Ok, zrobiłam wstępnie ten quiz I Got Standards Bro. Nawet zabawny. Wyszło, że jestem down to earth. Podejrzewam, że kryterium otyłości (obesity) z uwagi że są to dane z USA może wliczać/odsiewać znacznie większy procent populacji, niż byłoby to u nas lokalnie. Tak samo dane demograficzne odnośnie rasy. No i jest problem płynności pewnych kryteriów.
Np. jest różnica między człowiekiem chorobliwie otyłym, który się niemalże toczy, a nadwagą graniczącą z otyłością u dołu skali. Jednocześnie skala BMI może już być przestarzała (jak googlałam, to odkryłam, że BMI powstało na bazie danych o zgonach w Holandii jakieś 100-200 lat temu, kiedy ludzie byli generalnie niżsi i lżejsi; niewykluczone, że to dość randomowa grupa porównawcza, aby odnosić do niej zdrowie i normę wagi dla wszystkch ludzi wszędzie).
Zmroziło mnie natomiast kryterium include / exclude married. Wydaje mi się totalnie nierozsądne pchać się w romans z mężatką/żonatym. Przepis na katastrofę dla przynajmniej jednej osoby, w tym drugiego małżonka.
Wydaje mi się dosyć postawione na głowie, żeby "zdatność" na partnera oceniać po wzroście i portfelu. Brzmi jak totalne uprzedmiotowienie i sprowadzenie mężczyzny do bankomatu i... bo ja wiem, modelu żeby pasował do szpilek?... Konfunduje mnie, że również w tym wątku (i w memach, i w mediach) faceci narzekają, że NIE SPEŁNIAJĄ tak skrojonych standardów wyznaczanych przez kobiety. Moim zdaniem jest dość obraźliwe, że te kryteria to wzrost i pensja - spłycające, materialistyczne, bardziej pasujące do zakupu gadżetu niż budowy związku. 
Więc rozumiem frustrację, jeśli kobiety na Tinderze zaraz na wstępie odstrzeliwują wszystkich poniżej wzrostu i pensji, bo to są kryteria od czapy. Co sprowadza się do frustracji, że te kobiety są takie puste i powinno chyba prowadzić do wniosku, żeby inaczej szukać partnerki do związku. Sorry jeśli zabrzmię trochę jak z ambony, ale załóżmy że facet wiąże się z taką, bo akurat ma gażę i wzrost, a potem np. firma mu bankrutuje, traci zęby w wypadku itp., a następnie skoro stracił atuty zostaje wymieniony na nowy egzemplarz. Taki powierzchowny związek bez związku i jakiejkolwiek lojalności zupełnie się nie opłaca, zostawia w razie kłopotów na lodzie. W sumie faceci mogliby odetchnąć z ulgą, że z góry wiedzą co ryzykują już na wejściu. Może dzięki niespełnianiu wyśrubowanych, ale wydumanych kryteriów, właśnie unikają popapranej i toksycznej makiety związku, z której wyjdą z traumami i alimentami.
Mignął mi gdzieś kobiecy odpowiednik Standardsów, z przesłodzoną nazwą I Got Dreams, jest lustrzany. Spodziewałam się kryteriów typu rozmiar biustu, ale nie ma. Niczym się nie różnią.