Czy 36 letnie kobiety na tym forum są potępiane za to że chcą założyć rodzinę z niedawno poznamy mezczyzną, że mówią mu o dziecku?
Nie, bo gdyby on miał 40 lat, nie było by problemu.
Czy problem jest w różnicy wieku jako takiej?
Nie, bo gdyby on miał 36 a ona 25 to by nie było żadnego problemu.
Więc problem jest w tym , że ciągle w głowach jest patriarchat : mężczyzna ma prawo mieć młodszą partnerkę A kobiecie się tego zabrania.
A ponieważ to nie z Kaszpirem czy innymi Panami będziesz w związku rozmawiaj ze swoim chłopakiem nie z nami.
Ale niech to nie będzie głównym tematem waszych początków, nie zatruwaj tego
Jeśli uważasz że jest warto, to zamieszkaj z nim, zaryzykuj te rok "stracony" by zobaczyć czy do siebie pasujecie. A potem zobaczysz co dalej.
Więc przestań traktować swój związek jako jakiś specjalnie kulawy, którym trzeba kierować, bo żadnemu 36 latkowi w związku z 25 latką nie przyszloby to nawet do głowy.
131 2023-11-15 22:12:03 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-11-15 22:15:39)
rossanka napisał/a:Farmer napisał/a:Znam takie przypadki.
Dziewczyny uciekły albo do UK, albo do Holandii i nie kontaktują się matkami.A ja takie, że była pełna rodzina, dzieci chciane a w dorosłym życiu pojechały do anglii czy innej Holandii i ie kontaktują się z rodzicami.
I o czym świadcżą Twoje i moje przykłady? Jże może być różnie i zakładanie że na starość będzie się miało opiekę sprawowaną przez dzieci jest niepewne, a nawet złudne
szeptuch pisał co innego. Że jak się ma dzieci, to ma się opiekę na starośc. Blueangel też to pisała.
Czy 36 letnie kobiety na tym forum są potępiane za to że chcą założyć rodzinę z niedawno poznamy mezczyzną, że mówią mu o dziecku?
Nie, bo gdyby on miał 40 lat, nie było by problemu.
Czy problem jest w różnicy wieku jako takiej?
Nie, bo gdyby on miał 36 a ona 25 to by nie było żadnego problemu.
Więc problem jest w tym , że ciągle w głowach jest patriarchat : mężczyzna ma prawo mieć młodszą partnerkę A kobiecie się tego zabrania.
A ponieważ to nie z Kaszpirem czy innymi Panami będziesz w związku rozmawiaj ze swoim chłopakiem nie z nami.
Ale niech to nie będzie głównym tematem waszych początków, nie zatruwaj tego
Jeśli uważasz że jest warto, to zamieszkaj z nim, zaryzykuj te rok "stracony" by zobaczyć czy do siebie pasujecie. A potem zobaczysz co dalej.
Więc przestań traktować swój związek jako jakiś specjalnie kulawy, którym trzeba kierować, bo żadnemu 36 latkowi w związku z 25 latką nie przyszloby to nawet do głowy.
Sory Elu, ale gdyby przyszedł tutaj na forum 36 latek, i założył temat w którym dopytywał by sie jak kierować relacja z 25 latkom, to od razu by usłyszał w dożo mniej wybrednych słowach, aby przestał manipulować ta biedna dziewczynę.
a gdyby to tego jeszcze forumowicze przeczytali, że uprawia on sex z nia s bez zabezpieczenia, mimo że poznali ze parę miesięcy temu, licząc na (w najlepszym razie) " jakoś to będzie", marząc tak na prawdę o dziecku, a partnereke traktując po prostu jako inkubator "będzie chciała zostać to super, nie będzie chciała, tragedii nie ma, sam to dziecko wychowam", to myślę że suchej nitki by tu z niego nie pozostawiono.
Jakim cudem, ty tutaj wplotłaś patriarchat, to nie mam pojęcia.
Proszę linka
Ela210 napisał/a:Czy 36 letnie kobiety na tym forum są potępiane za to że chcą założyć rodzinę z niedawno poznamy mezczyzną, że mówią mu o dziecku?
Nie, bo gdyby on miał 40 lat, nie było by problemu.
Czy problem jest w różnicy wieku jako takiej?
Nie, bo gdyby on miał 36 a ona 25 to by nie było żadnego problemu.
Więc problem jest w tym , że ciągle w głowach jest patriarchat : mężczyzna ma prawo mieć młodszą partnerkę A kobiecie się tego zabrania.
A ponieważ to nie z Kaszpirem czy innymi Panami będziesz w związku rozmawiaj ze swoim chłopakiem nie z nami.
Ale niech to nie będzie głównym tematem waszych początków, nie zatruwaj tego
Jeśli uważasz że jest warto, to zamieszkaj z nim, zaryzykuj te rok "stracony" by zobaczyć czy do siebie pasujecie. A potem zobaczysz co dalej.
Więc przestań traktować swój związek jako jakiś specjalnie kulawy, którym trzeba kierować, bo żadnemu 36 latkowi w związku z 25 latką nie przyszloby to nawet do głowy.Sory Elu, ale gdyby przyszedł tutaj na forum 36 latek, i założył temat w którym dopytywał by sie jak kierować relacja z 25 latkom, to od razu by usłyszał w dożo mniej wybrednych słowach, aby przestał manipulować ta biedna dziewczynę.
a gdyby to tego jeszcze forumowicze przeczytali, że uprawia on sex z nia s bez zabezpieczenia, mimo że poznali ze parę miesięcy temu, licząc na (w najlepszym razie) " jakoś to będzie", marząc tak na prawdę o dziecku, a partnereke traktując po prostu jako inkubator "będzie chciała zostać to super, nie będzie chciała, tragedii nie ma, sam to dziecko wychowam", to myślę że suchej nitki by tu z niego nie pozostawiono.
Jakim cudem, ty tutaj wplotłaś patriarchat, to nie mam pojęcia.
36 latek nie założyłby takiego tematu, a to z tego powodu, ze ta 25 latka sama by na nego poleciała - juz tu były takie watki na forum. On by działał, a nie pytał się obcych lludzi na forum. Tu kobieta ma watpliwości bo jednak ona jest te 10 lat starsza. Jakby poznała meżczyznę ze wojego rocznika, watek również by nie powstał.
136 2023-11-16 19:24:24 Ostatnio edytowany przez laverna9 (2023-11-16 19:29:20)
Śledzę temat i akurat jesli chodzi o rodzinę pełna/niepełna - bardzo dużo osób się myli odnośnie tego, że pełna jest lepsza od niepełnej.
Pisze to z perspektywy osoby z patologicznej rodziny (mocne kłótnie z rękoczynami u nienawidzących siebie rodziców)
Nie chce pisać jak wygląda teraz moja psychika, napiszę tylko, że jestem mocnym zwolennikiem rozwodów i wychowywania dzieci w pojedynkę. W wieku 18 lat musiałam już uciec z domu rodzinnego
Byłabym mocno wdzięczna rodzicom, gdyby rozwiedli się jak miałam np 2 lata (nie rozwiedli się wcale...)
Autorko, nie przejmuj się ewentualną samotną ciąża i tym jak to wpłynie na psychikę dziecka. Są gorsze rzeczy, kłótnie przy małym dziecku są gorsze i bardziej obciążające jego psychikę
Szeptuch napisał/a:Ela210 napisał/a:Czy 36 letnie kobiety na tym forum są potępiane za to że chcą założyć rodzinę z niedawno poznamy mezczyzną, że mówią mu o dziecku?
Nie, bo gdyby on miał 40 lat, nie było by problemu.
Czy problem jest w różnicy wieku jako takiej?
Nie, bo gdyby on miał 36 a ona 25 to by nie było żadnego problemu.
Więc problem jest w tym , że ciągle w głowach jest patriarchat : mężczyzna ma prawo mieć młodszą partnerkę A kobiecie się tego zabrania.
A ponieważ to nie z Kaszpirem czy innymi Panami będziesz w związku rozmawiaj ze swoim chłopakiem nie z nami.
Ale niech to nie będzie głównym tematem waszych początków, nie zatruwaj tego
Jeśli uważasz że jest warto, to zamieszkaj z nim, zaryzykuj te rok "stracony" by zobaczyć czy do siebie pasujecie. A potem zobaczysz co dalej.
Więc przestań traktować swój związek jako jakiś specjalnie kulawy, którym trzeba kierować, bo żadnemu 36 latkowi w związku z 25 latką nie przyszloby to nawet do głowy.Sory Elu, ale gdyby przyszedł tutaj na forum 36 latek, i założył temat w którym dopytywał by sie jak kierować relacja z 25 latkom, to od razu by usłyszał w dożo mniej wybrednych słowach, aby przestał manipulować ta biedna dziewczynę.
a gdyby to tego jeszcze forumowicze przeczytali, że uprawia on sex z nia s bez zabezpieczenia, mimo że poznali ze parę miesięcy temu, licząc na (w najlepszym razie) " jakoś to będzie", marząc tak na prawdę o dziecku, a partnereke traktując po prostu jako inkubator "będzie chciała zostać to super, nie będzie chciała, tragedii nie ma, sam to dziecko wychowam", to myślę że suchej nitki by tu z niego nie pozostawiono.
Jakim cudem, ty tutaj wplotłaś patriarchat, to nie mam pojęcia.36 latek nie założyłby takiego tematu, a to z tego powodu, ze ta 25 latka sama by na nego poleciała - juz tu były takie watki na forum. On by działał, a nie pytał się obcych lludzi na forum. Tu kobieta ma watpliwości bo jednak ona jest te 10 lat starsza. Jakby poznała meżczyznę ze wojego rocznika, watek również by nie powstał.
Powstałby, bo miałam długi wątek prawie dekade temu o tym jak równolatel mnie dyskwalifikował jako kandydatke na prawoita partnerke. Potem jeszcze ze trzech (rownolatkow) mnie odrzucało. Jakby na to spojrzec szerzej to a facerami z (okolo) mojego rocznika zawsze byl jakis problem... glownie to ja bylam odrzucana.
Tutaj czuje sie troche niepewnie z 25latkiem... podjerzewam jakis haczyk... ale co, halo, faceci w moim wieku mnie nie chca, uwazaja za stară, a taki co moglby sobie wyrwac pòłtorej dekady młodszą modelke mnie chce? Pewnie w pierwszej kolejnosci szukalabym uszczerbku w nim... no ale naprawde jest fajny.
Piszac tutaj sama sobie to ukladam w glowie...
MagdaLena1111 napisał/a:Od razu napiszę, że przeczytałam tylko pierwszy post.
Temat wydał mi się obrzydliwy. Kobieta przychodzi na forum i pyta anonimowych, obcych ludzi, jak zmanipulować dużo młodszego od siebie faceta, bo jej zegar biologiczny tyka i chciałaby założyć rodzinę, mieć dzieci. Zawsze wydawało mi się, że związek i jego rozwój to sprawa dwóch osób, które go tworzą. W takiej relacji ludzie z sobą po prostu są, do pewnych decyzji dojrzewają, rozmawiają z sobą, dokonują wyborów.
Przecież może z czasem okazać się, że on się nie nadaje zupełnie na ojca, albo jeszcze przez dekadę nie będzie się nadawał, tak jak Ty autorko nie dążyłaś do tego wcześniej, gdy byłaś w jego wieku i przez następną dekadę swojego życia. Albo on uzna, że Ty nie jesteś dla niego odpowiednią osobą na zakładanie rodziny.Co znaczy „pokierować”? Przypałętał się „chlopaczek”, więc można go ulepić jak figurkę z plasteliny, żeby stał się tym, kim wg Ciebie być powinien?
Brrrr… faktycznie uruchomił Ci się instynkt macierzyński i chcesz „chłopaczka” wychowywać.To jeszcze dopowiedz, czego szuka taki chłopak u boku dużo starszej kobiety.
A skąd miałabym to wiedzieć? To nie on przyszedł na forum po opinie i porady.
To autorka przyszła na anonimowe forum i pyta obcych ludzi jak pokierować związkiem z chłopaczkiem, żeby go wmanewrować w rodzinkę i dzieci, bo jej zegar biologiczny tyka, gdy tymczasem sama będąc w jego wieku i przez następną dekadę sama nie miała tego typu dążeń.
Tamiraa napisał/a:MagdaLena1111 napisał/a:Od razu napiszę, że przeczytałam tylko pierwszy post.
Temat wydał mi się obrzydliwy. Kobieta przychodzi na forum i pyta anonimowych, obcych ludzi, jak zmanipulować dużo młodszego od siebie faceta, bo jej zegar biologiczny tyka i chciałaby założyć rodzinę, mieć dzieci. Zawsze wydawało mi się, że związek i jego rozwój to sprawa dwóch osób, które go tworzą. W takiej relacji ludzie z sobą po prostu są, do pewnych decyzji dojrzewają, rozmawiają z sobą, dokonują wyborów.
Przecież może z czasem okazać się, że on się nie nadaje zupełnie na ojca, albo jeszcze przez dekadę nie będzie się nadawał, tak jak Ty autorko nie dążyłaś do tego wcześniej, gdy byłaś w jego wieku i przez następną dekadę swojego życia. Albo on uzna, że Ty nie jesteś dla niego odpowiednią osobą na zakładanie rodziny.Co znaczy „pokierować”? Przypałętał się „chlopaczek”, więc można go ulepić jak figurkę z plasteliny, żeby stał się tym, kim wg Ciebie być powinien?
Brrrr… faktycznie uruchomił Ci się instynkt macierzyński i chcesz „chłopaczka” wychowywać.To jeszcze dopowiedz, czego szuka taki chłopak u boku dużo starszej kobiety.
A skąd miałabym to wiedzieć? To nie on przyszedł na forum po opinie i porady.
To autorka przyszła na anonimowe forum i pyta obcych ludzi jak pokierować związkiem z chłopaczkiem, żeby go wmanewrować w rodzinkę i dzieci, bo jej zegar biologiczny tyka, gdy tymczasem sama będąc w jego wieku i przez następną dekadę sama nie miała tego typu dążeń.
Toś pocieszyła Autorkę.
Autorko, nie pytaj na forum, tu tylko kopa dostaniesz od anonimowych sfrustrowanych osób.
Twoje życie, porozmawiaj z tym 25 latkiem. A jak nie , to szukaj kogoś innego,
MagdaLena1111 napisał/a:Tamiraa napisał/a:To jeszcze dopowiedz, czego szuka taki chłopak u boku dużo starszej kobiety.
A skąd miałabym to wiedzieć? To nie on przyszedł na forum po opinie i porady.
To autorka przyszła na anonimowe forum i pyta obcych ludzi jak pokierować związkiem z chłopaczkiem, żeby go wmanewrować w rodzinkę i dzieci, bo jej zegar biologiczny tyka, gdy tymczasem sama będąc w jego wieku i przez następną dekadę sama nie miała tego typu dążeń.Toś pocieszyła Autorkę.
Autorko, nie pytaj na forum, tu tylko kopa dostaniesz od anonimowych sfrustrowanych osób.
Twoje życie, porozmawiaj z tym 25 latkiem. A jak nie , to szukaj kogoś innego,
MagdaLena1111 ma akurat pełną rację. To nie forumowicze są sfrustrowani. To zachowanie autorki jest obrzydliwe.
KIEROWAĆ - hm, to faktycznie trochę kiepsko brzmi. Kiedy to pisałam miałam bardziej koncepcję kierowania samą sobą, związkiem, jakoś tak w kierunku rodziny, niekoniecznie samym chłopakiem.
Jak bym najprościej chciała go "złapać na dziecko" to po prostu bym chciała się kochać w dni płodne, a jednak informuję go o nich i je, jak na razie, omijamy. Moim marzeniem byłoby gdyby sam tak kiedyś chciał i że uprawialibyśmy seks własnie w tym celu. No ale pewnie przyjdzie mi na to poczekać trochę... byle nie za długo.
Powiem szczerze, że generalnie to ja jestem bardzo zawiedziona ogólnie konceptem "związku", poza wielokrotnymi odrzuceniami jeszcze na wcześniejszych etapach (jak pisałam wcześniej, przez równolatków), to miałam w ostatnich latach 2 takie zupełnie nie spodziewane porzucenia (mimo zaangażowanej znajomości), poprzednie było zdradą, a to ostatnie było kompletnym szokiem i nieporozumieniem.
I właśnie takiego zaskoczenia się panicznie boję... że nagle z dnia na dzień, ta druga strona powie, że to bycie razem jest jednak bez sensu, że jednak nie. Dlatego też właśnie teraz jeśli w ogóle myślę o związku, to myślę o czymś co pozostanie, o dzieciach, o kimś kto nie odejdzie, kto będzie stanowił rodzinę.
Jeśli ten młody chłopak chce być ze mną tak po to, żeby się "hulać" bawić, wspólnie gotować obiadki... to fajnie, ale raczej nie dla mnie. Bo już dużo czasu straciłam "wyczekując" aż partner dojrzeje do założenia rodziny. Obecnie przywykłam do swojej samotności i samodzielności, raczej jest mi wygodniej gdy nie muszę myśleć o kimś drugim ani nic dla niego organizować. Krótko mówiąc "niech mi nie zawraca głowy, o ile nie ma poważnych zamiarów".
No i pewnie powiecie, że najlepiej z nim o tym bezpośrednio rozmawiać. No ale... właśnie nie chce go przestraszyć tymi moimi traumami, lękiem i wywieraniem presji... Jak mówiłam wspomniałam już, że w najbliższej przyszłości chciałabym mieć dzieci i przyjął to do wiadomości, jak na razie nie robię z tym nic ani ja, ani on.
Tak więc pewnie dobrze by było może sobie założyć jakieś ramy czasowe przedsięwzięcia... Tzn. jeśli przez kolejne 6 miesięcy nie zrobimy żadnego kroku w kierunku rodziny, to pewnie lepiej żebym zaczęła się rozglądać za kimś innym, bardziej na to nastawionym. Co rozumiem jako "krok" w kierunku rodziny:
- inicjatywę, że on chciałby mieć dziecko, nie musi być w danym momencie, ale w wyraźnej perspaktywie,
-oświadczyny
- zakup wspólnie jakiejś nieruchomości
Wiem, że to chyba jakoś tak sztucznie brzmi, takie planowanie, no ale jak mówię.... mam obawę, że będziemy się w nieskończoność tak bujać, jak to było poprzednio, a ja nagle się obudzę przy 40tym roku życia... znowu na rynku singli, z kilkoma zmarszaczkami więcej.
142 2023-11-24 00:10:26 Ostatnio edytowany przez jolanka27 (2023-11-24 00:12:13)
Ja się po prostu boję, że stąpam po grząskim gruncie... Że on nie ma pojęcia jak to jest po takich przeżyciach jak ja miałam... Mam wrażenie, że on w ogóle w życiu miał dość lekko, że nie został nigdy jakoś bardzo odrzucony, że miał zawsze wokół siebie bliskich ludzi, dużą rodzinę, jeszcze są tematy finansowe - bo on jest z majętnej rodziny, ja całkowicie przeciwnie. Mamy zupełnie inne doświadczenia... a doświadczenia tworzą poczucie bliskości. Tak więc czasem czuję się dobrze zrozumiana, jedynie przez kogoś, kto przeszedł takie trudy, a i z trudów tych sukcesy, jak ja.
On miał o wiele łatwiej w życiu, przykłądy:
- jak potrzebował auto to mu kupili rodzice nowe (ja na swoje musiałam zapracować i dopiero przy 30tce udało się zdobyć prawie 20 letnie punto, które padło i tak po pół roku);
- jak chciał trenować to nie było zadnych problemów z zakupem sprzętu (ja musiałam zrezygnować bo po prostu nie było pieniędzy);
- jak go wywali ze studiów, to rodzina przyjęła z otwartymi ramionami do prowadzenia rodzinnego interesu (a wiedziałam, że nie ma co się pokazywać bez dyplomu, zresztą to była jedyna szansa na jakiś start w życie);
- jak stwierdził, że nie chce mieszkać z rodzicami (a mają wielki dom) to załatwili mu mieszkanie (ja oczywiście mogłam co najwyżej pozwolic sobie na wynajem dzielonego pokoju)
itd...
To oczywiście nie powinno być moim zarzutem, ale jakoś tak mnie kole... Nie mamy wspólnych doświadczeń i generalnie, przynajmniej teoretycznie, nie powinno nas ciągnąć do siebie. No ale jakoś tak się podziało. Głupio by chyba było gdybym odrzucała chłopaka bo jego rodzina ma za dużo pieniędzy, a on sam jest za młody, zbyt przystojny... No sama już nie wiem. Mam wrażenie, że po tylu niepowodzeniach dostałam od losu fajnego człowieka, który z jakiegoś dziwnego powodu chce być ze mną i boję się, że sama moimi lękami, traumami mogę sobie tą relacje zsabotować i sobie to rozwalic. Więc próbuję jakoś kierować swoimi emocjami, żeby tego nie zrobić.
Ja się po prostu boję, że stąpam po grząskim gruncie... Że on nie ma pojęcia jak to jest po takich przeżyciach jak ja miałam... Mam wrażenie, że on w ogóle w życiu miał dość lekko, że nie został nigdy jakoś bardzo odrzucony, że miał zawsze wokół siebie bliskich ludzi, dużą rodzinę, jeszcze są tematy finansowe - bo on jest z majętnej rodziny, ja całkowicie przeciwnie. Mamy zupełnie inne doświadczenia... a doświadczenia tworzą poczucie bliskości. Tak więc czasem czuję się dobrze zrozumiana, jedynie przez kogoś, kto przeszedł takie trudy, a i z trudów tych sukcesy, jak ja.
On miał o wiele łatwiej w życiu, przykłądy:
- jak potrzebował auto to mu kupili rodzice nowe (ja na swoje musiałam zapracować i dopiero przy 30tce udało się zdobyć prawie 20 letnie punto, które padło i tak po pół roku);
- jak chciał trenować to nie było zadnych problemów z zakupem sprzętu (ja musiałam zrezygnować bo po prostu nie było pieniędzy);
- jak go wywali ze studiów, to rodzina przyjęła z otwartymi ramionami do prowadzenia rodzinnego interesu (a wiedziałam, że nie ma co się pokazywać bez dyplomu, zresztą to była jedyna szansa na jakiś start w życie);
- jak stwierdził, że nie chce mieszkać z rodzicami (a mają wielki dom) to załatwili mu mieszkanie (ja oczywiście mogłam co najwyżej pozwolic sobie na wynajem dzielonego pokoju)
itd...To oczywiście nie powinno być moim zarzutem, ale jakoś tak mnie kole... Nie mamy wspólnych doświadczeń i generalnie, przynajmniej teoretycznie, nie powinno nas ciągnąć do siebie. No ale jakoś tak się podziało. Głupio by chyba było gdybym odrzucała chłopaka bo jego rodzina ma za dużo pieniędzy, a on sam jest za młody, zbyt przystojny... No sama już nie wiem. Mam wrażenie, że po tylu niepowodzeniach dostałam od losu fajnego człowieka, który z jakiegoś dziwnego powodu chce być ze mną i boję się, że sama moimi lękami, traumami mogę sobie tą relacje zsabotować i sobie to rozwalic. Więc próbuję jakoś kierować swoimi emocjami, żeby tego nie zrobić.
Czas pokaże, ale jesteście na innym etapie życia, słuszne masz obawy, teraz głównie łączy was namiętność.
Jak opadną różowe okulary, to porozmawiaj, czy i jak widzi waszą przyszłość, wtedy Ty powiesz o swoich planach, ale już konkretnie.
Że on nie ma pojęcia jak to jest po takich przeżyciach jak ja miałam...
O ile nikt ci kiepów na czole nie gasił, ani nie gwałci cie analnie butelką po dopiero co opróżnionej flaszce, to z odrzuceniem miał do czynienia praktycznie każdy. Nie jesteś wyjątkowa. Może najwyżej wyjątkowo zdesperowana, ale to wszystko.
Mam wrażenie, że po tylu niepowodzeniach dostałam od losu fajnego człowieka, który z jakiegoś dziwnego powodu chce być ze mną
Tak z opisu trochę wynika, że chłoptaś ma chyba Edyp na drugie.
Jak bym najprościej chciała go "złapać na dziecko" to po prostu bym chciała się kochać w dni płodne, a jednak informuję go o nich i je, jak na razie, omijamy. Moim marzeniem byłoby gdyby sam tak kiedyś chciał i że uprawialibyśmy seks własnie w tym celu. No ale pewnie przyjdzie mi na to poczekać trochę... byle nie za długo.
trafne podsumowanie twoich działań i bardzo dojrzałe (to oczywiście ironia)
jolanka27 napisał/a:Jak bym najprościej chciała go "złapać na dziecko" to po prostu bym chciała się kochać w dni płodne, a jednak informuję go o nich i je, jak na razie, omijamy. Moim marzeniem byłoby gdyby sam tak kiedyś chciał i że uprawialibyśmy seks własnie w tym celu. No ale pewnie przyjdzie mi na to poczekać trochę... byle nie za długo.
trafne podsumowanie twoich działań i bardzo dojrzałe (to oczywiście ironia)
Tu akurat dobrze pisze. Nie czepiaj się jej.
Farmer napisał/a:jolanka27 napisał/a:Jak bym najprościej chciała go "złapać na dziecko" to po prostu bym chciała się kochać w dni płodne, a jednak informuję go o nich i je, jak na razie, omijamy. Moim marzeniem byłoby gdyby sam tak kiedyś chciał i że uprawialibyśmy seks własnie w tym celu. No ale pewnie przyjdzie mi na to poczekać trochę... byle nie za długo.
trafne podsumowanie twoich działań i bardzo dojrzałe (to oczywiście ironia)
Tu akurat dobrze pisze. Nie czepiaj się jej.
Dobrze pisze prezentując postawę 'chce mieć dzidziusia to rucham bez zabezpieczeń młodzika z kompleksem mamusi, ale żeby nie było na mnie, to prowadzę kalendarzyk' ?
rossanka napisał/a:Farmer napisał/a:trafne podsumowanie twoich działań i bardzo dojrzałe (to oczywiście ironia)
Tu akurat dobrze pisze. Nie czepiaj się jej.
Dobrze pisze prezentując postawę 'chce mieć dzidziusia to rucham bez zabezpieczeń młodzika z kompleksem mamusi, ale żeby nie było na mnie, to prowadzę kalendarzyk' ?
Takich właśnie uszczypliwych, oceniających komentarzy się obawiam. Bo zawsze będą tacy, którym bèdzie przeszkadzać niestandardowy związek.
Więc może własnie napisalam tego posta właśnie po aby się z nimi zmierzyć, skonfrontować...
Kiedy myślę sobie o społecznosci, w ktorej nie bawem bedziemy z chlopakiem egzystowac to wlasnie przychodza mi do głowy własnie tego rodzaju kąśliwe komentarze. Od kogo? Od mojego ex-szefa, ktory zaglądał każdemu do portfela i do majtek, musial wiedziec co kto i kim. Oraz od dziewczyn w moim wieku, takich lekko postarzanych panien na wydaniu. Wydaje mi się, że będą chcieli nam dopiekac.
To oczywiscia moja decyzja na czyje glosy są otwarte moje uszy, ale faktycznie napełnia mnie to obawą i stresem.
A w środowisku moich znajomych jak na razie bylismy bardzo dobrze przyjeci, oczywiscie widac ta roznice wieku troche. No ale znowu żeby moze nie robic z tego tragedii moze.
@JackSparrow
W sumie to swietny pomysl, czyz nie? Zapewnie dzidziusiowi mlode geny i energicznego tate
Moze nie robmy z 25latka takiego naiwniaka, znam ludzi w jego wieku, ktorzy zupelnie swiadomie i chetnie zdecydowali sie na rodzicielstwo.
Jesli chodzi o kompleks Edypa to pewnie z czasem sie cos ukaże. Z tego co wiem na ten moment to ma dobra relacje z mamą, choc troche może napieta bo wieku nastoletnim jakos go troche pozawodziła swoja postawą. Mało ją znam na razie, choc slyszalam ze to swietna osoba.
149 2023-11-25 10:00:12 Ostatnio edytowany przez Farmer (2023-11-25 10:00:39)
Farmer napisał/a:jolanka27 napisał/a:Jak bym najprościej chciała go "złapać na dziecko" to po prostu bym chciała się kochać w dni płodne, a jednak informuję go o nich i je, jak na razie, omijamy. Moim marzeniem byłoby gdyby sam tak kiedyś chciał i że uprawialibyśmy seks własnie w tym celu. No ale pewnie przyjdzie mi na to poczekać trochę... byle nie za długo.
trafne podsumowanie twoich działań i bardzo dojrzałe (to oczywiście ironia)
Tu akurat dobrze pisze. Nie czepiaj się jej.
Jakie są szanse, na to że facet przy niej zostanie, gdy wrobi go w dzieciaka?
Dziecko to jest dla niej priorytetem, ale czy dziecko będzie się wychowywać z ojcem?
Ironicznie zauważyłem, że ważne są dla niej jej potrzeby, a nie jej faceta i możliwego dziecka.
I dlatego niedobrze pisze.
Chciałabym aby przy mnie został na zawsze I chcialabym byc dobrą mamą i żoną.
Tylko, że jak dotąd w życiu widziałam, że faceci porzucają, dają w odstawke, nie biora odpowiedzialnosci... wiec moja wiara w zwiazki niestety jest bardzo niska, takie mam doswiadczenia.
Także oczywiście, że będę próbować stworzyć szczęśliwą rodzinę, ale nie mam ślepiej wiary w to, rozważam, że może być tak, że partner, ojciec ewentualnego dziecka, może mnie zostawić, staram się nie bać takiej sytuacji, mam zabezpieczenie mieszkaniowe i sposob myślenia, że samodzielne macierzystwo nie musi być tragedią (ale oczywiscie nie jest moim celem, jest planem B).
Jak bym najprościej chciała go "złapać na dziecko" to po prostu bym chciała się kochać w dni płodne, a jednak informuję go o nich i je, jak na razie, omijamy. Moim marzeniem byłoby gdyby sam tak kiedyś chciał i że uprawialibyśmy seks własnie w tym celu. No ale pewnie przyjdzie mi na to poczekać trochę... byle nie za długo.
Uprawiasz seks bez zabezpieczenia z typem, który daleko mieszka?
jolanka27 napisał/a:Jak bym najprościej chciała go "złapać na dziecko" to po prostu bym chciała się kochać w dni płodne, a jednak informuję go o nich i je, jak na razie, omijamy. Moim marzeniem byłoby gdyby sam tak kiedyś chciał i że uprawialibyśmy seks własnie w tym celu. No ale pewnie przyjdzie mi na to poczekać trochę... byle nie za długo.
Uprawiasz seks bez zabezpieczenia z typem, który daleko mieszka?
Mieszka w miejscu gdzie ja spedzam co najmniej 6 miesiecy w roku. Znam jego rodzine, do dwoch pokolen wstecz.
Spokojnie, nie łatwo nie zniknie z pola widzenia
jakról napisał/a:jolanka27 napisał/a:Jak bym najprościej chciała go "złapać na dziecko" to po prostu bym chciała się kochać w dni płodne, a jednak informuję go o nich i je, jak na razie, omijamy. Moim marzeniem byłoby gdyby sam tak kiedyś chciał i że uprawialibyśmy seks własnie w tym celu. No ale pewnie przyjdzie mi na to poczekać trochę... byle nie za długo.
Uprawiasz seks bez zabezpieczenia z typem, który daleko mieszka?
Mieszka w miejscu gdzie ja spedzam co najmniej 6 miesiecy w roku. Znam jego rodzine, do dwoch pokolen wstecz.
Spokojnie, nie łatwo nie zniknie z pola widzenia
Ale choroba weneryczna tak łatwo też nie zniknie...
jakról napisał/a:Uprawiasz seks bez zabezpieczenia z typem, który daleko mieszka?
Mieszka w miejscu gdzie ja spedzam co najmniej 6 miesiecy w roku. Znam jego rodzine, do dwoch pokolen wstecz.
Spokojnie, nie łatwo nie zniknie z pola widzenia
Kobiecie zakochanej nie da się wytłumaczyć za wiele. Ona wierzy, że pozostawiony na połowę roku młody włoski byczek, żyje w celibacie i czeka, aż jego pani przyjedzie.
Takich właśnie uszczypliwych, oceniających komentarzy się obawiam. Bo zawsze będą tacy, którym bèdzie przeszkadzać niestandardowy związek.
Niestandardowy związek?
Zdradzę ci tajemnicę: 99% ludzi ma to w dupie czy spotykasz się z 20 lat młodszym czy 20 lat starszym. Coś tam sobie najwyżej pobrzdąkają pod nosem i to wszystko. Ale do takiego brzdąkania wystarczy cokolwiek: twoja kiepska fryzura, nowe buty, czy to, że osobie brzdąkającej dzieciak znowu nie dał spać. Coś się zawsze znajdzie, bo tak działają ludzie. Czasem zazdroszczą, czasem potrzebują powodu, aby spuścić z siebie trochę pary, ale w większości - nic ich to nie obchodzi. Jak głodujące dzieci w Afryfe, co zapierdalają w niewolniczej pracy w kopalniach metali ziem rzadkich. "O nie, to straszne". A dosłownie 3 sekundy później: o nowy srajfon - biere!
To co komentuję, to sposób twojego zachowania względem tego chłopaka.
Weźcie się już od niej odczepcie.
Jak jakiś 36 latek wyrwałby 25 łatkę też pisalibyście o chorobach wenerycznych? buhaaha..)) niesamowici jesteście, i to na babskim forum..
55 lat temu mój wujek ożenił się jako 20 latek z 35 letnia kobietą.
Doczekali się 3 dzieci i w tamtym roku on zmarł i została wdową. A ludzie się tak nie bulwersowali ich związkiem jak tu w 2023
Cielecka i Gelner , Boczarska i Banasiuk, media nie dają im spokoju z pytaniami o różnicę wieku w "niewłaściwą stronę", mimo że te kobiety nie wyglądają jak staruszki .
Tymczasem niezbyt zadbany starszy Pan z 10 lat młodszą żoną bryluje na salonach
Dajcie sobie już spokój, a autorko też sobie to wyrzuć z głowy jak masz z nim być
Elu gdy odpływasz w świat kobiecych praw, tracisz kontakt z rzeczywistością. Czy twój wujek był kimś z innej kultury? Czy widywali się tylko przez połowę roku? A druga połowę, każdy sobie robił co tam mu się podoba?
Razem z Autorką usilnie próbujecie sprowadzać ten wątek, w wygodnym świecie kobiecych praw. Gdzie tu rozmawiamy o zupełnie innych mankamentach tej relacji.
Elu gdy odpływasz w świat kobiecych praw, tracisz kontakt z rzeczywistością. Czy twój wujek był kimś z innej kultury? Czy widywali się tylko przez połowę roku? A druga połowę, każdy sobie robił co tam mu się podoba?
Razem z Autorką usilnie próbujecie sprowadzać ten wątek, w wygodnym świecie kobiecych praw. Gdzie tu rozmawiamy o zupełnie innych mankamentach tej relacji.
Dokładnie, nie mówię o relacji z jakimś 25 latkiem, a z tym konkretnym.
Prawdę mówiąc, to, czym ujął mnie najbardziej było to, że nie bał się rozmawiać o rodzinie. A największym komplementem (chyba największym jaki w życiu usłyszałam) było, że chciałby mieć dzieci z kimś takim jak ja. To było zanim weszliśmy w związek i nie ukrywam, całkowicie mnie rozwalił tym. Teraz własnie przechodzimy od słów do czynów: czy faktycznie będzie chciał je mieć ze mną w ciągu roku, dwóch? Uważam, że i tak już wiele od niego usłyszałam, dlatego też nie chcę zbytnio nalegać.... uważam, że i tak rzeczy dzieją się dość szybko. Z poprzednią dziewczyną zerwał niecałe 3 miesiące temu... nie miał okresu "singlowego" (choć spokojnie bym poczekała na niego).
Także chcę za jakiś czas wrócić do tematów zaangażowania, ale jak mówię, umięjetnie, a czuję, że zupelnie nie mam takiej zdolności....
Tutaj Autorka pisze, że ujął ją czymś co dla większości ludzi byłoby red flagiem.
A jednak jego plany są trochę inne :
Gdy zaczynamy rozmawiać o pomysłąch na przyszły rok, to oboje chcielibyśmy podrówać za ocean na kilka miesięcy... ale jeśli tak się stanie to odwiedzie to od założenia rodziny. A ja się boję, że za kilka lat "Obudzę się" bez niczego, podobnie jak to było z poprzednim partnerem.
Dodatkowo u Autorki widać niskie poczucie własnej wartości, co niestety często przyciąga dziwnych typów.
Dodatkowo nr 2 widać, że facet nie ma problemów by z kimś zerwać jak pojawi się ktoś lepszy.
Dodatkowo nr 3 skoro Autorka pracuje tam w sezonie zimowym to teraz w wakacje się nie widzieli.
Dodatkowo nr 4 choroby weneryczne istnieją i mają się dobrze. Moim zdaniem warto o tym pamiętać.
Jesli chodzi o ramy czasowe i plany na przyszly rok: pierwsze 5 miesiecy bedziemy mieszkac razem, miesiac rozlaki, jakies wspolne wakacje (pewnie 1 lub 2 tydz) no i lato: ja mam mozliwosc pracy tam gdzie on mieszka (pracowalam tam przez ostatnie 2 lata), druga opcja - wyjezdzamy gdzies wspolnie do pracy, chcielismy za ocean. Miesiac rozlaki w jesieni i znowu bedzie zima.
Takze w long distance relathionship nie mam sie zamiaru bawic.
Choroby weneryczne byly, sa i beda, ryzyko jak inne.
Dla mnie najbardziej 'red flag' jest wlasnie to ze takk szybko odstawil poprzednia partnerke - tutaj musze sie z nim rozmowic, zrozumiec na czym to polegalo. Choc niewatpliwie walorem moim jest to, że zajmuje sie narciarstwem, sportem, tak jak on, wiec to, że mozemy wspolnie to robic, majac przy sobie bliska osobe jest absolutnie fantastyczne!
Sama wiem jak ciezkie jest bycie z kims, kto nie dzieli zainteresowan, ciagłe szarpanie, rezygnowanie z siebie...
Ale jest oczywiscie emocjonalna strona... dotychczas omijalam kwestie jego bylej dziewczyny, no ale sprobuje sie przemoc do rozmowy o tym.
Z poczuciem wlasnej wartosci bywa u mnie rowniez... czasami czuje sie bardzo niepewna i to jest ogolnie niebezpieczne, naprawde duzo nad tym pracowalam, ale to niekonczaca sie praca. U mnie zalezy od okresow zycia, gdy spelniam sie w zyciu zawodowym zwykle mam swietna energie, a gdy jest okres depresyjny sezonowo, trace wiare we wszystko. Teraz jest ten niski okres.
Weźcie się już od niej odczepcie.
Jak jakiś 36 latek wyrwałby 25 łatkę też pisalibyście o chorobach wenerycznych?buhaaha..)) niesamowici jesteście, i to na babskim forum..
55 lat temu mój wujek ożenił się jako 20 latek z 35 letnia kobietą.
Doczekali się 3 dzieci i w tamtym roku on zmarł i została wdową. A ludzie się tak nie bulwersowali ich związkiem jak tu w 2023
Cielecka i Gelner , Boczarska i Banasiuk, media nie dają im spokoju z pytaniami o różnicę wieku w "niewłaściwą stronę", mimo że te kobiety nie wyglądają jak staruszki .
Tymczasem niezbyt zadbany starszy Pan z 10 lat młodszą żoną bryluje na salonach
Dajcie sobie już spokój, a autorko też sobie to wyrzuć z głowy jak masz z nim być
Po pierwsze - czasy się zmieniają i niejednokrotnie było nam tu wytykane, ze no halo - mamy XXI wiek. Głupio teraz w związku z tym podawać tu za pozytywny przykład 'faceta z przeszłości'
Po drugie nikogo nie obchodzi ich różnica wieku, ale sposób jej postępowania z młodym.
Weźcie się już od niej odczepcie.
Jak jakiś 36 latek wyrwałby 25 łatkę też pisalibyście o chorobach wenerycznych?buhaaha..)) niesamowici jesteście, i to na babskim forum..
55 lat temu mój wujek ożenił się jako 20 latek z 35 letnia kobietą.
Doczekali się 3 dzieci i w tamtym roku on zmarł i została wdową. A ludzie się tak nie bulwersowali ich związkiem jak tu w 2023
Cielecka i Gelner , Boczarska i Banasiuk, media nie dają im spokoju z pytaniami o różnicę wieku w "niewłaściwą stronę", mimo że te kobiety nie wyglądają jak staruszki .
Tymczasem niezbyt zadbany starszy Pan z 10 lat młodszą żoną bryluje na salonach
Dajcie sobie już spokój, a autorko też sobie to wyrzuć z głowy jak masz z nim być
Dzięki! Fajnie, że ktos podaje takie przykłady... Sama nie mam ich wkoło wiele, ok, jeden ale "tylko" 7 roznicy, po jakis 4 latach zwiazku, pobrali sie, maja dziecko, chyba dobrze im. Fakt, ze oni podobnie jak my tez pracuja w tej samej profesji, to łączy.
Też czuję, że roznice wieku w "niewlasciwa" strone sie pietnuje...
A wczoraj taka sytuacja:
Spotykam znajomego, ktory nota bene, kiedys mnie nawet wyrywal, kilka lat starszy ode mnie. I mowi mi, że teraz to ja sie juz postarzalam bla bla bla, że teraz spotyka sie z 27latka. No i ja wyskakuje z moja historią - duże zmieszanie, chyba szczeka mu troche opadła...
Ela210 napisał/a:Weźcie się już od niej odczepcie.
Jak jakiś 36 latek wyrwałby 25 łatkę też pisalibyście o chorobach wenerycznych?buhaaha..)) niesamowici jesteście, i to na babskim forum..
55 lat temu mój wujek ożenił się jako 20 latek z 35 letnia kobietą.
Doczekali się 3 dzieci i w tamtym roku on zmarł i została wdową. A ludzie się tak nie bulwersowali ich związkiem jak tu w 2023
Cielecka i Gelner , Boczarska i Banasiuk, media nie dają im spokoju z pytaniami o różnicę wieku w "niewłaściwą stronę", mimo że te kobiety nie wyglądają jak staruszki .
Tymczasem niezbyt zadbany starszy Pan z 10 lat młodszą żoną bryluje na salonach
Dajcie sobie już spokój, a autorko też sobie to wyrzuć z głowy jak masz z nim byćPo pierwsze - czasy się zmieniają i niejednokrotnie było nam tu wytykane, ze no halo - mamy XXI wiek. Głupio teraz w związku z tym podawać tu za pozytywny przykład 'faceta z przeszłości'
Po drugie nikogo nie obchodzi ich różnica wieku, ale sposób jej postępowania z młodym.
No ale ja chce z nim postepowac uczciwie, nie oklamywac ani manipulowac, do niczego nie zmuszczac, nie obarczac moimi problemami i lękami (dlatego wlasnie je wylewam na forum:) ).
Chcialam tutaj moze poznac inna dziewczyne, ktorej sie uklada z mlodszym chlopakiem. Bo jest naprawde fajnie, czasem mi sie zdaje, że "too good to be true", po tylu zjeb*ch, z ktorymi wczesniej mialam kontakt, naprawde stracilam wiare w facetow, w zwiazek, ciagle podejrzewam, że jest jakis kruczek, ale chyba nie ma i po prostu w koncu mam szczescie ))
Probowalam go nawet od siebie odstraszyc tym gadaniem o dziecku, tym ze mowilam ze nie dam rady biegac/skakac/ jezdzic na jego poziomie i szybkosci, że bedzie pchał wozek ze mna na starosc... No ale jakos nie udalo sie go zbyc
163 2023-11-26 15:53:11 Ostatnio edytowany przez jolanka27 (2023-11-26 15:53:36)
Double
Probowalam go nawet od siebie odstraszyc tym gadaniem o dziecku, tym ze mowilam ze nie dam rady biegac/skakac/ jezdzic na jego poziomie i szybkosci, że bedzie pchał wozek ze mna na starosc...
Ile ty masz lat? 15?
jolanka27 napisał/a:Probowalam go nawet od siebie odstraszyc tym gadaniem o dziecku, tym ze mowilam ze nie dam rady biegac/skakac/ jezdzic na jego poziomie i szybkosci, że bedzie pchał wozek ze mna na starosc...
Ile ty masz lat? 15?
Jak bym miała 15 to umiałabym go dogonic, teraz po 4 operacjach kolan juz nie
A tak glebiej mowiac: mam tendenje do autosabotażu wlasnego szczescia (lęk przed zwyciestwem etc) wiec wlasnie zdarzało mi się robić takie rózne akcje.
Stad pytanie jak kierować SOBĄ w relacji z młodszym chłopakiem.
Hmmmm, i chyba własnie doszłam do wniosku nr 1: nie szukać dziury w całym.
Stad pytanie jak kierować SOBĄ w relacji z młodszym chłopakiem.
Skoro definiujesz związek przez pryzmat różnicy wieku, to będzie to dla ciebie problem, który regularnie będzie wypływał. Bo to nie zniknie (w sensie różnica wieku), a z czasem będzie co raz gorzej. Choćby ze względu na presję i kult młodości i piękna bijący zewsząd na około.
Mam w znajomych jedną taką parkę, gdzie babka jest 9 lat starsza. Są razem od wielu lat. W tym momencie to będzie już chyba ze 20ścia, a 15 to na pewno. Pozornie są szczęśliwi: dwójka dzieci (z czego jedno ich, a jedno jej z poprzedniego związku), dom pod miastem i oboje robią niezłe kariery. Problem się zaczął jak babka przekroczyła 40stkę (aktualnie ma już bliżej 50tki) i zazdrość zaczęła dawać o sobie znać, bo koleś jak wypije to uderza w nuty, że 'ma branie u młodszych koleżanek w firmie', a wśród kolegów to już w tym momencie przyznaje wprost, że lubi romansować online i wymieniać się fotkami miejsc intymnych. W jego głowie jest wszystko 'ok', bo przecież fizycznie nie zdradza. Ogólnie typ w ostatnich latach strasznie odjeżdża, bo wchodzi kryzys wieku średniego, a nie przeżył nigdy buntu nastolatka i wakacyjnych przygód. Nie każdy tak ma, ale w przyrodzie nic nie ginie. Jak ktoś nie wyszalał się młodu, to może odczuwać taką potrzebę na jakimś późniejszym etapie życia. Zwłaszcza jak wkrada się rutyna i nuda.
Zmień narrację z 'jak kierować sobą w relacji z MŁODSZYM' na 'jak przestać sabotować swoje szczęście'. Skoro deklarujesz, że różnica wieku ci nie przeszkadza, to po prostu pomiń ten aspekt waszej relacji. I zwyczajnie pogadaj z nim. Tak po prostu. O waszych celach, marzeniach i wzajemnych oczekiwaniach. I o tym, ze chcesz dziecka. Z nim. I że ojcostwo wiąże się z wyrzeczeniami, bo nie ma już takiej swobody singla, a i nie sposób się tak łatwo odciąć jak coś nie wyjdzie. I powiedz wprost - że dziecko jest dla ciebie priorytetowym. Nie jakimś tam celem w odległej przyszłości na zasadzie "chcę - ale może kiedyś', tylko faktycznie teraz - w ciągu roku-dwóch.
Niedoszukiwanie się dziury w całym to oczywiście świetny punkt wyjścia. Ale też w związku ważna jest komunikacja. Zwłaszcza jeśli to co ci chodzi po głowie to dotyczy obaw podstaw waszego związku. Lepiej o tym powiedzieć od razu - nawet o błahostce - niż kumulować w sobie strach i zwątpienie.
167 2023-11-28 23:03:56 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-11-28 23:05:35)
To straszne Jack
Mój ex też przechodził.cięzko kryzys wieku średniego, a starszy był ode mnie, tak więc wiek ma tu coś do rzeczy?
Nic nie ma, uwierz.
Po prostu wielu facetom po latach żona nudzi się, niezależnie czy młodsza czy starsza i niezależnie jak wygląda.
Ale z jednym się zgadzam, aby być z kimś młodszym to albo się wywala tę różnicę wieku z głowy, albo się nie uda.
Z jakiej to innej kultury są Włosi? ))) hhee
Dzięki za rady, spostrzenia.
Moja aktualna mysl jest taka, że... sama boje się zaangażować bo mam przykre doswiadczenia. Moze kiedy sie poznalismy bylo dla mnie troche za wczesnie na wchodzenie w glebsza relacje (rowieniez duzo logistyki, to wyjatkowo pracowity rok dla mnie), no ale ze osoba byla niezwykla to jednak nie chcialam dac temu odpuscic.
Wlasnie jestesmy na wyjezdzie... przeuroczo!
Ale zeby nie bylo, to wplatam od czasu do czasu tematu zwiazane z rodzina i przyszloscia... sama mam wrazenie jakby to bylo troche sztuczne, bo wydaje mi sie, że to sie naturalnie rozwija (no, ale zeby nie bylo ze nie ostrzegalam). Wielkich deklaracji brak, ale mam.wrazenie ze tematy sa stopniowo oswajane.
Wlasnie ukazalismy sie jako para kolejnym znajomym i nowo.poznanym osobom, takze jakos pomalu.sie wplatamy w tę rolę.
O roznicy wieku przypominaja mi sie sytuacje demonstracji sprawnosci fizycznej, on po prostu ma niesamowite skille, a ja jestem przy nim niemal inwalida (zwlaszcza ze sporo przytylam w ostanim pol roku) no ale bede sie brac w garsc co by wrocic do formy w jakiej mnie poznal.
Ale i tak w planie mam.jakas rozmowe terapeutyczna z psycho aby przestac sabotowac wlasne szczescie... bo na rozne sposoby kombinuje. Jakas taka nalecialosc... podskorna, ale jestem czujna i ja wykrywam. Jak sobie mysle "o rany, nie zasluzylam na takiego chlopaka" to musze sama siebie ocucic " a wlasnie ze zasluzylam, raz ze wystarczajaco duzo niefajnych doswiadczen sie zebralo, teraz czas na te fajne, dwa że przeciez dbam o trzymanie jakiegos poziomu, mam swoje wartosci, uzyskane male sukcesy, wiele uwagi poswiecilam.pracy nad soba i dlaczegoż to nie mialabym.dzielic zycia z kims, kto prezentuje soba cos pozytywnego".