@Rita
Nie istnieje rodzic idealny, znaczy istnieje tylko jako model. Reszta jest abo wystarczająco dobra albo dysfunkcyjna i na dodatek granica jest mocno płynna. A na dodatek rodzic może być miejscami dysfunkcyjny całkiem nie ze swojej winy. Oczywiście, że rodzic też człowiek, w którymś momencie dziecię jest już na tyle dorosłe/dojrzałe, żeby temu sprostać. W naturalny sposób.
@Smutna
Z tym living example masz sporo racji, bo jednak żywy dowód, ze "da się" ma większą siłę przekonywania niż jakaś nieznana osoba, co teoretyzuje czy tam poradnik. Kwestia czy coś jest powierzchowne pozostaje trochę otwarta, bo inaczej jak taki żywy przykład o sobie opowiada, a inaczej jak się go zna w realu jakoś bliżej. Tak w związku z pytaniem Mrs Happiness to czy żeby zrozumieć ofiarę gwałtu trzeba gwałt przeżyć. Można dyskutować, ale na pewno ofiara gwałtu dla drugiej ofiary gwałtu jest z marszu i na wejściu wiarygodna, a psychoterapeuta musi na tą wiarygodność zapracować. Jak ofiara gwałtu spotka drugą, taką co to już sobie z tą traumą poradziła (choćby i z użyciem psychoterapii, ale poradziła) i sobie mogą pogadać "między nami , ofiarami" to jest to naprawdę ogromnie motywujące.
Kogoś wkurwia, ze się niemowlak budzi co noc...żeby tylko raz się budził
Pytanie, czy wkurwia niemowlak czy sytuacja? Człek niewyspany, zmęczony, zasoby na wyczerpaniu, jedyne marzenie to móc się wreszcie wyspać w opór - świadomość, że to minie pomaga, acz w takim czasie to się człowiekowi wydaje, ze nigdy się ten koszmar nie skończy. Tym niemniej złość jest na co innego, nie na dziecko. Bo jakby tak ktoś do malucha wstawał, albo jakby się dało spokojnie odespać w dzień...ale po co to analizować dogłębnie po latach to nie wiem, słowo honoru. Było, minęło.
Ja akurat do terapii analitycznej czy w wersji nowszej, psychodynamicznej mam osobiście stosunek bardzo ostrożny. Dawno zauważono, że iluś tam pacjentów wpada w analizowanie siebie całkiem bezproduktywne od pewnego momentu, takie analizowanie dla analizowania. No ale obecnie jest naprawdę ileś podejść terapeutycznych i można inaczej. Przepracowywać emocje można na wiele sposobów.
Przychodzę i mówię, ze się boję samochodów bo miałam wypadek. Do tego różne nurty różnie podchodzą. Akurat przy tego typu urazie to analizowanie nie wydaje mi się, tak z odruchu, koncepcja najskuteczniejszą, bo jakich tu odkryć można dokonać analizowaniem, skoro sytuacja prosta niczym konstrukcja cepa? Był wypadek, pojawił się jako jego skutek określony lęk no to chyba celem terapii jest poradzenie sobie z tym lękiem. Dosyć punktowo, odtąd-dotąd.
Do kolegi w hospicjum w odwiedziny to ja osobiście idę w roli służebnej czyli raczej wychodzącej naprzeciw potrzebom tej osoby. W hospicjum jeden potrzebuje pofilozofować, drugi wręcz przeciwnie jak najdłużej uczestniczyć w życiu i dla takiego drugiego moja irytacja z powodu braku podwyżki może być ulgą, oderwaniem od złych myśli...no ludzie różni są.
@Mrs Happiness
Dzięki za dobre słowo. 
Wracamy do testów
Wolisz wykonać swoje obowiązki zanim pozwolisz sobie na relaks? Jakże inspirujące. Ja jestem z tych elastycznych i trudno mi orzec, co wolę. Są obowiązki, co mogą poczekać, ja miewam różny nastrój, często jak na sobie coś wymuszę to potem i ja poirytowana i robota spaprana... słowo daję, nie wiem co wolę, bo to strasznie zależy. Ale ja to w ogóle na sowo "obowiązek" zdaje się mam coś na kształt lekkiej alergii
będąc osobą bardzo słowną, punktualną, solidną - nie znoszę tego słowa w odniesieniu do siebie, zaraz mi się buntownik pojawia. Co ciekawe nie byłam gnębiona obowiązkami w dzieciństwie czyli żadne tam traumy z przeszłości 
Z kwiatami zaraz mi się uruchamia - "zależy". Dla siebie czy na sprzedaż? Jak dla siebie być może bym kwiaty malowała, ale właściwie co autor rozumie przez malowanie kwiatów? Realizm czy może co innego, jakieś mocno przetworzone, odrealnione? Jak na sprzedaż to z kolei kwestia "czy kwiaty się sprzedadzą" w grę wchodzi. I widzisz, dla Ciebie pytanie łatwe i oczywiste, a ja kombinuje niczym koń pod górę i nadal nie wiem. Test chyba był MMPI z tymi kwiatami, ale zabić się nie dam.
A płacz dziecka może wyprowadzić z równowagi nawet dlatego, że jest dźwiękiem. Wymagającym działania. Innymi słowy kolejna pobudka, a jak ja jutro zdołam wstać, nieeeee....daleko od skomplikowanych rzeczy typu zazdroszczę swobody wyrażania emocji.
Rodzic chłodny i wycofany to inny pakiet, miałam ojca - lodowiec, temat na inną rozmowę.