Przecież ja tego nigdzie nie negowałem. Jedynie zwracam uwagę na fakt, że dane z portali zawsze będą mocno specyficzne i w dużej części nieprawdziwe, bo nie wiadomo jaki odsetek kont jest aktywnych, nie wiadomo jaki odsetek kont jest płatnych, jaki odsetek kont ma zdjęcia (i ile oraz jakich), jaki odsetek ma opisy, jaki odsetek to fejkowe konta, jaki odsetek faktycznie i rzeczywiście szuka partnera itp. To jest ogólna statystyka, która rozumiana wprost jest absurdalna wręcz. Dopiero jak weźmiesz pod uwagę wszystkie zmienne, to zauważysz, że na portalu dzieje się to samo co w rzeczywistości. Tylko w formie przejaskrawionej - jak wszystko w internecie.
Okej. Tutaj dyskutować faktycznie nie będę bo sam nie wiem jakie są dokładnie proporcje kont tych atencjuszek, fake'ów i oszustów do tych, które rzeczywiście szukają. Nie wiem w jaki sposób liczone były dane do tego wykresu, który wyżej kilkukrotnie podawałem. Dodam w tym miejscu jeszcze jednak, że chociażby z raportu "Jak kochają Polacy" przygotowanego na zlecenie portalu Sympatia wynika, że aż 50% samotnych osób w naszym społeczeństwie poszukuje związku w internecie. Internet jest też na drugim miejscu pod względem liczby tych, którym się udało (jest to 18%). Na pierwszym miejscu są znajomi i rodzina (25%).
Biorąc te dane pod uwagę mam wrażenie, że jednak mimo wszystko przeszacowujesz zarówno liczbę tych fakeowych, atencyjnych kont na portalach jak i liczbę normalnych ludzi rzeczywiście szukających związku w Internecie. Tym bardziej dodatkowo, że powyższe badanie pochodzi z 2019 roku, a więc z czasów jeszcze przed Pandemią, która też znacznie wpłynęła na postrzeganie przez społeczeństwo Internetu i portali randkowych także jako miejsc do poznawania i szukania partnerów.
Gdyby mogli, to by się nie rejestrowali w takich miejscach w pierwszej kolejności. A zamiast zmienić strategię to robią tam dokładnie to samo, co Raka. Próbują zniechęcić wszystkimi możliwymi sposobami, bo przecież kobieta ma kochać ich takimi, jakimi są - czyli śmierdzącymi, zapuszczonymi leniami. I zamiast wykorzystać te statystyki na własny użytek, to próbują tacy udowodnić, że
1) to kobiety są 'złe', bo ich ciągle odrzucają, a oni przecież to mogą być cudownymi partnerami, nie jak ci wszyscy badboye.
2) oni nie będą się robić na 'pięknisi', bo to stoi w opozycji do ich narracji (że nie piękno zewnętrzne się liczy, tylko wnętrze), choć liczą się obie te kwestie
Nie miałem tutaj na myśli takich osób jak Raka, a przynajmniej nie tylko takich. Jeżeli te widełki oceny mężczyzn przez kobiety są jak sam wspomniałeś i tak nawet w realu przesunięte i jeżeli jak również sam wspomniałeś portale pozwalają kobietom na zawężenie w górę ich wymagań to znaczy, że powody o których pisze na przykład Raka nie są całkowicie odklejone i wzięte z kosmosu. Zgodzę się z tym, że nie są to jedyne albo może i nawet najważniejsze powody niepowodzeń takich osób, ale nie można zaprzeczać, że też one istnieją i jakiś wpływ mają. Zresztą jak dobrze pamiętam z innych wątków Raka ma chyba babyface'a, a tego w żaden sposób na zdjęciach nie ukryje choćby nie wiem do jakiego fryzjera poszedł albo nie wiem jakie ciuchy ubrał.
Koleś opisywał siebie jako szczupłego i wysportowanego, bo prowadzi bardzo aktywne życie, a w praktyce ta aktywność ograniczała się do pielgrzymek po fastfoodach w centrach handlowych. Jak sama powiedziała - nie oczekiwała nikogo z kaloryferem, ale jak przyszedł facet z bojlerem z przodu, to witki jej opadły. Sama ćwiczy jogę i biega w maratonach. Nie chce jej się tracić czasu na dalsze weryfikowanie kolesia i dawanie mu szansy na wyrobienie kondycji, bo może ją zrobi, a może nie i potrwa to miesiące. O ile w ogóle. Nie będzie się bawić w projekty, bo chce partnera, a nie podopiecznego/ucznia/dziecko do prowadzenia za rękę.
Pomijając już kwestię oczywistego kłamstwa z jego strony to wsparcie partnera w odchudzaniu (o ile oczywiście on sam tego chce) nie musi wcale oznaczać prowadzenia go jak podopiecznego albo dziecko za rękę. Istnieje też szansa, że gdyby ona pod wpływem jakichś innych czynników się w nim zakochała to kwestia jego wagi mogłaby w pewnym momencie przestać mieć dla niej jakiekolwiek znaczenie.
Trafiały na różnych kolesi. Ale z różnych powodów oni kłamali o różnych sprawach albo zalewali je na pierwszym spotkaniu (czy nawet jeszcze przed nim) ciężkimi tematami podszytym pretensją i marudzeniem. Jak nie wdasz się w dyskusję czy jak nie spotkasz się na żywo, to nigdy nie sprawdzisz z kim masz do czynienia.
Hmm... Czyli w jednym przypadku twierdzisz, że jak nie wydasz się w dyskusję albo nie spotkasz na żywo to nie sprawdzisz z kim masz do czynienia, a jednocześnie w innym, że doskonale możesz kogoś ocenić na podstawie danych fotek w profilu?