Druga rozmowa telefoniczna z M., usłyszałem, "mam pustkę w głowie, nienawidzę tego stanu, a ja zawsze mam coś miałam", "jeszcze nigdy w życiu, nigdy życiu, przez całe moje życie, jak się z kimkolwiek spotykałam, się zachowałam jak się zachowałam z tobą, nigdy w życiu nikt mnie tak nie zdenerwował jak ty", "czuję straszną złość na Ciebie jeszcze", "na razie nie chcę byś przyjeżdżał", "jak rozmawiam z tobą to czuję jak boli mnie brzuch, z tej złości na ciebie"...... no i że musimy się z tym zmierzyć i tyle.
Jak to ugryźć?
Przytoczę tylko co napisałeś w pierwszym poście:
. M. uśmiechnięta, radosna, bez "kija w tyłku". Przytulaśna, kochana.... Układało się cudownie od samego początku, od pierwszej rozmowy, potem pierwsze spotkanie, pierwszy pocałunek tego samego dnia, do samego rana zabawa, aż skończyliśmy razem na plaży do 9 rano. Tego dnia były łzy, spowodowane opowiadaniem o swoim życiu. Ona nie jest kobietą, która spotyka się z byle kim. Jak jej ktoś nie odpowiada, nie ma tego "flow" jak twierdzi, to nie ma szans