Witam serdecznie,
jestem z dziewczyną prawie 2 lata. W 1 roku było idealnie, 0 kłótni kochaliśmy się oboje bardzo. Problemy zaczęły się w lato tamtego roku gdy poznałem można powiedzieć 2 stronę medalu mojej dziewczyny, otóż odkryłem że lubi sobie wypić. Ja przyjeżdżałem z pracy, umyłem się i jechałem od razu do dziewczyny żeby się z nią spotkać, mogłem się dla niej poświęcić w 100%, zresztą nadal mogę. Z kolegami nawet się nie spotykałem bo dzień w dzień byłem u niej, tak przez rok czasu ! Dodam że jej rodzice nie ukrywam lubią sobie również wypić. Często gdy przyjeżdżałem spotykaliśmy się z jej znajomymi i od razu było piwko, dwa ewentualnie cztery... Prosiłem ją na litość, dlaczego nie możesz napić się tylko w weekend ? ale nic z tych moich trosk.
W dodatku chorobliwa zazdrość, ale tutaj z mojej strony tak samo, widocznie nie ufaliśmy sobie w 100%. Po lecie nadszedł czas gdzie robiło się zimno, więc mogłem odetchnąć od stresu i ciągłego proszenia, kłótni.
I na tą chwilę kłócimy się o byle co, o drobnostki małe i każde spotkanie które ma nas pojednać kończy się kolejną kłótnią. Ostatnio daliśmy sobie spokój spotykania na tydzień, ja pojechałem na dyskotekę a ona też imprezowała na domówkach.
Bardzo ją kocham, ale ciągle dręczy mnie to że po ślubie mogę mieć z nią problemy, ma bardzo ciężki charakter. I do tego ten zapęd do %.
O zerwaniu myślałem bardzo dużo razy, ale teraz co nie widziałem się z nią tydzień to bardzo tęskniłęm za nią. Od kolegów (moich) odłączyłęm się całkowicie bo miałą za złę to że się z nimi spotykam.
Proszę was o pomoc czy ma to jeszcze jakiś sens ? Kocham ją a jednocześnie myślę czy nie lepiej byłoby zerwać, ale czuję że mógłbym tego nie znieść (zerwania)