Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 114 ]

Temat: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Będzie długi post. Jesteśmy razem 10 lat, mamy po 28, jesteśmy zaręczeni i planujemy ślub. Pochodzimy oboje z tego samego miasta, mieszkamy razem 200 km od niego. On jest jedynakiem.
Wypisze wszystko co mi leży w punktach... proszę doradźcie, czy to dla was też taki duży problem, bo mi siada psychika.
1. Za każdym razem kiedy wracamy do domów rodzinnych i wychodzimy sobie gdzieś wieczorem, jego rodzice komentują „o już, muszą wychodzić, już muszą jeść na mieście”
2. Każde wakacje jakie mamy to wypisywanie jego mamy codziennie od rana co robimy, czy on już był na śniadanku, co będziemy dzisiaj robić i dlaczego nie odpisuje.
3. Dowiedziałam się ostatnio, że jego mama w jakiejś dyskusji powiedziała do swojego męża „ona to nawet pierścionka zaręczynowego nie nosi”. Nie wiem jakie były okoliczności, facet niby to słyszał zza ściany.
4. Komentarze jego ojca dotyczą wszystkiego. Ja bym tak nie zrobił w mieszkaniu, kto tak nisko montuje piekarnik? Jak mogliście czegoś nie sprawdzić wcześniej? Ja bym sobie na to nie pozwolił? Nasz pies choruje? Wy to z tym psem ciągle musicie coś mieć, skomentowane z uśmieszkami.
5. Chcieliśmy kupić mieszkanie, kredyt narzeczony brał na siebie. Napisał coś o tym rodzicom, za chwilę dostałam parę wiadomości od jego mamy „nie mogę się dodzwonić do X, powiedz mu że ma nie brać tego mieszkania na ulicy Y, bo ja sobie wszystko sprawdziłam i to jest niedaleko lokalu usługowego”.
6. Kupił mieszkanie, niedawno był odbiór. Poprosił tatę o przyjazd na ten odbiór, żeby zobaczyć czy wszystko jest okej. Przyjechał tata z mamą, więc odbieraliśmy mieszkanie w czwórkę. Pierwsze co powiedziała jego mama, to „Kubusiu, dlaczego nie przesunąłeś tej ściany? Przecież cię prosiłam”. Byliśmy tam prawie dwie godziny i przez cały czas rozmawiali praktycznie tylko z nim. Podoba ci się? Jak sobie tutaj urządzisz? Ale masz ładny blok, a może tutaj wstawisz wannę? Zwracał im uwagę że jesteśmy razem i to nie jest tylko jego mieszkanie, ale ignorowali to. Potem miało nastąpić przekazanie kluczy, a jego tata wyciągnął rękę i powiedział „dziękuję, to ja sobie biorę te klucze, bo będę tutaj sobie przyjeżdżał na remont” narzeczony wtedy powiedział „a dlaczego ty?” A jego tata „a kto niby? Ty?”. Wtedy już nie wytrzymałam i powiedziałam „jeśli jest pan taki chętny do robienia to super, my sobie weźmiemy urlop i wrócimy na gotowe”. I po tym wyszliśmy, pojechaliśmy do obecnego mieszkania na obiad. Zajął trochę dłużej, więc powiedziałam żeby wszyscy zjedli, a ja mam lekarza, więc sobie nałożę jak wrócę. Wyszłam, wróciłam, narzeczony pyta czy nałożyć mi obiad, powiedziałam że teraz nie, dopiero co przyszłam. Jego mama „nałóż jej”, a ja mówię że teraz dziękuję, zaraz sobie wezmę. Jego mama znowu do niego „nałóż jej”. A on mówi „ale przecież powiedziała że nie chce, więc nie”. A jego mama na to „ale ona się wstydzi”. Ja wtedy mówię „dziękuję ale nie wstydzę się w swoim własnym domu”. No i po tym chyba przyszła teściowa się obraziła, bo tak jak przez cały odbiór ucieszona komentowała wszystko, tak teraz nagle nie odzywała się przez całą godzinę, aż do ich wyjazdu. Problem jest taki, że oni myślą, że wyremontują nam całe to mieszkanie, narzeczony też twierdzi że to jest super pomoc i zaoszczędzenie pieniędzy. Ale ja wiem jak to będzie wyglądało, wiem że będą się wtrącać i narzucać swoje wyobrażenie, więc powiedziałam mu, że nie chcę takiej pomocy i chcę zrobić ten remont z nim, nie w czwórkę, znajdziemy kogoś fachowego do pomocy.
7. Teraz kurtyna. Podczas tego przyjazdu do nas zapytali o naszego przyjaciela, który kupił sobie z żoną dom pod miastem. (Znają go z dawnych lat, jak chodziliśmy razem do szkoły, ale widzieli się bardzo dawno temu). Padła w tej rozmowie nazwa ulicy. Pojechali do domu, a za godzinę piszą do narzeczonego, że oni sobie pojechali pod ten dom zobaczyć i co to jest za ulica, nie chcieliby mieszkać w takim czymś, ciasno i nie opłaca się w ogóle brać takich domów, jak tak można.
8. Była jeszcze sytuacja, że zostawiliśmy u nich pod opieką psa. Poprosiłam, żeby nie dawać jednej konkretnej rzeczy, bo pies po tym choruje. Po odbiorze okazało się że mama mu to dała, przez co pies przez cały dzień miał biegunke.
9. Jesteśmy na etapie planowania ślubu. Odrazu zaznaczyłam, że finansujemy sobie to sami. Jego rodzice powiedzieli, że nie ma opcji, bo oni mu obiecali pieniądze więc dostanie. Pojechaliśmy obejrzeć salę, wysłaliśmy im. Ta sala jest przy naszym mieście gdzie teraz mieszkamy. Napisali dokładnie tak:
- co tak daleko, to u nas nie ma sal? tylko ludziom zrobicie problem, nikt wam tam nie przyjedzie.
- zrobicie jak chcecie, ja się dostosuję, tylko będzie problem, a sala żadna rewelacja <3
pojawił się temat, że chcemy ślub cywilny plenerowy.
- co? to jest chore nie brać ślubu kościelnego. może w ogóle nie bierzcie żadnej sali skoro to tylko cywilny, a to nie jest ślub. może się lepiej wstrzymajcie to was jeszcze natchnie. a księdza na pogrzebie też nie będzie?
Napisałam im, że ich nie proszę o zgodę gdzie ma być mój ślub, to mi odpisali, ze chyba sobie robię jaja i że takie rzeczy to sie ustala z rodzicami i się mówi co komu pasuje. Mieli do nas przyjechać następnego dnia, ale powiedzieli, że lepiej się nie widzieć, bo nie chcą sobie psuć nerwów. Następnego dnia okazało się, że są już do nas w drodze:) Jak im powiedziałam, że mieli nie przyjeżdżać, obrazili się, to powiedzieli, ze nic takiego nie napisali i że nie odwołali. Była dwugodzinna dyskusja z nimi na ten temat, skończyło się obrazą i komentarzem, że mamy ich o nic z tym ślubem już nie pytać, okej.
Mieliśmy jechać do jego rodziny w weekend, na urodziny chrześnicy. Mama mnie zaraziła jakimś wirusem, całe dwa dni wymiotowałam i spałam w łazience. Napisał, że nie przyjedziemy chorzy, odwiedzimy ich za dwa tygodnie, rodzicom też to powiedział. Jego rodzice odpisali, że to kłamstwa, krętactwa, że mu współczują, że kłamiemy, że nie mają do nas teraz zaufania. Nigdy im niczego nie powiedziałam ale napisałam do jego matki dlaczego ona ma do mnie pretensje, a ona na to, że nie będzie dyskutować i że takie życie.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Solaris (2025-08-25 11:51:47)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Mało napisałaś w temacie swego przyszłego męża, praktycznie nie ma go w tej historii, a jak jest to wypada mizernie, bezjajecznie, więc ciężko to widzę. Maminsynek, który nie potrafi odciąć pępowiny i dla świętego spokoju woli się nie wtrącać. Będą ciągle zgrzyty, bo Ty będziesz chciała postawić na swoim, ale sama jedna bez wsparcia to nie masz szans. Z czasem zaczniesz mu ciosać kołki na głowie, że fujara, że nie umie postawić się rodzicom... a on między młotem a kowadłem, zacznie mieć dosyć tej atmosfery. Facetowi zależy na tym, aby jego kobieta dobrze dogadywała się z jego matką a maminsynkowi zwłaszcza smile
Także może być z czasem tak, że on będzie mieć dość Twoich pretensji, niezadowolenia, mamusia go będzie pocieszać, jaką zołzę ma w domu jej syneczek ukochany, on w końcu uwierzy i stwierdzi, po co mu taka żona, która generuje ciągle spiny a jego rodzina jej nie lubi wink
Znam takiego, który powiedział, że żon można mieć dużo a matkę ma się jedną, także ten... Trzeba uważnie wybierać kandydata na męża, bo biorąc z nim ślub, bierzesz ślub też z jego rodziną wink


p.s I nie mnóż identycznych wątków w każdym dziale, bo zrobi się pomieszanie z poplątaniem.

3

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Zauważ, że to nie będzie twoje mieszkanie, skoro wspólnie nie wzięliście kredytu. Dlaczego?

4

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

o nim nie pisałam. próbował z nimi gadać, to były awantury. jak z mieszkaniem zwrócił uwagę, to była awantura i obraza matki, że w takim razie ona tam nie będzie jeździć. powiedział im, żeby się do niego więcej nie odzywali jak mają się tak zachowywać, bo to jest jego przyszła żona, na którą tak najechali. Kredyt wziął na siebie, bo wziął 2%, a bez małżeństwa nie można było wziąć go wspólnie.

5

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

o nim nie pisałam. próbował z nimi gadać, to były awantury. jak z mieszkaniem zwrócił uwagę, to była awantura i obraza matki, że w takim razie ona tam nie będzie jeździć. powiedział im, żeby się do niego więcej nie odzywali jak mają się tak zachowywać, bo to jest jego przyszła żona, na którą tak najechali. Kredyt wziął na siebie, bo wziął 2%, a bez małżeństwa nie można było wziąć go wspólnie.

To mogłaś połowę kredytu wziąć na siebie, a tak będziesz mieszkała nie u siebie i teściowa jeszcze nie raz ci wytknie, że nie masz nic do gadania, bo to nie jest twoje mieszkanie.
W razie rozejścia się wyjdziesz z przysłowiową reklamówką.
Przyszłych teściów nie zmienisz, męża też nie, więc się zastanów się czy chcesz tak się szarpać całe życie.
On ma toksycznych rodziców i powinien definitywnie zerwać z nimi kontakt. Albo coś do nich dotrze albo nie. Z tym, że on jest tak wychowany, nie będzie miał na to siły.

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Nie wiemy też nic o autorce czy potrafi być asertywna jak zachowuje sie na co dzień. Jak się traktują razem z mężem.
Póki co rodzice wchodzą obojgu na głowę.

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

To mogłaś połowę kredytu wziąć na siebie????????
Jak sie bierze połowę kredytu?

8

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
Perwersyjny za to szczupł napisał/a:

To mogłaś połowę kredytu wziąć na siebie????????
Jak sie bierze połowę kredytu?

W sensie jako część, ale osobno. Nie można?

9

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

nie można, takie były zasady kredytu 2%. Jeśli nie jesteś z nikim w małżeństwie, to musisz wziąć na siebie określoną ilość. Jeśli w małżeństwie, to można razem i kredyt jest większy. Nie byliśmy w małżeństwie więc nie dało rady wziąć razem kredytu. Napisałam też o tych innych sytuacjach, byłabym wdzięczna za przeczytanie.

10

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

o nim nie pisałam. próbował z nimi gadać, to były awantury. jak z mieszkaniem zwrócił uwagę, to była awantura i obraza matki, że w takim razie ona tam nie będzie jeździć. powiedział im, żeby się do niego więcej nie odzywali jak mają się tak zachowywać, bo to jest jego przyszła żona, na którą tak najechali.

Dobrze, gdy w kontaktach między matką a Tobą to on jest mediatorem, ale słabo widzę jego zdolności w tym temacie. Po takim tekście to jeśli jego matka niezbyt Cię lubi to teraz z pewnością znielubi Cię bardziej, bo jemu wybaczy wszystko, co jej powie. Także konflikt będzie dalej, chwilowo zamieciony pod dywan.

11 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-08-25 12:51:18)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Tylko co tu jeszcze dodać, racja jest po twojej stronie, ale co z tego jak z tym nic nie możesz zrobić?
Tak naprawdę to nie powinnaś w ogóle z tymi przyszłymi teściami rozmawiać, a facet też nie powienien ci wszystkiego przekazywać co oni mówią. To on powinien się z nimi szarpać jak chce, nie ty.
Po co w ogóle ich informujecie o swoich planach czy jak ostatnio, że jesteś chora i nie możecie jechać.

12

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

nie wiem, skoro oni też tam jechali, to może tak wypadało, żeby ich poinformować, że nie damy rady. Nie wiem co mam teraz robić, jestem rozbita i czuję się bardzo źle potraktowana.

13

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

nie wiem, skoro oni też tam jechali, to może tak wypadało, żeby ich poinformować, że nie damy rady. Nie wiem co mam teraz robić, jestem rozbita i czuję się bardzo źle potraktowana.

I nie będziesz lepiej traktowana, skoro na to przyzwalasz. Niestety nie masz za dużo ruchu, bo jesteś między młotem, a kowadłem tak jak i narzeczony.
Nie możesz zwracać uwagi na to co wypada co nie, skoro teściowie mają gdzieś jak ty się czujesz.
Powtórzę, z rodzicami powinien rozmawiać tylko twój facet i nie powtarzać tego co oni mówią o tobie i odwrotnie, trudno to jego rodzice i on musi ten ciężar ponieść, ale niech ciebie nie obciąża tym co oni mówią, sam powinien sobie z tym radzić.
On nie uniknie ciosania kołków na głowie przez ciebie i przez rodziców, jak z nimi nie zerwie relacji, a nie zerwie, bo oni mu na to nawet nie pozwolą.

14

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

no dobra, to co byście teraz zrobili na moim miejscu? tak prosto z mostu

15

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

no dobra, to co byście teraz zrobili na moim miejscu? tak prosto z mostu

Trudno się postawić na twoim miejscu, bo postępowanie zależy od naszego charakteru, czyli możliwości. Szkoda, że wcześniej nie reagowałaś ostrzej, byś się przekonała z jaką rodziną się wiążesz i czy jest ci z nimi po drodze.
Bo właśnie często jedynacy są tak uzależniani przez rodziców od siebie, że bez nich nie potrafią funkcjonować.
Pozostaje pogodzić się z tym, że jego rodzice będą chcieli ustawiać wam życie, albo to zaakceptować i olewać, ale robić swoje lub zrezygnować z tego związku.

16

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

nie reagowałam, kazałam partnerowi to załatwiać, bo jak ja bym się odezwała to stałabym się nagle czarnym charakterem, a synusiowi by wszystko przebaczyli smile w kwestii ślubu się postawiłam, powiedziałam im że nie proszę ich o pozwolenie i że maja się nie wtrącać, jemu ojcu powiedziałam że nawet jak coś będzie inaczej niż on chce to nie jest jego sprawa, partner stał za mną. przy tej sytuacji, że powiedzieli że zapewne udaje i kłamie i że mu współczują, to co sądzicie? napisał im, że mają się tak nie zachowywać bo jestem jego przyszłą żoną i że  mają się do niego nie odzywać jeśli tacy są.

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

nie reagowałam, .

To mówisz ze 10 lat nie reagujesz, to ile czasu chodzisz z partnerem tak naprawdę?

18

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

nie reagowałam, kazałam partnerowi to załatwiać, bo jak ja bym się odezwała to stałabym się nagle czarnym charakterem, a synusiowi by wszystko przebaczyli smile w kwestii ślubu się postawiłam, powiedziałam im że nie proszę ich o pozwolenie i że maja się nie wtrącać, jemu ojcu powiedziałam że nawet jak coś będzie inaczej niż on chce to nie jest jego sprawa, partner stał za mną. przy tej sytuacji, że powiedzieli że zapewne udaje i kłamie i że mu współczują, to co sądzicie? napisał im, że mają się tak nie zachowywać bo jestem jego przyszłą żoną i że  mają się do niego nie odzywać jeśli tacy są.

A on oczywiście toczka w toczkę tobie wszystko przekazuje, więc mu powiedz, że nie interesuje cię to co mówią jego rodzice, ma ci tego nie powtarzać. A on skarży się  tobie jak dziecko, ta wiedza do niczego ci nie jest potrzebna, niech on się z nimi „boksuje”.
Ty z jego rodzicami nie rozmawiaj, nie tłumacz, nie dyskutuj, najlepiej jakby się obrazili, mielibyście na jakiś czas święty spokój, bo na zawsze to na pewno się nie da.
Postaw na swoim i nie zgadzaj się, żeby remont wam robił jego ojciec, bo za tym pójdzie meblowanie przez jego matkę. I zrobią to jak oni będą chcieli, a nie tak jak ty.

19

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

10 lat jesteśmy razem, i od 10 lat są z nimi problemy. już od początku wpieprzali nam się w związek i wiecznie wiedzieli lepiej, wszystko komentowali.

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

10 lat jesteśmy razem, i od 10 lat są z nimi problemy. już od początku wpieprzali nam się w związek i wiecznie wiedzieli lepiej, wszystko komentowali.

Na początku pozwoliłaś im na wszystko i teraz masz tego wynik. Zmienić to będzie bardzo trudno. Musisz miec w sobie dużo pewnosci siebie i odwagi by tesciow punktować za kazdym razem Twoj facet musi stać z Tobą murem.  Zwsze reaguj ze spokojem z pewnoscia siebie bez emocji jak Kapitan Spok ze Star Trek. Jak sie obrażą co z tego. Np
-teściowa te białe firanki są okropne.
Ty - ma mama rację za tydzien będą jeszcze bardziej białe

21

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

10 lat jesteśmy razem, i od 10 lat są z nimi problemy. już od początku wpieprzali nam się w związek i wiecznie wiedzieli lepiej, wszystko komentowali.

To wiedziałaś na co się piszesz, bo jak sama widzisz nic się nie zmienia, a jeżeli się zmieni to nie na lepsze, bo po ślubie mąż już nie będzie miał siły im się nawet stawiać.

Niektóre teściowe dają popalić, czytałam jak jedna teściowa wpraszała się do syna i jego rodziny, po prostu przyjeżdżała i stała pod drzwiami, także nie było opcji, żeby nie wpuścić, w tym czasie synowa wychodziła z domu, to musisz wiedzieć jak to może wyglądać, tym bardziej jak będziecie mieli dzieci, bo przecież do wnuków będzie przyjeżdżała kiedy będzie chciała i uwag nie zabraknie.

22

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

wiesz co, doszło do momentu że ja ich na oczy nie chce widzieć. nie po tym jak naskoczyli na mnie, że okłamuję, żeby się z nimi nie widzieć. teraz już w ogóle nie będę miała ochoty ich widzieć, tylko wiem że każdy telefon od mamusi do synusia będzie mnie doprowadzał do szału, bo oni się pewnie pogodzą, a mnie będą wytykać. czego ja teraz powinnam wymagać od narzeczonego?

23

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Trwasz w tym już 10 lat i przez ten cały okres, a to szmat czasu, nie nastąpił żaden, najmniejszy chociaż progres w Waszych relacjach? Mimo to Ty nadal tolerujesz taki stan rzeczy i jednocześnie nieprzerwanie walczysz z wiatrakami. Jak myślisz, ile jeszcze dasz radę wytrzymać?

24

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

nie wiem, najwidoczniej wcześniej bylam dzieckiem, które nigdy nie było w poważnej relacji i nie byłam na tyle odważna, żeby się stawiać. byłam wiecznie niesmiała i głupio było mi się odezwać, za to mój narzeczony to jest moja miłość życia. a ich tolerowałam bo i tak mieszkaliśmy daleko, dałam sobie wmawiać rzeczy, ale od jakichś dwóch lat już koniec z tym. tylko że nie zapomnę o tym na pewno i już ich nigdy nie polubię i jestem do nich mega źle nastawiona, przez co już są teraz sprzeczki z partnerem, bo niby zwraca im uwagę i ma już dość mojego najeżdżania na nich. Ale jak potrafił się pokłócić z matką i jej napisać, dużo mocnych słów, to jego tata jest taki złośliwy że on jeszcze do niego wypisuje smsy po tym wszystkim. naprawdę mam dość tych ludzi, chciałabym żebyśmy się oboje od nich odcięli.

25

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Twój partner z czasem wycofa się całkowicie albo zerwie definitywnie kontakty z rodziną. To pierwsze jest jak najbardziej prawdopodobne, zaś na to drugie nie liczyłbym w ogóle. Powinnaś bardzo poważnie przemyśleć to wszystko i szczerze porozmawiać o tym ze swoim partnerem. Musisz wiedzieć na czym stoisz, bowiem fundamenty Waszego związku są raczej słabe po tych 10 latach.

26

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

no dobra, to co byście teraz zrobili na moim miejscu? tak prosto z mostu

Ja bym wzięła na luz i nie przejmowałabym się tak aż tak bardzo. Druga sprawa nie mówiłabym wszystkiego rodzicom, miałabym z narzeczonym wspólne sekrety.  Do rodziców podeszłabym z uśmiechem, trochę wyjaśnienia by się przydało, trochę żartów i powinni dać sobie spokój. Pamiętanie o drobnych upominkach z okazji wizyt, zagadanie ich. Jak się dowiedzą, że razem dobrze sobie dajecie radę i macie własne pomysły na życie z czasem może dadzą sobie spokój. Polecałabym wam trochę więcej pewności siebie i niezgadzanie się na dopuszczanie do waszych spraw łącznie z radzeniem się ich na jakiś temat.

27

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

wiesz co, doszło do momentu że ja ich na oczy nie chce widzieć. nie po tym jak naskoczyli na mnie, że okłamuję, żeby się z nimi nie widzieć. teraz już w ogóle nie będę miała ochoty ich widzieć, tylko wiem że każdy telefon od mamusi do synusia będzie mnie doprowadzał do szału, bo oni się pewnie pogodzą, a mnie będą wytykać. czego ja teraz powinnam wymagać od narzeczonego?

Problem w tym, że niczego nie możesz wymagać, bo on ma swój rozum i sam musi układać stosunki ze swoimi rodzicami.
Więc jak będziesz na nim cokolwiek wymuszać, to on i tak będzie cię okłamywał i kombinował, bo musi działać na dwa fronty, to zawsze są jego rodzice, choć toksyczni ale tacy jeszcze bardziej uzależniają i będą go wbijać w poczucie winy, oni mu nie dadzą spokoju.
Może pomogłaby mu terapia, bo zwariuje w takich kleszczach.

28

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
Tamiraa napisał/a:
aleks178 napisał/a:

no dobra, to co byście teraz zrobili na moim miejscu? tak prosto z mostu

Ja bym wzięła na luz i nie przejmowałabym się tak aż tak bardzo (…) Do rodziców podeszłabym z uśmiechem, trochę wyjaśnienia by się przydało, trochę żartów i powinni dać sobie spokój. Pamiętanie o drobnych upominkach z okazji wizyt, zagadanie ich.

Za piękne, żeby mogło być prawdziwe…

29 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2025-08-25 17:51:14)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
wieka napisał/a:
Tamiraa napisał/a:
aleks178 napisał/a:

no dobra, to co byście teraz zrobili na moim miejscu? tak prosto z mostu

Ja bym wzięła na luz i nie przejmowałabym się tak aż tak bardzo (…) Do rodziców podeszłabym z uśmiechem, trochę wyjaśnienia by się przydało, trochę żartów i powinni dać sobie spokój. Pamiętanie o drobnych upominkach z okazji wizyt, zagadanie ich.

Za piękne, żeby mogło być prawdziwe…

Próbować można, a wzięte z doświadczeń znajomego małżeństwa, bo ja taka mądra nie jestem.

30

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
Tamiraa napisał/a:
wieka napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

Ja bym wzięła na luz i nie przejmowałabym się tak aż tak bardzo (…) Do rodziców podeszłabym z uśmiechem, trochę wyjaśnienia by się przydało, trochę żartów i powinni dać sobie spokój. Pamiętanie o drobnych upominkach z okazji wizyt, zagadanie ich.

Za piękne, żeby mogło być prawdziwe…

Próbować można, a wzięte z doświadczeń znajomego małżeństwa, bo ja taka mądra nie jestem.

Z tym, że to u wszystkich się nie sprawdzi.

31 Ostatnio edytowany przez Meralda (2025-08-25 18:23:44)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Aleks, warto bys zmienila podejscie do rodzicow przyszlego meza. Utwierdzanie sie w niecheci moze zniszczyc Twoje malzenstwo. Naucz sie komunikowac wprost.  Na przyklad na propozycje remontu odpowiedzialas:  „jeśli jest pan taki chętny do robienia to super, my sobie weźmiemy urlop i wrócimy na gotowe”. Rozumiem, ze miala to byc ironia, ale moze nie. Jesli nie chcesz ich ingerencji, to jasno powiedz: Nie, dziekuje, remont zrobimy sami. I tak dalej i tak dalej, tylko jasne i szczere przekazy. Jesli chcesz pomocy od rodzicow narzeczonego to uzgodnij z nim, w jakim zakresie i popros ich o nia a pozniej podziekuj. Jesli beda chcieli pomoc, ale jednoczesnie decydowac, lepiej zrezygnowac z pomocy na ogol. Jasne, otwarte komunikaty, zadnego tlumaczenia sie czy zachowan pasywno-agresywnych.

32

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

ale wiecie, ja mam być jeszcze miła dla ludzi, którzy mnie pomijają, zarzucają kłamstwo, piszą do mojego przyszłego męża że mu go przeze mnie szkoda? ja ich nie chcę już widzieć na oczy, ale ta sytuacja jest świeża, więc może jeszcze nie myślę trzeźwo.

33

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

ale wiecie, ja mam być jeszcze miła dla ludzi, którzy mnie pomijają, zarzucają kłamstwo, piszą do mojego przyszłego męża że mu go przeze mnie szkoda? ja ich nie chcę już widzieć na oczy, ale ta sytuacja jest świeża, więc może jeszcze nie myślę trzeźwo.

Doczytałam, że przez 10 lat znosiłaś podobne zachowania.

34

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

może nie aż takie, bo jak byliśmy dzieciakami bez planowania przyszłości, to co mieli nam takiego narzucać. byli denerwujący, narzucali swoje zdanie, kontrolowali, wypisywali, robili z nas bezmózgów bez swojego zdania. ale teraz zaczęły się poważniejsze problemy, bo mamy poważne plany. jest zakup mieszkania, planujemy ślub i tu już chcą się mocno wpieprzać. nie wiem jak z uśmiechem mogę reagować do ludzi, którzy mi piszą, że oni na moim ślubie nie będą szczęśliwi skoro nie będzie kościoła, że nasze pomysły są chore, że sala brzydka, nie potrafią z siebie dać nic miłego.

35

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

ale wiecie, ja mam być jeszcze miła dla ludzi, którzy mnie pomijają, zarzucają kłamstwo, piszą do mojego przyszłego męża że mu go przeze mnie szkoda? ja ich nie chcę już widzieć na oczy, ale ta sytuacja jest świeża, więc może jeszcze nie myślę trzeźwo.

Bycie niemiłym jest mało skuteczne w twoim wykonaniu bo oni mają cię za nic. Nawet mówią o tobie przy tobie w trzeciej osobie, co jednoznacznie wskazuje na to, ze chcesz się wżenić w rodzinę chamów.
Mogłabyś napisać troszkę więcej o postawie twojego narzeczonego gdy o aspekt kłótni na linii wy-rodzice chodzi? Stoi za tobą murem, pisałaś, ale czy zawsze? Czy po wszystkim ma do ciebie jakieś pretensje? Napisz proszę coś więcej.

36

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

może nie aż takie, bo jak byliśmy dzieciakami bez planowania przyszłości, to co mieli nam takiego narzucać. byli denerwujący, narzucali swoje zdanie, kontrolowali, wypisywali, robili z nas bezmózgów bez swojego zdania. ale teraz zaczęły się poważniejsze problemy, bo mamy poważne plany. jest zakup mieszkania, planujemy ślub i tu już chcą się mocno wpieprzać. nie wiem jak z uśmiechem mogę reagować do ludzi, którzy mi piszą, że oni na moim ślubie nie będą szczęśliwi skoro nie będzie kościoła, że nasze pomysły są chore, że sala brzydka, nie potrafią z siebie dać nic miłego.

Masz rację za dużo tego, tu się nie da z uśmiechem. A dasz radę im to wszystko w oczy powiedzieć?

37

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
Samba napisał/a:
aleks178 napisał/a:

ale wiecie, ja mam być jeszcze miła dla ludzi, którzy mnie pomijają, zarzucają kłamstwo, piszą do mojego przyszłego męża że mu go przeze mnie szkoda? ja ich nie chcę już widzieć na oczy, ale ta sytuacja jest świeża, więc może jeszcze nie myślę trzeźwo.

Bycie niemiłym jest mało skuteczne w twoim wykonaniu bo oni mają cię za nic. Nawet mówią o tobie przy tobie w trzeciej osobie, co jednoznacznie wskazuje na to, ze chcesz się wżenić w rodzinę chamów.
Mogłabyś napisać troszkę więcej o postawie twojego narzeczonego gdy o aspekt kłótni na linii wy-rodzice chodzi? Stoi za tobą murem, pisałaś, ale czy zawsze? Czy po wszystkim ma do ciebie jakieś pretensje? Napisz proszę coś więcej.

okej, a więc kłótnie zaczęły się przy odbiorze mieszkania. powiedziałam mu jak pojechali, że zachowywali się słabo i że powinien z nimi to wyjaśnić. przy najbliższej okazji kiedy był w domu rodzinnym zaczął ten temat i odjechał od nich pokłócony, bo jego matka powiedziała, że nikt jej nie będzie ustawiać i że jak mamy problem, to nie będzie tam w ogóle przyjeżdżać.
kolejna sytuacja, kiedy napisali że robie sobie jaja, odpisał że chyba sobie żartują i jedynymi osobami prezentującymi chamstwo są oni i żeby sobie nie myśleli, że oni będą kogoś ustawiać i jeszcze chwila a niczego nie będą wiedzieć. przyjechali do nas wtedy w sobotę, chociaż mieli nie przyjeżdżać, wmawiali nam że źle zrozumieliśmy, że oni nic nie odwołali, to ładnie z nimi dyskutował przez 2 godziny i tłumaczył, że po pierwsze kłamią, po drugie to mają mnie szanować bo jestem jego narzeczoną, a po trzecie to nie życzymy sobie żeby nas traktowali jak dzieci.
a teraz kiedy się doje....ali o to, że nie jedziemy na urodziny, napisał im, że ja jestem jego przyszłą żoną, żeby się do niego już więcej nie odzywali skoro mają tak mówić i że po co w ogóle do niego wypisują. że skoro jestem jego narzeczoną to mają sobie oboje z ojcem ukrócić swoje gadki, i że są katolikami od siedmiu boleści chodzącymi do kościoła co niedziele a mają w sobie tyle jadu.

38

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

może nie aż takie, bo jak byliśmy dzieciakami bez planowania przyszłości, to co mieli nam takiego narzucać. byli denerwujący, narzucali swoje zdanie, kontrolowali, wypisywali, robili z nas bezmózgów bez swojego zdania. ale teraz zaczęły się poważniejsze problemy, bo mamy poważne plany. jest zakup mieszkania, planujemy ślub i tu już chcą się mocno wpieprzać. nie wiem jak z uśmiechem mogę reagować do ludzi, którzy mi piszą, że oni na moim ślubie nie będą szczęśliwi skoro nie będzie kościoła, że nasze pomysły są chore, że sala brzydka, nie potrafią z siebie dać nic miłego.

Nie potraficie odpowiedzieć, że to wasz ślub  a wy jesteście już dorośli?

39 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-08-25 20:10:08)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Powiedzieć można wszystko, tylko co to da, rodzice chcą tak, żeby to oni byli szczęśliwi, a nie ich syn. Nie da się zrozumieć takiej postawy, ale tacy rodzice bywają.
Narzeczony też nie potrafi z nimi rozmawiać, nie jest konsekwentny, jak powiedzieli, że nie będą więcej przyjeżdżać, jak będzie ich ustawiał, to powinien powiedzieć…i dobrze.

40

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
wieka napisał/a:

Powiedzieć można wszystko, tylko co to da, rodzice chcą tak, żeby to oni byli szczęśliwi, a nie ich syn. Nie da się zrozumieć takiej postawy, ale tacy rodzice bywają.
Narzeczony też nie potrafi z nimi rozmawiać, nie jest konsekwentny, jak powiedzieli, że nie będą więcej przyjeżdżać, jak będzie ich ustawiał, to powinien powiedzieć…i dobrze.

Za mało wiadomo o autorce i narzeczonym, żeby wypracować własną opinię. Rodzice pewnie dokładają się finansowo i wysuwają swoje żądania? Nie wiem, bo inaczej skąd tyle presji z ich strony?

41

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
Tamiraa napisał/a:
wieka napisał/a:

Powiedzieć można wszystko, tylko co to da, rodzice chcą tak, żeby to oni byli szczęśliwi, a nie ich syn. Nie da się zrozumieć takiej postawy, ale tacy rodzice bywają.
Narzeczony też nie potrafi z nimi rozmawiać, nie jest konsekwentny, jak powiedzieli, że nie będą więcej przyjeżdżać, jak będzie ich ustawiał, to powinien powiedzieć…i dobrze.

Za mało wiadomo o autorce i narzeczonym, żeby wypracować własną opinię. Rodzice pewnie dokładają się finansowo i wysuwają swoje żądania? Nie wiem, bo inaczej skąd tyle presji z ich strony?

Ale nie ma takiego przełożenia, chcesz pomóc dziecku to pomagaj, ale nie oczekuj dozgonnej wdzięczności, a tym bardziej żądań.
Są po prostu tacy toksyczni rodzice i nie da się tego logicznie wytłumaczyć.

42

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
wieka napisał/a:
Tamiraa napisał/a:
wieka napisał/a:

Powiedzieć można wszystko, tylko co to da, rodzice chcą tak, żeby to oni byli szczęśliwi, a nie ich syn. Nie da się zrozumieć takiej postawy, ale tacy rodzice bywają.
Narzeczony też nie potrafi z nimi rozmawiać, nie jest konsekwentny, jak powiedzieli, że nie będą więcej przyjeżdżać, jak będzie ich ustawiał, to powinien powiedzieć…i dobrze.

Za mało wiadomo o autorce i narzeczonym, żeby wypracować własną opinię. Rodzice pewnie dokładają się finansowo i wysuwają swoje żądania? Nie wiem, bo inaczej skąd tyle presji z ich strony?

Ale nie ma takiego przełożenia, chcesz pomóc dziecku to pomagaj, ale nie oczekuj dozgonnej wdzięczności, a tym bardziej żądań.
Są po prostu tacy toksyczni rodzice i nie da się tego logicznie wytłumaczyć.

Od toksyków zazwyczaj się odcinamy.

43

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:
Samba napisał/a:
aleks178 napisał/a:

ale wiecie, ja mam być jeszcze miła dla ludzi, którzy mnie pomijają, zarzucają kłamstwo, piszą do mojego przyszłego męża że mu go przeze mnie szkoda? ja ich nie chcę już widzieć na oczy, ale ta sytuacja jest świeża, więc może jeszcze nie myślę trzeźwo.

Bycie niemiłym jest mało skuteczne w twoim wykonaniu bo oni mają cię za nic. Nawet mówią o tobie przy tobie w trzeciej osobie, co jednoznacznie wskazuje na to, ze chcesz się wżenić w rodzinę chamów.
Mogłabyś napisać troszkę więcej o postawie twojego narzeczonego gdy o aspekt kłótni na linii wy-rodzice chodzi? Stoi za tobą murem, pisałaś, ale czy zawsze? Czy po wszystkim ma do ciebie jakieś pretensje? Napisz proszę coś więcej.

okej, a więc kłótnie zaczęły się przy odbiorze mieszkania. powiedziałam mu jak pojechali, że zachowywali się słabo i że powinien z nimi to wyjaśnić. przy najbliższej okazji kiedy był w domu rodzinnym zaczął ten temat i odjechał od nich pokłócony, bo jego matka powiedziała, że nikt jej nie będzie ustawiać i że jak mamy problem, to nie będzie tam w ogóle przyjeżdżać
kolejna sytuacja, kiedy napisali że robie sobie jaja, odpisał że chyba sobie żartują i jedynymi osobami prezentującymi chamstwo są oni i żeby sobie nie myśleli, że oni będą kogoś ustawiać i jeszcze chwila a niczego nie będą wiedzieć. przyjechali do nas wtedy w sobotę, chociaż mieli nie przyjeżdżać, wmawiali nam że źle zrozumieliśmy, że oni nic nie odwołali, to ładnie z nimi dyskutował przez 2 godziny i tłumaczył, że po pierwsze kłamią, po drugie to mają mnie szanować bo jestem jego narzeczoną, a po trzecie to nie życzymy sobie żeby nas traktowali jak dzieci.
a teraz kiedy się doje....ali o to, że nie jedziemy na urodziny, napisał im, że ja jestem jego przyszłą żoną, żeby się do niego już więcej nie odzywali skoro mają tak mówić i że po co w ogóle do niego wypisują. że skoro jestem jego narzeczoną to mają sobie oboje z ojcem ukrócić swoje gadki, i że są katolikami od siedmiu boleści chodzącymi do kościoła co niedziele a mają w sobie tyle jadu.

Czyli chłopak stoi za tobą murem. To dobrze. Jedynie kwestia tego, jak się odnajduje w roli walczącego i jakie są perspektywy. Bo zdaje się, że szykują się wam, albo raczej jemu, dłuższe boje. Rzeczywiście po stronie chłopaka jest "ustawianie" własnych rodziców, gorzej jeśli jest to za słabe i nic nie daje. Wtedy pozostaje tobie zaingerować ale tylko wg mnie w pewnych przypadkach. Np. jeśli mówi o tobie przy tobie tak, jakby ciebie tam nie było, to nic się nie stanie, jeśli powiesz coś w stylu: "dlaczego pani mówi o mnie w trzeciej osobie skoro tu jestem? Przecież tu jestem" - chociaż nie wiem, czy ona to zrozumie.
Inny przykład, dotyczący tego esemesa o nieprzyjeżdżaniu - trzeba było pokazać im smsa, czyli wyłożyć kawę na ławę, powiedzieć, że w takim razie już macie inne plany i najlepiej wyjść.
Problem jest taki, że matka kokietuje, co traktujesz z całą powagą. Potem się nie zrozumieliście. A mogliście od razu reagować i napisać wówczas, że w takim razie zmieniacie plany... ;d
Odwaga w relacjach jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a nawet pomogła.

aleks178 napisał/a:

Mieli do nas przyjechać następnego dnia, ale powiedzieli, że lepiej się nie widzieć, bo nie chcą sobie psuć nerwów. Następnego dnia okazało się, że są już do nas w drodze:) Jak im powiedziałam, że mieli nie przyjeżdżać, obrazili się, to powiedzieli, ze nic takiego nie napisali i że nie odwołali. Była dwugodzinna dyskusja z nimi na ten temat, skończyło się obrazą i komentarzem, że mamy ich o nic z tym ślubem już nie pytać, okej.

44

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

nie powinnaś wychodzić za niego, bo bardziej Cię rajcuje wojna z jego rodzicami niż On Niż Wy. Pomyłka.
nie robisz absolutnie niczego co by zrobiła zakochana kobieta dla swojego partnera.

45

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
Ela210 napisał/a:

nie powinnaś wychodzić za niego, bo bardziej Cię rajcuje wojna z jego rodzicami niż On Niż Wy. Pomyłka.
nie robisz absolutnie niczego co by zrobiła zakochana kobieta dla swojego partnera.

To mogłaś od razu napisać co ona powinna robić, rzucenie takiego hasła nic nie daje.

46

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
Ela210 napisał/a:

nie powinnaś wychodzić za niego, bo bardziej Cię rajcuje wojna z jego rodzicami niż On Niż Wy. Pomyłka.
nie robisz absolutnie niczego co by zrobiła zakochana kobieta dla swojego partnera.

Ela daleko posunięte wnioski.  Tak na podstawie paru informacji?

A co zakochana kobieta powinna zrobic?

47

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

po pierwsze zrozumieć że On nie wyrzeknie się rodziców i że stawiając go jako swojego obrońcę pomiedzy nimi a nią zniszczy swój związek. Nie moze stawiać siebie w pozycji małej dziewczynki.
niech udowodni, że jest dorosła. Widziałam takie Mamuśki i Tatuśków. Wystarczy być asertywnym

48

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
Tamiraa napisał/a:
aleks178 napisał/a:

no dobra, to co byście teraz zrobili na moim miejscu? tak prosto z mostu

Ja bym wzięła na luz i nie przejmowałabym się tak aż tak bardzo. Druga sprawa nie mówiłabym wszystkiego rodzicom, miałabym z narzeczonym wspólne sekrety.  Do rodziców podeszłabym z uśmiechem, trochę wyjaśnienia by się przydało, trochę żartów i powinni dać sobie spokój. Pamiętanie o drobnych upominkach z okazji wizyt, zagadanie ich. Jak się dowiedzą, że razem dobrze sobie dajecie radę i macie własne pomysły na życie z czasem może dadzą sobie spokój. Polecałabym wam trochę więcej pewności siebie i niezgadzanie się na dopuszczanie do waszych spraw łącznie z radzeniem się ich na jakiś temat.

Mam to samo podejście.
I w ogóle uważam że autorka trochę przesadza. Z moich obserwacji wynika, ze to bardzo typowe zachowania teściów - wściubianie nosa i naciski na ślub kościelny. Trzeba z uśmiechem i grzecznie po prostu odmawiać.
Żadnych "ja nie chce ich widzieć na oczy już więcej!" - bo oni tak naprawdę niczego złego nie zrobili i na swój sposób przecież pomagają.

Odpuść trochę autorko, bo jesteś mega zacietrzewiona. Bądź asertywna, ale nie wredna.

Wasze wzajemne lubienie się to także Twój wkład, a nie tylko ich.

49 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-08-26 01:52:55)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Sytuacja jest toksyczna, ale to też nie jest tak, że jesteś Autorko bez winy.
Dużo tu jest obrażania się, jakichś siłowych gierek, a trzeba asertywności i konsekwencji. 

Jest takie proste, ale niezwykle skuteczne stwierdzenie: "nie życzę sobie" - i tu pojawia się wyartykułowane wprost, czego sobie nie życzysz. Na przykład: "nie życzę sobie, żeby państwo wtrącali się w nasz ślub", "nie życzę sobie, aby mówiła pani do mnie takim lekceważącym tonem" itp. Ono nikogo nie obraża, za to klarownie i stanowczo przedstawia Twoje stanowisko.
Sama wypróbowałam wiele razy i chyba nie zdarzyło się, żeby nie wywołało zamierzonego efektu, nawet jeśli kogoś na chwilę zapowietrzy wink

Sposób, w jaki teraz się zachowujesz, z zasady nie wzbudza ani szacunku, ani respektu.

Dodam na marginesie, że osobiście uważam, że za pośrednictwem sms-ów nie "rozmawia się" o takich drażliwych tematach, a u Was to jest chyba na porządku dziennym. Takie kwestie załatwia się face to face.

50

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

jeżdżenie pod czyjś dom a potem wypisywanie jaki jest brzydki jest okej?
zarzucanie mi kłamstw, że insynuuję chorobę jest okej? a potem wypisywanie, że szkoda mojego narzeczonego jest okej?
kiedy pierwszy raz się postawiłam i powiedziałam, że nie chcę komentarzy, bo nie proszę ich o zgodę co do własnego ślubu była kłótnia i obraza i wprost zostało mi zakomunikowane, że są bardzo źli, a moje pisanie to biedne pisanie.

51 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2025-08-26 10:23:29)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

jeżdżenie pod czyjś dom a potem wypisywanie jaki jest brzydki jest okej?
zarzucanie mi kłamstw, że insynuuję chorobę jest okej? a potem wypisywanie, że szkoda mojego narzeczonego jest okej?
kiedy pierwszy raz się postawiłam i powiedziałam, że nie chcę komentarzy, bo nie proszę ich o zgodę co do własnego ślubu była kłótnia i obraza i wprost zostało mi zakomunikowane, że są bardzo źli, a moje pisanie to biedne pisanie.

Alex178, przemyśl swoja sytuację i co twoim zdaniem, byłoby najlepszym wyjściem. Za dużo tu padło niepotrzebnych słów, żebyś wybaczyła, ale z czasem możesz zapomnieć Oni nie są zobowiązani mówić, że dom jest ładny skoro im się nie podoba, ale to wasz dom i nie powinnaś się tym przejmować. Zarzucanie kłamstwa w tym drugim przypadku też nie powinno aż tak bardzo cię wzruszać skoro od 10 lat było podobnie. Ale już to, że szkoda narzeczonego przegięcie. I zapytałabym narzeczonego wprost czy on też tak uważa, niech powie szczerze, bo takie same argumenty będą zastosowane w rozmowach z jego rodzicami. Niech twój narzeczony się zastanowi czy rzeczywiście ślub jest dobrym pomysłem w tym przypadku.
Moim zdaniem to, że tak przesadnie reagujesz to świadectwo, że czujesz się niepewnie. A jeśli ty czujesz się niepewnie, to, co sprawiłoby, żebyś się lepiej poczuła?

52

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
Ela210 napisał/a:

po pierwsze zrozumieć że On nie wyrzeknie się rodziców i że stawiając go jako swojego obrońcę pomiedzy nimi a nią zniszczy swój związek. Nie moze stawiać siebie w pozycji małej dziewczynki.
niech udowodni, że jest dorosła. Widziałam takie Mamuśki i Tatuśków. Wystarczy być asertywnym

To jeszcze mało widziałaś, nawet nie słyszałaś, jacy mogą być toksyczni rodzice.
Asertywność na nich nie działa.
Choć zgadzam się, że jak facet będzie bombardowany z jednej strony przez rodziców z drugiej przez żonę, to się wykończy. Ale z drugiej strony jak ona sama zacznie sobie radzić z jego rodzicami, to rodzice jemu też żyć nie dadzą. On też nie powinien wszystkiego przenosić z rodziców na przyszłą żonę.
I tak źle i tak niedobrze.

53

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

jeżdżenie pod czyjś dom a potem wypisywanie jaki jest brzydki jest okej?
zarzucanie mi kłamstw, że insynuuję chorobę jest okej? a potem wypisywanie, że szkoda mojego narzeczonego jest okej?
kiedy pierwszy raz się postawiłam i powiedziałam, że nie chcę komentarzy, bo nie proszę ich o zgodę co do własnego ślubu była kłótnia i obraza i wprost zostało mi zakomunikowane, że są bardzo źli, a moje pisanie to biedne pisanie.

Zgadzam się, że nie powinnaś SMSować z teściami, a najlepiej usunąć ich z kontaktów.
Rozumiem, że oni irytują cię od dawna, też masz taki charakter, że ciężko ci to olać, więc pozostaje ograniczyć kontakty, niech się obrażają, trudno to ich problem.
Narzeczonemu zostaw jego relacje z rodzicami i powiedz mu, że nie interesuje cię ich zdanie w waszej sprawie i nie ma przenosić ich zdania na ciebie. Tym samym nie susz narzeczonemu głowy, żeby w twojej sprawie rozmawiał z rodzicami, bo jesteś z czegoś niezadowolona.

Bo faktycznie w waszych relacjach zrobiło się pomieszanie z poplątaniem. Generalnie w normalnych relacjach, nie powinno się nadawać na rodziców partnera żadnej strony, bo to nikomu nie służy, Tak jak i rodzice na partnerów swoich dzieci. Ale do tego trzeba być w miarę normalnym, bo o te relacje trzeba dbać wzajemnie, żeby chociaż były w miarę poprawne, a tutaj widać się nie da, bo jego rodzice nie wiedzą co wypada co nie, że nie można mówić wszystkiego co się ma na końcu języka.
Jak w każdych relacjach potrzebna dyplomacja.

54 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2025-08-26 11:28:40)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

widziałam dużo, bo jestem przecież najstarsza na forum big_smile
np moją ciotkę, dla której żadna kandydatka na żonę syna nie była dobra przez 10 lat.
anegdoty o jej zachowaniu były słynne w całej rodzinie, nikt nie dał rady przemówić jej do rozumu. Aż zjawiła się taka co się nie dała.
nie krzykami czy agresją, rozmową z obcą kobietą, docenianiem jej jako matki wybranka. Jak zobaczyłam jak się o niej cciepło wypowiada ciotka, nie mogłam uwierzyć- a była rozwódką z 2 dzieci starszą o d syna smile i nie chciała zostać w rodzinnym mieście.
trzeba chcieć mieć fajne małzeństwo.
wystarczy nie brać wszystkiego za złą monetę. I nie korzystać z pomocy, ale umieć za nią podziękować- przecież zawsze można wziąć sobie ekipę za 5 tys /m2 wykończą mieszkanie pod klucz, prawda?
rozumiem że 28 latków na to stać z palcem w.. więc po co teść.
rozumiem że nie prosili nigdy o pomoc z psem, mieszkaniem, dziećmi- bo zarabiają na siebie od 20 roku życia?
przecież chyba w tym mieszkaniu jak uzgadniali remont to była cisza, oburzenie poszło gdy teść chciał klucze . No pewnie powinien przez okno wchodzić? Absurdy jakieś.
wystarczyło by powiedziała: Panie Michale, Zbyszku itd, a czy moglibyśmy zrobić tak a tak- co Pan sądzi?
Forma jest też ważna.
trzeba dorosnąć. Tu nie chodzi o ocenę czyjegoś zachowania. Jak liczysz że odizolujesz chłopaka od rodziców to błędne myślenie i szkoda czasu.

55

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
Ela210 napisał/a:

widziałam dużo, bo jestem przecież najstarsza na forum big_smile
np moją ciotkę, dla której żadna kandydatka na żonę syna nie była dobra przez 10 lat.
anegdoty o jej zachowaniu były słynne w całej rodzinie, nikt nie dał rady przemówić jej do rozumu. Aż zjawiła się taka co się nie dała.
nie krzykami czy agresją, rozmową z obcą kobietą, docenianiem jej jako matki wybranka. Jak zobaczyłam jak się o niej cciepło wypowiada ciotka, nie mogłam uwierzyć- a była rozwódką z 2 dzieci starszą o d syna smile i nie chciała zostać w rodzinnym mieście.
trzeba chcieć mieć fajne małzeństwo.
wystarczy nie brać wszystkiego za złą monetę. I nie korzystać z pomocy, ale umieć za nią podziękować- przecież zawsze można wziąć sobie ekipę za 5 tys /m2 wykończą mieszkanie pod klucz, prawda?
rozumiem że 28 latków na to stać z palcem w.. więc po co teść.
rozumiem że nie prosili nigdy o pomoc z psem, mieszkaniem, dziećmi- bo zarabiają na siebie od 20 roku życia?
przecież chyba w tym mieszkaniu jak uzgadniali remont to była cisza, oburzenie poszło gdy teść chciał klucze . No pewnie powinien przez okno wchodzić? Absurdy jakieś.
wystarczyło by powiedziała: Panie Michale, Zbyszku itd, a czy moglibyśmy zrobić tak a tak- co Pan sądzi?
Forma jest też ważna.
trzeba dorosnąć. Tu nie chodzi o ocenę czyjegoś zachowania. Jak liczysz że odizolujesz chłopaka od rodziców to błędne myślenie i szkoda czasu.

Ciotka też widać z wiekiem zmądrzała, ale nie można wszystkich mierzyć jedną miarą.
Co do remontu, to się nie zgodzę, bo rozumiem, że do końca nie było uzgodnione, by teść miał robić ten remont, a on pierwszy wyciągnął rękę po klucze. Autorce chodzi o rządzenie się teścia w tym przypadku, na co ma już alergię, choć niby nic takiego, ale jednego dotknie, drugiego nie.

56

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Nie zawsze się da obłaskawić teściową, mimo starań, co nie znaczy, że trzeba drzeć koty ze sobą. Można zachować poprawne stosunki, bez wojenek podjazdowych, czasem pominąć milczeniem jakąś aluzję...Przecież mieszkać z nimi nie będą. Autorka nie bardzo potrafi rozmawiać z teściami, ma styl buńczuczny i czasem arogancki. Jakieś pokazówki robi w stylu, że pisze im złośliwie, że po co przyjeżdżają, jak mieli nie przyjeżdżać, czy do ojca, że jak chce to niech robi im remont a oni wrócą na gotowe... No jakieś to takie niezbyt odzywki do rodziców narzeczonego. I w ogóle po co ona wdaje się z nimi w jakieś niekończące się pyskówki przez smsy? To tylko nakręcanie dramy.   
To on powinien ustawić swoich rodziców tak, by zachowywali poprawne stosunki z przyszłą synową. Nie muszą jej kochać, ale skoro on ją wybrał, powinni to zaakceptować i tyle. I tu wystarczyłaby męska rozmowa z rodzicami. Męska to nie znaczy, że walnie w stół i zaklnie jak stary marynarz, tylko na spokojnie, z szacunkiem, ale stanowczo. A on nie potrafi, coś tam bąknie czasem w jej obronie, ale nie jest to przekonujące smile i jego rodzice nie traktują go zbyt poważnie, widząc w nim dalej małego synka a nie mężczyznę. Mężczyzna bez problemu potrafi postawić na swoim zarówno w kwestii remontu czy tego, jak mają traktować jego przyszłą żonę. To, że oni ją lekceważą to jego wina, bo im na to pozwala. Ona więc podwaja wysiłki, aby im pokazać, gdzie ich miejsce, ale forma sprawia, że tylko bardziej współczują synkowi wink

Zresztą nie tylko mężczyzna, ale i kobieta powinna reagować i stawiać granicę, gdy widzi, że jej rodzice lekceważąco odnoszą się do jej wybranka. Nie muszą go lubić, ale mają zachowywać się jak cywilizowani ludzie smile

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Przerzucanie emocji zabawa jak w przedszkolu.
Pora najwyższa żeby autorka dorosła.
Tesciowie robią z nią co chcą, a ona się daje jak dziecko.
@Tamira czytaj ze zrozumieniem proszę  ( mowa byla o domu ich znajomych że brzydki )

58

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
Perwersyjny za to szczupł napisał/a:

Przerzucanie emocji zabawa jak w przedszkolu.
Pora najwyższa żeby autorka dorosła.
Tesciowie robią z nią co chcą, a ona się daje jak dziecko.
@Tamira czytaj ze zrozumieniem proszę  ( mowa byla o domu ich znajomych że brzydki )

czemu dorosła
no co ja mogłam zrobić, to są tacy ludzie, o których sam partner mi powiedział, że można się stawiać, gadać, tłumaczyć, kłócić, a oni i tak nigdy tego nie zrozumieją, bo są tak uparci i uważają, że wiedzą najlepiej.
przykład:
matka wypisywała do niego na wakacjach dzień w dzień, jak jej zwrócił uwagę, że nie jest na koloniach i żeby do niego nie wypisywała, to i tak pisała i tak z każdymi kolejnymi urlopami. Jak nie odpisywał, to pisała do skutku.
Czy byłam dziecinna? Oczywiście, bo zaczęliśmy być razem jako gówniarze i jak miałam 19 lat, całe życie byłam nieśmiałą dziewczyną, która się w życiu z nikim nie pokłóciła, miałam pierwszy związek i dopiero co się wyprowadziłam do chłopaka, przyjeżdżała mi jego matka i gadała mi nad głową, że jest bałagan, to nie miałam odwagi się stawiać. Na to co mogłam zwracałam uwagę, ale dużo takich komentarzy pojawiało się za moimi plecami, o których on mnie informował.
Ślub - mieszkamy od nich 200 km, zaczęliśmy planować sobie sami, nasza komunikacja z rodzicami to telefon czy messenger, tak też przedstawił to wszystko rodzicom, bo przecież nie będziemy do nich jechać specjalnie z informacją, że na luzie oglądaliśmy sobie salę weselną.
Mam do nich taki stosunek, może jestem arogancka, ale zawsze byłam miła i głupio mi się było odezwać. Dlaczego mieliby posłuchać mnie, skoro swojego własnego syna nigdy nie posłuchali, a jak przyszedł czas konfrontacji to się po prostu obrazili?
W moim zachowaniu najpewniej też jest sporo błędów, bo ja po prostu nie miałam nigdy takich sytuacji w życiu. Zawsze unikałam konfliktów, ze swoimi rodzicami się nie kłócę, z przyjaciółmi też nie, a teraz przyszły jakieś spiny jak już planuje poważne decyzje, to mnie to trochę zestresowało i nie rozumiem...
Uważam, że wypisywanie, że jeśli nie będzie kościoła, to będzie chore, wyśmiewanie naszych pomysłów, pisaniem że nigdzie nie będą szczęśliwi... oni sami nawet nie chcą się porozumieć, oczerniają mnie, wypisują do niego głupoty na mój temat jakbym zabrała ich synka, jego matka to się zachowuje jakby sama chciała wziąć ten ślub bo nie może się pogodzić albo odciąć pępowiny.

59

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
Perwersyjny za to szczupł napisał/a:

@Tamira czytaj ze zrozumieniem proszę  (mowa była o domu ich znajomych że brzydki )

Faktycznie, sorry.

60

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:

[
Czy byłam dziecinna? Oczywiście, bo zaczęliśmy być razem jako gówniarze i jak miałam 19 lat, całe życie byłam nieśmiałą dziewczyną, która się w życiu z nikim nie pokłóciła, miałam pierwszy związek i dopiero co się wyprowadziłam do chłopaka, przyjeżdżała mi jego matka i gadała mi nad głową, że jest bałagan, to nie miałam odwagi się stawiać. Na to co mogłam zwracałam uwagę, ale dużo takich komentarzy pojawiało się za moimi plecami, o których on mnie informował.
Ślub - mieszkamy od nich 200 km, zaczęliśmy planować sobie sami, nasza komunikacja z rodzicami to telefon czy messenger, tak też przedstawił to wszystko rodzicom, bo przecież nie będziemy do nich jechać specjalnie z informacją, że na luzie oglądaliśmy sobie salę weselną.
Mam do nich taki stosunek, może jestem arogancka, ale zawsze byłam miła i głupio mi się było odezwać. Dlaczego mieliby posłuchać mnie, skoro swojego własnego syna nigdy nie posłuchali, a jak przyszedł czas konfrontacji to się po prostu obrazili?
W moim zachowaniu najpewniej też jest sporo błędów, bo ja po prostu nie miałam nigdy takich sytuacji w życiu. Zawsze unikałam konfliktów, ze swoimi rodzicami się nie kłócę, z przyjaciółmi też nie, a teraz przyszły jakieś spiny jak już planuje poważne decyzje, to mnie to trochę zestresowało i nie rozumiem...
Uważam, że wypisywanie, że jeśli nie będzie kościoła, to będzie chore, wyśmiewanie naszych pomysłów, pisaniem że nigdzie nie będą szczęśliwi... oni sami nawet nie chcą się porozumieć, oczerniają mnie, wypisują do niego głupoty na mój temat jakbym zabrała ich synka, jego matka to się zachowuje jakby sama chciała wziąć ten ślub bo nie może się pogodzić albo odciąć pępowiny.

Alex, ja tu nie widzę, żeby twój narzeczony jakoś specjalnie cię chronił. Gdy rodzice ośmielają się wypisywać do niego niepochlebne komentarze o tobie, a on się na to w rezultacie zgadza, bo jak to tłumaczyć, że pozwala na to?
Przecież tu jego rola, żeby powiedzieć: Nie życzę sobie, nie mam ochoty tego słuchać czy czytać. A on tylko tobie przekazuje, żebyś się jeszcze bardziej irytowała czy może ty masz za niego rozwiązać ten problem?

Skończyłoby się to obgadywanie jakby twój narzeczony położył temu kres. gdzieś pisałaś, że matka się z nim nie liczyła. Jak tak dalej będzie, że on nie ma nic do powiedzenia, to niestety najlepsze wyjście się odciąć.

61

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
aleks178 napisał/a:
Perwersyjny za to szczupł napisał/a:

Przerzucanie emocji zabawa jak w przedszkolu.
Pora najwyższa żeby autorka dorosła.
Tesciowie robią z nią co chcą, a ona się daje jak dziecko.
@Tamira czytaj ze zrozumieniem proszę  ( mowa byla o domu ich znajomych że brzydki )

czemu dorosła
no co ja mogłam zrobić, to są tacy ludzie, o których sam partner mi powiedział, że można się stawiać, gadać, tłumaczyć, kłócić, a oni i tak nigdy tego nie zrozumieją, bo są tak uparci i uważają, że wiedzą najlepiej.
przykład:
matka wypisywała do niego na wakacjach dzień w dzień, jak jej zwrócił uwagę, że nie jest na koloniach i żeby do niego nie wypisywała, to i tak pisała i tak z każdymi kolejnymi urlopami. Jak nie odpisywał, to pisała do skutku.
Czy byłam dziecinna? Oczywiście, bo zaczęliśmy być razem jako gówniarze i jak miałam 19 lat, całe życie byłam nieśmiałą dziewczyną, która się w życiu z nikim nie pokłóciła, miałam pierwszy związek i dopiero co się wyprowadziłam do chłopaka, przyjeżdżała mi jego matka i gadała mi nad głową, że jest bałagan, to nie miałam odwagi się stawiać. Na to co mogłam zwracałam uwagę, ale dużo takich komentarzy pojawiało się za moimi plecami, o których on mnie informował.
Ślub - mieszkamy od nich 200 km, zaczęliśmy planować sobie sami, nasza komunikacja z rodzicami to telefon czy messenger, tak też przedstawił to wszystko rodzicom, bo przecież nie będziemy do nich jechać specjalnie z informacją, że na luzie oglądaliśmy sobie salę weselną.
Mam do nich taki stosunek, może jestem arogancka, ale zawsze byłam miła i głupio mi się było odezwać. Dlaczego mieliby posłuchać mnie, skoro swojego własnego syna nigdy nie posłuchali, a jak przyszedł czas konfrontacji to się po prostu obrazili?
W moim zachowaniu najpewniej też jest sporo błędów, bo ja po prostu nie miałam nigdy takich sytuacji w życiu. Zawsze unikałam konfliktów, ze swoimi rodzicami się nie kłócę, z przyjaciółmi też nie, a teraz przyszły jakieś spiny jak już planuje poważne decyzje, to mnie to trochę zestresowało i nie rozumiem...
Uważam, że wypisywanie, że jeśli nie będzie kościoła, to będzie chore, wyśmiewanie naszych pomysłów, pisaniem że nigdzie nie będą szczęśliwi... oni sami nawet nie chcą się porozumieć, oczerniają mnie, wypisują do niego głupoty na mój temat jakbym zabrała ich synka, jego matka to się zachowuje jakby sama chciała wziąć ten ślub bo nie może się pogodzić albo odciąć pępowiny.

Od początku było błędem, że on cię informował co mówią na twój temat rodzice, a powinien był wtedy tego nie słuchać i uciąć ten temat. Ty też mu nie szusz głowy, bo on wie jakich ma rodziców.
Tak go wychowywali, że nigdy nie liczyli się z jego zdaniem, więc to się nie zmieni. Tym bardziej nie będą liczyli się z twoim.
Jeśli są bardzo nachalni, do partner powinien okresowo blokować ich numery telefonów, jak nie umie inaczej ich przystopować.
Może to coś da im do myślenia.

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

A gdzie w tym wszystkim są rodzice autorki przyjaciele znajomi?

63 Ostatnio edytowany przez madoja (2025-08-26 15:31:01)

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
Solaris napisał/a:

No jakieś to takie niezbyt odzywki do rodziców narzeczonego.

W punkt.
Rodzice mojego męża też mnie nie raz wkurzali. Oburzeni że nie robimy ślubu kościelnego. Oburzeni że ślub cywilny robimy w tygodniu (ze względu na ważną dla nas datę) i proponowali przesunięcie ślubu, choć wiedzieli jak wazna to dla nas data. smile
Ile się nasłuchałam o moim wegetarianizmie...
Albo o tym że źle urządziliśmy mieszkanie.

Ale zawsze (słownie: ZAWSZE) byłam dla nich miła, uprzejma, uśmiechnięta.
Po prostu DALEJ ROBIŁAM SWOJE. Był ślub cywilny z datą jaką my ustaliliśmy. Mieszkanie urządzamy jak chcemy. A ja nadal nie jem mięsa.
I tak z nimi nie mieszkam, więc co mi szkodziło od czasu do czasu po prostu być miłą? A gdy mówiłam że na pewno nie weźmiemy kościelnego, albo że nie zmienię swojej diety - mówiłam to z szacunkiem i grzecznie.

Boże, w życiu by mi nie przyszło do głowy pisać wredne SMSy do teściów...
Albo powiedzieć do teścia cos w stylu "rób remont, wrócę na gotowe, skoro jesteś taki mądry".
A gdzie tam. Zawsze byłam najsłodszą synową, przywoziłam prezenty, myłam naczynia po obiedzie, a potem plotkowałam z teściową o dupie Maryni.

Dlaczego? Bo po pierwsze zostałam wychowana w szacunku do starszych - nawet gdy denerwują.
Po drugie - kochałam i kocham męża, a to jego rodzice. Obojętnie co ja o nich myślałam, dla niego byli bardzo ważni. Po co miałabym stawiać go w sytuacji konfliktu?

64

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

wiesz, ale ja byłam dla nich zawsze grzeczna i notorycznie przekraczali granice. więc czemu mam być dla nich teraz miła, skoro chociażby świadomie spowodowali zatrucie naszego psa, nie szanują nas, ze ślubem były tylko negatywne gadki a potem oskarżają mnie o kłamstwo?

65

Odp: Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.
Perwersyjny za to szczupł napisał/a:

A gdzie w tym wszystkim są rodzice autorki przyjaciele znajomi?

Rozmawiałam z rodzicami, powiedzieli, że tamci nie zachowują się normalnie. Przyjaciółki powiedziały to samo, ale żeby się tym nie przejmować i pomyśleć czy ma się partnera po swojej stronie.

Posty [ 1 do 65 z 114 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Rodzice partnera, duży problem, duża kłótnia. Proszę o pomoc.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024