Mój facet, ja, nasze wakacje - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mój facet, ja, nasze wakacje

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 40 ]

Temat: Mój facet, ja, nasze wakacje

Cześć dziewczyny. Piszę, ponieważ chcę  znać Wasze zdanie. Jestem z moim facetem już prawie rok. On zarabia znacznie więcej niż ja. Prawdę mówiąc nie musi pracować do końca życia i mu starczy, żeby utrzymać siebie rodzinę. Nie poleciałam na jego kasę. Dobrze mi z nim. Świetnie się dogadujemy. Tylko jedna myśl nie daje mi spokoju. On chce jechać ze mną na wakacje. Nie wybrał tanich wakacji, bo mówi, że pieniędzy nam starczy. No jest tylko mały problem; ja studiuję, pracuję. Większość pieniędzy wydaję na studia, na moje utrzymanie, utrzymanie samochodu i nie stać mnie na jakiekolwiek wakacje z nim. On zaproponował, że zapłaci za mnie, ale to zbyt dużo. Ja takiej kwoty za szybko mu nie oddam, tym bardziej, że wydaję pieniądze na swoją edukację. Studia do najtańszych nie należą. Czuję się niezręcznie, nie chce mieć u niego długów. Nie chcę, żeby mnie utrzymywał. W mojej rodzinie były przypadki, że kobieta nie pracowała, a jej mąż najpierw pożyczał jej pieniądze, a potem zadał ich zwrotu. Poza tym uwazam, ze każda szanująca się kobieta musi mieć na swoje utrzymanie. Jeśli on za mnie zapłaci będę czuła się do obowiązku oddać mu swoją część za wakacje. Tylko musiałabym odkładać przez kilka miesięcy, albo nawet dłużej, żeby wyjść z nim na "zero". On chce jeździć na wakacje kilka razy w roku, a mnie niestety na to nie stać. Urlop mam, gorzej z pieniędzmi. Wiem, że nigdy nie zarobię takich pieniędzy jak on. No i moje pytanie brzmi: jak mu kulturalnie odmówić wyjazdu, żeby nie poczuł się urażony? Nie potrafię tak zdzierać pieniędzy od faceta, jak niektóre laski.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Malina670 napisał/a:

  No i moje pytanie brzmi: jak mu kulturalnie odmówić wyjazdu, żeby nie poczuł się urażony?

Powiedz mu dokładnie to, co tutaj napisałaś. Dobrze o nim świadczy, że pomyślał o Tobie, ale równocześnie jeśli nie zrozumie, że źle się czujesz z taką propozycją, bo nie wyobrażasz sobie, aby była to darowizna, z kolei zwrot takiej kwoty byłby dla Ciebie bardzo obciążający, to niestety czarno widzę Waszą wspólną przyszłość. Niby to tylko pieniądze, ale wiele par już podzieliły.

3

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje

Albo to jest trolling, albo sponsoring. W każdym razie wciskasz nam dość grube kity. smile

4

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje

jesli chce ci "zasponsorowac" ze szczerych checi i nie zada zwrotu, to czemu nie? Jednak jak najbardziej powinnas porozmawiac jak ty to odbierasz.

5 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-10-07 10:13:16)

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Legat napisał/a:

Albo to jest trolling, albo sponsoring. W każdym razie wciskasz nam dość grube kity. smile

Też tak myślę, tym bardziej, że już po wakacjach big_smile
I to chyba raczej by były wycieczki, skoro kilka razy w roku, dodać do tego jego kasę, która mu starczy do końca życia bez pracy... nic tylko korzystać big_smile

6

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje

Na urlop czesto jezdzi sie we wrzesniu i pazdzierniku, lepsze oferty - jakby ktos nie wiedzial

7 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-10-07 10:40:38)

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Gosiawie napisał/a:

Na urlop czesto jezdzi sie we wrzesniu i pazdzierniku, lepsze oferty - jakby ktos nie wiedzial


I mniej ludzi.

Ale to jeszcze autorkę trzeba podpytać gdzie pracuje. Przyda się Shiniemu. Bo dziewczyna pracuje, sama opłaca studia, mieszkanie i samochód. Dla niektórych tutaj to przecież niemożliwe xD

PS. kto obstawia, że zaraz wjedzie tu konsorcjum z zajebistymi ofertami? big_smile

8

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje

i mniej ludzi.. big_smile

9

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje

Całym rokiem się jeździ... jakby ktoś nie wiedział. Tylko nie zawsze mówi się o wakacjach.

10

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje

wakacje to tez urlop i na odwrot

zalezy czy ktos potrafi rozszezyc swoj umysl na poszczegolne slowa, synonimy itp wink

11

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Malina670 napisał/a:

Cześć dziewczyny. Piszę, ponieważ chcę  znać Wasze zdanie. Jestem z moim facetem już prawie rok. On zarabia znacznie więcej niż ja. Prawdę mówiąc nie musi pracować do końca życia i mu starczy, żeby utrzymać siebie rodzinę. Nie poleciałam na jego kasę. Dobrze mi z nim. Świetnie się dogadujemy. Tylko jedna myśl nie daje mi spokoju. On chce jechać ze mną na wakacje. Nie wybrał tanich wakacji, bo mówi, że pieniędzy nam starczy. No jest tylko mały problem; ja studiuję, pracuję. Większość pieniędzy wydaję na studia, na moje utrzymanie, utrzymanie samochodu i nie stać mnie na jakiekolwiek wakacje z nim. On zaproponował, że zapłaci za mnie, ale to zbyt dużo. Ja takiej kwoty za szybko mu nie oddam, tym bardziej, że wydaję pieniądze na swoją edukację. Studia do najtańszych nie należą. Czuję się niezręcznie, nie chce mieć u niego długów. Nie chcę, żeby mnie utrzymywał. W mojej rodzinie były przypadki, że kobieta nie pracowała, a jej mąż najpierw pożyczał jej pieniądze, a potem zadał ich zwrotu. Poza tym uwazam, ze każda szanująca się kobieta musi mieć na swoje utrzymanie. Jeśli on za mnie zapłaci będę czuła się do obowiązku oddać mu swoją część za wakacje. Tylko musiałabym odkładać przez kilka miesięcy, albo nawet dłużej, żeby wyjść z nim na "zero". On chce jeździć na wakacje kilka razy w roku, a mnie niestety na to nie stać. Urlop mam, gorzej z pieniędzmi. Wiem, że nigdy nie zarobię takich pieniędzy jak on. No i moje pytanie brzmi: jak mu kulturalnie odmówić wyjazdu, żeby nie poczuł się urażony? Nie potrafię tak zdzierać pieniędzy od faceta, jak niektóre laski.

Powiedz mu, że chętnie z nim pojedziesz, tylko na takie wakacje, na które Ciebie stać.
Jak mu na Tobie zależy to ograniczy swoje wymagania i pozwoli Ci zachować niezależność. Po ślubie, gdy pieniądze będą wspólne, będziecie wyjeżdżać gdzie tylko zapragniecie, bez liczenia się w kosztami. Macie dużo czasu na zrealizowanie marzeń.

12

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Gosiawie napisał/a:

wakacje to tez urlop i na odwrot

zalezy czy ktos potrafi rozszezyc swoj umysl na poszczegolne slowa, synonimy itp wink

No to rozszerzyłaś tongue

13

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Malina670 napisał/a:

No i moje pytanie brzmi: jak mu kulturalnie odmówić wyjazdu, żeby nie poczuł się urażony? Nie potrafię tak zdzierać pieniędzy od faceta, jak niektóre laski.


No to powiedz mu po prostu, ze jesteś tak wyzwolona, że aż cię nie stać na wakacje, a drogich prezentów nie przyjmujesz. Nie wiem gdzie masz problem.

14

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Samba napisał/a:
Malina670 napisał/a:

No i moje pytanie brzmi: jak mu kulturalnie odmówić wyjazdu, żeby nie poczuł się urażony? Nie potrafię tak zdzierać pieniędzy od faceta, jak niektóre laski.


No to powiedz mu po prostu, ze jesteś tak wyzwolona, że aż cię nie stać na wakacje, a drogich prezentów nie przyjmujesz. Nie wiem gdzie masz problem.

Ja bym chciala na wakacje juz leciec 'a nie moge corka szkole ma.

15

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje

Mnie nigdy nie przestanie zadziwiac jak ludzie moga byc ze soba przez np rok, nie maja problemu np sypiac ze soba itd ale nie potrafia norlamnie porozmawiac o finansach i o tym na co ich stac a na co nie. Nie wiem jak funkcjonuje taki zwiazek. Przeciez to jedna z podstaw. Nwm, ja zanim sie wkrece w zwiazek  kims to musze sie z nim umiec gogadac na podstawowe tematy, takie gdzie mnie stac pojechac a gdzie nie.

16

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Halina3.1 napisał/a:

Mnie nigdy nie przestanie zadziwiac jak ludzie moga byc ze soba przez np rok, nie maja problemu np sypiac ze soba itd ale nie potrafia norlamnie porozmawiac o finansach i o tym na co ich stac a na co nie. Nie wiem jak funkcjonuje taki zwiazek. Przeciez to jedna z podstaw. Nwm, ja zanim sie wkrece w zwiazek  kims to musze sie z nim umiec gogadac na podstawowe tematy, takie gdzie mnie stac pojechac a gdzie nie.

Tez tego nie rozumiem

17

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
wieka napisał/a:
Gosiawie napisał/a:

wakacje to tez urlop i na odwrot

zalezy czy ktos potrafi rozszezyc swoj umysl na poszczegolne slowa, synonimy itp wink

No to rozszerzyłaś tongue

Ja mam otwarty umysl na problemy innych smile

Pamietam jak sie wsciekalam na poczatku, na tym forum, kiedy pisalo sie nie na temat, nawet temat o tym otworzylam, teraz sama sie w to wciagnelam big_smile

18

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Halina3.1 napisał/a:

Mnie nigdy nie przestanie zadziwiac jak ludzie moga byc ze soba przez np rok, nie maja problemu np sypiac ze soba itd ale nie potrafia norlamnie porozmawiac o finansach i o tym na co ich stac a na co nie. Nie wiem jak funkcjonuje taki zwiazek. Przeciez to jedna z podstaw. Nwm, ja zanim sie wkrece w zwiazek  kims to musze sie z nim umiec gogadac na podstawowe tematy, takie gdzie mnie stac pojechac a gdzie nie.


bo nie kazdy chetnie rozmawia o finansach, wystarczy, ze tylko jedna ze stron jest zamknieta w tym temacie. Niektorzy wrecz nie chca otwierac portfela.

19

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Gosiawie napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Mnie nigdy nie przestanie zadziwiac jak ludzie moga byc ze soba przez np rok, nie maja problemu np sypiac ze soba itd ale nie potrafia norlamnie porozmawiac o finansach i o tym na co ich stac a na co nie. Nie wiem jak funkcjonuje taki zwiazek. Przeciez to jedna z podstaw. Nwm, ja zanim sie wkrece w zwiazek  kims to musze sie z nim umiec gogadac na podstawowe tematy, takie gdzie mnie stac pojechac a gdzie nie.


bo nie kazdy chetnie rozmawia o finansach, wystarczy, ze tylko jedna ze stron jest zamknieta w tym temacie. Niektorzy wrecz nie chca otwierac portfela.

No jak byc w zwiazku lub malzenstwie a otwarcie nie mowic o finansach ? To co zona albo maz nie wiedza ile druga osoba zarabia pieniedzy ? big_smile

20

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
JuliaUK33 napisał/a:
Gosiawie napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Mnie nigdy nie przestanie zadziwiac jak ludzie moga byc ze soba przez np rok, nie maja problemu np sypiac ze soba itd ale nie potrafia norlamnie porozmawiac o finansach i o tym na co ich stac a na co nie. Nie wiem jak funkcjonuje taki zwiazek. Przeciez to jedna z podstaw. Nwm, ja zanim sie wkrece w zwiazek  kims to musze sie z nim umiec gogadac na podstawowe tematy, takie gdzie mnie stac pojechac a gdzie nie.


bo nie kazdy chetnie rozmawia o finansach, wystarczy, ze tylko jedna ze stron jest zamknieta w tym temacie. Niektorzy wrecz nie chca otwierac portfela.

No jak byc w zwiazku lub malzenstwie a otwarcie nie mowic o finansach ? To co zona albo maz nie wiedza ile druga osoba zarabia pieniedzy ? big_smile

Mowie o parterstwie. Maz i zona to co innego, chociaz niekiedy maz tez skapi.

A ty juz z rana tutaj?

21

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Gosiawie napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
Gosiawie napisał/a:

bo nie kazdy chetnie rozmawia o finansach, wystarczy, ze tylko jedna ze stron jest zamknieta w tym temacie. Niektorzy wrecz nie chca otwierac portfela.

No jak byc w zwiazku lub malzenstwie a otwarcie nie mowic o finansach ? To co zona albo maz nie wiedza ile druga osoba zarabia pieniedzy ? big_smile

Mowie o parterstwie. Maz i zona to co innego, chociaz niekiedy maz tez skapi.

A ty juz z rana tutaj?

No corka do szkoly sie szykowala obudzila mnie big_smile dzis deszcz nie ma gdzie wylezc

22

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Gosiawie napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Mnie nigdy nie przestanie zadziwiac jak ludzie moga byc ze soba przez np rok, nie maja problemu np sypiac ze soba itd ale nie potrafia norlamnie porozmawiac o finansach i o tym na co ich stac a na co nie. Nie wiem jak funkcjonuje taki zwiazek. Przeciez to jedna z podstaw. Nwm, ja zanim sie wkrece w zwiazek  kims to musze sie z nim umiec gogadac na podstawowe tematy, takie gdzie mnie stac pojechac a gdzie nie.


bo nie kazdy chetnie rozmawia o finansach, wystarczy, ze tylko jedna ze stron jest zamknieta w tym temacie. Niektorzy wrecz nie chca otwierac portfela.

Tak i mnie to wlasnie dziwi, jak ludzie nie wstydzą się np isc z kims do łóżka bez problemu a wstydzą się rozmawiać o finansach. Z kimś z kim są od roku to już w ogóle. Jakieś poprzestawiane priorytety imo.

23

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje

Jak i gdzie sie poznaliście? Jakie były początki znajomości?

24

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje

Jeśli tak Was to ciekawi, pracuję na produkcji. Nie zarabiam kokosów, ale co miesiąc 5000 wpadnie. Daje rade, ale jest ciężko. Moje studia nie należą do tanich, a samochód też się psuje, bo nowy nie jest. Mam nadzieję, że wystarczająco wyjaśniłam Wam moje wydatki i zarobki, bo bardziej rozpisywać się nie będę.

Wracając do mojego faceta. Poznaliśmy się na Open Air. Najpierw były rozmowy potem nadszedł koniec festiwalu, ale on mnie znalazł na Facebooku i tak zaczęliśmy pisać ponownie. Okazało się, że mamy te same zainteresowania, charaktery itd. i z biegiem czasu narodziła się miłość między nami. Wiem, że on ma dużo kasy, nie musi mi tego mówić. Po prostu nie jest takim przeciętnym Kowalskim jak większość ludzi. Jest kimś znanym. Stać go, żeby jechać na wakacje nawet kilka razy w roku. No i ja bym nie robiła problemów, żeby on za mnie płacił, ale nie chcę wyjść na taką, która leci tylko na jego kasę. Na początku naszej znajomości mówił mi, że miał dziewczynę, która tylko chciała od niego kasy i była z nim, bo jest znany. Nie chcę, żeby tak myślał o mnie, bo to nieprawda. Planujemy wspólne życie, ale po zawarciu związku małżeńskiego niewiele się zmieni. To przecież nadal będą jego pieniądze. Ja też będę pracować, ale nie zarobię takich pieniędzy jak on. Nie potrafiłabym spojrzeć mu w oczy jakbym wydawała jego pieniądze, przecież on też ciężko na nie pracuje. Oboje wiemy ile każde z nas zarabia. Tylko mi nie pasuje fakt, że mielibyśmy jeździć tylko za jego pieniądze, a ja do tego nie dorzucę ani centa. Nie chcę, żeby myślał o mnie jak o swojej byłej. Z drugiej strony, nie chce, żeby dla mnie się ograniczał, bo mnie nie stać na taki poziom życia. On mi mówił, że nie chciałby tych wszystkich pieniędzy, że woli mnie i jest szczęśliwy, że pojawiłam się w jego życiu. Ja też jestem z nim szczęśliwa. Tylko nie chcę wyjść na utrzymankę.

25

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje

Z takim nastawieniem to będziesz mieć ciągle jakiś problem w tym związku i to nie tylko z wakacjami. Założmy że on kupi ci prezent na urodziny czy jakieś święta według swoich możliwości, a ty co? Powiesz że nie przyjmiesz, bo nie będziesz mogła się odwdzięczyć podobnym cenowo?

Chyba musicie coś ustalić i to jak najszybciej, bo zanosi się że oboje nie będziecie się czuć komfortowo w pewnych sytuacjach. Jesteście na dwóch przeciwległych biegunach z dochodami i to raczej się nie zmieni, więc nie pozostaje nic innego jak jakoś to ogarnąć.

26

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Malina670 napisał/a:

Tylko nie chcę wyjść na utrzymankę.


Nie chcesz "wyjść" czy nie chcesz "być" utrzymanką?
Czemu masz takie nienormalne czy dziwaczne podejście do pieniędzy? Albo raczej do tego, jak mają patrzeć na ciebie inni... O ile we wczesnej fazie związku nie wypada nawet godzić się na fundowanie drogich wakacji, o tyle po jakimś czasie, gdy już się na tyle poznacie, to czemu nie? A już w ogóle gdy będziecie małżeństwem. Przecież teraz nie możesz wykluczyć, że kiedyś gdy będziesz młodą mamą, to być może będziesz na utrzymaniu lubego.
Ja tu nie widzę problemu, skoro go stać na droższe wakacje, to nic dziwnego, ze chciałby spędzić je z tobą. Z drugiej strony - jeśli ciebie nie stać na droższe wakacje, to bierzesz go za swoje na wakacje tańsze. Czyli raz on sponsoruje, a raz ty. Każde daje tyle, ile może.

27 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2024-10-09 18:41:48)

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Samba napisał/a:
Malina670 napisał/a:

Tylko nie chcę wyjść na utrzymankę.


Nie chcesz "wyjść" czy nie chcesz "być" utrzymanką?
Czemu masz takie nienormalne czy dziwaczne podejście do pieniędzy? Albo raczej do tego, jak mają patrzeć na ciebie inni... O ile we wczesnej fazie związku nie wypada nawet godzić się na fundowanie drogich wakacji, o tyle po jakimś czasie, gdy już się na tyle poznacie, to czemu nie? A już w ogóle gdy będziecie małżeństwem. Przecież teraz nie możesz wykluczyć, że kiedyś gdy będziesz młodą mamą, to być może będziesz na utrzymaniu lubego.
Ja tu nie widzę problemu, skoro go stać na droższe wakacje, to nic dziwnego, ze chciałby spędzić je z tobą. Z drugiej strony - jeśli ciebie nie stać na droższe wakacje, to bierzesz go za swoje na wakacje tańsze. Czyli raz on sponsoruje, a raz ty. Każde daje tyle, ile może.

A temu nie, bo będzie miała u niego dług. I ten dług jakoś trzeba spłacić. A jakie ona ma możliwości spłaty? No wiadomo jakie.
Korzystanie z cudzych pieniędzy pozbawia niezależności. Z jednej strony może być fajnie korzystać z możliwości jakie stwarzają cudze pieniądze, tylko z tylu głowy zawsze będzie siedzieć - trzeba się za nie odwdzięczyć. A jak będę się odwdzięczać będę na pozycji podporządkowanej - trzeba to mieć na uwadze.
Przynajmniej ja mam takie podejście, tak to widzę.

Planowanie wspólnego życia to jeszcze nie wspólne życie. Nie wiadomo czy do niego dojdzie. Nie dzieli się skóry na niedźwiedziu jak niedźwiedź w lesie.

28

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Agnes76 napisał/a:
Samba napisał/a:
Malina670 napisał/a:

Tylko nie chcę wyjść na utrzymankę.


Nie chcesz "wyjść" czy nie chcesz "być" utrzymanką?
Czemu masz takie nienormalne czy dziwaczne podejście do pieniędzy? Albo raczej do tego, jak mają patrzeć na ciebie inni... O ile we wczesnej fazie związku nie wypada nawet godzić się na fundowanie drogich wakacji, o tyle po jakimś czasie, gdy już się na tyle poznacie, to czemu nie? A już w ogóle gdy będziecie małżeństwem. Przecież teraz nie możesz wykluczyć, że kiedyś gdy będziesz młodą mamą, to być może będziesz na utrzymaniu lubego.
Ja tu nie widzę problemu, skoro go stać na droższe wakacje, to nic dziwnego, ze chciałby spędzić je z tobą. Z drugiej strony - jeśli ciebie nie stać na droższe wakacje, to bierzesz go za swoje na wakacje tańsze. Czyli raz on sponsoruje, a raz ty. Każde daje tyle, ile może.

A temu nie, bo będzie miała u niego dług. I ten dług jakoś trzeba spłacić. A jakie ona ma możliwości spłaty? No wiadomo jakie.
Korzystanie z cudzych pieniędzy pozbawia niezależności. Z jednej strony może być fajnie korzystać z możliwości jakie stwarzają cudze pieniądze, tylko z tylu głowy zawsze będzie siedzieć - trzeba się na nie odwdzięczyć. A jak będę się odwdzięczać będę na pozycji podporządkowanej - trzeba to mieć na uwadze.
Przynajmniej ja mam takie podejście, tak to widzę.

Planowanie wspólnego życia to jeszcze nie wspólne życie. Nie wiadomo czy do niego dojdzie. Nie dzieli się skóry na niedźwiedziu jak niedźwiedź w lesie.

Zgadzam sie dlatego ja mam swoje pieniadze z zasilkow

29 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-10-09 19:09:14)

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Malina670 napisał/a:

Jeśli tak Was to ciekawi, pracuję na produkcji. Nie zarabiam kokosów, ale co miesiąc 5000 wpadnie. Daje rade, ale jest ciężko. Moje studia nie należą do tanich, a samochód też się psuje, bo nowy nie jest. Mam nadzieję, że wystarczająco wyjaśniłam Wam moje wydatki i zarobki, bo bardziej rozpisywać się nie będę.

Wracając do mojego faceta. Poznaliśmy się na Open Air. Najpierw były rozmowy potem nadszedł koniec festiwalu, ale on mnie znalazł na Facebooku i tak zaczęliśmy pisać ponownie. Okazało się, że mamy te same zainteresowania, charaktery itd. i z biegiem czasu narodziła się miłość między nami. Wiem, że on ma dużo kasy, nie musi mi tego mówić. Po prostu nie jest takim przeciętnym Kowalskim jak większość ludzi. Jest kimś znanym. Stać go, żeby jechać na wakacje nawet kilka razy w roku. No i ja bym nie robiła problemów, żeby on za mnie płacił, ale nie chcę wyjść na taką, która leci tylko na jego kasę. Na początku naszej znajomości mówił mi, że miał dziewczynę, która tylko chciała od niego kasy i była z nim, bo jest znany. Nie chcę, żeby tak myślał o mnie, bo to nieprawda. Planujemy wspólne życie, ale po zawarciu związku małżeńskiego niewiele się zmieni. To przecież nadal będą jego pieniądze. Ja też będę pracować, ale nie zarobię takich pieniędzy jak on. Nie potrafiłabym spojrzeć mu w oczy jakbym wydawała jego pieniądze, przecież on też ciężko na nie pracuje. Oboje wiemy ile każde z nas zarabia. Tylko mi nie pasuje fakt, że mielibyśmy jeździć tylko za jego pieniądze, a ja do tego nie dorzucę ani centa. Nie chcę, żeby myślał o mnie jak o swojej byłej. Z drugiej strony, nie chce, żeby dla mnie się ograniczał, bo mnie nie stać na taki poziom życia. On mi mówił, że nie chciałby tych wszystkich pieniędzy, że woli mnie i jest szczęśliwy, że pojawiłam się w jego życiu. Ja też jestem z nim szczęśliwa. Tylko nie chcę wyjść na utrzymankę.

To porozmawiaj z nim jak to rozwiązać, bo się czujesz niekomfortowo.
A jak jest u was z mieszkaniem i rachunkami?
Czy nie mieszkacie razem?

30

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje

Ale jaki dług? Przeciez jie jest niczym nadzwyczajnym zaproszenie kogoś na wakacje.
Jeśli nie zaczniesz traktować go normalnie, na równi Tobie, to nie licz, że się uda  Wam coś..
Z jakiej racji On miałby równać do Ciebie w dół?
Albo potrafisz to przyjąć, albo znajdzie taką co potrafi, a nie da pierwszych skrzypiec w związku swoim kompleksom.

31

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Malina670 napisał/a:

On zaproponował, że zapłaci za mnie, ale to zbyt dużo. Ja takiej kwoty za szybko mu nie oddam, tym bardziej, że wydaję pieniądze na swoją edukację. Studia do najtańszych nie należą. Czuję się niezręcznie, nie chce mieć u niego długów. Nie chcę, żeby mnie utrzymywał. W mojej rodzinie były przypadki, że kobieta nie pracowała, a jej mąż najpierw pożyczał jej pieniądze, a potem zadał ich zwrotu. Poza tym uwazam, ze każda szanująca się kobieta musi mieć na swoje utrzymanie. Jeśli on za mnie zapłaci będę czuła się do obowiązku oddać mu swoją część za wakacje. Tylko musiałabym odkładać przez kilka miesięcy, albo nawet dłużej, żeby wyjść z nim na "zero". On chce jeździć na wakacje kilka razy w roku, a mnie niestety na to nie stać. Urlop mam, gorzej z pieniędzmi. Wiem, że nigdy nie zarobię takich pieniędzy jak on. No i moje pytanie brzmi: jak mu kulturalnie odmówić wyjazdu, żeby nie poczuł się urażony? Nie potrafię tak zdzierać pieniędzy od faceta, jak niektóre laski.

Niewłaściwe pytanie, tak moim zdaniem.
Pytanie powinno brzmieć - jak dalej z tym związkiem będzie, bo tak, jak dziewczyny pisały to się na tych jednych wakacjach nie skończy, jeśli w planach małżeństwo.
Całe życie chcesz spędzić na kulturalnym odmawianiu mu tego oraz tamtego? On cale życie ma spędzić na kombinowaniu, jakim sposobem ma ci coś dać żebyś nie odmówiła? Toż to koszmar jakiś. A jak jeszcze dzieci przyjdą... wspólny z dziećmi urlop uzależnisz od swoich możliwości zarobkowych? Ciebie stać tylko na coś tam to automatycznie dzieci też  czy może dzieci z tatusiem gdzieś tam w ciepłe kraje , ale bez mamusi, bo mamusi nie stać? Jesteś w stanie dostrzec absurdalność takiej sytuacji?

Problemem w wielu związkach jest to, że ludzie nie rozmawiają wprost o ważnych sprawach. To co opisujesz czyli radykalna dysproporcja w zarabianiu to jest ważna sprawa. Dla Ciebie, a tym samym także dla niego.
To, co zacytowałam powiedz osobie zainteresowanej czyli jemu. Takie masz podejście, on to powinien wiedzieć. Jemu to pytanie zadaj, nie forumowiczom. Jego zapytaj "jak mam ci odmówić, żebyś się nie poczuł urażony".  I posłuchaj spokojnie odpowiedzi.  Jeśli z tego ma być udany związek wieloletni to coś w tej sprawie szeroko pojmowanej dysproporcji w zarabianiu musicie wspólnie ustalić i nie ma na co czekać.
Na forum spotkasz różnych ludzi i różne opinie. A tą sprawę musicie rozwiązać wy, bo to wasze życie. Rozwiązać kompleksowo, nie w związku z konkretnym urlopem. Bo takich tematów jak urlop będzie bez liku. I jeśli tego teraz nie przegadacie to wam to związek rozwali jak nic, choćby i dlatego, że swoim podejściem skutecznie uniemożliwiasz mu swobodne dysponowanie jego własnymi pieniędzmi, bo nie może ci fajnego urlopu zafundować choć chce i może bez żadnych wyrzeczeń ze swojej strony.

32

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Malina670 napisał/a:

Jeśli tak Was to ciekawi, pracuję na produkcji. Nie zarabiam kokosów, ale co miesiąc 5000 wpadnie. Daje rade, ale jest ciężko. Moje studia nie należą do tanich, a samochód też się psuje, bo nowy nie jest. Mam nadzieję, że wystarczająco wyjaśniłam Wam moje wydatki i zarobki, bo bardziej rozpisywać się nie będę.

Wracając do mojego faceta. Poznaliśmy się na Open Air. Najpierw były rozmowy potem nadszedł koniec festiwalu, ale on mnie znalazł na Facebooku i tak zaczęliśmy pisać ponownie. Okazało się, że mamy te same zainteresowania, charaktery itd. i z biegiem czasu narodziła się miłość między nami. Wiem, że on ma dużo kasy, nie musi mi tego mówić. Po prostu nie jest takim przeciętnym Kowalskim jak większość ludzi. Jest kimś znanym. Stać go, żeby jechać na wakacje nawet kilka razy w roku. No i ja bym nie robiła problemów, żeby on za mnie płacił, ale nie chcę wyjść na taką, która leci tylko na jego kasę. Na początku naszej znajomości mówił mi, że miał dziewczynę, która tylko chciała od niego kasy i była z nim, bo jest znany. Nie chcę, żeby tak myślał o mnie, bo to nieprawda. Planujemy wspólne życie, ale po zawarciu związku małżeńskiego niewiele się zmieni. To przecież nadal będą jego pieniądze. Ja też będę pracować, ale nie zarobię takich pieniędzy jak on. Nie potrafiłabym spojrzeć mu w oczy jakbym wydawała jego pieniądze, przecież on też ciężko na nie pracuje. Oboje wiemy ile każde z nas zarabia. Tylko mi nie pasuje fakt, że mielibyśmy jeździć tylko za jego pieniądze, a ja do tego nie dorzucę ani centa. Nie chcę, żeby myślał o mnie jak o swojej byłej. Z drugiej strony, nie chce, żeby dla mnie się ograniczał, bo mnie nie stać na taki poziom życia. On mi mówił, że nie chciałby tych wszystkich pieniędzy, że woli mnie i jest szczęśliwy, że pojawiłam się w jego życiu. Ja też jestem z nim szczęśliwa. Tylko nie chcę wyjść na utrzymankę.

Jesli ten koles wie ile zarabiasz i ma przynajmniej cwierc mozgu, to powinien polaczyc kropki, ze nie stac sie na drogie urlopy kilka razy do roku. Jesli on wie o twoich zarobkach, akceptuje je i mu to nie przeszkadza, to sie zastanow dlaczego masz inferiority complex wzgledem niego. Bo on jest dorosly i calkowicie zdolny podejmowac decyzje na co wydaje swoje pieniadze, jesli zdecydowal, ze chce je wydac na wspolne wakacje, to nie wiem dlaczego masz ze soba az taki problem zeby sie zastanawiaac czy on nie pomyli, ze lecisz na jego kase. No chyba skoro by wiedzial, ze cie nie stac, zaproponowal, ze zaplaci, to widocznie uznal, ze nie lecisz na jego kase.
Skoro masz az takie dziwne jazdy, to albo jakos podswiadomie czujesz, ze to jest nie to. I albo jest to spowodowane twoimi kompleksami, wtedy powinnas sie ogarnac. Albo on jednak daje ci jakies sygnaly, mozliwe, ze tez podswiadomie i wtedy powinnas przeanalizowac, czy ten czlowiek faktycznie jest taki spoko jak ci sie wydaje. Narzekanie do obecnej dziewczyny o swoich bylych lecacych na kase nie swiadczy o nim dobrze.

33

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Agnes76 napisał/a:

Planowanie wspólnego życia to jeszcze nie wspólne życie. Nie wiadomo czy do niego dojdzie. Nie dzieli się skóry na niedźwiedziu jak niedźwiedź w lesie.

Ja nie dzielę skóry na niedźwiedziu, lecz na chłodno biorę pod uwagę różne scenariusze mniej lub bardziej prawdopodobne. Czasem warto wyjść poza własną perspektywę, zwłaszcza w ocenie poczynań kogoś kogo nie znasz.

34

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje

Po pierwsze uważam, że jesteś bardzo zaradną i samodzielną kobietą. A co do tego problemu, myślę, że powinnaś wprost z partnerem porozmawiać na ten temat i powiedzieć, że nie pasuje Ci taki układ. Jeśli on będzie jednak zapewniał, że chce to zrobić wyłącznie z własnej dobrej woli, bo chce żebyś mu towarzyszyła na tym wyjeździe i absolutnie nie będzie żądał żadnego zwrotu tej sumy, to już należy do Ciebie zdecydować, jak bardzo ufasz w jego deklarację. Jeśli nie chcesz mimo wszystko iść na układ, że on przejmuje zdecydowaną większość kosztów, to może wybierzcie inny wyjazd, żebyś mogła z nim pokryć koszty mniej więcej po pół?

35

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje

Hej, dziewczyny. Długo mnie nie było. Studia i miałam problemy z internetem, w końcu coś z tym zrobili. Mam nadzieję, że już takie sytuacje nie będą się pojawiać.

Boję się co pomyśli o mnie jego rodzina, kumple, fani. Wiecie jak to wygląda "poleciała na kasę jak nic". Nie chcę być tak oceniana. Już raz dwie osoby mnie oceniły po wyglądzie. Wpadłam w depresję, kuzynka mnie z niej wyciągnęła w ostatniej chwili. Ja jestem tak nauczona, że powinnam sama się utrzymać, a nie liczyć na cudze pieniądze. W mojej rodzinie jest kilka małżeństw, że kobieta nie pracowała, bo wychowywała dzieci. Mąż na początku mówił, że mu to nie przeszkadza, bo on pracuje i ich stać, ale z biegiem upływu czasu zaczął jej mówić, że mieszka za jego pieniądze, że sama nic od siebie nie wnosi do budżetu. Zaczął jej wszystko wyliczać. Drugie małżeństwo mój kuzyn, zgodni przed ślubem, ale po ślubie zaczęli się kłócić. Nie minęły 4 lata i są po rozwodzie. Boję się, że tak będzie i w moim przypadku. Nie chcę być utrzymanką, bym wolała, żeby on zarabiał podobnie do mnie, ale z drugiej strony nie chce go ograniczać. Kiedyś byłam przekonana, że znane osoby wiążą się tylko z kimś znanym, że piłkarze itp wiążą się z modelkami, aktorkami itd. Jego wszyscy koledzy mają sławne żony/dziewczyny. Często się mijają, bo jak jedno jest na wyjeździe, to drugie w domu i odwrotnie. On chce innego życia, że jak wróci z wyjazdu, to żona będzie czekać w domu, potem razem coś ugotują itd. Tak, jak wspomniałam nie chce go ograniczać co do poziomu życia, ale nie chcę też brać od niego kasy. Utrzymanie dzieci byłoby brane na pół. Niestety nie jestem zwolenniczką wspólnego konta w banku. Miałam z byłym i skończyło się źle, bardzo źle. Tylko, że ja bym musiała zarabiać też trochę więcej, żeby brać dzieci na wycieczki, o swoich wyjazdach już nie wspomnę. Nie chcę takiej sytuacji, że mnie nie stać i nie jadę, ale z drugiej strony nie mogę doprowadzić do tego, że on będzie za mnie płacił. Nigdy nie oddam mu tych pieniędzy, a z tyłu głowy pojawia sie myśl, że on w przypadku rozstania będzie chciał zwrot pieniędzy. Nigdy nie dał mi tego do wiadomości, ale w związkach moich znajomych, rodziny, też na początku było idealnie, a po upływie czasu już nie. On wie przez co przeszłam i powtarza mi, że pojawił się w moim życiu, żeby to zmienić. Wie, że będzie ciężko, bo on też jest po przejściach, ale mimo wszystko chcę zaryzykować, bo z nikim nie czuł się tak dobrze jak ze mną. Mówił mi, że szkoda, że nie poznał mnie 20 lat prędzej, bo teraz byśmy byli szczęśliwi z gromadką dzieci. Oboje uwielbiamy dzieci.

36

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje

Niestety w tym co piszesz jest jakby was 2. Jedna, która wie jak to jest w innych rodzinach, jak to nie wyszło, gdy oboje byli na różnych poziomach.
I jest ta druga, która boi się braku akceptacji, którą cieszy to, że ktoś ją potrzebuje. Nie patrząc na to, że on jest przecież po przejściach i jest zupełnie na innym poziomie. Nie zastanawia się, dlaczego jemu się nie udało w innych związkach. A znając wymieniane doświadczenia tej 1, to raczej się nie uda.
Ale prawda jest taka, że ludzie nie są racjonalni. Z reguły wygrywają przeświadczenia, obawy, kompleksy - no i potem jest jak jest.

37 Ostatnio edytowany przez Muqin (2024-10-22 14:14:04)

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
Malina670 napisał/a:

Tak, jak wspomniałam nie chce go ograniczać co do poziomu życia, ale nie chcę też brać od niego kasy. Utrzymanie dzieci byłoby brane na pół.

A zdajesz sobie sprawę, że to jest zwyczajnie niewykonalne?
Będziesz gotowała obiady osobno dla siebie, bo ciebie nie stać na polędwicę, a jego stać i lubi?
Dziecko w tej sytuacji to co na obiad dostanie ? To co tatuś i zwrócisz tatusiowi za te pół kotleta? Czy będzie jadło to, co ty i niech się obejdzie smakiem bo ciebie nie stać?  I tak codziennie ze wszystkim? Czy może jednak pozwolisz mu inwestować w dzieci na jego, nie Twoim poziomie zarobkowania? Trudna sprawa, przy dzieciach to już wspólne będą, nie będziesz jedyną decydentką.

Piszesz o iluś parach, co to im nie wyszło, nie znasz żadnej pozytywnej historii, ludzi którym wyszło bezkolizyjnie mimo dysproporcji w zarobkowaniu? Masa ludzi ma wspólne rachunki, większość nie ma z tym problemu.
Tacy mężowie, co to po jakimś czasie zaczyna im przeszkadzać, ze żona nie zarabia albo zarabia mało się zdarzają. Ale nie jest to powszechnie obowiązująca norma na szczęście. 
Jesteś nauczona, że powinnaś się sama utrzymać? Ok, zasadniczo to prawidłowo. Ale życie wymaga też elastyczności, nie składa się tylko z utrzymywania się.
Stan " w każdej chwili mogę zakończyć związek i sama się utrzymać" daje poczucie bezpieczeństwa, bycia niezależną od czyichś pieniędzy i super. Ale gdzieś tam w tle tego, co piszesz, jak dla mnie czai się lęk przed wejściem w jakikolwiek stan zależności (szeroko pojmowanej) od drugiego człowieka. Trochę tak, jakbyś stale była w pełnej gotowości do pełnej ewakuacji w trybie pilnym.
On chce ci coś dać bo cię kocha i ma kasę. Darowiznę dobrowolną znaczy chce wykonać. A Ty jesteś jakby organicznie niezdolna do zwykłego przyjęcia darowizny, przy twoim podejściu nie ma darowizn, jest zadłużanie się.
Nie bez powodu mawiają, że branie dla wielu jest o wiele trudniejsze do dawania.

38

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje

"On chce innego życia, że jak wróci z wyjazdu, to żona będzie czekać w domu."
To znaczy, że ma siedzieć w domu i wychowywać dzieci?

Nie da się wszystkiego podzielić na pół i tu też mogą być nieporozumienia jak jeden  jest liczykrupą,
Osobne konta jak najbardziej, trzecie może być wspólne na bieżące wydatki. Nie wyobrażam rozliczać się w małżeństwie, co do przysłowiowej złotówki. Najlepiej uzgodnić, jakie koszty kto pokrywa i ma na swojej głowie.    wtedy nie jest potrzebne trzecie konto.

Przed ślubem możecie spisać intercyzę, więc nie będziesz należała do jego majątku, a póki co wakacje może Ci zafundować, skoro sam chce, niepotrzebnie się stresujesz sugerując sytuacjami w rodzinie, bywa różnie, normalnie też jest.

Póki co do małżeństwa wam daleko, jeśli czujesz się przy nim tak dyskomfortowo to pomyśl czy wam jest po drodze, skoro wiadomo, że przy nim będziesz się czuła jak kopciuszek i żyła w ciągłym stresie.
Ale najlepiej jak z nim porozmawiasz o swoich zasadach i obawach.

39 Ostatnio edytowany przez Samba (2024-10-23 11:52:22)

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje
wieka napisał/a:

Póki co do małżeństwa wam daleko, jeśli czujesz się przy nim tak dyskomfortowo to pomyśl czy wam jest po drodze, skoro wiadomo, że przy nim będziesz się czuła jak kopciuszek i żyła w ciągłym stresie.
Ale najlepiej jak z nim porozmawiasz o swoich zasadach i obawach.


Albo jest tak jak piszesz, albo Autorka sama w sobie wywołuje ten dyskomfort stojąc na gruncie przesiąkniętym kompleksami i pseudohonorowym podejściem co do rozliczania każdego groszaka.

Malina670, przecież jesteś samodzielna. I bardzo dobrze. Jednak wakacje to tylko wakacje, czemu nie możesz potraktować tego jako prezentu? Gdyby coś się stało, to po prostu zrywasz z facetem, on widzi jaką masz sytuację, sam od siebie nie byłby chyba tak mało honorowy, by żądać zwrotu sumy...
Co będzie gdybyście zawarli ślub? Serio rozliczalibyście się - jak Muqin pisze - z połowy kotleta? Dzieci - czemu mają jechać na mniej fajne wakacje, skoro by mogły pojechać na fajniejsze droższe? Naprawdę chciałabyś, aby twoje podejście rzucało ograniczenia na twoje dzieci i ich życie, nawet to codzienne?

40 Ostatnio edytowany przez SubaruBRZ (2024-10-23 23:39:26)

Odp: Mój facet, ja, nasze wakacje

Hej, wnioskuję że jest między Wami spora różnica wieku więc facet miał czas aby wypracować sobie to co ma, a Ty jeszcze studiujesz. To jest niestety problem i na zawsze w tej relacji problemem pozostanie bo masz małe szanse aby mu dorównać w kwestii finansowej, idealna sytuacja jest taka gdy dwoje ludzi się poznaje, nie mają nic i wspólnie coś budują... no ale tutaj tego nie ma i nie będzie nigdy.

Napiszę Ci z perspektywy faceta który był w związku z dziewczyną studentką, i podobnie jak u Ciebie, zarabiałem wielokrotnie więcej od niej. Oboje uwielbialiśmy podróże i to ja zawsze za wszystko płaciłem, pomijając dwa wypady na które pojechała beze mnie - wtedy ona już wszystko sama ogarniała. Zanim się poznaliśmy podróżowałem sam (on być może też sam gdzieś jeździł?), ale jak zacząłem ją zabierać to nie oznaczało że cały koszt się podwoił. Hotele teraz już zawsze mają pokoje dwuosobowe i nie ma znaczenia czy śpię sam czy z kimś. Wypożyczenie auta kosztuje tyle samo bez względu na to ile osób w nim jedzie. Właściwie dochodzą loty i jedzenie - to jedyna różnica, chociaż oczywiście bilety też mogą sporo kosztować. Natomiast przeżycie jest bez porównania większe, oczywiście że fajniej jest podróżować z kobietą którą kocham. To nie jest żadne odkrycie, tak tylko przedstawiam Ci co siedziało w mojej głowie, nie kalkulowałem tego że 'ooo, będę musiał więcej zapłacić' bo nie było to znacząco więcej, natomiast znacząco fajniej bo razem smile

Teraz tak... skoro jest to dla Ciebie tak istotne że założyłaś tutaj konto, oczywiście pogadaj z nim że czujesz się niekomfortowo ale ale! radziłbym Ci nie odmawiać wyjazdu bo to zaboli. Facet chce się podzielić z Tobą tym co ma i to nie jest miłe jak to odrzucisz. Chce z Tobą spędzić czas, może chce abyś sobie odpoczęła albo zobaczyła miejsca o których odwiedzeniu marzysz? Zamiast tego proponuję abyś nie czuła się zobowiązana do zapłacenia 50% (patrz poprzedni paragraf). Powiedz że masz mniejsze możliwości finansowe ale to nie jest tak że nic się nie dołożysz. Na przykład na tym wyjeździe pójdźcie na kolację i Ty zapłać. Albo gdzieś do muzeum i powiedz że teraz Ty płacisz. Myślę że to jest zdrowsze podejście, dokładasz się na miarę swoich skromniejszych możliwości ale dokładasz się. Jest w tym symboliczny przekaz że jednak coś dokładasz a nie tylko bierzesz.

A jeżeli boisz się posądzenia o to że 'lecisz na kasę' to dam Tobie prostą radę: nigdy nie oczekuj aby on Ci coś kupił. Nigdy nic takiego nie sugeruj (no chyba że będziecie małżeństwem i trzeba będzie coś kupić do domu). Nie proponuj wyjazdów w drogie miejsca na które Cię nie stać. Nie mów 'ooo jakie fajne auto' jak zobaczysz na ulicy coś co wygląda na drogi egzemplarz. Unikaj rozpoczynania rozmów o pieniądzach chyba że to jest naprawdę konieczne. To może banalne co napisałem ale chyba nie dla wszystkich - mój związek ze wspomnianą wcześniej dziewczyną się rozleciał przez to że po jakimś czasie (nie od razu) ona taka własnie dla mnie się zrobiła, od zera stopniowo do ciągłego nawijania o kasie. Dlatego jest już byłą... jeżeli nie robisz tych rzeczy a wnioskuję że nie, no to prawdopodobieństwo tego że wyślesz sygnał typu 'lecę na kasę' jest naprawdę zerowe. Przyjęcie prezentu który facet sam wymyślił raczej nigdy nie jest postrzegane jako to że 'lecisz na kasę' - jeszcze dodam że w logice normalnego faceta nie-sknery, prezenty dostosowuje się do własnych zarobków niekoniecznie do zarobków osoby obdarowywanej. To może rodzić u Ciebie dyskomfort, ja to rozumiem, ale jakoś będziesz musiała się z tym oswoić bo w tym związku problem sam nie zniknie. Ty wnosisz w ten związek coś innego, coś czego nie można przeliczyć na kasę więc nie bądź taka zafiksowana na tym punkcie bo się od siebie oddalicie.

Posty [ 40 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mój facet, ja, nasze wakacje

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024