Symptomy przemocy ekonomicznej? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Symptomy przemocy ekonomicznej?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 10 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 261 do 325 z 592 ]

261 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-03-17 18:41:58)

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?

5 minut? Moje posty powstają w max 10 do 60 sekund max.
A w czasie bytności na forum zdążyłam walczyć o malzenstwo, rozwieść się zmienić 2 razy radykalnie zajęcie zyciowe: pierwszy raz gdy zostałam sama z dziećmi, potem po katastrofie lockdownowej, jeszcze raz .
I nawiązać fajne relacje w wirtualu i realu, łącznie z tą, w której jestem teraz.
W międzyczasie było dużo spraw rodzinnych i cuezka choroba mamy i  naprawdę bytność na forum mi w tym nie przeszkodziła.
Urody nie postąpiły geny, chociaż inteligencję cenię bardziej.
A forum lubię właśnie za to, że objawiamy się tutaj jako osobowość  charakter.
Więc nawet jakby ludzie fajni tutaj nie byli urodziwi, to by nie zmieniło mojego do nich podejścia.
Tak samo jak nikt nie jest u mnie w stanie zapunktować wyglądem.
NO.
Jak partnerka nie jest dla Ciebie nr 1, to daj jej spokój proszę
Nie pojmuje jak można tak wysoko cenić wygląd.
Mój ex był bardzo przystojnym facetem.
Wysoki, idealna figura.
A jest dla mnie 2/10 teraz, bo to nie jest męski fajny charakter, ale ,aby to zrozumieć musiałam poznać innych mężczyzn.
Nie czuję do niego żadnego pociągu fizycznego już, patrząc  na osobowość, to co mówi i robi nigdy bym nie wybrała kogoś takiego na partnera teraz.
Więc jak możesz uznawać że cos ważnego straciłeś, bo babka była urodziwa?
Natomiast jeśli szukasz w kobiecie dynamizmu i energii, to dlaczego jesteś w relacji z kimś łagodnym i spokojnym?
Ja np szukam w mężczyźnie spokojnej siły, więc nie zawracałam glowy Panom którzy nie mieli tej cechy, nawet jak byli przystojni, bogaci stabilni i mną zainteresowani.
Bo przecież nikt siebie nie przeskoczy.

Zobacz podobne tematy :

262

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Ela210 napisał/a:

5 minut? Moje posty powstają w max 10 do 60 sekund max.
.

Wczoraj 18:24:51 Ostatnio edytowany przez Ela210 (Wczoraj 18:41:58)
Tymczasem ustalenie wersji ostatecznej wpisu zabrało prawie kwandrans.

263

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Noble napisał/a:
Ela210 napisał/a:

5 minut? Moje posty powstają w max 10 do 60 sekund max.
.

Wczoraj 18:24:51 Ostatnio edytowany przez Ela210 (Wczoraj 18:41:58)
Tymczasem ustalenie wersji ostatecznej wpisu zabrało prawie kwandrans.

I czego to dowodzi? Sama Smutna ostatnią edycję posta wrzuciła po kolejnych 10 minutach, a jak sobie przypomni że jeszcze zapomniała komuś czegoś dopierdolić, to i więcej czasu jej to zajmuje; Jackie rekordowo chyba ostatnią z kilku edycji swojego posta wrzucał po trzech kwadransach. Jak więc robisz już listę plączących się w zeznaniach, to rób ją rzetelnie wink

264

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Ela210 napisał/a:

5 minut? Moje posty powstają w max 10 do 60 sekund max.
A w czasie bytności na forum zdążyłam walczyć o malzenstwo, rozwieść się zmienić 2 razy radykalnie zajęcie zyciowe: pierwszy raz gdy zostałam sama z dziećmi, potem po katastrofie lockdownowej, jeszcze raz .
I nawiązać fajne relacje w wirtualu i realu, łącznie z tą, w której jestem teraz.
W międzyczasie było dużo spraw rodzinnych i cuezka choroba mamy i  naprawdę bytność na forum mi w tym nie przeszkodziła.
Urody nie postąpiły geny, chociaż inteligencję cenię bardziej.
A forum lubię właśnie za to, że objawiamy się tutaj jako osobowość  charakter.
Więc nawet jakby ludzie fajni tutaj nie byli urodziwi, to by nie zmieniło mojego do nich podejścia.
Tak samo jak nikt nie jest u mnie w stanie zapunktować wyglądem.
NO.
Jak partnerka nie jest dla Ciebie nr 1, to daj jej spokój proszę
Nie pojmuje jak można tak wysoko cenić wygląd.
Mój ex był bardzo przystojnym facetem.
Wysoki, idealna figura.
A jest dla mnie 2/10 teraz, bo to nie jest męski fajny charakter, ale ,aby to zrozumieć musiałam poznać innych mężczyzn.
Nie czuję do niego żadnego pociągu fizycznego już, patrząc  na osobowość, to co mówi i robi nigdy bym nie wybrała kogoś takiego na partnera teraz.
Więc jak możesz uznawać że cos ważnego straciłeś, bo babka była urodziwa?
Natomiast jeśli szukasz w kobiecie dynamizmu i energii, to dlaczego jesteś w relacji z kimś łagodnym i spokojnym?
Ja np szukam w mężczyźnie spokojnej siły, więc nie zawracałam glowy Panom którzy nie mieli tej cechy, nawet jak byli przystojni, bogaci stabilni i mną zainteresowani.
Bo przecież nikt siebie nie przeskoczy.

Faceci są wzrokowcami, więc wygląd na pewno odgrywa u nas dużą rolę i nic na to nie poradzimy. Problem polegana tym że kto zakosztował wysokiej półki (i to przez długi czas), ten raczej nie zapomni jej smaku i nie wyrzuci ze świadomości że kobiety o tym poziomie urody istnieją. Za podniecenie niestety u faceta też odpowiada wygląd, charakter u kobiety odpowiada za inne uczucia u faceta i inne "sznureczki" porusza. Wiesz Elu, pytasz dlaczego darzę sentymentem piękną toksyczkę, mimo że gdyby zaproponowała mi kolejny powrót, to bym nie skorzystał? A dlaczego ludzie, którzy raz zasmakowali narkotyku kierują się głosem ROZSĄDKU by trzymać się od niego z daleka, ale podświadomość ich do tego narkotyku ciągnie (mimo iż wiedzą że w ogólnym rozrachunku wyrządzi im on wiele szkód i będą na dużym minusie)? Tak, szukałem kobiety o takich cechach jak moja obecna, ale była miała ten pociągający posmak jaki pewnie (jak napisałem wyżej) miałby narkotyk: wiesz że zaszkodzi, wiesz że cię zniszczy, ale nic nie zapewniło nigdy porównywalnych doznań. A inna sprawa że na tle rówieśników to właśnie wygląd był jednym z moich atutów, więc i (siłą rzeczy) utrwalił się jako istotne kryterium oceny. Zresztą gdyby ona wcale nie miała wyglądu, to po prostu nie byłoby między nami chemii, a bez chemii nie wyobrażam sobie związku; owszem, wyglądowo nie ta półka co moja ex, ale też ma swoje zalety. No i cenię w niej dużo cech, których moja ex nie miała.

265

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Halina3.1 napisał/a:

A pozostałości po patriarchacie to fakt i który pozostaje faktem, choćby nie wiem jak faceci się wypierali.

To mogłoby być prawdziwe w XIX wieku czy w pierwszej połowie XX w niektórych krajach i to w obecnie byłych imperiach kolonialnych. Nie w Polsce. Tam liczył się biznes i zatrzymanie pieniądza u siebie, więc rola kobiety była ograniczona do rodzicielki następcy. I to w niezbyt dużej liczbie, aby nie doprowadzić do podziału majątku. W Polsce liczyło się przetrwanie w czasie zaborów i po kolejnych nieudanych powstaniach, czystkach, ludobójstwach i dwóch wojnach światowych, w kraju, który pierwotnie był bardziej multi-kulti niż USA kiedykolwiek w swojej historii, bo to na naszych ziemiach żyli Żydzi, Ormianie, Cyganie i tak dalej. Oznaczało to przymus sytuacyjny współpracy na rzecz przetrwania narodu polskiego i naszej tożsamości. Dlatego też jedyną dwukrotną noblistką z dwóch osobnych dzień (jak dobrze kojarzę wciąż jedyny taki przypadek w historii ludzkości) była Polka. Skłodowska z dwoma noblami w grobie się przewracała jak w USA kobietom nie wolno było biegać maratonów. Mieliśmy kobiety w służbach specjalnych w czasach, kiedy w USA kobiety mogły co najwyżej w służbach być sanitariuszkami, maszynopisarkami czy sekretarkami.

Dlatego przykładanie zachodnich tez i ich realiów do sytuacji w Polsce i naszych problemów jest absurdalne.

266

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jackie rekordowo chyba ostatnią z kilku edycji swojego posta wrzucał po trzech kwadransach.


Czy tobie naprawdę się wydaje, że jak ktoś edytował post X czy XY minut później, to znaczy, ze cały ten czas siedział gapiąc się w ekran rozmyślając co tu jeszcze można dodać lub zmienić?

267

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Problem polegana tym że kto zakosztował wysokiej półki (i to przez długi czas)

Z ust kolesia bez kasy, klasy i polotu brzmi to dość komicznie. Zwłaszcza, że jeszcze nie tak dawno temu pisałeś jak to była traktowała cię w sumie...bez nawet odrobiny szacunku ostatecznie puszczając cię kantem. Ja nie wiem jak bardzo zaburzonym trzeba być,  aby nazwać takie coś 'wysoką półką'.


Wiesz Elu, pytasz dlaczego darzę sentymentem piękną toksyczkę, mimo że gdyby zaproponowała mi kolejny powrót, to bym nie skorzystał? A dlaczego ludzie, którzy raz zasmakowali narkotyku kierują się głosem ROZSĄDKU by trzymać się od niego z daleka, ale podświadomość ich do tego narkotyku ciągnie

Biorąc pod uwagę co ogólnie napisałeś do tej pory, to te słowa można interpretować tylko w jeden sposób:

"ex była ładna i mnie zdradziła, to teraz wezmę brzydule bez perspektyw, której nikt inny nie będzie chciał'.


A inna sprawa że na tle rówieśników to właśnie wygląd był jednym z moich atutów

Gdyby to było prawdą, to nie płakałbyś tu swego czasu, że nie możesz nikogo znaleźć i czy wszystkie babki 'takie' są.


owszem, wyglądowo nie ta półka co moja ex, ale też ma swoje zalety.

O jezusie nazareński.....


No i cenię w niej dużo cech, których moja ex nie miała.

Ty sobie z uwielbieniem godnym masochisty strzelasz w kolana co chwila. Jak możesz w jednym poście podkreślać jak to WYGLĄD się liczy i to on cie podnieca, a potem pisać o swojej partnerce, że w sumie to jest brzydka, ale ma przydatne cechy? Bo to 'cenienie' tak wygląda. Skoro drzemka wygrywa z randką, to nie da się tego inaczej rozumieć. Związek oparty w 100% na twoich kompleksach i wygodzie pod tytułem "może i brzydka, ale niewymagająca.

Strasznie mi.....szkoda tej twojej babki.

268

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Problem polegana tym że kto zakosztował wysokiej półki (i to przez długi czas)

Z ust kolesia bez kasy, klasy i polotu brzmi to dość komicznie. Zwłaszcza, że jeszcze nie tak dawno temu pisałeś jak to była traktowała cię w sumie...bez nawet odrobiny szacunku ostatecznie puszczając cię kantem. Ja nie wiem jak bardzo zaburzonym trzeba być,  aby nazwać takie coś 'wysoką półką'.


Wiesz Elu, pytasz dlaczego darzę sentymentem piękną toksyczkę, mimo że gdyby zaproponowała mi kolejny powrót, to bym nie skorzystał? A dlaczego ludzie, którzy raz zasmakowali narkotyku kierują się głosem ROZSĄDKU by trzymać się od niego z daleka, ale podświadomość ich do tego narkotyku ciągnie

Biorąc pod uwagę co ogólnie napisałeś do tej pory, to te słowa można interpretować tylko w jeden sposób:

"ex była ładna i mnie zdradziła, to teraz wezmę brzydule bez perspektyw, której nikt inny nie będzie chciał'.


A inna sprawa że na tle rówieśników to właśnie wygląd był jednym z moich atutów

Gdyby to było prawdą, to nie płakałbyś tu swego czasu, że nie możesz nikogo znaleźć i czy wszystkie babki 'takie' są.


owszem, wyglądowo nie ta półka co moja ex, ale też ma swoje zalety.

O jezusie nazareński.....


No i cenię w niej dużo cech, których moja ex nie miała.

Ty sobie z uwielbieniem godnym masochisty strzelasz w kolana co chwila. Jak możesz w jednym poście podkreślać jak to WYGLĄD się liczy i to on cie podnieca, a potem pisać o swojej partnerce, że w sumie to jest brzydka, ale ma przydatne cechy? Bo to 'cenienie' tak wygląda. Skoro drzemka wygrywa z randką, to nie da się tego inaczej rozumieć. Związek oparty w 100% na twoich kompleksach i wygodzie pod tytułem "może i brzydka, ale niewymagająca.

Strasznie mi.....szkoda tej twojej babki.


E no, bez przesady, on nigdzie nie napisał, że ona jest brzydka. Przecież któraś z nich musi być ładniejsza, co nie znaczy, że ta mniej ładna się nie podoba. Jak dla mnie to tu za mocno się czepiacie, przecież to nierealne, żeby każda kolejna była jeszcze piękniejsza, tym bardziej jeśli faktycznie zaczął blisko topki.

Natomiast z tym cenieniem poniekąd się zgodzę - bo w tych opisach mało emocji, wygląda to bardzo rozumowo.
Ja ostatnio rozmawiałam o pewnej osobie i mówiłam szczerze, że szanuję ją za to, za to i za tamto, że cenię w niej to, to i to, że zawsze można na nią liczyć, że ja też jej zawsze pomogę... A mój rozmówca na to:
- Ale jej nie lubisz?
Zaskoczył mnie, musiałam się nad tym zastanowić, ale w zasadzie trafił. Nie lubię. Tzn. nie w znaczeniu, że mam negatywne uczucia, bo nie mam, ale - że nie mam tych pozytywnych, nic ciepłego, tylko to cenienie właśnie. wink

269

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Ela210 napisał/a:

Mój ex był bardzo przystojnym facetem.
Wysoki, idealna figura.
A jest dla mnie 2/10 teraz, bo to nie jest męski fajny charakter, ale ,aby to zrozumieć musiałam poznać innych mężczyzn.

Jest takie dobre powiedzenie, które troszeczkę zmienię: mądra Polka po szkodzie. smile Wiele kobiet mówi, zaczęłam żyć po 40-tce. Niektóre po 50-tce. Bo w końcu uwolniły się od tych, o których piszesz. A za młodu świata poza takimi nie widziały. smile

270

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?

Czytam ten tasiemiec z życia no i pierwszy raz zgadzam się z Jackiem. Szkoda mi jej. To tylko pokazuje, że trzymasz ja na dystans gdyby pojawiła się jakaś młoda, ładna która nie chce spiniezyc swojej urody (to twoja słowa z twojego pierwszego tematu) a ponieważ obecna nie ma urody to nie ma wspólnego mieszkania, zabiegania o nią, coś się tam kręci obok ciebie ale meh, w sumie to zasługuje tylko na zakupy serka z promocji na kilka dni. To mi pasuje całkiem doc tematu w którym mnie zwyzywales, że jestem głupia kiedy zarzuciłam ci, że to chore żeby ojciec dorastającej córki bronił związku młodej dziewczyny ze starym, dzieciatym dziadem. A tu jednak dalej temat gra, młoda, która nie chce spiniezyc swojej urody czytaj młoda, ładna bez wymagań. Ja jebie. Jesteś beznadziejny

271 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-03-18 11:42:50)

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Noble napisał/a:
Ela210 napisał/a:

5 minut? Moje posty powstają w max 10 do 60 sekund max.
.

Wczoraj 18:24:51 Ostatnio edytowany przez Ela210 (Wczoraj 18:41:58)
Tymczasem ustalenie wersji ostatecznej wpisu zabrało prawie kwandrans.

Często edytuję posty, ale nie treść,  tylko literówki słownika, jak siebie sama przeczytam
Piszę z telefonu i często zmienia słowa.:)
Jak ktoś mnie czyta, to pewnie zauważył
Nie jestem perfekcjonistką, która ślęczy nad ostateczną wersją big_smile

Ps właśnie edytowałam: perfekcjonistką a nie perfekcjonistą,  jak chciał szowinistyczny słownik Samsunga smile

A co do tematu, czyli off topu..
Nowe Otwarcie,  bez sensu jest byś był z tą kobietą.
Bo będziesz zdradzał, jak nabierzesz pewności siebie,  z powodu kasy. zapewne..A masz czas jeszcze nie zrobić komuś swinstwa:)

272

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Karmaniewraca napisał/a:

Czytam ten tasiemiec z życia no i pierwszy raz zgadzam się z Jackiem. Szkoda mi jej. To tylko pokazuje, że trzymasz ja na dystans gdyby pojawiła się jakaś młoda, ładna która nie chce spiniezyc swojej urody (to twoja słowa z twojego pierwszego tematu) a ponieważ obecna nie ma urody to nie ma wspólnego mieszkania, zabiegania o nią, coś się tam kręci obok ciebie ale meh, w sumie to zasługuje tylko na zakupy serka z promocji na kilka dni. To mi pasuje całkiem doc tematu w którym mnie zwyzywales, że jestem głupia kiedy zarzuciłam ci, że to chore żeby ojciec dorastającej córki bronił związku młodej dziewczyny ze starym, dzieciatym dziadem. A tu jednak dalej temat gra, młoda, która nie chce spiniezyc swojej urody czytaj młoda, ładna bez wymagań. Ja jebie. Jesteś beznadziejny

No właśnie tu się mylisz: nie trzymam na dystans gdyby pojawiła się "młoda itd.", bo ta różnica (kilka lat, nie kilkanaście czy dwadzieścia kilka) zawsze mi wystarczała. Mikogo też nie szukam ani na żadną inną nie czekam. Niedługo właśnie zamieszkamy razem, co wszyscy akurat w moich postach tyleż konsekwentnie co z uporem pomijają. Dystans wynika bardziej z tego że wiązanie się w wieku czterdziestu kilku lat, po rozwodzie i gdy ma się już dziecko to nie to samo co zaczynanie życia (w tym wspólnego) zaraz po studiach: inny mechanizm, inne doświadczenia, inne potrzeby. Też przyzwyczaiłem się do tego że mam czas dla siebie (powiem szczerze że do tego formatu bardziej mi pasuje spotykanie się niż mieszkanie wspólne, ale jestem gotów zapłacić cenę w postaci wspólnego mieszkania za związek).
I nie: z serkiem w promocji znów chybiłaś; zresztą po zamieszkaniu, jak już uparcie wałkujesz kwestię zakupów, będzie to łatwiejsze, bo zakupy będą szły do jednej lodówki. I nie bój się, krzywda jej się nie będzie działa.. Natomiast do mojej lodówki będzie też miała regularny dostęp moja córka (tak jak i teraz). Natomiast o ile planuję wspólne zakupy, to nie planuję wspólnego konta, pewnie i nawet gdybyśmy się kiedyś  hajtnęli. Związek nie musi z automatu oznaczać że pewna część (nie tylko kasy, ale i myśli, tego co wewnątrz) nie pozostaje prywatna.

273

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
SaraS napisał/a:

E no, bez przesady, on nigdzie nie napisał, że ona jest brzydka. Przecież któraś z nich musi być ładniejsza, co nie znaczy, że ta mniej ładna się nie podoba.

Nie musiał.

Ja nie jestem w stanie napisać nic obiektywnego o urodzie mojej żony czy byłych partnerek, bo emocje jakie czułem (lub czuję) zaburzają osąd. One mi się podobały. A najbardziej moja obecna > czyli moja żona. To ona najbardziej mnie podnieca, najbardziej na mnie działa i jestem najszczęśliwszy. Nie jestem w stanie obiektywnie powiedzieć czy to 4/10 czy 2/10 czy 8/10. Ona jest dla mnie 10/10. Bo ją kocham i jest najważniejszą osobą w moim życiu. To ona mnie uszczęśliwia. To dzięki niej czuję się spełniony.

Jak jesteś w stanie publicznie napisać, że twoja ex jest ładniejsza od obecnej (i to jeszcze zauważ, że to pada w kontekście podniecenia, dopasowania i 'chemii' w związku), to coś z tobą mocno nie teges. Takie swoiste przyznanie się, do świadomego i celowego łapania się za ochłapy bez perspektyw. W strachu. Bo jak babka nie ma opcji, to nie będzie miała z kim go zdradzić. Tak to dla mnie wygląda w ujęciu całościowym jego postów o aktualnym i poprzednim związku. Także nie odnoszę tylko i bezpośrednio do tych słów, z tego konkretnego posta, ale w kontekście do całej jego postawy względem jego partnerki i związku.


Jak dla mnie to tu za mocno się czepiacie, przecież to nierealne, żeby każda kolejna była jeszcze piękniejsza, tym bardziej jeśli faktycznie zaczął blisko topki.

Oczywiście. Ale to są w stanie powiedzieć inni, ale nie da się tego ocenić samemu, o ile jest się pogodzonym z rozstaniem i związkowi faktycznie towarzyszą silne (pozytywne) emocje. Bo babka nie musi być obiektywnie ładniejsza. Ale ma podobać się bardziej. Wymieniasz na coś lepszego dla siebie. A nie gorszego, prawda?  I jak jesteś z obecnym partnerem to nie wspominasz, że poprzedni podobali ci się bardziej, nieprawdaż? Zwłaszcza tłumacząc jak to wygląd odpowiada u ciebie za podniecenie. To jest potwarz dla partnerki. Podstawowy brak szacunku i lojalności.


Natomiast z tym cenieniem poniekąd się zgodzę - bo w tych opisach mało emocji, wygląda to bardzo rozumowo

No właśnie. Wykalkulowana decyzja podyktowana wygodą. To jak tym 'ale jej nie lubisz?' Trafione w 10tkę. Bo najpierw N_o tłumaczył jak to wygląd go podnieca, jak to jest ważny za iskrzenie w związku, a o obecnej partnerce napisał, że jest brzydsza od ex, ale 'ma inne cechy za które ją ceni'. I to w kontekście tych drzemek jeszcze.

Powiem szczerze, że jak czytam takie tezy od faceta, to krew się we mnie gotuje. Bo o ile można jakoś popatrzeć na to przez palce u rozczarowanego pierwszymi niepowodzeniami 20stolatka, o tyle nie da się tego przemilczeć u dojrzałego faceta i OJCA. To jest policzek wymierzony w dumę i godność partnerki.

274

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
SaraS napisał/a:


E no, bez przesady, on nigdzie nie napisał, że ona jest brzydka. Przecież któraś z nich musi być ładniejsza, co nie znaczy, że ta mniej ładna się nie podoba. Jak dla mnie to tu za mocno się czepiacie, przecież to nierealne, żeby każda kolejna była jeszcze piękniejsza, tym bardziej jeśli faktycznie zaczął blisko topki.

Natomiast z tym cenieniem poniekąd się zgodzę - bo w tych opisach mało emocji, wygląda to bardzo rozumowo.
Ja ostatnio rozmawiałam o pewnej osobie i mówiłam szczerze, że szanuję ją za to, za to i za tamto, że cenię w niej to, to i to, że zawsze można na nią liczyć, że ja też jej zawsze pomogę... A mój rozmówca na to:
- Ale jej nie lubisz?
Zaskoczył mnie, musiałam się nad tym zastanowić, ale w zasadzie trafił. Nie lubię. Tzn. nie w znaczeniu, że mam negatywne uczucia, bo nie mam, ale - że nie mam tych pozytywnych, nic ciepłego, tylko to cenienie właśnie. wink

Sara, dokładnie: jedna ładniejsza, co nie znaczy że druga brzydka (wiem że małemu by było tak wygodniej myśleć, bo myśli bardzo schematycznie,  ale tak nie jest).

Tak samo jak uparcie wypiera fakt że moje pierwsze posty (które z taką lubością przytacza) umieściłem tu jeszcze przed swoją ponowną weryfikacją na rynku randkowym, czyli gdy jeszcze byłem w dołku emocjonalnym i słowa byłej (która ewidentnie chciała mi dopierdolić) brałem zbyt dosłownie, nie mając jeszcze (na podstawie świeżej weryfikacji) kontrargumentów świadczących że nie jest tak źle jak to ona malowała).

Poza tym po takich doświadczeniach jak moje człowiek dokonuje pewnego przewartościowania kryteriów wyboru partnerki i słą rzeczy wchodzi więcej kryteriów "rozsądkowych". Natomiast kryteria "emocjonalne" nie wypadają całkiem, bo jak napisałem wcześniej: związek bez chemii (nawet trochę mniejszej niż w wypadku mojej ex) się rozleci.

275

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Niedługo właśnie zamieszkamy razem, co wszyscy akurat w moich postach tyleż konsekwentnie co z uporem pomijają

Nikt tego nie pominął. Zostało ci to wytknięte, że ten proces trwał długo, bo niemal 2 lata. I że wiele zachowań mogło ci ująć płazem, ale PO zamieszkaniu to się zmieni.

Dystans wynika bardziej z tego że wiązanie się w wieku czterdziestu kilku lat, po rozwodzie i gdy ma się już dziecko to nie to samo co zaczynanie życia (w tym wspólnego) zaraz po studiach

Pierdolololo.

Też przyzwyczaiłem się do tego że mam czas dla siebie (powiem szczerze że do tego formatu bardziej mi pasuje spotykanie się niż mieszkanie wspólne, ale jestem gotów zapłacić cenę w postaci wspólnego mieszkania za związek)

Kolejny strzał w kolano. Wspólne zamieszkanie jako 'cena' ? Ja pierdole. Normalni ludzie nie mogą się tego doczekać skoro decydują się na związek i wspólne zamieszkanie. Nikt normalny nie traktuje tego w kategoriach przykrych konsekwencji.


I nie: z serkiem w promocji znów chybiłaś;

Trzeba było nie pisać o robieniu zakupów spożywczych 2x pod rząd w kontekście 'gestu' i 'hojności'.


Związek nie musi z automatu oznaczać że pewna część (nie tylko kasy, ale i myśli, tego co wewnątrz) nie pozostaje prywatna.

Akurat małżeństwo oznacza PRAWNĄ wspólnotę - nie tylko majątkową. I o ile prawo do prywatności dotyczy pierdół, to nie dotyczy rzeczy tak kluczowych i istotnych dla trwania jak finanse. Zdrowy egoizm nie polega na wydzielaniu, ale na dbaniu o siebie i swoją atrakcyjność dla drugiej osoby w związku. Zdrowy egoizm polega na zadbaniu o byt. A nie na marazmie i tworzeniu barier moja-twoje.

276

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Tak samo jak uparcie wypiera fakt że moje pierwsze posty (które z taką lubością przytacza) umieściłem tu jeszcze przed swoją ponowną weryfikacją na rynku randkowym, czyli gdy jeszcze byłem w dołku emocjonalnym i słowa byłej (która ewidentnie chciała mi dopierdolić) brałem zbyt dosłownie, nie mając jeszcze (na podstawie świeżej weryfikacji) kontrargumentów świadczących że nie jest tak źle jak to ona malowała).


Tak. Jasne, jasne panie kłamczuszku.


Oczywiście zauważyłem jak alergicznie na różnych innych forach wiele kobiet podchodzi do faktu, że facet jest na tyle bezczelny że śmie chcieć żeby kobieta była ładna; dlatego jeśli któraś z pań zamierza odpisać coś w stylu "Jak śmiesz gołodupcu mieć jakiekolwiek oczekiwania względem kobiety? Ciesz się jak jakakolwiek zechce cię wziąć pod uwagę!", to lepiej sobie darujcie.

Nie byłeś w żadnym dołku tylko rynek cię zweryfikował. I po pierwszych klęskach przyszedłeś tutaj:

Dlatego wracając do pytania: czy istnieją jeszcze kobiety mniej więcej w przedziale 35-39, nie piękne, ale po prostu ładne, które nie starają się jedynie "spieniężyć" urody póki jeszcze ją mają? Nie, nie szukam takiej tutaj; chcę jedynie wiedzieć czy jest sens dalej się starać czy gonię za ułudą?


Nowe_otwarcie napisał/a:
aniuu1 napisał/a:

Bagiennik, nie wiem, dla każdego to może znaczyć co innego. Masz potrzebę ustalania kwot czy podpuszczasz?

On może nie ma, ja natomiast chętnie bym je poznał, tym bardziej że to umowne pojęcie wiąże się z tym, że dla większości kobiet nieogarnięty (zwłaszcza finansowo) facet w zasadzie jakby nie istnieje sad

277

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Ela210 napisał/a:
Noble napisał/a:
Ela210 napisał/a:

5 minut? Moje posty powstają w max 10 do 60 sekund max.
.

Wczoraj 18:24:51 Ostatnio edytowany przez Ela210 (Wczoraj 18:41:58)
Tymczasem ustalenie wersji ostatecznej wpisu zabrało prawie kwandrans.

Często edytuję posty, ale nie treść,  tylko literówki słownika, jak siebie sama przeczytam
Piszę z telefonu i często zmienia słowa.:)
Jak ktoś mnie czyta, to pewnie zauważył
Nie jestem perfekcjonistką, która ślęczy nad ostateczną wersją big_smile

Ps właśnie edytowałam: perfekcjonistką a nie perfekcjonistą,  jak chciał szowinistyczny słownik Samsunga smile

A co do tematu, czyli off topu..
Nowe Otwarcie,  bez sensu jest byś był z tą kobietą.
Bo będziesz zdradzał, jak nabierzesz pewności siebie,  z powodu kasy. zapewne..A masz czas jeszcze nie zrobić komuś swinstwa:)

Nie bez sensu. Bo jakkolwiek w kilku kwestiach ustępuje mojej ex (nieco urodą, ale ex naprawdę wysoko zawiesiła poprzeczkę; poza tym ex na pewno była bardziej ambitna, choć u niej to częściej była chora ambicja, niszcząca nie tylko wszystkich wokół, ale i po części ją samą; może mój stosunek wynika z tego że mi nie imponuje tak jak wydawała się imponować na początku; nie jest też aż tak zaradna i przebojowa jak na początku się wydawało, ale sobie radzi),natomiast naprawdę ZNACZNIE bardziej nadaje się do związku niż moja ex, świetnie potrafi rozwiązywać konflikty (a nie generować je jak moja ex), ma w sobie dużo ciepła, optymizmu... i wbrew temu, co mały pierdoli, także poczucia własnej wartości; może za bardzo za mną od początku latała, ale to nie było tak że ona mnie podrywała na portalu: nie, nie podrywała tam żadnego, po prostu czekała i wybierała. Do mnie niemało babek pisało, ale faktycznie ona miała (łagodnie mówiąc) większe zainteresowanie, więc rozumiem pasywność.

I jeszcze jedno: nie zdradzałem i nie zamierzam zdradzać. Zawsze gdy byłem z jedną kobieta i obie strony oficjalnie uznawały to za związek, to był to związek i to monogamiczny. I tu też nie planuję niczego "w bok", tym bardziej że naprawdę cholernie ciężko by mi było znaleźć kobietę mającą tyle atutów "wewnętrznych", być może do końca życia bym nie znalazł.

278

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Tak samo jak uparcie wypiera fakt że moje pierwsze posty (które z taką lubością przytacza) umieściłem tu jeszcze przed swoją ponowną weryfikacją na rynku randkowym, czyli gdy jeszcze byłem w dołku emocjonalnym i słowa byłej (która ewidentnie chciała mi dopierdolić) brałem zbyt dosłownie, nie mając jeszcze (na podstawie świeżej weryfikacji) kontrargumentów świadczących że nie jest tak źle jak to ona malowała).


Tak. Jasne, jasne panie kłamczuszku.


Oczywiście zauważyłem jak alergicznie na różnych innych forach wiele kobiet podchodzi do faktu, że facet jest na tyle bezczelny że śmie chcieć żeby kobieta była ładna; dlatego jeśli któraś z pań zamierza odpisać coś w stylu "Jak śmiesz gołodupcu mieć jakiekolwiek oczekiwania względem kobiety? Ciesz się jak jakakolwiek zechce cię wziąć pod uwagę!", to lepiej sobie darujcie.

Nie byłeś w żadnym dołku tylko rynek cię zweryfikował. I po pierwszych klęskach przyszedłeś tutaj:

Dlatego wracając do pytania: czy istnieją jeszcze kobiety mniej więcej w przedziale 35-39, nie piękne, ale po prostu ładne, które nie starają się jedynie "spieniężyć" urody póki jeszcze ją mają? Nie, nie szukam takiej tutaj; chcę jedynie wiedzieć czy jest sens dalej się starać czy gonię za ułudą?


Nowe_otwarcie napisał/a:
aniuu1 napisał/a:

Bagiennik, nie wiem, dla każdego to może znaczyć co innego. Masz potrzebę ustalania kwot czy podpuszczasz?

On może nie ma, ja natomiast chętnie bym je poznał, tym bardziej że to umowne pojęcie wiąże się z tym, że dla większości kobiet nieogarnięty (zwłaszcza finansowo) facet w zasadzie jakby nie istnieje sad

Malutki, powyższe cytaty pokazują najdobitniej że jesteś albo skrajnym debilem (który nie rozumie słowa pisanego) albo skrajnym oszołomem (który uparcie udaje że tego słowa pisanego, a dokładniej niewygodnych dla niego fragmentów, nie widzi).

Jeszcze raz (dla cymbała Jacka i innych osób): w styczniu 2021 miałem sfinalizowany rozwód (do którego przystępowałem totalnie rozbity psychicznie), na Netkobiety przyszedłem (niemal dokłądnie co do dnia) 3 lata temu i z tegoż dnia (sprzed 3 lat) pochodzi pierwszy post z wątku, który Jackie teraz zacytował. Autoweryfikację (czyli założenie, notabene pierwszego w życiu, konta na portalu randkowym) zacząłem w PAŹDZIERNIKU 2021, ponad PÓŁ ROKU po napisaniu cytowanego posta. Gdyby ktoś miał więcej komórek mózgowych niż Jackie, to sugeruję zerknąć na daty i wyciągnąć wnioski.

279

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jeszcze raz (dla cymbała Jacka i innych osób): w styczniu 2021 miałem sfinalizowany rozwód (do którego przystępowałem totalnie rozbity psychicznie), na Netkobiety przyszedłem (niemal dokłądnie co do dnia) 3 lata temu i z tegoż dnia (sprzed 3 lat) pochodzi pierwszy post z wątku, który Jackie teraz zacytował. Autoweryfikację (czyli założenie, notabene pierwszego w życiu, konta na portalu randkowym) zacząłem w PAŹDZIERNIKU 2021, ponad PÓŁ ROKU po napisaniu cytowanego posta. Gdyby ktoś miał więcej komórek mózgowych niż Jackie, to sugeruję zerknąć na daty i wyciągnąć wnioski.


Daty się zgadzają: jest po rozwodzie? Jest. To nie jest koniec małżeństwa czy sam rozwód. To już było PO, gdzie jak sam pisałeś, samo małżeństwo rozpadło się o wiele wcześniej i to była jedynie finalizacja. Nigdzie nie zająknąłeś się o tym, że jesteś rozbity, że nie możesz się pozbierać czy cokolwiek. Jedyne co w tej formie padło, to to, że do wakacji chcesz zrobić formę fizyczną, bo lubisz słodycze i jesteś zapuszczony. Pisałeś o pierwszych doświadczeniach i wrażeniach z poszukiwań nowej partnerki i były to jednoznaczne wpisy.

A kluczowy nie jest czas, ale treść. A ta jest właśnie jednoznaczna. Pierwsza weryfikacja już wtedy nastąpiła kiedy te posty pisałeś.

280 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-03-18 12:56:51)

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Nowe_otwarcie napisał/a:

na pewno była bardziej ambitna, choć u niej to częściej była chora ambicja, niszcząca nie tylko wszystkich wokół, ale i po części ją samą;

Śmiem wątpić, choćby dlatego, ze to od ciebie ludzie się odwrócili. Nie od niej. A szans na tym polu dawała ci od metra: a to z awansem, a to z wyjazdem do Norwegii itp. Po prostu przepuszczałeś każdą nadarzającą się okazję.

Każdy normalny i zdrowy człowiek w końcu by cię zostawił. Owszem - chujowo, że zdradziła i tego nikt nie neguje, bo to sobie wystawiła takim zachowaniem świadectwo. Ale na rozpad waszego związku solidnie pracowałeś. Tylko zamiast przyjąć to na klatę, to się okopujesz na stanowisku cud-miód nie tylko mężczyzny, ale i partnera.


Do mnie niemało babek pisało

I stąd twoje żale, że jesteś niewidzialny dla kobiet?

Sorry, ale to się kupy po prostu nie trzyma. Od początku tej dyskusji podkreślasz jaki to przystojny jesteś i zawsze byłeś i jakie miałeś i masz branie, choć przez dłuższy czas twojej obecności tutaj złorzeczyłeś, że dla kobiet jesteś niewidzialny i sam przyznałeś o zamiłowaniu do słodyczy i swoim zapuszczeniu. A jak ktoś potrzebuje miesięcy (marzec i 'do wakacji') na doprowadzenie się do jako-takiego wyglądu, to nie jest to jedynie 'ojcowski' brzuszek w myśl powiedzenia, że każdy ptaszek ma swój daszek, tylko raczej to była wiata przystankowa.

-edit- tak mi się jeszcze przypomniało jak w dyskusji z Shinim też się przyznałeś, że długo prawiczkiem byłeś. To też wiele mówi w kwestii twojej 'atrakcyjności' i nastawienia do związku i partnerstwa, bo twoja żona była twoją pierwszą i wtedy jedyną partnerką seksualną. I dlatego cię tak boli zdrada sama w sobie i ego, że zrobiła to....z niższym kolesiem. Czego nie możesz przeboleć, bo burzy twoją pewność siebie, ego i wyobrażenie o samym sobie (choć nie bogaty, to przystojny i przez to pożądany przez kobiety) i tłumaczy czemu tak się uwiesiłeś na moim wzroście czy ekonomii w związku ogólnie. Bo jestem twoim kompletnym przeciwieństwem, mającym za to jakieś wspólne cechy z kochankiem twojej żony.

281 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2024-03-18 13:04:54)

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Jack Sparrow napisał/a:

Śmiem wątpić, choćby dlatego, ze to od ciebie ludzie się odwrócili. Nie od niej. A szans na tym polu dawała ci od metra: a to z awansem, a to z wyjazdem do Norwegii itp. Po prostu przepuszczałeś każdą nadarzającą się okazję.

Każdy normalny i zdrowy człowiek w końcu by cię zostawił. Owszem - chujowo, że zdradziła i tego nikt nie neguje, bo to sobie wystawiła takim zachowaniem świadectwo. Ale na rozpad waszego związku solidnie pracowałeś. Tylko zamiast przyjąć to na klatę, to się okopujesz na stanowisku cud-miód nie tylko mężczyzny, ale i partnera.

Jack, ty niegramotny matołku... to JA dostałem propozycję wyjazdu do Norwegii i to JA byłem praktycznie zdecydowany na jej przyjęcie, tylko  to ONA mi na to powiedziała że jak wyjadę, to z małżeństwa nie będzie co zbierać! big_smile

I nigdy nie twierdziłem że jestem idealny, natomiast bzdurą okazała się moja "wycena" dokonana tutaj przez pewne forumowiczki.


Jack Sparrow napisał/a:

I stąd twoje żale, że jesteś niewidzialny dla kobiet? .

Czy ty umiesz skorelować daty z postami? Bo widzę że jednak nie...
bardzo niedługo po rozwodzie (gdy jeszcze byłem w rozsypce) zarejestrowałem się tu i na Kafeterii, gdzie po kilka skrzywionych bab wkładało sporo wysiłku by mi przekazać że bez minimum 10 koła na rękę moja wartość dla kobiety wynosi praktycznie zero, że nie mam prawa mieć żadnych oczekiwań wzgledem przyszłej partnerki i tak dalej (ot, takie bezinteresowne skurwysyństwo). W moim ówczesnym stanie takie "krople" były w stanie drążyć skałę i nie aż tak wiele brakowało bym w to pierdolenie zaczął wierzyć. Jak się nieco pozbierałem i ogarnąłem, to postanowiłem zweryfikować to co pierdoliły powyższe forumowiczki i tak się składa że nie do końca się to pokryło z ich "wyceną" wink

Jack Sparrow napisał/a:

Sorry, ale to się kupy po prostu nie trzyma. Od początku tej dyskusji podkreślasz jaki to przystojny jesteś i zawsze byłeś i jakie miałeś i masz branie, choć przez dłuższy czas twojej obecności tutaj złorzeczyłeś, że dla kobiet jesteś niewidzialny i sam przyznałeś o zamiłowaniu do słodyczy i swoim zapuszczeniu. A jak ktoś potrzebuje miesięcy (marzec i 'do wakacji') na doprowadzenie się do jako-takiego wyglądu, to nie jest to jedynie 'ojcowski' brzuszek w myśl powiedzenia, że każdy ptaszek ma swój daszek, tylko raczej to była wiata przystankowa.

Człowieku... wtedy byłem zaraz po rozwodzie. Akurat w tym czasie spotkałem się z tym kumplem, który mieszka daleko ode mnie i po czasie mi powiedział że wtedy wygladałem jak wrak człowieka: nie fizyczny. 
Tych kilku miesięcy potrzebowałem na to by ogarnąć się fizycznie i psychicznie: jak mam energię, wiarę w lepsze jutro i motywację, to to co trzeba potrafiłem spokojnie w dwa miechy ogarnąć. Ale że właśnie byłem zaraz po rozwodzie, to nie czułem wystarczającej gotowości i pewności siebie. Wiata przystankowa... dobre. Rozmiarów wiaty przystankowej nigdy nie miałem, choć rekordowo potrafiłem zrzucać sednio po 7 kg miesięcznie (takie tempo jest potrzebne, bo też i z reguły tak silną motywację miałem przez circa 2 miechy; ale warunkiem było pełne przekonanie że po tym wysiłku będzie "nagroda"). Serio, najczęściej te dwa miechy intensywnego zrzucania kończyły się nawet lekką przesadą, ale spoko.
Tak więc choć raz przeczytaj ze zrozumieniem zanim znów zaczniesz pierdolić. smile


Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jeszcze raz (dla cymbała Jacka i innych osób): w styczniu 2021 miałem sfinalizowany rozwód (do którego przystępowałem totalnie rozbity psychicznie), na Netkobiety przyszedłem (niemal dokłądnie co do dnia) 3 lata temu i z tegoż dnia (sprzed 3 lat) pochodzi pierwszy post z wątku, który Jackie teraz zacytował. Autoweryfikację (czyli założenie, notabene pierwszego w życiu, konta na portalu randkowym) zacząłem w PAŹDZIERNIKU 2021, ponad PÓŁ ROKU po napisaniu cytowanego posta. Gdyby ktoś miał więcej komórek mózgowych niż Jackie, to sugeruję zerknąć na daty i wyciągnąć wnioski.


Daty się zgadzają: jest po rozwodzie? Jest. To nie jest koniec małżeństwa czy sam rozwód. To już było PO, gdzie jak sam pisałeś, samo małżeństwo rozpadło się o wiele wcześniej i to była jedynie finalizacja. Nigdzie nie zająknąłeś się o tym, że jesteś rozbity, że nie możesz się pozbierać czy cokolwiek. Jedyne co w tej formie padło, to to, że do wakacji chcesz zrobić formę fizyczną, bo lubisz słodycze i jesteś zapuszczony. Pisałeś o pierwszych doświadczeniach i wrażeniach z poszukiwań nowej partnerki i były to jednoznaczne wpisy.

A kluczowy nie jest czas, ale treść. A ta jest właśnie jednoznaczna. Pierwsza weryfikacja już wtedy nastąpiła kiedy te posty pisałeś.

No nie głupolu. Wyprowadziła się w lipcu (aż do otrzymania pozwu nie myślałem że mówi serio), pozew dostałem jak jeszcze była u mnie. Do listopada walczyłem i starałem się ją przekonać (tak naprawdę nie byłem w stanie wtedy walczyć: gdyby mnie wtedy chciała dojechać z pełną mocą, to praktycznie jej "nóż" wszedłby jak w masło), na rozprawę (była jedna; to nie chodziło nawet o to że zagroziła że mnie wykończy finansowo jak będę przeciągał rozwód; po prostu wtedy dopięła unieważnienie - tam też w ogóle nie walczyłem, więc praktycznie walkowerem - i dotarło do mnie że przy takiej determinacji nie zdołam nic wskórać) poszedłem dosłownie jak zombie; w tym momencie byłem dosłownie w takim stanie że o mało nie rozsypałem się podczas zakupów w Biedrze tylko dlatego że w tle leciała akurat smutna melodia). Nie mów więc o rozwodzie, bo strona porzucona, której zawalił się cały świat, znacznie dłużej dochodzi do siebie niż porzucająca. W momencie kiedy się tu rejestrowałem trzymała mnie na powierzchni jedynie myśl że po prostu musi być lepiej niż wtedy; nie wiedziałem jak, myślałem tylko o tym że właśnie po prostu MUSI być lepiej. Nie pisz więc o finalizacji rozwodu, bo tego dnia to ONA go sfinalizowała.

282

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jack, ty niegramotny matołku... to JA dostałem propozycję wyjazdu do Norwegii i to JA byłem praktycznie zdecydowany na jej przyjęcie, tylko  to ONA mi na to powiedziała że jak wyjadę, to z małżeństwa nie będzie co zbierać!

Tymczasem:

3 lata temu miałem ofertę z Norwegii, zdecydowałem się (wobec sprzeciwu żony) zostać; żona oświadczyła, że z małżeństwa nie będzie wtedy co zbierać.

No nie wiem, może ja coś z oczami mam, może nich inni się wypowiedzą. Ale taka konstrukcja zdania oznacza, że ty chciałeś zostać (i zostałeś), a żona chciała, żebyś wyjechał (sprzeciwiała się twojemu zostaniu w kraju), bo zostanie doprowadzi do końca małżeństwa (co potwierdza też rzeczywisty przebieg wydarzeń).



I nigdy nie twierdziłem że jestem idealny, natomiast bzdurą okazała się moja "wycena" dokonana tutaj przez pewne forumowiczki.

To nie była wycena tego forum, która pojawiła się dopiero później. To są zdania, tezy zawarte w twoim PIERWSZYM poście.

Zarejestrowałem się tutaj, bo podobno to forum ma nieco wyższy (pod względem kultury) poziom niż niektóre konkurencyjne. Ale może do rzeczy.

Na początku roku rozwiodłem się z żoną (tak po prawdzie to ona mnie zostawiła); jak pewnie wszyscy logicznie myślący wywnioskowali, oddalenie się nastąpiło znacznie wcześniej. Summa summarum: w okolicach początku lata zamierzam poszukać sobie kobiety; do tego czasu planuję wrócić do formy. I tu pojawia się pytanie, do którego zmierzam: na co rzeczywiście patrzą kobiety (ok. sam mam dziecko, więc nie zakładam że trafię na bezdzietną, chociaż zacieśniać więzów z jej dzieckiem/ dziećmi specjalnie nie planuję)? Bo patrząc po innych forach dochodzę do wniosku, że kobiety przede wszystkim patrzą na stopień ustawienia faceta, ilość kasy jaką ma, a cała reszta to tylko niewiele znaczący dodatek

Jedyny ból jaki widać w twoich pierwszych postach, to ból dupy, że masz brzuszek i jesteś biedakiem więc kobiety się nie oglądają za tobą, a przecież powinno być inaczej, bo jesteś 'wysoki' i 'przystojny' więc za grosz nie potrafiłeś pojąć dlaczego pozostajesz 'niewidzialny'. Jeszcze się wykłucałeś z innymi użytkownikami obojga płci, bo wszyscy ci wytykali posrane priorytety i oczekiwania podyktowane strachem i doświadczeniami ze zdrady i rozwodu. Co sam pośrednio przyznałeś, że to wiesz i po prostu nie chcesz być całe życie frajerem jakim byłeś w swoim małżeństwie:

moje słowa to na pewno w jakimś stopniu odruch obronny, objaw rozgoryczenia i sprzeciw wobec dalszego bycia frajerem.

To nie jest to samo co ból rozstania i budowanie swojej nowej rzeczywistości. Ty tu przeszedłeś już z oczekiwaniem znalezienia partnerki (nie koniecznie znalezienia jej tutaj, mówię o oczekiwaniu życiowym). Nie pytałeś jak się pozbierać po bolesnym rozwodzie, jak znowu zaufać, jak uporządkować życie, jak wypełnić pustkę po stracie, jak przepracować ból zdrady. Przyszedłeś z dąsami i ansami, że babki cię nie chcą.


Wiata przystankowa... dobre

Tłumacząc, że 'wiaty nie było' piszesz, musiałeś zrzucać po kilkanaście kilo. I jeszcze ta liczba mnoga....zagadka dla ciebie miszczu: jak wygląda balon, który się pompuje, a potem spuszcza z niego powietrze i tak kilka-kilkanascie razy?

283

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Jack Sparrow napisał/a:

Ja nie jestem w stanie napisać nic obiektywnego o urodzie mojej żony czy byłych partnerek, bo emocje jakie czułem (lub czuję) zaburzają osąd. One mi się podobały. A najbardziej moja obecna > czyli moja żona. To ona najbardziej mnie podnieca, najbardziej na mnie działa i jestem najszczęśliwszy. Nie jestem w stanie obiektywnie powiedzieć czy to 4/10 czy 2/10 czy 8/10. Ona jest dla mnie 10/10. Bo ją kocham i jest najważniejszą osobą w moim życiu. To ona mnie uszczęśliwia. To dzięki niej czuję się spełniony.

Hm. Ja nie umiem w punktację, ale przecież mimo że mój partner jest jedynym obiektem mojego pożądania i całej reszty, że dla mnie będzie 10/10, to mogę się od tego odciąć i stwierdzić, że istnieją gdzieś obiektywnie (jeśli można tak powiedzieć o wyglądzie) przystojniejsi. Tyle że to nie oznacza bycia atrakcyjnymi dla mnie, nie oznacza żadnych emocji, chęci na cokolwiek itd.
I w drugą stronę tak samo. Wiem, że akurat jestem bardzo "w typie" mojego partnera, ale oczywiste jest dla mnie, że umiałby wyobrazić sobie piękniejszą. Gdyby z taką kiedyś był, no to jego eks byłaby atrakcyjniejsza pod względem wizualnym ode mnie. Co z tego? Przecież mi to nie ujmuje, nie upokarza mnie to, nie muszę wierzyć, że jestem najpiękniejsza na świecie. Mam być najlepszym dla niego całokształtem, a nie najładniejszym obrazkiem.

Jak jesteś w stanie publicznie napisać, że twoja ex jest ładniejsza od obecnej (i to jeszcze zauważ, że to pada w kontekście podniecenia, dopasowania i 'chemii' w związku), to coś z tobą mocno nie teges. Takie swoiste przyznanie się, do świadomego i celowego łapania się za ochłapy bez perspektyw. W strachu. Bo jak babka nie ma opcji, to nie będzie miała z kim go zdradzić. Tak to dla mnie wygląda w ujęciu całościowym jego postów o aktualnym i poprzednim związku. Także nie odnoszę tylko i bezpośrednio do tych słów, z tego konkretnego posta, ale w kontekście do całej jego postawy względem jego partnerki i związku.

Z tą chemią to faktycznie słabo, ale też można zakładać, że to kwestia wieku. Znaczy, że już nie jest na etapie dzikiego ognia w sypialni, że nie byłby nawet z laską pokroju eks (tylko że tego nie sprawdzi), ale porównać to umie. I może w jakiś sposób nawet wyolbrzymia. Tu dla mnie byłby problem chyba ogólnie z tym, że ta eks jest wciąż obecna jako materiał porównawczy, niezależnie od wyniku analizy. Taka stała/częsta obecność w myślach? Dlaczego?



Oczywiście. Ale to są w stanie powiedzieć inni, ale nie da się tego ocenić samemu, o ile jest się pogodzonym z rozstaniem i związkowi faktycznie towarzyszą silne (pozytywne) emocje. Bo babka nie musi być obiektywnie ładniejsza. Ale ma podobać się bardziej. Wymieniasz na coś lepszego dla siebie. A nie gorszego, prawda?  I jak jesteś z obecnym partnerem to nie wspominasz, że poprzedni podobali ci się bardziej, nieprawdaż? Zwłaszcza tłumacząc jak to wygląd odpowiada u ciebie za podniecenie. To jest potwarz dla partnerki. Podstawowy brak szacunku i lojalności.

Podobać bardziej - tak, ale jako całokształt, nie że więcej punktów za wygląd.


No właśnie. Wykalkulowana decyzja podyktowana wygodą. To jak tym 'ale jej nie lubisz?' Trafione w 10tkę. Bo najpierw N_o tłumaczył jak to wygląd go podnieca, jak to jest ważny za iskrzenie w związku, a o obecnej partnerce napisał, że jest brzydsza od ex, ale 'ma inne cechy za które ją ceni'. I to w kontekście tych drzemek jeszcze.

Powiem szczerze, że jak czytam takie tezy od faceta, to krew się we mnie gotuje. Bo o ile można jakoś popatrzeć na to przez palce u rozczarowanego pierwszymi niepowodzeniami 20stolatka, o tyle nie da się tego przemilczeć u dojrzałego faceta i OJCA. To jest policzek wymierzony w dumę i godność partnerki.

Z pierwszą częścią się zgadzam, z drugą... No tak, nie chciałabym być tą, której się pragnie mniej, bo to już ma większy związek z emocjami i tym całokształtem właśnie. Ale odchodząc już od NO, niech będą teoretyczne rozważania...

Co w sytuacji, jeśli np. ktoś miał eks super zainteresowaną seksem, urozmaiceniami, kreatywną w tym względzie? Striptiz, przebieranki, gadżety, inicjatywa, co im tam pasowało... No, takie rzeczy, które nie są związane tylko z "być", ale z "robić". Czy gdybym ja tego nie robiła i robić nie chciała, powinnam się czuć upokorzona, jeśli była robiła i partnerowi się podobało? Nawet jeśli już nie chciałby ani do niej wrócić, ani z nią sypiać, ale zapytany musiałby przyznać, że z tamtą większy ogień? Chyba trochę głupio byłoby z mojej strony oczekiwać w takiej sytuacji, że nie będzie umiał tego porównać, jeśli ja np. tylko pod kołderką, w jednej pozycji i przy zgaszonym świetle.

284

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jack, ty niegramotny matołku... to JA dostałem propozycję wyjazdu do Norwegii i to JA byłem praktycznie zdecydowany na jej przyjęcie, tylko  to ONA mi na to powiedziała że jak wyjadę, to z małżeństwa nie będzie co zbierać!

Tymczasem:

3 lata temu miałem ofertę z Norwegii, zdecydowałem się (wobec sprzeciwu żony) zostać; żona oświadczyła, że z małżeństwa nie będzie wtedy co zbierać.

No nie wiem, może ja coś z oczami mam, może nich inni się wypowiedzą. Ale taka konstrukcja zdania oznacza, że ty chciałeś zostać (i zostałeś), a żona chciała, żebyś wyjechał (sprzeciwiała się twojemu zostaniu w kraju), bo zostanie doprowadzi do końca małżeństwa (co potwierdza też rzeczywisty przebieg wydarzeń).

Tez rozumiem to zdanie tak jak ty je zrozumiales, w tamtym watku to on malowal swoja ex jako najwieksze zlo, bo w koncu znudzilo jej sie biedowanie z nim i przedstawial to tak, ze ona chciala aby on wyjechal.
Nie pierwszy raz widze, ze narracja zmienia mu sie z watku na watek.

Tak sami jak do mnie pyskowal jakie to jest zle, ze kobiety widza zaradnych mezczyzn za atrakcyjnych oraz, ze zradny to tak naprade inne slowo na nadziany a tutaj sam pisze:

Nowe_otwarcie napisał/a:

Bo jakkolwiek w kilku kwestiach ustępuje mojej ex (nieco urodą, ale ex naprawdę wysoko zawiesiła poprzeczkę; poza tym ex na pewno była bardziej ambitna, choć u niej to częściej była chora ambicja, niszcząca nie tylko wszystkich wokół, ale i po części ją samą; może mój stosunek wynika z tego że mi nie imponuje tak jak wydawała się imponować na początku; nie jest też aż tak zaradna i przebojowa jak na początku się wydawało, ale sobie radzi)

Kazdy kto przejawia cechy wywolujace u Taniego Otwarcia Parasola kompleksy jest wrogiem nr jeden. Ambitna, przebojowa, piekna kobieta - przypomina mu o ex, wiec trzeba jej dojebac na kazdym kroku. Ambitny, pewny siebie, zaradny facet - przypomina mu cechy ktorych on nie ma i spowodowaly u niego strate czegos co podnosilo jego status - to samo, trzeba go dojechac.
Cechy typowego przegrywa.

285

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Wyprowadziła się w lipcu (aż do otrzymania pozwu nie myślałem że mówi serio), pozew dostałem jak jeszcze była u mnie. Do listopada walczyłem i starałem się ją przekonać (tak naprawdę nie byłem w stanie wtedy walczyć: gdyby mnie wtedy chciała dojechać z pełną mocą, to praktycznie jej "nóż" wszedłby jak w masło), na rozprawę (była jedna; to nie chodziło nawet o to że zagroziła że mnie wykończy finansowo jak będę przeciągał rozwód; po prostu wtedy dopięła unieważnienie - tam też w ogóle nie walczyłem, więc praktycznie walkowerem - i dotarło do mnie że przy takiej determinacji nie zdołam nic wskórać) poszedłem dosłownie jak zombie; w tym momencie byłem dosłownie w takim stanie że o mało nie rozsypałem się podczas zakupów w Biedrze tylko dlatego że w tle leciała akurat smutna melodia). Nie mów więc o rozwodzie, bo strona porzucona, której zawalił się cały świat, znacznie dłużej dochodzi do siebie niż porzucająca. W momencie kiedy się tu rejestrowałem trzymała mnie na powierzchni jedynie myśl że po prostu musi być lepiej niż wtedy; nie wiedziałem jak, myślałem tylko o tym że właśnie po prostu MUSI być lepiej. Nie pisz więc o finalizacji rozwodu, bo tego dnia to ONA go sfinalizowała.


Versus:

Poza tym Ty widzisz "tuż po rozwodzie"; ja widzę, że to już prawie 2 lata odkąd ostatnio byłem z żoną blisko. Wystarczy! Rozwód został DOPIĘTY na początku tego roku, ale (jak to praktycznie zawsze bywa) zakończyło się wcześniej, a pewne (bardzo istotne) kwestie ZNACZNIE wcześniej (przy czym nawet wtedy były to już wyłącznie starania o dziecko, za których niepowodzenie zostałem obwiniony ja choć przyczyna leżała po jej stronie!).

No i najważniejsze:

MagdaLena1111 napisał/a:
Pronome napisał/a:
Roxann napisał/a:

Ja ogólnie mam wrażenie, że facet chce odbić małżeństwo i pos/spotykać z jakąś zaje*stą laską ale te nie chcą z nim umówić, i stąd ten wątek.
Już tu facet zaczyna odchudzać i nie wiem co jeszcze robić ale prawda taka, że kobiety też mają swoje wymagania. To, że jemu taka podoba i chciałby coś z nią nie znaczy że i ona tak myśli.

Jest to czesta strategia panow swiezo po rozwodzie. Bazyliszek w przebraniu, chcacy cos udowodnic sobie i exzonie.

W sumie to mam podobne wrażenia.
Samoocena szoruje po podłodze, więc trzeba ją jakoś podbudować, a tu, a niech to, trzeba byłoby też dać coś od siebie, stąd frustracja i wylewanie żali na kobiecym forum, że kobiety mają jakieś oczekiwania, potrzeby i nie ustawiają się w kolejce, żeby uszczęśliwić biednego, porzuconego misia.

Na co odpowiedziałeś tak:

- @MagdaLena1111: błędna interpretacja.

aby w kolejnych postach dyskusji podkreślić:

A tak się składa, że jakkolwiek na papierze (mam na myśli datę orzeczenia rozwodu) to "tylko" dwa miesiące, to faktyczne osamotnienie (weź pod uwagę, że żona miała swoje mieszkanie, więc już kawał czasu temu się wyprowadziła i odtąd jestem zupełnie sam, bez jakiegokolwiek ludzkiego towarzystwa poza pracą i sporadycznymi odwiedzinami córki ) jest tak długie i doskwierające, że bardzo mi już brakuje kobiecego towarzystwa i to ze wszystkimi jego aspektami (nie prostytutki, bo takie działają na mnie wręcz odpychająco; normalnej kobiety).



Od dłuższego czasu dyskutujesz sam ze sobą.

286

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?

Jak kropki pieknie polaczyly sie w calosc. Juz wiadomo dlaczego twoja ex na ciebie poleciala, Tanie Otwarcie. W wieku tuz po studiach ludzie sa jeszcze strasznie naiwni i nie mysla o przyszlosci. A nawet jak mysla, to nie maja tez jak zweryfikowac czy ktos ma ambicje i bedzie odnosil sukces w karierze, czy bedzie wiecznym przegrywem, bo oboje dopiero co skonczyli studia lub sa w trakcie. Plus u ciebie wydawalo sie, ze stary zalatwi ci robote i jakos to bedzie. No a, ze ponoc nie wygladales najgorzej to sie z toba zwiazala.
Tylko, ze pozniejsze zycie zweryfikowalo ta decyzje. Beznadziejny w pracy introwertyk, brak przyjaciol, zapusciles sie, stales sie sfrustrowanym dziadersem. Slowem skapcaniales. Wiec puscila cie kantem z kims kto byl twoim totalnym przeciwienstwem, nawet fizycznie, bo pewnie wlasnie to w tamtym momencie ja pociagalo. Bo nie miala tego z toba. A fizycznie tez wysocy i w twoim typie urody pewnie jej obrzydli, bo przypominali jej starego flaka ktorego miala w chalupie.
Oczywiscie w dalszym ciagu uwazam, ze zdrada to gorsze od kurestwa. Nawet najgorsze przegrywki nie zasluguja na to.

287

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Nie bez sensu. Bo jakkolwiek w kilku kwestiach ustępuje mojej ex (nieco urodą, ale ex naprawdę wysoko zawiesiła poprzeczkę; poza tym ex na pewno była bardziej ambitna, choć u niej to częściej była chora ambicja, niszcząca nie tylko wszystkich wokół, ale i po części ją samą; może mój stosunek wynika z tego że mi nie imponuje tak jak wydawała się imponować na początku; nie jest też aż tak zaradna i przebojowa jak na początku się wydawało, ale sobie radzi),natomiast naprawdę ZNACZNIE bardziej nadaje się do związku niż moja ex, świetnie potrafi rozwiązywać konflikty (a nie generować je jak moja ex), ma w sobie dużo ciepła, optymizmu... i wbrew temu, co mały pierdoli, także poczucia własnej wartości; może za bardzo za mną od początku latała, ale to nie było tak że ona mnie podrywała na portalu: nie, nie podrywała tam żadnego, po prostu czekała i wybierała. Do mnie niemało babek pisało, ale faktycznie ona miała (łagodnie mówiąc) większe zainteresowanie, więc rozumiem pasywność.

I jeszcze jedno: nie zdradzałem i nie zamierzam zdradzać. Zawsze gdy byłem z jedną kobieta i obie strony oficjalnie uznawały to za związek, to był to związek i to monogamiczny. I tu też nie planuję niczego "w bok", tym bardziej że naprawdę cholernie ciężko by mi było znaleźć kobietę mającą tyle atutów "wewnętrznych", być może do końca życia bym nie znalazł.

Okeeej, ale to już naprawdę źle brzmi. Mniej ładna, mniej imponuje, a z zalet - umie w związki. O.o I nie zdradzisz, bo zasady, a poza tym nie znajdziesz odpowiedniego zamiennika. To już naprawdę jest straszne.

288

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
SaraS napisał/a:

Co z tego? Przecież mi to nie ujmuje, nie upokarza mnie to, nie muszę wierzyć, że jestem najpiękniejsza na świecie. Mam być najlepszym dla niego całokształtem, a nie najładniejszym obrazkiem.

Tak, ale N_o utożsamia wygląd z atrakcyjnością i peany pisał jak to ładna kobieta buduje ego faceta. To samo co wypisuje tutaj, pisał też na początku swojej obecności na forum i mu ta mielizna została wytknięta przez wszystkich.


Tu dla mnie byłby problem chyba ogólnie z tym, że ta eks jest wciąż obecna jako materiał porównawczy, niezależnie od wyniku analizy. Taka stała/częsta obecność w myślach? Dlaczego?

No właśnie do tego się odnoszę. Do całokształtu, a nie jedynie konkretnego fragmentu.


Co w sytuacji, jeśli np. ktoś miał eks super zainteresowaną seksem, urozmaiceniami, kreatywną w tym względzie? Striptiz, przebieranki, gadżety, inicjatywa, co im tam pasowało... No, takie rzeczy, które nie są związane tylko z "być", ale z "robić". Czy gdybym ja tego nie robiła i robić nie chciała, powinnam się czuć upokorzona, jeśli była robiła i partnerowi się podobało? Nawet jeśli już nie chciałby ani do niej wrócić, ani z nią sypiać, ale zapytany musiałby przyznać, że z tamtą większy ogień? Chyba trochę głupio byłoby z mojej strony oczekiwać w takiej sytuacji, że nie będzie umiał tego porównać, jeśli ja np. tylko pod kołderką, w jednej pozycji i przy zgaszonym świetle.

Co innego jest stwierdzić, że coś było inaczej, a co innego stosować to jako właśnie ten punkt odniesienia i cały czas porównywać. Bo każdy związek ma swoją dynamikę. I że czegoś było więcej i bardziej różnorodnie, to nie znaczy, że dawało to takie samo spełnienie i zaspokojenie potrzeb. Co innego stwierdzić, że czegoś było więcej/mniej, a co innego stwierdzić, że było LEPIEJ. Zwłaszcza publicznie.

Jakbyś się poczuła, jakby ci facet powiedział, że jego była fajniej ssała ? Jakbyś się poczuła, jakby twierdził, że miała fajniejsze cycki? Nawet w rozmowie 1:1 to trudne. A jakby to powiedział publicznie? Czy poczułabyś się jak na pierwszym miejscu podium, czy raczej jak z dyplomem za udział?

289

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
SaraS napisał/a:

To już naprawdę jest straszne.


Nawet nie takie trochę....

290

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Jack Sparrow napisał/a:

Co w sytuacji, jeśli np. ktoś miał eks super zainteresowaną seksem, urozmaiceniami, kreatywną w tym względzie? Striptiz, przebieranki, gadżety, inicjatywa, co im tam pasowało... No, takie rzeczy, które nie są związane tylko z "być", ale z "robić". Czy gdybym ja tego nie robiła i robić nie chciała, powinnam się czuć upokorzona, jeśli była robiła i partnerowi się podobało? Nawet jeśli już nie chciałby ani do niej wrócić, ani z nią sypiać, ale zapytany musiałby przyznać, że z tamtą większy ogień? Chyba trochę głupio byłoby z mojej strony oczekiwać w takiej sytuacji, że nie będzie umiał tego porównać, jeśli ja np. tylko pod kołderką, w jednej pozycji i przy zgaszonym świetle.

Co innego jest stwierdzić, że coś było inaczej, a co innego stosować to jako właśnie ten punkt odniesienia i cały czas porównywać. Bo każdy związek ma swoją dynamikę. I że czegoś było więcej i bardziej różnorodnie, to nie znaczy, że dawało to takie samo spełnienie i zaspokojenie potrzeb. Co innego stwierdzić, że czegoś było więcej/mniej, a co innego stwierdzić, że było LEPIEJ. Zwłaszcza publicznie.

No nie, publicznie nie, bo i po co. Mnie też nie, bo można by załatwić to inaczej. Chodzi mi o samą ocenę. Przecież jeśli eks robiła coś, czego ja nie robię z dowolnego powodu, to w jego ocenie tamten seks mógł być lepszy, mimo że teraz chce tylko ze mną. W sensie, no, jeżeli mam życzenie ograniczać się tylko do jednej pozycji, to w zasadzie pretensje mogę mieć tylko do siebie, bo to mój wybór; nie do niego, że podoba mu się to, co mu się podoba.

Jakbyś się poczuła, jakby ci facet powiedział, że jego była fajniej ssała ?

Poczułabym, że wybrałam upośledzonego pod względem taktu faceta - bo po co mi to mówi? Zamiast instruować i takie tam?
Natomiast czy gdybym całkowicie odmawiała np.
seksu oralnego, który on by lubił, miałabym prawo oczekiwać, że on oceni ten seks ze mną wyżej niż jakiś tam wcześniejszy, przy którym oral był?

Jakbyś się poczuła, jakby twierdził, że miała fajniejsze cycki? Nawet w rozmowie 1:1 to trudne. A jakby to powiedział publicznie? Czy poczułabyś się jak na pierwszym miejscu podium, czy raczej jak z dyplomem za udział?

Jak wyżej - po co mówi takie rzeczy, jeśli nie po to, by mnie urazić? Natomiast - dopóki nie mówi - nie roszczę sobie prawa do posiadania najładniejszych cycków na świecie. Wystarczy, że aktualnie to moje najbardziej lubi. A że jakieś tam były ładniejsze, fajniejsze... Życie. wink

291

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
SaraS napisał/a:

Przecież jeśli eks robiła coś, czego ja nie robię z dowolnego powodu, to w jego ocenie tamten seks mógł być lepszy, mimo że teraz chce tylko ze mną. W sensie, no, jeżeli mam życzenie ograniczać się tylko do jednej pozycji, to w zasadzie pretensje mogę mieć tylko do siebie, bo to mój wybór; nie do niego, że podoba mu się to, co mu się podoba.

No ja tego nie rozumiem. Bo jak pisałem - czym innym jest dla mnie stwierdzenie, że czegoś było więcej lub mniej, a czym innym jest stwierdzenie, że coś było lepiej. Tak samo jak rozmawiam o aktualnych potrzebach, to mówię czego mi teraz brakuje, a nie, że kiedyś tam z inną babką miałem czegoś tam więcej. Bo to bez sensu. A wiesz czemu? Bo nie bez przyczyny poprzedni związek się zakończył. I przedkładanie doświadczeń z przeszłości na aktualny związek to droga donikąd. Wnioski trzeba wyciągać - to prawda. Ale nie można żyć przeszłością.

Każdy związek ma swoją dynamikę, a my zmieniamy się też z czasem. To, że moja szkolna sympatia lubiła być w seksie traktowana jak niewolnica, której robiło się mokro jak jej szeptałem do ucha 'zrób mi loda - teraz' wywierając fizyczną presję i co miało swój urok wtedy, w tamtym konkretnym czasie, to nie znaczy, że tego samego oczekuję teraz ~20 lat później z kompletnie inną osobą. I wracanie do tego przez pryzmat 'była fajniej się wypinała' to szybka droga do klinczu nóg i rozpadu związku. Bo nie da się z takimi ludźmi żyć (nawet w koleżeństwie).

Natomiast czy gdybym całkowicie odmawiała np.
seksu oralnego, który on by lubił, miałabym prawo oczekiwać, że on oceni ten seks ze mną wyżej niż jakiś tam wcześniejszy, przy którym oral był?

Tak jakby czym innym są oczekiwania własne i świadomość pewnych spraw, a czym innym bycie dojeżdżają przez partnera, który domaga się, żebyś mu robiła tea bagging i głębokie gardło, bo była mu tak robiła i strasznie go to jarało.

Natomiast - dopóki nie mówi - nie roszczę sobie prawa do posiadania najładniejszych cycków na świecie. Wystarczy, że aktualnie to moje najbardziej lubi.

Otóż to. I to się dokładnie rozchodzi. O to co jest teraz, w tym momencie. O to poczucie bycia NAJ dla swojego partnera. A zobacz jak to wygląda u N_o: wygląd ponad wszystko, bo to buduje faceta, jego ego, podniecenie i uroda partnerki jest odzwierciedleniem jakości związku, jego iskrzenia. A potem bez kozery przyznaje, że była miała więcej urody. No to z automatu ustawia pozycję aktualnej partnerki o kilka oczek niżej jako po prostu słabszy materiał. Nie tyle mniejszej urody, ale właśnie niższej jakości.

292

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Nowe_otwarcie napisał/a:

3 lata temu miałem ofertę z Norwegii, zdecydowałem się (wobec sprzeciwu żony) zostać; żona oświadczyła, że z małżeństwa nie będzie wtedy co zbierać.

Dla mnie z tej konstrukcji jednoznacznie wynika, że sprzeciw żony dotyczył wyjazdu do Norwegii, że ona chciała żeby on został, i że ewentualny wyjazd do Norwegii postrzegała jako koniec ich małżeństwa. Gdyby sprzeciw miał dotyczyć pozostania to byłoby "zdecydowałem się (mimo sprzeciwu żony) zostać". A tymczasem jest"wobec", co jest równoznaczne w tym przypadku"z powodu" i jest to zgodne z zasadami języka polskiego.

293

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Lucy-on-the-roof napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

3 lata temu miałem ofertę z Norwegii, zdecydowałem się (wobec sprzeciwu żony) zostać; żona oświadczyła, że z małżeństwa nie będzie wtedy co zbierać.

Dla mnie z tej konstrukcji jednoznacznie wynika, że sprzeciw żony dotyczył wyjazdu do Norwegii, że ona chciała żeby on został, i że ewentualny wyjazd do Norwegii postrzegała jako koniec ich małżeństwa. Gdyby sprzeciw miał dotyczyć pozostania to byłoby "zdecydowałem się (mimo sprzeciwu żony) zostać". A tymczasem jest"wobec", co jest równoznaczne w tym przypadku"z powodu" i jest to zgodne z zasadami języka polskiego.


Ok, ale dla mnie to cokolwiek nielogiczne. Skoro w opowieści N_o żona jeszcze w czasach studiów popychała go, aby osiągnął sukces i większe zarobki, i ten jej ciąg do sukcesu i pieniądza wypomina jako materializm, to gdzie w tym sens?  Ostatnie lata ich małżeństwa to kompletna posucha, a ostatnie miesiące nawet nie mieszkali ze sobą. Dlaczego zatem miałaby się sprzeciwiać jego wyjazdowi? Skoro największym problemem ich relacji były jego niskie zarobki? Nielogiczne to, bo właśnie przez jego pasywność pod tym kątem rozpadł się ich związek.

To troche jak w zdaniu: "jestem proktologiem, miałem palec w dupie' wnioskujesz, że to był palec proktologa w czyimś zadku, a nie odwrotnie, prawda?'

294

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Jack Sparrow napisał/a:

No ja tego nie rozumiem. Bo jak pisałem - czym innym jest dla mnie stwierdzenie, że czegoś było więcej lub mniej, a czym innym jest stwierdzenie, że coś było lepiej. Tak samo jak rozmawiam o aktualnych potrzebach, to mówię czego mi teraz brakuje, a nie, że kiedyś tam z inną babką miałem czegoś tam więcej. Bo to bez sensu. A wiesz czemu? Bo nie bez przyczyny poprzedni związek się zakończył. I przedkładanie doświadczeń z przeszłości na aktualny związek to droga donikąd. Wnioski trzeba wyciągać - to prawda. Ale nie można żyć przeszłością.

Ale czemu cały czas łączysz to z rozmowami? Przecież mi nie chodzi o to, że super jest chodzić po świecie i opowiadać wszem i wobec, jak eks coś tam coś tam lepiej. Ale gdzieś tam w duchu, pod wpływem jakiegoś bodźca, można jakiegoś - niekorzystnego dla obecnego partnera/partnerki - stwierdzenia dokonać. Ot, najbardziej na świecie chcę spędzić wakacje z partnerem nawet gdyby miał to być wypad pod namiot, nie chcę zamienić tego na wycieczkę dookoła świata z nikim innym, ale samą wycieczkę - jeśli na takiej byłam kiedyś z kimś - mogę ocenić jako lepszą niż te namioty. Z innymi sprawami tak samo.

Tak jakby czym innym są oczekiwania własne i świadomość pewnych spraw, a czym innym bycie dojeżdżają przez partnera, który domaga się, żebyś mu robiła tea bagging i głębokie gardło, bo była mu tak robiła i strasznie go to jarało.

Ale znowu dopisujesz działania. A mi chodzi o ewentualną karygodność samego uznania, że jednak tamte seksy z lodami były lepsze.

295

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Jack Sparrow napisał/a:
Lucy-on-the-roof napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

3 lata temu miałem ofertę z Norwegii, zdecydowałem się (wobec sprzeciwu żony) zostać; żona oświadczyła, że z małżeństwa nie będzie wtedy co zbierać.

Dla mnie z tej konstrukcji jednoznacznie wynika, że sprzeciw żony dotyczył wyjazdu do Norwegii, że ona chciała żeby on został, i że ewentualny wyjazd do Norwegii postrzegała jako koniec ich małżeństwa. Gdyby sprzeciw miał dotyczyć pozostania to byłoby "zdecydowałem się (mimo sprzeciwu żony) zostać". A tymczasem jest"wobec", co jest równoznaczne w tym przypadku"z powodu" i jest to zgodne z zasadami języka polskiego.

Ok, ale dla mnie to cokolwiek nielogiczne. Skoro w opowieści N_o żona jeszcze w czasach studiów popychała go, aby osiągnął sukces i większe zarobki, i ten jej ciąg do sukcesu i pieniądza wypomina jako materializm, to gdzie w tym sens?  Ostatnie lata ich małżeństwa to kompletna posucha, a ostatnie miesiące nawet nie mieszkali ze sobą. Dlaczego zatem miałaby się sprzeciwiać jego wyjazdowi? Skoro największym problemem ich relacji były jego niskie zarobki? Nielogiczne to, bo właśnie przez jego pasywność pod tym kątem rozpadł się ich związek.

Nie ma żadnego znaczenia, czy akurat ty widzisz teraz w tym logikę czy nie. Dyskutujemy o tym, co napisał NO. Ty twierdzisz, że on napisał, że żona sprzeciwiła się jego pozostaniu w kraju. Nie masz racji. I to wszystko. Nie brnij już w to dalej, bo albo nie rozumiesz zbyt dobrze języka polskiego, albo manipulujesz.

296

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
SaraS napisał/a:

Ale znowu dopisujesz działania. A mi chodzi o ewentualną karygodność samego uznania, że jednak tamte seksy z lodami były lepsze.


Jak pisałem wcześniej - to jest dla mnie niezrozumiałe. Ja tak nie mam. Ale to też wynika po prostu z faktu, że jestem osobą raczej sapio/demiseksualną. Nie rajcują mnie jakoś szczególnie cycki same w sobie czy akrobacje w łóżku lub sama fizyczność. Dla mnie jest to zawsze związane z osobowością i uczuciem (kiedy jestem w związku). Nie jestem w stanie stwierdzić, że (skoro już przy oralu jesteśmy) była miała np lepszą technikę. Bo to dla mnie zawsze oceniane jest przez pryzmat zakończonego (a więc nieudanego) związku.


Natomiast przelotne romanse to dostarczały mi wrażeń takich samych co....maturbacja. Emocjonalnie - flat line. Czy weźmie tak, albo wypnie się inaczej, to nie robiło mi to żadnej różnicy.


Dlatego tego nie rozumiem - bo aktualny związek jest dla mnie przez to zawsze lepszy.

297

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Lucy-on-the-roof napisał/a:

Nie ma żadnego znaczenia, czy akurat ty widzisz teraz w tym logikę czy nie. Dyskutujemy o tym, co napisał NO. Ty twierdzisz, że on napisał, że żona sprzeciwiła się jego pozostaniu w kraju. Nie masz racji. I to wszystko. Nie brnij już w to dalej, bo albo nie rozumiesz zbyt dobrze języka polskiego, albo manipulujesz.


Ależ rozumiem doskonale. I jak widać nie tylko ja tak zrozumiałem jego wpis. A niestety to jest TYLKO forum. Więc siłą rzeczy większość rozumie się poprzez kontekst całej historii, bo ludzie walą byki językowe co chwilę.


Dlaczego Ci o tym piszę? Bo po różnych zdarzeniach (zakończonych rozwodem) obawiam się, że te wydarzenia mogły mnie podobnie (być może też nieodwracalnie) złamać pod względem uczuciowym. Na pewno w dużym stopniu złamało mnie i wyjałowiło z uczuć pierwsze odejście żony (ponad dekadę temu): przez ponad rok nie mogłem znaleźć pracy, wpadłem w depresję, straciłem większość pewności siebie, uświadomiłem sobie że są pewne okoliczności w świecie (zwłaszcza świecie pracy), z którymi sobie nie będę w stanie poradzić niezależnie od sytuacji. Potem trafiła się oferta z dobrą pracą, co pozwoliło mi odzyskać nie tylko wiarę we własne możliwości, ale i żonę. Jakieś 2,5 roku temu miałem ofertę wyjazdu na kontrakt do Norwegii, żona jasno powiedziała mi że z nas nie będzie co zbierać.

Edek, w zasadzie bym ten desperacki krok rozważył gdyby nie to że poznałem kobietę, która z kraju raczej nie wyjedzie (małe dziecko). 3 lata temu miałem ofertę z Norwegii, zdecydowałem się (wobec sprzeciwu żony) zostać; żona oświadczyła, że z małżeństwa nie będzie wtedy co zbierać. Jakiś rok później małżeństwo i tak weszło na stromą równię pochyłą wiodącą ku upadkowi...

A tak się składa, że jakkolwiek na papierze (mam na myśli datę orzeczenia rozwodu) to "tylko" dwa miesiące, to faktyczne osamotnienie (weź pod uwagę, że żona miała swoje mieszkanie, więc już kawał czasu temu się wyprowadziła i odtąd jestem zupełnie sam


Także nie - nie manipuluję. Tylko historia przestaje mi się kleić. Bo albo jestem w błędzie i jego żona faktycznie nie chciała żeby wyjechał, co jest kompletnie niespójne z jej wizerunkiem tu przedstawianym jako zimnej materialistki, co waliła go kakałko wiele lat i tylko patrzyła jak go wycyckać...


albo jednak mam rację co byłoby logiczne i spójne z tym co N_o pisze o samym sobie i jak opisywał swoją żonę.


Bo w tym momencie - tej różnej interpretacji wyjazdu do Norwegii - wszystko się zaczyna rozpadać w jego historii. I co w sumie straszniejsze - opcja z tym, że jestem w błędzie jest gorsza dla N_o. Bo jednak wychodzi z tego, że jego żona taką materialistką nie była i dostał od niej szanse na poprawę związku, ale kompletnie zjebał.

298

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Jack Sparrow napisał/a:
SaraS napisał/a:

Ale znowu dopisujesz działania. A mi chodzi o ewentualną karygodność samego uznania, że jednak tamte seksy z lodami były lepsze.


Jak pisałem wcześniej - to jest dla mnie niezrozumiałe. Ja tak nie mam. Ale to też wynika po prostu z faktu, że jestem osobą raczej sapio/demiseksualną. Nie rajcują mnie jakoś szczególnie cycki same w sobie czy akrobacje w łóżku lub sama fizyczność. Dla mnie jest to zawsze związane z osobowością i uczuciem (kiedy jestem w związku). Nie jestem w stanie stwierdzić, że (skoro już przy oralu jesteśmy) była miała np lepszą technikę. Bo to dla mnie zawsze oceniane jest przez pryzmat zakończonego (a więc nieudanego) związku.


Natomiast przelotne romanse to dostarczały mi wrażeń takich samych co....maturbacja. Emocjonalnie - flat line. Czy weźmie tak, albo wypnie się inaczej, to nie robiło mi to żadnej różnicy.


Dlatego tego nie rozumiem - bo aktualny związek jest dla mnie przez to zawsze lepszy.

No ja też sapio/demi i to na tyle, że przelotnych romansów niet, ale nie przeszkadza mi to stwierdzić, że np. ktoś tam ma lepszą sylwetkę niż mój partner. Tylko że to się po prostu z niczym wiąże. To, co piszesz, odbieram trochę tak, jakby np. nie umieć ocenić posiłku przygotowanego przez partnera; zawsze musi być najsmaczniejszy. A nie musi, tyle że nadal to te posiłki z nim sprawiają mi największą przyjemność. wink

299

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Jack Sparrow napisał/a:

Ależ rozumiem doskonale. I jak widać nie tylko ja tak zrozumiałem jego wpis. A niestety to jest TYLKO forum. Więc siłą rzeczy większość rozumie się poprzez kontekst całej historii, bo ludzie walą byki językowe co chwilę.

NO nie zrobił żadnego błędu.Ty zrobiłeś.


Jack Sparrow napisał/a:

Także nie - nie manipuluję. Tylko historia przestaje mi się kleić. Bo albo jestem w błędzie i jego żona faktycznie nie chciała żeby wyjechał, co jest kompletnie niespójne z jej wizerunkiem tu przedstawianym jako zimnej materialistki, co waliła go kakałko wiele lat i tylko patrzyła jak go wycyckać...

albo jednak mam rację co byłoby logiczne i spójne z tym co N_o pisze o samym sobie i jak opisywał swoją żonę.

Bo w tym momencie - tej różnej interpretacji wyjazdu do Norwegii - wszystko się zaczyna rozpadać w jego historii. I co w sumie straszniejsze - opcja z tym, że jestem w błędzie jest gorsza dla N_o. Bo jednak wychodzi z tego, że jego żona taką materialistką nie była i dostał od niej szanse na poprawę związku, ale kompletnie zjebał.

Spekulacje, spekulacje ...

Nie znasz motywacji żony, nie wiesz co chciała uzyskać. Nie wiesz, kto i w czym zawinił mniej lub bardziej.

300

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Lucy-on-the-roof napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Ależ rozumiem doskonale. I jak widać nie tylko ja tak zrozumiałem jego wpis. A niestety to jest TYLKO forum. Więc siłą rzeczy większość rozumie się poprzez kontekst całej historii, bo ludzie walą byki językowe co chwilę.

NO nie zrobił żadnego błędu.Ty zrobiłeś.


Ok. Natomiast jak widać, nie tylko ja go tak odebrałem. To po pierwsze. Po drugie, wszystko co tu robimy to spekulacje. W każdym wątku. Zawsze.

301

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Jack Sparrow napisał/a:
Lucy-on-the-roof napisał/a:

NO nie zrobił żadnego błędu.Ty zrobiłeś.

Ok. Natomiast jak widać, nie tylko ja go tak odebrałem. To po pierwsze. Po drugie, wszystko co tu robimy to spekulacje. W każdym wątku. Zawsze.

Twoje spekulacje są szczególnie agresywne: insynuujesz, atakujesz, nie ma w tym niczego pomocnego, jesteś w tym szczególnie zajadły i rozwalasz w ten sposób cudze wątki. Są też inne osoby, które tak robią, to prawda. Ale nie każdy na tym forum tak robi. Większość robi inaczej. A to, że nie jesteś jedyny, w żaden sposób cię nie usprawiedliwia.

302

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
SaraS napisał/a:

No ja też sapio/demi i to na tyle, że przelotnych romansów niet, ale nie przeszkadza mi to stwierdzić, że np. ktoś tam ma lepszą sylwetkę niż mój partner. Tylko że to się po prostu z niczym wiąże. To, co piszesz, odbieram trochę tak, jakby np. nie umieć ocenić posiłku przygotowanego przez partnera; zawsze musi być najsmaczniejszy. A nie musi, tyle że nadal to te posiłki z nim sprawiają mi największą przyjemność. wink

Ok. Tylko dla mnie kwestia atrakcyjności i seksu jest związana właśnie głównie z zażyłością emocjonalną. Skoro to obecna partnerka jest moją żoną, a nie któraś z byłych, to siłą rzeczy obecną oceniam wyżej.

Trochę brakuje mi słów, aby to dobrze opisać w formie pisanej.

Kromka chleba z masłem od mojej żony będzie smakować mi bardziej niż obiad w najlepszej restauracji. To nie znaczy, ze restauracja jest słaba. Tz, że mam inne priorytety i oceniam to przez pryzmat emocjonalnej przyjemności, a nie z pryzmatu reakcji kubków smakowych. To nie jest tak, że nie umiem ocenić umiejętności kucharza, tylko co innego cenię.

Tak jak i w omawianym wątku - mogę stwierdzić, że nie wiem....była miała większe cycki i do tego jędrniejsze. Ale to nie oznacza, że podobały mi się bardziej, ani ze bardziej mnie to podniecało czy coś. A oceniając 8/10 itp to chodzi o twoją ocenę. To jak ty ją postrzegasz. N_o ocenił aktualną niżej od byłej, a utożsamia jednocześnie wygląd z pociągiem seksualnym itp. Czyli - aktualna pociąga go mniej niż była. Dla niego samego, w jego oczach jest brzydsza.

Dla mnie to dziwno-straszne. U mnie to jest tak, że każdy kolejny związek był lepszy, z kobietą, która podobała mi się bardziej. Która podniecała mnie mocniej, z którą czułem większą więź. Nie wzdychałem nigdy za byłą, ani tym bardziej nie porównywałem w taki sposób kobiet, bo to dla mnie nie ma żadnego sensu.

Też między prawdą, a podłogą....nudzi mnie rozmowa o N_0. Jego życie - jego sprawa. Okopał się i tyle. Jak to pasuje jego kobiecie - spoko. Jak oboje są szczęśliwi - mnie nic do tego. W takim sensie, że to ich życia i ich wybory. Moja opinia nie ma znaczenia, choć jego motywacje oceniam bardzo nisko.

303

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Lucy-on-the-roof napisał/a:

Twoje spekulacje są szczególnie agresywne: insynuujesz, atakujesz, nie ma w tym niczego pomocnego, jesteś w tym szczególnie zajadły i rozwalasz w ten sposób cudze wątki. Są też inne osoby, które tak robią, to prawda. Ale nie każdy na tym forum tak robi. Większość robi inaczej. A to, że nie jesteś jedyny, w żaden sposób cię nie usprawiedliwia.

https://media.giphy.com/media/v1.Y2lkPTc5MGI3NjExbXd2dTl2MnlwOHhrcHB0b2ZuY2RkYzd2MzZ6NWR1dHpoenlvZWtzbSZlcD12MV9pbnRlcm5hbF9naWZfYnlfaWQmY3Q9Zw/7k2LoEykY5i1hfeWQB/giphy.gif

304

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Jack Sparrow napisał/a:

Tak jak i w omawianym wątku - mogę stwierdzić, że nie wiem....była miała większe cycki i do tego jędrniejsze. Ale to nie oznacza, że podobały mi się bardziej, ani ze bardziej mnie to podniecało czy coś. A oceniając 8/10 itp to chodzi o twoją ocenę. To jak ty ją postrzegasz. N_o ocenił aktualną niżej od byłej, a utożsamia jednocześnie wygląd z pociągiem seksualnym itp. Czyli - aktualna pociąga go mniej niż była. Dla niego samego, w jego oczach jest brzydsza.

I w czym niby jesteś lepszy od NO?

305 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-03-18 18:02:36)

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?

Lucy, to męska rozmowa smile
Mi się wydaje że związek NO nie ma zdrowych podstaw.
Bo jak się gość podniesie i w swojej opinii zasługiwać będzie ma więcej,  to przyciągnie atrakcyjniejsze dla niego I według niego kobiety,  a ratowniczka pójdzie w odstawkę.
Niezależnie od deklaracji.
Jak kobieta to zrozumie, to już nigdy nie pomyli faceta z kotkiem że złamaną łapką:)
I dopiero wtedy uda się stworzyć  coś zdrowego.

306

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Ela210 napisał/a:

Lucy, to męska rozmowa smile

To jest forum kobiet, tu nie ma osobnych pokoi do męskich rozmów. Mogą ewentualnie być pokoje "tylko dla kobiet".

307

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?

big_smile

308

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?

Co prawda Nowe_otwarcie wciąż nie odpowiedział na moje pytanie, ale...

Nowe_otwarcie napisał/a:

Faceci są wzrokowcami, więc wygląd na pewno odgrywa u nas dużą rolę i nic na to nie poradzimy. Problem polegana tym że kto zakosztował wysokiej półki (i to przez długi czas), ten raczej nie zapomni jej smaku i nie wyrzuci ze świadomości że kobiety o tym poziomie urody istnieją. Za podniecenie niestety u faceta też odpowiada wygląd, charakter u kobiety odpowiada za inne uczucia u faceta i inne "sznureczki" porusza. Wiesz Elu, pytasz dlaczego darzę sentymentem piękną toksyczkę, mimo że gdyby zaproponowała mi kolejny powrót, to bym nie skorzystał? A dlaczego ludzie, którzy raz zasmakowali narkotyku kierują się głosem ROZSĄDKU by trzymać się od niego z daleka, ale podświadomość ich do tego narkotyku ciągnie (mimo iż wiedzą że w ogólnym rozrachunku wyrządzi im on wiele szkód i będą na dużym minusie)? Tak, szukałem kobiety o takich cechach jak moja obecna, ale była miała ten pociągający posmak jaki pewnie (jak napisałem wyżej) miałby narkotyk: wiesz że zaszkodzi, wiesz że cię zniszczy, ale nic nie zapewniło nigdy porównywalnych doznań. A inna sprawa że na tle rówieśników to właśnie wygląd był jednym z moich atutów, więc i (siłą rzeczy) utrwalił się jako istotne kryterium oceny. Zresztą gdyby ona wcale nie miała wyglądu, to po prostu nie byłoby między nami chemii, a bez chemii nie wyobrażam sobie związku; owszem, wyglądowo nie ta półka co moja ex, ale też ma swoje zalety. No i cenię w niej dużo cech, których moja ex nie miała.

...po tej wypowiedzi wnioskuję, że jest ona twierdząca (jak zresztą wcześniej przypuszczałam). Poza tym brzmi to trochę jak bycie "alpha widower", a obecny związek brzmi jak związek z rozsądku. Po samym sposobie opisywania byłej partnerki i obecnego "białego kruka" (yhy...) da się to wyczuć. Do narkotyku ciągnie, ale rozsądek podpowiada, żeby się do niego nie zbliżać. Dlatego zamiast tego trzeba, nie wiem, zacząć kolekcjonować znaczki.

309

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Lucy-on-the-roof napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Tak jak i w omawianym wątku - mogę stwierdzić, że nie wiem....była miała większe cycki i do tego jędrniejsze. Ale to nie oznacza, że podobały mi się bardziej, ani ze bardziej mnie to podniecało czy coś. A oceniając 8/10 itp to chodzi o twoją ocenę. To jak ty ją postrzegasz. N_o ocenił aktualną niżej od byłej, a utożsamia jednocześnie wygląd z pociągiem seksualnym itp. Czyli - aktualna pociąga go mniej niż była. Dla niego samego, w jego oczach jest brzydsza.

I w czym niby jesteś lepszy od NO?


A kto powiedział, że jestem lepszy?

Jestem wulgarnym nonkonformistą, sceptykiem o pasywno-agresywnym stylu wypowiedzi i bycia. Lubię prowokować i tak dalej i tak dalej. Nie od dziś jestem na forum i chyba wszyscy wiedzą jaki jestem. Nigdy się z tym nie kryłem i nie udawałem kogoś innego. Ja wiem jaki jestem. Nie neguję tego. I tak samo moja żona też mnie zna. Zna moje motywacje, marzenia, lęki. I wie, że jest moim numerem jeden, a moje byłe nie dorastają jej do pięt. To jest różnica między mną, a N_o. To powiedziawszy nie uważam się za lepszego, a mój związek za lepszy. To jest kwestia subiektywna. Bo kto jest w stanie powiedzieć, ze jego szczęście jest....szczęśliwsze? Przecież to niedorzeczne. Jeśli N_o lubi budować relacje na kłamstwie, kompleksach i wyparciu i podobne podejście ma jego obecna partnerka, to nikomu nie dzieje się sumarycznie krzywda. I jak oboje są szczęśliwi to spoko. To jest tylko i wyłącznie sprawa między nimi.

Moja opinia jest tylko taka, że ich związek nie ma ani zdrowych, ani silnych podstaw. To typowy, porozstaniowy plasteruch i w mojej opinie to jebnie w kilka miesięcy, max 2 lata od zamieszkania razem. Ale to jest moja OPINIA. Nie prawda objawiona.

310

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
katarine93 napisał/a:

Co prawda Nowe_otwarcie wciąż nie odpowiedział na moje pytanie, ale...

Nowe_otwarcie napisał/a:

Faceci są wzrokowcami, więc wygląd na pewno odgrywa u nas dużą rolę i nic na to nie poradzimy. Problem polegana tym że kto zakosztował wysokiej półki (i to przez długi czas), ten raczej nie zapomni jej smaku i nie wyrzuci ze świadomości że kobiety o tym poziomie urody istnieją. Za podniecenie niestety u faceta też odpowiada wygląd, charakter u kobiety odpowiada za inne uczucia u faceta i inne "sznureczki" porusza. Wiesz Elu, pytasz dlaczego darzę sentymentem piękną toksyczkę, mimo że gdyby zaproponowała mi kolejny powrót, to bym nie skorzystał? A dlaczego ludzie, którzy raz zasmakowali narkotyku kierują się głosem ROZSĄDKU by trzymać się od niego z daleka, ale podświadomość ich do tego narkotyku ciągnie (mimo iż wiedzą że w ogólnym rozrachunku wyrządzi im on wiele szkód i będą na dużym minusie)? Tak, szukałem kobiety o takich cechach jak moja obecna, ale była miała ten pociągający posmak jaki pewnie (jak napisałem wyżej) miałby narkotyk: wiesz że zaszkodzi, wiesz że cię zniszczy, ale nic nie zapewniło nigdy porównywalnych doznań. A inna sprawa że na tle rówieśników to właśnie wygląd był jednym z moich atutów, więc i (siłą rzeczy) utrwalił się jako istotne kryterium oceny. Zresztą gdyby ona wcale nie miała wyglądu, to po prostu nie byłoby między nami chemii, a bez chemii nie wyobrażam sobie związku; owszem, wyglądowo nie ta półka co moja ex, ale też ma swoje zalety. No i cenię w niej dużo cech, których moja ex nie miała.

...po tej wypowiedzi wnioskuję, że jest ona twierdząca (jak zresztą wcześniej przypuszczałam). Poza tym brzmi to trochę jak bycie "alpha widower", a obecny związek brzmi jak związek z rozsądku. Po samym sposobie opisywania byłej partnerki i obecnego "białego kruka" (yhy...) da się to wyczuć. Do narkotyku ciągnie, ale rozsądek podpowiada, żeby się do niego nie zbliżać. Dlatego zamiast tego trzeba, nie wiem, zacząć kolekcjonować znaczki.

Nie, nie jest twierdząca. Gdyby chciała, to myślę że bez problemu znalazłaby kogoś innego (na co wskazuje zarówno zainteresowanie, jakim się cieszyła w miejscu gdzie się poznaliśmy jak i fakt że ma za sobą większą ilość związków niż ja. Nie wiem, wpływ może mieć i to że nie musiałem za nią specjalnie latać na początku, od wstępnej fazy naszej relacji okazywała dużo zaangażowania. I akurat pod względem tego co wewnątrz, to jest białym krukiem; do tego stopnia że nie chciałbym jej stracić, tym bardziej że na pewno mocno się do niej przywiązałem, a pewnie i coś więcej (a że nie dokładnie w taki sposób jak z moją ex? Ludzie są różni, więc więzi też kształtują się różnie). Piszesz o związku z rozsądku... stawiam dolary przeciwko orzechom że w większości związki po rozwodach (zakłądam świadomie tworzone, a nie będące same w sobie przyczyną rozwodu) są budowane ze znaczie większą dozą rozsądku niż te pierwsze związki (także z większą niż pierwsze małżeństwa).

311 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2024-03-20 08:53:12)

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Ela210 napisał/a:

Lucy, to męska rozmowa smile
Mi się wydaje że związek NO nie ma zdrowych podstaw.
Bo jak się gość podniesie i w swojej opinii zasługiwać będzie ma więcej,  to przyciągnie atrakcyjniejsze dla niego I według niego kobiety,  a ratowniczka pójdzie w odstawkę.
Niezależnie od deklaracji.
Jak kobieta to zrozumie, to już nigdy nie pomyli faceta z kotkiem że złamaną łapką:)
I dopiero wtedy uda się stworzyć  coś zdrowego.

Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Bezos ma tyle kasy że mógłby uznać że może mieć najbardziej "reprezentacyjną" laskę w okolicy, a wziął sobie (w powszechnej opinii) mniej urodziwą od swojej byłej żony kobietę.

A jeśli chodzi o moją byłą, to nigdy tego nie kryłem że... niektórzy uważają że jak jedna strona jest urodziwa, charyzmatyczna i dobrze sytuowana, to ta druga leci tylko na kasę . Na podobnej zasadzie goście typu Jackie'go też spłycają rolę i oddziaływanie kobiety.  Tak więc w moim przypadku (jeśli chodzi o moją ex) było JEDNOCZEŚNIE silne uczucie, ale jako "bonus" podnosiła mi poczucie własnej wartości i być może status. Podobnie to mieszkanie w centrum dużego miasta. Do tego stopnia że te 10 lat temu mając ją, córkę, moją chatę i zarobki na poziomie 1,5-2 średnie krajowe praktycznie czułem że mam co chciałem mieć. Teraz wygląda to inaczej, ale to nie znaczy że mam nie budować niczego nowego, zwłaszcza że do czasów sprzed dekady nie ma już powrotu. A z byłą mam kontakt symboliczny i jedynie telefoniczny, ograniczony wyłącznie do kwestii związanych z naszą córką (i to notabene ONA znacznie częściej do mnie dzwoni w tych kwestiach niż ja; nie zmienia to faktu że i tak to "znacznie częściej" to nie jest często; myliłby się więc ten, kto by pisał że np. próbuję nawiązać kontakt z byłą; na żywo w ciągu ostatnich 2 lat widziałem ją raz, gdy przypadkowo wpadliśmy na siebie na ulicy... i nawet wtedy z mojej strony skończyło się na "cześć").

I po co to pie...nie o "pomyleniu faceta z kotkiem ze złamaną łapką"? OK, mam świadomość że nie jestem w stanie dać jej wszystkiego na co by naprawdę zasługiwała, ale to nie znaczy że ją cynicznie wykorzystuję, bo jednak staram sie jej dawać jak najwięcej z tego co by potrzebowała i wie że nikogo innego nie ma, a jedyną "rywalką" do mojego czasu jest moja córka.

312

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Lucy-on-the-roof napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
Lucy-on-the-roof napisał/a:

NO nie zrobił żadnego błędu.Ty zrobiłeś.

Ok. Natomiast jak widać, nie tylko ja go tak odebrałem. To po pierwsze. Po drugie, wszystko co tu robimy to spekulacje. W każdym wątku. Zawsze.

Twoje spekulacje są szczególnie agresywne: insynuujesz, atakujesz, nie ma w tym niczego pomocnego, jesteś w tym szczególnie zajadły i rozwalasz w ten sposób cudze wątki. Są też inne osoby, które tak robią, to prawda. Ale nie każdy na tym forum tak robi. Większość robi inaczej. A to, że nie jesteś jedyny, w żaden sposób cię nie usprawiedliwia.


Dobrze odczytalaś to co chciałem przekazać tamtym postem. Pojawiła się oferta z Norwegii, żona postawiła veto, więc zostałem; wtedy myślałem że jeszcze jej choć trochę zależy, choć powód mógł być inny. Otóż nieraz określałem jej taktyki motywacyjne jako "taktykę głupiego dżokeja", który uważa że im mocniej będzie chłostał konia, tym koń będzie szybciej biegł i nie bierze pod uwagę np. że koń osiągnął już swoją najwyższą prędkość lub że pejcz już osiągnął swoje granice motywacyjne i że koń co najwyżej zaraz odwróci łeb i ugryzie..


Żona zawsze miała tendencje do rządzenia, do ustawiania wszystkiego wokół po swojemu. Bardzo więc możliwe że po prostu że właśnie ustawi mnie po swojemu, choćbym miał zdechnąć w razie niepowodzenia. i zmusi mnie do podjęcia bardziej ambitnej (a co tam że bardziej wykańczającej psychicznie!) i lepiej płatnej pracy na miejscu, a kontrakt norweski mogła potraktować jako próbę znalezienia i wykorzystania przeze mnie luki w jej planach, usiłowanie swego rodzaju "obejścia" jej wymagań (bo w sumie wyjazdem zyskałbym lepszą kasę bez (raczej będącego ponad moje siły) wysiłku i stresu, jakie kosztowałoby mnie zdobycie takiej kasy na miejscu.

313

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?

Bezos? Nie znam zyciorysu czlowieka, był niepewny siebie i żoną pomagała mu z tego wyjść.?

314

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Ela210 napisał/a:

Bezos? Nie znam zyciorysu czlowieka, był niepewny siebie i żoną pomagała mu z tego wyjść.?

Elu, ale ta uwaga się trochę kupy nie trzyma. Bo jeśli odnosimy do Bezosa (który nie ma braków pewności siebie), to dlaczego niby ja (nabrawszy pewności siebie, co jednoznacznie sugerujesz) miałbym potrzebowac dodatkowego dowartościowania kobietą, która miałaby mi dodatkowo podnosić ego?

315 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-03-20 15:51:16)

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Na podobnej zasadzie goście typu Jackie'go też spłycają rolę i oddziaływanie kobiety.

?

-edit-

Tak więc w moim przypadku (jeśli chodzi o moją ex) było JEDNOCZEŚNIE silne uczucie, ale jako "bonus" podnosiła mi poczucie własnej wartości i być może status.

Szukanie zewnętrznej walidacji własnej wartości i odczucia pewności siebie zawsze kończy się fuck upem jak zmienia się życie in minus. Tak jak z byłą zaliczyłeś zjazd psychiczny w dół, tak i z obecną zaliczysz taki sam zjazd z pierwszymi problemami. Bo ów dobrostan (materialny i emocjonalny) jest ci niezbędny do budowania ego. I jak go brakuje, to wszystko wali się jak domek z kart.

Męskie poczucie wartości jest budowane przez pryzmat posiadanych kompetencji i znajomość siebie (z jakimi sytuacjami sobie radzimy, a z jakimi nie). No i przez pryzmat wiary we własne wartości, w słuszność swojego wewnętrznego kodeksu. Bo to pozwala na radzenie sobie z przeciwnościami losu, a nie uleganie im. W końcu facet ma być częścią rozwiązania, a nie problemu.

316 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-03-20 17:33:28)

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?

Bo wybierasz z rozsądku
Uważasz że kobiety, które Ci się  naprawdę podobają nie będą Ciebie chciały,  albo Cię zostawią, jak żona.
Jeśli zaś masz przy sobie naprawdę wspierającą kobietę, to ona pozwoli Ci się rozwinąć, a wtedy, zgodnie z Twoim systemem wartości, będziesz zasługiwać na więcej, a Ona straci w Twoich oczach.
Gdyby Twój system wartości nie opierał się na takim ocenianiu ludzi jak masz, nie miałbyś takiego problemu.
Gdybym ja miała Twój system wartości, to wymieniłabym exa na lepszy model z 5 razy, bo okazję były.

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?

Tanie otwarcie to alpha widow. Raz mu się pofarciło i przestrzelił lige, więc teraz do końca życia ma co wspominać u boku zakompleksionej brzyduli.
Nawet nie chce mi się punkotwać kolejnych wypowiedzi Taniego Otwarcia, bo to jak rozmowa ze schizofrenikiem. Nowa jest lepsza bo jest gorsza i bezpieczniejsza, więc dostanie więcej czyli mniej niż ex, bo teraz anie zmadrzal i już nie kieruje się uczuciami a wygodą smile Tanie zachęcaleś żeby zabierać 2 połówki na forum, czy nowa zna już twój nick i sobie scroluje twoje wypociny czasem?

318

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Ela210 napisał/a:

Bo wybierasz z rozsądku
Uważasz że kobiety, które Ci się  naprawdę podobają nie będą Ciebie chciały,  albo Cię zostawią, jak żona.

Pierwsza błędna teza w tym poście: przede wszystkim nie miałem możliwości szukania w realu  , a na portalu ona i tak była jedną z tych bardziej mi pasujących. I na początku nawet to wszystko skutecznie działało (potem dopiero pojawiły się u niej problemy - w sumie ciężko powiedzieć żeby były zawinione przez nią - które przerosły ją, a w sumie też i trochę mnie, bo pełna pomoc była grubo ponad moim zasięgiem, ale mimo to byłem przy niej i wspierałem ją; za tym poszedł też pewien przyrost wagi, choć teraz zrzuca. Natomiast gdy ją poznałem, to wyglądała na atrakcyjną i naprawdę ogarniętą kobietę, do tego stopnia że na starcie (zwłaszcza po reakcji koleżanki na jej fotę  profilu zawodowym) miałem chwilę obawy czy to nie za wysoka półka na mój ówczesny stan. I faktycznie w tym pierwszym roku dodawała mi sił i wiary w siebie, wtedy też wyszarpałem tę pierwszą w sumie podwyżkę w firmie.


Ela210 napisał/a:

Bo wybierasz z rozsądkuJeśli zaś masz przy sobie naprawdę wspierającą kobietę, to ona pozwoli Ci się rozwinąć, a wtedy, zgodnie z Twoim systemem wartości, będziesz zasługiwać na więcej, a Ona straci w Twoich oczach.

Kolejna błędna teza.  To trochę jak w grach zespołowych z zawodnikiem, który co prawda sam nie wygra meczu, ale i daleko mu do bycia najsłabszym ogniwem zespołu. Jeśli więc wymienię najsłabsze ogniwo (którym nie jest ona), to "zespół" będzie grał dobrze.


Ela210 napisał/a:

Bo wybierasz z rozsądkuGdyby Twój system wartości nie opierał się na takim ocenianiu ludzi jak masz, nie miałbyś takiego problemu.

Ale się opiera, nic nie poradzę że kryteria "wzrokowe" mają (jak u lwiej części facetów) duże lub wręcz decydujące znaczenie. Zresztą Elu widać i trochę niekonsekwencji w Twoich uwagach: w jednym zdaniu jedziesz po mnie że kieruję się rozsądkiem, w drugim wyrzucasz mi kierowanie się tymi kryteriami emocjonalno-wzrokowymi (czyli tymi odpowiadającymi za chemię)...


Ela210 napisał/a:

Bo wybierasz z rozsądkuGdybym ja miała Twój system wartości, to wymieniłabym exa na lepszy model z 5 razy, bo okazję były.

Tak Elu, na pewno cool

319

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ela210 napisał/a:

Bo wybierasz z rozsądkuGdybym ja miała Twój system wartości, to wymieniłabym exa na lepszy model z 5 razy, bo okazję były.

Tak Elu, na pewno cool

Ela też moim skromnym zdaniem wciąż przerabia problem eksa, bo mimo wszystko wciąz on we wpisach jej sie przewija, choć to sprawa z 2017 czy 2018. Mnie to nie dziwi, bo ja sama długo przerabiałam problem rozwodu i czasem odnoszę się do eks, jego monogamii seryjnej, no i obecnego partnera też zdarza mi się porównać z eks. To takie ludzkie - ocenianie siebie przez pryzmat siebie.

320

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Faceci są wzrokowcami, więc wygląd na pewno odgrywa u nas dużą rolę i nic na to nie poradzimy. Problem polegana tym że kto zakosztował wysokiej półki (i to przez długi czas), ten raczej nie zapomni jej smaku i nie wyrzuci ze świadomości że kobiety o tym poziomie urody istnieją. Za podniecenie niestety u faceta też odpowiada wygląd, charakter u kobiety odpowiada za inne uczucia u faceta i inne "sznureczki" porusza. Wiesz Elu, pytasz dlaczego darzę sentymentem piękną toksyczkę, mimo że gdyby zaproponowała mi kolejny powrót, to bym nie skorzystał? A dlaczego ludzie, którzy raz zasmakowali narkotyku kierują się głosem ROZSĄDKU by trzymać się od niego z daleka, ale podświadomość ich do tego narkotyku ciągnie (mimo iż wiedzą że w ogólnym rozrachunku wyrządzi im on wiele szkód i będą na dużym minusie)? Tak, szukałem kobiety o takich cechach jak moja obecna, ale była miała ten pociągający posmak jaki pewnie (jak napisałem wyżej) miałby narkotyk: wiesz że zaszkodzi, wiesz że cię zniszczy, ale nic nie zapewniło nigdy porównywalnych doznań. A inna sprawa że na tle rówieśników to właśnie wygląd był jednym z moich atutów, więc i (siłą rzeczy) utrwalił się jako istotne kryterium oceny. Zresztą gdyby ona wcale nie miała wyglądu, to po prostu nie byłoby między nami chemii, a bez chemii nie wyobrażam sobie związku; owszem, wyglądowo nie ta półka co moja ex, ale też ma swoje zalety. No i cenię w niej dużo cech, których moja ex nie miała.


Twoja seksualność jest prosta, jak twój umysł, znaczy niewiele o niej wiesz, choć uważasz się za byczka. Młode niedoświadczone są dla ciebie odpowiednim targetem, bo nie trochę czasu im zajmie zanim się zorientują z kim mają do czynienia. Generalnie to dla żadnej nie jesteś partnerem.

321

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Swanen napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Faceci są wzrokowcami, więc wygląd na pewno odgrywa u nas dużą rolę i nic na to nie poradzimy. Problem polegana tym że kto zakosztował wysokiej półki (i to przez długi czas), ten raczej nie zapomni jej smaku i nie wyrzuci ze świadomości że kobiety o tym poziomie urody istnieją. Za podniecenie niestety u faceta też odpowiada wygląd, charakter u kobiety odpowiada za inne uczucia u faceta i inne "sznureczki" porusza. Wiesz Elu, pytasz dlaczego darzę sentymentem piękną toksyczkę, mimo że gdyby zaproponowała mi kolejny powrót, to bym nie skorzystał? A dlaczego ludzie, którzy raz zasmakowali narkotyku kierują się głosem ROZSĄDKU by trzymać się od niego z daleka, ale podświadomość ich do tego narkotyku ciągnie (mimo iż wiedzą że w ogólnym rozrachunku wyrządzi im on wiele szkód i będą na dużym minusie)? Tak, szukałem kobiety o takich cechach jak moja obecna, ale była miała ten pociągający posmak jaki pewnie (jak napisałem wyżej) miałby narkotyk: wiesz że zaszkodzi, wiesz że cię zniszczy, ale nic nie zapewniło nigdy porównywalnych doznań. A inna sprawa że na tle rówieśników to właśnie wygląd był jednym z moich atutów, więc i (siłą rzeczy) utrwalił się jako istotne kryterium oceny. Zresztą gdyby ona wcale nie miała wyglądu, to po prostu nie byłoby między nami chemii, a bez chemii nie wyobrażam sobie związku; owszem, wyglądowo nie ta półka co moja ex, ale też ma swoje zalety. No i cenię w niej dużo cech, których moja ex nie miała.


Twoja seksualność jest prosta, jak twój umysł, znaczy niewiele o niej wiesz, choć uważasz się za byczka. Młode niedoświadczone są dla ciebie odpowiednim targetem, bo nie trochę czasu im zajmie zanim się zorientują z kim mają do czynienia. Generalnie to dla żadnej nie jesteś partnerem.

Tak, twoja opinia została odnotowana (gwoli ścisłości: mam ją z d..., ale odnotowałem że ją wyraziłaś) smile

322 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2024-03-21 11:18:53)

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Noble napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ela210 napisał/a:

Bo wybierasz z rozsądkuGdybym ja miała Twój system wartości, to wymieniłabym exa na lepszy model z 5 razy, bo okazję były.

Tak Elu, na pewno cool

Ela też moim skromnym zdaniem wciąż przerabia problem eksa, bo mimo wszystko wciąz on we wpisach jej sie przewija, choć to sprawa z 2017 czy 2018. Mnie to nie dziwi, bo ja sama długo przerabiałam problem rozwodu i czasem odnoszę się do eks, jego monogamii seryjnej, no i obecnego partnera też zdarza mi się porównać z eks. To takie ludzkie - ocenianie siebie przez pryzmat siebie.

Monogamia seryjna? Czy to pełen ironii eufemizm dla "rucha wszystko co na drzewo nie ucieka"? big_smile

323

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Tak, twoja opinia została odnotowana (gwoli ścisłości: mam ją z d..., ale odnotowałem że ją wyraziłaś) smile

A odnotowałeś, że w podobny sposób wszyscy cię widzą i odbierają, na co notorycznie reagujesz buńczucznym 'gówno prawda' lub innym 'mam to w dupie'  ?

Nic w dyni nie dzwoni, że jednak inni mogą mieć rację, a nie ty? I że twoje wyobrażenie o samym sobie różni się od tego, jak postrzega cię otoczenie?

Ja wiem, że jestem wulgarny, gadatliwy, uszczypliwy, arogancki, słoma z butów i tak dalej. Ale ja akceptuję siebie i dzięki temu potrafię te cechy modelować i wykorzystywać do osiągnięcia określonych celów. Ty natomiast na każdą uwagę reagujesz...nerwową negacją podszytą poczuciem wyższości moralnej.

324

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Tak, twoja opinia została odnotowana (gwoli ścisłości: mam ją z d..., ale odnotowałem że ją wyraziłaś) smile

A odnotowałeś, że w podobny sposób wszyscy cię widzą i odbierają, na co notorycznie reagujesz buńczucznym 'gówno prawda' lub innym 'mam to w dupie'  ?

Nic w dyni nie dzwoni, że jednak inni mogą mieć rację, a nie ty? I że twoje wyobrażenie o samym sobie różni się od tego, jak postrzega cię otoczenie?

Ja wiem, że jestem wulgarny, gadatliwy, uszczypliwy, arogancki, słoma z butów i tak dalej. Ale ja akceptuję siebie i dzięki temu potrafię te cechy modelować i wykorzystywać do osiągnięcia określonych celów. Ty natomiast na każdą uwagę reagujesz...nerwową negacją podszytą poczuciem wyższości moralnej.

Malutki, nie wszyscy, nie dodawaj sobie. wink

325

Odp: Symptomy przemocy ekonomicznej?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Malutki, nie wszyscy, nie dodawaj sobie. wink


No na pewno dziesiątki twoich przyjaciół, kolegów i znajomych mają odmienne zdanie...


....a nie.....

czekaj........

nie posiadasz takowych za specjalnie.

Posty [ 261 do 325 z 592 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 10 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Symptomy przemocy ekonomicznej?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024