z tego, jak mają telefon i wypisują. wiem ze można zablokować czy ignorować, ale jestem taką osobą, że mnie to po prostu boli. nic im nie zrobiłam, nie miałam wcześniej takich konfliktów i po prostu sam ten fakt mnie wkurza. zrobili ze mnie jakąś zołzę.

72

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Mam nadzieję, że da ci do myślenia co tu piszemy i wyciągniesz wnioski, co ci w jakimś stopniu pomoże.

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:

Masakra a pomysl co będzie po slubie. Mam nadzieję,że mieszkacie w miarę daleko od teściowych

mieszkamy 200 km, widzimy się już teraz rzadko ale co z tego, jak mają telefon i wypisują. wiem ze można zablokować czy ignorować, ale jestem taką osobą, że mnie to po prostu boli. nic im nie zrobiłam, nie miałam wcześniej takich konfliktów i po prostu sam ten fakt mnie wkurza. zrobili ze mnie jakąś zołzę.

Ja bym zmienila numer, a później udawała, że zgubilam telefon, a że nie mam pamięci do numerów to nie pamiętałam numerow teściów  big_smile

74 Ostatnio edytowany przez Samba (2025-08-26 22:16:53)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:

Masakra a pomysl co będzie po slubie. Mam nadzieję,że mieszkacie w miarę daleko od teściowych

mieszkamy 200 km, widzimy się już teraz rzadko ale co z tego, jak mają telefon i wypisują. wiem ze można zablokować czy ignorować, ale jestem taką osobą, że mnie to po prostu boli. nic im nie zrobiłam, nie miałam wcześniej takich konfliktów i po prostu sam ten fakt mnie wkurza. zrobili ze mnie jakąś zołzę.

Zmień numer i nie dawaj go teściom. A co oni będą pisać do chłopaka to już insza inszość, nie będzie to ciebie interesować.
Druga sprawa - rzeczywiście nie wymagaj od nich pomocy (jak z tym psem) skoro chcesz mieć ten komfort reagowania na ich pierd*lenie.
Po trzecie, reaguj tylko na żywo, żadnych sprzeczek w esemesach (bo zmienisz numer, a nawet jesteś nie zmienisz).
Rozumiem, że cię to boli, dlatego ja nie będę zalecać siedzenia cicho. Reaguj, ale na żywo, na bieżąco, wszelkie esemesowania sobie odpuść. Po trzecie - odetnij się, chłopak to chłopak, jest ich synem, niech ona ma z nimi stosunki, ale nie ty, skoro nie potrafią się wobec ciebie odpowiednio zachować. I bądź od nich jak najbardziej niezależna.

75 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-08-27 03:11:55)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

jeżdżenie pod czyjś dom a potem wypisywanie jaki jest brzydki jest okej?
zarzucanie mi kłamstw, że insynuuję chorobę jest okej? a potem wypisywanie, że szkoda mojego narzeczonego jest okej?
kiedy pierwszy raz się postawiłam i powiedziałam, że nie chcę komentarzy, bo nie proszę ich o zgodę co do własnego ślubu była kłótnia i obraza i wprost zostało mi zakomunikowane, że są bardzo źli, a moje pisanie to biedne pisanie.

Chyba nikt z nas tu nie napisał, że ich zachowanie jest w porzadku, ale to Ciebie ta sytuacja zżera, a oni wydają się być obojętni w stosunku do zaistniałej sytuacji.

Nawiasem mówiąc, zupełnie nie rozumiem, dlaczego przejmujesz się tym, że jakiś dom im się nie spodobał? To Cię w jakiś sposob uraziło? Z jakiego powodu? Jak się komuś coś nie podoba, to się nie podoba, można bawić się w dyplomację, ale Wy nie jesteście jego właścicielami, więc po co? 

madoja napisał/a:

Dlaczego? Bo po pierwsze zostałam wychowana w szacunku do starszych - nawet gdy denerwują.
Po drugie - kochałam i kocham męża, a to jego rodzice. Obojętnie co ja o nich myślałam, dla niego byli bardzo ważni. Po co miałabym stawiać go w sytuacji konfliktu?

O ile nie uważam, że komukolwiek szacunek należy się z automatu z racji jego wieku, to jak najbardziej twierdzę, że teściowej warto okazywać wdzięczność za to, że urodziła i wychowała tego mężczyznę, który jest teraz naszym partnerem/narzeczonym/mężem.

Jest też taka życiowa zasada, że nawet jeśli bardzo się o to proszą, to teściów się nie obraża ani nie mówi o nich w sposób jednoznacznie zły. To naprawdę nikomu ani niczemu nie służy, za to pojawiają się rodzinne kwasy. Twojego narzeczonego na pewno ta sytuacja w jakiś sposób dotyka, być może przytłacza, więc choćby z uwagi na niego warto sobie to wszystko jakoś poukładać.
Jeśli jest to dla Ciebie zbyt trudne, to kontakt z teściami ogranicz do minimum, nie sil się na sztuczne uprzejmości, ale nie musisz też tak ostantacyjnie dawać wszystkim do zrozumienia, co o nich sądzisz. Nie warto się tym aż tak przejmować, zwłaszcza że z narzeczonym gracie do jednej bramki.

76

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

okej, ostatnie pytanie. co sądzicie teraz o tym, że narzeczony miał od nich wziąć pieniądze na zakup kolejnej nieruchomości? wiem, że to już nie jest moja sprawa, ale gdybyście mieli wybrać:
1. brać pieniądze od rodziców, konflikt jest w skali takiej sprawy jak nieruchomość jest nieważny.
2. być niezależnym, mieć swoją godność i nie kajać się przed rodzicami za pieniądze.

Bo ja jestem za opcją numer dwa, ale za dużo do gadania nie mam. No ale gdyby chodziło o konflikt z moimi rodzicami, to bym za żadne pieniądze nie dała się upokarzać. Narzeczony za to mówi, że skoro mają dać pieniądze, to niech sobie pogadają.

77

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

dobra, dokładnie to chodzi o zakup działki - rodzice mieli mu dać pieniądze, żeby kupił działkę. Narzeczony chciał tam budować dom sam (z ojcem). Czyli byłyby to kolejne lata ogromnego kontaktu z nimi i przyjazdu teściów do nas.

78

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

okej, ostatnie pytanie. co sądzicie teraz o tym, że narzeczony miał od nich wziąć pieniądze na zakup kolejnej nieruchomości? wiem, że to już nie jest moja sprawa, ale gdybyście mieli wybrać:
1. brać pieniądze od rodziców, konflikt jest w skali takiej sprawy jak nieruchomość jest nieważny.
2. być niezależnym, mieć swoją godność i nie kajać się przed rodzicami za pieniądze.

Bo ja jestem za opcją numer dwa, ale za dużo do gadania nie mam. No ale gdyby chodziło o konflikt z moimi rodzicami, to bym za żadne pieniądze nie dała się upokarzać. Narzeczony za to mówi, że skoro mają dać pieniądze, to niech sobie pogadają.

No, i teraz wiadomo, o co chodzi z rodzicami.

79 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-08-28 11:39:25)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

dobra, dokładnie to chodzi o zakup działki - rodzice mieli mu dać pieniądze, żeby kupił działkę. Narzeczony chciał tam budować dom sam (z ojcem). Czyli byłyby to kolejne lata ogromnego kontaktu z nimi i przyjazdu teściów do nas.

Tylko czy on da radę spłacać kredyt i jednocześnie budować dom? Ale rodzice liczą, że w tej sytuacji wprowadzą się kiedyś, do was do tego wybudowanego domu, a w trakcie budowy będą u was mieszkać. Chcą być pod skrzydłami syna na stare lata, są z tych co nie nie wiedzą, że dzieci wychowuje się dla świata, nie dla siebie i trzeba pozwolić  im decydować o sobie.
Nie ma moja droga, nic za darmo big_smile. Tak żartuję, ale oni mają za duże oczekiwania wobec syna i za duży na niego wpływ.
Mają pieniądze niech kupują co chcą, robią co  chcą, syn kiedyś to odziedziczy.
Jednym słowem oni martwią się o siebie i ty powinnaś też myśleć o sobie. Nie widzę cię w tej rodzinie. Musisz liczyć, że weźmiesz ślub z narzeczonym i jego rodzicami.
Ale jak już wejdziesz do tej rodziny, bo widzę , że innej opcji nie rozważasz, to zadbaj, żeby zaraz po ślubie mąż dopisał cię do kredytu i żebyś została współwłaścicielką tego mieszkania.

80

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

No tak, to prawda. Był temat ślubu, oni oznajmili, że nam dorzucają pieniądze - mówiłam, że nie chcę, to narzeczony powiedział, że jak chcą to niech dorzucają. Powiedziałam okej, to jest jego wybór, ale żeby nie było, że z tymi pieniędzmi będzie szło ich wtrącanie. No i jak już doszło do planowania, to było tylko i wyłącznie wtrącanie, jego ojciec nawet pozwolił sobie na pytanie, czy my szukamy sponsorów, którzy mają się odczepić i tylko dać pieniądze? Więc powiedziałam mu, że mówiłam kilkakrotnie, że nie chcę pieniędzy, więc co to za komentarz? To mi na to już nie odpowiedział.
Więc co myślicie? Jak byście do tego podeszli? To jest tylko i wyłącznie informacyjne dla mnie, bo za dużo myślę. Myślę sobie najpierw, że może dobrze, że ten konflikt wyszedł, jego rodzice się nie odzywają teraz, a narzeczony miał działkę na oku i czekał na przelew pozostałej kwoty od nich. Więc skoro napisał im, że mają się nie odzywać, to chyba o pieniądze też nie będzie prosił, miejmy godność...
A zaraz aż zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, że przeze mnie wyszedł jakiś konflikt i mu popsułam plany z tą działką.

81 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2025-08-28 12:08:00)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

No tak, to prawda. Był temat ślubu, oni oznajmili, że nam dorzucają pieniądze - mówiłam, że nie chcę, to narzeczony powiedział, że jak chcą to niech dorzucają. Powiedziałam okej, to jest jego wybór, ale żeby nie było, że z tymi pieniędzmi będzie szło ich wtrącanie. No i jak już doszło do planowania, to było tylko i wyłącznie wtrącanie, jego ojciec nawet pozwolił sobie na pytanie, czy my szukamy sponsorów, którzy mają się odczepić i tylko dać pieniądze? Więc powiedziałam mu, że mówiłam kilkakrotnie, że nie chcę pieniędzy, więc co to za komentarz? To mi na to już nie odpowiedział.
Więc co myślicie? Jak byście do tego podeszli? To jest tylko i wyłącznie informacyjne dla mnie, bo za dużo myślę. Myślę sobie najpierw, że może dobrze, że ten konflikt wyszedł, jego rodzice się nie odzywają teraz, a narzeczony miał działkę na oku i czekał na przelew pozostałej kwoty od nich. Więc skoro napisał im, że mają się nie odzywać, to chyba o pieniądze też nie będzie prosił, miejmy godność...
A zaraz aż zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, że przeze mnie wyszedł jakiś konflikt i mu popsułam plany z tą działką.

Ja też nie widzę tego sformalizowanego związku, bo wy w ogóle macie inne życiowe ścieżki. Ty chcesz być samodzielna, a twój narzeczony niekoniecznie. W świetle tego, co wcześniej napisałaś o nim, że ci przekazuje jak cię rodzice krytykują, nie brzmi za dobrze.

82

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

z tym że przekazuje, to ja sama miałam zawsze takie podejście, że wolałabym wiedzieć jeśli ktoś mnie obgaduje albo mówi coś złego na mój temat.

83

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

z tym że przekazuje, to ja sama miałam zawsze takie podejście, że wolałabym wiedzieć jeśli ktoś mnie obgaduje albo mówi coś złego na mój temat.

Tylko, że to są jego rodzice i to on nie powinien dopuszczać do takich o tobie opinii. W moim przekonaniu to jeszcze bardziej psuje kontakty z jego rodzicami.

84

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Ja wychodzę z założenia, że rodzimy dzieci bo chcemy, one się na świat nie proszą, tak samo dajemy im pieniądze na start, bo chcemy, a nie, że dlatego oczekujemy coś w zamian.
Choć można mieć jakieś oczekiwania ale ich nie artykułować, zasugerować, nie wymagać, liczyć się ze zdaniem dziecka i myśleć o jego szczęściu, nie zapominając o swoim ale o to trzeba dbać przez całe swoje życie i mieć je swoje, a nie żyć życiem dziecka.

Tu masz sytuację odwrotną i tego nie zmienisz. Albo się na to godzisz albo nie.

85

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

z tym że przekazuje, to ja sama miałam zawsze takie podejście, że wolałabym wiedzieć jeśli ktoś mnie obgaduje albo mówi coś złego na mój temat.

Nie, to tak nie działa w związku, wręcz odwrotnie.

86

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
wieka napisał/a:
aleks178 napisał/a:

z tym że przekazuje, to ja sama miałam zawsze takie podejście, że wolałabym wiedzieć jeśli ktoś mnie obgaduje albo mówi coś złego na mój temat.

Nie, to tak nie działa w związku, wręcz odwrotnie.


Odwrotnie to chyba w związku dysfunkcyjnym, kiedy ludzie okłamują siebie nawzajem w obawie jak zareagują na prawdę.

IMHO koleś powinien twardo uciąć gadki ze strony swoich rodziców.

87

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

no to co byście woleli?

1. w tej sytuacji budować się na działce kupionej przez teściów mając świadomość tego, że będą przy tej budowie ciągle obecni
2. nie brać od nich pieniędzy, ograniczyć się?

88 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-08-28 13:40:29)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Nie brać pieniędzy, bo będzie to pretekst do ich wtrącania się w wasze życie (i dyktowania wam wszystkiego) do końca ich dni.

Poza tym sprawdź jak to wygląda z własnością w takiej sytuacji - można się zdziwić wink

Dla jasności:

to, co jest trwale związane z gruntem, staje się własnością właściciela gruntu. Aby uzyskać prawo do własności domu, należy uregulować kwestie prawne, np. poprzez podział działki lub zawarcie umowy notarialnej, która odzwierciedli rzeczywiste prawa własności do wybudowanego domu.

89

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Nie chce mi się czytać całego wątku, więc napiszę tylko o tym co przeczytałam szybko na otwarcie:

Pamiętaj, że ślub bierzesz z narzeczonym, a nie jego rodzicami. Z tego co rozumiem to będziecie mieszkać sami, więc tutaj ufff i to wiele ułatwi.
Teraz konkretnie - niech sobie gadają do woli. Ale ostatecznie to Wasz związek, (będzie) Wasze małżeństwo, Wasze mieszkanie, Wasze życie. Dobrze by było żeby on rodzicom wyraźnie postawił granicę, ale jeżeli trzyma z Tobą a nie z nimi to już i tak sukces.
Pamiętam, że przed ślubem też miałam trochę spięć z teściową. Dzisiaj wiem, że to wynikało ze stresu. Bo jej najstarszy syn jako pierwszy żenił się, pierwszy raz miała zostać teściową, nie chcieliśmy typowego ślubu a wiadomo jak to jest na wsi - co ludzie powiedzą?! Ale ja miałam to w nosie. Słuchałam jednym uchem, przytakiwałam i wypuszczałam drugim. Owszem, mój mąż (wtedy chłopak/narzeczony) miotał się wtedy między mną a rodzicami, co miał bardzo głęboko wpojone takie staroświeckie "masz się słuchać rodziców" a ja mu mówiłam, że ma się ich nie słuchać w pewnych tematach, bo to nasze życie a nie ich. I rozumiem, że było mu z tym bardzo ciężko. Ale dużo rozmawialiśmy i to bardzo szczerze, więc chociaż to nie były przyjemne rozmowy ale przynajmniej wiedziałam na czym stoimy. I generalnie ja mocno cisnęłam abyśmy robili swoje pomimo ich gadania i po latach mąż mi przyznaje, że to ja miałam rację i słuszność.
Dzisiaj, po prawie 15 latach małżeństwa uważam, że mam naprawdę w porządku teściową i naprawdę dobrą relację z rodzicami męża. Oczywiście nauczyłam się przez lata na jakie tematy z nimi nie rozmawiać, kiedy teksty teścia ignorować i tylko niewinnie uśmiechać się bez komentarza, aby nie zaogniać dyskusji. Rozumiem skąd wypływa u teściowej troska o to czy o tamto, wiem jakie jest jej osobiste doświadczenie. Szanuję to, wysłucham i zrobię po swojemu.

I Tobie też tak radzę - pogadaj otwarcie i szczerze z narzeczonym, ustalcie wspólny front, teściów trzymajcie na dystans, dajcie im jasno do zrozumienia gdzie jest granica do której mogą uczestniczyć w Waszym życiu i na Waszych zasadach a dalej niech się zajmą swoim życiem. Ignorujcie rady, które Wam nie odpowiadają ale nie komentujcie żeby niepotrzebnie nie zaogniać sytuacji. To nikomu nie jest potrzebne. Naprawdę nie ma co palić mostów.

90

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
Jack Sparrow napisał/a:
wieka napisał/a:
aleks178 napisał/a:

z tym że przekazuje, to ja sama miałam zawsze takie podejście, że wolałabym wiedzieć jeśli ktoś mnie obgaduje albo mówi coś złego na mój temat.

Nie, to tak nie działa w związku, wręcz odwrotnie.


Odwrotnie to chyba w związku dysfunkcyjnym, kiedy ludzie okłamują siebie nawzajem w obawie jak zareagują na prawdę.

IMHO koleś powinien twardo uciąć gadki ze strony swoich rodziców.

To piszemy od początku, ale jak ich  wysłuchuje, to nie powinien tego przekazywać narzeczonej.

91 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-08-28 14:10:59)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Pisałaś że teść ma dać pieniądze, a narzeczony ma na siebie kupić tę działkę, więc jak to jest? A to jest różnica.

„1. w tej sytuacji budować się na działce kupionej przez teściów mając świadomość tego, że będą przy tej budowie ciągle obecni
2. nie brać od nich pieniędzy, ograniczyć się?”

A może nie wiesz na kogo kupiona ta działka ma być?

92

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
wieka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
wieka napisał/a:

Nie, to tak nie działa w związku, wręcz odwrotnie.


Odwrotnie to chyba w związku dysfunkcyjnym, kiedy ludzie okłamują siebie nawzajem w obawie jak zareagują na prawdę.

IMHO koleś powinien twardo uciąć gadki ze strony swoich rodziców.

To piszemy od początku, ale jak ich  wysłuchuje, to nie powinien tego przekazywać narzeczonej.


A niby czemu ma ukrywać przed nią co mówią o niej jego rodzice? Przecież ona musi to wiedzieć, nie może żyć ułudą. Tylko musi zacząć tą wiedzę wykorzystywać. To wszystko.

93

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
wieka napisał/a:

Narzeczony ma na siebie kupić tę działkę, więc nie ma to takiego zagrożenia.


Jak się tak wtrącają we wszystko? Wątpię.

A nawet jeśli ma tego dokonać to pewnie przed ślubem, czyli ona nie nabędzie do tego żadnych praw.

94

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

mają dać pieniądze na działkę, napisałam za szybko. Sens był taki, że to mimo wszystko ich pieniądze, a nawet większość ceny działki pokryłyby ich pieniądze, więc tak napisałam, że to byłoby kupione przez nich. Bo potem byłyby komentarze, a dzięki komu macie działkę? Tak jak ze ślubem - sponsorów sobie szukacie?
Działkę kupiłby on za ich hajs, no ale co z tego, jak chce wielki dom, którego wybudowanie na własną rękę zajmie długie lata, a chciał poprosić ojca o pomoc...

95

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

mają dać pieniądze na działkę, napisałam za szybko. Sens był taki, że to mimo wszystko ich pieniądze, a nawet większość ceny działki pokryłyby ich pieniądze, więc tak napisałam, że to byłoby kupione przez nich. Bo potem byłyby komentarze, a dzięki komu macie działkę? Tak jak ze ślubem - sponsorów sobie szukacie?
Działkę kupiłby on za ich hajs, no ale co z tego, jak chce wielki dom, którego wybudowanie na własną rękę zajmie długie lata, a chciał poprosić ojca o pomoc...

Narzeczony jeszcze dobrze dobrze mieszkania nie kupił i co tak się pali, żeby ten dom budować i to wielki, myślę, że to rodzice go naciskają, bo myślą z wami kiedyś zamieszkać, konkretniej z synem, bo ciebie to oni raczej mu z głowy wybijają big_smile
W każdym razie wiesz co cię czeka. Albo jesteś w stanie akceptować teściów albo nie.
Już widać, że wypominać będą, po prostu tacy są.
Ja bym na waszym miejscu odpuściła tę działkę i za parę lat zobaczyła jak się sprawy będą miały.

96

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
wieka napisał/a:
aleks178 napisał/a:

mają dać pieniądze na działkę, napisałam za szybko. Sens był taki, że to mimo wszystko ich pieniądze, a nawet większość ceny działki pokryłyby ich pieniądze, więc tak napisałam, że to byłoby kupione przez nich. Bo potem byłyby komentarze, a dzięki komu macie działkę? Tak jak ze ślubem - sponsorów sobie szukacie?
Działkę kupiłby on za ich hajs, no ale co z tego, jak chce wielki dom, którego wybudowanie na własną rękę zajmie długie lata, a chciał poprosić ojca o pomoc...

Narzeczony jeszcze dobrze dobrze mieszkania nie kupił i co tak się pali, żeby ten dom budować i to wielki, myślę, że to rodzice go naciskają, bo myślą z wami kiedyś zamieszkać, konkretniej z synem, bo ciebie to oni raczej mu z głowy wybijają big_smile
W każdym razie wiesz co cię czeka. Albo jesteś w stanie akceptować teściów albo nie.
Już widać, że wypominać będą, po prostu tacy są.
Ja bym na waszym miejscu odpuściła tę działkę i za parę lat zobaczyła jak się sprawy będą miały.

no też tak uważam, żeby odpuścić i zająć się swoimi sprawami. Chyba nie chcą się wprowadzić, nigdy nie było takiego tematu big_smile pierwsze słyszę

97

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:
wieka napisał/a:
aleks178 napisał/a:

mają dać pieniądze na działkę, napisałam za szybko. Sens był taki, że to mimo wszystko ich pieniądze, a nawet większość ceny działki pokryłyby ich pieniądze, więc tak napisałam, że to byłoby kupione przez nich. Bo potem byłyby komentarze, a dzięki komu macie działkę? Tak jak ze ślubem - sponsorów sobie szukacie?
Działkę kupiłby on za ich hajs, no ale co z tego, jak chce wielki dom, którego wybudowanie na własną rękę zajmie długie lata, a chciał poprosić ojca o pomoc...

Narzeczony jeszcze dobrze dobrze mieszkania nie kupił i co tak się pali, żeby ten dom budować i to wielki, myślę, że to rodzice go naciskają, bo myślą z wami kiedyś zamieszkać, konkretniej z synem, bo ciebie to oni raczej mu z głowy wybijają big_smile
W każdym razie wiesz co cię czeka. Albo jesteś w stanie akceptować teściów albo nie.
Już widać, że wypominać będą, po prostu tacy są.
Ja bym na waszym miejscu odpuściła tę działkę i za parę lat zobaczyła jak się sprawy będą miały.

no też tak uważam, żeby odpuścić i zająć się swoimi sprawami. Chyba nie chcą się wprowadzić, nigdy nie było takiego tematu big_smile pierwsze słyszę

Ale to pieśń przyszłości, ja tak przewiduje, przecież teraz tego nie powiedzą ci. A ty myślisz, że dlaczego teść taki chętny do pomocy, skoro u niego jest coś za coś.
Jak będą chcieli to się wprowadzą na stare lata do tego domu, przecież syn ich nie wygna, a ty nie będziesz miała za dużo do powiedzenia. Musisz się w każdym bądź razie z tym liczyć.
Też może właśnie teść naciska, żeby teraz kupić tę działkę, żebyś do niczego nie należała.

98

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
wieka napisał/a:
aleks178 napisał/a:
wieka napisał/a:

Narzeczony jeszcze dobrze dobrze mieszkania nie kupił i co tak się pali, żeby ten dom budować i to wielki, myślę, że to rodzice go naciskają, bo myślą z wami kiedyś zamieszkać, konkretniej z synem, bo ciebie to oni raczej mu z głowy wybijają big_smile
W każdym razie wiesz co cię czeka. Albo jesteś w stanie akceptować teściów albo nie.
Już widać, że wypominać będą, po prostu tacy są.
Ja bym na waszym miejscu odpuściła tę działkę i za parę lat zobaczyła jak się sprawy będą miały.

no też tak uważam, żeby odpuścić i zająć się swoimi sprawami. Chyba nie chcą się wprowadzić, nigdy nie było takiego tematu big_smile pierwsze słyszę

Ale to pieśń przyszłości, ja tak przewiduje, przecież teraz tego nie powiedzą ci. A ty myślisz, że dlaczego teść taki chętny do pomocy, skoro u niego jest coś za coś.
Jak będą chcieli to się wprowadzą na stare lata do tego domu, przecież syn ich nie wygna, a ty nie będziesz miała za dużo do powiedzenia. Musisz się w każdym bądź razie z tym liczyć.
Też może właśnie teść naciska, żeby teraz kupić tę działkę, żebyś do niczego nie należała.

Mam wrażenie, że są tacy chętni do pomocy, bo to jest po prostu taka toksyczna troska. Bo zawsze było tak, że wiedzą lepiej, narzucali swoje zdanie, damy ci pieniądze ale przeznacz je na X Y albo Z. Oni go nie traktują jak dorosłego człowieka tylko jak dziecko. Inaczej nie wytłumaczę wypisywania mamusi do synka "hej zjadłeś śniadanko?" "hej są na basenie lody?" rzyg.

99

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

Mam wrażenie, że są tacy chętni do pomocy, bo to jest po prostu taka toksyczna troska. Bo zawsze było tak, że wiedzą lepiej, narzucali swoje zdanie, damy ci pieniądze ale przeznacz je na X Y albo Z. Oni go nie traktują jak dorosłego człowieka tylko jak dziecko. Inaczej nie wytłumaczę wypisywania mamusi do synka "hej zjadłeś śniadanko?" "hej są na basenie lody?" rzyg.

No, właśnie, a on jak potulne dziecko wszystko przyjmuje. Przyjdzie trudniejsza sytuacja i się wtedy zdziwisz.

100 Ostatnio edytowany przez Julia life in UK (2025-08-28 15:54:33)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:
wieka napisał/a:
aleks178 napisał/a:

no też tak uważam, żeby odpuścić i zająć się swoimi sprawami. Chyba nie chcą się wprowadzić, nigdy nie było takiego tematu big_smile pierwsze słyszę

Ale to pieśń przyszłości, ja tak przewiduje, przecież teraz tego nie powiedzą ci. A ty myślisz, że dlaczego teść taki chętny do pomocy, skoro u niego jest coś za coś.
Jak będą chcieli to się wprowadzą na stare lata do tego domu, przecież syn ich nie wygna, a ty nie będziesz miała za dużo do powiedzenia. Musisz się w każdym bądź razie z tym liczyć.
Też może właśnie teść naciska, żeby teraz kupić tę działkę, żebyś do niczego nie należała.

Mam wrażenie, że są tacy chętni do pomocy, bo to jest po prostu taka toksyczna troska. Bo zawsze było tak, że wiedzą lepiej, narzucali swoje zdanie, damy ci pieniądze ale przeznacz je na X Y albo Z. Oni go nie traktują jak dorosłego człowieka tylko jak dziecko. Inaczej nie wytłumaczę wypisywania mamusi do synka "hej zjadłeś śniadanko?" "hej są na basenie lody?" rzyg.

Uważaj na tak z pozoru bezinteresownie ofiarowana pomoc. Później Ci mogą to wypominac i oczekiwać dozgonnej wdziecznosci albo co gorsza będą sobie rościć prawo do kontrolowania Ciebie,bo "przecież wam  pomogliśmy". Tak było z moją koleżanką jej tesciowie pomogli jej z kredytem na dom,a teraz wszystko musi być w domu jak teściowa chce,nawet dywan i firanki jej wybierała, bo ona jej pomaga z kredytem,przyjezdza też kiedy chce,bo skoro ona pomogła to ona może... jak ktoś mnie nagle proponuję jakąś pomoc to mnie sie czerwona lampka zapala i jestem taka,że najpierw spróbuję sama sobie poradzic w różnych sytuacjach i dopiero jak już naprawdę potrzebuje to proszę o pomoc

101

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:
wieka napisał/a:
aleks178 napisał/a:

no też tak uważam, żeby odpuścić i zająć się swoimi sprawami. Chyba nie chcą się wprowadzić, nigdy nie było takiego tematu big_smile pierwsze słyszę

Ale to pieśń przyszłości, ja tak przewiduje, przecież teraz tego nie powiedzą ci. A ty myślisz, że dlaczego teść taki chętny do pomocy, skoro u niego jest coś za coś.
Jak będą chcieli to się wprowadzą na stare lata do tego domu, przecież syn ich nie wygna, a ty nie będziesz miała za dużo do powiedzenia. Musisz się w każdym bądź razie z tym liczyć.
Też może właśnie teść naciska, żeby teraz kupić tę działkę, żebyś do niczego nie należała.

Mam wrażenie, że są tacy chętni do pomocy, bo to jest po prostu taka toksyczna troska. Bo zawsze było tak, że wiedzą lepiej, narzucali swoje zdanie, damy ci pieniądze ale przeznacz je na X Y albo Z. Oni go nie traktują jak dorosłego człowieka tylko jak dziecko. Inaczej nie wytłumaczę wypisywania mamusi do synka "hej zjadłeś śniadanko?" "hej są na basenie lody?" rzyg.

Aż nie do wiary, z kim ty się wiążesz kobieto, on nie jest w stanie postawić granic rodzicom. Nerwowo się wykończysz.

102

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Aleks178, nie dość że wmanewrujesz się w budowę jakiegoś durnego nikomu niepotrzebnego domu, to jeszcze i w czasie i - przzedtem i potem - będziesz słuchać co teściowie mają do powiedzenia. Na twoim miejscu zastanowiłabym się, czy w ogóle wychodzić za niego za mąż, skoro on w niczym nie widzi problemu.

103 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2025-08-28 17:47:20)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Skoro przez 10 lat nic nie uległo poprawie, nic nie zmieniło się na lepsze między Wami (wszystkimi) to Twoim zdaniem jest jeszcze, mimo to, szansa na normalne, zdrowe relacje rodzinne jak i te przyszłe małżeńskie? Sama zresztą wiesz najlepiej ile to cała ta sytuacja Ciebie kosztowała i co ważne, nadal wymaga sporego wysiłku. Autorko, to Twoje życie i Twoje wybory.

104 Ostatnio edytowany przez Meralda (2025-08-28 18:21:59)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Decyzja latwa nie jest, tym bardziej, ze to nie tylko Twoja Alex decyzja, ale i Twojego przyszlego meza. Natomiast warto ja dokladnie po pierwsze przemyslec, po drugie zapytac co mysli o tym narzeczony, a pozniej porozmawiac z rodzicami narzeczonego. Wysluchac przede wszytkim jakie oni maja oczekiwania. Czy za pomoc chca miec prawo do decyzji dotyczacych domu, a jesli tak to w jakim zakresie. Wysluchac, nie komentowac podczas rozmowy, i zastanowic sie pozniej z narzeczonym czy propozycja rodziow Wam odpowiada. Jesli nie, to warto negocjowac lepsze dla Was warunki, jesli nie bedzie to skuteczne, wowczas bedzie czas na wybor. Rozmowa przede wszytkim i to taka, w ktorej pytasz i sluchasz odpowiedzi.

105

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
Meralda napisał/a:

Decyzja latwa nie jest, tym bardziej, ze to nie tylko Twoja Alex decyzja, ale i Twojego przyszlego meza. Natomiast warto ja dokladnie po pierwsze przemyslec, po drugie zapytac co mysli o tym narzeczony, a pozniej porozmawiac z rodzicami narzeczonego. Wysluchac przede wszytkim jakie oni maja oczekiwania. Czy za pomoc chca miec prawo do decyzji dotyczacych domu, a jesli tak to w jakim zakresie. Wysluchac, nie komentowac podczas rozmowy, i zastanowic sie pozniej z narzeczonym czy propozycja rodziow Wam odpowiada. Jesli nie, to warto negocjowac lepsze dla Was warunki, jesli nie bedzie to skuteczne, wowczas bedzie czas na wybor. Rozmowa przede wszytkim i to taka, w ktorej pytasz i sluchasz odpowiedzi.

mówili też, że nie będą się wtrącać przy planowaniu ślubu i zrobimy po swojemu. a wyszło wiadomo co.

106

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:
Meralda napisał/a:

Decyzja latwa nie jest, tym bardziej, ze to nie tylko Twoja Alex decyzja, ale i Twojego przyszlego meza. Natomiast warto ja dokladnie po pierwsze przemyslec, po drugie zapytac co mysli o tym narzeczony, a pozniej porozmawiac z rodzicami narzeczonego. Wysluchac przede wszytkim jakie oni maja oczekiwania. Czy za pomoc chca miec prawo do decyzji dotyczacych domu, a jesli tak to w jakim zakresie. Wysluchac, nie komentowac podczas rozmowy, i zastanowic sie pozniej z narzeczonym czy propozycja rodziow Wam odpowiada. Jesli nie, to warto negocjowac lepsze dla Was warunki, jesli nie bedzie to skuteczne, wowczas bedzie czas na wybor. Rozmowa przede wszytkim i to taka, w ktorej pytasz i sluchasz odpowiedzi.

mówili też, że nie będą się wtrącać przy planowaniu ślubu i zrobimy po swojemu. a wyszło wiadomo co.

Mają milczącą zgodę narzeczonego, który w końcu do nich wróci, więc może lepiej zwrócić im synka i znaleźć sobie kogoś dorosłego?


Poznaliście się w wieku nastoletnim i do tej pory powinno się wiele zmienić, a ciągle jest to samo.

107

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

no cóż, czasem potrafił mi powiedzieć, że jestem zła, bo on ma "bliski, dobry kontakt z rodzicami"...

108

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Czyli narzeczony to d... wołowa w kontaktach z rodzicami. To, że słownie coś tam stanie po Twojej stronie, ochrzani rodziców itd., nie ma znaczenia - bo do niczego to nie prowadzi. Rodzice strzelą focha, ale zaraz syneczka znów będą kochać, a jeszcze winą obarczą Ciebie. On o tym wie i imho to jego strategia, żeby zadowolić wszystkich: Ciebie, bo przecież "stanął po Twojej stronie" (i działa, bo sama o tym piszesz), oraz rodziców (bo zwróci uwagę, ale nie idą za tym żadne faktyczne działania, które miałyby coś zmienić).
Ty zresztą też dałaś sobie wejść na głowę, ale to już wiesz. wink

aleks178 napisał/a:

no dobra, to co byście teraz zrobili na moim miejscu? tak prosto z mostu

Dwie rzeczy bym zmieniła w Waszym postępowaniu.

1. Nie próbujcie udowadniać rodzicom swoich racji, dyskutować ani przekonywać, że to Wy macie prawo decydować czy robić cokolwiek innego. Po co np. to wielkie "stawianie się ojcu w kwestii ślubu", że ma się nie wtrącać, nie jego sprawa i tak dalej? Liczyłaś, że grzecznie przyzna, że faktycznie się zagalopował i już więcej tak nie zrobi? wink Czy to raczej było tupnięcie nóżką wynikające z frustracji, jakaś próba zaznaczenia swojej pozycji?

Tak czy siak bez sensu. Nie angażuj(cie) się w takie dyskusje, tylko rób(cie) swoje. Nie musicie ich przekonać do niczego, nie potrzebujecie ich aprobaty. Nie wtajemniczajcie ich też we wszystko, co robicie - po co? Sami im tak podsuwacie materiał do komentowania. A jesli już coś do nich dotrze i zacznie się festiwal, że "oni by to zrobili inaczej" to z szerokim uśmiechem możesz odpowiadać np. "aha", "rozumiem" i tyle. wink Na inne teksty podobnie - czyli nie z próbą przekonania czy obrony własnych wyborów, a po prostu jakbyś przyjmowała do wiadomości, że mają inne zdanie, ale nie widziała w tym powodu do roztrząsania tego tematu. Czyli: matka lamentuje, że nie byłaś chora? A co Cię to obchodzi? Niech lamentuje, Ty zrobiłaś przecież to, co chciałaś.

2. Rodzice muszą zacząć ponosić konsekwencje swoich zachowań. To, że narzeczony im zwróci uwagę, nie wystarczy, a wręcz - szkodzi, bo rodzice się nauczyli, że nawet jak zrobią coś, co się ich synowi nie spodoba, to on nie zrobi nic poza gadaniem.

Jak? Reagując na to, co robią. Wtrącają się w organizację ślubu? Odcinacie ich od informacji na ten temat. Ignorują Twoje zdanie co do mieszkania? Remont robicie sami/zatrudniacie fachowca. Rzucają nieprzyjemne komentarze podczas wizyt? Mówicie o tym, np. "takie uwagi są dla nas nieprzyjemne/przykre/jakiekolwiek, więc jeżeli nie przestaniecie ich wygłaszać, będziemy zmuszeni was wyprosić/wrócić do domu". I, oczywiście, jeżeli nie przestaną, to robicie to, co zapowiedzieli się. Matka wypisuje do syna podczas wakacji? Niech wypisuje, jej sprawa, on może napisać np. "chcę  spędzić czas z żoną, zadzwonię w [za 3 dni]/odezwę się po powrocie". Nie odpowiadacie za jej zachowanie, ale za swoje tak.

ale wiecie, ja mam być jeszcze miła dla ludzi, którzy mnie pomijają, zarzucają kłamstwo, piszą do mojego przyszłego męża że mu go przeze mnie szkoda?

Miła niekoniecznie, ale spokojna i uprzejma. To można nawet na chłodno. Ważne, żebyś sobie sama uświadomiła, że nie potrzebujesz ich aprobaty do życia.

nie wiem jak z uśmiechem mogę reagować do ludzi, którzy mi piszą, że oni na moim ślubie nie będą szczęśliwi skoro nie będzie kościoła, że nasze pomysły są chore, że sala brzydka, nie potrafią z siebie dać nic miłego.

Jak wyżej - odpisałabym raz, że rozumiem, a kolejne wiadomości w tym stylu ignorowała. Gdyby dalej domagali się w jakiś sposób odpowiedzi, to powtarzałabym to samo - że rozumiem, że mają takie zdanie. Bez żadnego ciągu dalszego typu "...ale nam się tak podoba" - oni chcieli wyrazić swoje zdanie, okej, ale dla Ciebie to nie jest wstęp do dyskusji.

okej, a więc kłótnie zaczęły się przy odbiorze mieszkania. powiedziałam mu jak pojechali, że zachowywali się słabo i że powinien z nimi to wyjaśnić. przy najbliższej okazji kiedy był w domu rodzinnym zaczął ten temat i odjechał od nich pokłócony, bo jego matka powiedziała, że nikt jej nie będzie ustawiać i że jak mamy problem, to nie będzie tam w ogóle przyjeżdżać.

Źle. Nie ma nic z nimi wyjaśniać ani tym bardziej się kłócić. Wystarczy, jeśli powie, że nie będziecie tolerować danego zachowania, oczywiście pod warunkiem, że faktycznie nie będziecie. Jeśli rodzice próbowaliby wciągnąć go w dyskusję, to mógłby powiedzieć wprost, że to nie jest kwestia dyskusyjna, takich zachowań nie będziecie... I jak mantrę.

kolejna sytuacja, kiedy napisali że robie sobie jaja, odpisał że chyba sobie żartują i jedynymi osobami prezentującymi chamstwo są oni i żeby sobie nie myśleli, że oni będą kogoś ustawiać i jeszcze chwila a niczego nie będą wiedzieć. przyjechali do nas wtedy w sobotę, chociaż mieli nie przyjeżdżać, wmawiali nam że źle zrozumieliśmy, że oni nic nie odwołali, to ładnie z nimi dyskutował przez 2 godziny i tłumaczył, że po pierwsze kłamią, po drugie to mają mnie szanować bo jestem jego narzeczoną, a po trzecie to nie życzymy sobie żeby nas traktowali jak dzieci.

Gdzie tu materiału na dwie godziny dyskusji? Sami stawiacie się w pozycji dziecka, bo podchodzicie do tego jak piętnastolatek, który krzyczy, że jest już dorosły. Tyle że piętnastolatek potrzebuje zgody rodzica na coś tam, a Wy nie. Nauczcie się, hm, wydawać spokojne komunikaty. wink I wyciągajcie konsekwencje zamiast rzucać groźby bez pokrycia.

jeżdżenie pod czyjś dom a potem wypisywanie jaki jest brzydki jest okej?
zarzucanie mi kłamstw, że insynuuję chorobę jest okej? a potem wypisywanie, że szkoda mojego narzeczonego jest okej?
kiedy pierwszy raz się postawiłam i powiedziałam, że nie chcę komentarzy, bo nie proszę ich o zgodę co do własnego ślubu była kłótnia i obraza i wprost zostało mi zakomunikowane, że są bardzo źli, a moje pisanie to biedne pisanie.

W każdym przypadku: no i co z tego? Są, jacy są, pewnie się nie zmienią. Czy ich gadanie zmusza Cię do czegoś? Oni mogą tylko gadać, a Wy - ignorować to i robić swoje.

Dlaczego Ty chcesz udowodnić, że masz rację? No masz, te zachowania nie są w porządku, ale nie wszyscy ludzie zachowują się w porządku. Co z tego? Dlaczego pozwalasz, żeby miało to taki wpływ na Ciebie?


Co do działki - lepiej nie brać. Mieszkać macie gdzie. Nawiasem mówiąc, tekst narzeczonego, że niech gadają, bo dadzą kasę, był poniżej wszelkiej krytyki. Wiadomo, że gadają głównie na Twój temat i to Ciebie lekceważą. Droga chociaż ta działka? Na ile luby wycenił Twoją godność? wink

109

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
SaraS napisał/a:

Czyli narzeczony to d... wołowa w kontaktach z rodzicami. To, że słownie coś tam stanie po Twojej stronie, ochrzani rodziców itd., nie ma znaczenia - bo do niczego to nie prowadzi. Rodzice strzelą focha, ale zaraz syneczka znów będą kochać, a jeszcze winą obarczą Ciebie. On o tym wie i imho to jego strategia, żeby zadowolić wszystkich: Ciebie, bo przecież "stanął po Twojej stronie" (i działa, bo sama o tym piszesz), oraz rodziców (bo zwróci uwagę, ale nie idą za tym żadne faktyczne działania, które miałyby coś zmienić).
Ty zresztą też dałaś sobie wejść na głowę, ale to już wiesz. wink

aleks178 napisał/a:

no dobra, to co byście teraz zrobili na moim miejscu? tak prosto z mostu

Dwie rzeczy bym zmieniła w Waszym postępowaniu.

1. Nie próbujcie udowadniać rodzicom swoich racji, dyskutować ani przekonywać, że to Wy macie prawo decydować czy robić cokolwiek innego. Po co np. to wielkie "stawianie się ojcu w kwestii ślubu", że ma się nie wtrącać, nie jego sprawa i tak dalej? Liczyłaś, że grzecznie przyzna, że faktycznie się zagalopował i już więcej tak nie zrobi? wink Czy to raczej było tupnięcie nóżką wynikające z frustracji, jakaś próba zaznaczenia swojej pozycji?

Tak czy siak bez sensu. Nie angażuj(cie) się w takie dyskusje, tylko rób(cie) swoje. Nie musicie ich przekonać do niczego, nie potrzebujecie ich aprobaty. Nie wtajemniczajcie ich też we wszystko, co robicie - po co? Sami im tak podsuwacie materiał do komentowania. A jesli już coś do nich dotrze i zacznie się festiwal, że "oni by to zrobili inaczej" to z szerokim uśmiechem możesz odpowiadać np. "aha", "rozumiem" i tyle. wink Na inne teksty podobnie - czyli nie z próbą przekonania czy obrony własnych wyborów, a po prostu jakbyś przyjmowała do wiadomości, że mają inne zdanie, ale nie widziała w tym powodu do roztrząsania tego tematu. Czyli: matka lamentuje, że nie byłaś chora? A co Cię to obchodzi? Niech lamentuje, Ty zrobiłaś przecież to, co chciałaś.

2. Rodzice muszą zacząć ponosić konsekwencje swoich zachowań. To, że narzeczony im zwróci uwagę, nie wystarczy, a wręcz - szkodzi, bo rodzice się nauczyli, że nawet jak zrobią coś, co się ich synowi nie spodoba, to on nie zrobi nic poza gadaniem.

Jak? Reagując na to, co robią. Wtrącają się w organizację ślubu? Odcinacie ich od informacji na ten temat. Ignorują Twoje zdanie co do mieszkania? Remont robicie sami/zatrudniacie fachowca. Rzucają nieprzyjemne komentarze podczas wizyt? Mówicie o tym, np. "takie uwagi są dla nas nieprzyjemne/przykre/jakiekolwiek, więc jeżeli nie przestaniecie ich wygłaszać, będziemy zmuszeni was wyprosić/wrócić do domu". I, oczywiście, jeżeli nie przestaną, to robicie to, co zapowiedzieli się. Matka wypisuje do syna podczas wakacji? Niech wypisuje, jej sprawa, on może napisać np. "chcę  spędzić czas z żoną, zadzwonię w [za 3 dni]/odezwę się po powrocie". Nie odpowiadacie za jej zachowanie, ale za swoje tak.

ale wiecie, ja mam być jeszcze miła dla ludzi, którzy mnie pomijają, zarzucają kłamstwo, piszą do mojego przyszłego męża że mu go przeze mnie szkoda?

Miła niekoniecznie, ale spokojna i uprzejma. To można nawet na chłodno. Ważne, żebyś sobie sama uświadomiła, że nie potrzebujesz ich aprobaty do życia.

nie wiem jak z uśmiechem mogę reagować do ludzi, którzy mi piszą, że oni na moim ślubie nie będą szczęśliwi skoro nie będzie kościoła, że nasze pomysły są chore, że sala brzydka, nie potrafią z siebie dać nic miłego.

Jak wyżej - odpisałabym raz, że rozumiem, a kolejne wiadomości w tym stylu ignorowała. Gdyby dalej domagali się w jakiś sposób odpowiedzi, to powtarzałabym to samo - że rozumiem, że mają takie zdanie. Bez żadnego ciągu dalszego typu "...ale nam się tak podoba" - oni chcieli wyrazić swoje zdanie, okej, ale dla Ciebie to nie jest wstęp do dyskusji.

okej, a więc kłótnie zaczęły się przy odbiorze mieszkania. powiedziałam mu jak pojechali, że zachowywali się słabo i że powinien z nimi to wyjaśnić. przy najbliższej okazji kiedy był w domu rodzinnym zaczął ten temat i odjechał od nich pokłócony, bo jego matka powiedziała, że nikt jej nie będzie ustawiać i że jak mamy problem, to nie będzie tam w ogóle przyjeżdżać.

Źle. Nie ma nic z nimi wyjaśniać ani tym bardziej się kłócić. Wystarczy, jeśli powie, że nie będziecie tolerować danego zachowania, oczywiście pod warunkiem, że faktycznie nie będziecie. Jeśli rodzice próbowaliby wciągnąć go w dyskusję, to mógłby powiedzieć wprost, że to nie jest kwestia dyskusyjna, takich zachowań nie będziecie... I jak mantrę.

kolejna sytuacja, kiedy napisali że robie sobie jaja, odpisał że chyba sobie żartują i jedynymi osobami prezentującymi chamstwo są oni i żeby sobie nie myśleli, że oni będą kogoś ustawiać i jeszcze chwila a niczego nie będą wiedzieć. przyjechali do nas wtedy w sobotę, chociaż mieli nie przyjeżdżać, wmawiali nam że źle zrozumieliśmy, że oni nic nie odwołali, to ładnie z nimi dyskutował przez 2 godziny i tłumaczył, że po pierwsze kłamią, po drugie to mają mnie szanować bo jestem jego narzeczoną, a po trzecie to nie życzymy sobie żeby nas traktowali jak dzieci.

Gdzie tu materiału na dwie godziny dyskusji? Sami stawiacie się w pozycji dziecka, bo podchodzicie do tego jak piętnastolatek, który krzyczy, że jest już dorosły. Tyle że piętnastolatek potrzebuje zgody rodzica na coś tam, a Wy nie. Nauczcie się, hm, wydawać spokojne komunikaty. wink I wyciągajcie konsekwencje zamiast rzucać groźby bez pokrycia.

jeżdżenie pod czyjś dom a potem wypisywanie jaki jest brzydki jest okej?
zarzucanie mi kłamstw, że insynuuję chorobę jest okej? a potem wypisywanie, że szkoda mojego narzeczonego jest okej?
kiedy pierwszy raz się postawiłam i powiedziałam, że nie chcę komentarzy, bo nie proszę ich o zgodę co do własnego ślubu była kłótnia i obraza i wprost zostało mi zakomunikowane, że są bardzo źli, a moje pisanie to biedne pisanie.

W każdym przypadku: no i co z tego? Są, jacy są, pewnie się nie zmienią. Czy ich gadanie zmusza Cię do czegoś? Oni mogą tylko gadać, a Wy - ignorować to i robić swoje.

Dlaczego Ty chcesz udowodnić, że masz rację? No masz, te zachowania nie są w porządku, ale nie wszyscy ludzie zachowują się w porządku. Co z tego? Dlaczego pozwalasz, żeby miało to taki wpływ na Ciebie?


Co do działki - lepiej nie brać. Mieszkać macie gdzie. Nawiasem mówiąc, tekst narzeczonego, że niech gadają, bo dadzą kasę, był poniżej wszelkiej krytyki. Wiadomo, że gadają głównie na Twój temat i to Ciebie lekceważą. Droga chociaż ta działka? Na ile luby wycenił Twoją godność? wink


gwarantuje Ci, że to był materiał do dwugodzinnej dyskusji, bo to oni ją ciągneli. powtarzali w kółko to samo, jakby zapominali, że już porozmawialiśmy. no przez internet tego nie oddam, musiałabym ich nagrać, to byśmy się wszyscy bardzo pośmiali. na działkę chcą dać 300 tys.

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

na działkę chcą dać 300 tys.

Chcą was kupić razem z działką

111

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Ale żeby dyskusja zaistniała, potrzeba dwóch stron. Narzeczony mógł zakomunikować, czego oczekuje, czego sobie nie życzy i temat zakończyć. Jeżeli jego rodzice, jak piszesz, ciągnęli dyskusję, to cóż, nie mogliby tego zrobić bez jego udziału. Zostałoby im prowadzenie monologu, ale gdyby się przy tym upierali, to narzeczony przecież nie musiałby słuchać - ot, wystarczyłoby przerwać, grzecznie za przerwanie przeprosić i powiedzieć, że to, o czym się mówiło, to nie jest kwestia dyskusyjna. A potem wyjść, jeśliby upierali się przy gadaniu. Skoro narzeczony dyskutował, to sam tak wybrał.

Słuchaj, ja nie chcę być złośliwa czy coś, ale po prostu wybieracie nieskuteczne metody. I sama chyba już o tym wiesz. Po co dyskutować, skoro nie przekonacie ich do swojego zdania? Każdą dyskusją, w której bierzecie udział, pokazujecie, że zdanie rodziców się liczy, utwierdzacie ich w tym przekonaniu, więc oni to wykorzystują. Powiedz, czy gdyby np. sąsiadka czy przypadkowo napotkana osoba powiedziała, że ślub cywilny to nie ślub, upierałabyś się, żeby ją przekonać, czy raczej wzruszyłabyś ramionami i dalej robiła swoje? wink Sami nadajecie zdaniu teściów takie znaczenie.

112

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Miało być inaczej, a wyszło jak zawsze. I tak już od 10 lat. Po takim czasie to już nic nie powinno Ciebie dziwić ani zaskakiwać.

113

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Tu nie ma recepty na zachowanie takie czy inne, bo w grę wchodzą emocje, tym bardziej  jak nie trawi się drugiej strony, to ciężko mówić o jakimkolwiek porozumieniu.
Narzeczony to duże dziecko, bez własnego zdania i tak się szarpie między tobą, a rodzicami, bo brakuje mu umiejętności, dyplomacji w relacjach wy, a jego rodzice.

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Moim zdaniem nie każdy potrafi mówić tak żeby go słuchano i narzucać innym swoją wolę. To wymaga lat praktyki, albo pracy z ludzmi i klientami na codzień- hotelarstwo, gastronomia, sprzedaż- zeby być w tym dobrym.
Ty zdecydowanie tego nie umiesz, jesteś agresywna, uszczypliwa, bierzesz wszystko do siebie. Umiesz albo być popychadłem albo roszczeniową pyskatą gówniarą. I to jest okej, wiekszość młodych kobiet tego nie umie. Skoro nie umiesz to nie nauczysz się tego nagle. O prawdziwości mojej tezy świadczy, że mimo komunikacji z partnerem i teściami nadal nie jesteś zadowolona z efektu. Dlatego polecam zmianę metod.
Nie mówić, nie negocjować a stawiać ich przed faktem dokonanym.
Planujecie ślub, zmiast wysyłać im zdjęcie sali i plotkować że szukacie kapeli postawić ich przed faktem dokonanym-zaliczka wpłacona, termin zabookowany, zaproszenia przygotowane. Rano dajecie je teściom, wypijacie kawkę w 10 minut i lecicie bo przecież trzeba reszte rodziny obsokczyć. Tak samo z mieszkaniem. Po co zapraszać ich na stan surowy skoro ojciec to zapalony budowlaniec i zapali się do remontu? Naściemniajcie że jedziecie na urlop-na którym już byliście 3 miesiące temu wink -, potem że nie macie czasu bo w pracy coś, potem że macie CoVid i pach, za 2 miesiące zapraszacie ich na gotowe. Nie ma problemu bo oni nie mają wglądu w etap planowania i podejmowania decyzji, albo zapodajecie info z kilkumiesięcznym opóżnieniem, żeby już nie mieli pola na biadolenie i sceny. To są luźne pomysły - szczegóły dopracujesz sama, codzi o generalny klimat waszych relacji.
A jak nie to po prostu kłamcie. W tym momencie znacie ich na tyle że wiecie co zrobią więc możecie filtrowac content. Macie już 28 lat dacie radę! I mówę to jako posiadacz małej yamahy o której moi rodzice nie wiedzą, bo ło la boga dawcy organów, śmierć na kołach. Wystarczy przykryć brezentem w garażu i problem z głowy.
Wiem, że taka metoda nie jest dla każdego, oraz moja argumentacja nie przekona każdego bo ma pewne luki. Wymaga też od ciebie i partnera postawy MY. My organizujemy swoje życie, my radzimy sobie sami, my nie oglądamy się na nikogo, czyli teamwork! Padł pomysł autorka moze sobie zrobic z nim co chce, nie jest to prawda objawiona której będę bronić wink

Posty [ 66 do 114 z 114 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024