Partner unika zbliżeń - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Partner unika zbliżeń

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 75 ]

Temat: Partner unika zbliżeń

Po wielu rozterkach emocjonalnych zdecydowałam, że potrzebuję się wyżalić, a niestety nie mam komu.

Jestem z partnerem od 10 lat. Jeśli to ma jakieś znaczenie mamy dwuletnie dziecko. Nie układa nam się w sferze intymnej. Ona właściwie nie istnieje. Rzadko się kochamy, a jeśli już, to wynika to z mojej inicjatywy. Wszelkie zbliżenia muszę inicjować sama, a wręcz prosić się o nie. Raz je otrzymuję, a raz nie. Ja wiem, że w długoletnich związkach nie ma już tej iskry, która była na początku, ale jestem już zmęczona. Sfrustrowana tym, że dostaję więcej uwagi od obcych mężczyzn niż od swojego partnera. Czy naprawdę tak musi być? Czy to normalne, że facet rzekomo kochający swoją partnerkę nie czuję potrzeby przytulenia jej, pocałowania, dotknięcia, nie wspominając o pożądaniu?

Wykluczam zdradę. Problemów z erekcją też raczej nie ma. Uważam się za atrakcyjną kobietę. Dbam o siebie, moje ciało nie zmieniło się po ciąży. I nie potrafię zrozumieć skąd wynika ten dystans z jego strony. Nie pamiętam już kiedy ostatnio powiedział mi jakiś komplement. I od razu uprzedzę, tak, ja go komplementuję. Kwiaty dostanę dopiero jak je wyproszę. Randka we dwoje? Jasne, ale dopiero wtedy kiedy ja ją zainicjuję. Rozważałam rozstanie. Ba, nawet mu o tym mówiłam. Twierdzi, że mnie kocha i nie chce się rozstawać. Ale ja już mam dość walczenia o uwagę. Boli mnie, kiedy widzę inne pary okazujące sobie czułość i zastanawiam się co jest ze mną nie tak? Czy naprawdę powinnam tkwić w związku, w którym nie czuję się kochana i pożądana? To nie tak, że zależy mi tylko na współżyciu, ale uważam, że to dość istotna kwestia w związku. Poza tym mamy dobre życie. Niczego nam nie brakuje.

Sama już nie wiem... Być może jest tu ktoś o podobnych doświadczeniach i podzieli się swoimi spostrzeżeniami.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-10-02 11:42:36)

Odp: Partner unika zbliżeń
Littlevixen napisał/a:

Po wielu rozterkach emocjonalnych zdecydowałam, że potrzebuję się wyżalić, a niestety nie mam komu.

Jestem z partnerem od 10 lat. Jeśli to ma jakieś znaczenie mamy dwuletnie dziecko. Nie układa nam się w sferze intymnej. Ona właściwie nie istnieje. Rzadko się kochamy, a jeśli już, to wynika to z mojej inicjatywy. Wszelkie zbliżenia muszę inicjować sama, a wręcz prosić się o nie. Raz je otrzymuję, a raz nie. Ja wiem, że w długoletnich związkach nie ma już tej iskry, która była na początku, ale jestem już zmęczona. Sfrustrowana tym, że dostaję więcej uwagi od obcych mężczyzn niż od swojego partnera. Czy naprawdę tak musi być? Czy to normalne, że facet rzekomo kochający swoją partnerkę nie czuję potrzeby przytulenia jej, pocałowania, dotknięcia, nie wspominając o pożądaniu?

Wykluczam zdradę. Problemów z erekcją też raczej nie ma. Uważam się za atrakcyjną kobietę. Dbam o siebie, moje ciało nie zmieniło się po ciąży. I nie potrafię zrozumieć skąd wynika ten dystans z jego strony. Nie pamiętam już kiedy ostatnio powiedział mi jakiś komplement. I od razu uprzedzę, tak, ja go komplementuję. Kwiaty dostanę dopiero jak je wyproszę. Randka we dwoje? Jasne, ale dopiero wtedy kiedy ja ją zainicjuję. Rozważałam rozstanie. Ba, nawet mu o tym mówiłam. Twierdzi, że mnie kocha i nie chce się rozstawać. Ale ja już mam dość walczenia o uwagę. Boli mnie, kiedy widzę inne pary okazujące sobie czułość i zastanawiam się co jest ze mną nie tak? Czy naprawdę powinnam tkwić w związku, w którym nie czuję się kochana i pożądana? To nie tak, że zależy mi tylko na współżyciu, ale uważam, że to dość istotna kwestia w związku. Poza tym mamy dobre życie. Niczego nam nie brakuje.

Sama już nie wiem... Być może jest tu ktoś o podobnych doświadczeniach i podzieli się swoimi spostrzeżeniami.

Co z tobą jest nie tak? To, że się zgadzasz na wszystko. W tym, co opisałaś może być taka mnogość przyczyn, że skąd forum ma wiedzieć jak jest w twoim przypadku? Najpowszechniejsza to oczywiście zdrada. Nie możesz z nim porozmawiać dlaczego tak jest?  Na twoim miejscu nie wypraszałabym kwiatów ani niczego, trochę godności trzeba mieć, może się zbyt narzucasz.

3

Odp: Partner unika zbliżeń

Ja bym spróbowała pogadać z nim konkretnie o tym czego ci brakuje, ustalić plan na wizyty u sexuologa i terapię dla par. A jak nie podziała po jakimś czasie, to dopiero rozważać rozstanie. Jak on nie chce się rozstawać i to może byłby w stanie coś zmienić z pomocą specjalisty. szkoda skreślać chłopa i związek od razu.

4

Odp: Partner unika zbliżeń

Zgadzam się z Tamirąą. Żadnego proszenia się o kwiaty, żadnego narzucania się.
Łasisz się do partnera więc jego potrzeba serdeczności zostaje zaspokojona, nic nie musi robić, samo przychodzi. Odstaje od Ciebie gwarancję, że jest ważny dla Ciebie, kochasz go i chcesz z nim być. Nie wyważa się otwartych drzwi.

Pytanie dlaczego tak zależy Ci na dowodach jego czułości? Nie czujesz się pewnie w tym związku?

5

Odp: Partner unika zbliżeń
Agnes76 napisał/a:

Zgadzam się z Tamirąą. Żadnego proszenia się o kwiaty, żadnego narzucania się.
Łasisz się do partnera więc jego potrzeba serdeczności zostaje zaspokojona, nic nie musi robić, samo przychodzi. Odstaje od Ciebie gwarancję, że jest ważny dla Ciebie, kochasz go i chcesz z nim być. Nie wyważa się otwartych drzwi.

Pytanie dlaczego tak zależy Ci na dowodach jego czułości? Nie czujesz się pewnie w tym związku?

No właśnie nie narzucam się mu tak jak mogłoby to wynikać z mojego wpisu. Może źle to ujęłam. Nie chodzę za nim prosząc o kwiatki, czy wyjście we dwoje. Czasem daję delikatne sygnały, które świadczą, że miło by było gdyby o mnie pomyślał. On je widzi, czasem żartobliwie mnie odprawi i tyle. Natomiast każdą bliskość faktycznie inicjuję ja. Nie wiem, może nie jestem normalna, skoro oczekuję seksu od partnera. Jesteśmy dość młodzi, wydaje mi się, że to naturalne. Chociaż teraz to myślę, że może ja mam za duże potrzeby. Po prostu nie czuję się kochana. Zwyczajnie... Brakuje mi bliskości. Nie wiem, po przeczytaniu tych wpisów powyżej myślę, że może faktycznie za dużo wymagam...

Nie chcę go skreślać, jak ktoś tu wyżej napisał, dlatego walczę. Proponowałam terapię. Nie chce o tym słyszeć. On ewidentnie nie chce niczego zmieniać. Chyba dobrze mu tak jak jest. Ale ja chciałabym czegoś więcej. Nasz związek bardziej przypomina życie ze współlokatorem niż z partnerem. Rozmawiałam z nim setki razy. Mówiłam nawet wprost, czego oczekuję. Jest świadomy moich potrzeb. Po prostu nie chce ich zaspokoić. To nie tak, że nie czuję się pewnie w tym związku. Ten związek jest wyprany z jakiejkolwiek namiętności. Mnie już to trochę przerasta.

6

Odp: Partner unika zbliżeń

Hmm jak dla mnie to zagadka jest absolutnie nie do rozwiązania w żaden logiczny sposób ( znaczy ja jestem mężczyzną i mam odwrotną sytuację nad którą się staram pracować i ją rozwikłać ) - znaczy według mnie i napisze poniżej na przykładzie swoim.

Zatem, Jestem 12 lat po ślubie (rocznica za niecałe dwa tygodnie). Zawsze dawałem z siebie wszystko, zarówno pod względem emocjonalnym, rodzinnym, finansowym i łóżkowym. Żona zawsze była przeze mnie komplementowana, codziennie rozmawialiśmy o najróżniejszych rzeczach - od przyziemnych aż po tematy filozoficzne i kontrowersyjne - i nigdy nie było między nami jakiegoś tematu, którego nie moglibyśmy się podjąć. W łóżku uważam się za naprawdę dobrego kochanka - żona ma zawsze po minimum pięć orgazmów, ponieważ wiem jak rozbudzić i zaspokoić kobietę na naprawdę wiele sposobó - ma to związek z moim bardzo wysokim libido, które sprawiło, że jestem bardzo chętny na próbowanie nowych rzeczy, uwielbiam się długo kochać i czerpać przyjemność ze sprawiania partnerce rozkoszy. W swerze finansowej - zawsze miałem zatrudnienie i całkiem niezłą wypłatę (właśnie kończymy dom z całkiem małym kredytem na karku, więc nie mam na co narzekać), żona ma w półce prawie 30 par butów, na jej półeczce w łązience są zawsze dwie-trzy buteleczki srednio lepszych perfum ( Tom Ford itp), a w garderobie ... hmm nie wiem jak to mam opisać. No ma tone ciuchów jednym słowem big_smile I stale kupuje nowe big_smile

Poświęcam czas rodzinie. Zawsze się staram coś zrobić z dziećmi, jakoś się z nimi pobawić godzinę lub dwie dziennie, czytam im na dobranoc praktycznie każdego dnia, a także gotuję i nie mam problemu w dopilnowaniu ich podczas mycia itp.
Chodzimy z żoną do teatru, kina, daje jej prezenciki, komplementuję ją i adoruję. Ponieważ zawsze miałem brzuszek, zacząłem bardziej o siebie dbać - brzuszek spadł, pojawiła się lekka rzeźba (nawet młodsze kobiety, pommimo moich 41 lat  zwracają na mnie uwagę). W domu gotuję ja, pomagam przy wszystkich pracach domowych, naprawczych i tak naprawdę nie jestem brudasem, więc z mojej strony zawsze coś też jest jakos sprzątnięte. Żona jeśli ma ochotę w dzień to robi sobie drzemkę, ja się dziećmi zajmuję wtedy. Jesteśmy oczytani, zaznajomieni z wieloma tematami i oboje mówimy kilkoma językami, a przy tym, każdy kto nas pozna, zawsze mówi że nie sadził że są z nas takie świry i pozytywnie zakręceni ludzie:) 

Jednak ostatnio - na początku tego roku, musiałem się zmierzyć z przykrą sprawą. Żona poznała w nowej pracy 'tylko kolegę' i w dwa miesiące tej znajomości uwikłała się w romans emocjonalny ( właściwie to nazywa się zdrada emocjonalna, ale myślę, że gdybym nie powstrzymał ostatecznie tego... czegoś, przeszłoby również na płaszczyznę fizyczną, a kto wie jakby się to mogło skończyć dalej, a jako że sama ta zdrada trwała każdego dnia przez ponad trzy miesiące, użyłem nazwy - romans - co zreszta powiedziała mi pani psycholog do której z bezradności zacząłem chodzić po radę co się dzieje i z czym mam do czynienia). Całe to ujawnienie tego o czym wiem, wywleczenie szczegółów i wszystkich informacji jakie udało mi się zdobyć przez te trzy miesiące, zdewastowało żonę, ponieważ ukrywała wszystko skrupulatnie przede mną ( w jej mniemaniu, ale żyjąc z kimś pod jednym dachem, zmiany są baaardzo widoczne - oczywiście jeżeli nie jest się ignorantem i interesuje się drugą osobą) i liczyła na to, że to będzie trwało i sam nie wiem w sumie czego oczekiwała. Od marca tego roku, a mamy już październik, zbieramy się do kupy powoli... I mam świadomość, że dobre kilka miesiecy nam z tym zejdzie.

Nakreśliłem te historię nie żeby się chwalić sobą czy coś, ale żeby pokazać jak nam się układało itp. Żona zawsze była dla mnie czuła, była moim oparciem i nie było rzeczy z której nie umiałbym się jej zwierzyć. Myślałem że z jej stro ny też tak jest, ale jednak ona wolała swoje kompleksy ujawniać przed 'tylko kolegą', który pocieszął ją wcale nie lepiej niż ja postepuję w takich sytuacjach z moją żoną...

Psycholog powiedziała mi, że żona jest... znudzona bo ma wszystko... Ma każdą rzecz jaką tylko sobie życzyła (zawsze uznawałem to za jeden z priorytetów dobrego partnera i męża - aby zaspokajać pragnienia swojej kobiety w każdej materii) i wie że wszystko bez trudu dostanie. Nie musi się starać, bo ją kocham, bo adoruję, bo robię te wszystkie rzeczy, a ona nie musi się wysilić o nic ( paradoksalnie, jak facet nie robi takich rzeczy za często, słyszy że się nie stara) i to sprawiło, że straciła zainteresowanie... Jej zainteresowanie wzbudził natomiast facet o pięć lat od nas starszy, rozwiedziony po trzech miesiącach po ślubie z pierwszą żoną, mieszkający (lecz nie żyjący - on tak utrzymywał - w jakichś intymnych lub uczuciowych relacjach) ze swoją drugą żoną, naprawde średniej lub raczej znikomej urody, z wielkim brzuchem, nadużywający alkoholu (kiedyś też miał problemy z prawem z powodu narkotyków), zaniedbany (poznałem go w jej początkowej fazie pracy tam) - miał okruchy na całym sobie (chyba jadł śniadanie czy coś i tak jak stał, tak wyszedł się przywitać) oraz wyglądał jakby spał dwie godziny w nocy... Życie posypane, dzieci tylko osiągają pełnoletność i zwijają się z domu i zrywają z nim kontakt (wiem z jego opowiastek do żony) ... I gdy tak rozmawiałem z żoną, chcąc sobie wyjaśnić temat , nie wiedziała dlaczego to robiła i przyznała się że bardzo się zauroczyła w nim i nie wie czemu. Dodała że może chodziło o jego żarty ( o dokładnie takie same żarty, jakie ja robiłem do niej, z tym że w moim przypadku ona mnie ganiła, a gdy chodziło o niego to śmiała się  do łez ... ) , bo nie umiała wyjaśnić gdzie miała niezaspokojąną potrzebę ...

Jeśli dajemy całego siebie, to nie będzie docenione i tyle. Dziwne, głupie i sam nie wiem jak to działa, ale tak najwyraźniej jest. Jeśli dajesz całą siebie to partner tego nie docenia bo przyzwyczaja się, że na wyciągnięcie ręki ma wszystko... I nie musi się starać... A po pewnym czasie zaczyna uważać, że wszystko mu się należy bo zawsze to dostawał, więc to jest normalne.
Może po porodzie stałaś się dla niego mniej atrakcyjna i nie wie jak Ci to ma powiedzieć, albo nie współżyliście przez dłuższy czas i on się odzwyczaił - działa to tak, że mózg dostaje podczas seksu dopaminę. Uzależnia się od niej jak od narkotyku, jeżeli uprawiacie seks mniej więcej trzy razy w tygodniu. Mózg kojarzy seks z dopaminą, wiec dba o to sterując poziomem libido, żeby ten seks w takiej częstotliwości się pojawiał i wtedy dostaje te swoją substancję szczęścia i wszyscy są zadowoleni. Jednak gdy pojawia się przerwa dłuższa - np po porodzie i dodatkowo nie było z jego strony częstej masturbacji ( no albo Ty mu w tym czasie nie pomagałaś) , poskutkowało to odzwyczajeniem sie mózgu od dopaminy z tej strony i zaczął szukać go gdzieś indziej - zakupy, tv, granie na konsoli, czytanie itp. Inna aktywność zaczęła zaspokajać dopaminowe potrzeby mózgu, więc ten zaczął produkowac mniej testosteronu i obniżył libido, jako że seks już przestał dostarczać radość dopaminową.

W tym mwypadku seksuolog, albo musisz stawać na rzęsach żeby go pobudzić ze dwa - trzy razy w tygodniu przez parę tygodni i na nowo 'uzależnić' jego mózg od dopaminy. Wtedy znowu będzie testosteron itp i wszystko powinno ruszyć. Powiem tylko, że w takim przypadku bardzo ciężko jest wskrzesić to co było samemu i baaardzo wskazana jest terapia u seksuologa... Pamiętaj, że czas działa na Waszą niekorzyść, więc porozmawiałbym szczerze z mężem o tym, powiedział co czujesz, jak się czujesz czego oczekujesz od waszego życia intymnego itp. Ale na zasadzie rozmowy a nie wyrzucania mu. Możesz powiedzieć coś w stylu : " Słuchaj, chciałabym Cię zapytać o to, czy moglibyśmy się kochać częściej, bo bardzo tego potrzebuję, czasami wręcz się spalam z pragnienia a nie wiem jak Ci to powiedzieć, bo widzę, że już się nie kochamy tak często jak kiedyś i nie wiem co się dzieje... Może powiesz mi jakie Ty masz potrzeby i wspólnie znajdziemy jakiś złoty srodek. Jesteśmy jeszcze młodymi ludźmi i chciałabym się cieszyć bliskością i intymnością z Tobą jak najdłużej, bo Ty zawsze wiesz jak dać mi największą rozkosz" - takie coś, bez oskarżeń i z lekkim podbudowaniem ego faceta, może go 'ruszyć' bo będzie wiedział że daje Ci rozkosz, że tego chcesz i że może bez oskarżeń porozmawiac z Tobą. Pamiętaj, że to nie jest walka, więc nie czuj się jakoś upokorzona taką rozmową czy coś...

Hmm to oczywiście są założenia w przypadku, że Cię nie zdradził/zdradza ...

7

Odp: Partner unika zbliżeń

Przyczyny tego stanu rzeczy mogą być różne, zna je tylko twój partner (on może sam nie zdawać sobie sprawy skąd się to bierze, ale doskonale wie że unika zbliżeń):

- zaburzenia hormonalne i niskie libido
- ukryty homoseksualizm i brak pociągu do kobiet
- zdrada na boku
- uzależnienie od pornografii
- depresja

On nie chce zmian bo mu pasuje aktualna sytuacja, więc będziesz musiała wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje, co rozumiem że może być trudne do przyjęcia. Odejść od dobrego faceta tylko dlatego że nie satysfakcjonuje Cię seksualnie? Przecież społeczeństwo by Cię ukamieniowalo gdyby się dowiedzieli.

A przecież seksualność jest jedną z podstawowych potrzeb człowieka - to nie jest małe "ale" którego on nie spełnia. To jest bardzo duże ale. Ty próbujesz dowiedzieć się co się dzieje, on nie daje odpowiedzi. Co masz zrobić w tej sytuacji, cierpieć do emerytury?
-

8

Odp: Partner unika zbliżeń

Wiadomo użytkowniczki jak chodzi o faceta, to twardą ręką go.
Badanie sobie jakieś robił?
Ma jakiś kolegów, z którymi może pogadać co go tam uwiera?

9

Odp: Partner unika zbliżeń
Foxterier napisał/a:

Przyczyny tego stanu rzeczy mogą być różne, zna je tylko twój partner (on może sam nie zdawać sobie sprawy skąd się to bierze, ale doskonale wie że unika zbliżeń):

- zaburzenia hormonalne i niskie libido
- ukryty homoseksualizm i brak pociągu do kobiet
- zdrada na boku
- uzależnienie od pornografii
- depresja

On nie chce zmian bo mu pasuje aktualna sytuacja, więc będziesz musiała wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje, co rozumiem że może być trudne do przyjęcia. Odejść od dobrego faceta tylko dlatego że nie satysfakcjonuje Cię seksualnie? Przecież społeczeństwo by Cię ukamieniowalo gdyby się dowiedzieli.

A przecież seksualność jest jedną z podstawowych potrzeb człowieka - to nie jest małe "ale" którego on nie spełnia. To jest bardzo duże ale. Ty próbujesz dowiedzieć się co się dzieje, on nie daje odpowiedzi. Co masz zrobić w tej sytuacji, cierpieć do emerytury?
-

Tak to niestety właśnie wygląda. Czuję się źle z tym, że wymagam. Bo przecież w oczach społeczeństwa on zapewnia mi wszystko. Sama się zastanawiam, czy faktycznie powinnam cierpieć i zmarnować najlepsze lata swojego życia. Bo przecież to dobry facet. Na ogół się dogadujemy. Czasem mam wrażenie, że po prostu już mu się znudziłam w sferach intymnych. I byłabym w stanie to zrozumieć, ale jeśli tak jest, to dlaczego nie godzi się na rozstanie? Z wygody? Z przyzwyczajenia? Ja nie chcę być z kimś z przyzwyczajenia. A czuję się coraz bardziej zażenowana faktem, że muszę się prosić o seks. Najgorsze jest to, że jak ktoś tu wspomniał wypadałoby mieć odrobinę godności i nie prosić. Tylko, że też mam swoje potrzeby, a jeśli ja nie zainicjuję kontaktu, to on sam tego nie zrobi. Wychodzi na to, że mam nie prosić, nie kochać się z partnerem i żyć wiecznie sfrustrowana...

10

Odp: Partner unika zbliżeń
Legat napisał/a:

Wiadomo użytkowniczki jak chodzi o faceta, to twardą ręką go.
Badanie sobie jakieś robił?
Ma jakiś kolegów, z którymi może pogadać co go tam uwiera?

Badania robił. Problemy hormonalne zostały wykluczone. Kolegów również ma. Wiem, że czasem poruszają tematy związkowe, ale nie mam pojęcia czy on akurat mówił o swoim problemie. Nie wiem nawet czy on uważa to za problem, bo jak wspomniałam nie widać, żeby chciał cokolwiek zmieniać.

11

Odp: Partner unika zbliżeń
Littlevixen napisał/a:
Legat napisał/a:

Wiadomo użytkowniczki jak chodzi o faceta, to twardą ręką go.
Badanie sobie jakieś robił?
Ma jakiś kolegów, z którymi może pogadać co go tam uwiera?

Badania robił. Problemy hormonalne zostały wykluczone. Kolegów również ma. Wiem, że czasem poruszają tematy związkowe, ale nie mam pojęcia czy on akurat mówił o swoim problemie. Nie wiem nawet czy on uważa to za problem, bo jak wspomniałam nie widać, żeby chciał cokolwiek zmieniać.

Czyli jeśli problemy hormonalne zostały wykluczone.To albo ma kogoś na boku z kim sypia albo zwyczajnie nie kręcisz go jak kiedyś.Tak czasami bywa z ludźmi niektórymi czy to mężczyzna czy kobieta.Grunt to dużo rozmawiać w zwiazku ale skoro on nie chce.To na siłe nikt mu nie pomoże musi sam sobie dać pomóc.

12

Odp: Partner unika zbliżeń
Littlevixen napisał/a:

[Chociaż teraz to myślę, że może ja mam za duże potrzeby. Po prostu nie czuję się kochana. Zwyczajnie... Brakuje mi bliskości.

Doskonalee wiem jak się czujesz, bo po tym co napisałem w poście poprzednim, moja żona się wychłodziła bardzo w sprawach intymnych i uczuciowych... Wydaje mi się, że zaczynamy wiele spraw od początku...

Psycholog (której już od dłuższego czasu nie widuję na szczęście) powiedziała mi kiedyś, że może tak być, że żona mnie zwyczajnie karze takim zachowaniem - że ją odciąłem od obiektu westchnień ( musiała poprosić o przeniesienie gdzie indziej bo się nie godziłem na jej pracę z nim w jednym dziale dalej), że musiała skończyć z nim znajomość, że to co się stało między nami to jej wina ... Po prostu karze mnie brakiem uczuć i zbliżeń, bo sama uważa, że została skrzywdzona bo ' nic przecież nie robiła' w jej mniemaniu 'bo to tylko pisalismy' i generalnie własciwie tak wyszło, że jej kolega był świetnie poinformowany co dzieje się w jej intymnych a nie tylko duchowych sprawach... Wyszło, że jestem mało postępowy big_smile

13

Odp: Partner unika zbliżeń
Littlevixen napisał/a:

Tak to niestety właśnie wygląda. Czuję się źle z tym, że wymagam. Bo przecież w oczach społeczeństwa on zapewnia mi wszystko. Sama się zastanawiam, czy faktycznie powinnam cierpieć i zmarnować najlepsze lata swojego życia. Bo przecież to dobry facet. Na ogół się dogadujemy. Czasem mam wrażenie, że po prostu już mu się znudziłam w sferach intymnych. I byłabym w stanie to zrozumieć, ale jeśli tak jest, to dlaczego nie godzi się na rozstanie? Z wygody? Z przyzwyczajenia? Ja nie chcę być z kimś z przyzwyczajenia. A czuję się coraz bardziej zażenowana faktem, że muszę się prosić o seks. Najgorsze jest to, że jak ktoś tu wspomniał wypadałoby mieć odrobinę godności i nie prosić. Tylko, że też mam swoje potrzeby, a jeśli ja nie zainicjuję kontaktu, to on sam tego nie zrobi. Wychodzi na to, że mam nie prosić, nie kochać się z partnerem i żyć wiecznie sfrustrowana...

Od 10 lat twój mąż był taki czy ostatnio? Zawsze ty inicjowałaś?
Może być tak, że nie chce się przyznać do jakichś niedomagań, a może być zupełnie coś innego. Jeśli już rozmawialiście o ewentualnym rozstaniu i partner zna twoje odczucia i nic z tym nie robi, pozostaje  terapia lub odejście.

14 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-10-02 19:44:06)

Odp: Partner unika zbliżeń

Na pewno ma jakiś problem, jeśli nie z libido, to może być uzależniony od porno/ seks kamerek lub nie pociągają go kobiety.

Ma gdzieś Twoje potrzeby, jemu to pasuje i liczy, że jak powie, że Cię kocha, to zostaniesz z nim do smierci.

Sama musisz ostro zareagować, żeby cokolwiek wyjaśnić, choć on do końca może się nie przyznać, więc przyczyny nie poznasz.

Jeśli widmo rozstania go nie ruszy, tzn., że nic już go nie zmieni, być może nie jest to do zmiany.

15

Odp: Partner unika zbliżeń
Littlevixen napisał/a:

Nie chcę go skreślać, jak ktoś tu wyżej napisał, dlatego walczę. Proponowałam terapię. Nie chce o tym słyszeć. On ewidentnie nie chce niczego zmieniać. Chyba dobrze mu tak jak jest. Ale ja chciałabym czegoś więcej. Nasz związek bardziej przypomina życie ze współlokatorem niż z partnerem. Rozmawiałam z nim setki razy. Mówiłam nawet wprost, czego oczekuję. Jest świadomy moich potrzeb. Po prostu nie chce ich zaspokoić. To nie tak, że nie czuję się pewnie w tym związku. Ten związek jest wyprany z jakiejkolwiek namiętności. Mnie już to trochę przerasta.

Jeśli nie chce zaspokoić Twoich oczekiwań a wszystko z nim w porządku, to znaczy, że go nie podniecasz. Bo normalnie facetowi same łapki się wyciągają w stronę kobiety.  Czyli coś z Twoją kobiecością nie tak.

Seks appeal to nasza broń kobieca śpiewał wieki temu Eugeniusz Bodo big_smile

Wy jesteście mocni, silni - my słaba płeć,
Lecz my mamy coś co wyście by chcieli mieć,
Co jest warta wasza siła - wasza pięść i twarda dłoń,
My kobiety - choć słabiutkie, mamy na was jedną broń:
Sex appeal, to nasza broń kobieca,
Sex appeal, to coś co was podnieca,
Wdzięk, styl, charm, szyk,
Tym was zdobywamy w mig, ooooo...
Jeden znak, a już nie wiecie sami,
Co i jak, wzdychacie godzinami,
Ech, och, uch, ach,
I męczycie się, że strach.
Jeden uśmiech, jedna minka,
Już każdy z was, najtwardszy głaz,
Od razu grzeczny i serdeczny jest dla każdej z nas.
Słaba płeć, a jednak najsilniejsza,
Słaba płeć, a jednak najmocniejsza,
Wdzięk, szyk, charm, styl
Nasza broń to sex appeal.

To się nie zdeaktualizowało, to naprawdę działa na mężczyzn.
Natomiast robienie za mamuśkę działa wręcz przeciwnie, bo z mamusią nie chodzi się do łóżka. Kobieta powinna  mieć wdzięk i pazur. Kobieta ma podniecać i niepokoić (z lekka, bo zbyt wiele stresu kastruje mężczyzn). Kobieta nie musi byś idealna za to powinna być elegancka, interesująca, mieć swój margines tajemniczości i  swoje wymagania. Kobieta  nie może być jak otwarta księga i chętna na każde skinienie.
Nie podniecisz mężczyzny prośbą o zbliżenie, a bez podniecenia on jest nie do użytku. Nie mów tylko coś rób, ze sobą i swoim życiem.

16 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-10-02 21:49:55)

Odp: Partner unika zbliżeń
Agnes76 napisał/a:

To się nie zdeaktualizowało, to naprawdę działa na mężczyzn.
Natomiast robienie za mamuśkę działa wręcz przeciwnie, bo z mamusią nie chodzi się do łóżka. Kobieta powinna  mieć wdzięk i pazur. Kobieta ma podniecać i niepokoić (z lekka, bo zbyt wiele stresu kastruje mężczyzn). Kobieta nie musi byś idealna za to powinna być elegancka, interesująca, mieć swój margines tajemniczości i  swoje wymagania. Kobieta  nie może być jak otwarta księga i chętna na każde skinienie.
Nie podniecisz mężczyzny prośbą o zbliżenie, a bez podniecenia on jest nie do użytku. Nie mów tylko coś rób, ze sobą i swoim życiem.


Niby sporo racji w tym co mówisz, ale to takie rady trochę dla kobiet, które nie do końca się swoim facetom od początku podobały w 100% wizualnie i zdobyły swoich facetów tzw. całokształtem, czyli różnymi innymi przymiotami, a wygląd po prostu był akceptowalny.
W związkach, gdzie partnerzy czuli do siebie ogromna chemie w dużej mierze z uwagi na wygląd - od początku (zaznaczam, że nie TYLKO ze względu na to, bo zaraz znajdzie się jakieś bydle i będzie udawało, ze napisałam że TYLKO wygląd jest ważny wink) to nie trzeba potem stawać na sutkach i robić szpagatu z różą między nogami żeby podniecić partnera.
Ja z mężem jestem już 6 rok i nie zauważyłam żeby mu coś nie stawało wink A naprawdę praktycznie nic nie dodałam do swojego "repertuaru" jeśli chodzi o sposób bycia czy jakieś sztuczki, o których traktuje ta piosenka.
I fatalnie bym się czuła gdybym musiała zastanawiać się co musze dziś wieczorem odpj...ć żeby mu się chciało.

17 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-10-02 23:01:52)

Odp: Partner unika zbliżeń
Giaa2 napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

To się nie zdeaktualizowało, to naprawdę działa na mężczyzn.
Natomiast robienie za mamuśkę działa wręcz przeciwnie, bo z mamusią nie chodzi się do łóżka. Kobieta powinna  mieć wdzięk i pazur. Kobieta ma podniecać i niepokoić (z lekka, bo zbyt wiele stresu kastruje mężczyzn). Kobieta nie musi byś idealna za to powinna być elegancka, interesująca, mieć swój margines tajemniczości i  swoje wymagania. Kobieta  nie może być jak otwarta księga i chętna na każde skinienie.
Nie podniecisz mężczyzny prośbą o zbliżenie, a bez podniecenia on jest nie do użytku. Nie mów tylko coś rób, ze sobą i swoim życiem.


Niby sporo racji w tym co mówisz, ale to takie rady trochę dla kobiet, które nie do końca się swoim facetom od początku podobały w 100% wizualnie i zdobyły swoich facetów tzw. całokształtem, czyli różnymi innymi przymiotami, a wygląd po prostu był akceptowalny.
W związkach, gdzie partnerzy czuli do siebie ogromna chemie w dużej mierze z uwagi na wygląd - od początku (zaznaczam, że nie TYLKO ze względu na to, bo zaraz znajdzie się jakieś bydle i będzie udawało, ze napisałam że TYLKO wygląd jest ważny wink) to nie trzeba potem stawać na sutkach i robić szpagatu z różą między nogami żeby podniecić partnera.
Ja z mężem jestem już 6 rok i nie zauważyłam żeby mu coś nie stawało wink A naprawdę praktycznie nic nie dodałam do swojego "repertuaru" jeśli chodzi o sposób bycia czy jakieś sztuczki, o których traktuje ta piosenka.
I fatalnie bym się czuła gdybym musiała zastanawiać się co musze dziś wieczorem odpj...ć żeby mu się chciało.

Dokładnie. Agnes podkreśla winę kobiety, co raczej rzadko się zdarza.

18 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2024-10-02 23:08:17)

Odp: Partner unika zbliżeń
Giaa2 napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

To się nie zdeaktualizowało, to naprawdę działa na mężczyzn.
Natomiast robienie za mamuśkę działa wręcz przeciwnie, bo z mamusią nie chodzi się do łóżka. Kobieta powinna  mieć wdzięk i pazur. Kobieta ma podniecać i niepokoić (z lekka, bo zbyt wiele stresu kastruje mężczyzn). Kobieta nie musi byś idealna za to powinna być elegancka, interesująca, mieć swój margines tajemniczości i  swoje wymagania. Kobieta  nie może być jak otwarta księga i chętna na każde skinienie.
Nie podniecisz mężczyzny prośbą o zbliżenie, a bez podniecenia on jest nie do użytku. Nie mów tylko coś rób, ze sobą i swoim życiem.


Niby sporo racji w tym co mówisz, ale to takie rady trochę dla kobiet, które nie do końca się swoim facetom od początku podobały w 100% wizualnie i zdobyły swoich facetów tzw. całokształtem, czyli różnymi innymi przymiotami, a wygląd po prostu był akceptowalny.
W związkach, gdzie partnerzy czuli do siebie ogromna chemie w dużej mierze z uwagi na wygląd - od początku (zaznaczam, że nie TYLKO ze względu na to, bo zaraz znajdzie się jakieś bydle i będzie udawało, ze napisałam że TYLKO wygląd jest ważny wink) to nie trzeba potem stawać na sutkach i robić szpagatu z różą między nogami żeby podniecić partnera.
Ja z mężem jestem już 6 rok i nie zauważyłam żeby mu coś nie stawało wink A naprawdę praktycznie nic nie dodałam do swojego "repertuaru" jeśli chodzi o sposób bycia czy jakieś sztuczki, o których traktuje ta piosenka.
I fatalnie bym się czuła gdybym musiała zastanawiać się co musze dziś wieczorem odpj...ć żeby mu się chciało.

Wdzięk, szyk, charm (czar) , styl - to nie są sztuczki. To normalne zachowania kobiece. Albo się je ma wyniesione z domu albo trzeba się ich nauczyć. Podobnie jest z flirtem - jedni robią to naturalnie bo mają wyczucie a inni nie potrafią zarobić czarującej atmosfery. Tego też można i należy się nauczyć.
Mężczyźni też mają czar albo są go pozbawieni - i w zależności od tego działają albo nie na kobiety. Szyk i elegancja zwracają uwagę i przyciągają ludzi. Co prawda na samym początku nawet worek po kartoflach może nie przyćmić wyjątkowej urody, no ale potem już jakiś sensowniejszy strój jest wskazany. Wygląd ma kolosalne znaczenie w relacji, podobnie jak zbudowanie odpowiedniej atmosfery we właściwym czasie.
Powtórzę, niektórzy robią to naturalnie, mają to wpojone od samego początku, a inni  powinni się tego nauczyć jeśli mają  problem z bliskością w relacji.

Wieka - nie podkreślam winy, bo tego nie należy traktować w takiej kategorii.

19 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-10-02 23:24:08)

Odp: Partner unika zbliżeń

Najbardziej podnieca faceta brak ochoty partnerki big_smile
Jeśli oczywiście sam nie ma problemów z  libido.

20

Odp: Partner unika zbliżeń

By wzbudzić pożądanie sama dobroć i porządność nie wystarczy. To dotyczy obu płci. Z obu stron padają pretensje, że kobiety/mężczyźni nie zwracają uwagę na porządnych ludzi tylko latają za bawidamkami albo puszczalskimi. Kim jest ten mityczny bawidamek czy puszczalska? To najczęściej osoba, która cieszy się powodzeniem u płci przeciwnej. Wszyscy ją/jego  chcą.
Gdy  popatrzeć na takie osoby w filmach, to każda z nich jest elegancka, każda jest niezależna, każda ma swoje wymagania i nie będzie robić za mamuśkę czy tatuśka. Takie osoby potrafią powiedzieć celny komplement, zaciekawić drugą osobę sobą, prowadzić ciekawie rozmowę itp. Nigdy to nie jest osoba o złotym sercu co każdemu usłuży jak Melania w Przeminęło z Wiatrem. To Scarlett  budziła pożądanie chociaż nie była klasyczną pięknością i wcale nie gasiła urodą Melanii.

21

Odp: Partner unika zbliżeń

Droga autorko.
Twój mąż zapomniał chyba, że ma wobec ciebie obowiązki. Jednym z tych obowiązków małżeńskich jest rozkładanie nóg. A nawet pomijając to, to jego
postępowanie  w sferze emocjonalnej ( brak dotyku, czułości, pocałunku) świadczy o całkowitej obojętności twoją osobą. I jest po prostu zachowaniem przemocowym.
Bo tak, ciągła odmowa współżycia swojej żonie czy swojemu mężowi, jest przemocą seksualną, co bądźmy uczciwi, jest raczej domena kobiet, podobnie jak przemoc psychiczna.

Jeżeli on nie chce z tobą uprawiać sexu, a nawet cię dotykać, a zależy ci na tym małżeństwie, to jasno i klarownie poinformuj go o jego obowiązkach. Ma być to informacja, nie prośba. Podobnie jak informacja a nie prośbą ma być wspólna wizyta u seksuologa i terapia. Jeżeli nie wykaże chęci pracy nad osobą i nie zacznie wykonywać swoich obowiązków jako mąż, to nie pozostaje nic innego jak wskazać mu drzwi.

Mógłbym się tutaj trochę pobawić z opinią.
Bo zdania tutejszych kobiet w momencie kiedy to żona unika wykonywania swoich obowiązków, są kompletnie inne gdy to robi  mąż, ale kobieca hipokryzja w tym temacie jest jak deszcz, trzeba zaakceptować.
Mąż ma latać w koło żony która mu nie daje, a żona której mąż nie daje ma go kopnąć w dupę.

No i jest jeszcze Agnes w tym temacie, która odkryła chyba jakiegoś żeńskiego Red pila, pewnie na Instagramie.
I w gruncie rzeczy jej rada sprowadza się do tego żeby autorka była trochę większą suką.
Od razu przypomina mi się książka " mężczyźni kochają zołzy" czy jakoś tak.

Choć kolejna zabawna rzecz, jak ja napisałem facetowi że jak chce mieć seks w domu, to musi wprowadzać trochę niepewności w życiu kobiety, nie może jej dawać wszystkie i od razu to zostałem zjebany.

A tutaj przychodzi Agnes cała na biało i pisze że jak kobieta chce mieć seks w domu to musi wprowadzać wręcz niepokój w życie mężczyzny.

Kurtyna.

22

Odp: Partner unika zbliżeń
Littlevixen napisał/a:

I nie potrafię zrozumieć skąd wynika ten dystans z jego strony.

Wielu ludzi tak ma, że jak pojawia się dziecko, to tak mocno wchodzą w rolę rodzica, że kompletnie zapominają o tym, że są też partnerami. Ale nie chodzi o partnerstwo życiowe, ale właśnie o to partnerstwo romantyczne, seksualne.

W wieloletnich związkach też niektórzy stają się....wygodni. Uważają, że mają już zaklepaną pozycję, że nie muszą się starać, bo pewne kwestie uważają za oczywiste, choć wcale takimi nie są.


Rozwiązanie tej sytuacji dobrze przedstawił Szeptuch:

Jeżeli on nie chce z tobą uprawiać sexu, a nawet cię dotykać, a zależy ci na tym małżeństwie, to jasno i klarownie poinformuj go o jego obowiązkach. Ma być to informacja, nie prośba. Podobnie jak informacja a nie prośbą ma być wspólna wizyta u seksuologa i terapia. Jeżeli nie wykaże chęci pracy nad osobą i nie zacznie wykonywać swoich obowiązków jako mąż, to nie pozostaje nic innego jak wskazać mu drzwi.




Szeptuch napisał/a:

Mógłbym się tutaj trochę pobawić z opinią.
Bo zdania tutejszych kobiet w momencie kiedy to żona unika wykonywania swoich obowiązków, są kompletnie inne gdy to robi  mąż, ale kobieca hipokryzja w tym temacie jest jak deszcz, trzeba zaakceptować.
Mąż ma latać w koło żony która mu nie daje, a żona której mąż nie daje ma go kopnąć w dupę.

Też mnie to rozbawiło, że w odwrotnych sytuacjach to rady są takie, że koleś ma wychodzić z siebie, ma skakać i być na każde skinienie, żeby jaśnie małżonka ochoty nabrała. Jak to problem jest z facetem - terapia, albo wypad. Choć to przecież powinno tak działać w obu wypadkach.

23

Odp: Partner unika zbliżeń
Giaa2 napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

To się nie zdeaktualizowało, to naprawdę działa na mężczyzn.
Natomiast robienie za mamuśkę działa wręcz przeciwnie, bo z mamusią nie chodzi się do łóżka. Kobieta powinna  mieć wdzięk i pazur. Kobieta ma podniecać i niepokoić (z lekka, bo zbyt wiele stresu kastruje mężczyzn). Kobieta nie musi byś idealna za to powinna być elegancka, interesująca, mieć swój margines tajemniczości i  swoje wymagania. Kobieta  nie może być jak otwarta księga i chętna na każde skinienie.
Nie podniecisz mężczyzny prośbą o zbliżenie, a bez podniecenia on jest nie do użytku. Nie mów tylko coś rób, ze sobą i swoim życiem.


Niby sporo racji w tym co mówisz, ale to takie rady trochę dla kobiet, które nie do końca się swoim facetom od początku podobały w 100% wizualnie i zdobyły swoich facetów tzw. całokształtem, czyli różnymi innymi przymiotami, a wygląd po prostu był akceptowalny.
W związkach, gdzie partnerzy czuli do siebie ogromna chemie w dużej mierze z uwagi na wygląd - od początku (zaznaczam, że nie TYLKO ze względu na to, bo zaraz znajdzie się jakieś bydle i będzie udawało, ze napisałam że TYLKO wygląd jest ważny wink) to nie trzeba potem stawać na sutkach i robić szpagatu z różą między nogami żeby podniecić partnera.
Ja z mężem jestem już 6 rok i nie zauważyłam żeby mu coś nie stawało wink A naprawdę praktycznie nic nie dodałam do swojego "repertuaru" jeśli chodzi o sposób bycia czy jakieś sztuczki, o których traktuje ta piosenka.
I fatalnie bym się czuła gdybym musiała zastanawiać się co musze dziś wieczorem odpj...ć żeby mu się chciało.

A ja się mniej więcej zgadzam z Wami obiema. wink

Wygląd - nie, że idealny, ale idealny dla partnera - na pewno jest pomocny. Niemniej sam nie wystarczy, nawet do seksu, jeśli mowa o wieloletniej relacji. Wszystko się może znudzić, opatrzyć, adonis/seksbomba również, jeśli poza tym nie ma "tego czegoś". Styl bycia, o którym mówi Agnes, moim zdaniem może natomiast wiele nadrobić, nawet jeśli tego idealnego wyglądu nie ma.
I to, moim zdaniem, nie ma nic wspólnego ze szpagatami z różą, tego typu zachowania, zwłaszcza jeśli regularne i/lub wymuszone, przypisałabym osobie "needy", a nie osobie, która życzy sobie być obiektem pożądania partnera/partnerki przez wiele lat.

Szeptuch napisał/a:

Bo zdania tutejszych kobiet w momencie kiedy to żona unika wykonywania swoich obowiązków, są kompletnie inne gdy to robi  mąż, ale kobieca hipokryzja w tym temacie jest jak deszcz, trzeba zaakceptować.
Mąż ma latać w koło żony która mu nie daje, a żona której mąż nie daje ma go kopnąć w dupę.

Ja tak nie uważam. Sądzę, że jeśli problem jest poważny i wymagający pomocy z zewnątrz, to "osoba, która nie daje" ma obowiązek traktować ten problem jako ich problem, a nie tylko tej "osoby, która chce mieć dane". wink I tu brak współpracy, moim zdaniem, usprawiedliwiałby kopnięcie w tyłek niezależnie od płci osoby kopiącej.

Jednocześnie "latać wokół" powinna ta osoba, której zależy na zmianie tego stanu rzeczy, ale to latanie jest często błędnie rozumiane. Bo to powinno być dopasowane do sytuacji, do tego, czego brakuje "osobie, która nie daje". To nie ma być zamienienie się w posłusznego pieska, tylko np. odciążenie w obowiązkach, zadbanie o siebie, przełamanie rutyny, no, cokolwiek właściwie. Po prostu żeby to miało sens, trzeba zdiagnozować to, co się zmieniło od czasów, kiedy "osoba, która nie daje" jeszcze chciała dawać.

Choć kolejna zabawna rzecz, jak ja napisałem facetowi że jak chce mieć seks w domu, to musi wprowadzać trochę niepewności w życiu kobiety, nie może jej dawać wszystkie i od razu to zostałem zjebany.

A tutaj przychodzi Agnes cała na biało i pisze że jak kobieta chce mieć seks w domu to musi wprowadzać wręcz niepokój w życie mężczyzny.

Niepokój brzmi może... niepokojąco wink, ale czy to nie chodzi po prostu o trochę nieprzewidywalności? I nie chodzi tu o jakieś szalone innowacje. Wyobrażam sobie, że jeśli mój partner chciałby seksu np. zawsze po kolacji, a ten seks dodatkowo zawsze wyglądał mniej więcej w ten sam sposób, to nawet najpiękniejszy wygląd i największa miłość nie byłyby w stanie sprawić, że mi się to nie znudzi. Ten seks szybko stałby się takim elementem dnia dla mnie jak ta kolacja. Wiadomo, że coś będzie, ojeju, ojeju, nuda. I nie pomogłyby tu nawet najdziksze harce w zasadzie - gdyby się naczytał jakichś dziwnych porad i do seksu próbował mnie namówić w jakimś skórzanym wdzianku albo znosił coraz to nowe zabawki, ale poza tym zostałoby wszystko po staremu, to cóż. Odebrałabym to raczej jako desperacką próbę utrzymania dotychczasowego stanu, a nie konkretne zmiany.

24

Odp: Partner unika zbliżeń
Jack Sparrow napisał/a:

[



Też mnie to rozbawiło, że w odwrotnych sytuacjach to rady są takie, że koleś ma wychodzić z siebie, ma skakać i być na każde skinienie, żeby jaśnie małżonka ochoty nabrała. Jak to problem jest z facetem - terapia, albo wypad. Choć to przecież powinno tak działać w obu wypadkach.

Czytacie, co chcecie. Wcześniej napisałam, że przyczyn może być dużo. Żony czy partnerki piszą, że są zmęczone, znużone czyli jakaś interakcja jest.
Tutaj partner jest zadowolony, wszystko mu odpowiada, kocha, itp. tylko jakoś im się nie układa intymnie. Może nie ma odwagi wyartykułować, że: słuchaj, to i to mi nie pasuje. Identycznie w przypadku partnerki. Bo jak to koledze czy koleżance można powiedzieć, można się zwierzyć, a żonie czy mężowi to już nie?

A mnie z kolei bawi, że jesteście, panowie, strasznie wyczuleni na tym punkcie.

25

Odp: Partner unika zbliżeń

Nie Saro.
Niepokój to niepokój a nieprzewidywalność to nieprzewidywalność. To nie są synonimy.

Już prędzej moją niepewności pasuje bardziej do Agnesowego niepokoju.

Porównanie z kolacją moim zdaniem też nie trafione . Bo tak jak kolację zawsze trzeba zjeść, nie ważne czy co dzień jest podobna, tak seks w małżeństwie jest taką samą koniecznością

26

Odp: Partner unika zbliżeń
Szeptuch napisał/a:

Nie Saro.
Niepokój to niepokój a nieprzewidywalność to nieprzewidywalność. To nie są synonimy.

Już prędzej moją niepewności pasuje bardziej do Agnesowego niepokoju.

Porównanie z kolacją moim zdaniem też nie trafione . Bo tak jak kolację zawsze trzeba zjeść, nie ważne czy co dzień jest podobna, tak seks w małżeństwie jest taką samą koniecznością

No wlasnie nie trzeba zjesc kolacji sa ludzie co nie jedza i zyja

27

Odp: Partner unika zbliżeń
Tamiraa napisał/a:

[Tutaj partner jest zadowolony, wszystko mu odpowiada, kocha, itp.


Tak twierdzi autorka.

A jednocześnie pisze również tak:

No właśnie nie narzucam się mu tak jak mogłoby to wynikać z mojego wpisu. Może źle to ujęłam. Nie chodzę za nim prosząc o kwiatki, czy wyjście we dwoje. Czasem daję delikatne sygnały, które świadczą, że miło by było gdyby o mnie pomyślał. On je widzi, czasem żartobliwie mnie odprawi i tyle


I teraz popatrz tak - tyle słów tu padło, tyle teorii i domysłów, a konkretów jak na lekarstwo.


Biorąc pod uwagę powyższe, to co twoim zdaniem może oznaczać jej 'dopraszanie się' o seks?

Co to znaczy, że on 'nigdy' nie inicjuje?

Czy on twoim zdaniem faktycznie poprawnie interpretuje jej 'delikatne sygnały' ? Czy też może odbiera je jako przekomarzanie się, droczenie takie na zasadzie gdybologii stosowanej?

I jakie to znowu delikatne sygnały skoro koniec końców facet jednak u lekarza wylądował?



Takich nieścisłości jest więcej

Proponowałam terapię. Nie chce o tym słyszeć.

a dalej:

Badania robił. Problemy hormonalne zostały wykluczone.

Jako niespełna 40stolatek, który non stop przepycha się z naszą opieką medyczną, to wiesz jakie ja mam doświadczenie z tego prostego procesu diagnostycznego? Żeby facetowi przed 40stką ktoś wypisał skierowanie na badania hormonalne to jest jakiś cud nad Wisłą. Najpierw musisz tłumaczyć się lekarzowi POZ. Dostajesz skierowanie do urologa. Urolog pcha cię do androloga i dopiero androlog robi pełen pakiet hormonalny. Jak wychodzi OK to kończysz ze skierowaniem do psychiatry. ALE można też inaczej, jak masz ogarniętego lekarza POZ to on ci robi kwestionariusz ADAM i daje skierowania na poziom testosteronu. Jak wychodzi w porządku to kończysz ze skierowaniem do psychiatry. Bo to jedno z dwóch - albo teść wysiadł albo deprecha.

Jeśli była jakaś znacząca zmiana w zachowaniu in minus w pożyciu to przy hormonach OK kończysz tak czy siak ze skierowaniem do psychiatry. Nie da się inaczej. Bo tak, jakby cię mieli puścić do domu ze złamaną nogą bez założenia gipsu/ortezy.






Z mojej perspektywy to wygląda tak, że po początkowym okresie motylkowania zabrakło jej argumentów, żeby zerwać z porządnym facetem i tak została, a teraz doszukuje się w nim winy, aby nie mieć wyrzutów sumienia przy rozstaniu. Bo to przecież "tylko seks'. A przecież najwidoczniej facet zawsze miał niższe libido od niej. Dlaczego 3 lata temu jej to nie przeszkadzało, a teraz przeszkadza? Przecież ten stan trwa "od lat". Metryka. Hasło "najlepsze lata" naprawdę w dyni ci nie dzwoni?

28

Odp: Partner unika zbliżeń

Bywa też tak, że facet przejęty rolą męża i ojca rodziny, zapie...la na rodzinę. Nie od dziś wiadomo, że kobiety pracy mężczyzn nie doceniają. Ale za to przeceniają swoją pracę. To wyszło nawet tutaj w jednym z wątków, gdzie pranie zrobione przez faceta, to łatwizna i błahostka. Ale już pranie zrobione przez kobietę to ciężka, skomplikowana i czasochłonna robota.
Taki facet po 10 latach pracy, nie jest tym samym człowiekiem co na początku związku. Ale kobieta może być na zupełnie innym etapie zdrowia i zużycia życiem.

29 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-10-03 13:20:52)

Odp: Partner unika zbliżeń
Legat napisał/a:

Taki facet po 10 latach pracy, nie jest tym samym człowiekiem co na początku związku. Ale kobieta może być na zupełnie innym etapie zdrowia i zużycia życiem.

Nie od dziś wiadomo, że kobiety pracy mężczyzn nie doceniają. Ale za to przeceniają swoją pracę.



Zwłaszcza jak odpowiedzialność utrzymania rodziny dojeżdża kiedy żona opiekuje się dzieckiem w domu.

30

Odp: Partner unika zbliżeń

No i nagrodą jest kopniak w tyłek, albo boczniak. Takie jest czasem życie.

31 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-10-03 13:55:11)

Odp: Partner unika zbliżeń

Czasem ten kopniak jest zasłużony. Nie można się zatracić, ani nie można wiecznie białorycerzyć nieustającym zapewnianiem, że wszystko jest ok, kiedy wewnątrz jest się ruiną.



-edit-


Mało kobiet też rozumie pod jaką presją żyje większość mężczyzn. Dlatego w dobie dzisiejszego turbofeminazizmu tak bardzo mnie 'bawi' historia NoryVincent. I dlatego też to taki śmiech przez łzy, kiedy z jednej strony oczekuje się facetów przystępnych emocjonalnie, ale z drugiej wytyka się 'słabiaków', którzy mają jakieś swoje słabości.



Mało też facetów kuma, że małżeństwo nie polega na tym, że mężczyzna toczy bój za dwoje. Małżeństwo polega na tym, że masz kogoś drugiego, kto wesprze cię kiedy ty już nie dajesz rady. Przyznanie się do słabości to zaufanie bez którego nie da się budować związku 'do samego końca'. W modelu wychowania, że facet ma rozwiązywać problemy, a nie być jedną z ich przyczyn to jest to nie lada wyzwanie. Bo każdy z nas to przeżył i wie jakie to uczucie, kiedy przyznał się do jakiegoś swojego lęku, jakiejś swojej słabości, o której nie wie absolutnie nikt.....a kiedy to zostało obrócone przeciwko nam samym. To nie są jakieś tam śmieszne historyjki pod tytułem kazio puścił bąka na lekcji i się z niego śmiali. To są kalibry dotyczące trzonu naszej osobowości, fundamentu naszego jestestwa. Więc niemało facetów spuszcza przyłbice i wydając ostatnie tchnienie powie: "jest ok skarbie....nie martw się....kocham cię". A wewnątrz są kompletnie martwi i jedyne co ich trzyma w pionie to obowiązek.

32

Odp: Partner unika zbliżeń

Littlevixen Ty się nie wczytuj z męskie dywagacje, bo nie pyta się ryby jak je łowić tylko wędkarza wink
Rób się na wampa, w domu też masz być  elegancka, wprowadzaj niepokój, nawet jak się to facetom nie podoba i podnosi im ciśnienie ( bo coś innego też często im podnosi wink )i owijaj sobie swojego chłopca pomalutku wokół palca to szybciej mu się odmieni.

Pooglądaj sobie filmy pod katem atrakcyjności i oddziaływania kobiet na facetów. Te grające główne role i cieszące się męską atencją wcale nie są wiele piękniejsze, a nieraz wręcz mniej urodziwe od tych szarych myszek, które przemykają korytarzami akademika i nikt ich nie widzi.
Zobacz tą subtelną różnicę w ułożeniu ciała, w ubiorze, w zestawieniu dodatków itp. Bo diabeł siedzi w szczegółach.
Kiedyś istniały szkoły wdzięku, kobiety uczyło się odpowiedniego poruszania się ( słynne chodzenie z książką na głowie - bardzo je wszystkim dziewczynom polecam), miękkości ruchów, kociej gracji itp. Wiele z tych rzeczy poszło w zapomnienie, ale też wiele kobiet je zna i uczy swoje córki.

Mityczny seksuolog tez nie ma cudownej tabletki, która raz zażyta sprawi, że mężczyzna już zawsze będzie swojej kobiety pożądał. Terapia  bardziej polega na uczeniu zachowań, stwarzaniu odpowiedniej atmosfery, doborze stroju itp. Nie ma czarodziejskiej różdżki, która uczyni z kobiety obiekt pożądania. Sama musi stworzyć swój czar, wypracować styl i szyk oraz nauczyć się gracji.

Nawet jeśli facet ciężko pracuje na byt rodziny to tez chce mieć kobietę, która budzi jego zmysły, kobietę, której pożąda. Szare wróbelki są miłe i pożyteczne ale to barwne ptaki przyciągają wzrok i chęć aby wzbić się za nimi w lot.

33

Odp: Partner unika zbliżeń
Agnes76 napisał/a:

Littlevixen Ty się nie wczytuj z męskie dywagacje, bo nie pyta się ryby jak je łowić tylko wędkarza wink
Rób się na wampa, w domu też masz być  elegancka, wprowadzaj niepokój, nawet jak się to facetom nie podoba i podnosi im ciśnienie ( bo coś innego też często im podnosi wink )i owijaj sobie swojego chłopca pomalutku wokół palca to szybciej mu się odmieni.

Pooglądaj sobie filmy pod katem atrakcyjności i oddziaływania kobiet na facetów. Te grające główne role i cieszące się męską atencją wcale nie są wiele piękniejsze, a nieraz wręcz mniej urodziwe od tych szarych myszek, które przemykają korytarzami akademika i nikt ich nie widzi.
Zobacz tą subtelną różnicę w ułożeniu ciała, w ubiorze, w zestawieniu dodatków itp. Bo diabeł siedzi w szczegółach.
Kiedyś istniały szkoły wdzięku, kobiety uczyło się odpowiedniego poruszania się ( słynne chodzenie z książką na głowie - bardzo je wszystkim dziewczynom polecam), miękkości ruchów, kociej gracji itp. Wiele z tych rzeczy poszło w zapomnienie, ale też wiele kobiet je zna i uczy swoje córki.

Mityczny seksuolog tez nie ma cudownej tabletki, która raz zażyta sprawi, że mężczyzna już zawsze będzie swojej kobiety pożądał. Terapia  bardziej polega na uczeniu zachowań, stwarzaniu odpowiedniej atmosfery, doborze stroju itp. Nie ma czarodziejskiej różdżki, która uczyni z kobiety obiekt pożądania. Sama musi stworzyć swój czar, wypracować styl i szyk oraz nauczyć się gracji.

Nawet jeśli facet ciężko pracuje na byt rodziny to tez chce mieć kobietę, która budzi jego zmysły, kobietę, której pożąda. Szare wróbelki są miłe i pożyteczne ale to barwne ptaki przyciągają wzrok i chęć aby wzbić się za nimi w lot.

Nic nie zadziała, jak facet ma problem, ale Twoja rada może mu dać do myślenia, że kogoś poznała, skoro zaczęła wyjątkowo dbać o siebie (tak ponoć jest przy zdradzie, obydwu płci), więc może zmieni front, jeśli będzie w stanie.

34

Odp: Partner unika zbliżeń
Agnes76 napisał/a:

Littlevixen Ty się nie wczytuj z męskie dywagacje, bo nie pyta się ryby jak je łowić tylko wędkarza wink
Rób się na wampa, w domu też masz być  elegancka, wprowadzaj niepokój, nawet jak się to facetom nie podoba i podnosi im ciśnienie ( bo coś innego też często im podnosi wink )i owijaj sobie swojego chłopca pomalutku wokół palca to szybciej mu się odmieni.

Pooglądaj sobie filmy pod katem atrakcyjności i oddziaływania kobiet na facetów. Te grające główne role i cieszące się męską atencją wcale nie są wiele piękniejsze, a nieraz wręcz mniej urodziwe od tych szarych myszek, które przemykają korytarzami akademika i nikt ich nie widzi.
Zobacz tą subtelną różnicę w ułożeniu ciała, w ubiorze, w zestawieniu dodatków itp. Bo diabeł siedzi w szczegółach.
Kiedyś istniały szkoły wdzięku, kobiety uczyło się odpowiedniego poruszania się ( słynne chodzenie z książką na głowie - bardzo je wszystkim dziewczynom polecam), miękkości ruchów, kociej gracji itp. Wiele z tych rzeczy poszło w zapomnienie, ale też wiele kobiet je zna i uczy swoje córki.

Mityczny seksuolog tez nie ma cudownej tabletki, która raz zażyta sprawi, że mężczyzna już zawsze będzie swojej kobiety pożądał. Terapia  bardziej polega na uczeniu zachowań, stwarzaniu odpowiedniej atmosfery, doborze stroju itp. Nie ma czarodziejskiej różdżki, która uczyni z kobiety obiekt pożądania. Sama musi stworzyć swój czar, wypracować styl i szyk oraz nauczyć się gracji.

Nawet jeśli facet ciężko pracuje na byt rodziny to tez chce mieć kobietę, która budzi jego zmysły, kobietę, której pożąda. Szare wróbelki są miłe i pożyteczne ale to barwne ptaki przyciągają wzrok i chęć aby wzbić się za nimi w lot.

No jeszcze tego brakowalo,zebym ja chodzila z ksiazkami na glowie niczym z Afryki laza z baniakami prania na glowie

35

Odp: Partner unika zbliżeń
wieka napisał/a:

Nic nie zadziała, jak facet ma problem, ale Twoja rada może mu dać do myślenia, że kogoś poznała, skoro zaczęła wyjątkowo dbać o siebie (tak ponoć jest przy zdradzie, obydwu płci), więc może zmieni front, jeśli będzie w stanie.


Miałem to samo napisać. Wprowadzenie jakiejś pikanterii to fajne rozwiązanie jak problemy są chwilowe, dopiero co się pojawiły. Taka zmiana przy wieloletniej stagnacji nie rodzi namiętności tylko pytania.

36

Odp: Partner unika zbliżeń
wieka napisał/a:

tak ponoć jest przy zdradzie, obydwu płci), więc może zmieni front, jeśli będzie w stanie.

A jak to jest przy zdradzie? No jak? Robi się wszystko aby być atrakcyjną/atrakcyjnym i wzbudzać pożądania.
Acha.
big_smile

37

Odp: Partner unika zbliżeń
Agnes76 napisał/a:

Littlevixen Ty się nie wczytuj z męskie dywagacje, bo nie pyta się ryby jak je łowić tylko wędkarza wink
Rób się na wampa, w domu też masz być  elegancka, wprowadzaj niepokój, nawet jak się to facetom nie podoba i podnosi im ciśnienie ( bo coś innego też często im podnosi wink )i owijaj sobie swojego chłopca pomalutku wokół palca to szybciej mu się odmieni.

Pooglądaj sobie filmy pod katem atrakcyjności i oddziaływania kobiet na facetów. Te grające główne role i cieszące się męską atencją wcale nie są wiele piękniejsze, a nieraz wręcz mniej urodziwe od tych szarych myszek, które przemykają korytarzami akademika i nikt ich nie widzi.
Zobacz tą subtelną różnicę w ułożeniu ciała, w ubiorze, w zestawieniu dodatków itp. Bo diabeł siedzi w szczegółach.
Kiedyś istniały szkoły wdzięku, kobiety uczyło się odpowiedniego poruszania się ( słynne chodzenie z książką na głowie - bardzo je wszystkim dziewczynom polecam), miękkości ruchów, kociej gracji itp. Wiele z tych rzeczy poszło w zapomnienie, ale też wiele kobiet je zna i uczy swoje córki.

Mityczny seksuolog tez nie ma cudownej tabletki, która raz zażyta sprawi, że mężczyzna już zawsze będzie swojej kobiety pożądał. Terapia  bardziej polega na uczeniu zachowań, stwarzaniu odpowiedniej atmosfery, doborze stroju itp. Nie ma czarodziejskiej różdżki, która uczyni z kobiety obiekt pożądania. Sama musi stworzyć swój czar, wypracować styl i szyk oraz nauczyć się gracji.

Nawet jeśli facet ciężko pracuje na byt rodziny to tez chce mieć kobietę, która budzi jego zmysły, kobietę, której pożąda. Szare wróbelki są miłe i pożyteczne ale to barwne ptaki przyciągają wzrok i chęć aby wzbić się za nimi w lot.

Uwielbiam tą odpowiedź big_smile
W każdym razie... Nie chciałabym wyjść teraz na kogoś z przerośniętym ego, ale mam dość wysoką samoocenę. Dbam o siebie na codzień, więc to nie zwróci jego uwagi. Mam również duże powodzenie u osób płci przeciwnej. On o tym wie, bo sam nieraz mi opowiada jak to jakiś jego klient, czy znajomy mnie komplementował do niego. Widzi reakcję innych mężczyzn, kiedy gdzieś wychodzimy. Twierdzi, że jest zazdrosny, ale jest świadomy, że ma atrakcyjną partnerkę i tak po prostu będzie. Ale co mi po tym, skoro sam mnie "nie chce"?

38

Odp: Partner unika zbliżeń

Jak nic Agnes odkryła kobiecego red pila. xd
Do tego dochodzą porady żywcem wyjęte z książki "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy"

Niestety, to kompletne bzdury.

Facet chce spokoju i pokoju w domu, po całym dniu stawiania przeciwności światu, chce czułości/uległości i ciepła.

to co mówi Agnes to jest poradnik dla dziewczyn które chcą zdobyć chłopaka, a nie dla kobiety która chce  być szczęśliwa w małżenstwie.

Szef w firmie której pracowałem to był skończony człowiek skurwiel, zimny i bezwzględny  ale gdy przychodziliśmy z zona do jego domu na kolacje, to przy zonie zachowywał sie dokładnie odwrotnie.
Ciepły/ wrażliwy używający zdrobnień, odbijał to wszystko, czym emanowała jego zona.
I wiele razy mi mówil, ze gdyby nie zona, to w robocie juz dawno nie dał by rady.

ciekawe jak by wyglądała jego sytuacja zawodowa, gdyby po powrocie do domu, zona fundowała mu niepokój xd

39

Odp: Partner unika zbliżeń
Szeptuch napisał/a:

Nie Saro.
Niepokój to niepokój a nieprzewidywalność to nieprzewidywalność. To nie są synonimy.

Już prędzej moją niepewności pasuje bardziej do Agnesowego niepokoju.

Porównanie z kolacją moim zdaniem też nie trafione . Bo tak jak kolację zawsze trzeba zjeść, nie ważne czy co dzień jest podobna, tak seks w małżeństwie jest taką samą koniecznością

Ależ właśnie trafione. Bo można i jedno, i drugie nazwać koniecznością, proszę bardzo, ale z jednego i drugiego mimo to zacznie się rezygnować, jeśli będą niesatysfakcjonujące czy wciąż takie same. A jeśli seks nie będzie niczym więcej jak obowiązkiem, to słabo widzę życie łóżkowe.

Czy to nie o to właśnie chodzi? Nie o to, jak zmusić, tylko jak sprawić, by druga osoba chciała?

40

Odp: Partner unika zbliżeń
Szeptuch napisał/a:

Nie Saro.
Niepokój to niepokój a nieprzewidywalność to nieprzewidywalność. To nie są synonimy.

Już prędzej moją niepewności pasuje bardziej do Agnesowego niepokoju.

Porównanie z kolacją moim zdaniem też nie trafione . Bo tak jak kolację zawsze trzeba zjeść, nie ważne czy co dzień jest podobna, tak seks w małżeństwie jest taką samą koniecznością

Ależ właśnie trafione. Bo można i jedno, i drugie nazwać koniecznością, proszę bardzo, ale z jednego i drugiego mimo to zacznie się rezygnować, jeśli będą niesatysfakcjonujące czy wciąż takie same. A jeśli seks nie będzie niczym więcej jak obowiązkiem, to słabo widzę życie łóżkowe.

Czy to nie o to właśnie chodzi? Nie o to, jak zmusić, tylko jak sprawić, by druga osoba chciała?

41

Odp: Partner unika zbliżeń
Littlevixen napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Littlevixen Ty się nie wczytuj z męskie dywagacje, bo nie pyta się ryby jak je łowić tylko wędkarza wink
Rób się na wampa, w domu też masz być  elegancka, wprowadzaj niepokój, nawet jak się to facetom nie podoba i podnosi im ciśnienie ( bo coś innego też często im podnosi wink )i owijaj sobie swojego chłopca pomalutku wokół palca to szybciej mu się odmieni.

Pooglądaj sobie filmy pod katem atrakcyjności i oddziaływania kobiet na facetów. Te grające główne role i cieszące się męską atencją wcale nie są wiele piękniejsze, a nieraz wręcz mniej urodziwe od tych szarych myszek, które przemykają korytarzami akademika i nikt ich nie widzi.
Zobacz tą subtelną różnicę w ułożeniu ciała, w ubiorze, w zestawieniu dodatków itp. Bo diabeł siedzi w szczegółach.
Kiedyś istniały szkoły wdzięku, kobiety uczyło się odpowiedniego poruszania się ( słynne chodzenie z książką na głowie - bardzo je wszystkim dziewczynom polecam), miękkości ruchów, kociej gracji itp. Wiele z tych rzeczy poszło w zapomnienie, ale też wiele kobiet je zna i uczy swoje córki.

Mityczny seksuolog tez nie ma cudownej tabletki, która raz zażyta sprawi, że mężczyzna już zawsze będzie swojej kobiety pożądał. Terapia  bardziej polega na uczeniu zachowań, stwarzaniu odpowiedniej atmosfery, doborze stroju itp. Nie ma czarodziejskiej różdżki, która uczyni z kobiety obiekt pożądania. Sama musi stworzyć swój czar, wypracować styl i szyk oraz nauczyć się gracji.

Nawet jeśli facet ciężko pracuje na byt rodziny to tez chce mieć kobietę, która budzi jego zmysły, kobietę, której pożąda. Szare wróbelki są miłe i pożyteczne ale to barwne ptaki przyciągają wzrok i chęć aby wzbić się za nimi w lot.

Uwielbiam tą odpowiedź big_smile
W każdym razie... Nie chciałabym wyjść teraz na kogoś z przerośniętym ego, ale mam dość wysoką samoocenę. Dbam o siebie na codzień, więc to nie zwróci jego uwagi. Mam również duże powodzenie u osób płci przeciwnej. On o tym wie, bo sam nieraz mi opowiada jak to jakiś jego klient, czy znajomy mnie komplementował do niego. Widzi reakcję innych mężczyzn, kiedy gdzieś wychodzimy. Twierdzi, że jest zazdrosny, ale jest świadomy, że ma atrakcyjną partnerkę i tak po prostu będzie. Ale co mi po tym, skoro sam mnie "nie chce"?

A dziękuję big_smile
Fajnie że masz wysoką samoocenę, bo tak właśnie powinno być, jeśli idą za tym konkretne przesłanki. Skoro inni faceci Cie komplementują to dobrze jest i tak trzymaj. Gratuluję smile

To jednak bym spróbowała trochę go poszturchać zamiast prosić czy wyjeżdżać z obowiązkiem. Bo już ja widzę tą męską gotowość do spełniania swojej roli na słowo obowiązek lol. No ale skoro sami faceci to sugerują to już ich problem lol
Widzisz to - przychodzi kobieta do męża i mówi mu - stawaj na baczność bo masz wobec mnie obowiązek?  lol. Rozłożyć nogi to jeszcze się da, ale postawić chłopa na baczność na rozkaz to daj mu Boże lol Toż to najlepszy sposób aby całkiem sprawę położyć lol

A jak u Ciebie z marginesem prywatności i niezależnością? Masz własne życie poza domem i pracą? Masz swoje kręgi ludzi, znajomych, przyjaciółek? Wychodzisz gdzieś bez niego?

42 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-10-03 16:04:37)

Odp: Partner unika zbliżeń
Jack Sparrow napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

[Tutaj partner jest zadowolony, wszystko mu odpowiada, kocha, itp.


Tak twierdzi autorka.

A jednocześnie pisze również tak:

No właśnie nie narzucam się mu tak jak mogłoby to wynikać z mojego wpisu. Może źle to ujęłam. Nie chodzę za nim prosząc o kwiatki, czy wyjście we dwoje. Czasem daję delikatne sygnały, które świadczą, że miło by było gdyby o mnie pomyślał. On je widzi, czasem żartobliwie mnie odprawi i tyle


I teraz popatrz tak - tyle słów tu padło, tyle teorii i domysłów, a konkretów jak na lekarstwo.


Biorąc pod uwagę powyższe, to co twoim zdaniem może oznaczać jej 'dopraszanie się' o seks?

Co to znaczy, że on 'nigdy' nie inicjuje?

Czy on twoim zdaniem faktycznie poprawnie interpretuje jej 'delikatne sygnały' ? Czy też może odbiera je jako przekomarzanie się, droczenie takie na zasadzie gdybologii stosowanej?

I jakie to znowu delikatne sygnały skoro koniec końców facet jednak u lekarza wylądował?



Takich nieścisłości jest więcej

Proponowałam terapię. Nie chce o tym słyszeć.

a dalej:

Badania robił. Problemy hormonalne zostały wykluczone.

Jako niespełna 40stolatek, który non stop przepycha się z naszą opieką medyczną, to wiesz jakie ja mam doświadczenie z tego prostego procesu diagnostycznego? Żeby facetowi przed 40stką ktoś wypisał skierowanie na badania hormonalne to jest jakiś cud nad Wisłą. Najpierw musisz tłumaczyć się lekarzowi POZ. Dostajesz skierowanie do urologa. Urolog pcha cię do androloga i dopiero androlog robi pełen pakiet hormonalny. Jak wychodzi OK to kończysz ze skierowaniem do psychiatry. ALE można też inaczej, jak masz ogarniętego lekarza POZ to on ci robi kwestionariusz ADAM i daje skierowania na poziom testosteronu. Jak wychodzi w porządku to kończysz ze skierowaniem do psychiatry. Bo to jedno z dwóch - albo teść wysiadł albo deprecha.

Jeśli była jakaś znacząca zmiana w zachowaniu in minus w pożyciu to przy hormonach OK kończysz tak czy siak ze skierowaniem do psychiatry. Nie da się inaczej. Bo tak, jakby cię mieli puścić do domu ze złamaną nogą bez założenia gipsu/ortezy.






Z mojej perspektywy to wygląda tak, że po początkowym okresie motylkowania zabrakło jej argumentów, żeby zerwać z porządnym facetem i tak została, a teraz doszukuje się w nim winy, aby nie mieć wyrzutów sumienia przy rozstaniu. Bo to przecież "tylko seks'. A przecież najwidoczniej facet zawsze miał niższe libido od niej. Dlaczego 3 lata temu jej to nie przeszkadzało, a teraz przeszkadza? Przecież ten stan trwa "od lat". Metryka. Hasło "najlepsze lata" naprawdę w dyni ci nie dzwoni?

Właśnie wyobraziłam sobie dynię, która dzwoni  smile Jesiennie się zrobiło.  Najlepsze lata autorka traci, będąc ze swoim partnerem. Przecież nikt jej tu na siłę nie trzyma. Gdzie jest napisane, że jej partner wcześniej też miał niskie libido?
No, właśnie, autorka o czymś nie pisze, a chciałaby, żeby tu ktoś podał uniwersalny przepis na gorącość w sypialni, a autorka sobie wybierze, który jej będzie odpowiadać. Nie ma w tym niczego złego, ale pisanie w taki sposób, nieścisły, nie pomaga.

43

Odp: Partner unika zbliżeń
Agnes76 napisał/a:
wieka napisał/a:

tak ponoć jest przy zdradzie, obydwu płci), więc może zmieni front, jeśli będzie w stanie.

A jak to jest przy zdradzie? No jak? Robi się wszystko aby być atrakcyjną/atrakcyjnym i wzbudzać pożądania.
Acha.
big_smile

To wiedza z forum big_smile.

Mój mąż/ żona  nagle zaczął/ła  o siebie dbać... przy okazji zaniedbując partnera/kę...

Wszystko rozbija się też o temperament/libido, jeśli go nie ma, to można na rzęsach stawać...

44

Odp: Partner unika zbliżeń
wieka napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
wieka napisał/a:

tak ponoć jest przy zdradzie, obydwu płci), więc może zmieni front, jeśli będzie w stanie.

A jak to jest przy zdradzie? No jak? Robi się wszystko aby być atrakcyjną/atrakcyjnym i wzbudzać pożądania.
Acha.
big_smile

To wiedza z forum big_smile.

Mój mąż/ żona  nagle zaczął/ła  o siebie dbać... przy okazji zaniedbując partnera/kę...

Wszystko rozbija się też o temperament/libido, jeśli go nie ma, to można na rzęsach stawać...

Tylko rzecz w tym, iż ona go nie zaniedbuje a wręcz przeciwnie. Taka subtelna różnica wink

45 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-10-03 17:17:41)

Odp: Partner unika zbliżeń
Tamiraa napisał/a:

Gdzie jest napisane, że jej partner wcześniej też miał niskie libido?

Tutaj:

Ja wiem, że w długoletnich związkach nie ma już tej iskry, która była na początku, ale jestem już zmęczona.

To oznacza przecież ni mniej, ni więcej jak to, że dużo fajnego seksu było tylko na początku, w fazie zakochania. Potem już nie. A że od jakiegoś dłuższego czasu życie seksualne autorki praktycznie nie istnieje, to w akcie frustracji i desperacji rozwiązania problemu, który nie pojawił się wczoraj, przyszła po poradę tutaj.


No, właśnie, autorka o czymś nie pisze, a chciałaby, żeby tu ktoś podał uniwersalny przepis na gorącość w sypialni, a autorka sobie wybierze, który jej będzie odpowiadać.


I tradycyjnie tutejsze kobietki spłycają problem jakby tu chodziło jedynie o nadanie jakiejś pikanterii, urozmaicenie rutyny. TO PRAWIE NIGDY NIE JEST PROBLEMEM.


Problem jest to, co zabija w nim potrzebę intymności. Brak seksu jest jedynie objawem. A jeśli hormony są ok, to winowajca jest jeden - depresja. Ale tylko w sytuacji, kiedy faktycznie jakaś zmiana nastąpiła. Jeśli facet miał tak zawsze i tylko w początkowej fazie zakochania było inaczej, to sorry, ale widziały gały co brały. I pytanie czy warto zostawać samotną matką w średnim wieku, bo zachciało się ruchać, bo pesel goni.






Szeptuch napisał/a:

Jak nic Agnes odkryła kobiecego red pila. xd
Do tego dochodzą porady żywcem wyjęte z książki "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy"

Niestety, to kompletne bzdury.

Facet chce spokoju i pokoju w domu, po całym dniu stawiania przeciwności światu, chce czułości/uległości i ciepła.

Dokładnie. Dom i rodzina to nie miejsce do stałego imponowania, rywalizacji, ciągłej walki o pozycję.

46 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-10-03 17:22:50)

Odp: Partner unika zbliżeń
Agnes76 napisał/a:
wieka napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

A jak to jest przy zdradzie? No jak? Robi się wszystko aby być atrakcyjną/atrakcyjnym i wzbudzać pożądania.
Acha.
big_smile

To wiedza z forum big_smile.

Mój mąż/ żona  nagle zaczął/ła  o siebie dbać... przy okazji zaniedbując partnera/kę...

Wszystko rozbija się też o temperament/libido, jeśli go nie ma, to można na rzęsach stawać...

Tylko rzecz w tym, iż ona go nie zaniedbuje a wręcz przeciwnie. Taka subtelna różnica wink

Tu on zaniedbuje i tym bardziej może sobie pomyśleć, że kogoś poznała... Choć równie dobrze nic może go nie ruszyć.

47

Odp: Partner unika zbliżeń
Jack Sparrow napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

Gdzie jest napisane, że jej partner wcześniej też miał niskie libido?

Tutaj:

Ja wiem, że w długoletnich związkach nie ma już tej iskry, która była na początku, ale jestem już zmęczona.

To oznacza przecież ni mniej, ni więcej jak to, że dużo fajnego seksu było tylko na początku, w fazie zakochania. Potem już nie. A że od jakiegoś dłuższego czasu życie seksualne autorki praktycznie nie istnieje, to w akcie frustracji i desperacji rozwiązania problemu, który nie pojawił się wczoraj, przyszła po poradę tutaj.


No, właśnie, autorka o czymś nie pisze, a chciałaby, żeby tu ktoś podał uniwersalny przepis na gorącość w sypialni, a autorka sobie wybierze, który jej będzie odpowiadać.


I tradycyjnie tutejsze kobietki spłycają problem jakby tu chodziło jedynie o nadanie jakiejś pikanterii, urozmaicenie rutyny. TO PRAWIE NIGDY NIE JEST PROBLEMEM.


Problem jest to, co zabija w nim potrzebę intymności. Brak seksu jest jedynie objawem. A jeśli hormony są ok, to winowajca jest jeden - depresja. Ale tylko w sytuacji, kiedy faktycznie jakaś zmiana nastąpiła. Jeśli facet miał tak zawsze i tylko w początkowej fazie zakochania było inaczej, to sorry, ale widziały gały co brały. I pytanie czy warto zostawać samotną matką w średnim wieku, bo zachciało się ruchać, bo pesel goni.






Szeptuch napisał/a:

Jak nic Agnes odkryła kobiecego red pila. xd
Do tego dochodzą porady żywcem wyjęte z książki "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy"

Niestety, to kompletne bzdury.

Facet chce spokoju i pokoju w domu, po całym dniu stawiania przeciwności światu, chce czułości/uległości i ciepła.

Dokładnie. Dom i rodzina to nie miejsce do stałego imponowania, rywalizacji, ciągłej walki o pozycję.

Jak już zdiagnozowałeś partnera autorki, to teraz go lecz.
Moim zdaniem facet jest dorosły i wypadałoby, żeby jakoś się z żoną komunikował. A tutaj mamy: ok, ok, nic nie wiem, nic nie wiem...
To nie może być tak, że tylko jedna strona dąży do bliskości. Jeśli on tego nie chce, to co mu zrobisz? Wszystko super, kobieta atrakcyjna, podoba się innym, a mąż tak, owszem, a  w sypialni zero.
A może to autorka nie potrafi się  z nim komunikować? Nie daje jasnych i jednoznacznych sygnałów?

48 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-10-03 17:41:36)

Odp: Partner unika zbliżeń

Faceci w takich sytuacjach chowają głowę w piasek, bo nie mają ochoty i odwagi przyznać się do swoich słabosci.
Liczą pewnie, na status quo.
Komunikacja nie ma tu zastosowania.

Myślę, że tej sytuacji pozostaje rozwód lub akceptacja białego związku.
Choć dalej będzie nurtowała myśl o przyczynie...

49

Odp: Partner unika zbliżeń

Moim zdaniem facet jest dorosły i wypadałoby, żeby jakoś się z żoną komunikował.

I to jest obowiązek, o jakim pisał Szeptuch.


To nie może być tak, że tylko jedna strona dąży do bliskości


Ale....dlaczego nie? Przecież non stop, jak jeden mąż powtarzacie: to facet ma inicjować, to facet ma zabiegać, to facet ma zdobywać, to facet ma imponować, to facet ma stanowić opokę, to facet ma zadbać o nastrój, to facet ma zadbać o grę wstępną, to facet ma zadbać o bezpieczeństwo finansowe. I ta litania nie ma końca jak sytuacja jest odwrotna i to żonie się nie chce seksu i bliskości. I jest niekończąca się wyliczanka dlaczego brak ochoty na seks jest winą faceta.

Sytuacja jest odwrotna i.....kobieta jest znowu stroną pokrzywdzoną?



A tak poważnie - pytanie pozostaje wciąż otwarte - czy koleś zawsze tak miał i tylko początkowy okres zakochania był inny czy też faktycznie z upływem lat leciało wszystko po równi pochyłej w dół.


Nieumiejętność komunikacji ze strony facetów jest pokłosiem wychowania. Oczekuje się od nas, że będziemy WAS wspierać, WAS słuchać, WAM pomagać, o WAS się troszczyć. Nikt nie uczy mężczyzn mówienia o swoich uczuciach czy proszenia o pomoc. To jest odbierane jako słabość i każdy z nas przerabiał sytuację, kiedy otwartość i szczerość wypaliła nam prosto w ryj.

Widzisz już mieliśmy tą dyskusję tutaj na forum. Facet może się przyznać do słabości, do błędów i porażek. Ale tylko w zakresie, który nie spowoduje zmiany jego postrzegania przez partnerkę. A tutaj każda kobieta ma wymagania wyśrubowane. Bo jak zobaczy łezkę wzruszenia przy królu lwie, to jest zawsze 'ooo, jakie urocze'. Ale jak facet się przyzna do wieloletniej depresji czy innych głębokich problemów to jest to zawsze odbierane jako personalna zniewaga pod tytułem "jak mogłeś MI nie powiedzieć!". Te, co odpowiadają "ok, postaram się ci pomóc, abyśmy RAZEM rozwiązali twój problem" to materiały na żony, które raz wyhaczone, już tymi żonami zostają do grobowej deski.


Zobacz na postępowanie autorki i ton jej wypowiedzi. Na co ci to wygląda? Próbę pomocy mężowi, czy wskazywanie winnego niezaspokojenia seksualnego?

50

Odp: Partner unika zbliżeń
Jack Sparrow napisał/a:

Moim zdaniem facet jest dorosły i wypadałoby, żeby jakoś się z żoną komunikował.

I to jest obowiązek, o jakim pisał Szeptuch.


To nie może być tak, że tylko jedna strona dąży do bliskości


Ale....dlaczego nie? Przecież non stop, jak jeden mąż powtarzacie: to facet ma inicjować, to facet ma zabiegać, to facet ma zdobywać, to facet ma imponować, to facet ma stanowić opokę, to facet ma zadbać o nastrój, to facet ma zadbać o grę wstępną, to facet ma zadbać o bezpieczeństwo finansowe. I ta litania nie ma końca jak sytuacja jest odwrotna i to żonie się nie chce seksu i bliskości. I jest niekończąca się wyliczanka dlaczego brak ochoty na seks jest winą faceta.

Sytuacja jest odwrotna i.....kobieta jest znowu stroną pokrzywdzoną?



A tak poważnie - pytanie pozostaje wciąż otwarte - czy koleś zawsze tak miał i tylko początkowy okres zakochania był inny czy też faktycznie z upływem lat leciało wszystko po równi pochyłej w dół.


Nieumiejętność komunikacji ze strony facetów jest pokłosiem wychowania. Oczekuje się od nas, że będziemy WAS wspierać, WAS słuchać, WAM pomagać, o WAS się troszczyć. Nikt nie uczy mężczyzn mówienia o swoich uczuciach czy proszenia o pomoc. To jest odbierane jako słabość i każdy z nas przerabiał sytuację, kiedy otwartość i szczerość wypaliła nam prosto w ryj.

Widzisz już mieliśmy tą dyskusję tutaj na forum. Facet może się przyznać do słabości, do błędów i porażek. Ale tylko w zakresie, który nie spowoduje zmiany jego postrzegania przez partnerkę. A tutaj każda kobieta ma wymagania wyśrubowane. Bo jak zobaczy łezkę wzruszenia przy królu lwie, to jest zawsze 'ooo, jakie urocze'. Ale jak facet się przyzna do wieloletniej depresji czy innych głębokich problemów to jest to zawsze odbierane jako personalna zniewaga pod tytułem "jak mogłeś MI nie powiedzieć!". Te, co odpowiadają "ok, postaram się ci pomóc, abyśmy RAZEM rozwiązali twój problem" to materiały na żony, które raz wyhaczone, już tymi żonami zostają do grobowej deski.


Zobacz na postępowanie autorki i ton jej wypowiedzi. Na co ci to wygląda? Próbę pomocy mężowi, czy wskazywanie winnego niezaspokojenia seksualnego?


Tak jest jak piszesz, oprócz pomocy żony w tej kwestii, w tych sprawach każdy sam najlepiej wie jak działają te tryby w związku

Jak on nie będzie chciał, to partnerka nic nie wskóra, a nie będzie jak sprawa jest przegrana,
np. czuję się gejem i nie pociągają go kobiety, chce zachować relację, więc co ma zrobić...
Liczy, że może uda mu się tak przeżyć życie.

51

Odp: Partner unika zbliżeń

Nie musi być od razu gejem.

Dla większości facetów intymność jest generalnie słabością i czymś kompletnie niezrozumiałym. Wiemy (ha, uśmiałem się pisząc to słowo) jak kobietę zdobyć, ale nie wiemy jak ją utrzymać. Nadmierne białorycerzenie zabija zdolność do intymności. Bo jak stawiasz kobietę na tak wysokim piedestale, to nie godzi się czynić z nią rzeczy iście przyziemnych i grzesznych.

A większość kobiet nie potrafi rozmawiać, nie potrafi komunikować swoich potrzeb. Robią aluzje i dają znaki (dymne kurwa....), a potem jest od razu awantura i domniemanie winy.


I co - korona jej z głowy spadnie jak to ona będzie tą stroną inicjującą zbliżenia?





Już pominę fakt, że ogromna ilość facetów nie lubi przytulania, głaskania itp, bo mają zaburzenia sensoryczne z okresu dziecięcego jeszcze.

52 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-10-03 19:15:34)

Odp: Partner unika zbliżeń
Jack Sparrow napisał/a:

Moim zdaniem facet jest dorosły i wypadałoby, żeby jakoś się z żoną komunikował.

I to jest obowiązek, o jakim pisał Szeptuch.


To nie może być tak, że tylko jedna strona dąży do bliskości


Ale....dlaczego nie? Przecież non stop, jak jeden mąż powtarzacie: to facet ma inicjować, to facet ma zabiegać, to facet ma zdobywać, to facet ma imponować, to facet ma stanowić opokę, to facet ma zadbać o nastrój, to facet ma zadbać o grę wstępną, to facet ma zadbać o bezpieczeństwo finansowe. I ta litania nie ma końca jak sytuacja jest odwrotna i to żonie się nie chce seksu i bliskości. I jest niekończąca się wyliczanka dlaczego brak ochoty na seks jest winą faceta.

Sytuacja jest odwrotna i.....kobieta jest znowu stroną pokrzywdzoną?



A tak poważnie - pytanie pozostaje wciąż otwarte - czy koleś zawsze tak miał i tylko początkowy okres zakochania był inny czy też faktycznie z upływem lat leciało wszystko po równi pochyłej w dół.


Nieumiejętność komunikacji ze strony facetów jest pokłosiem wychowania. Oczekuje się od nas, że będziemy WAS wspierać, WAS słuchać, WAM pomagać, o WAS się troszczyć. Nikt nie uczy mężczyzn mówienia o swoich uczuciach czy proszenia o pomoc. To jest odbierane jako słabość i każdy z nas przerabiał sytuację, kiedy otwartość i szczerość wypaliła nam prosto w ryj.

Widzisz już mieliśmy tą dyskusję tutaj na forum. Facet może się przyznać do słabości, do błędów i porażek. Ale tylko w zakresie, który nie spowoduje zmiany jego postrzegania przez partnerkę. A tutaj każda kobieta ma wymagania wyśrubowane. Bo jak zobaczy łezkę wzruszenia przy królu lwie, to jest zawsze 'ooo, jakie urocze'. Ale jak facet się przyzna do wieloletniej depresji czy innych głębokich problemów to jest to zawsze odbierane jako personalna zniewaga pod tytułem "jak mogłeś MI nie powiedzieć!". Te, co odpowiadają "ok, postaram się ci pomóc, abyśmy RAZEM rozwiązali twój problem" to materiały na żony, które raz wyhaczone, już tymi żonami zostają do grobowej deski.


Zobacz na postępowanie autorki i ton jej wypowiedzi. Na co ci to wygląda? Próbę pomocy mężowi, czy wskazywanie winnego niezaspokojenia seksualnego?

Nie, no, na początku była chęć pomocy, już nie przesadzaj, inicjowanie, naprowadzanie... A dopiero potem coś w rodzaju, że autorka też ma swoje potrzeby.  Po przeczytaniu tylu trollowych tematów nasuwa mi się refleksja. Jakby na miejscu autorki wystąpił autor, byłoby też, że partner może mieć depresję i nie potrafi się komunikować na wskutek wychowania, które odebrał w dzieciństwie? Pomyśl, że oni są ze sobą 10 lat! I nagle depresja, zanik komunikacji? Jedno z nich inicjuje, stara się, a drugie udaje, że nie wie, o co chodzi? Naprawdę to oni między sobą muszą się dogadać, a pomysłów na rozżarzenie długiego związku jest pełno w necie. Nikt nie ma partnera na własność i bywa, że związki się kończą. Lepiej tak niż miałoby dochodzić do zdrad.

53

Odp: Partner unika zbliżeń

a początku była chęć pomocy, już nie przesadzaj, inicjowanie, naprowadzanie...

To nie jest pomoc. To jest presja, aby on spełnił jej oczekiwania i zaspokoił jej potrzeby.


Jakby na miejscu autorki wystąpił autor, byłoby też, że partner może mieć depresję i nie potrafi się komunikować na wskutek wychowania, które odebrał w dzieciństwie?

Przecież takie wątki były i zawsze konkluzja była ta sama: to wina faceta, bo nie potrafi zadbać o odpowiedni nastrój, o poczucie bezpieczeństwa, o jej odpowiedni wypoczynek i tak dalej. Dlatego tak Szeptuch gnił z hipokryzji w tym wątku.


Pomyśl, że oni są ze sobą 10 lat! I nagle depresja, zanik komunikacji?

Ale jakie nagle? Przecież to stan utrwalony.


Naprawdę to oni między sobą muszą się dogadać, a pomysłów na rozżarzenie długiego związku jest pełno w necie.

Ty dalej nie kumasz co? To nie namiętność jest problemem.

54 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-10-03 21:29:14)

Odp: Partner unika zbliżeń
Jack Sparrow napisał/a:

a początku była chęć pomocy, już nie przesadzaj, inicjowanie, naprowadzanie...

To nie jest pomoc. To jest presja, aby on spełnił jej oczekiwania i zaspokoił jej potrzeby.


Jakby na miejscu autorki wystąpił autor, byłoby też, że partner może mieć depresję i nie potrafi się komunikować na wskutek wychowania, które odebrał w dzieciństwie?

Przecież takie wątki były i zawsze konkluzja była ta sama: to wina faceta, bo nie potrafi zadbać o odpowiedni nastrój, o poczucie bezpieczeństwa, o jej odpowiedni wypoczynek i tak dalej. Dlatego tak Szeptuch gnił z hipokryzji w tym wątku.


Pomyśl, że oni są ze sobą 10 lat! I nagle depresja, zanik komunikacji?

Ale jakie nagle? Przecież to stan utrwalony.


Naprawdę to oni między sobą muszą się dogadać, a pomysłów na rozżarzenie długiego związku jest pełno w necie.

Ty dalej nie kumasz co? To nie namiętność jest problemem.

Kumam, ale nie diagnozuję. Czyli uważasz, że to depresja?
Dopisuję. Nie wiemy, co autorka dała z siebie, jaki wkład włożyła w całokształt tego związku. Kto ponosi większy ciężar, większą odpowiedzialność, bo to, że autorka ma dobre życie, czy znaczy, że jej partner także? W zasadzie bardzo niewiele wiemy.

55

Odp: Partner unika zbliżeń

Tamiraa, proszę, nie doszukuj się sensu w detektywistycznych zapędach osoby, która w każdym temacie dorabia własną wersję wydarzeń i dopisuje wymyślone treści wink

56 Ostatnio edytowany przez Littlevixen (2024-10-03 22:57:41)

Odp: Partner unika zbliżeń

Dziękuję bardzo za wszystkie odpowiedzi. Przyznam szczerze, że faktycznie jest kilka niedomówień w mojej początkowej wypowiedzi, które mogą wprowadzać błędne myślenie o tej sytuacji.

Wiem też, że użytkownicy będą znać tylko moją wersję wydarzeń, no bo to ja szukam rozwiązania. Staram się być obiektywna, ale wiadomo, że gdzieś tam w środku zawsze będę miała na uwadze głównie swoje odczucia.

Otóż sprawa z libido wygląda tak, że zaczęło spadać na przestrzeni lat. Nie były to na tyle drastyczne zmiany z dnia na dzień, żebym tak naprawdę mogła zauważyć, że mój partner zaczął unikać tej intymności. To się po prostu działo, ale na tyle wolno, że akceptowałam ten fakt uznając czas trwania tego związku i fakt, że niestety nie mamy już po 18 lat. Uznawałam to za normalne i naturalne.

W końcu złapałam się na tym, że to zawsze ją inicjuję seks. I przestałam. No ale jak przestałam, to nie zauważyłam, żeby on zaczął. Rozmawialiśmy setki razy, proponowałam terapię, psychologa, seksuologa. Dawałam delikatne wskazówki, kiedy nie działało mówiłam wprost czego bym oczekiwała. Niestety, ani prośba ani groźba nie skutkowały. To znaczy skutkowały - na chwilę. Po kilku dniach wszystko wracało do "normy". Proszę, nie zrozumcie mnie źle... Nie jestem jakąś wariatką i zdaje sobie sprawę z tego, że być może wina leży po mojej stronie. Tylko, że jeśli tak jest, to dlaczego on mi o tym nie powie. Kiedy rozmawiamy twierdzi, że mnie kocha, podobam mu się fizycznie, a jakoś tego nie okazuje.

Nie rozważam zdrady. Chcę to naprawić. Ale jeśli nie widzę z jego strony żadnych chęci to czuję się sfrustrowana. I mówiąc, że "nie chce marnować najlepszych lat życia" nie miałam na myśli, że marnuję czas będąc z nim w związku. Chodziło bardziej o fakt, że szkoda mi nie wykorzystać swojej seksualności w najlepszym do tego okresie mojego życia. I teraz znowu nie wiem czy to źle nie zabrzmiało... Chcę po prostu czuć się pożądana jako kobieta. A najzabawniejszy jest fakt, że bardzo często czuję się pożądana... Ale nie przez swojego partnera. I to mnie niepokoi.

Jeśli chodzi o "dobre życie" - partner prowadzi dobrze prosperującą działalność. Nie mamy problemów finansowych. Ja nie pracuję odkąd urodziłam. Ale od razu zaznaczę, że wcześniej pracowałam odkąd skończyłam szkołę średnią. Kiedy zdecydowaliśmy się na dziecko ustaliliśmy oboje, że przez pierwsze lata życia dziecka zostanę z nim w domu. W międzyczasie plany uległy zmianie, maluch poszedł do żłobka i przez chwilę dorabiałam, natomiast źle to znosił i wróciliśmy z powrotem do początkowych ustaleń. Wiem, że on dużo pracuje. Nie robię z tego tytułu problemów, nigdy bez powodu nie wydzwaniam kiedy będzie, czy mógłby się pospieszyć. Ja natomiast zajmuję się teraz domem. Z resztą zawsze tylko ja się nim zajmowałam. Ale w porządku, oboje się na to zgodziliśmy.

57

Odp: Partner unika zbliżeń
Tamiraa napisał/a:

Kumam, ale nie diagnozuję. Czyli uważasz, że to depresja?


Nie wiem. Nie znamy jego wersji wydarzeń, a nie musi się pokrywać z tym, co utrzymuje autorka.


Jeśli w trakcie ich związku jakaś zmiana na minus nastąpiła - to tak, to spadek libido jest objawem albo problemów z testosteronem, albo jest to depresja. A skoro teść został wykluczony, to została depresja.


Jeśli zaś żadnej zmiany nie było, to tu się zaczynają schody.




Littlevixen napisał/a:

Staram się być obiektywna, ale wiadomo, że gdzieś tam w środku zawsze będę miała na uwadze głównie swoje odczucia.


Nie do końca jest to zdrowe w małżeństwie jeśli stawiasz siebie na 1 miejscu. Ten swoisty egoizm czuć. Pewnie dlatego facet ma blokadę przed pełnym otwarciem się na ciebie, żeby powiedzieć co mu faktycznie doskwiera.


O tym kwestionariuszu ADAM pisałem poważnie. To + poziom testosteronu to podstawa diagnostyki różnicowej w diagnostyce depresji u facetów. Jeśli facet boi się łatki 'psychicznego', bo depresja to wciąż tabu u wielu facetów, to są sposoby na pomoc doraźną. Ale to raczej przyklejanie plasterka na rozwaloną tętnicę niż faktyczne leczenie.

Spróbujcie adaptogenów typu różeniec górski, ashwaghanda itp. Fajnie działa też kava, palma sabałowa jest z kolei naturalnym anabolikiem i zwiększa przy okazji libido. Jest wiele ziół i ekstraktów, które możecie wypróbować (efekty nie będą natychmiastowe, ale po 1-3 tygodniach różnica powinna być zauważalna), ale jeśli to faktycznie depresja to raczej niewiele to pomoże, bo wtedy to jak wspomniany plasterek na rozwaloną tętnicę.

Jeśli facet notorycznie będzie odmawiał intymności, bliskości i seksu oraz będzie zamiatał problem pod dywan nie podejmując ani szczerej rozmowy, ani dalszej diagnostyki to faktycznie nie da się tak żyć i staniesz przed wyborem: rozwód albo wibrator.

58

Odp: Partner unika zbliżeń
Littlevixen napisał/a:

Dziękuję bardzo za wszystkie odpowiedzi. Przyznam szczerze, że faktycznie jest kilka niedomówień w mojej początkowej wypowiedzi, które mogą wprowadzać błędne myślenie o tej sytuacji.

Wiem też, że użytkownicy będą znać tylko moją wersję wydarzeń, no bo to ja szukam rozwiązania. Staram się być obiektywna, ale wiadomo, że gdzieś tam w środku zawsze będę miała na uwadze głównie swoje odczucia.

Otóż sprawa z libido wygląda tak, że zaczęło spadać na przestrzeni lat. Nie były to na tyle drastyczne zmiany z dnia na dzień, żebym tak naprawdę mogła zauważyć, że mój partner zaczął unikać tej intymności. To się po prostu działo, ale na tyle wolno, że akceptowałam ten fakt uznając czas trwania tego związku i fakt, że niestety nie mamy już po 18 lat. Uznawałam to za normalne i naturalne.

W końcu złapałam się na tym, że to zawsze ją inicjuję seks. I przestałam. No ale jak przestałam, to nie zauważyłam, żeby on zaczął. Rozmawialiśmy setki razy, proponowałam terapię, psychologa, seksuologa. Dawałam delikatne wskazówki, kiedy nie działało mówiłam wprost czego bym oczekiwała. Niestety, ani prośba ani groźba nie skutkowały. To znaczy skutkowały - na chwilę. Po kilku dniach wszystko wracało do "normy". Proszę, nie zrozumcie mnie źle... Nie jestem jakąś wariatką i zdaje sobie sprawę z tego, że być może wina leży po mojej stronie. Tylko, że jeśli tak jest, to dlaczego on mi o tym nie powie. Kiedy rozmawiamy twierdzi, że mnie kocha, podobam mu się fizycznie, a jakoś tego nie okazuje.

Nie rozważam zdrady. Chcę to naprawić. Ale jeśli nie widzę z jego strony żadnych chęci to czuję się sfrustrowana. I mówiąc, że "nie chce marnować najlepszych lat życia" nie miałam na myśli, że marnuję czas będąc z nim w związku. Chodziło bardziej o fakt, że szkoda mi nie wykorzystać swojej seksualności w najlepszym do tego okresie mojego życia. I teraz znowu nie wiem czy to źle nie zabrzmiało... Chcę po prostu czuć się pożądana jako kobieta. A najzabawniejszy jest fakt, że bardzo często czuję się pożądana... Ale nie przez swojego partnera. I to mnie niepokoi.

Jeśli chodzi o "dobre życie" - partner prowadzi dobrze prosperującą działalność. Nie mamy problemów finansowych. Ja nie pracuję odkąd urodziłam. Ale od razu zaznaczę, że wcześniej pracowałam odkąd skończyłam szkołę średnią. Kiedy zdecydowaliśmy się na dziecko ustaliliśmy oboje, że przez pierwsze lata życia dziecka zostanę z nim w domu. W międzyczasie plany uległy zmianie, maluch poszedł do żłobka i przez chwilę dorabiałam, natomiast źle to znosił i wróciliśmy z powrotem do początkowych ustaleń. Wiem, że on dużo pracuje. Nie robię z tego tytułu problemów, nigdy bez powodu nie wydzwaniam kiedy będzie, czy mógłby się pospieszyć. Ja natomiast zajmuję się teraz domem. Z resztą zawsze tylko ja się nim zajmowałam. Ale w porządku, oboje się na to zgodziliśmy.

Dziękuję za wyjaśnienia. Ja bym nie rozpatrywała tego w kategoriach winy, stało się i już. Oddaliliście się od siebie już dawno jak wynika z twoich wypowiedzi. A próbowaliście wspólnie gdzieś wyjechać? Wspólnie wyjść, bo to, żeby nie zaczynać od sypialni chyba już wiesz? Możesz sama spróbować psychoterapii jeśli nie chcesz od niego odejść. Zmieni twoje podejście do problemu. Partner może być zaangażowany pracą, może rzeczywiście mieć jakieś problemy, o których cię nie informuje, tych "może" jest trochę. Nie ma dwóch takich samych przypadków. Ja znam podobny przypadek, gdzie mąż zaczął mieć problemy finansowe i wpadł w długi, co ukrywał. Twój może być inny.

59 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-10-04 10:33:09)

Odp: Partner unika zbliżeń
Littlevixen napisał/a:

Nie chcę go skreślać, jak ktoś tu wyżej napisał, dlatego walczę. Proponowałam terapię. Nie chce o tym słyszeć. On ewidentnie nie chce niczego zmieniać. Chyba dobrze mu tak jak jest. Ale ja chciałabym czegoś więcej. Nasz związek bardziej przypomina życie ze współlokatorem niż z partnerem. Rozmawiałam z nim setki razy. Mówiłam nawet wprost, czego oczekuję. Jest świadomy moich potrzeb. Po prostu nie chce ich zaspokoić. To nie tak, że nie czuję się pewnie w tym związku. Ten związek jest wyprany z jakiejkolwiek namiętności. Mnie już to trochę przerasta.

Ile wy macie lat, bo jesteście 10 lat w związku to doczytałam, ale ja wszystkich wpisów nie czytam.
Moim zdaniem powodów tego, że on nie ma ochoty na seks z tobą może być całe spektrum.

1. Facet miał kiedyś jakąś przygodę z kimś, kto go tak zauroczył, że do dziś nie może zapomnieć i mimo że dziś cię już nie zdradza, to jednak nie jesteś tym kimś i seks z tobą to po prostu nuda i porażka dla niego.

2. Jest właśnie w kimś zakochany platonicznie, reszta patrz pk.1
3. Facet nie jest pewny swej seksualności i związek z tobą miał go z tego "wyleczyć", nie wyszło i reszta pkt.1
4. Coś mu kiedyś zrobiłaś, skrzywdziłaś go jakoś i jeśli nawet wydaje ci się, że zamietliście to pod dywan, on pamięta, reszta pkt.1
5. Nie jesteś tak atrakcyjna jak się sobie wydajesz, coś mu w tobie przeszkadza choć nie chce o tym mówić, reszta pkt.1
6. Facet ma depresję i choć tego po nim nie widać, cierpi i ma wszystkiego dosyć, w tym seksu w ogóle.
7. Ukrywa przed tobą jakieś problemy (choroby) o których nie chce z tobą rozmawiać, bo nie ma między wami bliskości i otwartości, nigdy nie było.
8. Czy partner był przy porodzie waszego dziecka? Pytam, bo jesli tak to trzeba wziąć pod uwagę też jego szok wywołany porodem i całkowity zanik pociągu seksualnego do ciebie. Zdarza się to dość często i czasem mija, a czasem trwa i trwa.

A że nie chce się rozstać?
Z wygody, z braku siły na życiowe zmiany, ze strachu przed nowym... Tu można wpisać dużo.

Nie rozmawiacie, więc nie wiesz o co mu chodzi. Nie ma między wami takiej więzi, jaka powinna być między partnerami i to jest jeszcze gorsze niż sam brak seksu, obiektywnie na to patrząc.

60 Ostatnio edytowany przez Littlevixen (2024-10-04 11:21:30)

Odp: Partner unika zbliżeń

Mam 28 lat, partner 30 lat. Jesteśmy razem odkąd miałam 17 lat. Nie jestem osobą, która desperacko trzyma się czegoś ze względu na wygodę. Jeśli coś nie działa staram się to naprawić, ale jeśli czegoś nie da się naprawić to jestem skłonna to zakończyć.

Właśnie przypomniało mi się co mi powiedział któregoś razu kiedy zaproponowałam terapię dla par. Po wielu bataliach stwierdził, że nie chce iść na terapię, bo boi się że okaże się, że najlepszym rozwiązaniem będzie rozstanie, a on tego nie chce. Powiedział, że wie, że zaraz sobie znajdę kogoś innego, a on nie chce żeby jego dziecko wychowywał ktoś obcy... Odpowiedziałam, że nawet jeśli, to chyba lepiej jak dziecko ma oboje rodziców szczęśliwych osobno, niż nieszczęśliwych razem. Nie skomentował.

Nie był obecny typowo przy porodzie. Miałam cięcie cesarskie, zobaczył mnie dopiero po zabiegu kiedy dostał dziecko na ręce. Mało tego, jak urodziłam to sobie żartował, że teraz to się dużo zmieni, ale nie można zapominać też o sobie, że nie jesteśmy tylko rodzicami, ale też partnerami i żebym przypadkiem o tym nie zapomniała. No, ale wychodzi na to, że to on zapomniał.

Dużo wyjeżdżamy. Nawet kilka razy w roku. Ale wiadomo, ze względu na dziecko to nie jest już taki odpoczynek i relaks jakiego byśmy oczekiwali.

Biorę pod uwagę te wszystkie rzeczy które wymieniliście, ale nie jestem w stanie nic zrobić, jeśli on nie chce zmian, a nie chce również rozstania.

61 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-10-04 12:08:15)

Odp: Partner unika zbliżeń
Littlevixen napisał/a:

Mam 28 lat, partner 30 lat. Jesteśmy razem odkąd miałam 17 lat. Nie jestem osobą, która desperacko trzyma się czegoś ze względu na wygodę. Jeśli coś nie działa staram się to naprawić, ale jeśli czegoś nie da się naprawić to jestem skłonna to zakończyć.

Właśnie przypomniało mi się co mi powiedział któregoś razu kiedy zaproponowałam terapię dla par. Po wielu bataliach stwierdził, że nie chce iść na terapię, bo boi się że okaże się, że najlepszym rozwiązaniem będzie rozstanie, a on tego nie chce. Powiedział, że wie, że zaraz sobie znajdę kogoś innego, a on nie chce żeby jego dziecko wychowywał ktoś obcy... Odpowiedziałam, że nawet jeśli, to chyba lepiej jak dziecko ma oboje rodziców szczęśliwych osobno, niż nieszczęśliwych razem. Nie skomentował.

Nie był obecny typowo przy porodzie. Miałam cięcie cesarskie, zobaczył mnie dopiero po zabiegu kiedy dostał dziecko na ręce. Mało tego, jak urodziłam to sobie żartował, że teraz to się dużo zmieni, ale nie można zapominać też o sobie, że nie jesteśmy tylko rodzicami, ale też partnerami i żebym przypadkiem o tym nie zapomniała. No, ale wychodzi na to, że to on zapomniał.

Dużo wyjeżdżamy. Nawet kilka razy w roku. Ale wiadomo, ze względu na dziecko to nie jest już taki odpoczynek i relaks jakiego byśmy oczekiwali.

Biorę pod uwagę te wszystkie rzeczy które wymieniliście, ale nie jestem w stanie nic zrobić, jeśli on nie chce zmian, a nie chce również rozstania.

A to zmieniło się dopiero po ciąży, skoro się zdecydowałaś na dziecko, to wygląda, że przed było ok?

Czasem brak współżycia traktowane jest jak antykoncepcja.

62

Odp: Partner unika zbliżeń
Littlevixen napisał/a:

Mam 28 lat, partner 30 lat. Jesteśmy razem odkąd miałam 17 lat. Nie jestem osobą, która desperacko trzyma się czegoś ze względu na wygodę. Jeśli coś nie działa staram się to naprawić, ale jeśli czegoś nie da się naprawić to jestem skłonna to zakończyć.

Właśnie przypomniało mi się co mi powiedział któregoś razu kiedy zaproponowałam terapię dla par. Po wielu bataliach stwierdził, że nie chce iść na terapię, bo boi się że okaże się, że najlepszym rozwiązaniem będzie rozstanie, a on tego nie chce. Powiedział, że wie, że zaraz sobie znajdę kogoś innego, a on nie chce żeby jego dziecko wychowywał ktoś obcy... Odpowiedziałam, że nawet jeśli, to chyba lepiej jak dziecko ma oboje rodziców szczęśliwych osobno, niż nieszczęśliwych razem. Nie skomentował.

Nie był obecny typowo przy porodzie. Miałam cięcie cesarskie, zobaczył mnie dopiero po zabiegu kiedy dostał dziecko na ręce. Mało tego, jak urodziłam to sobie żartował, że teraz to się dużo zmieni, ale nie można zapominać też o sobie, że nie jesteśmy tylko rodzicami, ale też partnerami i żebym przypadkiem o tym nie zapomniała. No, ale wychodzi na to, że to on zapomniał.

Dużo wyjeżdżamy. Nawet kilka razy w roku. Ale wiadomo, ze względu na dziecko to nie jest już taki odpoczynek i relaks jakiego byśmy oczekiwali.

Biorę pod uwagę te wszystkie rzeczy które wymieniliście, ale nie jestem w stanie nic zrobić, jeśli on nie chce zmian, a nie chce również rozstania.

Strasznie egoistyczny typ ten twój facet.

63

Odp: Partner unika zbliżeń
Littlevixen napisał/a:

Mam 28 lat, partner 30 lat. Jesteśmy razem odkąd miałam 17 lat. Nie jestem osobą, która desperacko trzyma się czegoś ze względu na wygodę. Jeśli coś nie działa staram się to naprawić, ale jeśli czegoś nie da się naprawić to jestem skłonna to zakończyć.

Właśnie przypomniało mi się co mi powiedział któregoś razu kiedy zaproponowałam terapię dla par. Po wielu bataliach stwierdził, że nie chce iść na terapię, bo boi się że okaże się, że najlepszym rozwiązaniem będzie rozstanie, a on tego nie chce. Powiedział, że wie, że zaraz sobie znajdę kogoś innego, a on nie chce żeby jego dziecko wychowywał ktoś obcy... Odpowiedziałam, że nawet jeśli, to chyba lepiej jak dziecko ma oboje rodziców szczęśliwych osobno, niż nieszczęśliwych razem. Nie skomentował.

Nie był obecny typowo przy porodzie. Miałam cięcie cesarskie, zobaczył mnie dopiero po zabiegu kiedy dostał dziecko na ręce. Mało tego, jak urodziłam to sobie żartował, że teraz to się dużo zmieni, ale nie można zapominać też o sobie, że nie jesteśmy tylko rodzicami, ale też partnerami i żebym przypadkiem o tym nie zapomniała. No, ale wychodzi na to, że to on zapomniał.

Dużo wyjeżdżamy. Nawet kilka razy w roku. Ale wiadomo, ze względu na dziecko to nie jest już taki odpoczynek i relaks jakiego byśmy oczekiwali.

Biorę pod uwagę te wszystkie rzeczy które wymieniliście, ale nie jestem w stanie nic zrobić, jeśli on nie chce zmian, a nie chce również rozstania.

Smutno się to czyta. Jemu zależy tylko na dziecku?

64

Odp: Partner unika zbliżeń

17 lat i związek. Dlaczego ludzie sobie to robią?

65

Odp: Partner unika zbliżeń
Legat napisał/a:

17 lat i związek. Dlaczego ludzie sobie to robią?

Wiesz, nie każdego w tym wieku podniecają melanże i co tydzień nowy chłopak wyrwany na imprezie w klubie na jednonocną przygodę...

Poznaliśmy się, zakochaliśmy i tak zostaliśmy razem przez tyle lat.

Posty [ 1 do 65 z 75 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Partner unika zbliżeń

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024