Właśnie przypomniało mi się co mi powiedział któregoś razu kiedy zaproponowałam terapię dla par. Po wielu bataliach stwierdził, że nie chce iść na terapię, bo boi się że okaże się, że najlepszym rozwiązaniem będzie rozstanie, a on tego nie chce. Powiedział, że wie, że zaraz sobie znajdę kogoś innego, a on nie chce żeby jego dziecko wychowywał ktoś obcy... Odpowiedziałam, że nawet jeśli, to chyba lepiej jak dziecko ma oboje rodziców szczęśliwych osobno, niż nieszczęśliwych razem. Nie skomentował.
Łał. Nie chce się rozstać nie dlatego, że kocha, że chce z Tobą spędzić życie itp., tylko dlatego, że inaczej Ty sobie kogoś znajdziesz i ten ktoś będzie wychowywał jego dziecko. Jak w ogóle można coś takiego powiedzieć? XD
Po takim tekście to ja podejrzewam, że on dobrze wie, że jedynym sensownym wyjściem jest rozstanie. Dlaczego? Bo skoro tak mówi, to najwyraźniej niczego nie zamierza zmienić w tej kwestii. Gdyby zamierzał, to by się tej opcji nie spodziewał, nie bał. Sama pomyśl - czy gdybyś miała z czymś tam problem, ale byłabyś gotowa na zmiany, na wykonanie jakiejś pracy, a przy tym miała męża, któremu na rozwiązaniu danego problemu również zależy, to obawiałabyś się, że usłyszysz, że macie się rozstać? Trochę bez sensu. Natomiast gdybyś zamierzała utrzymać obecny - jakoś tam problematyczny - stan rzeczy, to wtedy, jak najbardziej, mogłabyś przypuszczać, że rozstanie okaże się najlepszym wyjściem.
Swoją drogą fantastyczny ten powód. Nieważne, czy jesteś szczęśliwa czy nie, macie być razem, bo dziecko.