Co zrobić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 92 z 92 ]

66

Odp: Co zrobić?
Agnes76 napisał/a:

W Waszym związku ma być tak, że Ty  mu rekompensujesz jego wysiłek zawodowy.

Lepiej bym tego nie podsumowała. Ja go strasznie kręciłam, no miał bzika na moim punkcie, ale wyglądało to tak, że po skończonym dniu, miał być głaskany, masowany, miał być seks i chodzenie najlepiej w rajstopach po domu zimą. Miałam być zawsze dostępna, uśmiechnięta, ciepła i kobieca, a jak coś marudziłam, bo mi nie pasowało, to siłą i kłótnia, bo on sobie nie życzy. JPRD. W w jakim związku ja żyłam. Chyba mnie zaćmiła też jego uroda, chemia, bo bardzo mi się podobał, uwielbiałam się w niego wtulać big_smile.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Co zrobić?

Będę okrutna, ale ten facet od początku autorki nie traktował poważnie.

Skoro jedyne co go interesowało to obiad na stole i seks codziennie to tylko do tego celu wprowadził swoją kobietę pod własny dach.
I do tego ma służyć. Plus ma siedzieć cicho lub mu przytakiwać z samego tytułu, że doznała łaski mieszkania u niego bez kosztów wynajmu.
Popatrz na to logicznie, ten facet nie chciał wyjść nawet na głupi spacer z tobą. Czy facetowi, który kocha lub chociażby zależy na dziewczynie miałby na takie wyjścia wywalone? I to na początku związku, gdy jeszcze powinny latać motyle srając tęczą skoro połączyła was taka chemia xD

Dla niego seks to sposób na rozładowanie emocji i stresu w pracy stąd to napieranie na stosunki nawet podczas infekcji.
Jego reakcja na twoją odmowę już dużo mi mówi - po to tu jesteś by dać mu dupy. Jak nie to zryję ci banię jak to ex była lepsza.
I nie wybaczyłabym facetowi, gdyby zaczął mnie na głos porównywać do swojej byłej w kwestii łóżka. Serio, nikt nikogo na siłę nie trzyma. Jak nie pasuje to niech to skończy. 
Ja bym na twoim miejscu czuła się wykorzystana, a ty jeszcze zastanawiasz się nad trwaniem przy nim xD
Po to by zrył ci banię jeszcze bardziej, haha.

68

Odp: Co zrobić?
Hania15 napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

W Waszym związku ma być tak, że Ty  mu rekompensujesz jego wysiłek zawodowy.

Lepiej bym tego nie podsumowała. Ja go strasznie kręciłam, no miał bzika na moim punkcie, ale wyglądało to tak, że po skończonym dniu, miał być głaskany, masowany, miał być seks i chodzenie najlepiej w rajstopach po domu zimą. Miałam być zawsze dostępna, uśmiechnięta, ciepła i kobieca, a jak coś marudziłam, bo mi nie pasowało, to siłą i kłótnia, bo on sobie nie życzy. JPRD. W w jakim związku ja żyłam. Chyba mnie zaćmiła też jego uroda, chemia, bo bardzo mi się podobał, uwielbiałam się w niego wtulać big_smile.


Ode mnie na koniec: miałaś okazję przyjrzeć się w jaki sposób jego ojciec traktuje jego matkę? Te schematy przenoszą się w jakimś stopniu na kolejne pokolenie.

69

Odp: Co zrobić?

Jego wciąż nie ma w domu, myślę, że kara i klaps dla mnie musi być solidny, skoro hrabia tak długo nie wraca z domu rodzinnego. Nie ma dla mnie uczuć, nie jestem już ważna, skończył tę wymagającą relację, jak nie ja, to będzie następna. Chyba sobie kupię popcorn i za jakiś czas sprawdzę, która znów dała się na to złapać. Choć chyba tego nie zrobię, bo jak ja kończę związki, to już nigdy się nie widzę i kontaktuję później big_smile.

70 Ostatnio edytowany przez Hania15 (2023-12-10 18:19:09)

Odp: Co zrobić?
Samba napisał/a:

Ode mnie na koniec: miałaś okazję przyjrzeć się w jaki sposób jego ojciec traktuje jego matkę? Te schematy przenoszą się w jakimś stopniu na kolejne pokolenie.

No lata za nią jak wariat, trochę taki dzieciak pantofel, a ona ewentualnie od czasu do czasu go do siebie dopuści, ale mocno uzależniona od jego zdania. Ale mogłaby być z kimś lepszym, jej zdaniem. Od najmłodszych lat ze sobą. Ona też trzyma się jego, bo ojciec zawiódł, jest trauma. Syn lepsza wersja ojca i nowe możliwości. Maminy syneczek, z pozycją zawodową, więc ona przez to czuje się lepsza i ma większe możliwości.

71

Odp: Co zrobić?
Hania15 napisał/a:

Jego wciąż nie ma w domu, myślę, że kara i klaps dla mnie musi być solidny, skoro hrabia tak długo nie wraca z domu rodzinnego. Nie ma dla mnie uczuć, nie jestem już ważna, skończył tę wymagającą relację, jak nie ja, to będzie następna. Chyba sobie kupię popcorn i za jakiś czas sprawdzę, która znów dała się na to złapać. Choć chyba tego nie zrobię, bo jak ja kończę związki, to już nigdy się nie widzę i kontaktuję później big_smile.

Jego nie ma bo dobrze mu tam gdzie jest. Bawi się z innym gronie, tam czuje się ważny. Twoje uczucia się nie liczą. Jak przy okazji dostaniesz "lekcję" to dla niego tylko lepiej.

72

Odp: Co zrobić?
Hania15 napisał/a:
Samba napisał/a:

Ode mnie na koniec: miałaś okazję przyjrzeć się w jaki sposób jego ojciec traktuje jego matkę? Te schematy przenoszą się w jakimś stopniu na kolejne pokolenie.

No lata za nią jak wariat, trochę taki dzieciak pantofel, a ona ewentualnie od czasu do czasu go do siebie dopuści, ale mocno uzależniona od jego zdania. Ale mogłaby być z kimś lepszym, jej zdaniem. Od najmłodszych lat ze sobą. Ona też trzyma się jego, bo ojciec zawiódł, jest trauma. Syn lepsza wersja ojca i nowe możliwości. Maminy syneczek, z pozycją zawodową, więc ona przez to czuje się lepsza i ma większe możliwości.


Czyli matka równa w dół, Ty starasz się równać w górę. A trzeba równać w dół. Na przyszłość, jeśli miałoby Wam razem coś wyjść - też go "nie dopuszczaj" za bardzo. smile
Jeśli możesz teraz, to wyjdź sobie ad hoc do kina lub kawiarni, może gdy wróci zdziwi się dodatkowo. Powodzenia.

73

Odp: Co zrobić?
Agnes76 napisał/a:

Jego nie ma bo dobrze mu tam gdzie jest. Bawi się z innym gronie, tam czuje się ważny. Twoje uczucia się nie liczą. Jak przy okazji dostaniesz "lekcję" to dla niego tylko lepiej.

Dzięki.

74

Odp: Co zrobić?
Samba napisał/a:

Czyli matka równa w dół, Ty starasz się równać w górę. A trzeba równać w dół. Na przyszłość, jeśli miałoby Wam razem coś wyjść - też go "nie dopuszczaj" za bardzo. smile
Jeśli możesz teraz, to wyjdź sobie ad hoc do kina lub kawiarni, może gdy wróci zdziwi się dodatkowo. Powodzenia.

Matka niech się ogarnie, bo to stary koń już jest. Na razie muszę znaleźć siłę, aby to u siebie, wewnętrznie zakończyć, odkochać się. Byłam już dziś na mieście. Teraz relaks, a później szykowanie się do zamknięcia dnia, bo jutro poniedziałek i trzeba iść do pracy. Dzięki.

75

Odp: Co zrobić?
Hania15 napisał/a:
Samba napisał/a:

Czyli matka równa w dół, Ty starasz się równać w górę. A trzeba równać w dół. Na przyszłość, jeśli miałoby Wam razem coś wyjść - też go "nie dopuszczaj" za bardzo. smile
Jeśli możesz teraz, to wyjdź sobie ad hoc do kina lub kawiarni, może gdy wróci zdziwi się dodatkowo. Powodzenia.

Matka niech się ogarnie, bo to stary koń już jest. Na razie muszę znaleźć siłę, aby to u siebie, wewnętrznie zakończyć, odkochać się. Byłam już dziś na mieście. Teraz relaks, a później szykowanie się do zamknięcia dnia, bo jutro poniedziałek i trzeba iść do pracy. Dzięki.

Matka się nie zmieni, wychowała sobie maminsynka.

76 Ostatnio edytowany przez Farmer (2023-12-10 18:57:12)

Odp: Co zrobić?
Hania15 napisał/a:

Nie no spoko, na pewno mam problem z moją wysoką reaktywnoscią, ale to też jest spowodowane tym, że czasami bywam przeciążona.

border? smile

77

Odp: Co zrobić?
Farmer napisał/a:
Hania15 napisał/a:

Nie no spoko, na pewno mam problem z moją wysoką reaktywnoscią, ale to też jest spowodowane tym, że czasami bywam przeciążona.

border? smile

Nie  border tylko reakcja na manipulację i wpędzanie w poczucie winy.
Organizm czuje gdy jesteś traktowany niesprawiedliwie i buntuje się w poczuciu krzywdy.

78

Odp: Co zrobić?
Agnes76 napisał/a:
Farmer napisał/a:
Hania15 napisał/a:

Nie no spoko, na pewno mam problem z moją wysoką reaktywnoscią, ale to też jest spowodowane tym, że czasami bywam przeciążona.

border? smile

Nie  border tylko reakcja na manipulację i wpędzanie w poczucie winy.

Wiem, że nie border, bo nie ma wszystkich objawów, ale niektóre się pojawiły.

Wystarczy tylko bliżej przyjrzeć się co Hania napisała o sobie.

79 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-12-10 19:45:30)

Odp: Co zrobić?
Farmer napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
Farmer napisał/a:

border? smile

Nie  border tylko reakcja na manipulację i wpędzanie w poczucie winy.

Wiem, że nie border, bo nie ma wszystkich objawów, ale niektóre się pojawiły.

Wystarczy tylko bliżej przyjrzeć się co Hania napisała o sobie.

Ale co masz na mysli?
Uważasz, że każdy człowiek reagujący emocjonalnie na niekomfortową sytuacje to border?
Że tylko ludzie melancholijni albo flegmatyczni są normalni, a tacy szybko reagujący już nie?
To pomyśl jacy ludzie powinni pracować na stanowiskach wymagających szybkich i zdecydowanych reakcji, ludzie dowodzący grupą w warunkach zagrożenia życia, pracownicy akcji ratunkowych itp. Czy ich szybkość reakcji i zdecydowanie też określisz mianem border?

80

Odp: Co zrobić?

To jest uzależnienie od toksyka, ewentualnie desperacja ze względu na wiek autorki.

A nie jakiś tam border.

Będzie na niego czekała, bo przecież kocha i pewnie nikogo więcej nie znajdzie. Także lepszy mentalny dzieciak niż samotność ze stadem kotów.
Więc mu ulegnie i będzie się dostosowywać. smile

Straszna lipa być w związku, gdzie uczucie jest tylko jednostronne.

81

Odp: Co zrobić?
Agnes76 napisał/a:

Ale co masz na mysli?

Wzięła sobie młodszego. Imponuje jej jego status i kariera.
Próbowała go zmienić.

To ona walczy o dominację, jest impulsywna i emocjonalna, taki władczy duch artystyczny.
Miała kilka związków i żaden nie wypalił.

Narzeka na to, że on nic nie planuje, nie wychodzą, skąpi.
Nie napisała ile daje na wspólne mieszkanie, czy zaprasza go na wyjścia i płaci.
Może dlatego, że oczekuje być utrzymywaną, obsypywaną kosztownymi prezentami (perfumy, torebki itp.)?

Bycie księżniczką w pewnym wieku już nie przystoi.

82

Odp: Co zrobić?
Farmer napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Ale co masz na mysli?

Wzięła sobie młodszego. Imponuje jej jego status i kariera.
Próbowała go zmienić.

To ona walczy o dominację, jest impulsywna i emocjonalna, taki władczy duch artystyczny.
Miała kilka związków i żaden nie wypalił.

Narzeka na to, że on nic nie planuje, nie wychodzą, skąpi.
Nie napisała ile daje na wspólne mieszkanie, czy zaprasza go na wyjścia i płaci.
Może dlatego, że oczekuje być utrzymywaną, obsypywaną kosztownymi prezentami (perfumy, torebki itp.)?

Bycie księżniczką w pewnym wieku już nie przystoi.

W jakim wieku nie przystoi? A w jakim przystoi?.

83

Odp: Co zrobić?
Farmer napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Ale co masz na mysli?

Wzięła sobie młodszego. Imponuje jej jego status i kariera.
Próbowała go zmienić.

To ona walczy o dominację, jest impulsywna i emocjonalna, taki władczy duch artystyczny.
Miała kilka związków i żaden nie wypalił.

Narzeka na to, że on nic nie planuje, nie wychodzą, skąpi.
Nie napisała ile daje na wspólne mieszkanie, czy zaprasza go na wyjścia i płaci.
Może dlatego, że oczekuje być utrzymywaną, obsypywaną kosztownymi prezentami (perfumy, torebki itp.)?

Bycie księżniczką w pewnym wieku już nie przystoi.

Tak mi się skojarzyło. Jako dziecko mieliśmy sąsiada, starego kawalera-dziwaka.
Nie ożenił się, bo by musiał kupować żonie pończochy.

Może dlatego się rozstają bo dziewczyna nie chce spędzić życia na kanapie przed TV?
Znam takie pary. Serio. Kasy jak lodu a w życiu na wczasach nie byli, nie wspominając zagranicznej wycieczki, bo na wsi u rodziny taniej można wakacje spędzić. Kino czy teatr są dla nich równie egzotyczne jak  Wielki Kanion - i równie często tam bywają.
Za to często zmienia się samochody, bo prestiż wśród znajomych jest najważniejszy.
Ja nie mam nic do cudzego życia, tylko trzeba się tak dobrać aby to obojgu pasowało.

Mnie tam ribka jak ludzie żyją. Każdemu według potrzeb.
Jak dla kogoś kupno torebki czy perfum stanowi problem to chyba cienko przędzie, bo to rzeczy codziennego użytku. Żeby to nazywać kosztownymi prezentami, hmmm...

Może oczekuje być utrzymywaną a może nie? Może to on chce darmowej obsługi rozliczając się co do grosza za zakupy?
Znałam takie małżeństwo , co dzieliło koszty zakupów spożywczych na pół, tylko pan zapomniał, że zjada 3 razy więcej od żony, w dodatku używa masę napoi czy sosów, których ona nie tyka. Tak naprawdę dopłacała jeszcze do jego jedzenia  hahahahaaa

84

Odp: Co zrobić?
Agnes76 napisał/a:
Farmer napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Ale co masz na mysli?

Wzięła sobie młodszego. Imponuje jej jego status i kariera.
Próbowała go zmienić.

To ona walczy o dominację, jest impulsywna i emocjonalna, taki władczy duch artystyczny.
Miała kilka związków i żaden nie wypalił.

Narzeka na to, że on nic nie planuje, nie wychodzą, skąpi.
Nie napisała ile daje na wspólne mieszkanie, czy zaprasza go na wyjścia i płaci.
Może dlatego, że oczekuje być utrzymywaną, obsypywaną kosztownymi prezentami (perfumy, torebki itp.)?

Bycie księżniczką w pewnym wieku już nie przystoi.

Tak mi się skojarzyło. Jako dziecko mieliśmy sąsiada, starego kawalera-dziwaka.
Nie ożenił się, bo by musiał kupować żonie pończochy.

Może dlatego się rozstają bo dziewczyna nie chce spędzić życia na kanapie przed TV?
Znam takie pary. Serio. Kasy jak lodu a w życiu na wczasach nie byli, nie wspominając zagranicznej wycieczki, bo na wsi u rodziny taniej można wakacje spędzić. Kino czy teatr są dla nich równie egzotyczne jak  Wielki Kanion - i równie często tam bywają.
Za to często zmienia się samochody, bo prestiż wśród znajomych jest najważniejszy.
Ja nie mam nic do cudzego życia, tylko trzeba się tak dobrać aby to obojgu pasowało.

Mnie tam ribka jak ludzie żyją. Każdemu według potrzeb.
Jak dla kogoś kupno torebki czy perfum stanowi problem to chyba cienko przędzie, bo to rzeczy codziennego użytku. Żeby to nazywać kosztownymi prezentami, hmmm...

Może oczekuje być utrzymywaną a może nie? Może to on chce darmowej obsługi rozliczając się co do grosza za zakupy?
Znałam takie małżeństwo , co dzieliło koszty zakupów spożywczych na pół, tylko pan zapomniał, że zjada 3 razy więcej od żony, w dodatku używa masę napoi czy sosów, których ona nie tyka. Tak naprawdę dopłacała jeszcze do jego jedzenia  hahahahaaa

Nudne takie zycie.

85

Odp: Co zrobić?

Jak tak czytam, to mam wrażenie, że czytam o swoim byłym. Też siedzieliśmy w domu, też na wszystkimi oszczędzał, a potem okazało się że ma takie długi, że nie wypłaci się do końca życia, które ukrywał. Nigdzie nie chciał wychdozić. Nigdy nie widział winy u siebie, ale u innych zawsze. Ogólnie to taki człowiek się już nie zmieni, więc możesz spróbować w tym tkwić i zająć się sobą. Przestać poświęcać mu swoje myśli i czas i zobacz, co wtedy się stanie. Chcesz pojechać na wycieczkę, pójść na spacer? Idź bez niego. Daj sobie najlepszy czas w życiu i zobacz, co się stanie. Jeśli się rozpadnie, to myślę, że tylko po to, żebyś mogła zrobić sobie w życiu miejsce na kogoś bardziej odpowiedniego.

86

Odp: Co zrobić?

W pierwszym roku powinna być sielanka, a tu różowe okulary bardzo szybko spadły- może okazało się, że do siebie nie pasujecie, w łóżku było fajnie ale w innych aspektach tzw. niezgodność charakterów. Można się docierać, ale z tego co piszesz to długoterminowo by to generowało dużo konfliktów, afer, żali i niedogadanych spraw.

87 Ostatnio edytowany przez Hania15 (2024-01-22 21:15:42)

Odp: Co zrobić?

Hej, daję znać, co u mnie. Otóż po tamtej kłótni pogodziliśmy się i doszliśmy do porozumienia, choć ja już wtedy byłam gotowa się wyprowadzić. Święta i nowy rok spędziliśmy w rodzinnej i dobrej atmosferze. Uczucia odżyły, było lepiej niż kiedyś. Ten okres skończył się w połowie stycznia. Zaszły nowe okoliczności, które wpłynęły znacząco na nasze życie, mój partner uznał, że nie trzeba mi za wiele tłumaczyć, po jakimś czasie zamiatania tematów pod dywan, doszło do niezłej zwary i tak dziś, zakończyliśmy związek. Mój partner w końcu był gotowy na rozmowę i w bardzo elegancki sposób poprosił mnie o znalezienie nowego lokum. Zaakceptowałam sytuację, nie było już mowy, aby dyskutować o nas. Każdemu chyba jest przykro. Nie rozstajemy się, bo się nie kochamy, tylko dlatego, że zbyt wiele rzeczy się wydarzyło, złych, za dużo cyklicznych kłótni, szczególnie wybuchów po mojej stronie. Nie wiem jak to będzie, bo nie wyobrażam sobie życia bez niego, nie wiem jak będę mogła żyć bez niego, ale jakoś się trzymam. Chyba sama rozumiem, że sprawy już nie mogą funkcjonować pomiędzy nami, tak jak to było do tej pory. Nie było dialogu, nie mogliśmy się porozumieć w wielu kwestiach.

Nadmienię tylko jedną rzecz, partner zaskoczył mnie, bo zaproponował, że jak już będziemy mieszkać osobno i będzie wola z mojej strony, to możemy wybrać się razem do psychologa, aby pomógł nam zrozumieć co się stało, i abym zobaczyła jak moje wybuchy i niekontrolowanie emocji wyglądają i niszczą mi szczególnie życie. Nie zamknął się też na komunikacje po rozstaniu, wyraził chęć pomocy w przeprowadzce. Z tym psychologiem to naprawdę mnie zaskoczył. Nie podejrzewałam go oto. Nie użył słowa terapia par, ale odczytuję to jako niezamykanie nam furtki. Nie wiem co będzie dalej, jak będę się czuć jak już zamieszkam sama, co się wydarzy, czy będą jeszcze uczucia i chęci po obu stronach, ale to chyba dobra propozycja z jego strony, prawda? Raczej taka dojrzała.

Siedzę teraz sama, podzieliliśmy strefy w mieszaniu, aby ten czas do czasu opuszczenia przeze mnie domu był w miarę znośny. Wróciłam ze spaceru, serce mi krwawi, chciałabym pobiec do niego i się w niego wtulić, choć wiem, że nie mogę. Wiem, że on też czuje podobnie. Strasznie go kocham, ale teraz nie byliśmy na tyle dojrzali, aby ten związek się udał.

Czy ktoś kiedyś przechodził podobne rozstanie, zamieszkaliście osobno, poszliście na terapię par i po jakimś czasie spróbowaliście od nowa i się udało? Czy ten, kto zaproponował ten pomysł, dalej wychodził z inicjatywą, np. po jakimś czasie wyszukał terapeutę i po zgodzie umówił spotkanie? Jak mam się teraz zachowywać?

88

Odp: Co zrobić?
Hania15 napisał/a:

Hej, daję znać, co u mnie. Otóż po tamtej kłótni pogodziliśmy się i doszliśmy do porozumienia, choć ja już wtedy byłam gotowa się wyprowadzić. Święta i nowy rok spędziliśmy w rodzinnej i dobrej atmosferze. Uczucia odżyły, było lepiej niż kiedyś. Ten okres skończył się w połowie stycznia. Zaszły nowe okoliczności, które wpłynęły znacząco na nasze życie, mój partner uznał, że nie trzeba mi za wiele tłumaczyć, po jakimś czasie zamiatania tematów pod dywan, doszło do niezłej zwary i tak dziś, zakończyliśmy związek. Mój partner w końcu był gotowy na rozmowę i w bardzo elegancki sposób poprosił mnie o znalezienie nowego lokum. Zaakceptowałam sytuację, nie było już mowy, aby dyskutować o nas. Każdemu chyba jest przykro. Nie rozstajemy się, bo się nie kochamy, tylko dlatego, że zbyt wiele rzeczy się wydarzyło, złych, za dużo cyklicznych kłótni, szczególnie wybuchów po mojej stronie. Nie wiem jak to będzie, bo nie wyobrażam sobie życia bez niego, nie wiem jak będę mogła żyć bez niego, ale jakoś się trzymam. Chyba sama rozumiem, że sprawy już nie mogą funkcjonować pomiędzy nami, tak jak to było do tej pory. Nie było dialogu, nie mogliśmy się porozumieć w wielu kwestiach.

Nadmienię tylko jedną rzecz, partner zaskoczył mnie, bo zaproponował, że jak już będziemy mieszkać osobno i będzie wola z mojej strony, to możemy wybrać się razem do psychologa, aby pomógł nam zrozumieć co się stało, i abym zobaczyła jak moje wybuchy i niekontrolowanie emocji wyglądają i niszczą mi szczególnie życie. Nie zamknął się też na komunikacje po rozstaniu, wyraził chęć pomocy w przeprowadzce. Z tym psychologiem to naprawdę mnie zaskoczył. Nie podejrzewałam go oto. Nie użył słowa terapia par, ale odczytuję to jako niezamykanie nam furtki. Nie wiem co będzie dalej, jak będę się czuć jak już zamieszkam sama, co się wydarzy, czy będą jeszcze uczucia i chęci po obu stronach, ale to chyba dobra propozycja z jego strony, prawda? Raczej taka dojrzała.

Siedzę teraz sama, podzieliliśmy strefy w mieszaniu, aby ten czas do czasu opuszczenia przeze mnie domu był w miarę znośny. Wróciłam ze spaceru, serce mi krwawi, chciałabym pobiec do niego i się w niego wtulić, choć wiem, że nie mogę. Wiem, że on też czuje podobnie. Strasznie go kocham, ale teraz nie byliśmy na tyle dojrzali, aby ten związek się udał.

Czy ktoś kiedyś przechodził podobne rozstanie, zamieszkaliście osobno, poszliście na terapię par i po jakimś czasie spróbowaliście od nowa i się udało? Czy ten, kto zaproponował ten pomysł, dalej wychodził z inicjatywą, np. po jakimś czasie wyszukał terapeutę i po zgodzie umówił spotkanie? Jak mam się teraz zachowywać?

Gdybym miala postawic sie w jego butach to nie byloby to absolutnie niezamykanie wam furtki, tylko bym chciala pojsc do psychologa zeby wylapac czy sa jakies wzorce zachowan histeryczek, jak i swoje. Oraz doweidziec sie dlaczego sie w taka relacje wplatalam i to skorygowac. Zebym na przyszlosc nie wpakowala sie znowu w zwiazek z histeryczka co bedzie mi wybuchac i nie bedzie potrafila sie kontrolowac. Dla nie taki zwiazek to bylby koszmar i staralabym sie ze wszystkich sil zminimalizowac prawdopodobienstwo wplatania sie w cos takiego drugi raz.

Ogolnie to on ma cierpliwosc. Ja nie mam tyle cierpliwosci co ten facet i jakbys na mnie zaczela drzec jape, to bym ci wyjebala mandzur za drzwi.

89 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-01-22 21:53:06)

Odp: Co zrobić?

Zerwij definitywnie kontakt, żadna terapia nie pomoże w ew. powrocie do relacji. Sama kieruj swoim życiem, bo on nawet by chciał po rozstaniu. Sama też potrafisz znaleźć psychologa. On niech szuka dla siebie, bo też powinien mieć terapię.
Nie pasowaliscie do siebie, czas się odciąć i zacząć życie od nowa bez niego.

90 Ostatnio edytowany przez Hania15 (2024-01-22 22:44:18)

Odp: Co zrobić?
wieka napisał/a:

Zerwij definitywnie kontakt, żadna terapia nie pomoże w ew. powrocie do relacji. Sama kieruj swoim życiem, bo on nawet by chciał po rozstaniu. Sama też potrafisz znaleźć psychologa. On niech szuka dla siebie, bo też powinien mieć terapię.
Nie pasowaliscie do siebie, czas się odciąć i zacząć życie od nowa bez niego.

Trochę mam zamiar tak zrobić. Po wyprowadzce zniknąć na dłuższy czas. Mam też zamiar chodzić na terapię indywidualną, chyba już czas. Powinnam była ją odświeżyć już dawno. Umówiłam się już na pierwsze spotkanie. Dodatkowo, mam zamiar trochę przemeblować w moim życiu, tak czuję, że chcę zmian i skupienia się na sobie.

Co do jego propozycji pójścia razem do psychologa, to odebrałam to tak, że specjalista miałby nam pomóc zobrazować i ocenić co się wydarzyło między nami i pokazać mi, co się ze mną dzieje, jak zalewają mnie emocje. Nie użył terminu, terapia par, ale chyba nikt o zdrowych zmysłach, kto nie chce znać już osoby, z którą się rozstaje, nie chce z nią jeszcze chodzić do psychologa. Ja bym nie chciała, jemu zresztą nie łatwo przychodzi wydawanie kasy na niepotrzebne sprawy, więc tym bardziej. Ja nie pamiętam połowy tego, co on mówił, bo był dla nie to tak duży stres, ale nie padły tam słowa, że to definitywny koniec, nie znamy się, ucinamy kontakt, tylko, że dalej już tak nie pojedziemy, musimy się odseparować, i ten etap zamykamy. Ale tak, znamienne jest to, że nie mówił, że spróbujmy terapii razem, aby to ratować, może tylko w innych warunkach, jak już się emocjonalnie zdystansujemy i podleczymy. Ja myślę, że do niego niedługo trafi, że wskazywanie palcem tylko mojej winy, jest w połowie nie trafione.

91

Odp: Co zrobić?
Hania15 napisał/a:
wieka napisał/a:

Zerwij definitywnie kontakt, żadna terapia nie pomoże w ew. powrocie do relacji. Sama kieruj swoim życiem, bo on nawet by chciał po rozstaniu. Sama też potrafisz znaleźć psychologa. On niech szuka dla siebie, bo też powinien mieć terapię.
Nie pasowaliscie do siebie, czas się odciąć i zacząć życie od nowa bez niego.

Trochę mam zamiar tak zrobić. Po wyprowadzce zniknąć na dłuższy czas. Mam też zamiar chodzić na terapię indywidualną, chyba już czas. Powinnam była ją odświeżyć już dawno. Umówiłam się już na pierwsze spotkanie. Dodatkowo, mam zamiar trochę przemeblować w moim życiu, tak czuję, że chcę zmian i skupienia się na sobie.

Co do jego propozycji pójścia razem do psychologa, to odebrałam to tak, że specjalista miałby nam pomóc zobrazować i ocenić co się wydarzyło między nami i pokazać mi, co się ze mną dzieje, jak zalewają mnie emocje. Nie użył terminu, terapia par, ale chyba nikt o zdrowych zmysłach, kto nie chce znać już osoby, z którą się rozstaje, nie chce z nią jeszcze chodzić do psychologa. Ja bym nie chciała, jemu zresztą nie łatwo przychodzi wydawanie kasy na niepotrzebne sprawy, więc tym bardziej. Ja nie pamiętam połowy tego, co on mówił, bo był dla nie to tak duży stres, ale nie padły tam słowa, że to definitywny koniec, nie znamy się, ucinamy kontakt, tylko, że dalej już tak nie pojedziemy, musimy się odseparować, i ten etap zamykamy. Ale tak, znamienne jest to, że nie mówił, że spróbujmy terapii razem, aby to ratować, może tylko w innych warunkach, jak już się emocjonalnie zdystansujemy i podleczymy. Ja myślę, że do niego niedługo trafi, że wskazywanie palcem tylko mojej winy, jest w połowie nie trafione.

Może chce Ci udowodnić, że to tylko Twoja wina, nie daj się wciągać w jego gierki. On nie na zamiaru nic u siebie zmieniać, tylko chce  zmienić Ciebie, ale tak się nie da.

92 Ostatnio edytowany przez Teufel (2024-01-23 18:14:58)

Odp: Co zrobić?

Haniu, odpuść sobie to wszystko. Trochę poboli i przyjdzie taki moment, że całkiem inaczej spojrzysz na to wszystko. I jeszcze jedno, nie pokazuj i nie informuj go gdzie się wyprowadzisz. Jak nie będziesz się z nim widywać będzie mniej bolało.

Posty [ 66 do 92 z 92 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024