Hey, wracam z nowym wątkiem, jako że w moim 38 letnim życiu pojawia się coraz więcej rozkmin, czy w waszej ocenie jest możliwe być szczęśliwym z kimś przez całe życie ? Czy ogólnie w dzisiejszych czasach ludzie po rozwodzie mają szanse na normalne ułożenie sobie życia ? Z moich obserwacji wynika, że ciężko dziś utrzymać relacje na ,,fajnym” poziomie bo z czasem zawsze wkrada się rutyna, przewidywalności itd. W związku z tym pozwoliłam sobie na kontrowersyjny temat, związków małżeńskich zawieranych np na 10 lat, uważam że miałoby to dobry wpływ na postawy obu partnerów, a jeśli coś by nie pykło to obyłoby się bez rozwodów.
Osobiście nie mam dzieci i szykuje się do rozwodu związek z 17 letnim stażem.
Miałam nie do końca przewidywalną najbliższą rodzinę w młodości więc bardzo tę przewidywalność i rutynę cenię sobie w moim małżeństwie. Co nie oznacza, ze nie robi mi czasem niespodzianek, nie kupi kwiatów czy nie zaprosi gdzieś na kolację. Po tylu latach mamy o czym rozmawiać, o czymś innym niż porównanie cen musztardy w Lidlu i Biedronce.
Myślę, że ludzie są na tyle niedojrzali, czyli życiowo głupi (to nie jest zniewaga), że po prostu źle się dobierają lub ich motywacje stworzenia związku są niewłaściwe. Stąd potem te rozwody i zawiedzione nadzieje.