Ech, złośliwość elektroniki..
1,041 2025-04-08 13:17:02
1,042 2025-04-08 13:20:32
Priscilla, dokładnie, ale czego się nie nagra, żeby wybić się na YT. Może już pójdzie w taki model biznesowy, bo to łatwa ścieżka - masa potencjalnych odbiorców, do tego niewymagających. Wystarczy powtarzać to, co chłopcy (i ewentualnie matki dorastających synów) chcą usłyszeć.
Jeśli chodzi o Jacka Masłowskiego, nie wiem co o nim myśleć. Kojarzę, przesłuchałam kiedyś jedną rozmowę i to byłoby na tyle na ten moment. Na "lubimy czytać" można znaleźć taką oto recenzję jednej z jego książek - "Czasem święta, czasem ladacznica. Kobiecość dla odważnych":
<Dawno żadna książka mnie tak nie zirytowała. Po świetnym i pełnym, nomen omen, czułości "Czasem czułym, czasem barbarzyńcy", spodziewałam się podobnego podejścia do kobiet. Zapomnijcie. Pan Masłowski peroruje z nieznośną manierą mężczyzny nieomylnego, sprowadzając całą złożoność relacji damsko-męskich do kilku stereotypów. Wartość kobiet ogranicza się do ich młodości, urody i uległości, a seksualność budzi w nich dopiero jakiś mężczyzna, najlepiej kilka-kilkanaście lat starszy, bo mężczyźni przecież później dojrzewają, dopiero w okolicach czterdziestki.
Jednocześnie życie to dla kobiety ciągłe pole minowe. Nie może być zbyt sprawcza, bo wtedy kastruje. Jak za dobrze sobie radzi w pracy i dużo zarabia, to nikt jej nie chce, bo to godzi w ambicje mężczyzny. Nie pracuje - to wtedy dobrze, bo facet może czuć się sprawczy, chyba, że akurat zdecyduje się odejść do młodszej, to wtedy lipa, więc lepiej, żeby jednak trochę pracowała. Pójdzie za szybko do łóżka - niedobrze, bo facet lubi długo zdobywać. Nie ma ochoty na seks - jeszcze gorzej, niechybnie zaraz zostanie porzucona dla koleżanki z pracy. Mężczyzna ma tworzyć ramy wspólnego życia, a kobieta je wypełniać. Ulegle.
Mężczyźni są w książce przedstawieni jako istoty kierujące się w zasadzie wyłącznie popędem wobec młodszych kobiet. Do tego w różnych rozdziałach przedstawiane są tezy sprzeczne. W jednym, że faceci ochoczo zostają singlami, bo po co mają wchodzić w związki, skoro mogą mieć seks z tymi wszystkimi kobietami, które idą do łóżka na pierwszej czy drugiej randce. W innym, że autorzy znają mnóstwo kobiet-singielek, ale faceta to w sumie żadnego, bo oni sami być nie lubią i zawsze sobie jakąś dziewczynę znajdą. W jednym, że mężczyźni wolą młodsze, bo szukają matki dla swoich dzieci. W innym, że faceci w sumie to przede wszystkim chcą mieć kobietę, a dzieci to tylko taki skutek uboczny.
I przez całą książkę przewijają się utyskiwania, ilu to teraz jest samotnych ludzi. Drodzy autorzy, takimi książkami się do tego przyczyniacie. Tworzycie figurę myślącego tylko penisem faceta, demonicznej "tej młodszej", której bezustannie musi się obawiać zdesperowana "ta starsza". Wszystko podlewacie sosem zależności wyniesionych z domu - nieobecny ojciec, nadopiekuńcza matka i jakieś skomplikowane, wyglądające na nierozwiązywalne ciągi przyczynowo - skutkowe. Po spożyciu takiego koktajlu rozsądny człowiek powie, a na co mi to wszystko potrzebne, odpuści randki i przygarnie psa.
Mały plus za rozdział, co to znaczy dobry kochanek, były też pojedyczne sensowne myśli o metoo. Znamienne, że tam akurat pałeczkę przejmowała Joanna Drosio-Czaplińska. Notabene wcale bym się nie zdziwiła, gdyby pan Masłowski sam był facetem, który dojrzał dopiero po czterdziestce przy pomocy nowej i wiele lat młodszej partnerki i następnej porcji dzieci, tak bardzo bronił tego "atawizmu".>
Nie zachęciła mnie...
Roman, według mnie, jest bardzo zagubionym człowiekiem. Ukrywa przed "fanami" partnerkę, bo w tym środowisku kobieta w zbliżonym do niego wieku, do tego z dwójką dzieci z poprzedniej relacji, jest nie do zaakceptowania.
Podsumowując, ci wszyscy redpillowi guru nadają się do leczenia. Niektóre kanały powinny zostać zdjęte z platformy, ale niestety klikają się.
Natomiast jeśli się okazuje, że nikt, ale to absolutnie nikt nie jest mną zainteresowany, to jednak ze mną jest jakiś problem, a nie z tymi, którzy mnie nie chcą...
To jest coś czego propagatorzy RP i incele zrozumieć nie chcą.
Prawda, ale to dla nich łatwiejsza droga (mimo że prowadzi donikąd), dlatego środowisko się rozrasta.
1,043 2025-04-08 13:21:49
Ech, złośliwość elektroniki..
1,044 2025-04-08 13:38:15
Pisanie na telefonie ma swoje ciemne strony..
A tak patrząc po recenzji tej wspomnianej książki, to już mi się odechciało jej czytać..
Jeśli gość w ten sposób podchodzi do relacji damsko- męskich, to nie mam zamiaru tracić na niego czasu.
1,045 2025-04-08 13:40:42 Ostatnio edytowany przez Shoggies (2025-04-08 13:44:52)
Shoggies
Rozumiem i szanuję Twoje zdanie. Niemniej dalej pozostaje to dla mnie w pewnym sensie fascynujące. Jeśli ktoś od razu jest w stanie drugą osobę niejako sklasyfikować pod kątem atrakcyjności na tyle, że już wie, iż z tym nic nie wyjdzie a z innym nastąpi wybuch namiętności. Tym bardziej, że np Ty twierdzilas, że tamten gość wydawał się sympatyczny, miły, nawet atrakcyjny wizualnie i dobrze się z nim rozmawiało. Co innego wyraźne sygnały, które nas zniechęcają, nietaktowne zachowania lub inne tzw. " Red flagi" - w skrócie coś, co nas zdecydowanie zniechęca do tej osoby. Może mężczyzni mają inaczej, albo to ja dziwnie na to patrzę..
Przyznam się, że chyba uznaję możliwość tego zbliżenia się do siebie i zaiskrzenia w nieco opóźnionym trybie. Osobiście czerpię przyjemność z takiej właśnie miłej i ciekawej rozmowy, która może się przerodzić z czasem w coś więcej. Tym bardziej, że znam osobiście takie pary, które są ze sobą, pomimo tego, że nie od razu wytworzyła się między nimi chemia.
Hmmm, może w takim razie chodzi o różnicę w podejściu do relacji romantycznych na tzw. wstępie - jeśli dobrze rozumiem Ty dopuszczasz opcję rozwoju czegoś z kimś kto jest okej i nie jest dla Ciebie odpychający, a potem ewentualnie się coś rozwinie lub nie.
Fajnie, że ludzie się różnią:)
Roman, według mnie, jest bardzo zagubionym człowiekiem. Ukrywa przed "fanami" partnerkę, bo w tym środowisku kobieta w zbliżonym do niego wieku, do tego z dwójką dzieci z poprzedniej relacji, jest nie do zaakceptowania.
Podsumowując, ci wszyscy redpillowi guru nadają się do leczenia. Niektóre kanały powinny zostać zdjęte z platformy, ale niestety klikają się.
Dla mnie fascynacja tego środowiska Romanem jest niepojęta. Przecież ten człowiek reprezentuje wszystko to, czym oni w mężczyznach gardzą - wychowuje cudze dzieci i ma wg. ich standardów "przechodzona" partnerkę.
Biedni, nieszczęśliwi ludzie.
1,046 2025-04-08 13:43:13
Prawda, ale to dla nich łatwiejsza droga (mimo że prowadzi donikąd), dlatego środowisko się rozrasta.
Ale i tak jest malutkie, jeżeli na takim wykopie regularnie na incelskim tagu udziela się z kilkaset osób, a w sumie przewinęło się może kilka tysięcy, to przy założeniu że jednak zdecydowana większość inceli się nie udziela w internecie (a nawet często nie nazywają się tak sami) to liczba osób których można określić tym mianem to raczej nie więcej niż 100 tysięcy - pokrywałoby to się z kalkulacją różnicy między ilością mężczyzn i kobiet w wieku rozrodczym.
Te gadanie że problem incelstwa jest tak gigantyczny że połowa mężczyzn już nie rucha to raczej propagandowe bajki, nie widzę za dużo takich ludzi na ulicy.
1,047 2025-04-08 13:47:08
SamotnaWilczyca napisał/a:Prawda, ale to dla nich łatwiejsza droga (mimo że prowadzi donikąd), dlatego środowisko się rozrasta.
Ale i tak jest malutkie, jeżeli na takim wykopie regularnie na incelskim tagu udziela się z kilkaset osób, a w sumie przewinęło się może kilka tysięcy, to przy założeniu że jednak zdecydowana większość inceli się nie udziela w internecie (a nawet często nie nazywają się tak sami) to liczba osób których można określić tym mianem to raczej nie więcej niż 100 tysięcy - pokrywałoby to się z kalkulacją różnicy między ilością mężczyzn i kobiet w wieku rozrodczym.
Te gadanie że problem incelstwa jest tak gigantyczny że połowa mężczyzn już nie rucha to raczej propagandowe bajki, nie widzę za dużo takich ludzi na ulicy.
Z incelami masz rację, ale redpille? Tego jest sporo.
1,048 2025-04-08 13:48:38
SamotnaWilczyca napisał/a:Prawda, ale to dla nich łatwiejsza droga (mimo że prowadzi donikąd), dlatego środowisko się rozrasta.
Ale i tak jest malutkie, jeżeli na takim wykopie regularnie na incelskim tagu udziela się z kilkaset osób, a w sumie przewinęło się może kilka tysięcy, to przy założeniu że jednak zdecydowana większość inceli się nie udziela w internecie (a nawet często nie nazywają się tak sami) to liczba osób których można określić tym mianem to raczej nie więcej niż 100 tysięcy - pokrywałoby to się z kalkulacją różnicy między ilością mężczyzn i kobiet w wieku rozrodczym.
Te gadanie że problem incelstwa jest tak gigantyczny że połowa mężczyzn już nie rucha to raczej propagandowe bajki, nie widzę za dużo takich ludzi na ulicy.
To też jest problem tzw. baniek, jak wejdziesz w jakąś grupę w internecie i mielisz ten sam temat w kółko, a wszyscy z tej grupy klepią się po plecach i wzajemnie utwierdzają w jakimś przekonaniu (np. że faceci nie mają sensu), to pojawia się takie wrażenie, że cały świat jest właśnie taki jakim widzi go dana grupa.
1,049 2025-04-08 13:51:59
ChuopskiChłop napisał/a:SamotnaWilczyca napisał/a:Prawda, ale to dla nich łatwiejsza droga (mimo że prowadzi donikąd), dlatego środowisko się rozrasta.
Ale i tak jest malutkie, jeżeli na takim wykopie regularnie na incelskim tagu udziela się z kilkaset osób, a w sumie przewinęło się może kilka tysięcy, to przy założeniu że jednak zdecydowana większość inceli się nie udziela w internecie (a nawet często nie nazywają się tak sami) to liczba osób których można określić tym mianem to raczej nie więcej niż 100 tysięcy - pokrywałoby to się z kalkulacją różnicy między ilością mężczyzn i kobiet w wieku rozrodczym.
Te gadanie że problem incelstwa jest tak gigantyczny że połowa mężczyzn już nie rucha to raczej propagandowe bajki, nie widzę za dużo takich ludzi na ulicy.
Z incelami masz rację, ale redpille? Tego jest sporo.
A to tak, bo wielu z nich normalnie ma partnerki, czy to stałe czy krótkotrwałe, ich akurat jest od cholery i jak wszyscy domyślają się ma to związek z rozlewaniem się populizmu prawicowego na Zachodzie (AfD, Le Pen czy Trump), jakby nie spojrzeć większość tych co niedługo zagłosują na Mentzena to właśnie red pille.
Incele, a szczególnie ich blackpillowe i whitepillowe grupy są w większości niegroźne i tkwią po prostu w poczuciu beznadziei i niesprawiedliwości, za to czerwoni pigularze są bardzo wokalni i realnie mogą wpływać na wyniki wyborów w Europie.
1,050 2025-04-08 13:54:16 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2025-04-08 14:07:14)
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:...Niech każdy spotyka się z kim chce, ale niech już incele się od kobiet odwalą i przestana nam mówić jak mamy żyć.
Smutna, zgadzam się w100%.
Dlaczego my kobiety, wciąż mamy obniżać poziom, żeby faceci którzy nam nie dorównują, w końcu się "załapali" w widełki?
To już lepiej naprawdę być samej. Życie singielki nie jest znowu takie straszne, jeśli je porównać do związku z kimś, kto nam szczęścia i tak nie da.
Nawet nie chodzi o to obniżanie poziomu. Chodzi o ten ciąg myślowy, obniżysz poziom więc miłość i dolce vita aż po grób. Kobiety są za głupie bo nie potrafią zrobić rachunku zysków i strat. No nie bardzo.
A może kobieta która odrzuca faceta który jej nie pociąga już ma własny rozum i wie że zwizek z facetem który jej nie pociąga od razu nie wypali. Może to nie jest mityczne porównywanie się z koleżanką na IG, ale zwykłe doświadczenie życiowe i znajomość własnych potrzeb. Kobieta już dała kiedyś szansę listonoszowi z jednym zębem i wcale nie było fajnie jak opowiada Ola Bielicka. Zapyziały Miecio magazynier też może mieć 5 kont na tinderze za plecami żony. Tu z Oli też wychodzi seksizm oraz ocenianie ludzi przez pryzmat kasy. Szlachetny, poczciwy Miecio lisotnosz, do rany i zly milioner, karierowicz któremu nie dorastasz do pięt bo on tylko młode dziewice chce.
Mi się wydaje, że każda strona ma trochę racji. Tylko, że to czy oczekiwania są za wysokie czy nie powinien tak naprawdę weryfikować rynek - jeśli ktoś mierzy za wysoko to najwyżej będzie sam, ale godzenie się na bylejakość, bo ktoś arbitralnie uważa nasze oczekiwania za zbyt wygórowane tez jest droga do nikąd.
Ale tu jest założenie że kobiety nie widzą związków przyczynowo skutkowych w swoim życiu i incel albo pick me musi im wszystko wyjaśnić. Chodzi o tę natarczywość i nachalne narzucanie kobietom standardów.
1,051 2025-04-08 13:56:55 Ostatnio edytowany przez Julia life in UK (2025-04-08 13:59:23)
SamotnaWilczyca napisał/a:ChuopskiChłop napisał/a:Ale i tak jest malutkie, jeżeli na takim wykopie regularnie na incelskim tagu udziela się z kilkaset osób, a w sumie przewinęło się może kilka tysięcy, to przy założeniu że jednak zdecydowana większość inceli się nie udziela w internecie (a nawet często nie nazywają się tak sami) to liczba osób których można określić tym mianem to raczej nie więcej niż 100 tysięcy - pokrywałoby to się z kalkulacją różnicy między ilością mężczyzn i kobiet w wieku rozrodczym.
Te gadanie że problem incelstwa jest tak gigantyczny że połowa mężczyzn już nie rucha to raczej propagandowe bajki, nie widzę za dużo takich ludzi na ulicy.
Z incelami masz rację, ale redpille? Tego jest sporo.
A to tak, bo wielu z nich normalnie ma partnerki, czy to stałe czy krótkotrwałe, ich akurat jest od cholery i jak wszyscy domyślają się ma to związek z rozlewaniem się populizmu prawicowego na Zachodzie (AfD, Le Pen czy Trump), jakby nie spojrzeć większość tych co niedługo zagłosują na Mentzena to właśnie red pille.
Incele, a szczególnie ich blackpillowe i whitepillowe grupy są w większości niegroźne i tkwią po prostu w poczuciu beznadziei i niesprawiedliwości, za to czerwoni pigularze są bardzo wokalni i realnie mogą wpływać na wyniki wyborów w Europie.
Ja nie lubie trumpa.... tak naprawde juz nawet nie ważne kto wygra wybory w Polsce,bo ktokolwiek wygra to bedzie tragedia
1. Trzaskowski sobie sprowadzi cale stado nielegalnych imigrantow i cały Islam do Polski
2. Metzen wykonczy ludzi swoimi glupimi pomyslami platna sluzba zdrowia i płatnymi studiami
3. Nawrocki jest za glupim trumpem i jak wygra to on pewnie niestety podporzadkuje sie trumpowi
Tragedia. Nawet nie bede glosowac wogole mimo,ze mam mozliwosc za granica. Ktokolwiek wygra to juz nawet nie jest ważne,bo to i tak bedzie Tragedia przez duze T
1,052 2025-04-08 14:06:07
Ja będę głosował pewnie dla jaj, bo nie ma żadnego kandydata socjalistycznego i propaństwowego który mógłby osiągnąć sensowny wynik (dlatego Zandberg i jego 2% odpada).
Chyba od lat 90 i pojedynku Wałęsa-Tymiński nie było tak słabych czołowych kandydatów na ten urząd.
1,053 2025-04-08 14:12:13
Ja będę głosował pewnie dla jaj, bo nie ma żadnego kandydata socjalistycznego i propaństwowego który mógłby osiągnąć sensowny wynik (dlatego Zandberg i jego 2% odpada).
Chyba od lat 90 i pojedynku Wałęsa-Tymiński nie było tak słabych czołowych kandydatów na ten urząd.
Ja wogole nie glosuje-nie bede się przyczyniac do tragedii narodowej
1,054 2025-04-08 14:16:38
Zapyziały Miecio magazynier też może mieć 5 kont na tinderze za plecami żony. Tu z Oli też wychodzi seksizm oraz ocenianie ludzi przez pryzmat kasy. Szlachetny, poczciwy Miecio lisotnosz, do rany i zly milioner, karierowicz któremu nie dorastasz do pięt bo on tylko młode dziewice chce.
Dokładnie tak Taki niespełniony życiowo koleś ma nawet dużo większe tendencje do takich zachowań.
1,055 2025-04-08 14:17:56
ChuopskiChłop napisał/a:Ja będę głosował pewnie dla jaj, bo nie ma żadnego kandydata socjalistycznego i propaństwowego który mógłby osiągnąć sensowny wynik (dlatego Zandberg i jego 2% odpada).
Chyba od lat 90 i pojedynku Wałęsa-Tymiński nie było tak słabych czołowych kandydatów na ten urząd.
Ja wogole nie glosuje-nie bede się przyczyniac do tragedii narodowej
I bardzo dobrze - jak nie mieszkasz w PL i nie ponosisz potem konsekwencji wyborów nie powinnaś głosować
Dla mnie to jest absurd, że Polonia żyjąca kilka dekad w innym kraju urządza nam życie.
1,056 2025-04-08 14:24:11
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:Zapyziały Miecio magazynier też może mieć 5 kont na tinderze za plecami żony. Tu z Oli też wychodzi seksizm oraz ocenianie ludzi przez pryzmat kasy. Szlachetny, poczciwy Miecio lisotnosz, do rany i zly milioner, karierowicz któremu nie dorastasz do pięt bo on tylko młode dziewice chce.
Dokładnie tak
Taki niespełniony życiowo koleś ma nawet dużo większe tendencje do takich zachowań.
Czemu niespełniony? Czy żeby być zadowolonym z życia nie można być zwykłym magazynierem?
1,057 2025-04-08 14:39:50
SamotnaWilczyca napisał/a:SmutnaDziewczyna007 napisał/a:Zapyziały Miecio magazynier też może mieć 5 kont na tinderze za plecami żony. Tu z Oli też wychodzi seksizm oraz ocenianie ludzi przez pryzmat kasy. Szlachetny, poczciwy Miecio lisotnosz, do rany i zly milioner, karierowicz któremu nie dorastasz do pięt bo on tylko młode dziewice chce.
Dokładnie tak
Taki niespełniony życiowo koleś ma nawet dużo większe tendencje do takich zachowań.
Czemu niespełniony? Czy żeby być zadowolonym z życia nie można być zwykłym magazynierem?
Nie będę już więcej rozwijać tego tematu. No dobra... gdyby nagle wygrał kilka/kilkanaście milionów, to nie poczułby się lepiej? Jeśli tak, to co to oznacza? Skoro był spełniony jako magazynier i to w pełni zaspokajało jego potrzeby, powinien zrezygnować z nagrody lub ją komuś oddać, przeznaczyć na sierocińce, czy osoby w potrzebie, których nie stać na jakieś kosztowne leczenie itp. Myślisz, że zrezygnowałby?
1,058 2025-04-08 14:53:51 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-04-08 15:13:18)
Salomonka napisał/a:SmutnaDziewczyna007 napisał/a:...Niech każdy spotyka się z kim chce, ale niech już incele się od kobiet odwalą i przestana nam mówić jak mamy żyć.
Smutna, zgadzam się w100%.
Dlaczego my kobiety, wciąż mamy obniżać poziom, żeby faceci którzy nam nie dorównują, w końcu się "załapali" w widełki?
To już lepiej naprawdę być samej. Życie singielki nie jest znowu takie straszne, jeśli je porównać do związku z kimś, kto nam szczęścia i tak nie da.
Nawet nie chodzi o to obniżanie poziomu.
Jak patrzę na współczesne kobiety, to uważam, że nie da się bardziej obniżyć poziomu.
A to co napisałaś o znajomości własnych potrzeb - akurat mam zgoła odmienne doświadczenia. Właśnie przez brak rozpoznania własnych potrzeb (i możliwości) wiele kobiet żyje fantazjami. "Bo on się zmieni". "On taki nie jest". "To nie jego wina". I oceniają to co mają w swoim zasięgu przez pryzmat tęczowo-disneyowskich bajań o księciu z bajki czy innych "superprodukcji" jak 50 odcieni Szarego. To są wszystko dziewczęce, a później kobiece fantazje. W starciu z takimi "wzorcami", każdy poczciwy Miecio będzie wypadał szczególnie słabo. A połowa patałachów bez kręgosłupa będzie wyglądać kusząco. I potem wielkie zdziwienie, skąd u hiszpańskiego księcia akordeon....
Tu nie chodzi o to, aby równać cokolwiek w dół. Chodzi o to, aby te oczekiwania wobec mężczyzn urealnić. Są takie fajne strony opierające się na danych statystycznych. Ile facet ma mieć wzrostu, jakie zarobki, czy ma być bezdzietnym singlem, czy może być dzieciatym rozwodnikiem. Poszukajcie, wpiszcie tam swoje "przeciętne" wymagania i zobaczcie jaki % męskiej populacji realnie to spełnia. Z mojego dotychczasowego doświadczenia z zabaw ze znajomymi z takimi rzeczami, większość kobiet myliła się średnio 5-10krotnie.
Taki przykład z igotstandartsbro.com. Dane dotyczą USA.
Biały, nieżonaty facet, mający przynajmniej 100k dochodu rocznego, 180cm wzrostu, bez nadwagi i w widełkach wiekowych 20-50lat. Wiesz ilu takich jest w całym USA? 0,27% dla całego USA i 0,49% wszystkich białych facetów. A im więcej kryteriów tu wrzucisz, tym procenty bardziej lecą w dół.
Wystarczy, że sobie wymarzysz faceta regularnie ćwiczącego i już klops. Bo w PL tylko 2% ludków regularnie trenuje przez cały rok, a nie tylko z doskoku. Ostatnio dość głośno było o tym, że jest jest więcej milionerów niż kolesi z 6-ciopakiem na brzuchu.
99,9% znanych mi kobiet (wliczając w to również to forum) opisując akceptowalną przez siebie przeciętność opisuje realnie przedział 0,1-1% facetów. I o to chodzi tutejszym incelom.
1,059 2025-04-08 14:58:37
Z jednej strony jest trochę racji, ale z drugiej strony takie trochę babcine gadanie - daj szansę, idź na kawę, to dobry chłopak. Jedno to mieć wysokie oczekiwania, a co innego po prostu wiedzieć jaki typ człowieka nie pasuje i koniec.
Miałam kiedyś taką sytuację, że zaproponował mi spotykanie się chłopak, którym nie byłam zainteresowana - z wyglądu był okej, z zachowania bardzo miły, miał spoko poczucie humoru i dało się z nim o różnych sprawach pogadać, ale ja po prostu wiedziałam, że nic z tego będzie, nie było między nami chemii. Grzecznie mu podziękowałam i odmówiłam, miesiąc później zaczął się spotykać z dziewczyną, z którą teraz jest żonaty i mają rodzinę - jak widziałam interakcje między nimi, to ta chemia właśnie tam była.
Dlatego uważam, że dawanie komuś szansy, kiedy się czuje, że to nie zaiskrzy nie ma sensu. Nie ma sensu przekonywać się do kogoś na siłę.
Okej. Ale znowu zeby sie przekonac czy poczujesz do kogos chemie to trzeba sie z nim spotkac, wejsc w jakas interakcje. Chemia to jest cos co sie czuje w obecnosci danej osoby, a nie patrzac na jej zdjecie z czym mamy do czynienia w przypadku kolezanki autorki filmu.
Przeciez nawet ty sama Shoggies opisujesz tutaj swoje odczucia po SPOTKANIU sie z chlopakiem, interakcji z nim, a nie po zobaczeniu tylko jego zdjecia.
Powiem więcej, to przekonanie się do kogoś może w przyszłości zemścić się i na jednej i na drugiej osobie - bo w momentach kryzysowych, a takie zawsze następują, bardzo łatwo i szybko idzie podważyć sensowność tej relacji. Lepiej wybrać kogoś, kto jest do nas dopasowany i tyle.
Z drugiej strony mozna powiedziec, ze momemty kryzysowe nastepuja zawsze w momencie w ktorycm tej chemii juz miedzy ludzmi nie ma wiec jezeli relacja opiera sie tylko na niej to w takiej sytuacji tez bardzo szybko runie bo nie bedzie tak naprawde niczego co by ja podtrzymalo.
CHEMIA =/= DOPASOWANIE
Mi się wydaje, że każda strona ma trochę racji. Tylko, że to czy oczekiwania są za wysokie czy nie powinien tak naprawdę weryfikować rynek - jeśli ktoś mierzy za wysoko to najwyżej będzie sam, ale godzenie się na bylejakość, bo ktoś arbitralnie uważa nasze oczekiwania za zbyt wygórowane tez jest droga do nikąd.
No i przeciez rynek to weryfikuje bardzo brutalnie. Coraz wiecej osob obydwu plci jest samotnych i to nawet juz do tego stopnia, ze przestaje byc to juz problemem jednostek, a staje sie zauwazalna kwestia w dyskusjach o demografii kraju.
I mam niestety wrażenie, że panowie od czerwonej pigułki, którzy często nienawidzą kobiet albo żyją w jakiejś frustracji na nie, obrażają się na oczekiwania kobiet, bo albo ich samoocena szoruje po dnie albo naprawdę reprezentują sobą niewiele i zamiast się za siebie wziąć wolą utyskiwać na te "złe kobiety".
Akurat czerwona pigulka sama w sobie przede wszystkim propaguje wlasnie branie sie za siebie. Co nie oznacza jednak, ze jezeli dostrzega jakies bledy i patologie drugiej strony to o nich glosno nie mowi. Mizoginistyczny wydzwiek jest natomiast raczej kwestia tonu narracji poszczegolnych propagatorow i wynika z ich osobistych doswiadczen i przekonan, a nie z samej pigulki jako takiej. Incele natomiast wyznaja raczej czarna pigulke nie czerwona i o tym tez warto pamietac.
Oto film dlaczego nie warto kupować BMW X5 i golf z LPG KAŻDEMU musi wystarczyć do szczęścia....
Nie. To jest film o tym, ze warto kupic golfa z LPG jesli cie nie stac na BMW X5 na ktore niegdy cie nie bedzie stac, a golf z LPG moze okazac sie tez calkiem spoko samochodem.
Trudno mi sobie wyobrazić że pani stomatolog, menagerka w korpo, albo włascicielka dobrze prosperującego biznesu, które zapierdalały żeby być tam gdzie jest mają nagle zadowolić się listonoszem bo się stara. No nie. Niech każdy spotyka się na swoim poziomie. Albo na innym. Każdy wie co mu do szczęścia potrzebne.
Jak laska cieszy się ze związku z listonoszem bo ma jeszcze trochę zębów to super, tak trzymaj Ola Bielicka! Ja nie. Sorry not sorry.
Nalezy sobie zadac tutaj pytanie czy w takim razie czy szczescie w zwiazku wynika z pozycji spolecznej, pieniedzy i wszystkich zebow partnera czy moze jednak bardziej z tego jak sie przy nim czujesz i jakim jest towarzyszem we wspolnym zyciu. Wydaje mi sie, ze jednak to drugie...
Musisz być dziewicą żeby ogarnięty facet się tobą zainteresował. WTF? poza fetyszystami, nie spotkałam ani jednego ogarniętego kolesia który oczekuje że jego partnerka będzie młodą dziewicą. To jest fantazja na poziomie Jeffreya Epsteina.
Nikt o zdrowych zmyslach nie poszukuje konkretnie dziewicy skrslajac przy tym wszystkie inne kobiety, ale nie znaczy to tez, ze jesli bedzie mial wybor to dziewica nie bedzie pierwszym wyborem.
Jak najmniejsza ilosc dotychczasowych partnerow to tez jest cecha na ktora wielu mezczyzn zwraca duza uwage.
Niech każdy spotyka się z kim chce, ale niech już incele się od kobiet odwalą i przestana nam mówić jak mamy żyć.
Sugerujesz, ze autorka filmu jest femcelka, a ja jestem incelem? Ciekawe, ciekawe...
Roman, według mnie, jest bardzo zagubionym człowiekiem. Ukrywa przed "fanami" partnerkę, bo w tym środowisku kobieta w zbliżonym do niego wieku, do tego z dwójką dzieci z poprzedniej relacji, jest nie do zaakceptowania.
O a to bardzo ciekawe. Zdradzisz moze skad masz takie informacje o partnerce Romana. Mozna ustalic w necie, ze naprawde nazywa sie Tomasz Tomaszczyk i jest adwokatem rozwodowym (co pewnie tez ma niebagatelny wplyw na jego poglady jesli w pracy styka sie na kazdym kroku z rozwodami, itd.), ale zadnych informacji na temat jego rodziny nigdzie nie spotkalem. Az ciekaw jestem skad wiesz takie rzeczy?
Az dziwne tez, ze nikt nawet z jego przeciwnikow nie wyciagnal nigdy tego argumentu bo bylaby to prawdziwa bomba patrzac na poglady RP.
Podsumowując, ci wszyscy redpillowi guru nadają się do leczenia. Niektóre kanały powinny zostać zdjęte z platformy, ale niestety klikają się.
Tak. To prawda. Roman - prawnik rozwodowy, Carrioner skrzywdzony przez byla partnerke (choc teraz sie wypiera, ze mialo to jakikolwiek wplyw to nawet nagral kiedys film na ktorym plakal), itd.
1,060 2025-04-08 14:59:02
ChuopskiChłop napisał/a:SamotnaWilczyca napisał/a:Dokładnie tak
Taki niespełniony życiowo koleś ma nawet dużo większe tendencje do takich zachowań.
Czemu niespełniony? Czy żeby być zadowolonym z życia nie można być zwykłym magazynierem?
Nie będę już więcej rozwijać tego tematu. No dobra... gdyby nagle wygrał kilka/kilkanaście milionów, to nie poczułby się lepiej? Jeśli tak, to co to oznacza? Skoro był spełniony jako magazynier i to w pełni zaspokajało jego potrzeby, powinien zrezygnować z nagrody lub ją komuś oddać, przeznaczyć na sierocińce, czy osoby w potrzebie, których nie stać na jakieś kosztowne leczenie itp. Myślisz, że zrezygnowałby?
Hej, ale tak postawiona teza wskazuje, że bez kilku milionów na koncie nie można cieszyć się życiem xD
Nie wiem czy o to ci chodzi, ale w takim razie takie 95 procent populacji nie może być zadowolone.
1,061 2025-04-08 15:03:53
Nie będę już więcej rozwijać tego tematu. No dobra... gdyby nagle wygrał kilka/kilkanaście milionów, to nie poczułby się lepiej?
Większość ludzi kończy bardzo marnie przy takich wygranych.
Skoro był spełniony jako magazynier i to w pełni zaspokajało jego potrzeby, powinien zrezygnować z nagrody lub ją komuś oddać, przeznaczyć na sierocińce, czy osoby w potrzebie, których nie stać na jakieś kosztowne leczenie itp. Myślisz, że zrezygnowałby?
Większość takich 'milionerów' kończy w mega biedzie, bo pieniądze oddaje po rodzinie i znajomych.
Poza tym mieszasz dwie rzeczy - poczucie spełnienia życiowego z reakcją na zwykły łut szczęścia. Bez względu na własne uczucia i cele, odrzucenie takiej wygranej byłoby po prostu.....głupie. Także twoje teza jest bezpodstawna a stawiane do niej pytania są.....retoryczne.
Adekwatnym porównaniem było zapytanie jak często ludzie odrzucają awans. I wiesz co? Jest to mega częste. Bo właśnie te poczciwie Miecie nie chcą robić kariery, nie interesuje ich większy zarobek o kilkanaście procent w sytuacji, kiedy mają ponosić o wiele większą odpowiedzialność przy doświadczaniu wielokrotnie większego stresu. Było to o tyle powszechne zjawisko, że ma swoje nawet zapisy w KP. Generalnie - pracodawca może takiego pracownika nawet i zwolnić.
1,062 2025-04-08 15:04:11
99,9% znanych mi kobiet (wliczając w to również to forum) opisując akceptowalną przez siebie przeciętność opisuje realnie przedział 0,1-1% facetów. I o to chodzi tutejszym incelom.
Jest jak jest, i w sumie to zobaczymy co czas pokaże - czy nagle faceci będą tryhardować żeby te wymagania spełnić, czy po prostu będzie coraz więcej samotnych ludzi.
1,063 2025-04-08 15:09:39
Czas już to pokazuje. Mamy jeden z najniższych na świecie wskaźników zastępowalności pokoleń. Oczywiście to bardziej złożony temat, ale to jedna ze składowych.
1,064 2025-04-08 15:35:51 Ostatnio edytowany przez SamotnaWilczyca (2025-04-08 15:40:32)
SamotnaWilczyca napisał/a:ChuopskiChłop napisał/a:Czemu niespełniony? Czy żeby być zadowolonym z życia nie można być zwykłym magazynierem?
Nie będę już więcej rozwijać tego tematu. No dobra... gdyby nagle wygrał kilka/kilkanaście milionów, to nie poczułby się lepiej? Jeśli tak, to co to oznacza? Skoro był spełniony jako magazynier i to w pełni zaspokajało jego potrzeby, powinien zrezygnować z nagrody lub ją komuś oddać, przeznaczyć na sierocińce, czy osoby w potrzebie, których nie stać na jakieś kosztowne leczenie itp. Myślisz, że zrezygnowałby?
Hej, ale tak postawiona teza wskazuje, że bez kilku milionów na koncie nie można cieszyć się życiem xD
Nie wiem czy o to ci chodzi, ale w takim razie takie 95 procent populacji nie może być zadowolone.
Ja zadaję tylko pytania. Nieee, myślę, że mogą cieszyć się w jakiś sposób życiem, na tyle, na ile mają możliwości. Ale czy większość ludzi czuje się w pełni spełniona? Zwłaszcza ten wspomniany magazynier, przyznaj, ma trochę ograniczeń. Poważnie uważasz, że jest spełniony?
Większość ludzi kończy bardzo marnie przy takich wygranych.
Bez znaczenia jest to, jak kończą... Nie o to mi chodziło.
Poza tym mieszasz dwie rzeczy - poczucie spełnienia życiowego z reakcją na zwykły łut szczęścia.
Nie, bo przecież mógłby się ucieszyć, ale później oddać.
Bez względu na własne uczucia i cele, odrzucenie takiej wygranej byłoby po prostu.....głupie.
Nie byłoby głupie dla kogoś spełnionego, któremu nie brakuje. Większe prawdopodobieństwo przeznaczenia takiej wygranej na pomoc innym (potrzebującym), występuje nie w przypadku magazyniera, a kogoś kto coś ma i jest zadowolony ze swojego życia.
Adekwatnym porównaniem było zapytanie jak często ludzie odrzucają awans. I wiesz co? Jest to mega częste.
Odrzucają, bo boją się konsekwencji, jakie się z nim wiążą. Proste. Gdyby mieli awansować, ale przy tym ich obowiązki nie zmieniały się, tylko wielkość wynagrodzenia, to oczywiście, że nikt by nie rezygnował.
Bo właśnie te poczciwie Miecie nie chcą robić kariery, nie interesuje ich większy zarobek o kilkanaście procent w sytuacji, kiedy mają ponosić o wiele większą odpowiedzialność przy doświadczaniu wielokrotnie większego stresu. Było to o tyle powszechne zjawisko, że ma swoje nawet zapisy w KP. Generalnie - pracodawca może takiego pracownika nawet i zwolnić.
Dokładnie tak, ale to nie ma żadnego związku z ich poczuciem spełnienia. To jest strach, wygodnictwo, jakieś blokady wewnętrzne itd.
O a to bardzo ciekawe. Zdradzisz moze skad masz takie informacje o partnerce Romana. Mozna ustalic w necie, ze naprawde nazywa sie Tomasz Tomaszczyk i jest adwokatem rozwodowym (co pewnie tez ma niebagatelny wplyw na jego poglady jesli w pracy styka sie na kazdym kroku z rozwodami, itd.), ale zadnych informacji na temat jego rodziny nigdzie nie spotkalem. Az ciekaw jestem skad wiesz takie rzeczy?
Az dziwne tez, ze nikt nawet z jego przeciwnikow nie wyciagnal nigdy tego argumentu bo bylaby to prawdziwa bomba patrzac na poglady RP.
Nie chcę za bardzo kontynuować tego tematu, ale nie bez powodu obecnie nie możesz takich informacji już znaleźć. Roman jest po rozwodzie btw., co pewnie najbardziej na niego wpłynęło.
1,065 2025-04-08 15:44:23 Ostatnio edytowany przez Shoggies (2025-04-08 15:44:52)
Okej. Ale znowu zeby sie przekonac czy poczujesz do kogos chemie to trzeba sie z nim spotkac, wejsc w jakas interakcje. Chemia to jest cos co sie czuje w obecnosci danej osoby, a nie patrzac na jej zdjecie z czym mamy do czynienia w przypadku kolezanki autorki filmu.
Przeciez nawet ty sama Shoggies opisujesz tutaj swoje odczucia po SPOTKANIU sie z chlopakiem, interakcji z nim, a nie po zobaczeniu tylko jego zdjecia.
Tak, moje doświadczenie dotyczyło osoby, którą już znałam - i to nawet jakiś czas. Co nie zmienia faktu, że nie uważam, że ktoś musi obowiązkowo się spotkać z jakąś laską/chłopem ze zdjęcia, żeby udowodnić komuś innemu, że nie jest tą osobą zainteresowany.
Sorry, ale takie przymuszanie kogokolwiek do "spróbowania" relacji z kimś bo ta osoba jest: w miarę atrakcyjna, miła, ogarnięta, jest po prostu głupie. Jeśli ktoś czegoś nie chce, to tego nie zrobi i nie ma powodu, żeby mieć do niego o to pretensje.
Pani z filmu chciała się zabawić w swatkę i była oburzona, że koleżanka nie myśli tak jak ona - to jest dopiero słabe.
Z drugiej strony mozna powiedziec, ze momemty kryzysowe nastepuja zawsze w momencie w ktorycm tej chemii juz miedzy ludzmi nie ma wiec jezeli relacja opiera sie tylko na niej to w takiej sytuacji tez bardzo szybko runie bo nie bedzie tak naprawde niczego co by ja podtrzymalo.
CHEMIA =/= DOPASOWANIE
Mylisz chemię z pożądaniem albo zauroczeniem/zakochaniem. Chemia może występować między ludźmi, którzy nie są sobą romantycznie/seksualnie zainteresowani - np. między kolegami albo przyjaciółkami. I tak, chemia = dopasowanie. Jest jakaś wspólna rzecz, cecha, zespół doświadczeń albo energia, którą dany człowiek emanuje, co sprawia, że jest bardziej kompatybilny i zyskuje sympatię ludzi podobnych do niego.
Już to opisałam w dyskusji z Bagiennikiem - często ludzie mają tak, że widzą kogoś i myślą, "o, z tym ziomeczkiem się dogadam", "ta dziewczyna na pewno jest fajną koleżanką". To jest definicja chemii.
Jeśli człowiek musi się do kogoś przekonać na siłę, to ta cała racjonalizacja pójdzie do kosza w sytuacji kryzysu.
No i przeciez rynek to weryfikuje bardzo brutalnie. Coraz wiecej osob obydwu plci jest samotnych i to nawet juz do tego stopnia, ze przestaje byc to juz problemem jednostek, a staje sie zauwazalna kwestia w dyskusjach o demografii kraju.
Ta samotność wynika z różnych kwestii zależnie od pokolenia (np. zetki inaczej wchodzą w relacje niż millenialsi, x czy boomerzy), statusu (im zamożniejsza kobieta, tym faktycznie wyższe prawdopodobieństwo singielstwa), miejsca zamieszkania (w miastach jest więcej kobiet niż mężczyzn, na wsiach jest więcej mężczyzn niż kobiet) oraz lepszej stopy życia niż kiedyś - w przeszłości bycie w związku było musem do przeżycia na jako takim poziomie, obecnie można się utrzymać bez partnera.
Wysokie oczekiwania są w mojej opinii najmniejszym czynnikiem.
Akurat czerwona pigulka sama w sobie przede wszystkim propaguje wlasnie branie sie za siebie. Co nie oznacza jednak, ze jezeli dostrzega jakies bledy i patologie drugiej strony to o nich glosno nie mowi. Mizoginistyczny wydzwiek jest natomiast raczej kwestia tonu narracji poszczegolnych propagatorow i wynika z ich osobistych doswiadczen i przekonan, a nie z samej pigulki jako takiej. Incele natomiast wyznaja raczej czarna pigulke nie czerwona i o tym tez warto pamietac.
Nie do końca tak jest. Nie przeczę, że redpill ma pewne wartościowe wątki, ale koncentruje się na bardzo pierwotnych ustawieniach, które są mocno modyfikowane przez kulturę, więc mają średnie zastosowanie w rzeczywistości. Nie bez przyczyny duża część panów, która się zachłyśnie redpillem przechodzi przez tzw. redpill rage. Najczęściej prowadzi do pretensji wobec kobiet, że mają jakieś pragnienia - nawet jeśli nieadekwatne do ich możliwości, nadal nielogiczne jest mieć do nich pretensje, tak jakby każdemu mężczyźnie należał się związek.
A jak już jakiś pan znajdzie się w związku często fiksuje się na "trzymaniu ramy", "prowadzeniu związku" i zastanawianiu się, czy dziewczyna nie obmyśla złapania się "nowej gałęzi" albo nie fantazjuje o jakimś "chadzie" albo czy nie wrobi go w wychowywanie nieswojego dziecka.
I żeby była jasność, ja nie uważam, że wszystkie kobiety są cacy, kochane i niewinne jak aniołki. Warto mieć świadomość, że ludzie są różni i w każdej grupie są patologie, i im wcześniej się człowiek wyczuli na pewne sygnały, tym mniejsze bęcki dostanie. Natomiast świadomość tych zagrożeń, a wypatrywanie ich zza każdego winkla to dwie różne sprawy. Jedno to realizm, drugie to paranoja. Obawiam się, że dużo wyznawców RP ociera się o paranoję.
Zresztą dla równowagi, takie same schematy widzę w skrajnie feministycznych kręgach - tam wszystkie panie widzą systemowy ucisk kobiet przez wszystkich mężczyzn. Jest to w równym stopniu głupie i niebezpieczne.
Nie. To jest film o tym, ze warto kupic golfa z LPG jesli cie nie stac na BMW X5 na ktore niegdy cie nie bedzie stac, a golf z LPG moze okazac sie tez calkiem spoko samochodem.
Wiem, że to nie do mnie, ale też się odniosę - czasem warto poczekać i odłożyć na lepszą furę. Tu nie chodzi o to, żeby pogardzać Golfem, tylko, że jak ktoś marzy o BMW, to niech je sobie kupi. A Golfa niech weźmie ktoś, kto go doceni i będzie dbać.
Nalezy sobie zadac tutaj pytanie czy w takim razie czy szczescie w zwiazku wynika z pozycji spolecznej, pieniedzy i wszystkich zebow partnera czy moze jednak bardziej z tego jak sie przy nim czujesz i jakim jest towarzyszem we wspolnym zyciu. Wydaje mi sie, ze jednak to drugie...
Jedno często wynika z drugiego. Dbałość o swoje ciało (higiena, z którą wielu panów jest na bakier...) i zdrowie jest wyrazem odpowiedzialności i sumienności - choroby się mogą przytrafić każdemu, zęby mogą wypaść np. po chemioterapii, ale jest różnica między utratą zdrowia ze względu na różne czynniki losowe (np. predyspozycje genetyczne, wypadki, skutki uboczne jakiejś terapii), a bycie zaniedbanym.
Który pan schyli się po bezzębną, zniszczoną życiem, brzydką jak noc listopadowa, ale ciepłą i rodzinną dziewczynę? Podpowiem - żaden.
Gdyby mi się trafił chłop, co nie troszczy się o swoje zdrowie, uznałabym, że szybko będę musiała zostać jego opiekunką i pewnie tak samo nie będzie dbać o zdrowie naszych dzieci.
Pieniądze są jednak potrzebne na osiągnięcie pewnego minimum w życiu - miejsca do zamieszkania, założenia rodziny, opieki medycznej (mało kto korzysta z NFZ w tych czasach), małej poduszki finansowej na czarną godzinę.
Z moich obserwacji wynika, że kobiety (te z mojego otoczenia) nie czekają na miliardera, czy CEO, ale chcą partnera, z którym wspólnie osiągną (jej dochód + jego dochód) jakieś minimum do przyzwoitej stopy życia. To się nazywa odpowiedzialność i nie ma co udawać, że nie jest to ważne w przebiegu relacji.
Nikt o zdrowych zmyslach nie poszukuje konkretnie dziewicy skrslajac przy tym wszystkie inne kobiety, ale nie znaczy to tez, ze jesli bedzie mial wybor to dziewica nie bedzie pierwszym wyborem.
Jak najmniejsza ilosc dotychczasowych partnerow to tez jest cecha na ktora wielu mezczyzn zwraca duza uwage.
Tak jak kobieta, jak będzie miała do wyboru bezzębnego miłego Mietka, a stabilnego finansowo konkretnego Ziutka z mieszkaniem - wybierze Ziutka. Każda płeć ma swoje oczekiwania.
1,066 2025-04-08 15:54:15
Nie byłoby głupie dla kogoś spełnionego, któremu nie brakuje.
Oczywiście, że by było nie tyle głupie, co po prostu debilne. Podałaś skrajnie absurdalny przykład, którego realia i tak odbiegają od twoich wyobrażeń i budujesz na tym jeszcze bardziej debilną tezę. Coś na zasadzie "skoro czujesz się bezpiecznie, to po co zamykasz drzwi na klucz". Z tego samego powodu, dla którego zapinam pasy. I nie jest to strach przed wypadkiem czy brak pewności co do własnych umiejętności. To jest zasada ograniczone zaufania. A darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, tak samo jak nie przepuszcza się takich okazji koło nosa, aby tylko udowodnić jakiejś wioskowej prostaczce z internetów, że jest się spełnionym życiowo. Jedno nie ma związku z drugim. Mycie zębów nie wyklucza potrzeby czy wręcz niekiedy konieczności skorzystania z usług dentystycznych. 99,99% tych wyszydzanych przez ciebie Mieciów weźmie taką wygraną z myślą zabezpieczenia rodziny na wszelki wypadek czy zapewnienia dzieciom mniej stresującego startu w życiu niż sami doświadczyli. To ma się nijak do poczucia życiowego spełnienia. Już o statystykach co się dzieje z takimi milionerami rozmawialiśmy chyba z Shinim, albo z jednym z innych tutejszych inceli. 10% ludzi co wygrali, roztrwania w taki lub inny sposób wygraną w ciągu 5 lat. A im większa wygrana tym większe ryzyko bankructwa. To jest skala bogactwa, która zwyczajnie deprawuje lub wykracza poza możliwości pojmowania zwykłych ludzi i to prowadzi do wielu problemów. Taka historyjka. Nie bez przyczyny z.....babskiego portalu:
https://prawdziwehistorie.kobieta.pl/hi … alem-1305/
Dokładnie tak, ale to nie ma żadnego związku z ich poczuciem spełnienia. To jest strach, wygodnictwo, jakieś blokady wewnętrzne itd.
To jest bilans zysków i strat. Projektujesz na facetów jakieś własne lęki. Bo nie mówimy tu o awansach z pomocnika magazyniera na operatora wózka widłowego, tylko na dyrektora spedycji.
1,067 2025-04-08 15:59:25 Ostatnio edytowany przez ChuopskiChłop (2025-04-08 15:59:37)
Dokładnie tak, ale to nie ma żadnego związku z ich poczuciem spełnienia. To jest strach, wygodnictwo, jakieś blokady wewnętrzne itd.
Ale dlaczego niechęć do awansu jest od razu ubierana w negatywne określenia typu strach czy blokady? Czy serio ambicją każdego powinno być zajmowanie jak najwyższego stanowiska? Obecny system jest niewiarygodnie szkodliwy, bo nakładł takich bzdur do głów ludziom.
Czemu ktoś nieambitny jest od razu przedstawiany jako niespełniony bądź nieudany? Proste, bo nie chce brać udziału w wyścigu szczurów i napędzać tego zasranego kołowrotka pseudorozwoju (i przede wszystkim sprzedaży).
1,068 2025-04-08 16:09:10
Pieniądze są jednak potrzebne na osiągnięcie pewnego minimum w życiu - miejsca do zamieszkania, założenia rodziny, opieki medycznej (mało kto korzysta z NFZ w tych czasach), małej poduszki finansowej na czarną godzinę.
Z moich obserwacji wynika, że kobiety (te z mojego otoczenia) nie czekają na miliardera, czy CEO, ale chcą partnera, z którym wspólnie osiągną (jej dochód + jego dochód) jakieś minimum do przyzwoitej stopy życia. To się nazywa odpowiedzialność i nie ma co udawać, że nie jest to ważne w przebiegu relacji.
Na oszczędzanie większości nie stać. 53% ogółu społeczeństwa nic nie odkłada. Spośród pracujących, 78% deklaruje, że coś tam odkłada.
66% oszczędzających Polaków przyznało, że robi to kosztem jakości swojego życia.
Spośród oszczędzających tylko 23% ma odłożone 20tyś, a 25% ma odłożone raptem 5 tysięcy.
Statystyczny Polak ma średnio ok 36 tysięcy zł oszczędności. Dla porównania - statystyczny Niemiec ma 370tysięcy oszczędności.
Ale te dane potrafią się mocno różnić. Według innego badania - 65% ludzi oszczędzających ma odłożone mniej niż 30 tyś. I teraz uwaga - tylko 8% Polaków ma oszczędności pozwalające przeżyć rok w przypadku utraty pracy.
1,069 2025-04-08 16:22:05 Ostatnio edytowany przez SamotnaWilczyca (2025-04-08 16:28:34)
Ale Ty masz kompleksy. Za bardzo wszystko bierzesz do siebie. Myślisz, że mnie obchodzi kim jesteś? Czy magazynierem, czy kimkolwiek innym? Odpalasz się przy luźnej dyskusji, bo czujesz, że temat Cię dotyczy. To Twój problem, nie mój. Może weź sobie coś na uspokojenie.
SamotnaWilczyca napisał/a:Nie byłoby głupie dla kogoś spełnionego, któremu nie brakuje.
Oczywiście, że by było nie tyle głupie, co po prostu debilne.
Bon Jovi jest debilem, czy Ty, Jack? Ty na pewno jesteś od niego mądrzejszy, ale nikt tego nie docenił.
Na dyrektora spedycji od razu? Ze zwykłego magazyniera? Będę Cię ignorować, bo piszesz bzdury znowu, tak jak w 30-latku o rozwodach.
SamotnaWilczyca napisał/a:Dokładnie tak, ale to nie ma żadnego związku z ich poczuciem spełnienia. To jest strach, wygodnictwo, jakieś blokady wewnętrzne itd.
Ale dlaczego niechęć do awansu jest od razu ubierana w negatywne określenia typu strach czy blokady? Czy serio ambicją każdego powinno być zajmowanie jak najwyższego stanowiska? Obecny system jest niewiarygodnie szkodliwy, bo nakładł takich bzdur do głów ludziom.
Czemu ktoś nieambitny jest od razu przedstawiany jako niespełniony bądź nieudany? Proste, bo nie chce brać udziału w wyścigu szczurów i napędzać tego zasranego kołowrotka pseudorozwoju (i przede wszystkim sprzedaży).
A czy musi być najwyższe? Mowa była o magazynierze. Poza tym, z lepszych stanowisk jest tylko spedytor? Czy pasuje pod tezę, bo spedytor rzeczywiście nie ma lekko.
Podsumowując, oczywiście, że każdy może żyć tak, jak chce i może mu się też nie chcieć. Każdy ma swoje życie, ale nie ma prawa mieć pretensji do innych, którzy widzą to inaczej i chcą żyć inaczej.
1,070 2025-04-08 16:27:58 Ostatnio edytowany przez ChuopskiChłop (2025-04-08 16:31:04)
Ale Ty masz kompleksy. Za bardzo wszystko bierzesz do siebie. Myślisz, że mnie obchodzi kim jesteś?
Czy magazynierem, czy kimkolwiek innym? Odpalasz się przy luźnej dyskusji, bo czujesz, że temat Cię dotyczy. To Twój problem, nie mój. Może weź sobie coś na uspokojenie.
Podsumowując, oczywiście, że każdy może żyć tak, jak chce i może mu się też nie chcieć. Każdy ma swoje życie.
Wybacz, ale ze mnie na siłę kiedyś chcieli robić ambitniaka i krytykowali mój styl życia więc reaguje może trochę nerwowo jak ktoś moim zdaniem okazuje brak szacunku ludziom o niskich ambicjach. To, co ktoś chce osiągnąć w życiu jeśli nie łamie przy tym prawa nie powinno być krytykowane, a nawet powiem więcej, dla mnie sprzątaczka czy pielęgniarka zasługuje na dużo większy szacunek niż jakiś kapitalistyczny krwiopijca żyjący ze spekulacji czy innych piramid finansowych.
Ale ostatnie zdanie jest tu najważniejsze, i tego się trzymajmy
1,071 2025-04-08 16:29:43 Ostatnio edytowany przez SamotnaWilczyca (2025-04-08 16:40:09)
SamotnaWilczyca napisał/a:Ale Ty masz kompleksy. Za bardzo wszystko bierzesz do siebie. Myślisz, że mnie obchodzi kim jesteś?
Czy magazynierem, czy kimkolwiek innym? Odpalasz się przy luźnej dyskusji, bo czujesz, że temat Cię dotyczy. To Twój problem, nie mój. Może weź sobie coś na uspokojenie.
Podsumowując, oczywiście, że każdy może żyć tak, jak chce i może mu się też nie chcieć. Każdy ma swoje życie.Wybacz, ale ze mnie na siłę kiedyś chcieli robić ambitniaka i krytykowali mój styl życia więc reaguje może trochę nerwowo jak ktoś moim zdaniem okazuje brak szacunku ludziom o niskich ambicjach.
Ale ostatnie zdanie jest tu najważniejsze, i tego się trzymajmy
Dopisałam "ale". I tamto było do Jacka.
1,072 2025-04-08 16:47:26 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-04-08 16:56:15)
Ale Ty masz kompleksy. Za bardzo wszystko bierzesz do siebie. Myślisz, że mnie obchodzi kim jesteś? big_smile Czy magazynierem, czy kimkolwiek innym? Odpalasz się przy luźnej dyskusji, bo czujesz, że temat Cię dotyczy. To Twój problem, nie mój. Może weź sobie coś na uspokojenie. big_smile
A z główką wszystko w porządku? Awanse o jakich bajdurzysz to są de facto awanse poziome, które niczego nie zmieniają, a często są stworzone sztucznie, aby pokazać jakąś tam drabinkę rozwoju czysto teoretycznego. Z tymi nie ma nikt problemu. Jedyne sytuacje odrzuceń awansów to te realnie pionowe, z drastycznie i znacząco rosnącymi wymaganiami, obowiązkami i zakresami odpowiedzialności. Bardzo rzadko wiąże się to ze wzrostem zarobków w sposób proporcjonalny. A przynajmniej tak jest w PL. Ba, to często jest element pewnej wewnętrznej polityki i rozgrywek personalnych.
Bo tak - są awanse realnie z magazyniera do stopnia dyrektora logistycznego/spedycyjnego, bo pomiędzy już w zasadzie nic nie ma. Bo magazynier to nie tylko ten Mietek co poprzestawia kilka kartonów. To jest rozumienie czysto potoczne i podwórkowe. Najczęściej jest to człowiek odpowiadający za stan wolumenu, za organizację przyjęć i nadań towaru oraz całą resztę - która w naszym prawie potrafi być mega pojebana (bhp/ppoż/wstaw w sumie dowolne, bo wielu rzeczy nie można transportować tą samą drogą lub składować bezpośrednio obok siebie). Albo w swoim ograniczeniu, albo z chęci manipulacji stawiasz znak równości pomiędzy magazynierem, a cieciem od zamiatania, choć realnie, to często stanowisko kierownicze. Tak przynajmniej było we wszystkich firmach, w jakich pracowałem. Z tego powodu magazynier zarabiał więcej od kierowników poszczególnych działów. Pod magazynierem (w umowie mieli kierowników magazynów lub coś podobnego) byli po prostu 'pracownicy hali' lub 'pracownicy magazynowi' ewentualnie 'pracownik fizyczny' czy coś innego równie ogólnego.
Bon Jovi jest debilem, czy Ty, Jack? Ty na pewno jesteś od niego mądrzejszy, ale nikt tego nie docenił.
A przykład jednego z najbogatszych muzyków to co ma udowodnić? Przecież on jest wyceniany na ponad 400 milionów $. To jest twarz, ale za tą twarzą stoi szereg ludzi, którzy na tym zarabiają.
I jak przykład multimilionera ma się odnosić do sedna dyskusji - żeby nie projektować cech i osiągnięć może z 0,1% ludności świata na ogól - przeciętnych - facetów?
1,073 2025-04-08 16:56:15
Nie chcę za bardzo kontynuować tego tematu, ale nie bez powodu obecnie nie możesz takich informacji już znaleźć.
Roman jest po rozwodzie btw., co pewnie najbardziej na niego wpłynęło.
A to w sumie dlaczego nie chcesz kontynuowac? Rozmawiamy przeciez na temat ogolnych informacji na temat bylo nie bylo bardzo mocno juz publicznej osoby. Czyzbys weszla w posiadanie tych informacji w jakies nie do konca legalny sposob?
Tak, moje doświadczenie dotyczyło osoby, którą już znałam - i to nawet jakiś czas. Co nie zmienia faktu, że nie uważam, że ktoś musi obowiązkowo się spotkać z jakąś laską/chłopem ze zdjęcia, żeby udowodnić komuś innemu, że nie jest tą osobą zainteresowany.
Ja tez nie uwazam, ze ktos musi sie obowiazkowo spotkac z jakas laska/chlopem ze zdjecia, zeby udowodnic komus innemu, ze nie jest ta osoba zainteresowany. To by nie mialo zadnego sensu bo szlo by sie na takie spotkanie z juz z gory zalozona teza.
Mylisz chemię z pożądaniem albo zauroczeniem/zakochaniem. Chemia może występować między ludźmi, którzy nie są sobą romantycznie/seksualnie zainteresowani - np. między kolegami albo przyjaciółkami. I tak, chemia = dopasowanie. Jest jakaś wspólna rzecz, cecha, zespół doświadczeń albo energia, którą dany człowiek emanuje, co sprawia, że jest bardziej kompatybilny i zyskuje sympatię ludzi podobnych do niego.
Już to opisałam w dyskusji z Bagiennikiem - często ludzie mają tak, że widzą kogoś i myślą, "o, z tym ziomeczkiem się dogadam", "ta dziewczyna na pewno jest fajną koleżanką". To jest definicja chemii.
Jeśli człowiek musi się do kogoś przekonać na siłę, to ta cała racjonalizacja pójdzie do kosza w sytuacji kryzysu.
Okej. Faktycznie pomylilem. Ale takie rozumienie chemii kloci sie z czesciej spotykanymi stwoerdzeniami, yakimi jak takie, ze w sumie druga osoba byla spoko i fajnie sie z nia gadalo, ale nie bylo chemii wiec relacja romantyczna odpadala, itp.
No i tym bardziej przy takim rozumieniu chemii jak opisalas niemozliwym jest zeby tego wrazenia nie dalo sie zmienic pod wplywem blizszego poznania danej osoby. Bo jakas wspolna rzecz, ceche czy zespol doswiadczen jak najbardziej mozna odkryc po czasie.
Nie do końca tak jest. Nie przeczę, że redpill ma pewne wartościowe wątki, ale koncentruje się na bardzo pierwotnych ustawieniach, które są mocno modyfikowane przez kulturę, więc mają średnie zastosowanie w rzeczywistości. Nie bez przyczyny duża część panów, która się zachłyśnie redpillem przechodzi przez tzw. redpill rage. Najczęściej prowadzi do pretensji wobec kobiet, że mają jakieś pragnienia - nawet jeśli nieadekwatne do ich możliwości, nadal nielogiczne jest mieć do nich pretensje, tak jakby każdemu mężczyźnie należał się związek.
A jak już jakiś pan znajdzie się w związku często fiksuje się na "trzymaniu ramy", "prowadzeniu związku" i zastanawianiu się, czy dziewczyna nie obmyśla złapania się "nowej gałęzi" albo nie fantazjuje o jakimś "chadzie" albo czy nie wrobi go w wychowywanie nieswojego dziecka.
Ogolnie jak najbardziej sie zgadzam, ale przyczyna red pill rage sa akurat wczesniejsze bolesne doswiadczenia z plcia przeciwna czy nawet poczucie skrzywdzenia przez nia. Taki facet po prostu szuka przyczyny swoich niepowodzen i potem trafiajac na redpillowa narracje frustruje sie.
Tak jak kobieta, jak będzie miała do wyboru bezzębnego miłego Mietka, a stabilnego finansowo konkretnego Ziutka z mieszkaniem - wybierze Ziutka. Każda płeć ma swoje oczekiwania.
Owszem. Z ta tylko roznica, ze mezczyzna nie majac do wyboru Ziutki dziewicy wybierze jednak bez zalu Mietke majaca wczesniej kilku partnerow. Kobieta majac do wyboru tylko Mietka i tak bedzie czekala z uprem na Ziutka choc prawdopodbnie on nigdy sie nie pokaze.
Nie mowiac juz o tym, ze facet majac do wyboru mila Mietke bez mieszkania i niezbyt przyjemna Ziutke z willa i tak wybierze Mietke.
1,074 2025-04-08 16:59:41
Nie mowiac juz o tym, ze facet majac do wyboru mila Mietke bez mieszkania i niezbyt przyjemna Ziutke z willa i tak wybierze Mietke.
Jeśli szuka kogoś do związku - tak. Najlepsze jest to, że przecież jest na ten temat pierdylion badań z całego świata i to jest chyba jedyny ich element wspólny bez względu na kraj.
1,075 2025-04-08 17:26:28 Ostatnio edytowany przez Shoggies (2025-04-08 17:30:34)
Nie mowiac juz o tym, ze facet majac do wyboru mila Mietke bez mieszkania i niezbyt przyjemna Ziutke z willa i tak wybierze Mietke.
Pełna zgoda. Ale to chyba jest jasne, że kobiety i mężczyźni mają różne kryteria - u kobiet krąży wszystko dookoła szeroko pojętej zdolności zapewnienia kobiecie (i potencjalnym dzieciom) bezpieczeństwa (czy to w formie stabilności finansowej, czy statusu, etc), a z kolei mężczyźni szukają ciepłych i miłych kobiet, żeby były dobrymi matkami i dawały komfort psychiczny im samym.
Dlatego panom nie imponuje twarda babka z willą, a paniom nie imponuje miły facet, który nie ogarnia życia.
W kwestii oczekiwań wszystko się zgadza
Na oszczędzanie większości nie stać. 53% ogółu społeczeństwa nic nie odkłada. Spośród pracujących, 78% deklaruje, że coś tam odkłada.
66% oszczędzających Polaków przyznało, że robi to kosztem jakości swojego życia.
Spośród oszczędzających tylko 23% ma odłożone 20tyś, a 25% ma odłożone raptem 5 tysięcy.
Statystyczny Polak ma średnio ok 36 tysięcy zł oszczędności. Dla porównania - statystyczny Niemiec ma 370tysięcy oszczędności.
Ale te dane potrafią się mocno różnić. Według innego badania - 65% ludzi oszczędzających ma odłożone mniej niż 30 tyś. I teraz uwaga - tylko 8% Polaków ma oszczędności pozwalające przeżyć rok w przypadku utraty pracy.
Ciekawe gdzie leży prawda, tak czy owak nie wygląda to pozytywnie.
Ale rzeczywistość nie napawa specjalnym optymizmem - agresywnie rosnące ceny rok do roku, więcej danin, kredyty pozaciągane pod korek, w dodatku najdroższe w Europie, większość zarabia minimalną, koszty życia są wysokie (nawet jak nie trzeba wynajmować).
No i mało ludzi jednak jest nauczona oszczędzania.
1,076 2025-04-08 17:35:53
Kakarotto napisał/a:Nie mowiac juz o tym, ze facet majac do wyboru mila Mietke bez mieszkania i niezbyt przyjemna Ziutke z willa i tak wybierze Mietke.
Pełna zgoda. Ale to chyba jest jasne, że kobiety i mężczyźni mają różne kryteria - u kobiet krąży wszystko dookoła szeroko pojętej zdolności zapewnienia kobiecie (i potencjalnym dzieciom) bezpieczeństwa (czy to w formie stabilności finansowej, czy statusu, etc), a z kolei mężczyźni szukają ciepłych i miłych kobiet, żeby były dobrymi matkami i dawały komfort psychiczny im samym.
Dlatego panom nie imponuje twarda babka z willą, a paniom nie imponuje miły facet, który nie ogarnia życia.
W kwestii oczekiwań wszystko się zgadza
I tak i nie. Ponieważ za przykład akceptowalnej zaradności ekonomicznej podaje się tu przykłady ludzi, których jest raptem kilka procent w skali kraju.
Zerknij na medianę zarobków, zobacz ile kosztują kredyty hipoteczne i najmy i pomyśl ile realnie osób stać na utrzymanie modelu 50-30-20. Czy to aby na pewno polska "przeciętność" ?
1,077 2025-04-08 17:37:53
Ciekawe gdzie leży prawda, tak czy owak nie wygląda to pozytywnie.
Ale rzeczywistość nie napawa specjalnym optymizmem - agresywnie rosnące ceny rok do roku, więcej danin, kredyty pozaciągane pod korek, w dodatku najdroższe w Europie, większość zarabia minimalną, koszty życia są wysokie (nawet jak nie trzeba wynajmować).
No i mało ludzi jednak jest nauczona oszczędzania.
Prawda leży w naszych danych statystycznych. To one odzwierciedlają naszą sytuację. Ale większość kobiet przedkłada realia internetu i tv nad rzeczywistość i mierzy naszych facetów według zachodnich norm ekonomicznych (lub właśnie fantazjami z social mediów).
1,078 2025-04-08 17:44:50 Ostatnio edytowany przez Shoggies (2025-04-08 17:48:13)
Shoggies napisał/a:Kakarotto napisał/a:Nie mowiac juz o tym, ze facet majac do wyboru mila Mietke bez mieszkania i niezbyt przyjemna Ziutke z willa i tak wybierze Mietke.
Pełna zgoda. Ale to chyba jest jasne, że kobiety i mężczyźni mają różne kryteria - u kobiet krąży wszystko dookoła szeroko pojętej zdolności zapewnienia kobiecie (i potencjalnym dzieciom) bezpieczeństwa (czy to w formie stabilności finansowej, czy statusu, etc), a z kolei mężczyźni szukają ciepłych i miłych kobiet, żeby były dobrymi matkami i dawały komfort psychiczny im samym.
Dlatego panom nie imponuje twarda babka z willą, a paniom nie imponuje miły facet, który nie ogarnia życia.
W kwestii oczekiwań wszystko się zgadzaI tak i nie. Ponieważ za przykład akceptowalnej zaradności ekonomicznej podaje się tu przykłady ludzi, których jest raptem kilka procent w skali kraju.
Zerknij na medianę zarobków, zobacz ile kosztują kredyty hipoteczne i najmy i pomyśl ile realnie osób stać na utrzymanie modelu 50-30-20. Czy to aby na pewno polska "przeciętność" ?
Wiem jak wygląda mediana zarobków i ile kosztują kredyty, wynajmuję mieszkanie więc doskonale orientuję się jakie to jest drogie. Tylko, że ja tutaj nie widzę, żeby ktoś wysuwał oczekiwania przeczące tym realiom.
Mało kogo stać, żeby oszczędzać, a jak już oszczędzają 10% to jest nieźle.
Rzecz w tym, że nikt o zdrowych zmysłach nie oczekuje milionera ani życia jak w USA w latach 60-tych. Co nie oznacza, że trzeba się godzić na związek z kimś, kto dziaduje.
Jest różnica między życiem na jakie pozwalają realia, a nie ogarnianiem życia w ogóle.
Prawda leży w naszych danych statystycznych. To one odzwierciedlają naszą sytuację. Ale większość kobiet przedkłada realia internetu i tv nad rzeczywistość i mierzy naszych facetów według zachodnich norm ekonomicznych (lub właśnie fantazjami z social mediów).
Która większość kobiet to robi? W moim otoczeniu tak nie jest. Wśród kobiet z mojej rodziny tak nie jest. Wszystkie kobiety, z którymi się stykam pracują (nie znam ani jednej na utrzymaniu swojego faceta). Każda wie ile kosztuje życie, większość dokłada się do budżetu domowego 50/50, co do pozostałych nie wiem więc nie będę zakładać.
Kobiety, które oczekują życia jak z Instagrama to chyba jakieś Julki z Warszafffki i bananowe dzieci. Wszyscy inni muszą zapierdzielać, żeby żyć.
1,079 2025-04-08 17:45:30
Shoggies napisał/a:Ciekawe gdzie leży prawda, tak czy owak nie wygląda to pozytywnie.
Ale rzeczywistość nie napawa specjalnym optymizmem - agresywnie rosnące ceny rok do roku, więcej danin, kredyty pozaciągane pod korek, w dodatku najdroższe w Europie, większość zarabia minimalną, koszty życia są wysokie (nawet jak nie trzeba wynajmować).
No i mało ludzi jednak jest nauczona oszczędzania.Prawda leży w naszych danych statystycznych. To one odzwierciedlają naszą sytuację. Ale większość kobiet przedkłada realia internetu i tv nad rzeczywistość i mierzy naszych facetów według zachodnich norm ekonomicznych (lub właśnie fantazjami z social mediów).
Ja już was zmierzyłam na facebooku pisze se zwykle zdanie pod artykułem "ze nie będę w zwiazku" wszystkie kobiety mi dają serduszka, zgadzają się ze mną,a faceci to dostali tam ataku wścieklizny i chamskie rzeczy zaczęli pisać . Dlatego mnie facet anu trochę nie jest do szczęścia potrzebny
1,080 2025-04-08 17:48:24
Jack, mowa nie była o tym, ilu jest takich ludzi, to już osobny temat, nie o to chodziło, ale Ty jak zwykle podszedłeś do sprawy emocjonalnie. Myślę, że możesz mieć borderline, ale u mężczyzn rzadko się to diagnozuje, ze względu na stereotypy dotyczące męskiego i kobiecego zachowania. A w temat magazynierów i spedycji nie chce mi się zagłębiać. Wiem, że bycie spedytorem nie jest łatwym i przyjemnym zajęciem, potrzeba doświadczenia. W związku z czym, taki magazynier może awansować początkowo raczej na stanowisko pomocnika spedytora, z czasem wyżej. Ale nieważne, miałam nie kontynuować. Na pewno masz rację.
A to w sumie dlaczego nie chcesz kontynuowac? Rozmawiamy przeciez na temat ogolnych informacji na temat bylo nie bylo bardzo mocno juz publicznej osoby. Czyzbys weszla w posiadanie tych informacji w jakies nie do konca legalny sposob?
Nie chce mi się o tym pisać, bo po co? Domyślam się tego, jak wyglądałby ciąg dalszy... Choć nie wiem co masz na myśli, pisząc "nie do końca legalny". To jakieś tajne dane?
Zresztą nieważne.
1,081 2025-04-08 17:58:16
Co do tych statystyk, to mnie to najbardziej urzeka, że znakomitą część tego co padło w tych procentach, to nawet za bardzo nie powinno się nazywać oszczędnościami.
Z tego co mnie uczono w szkole jeszcze (może się to zmieniło), to oszczędnościami można było nazwać przynajmniej trzykrotność swojego miesięcznego wynagrodzenia (liczone na każdego członka rodziny w danym gospodarstwie domowym). Inaczej to nie są to oszczędności tylko po prostu portfel bieżących środków rozliczeniowych. Bo mając mniej, jak stracisz pracę, to i jesteś w czarnej dupie.
Ta realna rezerwa powinna wystarczyć na ok rok (i to chyba była też jedna ze składowych definicji klasy średniej, ale nie pamiętam już dobrze), a tu się okazuje, że tylko kilka % Polaków może sobie pozwolić na taki luksus.
Tym czasem, 'eksperci finansowi' podają, że w wieku 40lat powinno się mieć odłożone od 3 do 4 rocznych pensji. I to jest wskazywane jako wartość optymalna, jakaś tam średnia. Żeby było na edukację dzieci, na ich start w życie (kupno nieruchomości dla nich, albo samochodu), na własne wypadki zdrowotne itp. A poza garstką milionerów, to ile osób będzie na takie coś stać?
1,082 2025-04-08 18:04:22
Tylko, że ja tutaj nie widzę, żeby ktoś wysuwał oczekiwania przeczące tym realiom.
Ekhm. To spróbuj to policzyć.
Koszt wychowania jednego dziecka w Polsce w roku 2024 (do osiągnięcia osiemnastego roku życia i według stanu na koniec poprzedniego roku) wyniósł 346 tys. złotych (1602 zł miesięcznie), a dwójki dzieci wyniósł 579 tys. złotych - policzyło Centrum im. Adama Smitha.
Ilu facetów zarabia na tyle dużo, aby w razie potrzeby zapewnić byt żonie i dziecku? Bo takie deklaracje tu padały wielokrotnie przecież. Facet ma zarabiać na tyle dużo, aby w razie potrzeby utrzymać niepracującą mamę (jak babka zaciąży, pojawią się jakieś problemy czy cokolwiek) i dziecko. No to zestaw to z faktem, że tylko 8% ludzi w PL stać na to, aby nie pracować przez rok. Technicznie nie ma przecież różnicy pomiędzy tym, czy będąc samemu stracę pracę i będę miał rok czasu 'wolnego' czy będę pracować cały czas, ale pozostanie mi na utrzymaniu niepracująca żona.
Czy zatem taki warunek wobec faceta jest racjonalny przy dzisiejszej ekonomii? Który facet ma takie oszczędności już na starcie związku?
1,083 2025-04-08 18:12:37
Shoggies napisał/a:Tylko, że ja tutaj nie widzę, żeby ktoś wysuwał oczekiwania przeczące tym realiom.
Ekhm. To spróbuj to policzyć.
Koszt wychowania jednego dziecka w Polsce w roku 2024 (do osiągnięcia osiemnastego roku życia i według stanu na koniec poprzedniego roku) wyniósł 346 tys. złotych (1602 zł miesięcznie), a dwójki dzieci wyniósł 579 tys. złotych - policzyło Centrum im. Adama Smitha.
Ilu facetów zarabia na tyle dużo, aby w razie potrzeby zapewnić byt żonie i dziecku? Bo takie deklaracje tu padały wielokrotnie przecież. Facet ma zarabiać na tyle dużo, aby w razie potrzeby utrzymać niepracującą mamę (jak babka zaciąży, pojawią się jakieś problemy czy cokolwiek) i dziecko. No to zestaw to z faktem, że tylko 8% ludzi w PL stać na to, aby nie pracować przez rok. Technicznie nie ma przecież różnicy pomiędzy tym, czy będąc samemu stracę pracę i będę miał rok czasu 'wolnego' czy będę pracować cały czas, ale pozostanie mi na utrzymaniu niepracująca żona.
Czy zatem taki warunek wobec faceta jest racjonalny przy dzisiejszej ekonomii? Który facet ma takie oszczędności już na starcie związku?
Ale ja się z Tobą o to nie kłócę. Zgadzam się, że jesteśmy biednym krajem i praktycznie nikogo nie stać na życie z jednej pensji.
Nie zgadzam się z założeniem, że większość kobiet w Polsce jest tak krótkowzroczna, że tego nie dostrzega.
Tak jak napisałam, w moim otoczeniu i w rodzinie wszystkie kobiety pracują.
Przy zajściu w ciążę, jeśli kobieta jest zatrudniona na UoP to po urodzeniu dziecka przysługuje jej zasiłek rodzicielski/macierzyński - oczywiście w obniżonej wartości co jej miesięczne zarobki, ale zawsze.
Jeśli się dobrze orientuję na własnej działalności są jakieś grosze z ZUS, ale za to zarobki większe niż na UoP, więc pewnie można coś odłożyć wcześniej.
No trzeba kombinować. I większość kobiet o tym wie, więc powtórzę - te, którym się wydaje, że będą żonami Warszawy, to odrealnione Julki, influencerki albo bananowe córki bogatych tatusiów. Cała reszta wie jak działa świat.
1,084 2025-04-08 18:17:27
Kakarotto napisał/a:Swiezutki material na temat nierealnych wymagan kobiet nagrany przez... kobiete!
Szkoda, ze tak madrych i tak swiadomych kobiet jest tak malo!
Z jednej strony jest trochę racji, ale z drugiej strony takie trochę babcine gadanie - daj szansę, idź na kawę, to dobry chłopak. Jedno to mieć wysokie oczekiwania, a co innego po prostu wiedzieć jaki typ człowieka nie pasuje i koniec.
Miałam kiedyś taką sytuację, że zaproponował mi spotykanie się chłopak, którym nie byłam zainteresowana - z wyglądu był okej, z zachowania bardzo miły, miał spoko poczucie humoru i dało się z nim o różnych sprawach pogadać, ale ja po prostu wiedziałam, że nic z tego będzie, nie było między nami chemii. Grzecznie mu podziękowałam i odmówiłam, miesiąc później zaczął się spotykać z dziewczyną, z którą teraz jest żonaty i mają rodzinę - jak widziałam interakcje między nimi, to ta chemia właśnie tam była.
Dlatego uważam, że dawanie komuś szansy, kiedy się czuje, że to nie zaiskrzy nie ma sensu. Nie ma sensu przekonywać się do kogoś na siłę.
Powiem więcej, to przekonanie się do kogoś może w przyszłości zemścić się i na jednej i na drugiej osobie - bo w momentach kryzysowych, a takie zawsze następują, bardzo łatwo i szybko idzie podważyć sensowność tej relacji. Lepiej wybrać kogoś, kto jest do nas dopasowany i tyle.
Zgadzam się, tyle że mowa o sytuacji, gdy kobieta odrzuciła faceta na podstawie samego zdjęcia. To za mało, by stwierdzić, że "chemii nie będzie". Ty znałaś tego chłopaka, podejrzewam że nie tylko z widzenia, coś o nim wiedziałaś, rozmawiałaś z nim itd. To co innego.
1,085 2025-04-08 18:19:07
Ale ja się z Tobą o to nie kłócę. Zgadzam się, że jesteśmy biednym krajem i praktycznie nikogo nie stać na życie z jednej pensji.
No trzeba kombinować. I większość kobiet o tym wie, więc powtórzę - te, którym się wydaje, że będą żonami Warszawy, to odrealnione Julki, influencerki albo bananowe córki bogatych tatusiów. Cała reszta wie jak działa świat.
Czy nie da się z jednej pensji to bym nie powiedział, w moim dawnym kołchozie (WWA) było trochę samotnych osób, a pensje tam były niewiele wyższe od minimalki, i jakoś sobie radzili, nawet i na wynajmie. Jak ktoś ma swoje mieszkanie to już w ogóle nie powinno być problemu, wiadomo że to życie ubogie ale z głodu się nie padnie.
1,086 2025-04-08 18:19:27
Jack, mowa nie była o tym, ilu jest takich ludzi, to już osobny temat, nie o to chodziło, ale Ty jak zwykle podszedłeś do sprawy emocjonalnie. Myślę, że możesz mieć borderline, ale u mężczyzn rzadko się to diagnozuje, ze względu na stereotypy dotyczące męskiego i kobiecego zachowania. A w temat magazynierów i spedycji nie chce mi się zagłębiać. Wiem, że bycie spedytorem nie jest łatwym i przyjemnym zajęciem, potrzeba doświadczenia. W związku z czym, taki magazynier może awansować początkowo raczej na stanowisko pomocnika spedytora, z czasem wyżej. Ale nieważne, miałam nie kontynuować. Na pewno masz rację.
Emocjonalnie? LOL. Jedyne emocje jakie odczuwam to rozczulenie twoją głupotą.
Właśnie mowa o tym ilu jest takich ludzi. Przecież to jest sens tej dyskusji. Że kobiety żyjąc wyobrażeniami o takim Bon Jovim uważają, że przecież każdy facet taki może być, a ten co nie chce to toksyczny i zakompleksiony leń. Chuj tam, że to nie jest jeden człowiek, tylko cała marka, wyprodukowana przez ogromny przemysł i eksploatowana dla jego (nie artysty) korzyści. To jest biznes i pieniądz o skali, jakiej normalny człowiek nie kuma, bo jego rozumienie obrotu pieniądzem zamyka się na spłacaniu kredytu na mieszkanie czy wysokości paragonu za żarcie, ciuchy czy nowy TV. Przy pewnej skali to i wesele własnych dzieci można wrzucić sobie w koszty jednej z fasadowych spółek jaką się zarządza. Albo jeszcze inwestorzy zapłacą ci za założenie zegarka za kilkaset tyś $. Nie bez przyczyny to są też najczęściej najwięksi darczyńcy charytatywni. Oni tak unikają płacenia podatków.
Taki przykład z życia. Pamiętasz słynny gest Ronaldo z coca-colą? Odstawił ją i wziął wodę. Na konferencji prasowej. Jeden prosty gest i akcje coca-coli spadły o 4 miliardy dolarów. Dużo? Mało? Patrząc na wartość bezwzględną - OGROMNE pieniądze. Realnie to coś ok 1% wartości koncernu.
1,087 2025-04-08 18:19:47
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:...Niech każdy spotyka się z kim chce, ale niech już incele się od kobiet odwalą i przestana nam mówić jak mamy żyć.
Smutna, zgadzam się w100%.
Dlaczego my kobiety, wciąż mamy obniżać poziom, żeby faceci którzy nam nie dorównują, w końcu się "załapali" w widełki?
To już lepiej naprawdę być samej. Życie singielki nie jest znowu takie straszne, jeśli je porównać do związku z kimś, kto nam szczęścia i tak nie da.
Nikt wam nie każe obniżać poziomu. Chodzi raczej o dostosowanie oczekiwań. Póki co, kobiety uważają się za ideały i ósmy cud świata, celują w facetów dużo lepszych od siebie, natomiast na tych, którzy faktycznie są na ich poziomie, nawet nie spojrzą.
1,088 2025-04-08 18:25:08 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2025-04-08 18:25:32)
SamotnaWilczyca napisał/a:ChuopskiChłop napisał/a:Ale i tak jest malutkie, jeżeli na takim wykopie regularnie na incelskim tagu udziela się z kilkaset osób, a w sumie przewinęło się może kilka tysięcy, to przy założeniu że jednak zdecydowana większość inceli się nie udziela w internecie (a nawet często nie nazywają się tak sami) to liczba osób których można określić tym mianem to raczej nie więcej niż 100 tysięcy - pokrywałoby to się z kalkulacją różnicy między ilością mężczyzn i kobiet w wieku rozrodczym.
Te gadanie że problem incelstwa jest tak gigantyczny że połowa mężczyzn już nie rucha to raczej propagandowe bajki, nie widzę za dużo takich ludzi na ulicy.
Z incelami masz rację, ale redpille? Tego jest sporo.
A to tak, bo wielu z nich normalnie ma partnerki, czy to stałe czy krótkotrwałe, ich akurat jest od cholery i jak wszyscy domyślają się ma to związek z rozlewaniem się populizmu prawicowego na Zachodzie (AfD, Le Pen czy Trump), jakby nie spojrzeć większość tych co niedługo zagłosują na Mentzena to właśnie red pille.
Incele, a szczególnie ich blackpillowe i whitepillowe grupy są w większości niegroźne i tkwią po prostu w poczuciu beznadziei i niesprawiedliwości, za to czerwoni pigularze są bardzo wokalni i realnie mogą wpływać na wyniki wyborów w Europie.
Ta, bo niby lewaki to nie populiści xd
Do popularności partii prawicowych nie przyczynił się red pill, tylko cała masa szkód, które wyrządziło lewactwo (niekontrolowana masowa imigracja z odmiennych kulturowo państw, coraz większe ograniczanie ludziom praw przy jednoczesnym doprowadzaniu do pogorszenia ich sytuacji finansowej, wymuszanie jedynych słusznych poglądów itd.)
1,089 2025-04-08 18:26:15
Ale ja się z Tobą o to nie kłócę. Zgadzam się, że jesteśmy biednym krajem i praktycznie nikogo nie stać na życie z jednej pensji.
Nie zgadzam się z założeniem, że większość kobiet w Polsce jest tak krótkowzroczna, że tego nie dostrzega.
Tak jak napisałam, w moim otoczeniu i w rodzinie wszystkie kobiety pracują.
To co napisałem to jest argument wielokrotnie pojawiający się ze strony kobiet - nie tylko tutaj na forum. Bo tak jest interpretowane to poczucie ekonomicznego bezpieczeństwa.
Poczucie ekonomicznego bezpieczeństwa = oszczędności i/lub zarobki pozwalające na utrzymanie żony i dziecka jeśli ta zechce się z nim zająć w domu do czasu jego względnej samodzielności (czyli jak mniemam przynajmniej do 12 roku życia dziecka). Ja tylko przedstawiam tu liczby i statystyki.
Czy kobiety nie są tak krótkowzroczne? A czemu twoim zdaniem tak głośno jest o zapaści demograficznej w PL?
Czy nie da się z jednej pensji to bym nie powiedział, w moim dawnym kołchozie (WWA) było trochę samotnych osób, a pensje tam były niewiele wyższe od minimalki, i jakoś sobie radzili, nawet i na wynajmie. Jak ktoś ma swoje mieszkanie to już w ogóle nie powinno być problemu, wiadomo że to życie ubogie ale z głodu się nie padnie.
To nie życie. To wegetacja.
1,090 2025-04-08 18:27:43
ChuopskiChłop napisał/a:SamotnaWilczyca napisał/a:Z incelami masz rację, ale redpille? Tego jest sporo.
A to tak, bo wielu z nich normalnie ma partnerki, czy to stałe czy krótkotrwałe, ich akurat jest od cholery i jak wszyscy domyślają się ma to związek z rozlewaniem się populizmu prawicowego na Zachodzie (AfD, Le Pen czy Trump), jakby nie spojrzeć większość tych co niedługo zagłosują na Mentzena to właśnie red pille.
Incele, a szczególnie ich blackpillowe i whitepillowe grupy są w większości niegroźne i tkwią po prostu w poczuciu beznadziei i niesprawiedliwości, za to czerwoni pigularze są bardzo wokalni i realnie mogą wpływać na wyniki wyborów w Europie.
Ja nie lubie trumpa.... tak naprawde juz nawet nie ważne kto wygra wybory w Polsce,bo ktokolwiek wygra to bedzie tragedia
1. Trzaskowski sobie sprowadzi cale stado nielegalnych imigrantow i cały Islam do Polski
2. Metzen wykonczy ludzi swoimi glupimi pomyslami platna sluzba zdrowia i płatnymi studiami
3. Nawrocki jest za glupim trumpem i jak wygra to on pewnie niestety podporzadkuje sie trumpowiTragedia. Nawet nie bede glosowac wogole mimo,ze mam mozliwosc za granica. Ktokolwiek wygra to juz nawet nie jest ważne,bo to i tak bedzie Tragedia przez duze T
Przecież Mentzen powiedział, że nie wprowadzi płatnych studiów, bo jest to niezgodne z konstytucją. Za to Tusk już próbował to zrobić (opłata za studiowanie drugiego kierunku), ale TK to wycofał. A służba zdrowia też nie byłaby płatna, tylko zreformowana na wzór niemiecki.
1,091 2025-04-08 18:28:35
ChuopskiChłop napisał/a:Czy nie da się z jednej pensji to bym nie powiedział, w moim dawnym kołchozie (WWA) było trochę samotnych osób, a pensje tam były niewiele wyższe od minimalki, i jakoś sobie radzili, nawet i na wynajmie. Jak ktoś ma swoje mieszkanie to już w ogóle nie powinno być problemu, wiadomo że to życie ubogie ale z głodu się nie padnie.
To nie życie. To wegetacja.
Zależy co jest dla ciebie życiem. Jeśli są to załóżmy wakacje co rok, czy nowy samochód co 5 lat to owszem, może to być mało.
Mi wystarczą jakieś nabytki do moich (niskobudżetowych) kolekcji raz na jakiś czas, a wakacje można fajnie spędzać w Warszawie.
1,092 2025-04-08 18:51:17
Zależy co jest dla ciebie życiem. Jeśli są to załóżmy wakacje co rok, czy nowy samochód co 5 lat to owszem, może to być mało.
Mi wystarczą jakieś nabytki do moich (niskobudżetowych) kolekcji raz na jakiś czas, a wakacje można fajnie spędzać w Warszawie.
To co opisałeś to jest obiektywna wegetacja. To po prostu bieda. To, że można fajnie spędzić czas itp to wiem. Pochodzę z biednej rodziny i korzystałem z wielu atrakcji tego typu. Bawiłem się zawsze przednio i niczego mi nie brakowało.
Ale tu chodzi o coś kompletnie innego. Tu chodzi o wolność wyboru. Przy opisanej przez ciebie wegetacji tego wyboru nie posiadasz. Jesteś skazany na darmowe i niskobudżetowe rozwiązania. Takie mogą też być fajne. I mogą dawać ogrom radości, uśmiechu i ogólnego zadowolenia. Ale to nie jest to samo co pójście na to co chcesz, gdzie chcesz i kiedy chcesz. I nie mówię tu o jakichś ekstrawagancjach, ale jak musisz liczyć budżet z powodu festiwalu foodtracków, albo możesz pozwolić sobie na 2 piwa na festiwalu piw, to odbiera to radość takim wyjściom. Zwłaszcza jak się idzie z kimś, a nie samemu. Tu nie chodzi o szastanie kasą, tylko weź sobie pójdź na warszawskie targi śniadaniowe. Jak chcesz faktycznie spróbować różnych rzeczy to 2-3 stówki do zabrania na dwie osoby to minimum. Pójdź potem na jakiś spacer i lody, a wieczorem do jakiejś knajpki zaliczając po drodze kino. Nic nadzwyczajnego. A pół tysiaka wciągnie ci na pstryknięcie palcami. To tylko jeden aktywny dzień na mieście. Bez nadmiernej rozrzutności, ale ze swobodą nie odmawiania sobie wszystkiego na każdym kroku.
Nie ma osób, które weszłaby w związek ze świadomością, że jak pojawi się temat zimowego płaszcza albo wymiany lapka, że będzie to oznaczało konieczność wpierdalania kartofli, mielonki tyrolskiej i zupek chińskich przez kolejnych kilka miesięcy. Sorry, ale żeby skały srały, to mając lat 35-40 i więcej, to w taki związek się nie wpakujesz. I trudno oczekiwać od kobiet, aby takie kroki podejmowały. Jak się ma tych 20-30 lat pobiedować jeszcze można. W sumie trudno wtedy oczekiwać czegoś innego tak prawdę. Przecież to dopiero sam start, pierwsze prace i doświadczenia. Ale później - ma się inne wymagania i oczekiwania życiowe. Nawet jeśli zadowala cię spacer po parku i darmowe wystawy w lokalnym centrum kultury to nie da się tak ciągle - a przynajmniej nie będąc w związku. Monotonia takiego biedowania i konieczność ciągłego kombinowania zabije nawet najbardziej zgodny związek.
1,093 2025-04-08 19:48:00
ChuopskiChłop napisał/a:Zależy co jest dla ciebie życiem. Jeśli są to załóżmy wakacje co rok, czy nowy samochód co 5 lat to owszem, może to być mało.
Mi wystarczą jakieś nabytki do moich (niskobudżetowych) kolekcji raz na jakiś czas, a wakacje można fajnie spędzać w Warszawie.
To co opisałeś to jest obiektywna wegetacja. To po prostu bieda. To, że można fajnie spędzić czas itp to wiem. Pochodzę z biednej rodziny i korzystałem z wielu atrakcji tego typu. Bawiłem się zawsze przednio i niczego mi nie brakowało.
Ale tu chodzi o coś kompletnie innego. Tu chodzi o wolność wyboru. Przy opisanej przez ciebie wegetacji tego wyboru nie posiadasz. Jesteś skazany na darmowe i niskobudżetowe rozwiązania. Takie mogą też być fajne. I mogą dawać ogrom radości, uśmiechu i ogólnego zadowolenia. Ale to nie jest to samo co pójście na to co chcesz, gdzie chcesz i kiedy chcesz. I nie mówię tu o jakichś ekstrawagancjach, ale jak musisz liczyć budżet z powodu festiwalu foodtracków, albo możesz pozwolić sobie na 2 piwa na festiwalu piw, to odbiera to radość takim wyjściom. Zwłaszcza jak się idzie z kimś, a nie samemu. Tu nie chodzi o szastanie kasą, tylko weź sobie pójdź na warszawskie targi śniadaniowe. Jak chcesz faktycznie spróbować różnych rzeczy to 2-3 stówki do zabrania na dwie osoby to minimum. Pójdź potem na jakiś spacer i lody, a wieczorem do jakiejś knajpki zaliczając po drodze kino. Nic nadzwyczajnego. A pół tysiaka wciągnie ci na pstryknięcie palcami. To tylko jeden aktywny dzień na mieście. Bez nadmiernej rozrzutności, ale ze swobodą nie odmawiania sobie wszystkiego na każdym kroku.
Nie ma osób, które weszłaby w związek ze świadomością, że jak pojawi się temat zimowego płaszcza albo wymiany lapka, że będzie to oznaczało konieczność wpierdalania kartofli, mielonki tyrolskiej i zupek chińskich przez kolejnych kilka miesięcy. Sorry, ale żeby skały srały, to mając lat 35-40 i więcej, to w taki związek się nie wpakujesz. I trudno oczekiwać od kobiet, aby takie kroki podejmowały. Jak się ma tych 20-30 lat pobiedować jeszcze można. W sumie trudno wtedy oczekiwać czegoś innego tak prawdę. Przecież to dopiero sam start, pierwsze prace i doświadczenia. Ale później - ma się inne wymagania i oczekiwania życiowe. Nawet jeśli zadowala cię spacer po parku i darmowe wystawy w lokalnym centrum kultury to nie da się tak ciągle - a przynajmniej nie będąc w związku. Monotonia takiego biedowania i konieczność ciągłego kombinowania zabije nawet najbardziej zgodny związek.
Może to też kwestia przyzwyczajenia?...Też nie wychowywałem się w luksusach, żyjąc z samotną matką bez alimentów, na jedzenie nigdy nie brakowało ale liczyła uważnie wydatki i raczej nie fundowaliśmy sobie takich rzeczy o jakich wspominasz...teraz ja pracuję i jest lepiej ale przyznam szczerze że patrząc na siebie nie liczę że w życiu za dużo zarobię, może właśnie ta świadomość z wspomnianym wcześniej przyzwyczajeniem powoduje, że dość dobrze funkcjonuję w takich warunkach?
Jak dowiedziałem się od kumpla, ile on wydaje na swoją drugą połówkę, to aż złapałem się za głowę. To prawda, związki nie są dla biednych (i chorobliwie oszczędnych).
1,094 2025-04-08 20:10:24
Może to też kwestia przyzwyczajenia?...
Nie. To kwestia mentalności.
Też nie wychowywałem się w luksusach, żyjąc z samotną matką bez alimentów, na jedzenie nigdy nie brakowało ale liczyła uważnie wydatki i raczej nie fundowaliśmy sobie takich rzeczy o jakich wspominasz...teraz ja pracuję i jest lepiej ale przyznam szczerze że patrząc na siebie nie liczę że w życiu za dużo zarobię, może właśnie ta świadomość z wspomnianym wcześniej przyzwyczajeniem powoduje, że dość dobrze funkcjonuję w takich warunkach?
Nie funkcjonujesz. W tym właśnie problem. Nie masz męskich wzorców, nie potrafisz nawiązać żadnej głębszej relacji z kobietą, a biedę traktujesz jako coś oczywistego. Jako coś, ponad co nie powinno się sięgać nawet, a przeciętną normalność widzisz jako coś wyjątkowego, na co stać nielicznych. Ty nie podejmujesz wyborów. Ty uciekasz przed nimi. Inaczej mówiąc - mościsz się w dupie. Bo to co opisałem to nie kategoria "fundowania sobie", bo to nie żaden luksus. To egzystencjalne minimum. Zwykłe wyjście na miasto w kategoriach "dla przeciętnych". Ani tam żadnego prestiżu, ani snobstwa, ani krzty ekstrawagancji. I jeśli nie masz tych kilku stówek miesięcznie do rozpieszczania się, to zastanowiłbym się na twoim miejscu nad zmianą drogi kariery. Bo życie ci ucieka między palcami.
Najpierw doświadcz. Potem mówi, że wybrałeś.
1,095 2025-04-08 20:51:12 Ostatnio edytowany przez ChuopskiChłop (2025-04-08 20:53:07)
Może i masz racji sporo, ale powiem ci że wygodnie mi się tak żyje. A wygoda to rzecz święta, ja już za dużo nerwów w życiu straciłem.
Bieda była oczywistością dla większości populacji tej planety przez większość historii, i to dużo gorsza niż teraz, więc chyba nawet ktoś żyjący za niewielkie pieniądze ma dużo mniej powodów do narzekania niż np. pokolenie naszych dziadków.
1,096 2025-04-08 20:58:43
Wiesz, twoja obecność na tym forum wskazuje jednak, że nie do końca ci aż tak wygodnie, jak to twierdzisz. Ciągle widać pewien.....żal (choć nie wiem czy to właściwe słowo) do kobiet, że jednak nie doceniają tego, że w takiej biedzie umiesz sobie radzić i że umiesz być w tym wszystkim zadowolony.
1,097 2025-04-08 21:12:40
Okej, tu mnie masz. Mam w sobie pewien żal, że nie widzę nigdzie kobiet z podobnym mindsetem do mojego, za to roszczeniowych i chętnych na życie z bajki nie brakuje, szczególnie w mediach społecznościowych.
1,098 2025-04-09 01:04:30
Właśnie mowa o tym ilu jest takich ludzi. Przecież to jest sens tej dyskusji. <Blablabla>.
To, o czym pisałam ja (i zaczęło się od skierowanej do mnie wypowiedzi Chuopskiego), nie dotyczyło kobiecych preferencji, a tego, że taka osoba ma większe tendencje, by podarować coś innym ludziom, bo nie walczy o przetrwanie (nie brakuje jej, coś osiągnęła). Wciąż kierujesz się emocjami i przeinaczasz.
Taki przykład z życia. Pamiętasz słynny gest Ronaldo z coca-colą? Odstawił ją i wziął wodę. Na konferencji prasowej. Jeden prosty gest i akcje coca-coli spadły o 4 miliardy dolarów. Dużo? Mało? Patrząc na wartość bezwzględną - OGROMNE pieniądze. Realnie to coś ok 1% wartości koncernu.
Działania marketingowe. Niesamowite.
A Bon Jovi otworzył restauracje dla bezdomnych, tak dla sprostowania.
1,099 2025-04-09 09:43:53 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2025-04-09 10:05:21)
Prawda leży w naszych danych statystycznych. To one odzwierciedlają naszą sytuację. Ale większość kobiet przedkłada realia internetu i tv nad rzeczywistość i mierzy naszych facetów według zachodnich norm ekonomicznych (lub właśnie fantazjami z social mediów).
Przypomniało mi się jak każdy mechanik i operator koparki miał jeszcze z 10 lat temu w kanciapie zdjęcie Dody z rozkładówki.
Czy fantazjował że jego żona tak wygląda? Pewnie tak, bo zdjęcia żony z wakacji w Turcji nie było. Była naga, dużo młodsza z biustem XXL i w jednoznacznie kojarzącej się pozie.
Czy myślisz że mogła to być męska hipergamia?
Uwaga, teraz będzie ironia!
Wiem że nie. Bo przecież żona była debilka i nie ogarniała że jej facet w biały dzień fantazjuje o innych kobietach. Ona czula się adekwatnie i wcale nie miała kompleksów czy złego samopoczucia przez samcze hipergamiczne fantazje Ważne że stołuje się w domu, może nabierać apetytu na mieście . Hehehe{obleśny śmiech starego dziada}
1,100 2025-04-09 09:54:20
Samotna a ty kiedyś może pracowałaś jako mechanik, albo operator koparki? Bo obawiam się, że mówisz o czymś o czym nie masz bladego pojęcia.
1,101 2025-04-09 10:04:43 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2025-04-09 10:07:23)
Samotna a ty kiedyś może pracowałaś jako mechanik, albo operator koparki? Bo obawiam się, że mówisz o czymś o czym nie masz bladego pojęcia.
Wymieniałam opony niedawno. Zdjęcie cyców nadal aktualne
Plus. Ty prowadziłeś kiedyś kanał na YT? Albo masz ponad 100k followersow na IG? Jak nie to obawiam się że nie masz pojęcia o czym mówisz w kontekście konsumpcji mediów
1,102 2025-04-09 10:06:45
Wymieniałam opony niedawno. Zdjęcie cyców nadal aktualne
Ja nigdy mechanikiem nie byłem i przyznaje się bez bicia, że nie do końca rozumiem mentalność ludzi tej profesji.
1,103 2025-04-09 11:43:37 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2025-04-09 11:47:21)
Jak patrzę na współczesne kobiety, to uważam, że nie da się bardziej obniżyć poziomu.
A to co napisałaś o znajomości własnych potrzeb - akurat mam zgoła odmienne doświadczenia. Właśnie przez brak rozpoznania własnych potrzeb (i możliwości) wiele kobiet żyje fantazjami. "Bo on się zmieni". "On taki nie jest". "To nie jego wina". I oceniają to co mają w swoim zasięgu przez pryzmat tęczowo-disneyowskich bajań o księciu z bajki czy innych "superprodukcji" jak 50 odcieni Szarego. To są wszystko dziewczęce, a później kobiece fantazje. W starciu z takimi "wzorcami", każdy poczciwy Miecio będzie wypadał szczególnie słabo. A połowa patałachów bez kręgosłupa będzie wyglądać kusząco. I potem wielkie zdziwienie, skąd u hiszpańskiego księcia akordeon....
Tu nie chodzi o to, aby równać cokolwiek w dół. Chodzi o to, aby te oczekiwania wobec mężczyzn urealnić. Są takie fajne strony opierające się na danych statystycznych. Ile facet ma mieć wzrostu, jakie zarobki, czy ma być bezdzietnym singlem, czy może być dzieciatym rozwodnikiem. Poszukajcie, wpiszcie tam swoje "przeciętne" wymagania i zobaczcie jaki % męskiej populacji realnie to spełnia. Z mojego dotychczasowego doświadczenia z zabaw ze znajomymi z takimi rzeczami, większość kobiet myliła się średnio 5-10krotnie.
Taki przykład z igotstandartsbro.com. Dane dotyczą USA.
Biały, nieżonaty facet, mający przynajmniej 100k dochodu rocznego, 180cm wzrostu, bez nadwagi i w widełkach wiekowych 20-50lat. Wiesz ilu takich jest w całym USA? 0,27% dla całego USA i 0,49% wszystkich białych facetów. A im więcej kryteriów tu wrzucisz, tym procenty bardziej lecą w dół.
Wystarczy, że sobie wymarzysz faceta regularnie ćwiczącego i już klops. Bo w PL tylko 2% ludków regularnie trenuje przez cały rok, a nie tylko z doskoku. Ostatnio dość głośno było o tym, że jest jest więcej milionerów niż kolesi z 6-ciopakiem na brzuchu.
99,9% znanych mi kobiet (wliczając w to również to forum) opisując akceptowalną przez siebie przeciętność opisuje realnie przedział 0,1-1% facetów. I o to chodzi tutejszym incelom.
Rozmowa w takim formacie mi nie odpowiada. Wypowiadasz się o ogóle kobiet, ale nie wiesz czy nie rozmawiasz z outlierem, albo kimś mega realistycznym?
Ja nie ukrywam że nie mam kompetencji żeby wygłaszać poglądy o ogóle kobiet, ogóle mężczyzn ogóle czegokolwiek. Badania można prowadzić na tysiac sposobów. Z kim chcesz się spotykac? z przystojnym, zaradnym, wysportowanym i 5 lat młodszym kolesiem z twarzą Brada Pitta. A z kim się spotykasz z Mieciem magazynierem, sama pracuje jako sklepowa. I w jednej ankiecie wyjdzie że kobieta to hipergamistka, bo szczerze opisuje swoje fantazje, a w drugim że jest całkiem realistyczna bo sklepowa i magazynier to podobny poziom zarobków i obowiązków w pracy. Nie za bardzo chce mi sie czytać badania i statystyki żeby wymienić jakieś luźne opinie na forum. Szczególnie że, bez urazy, też widać że nie jesteś z wykształcenia socjologiem, więc za bardzo zaawansowanych poglądów nie masz.
Jeśli twoje koleżanki mierzą za wysoko to moze wyjaśnij swoim koleżankom że tak jest, a nie nam na forum?
Przykro mi ale jak Salomonka opowiada że mieszkała w X krajach, efektwnie wyemigrowała z Polski, wykonuje prace intelektualną i to w obcym języku to mi to mega imponuje. Szczególnie biorąc pod uwagę że urodziła się w PRL a nie tak jak jak po 89 z dostępem do neta. Cięzko mi sobie wyobrazić że można takiej kobiecie powiedzieć weź się ogarnij, listonosz też spoko. No nie. Skoro ona sama zapracowała na swój sukces, to jej oczekiwanie dużo od partnera ma jak najwięcej sensu. Ona dokładnie wie ile pracy co kosztuje, wiec się nie dziwie że ona nie kupuje bajeczki że okoliczności były niesprzyjające i teraz to facetów się dyskryminuje więc zasadniczo powinna cieszyć się że zdziadziały janusz na nią leci. Trochę jest problem z tymi statystykai, bo na forum nie rozmawiasz ze statystyką, ale z konkretnym człowiekiem.
Tu mówię o Salomonce bo ona akurat opowiedziała o swoim życiu, większość użytkowniczek jest mniej więcej anonimowa, ale jestem przekonana że czesc ma tak jak Salomonka- dość realistycznie oczekuje tego co sama daja.
Mnie interesuje kontakt z konkretnymi ludzmi, a nie ze statystyką. I na forum mamy tematy zakładane przez laski które latami dziadują ze swoimi partnerami i licza że może się zmieni, ale też laski które są odklejone. Każdy przypadek jest inny. Obecnie uważam że najbardziej hipergamicznymi osobami z forum ze stałych użytkowników są Chuopski, Shini, Raka i Rumun. Część z nich z ledwościa ogarnia kompetencje dorosłego człowieka, nie mówiąc już o trzymaniu poziomu, ale oczywiście kazdy z nich uważa że 20 latka z ciałem Chodakowskiej po prostu mu się należy. Tak z przydziału. Albo kobieta terapeutka, dostosowana do neuroatypowości, która niczym matka nie ma żadnych potrzeb, jedynie słuchać, wspierać i doceniać. Kaszpir, który mieszka gdzieś na wygwizdowie i liczy że partnerka młodsza i atrakcyjna, oleje własne dzieci, zobowiązania, prace i się do niego przeprowadzi. Tak po prostu. I mimo X randek od lat nadal po rozwodzie sam.
U kobiet z forum raczej nie widze takich tendencji.
1,104 2025-04-09 12:25:04
Ja swoje potrzeby urealniłem, pisałem w innym temacie że nie mam problemu z laską o takim jak ja BMI, już dobrze wiem że nie są jakieś szczupłe 20 w moim zasięgu.
1,105 2025-04-09 15:33:51
Czy kobiety nie są tak krótkowzroczne? A czemu twoim zdaniem tak głośno jest o zapaści demograficznej w PL?
Dlaczego mamy zapaść demograficzną w PL?
Po pierwsze w Europie i w przyjętym modelu społecznym (emerytury, dążenie do bogacenia się i akumulacji kapitału) dzieci są nikomu do niczego nie potrzebne - zwłaszcza z punktu widzenia jednostki.
Gdyby uczciwie na to popatrzeć generują wyłącznie koszty, stanowią hamulec w życiu zawodowym i obniżają poziom życia.
W skali makro są oczywiście potrzebne do tego, żeby z ich składek wypłacać emerytury aktualnym emerytom i żeby gospodarka się jakoś kręciła, ale to nie jest tak, że składki Twoich dzieci idą na Ciebie, a dzieci Kowalskiego na Kowalskiego, tylko ludzie w wieku produkcyjnym muszą utrzymywać wszystkich emerytów - tych z dziećmi i tych bez.
No i teraz tak - moje pokolenie (millenialsi) i lewicujące Zetki są teraz w wieku reprodukcyjnym. Ja wiem, że żadnej emerytury nie zobaczę, co najwyżej bon na refundowaną eutanazję, więc muszę sie sama zatroszczyć o swoją przyszłość.
Każdy kto ma więcej niż jedną szarą komórkę to wie.
Teoretycznie można zmusić swoje dzieci do łożenia na utrzymanie na starość, bo jest obowiązek alimentacyjny, ale wątpię, żebym chciała uciekać się do takich metod.
Koszty życia są wysokie, daniny coraz wyższe i będą rosnąć, bo przecież pokolenie wyżu (moi rodzice) za chwilę zacznie przechodzić na emerytury, podczas gdy na rynku pracy zostaje niż i imigranci.
Kredyty są w ciul drogie, żłobki/przedszkola tak samo, pracodawcy patrzą krzywo na młodych rodziców (a zwłaszcza matki) - na dziecko się z partnerem zdecydowaliśmy tylko dlatego, że tego chcemy i finansowo sobie poradzimy (ale z różnych przyjemności już trzeba będzie rezygnować).
Po przeciwległej stronie masz ludzi w związkach, którzy nie czują się stabilnie finansowo na posiadanie dzieci, chociażby chcieli. Duża część odkłada staranie się o dzieci do czasu aż zejdą z wynajmu i będą mieli chociaż mały kąt na kredyt (dzieci też obniżają zdolność kredytową).
Inni czekają aż będą zarabiać lepiej. Wszyscy jeśli się dorobią będą mieć jedno, max dwójkę dzieci - gdyby warunki były bardziej sprzyjające może mieliby 3-4.
Plus, jest grupa, która nie chce mieć dzieci, bo nie (obawa o utratę poziomu życia, poglądy antynatalistyczne, brak instynktu rodzicielskiego). Tych nic by nie przekonało, więc nie ma sensu o nich myśleć.
Na koniec mamy oczywiście singli i singielki, gdzie jakaś część zaledwie to roszczeniowe księżniczki, które nie wiedzą jak działa świat, więc nie uważam, że zapaść demograficzna to wina babek, które czekają na księcia z bajki.
Większość rodzin z dziećmi klepie biedę i żyje od pierwszego do pierwszego - znam smak takiego życia z dzieciństwa i nie chciałabym tego fundować swoim dzieciom. W moim przekonaniu wiele osób z mojego pokolenia tak myśli. Lata 90 były ciężkie nie tylko dla dorosłych
Oczywiście możemy tutaj podać przykład biednych krajów Afryki, gdzie demografia ma się wybornie, ale tutaj mamy inne czynniki - dzieci służą tam za tanią siłę roboczą i opiekę na starość, wiele z nich nie dożywa wieku dorosłego (głód, ubóstwo, brak dostępu do opieki medycznej, częste konflikty zbrojne), więc trzeba mieć ich kilka na zapas, bo nie wiesz ile przetrwa, brak antykoncepcji i kompletnie inna tradycja, gdzie kobieta po prostu musi rodzić.
Więc nasza bieda przy naszych uwarunkowaniach stopuje demografię (a przynajmniej zniechęca tych, którzy w lepszych warunkach chcieliby się rozmnaża ć), a w ich biedzie jedynym sposobem na przetrwanie jest rozmnażanie.