To miała być zwykła rozmowa dziś i nawet jutro zaproponowała (rozmowa wideo, ponad 2 godziny).
Rozmowa od początku była fajna, normalna. Miałem nie pytać o nic co z nami, ale jakoś tak wyszło, że zasugerowałem. Nagle wypaliła, że jej obiecałem, w sensie, z rozwodem, że to zrobię i jakbym jej tego nie obiecał, to już wtedy zakończyłaby tę znajomość definitywnie, a ona sobie obiecała, że już nigdy nie będzie czekała latami na czyjąś decyzję.
Powiedziałem, że jak ma w chuju mój rozwód, to ma mi o tym powiedzieć. Cisza, bardzo długo, ponad minutę. W końcu pytam, czego ona chce, cisza i „Czemu robisz dzióbka?”, śmieje się, śmiejemy się, mówi, że śmieszne miny robię, włączył się jej brak powagi.
W końcu mówię, żeby spoważniała teraz, bo mówimy o ważnych sprawach. Pytam, czy ma jakiś plan na naszą relację. Odpowiada „Już chyba nie mam planu Piotrek. Myślę, że w moim myśleniu, w moim czuciu….bardzo dużo się zmieniło i ja już nie mam planu………Czuje się źle ze sobą……myślałam, że sobie to w głowie jakoś poukładam……bo zależy mi na tym co zbudowaliśmy razem, ale ja już nas chyba nie chce”.
Pytam, dlaczego źle czuje się ze sobą, „Bo czuję się jak głupia, wiesz? Czuje się jak pierwsza idiotka. Dlatego źle się czuję ze sobą”. Pytam zaskoczony, czy to przez moje podejście, moje zachowanie, przez to co z nią budowałem. Odpowiada: „Czuję się jak…..[cisza 1 minuta]….chciałam się trochę zdystansować…..nie wiem po prostu czuję się, że ci nie wierze, ale nas jako nas nie chciałam przekreślać….nie wierze w twoje zapewnienia….ciągle czułam się niepewna, że miałeś tą sytuację nie rozwiązaną [rozwód], ale ja przez tą sytuację już przechodziłam”. „Nie wierzyłam Ci!” i znowu mówi, że czekała na moje działania. Pytam czego ona chce ode mnie, „Nic nie chce, właśnie o to chodzi, że ja już od ciebie nic nie chce…..wiem, że jesteś ważny dla mnie BARDZO!…BARDZO! jesteś ważny……tylko ja po prostu na razie nie chce planować mojej przyszłości z nikim”….”Na pewno chciałabym z tobą porozmawiać na ten temat twarzą w twarz”.
Dodała później jeszcze, że „Nie czułam się przy tobie pewnie…nie czułam, że jestem jedyna, nie czułam, uwierz mi. Wiedziałam, że ciągle masz nie rozwiązaną sprawę, której sam z siebie nie rozwiązywałeś”.
Następnie powiedziałem jak to z mojej strony wyglądało, jak ja na nią patrzyłem w tej relacji, w sposób pewny, z prawdziwym uczuciem do niej itp. Zapytana, co myśli mówi, że „Mam pustkę w głowie….bo wszystko we mnie w środku się trzęsie”.
Później dyskutowaliśmy o tym jak to było z tymi planami rozwodowymi, o tym jak ona czuła się niepewnie, że chciała mi dać czas, abym sam podjął decyzję co z rozwodem. Pojawiła się długa cisza i nagle mówi ni stąd, ni zowąd „Bardzo dużo mi dałeś, wiesz?... Dziękuję ci za to….[bardzo długa cisza] …byłam szczęśliwa, ale jednocześnie czułam się bardzo niepewnie, BARDZO, nie lubiłam tego uczucia”. Mówiła, że wierzyła i jednocześnie nie wierzyła w moje słowa, a potem już patrzyła na moje działanie.
Później zaczęły się znowu żarty, śmiechy, tak jakby nic się nie stało przed chwilą, nic ważnego nie zostało powiedziane. Wspominaliśmy nas, gdy się widywaliśmy, pierwsze pocałunki, rozmowy, ważne chwile itd. Przerywałem to rozluźnienie, mówiąc, że to jest niewłaściwe teraz, bo to do niczego nie prowadzi. Mimo to, ona znowu zaczyna iść w śmiech. Więc znowu przerywam, na co po długiej ciszy mówi „Jesteś kompletnie inny niż wtedy jak ciebie poznałam wiesz?...kompletnie inny…. bardziej wesoły, pewny…Ciekawe dlaczego.” i znowu zaczyna z radością mówić, „Jesteś gupi”…. „czemu my rozmawiamy o poważnych tematach i się ciągle śmiejemy?”
Przerwałem kolejny raz te śmiechy, mówiąc, że ciągle wspominamy, zamiast iść do przodu i to jest złe w tym momencie. Nastąpiła cisza, M. zrobiła wydech, taki przerywany, nerwowy (nie wiem jak to opisać, jakby ze strachu). Myślę, że wiedziała, że teraz padną ostatnie słowa.
Powiedziałem „Nie chce tego M.”, w sensie wracanie do wspomnień w tym momencie, odpowiedziała „Masz racje”, a następnie dodałem „Powinniśmy się rozłączyć” i jej jeszcze głębszy wdech i wydech…..”Cieszę się…..że jesteś”. Odpowiedziałem „Nie, nie ma mnie. Trzymaj się” i rozłączyłem się. Koniec.
Później jeszcze napisałem wiadomość z podziękowaniami za to, że była, co wniosła w moje życie i poprosiłem o niekontaktowanie się, nigdy.