Magda2929 napisał/a:Asia2006? napisał/a:Magda2929 nie wygarniaj mu, nie warto. Nie zniżaj się do jego poziomu to pierwsze, a drugie da Ci to chwilową ulgę. Potem emocje odejdą, a zachowanie zostanie. Ja tak zrobiłam, wygarnęłam mu jego stos kłamstw. Nazwałam po imieniu. I co ? Dziś żałuję, że zniżyłam się do jego poziomu. Żałuję, że dałam się ponieść emocjom przez takiego człowieka jak on. W zasadzie przez jego zachowanie. Każdy mi tu pisał, że ludzie mogą nas upokorzyć, ale po co robić to sobie samemu i to prawda. Tymczasem możesz brać coś ziołowego na uspokojenie. Starać się być zajętą czymś, nie idealizować go w głowie, myśleć odrobinę zadaniowo, podjąć jakaś aktywność fizyczną, choćby w domu jakiś fitness, taniec, cokolwiek, dbaj żeby się wysypiać i jeść i uwierz, że wszystko (nawet to co najgorsze) dzieje się po coś. Wszystko ma swoją przyczynę, którą być może każdy z nas, kto przeszedł przez ten ból pozna, czego każdemu z nas życzę. Odzywaj się czasem. Rozmowa to znacząca forma samopomocy
Hej Asiu , naprawdę żałujesz ze mu wygarnęłaś? Ja czuje czasem ze wybuchnę bo nie mam gdzie wyładować emocji. Czyli to nie pomaga ? Co Tobie najbardziej pomogło ? Mam pełno zajęć , w pracy dużo się ruszam i z synem tez spędzam czas aktywnie. Dlatego najbardziej lubię walnąc się na kanapę z książka najchętniej :-) ale obecnie kanapa to mój wrog bo zaczynam analizować , wieczory są szczególnie ciężkie . Nie potrafię się skupić . Moim zadaniem jest przetrwać do końca roku , on wyjeżdża po nowym roku i przynajmniej nie będę się stresować ze go gdzieś spotkam przypadkiem .
Madziu, każdy musi znaleźć swój sposób na odstresowanie się, na pozbycie się negatywnej energii. Czy żałuję, że mu wygarnełam ? Trochę tak, nie w sensie samego wygarniecia ponieważ w 100 procentach zasłużył sobie na to, ale żal mi siebie, że znizylam się do poziomu tego człowieka i poniekąd reprezentowałam sobą to, co on reprezentuje sobą do dziś dnia. Mogłam po prostu zachować twarz. Najbardziej żal mi siebie też pod kątem straconego zdrowia, które poświęciłam tak jak Ty teraz na ból i cierpienie. Jeśli jest Ci źle, czujesz, że zaraz wybuchniesz, że Twoje emocje osiągnęły apogeum to spróbuj pojechać gdzieś w odludne miejsce, gdzieś, gdzie będziesz mieć pewność, że jesteś sama i wykrzycz dosłownie to z siebie. Używaj słów jakich chcesz, niecenzuralnych też, mogą być personalnie tutaj jest dowolność, możesz improwizować. ja słuchałam muzyki, jeśli to mi nie pomagało brałam rower i porządnie się męczyłam na nim, np wjeżdżałam pod solidną górkę gdzie normalnie na pewno bym jechała wolniej, albo bym zeszła i prowadziła rower to była dla mnie forma mówiąc kolokwialnie 'wyżycia' się. Spacer i kontakt z naturą, lubiłam nienaturalnie długo siedzieć na ławce i obserwować życie. Wciąż to lubię. Jeśli już walniesz się na kanapę, ja też tak potrafiłam i wtedy najczęściej pojawiały się łzy, zresztą te irracjonalne zrywy mam do dziś, pisz listy do niego, o co masz żal, co chciałabyś, aby zrobił inaczej. Przyrządź listę jego wad, na pewno jakieś ma. W gorszych momentach sięgaj po nią. Zrób dziennik wdzięczności, zapisz to, co uważasz, że jest warte docenienia. My często tak bardzo przyzwyczajamy się do naszej codzienności, że przestajemy zauważać, że naszym najcenniejszym skarbem, za który codziennie możemy być wdzięczni jesteśmy my sami, nasze zdrowie, sprawność fizyczna, intelektualna, psychiczna. Samodzielność, dach nad głowa, praca, zdrowie i prawidłowy rozwój naszych dzieci, oraz to, że mamy co jeść. Nie każdy jest uposażony w to, co my mamy na codzień. Więc lista rzeczy za co jesteś wdzięczna powinna być długa. Poza tym na początek staraj się omijać wasze wspólne miejsca, wspólne aktywności, filmy. Schowaj jego rzeczy, zdjęcia spal. Prezenty ja zatrzymałam, ale w nich nie chodzę. Powoli przestają mi się kojarzyć z jego osobą. Minie trochę czasu zanim staniesz na nogi. Jeśli czujesz, że jest Ci ciężko to poszukaj kogoś, kto Ci pomoże z zewnątrz. Ale z tego co czytam jesteś silną kobietą, która niejedną przeszkodę w życiu pokonałaś. To też jest powód do wdzięczności, do docenienia siebie.